WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Malezja nie była pewna, czy dobrze kojarzyła, że siostra miała wrócić do domu właśnie tego dnia, ale żeby nie było, wpadła na genialny pomysł. Mianowicie, z samego rana sprawdziła, czy aby w lodówce są potrzebne składniki do ulubionego ciasta Malty, oczywiście nie było, więc zrobiła listę, bo inaczej na pewno by jej to uciekło z głowy! Przy okazji miała w planach odwiedzenie papiernika czy tam sklepu z rzeczami na wszelkie imprezy. Rzecz jasna, wpierw pojechała na zajęcia, ponieważ zbliżał się czas egzaminów, więc mimo iż cholernie ją kusiło, by je olać, to coś tam z tyłu głowy jej podpowiadało, by po prostu poszła.
Na szczęście dość szybko minęły, więc zaraz po opuszczeniu budynku, myśli McReenee krążyły wokół spraw związanych z powitaniem. Tak więc najpierw pojechała po spożywkę, a potem po resztę rzeczy.
Gdy wróciła do domu, zaczęła dmuchać balony i kładła je w przedpokoju-znaczy no dobra, nadmuchała może ze cztery/pięć, bo reszta została nadmuchana przez pompkę. Jasne, mogła w to zaangażować pozostałych członków rodziny, lecz oni byli zajęci jakimiś swoimi sprawami. Skończywszy akcję z balonami, jeden specjalny napełniła helem (tak, kupiła butlę) i przymocowała go do specjalnego stojaka, aby przypadkiem nie uciekł do góry. Mal uśmiechnęła się do siebie, ponieważ doskonale pamiętała, jak kilka lat temu, razem z siostrą wdychały hel, a potem gadały różne głupoty, z których cisnęły bekę. Możliwe, że tym razem to powtórzą, bo czemu nie?
Kolejnym punktem, było rozwieszenie specjalnego transparentu z napisem "Welcome back!" , którego powiesiła pomiędzy dwoma ścianami przed wejściem, co ostatecznie skończyło się sukcesem, dlatego z dumą zeszła z drabiny i schodząc, o mały włos nie spadła z niej. Niebezpieczne są te drabiny. pokręciła głową, ale zaraz z uśmiechem podziwiała swoją pracę.
Ostatni krok: ciasto. Dam radę. powtórzyła to może ze trzy razy, po czym robiła wszystko dokładnie tak samo, jak na filmiku z youtube'a. Wszystko szło super, tylko sypnęło jej się ciut za dużo cukru przez przypadek, ale z drugiej strony, lepeij tak, niż gdyby sypnęła za dużo soli (przynajmniej tak sobie wmawiała). Właśnie była w trakcie wstawiania ciacha do piekarnika, kiedy usłyszała otwierane drzwi. Szybko więc pobiegła do nich i widząc swoją młodszą siostrę, wyjęła z kieszeni urodzinowy gwizdek.
- Witaj w domu! - gwizdnęła jeszcze kilka razy, a następnie przywitała Maltę uściskiem.
- Jak podróż? W porządku? - zapytała, dostrzegając po chwili, że na policzku ma trochę mąki, co szybko wytarła ręką.
-
Cóż... Nadszedł dzień powrotu do Seattle, do rodzinnego domu. Nie to, że nei cieszyła się z powrotu na stare śmiecie, do znajomych, rodziny... Problem był w tym, w jaki sposób wróciła, a raczej dlaczego. Na całe szczęście, oficjalnie to rodzice wypisali ją ze szkoły, zanim wybuchła większa afera. Malta nie była szczęśliwa, że musiała się do tego przyznać rodzicom, ale wiedziała też, że są wyrozumieli.. No, tyle o ile.
Nie wiedziała jeszcze, co będzie z nią dalej. Dosłownie i przenośni. Nie zmienia to faktu, że trudno liczyć na to, że się opamięta, czy zmądrzeje! To nie jest coś, co za bardzo pasowało do brunetki, ona lubiła się dobrze bawić, nie patrząc na konsekwencje. Jakby nie patrząc, była tak wychowywana i niespecjalnie różniła się od siostry, kuzynki czy nawet ciotek i ich mężów. Różnica była tylko taka, że każda z nich lubiła się bawić w inny sposób.
