WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie można było zaprzeczyć temu, że wściekłość wręcz roznosiła Siriusa. Musiał się wyładować, w konsekwencji czego ofiarą tej furii był przede wszystkim on sam. Jednocześnie pozwoliło to, by wraz z bólem i wulgaryzmami uleciały z niego zbędne emocje i uczucia. Podejrzewała, że próbował dać upust wewnętrznym demonom, które na nowo przywrócił do życia tamten chłopak. Nie znając powodu całej ten sytuacji nie chciała go oceniać, daleka była od wyciągania wniosków tylko na postawie tego co widziała, bo mogły być one zupełnie nietrafne, a przede wszystkim krzywdzące.
W żaden sposób nie zareagowała na stwierdzenie, że powinna wracać do domu, chociaż na usta cisnął się jej niewybredny komentarz. Tak naprawdę - nie wiedzieć czemu - przejmowała się stanem bruneta, a w dodatku potrzebował pomocy. Nie mogła go tak zostawić!
Tak długo jak potrafiła, trzymała język za zębami, próbując w głowie ułożyć w całość elementy układanki, choć wielu części w niej brakowało. Nie chciała wtrącać się w sprawy, które notabene jej nie dotyczyły, a jednak w końcu nie wytrzymała, wręcz warcząc na chłopaka. To sprawiło, że gwałtownie się zatrzymał, patrząc na nią spode łba - nie ugięła się pod mocą tego spojrzenia. Unosiła do góry głowę, odważnie patrząc w jego wciąż lekko zamglone tęczówki. Nawet kiedy krzyknął wydawała się być niewzruszona, choć zrobiło jej się gorąco, a potrzeba wycofania się była silniejsza niż kiedykolwiek. Mimo wewnętrznej chęci ucieczki, zaczęła wspinać się na stopnie; pierwszy a potem kolejny i kolejny, docierając do samego szczytu, gdzie czekały na nią otwarte drzwi, choć nie czuła się zaproszona. I zapewne stałaby tak w progu, gdyby nie dostrzegła biegającego tuż przy wejściu Coco; ten wesoło machał ogonkiem, ciesząc się na widok właściciela.
Gdy Melusine go spostrzegła, mimowolnie uśmiechnęła się, zmieniając zupełnie wyraz twarzy - na powrót stał się łagodny, a z jasnych talerzu oczu biło ciepło. Pozbywając się wierzchniego odzienia, kucnęła przy zwierzaku, który od razu położył łapy na jej kolanach. - Cześć, Coco. Wyglądasz cudnie - stwierdziła, wchodząc w rozmowę z psiakiem, korzystając z chwilowej nieobecności Siriusa. - Jesteś pewnie bardzo szczęśliwy, a ja cieszę się twoim szczęściem - dodała, zaraz unosząc głowę, gdy usłyszała kroki. Obecność Coco odrobinę ją uspokoiła, jednak widok jego właściciela ponownie wprawił w ponury nastrój. Mimo próby ogarnięcia się, wciąż wyglądał okropnie.
Podniosła się z klęczek, czemu towarzyszyło ciężkie westchnienie. Nie znała rozkładu mieszkania, jednak widząc zlew, wciąż milcząc podeszła do niego, wcześniej przeszukując szafki w poszukiwaniu czystej ściereczki oraz miski. Czuła się trochę jakby była u siebie, co było niezdrowym nawykiem; zawsze odrobinę rządziła się w mieszkaniach przyjaciół, dlatego nie miała oporów by robić to również u Bosworth'a.
- Usiądź na kanapie - poleciła, nie odpowiadając na jego słowa. Nalawszy do miseczki wody, usiadła przy nim, pozwalając by Coco zajął honorowe miejsce na kolanach Siriusa, mimowolnie widząc to uniosła do góry kąciki ust. - Powinieneś. - oznajmiła w końcu, sekundę później dodając - Może zaboleć - jedną dłonią chwyciła jego brodę, w drugiej trzymając ściereczkę, którą otarła mu dolną wargę; nadal był ubrudzony posoką.
