WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Nie chce żadnego współczucia, ani poklepywania po ramieniu. O tym, co się wydarzyło, powiedziała Dallasowi tylko dlatego, że był świadkiem tej niezbyt przyjemnej wymiany zdań, jaka zaistniała między nią a jej szefem. W innym wypadku zapewne pozostałby nieświadomy, jak wszyscy inni, którzy prawdy dowiedzieliby się dopiero za jakiś czas — to jest, gdy już wymyśli, w którym kierunku powinna teraz pójść. To, że powinna znaleźć sobie pracę — i to jak najszybciej — jest więcej, niż pewne, ale gdzie? Znowu w kawiarni? W jakimś barze? Gdzieś na kuchni? Jeśli nie znajdzie innej okazji, zapewne tak właśnie zrobi, bo nie może być wybredna. Co prawda dzięki wygranej na loterii, którą kilka miesięcy temu otrzymała, może sobie pozwolić na chwilę przerwy między jedną a drugą pracą, ale wie, że ten stan nie może utrzymywać się zbyt długo. Jeśli się nie zarabia, pieniądze z czasem się kończą, niestety.
..........Nie była zła. Przez długi czas nawet mi się podobało, ale ostatnio… Cóż, powiedzmy, że szef i ja mieliśmy nieco inne zdanie na temat pewnych spraw — odpowiada, odrobinę wymijająco, bo nie chce jednak mówić mu całej prawdy. Nie są ze sobą aż tak blisko, są tylko znajomymi, a zwykłym znajomym nie spowiada się ze swojego życia i problemów, które spotyka się na swojej drodze. — Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że się rozumiemy, ale najwidoczniej się myliłam. Trudno. Trzeba żyć dalej, tak? — Wzrusza ramionami, zerkając za siebie na budynek, w którym mieści się kawiarnia. Zaraz jednak śmieje się cicho i kręci przecząco głową. — Nie wracam, nie ma mowy! Nawet jeśli jakaś część mnie by chciała, moja duma na to nie pozwoli — mówi z rozbawieniem i macha ręką, jakby utrata pracy, to nie było nic takiego. I cóż, nie jest. Znajdzie sobie przecież coś nowego, tak? — Szczerze? Nie ograniczam się do gastronomii. Przyjmę każdą posadę, o ile tylko się na nią nadaję — odpowiada, choć na ten moment nie wie, co takiego innego mogłaby robić. Być czyjąś asystentką? Sekretarką? Panną z biura, która bite osiem godzin spędza nad papierami? Cóż, wbrew pozorom, nie wydaje się to wcale taką złą opcją.
..........Zerka na zegarek w telefonie, gdy znajdują się już na przystanku. Za dziesięć minut powinien przyjechać kolejny autobus — czyli już niedługo. I dobrze, bo chociaż nie pada, na zewnątrz jest dość chłodno i chętnie znalazłaby się już we własnym mieszkaniu.
..........Zerka na Dallasa, gdy ten zaczyna mówić, po czym unosi brwi do góry w oczekiwaniu, kiedy na moment przerywa. Jeśli ma jakikolwiek pomysł, niewątpliwie przyjmie go z wdzięcznością.
..........Och, to… Brzmi ciekawie, naprawdę — odzywa się po chwili, gdy już nieco udaje jej się przetworzyć tę informację. Dyspozytorka w straży? Nigdy o tym nie pomyślała, choć wiedziała, że taki zawód istnieje, że ktoś te wszystkie telefony do straży odbiera. Ale czy będzie się nadawać? Cóż, chyba nie pozostaje jej nic innego, jak to sprawdzić. — Myślisz, że mogłabym wpaść do remizy jakoś na tygodniu w sprawie rozmowy o pracę? A może najpierw powinnam zadzwonić do komendanta i się z nim umówić? Na pewno powinnam przygotować CV. Ach, tak dawno tego nie robiłam! Odkąd przyjechałam do Seattle, siedziałam cały czas w jednej pracy — mówi, zaczynając odrobinę paplać, jak najęta, ale czasem, gdy uczepi się jakiegoś pomysłu, trudno ją od niego odciągnąć.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Praca była nieodłączną częścią życia ludzi dojrzałych. Natomiast osiągnięcie pewnego pułapu wiekowego nie miało z tym wiele wspólnego. Sytuacja życiowa (lub chęć zdobycia bezcennego doświadczenia) wielokrotnie zmuszała młodych ludzi do podjęcia pracy zawodowej; każdy potrzebował pieniędzy. Nie mógł więc zarzucić młodej dziewczynie, że tak emocjonalnie podeszła do kłótni z szefem – a właściwie byłym szefem. Wprawdzie nie obserwował tego, jak obecnie wygląda sytuacja na rynku pracy, jednak przypuszczał, że Sage nie miałaby większych trudności ze znalezieniem nowego, podobnego stanowiska. Obecnie była rozemocjonowana i miała prawo odczuwać niepewność. Paca dawała stabilizację, a jej brak mógł poważnie zachwiać jej niezależnością.
— Jakkolwiek nie było, postawiłaś sprawę jasno i odeszłaś. Musiało wydarzyć się coś, co sprowokowało cię do podjęcia takiej decyzji. To nic złego — rzucił, wzruszając ramionami. Nic nie działo się bez przyczyny. Nie zamierzał dociekać konkretnego powodu. Znał granice prywatności i szczerze mówiąc, nawet w relacjach z przyjaciółmi nie naciskał, czekając, aż sami zdecydują odkryć przed nim szczegóły danych wydarzeń. Taki miał charakter; nie wybijał się przed szereg, nie wymuszał szczerości i przede wszystkim nie wchodził z butami w życia innych osób. — Nie zamierzasz ograniczać się do gastronomii, tym lepiej dla ciebie! — zaopiniował. To oznaczało również, że nie bała się wyzwań, jakie mogła postawić przed nią zmiana. Może więc okazałaby się odpowiednią kandydatką do pracy w remizie?
Podejście dziewczyny uważał za słuszne. Gdyby – nie mając samemu sobie nic do zarzucenia – odwrócił się na pięcie i wyszedł, powrót i błagalne spojrzenia byłyby poniżej jego godności. Dobrze, że miała swoją dumę. Szanowała siebie i potrafiła postawić wyraźne granice.
Zamilkł, przez chwilę skupiając się jedynie na krokach niosących go ku przystankowi oraz powolnym zaciąganiu się papierosem. Nie miał nic przeciwko komunikacji miejskiej, szczególnie że Seattle wiecznie borykało się ze zbyt małą liczbą miejsc postojowych, przez co korzystanie z własnego samochodu było nieco uciążliwe.