Wróciła do miasta sama, bez rodziców, którzy odwiedzili ją w szkole z internatem na wyraźną prośbę dyrekcji. Dali jej dwa dni na zakończenie swoich spraw, spakowanie się i tak dalej. Wracała z jedną walizką, resztę rzeczy zostawiła na razie w szkole, zastanawiając się, czy zamówić firmę przeprowadzkową, czy jak to załatwi. Najwyżej kupi nowe rzeczy, stać ich na to.
-Malaysia...-uśmiechnęła się radośnie. Nie spodziewała się komitetu powitalnego, bo matka raczej nie była zachwycona swoją młodszą córkę, która raczej była jej oczkiem w głowie. No cóż, trudno. Jeszcze jej wybaczą, to było pewne.
-Pierwsza klasa to nie była, ale rzekomo za krótka trasa-zaśmiała się. Prywatny samolot to też nie był, ale nie róbmy już z nich tak rozwydrzonych i rozpieszczonych dziewuch. -Coś Ty robiła, że masz mąkę na sobie?-zmierzyła siostrę wzrokiem od czubka głowy po stopy, zauważając, że była brudna w paru miejscach.
-
- Korków nie było? - spytała. - Pewnie jesteś zmęczona po podroży, dlatego usiądź wygodnie...wolisz w salonie czy idziemy do mnie lub do Ciebie? - bo przecież doskonale wiedziała, że takie podróże powodowały ogromną chęć rzucenia się na swoje wygodne łóżko. Sama Malezja tak miała, chyba, że jechała autkiem, które miało naprawdę wygodne siedzenia. Uwielbiała siedzenia w swoim własnym autku i w nim mogła spędzić naprawdę wiele godzin, zarówno z przodu, jak i na tylnych siedzeniach.
- To? Ah...przekonasz się wkrótce. - odpowiedziała z uśmiechem, machając ręką oraz mając nadzieję, że ciasto w piekarniku wyjdzie przynajmniej jadalne. Jak nie, cóż...trzeba będzie wyrzucić do kosza, bo nikt raczej nie lubił spalonych na węgiel ciast ani innych wymagających podgrzania w piekarniku przekąsek. Chociaż Mal kilka razy zdarzało się spalić garnek, bo zapomniała np. o wodzie na ziemniaki i często po takich incydentach robiła sobie przerwę od gotowania. Na szczęście ilość garnków w tym domu było pod dostatek, więc jak jakiś od czasu do czasu miał czarny spód, bez problemu można użyć innego.
- Coś mało tych walizek. Co z resztą, zgubiłaś? - z tego, co pamiętała, rodzice niejednokrotnie dowozili coś młodszej McReenee, ale może źle kojarzyła? Oczywiście sugestia o zgubieniu, była żartem i aby to udowodnić, z ust dziewczyny wyszedł krótki śmiech, po którym tylko lekko chrząknęła.
-
-Możemy do mnie. Tylko zamówmy coś do jedzenia, błagam. Byle dużo i niezdrowego...-jęknęła. Na co dzień odżywiała się całkiem zdrowo, sporo ćwiczyła, lecz od czasu do czasu mogła sobie pozwolić na wszystko, prawda? Malaysia też musiała wyznawać takie wartości, bo tak jak i cała rodzinka, lubili żyć hedonistycznie. A zamówienie z Chick-a-fil jak najbardziej wpisywało się w ten trend.
-Resztę zostawiłam na razie w internacie, muszę zorganizować jakiegoś kuriera czy coś tam. Chyba bym się zabiła z taką ilością bagaży-zaśmiała się, bo może nie musiała tego nosić i dźwigać, ale jednak musiała się tym zaopiekować przy taśmie i tak dalej. A to nie na jej nerwy! Nie oszukujmy się, cała jej rodzina raczej nie była stworzona do pracy fizycznej, czy wysiłku nie będącego jakimiś znanymi i cenionymi metodami fitnesowymi.
-
- Dobra. McDonald i dwa podwojone McZestawy czy wolisz coś innego? - zapytała, doskonale wiedząc, że nie zje dwóch zestawów, tylko co najwyżej jeden...no ale przynajmniej będzie na śniadanie. Oczywiście następnego dnia pójdzie na siłkę albo poćwiczy w domu (bo pewnie mieli pomieszczenie przeznaczone do ćwiczeń, razem z bieżnią i rowerkiem).