Słowa opuszczające usta Mel wymalowały się zaskoczeniem w jasnych oczkach - Nie powinnam się wtrącać w nie swoje sprawy, a tym bardziej pouczać cię - dlatego pospieszyła z wyjaśnieniem. Syknął. Biała ścierka nabrała różowego odcienia, dlatego dziewczyna ponownie zamoczyła ją w wodzie, wracają do przerwanej czynności.
- Po prostu… - westchnęła, nie do końca wiedząc,co powiedzieć by ponownie go nie urazić. Choć się odzywała, to jakby wciąż uciekała przed jego spojrzeniem, w gruncie rzeczy bojąc się co może zobaczyć w jego oczach. I nie chodziło o złość, bo z tą radziła sobie świetnie, ale co jeśli zobaczy w nich ból? Co powinna wtedy zrobić?

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Powitanie Coco przez Melusine Sirius słyszał już zza progu łazienki. Chaotycznie spróbował ogarnąć twarz, ale rana na jego wardze była zbyt świeża, aby przestała krwawić. Po kilkukrotnym przetarciu papierowym ręcznikiem, uznał, że dalsze starania nie miały najmniejszego sensu. Musiał poczekać, aż skaleczenie zasklepi się strupem. Poza tym w okolicach skroni widniał duży siniak i parę niegroźnych zadrapań, jego kostki na prawej ręce były zdarte, a bandaż na lewej brudny od kurzu i posoki. Wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy, ale pomimo tego opuścił pomieszczenie.
Był pełen dystansu, kiedy pojawił się w salonie. Obawiał się osądu Melusine; jej spojrzenia pełnego krytyki oraz myśli, których nie zamierzała ujawnić. Jednak zanim pierwsze słowa opuściły ich wargi, przyglądał się, jak dziewczyna nerwowo grzebała w jego kuchennych szafkach. Odkąd przeprowadził się do Chinatown odwiedził tylko raz sklep z wyposażeniem gospodarstwa domowego, dlatego dobytek znajdujący się wewnątrz był dosyć skromny. Posiadał komplet noży, sztućców, parę talerzy i garnków, które zabrał z akademika, nieparzyste kubki, miski oraz ręczniki.
Posłuchał rozkazu i w milczeniu, choć z ciężkim westchnieniem usiadł na kanapie. Coco prędko wykorzystał okazję i wskoczył Siriusowi na kolana, po czym położył się, kładąc łeb w okolicach biodra.
Nie oponował, gdy Melusine ujęła jego brodę. Instynktownie zacisnął usta i mocniej wyciągnął głowę, aby ułatwić jej zadanie. Rana nie bolała w momencie, w którym pełen emocji próbował samodzielnie oczyścić ją w łazience. Jednak teraz zaczęła nieprzyjemnie piec, dlatego kilkukrotnie dał upust niezadowolonym syknięciom. W dodatku sporadycznie mrużył powieki i marszczył nos, a przy tym wciąż starał się nie poruszać.
- Nie powinnaś - potwierdził surowo.
Z minuty na minutę jego oporne nastawienie łagodniało. Z początku był zły, choć sam nie do końca potrafił sprecyzować dlaczego. Wpierw rozgniewał go Rupert, potem pojawiła się Melusine, która zaogniła w nim niepokój, lecz obecnie prezentowała neutralną postawę. Nie doczekał się wywodu na temat swojego skandalicznego zachowania. Nie próbowała umoralniać ani strofować; nie wyzwała go od barbarzyńców, choć z niewiadomych przyczyn unikała spojrzenia Siriusa. Podejrzewał, że przez wzgląd na minione wydarzenia mogła zacząć się go obawiać, dlatego celowo przekręcił głowę tak, aby ich wzrok w końcu się skrzyżował.
- Nie skrzywdzę cię - powiedział nagle, pragnąc rozwiać wszelkie wątpliwości, które mogły nawiedzić Melisune. Wówczas nie wiedział, że myślała zupełnie o czymś innym. Położył dłoń na jej kolanie, przy czym naprawdę starał się nie być nachalny. - Miałem swoje powody - dodał. Zdawał sobie sprawę, że to zdanie nie stanowiło żadnego wyjaśnienia. Nie wybielało go w obecnej sytuacji, ponieważ trudno było oczekiwać pełnego zrozumienia po bójce i rozwaleniu straganu. Z drugiej strony mówienie o Ursuli sprawiało mu ogromną trudność. Samo wypowiadanie imienia siostry dla Siriusa wiązało się z poczuciem żalu i goryczy.