— Ciekawie? Moim zdaniem to nudna praca. Wymaga umiejętności logistycznych i szybkiego reagowania. Poza tym musiałabyś pewnie przejść jakieś szkolenie pomagające wykrywać oszustów. Gnojki często alarmują o nieistniejących pożarach, co jest cholernie frustrujące – powiedział, jednocześnie dogaszając papierosa, którego przydepnął ciężką podeszwą topornego buta. — Ja, nie ukrywając, jestem uzależniony od adrenaliny. Nie mógłbym przez całą dobę odbierać telefonów. Ale może tobie uda się w tym odnaleźć — dodał. Dallas lubił pracę pod presją. Odczuwał ogromną satysfakcję z każdej udanej akcji, którą wraz z zespołem udało mu się przeprowadzić. Uratował wiele osób, ale nie miał w zwyczaju chwalić się swoimi dokonaniami. Za to po nieudanych wyjazdach często zamykał się w sobie, dławiąc negatywne emocje związane z porażką. — Myślę, że powinnaś się umówić. Ale zadzwoń do jego sekretarki, wyślę ci jej numer sms’em. To kobieta koło pięćdziesiątki. Bardzo sympatyczna, w dodatku ma wpływ na grafik komendanta. Szepnę jej dobre słowo i z pewnością cię wciśnie — zapewnił. Skoro miał możliwość pomocy, dlaczego miałby jej nie zaproponować? Sage wydawała się być porządną dziewczyną, więc miał nadzieję, że nie pożałuje danej jej rekomendacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Nawet gdyby nie to światełko w tunelu w postaci propozycji Dallasa, najprawdopodobniej i tak nie bałaby się bezrobocia. Owszem, znalezienie nowej pracy nie zajęłoby może kilku dni, a prędzej kilka tygodni, może nawet miesięcy, ale wie, że prędzej czy później, tę pracę by dostała, z bardzo ważnego powodu — nie byłaby wybredna. Ileż to razy słyszała marudzenie ludzi, którzy ponoć nie mogli znaleźć pracy; tak długo szukają, tak chcą pracować, a nic nie ma! Oczywiście, że jest, problem w tym, że większość ludzi jest po prostu wybredna i liczy na nie wiadomo co — kosmiczną pensję, bonusy na święta, a wszystko to na stanowisku, na którym nie musieliby zbyt wiele robić. Cóż, nie ma tak dobrze, czasem trzeba ubrudzić sobie ręce i sporo się napracować, aby zarobić na chleb; szkoda, że nie wszyscy to rozumieją. Widocznie jednak mogą sobie na to pozwolić, w przeciwieństwie do Huxley, która prędzej czy później poczułaby brak pieniędzy w portfelu.
..........Uśmiecha się do niego lekko, kiwając przy tym głową. Oczywiście, że musiało coś się wydarzyć, bez powodu zapewne jeszcze długo by z kawiarni nie odeszła. Wie jednak, że nie musi mu niczego tłumaczyć — nie dodaje już więc nic więcej. Nie tylko dlatego, że oduczyła się otwierać przed osobami, które ledwo co poznała, ale też i dla jego własnego komfortu psychicznego. Bo dlaczego miałaby zrzucać na niego bombę w postaci informacji, co musiała zrobić, aby nadal przechadzać się po ulicach Seattle? Już i tak raz popełniła ten błąd, nie zamierza go powtarzać. Szczególnie że im mniej osób wie, tym lepiej.
..........W gastronomii zapewne najszybciej i najłatwiej znalazłabym jakąś pracę, ale… Czasem warto spróbować czegoś nowego — stwierdza po chwili namysłu. Nigdy nie była osobą, która unika wyzwań i chociaż teraz wiele oddałaby za spokojne życie, nie ma nic przeciwko tym drobnym zawirowaniom w związku z pracą. Może nawet przyda jej się coś, co będzie wymagało od niej więcej wysiłku i myślenia, bo obsługiwanie klientów w kawiarni stało się z czasem dość… Monotonne. Dlatego uważa, że taka posada w straży jako dyspozytorka może być ciekawsza, niż posada przynieś, wynieś pozamiataj, bo kelnerka w zasadzie do tego się często sprowadza.
..........To i tak brzmi lepiej, niż obsługiwanie klientów przez osiem godzin. Nie dość, że można trafić na naprawdę dziwnych ludzi czasem, to jeszcze w kółko tylko szykujesz zamówienia i zanosisz je do odpowiedniego stolika — mówi, niby z niezadowoleniem, ale i z lekkim rozbawieniem jednocześnie, bo wreszcie ma to za sobą. A przynajmniej taką ma nadzieję. — A co do użerania się z gówniakami, jakoś sobie poradzę, cierpliwości mam dużo. W kawiarni też parę razy trafiłam na kilku żartownisiów, więc to nic nowego. — Wzrusza ramionami, bo uważa, że w niemal każdej pracy znajdzie się ktoś, z kim trzeba się męczyć; czy są to klienci, czy współpracownicy, czy nawet szef. Ludzie są, jacy są i, niestety, nic nie da się z tym zrobić. Lepiej po prostu ich ignorować, jeśli się da, skupiając się wyłącznie na pracy, którą ma się do wykonania. — Tak zrobię, dzięki. Nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna. — Posyła mu szeroki uśmiech, bo naprawdę cieszy się z tej okazji, która jej się trafiła. Oczywiście to jeszcze nie oznacza, że ma już pracę, ale to zawsze jakiś krok do przodu.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiele lat temu zrozumiał, że niczego nie dostaje się za darmo. Nawet osoby dziedziczące fortunę po rodzicach bądź dziadkach i trwoniące ją bez zastanowienia, traciły nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim zaufanie, którym obdarzyli ich członkowie rodziny poprzez powierzenie im życiowego dorobku. W opinii Dallasa zaufanie było warte znacznie więcej niżeli konto bankowe. Należało pamiętać również o tym, że praca zawodowa oraz wysiłek wkładany we własny rozwój, kształtowały charakter lepiej niżeli większość szkół. Lekcja, którą Sage dziś otrzymała, z pewnością dołoży swoją cegiełkę do budowania świadomości dziewczyny na temat obecnego rynku pracy, ale również dotyczącej ludzi, którzy niejednokrotnie wykorzystywali swoich pracowników.
