WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#25

Odkąd wrócili do domu z psem, byli zajęci pokazywaniem wszystkiego psu, znajdowaniem miejsca na składowanie jego karmy, miejsca dla jego legowiska, zabawy z nim i tak dalej. Czas szybko mijał, nawet Gabi i Ryan nie zauważyli, kiedy minęło popołudnie, zrobiło się ciemno, a oni nawet obiadu jeszcze nie zjedli. Blondynka zgodziła się, aby przygotować dla nich obiad, który nie był jakiś wyszukany, mimo że zdecydowanie mieli co świętować. Po zjedzeniu posiłku, Harper się zobligował, że weźmie jeszcze Dodgera na spacer, co by przed samym spaniem nie trzeba było tego robić. Wciąż jeszcze duże zmiany swojego planu dnia na nich czekały, nie bójmy się tego powiedzieć.
Gabi za ten czas postanowiła wziąć prysznic i stojąc w ręczniku przed komodą, zaczęła się zastanawiać co na siebie ubrać. Wtedy zapaliła się lampka w jej głowie i zaczęła rozglądać się za zakupami, które kiedyś poczyniła. Znalazła siatkę z zakupami ze sklepu bieliźnianego, poprawiła makijaż, pomalowała usta intensywnie czerwoną szminką, po czym na bosaka poszła do kuchni szukać, czy jest w stanie coś ciekawego przyrządzić z tego, co mają w szafce... Zanim jej ukochany wysika psa na krótkim spacerze po okolicy.
Oczywiście, kto normalny trzyma w domu zapasowego szampana? Nie znalazła nic takiego, więc cóż.... Musiała być daniem głównym. Pozapalała różne świeczki, które znajdowała w całym domu, nastrojową muzykę, a to wszystko w sypialni, choć przez szyby salonu mieli ładniejszy widok, bo na zatokę. Teraz tylko czekała aż jej narzeczony i psie dziecko wrócą do domku nad zatoką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ten dzień na pewno zapamiętają na bardzo długo. Nie tylko ze względu na adopcję Cwaniaka, ale ze względu na swoje zaręczyny. Właściwie Ryan kiedy dzisiaj wstał nie był pewien, czy w ogóle zostanie właścicielem psa, a tym bardziej nie przypuszczał, że wreszcie się oświadczy swojej dziewczynie, a tutaj proszę… Potrafił sam siebie bardzo mocno zaskoczyć!
Wreszcie wyszedł na wieczorny spacer z psiakiem. Jak na razie nie zauważyli, by ten miał jakieś problemy z czystością. Robił swoje na dworze. Mieli jednak go pod swoją opieką dopiero pół dnia, więc wszystko mogło się okazać. Ryan wybrał się na dość długi spacer, aby zmęczyć psiaka ostatecznie. Coś czuł, że ten wieczór będzie właściwie należał do nich.
Przed powrotem do domu wszedł do sklepu, aby kupić mały tort (właściwie myślał najpierw o jakimś cieście, ale torcik czekoladowy aż za bardzo się do niego uśmiechał i uznał, że można tym razem nim zgrzeszyć, była ku temu naprawdę niezła okazja) oraz butelkę szampana. Zaopatrzony w wiktuały, powrócił do domu.
Na wejście wytarł łapki Dodgera w swoją starą koszulkę i wrzucił ją do specjalnego pojemnika, który wyłożyli przy „ochlapywaczu” na buty. Psiak wszedł do domu więc pierwszy, bo zanim Ryan ściągnął buty, szalik i płaszcz, trochę czasu minęło.
- Gabi…? – Zerknął do salonu. Nie było jej tam, był jedynie Dodger, który zajął swoje miejsce w kojcu (chociaż patrząc po kuchni – zdążył już się napić, bo krople wody jeszcze zalegały na kafelkach). Ziewnął na widok Ryana. – Kochanie? – Może poszła się myć? Chociaż nie, w sypialni jeszcze nie był. Oparł się o framugę, przyglądając się jej. Podniósł lewą rękę z szampanem oraz nieco niepewnie prawą. – Pomożesz? Mam tort i szampana. – Widział, że ona też się przygotowała. Jak to się działo, że działali zawsze w zmowie, chociaż niczego nie umówili między sobą?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi właściwie nie miała pojęcia, ile powinny trwać spacery z tym psem, więc spodziewała się powrotu ukochanego do domu znacznie prędzej. Jakby wiedziała, że ma więcej czasu, to by się inaczej przygotowała. Jednak tak, czy siak, była całkiem z siebie zadowolona, z tego, co przygotowała na świętowanie tego wieczoru. Atmosferka była, ona w bieliźnie była.... Czego chcieć więcej.