- Co robiłaś w tej okolicy? - zmienił temat, chcąc dowiedzieć się tego o co pytał wcześniej. Zabrał rękę i położył ją na grzbiecie Coco. - Northeast jest daleko od Chinatown, więc raczej nie wyszłaś na spacer - zauważył.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W milczeniu przecierała twarz Siriusa, starając się robić to z niebywałą delikatnością, choć krew nie była substancją, którą można było z łatwością usunąć. Zmuszona kilkakrotnie pocierać to samo miejsce, sprawiła, że jego skóra nabrała czerwonego koloru, wywołanego delikatnym podrażnienie. Za każdym razem, gdy się krzywił lub gdy z jego ust wydobywał się syk, przerywała, jednocześnie przygryzając wewnętrzną stronę policzka, świadoma, że w tym momencie wywołuje u niego ból.
Z punktu widzenia Bosworth'a mogła wydawać się zadziwiająco spokojna i opanowana, jednak w rzeczywistości serce w piersi dziewczyny uderzało szybciej niż normalnie, a każdy atom jej ciała nosił w sobie nerwowość, wywołaną wspomnieniem tamtych zdarzeń. Z trudem przyszło jej zabranie głosu; wcześniej nie powinna była jakkolwiek komentować tego, czego była świadkiem, chociaż zrozumiała to trochę zbyt późno, nie umiejąc w odpowiednim momencie ugryźć się w język. Nie chciała oceniać jego zachowania, nie chciała prawić mu morałów ani tym bardziej krzyczeć, bo jej zdaniem niczego to już w tym momencie nie mogło zmienić - zwyczajnie chciała zrozumieć.
Zatrzymała dłoń w połowie odległości do twarzy chłopaka, słysząc w jego głosie znajomą surowość; pierwszy raz zetknęła się z nią, kiedy wymienił imię swojej siostry. Wtedy podobnie, jak teraz nie pojmowała jej przyczyny. W zasadzie czuła się obecnie bardzo zagubiona, z jednej strony była na niego zła, z drugiej było jej zwyczajnie szkoda bruneta. Pozwalając myślom płynąć sprawiła, że rzeczywistość na chwilę się zatrzymała, a ona trwała w dziwnym zawieszeniu, dopóki się nie zmiarkowała, dotykając miejsca, gdzie warga była przecięta; wciąż sączyła się z niej krew. Była oporna na jej widok oraz specyficzną, metaliczną woń, ale kiedy syknął instynktownie zabrała dłoń. - Przepraszam - szepnęła, ponownie mocząc ściereczkę. Wtedy też Sirius przekręcił głowę, wręcz zmuszając ją,by spojrzała w jego oczy. W pierwszym odruchu mimo wszystko uciekła spojrzeniem gdzieś w bok, wracając do jasnych tęczówek, gdy usta Siriusa opuściły słowa, wywołujące u niej zaskoczenie
- Nie boję się ciebie - natychmiast zaprzeczyła i jakby dla podkreślenia tych słów poprawiła się na kanapie, zmniejszając dzielący ich dystans. Czując jego dotyk, nabrała powietrza w płuca, spoglądając na niego, odrobinę rozbieganym spojrzeniem.
- Miałem swoje powody - dodał, chociaż to niczego nie wyjaśniało, przytaknęła głową na znak, że rozumie i tylko jej niebieskie tęczówki zdradzały prawdę - czuła się cholernie zagubiona. W dodatku ponownie poczuła to dziwne, pojawiające się z każdym razem, gdy z znaleźli się w odległości bliższej niż metr, napięcie.