— Zgadzam się. Aczkolwiek osobiście nie miałem takich doświadczeń. Zaraz po szkole średniej poszedłem do akademii pożarniczej i tak już zostało — odparł. Nie każdy miał tyle szczęścia co on. Jednym szybko udawało się znaleźć odpowiednią dla siebie ścieżkę, a inni musieli szukać jej przez większą część życia; zdecydowanie nie tego życzył dziewczynie. Stabilizacja, jaką dawało stałe zatrudnienie, była cholernie wygodna. Poza tym ludzie poświęcali na pracę tak wiele czasu, że nie warto było zajmować się czymś, co nie dawało satysfakcji. Choć Simmons wierzył w to wszystko, ponad pół roku temu podjął decyzję, która niekoniecznie była zgodna z jego przekonaniami. Mianowicie otrzymał propozycję awansu. Mimo że był żywo zainteresowany oferowanym mu stanowiskiem, odmówił, bo wiązało się z przeniesieniem do innej remizy. Zrezygnował z rozwoju własnej kariery na rzecz ludzi, z którymi współpracował. Mniej oficjalnie – obawiał się również zbyt dużej liczby obowiązków oraz cholernie wysokiej odpowiedzialności. W pracy nigdy nie był lekkoduchem, jednak wydawanie rozkazów, które miały zadecydować o czyimś życiu, odrobinę go przerastało. Głównie z tego względu wolał pozostać pod czyimś dowództwem niżeli samemu tym dowódcą zostać.
— Spójrzmy prawdzie w oczy, Sage. Bycie kelnerką to niewielkie wyzwanie. To praca dobra w okresie studiów bądź jako zajęcie dorywcze, dla tych którzy potrzebują dorobić do głównej pensji. Nie chcę ci poprzez to ubliżyć, ale sądzę, że dobrze się stało. Nawet jeśli komendant cię nie przyjmie, myślę, że warto zmienić kierunek — przyznał, samemu będąc zaskoczonym tak szczerą opinią, która zdecydowanie mogła nie spodobać się dziewczynie, której nie znał dobrze. Pieniądze i praca to śliskie tematy. Nawet bliscy przyjaciele rzadko rozmawiali o zarobkach, a co dopiero prawie obcy sobie ludzie.
— Wdzięczna będziesz, jeśli komendant cię przyjmie. Póki co, chyba nadjechała nasza karoca — rzucił, gdy jeden z autobusów zatrzymał się przy przystanku. Dallas nie miał nic przeciwko komunikacji miejskiej, o ile tylko gdzieś się nie spieszył. Od czasu do czasu dobrze sobie przypomnieć, po co w ogóle ma się samochód, będąc bezdenną skarbonką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Człowiek uczy się przez całe życie. Uczy się, że ludzie bywają egoistyczni i fałszywi, że nie ma nic za darmo, że mało komu można zaufać i że to na siebie przede wszystkim powinniśmy liczyć, a nie na innych. W swoim życiu Sage dostała już wiele różnych lekcji, ale wciąż dowiaduje się czegoś nowego, ewentualnie tylko się w niektórych utwierdza. Ale to dobrze — bo lepiej jest być świadomym jak wygląda świat, niż żyć w bańce pełnej kłamstw i iluzji. I im szybciej człowiek dowie się prawdy, tym lepiej.
..........Jej bańka pękła, gdy zmarła jej matka; gdy straciła najważniejszą (i niemalże jedyną) osobę w swoim życiu. Bez niej już nic nie było takie samo; bez niej wszystko było bezbarwne. I chociaż po jej śmierci teoretycznie nie została sama, bo pod swój dach przygarnęło ją jej wujostwo, po tym wszystkim nie była już taka sama. Coś się w niej zmieniło — jej podejście do życia, jej myślenie o innych.
..........To chyba można powiedzieć, że miałeś szczęście. Życie byłoby o wiele prostsze, gdyby każdy tak szybko odnajdywał własną ścieżkę. Z drugiej strony życie poniekąd właśnie na tym polega, na szukaniu — własnej drogi, bratniej duszy, siebie — mówi w zamyśleniu, wciskając dłonie do kieszeni kurtki. Co by to było za życie, gdyby każdy wiedział, co ma robić? Gdyby każdy miał z góry określoną drogę i ślepo nią podążał?
..........Przez długi czas myślała, że jej ścieżka związana jest ze sztuką, że nie ma innej opcji, aby jej praca nie była związana właśnie z tym tematem. A co jeśli to nieprawda? Co jeśli ta szeroko pojęta sztuka powinna zostać jedynie jej hobby? Czymś, co będzie jej chwilą relaksu, a nie obowiązkiem — zupełnie, jak teraz. Bo przecież teraz wcale nie jest źle. Wciąż robi to, co lubi, jednocześnie na życie zarabiając w inny sposób. I może lepiej będzie, jak tak pozostanie?
..........No cóż, skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie masz racji. Prawdę mówiąc, to ta praca miała być tylko chwilowa, ale nawet nie wiem kiedy minęły cztery lata. Czas leci zdecydowanie zbyt szybko. — Ostatnie zdanie wypowiada nieco ciszej, jakby mówiła bardziej do siebie, niże do niego. — Więc tak, chyba dobrze, że tak się stało — dodaje zaraz nieco pewniej, kiwając z uśmiechem głową. Nie wszystkie nieprzemyślane i nagłe decyzje okazują się być tymi złymi. Ta jedna akurat może wyjść jej na dobre, nawet jeśli nie zostanie zatrudnia w straży, a znajdzie coś innego. O ile znowu nie będzie to jakaś kawiarnia.
..........Zadziwiająco na czas — rzuca z rozbawieniem, bo dość często korzysta z komunikacji miejskiej i doskonale wie, że autobusy często lubią się spóźniać (albo w ogóle nie przyjeżdżać). Dzisiaj jednak najwidoczniej mają szczęście, więc czym prędzej wskakuje do środka, aby wraz z Dallasem podjechać pod swój dom, gdzie może mu oddać to, co przy ostatniej wizycie u niej zostawił.

//ztx2
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

# 12

Już w szkole średniej wiedział, że albo osiągnie wiele, albo stoczy się na dno. Nie było mowy o czymś pomiędzy, o byle posadce za kasą bądź znajdowaniem się na samym dole hierarchi firmy, w której nie mógłby się rozwijać. Konsekwentnie poruszał się w zgodzie z obranymi wartościami i obmyślonym planem od jednego celu do każdego następnego, goniąc za spełnieniem marzenia, by dbać o lepsze jutro - nie tylko dla siebie, ale też innych. Chęć zostania detektywem, nie była więc żadnym młodzieńczym kaprysem, o który z góry posądzili jego rodzice. Drażniło go wyrażane przez nich z tą samą pewnością przekonanie, że jest to tylko strata czasu i zarazem wielkie ryzyko utraty życia, bo nie uratuje przecież całego świata, a tylko się narazi na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Mieli trochę racji, jednak chęć pomocy ludziom przeważyła i wybrał takie, a nie inne zajęcie, które wymagało od niego naprawdę wiele cierpliwości oraz trzymaniu nerwów na wodzy. Ostatnie dni, tylko bardziej mu o tym przypominały, gdy sprawa nad jaką obecnie siedział, doprowadzała go do szaleństwa. Brak rozwiązań, śladów, był bezwzględnie niepokojący, gdy na szali leżało kolejne życie dziecka, które prawdopodobnie mogliby znaleźć martwe, jeżeli nie zrobią postępów w prowadzonym śledztwie.