- Jak chcesz, to pojedziemy po nie później. - powiedziała z uśmiechem, nie potrafiąc określić, czy to całe później odbyło by się jeszcze tego samego dnia, czy już raczej następnego. Ona sama uwielbiała jeździć autkiem, nawet jeśli chodziło o długie trasy. Kiedyś, gdy zdała egzamin na prawko, potrafiła sama sobie fundować przejażdżki za miasto, a towarzyszyła jej ulubiona muzyka. Raz nawet prawie dostała mandat, ale ostatecznie otrzymała jedynie upomnienie. Ah doskonale pamiętała, jak bardzo była zdenerwowana, gdy widziała policjanta, który z każdym krokiem był co raz bliżej. Wierzyła, że uniknęła mandatu dzięki kamieniowi szlachetnemu, który woziła schowany w schowku po stronie pasażera.
Tak czy inaczej, Malezja wzięła kilka walizek siostry, po czym zaniosła je do pokoju Malty, prawie się wywalając przez własne nogi, lecz ostatecznie dała radę utrzymać równowagę.
- Planujesz coś teraz robić czy totalne wyjebungo i korzystanie z życia? - spytała, będąc po prostu ciekawą. W międzyczasie usiadła na łóżku i wyjęła z kieszeni telefon, aby wejść na stronę Uber Eats, bo przecież miały zamówić żarełko!
- Kurde...nie wiem czy brać zestaw z Burger Kinga czy z Maka....eh te dylematy. A bierzemy też ciastko i lody? - spytała, zabawnie poruszając brwiami. Raz na jakiś czas przecież mogły sobie pozwolić na cheat day! Jednego z wyżej wymienionych - jeśli zdecydują się na zamówienie obydwu - też nie zje, ale przecież yolo.
-
-Chcesz ze mną jechać aż do Nevady?-zapytała się zdziwiona. Przecież to dłuuga podróż samochodem, a potem jeszcze dłuższa z powrotem. Raczej zastanawiała się, czy zamówić firmę przeprowadzkową, czy może kuriera. Trudne pytanie, serio. No ale skoro Malaysia nie miała nic przeciwko, lubiła prowadzić i dałaby czasem usiąść za kierownicę siostrze, to może powinny były się wybrać? Przynajmniej dopóki państwo McReenee nie zaaplikują jakiś szlaban. Nie było to do końca pewne, bo zazwyczaj nie byli najbardziej poważnymi rodzicami, którzy trzymają twarde zasady, wiec brunetka miała jeszcze nadzieję, że wszystko będzie okej i rozejdzie się po kościach.
-No nie wiem, rodzice mają mi dać znać jaki mają dla mnie plan. No jednak zależy mi żeby to liceum skończyć-zaśmiała się. Cóż, nie była nad ambitna, nie można było liczyć na to, że będzie mieć wspaniałe oceny, ale papierek się przyda. Sama chciała poprosić rodziców o to, by miała ondywidualne lekcje, na pewno by zatrudnili jej dobrego nauczyciela.
-Burger Kinga! Tam tego nie było...-powiedziała bez grama zawahania. Wiadomo było, wszystko było dobre, lecz to do czego nie ma się na co dzień dostępu jest o wiele smaczniejsze.-Mają zdecydowanie najlepsze frytki, nie sądzisz?- Pal licho bułki i burgery, wyższość frytek była najważniejsza. -Może nie? Zamówimy sobie później coś innego-powiedziała, przeciągając się na łóżku. -Aaaale się cieszę, że będę mogła Ci na co dzień dupę zawracać-rzuciła się siostrze na szyję, padając z nią na materac łóżka. Cóż, nie było widać żalu, bólu czy skruchy po tym, jak skończyła się jej kariera w tamtym liceum. Cóż, plotki chodzące po campusie były prawdziwe, więc cóż... Chyba się jej należało.
-
Do Nevady...powtórzyła w myślach, a po chwili chcąc sprawdzić odległość, wpisała ten stan do map w telefonie i aż zrobiła wielkie oczy.
- Najkrótsza trasa zajmuje około piętnastu godzin i czterdziestu pięciu minut....dziewięćset osiem mil...a z przerwami pewnie jeszcze więcej no ale w sumie przynajmniej spędziłybyśmy razem czas, słuchały ulubionych kawałków i zawsze można zrobić dłuższy postój, aby nogi rozprostować. - stwierdziła, a po chwili dodała:- Jestem na tak. - serio. Zresztą zawsze mogło być dalej. Przy ponad dwudziestu godzinach, by się bardziej dłużej zastanawiała.