Mimo, że nie skończyła wycierać z niego posoki, odłożyła miskę na salonowy stolik. Opuszkami palców dotknęła miejsca, gdzie skórę zaczął zdobić siniec, rozchyliła przy tym delikatnie usta. Nie odpowiedziała na jego pytanie, zamiast tego wyznaczając własną ścieżkę zamknęła jego twarz w swoich dłoniach.
Sekunda wahania - dwa uderzenia serca.
Uniosła się delikatnie, dzięki czemu wyraźnie nad nim górowała, a wykorzystując fakt, że Coco w pewnym stopniu go ogranicza, przytknęła oczy, składając na jego wargach stanowczy, aczkolwiek delikatny pocałunek. Co nią kierowało? Ciekawość jak smakują? Jaka jest ich faktura? A może to te wszystkie irracjonalne emocje popchnęły ją do tak ryzykownego zachowania? Bo przecież w każdym momencie mógł ją odrzucił, przerwać rozpoczęty przez nią pocałunek, odepchnąć. Jak by to zniosła?
Wątpliwości - trzy uderzenia serca.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Od początku spotkania atmosfera lawirowała między dyskomfortem, rozdarciem a wzmożonym napięciem. Sirius doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w obecnej sytuacji powinien mądrze dobierać słowa, ponieważ mógł zaprzepaścić szansę na dalszy rozwój ich relacji - o ile już tego nie zrobił. Wątpliwości atakowały go ze zdwojoną siłą, jednak wychodząc im na przekór toczył wewnętrzną walkę z własnymi emocjami.
Nagle usłyszał nieśmiałe przeprosiny Melusine i mimowolnie zadrżał. Nie chciał, aby czuła względem niego wyrzuty sumienia, bo nie była niczemu winna. Na jej miejscu mogła znaleźć się każda inna, nawet przypadkowa dziewczyna, chociaż wtedy działałby pod wpływem całkowitego fermentu. Zignorowałby intruza i najpewniej dalej atakowałby Ruperta. Nigdy nie przejmował się opinią osób postronnych, dlatego próbował zrozumieć, dlaczego obecność Melusine wywoływała w nim tyle wrażliwości. Widzieli się raptem trzy razy w życiu!
- Bywam nieprzewidywalny - dodał, kiedy wprost wyznała, że się go nie boi. Następnie delikatnie zadarł kąciki ust, jakby właśnie próbował się uśmiechnąć. Niestety ów gest wyszedł dosyć sztywno, a przez to wyglądał nienaturalnie, wręcz krzywo.
Biernie przyglądał się temu, jak przysunęła się bliżej i odłożyła miskę. Nie zareagował, gdy na jego rozgrzanych policzkach położyła dłonie i zamknęła twarz w nerwowym uścisku. Czuł, że te gesty miały głębsze znaczenie, dlatego całkowicie poddając się chwili, oburącz złapał Melusine w okolicach bioder i zaborczo pociągnął do siebie. Zminimalizował resztę dzielącego ich dystansu.
Tymczasem Coco zaniepokoił ten gwałtowny ruch, dlatego zeskoczył z kolan Siriusa i udał się na spoczynek gdzieś indziej.
Chociaż napięcie nadal wisiało w powietrzy, a wątpliwości rozlały się w sercu zainteresowanych ze zdwojoną siłą, to pocałunek stanowił przyjemną odskocznie od wszystkich problemów. Wargi Melusine były miękkie, delikatnie wilgotne i z niesamowitą lekkością przywarły do ust Siriusa. Odpowiedział na tę czułość, przygryzając i subtelnie zasysając jej dolną wargę. Przy okazji mocniej zacisnął palce na ciele dziewczyny, omyłkowo wsuwając prawą dłoń pod jej sweter. Pod opuszkami czuł gładą i ciepłą skórę, na której po chwili pojawiły się wypukłości świadczące o dreszczach.
W pewnym momencie podniósł się z kanapy i przejął kontrolę nad tym, co właśnie miało miejsce. Pociągnął do góry Melusine, aby stanęła na przeciwko i pogłębił pocałunek, jednocześnie unosząc jej sweter na wysokość klatki piersiowej. Zsunął usta na szyję dziewczyny, a zdrową ręką dopadł sprzączkę od stanika. Oddychał ciężko, czuł gwałtowne wybuchy gorąca, podczas gdy w jego głowie zaczęły dominować naturalne, ludzkie żądze.