No, przydałby się szampan, może coś do zjedzenia ... Najlepiej deska serów, czy czegoś takiego, ale trudno to zrobić z tak krótkim wyprzedzeniem. Trudno, z nich też byli tacy koneserzy, że bez problemu to przeżyją.
-Tuuuu jestem-zawołała z sypialni, ale nie za głośno, więc mógł jej nie usłyszeć od samego początku. Nie ma problemu, poczekała na niego. Wiele pomieszczeń nie było w ich domku, szybko powinien ją znaleźć i wiele się nie pomylił.
-Oczywiście, że pomogę-powiedziała podnosząc się i podchodząc do mężczyzny. Skradła mu buziaka i zabrała szampana z jego dłoni sądząc, że ciasto zostawił w kuchni. Ruszyła w stronę kuchni, obracając się w stronę Ryana, jakby zaczynając się zastanawiać.-Chodzimy szampana, czy jemy od razu?-zapytała, a poły jej szlafroka zawirowały niczym kiecka do tańca za nią. Dopiero teraz zauważyła, że jej pomadka zostawiła ślad na jego ustach. Wspięła się na palce sięgając po kieliszki od szampana. Potem nóż, talerzyki, widelczyki i mogą wracać do łóżka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ja myślę, że od razu. Mamy przecież co świętować. – Uśmiechnął się do kobiety, przekładając ciasto do lewej ręki. Teraz przynajmniej było mu o wiele wygodniej. – Kupiłem mały torcik czekoladowy. – Podążył za nią do kuchni. Położył go na stoliku i otworzył. Ładnie wyglądał, naprawdę. Był faktycznie malutki – w sam raz na ich dwójkę i pewnie nawet jeszcze coś zostanie na jutro.
- Ładnie wyglądasz, widziałem już kiedyś ten szlafrok? – Zlustrował ją w tym wdzianku, patrząc jak jej „podomka” podfruwa. Wyglądała naprawdę przepięknie, chociaż czy mógł ją oceniać obiektywnie, skoro wciąż i wciąż zakochiwał się w niej jeszcze bardziej? – Bo mam wrażenie, że jeszcze nie. – Właściwie nie wiedział do końca. Gabi miała w swojej szafie naprawdę wiele ładnych ciuszków, a niektóre mu się zwyczajnie mieszały.
Ryan nie bardzo wiedział, że na swoich ustach miał pomadkę. Pewnie gdyby wiedział, to zaraz by otarłby sobie usta ręką albo wytarłby je w rękaw. A tak? Cóż, trudno. Bywało i tak! Rozejrzał się po kuchni, zastanawiając się, czy nie wziąć noża i ostrożnie ukroić dwa kawałki. W sumie? Co mu szkodziło? Coraz lepiej radził sobie lewą ręką, więc wymijając swoją ukochaną (pocałował ją w ucho), wziął nóż do tortu i ukroił ciut może nie aż z taką gracją kawałki tortu, a następnie przełożył je na talerzyki podsunięte przez Gabi.
- Ale nie wiem, czy chcesz jeść w sypialni, gdzie tak wszystko ładnie ustroiłaś czy jednak wolisz zjeść go tutaj.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi się zaśmiała i wzięła butelkę w dłoń.-Ale wiesz, nigdy nie otwierałam szampana-zaśmiała, choć brzmiało to dość dziwnie, tak zawsze ktoś inny przejmował korek. Wiedziała, że to może być problemem dla Ryana, wiedziała mniej więcej co ten jest w stanie zrobić, a co jeszcze będzie dla niego zbyt wielkim wyzwaniem. Nie byłoby wielkim zaskoczeniem, gdyby wystrzelony korek trafił w coś... lub kogoś. A przede wszystkim, wystraszył Cwaniaka. Psy chyba się boją głośnych dźwięków, tak?
-Myślę, że na mnie nie widziałeś....--stwierdziła. Jak się wprowadzała tutaj, to zrobiła wielki przegląd rzeczy, nie wszystkie miała jeszcze okazję założyć. A ten szlafroczek nie nadawał się na bycie zwykłą podomką, którą zakładało się bezpośrednio po wyjściu z wanny.