- Zrobimy sobie carpool karaoke. - poruszyła zabawnie brwiami, przypominając sobie, jak ostatnio oglądała kilka odcinków show stworzonego przez Jamesa Cordena.
Malaysia wysłuchała słów siostry, a następnie poklepała ją lekko po plecach.
- Nie martw się. Będziesz dla nich miła i powinno być wszystko w porządku. Im pewnie też zależy na Twojej edukacji, więc nie sądzę, aby mieli Ci tego zabronić, tak jak mi zabronili studiowania historii sztuki.....- zaraz ugryzła się w język, gdyż uświadomiła sobie, że tę część o sobie, planowała zostawić dla siebie, no ale czasami miała za długi język. No ale to całkowicie inna historia.
Starsza McReenee skinęła głową na pytanie siostry.
- Totalnie lepsze. Burgery jakby też mi się wydają nieco lepsze przez warzywa. A Ty które burgery wolisz? - spytała z czystej ciekawości. - Dobra, to ba razie bez deseru. - zgodziła się i zaśmiała po usłyszanych słowach, które zostały wypowiedziane przez Maltę, no ale odwzajemniła uścisk, a następnie zaczęła ją łaskotać, bo mogła.
- Też się cieszę, nie ukrywam, nudno tu było bez Ciebie. - naprawdę. Gdy już przestała łaskotać siostrę, dokończyła robić zamówienie na telefonie w postaci dwóch zestawów z Burger Kinga.
- Mają przywieźć za mniej więcej czterdzieści minut. Ciekawe, czy ten czas oczekiwania się nie wydłuży. - oby nie. Znaczy do dziesięciu Malezja chyba wytrzyma.
-
-Serio chcesz się ze mną zamknąć w metalowym pudełku na ee... 30 kilka godzin?-zaśmiałą się. No panie, nawet jakby Malaysia dała czasem poprowadzić samochód, to musiałyby to na dwa dni rozłożyć. W sensie dwa dni w jedną stronę. -Jak możesz zrobić sobie tyle wolnego od studiów to pewnie. Nadrobimy ostatnie 3,5 roku-zapiszczała radośnie. Wiadomo że pokłócą się pewnie z 5 do 7 razów, pewnie popłaczą, może nawet pobiją się, choć upić to się raczej nie upiją, nawet w jakimś podrzędnym motelu, gdzie będą nocować, ale tak czy siak brzmiało to co najmniej jak dobry plan. -Jestem za-stwierdziła po krótkiej chwili. Jeśli obie były tak entuzjastycznie do tego nastawione, to nie mógł być to dobry pomysł, ale cóż. To było tak totalnie w ich stylu, że aż dziwne, jakby same na to nie wpadły.
-A niech spróbują!-powiedziała buńczucznie. Cóż, Malta już raz postawiła na swoim, wyjeżdżając do szkoły z internatem. Była kłótliwa i cóż, nie zawsze myślała, gdy trzeba było coś zrobić, bo nie oszukujmy się, sypianie z własnym trenerem było dość głupie. To musiało się wydać, a jako że to było dopiero liceum, było to niedopuszczalne, mimo że różnica wieku nie była wielka.
-Burgery podobne. Ale burger king wygrywa.-sama nie wiedziała co dokładnie w tym jest, że jednak te burgery smakowały inaczej, jakoś tak.... pełniej, choć może nie do końca naturalnie. Nie ważne, ważne że były smaczne. W końcu nie chciały się tym żywić na co dzień.
-Eeej, Mal!!-zapiszczała. Jeśli ktoś sądził, że fakt, że się kochają wiązał się z tym, że zawsze były dla siebie miłe i tak dalej, to była to wielka bujda. Walczyły ze sobą tak samo, jak za czasów przedszkola.-Oj wierz mi, ze po moim powrocie nie będzie już nudno. -zaśmiała się, mając na myśli swoją wojenkę z rodzicami. Tu może się dziać, mogą być wrzaski, fochy i trzaskanie drzwiami. -Oby nie. Padam z głodu-powiedziała, choć padłą już chwilę temu, teraz wylegiwała się już na łóżku.