Wyjazd najlepszego przyjaciela, problemy rodzinne, spotkanie z byłą żoną po tak długim czasie - powodowało, że powoli tracił pozytywne nastawienie. Jednak w tym całym chaosie znajdowała się ta jedna dziewczyna, która pojedyńczą głupią wiadomością potrafiła poprawić mu humor. Nie spodziewał się, że przypadkowa znajomość z portalu randkowego może przerodzić się w coś o wiele lepszego, niż jakiś tam romans z pierwszą lepszą dziewczyną z baru. Nie spodziewał się też, że po kilku miesiącach pisania o wszystkim i zarazem niczym, sprawi, że zacznie mu zależeć. Że się zaprzyjaźni, a nawet i poflirtuje, nie widząc jej nigdy na oczy. Znał jej imię, mógł ją wyśledzić dzięki policyjnym kontaktom, a jednak podobała mu się ta cała aura tajemniczości. Dzisiaj miało się to jednak zmienić, bo skoro mieszkali w tym samym mieście i dobrze im się pisało, to czemu nie przenieść owej relacji na wyższy level?
Do kawiarnii przyszedł trochę wcześniej, by wybadać czy mieli jakąkolwiek szansę na załapanie wolnego stolika w godzinach szczytu. Ludzi znajdowało się tu niewiele, dlatego oparł się o witrynę przed wejściem, by poczekać na przyjście dziewczyny. Miał jeszcze trochę czasu, więc gdy zauważył znajomą mu twarz osoby, która zbliżała się do wejścia, postanowił ją zaczepić. - Leslie, o ile się nie mylę? Dalej mam na oku twoją sprawę. - Odparł, dając w ten sposób znać, że cały czas pracuje nad złapaniem psychola, który ją nęka. Robił to głównie dlatego, że znał jej siostrę, ale też nie mógł pozwolić, by jakiś drań napastował bezbronną kobietę. Gdyby do tego jeszcze dotarła świadomość, że jest ona tą, z którą tak długo wymieniał wiadomości to z pewnością wszystko by się zmieniło. I właśnie w tym momencie powoli zaczęło do niego to docierać. - To z tobą się tu umówiłem, prawda? - Zapytał, bardzo chcąc potwierdzić swoje przypuszczenia. Bazował tylko na jej imieniu i na tym, że przypadkowo znalazła się w tym samym miejscu, w którym był właśnie umówiony z jej domniemaną imienniczką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Życie Leslie od dłuższego czasu było emocjonalnym rollercoasterem. Nieprzyjemne doświadczenia z byłym partnerem, bez końca odciskały na niej swoje piętno i sprawiały, że chociaż starała się żyć normalnie, to często w najmniej spodziewanych momentach pozwalała na to, by kontrolę nad nią przejmował lęk o to, że Marcus nagle pojawi się obok i skończy to, co zaczął przed kilkoma miesiącami, kiedy stracił nad sobą kontrolę, jak nigdy wcześniej. Jakby tego było mało, sumienie gryzło ją przez długie tygodnie, gdy pojęła, że związek jej najlepszego przyjaciela rozpadł się właśnie przez nią, ale koniec końców chociaż w tej jednej kwestii mogła powiedzieć, że wszystko skończyło się dobrze, skoro obecnie dzieliła z nim cztery ściany przytulnego mieszkania, a atmosfera w pracy stała się łatwiejsza do zniesienia po tym, jak Asli zrezygnowała z pracy w Serenity.
Tym samym jedyną problematyczną kwestią, z którą musiała się wciąż mierzyć, była nieudolność policji w jej sprawie. Ciągłe wizyty na komisariacie, zgłaszanie kolejnych wiadomości i głuchych telefonów, które odbierała od swojego byłego, dawały jej w kość, bo nie przynosiły żadnego skutku. W pewnym momencie zaczynała się czuć jak paranoiczka, na którą wszyscy spoglądają z przymrużeniem oka i była skłonna odpuścić dalsze wizyty na komisariacie, ale wtedy pojawiła się Lottie i wystosowała propozycję, której Leslie nie potrafiła puścić mimo uszu. Wielu gliniarzy mogło patrzeć na nią ze znudzeniem, gdy prosiła i błagała, żeby coś zrobili i znaleźli Marcusa, a ona mogła żyć w przeświadczeniu, że to wszystko jest bez sensu, ale kiedy chodziło o znajomego starszej siostry, uwierzyła, że to może być to i postanowiła zaryzykować raz jeszcze.
Nie sądziła wówczas, że detektyw, o którym wspominała jej siostra, jest facetem, z którym niegdyś zaczęła pisać, z którym zdążyła nieco poflirtować i z jakim na swój sposób się zaprzyjaźniła, choć do tej pory nie miała okazji poznać go osobiście. Nie łączyła imion z konkretnymi osobami, bo nie jeden Will chodził po tym świecie.
Wybierając się na spotkanie w kawiarni, również nie myślała o tym, że facet z którym miała spędzić to popołudnie, będzie tym samym, którego nie tak dawno poznała. To zaczęło do niej docierać, gdy pojawiła się na miejscu i już z oddali dostrzegła znajomą sylwetkę McCoy'a, ale wyparła tę myśl z głowy, wmawiając sobie, że to zbieg okoliczności.
O cześć! Jasne, dzięki – rzuciła, uśmiechając się z wdzięcznością. Nie tak dawno straciła wiarę w to, że ktokolwiek zajmie się jej sprawą i znajdzie Marcusa, ale ostatecznie dzięki temu, że Lottie zapoznała ją z Williamem, nieco tej wiary odzyskała. Miała już wejść do kawiarni i zająć jakikolwiek stolik, ale zatrzymała się w pół kroku, bo i jej imię dało do myślenia, a pytanie Williama, utwierdziło ją w przekonaniu, że coś było na rzeczy.
