WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Jedzenie to było ostatnie, czego blondynka teraz potrzebowała, a lody waniliowe wcale dobre nie były. Nie była w ciąży, żeby mieć zachcianki, które nie dotrwają do rana, także Ryan spokojnie mógł już ściągać buty i szykować się z powrotem do spania. Ze swoją Gabi oczywiście.
Jednak jak ten wyszedł, to Moreno najpierw przeturlała się na brzuch, a potem wstała niepewnie. Przetarła oczy, rozmazując nieznacznie swój makijaż i ruszyła w stronę kuchni. Tak, ta, miała iść spać, ale to był dobry moment, aby się czegoś napić. Stanęła przed lodówką, szukając wody, która zawsze się tam znajdowała. Wzięła dzbanek, nalała sobie trochę wody. Nawet nic nie rozlała, tylko oblała siebie.-Eeeh-jęknęła tylko, odstawiając szklankę i próbując się pozbyć mokrej sukienki. Słowa Ryana, który wrócił już do domu, zaskoczyły ją z rękami do góry, materiałem na wysokości głowy, obracając się w jego stronę, choć oczywistym było, że go nie widziała. -Tak, okej-powiedziała, choć chyba zaklinowała się w tym momencie i potrzebowała pomocy z rozebraniem się.
-
- Gabi, Gabi, Gabi… - Powtórzył trzykrotnie jej imię, podchodząc do niej i pomagając jej wydostać się z sukienki. Poważnie zastanawiał się, czy sam w ogóle tak się zachowywał, kiedy był pijany. Czy był równie nieporadny jak kobieta? A może po prostu leżał jak kłoda na łóżku i pochrapywał? Badania były prowadzone, więc sprawa była mocno rozwojowa.
- Co Ty byś beze mnie zrobiła? – Zabrał od niej sukienkę i powiesił ją na pustym oparciu krzesła. Najpierw będzie trzeba ją naprawić, jeśli kobieta chciałaby jeszcze kiedyś ją ubrać. Tym raczej będzie martwić się jutro.
- Chodź, pomogę Ci się jeszcze przebrać. – Zabrał jej szklankę z wodą, prowadząc ją ponownie do sypialni (Chyba? Chyba że poszła do sypialni ponownie, nie wiem, zgubiłem się, heh). Otworzył szufladę komody i wyciągnął pierwszą lepszą jej halkę do spania. Niczym dziecko rozebrał ją do naga, a następnie naciągnął na nią haleczkę (pewnie nie bez żadnych problemów). Aż dziwne, że pierwszy raz jej nagie ciało nie sprawiło, że było mu gorąco. To też była ciekawe spostrzeżenie.
-
-No co?-powiedziała, kręcąc się z tymi rękami w górze. Podpowiedź była taka, że jakby rozpięła suwak na plecach, to byłoby im wszystkim łatwiej. -Pomożesz?-jęknęła, naprawdę już sobie nie radząc z rozebraniem się. Na całe szczęście miała swojego rycerza na lśniącym koniu, to znaczy, rycerz w lśniącej zbroi na koniu, który mógłby ją uratować.-Zapłakała się chyba. Kocham Cię-odpowiedziała z rozbrajającą szczerością i pewną ckliwością. No bo co ona biedna by zrobiła? Dalej byłaby nudną singielką i mieszkała z koleżanką, a piątkowe wieczory spędzały by w towarzystwie Bena i Jerry'ego.
Nieco mu pomagała, gdy ten zaczął ją rozbierać. To na pewno było łatwiejsze, bo blondynka została już w staniku (a te rozpinał doskonale), majtkach i rajstopach. Siedziała dobie taka bida w rozmazanym makijażu czekając aż Ryan da jej piżamkę. Przy tym też mu pomogła, na tyle ile by mogła.-Idę siusiu...-poinformowała policjanta, podnosząc się z łóżka.
