WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właśnie problem polegał na tym, że nie pomyślał. Dobrze rozumiał, że dziewczyna praktycznie na torze się wychowała, a jej ojciec na pewno nie był na tyle głupi, aby nie nauczyć ją rożnych sztuczek. To wcale jednak nie znaczyło, że miał stać z boku, kiedy ktoś macał jego dziewczynę po tyłku. Tyle.
Ryan całkiem dobrze wiedział, że Gabrielle nie odezwie się pierwsza sama. Nawet nie przypuszczał, aby przyszła do hotelu, dopóki sam nie wykona żadnego kroku. Po zwiedzeniu paru różnych muzeów, trafił na molo, gdzie samotnie zjadł obiad (naprawdę nie był przekonany do ich kuchni, dlatego poprosił o pół porcji). Miał wrażenie, że nawet mewy się z niego śmieją.
Był poirytowany, że musiał tak naprawdę ją przeprosić, chociaż wcale nie miał sobie nic do zarzucenia, a przynajmniej na samym początku. Gdyby miał zrobić sobie rachunek sumienia, było mu przykro, że podniósł na nią głos, pewnie i też narobił trochę wstydu przy znajomych. Nie było mu jednak wstyd a nawet ani grama przykro, że ostrzegł typa, by nie macał jego kobiety ani tego, że wskazał jej, że trochę chyba za bardzo podchodzi do tego za bardzo na luzie. Kurde, przecież cała kultura me too chyba miała coś zmienić.
Jak w ogóle przeprosić kogoś szczerze, chociaż nie widziało się w tym swojej winy? Bo przecież musiał ja przeprosić za to podstawowe zdarzenie i to co wydarzyło się potem. Ale co miał powiedzieć? Przecież nawet jak powie, że przeprasza, to i tak pewnie wyczuje w jego głosie fałsz, bo jego przekonanie jednak będzie wciąż przekonaniem.
Schodząc z molo, trafił do kwiaciarni. Niektórzy mówili, że należało kupować tak duży bukiet, jak duża była wina. Pewnie gdyby Gabrielle tak o tym myślała, to musiałby zakupić tak wielki bukiet, że pęknąłby mu kręgosłup. Wątpił jednak, by kobieta na to zwracała uwagę. Kupił więc względnie normalny bukiet białych róż, bo te wydawały mu się najpiękniejsze i wyglądające dość niewinnie.
Wrócił do hotelu, prosząc obsługę o wazon. Parę razy łapał telefon, przyglądając się, czy ma jakieś powiadomienie. Zero, nic. Mógł za to popatrzeć sobie na ich wspólne zdjęcie, które miał na tapecie. Próbował ułożyć sobie jakieś słowa w głowie, ale nic mu nie wychodziło.
Koło 4 wreszcie się przemógł i napisał pierwszego SMSa. Usiadł na tarasie. Widok był naprawdę ładny, chociaż i tak w Seattle podobało mu się najbardziej. Tam chciał zapuścić swoje korzenie i poniekąd takie zapuścił.
Brak odpowiedzi jakoś go nie zaskoczył. Możliwe, że znowu nie słyszała dzwonka. Po jakimś czasie spróbował ponownie. Wysłał kolejną wiadomość. Przecież nie będzie jej się tłumaczył przez SMSy, prawda?
Kiedy zaczynało być koło 5, zaczął się niepokoić. Gdzie tak długo była? Zaraz będzie wieczór, a jej nadal nie było, a nawet nie odpisała. Nawet nie wiedział, czy odczytała wiadomości – ostatnio jego telefon bardzo mocno szwankował i nie zawsze udostępniał mu te informacje.