Ze mną? – zapytała niezbyt inteligentnie, bo ten zbieg okoliczności, nieco zaćmił jej umysł. – Uhm... O ile to z tobą piszę od kilku miesięcy, to... Tak? – dodała i parsknęła śmiechem na samą myśl o tym, jaki świat był mały. Kilkanaście dni wcześniej, gdy spotkała się z nim na komisariacie, złożyła zeznania i opowiedziała całą historię burzliwego związku z Marcusem, nie zwróciła większej uwagi na personalia przesłuchującego ją gliniarza, a w szczególności nie wpadła na to, że Will, z którym tak dobrze się dogadywała w smsach, był tym samym człowiekiem, któremu zwierzała się z najbardziej traumatycznych doświadczeń. W tym momencie, kiedy już to do niej dotarło, poczuła się trochę zażenowana, ale też nie zamierzała uciekać i udawać, że to wcale się nie wydarzyło. – Cóż, skoro już wiesz o mnie więcej, niż myślałam, że się dowiesz, to chyba możemy wejść do środka? – zagaiła, wskazując ruchem głowy na wejście i nie czekając na męską reakcję, weszła do środka i rozejrzała się za wolnym stolikiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nikt nie mówił, że będzie różowo, a przysłowiowy rollercoster, czy chaos pojawia się w życiu wielu ludzi na różnym etapie ich drogi. Sam William mierzył się z wieloma zawirowaniami, nieprzyjemnościami, czy zdarzeniami, które mocno odznaczyły się na jego zdrowiu fizycznym i tym psychicznym. Nie miał jednak żadnych poważniejszych chorób, stalkerek, psychicznych eks, ale będąc policjantem, a teraz detektywem - widział naprawdę dużo niepokojących rzeczy. Widział ludzi zniszczonych przez innych, przez narkotyki lub alkohol. Widział śmierć przyjaciół, zwłoki dzieciaków, nie mówiąc już o tym ile razy nie otarł się o utratę własnego życia. Miał jednak ten łud szczęścia, że wychodził ze wszystkiego cało i szedł dalej, choć bywało ciężko. Teraz starał się pomóc uzależnionej siostrze, musiał rozwiązać jedną z najtrudniejszych spraw jakiej się podjął i jeszcze teraz doszło ostatnie spotkanie z eks żoną, które pamięta jak przez mgłę od dużej dawki procentów w krwiobiegu. Miał jeszcze na głowie całoroczny bal na komisariacie, więc spotkanie z kimś kogo darzył po części dużym zaufaniem było teraz przyjemnym oderwaniem się od tego wszystkiego.
McCoy może w czasach szkolnych nie był zbyt popularny i towarzyski, ale z czasem coraz łatwiej szło mu nawiązywanie nowych kontaktów. Zwykle były to kobiety w barze, czy kolejni funkcjonariusze, których spotykał na swojej drodze, a nie osoby mające konta na portalach randkowych. Leslie była tak naprawdę pierwsza i o dziwo na tyle podobało mu się pisanie z nią, że nie chciał tego przerywać. Nie przeszkadzała mu nawet tą całą niewiedza związana z tym, kto tak naprawdę krył się za tym imieniem, bo wystarczała czasem jedną jej wiadomość, a na jego buzi pojawiał się uśmiech. Teraz, gdy dojść miało do ich spotkania trochę się denerwował, ale nie na tyle by zrezygnować i pójść nagle do domu. Tym bardziej nie myślał o tym, kiedy już pojawiła się pod kawiarnią i była kimś kogo zdążył już poznać wcześniej.
- Wszystko na to wskazuje. - Odparł, posyłając jej przyjacielski uśmiech. Patrzac na przeszłość związaną z Charlotte i to, że przez kilka miesięcy flirtowal z jej siostrą, nawet o tym nie wiedząc - zdał sobie sprawę, jak paradoksalne to wydawało się w tym momencie. Jeszcze do tego dołączając ostatnie przesłuchania dziewczyny związane z jej psychicznym eks, mogłoby być to trochę odstraszające dla nie jednego mężczyzny, ale i tak dalej tu stał. - Nie spodziewałem się czegoś takiego, ale nie wiem jak ty, ja jestem mile zaskoczony. Życie jest pelne niespodzianek jak widać. - Stwierdził, wchodząc zaraz za nią do środka. Udał się od razu do lady, gdzie zamówił dwie kawy i po jakimś ciastku. Zapłacił jak to na porządnemu mężczyźnie wypadało i postanowił znaleźć dla nich stolik, przy którym mogliby usiąść zdala od innych ludzi.
W trakcie tego wszystkiego nic nie mówił, może tylko upewnił się co do wyboru kawy dla niej, ale oprócz tego mial pustkę w głowie. Dopiero gdy usiedli, zdał sobie sprawę, że czuł się trochę skrępowany co u niego było rzadkością. - Po tylu miesiącach wspólnego pisania, teraz kompletnie nie wiem co powiedzieć. Więc zacznę może i od banalnego pytania, ale jak tam u Ciebie? - Zapytał, choć minął tydzień od ich spotkania i jeden dzień odkąd ostatni raz dłużej ze soba poposali. Mimo wszystko wiele jeszcze o niej nie wiedział, oprócz tego, że jest siostrą Charlotte i ma problemy z ex.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było do bani. Fakt, że ludzie, którzy nikomu niczym nie zawinili, musieli się mierzyć z nieustającymi problemami. Kiedy jedne udało się pokonać, na ich miejsce wskakiwały kolejne. Było to błędne koło, z którego ciężko było się wydostać, bo jeśli już raz pojawiły się jakieś zawirowania, to niemal pewnym było to, że będą też kolejne. Widziała to na przykładzie swoim, ale również wielu znajomych i wiedziała, że jeśli ktoś miał mieć sielankowe życie, to je miał. Reszta musiała się mierzyć z sytuacjami, o których inni nie byli w stanie nawet pomyśleć, żyjąc jak pączki w maśle.
Na szczęście czasami pojawiały się takie dni jak ten, kiedy od rana można było pławić się w błogim spokoju, nastawiać pozytywnie i planować udany dzień w czyimś towarzystwie, żeby wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry dzień i zasnąć z nadzieją, że kolejny również będzie do takich należał. To pozwalało się nieco zresetować, spojrzeć na wszystko z boku i odetchnąć. Każdy tego potrzebował, bo inaczej można było zwariować.
To spotkanie miało być właśnie taką odskocznią. Chwilą zapomnienia o tym, co wciąż pozostawało nierozwiązane i czasem dla siebie, kiedy mogła zadbać o swój komfort psychiczny w towarzystwie człowieka, którego poznała na portalu randkowym i którego chciała poznać w rzeczywistości, choć od czasu, kiedy na tych portalach szukała szczęścia, minęło wystarczająco czasu, żeby pod kątem uczuciowym, w końcu sobie wszystko poukładała. A w tym przypadku akurat nie miała na co narzekać. Miała świetnego faceta, który był jej pierwszą i tak naprawdę jedyną miłością, a zarazem najlepszym przyjacielem. Połączenie idealne, którego życzyłaby wszystkim.