-
- A ja kocham Ciebie, chociaż jesteś pijana w sztok. – Nawet już jej dał całusa, chociaż naprawdę bardzo mocno pachniała alkoholem. No trudno. Należała się jej czułość za takie miłe słowa, które w jego stronę wypowiedziała.
- Pamiętaj, aby dokończyć demakijaż, kochanie, bo jutro się przerazisz! – krzyknął za nią z troską. On to on, pewnie też się przerazi, widząc taką ukochaną, ale na pewno gdyby Gabi poszła z takim rozmazanym makijażem spać, jutro krzyknęłaby widząc siebie w lustrze. Następną osobą, na którą by pewnie fuknęła, byłby sam Ryan, że jej nic nie powiedział. Coś tam mógł przypuszczać, przypominając sobie ich ostatnią wspólną imprezę, która skończyła się dość namiętnym seksem i… brakiem ściągnięcia makijażu. Efekty były… właśnie nie były ciekawe.
Tymczasem, kiedy Gabi była w toalecie, Ryan posprzątał wszystkie jej ubrania oraz sam przebrał się w spodnie od pidżamy. Jak na listopad w ich domu było całkiem ciepło, więc – trochę jej na przekór – postanowił spać bez koszulki. Niech sobie popatrzy na jego idealnie wyrzeźbioną klatę Adonisa, a co!
-
-Nie jestem...-jęknęła smutno, jakby to była jakaś obelga, czy inny cios w jej małe serduszko. Jednak nie dajmy się tym jej oczętom i wywiniętej dolnej wardze oszukać, była pijana i to poważnie.
Blondynka poczłapała do łazienki połączonej z ich sypialnią, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Podeszła faktycznie do umywalki, gdzie nalała płynu do demakijażu na wacik i zabrała się do roboty. Nie było to żadne dwustopniowe oczyszczanie, z tonikiem, serum i kremem, co zazwyczaj Gabi robiła, bo była coraz starsza i niespecjalnie czekała na zmarszczki. Po tym wszystkim wsadziła sobie szczoteczkę do zębów z pastą do ust i usiadła na toaletę w wiadomym celu. Lecz w pewnym momencie w pomieszczeniu zapadła całkowita cisza, a jak dziewczyny nie było z powrotem w sypialni, tak nie było. Jeśli Harper w końcu uda się na misję poszukiwawczą, to zobaczy swoją ukochaną siedzącą na tronie, opartą o kosz na brudy, słodko śpiącą. Ścięło ją z nóg kompletnie, nawet nie wypluła tej szczotki z ust.
-
- Kotku, wszystko dobrze? – zapytał, składając już ostatnie ubrania w kosteczkę. Kiedy chciał, to naprawdę potrafił się postarać. On tutaj chodził sobie bez koszulki, by pijanej Gabi było miło, a ona co? Nawet się nie odezwała! Ruszył do łazienki z myślą, że spotka go najgorsze, a tutaj zastał go taki widoczek, że…
Odwrócił się na pięcie i wyszedł z łazienki. Znalazł swój telefon, wpisał hasło i wrócił do łazienki. Oparł się o framugę drzwi i zrobił zdjęcie śpiącej Gabi. Upadła królowa – siedząca na tronie ze szczoteczką w ustach i z głową opartą o kosz na brudy. Jeśli ktokolwiek miał wygrać ich comiesięczny konkurs, kto zrobi komu bardziej kompromitujące zdjęcie, to Ryan uważał, że po dzisiejszym wieczorem wygraną ma w kieszeni. Zrobił parę ujęć, a także nawet filmik w stylu Tik-Toków, aby to wszystko uwiecznić. Był wredny, ale trudno.
Materiały dowodowe schował do kieszeni pidżamy (akurat ta je posiadała). Ostrożnie posadził ją na kibelku, przytrzymując jej bezwładną głowę. Wyciągnął z ust szczoteczkę, którą na razie włożył do umywalki. Zajmie się nią później.