Spróbował po raz trzeci. Wysłał jej kolejną którą wiadomość z nadzieją, że mu odpisze. Coś nagle w jego telefonie zaskoczyło i dostał powiadomienie, że odczytała…
…ale po piętnastu minutach i tak nic się nie wydarzyło. Był o tyle zdeterminowany, że zaczął do niej dzwonić jak porąbany. Po trzecim głuchym telefonie, napisał kolejne wiadomości, tym razem całą serię. Odczekał chwilkę i wykręcił jej numer po raz kolejny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Generalnie Ryan miał rację z tym, że nie za wszystko co padło w trakcie ich kłótni powinien był przeszkadzać, nie wszystko było jego winą, a blondynka też miała swoje za uszami. Wiedziała o tym, ale jednak bardziej bolało ją to, jak się Ryan zachował. Musiała to przemyśleć, zastanowić się nad tym wszystkim. To było trudne, bo mogła też przewidzieć przyszłość, Harper nie będzie chciał, aby tam pracowała, będzie zadawał niewygodne pytania i tak dalej. A jeśli on tego nie akceptował, czegoś co jest dla niej bardzo ważne, to czy to ma najmniejszy sens? W końcu myśleli o przyszłości, o małżeństwie o dzieciach...
Gdyby Harper nie pokazał jakim jest dupkiem, to zjadłby obiad w naprawdę fajnej restauracji, która nie wyglądała zbyt interesująco dla turystów, bo Gabi znała tajemne miejsca w St. Pete, wiele razy tu była, a często spędzała go z ludźmi, którzy byli o wiele razy więcej, niż ona sama.
Blondynka nawet nie była głodna przez to wszystko. Pierwsze smsy zignorowała. Wiedziała, co mężczyzna pisał, bo widziała to na wygaszaczu telefonu, gdzie obrazkiem był śpiący Ryan. Ckliwe i to bardzo, ale wyglądał niesamowicie uroczo i tak niewinnie. Zupełnie inaczej niż wtedy na torze, kiedy para niemal wylatywała mu z uszu.
Chyba oboje potrzebowali spokoju i nabrać nieco dystansu do sprawy. Dlatego też Gabi w końcu odebrała te wiadomości, nawet przez sekundę na wyświetlaczu telefonu bruneta pojawiły się wiele znaczące trzy kropeczki. Nie przez długo, bo Gabi nie wiedziała co odpisać. Wstała z piasku, złapała wszystkie swoje tobołki i zaczęła spacerować brzegiem oceanu. W końcu zabrała się za odpisywanie, gdy telefon wysmyknął się z jej dłoni i wpadł do wody. Dość szybko go to zabiło, więc nie mogła ani odpisać, ani zadzwonić, ani odebrać telefonu. Westchnęła i ruszyła w stronę ulicy, aby złapać taksówkę. Na całe szczęście pamiętała adres hotelu, ale na sam koniec wycieczki miała mały problem, bo jej karta płatnicza również zaliczyła kąpiel w zatoce Tampa, a gotówki nie mogła znaleźć w torebce. W końcu jednak uzbierała odpowiednią kwotę i udała się windą na odpowiednie piętro. Z ciężkim sercem zapukała do drzwi, nie chcąc korzystać z karty do pokoju.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Abonent jest czasowo niedostępny. Proszę spróbuj później.
Ryan spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu i spróbował zadzwonić raz jeszcze. Przeraził się nie na żarty. Nie, nie przypuszczał, aby kobieta go ignorowała i tak najzwyczajniej w świecie wyłączyła telefon, aby już nie próbował się do niej dobijać. Znał ją już na tyle, aby wiedzieć, że zdarzały się jej różne wypadki. Co jeśli ktoś ją obrabował albo jakoś zniszczył się jej telefon? Albo może combo? Ktoś dał jej w łeb, a telefon wypadł jej z ręki i potłukł się o jakieś schody? Z Gabrielle wszystko było możliwe.
Pierwszą jego myślą było zadzwonienie do chłopaków z centrali i poproszenie o namierzenie jej ostatniej lokalizacji. Jakiś jednak cichy głosik w głowie powiedział mu, żeby może jednak nie przeszkadzał. Może jednak scenariusz wcale nie był aż taki czarny, jak podpowiadała mu wyobraźnia, a on wparuje jak idiota na jakieś spotkanie towarzyskie, na którym całkiem możliwe, że mieli być razem, ale on zachowywał się jak dupek? No i jeszcze dochodziły do tego różnorakie konsekwencje. Całkiem możliwe, że musiałby tłumaczyć się swojemu przełożonemu, dlaczego akurat musiał sprawdzić lokalizację swojej dziewczyny.