-
- Myślę, że dam radę. - stwierdziła. Najwyżej po powrocie, pozamykają się w swoich pokojach, aby od siebie odpocząć. Tak jak robiły kiedyś, kiedy dochodziło do kłótni, a gdy dobiegła końca, każda zamykała drzwi od swojego pokoju, a czasami nawet nimi trzaskały. Malaysia doskonale pamiętała, jak raz tak trzasnęła drzwiami, że aż po chwili przyszła matka, aby dać starszej córce reprymendę, że co to za zachowanie. Oczywiście Malezyjka (ponieważ była wtedy nastolatką przechodzącą okres buntu) coś tam jedynie rodzicielce odburknęła, na totalny odwal.
- W sumie najwyżej poproszę znajomą o przesłanie notatek, także możemy nie martwić się dniem powrotu. - totalne Y O L O. Były młode. Miały prawo do podróży i odpoczynku. Zresztą Malezyjka naprawdę miała ogromną ochotę na wypad za miasto. Takie wyjazdy były potrzebne, aby naładować przysłowiowe bateryjki.
- Wtedy będą mieli piekło na ziemi. Zresztą, stanę po Twojej stronie. - odparła szczerze. Nie widziała nic złego w chęci ukończenia liceum, dlatego tym bardziej nie ogarniałaby, gdyby rodzice mieli z tym jakiś problem. Sama Malezja całkiem dobrze wspominała czasy ogólniaka. Znaczy jasne, bywały gorsze dni, ale przynajmniej miała najpiękniejszą sukienkę na balu maturalnym (tzw. prom), a zdjęcia z niego zdobiły jej pokój.
- Kilka dni temu oglądałam filmik na YouTubie, gdzie typiara kupiła po burgerze z każdej fast foodowej restauracji i o rany....niektóre burgery to totalna żenada, bo są praktycznie bez niczego albo z bardzo małą porcją składników. Chociaż w sumie odnoszę wrażenie, że kiedyś w KFC do Twisterów więcej było sosu i sałaty, a teraz eh...aż szkoda słów. - odrzekła, wzdychając, ponieważ totalnie nie pojmowała, dlaczego KFC tak bardzo zepsuło Twisterki.
- Jak chcesz, to Ci prześlę ten filmik. - dodała po chwili.
Dziewczyna zaśmiała się, gdy usłyszała pisk młodszej siostrzyczki podczas łaskotek. No ale przestała po mniej więcej minutce lub dwóch, bo przecież nie planowała zrobić Malcie krzywdy. To było tylko takie...swego rodzaju okazanie emocji, o!
- Co tam Malciu? - zapytała, trzepocząc rzęsami, niczym wachlarzami w zimny dzień. Uśmiechnęła się, słysząc kolejne słowa siostrzyczki.
- Mówisz? - oczywiście wierzyła sisce.
Nagle, można było usłyszeć, jak brzuch Malezyjki odgrywa serenadę, na co dziewczyna zareagowała poprzez szybkie zasłonięcie go, lecz zażenowania z twarzy już nie zakryła.
- Ja też....dostaną jedną gwiazdkę w opiniach oraz ich całkiem zjadę, jeśli nie dostarczą naszego zamówienia na czas. - oho, angry Malezja mode on, a wtedy lepiej jej nie wkurwiać denerwować.
-
To znaczy, państwo McReenee na pewno chcieli, by ich córka skończyła liceum, bo jednak pewne pozory trzeba zachować, a dzieci ich przyjaciół czy partnerów biznesowych chodzą do różnych, elitarnych szkół. Z resztą dla każdego z dziedziców McReenee'ych była przyszłość mniej więcej zaplanowana, a podstawowe wykształcenie na pewno było wymagane.-Nie wiem co oni wymyślą. Na bank każą mi wrócić do szkoły.-Tylko czy wymyślą jej jakąś szkołę, i jaką ewentualnie, a brunetka już myślała o tym, aby indywidualnie dokończyć naukę.
-Możemy zrobić taki test, na burgerki albo frytki z każdego miejsca które będziemy mijać. U Ciebie na IG na przykład-zaproponowała. Wiedziała, że czasem zawartość i wygląd burgera zależy od tej osoby, która to robi. No, nieważne. A po tej wycieczce to wrócą 5 kilo cięższe, będą miały siebie dość na następny miesiąc, ale będą wiedzieć, gdzie warto wracać (jakby kiedykolwiek miały taki zamiar).
-Oczywiście! Ze mną nigdy nie jest nudno!-przypomniała jej. Czasem robiła afery o nic, strzelała fochami i tak dalej, więc emocje nie zawsze były dobre i takie, za którymi się tęskniło, ale ostatnie co można powiedzieć, że Malta jest stabilna emocjonalnie i nudna.