Tak, ja chyba też, chociaż to dość… – urwała. Bo co miała niby powiedzieć? Że to było niezręczne? Nie chciała, by pomyślał, że przez ten zbieg okoliczności uznał, że znajomość dobiegła końca tu i teraz, choć w rzeczywistości miała ochotę wziąć nogi za pas. To, że wiedział, co ją spotkało, było dla niej poniżające. Wolałaby, żeby na jego miejscu był ktoś inny. Ktoś z kim przepisała długie miesiące, ale kto nie wiedział o jej przeszłości i teraźniejszych problemach. Nie czuła się swobodnie mówiąc o takich rzeczach osobom, które nie były jej bliskie. I chociaż mogła powiedzieć, że na swój sposób zaprzyjaźnili się z Williamem, to jednak okoliczności tej przyjaźni robiły swoje. To nie było to samo, co wieloletnie znajomości i spotkania twarzą w twarz.
Wierz mi, ja też – wtrąciła z delikatnym uśmiechem. Idąc na to spotkanie, była pewna, że będą mieli wiele tematów, które zdołają poruszyć, ale w tym momencie… Wszystko uleciało. A w jej głowie istniała tylko jedna myśl. Był detektywem, któremu zwierzyła się z największych traum. To nie było fair. Kolejna złośliwość losu, która postanowiła ją dopaść. Potrząsnęła nieznacznie głową, by pozbyć się tych natrętnych myśli i skupiła się na tym, że McCoy nie wydawał się być tym wszystkim zrażony i był skłonny oddzielić kwestie zawodowe od tych wszystkich luźnych rozmów. – Całkiem w porządku. Mogę powiedzieć, że jest spokojnie jak nigdy – przyznała. Nie kłamała. Od pewnego czasu w jej życiu gościł wyjątkowy spokój, pozwalający na nowo poczuć, czym było szczęście, szczególnie że dzieliła je z bliską sercu osobom. Miała tylko nadzieję, że nie była to cisza przed burzą i w nadchodzących dniach wszystko nie wywróci się na nowo do góry nogami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby tylko ludzie nauczyliby się być tymi rozsądnymi i przewidującymi, a potem uwierzyli, że to ciężka praca jest źródłem sukcesu i za każdym razem, gdy okazywało się, że to nie jest takie proste, dawaliby z siebie wszystko - to wtedy może część z nich chociaż trochę ułatwiłaby siebie życie. William cały czas walczył z przeciwnościami, z przestępcami, pokusami, z samym sobą. Musiał podnosić się z porażek oraz znosić własną frustrację i mimo to robił swoje najlepiej jak potrafił; śmiał się nawet z kiepskich żartów, spotykał z przyjaciółmi nawet jeśli miał za sobą tylko 4 godziny snu, szedł na kompromisy, choć ciężko było mu zmienić własne zdanie. Starał się nie komplikować sobie życia jeszcze bardziej, ani samemu stwarzać dodatkowe problemy, by te niepotrzebnie się nawarstwiły.
Każdy czasem potrzebuje odpoczynku, miłego rozproszenia od tego z czym mierzyło się na codzień. Chwilowego postoju przy natłoku spraw związanych z pracą, rodziną i jeszcze innymi rzeczami. Dlatego naprawdę dobrze było teraz usiąść w tej kawiarnii, napić się kawy oraz porozmawiać z dziewczyną, która jeszcze kilka minut temu była tylko nieznajomą z portalu randkowego, a teraz stała się siostrą Charlotte i bezradną ofiarą prześladowań swojego ex. Postanowił jednak nie za szybko poruszać ten temat, byleby nie psuć i tak napiętej atmosfery, będącej wynikiem stresu. Miał problem z nawiązaniem dłuższego dialektu, ale ostatecznie postanowił to przełamać.
- To dobrze, byleby tak pozostało. Ile sam dałbym za kilka dni świętego spokoju. Praca po woli daje mi w kość. - Odparł szczerze, podsumowując to ruchem ramion. Przydałby mu się tydzień urlopu, byleby odespać tych kilka ciężkich miesięcy i trochę odżyć. - Gdybym wiedział jak bardzo zmieni się moje życie, to rozważyłbym swoją decyzję o wstąpieniu do policji. Z drugiej strony, kto ratowałby piękne damy z opresji? - Dodał, trochę sobie żartując, tak dla rozładowania napięcia. Will starał się nie narzekać na swoją pracę, bo mimo wszystko ją lubił. Podjął taki, a nie inny kierunek w rozwoju kariery, bo chciał coś robić dobrego na tym świecie. Chciał walczyć dla tego miasta oraz pomagać ludziom, którzy sami nie byli wstanie się obronić i choć czasem bywało naprawdę ciężk - to nie zamierzał się poddawać.
- Po tylu miesiącach pisania, nie miałem okazji podziękować Ci, że nie zablokowałaś mojego numeru. Twoje rady były pomocne, żarty czasem śmieszne, a nieudolne próby flirtu nawet urocze. - Naprawdę doceniał to co udało im się stworzyć przez te kilka miesięcy. Poznali się na portalu randkowym, a jednak żadne z nich nie próbowało na siłę stworzyć z tego relacji miłosnej. Nie naciskali na siebie, nie czuli się zobowiązani w żaden sposób, po prostu na luzie pisali o wszystkim, żartowali, droczyli się ze sobą i poznawali zupelnie odmienne postrzeganie tej drugiej osoby na dany temat.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brzmisz jak pracoholik, który nie dopuszcza do siebie pojęcia urlopu – zauważyła, unosząc lekko brew. Jak praca dawała w kość, to brało się urlop, żeby się nieco zresetować, odetchnąć i po kilku dniach wrócić z nową energią, tak potrzebną do tego, by wykonywać zawodowe obowiązki. I nie miało znaczenia, czy policjant, czy sprzedawca czy kobieta siedząca w biurze. Każdy prędzej czy później miał dość i musiał się od tego zawodowego zapierniczania oderwać, żeby nie zwariować. Nie zamierzała jednak mówić Williamowi, co miał robić. Było to jego życie i jego decyzje, a ona mimo tych kilku przepisanych z nim miesięcy i poczucia, że miała w nim przyjaciela, nie czuła się uprawniona do wykopania go na kilkudniowe zwolnienie. – Myślę, że wtedy te wszystkie damy miałyby problem. Mało w tym mieście dobrych gliniarzy – odparła, unosząc kącik ust w markotnym uśmiechu. Wystarczył jej własny przykład, by móc ocenić całą policję i wsadzić wszystkich do jednego worka. Gdyby nie to, że McCoy zainteresował się sprawą, to pewnie dałaby w końcu spokój, czekając na to, co jeszcze wymyśli jej były. Całe szczęście Will postanowił zadziałać, a jej pozostało wyrzucić z głowy myśl, że robił to wyłącznie przez swoją relację z Lottie.