Jednak ostatecznie, kiedy udało mu się odpiąć pierwszą zapinkę stanika, zabrał ręce i odsunął się na odległość dwóch kroków. Dłonie pozostawił w powietrzu na wysokości oczu Melusine.
- Mam do wykorzystania jeszcze osiem pytań - oznajmił ożywionym głosem, dzieląc zdanie na parę wdechów. Był rozjątrzony. Zapomniał o tym, co wydarzyło się przedtem i skupił się wyłącznie na chwili, która pozwoliła mu dostrzec inne priorytety. Melusine stała obok najprawdopodobniej równie poruszona , co on. Wpatrywał się z dzikością w oczach, jednocześnie próbując odczytać z jej twarzy dalsze intencje. - Czego chcesz? - Stracił jedno pytanie. Jego pula wynosiła siedem.
Ostatnio zmieniony 2022-01-15, 23:04 przez Sirius Bosworth, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- A ja złośliwa - przypomniała mu, chociaż miał okazję przekonać się o tym na własnej skórze. Może zapomniał? Oczywiście Melusine nie chciała dopuścić do siebie myśli, że z jakiegoś powodu traktuje go łagodniej niż innych mężczyzn, którzy przewinęli się lub wciąż obecni są w jej życiu. Natomiast zupełnie nie przeszkadzał jej fakt, że nie wiedziała czego w danym momencie może się po nim spodziewać; było w tym coś niebezpiecznego, jak i niezwykle pociągającego. Odkąd tylko pamięta zawsze ciągnęło ją do tego, co jest poza zasięgiem albo oznacza kłopoty, nie umiała pozostać wówczas obojętną, chociaż to co działo się między nią a Siriusem było czymś zupełnie nowym, obcym a jednocześnie fascynującym. Jak działał mechanizm tej relacji? Gdy był w pobliżu nie poznawała samej siebie, nie umiała w racjonalny sposób wytłumaczyć swojego zachowania, tak odmiennego od tego co prezentowała sobą na co dzień, nie wspominając o reakcjach jej własnego! organizmu, nad którymi przestawała mieć kontrolę. Zupełnie jakby rzucił na nią jakiś czar.
Będę tego żałowała, na pewno będę z tą myślą, złączyła ich usta, poddając się chwili; ulotnej i niepewnej. Jej drżący oddech rozbijał się na jego wargach. On ją hipnotyzował, sprawiał, że nie mogła oprzeć się tej bliskości, której doświadczyła już podczas pierwszego, przypadkowego spotkania. Delikatne muśnięcie zmieniło się w prawdziwy pocałunek, choć na początku niepewnie odpowiedziała na ten rodzaj pieszczoty i choć zapewne wyczuł jej chwilowe wahanie, nie zamierzała się tym przejmować. Kiedy pochwycił ją w pasie, drżącymi dłońmi oplotła jego szyje, przysuwając się jeszcze bliżej.
To było jak wyładowania elektryczne, następując po sobie raz po raz, pozbawiły ją racjonalnego myślenia, zamknęły się na słowa, otwierając na nowe doznania. Na przemian było jej zimno i gorąco, skórę pokryła gęsia skórka, serce z każdą sekundą biło coraz mocniej i szybciej. Nie potrafiła powstrzymać niezidentyfikowanego dźwięku, który opuścił jej różowe usta, kiedy opuszki palców Siriusa zaczęły błądzić po jej rozgrzanej skórze. W tym momencie przekraczali wszelkie granice, a ona zamiast się opamiętać, przerwać to, pozwoliła by to chłopak przejął kontrolę. Czując muśnięcie na szyi instynktownie odchyliła delikatnie głowę, ułatwiając mu dostęp do swojej rozgrzanej skóry.