Nerwowo zaczął spacerować po balkonie. Do kogo miał zadzwonić? Parę osób przychodziło mu do głowy, ale nie były one tutaj na wyścigu. Nie potrafił sobie przypomnieć żadnego imienia i nazwiska z wyścigu – poza oczywiście kierowcami, których już kojarzył oraz jakiegoś typa o pseudonimie Lucyfer. Świetnie.
Oparł się o barierkę balkonu. Miał ochotę z całej siły kopnąć w szybę, ale nie chciał potem płacić za zniszczenia. Jeśli Gabi nie pojawi się rano, wtedy będzie musiał ją próbować szukać na wyścigu… A jeśli nie będzie jej tam…
Trudno powiedzieć, ile czasu minęło, od tego Ryanowego ataku SMSowego i telefonicznego, aż do pukania do drzwi, ale stanowczo za dużo. Jak poparzony wylądował przy drzwiach i otworzył je.
- Jesteś cała! A ja już myślałem, że coś się stało i będę musiał zgłosić zaginięcie! – I serio to mówił. Nie kłamał. W jego oczach naprawdę była troska połączona z radością, że jednak jest. – Nic Ci się nie stało? – Nie chodziło mu o to, czy ktoś ją zgwałcił (patrząc na ich ostatnią rozmowę, to można było wyciągnąć taki wniosek), ale raczej chodziło mu o to, czy jest ranna. Czy tego chciała, czy nie, on i tak złapał ją w ramiona i mocno przytulił ją do siebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabrielle była dorosłą kobietą. Może nie w stu procentach odpowiedzialną, ale jednak rozsądną. A także to ona akurat miała co robić na Florydzie i miała tutaj sporo znajomych, u których nie dość, że mogła się (teoretycznie, to już rozważaliśmy w poprzednim poście) zatrzymać, ale już na pewno miała z kim iść na obiad, kawę czy nawet drinka. I miała do tego pełne prawo. Tylko, że Ryan miał problem z tym, aby pozwolić żyć kobiecie własnym życiem i oczekiwał, że ta wróci na jego pierwsze skinienie... Dobra, nie pogłębiajmy tej kłótni. Wniosek jest taki, że to, że nie wróciła jeszcze hotelu, nie musiało niczego zmieniać. Choć faktycznie, ona raczej by wyciszyła telefon i wrzuciła go w torebkę, niż go wyłączała, aby cokolwiek mu czymś takim pokazać.
Jeśli chciałby jej szukać, powinien w pierwszej kolejności podjechać pod teren wyścigów. Pewnie, wejściówki by nie miał, ale jakby zapytał, czy ktoś widział tą dziewczynę w różowym sweterku, której chłopak zrobił scenę o które wszyscy mówili, to dostałby odpowiedź czy wyszła, czy wciąż siedzi w biurze prasowym.
Trochę czasu minęło, zapewne, bo znalezienie taksówki bez aplikacji, skoro utopiła telefon, trochę trwało. Plus korki i inne takie... Z resztą zjechało się dużo kibiców i innych osób, nie było łatwo o hotel, nie mieszkali w samym centrum.