-Chodźmy do sypialni, będzie nam wygodniej, co?-zaproponowała wyciągając z szafy tackę, gdzie zmieszczą i całe ciasto i talerzyki i szampana, którego wcześniej wspólnymi siłami otworzyli jak i puste na razie kieliszki. Taca miała nóżki, była to taka typowa, śniadaniowa taca, która spokojnie stała na pościeli.-Tylko nie wiem, czy będzie Ci tak wygodnie-zaśmiała się i ruszyła w stronę łóżka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Spokojnie. – Uśmiechnął się do niej Ryan, uspokajając ją, że to wcale nic nie jest trudnego. Lewą ręką zdjął z niego wszystkie papierki, a potem drucik, który zabezpieczał korek, żeby czasem nie wystrzelił. – Chodź, pomożesz. – Trącił ją nosem w szyję, ciesząc się z jej bliskością. Wspólnymi siłami poradzili sobie i nawet szampan nie rozlał się po podłodze ani po stoliku. Wystrzał sprawił, że Cwianiak przyszedł do kuchni, by spojrzeć, co jego nowi państwo robią. Po minie można było tylko wywnioskować, że chyba to co o nich myśli, nie jest zbyt pochlebne. Następnie napił się trochę wody i powrócił na swoje połanko w salonie.
Ryan uznał to za bardzo dobry znak – że się nic nie wylało. Rozlali go do kieliszków, a resztę włożyli do kubełka z lodem (bo akurat jeśli o niego chodziło – ich lodówka miała specjalną opcję, że potrafiła z siebie wypluwać kostki lodu).
- Z Tobą zawsze będzie mi wygodnie. – Wszystko położyli sobie tak, jak powinno. Ryan dyskretnie pozbył się skarpetek (nie lubił w nich chodzić po domu), ściągnął również bluzę (pod spodem miał przyjemne dla oka polo). Ostrożnie usiadł na łóżku i zwrócił się w kierunku Gabi, biorąc w lewą dłoń szampana.
- Myślę, że pierwszy raz powinniśmy pić za nas. Żeby między nami zawsze się układało tak, jak teraz i żebyśmy wciąż rozumieli się jak słów. – Oczywiście, że to życzenie miało drugie dno. Chciał, by ich związek był na tyle fantastyczny, by wszystko między się nimi ułożyło tak, jak powinno i mogli się razem zestarzeć. Niczego bardziej nie pragnął, jak właśnie tej wspólnej przyszłości z Gabi. Przyszłości aż do samej śmierci, a może nawet i dalej po niej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, korek szampana był dość przerażający. Sama wizja nie była trudna, zdjąć papierki, odkręcić drucik i palcem popchnąć korek. Można było go trzymać w drugiej ręce, można było wypuścić go w powietrze, na wiwat. Tylko w rzeczywistości to nie było takie łatwe. A przynajmniej wyglądało niebezpiecznie. Jednak mając za plecami przystojnego, silnego policjanta, który przed wszystkim obroni, jakoś było łatwiej. Można było też się spodziewać, że im to bez problemu wyjdzie i tak było. Niby Ryan trzymał, ale Gabi mu pomagała. Współpraca im wychodziła idealnie, w każdym aspekcie. -Wybacz piesku, już będziemy cicho-zaśmiała się, miziając go odrobinkę po drodze, jak przechodził obok niej.
-Tak? A mam Ci przypomnieć jak jęczysz, żeby oddać ci kołdrę, albo że leżę na twojej ręce?-zaśmiała się. Wiadomo, że czasem mieli coś do siebie, tylko nie robili z tego problemu, prosili o zmianę, czy sami to robili i było po temacie.
-Za miłość!-odpowiedziała unosząc swój kieliszek. Sama chwilę wcześniej weszła na łóżko, usiadła na piętach, patrząc się w swojego narzeczonego jak w obrazek. -Za nas-powiedziała, wyciągając rękę, aby stuknąć się kieliszkiem. Oczywiście, że myślała o wspólnej przyszłości, dorosłości, starości - choć to chyba było normalne, nikt nie planuje rozwodu po paru latach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryan przewrócił oczami, kiedy Gabi zaczęła mu wypominać, że ostatnio coś tam zdarzało mu się ponarzekać. Nie było to jednak celowe, ale parę razy jęknął, kiedy go coś naprawdę bolało albo ścierpła mu ręka.