Daj spokój, nie ma za co dziękować – odparła, uśmiechając się wymownie. Nie miał za co dziękować. – Myślę, że nam obojgu dobrze te rozmowy robiły. Ty masz swoje problemy, ja swoje. Te wiadomości pozwalały mi się odciąć od tego związku. Poczuć, że… mimo wszystko istnieje jeszcze jakaś normalność i powody do uśmiechu – dodała. To działało w dwie strony i oboje mieli swój udział w tym, że druga osoba czuła się lepiej, kiedy każdego dnia mierzyła się z własnymi demonami. Czy musieli sobie dziękować? Uważała, że nie, bo byli sobą i robili to wszystko nieświadomi tego, że życie drugiej osoby nie było wcale sielanką.
Przyznam jednak, że kiedy dotarło do mnie, że to ty… – Wskazała na drzwi wejściowe kawiarni. – To przez myśl przeszło mi, że rozejdziemy się w swoje strony – przyznała. Był to naturalny odruch, związany ze świadomością, że nikt nie chciał się pakować w kłopoty. Znajomość z nią była zaś magnesem na nie, kiedy gdzieś tam kręcił się Marcus i nikt nie wiedział, w którym momencie przyjdzie im się zderzyć z jego chorobliwą zazdrością, żądzą zemsty i psychozą, którą się wykazywał. Will mógł więc kontaktować się z nią czysto zawodowo i na tym poprzestać, a jednak został, a Leslie czuła się tak, jakby jedno życie oddzielali od drugiego. I skłamałaby, gdyby powiedziała, że jej to nie pasowało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Był pracoholikiem i tego nie dało się ukryć. Każdego dnia przebywał w pracy więcej godzin, niż musiał, a kiedy miał wolne zabierał ze sobą papierkową robotę i siedząc na kanapie z piwem w ręku, dogłębniej przyglądał się wszystkim dowodom. Były też takie dni, gdzie nie miał na to czasu, bo matka zmuszała go do przyjścia na rodzinny obiad, przyjaciel namawiał go do wyjścia na miasto lub sam chciał poznać jakąś kobietę w barze I spędzić z nią noc. Poza pracą miał też jakieś życie, może nie koniecznie szczęśliwe i pełne spontaniczności, ale wystarczające by do końca nie zwariować.
- Może jestem. Z moich obliczeń wychodzi, że mam do wykorzystania miesiąc urlopu, coś koło tego, ale chcę najpierw otrzymać awans. - To prawda, mógł wziąć urlop i w końcu odpocząć. Wyjechać gdzieś daleko, by podziwiać piękne widoki, poznać nowa kulturę, ludzi. Mógł tak wiele zrobić, a jednak wraz z kolejnym rokiem wzrastała mu ilość nie wykorzystanych dni urlopu. Nie zamierzał zostawić nie pozamykanych spraw na rzecz zabawy, podróży i jeszcze czegoś innego. Chciał zostać kapitanem swojego oddziału, chciał osiągnąć coś więcej, być kimś i marzenie to było tak silne, że narażał przy tym swoje zdrowie. - Co by one beze mnie zrobily... A tak na serio, jeżeli domknę parę spraw to chętnie gdzieś pojadę poza miasto. Znasz kogoś, kto mógłby mi potowarzyszyć? - Mógłby zapytać wprost, czy za jakiś czas nie chciałaby z nim gdzieś pojechać, bo w końcu pisali ze sobą bardzo długi czas, ale dopiero dzisiaj w pewnym sensie mieli okazję zobaczyć się po raz pierwszy.
Nie miał za co dziękować, a jednak czuł swego rodzaju wdzięczność i chciał żeby po prostu o tym wiedziała. - Jest wiele powodów do uśmiechu, choć dosyć częto człowiek o tym zapomina. Jeżeli nie raz udało mi się głupią wiadomością wywołać na twojej buzi uśmiech to mnie to cieszy. - Odparł, uśmiechając się w tym momencie szeroko. Powoli przestawał czuć przy niej skrępowanie, a wręcz zaczynał zachowywać się swobodnie. Miał nadzieje, że tak pozostanie, bo przyda mu się bliską osobą w jego życiu, która mogłaby wyciągnąć go z najgorszego dołka.
- Pomyślałaś o tym dlatego, że zajmuje się sprawą twojego ex? Widziałem dużo więcej gorszych rzeczy i czyjaś przeszłość nie jest w stanie rzutować na postrzeganie przez mnie danej osoby. - Było to szczere wyznanie, choć gdyby ona poznała jego przeszłość to mogłaby wtedy sam odejść i zostawić go na pastwę losu pod kawiarnią. W końcu zdradził swoją żonę z jej siostrą, co było chyba wierzchołkiem góry lodowej, ukrywającej jeszcze inne z jego tajemnic. Za to bycie prześladowaną ze strony byłego chłopaka, nie była tak naprawdę jej winą. - Jeżeli już mowa o tym, to odezwał się od naszej ostatniej rozmowy? - Zapytał, chcąc się upewnić, że naprawdę na ten moment trzymał się od niej zdala.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie mam pojęcia – stwierdziła z rozbawieniem, ale zaraz zerknęła na niego z zainteresowaniem. – Cóż, powiedziałabym, że ja, bo uwielbiam wypady za miasto, ale... Ostatni mój wyjazd nie skończył się najlepiej, o czym już wiesz – dodała. Wyjazdy za miasto były czymś, co szczerze kochała. Uwielbiała te dni, które mogła spędzić z dala od miejskiego zgiełku, by nieco się wyluzować, oczyścić umysł i zabawić. Kochała pooddychać świeżym powietrzem, zanurzyć stopy w czystej wodzie jakiegoś jeziora i wygrzać się przy rozpalonym kominku w domku stojącym pośrodku niczego. Latem zaś, wbrew temu, że z każdej strony atakowały ją komary i inne dziwne stworzenia, mogła cały tydzień przeleżeć pod namiotem, by ostatecznie wrócić do domu z poczuciem, że naładowała swoje wewnętrzne baterie do granic możliwości. – Poza tym, skąd mam gwarancję, że nie jesteś gliniarzem, żeby mieć przykrywkę dla jakiś dziwnych skłonności? – dodała, niby poważnie, ale ostatecznie parsknęła śmiechem. Ufała mu. Może nie powinna, bo znali się tylko z tindera i smsów, ale wiedziała, że jej siostra nie wkopałaby jej we współpracę z kimś, kto mógłby nie zasługiwać na tak daleko idące zaufanie.