-Jestem, jestem-powiedziała, wtulając się w niego, choć przez pierwsze kilka sekund mógł czuć jak sztywnieje, jakby miała jakieś opory przed tym, czy nie chciała tego. -Wszystko jest w porządku. No, może nie wszystko...-dodała po chwilce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dobra, dobra, nie musimy od razu być tacy złośliwi, bo w gruncie rzeczy Ryan był dobrym chłopakiem. Chciał dla niej jak najlepiej, a reakcja była automatyczna. Pewnie też gdyby ktoś ją chciał uderzyć, zaraz by tego jegomościa złapałby za rękę. Już prrr…
- …wiem. – Nie zamierzał ją puścić, skoro początkowo odwzajemniła jego uścisk. Może właśnie w ten sposób było to o wiele łatwiejsze, niż stanie przed nią jak zbity psiak i tłumaczenie jej wszystkiego, a potem oczekiwanie na werdykt. Tak zamknął za nią drzwi i wciąż nie zwalniając uścisku, zaczął mówić bardzo łagodnym głosem:
- Przepraszam. Wiem, że nie powinienem podnosić Ciebie na głosu ani przez chwilę wątpić w to, że sobie nie poradzisz. Albo nawet wątpić, że nie wiesz, co robisz. – Bo naprawdę było mu przykro za tamtą drugą część. – Bardzo Cię zraniłem. Przepraszam, że zachowałem się jak dupek i zresztą nim jestem. – To już było a propos pierwszej części. Co prawda może tego nie nazwał, co zrobił i co z tego wyniknęło, bo poniekąd nadal w duchu twierdził, że każdy facet powinien tak zareagować… Ale przeprosił? Przeprosił. Było mu wstyd? Było. Cholernie. – Czasami zapominam, że umiesz sama o siebie zadbać. Jesteś najmądrzejszą kobietą, jaką znam, a ja po prostu znowu dałem się ponieść emocjom jak jakiś głupi uczniak. – Przynajmniej sobie wszystko wcześniej przygotował i zdążył przemyśleć, co chciał powiedzieć. Nie brzmiało to już przypadkowo. – Przepraszam, że tak bardzo Cię zawiodłem. – I to chyba były najważniejsze słowa, które powinien powiedzieć już na samym początku. To zdanie już nie wypowiedział przytulając się do niej, wypowiedział je patrząc jej w oczy, by wiedziała, że nie kłamał i miał siebie za idiotę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi dała się przytulić, oparła głowę na jego ramieniu, pozwalając też mu mówić i mówić. Wiedziała, że to nie jest dla niego proste, bo nikt nie lubi się przyznawać do błędów. A oni oboje je popełnili tego dnia i chyba oboje zdawali sobie sprawę. Nie tylko z tego, co oni zrobili i powiedzieli źle, ale także co zrobiła druga strona. I chyba powinni byli to przegadać, aby dość do kompromisu, co które zrobiło źle. Nie, nie, to nie był dobry pomysł. Powinni siebie nawzajem przeprosić, powiedzieć co czuli i dlaczego nie chcieli aby to się powtórzyło. Bo zbyt wielu takich kłótni ich związek może nie przetrwać.
-Ja też Ciebie przepraszam-powiedziała w końcu, gdy nastała chwila ciszy. Miała czas, aby wszystko przemyśleć, choć przemowy to akurat ona nie przygotowała.-Nie tak powinniśmy rozwiązać tą sprawę. Nie powinniśmy na siebie krzyczeć, ale serio. Mam pretensje do Ciebie, że tak się zachowałeś... -to nie miała być połajanka, spokojnie!-No ale nie będę udawać.... Mimo mi się zrobiło jak tak stanąłeś w mojej obronie-dodała, ekko się uśmiechając. Bo nie chodziło do końca o to co zrobił, ale jak to zrobił. I jak oboje później się zachowali. -Zgoda?-zapytała, lekko odchylając głowę w tył, przekrzywiając głowę w jedną ze stron i lekko się uśmiechając. Przeprosiła go za swoje zachowanie, powiedziała co ją bolało, a potem podziękowała za jego szarmanckość. Chyba składało się to na całkiem dobre przeprosiny z jej strony?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powiedzmy sobie szczerze – Ryan właściwie nie pomyślał, że tak to może wszystko się zakończyć. Bardziej był nastawiony, że Gabi teraz zrobi mu reprymendę, on to przyjmie na klatę i w pewnym momencie po prostu da się już przeprosić. A tutaj nawet dostał małą pochwałę, że wziął ją w obronę? Tylko no właśnie, może nie w ten sposób, jaki oczekiwała.