- Wiesz, że nie robię tego celowo, prawda? – zapytał, by się upewnić, że nie będzie tak bardzo tego do siebie, że czasami coś musiał powiedzieć lub dać jej znać. Chciała, aby również dobrze się czuła i przede wszystkim nie miała traktować go jak jajko.
Razem z Gabi stuknął się kieliszkiem, głównie spoglądając na pierścionek na jej ręce. W sumie jeszcze nikomu o tym nie powiedział. Jak na razie o wszystkim wiedział jedynie ich psiak, którym zdążyli się właściwie pochwalić na Instagramie… Ale zaręczynami nie. Jak widać, Harperowie – a właściwie pan Harper i przyszła pani Harper jednak mieli priorytety w życiu i takimi intymnymi sekrecikami nie dzielili się zbyt szybko ze światem.
- Cieszę się, że zrobiłem to dzisiaj. Chyba lepiej tego dnia nie mogłem sobie wymarzyć – odezwał się po zrobieniu łyku szampana. Kieliszek odłożył na tacę i zabrał się teraz za dłubanie tortu. Był całkiem dobry, zresztą z tej cukierni jeszcze nigdy nie kupił niczego, co by mu nie smakowało. Wszystko było ekstra. – I nie wiem nawet czy nie jestem bardziej podekscytowany tym niż Ty. Albo chociaż tak samo jak Ty, bo właściwie dla nas oboje to był pierwszy raz. I mam nadzieję, że ostatni, chyba że zechcemy ponowić oświadczyny. – Właściwie tego nigdy jej nie mówił, oprócz tego, że wyjawił, że małżeństwo z Anne było robione na wariackich papierach. Nigdy w sumie nie byli narzeczeństwem, co było naprawdę mocno dziwne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-No już już-zaśmiała się. Oczywiście, że nie brała tego to siebie, nie rozpamiętywała tego w każdym razie. Nie byli idealni, bo ideały nie istnieją. Mieli swoje wady, czasem robili coś nie tak, najważniejsze, aby się o to bezsensownie nie obrażali, ani nie robili sobie na złość. O to nie trzeba było się martwić, spokojnie.-Oczywiście, że nie mam-stwierdziła. Dodatkowo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, ostatnio mężczyzna miał prawo jęczeć i narzekać.
Można uznać, że Gabi na razie nawet psem się nie pochwaliła, bo nie miała za bardzo kiedy. Ona swoje media społecznościowe używała do innych celów, tylko odrobinę i od czasu do czasu poruszając prywatne tematy. Na pewno za jakiś czas wszystkim o tym powie, lecz w tym momencie była totalnie zajęta narzeczonym i psem. -W sensie, że zaręczyny to był najlepszy dzień, czy to był najlepszy dzień, aby się oświadczyć?-zapytała. Jeśli o nią chodzi, to zdecydowanie ta pierwsza opcja. Był naprawdę wspaniały dzień, każda kobieta czuła się dobrze dostając taki pierścionek i obiecując przyszłość temu jedynemu. A czy był to najlepszy dzień na zaręczyny? Zdecydowanie nie był to najgorszy.
Blondynka sięgnęła do dłoni ukochanego i wyjęła mu widelczyk z tej lewej ręki. Podała mu do drugiej-Nakarmisz mnie, kochanie?-zapytała. Tort był leciutki, dodatkowo zwięzły (i bardzo smaczny, nie za słodki, ale bardzo czekoladowy), więc nie było problemu, że coś spadnie, czy się rozsypie. -Zdecydowanie ostatnie-potwierdziła. Trochę zdziwiła się, że niby dla niego też były to pierwsze, skoro był rozwodnikiem, ale nie chciała poruszać dziś tego tematu, aby nie psuć atmosfery.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryan musiał trochę pomyśleć nad odpowiedzią, bo tak naprawdę obie mu pasowały.