To był ten moment, w którym obudziło się w niej to proste, brutalne i szalenie niebezpiecznie uczucie. Pierwotna potrzeba fizycznej bliskości drugiego człowieka, bez cienia poczucia winy, bez żądań, pozbawiona zobowiązań. Poddawała się temu, w zamian oczekując tylko jednego – zaspokojenia żądzy, którą bezceremonialnie w niej obudził. Nie dawał jej możliwości wyboru - bynajmniej tak usprawiedliwiała swoje czyny. Nie mogła przecież otwarcie uznać w tym wszystkim swojej winy. Krew w żyłach Melusine wrzała, skóra zdawała się palić żywym ogniem. Teraz powietrze wokół nich było przesiąkniętą zmysłową mieszaniną jego wody kolońskiej, tytoniu i słodkawą wonią perfum dziewczyny. Zupełnie jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko nim, dwójka nieświadomych ludzi, właściwie obcych sobie, wpadła w sidła losu, igrając niebezpiecznie ze sobą, i żadne z nich nie potrafiło się zatrzymać.
Uczona doświadczeniem, że gdy dają trzeba brać, z każdego jego pocałunku, każdego dotyku czerpała przyjemność, w sposób bezwstydny swoim zachowaniem zmuszając go do śmielszych czynów. Nie zatrzymała jego dłoni, choć czuła, że zapięcie koronkowego stanika poddaje się jego sprawnym palcom. Na pierwsze słowa nie odpowiedziała, natomiast słysząc wymowne pytanie padające z jego ust, które tylko na tę jedną sekundę oderwały się od jej skóry wyszeptała - Ciebie - mu wprost do ucha, przygryzając jego płatek.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Ostrzegał.
Ostrzegał, że był nieprzewidywalny, o czym również mogła przekonać się na własnej skórze. Ta nieprzewidywalność stanowiła nieodłączny element życia Siriusa, bo chociaż często mu przeszkadzała, to również przyczyniała się do podejmowania dobrych decyzji. Dowodem tego był Coco, który skrył się gdzieś w sypialnianych pieleszach.
Dotyk Siriusa był stanowczy, wzrok mętny, oddech przyśpieszony, a serce biło tak intensywnie, jakby właśnie uczestniczył w olimpiadzie. On w przeciwieństwie do Melusinie nie wahał się ani przez chwilę. Kiedy dała mu to niesłowne, milczące pozwolenie, przywierając wargami do jego ust, zaczął postępować wedle pochłaniającej ich namiętności.
Zachowywał się zaborczo, przecząc wszystkim wątpliwością, które niedawno krążyły w tym pomieszczeniu. Obecnie pesymistyczne myśli zastąpił całun zapomnienia i pożądania. Samcze instynkty Siriusa pragnęły Melusine. Chciał ją posiąść w szerokim tego słowa znaczeniu; chciał całować i zdobywać zakamarki jej ciała oraz pozwolić, aby poznała go od intymnej strony - chociaż w rzeczywistości nie znała go wcale.
Gdy przerwał, momentalnie ogarnęło go poczucie chłodu. Oddalił się od Melusine, jednocześnie wciąż spoglądając na nią z nienaturalną dzikością. Poddała się woli i temu, co dotychczas proponował, ale pomimo tego jego sumienie potrzebowało wyraźnej zgody; czegoś, dzięki czemu miałby pełne prawo przekroczyć granicę przyzwoitości. Wolał się upewnić, niż omyłkowo wprawić Melusine w zakłopotanie i przerwać w głównej, kumulacyjnej chwili. Wówczas czerpałby już radość z bezwstydności i spontaniczności, a odwrót stanowiłby niemal niewykonalny element.
Wtem usłyszał odpowiedź dziewczyny. Wzdrygnął się, gdy dotknęła zębami jego ucha, lecz szybko odzyskał rezon. To był czas na podjęcie złych i nieodpowiedzialnych decyzji. Mieli okazję w pełni wykorzystać potencjał tej nocy, zanim dotarłyby do nich konsekwencje. Sirius tak jak wcześniej nie zamierzał się wahać, dlatego natychmiast przyciągnął do siebie Melusine i złożył na jej ustach gorliwy pocałunek. Przymknął powieki, jednocześnie wsuwając pomiędzy rozchylone wargi brunetki język, którym pogłębił ten niewątpliwie przyjemny gest. Następnie wziął dziewczynę na ręce, przytrzymując dłonie pod jej pośladkami. W ten sposób, niemal po omacku, wciąż ujmując wargami usta Melusine, dotarł do sypialni. Wspólnie opadli na miękkie, choć sprężyste łóżko.