- Przepraszam – mruknął cicho raz jeszcze. – Pewnie najadłaś się tylko przeze mnie wstydu. – No, doszło do niego, że pewnie uznali go za wieśniaka. Szkoda tylko, że pewnie nie doszła do nich cała historia – dlaczego akurat zachował się tak, a nie inaczej. Nie zamierzał już tego roztrząsać. To nie był jego świat. To był świat Gabi. I jak długo ona czuje się w nim dobrze, nie powinno mu to przeszkadzać. A to że on akurat nie był jego częścią… Nie musiał. Nie musieli być nierozłączni. To zresztą byłoby na dłuższą metę bardzo uciążliwe.
- Kupiłem Ci kwiaty na zgodę. – Pogłaskał ją czule po policzku. Coś mu mówiło po głowie, że możliwe, że był to teraz moment, jeśli chodziło o przysłowiowy „seks na zgodę”. Właściwie ich mniejsze kłótnie w taki sposób się kończyły i żadne nie narzekało. Teraz jeszcze chwilę wolał poczekać. – Mam nadzieję, że Ci się spodobają. I oczywiście zgoda. – Chwycił ją za brodę, już nieco mocniej. Pocałował ją. Pocałunek różnił się nieco od tych, którymi obdarzał ją na co dzień. Ten był bardziej zaangażowany i… przemyślany? To chyba dobre słowo.
- Tylko… Co się stało z Twoją komórką? I kartą hotelową?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No właśnie, bo przecież sam początek ich problemów to był sposób, w jaki Ryan zareagował, a nie że poczuł się zazdrosny. Cała ta kłótnia opierała się w sumie na złym zrozumieniu, wyolbrzymianiu słów i dobrych chęciach, ale złym stylu. No ale nie da się ukryć, że była to największa i najbardziej poważna kłótnia w ich wcale nie tak krótkim związku. -No... trochę tak-przyznała. Pewnie, nikt nie słyszał, co było punktem zapalnym ich kłótni, ale jak wrzeszczała, że ją ktoś zaraz zgwałci bo pracuje wśród neandertalczyków, to już ktoś mógł słyszeć...
-Nie trzeba było-cóż, jak każda kobieta lubiła kwiaty, prezenty i inne takie, ale naprawdę sądziła, że te kwiaty są niepotrzebne. W przypadku tej kłótni znacznie bardziej potrzebna była spokojna rozmowa, a nie próby przekupstwa prezentami.
Kobieta wspięła się lekko na palce, aby być bliżej jego ust. Przymknęła oczy, rozkoszując się bliskością i czułością swojego ukochanego. Cieszyła się, że wróciła do skruszonego policjanta, bo jakby dalej był w bojowych nastrojach, to mogłaby obrócić się na pięcie i jednak jeszcze zniknąć... No, może zostawiłaby plecak z ciężkim laptopem.
-Uuhm. Karta jest gdzieś w torebce. -cóż, może lepiej zacząć od dobrych wiadomości? Cóż, neutralnych, bo nei ma co się cieszyć, że ma kartę do drzwi hotelowych. -A telefon... No utopił mi się w oceanie?-dopowiedziała niepewnie. Oczyma wyobraźni zobaczyła, jak duża łapa Harpera idzie w górę i z głośnym plaskiem ląduje na jego twarzy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi nie zawiodła się – faktycznie Ryan trzasnął facepalma, kiedy dowiedział się, że jej telefon utonął w oceanie. Chyba nawet wolał nie wiedzieć, jak to się stało.
- Dlaczego, jak coś się komuś ma stać, to zawsze Ty stoisz w pierwszej kolejce? – zapytał z wątpliwością, chociaż przecież i tak nigdy nie znali odpowiedzi na to pytanie. Nikt nie wiedział, dlaczego tak się dzieje. – Dlaczego ja w ogóle nie jestem zdziwiony? – Przeniósł dłonie tak, aby złapać ją za ręce. Trochę musiał dać jej przestrzeni, by mogła sobie pooddychać. Już powoli się śmiał, ale na razie był to dość nieśmiały chichot.