- Właściwie obie opcje, sam nie wiem, która jest ta dla mnie najważniejsza i miałaby zdecydowaną przewagę. To wspaniały dzień, bo zyskałem przepiękną narzeczoną. – Wciąż oczy mu się cieszyły i właściwie to wątpił, by dzisiaj mógł szybko zasnąć, cokolwiek dzisiaj by się jeszcze nie wydarzyło. – Ale z drugiej strony myślę, że lepszego dnia nie mogliśmy wybrać. – Właściwie to on uklęknął, ale to ona się zgodziła się za niego wyjść. Miał więc pełne prawo mówić o tym tak, że była to ich wspólna decyzja. – Pogoda dopisała, okoliczności dopisały. Będziesz jeszcze opowiadać dzieciom, jak to ich tatuśka wzięło na romantyka w parku przy schronisku dla zwierząt. – Poruszał śmiesznie brwiami. Robił to wyłącznie przy niej. Było to głupie, dziecięce wręcz zachowanie, ale i tak nigdy nie mógł się przed tym powstrzymać.
- No wiesz? – Spojrzał na nią, kiedy wymieniła mu widelczyk z lewej ręki do prawej. Co jak co, ale miał nadzieję, że dzisiaj trochę mu się upiecze i przestanie go torturować. Odkąd zaczął chodzić na rehabilitację, miał wrażenie, ze pielęgniarka Gabi uznała za punkt honoru wyćwiczyć go jeszcze lepiej niż w ośrodku zdrowia. – Nawet dzisiaj? – Chociaż w sumie na początku, kiedy uczył się zginania palców nie narzekał. Jakoś lepiej szło mu to na piersiach Gabi. Cóż, metody dość dziwne, ale skuteczne. Teraz jednak stawiała przed nim coraz większe i trudniejsze zadania.
Głośno zaczerpnął powietrze, by chyba czegoś nie powiedzieć za dużo i drżącą dłonią, nabrał trochę tortu. Z podawaniem jedzenia miał naprawdę problem. Miał wrażenie, że dostawał automatycznie jakiegoś Parkinsona. Na szczęście był już poza etapem rzucania widelcem czy łyżką, choć na początku mu się to zdarzało. Teraz tego nie lubił ćwiczyć, ale już nic nie robił, nie podnosił się, nie kopał krzesła. Teraz patrząc z mocnym zawodem na swoją rękę, przesuwał drżącą dłoń w kierunku Gabi, by ostatecznie najpierw kojnąć ją w usta (jego wzrok mówił jedno „A nie mówiłem?”), a potem dopiero trafić.
- To zawsze możemy ustalić, że co pięć lat czy dziesięć będziemy odnawiać przyrzeczenia małżeńskie. - Nabrał kolejny kawałek ciasta. - A wiesz, że na pomysł, by pan młody nie widział panny młodej przed ślubem, musiał wpaść facet? Popatrz... Ile godzin poszukiwań sukienki mnie ominie dzięki temu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dla Gabi to też był wspaniały dzień i była pewna, że nigdy go nie zapomni. Dla kobiet takie rzeczy były bardzo emocjonalne, a one same... Cóż, pamiętliwe. Nie dość że ta data, ale też wszelkie okoliczności będzie potrafiła wspomnieć jeszcze za wiele lat. Wszystkie szczegóły, łącznie z tym, w co byli ubrani, poprzez to, jak ten wieczór wyglądał. -Ty wybrałeś ten dzień, do tego akurat się nie mieszam-zaśmiała się. Owszem, dzień zaręczyn był wspólny, ich obojga, ale to mężczyzna podjął tą decyzję, że to akurat jest ten dzień. Nie zamierzała zabierać mu tego, czy umniejszać jego zasługom.
-Będę opowiadać, nie tylko dzieciom-powiedziała. Na pewno będzie mówić dobre rzeczy o tatusiu dwójce dzieci, które wkrótce już spłodzą, ale też wszystkim innym. Przyjdzie taki moment, że wszystkim będzie się chwaliła pierścionkiem i tym, jak do tego doszło. Wiedziała, że to świadczy to bardzo pozytywnie o mężczyźnie i nawet Belle powinna to docenić. Choć wiadomo, ani Belle, ani Ryan nie robili nic pod publiczkę, a już na pewno nie pod tą jedną konkretną osobę.
-Dziś będzie przyjemnie, obiecuję-pewnie, że starała się, aby jak najszybciej wrócił do zdrowia, do sprawności... A także, aby te ćwiczenia były przyjemne, coś czego w ośrodku mu nie zagwarantują (no oby nikt mu nie dawał ściskać swoich cycków).