Namoczył rożek ręcznika, by wytrzeć jej usta od pasty. Nie wiedział, co zrobić z pastą, którą miała w budzi, ale wolał już jej nie budzić. Trudno, ślina jakoś to wypłucze, a ona trochę naje się pasty. Nie będzie przecież jej wlewać wody do gardła, kiedy śpi. Głupi nie był (aż tak).
Wytarł to co powinien, wodę również spuścił, tylko kręcąc głową. Chwycił ją niczym księżniczkę. Teraz już z niej nie zrobił żadnego worka ziemniaków. Jedną rękę miał pod jej kolanami, a drugą obejmował ją w okolicy łopatek. Przeniósł ją na łóżko i położył na jej miejscu. Spojrzał na swoją pijaną dziewczynę i tylko westchnął ciężko. Pocałował ją w czoło.
- Tylko już więcej nie rób głupstw, dobrze? – Poprosił ją, chociaż pewnie i tak go nie słyszała, bo już dawno spała jak zabita. Sprawdził tylko, czy jeszcze dobrze oddycha. Na wszelki wypadek.
Powrócił do łazienki, aby zająć się jej szczoteczką. On wcześniej wykonywał całą toaletę, więc teraz nie musiał nic robić. Wrócił do sypialni i odłożył telefon na półeczkę. Jutro jej pokaże… Chyba go zabije.
-
Owszem, telefony obojgu nich miały mnóstwo różnych, często zabawnych, czasem nieco obrzydliwych zdjęć, które zawsze sobie na koniec miesiąca oglądali, zawsze chichrając się jak dwie nastolatki. Sami już nie pamiętali kto pierwszy zrobił komu taką fotkę, a następne poszły w ramach odwetu, ale był to ich bardzo sympatyczny zwyczaj. Oczywiście, w grę nie wchodziły zdjęcia za bardzo kompromitujące (czyli takie nei do końca ubrane) lub stylizowane, czyli podrzucanie jakiś przedmiotów, aby fotka lepiej wyszła.
W pewnym momencie Gabi się nieco poruszyła, jakby lekko przewidziała, lecz tak naprawdę wszystkie te czynności, konieczne do bycia zdatną do położenia w pościeli były zrobione, nie oponowała.
Dopiero na rękach u mężczyzny, może dlatego, że czuła jego sześciopak, mlasnęła lekko wargami, objęła go za szyję i oparła głowę na jego ramieniu. Dała się jednak położyć i przykryć. Jednak jak policjant położył się obok niej, to wtuliła się grzecznie w jego ciało i nic już więcej nie odwaliła. Przynajmniej do rana.
-
- Zabijesz mnie, ale warto było to zrobić – powiedział do swojej śpiącej księżniczki. Zgasił światła włącznikiem przy łóżku i dopiero wtedy objął mocniej Gabi i zasnął.
Podczas snu został skopany praktycznie na koniec łóżka, ale w sumie pomijając to – spał całkiem dobrze, nie narzekał jakoś okropnie na Gabi. Przypuszczał jednak, że jego gwiazdeczka obudzi się z bardzo dużym kacem, bo jednak jej stan wieczorem na to wskazywał. Kiedy pierwszy obudził się, wyszedł z łóżka i przeszedł do kuchni, zastanawiając się co taki chorowitek mógłby zjeść. Na pewno powinien podać jej coś lekkiego, aby żołądek to przyjął. Tylko co? Wymyślił jajecznicę z pomidorami, ale te specjalnie sparzył, aby nie miały skórki. Wolał dmuchać na zimne.
Kiedy Gabi zaczęła się budzić, na jej komódce obok lóżka czekała woda oraz tabletka – aspiryna. Mała notatka mówiła „wypij mnie, poczujesz się lepiej”. Ryan narysował nawet małe serduszko pod spodem. Trochę chyba nawiązał do „Alicji w Krainy Czarów”, kiedy pisał tę notatkę. Sam Harper nadal znajdował się w kuchni, kończył właśnie przygotowywanie śniadania.