- Ale jeśli mi powiesz, że telefon jeszcze porwała jakaś wkurzona mewa, to ja naprawdę… Napiszę o Tobie książkę. – A właściwie o jej przypadkach. To naprawdę był niezły materiał na powieść, na pewno wiele osób chciałoby przeczytać takie perypetie. Lekkie komedie akurat ostatnio się dobrze sprzedawały. Aż szkoda, że Ryan nie miał lekkiego pióra – przekonywał się o tym codziennie, kiedy wypisywał raporty ze spraw.
Oparł głowę o jej ramię, wciąż głupkowato chichocząc. Chyba wizja krwiożerczej mewy, która w dodatku porywa jej telefon, była nie do przeskoczenia. Pierwszy raz tego dnia zaczął się szczerze śmiać. I dobrze. Śmiech to zdrowie, prawda?
Kiedy wreszcie się uspokoił (w końcu był dorosłym facetem, należało się doprowadzić do porządku w jakimś dobrym czasie!), wyprostował się i poważnie spojrzał na Gabrielle.
- Jeśli pozwolisz, jutro zamiast na tor pójdę na misję poszukiwania dla Ciebie nowego telefonu. Przynajmniej nikomu nic nie zrobię... Haha. Tu miał być żart. Chyba wytrzymasz tylko z komputerem czy musisz mieć go już jutro na wyścig? – Raczej nie chciał wracać tam po raz kolejny, ale misja poszukiwania telefonu takiego blondynkoodpornego brzmiała już o wiele lepiej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No to było dobre pytanie, dlaczego wszystko trafia się Gabi. Jednak trzeba było powiedzieć, że te wszystkie wpadki i problemy były raczej powierzchowne, krzywdy nigdy nie zrobiła sobie, ani nikomu innemu. Choć nie da się ukryć, jej wypadki bywały drogie. No bo konieczność wymiany nowego telefonu do najtańszych nie należy. No ale trudno.
-Nie mam pojęcia-próbowała się nie roześmiać, zachować pokerową twarz, ale się jej zbyt długo nie utrzymała i zaczęła chichotać.-Nie! Mam go... w torebce-zaśmiała się. No cóż, faktycznie jeszcze tylko mewy brakowało w tej opowieści, bo przecież Harper chciał już uruchamiać swoje znajomości w policji aby ją namierzyć. A nawet nie ją, a jej telefon. Wtedy by się zdziwił, jakby mewa go zjadła i leciała akurat gdzieś nad otwartym morzem.
Mewy były złe i łapczywe, często kradły jedzenie, frytki czy inne ciasteczka, ale telefony? No już bez przesady. A co do lekkiego pióra, to może nie opowieści, ale dla potomnych powinien spisywać te wszystkie wypadki Gabi. Tylko niech lepiej od razu kupi całą ryzę papieru.
-Poradzę sobie z samym laptopem, nie ma problemu...-rzuciła. Cóż, jak powiadomi odpowiednie osoby o tym, że będzie nieosiągalna pod swoim numerem telefonu. Na pewno w tym momencie blondynka nie będzie oczekiwać bóg wie czego od swojego ukochanego. Tak, wciąż go kochała. -Aczkolwiek tor jest ulicznyt więc jak zamkną połowę miasta, może być ciężko jeździć po sklepach?-w końcu nie chodziło tylko o kupno telefonu, ale załatwienie kopii karty sim i tak dalej. A jeszcze nie słyszał o tym, że blondynka straciła kartę do konta. Pewnie, miała też wirtualną.... na telefonie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Myślę, że zapomniałaś o jednej ważnej rzeczy. – Z kieszeni spodni wyciągnął swoją blachę. Może i była to blacha Seattle w stanie Waszyngton, ale kto powiedział, że policjant stamtąd nie mógł zostać skierowany na patrol? Czasami się zdarzało. – Więc myślę, że coś uda mi się załatwić, nawet jeśli będę musiał nadużyć ciut władzy. – Tak samo było z wyrobieniem dodatkowej karty SIM. Potrzebował tylko od niej upoważnienia, bo jednak byli w nieformalnym związku. To komplikowało ciut sprawę, ale myślał, że i tak spokojnie to załatwi.