-Mmm, tak smakuje lepiej-powiedziała, oblizując krem z kącika ust. sama wzięła trochę kremu z talerzyka na czubek palca i zbliżyła do jego ust. -Nie, to nie tak. W czasach aranżowanych małżeństw mężczyzna widział swoją wybrankę dopiero przy ołtarzu, aby nie zdążył zwiać, stwierdzić że jest brzydka i że woli być singlem-zaśmiała się.-Sukienkę sobie znajdę sama, w zależności od tego, jaki będzie ten nasz ślub-powiedziała. Jakby chciał się z nią hajtnąć w Vegas, to będzie wybierać coś innego, niż ślub w kościele, prawda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryan nie do końca był przekonany, czy chce próbować jeszcze raz. Nawet teraz obserwował ślamazarne ruchy swojej dłoni, kiedy chciał odłożyć widelczyk na bok. Może tym wzrokiem samego siebie stresował? Ki pierun tak naprawdę wiedział.
- Jak może smakować inaczej, skoro zmienia się tylko ręka podania? – zapytał Gabi, próbując zrozumieć ten fenomen. Nie do końca rozumiał. – Przecież to wciąż to samo ciasto. Smakowałoby dokładnie tak samo, gdybym dał Ci nawet je stopą. – Trochę ironii się przyda, przynajmniej w taki sposób mógł trochę wylać swoją frustrację na cały świat.
- Tak sobie mów. – Przewrócił oczami wymownie, kiedy zaczęła mówić coś o aranżowanych małżeństwach. – Ja wiem swoje. Wymyślił to facet, by nie stracić czasu na zakupy. – Nie żeby Gabi była „nieznośna” na zakupach. Harper zawsze znajdował jakąś wymówkę, aby w nich nie towarzyszyć, ale zawsze swoją ukochaną odbierał z centrum handlowego, kiedy tego potrzebowała. Raz nawet przewiózł ją radiowozem, dobrze, że stary tego nie widział.
- A jaki chcesz mieć ślub? – Zaczął wskazującym palcem lewej ręki błądzić po jej nagim ramieniu i wykonywać jakieś dziwne szlaczki. – Bo ja oczywiście wykreślam z listy zaproszonych Twoją psiapsi. W ramach rewanżu możesz wykreślić Cheta. – Zachichotał, wyobrażając sobie, jak to porywa zaproszenie dla Pani, Której Imienia Nie Można Wymawiać i topi je w zatoce… Albo zamiast zaproszenia wysyła jej kupkę Cwaniaka. Oj, znienawidziłaby go jeszcze bardziej!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi wiedziała, że Ryan się musi przemóc. Nie kazała mu przesypywać kaszy, po której trzeba będzie zamiatać czy coś takiego. Jej wcale nie przeszkadzało to, że musiała dłużej poczekać, czy że zostanie lekko ubrudzona. To nic, naprawdę. Efekt końcowy, czyli jak najszybszy powrót do sprawności był dla niej ważniejszy niż chwilowe foszki ukochanego. Ot, od samego początku miała takie podejście i Ryan zdawał sobie z tego sprawę. Powinien pamiętać także, że Moreno go zawsze nagradzała go za dobrą pracę, trening czy inną sesję rehabilitacyjną.
-Stopą mi nie podawaj. Ale jak widzę, jak się starasz, to bardziej doceniam-uśmiechnęła się, znowu podając mu troszkę kremu na swoim palcu pod same usta.-Poproszę jeszcze, nie dam Ci tak łatwo spokoju-uśmiechnęła się, lekko przysuwając się do niego. Wyprostowanie ręki nie powinno być dla niego problemem, ale uniesienie jej trochę wyżej może. Gdzie się podział tamten ambitny Ryan, który zazwyczaj mówił "potrzymaj mi piwo"?
-Poradzę sobie sama, serio-uśmiechnęła się. Czasem wybierała się na długie wycieczki po galerii, ale lubiła robić zakupy przez internet, wtedy Ryan musiał jej doradzać czasem widząc zdjęcie ze sklepu.