-
Obróciła się kilka razy, zanim zdecydowała się otworzyć oczy. Faktycznie, ten poranek był ciężki. Czuła się jakoś tak ciężko, nie tylko że głowa. W ustach miała sucho i taki dziwny posmak (pasta do zębów?) a w pokoju było dość jasno. Jęknęła głośno, siadając. Przeczesała włosy, rozwiane i trochę pokudlone i rozejrzała się. Przetarła twarz i zobaczyła notatkę. Uniosła, ją przeczytała i uśmiechnęła się widząc to serduszko. Łyknęła tą aspirynę jak młody pelikan, wypijając całą wodę. Dalej ją suszyło, więc postanowiła się wygramolić z pościeli i poszukać czegoś jeszcze jeszcze do picia. poprawiła ramiączko od koszuli nocnej, bo oczywiście, że wszystko się jej podwinęło gdy tak się wierciła. Skierowała swoje kroki do kuchni, gdzie znalazła swojego ukochanego. Jako, że jeszcze nie zajęła się sprawdzaniem telefonu, podeszła do Ryana i wtuliła się w jego plecy, przylegając swoim policzkiem do jego skóry i objęła go gdzieś nad pępkiem. Coś mu tam jęknęła, bo jak dobrze Ryan przewidywał, to nie był miły poranek dla wczorajszej imprezowiczki.
-
- Jak się spało? – zapytał, przyłapany na tym, że śpiewał sobie jakąś piosenkę razem z Sią. Tak przynajmniej mówił jego spotify. Muzykę miał nastawioną cichutko poprzez głośnik Bluetooth, który dostał jakiś czas temu od Gabi. Nie pamiętał już z jakiej okazji (o ile takowa była), ale głośniczek spisywał się na medal. – Kacyk łapie, co? A trzeba było tak balować? – zapytał ją, powtarzając dokładnie te same pytania, które ona zadawała mu, gdy umierał na kacu. Zawsze wtedy wypijał hektolitry wody i nawet nie przejmował się, czy jest to mineralna czy zwykła z kranu. Wtedy już nie liczyły się jego przekonania. Po prostu chciał ususzyć swój dziób, nic więcej. Kac nigdy nie pytał, kac zawsze przychodził nieproszony.
- Zrobiłem dla Ciebie jajecznicę z pomidorkami. Nie bój się, sparzyłem je wcześniej, żeby nie miały skórki. Powinnaś coś zjeść, żeby zrobiło się lepiej. Zaparzyć Ci też ziółka na brzuszek? – Kto by pomyślał, że Ryan był taki czuły. Pewnie chciał trochę zapunktować u kobiety, zanim odkryje jego szwindel z fotką z kibelka. Hehe.
-
-Ugh, jakoś...-mruknęła jakoś mało entuzjastycznie. No, samo spanko nie było jakieś złe, bo spała trochę jak kamień, jednak nie wstała świeża i radosna. Ani trochę. Nawet na taką na pewno nie wyglądała, więc może lepiej, że Ryan nie mógł na nią spojrzeć, gdy była przyklejona do jego pleców.
-Nawet mi nic nie mów. Czuje się podle-jęknęła, teraz opierając swoje czoło o jego kręgosłup. Wydała parę jęknięć, ale zorientowała się, że policjant teraz ją przedrzeźnia, bo ona też zawsze nabijała się z jego stanu. Oczywiście, też wtedy była do rany przyłóż, dawała mu wody, karmiła go i pozwalała leżeć spokojnie w łóżku. Wypisz wymaluj ich sytuacje teraz się odwróciły. Niczym w alternatywnej rzeczywistości.