-I kurier nie dostanie napiwku-zapowiedziała, bo przecież w Stanach, w takich aplikacjach można było zostawić napiwek. A jak ktoś jest wolny i zadziera z panienkami McReenee, to wiadomo że ryzykuje utratę napiwku.
-
Fakt, bo przecież na każdych spotkaniach zarówno McReenee, jak i ich znajomi chwalili się swoimi pociechami i to praktycznie od zawsze.
- Ciekawa jestem, do której szkoły Cię wyślą oraz czy będziesz miała w klasie jakieś ciasteczka. - powiedziała, zabawnie poruszając brwiami, gdy wypowiadała ostatnie słowo. Niby ona na zarządzaniu miała może ze dwóch typów, którzy spełniali jej wymagania, lecz jakoś do tej pory nigdzie poza kampusem się nie widzieli tzn. nigdzie razem nie poszli, ale Malezja to tłumaczyła tym, że miała wiele zajęć i bardzo mało czasu na randeczki. Chociaż okej, ostatnio naszła ją ochota na spotkanie z jakimś mężczyzną, dlatego przed snem ogarniała tindera.
Malezja klasnęła szczęśliwa w dłonie.
- Ej, super pomysł! Fast foodowy vlog sióstr McR. A potem zróbmy live z trasy. - oczywiście niecałej. Naprawdę uważała pomysł młodszej siostry za bardzo dobry, a w dodatku, na pewno już nie raz w przeszłości robiły livy, a oglądało je wiele osób, dodających przeróżne wiadomości. Oczywiście hejterzy również wbijali, ale Malezyjka pokazywała im środkowy palec.
- Ludzie na pewno tęsknili za naszymi livami, także pewnie zleci się dziki tłum. - wiedziała o tym z twiterra, gdzie kilka razy niektórzy pisali właśnie o tym, że czekają na kolejnego live'a zespołu McR. Niby Mc też spoko brzmiało, tylko Malezja miała to zarezerwowane dla McDonalds'a.
- Wiadomo, a i kiedy idziemy na zakupy? - spytała z czystej ciekawości. Musiała sobie kupić nową torebkę i buty. Oczywiście, jeśli Malta nie chciała, to Malezja pójdzie sama albo zabierze psiapsię.
- Dokładnie i dostanie jedną gwiazdkę. - skinęła głową, bacznie obserwując czy zmienia się czas dostarczenia zamówienia. Uśmiech wtargnął na jej buźkę, gdy na ekranie pan z uber eats zaczął kurs. Aż pisnęła z tej radości!
- OMG JEDZIE! - czuła, że musi to wykrzyczeć, bo na pewno umknęło to uwadze Malty, kiedy siedziała obok.
-
-Powiedzieć Ci jaki mam pomysł? usiadła po turecku, podnosząc się gwałtownie, co mogło wyglądać jakby chciała przekazać siostrze jakąś tajemnicę. Po tym, co najmłodsza córka wymyśliła, jej rodzice pewnie nie palą się do spełniania jej zachcianek i mieli do tego pełne prawo.-Żeby załatwili mi szkołę domową, czy jak to się tam nazywa-Po angielsku homeschooling brzmi ładnie i to właśnie chciała Malta. By mogła robić co chce, trochę się pouczy, a potem pozdaje co musi, żeby dostać dyplom. -Może uda mi się znaleźć jakaś grupę, z którą mogłabym ćwiczyć w Seattle, albo sama wynajmę jakąś salę-dodała, myśląc oczywiście o cheerleaderingu. W tym wielkim mieście na pewno musiał być ktoś, kto się na tym znał i chciałby być jej prywatnym trenerem. I wcale w zakres obowiązków nie wchodziło sypianie z nią. Tamto to był wypadek przy pracy!
-Totalnie. To będzie najlepsza rodzinna wycieczka!-cóż, może i dziewczyny były trochę internetowymi ekshibicjonistkami przez te wszystkie media społecznościowe, które powstawały wraz z ich dorastaniem i zainteresowaniem innych, jak żyją bogaci ludzie. To nie tak, że one na siłę pokazywały wszystko, a nikt tego nie oglądał!