- Czy… Czy ucierpiało Ci coś jeszcze? – wolał zapytać na wszelki wypadek. Z kartą akurat problemu nie było, ponieważ sam miał dwie do swojego konta i cały czas chciał jej jedną z nich dać. W sumie zawsze czekał na jakiś lepszy powód, niż „masz – dysponuj moimi pieniędzmi”. Wiadomo, że miała swoje własne finanse i jego do szczęścia pewnie nie potrzebowała, ale męska duma to męska duma.
- Wolę usłyszeć najpierw, żebym mógł zaplanować, co muszę pozałatwiać. – Wreszcie puścił jej dłonie, aby mogli usiąść. Mogli albo usiąść na łóżku albo na kanapie. Ich pokój był całkiem przestronny. Aż było tu za przyjemnie, by spędzić w nim tylko te parę dni… Aż szkoda, że pierwszy dzień minął im tak niefortunnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pewnie, Ryan był policjantem, ale w Seattle. I nie sądził, że nawet taka blacha, albo jakakolwiek inna, pozwoli na to, aby rozmontować na chwilę tor, by panicz Harper mógł przejechać. No ale nieważne, Gabi tylko by się zbłaźniła, gdyby odezwała się w tym temacie.-A, to odznaka... Myślałam, że coś innego-dodała niewinnie, choć akurat to było bardzo naciągane, bo po pierwsze, to wiedziała w której nogawce Ryan nosi swoje klejnoty, a po drugie, jego penis nijak nie przypominał ani kształtem ani wielkością odznaki, o której Harper mówił.
Jak nie załatwi, to trudno. Po wyścigu telefon będzie jej potrzebny najwyżej do zdjęć, bo będzie miło spędzać urlop z ukochanym. Brak telefonu naprawdę nie był jakimś olbrzymim problemem, chyba że będą mieli problem, aby umówić się na jakąś konkretną godzinę i konkretne miejsce.
-Uhm... W case'ie miałam też kartę, nie zadziałała mi w taksówce.-powiedziała. No nie ma sensu go okłamywać, czy udawać, że nic się nie stało.
-Ale nie musisz nic robić, wszystkim potrafię się sama zająć- I to nie było kłamstwo, bo nie raz już takie rzeczy robiła. Mogła się tym zająć wieczorem, czy jakiegoś następnego dnia.-W takim razie będziesz miał cały dzień dla siebie, a nie będziesz musiał się mną przejmować-zapewniła go. Gabi udała się do łóżka, gdzie ściągnęła sweterek, zostając w samej koszulce na ramiączkach. -Jadłeś coś?-zapytała, bo poczuła jak zaburczało jej w brzuchu

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryan uniósł brwi do góry.
- A co myślałaś? – Podpuścił ją, chociaż chyba zaczynał łączyć wątki. Może miała nadzieję, że wreszcie nadejdzie ten moment, kiedy zaczną uprawiać seks? Właśnie, co tak się z tym ociągali? Sam nie wiedział.
- Myhym. – Kiwnął głową, zupełnie nie komentując tego, co się jej przydarzyło. Chyba już więcej nie będzie. Zamiast tego wyciągnął ze swoich rzeczy swoją kartę – ta była na okaziciela, więc jego nazwisko nie było na niej wygenerowane. Widać, przygotował się. – Baw się dobrze. Tylko nie wydaj wszystkiego na głupoty. Pin to data Twoich urodzin. – Schował dla niej kartę w jej portfelu (oczywiście o ile znalazł go w jej torebce, a jak wiadomo torebka kobiety to… istna czarna dziura).
- Wiem, że potrafisz się sama tym zająć, ale skoro wiemy, że nie idę na wyścig, to dlaczego miałbym nie pomóc Tobie? Chcesz się nadal kłócić? – To ostatnie akurat rzucił nieco żartem. Kiwnął głową na znak, że jadł. Właściwie to jadł ten obiad na molo, który był nieco podejrzany i nic więcej. Nie potrzebował.