Coco ponownie został zmuszony, aby zmienić miejsce spoczynku.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie słuchała.
Kierując się - zupełnie jak on! - głównie egoistycznymi pobudkami, brnęła w tą dziwną, pozbawioną jakichkolwiek zasad grę. Tak samo niebezpieczną, jak i przyjemną, lawirując między tym co powinna a czego chciała. Gdyby tylko zależało jej na zdaniu innych zapewne pozostawałaby mniej głucha na głos zdrowego rozsądku, tyle tylko, że Melusine zupełnie nie obchodziło, co pomyślą sobie zupełnie obce jej osoby.
Dziewczynie podobał się ten zaborczy sposób działania, w którym Sirius odrzucał myśli o ewentualnych konsekwencjach ich czynu. Wciąż niewiele o sobie wiedzieli, cholera!- to było ich trzecie spotkanie, a omijając kilka kroków, które powinny po sobie następować, znaleźli się na samym końcu ścieżki, stając przed wielką rozpadliną, zgodnie postanawiając, że do niej skoczą. I co z tego, że pytanie wypowiedziane przez bruneta sekundę wcześniej mogło odnosić się do tak wielu rzeczy - może proponował herbatę? - a odpowiedź niebieskookiej w swoim brzmieniu mieć bardziej romantyczny wydźwięk? W gruncie rzeczy poszli po najniższej linii oporu, nie zaprzątając głowy zbędnymi refleksjami.
Nie mogła pozbierać kłębiących się w umyśle strzępków myśli w jedną całość, Bosworth skutecznie odbierał jej nie tylko oddech i kontrolę nad własnym ciałem, ale również roztropność, którą kierowała się w życiu od ponad pięciu lat. Gdy ponownie wrócił do jej rozgrzanych ust, wdzierając się do nich, z przyjemnością i cichym jękiem odpowiedziała na tę pieszczotę, łącząc ich języki w namiętnym tańcu. Przez chwilę walczyła z nim o dominację, o to by nadawać temu rytm, jednak gdy wziął ją ręce, poddała się, w myślach przeklinając sama sobie, za tą uległość.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Ranek przyniósł wiele niewiadomych. Po upojnej nocy, jeszcze chwilę przed zaśnięciem, trzymał Melusine w ramionach. Nie rozmawiali. W milczeniu trawili to, co właśnie się wydarzyło, jednocześnie nie rozumiejąc absolutnie niczego. Sirius wiedział jedynie tyle, że było mu po prostu dobrze.
Kiedy pierwsze promienie słońca dopadły jego twarz, uchylił powieki. Wpierw przetarł je dłońmi, a następnie dotknął miejsca obok. Na materacu brakło Melusine. Został sam.
Właściwie nie był zdziwiony, ale pomimo tego poczuł w sercu zawód. Wstał i wykonał wszystkie kolejne czynności w opieszałym tempie: ubrał bokserki, które nadal leżały nieopodal łóżka i wyszedł z sypialni, aby rozwiać resztę wątpliwości. Melusine naprawdę zniknęła, pozostawiając po sobie jedynie karteczkę na lodówce, którą najprawdopodobniej napisała w pośpiechu. Wziął ją do ręki i dla odmiany w końcu się uśmiechnął. Po chwili przy jego nogach pojawił się Coco. Miał wilgotną sierść oraz brudne od błota łapki. Wesoło merdał ogonkiem.
Sirius jeszcze jeden raz spojrzał na skrawek papieru, na którym dziewczyna informowała, że wyprowadziła psa na dwór.
- Mogła chociaż zostawić numer telefonu - powiedział bardziej do Coco, niż do siebie samego. Potem wrócił do sypialni, aby ogarnąć pościel i pozostałe ubrania. Wtedy dotarło do niego, że zapomnieli się zabezpieczyć.

zt.x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „138”