-Nie wiem czy cokolwiek zjem-jęknęła, bo choć zawsze z przyjemnością by zjadła to śniadanie, teraz jej żołądek zaprotestował, jeszcze jakby grożąc, że może zmusić ją do kolejnej wycieczki do toalety, gdzie w innej pozycji by była wtulona w muszę klozetową. -Poproszę-powiedziała na temat ziółek i tak dalej. Póki co jednak usiadła do stołu z talerzem śniadania, ale grzebała w nim widelcem. Na pewno Ryan był teraz wzorem, ideałem do naśladowania, ale faktycznie, musiał teraz sobie nazbierać punktów, bo już wkrótce je straci, za to zdjęcie.
-
- Za dużo kolorowych drinków, co? – On najczęściej pił najpierw piwo, a potem wchodziły szoty. Pomieszanie alkoholu zawsze robiło swoje i nieźle bulgotało mu w żołądku. Podejrzewał, że Gabi też pomieszała alkohole, ale raczej zrobiła to bardziej finezyjnie niż on. – A mówiłem Ci, że są zdradzieckie. – Nie pytał, czy musiała wykorzystać test, który jej zapakował do torebki. Zawsze trochę się o nią bał, gdy szła sama do klubu, aby nikt jej niczego nie dosypał. Mieli nawet ustalone parę zasad i w razie jakichkolwiek wątpliwości, miała specjalne testery, które wystarczyło włożyć do szklanki, aby w parę sekund sprawdzić, czy można bezpiecznie tego drinka jeszcze pić, czy może jednak lepiej go wylać na głowę jakiegoś podejrzanego kolesia.
- Spróbuj, naprawdę dobrze Ci zrobi. – Zachęcił ją, stawiając jeszcze wodę na herbatę. Sam zrobił sobie jajecznicę, ale z boczkiem oraz cebulą. Na bogato. Znaczyło to tyle, że będzie niedługo wybierać się na siłownię, aby to oczywiście spalić. Ryan nigdy nie robił sobie takiego śniadania bez powodu. Wyrzuty sumienia pewnie by go zabiły. Postawił przez Gabi kubeczek z ziółkami, które sam popijał, kiedy miał kaca. Wybrał jej kubek z napisem „kocham mojego misia”, który dostał na ich pierwsze Walentynki (a zarazem jego urodziny). Sam Ryan popijał herbatę z kubka z jakimś widoczkiem.
-
-O jeden, albo trzy-Fakt, ona mieszała wiele różnych alkoholi. Najpierw piła swoje ulubione long island iced tea (gdzie była wódka, rum, tequilla, gin i triple sec, więc mieszanka wyborowa na sam początek), potem malibu sunset.... reszt nie ma sensu wymieniać, jednak jak się piło najpierw piwo a potem wódkę, to jakoś łatwiejsze było zauważenie, że się miesza alkohole, niż jak się piło jakieś mieszanki, nie bardzo w ogóle kalkulując, co tam w szklance się ma.-Bardzo zdradzieckie. Dobrze, że ich nie pijasz-powiedziała, wiedząc że jej mężczyzna lubi konkretne alkohole, a nie jakieś soczki i syropy. Na całe szczęście, ani przez moment nie musiała się zastanawiać, czy ktoś jej coś dosypał, bo tak naprawdę większość wieczoru spędziły z przyjaciółką śmiejąc się i gadając, a nie podbijając parkiet.
-No dobrze-powiedziała, wsadzając sobie pierwszy pełen widelec do ust. Nie zmuliło jej na tyle, by poleciała do toalety, więc było w porządku. Chyba. Chwyciła tosta, którego Ryan również położył przy jej porcji i zagryzła go. -Uhm.... przyjechałeś po mnie wczoraj i poszliśmy spać, tak?-dopytała się, jakby przypominając sobie coś z poprzedniej nocy. Tak do końca nie było, spokojnie. A może lepiej, jakby coś przypominała sobie?