- Ale widzę, że Ty koniecznie potrzebujesz jedzenia. – Czyli z seksu nici. A już miał nadzieję, że jednak ruszy nieco sprawę do przodu. – Chcesz coś zamówić do pokoju, czy może jeszcze wyjść? Nie jest aż tak późno. – Nie znał się na tutejszych restauracjach, ale skoro Gabrielle nie była tutaj pierwszy raz, na pewno wiedziała, gdzie mogliby się udać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi tylko uśmiechnęła się uroczo, niech mężczyzna sam doda sobie dwa do dwóch. Bo co innego mógł nosić w kieszeniach, co było twarde? Pewnych rzeczy nie trzeba mówić na głos, dlatego kobieta tylko przyglądała się swojemu ciężko łączącemu fakty chłopakowi, aż sam domyśli się, co ona miała na myśli i dlaczego akurat to był jego penis. Seks jeszcze wjedzie, spokojnie. Coś wymyślą, nigdy nie mieli problemu ze znalezieniem choć chwili na zabawy dla dorosłych.
-Ej, Ryan. Nie trzeba...-pewnie, że rozmawiali już o małżeństwie, o dzieciach ale ta karta.... Nic tak ludzi nie łączy jak kredyt hipoteczny, ale też wspólne konto. Ona się dobrze czuła mając swoje pieniądze, nawet jeśli wiedziała że Harper ma więcej na koncie. No dobrze, teraz będzie korzystać z jego karty, ale jak wyrobi swoją z powrotem, to swoje głupoty będzie płacić swoją kartą. Wspólne wydatki zgodzi się pokrywać jego kartą. To wydawało się być rozsądnym rozwiązaniem, ale to nie był moment na taką rozmowę.
-Nie chce się z Tobą kłócić-zapewniła go. Jeszcze mieli zaległy seks na zgodę, nie mogli nawarstwiać kolejnych zobowiązań!
Nie było późno, może dziewiętnasta? Na pewno i koło północy by znaleźli otwartą restaurację, ale kobieta nie miała ochoty się nigdzie ruszać.-Hm... Room service? Choć pewnie przywieźli by nam jedzenie dopiero za pół godzinki...-zaryzykowała. Na pewno jednak mogli poprosić, aby przygotowali im posiłek na jakaś konkretną godzinę? Odwróciła się w stronę ukochanego, wpatrywała się w jego, podciągając koszulkę do góry, jakby chciała się rozbierać. Taki tam mały striptiz na zgodę. Niech policjant bierze telefon w rękę, zamawia papu i ocenia ile potrzebuje czasu, aby zadowolić siebie i ukochaną.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokręcił głową z tym nie trzeba, nie trzeba, nie było tutaj dyskusji, jeśli chodziło o takie rzeczy. Dla niego była to zwykła sprawa honoru. Nie zamierzał przyjmować karty z powrotem, ponieważ wyrobił ja właśnie dla ukochanej. Co pewnie i tak zrozumiała, kiedy pokazał jej, co wkładał jej do portfela. To nie była ta sama karta, którą używał normalnie, więc musiał mieć to wszystko poplanowane. Cały Ryan Harper.
- Na pewno nie chcesz się ze mną kłócić? – zapytał, przyglądając się, co robi. Wreszcie zrozumiał, na co miała ochotę, kiedy grzebał w spodniach. Cóż, oznakę już wielokrotnie widziała. I tego pana w spodniach również i ten drugi wygrywał jej największe zainteresowanie.
- Sprawdzę. – Zadzwonił do obsługi hotelowej, czy mogą im zorganizować kolację. Właściwie to nie było problemu. Na wszelki wypadek poprosił, aby wszystko zostawiono na wózku i zapukano. Wolał, by nikt nie wchodził do ich pokoju bez ostrzeżenia.
- Za około pół godziny będą. – Zresztą słyszała całą rozmowę. Rzucił za siebie telefon (teraz on chciał stracić swoją komórkę? Na to wyglądało. Na szczęście spadła ona na kanapę.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”