-A nie wiem, nigdy nie byłam dziewczynką, która planuje swój ślub od 12 roku życia-zaśmiała się. Sukienka beza i te sprawy to nie były jej klimaty. -Masz nas w pakiecie kotku. Możesz zaprosić i Cheta i Anne, mnie to tam rybka-przewróciła oczami. Wiedziała, że ani Belle nie przepada za Ryanem, ani w drugą stronę, ale bez przesady... Belle to była przyjaciółka i Belle koniecznie musiała być zaproszona. Nawet jeśli miałyby być dwie osoby, to byłaby Chateux i jej ojciec. Jednak to nie był dobry moment na takie rozmowy. Mieli świętować, a nie się kłócić!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To naprawdę miał być miły wieczór. – Powoli w sumie zaczynał nim nie być, kiedy był zmuszany do większych ćwiczeń, a w dodatku ta durna baba miała przyjść na ich ślub. – A zaczyna być torturą. – Miał znów ochotę cisnąć tym torem gdziekolwiek albo po prostu zbuntować się i powiedzieć, że tego nie robi. Miał możliwe, że taki dzień. Po jego minie było widać, że uważał to za przeciąganie struny w nieodpowiednią stronę. Nabrał znowu tortu na widelczyk, oczywiście nie bez problemu. Pierwszy kawalątek potoczył się po tacy.
- No widzisz? Ja pierdole. – Jak już klął, to naprawdę był mocno poirytowany. Przy Gabi jednak używał o wiele lepszego języka – chyba że po prostu już nie mógł wytrzymać. Nabił ten niesforny kawałek na widelec i znowu spróbował unieść go na wysokość ust Gabi.
- W pakiecie z nią?– Wydał z siebie dźwięk, jakby chciał rzygnąć albo coś ugrzęzło mu w gardle. – Ja naprawdę nic bym do niej nie miał, gdyby nie miała ograniczonego mózgu – o ile go posiada, bo patrząc przez ten cały rok, to raczej schylam się ku temu, że jednak go nie posiada – i nie przypięła mi milion łatek i w ogóle nie dając nawet cienia szansy na poprawę. Konfrontację z nią mógłbym skończyć… Podrzucając jej woreczek z gówienkiem do torebki, zgodnie z jej oczekiwaniami o tym, jaki to jestem zły. Więc jak mam być szczery – skoro to ma być nasz wspólny dzień, wspaniały dzień, to wolałbym, gdyby szyszymora została w domu. Wyślę jej kawałek tortu. – Ze złością puścił widelczyk, wkurzając się, że ręka nie działa poprawnie, bo nawet zaczęła mu się bardziej trząść niż normalnie. Lewą ręką opuścił ją, poczuł okropny ból, ale miał to w nosie. Dość z tym Parkinsonem jak na jeden wieczór.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To miał być miły wieczór i Gabi chciała, aby taki był. Wiedziała, że może ćwiczenia nie są najbardziej romantycznym, czym mogli się zająć tego wieczoru. Okej, może odrobinkę przesadzała z tymi ćwiczeniami, ale chciała naprawdę, naprawdę dobrze. -Przepraszam...-powiedziała i Ryan powinien wiedzieć, że może przestać już ćwiczyć. No, że Gabi nie będzie już go o to męczyć. Potrafiła go dopingować, ale potrafiła też odpuścić.
-Ryan, spokojnie, zostaw...-poprosiła go, chcąc nieco go uspokoić, bo naprawdę, ale niepotrzebne były jakiekolwiek nerwy, nie tego dnia.
-Dobra, nieważne-powiedziała, aby nie kontynuować tematu. Wiedziała, że oboje są wrogo do siebie nastawieni i wiedziała, że są to uprzedzenia, które można było przepracować między nimi, ale żadne z nich nie chciało. Belle chodziło tylko o to, że do bólu gardziła zdradami i tym, że Ryan wciąż był żonaty, gdy spotykał się z Gabi. Miała swoje zdanie na jego temat i nie chciała go zmienić. Chodziło tylko i wyłącznie o to. Nie chciała jednak nalegać na tą dwójkę by podali sobie ręce, dali buzi i tak dalej. Niech tylko się tolerują.-Przestań już, co?-teraz ona trochę się zdenerwowała. Mogła akceptować to, że Harper nie znosi jej przyjaciółki, ale nie będzie tolerować jej obrażania. -|To miał być miły wieczór, Ryan...-westchnęła, schodząc z łóżka po swojej stronie i obchodząc je, aby podejść do mężczyzny. Naprawdę, nie zamierzała się kłócić. Nie na ten temat, nie tego wieczoru.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”