-Jutro? Pojutrze? Kiedy chcesz jechać?-jęknęła. Pewnie, mogły pójść połazić po sklepach, choć młodsza z nich, odcięta przez ostatnie lata od dużego miasta i sklepów, przyzwyczaiła się do sklepów online. A to mogły zrobić w każdym momencie, nawet z burgerkami w jednej dłoni.
-Nooo, mam nadzieję, że nie będzie jechał na około, żeby frytki się zrobiły..-jęknęła. Takie zimne, gumowe frytki to było zło, lecz niestety, na dowóz często te były dalekie do ideału. Masz jego zdjęcie? -Jest przystojny?-zapytała, zaczynając zezować na telefon siostry.
-
- Spoko pomysł. Przynajmniej nie będziesz musiała pożyczać długopisu albo nikt się na Ciebie nie rzuci, gdy przyniesiesz paczkę chrupek lub gumy do żucia. - stwierdziła, przypominając sobie momenty, gdy podczas przerwy, poszła kupić chipsy w sklepiku szkolnym, lecz zaraz stado sępów zebrało się, aby wsadzać łapska do opakowania. Identyczna sytuacja miała miejsce z wieloma innymi rzeczami: tic-taki, ciasteczka, pierniczki, czy chociażby właśnie gumy do żucia. Co jeszcze Malezję często wkurwiało? Te wszystkie prymuski, zgłaszające się na każdej lekcji. Znaczy jasne, Malezyjka też od czasu do czasu podnosiła rękę, ponieważ znała odpowiedź, ale nigdy nie nazwałaby siebie prymusem czy kujonem. Uwielbiała angielski i historię, a z czasem nawet polubiła matmę (której miała całkiem sporo teraz na studiach).
- Na pewno znajdziesz osoby, które chciałyby dopingować sportowców. Niby zawsze w razie co, pewnie mogłabyś też zrobić trening w naszej siłowni albo garażu. - odparła, no bo przecież ich chata nie należała do małych, także wszystko tam zorganizować. Od wszelkich imprez, po ćwiczenia zespołu.
- Jak chcesz, to pomogę Ci z ogłoszeniem...znaczy z poszukiwaniami. I zrobimy im casting, aby sprawdzić, czy faktycznie się nadają. - po tych słowach, aż klasnęła w dłonie, gdyż już to sobie wyobrażała oczyma wyobraźni. Ona i Malta jako takie surowe jurorki, niczym w „Mam Talent". Bo przecież co, jeżeli przyszedłby ktoś, kto totalnie nie umiał dopingować? Kicha totalna.
- Zgadzam się! - odparła z uśmiechem. Szczerze? Najchętniej już teraz zajęłaby miejsce kierowcy i pojechała, lecz czekały na zamówione jedzonko. Malezja nie widziała żadnego problemu, jeżeli chodziło o udzielanie się w social mediach. Wiedziała jedno, mianowicie, że ciężko byłoby jej przestać. A to wszystko przez przyzwyczajenie do codziennego sprawdzania lajków, czy strony głównej na Instagramie oraz Twitterze.
- Możemy jechać jutro wieczorem. Zjemy, wyśpimy się, wezmę jakieś ciuchy na zmianę i w drogę! - powiedziała z radością. Musiała wziąć coś na zmianę, bo przecież przez tyle godzin nie było opcji, aby siedziała w jednych ciuchach. Pewnie weźmie też pełną kosmetyczkę.
- Hmm....siedem na dziesięć. Nie jest zły, ale najlepszy też nie. - wzruszyła ramionami, pokazując siostrze focię kierowcy.
Nagle Malezja wstała, jakby coś ją poparzyło.
- O NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - szybko wybiegła z pokoju, aby następnie pobiec do kuchni.
- Nie, nie, nie.... - otworzyła kuchenkę, z której wydobył się kłębek dymu. Rzuciła pod nosem porządnym przekleństwem, ale zaraz potem przełożyła ciasto na talerz. Z szuflady zgarnęła dwa widelce i poszła z powrotem do pokoju.
- Zrobiłam Twoje ulubione ciasto....niby nie spaliło się całe, lecz jeśli Ci nie będzie smakować, mów, to wywalę. - wręczyła siostrze widelec, a następnie wybrała część, która nie była aż tak spalona.