Prawdę mówiąc, często ci się to zdarzało – zauważyła i wcale nie ściemniała. Kiedy pisali, uśmiech mimowolnie pojawiał się na jej ustach. Pamiętała doskonale, jak ciężko było jej się przekonać do takich portali, a po kilku tygodniach, śmiało przyznawała przed samą sobą, że byli tam normalni faceci, których można było obdarzyć sympatią, nie odnosząc wrażenia, że chodziło im tylko o zaliczenie nowej zdobyczy, która trafiłaby na jakąś dziwną listę.
Chyba tak. Wiem, że takie komplikacje potrafią odstraszyć i lepiej trzymać się ich pod kątem zawodowym, ale unikać prywatnie – przyznała, po czym lekko się uśmiechnęła. Cieszyła się, że tak to postrzegał i że jej problemy, oraz to, iż było to jego zawodowe zobowiązanie, którego się dobrowolnie podejmował, nie wpływało na ich znajomość. Nie chciałaby, żeby nagle uznał, że powinni utrzymywać znajomość tylko na komisariacie w trakcie kolejnych przesłuchań. Znalazła w nim przez te wszystkie miesiące naprawdę dobrego kumpla. A takich osób nie lubiła tracić, bo ceniła sobie wszelkie zawarte w życiu relacje.
Nie. Chwilowo odpuścił, ale jeśli coś się zmieni, to dam ci znać. To nigdy nie trwa długo. Tydzień, dwa ciszy i zaczyna się zabawiać od nowa – odparła. Jutro było czymś, o czym nie chciała myśleć. Mogło przynieść wszystko. Od głuchych telefonów, przez maile i smsy, po spotkanie z Marcusem twarzą w twarz. Tego ostatniego bała się najbardziej, ale nie chciała popaść w paranoję. – A tobie udało się coś zdziałać? Namierzyć, któryś z numerów albo coś? – dopytała, bo skoro już zeszli siłą rzeczy na ten temat, to chciała wiedzieć, czy w ostatnich dniach cokolwiek się zmieniło i czy istniał cień szansy na to, że niedługo cały ten koszmar, w którym tkwiła, dobiegnie końca.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się po słowach dziewczyny, bo nie spodziewał się, że tak od razu zaproponuje siebie. Chociaż z drugiej strony właśnie na to liczył, bo kogo innego mogłaby mu zaproponować? - Rozumiem. Jeżeli jednak chciałabyś pozbyć się wspomnień odnośnie tamtego wyjazdu, to kolejny, będący tym lepszym mógłby w tym pomóc. - Zaproponował, oczywiście na siłę jej nie namawiając do tego. Miło by było jednak spędzić z nią trochę więcej czasu i przy okazji odpocząć od ciężkiej pracy. Tym bardziej, ze nie widział w tym nic złego, bo była mu bliską i traktował ją jak najlepszą przyjaciółkę, a nie kobietę, którą chciał zaliczyć podczas podróży w jakieś przyjemne miejsce. Mogliby w sumie wybrać się gdzieś, gdzie była plaża, albo jakieś góry, z jakich mogliby podziwiać piękne widoki. Choć w jego przypadku wystarczyłaby nawet jakąś wieś, pola lub hotel z basenem, byleby zdala od pracy i tych wszystkich dokumentów leżących na stoliku w jego salonie. - Dziwnych skłonności? Zdarza mi się popełniać błędy większe lub mniejsze, ale nie mam chyba w swojej piwnicy zamkniętych żadnych dzieci lub kobiet. Choć musiałbym to sprawdzić. - Zażartował sobie, choć po chwili zdał sobie sprawę jak kiepsko to zabrzmiało. Tym bardziej, że pracując w policji, słyszał wiele o takich przypadkach, chociaż sam jeszcze nie miał styczności z taką sprawą. Widział wiele okropnych rzeczy i chyba już nie było w stanie nic go zaskoczyć, gdy potem pojawiała się na jego biurku sprawą, którą wywoływała w nim dużą dawkę nieprzyjemnych emocji. Wyrobił w sobie dystans, pokerową twarz i na wiele uczuć się zamykał, byleby udawało mu się w jakimś stopniu przesypiać noce, ale dalej pozostawał tylko czlowiekiem. Osobą wrażliwą i mającą serce, nawet gdy tak szybko tego nie pokazywał.
- To dobrze, czyli nie jestem chyba tak zły w pisaniu wiadomości. Przywyklem raczej do długich rozmów twarzą w twarz, więc była to dla mnie miła odmienność. - Było to zarazem szczere wyznanie z jego strony, bo nigdy wcześniej nie poznawał nikogo na portalu randkowym i pisał przez tyle czasu smsy. W sumie nawet nie spotkał się z żadną laską z tindera, więc Laslie była tą pierwszą. Wolał poznawać kobiety na mieście, w barze lub na siłowni, a tamtą aplikację traktował za chwilową potrzebę zabicia nudy oraz sprawdzenie co ludzie w tym widzą. Gdyby nie założył spontanicznie konta to nie miałby okazji jej tak poznać i umilić sobie ciężkie wieczory na pisaniu o głupotach.
- Cóż, jak widzisz to mnie takie komplikacje nie odstraszyły. Dalej tu siedzę i chętnie pogadam o wszystkim, co chcesz. Dopóki nagle nie dostanę jakiegoś wezwania, że potrzebują mnie w pracy. - Siedział wygodnie oparty o krzesło, pił
kawę I skubał ciastko, o którym zdążył na chwilę zapomnieć w trakcie ich rozmowy. Gdy jednak smak mu nie podszedł, podsunął talerzyk pod nos dziewczyny, licząc, że może chociaż jej przypadnie do gustu. - Tacy ludzie zazwyczaj wyrabiają sobie pewien schemat działania, więc nie dziwi mnie, że nadal nie odpuścił. - Czasem odradzał niektórym wnoszenie zakazu zbliżania przy takich sprawach, bo wiedział, że i tak nic to nie da, a tylko wzbudzi większą manię prześladowczą u takich psycholi. Wiedząc, że ich ofiary bardziej się boją i czują bezbronne, byli gotowi wyrządzić większe szkody w ich życiu, czy tym bardziej na ich psychice. Mówił więc te słowa z wyrobionego już przez tyle lat doświadczenia. - Mam pewien trop, który obecnie sprawdza mój informator. Obecnie prowadzimy jedną z większych spraw, ale staram się by złapać szybko tego psychola. Jak będziesz chciała to zawsze mogę wysłać pod twój dom patrol w nieoznakowanym aucie lub możesz wpaść do mnie, gdy będzie taka potrzeba. Mam dwie wolne sypialnie. - Rzucił takie propozycje, bo czego się nie robi dla bezpieczeństwa przyjaciół. Starał się chronić nawet tych, którzy czasem o to nie prosili, a widział w ich oczach, że potrzebują bardzo tej pomocy.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Chelan Cafe”