-
- No cóż… - Ugryzł tost i wpakował sobie całkiem sporo jajecznicy do buzi. Powoli mielił, aby Gabi trochę się niecierpliwiła, kiedy nadejdzie opowieść o jej wieczorze. – Tak w skrócie było. Przyjechałem po Ciebie i poszliśmy spać. – Poniekąd tak to wyglądało, ale przecież opowieść powinna mieć całe szczegóły, a Ryan już wiedział, jak to wszystko odpowiednio pokolorować.
- Zacznijmy od tego, że tak się za mną stęskniłaś, że wchodząc do samochodu rozdarłaś sobie sukienkę, a potem przez całą drogę mnie kusiłaś. – Oczywiście to już była pokolorowana informacja, bo faktycznie Gabi zniszczyła sukienkę, ale żadnego kuszenia nie było. – Trudno było mi się na jeździe skupić, kiedy byłaś wobec mnie taka kokieteryjna. Musiałem stawiać opór, aż się na mnie obraziłaś i przestałaś rozmawiać, uznając, że w ogóle szarpię i boli Cię głowa. – Znowu półprawdy, ale oczywiście Ryan opowiadał dalej. – Następnie okazało się, że poznałaś jakąś koleżankę w toalecie. Pożyczyła Ci tampon. Powiedziałaś, że gdybyś nie była ze mną i nie była hetero, to byś się z nią… przelizała. Ciekawe słownictwo, panno Moreno, naprawdę. – Ryan kontynuował swoją głupawą opowieść, co się wydarzyło tego wieczoru. – Dojechaliśmy do domu, musiałem Cię przerzucić przez ramię, a Ty byłaś mnie tak spragniona, że zmacałaś mnie po tyłku. – Oho, to była prawdziwa informacja! Tak właśnie było! Chociaż pewnie Gabi nie zrobiła tego, bo chciała uprawiać seks z Ryanem, tylko dlatego, że akurat miała dostęp do jego pośladków. – Spuściłem Cię na chwilę z oka i zastałem Cię w kuchni z sukienką na głowie. Nie wiem, co robiłaś, ale to chyba miał być jakiś nieudolny striptiz. – Rozłożył ręce. – No to już się nad Tobą zlitowałem i pomogłem Ci się przebrać… A koniec opowieści… No dobra… Zajrzyj sobie do telefonu.
-
-Okej...-powiedziała, totalnie nie pamiętając o tym, jak zawsze się zachowywała względem Ryana, gdy wracał z męskich wieczorów. O niewielu rzeczach w tym momencie myślała, jej głowa była dość pusta w tym momencie, naprawdę kac ją dopadł potężny.
-Kusiłam Cię?-roześmiała się. Cóż, to było wytłumaczalne i wcale nie takie dziwne. Gabi bardzo często miała ochotkę na swojego Ryanka. A wstawiona Gabi? Jasne.
-Okej, to też jest zrozumiałe....-dodała. Jak na razie to, co było pokolorowane, nie było aż tak nieprawdopodobne, jak pewne rzeczy, które ona wciskała swojemu ukochanemu, jak się upił. To właściwie to też była ich gra, Gabi powinna sobie o tym przypomnieć.
-Przelizać? Ugh-jęknęła. To już totalnie nie było w jej stylu, ani to określenie, ani fakt, że miałaby ją zainteresować jakakolwiek dziewczyna. Tu już Harper przesadził z koloryzowaniem, jego historia stała się nierealna. -Nie brzmi to jak ja, totalnie-przyznała, jeszcze nie do końca mówiąc, że wyłapała go na kłamstwie. -Do telefonu? W jakim celu?-zapytała. Cóż, nie łączyła kropek ze sobą, a jeśli to robiła, to nie wychodziło jej to w jasny obraz.-Ryan?-zapytała, dopiero wstając od stołu i zastanawiając się, gdzie może być jej telefon.-Widziałeś go?-zapytała, mając na myśli telefon.