-
-Ani że siedzę z książką w łóżku, albo mam maseczkę na sobie-zaśmiała się. Właściwie, to nastolatka pewnie miała jakąś dziwną wizję tego rodzaju edukacji, ale co tam. Okaże się, czy w ogóle będzie jej dane zobaczyć jak to będzie naprawdę. Może po miesiącu poprosi o powrót do klasy? Okej, to akurat było bardzo mało prawdopodobne.
-Oj, Malaysia, Malaysia-westchnęła z politowaniem. Siostra naprawdę niewiele wiedziała, o tym co robi młodsza od niej dziewczyna. Machanie pomponami dla koszykarza? Bez przesady, to nie to było ambicją dziewczyny! Malaysia na bank oglądała "Cheer" więc wiedziała, że Malta totalnie mogłaby być główną bohaterką tego. -Pewnie, ale w garażu nie poskaczę... A sama też wielu rzeczy nie ogarnę-powiedziała. No ale to był naprawdę mały problem. Dziewczyna da sobie radę.
-OOo... Jesteś okrutna dla tych śmiałków-zaśmiała się, bo na pewno dziewczyny nie gryzły by się w język i brały pod uwagę coś, co totalnie nie ma znaczenia, bo trudno przecież na castingu oceniać ile kandydat ma wiedzy w głowie i jak ją przekazuje. Jednak to byłoby zabawne, nie da się ukryć.
-Brzmi jak plan!-oczywiście, że każda z nich będzie mieć całą walizkę swoich rzeczy, kosmetyków i tak dalej. Ten wyjazd do Nevady zapowiadał się naprawdę być wielką przygodą, którą będą pamiętać przez naprawdę wiele tygodni i miesięcy.
-Co? Odwołał?-zapytała zdziwiona, co tam się wydarzyło, że Malezja tak się poderwała z łóżka.
-Awww, serio?-zapytała, kładąc ręce na klatce piersiowej, jakby ją to wyznanie ścisnęło za serce. No to było niesamowicie miłe, bo jednak obie były wychowane raczej, że pieczenie ulubionych ciast zlecało się komuś, a nie samemu babrało się w tym.-Trochę daje dymem, ale nie ważne-zapewniła McReenee, gdy spróbowała tego ciasta.
-
- Dokładnie. - parsknęła i spojrzała na siostrę, jakby właśnie podsunęła kolejny super pomysł.
- Zrobimy sobie dziś face skin routine tzn...nałożymy maseczki na twarz? - zapytała, trzepocząc rzęsami, a jednocześnie posyłając siostrze błagalne spojrzenie, ponieważ halo, twarz potrzebowała pielęgnacji, tak samo, jak inne części ciała, np. dłonie. Malezja starała się regularnie zakładać maskę w prawdziwym życiu na twarz tak, jak inni . Miała ich wiele: od bąbelkowej, po aloesowe oraz z węglem. Tak, posiadała również w swojej kolekcji te, które zasychały (tzw. peel off).
- No coo. - wzruszyła ramionami. Cóż, skoro siostra uważała, że garaż jej nie wystarczy, to chyba faktycznie będzie musiała coś wynająć. Może nawet Malezyjka wybierze się na jedną z prób siostry, aby pooglądać te wygibasy z pomponami.
- Skoro tak mówisz. - dodała po chwili, unosząc raz lewą, raz prawą rękę, jakby właśnie była cheerleaderką z pomponami - tylko bez specjalnego okrzyku.
Zaśmiała się, słysząc kolejne słowa siostry.
- Ja? Okrutna? Ależ skąd...no, może tylko trochę. - odparła. - Do Twojej drużyny muszą należeć tylko zajebiste osoby, nie przyjmujemy frajerów. - dodała z wyciągniętym palcem wskazującym tak, jakby właśnie groziła młodszej siostrze. Nawet minę miała poważną, ponieważ faktycznie, mówiła bardzo poważnie.
Zadowolona Malezyjka klasnęła w dłonie i aż przytuliła siostrę z tej radości (ale tylko na chwilę!).
- Będzie Z A J E B I Ś C I E! - naprawdę tak uważała. Jednak zaraz przypomniała sobie o niespodziance, która zaczynała ciut za mocne opalanie w piekarniku.
- Serio, serio...- powiedziała, cytując kwestię ze Shreka.
- Jeśli chcesz, przyniosę bitą śmietanę dla osłody. A właśnie...pijemy coś? - doskonale wiedziała, że Malta nie była jeszcze pełnoletnia, ale no przecież, na pewno już zdarzyło im się razem alkoholizować.