WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
Jak na kogoś, kto niespecjalnie lubił wyjazdy i podróże, Kath non stop była w rozjazdach w ostatnim czasie. Najpierw wyjazd za granicę z mężem, później sylwester ze znajomymi w górach... A teraz ten babski wyjazd z przyjaciółką i córką do spa? Najśmieszniejsze, że najpierw były tropiki, później siarczysta zima a teraz klimat był całkiem umiarkowany. Ah z babami to tak jest, nie może się zdecydować na jedno rozwiązanie.
Chciała trochę wynagrodzić córce ostatnie tygodnie, kiedy matką była raczej średnią, kiedy wylegiwała się dniami i nocami w łóżku, nie mając siły na to, aby cokolwiek innego robić. A Lydia, choć to był diabeł wcielony, to uznawała, że traktowanie jej jako dorosłą było niesamowicie cool. Katherine postanowiła trochę porozpieszczać córkę, więc zaproponowała jej, że weźmie ją i ciocię Lavender na babski wyjazd. Każdemu to dobrze zrobi, Kath i Lavender, a i dziecko będzie zadowolone, bo będzie w centrum uwagi, będzie mogło szaleć i tak dalej.
Tak więc trójka pań wyruszyła kilkadziesiąt kilometrów w głąb lądu, do wybranego hotelu, gdzie były baseny, sauny, jacuzzi, różne inne atrakcje i dla dorosłych i dla dzieci.
Wynajęły apartament z dwoma sypialniami, na pewno będzie im wygodnie i kobiety mogły sobie spokojnie wieczorem spędzać wspólnie wieczór, nie bojąc się o córkę.
I tak było, po pysznym lunchu, spacerze na zewnątrz wszystkie panie zdecydowały że to odpowiednia pora na odwiedziny basenu. Wszystkie przebrane w stroje kąpielowe i szlafroki udały się na halę basenową. Katherine zajęła miejsce na jednym z leżaków, zabierając się za ubieranie córki w rękawki i inne takie, aby dziecko się nie utopiło na basenie. Sama brunetka planowała raczej pogadać z przyjaciółką, czy poczytać książkę, którą ze sobą zabrała, ale totalnie nie wykluczała wejścia do wody, czy do jacuzzi.-Lydia, skarbie, pomęcz ciocię Lav, co?-uśmiechnęła się do młodej, która ta nalegała, aby ktoś wszedł z nią do basenu.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
Tak tak, Kath tak po prostu wszystkim wmawiała, że ona nie lubi częstych wyjazdów, podczas gdy to na pewno skrycie uwielbiała. Gdyby tak nie było to przecież by tak często nie wybywała, nieprawdaż? Lavender zaś w pełni wróciła do pracy po sylwestrze, wciąż szukając odpowiedniego lokalu na swoją własną kancelarię. Uznała że skoro nie może znaleźć wspólnika to wszystko będzie prowadziła sama, bo głupia przecież nie była, świetnie sobie ze wszystkim poradzi. Ze znalezieniem właściwego lokalu również miała problem, gdyż żaden nie był idealny. Musiała zatem chyba zresetować umysł i przemyśleć to, czego dokładnie szuka. Miała też w torbie ze sobą zdjęcia lokali, nad którymi się zastanawiała, może przyjaciółka jej doradzi co wybrać? Doskonale wspominała sylwestra z przyjaciółmi i uśmiechała się na samą myśl o nim, a teraz czekał ją babski weekend w spa. Która kobieta by się na niego nie zgodziła? Teraz będąc już przy basenie w jednoczęściowym, czarnym kostiumie kąpielowym, szatynka obserwowała Kath ubierającą Lydię do basenu. Sama też by chciała tak ubierać swoją córkę, gdyby ta w ogóle żyła. Prawniczka coraz to częściej łapała się na tym, że myśli o chęci posiadania dziecka i o tym, że jest na nie gotowa mimo wszystko. Zatem gdy tylko Kath zaproponowała by to ona z Lydią wskoczyła do basenu to nie zamierzała się sprzeciwiać.
- Z przyjemnością trochę popływam. Lydia, ścigamy się zatem, która z nas będzie pierwsza przy tamtej linii? - wskazała odpowiednią linię na torze w basenie, po czym udała się wraz z dziewczynką do wody i oczywiście mimo tego że kobieta uwielbiała ten dreszczyk towarzyszący rywalizacji, to jednak ścigała się z dzieckiem, zatem dawała dziewczynce fory.
- Potem ścigam się z tobą Kath. - wskazała przyjaciółkę jeszcze przed startem, bo tutaj miałyby równe szanse i szatynka czerpałaby większą przyjemność ze ścigania się po torze basenowym. Leki ewidentnie pomagały, bo nie odczuwała póki co zmęczenia jak kiedyś, ba, tryskała wręcz energią jak dawniej, sprzed diagnozy. Czuła że wraca do bycia w pełni sobą.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
Kath wróciła do pracy, choć powoli. W ostatnich tygodniach, czy nawet może już miesiącach, nie poświęcała tyle czasu swojemu sklepikowi. Nie to, że się jej znudziło, po prostu sprawy prywatne jej przeszkadzały by w pełni skupić się na swoim biznesie. Miała też dobrych pracowników, ostatnio zatrudniła kogoś nowego, więc była spokojna. Zajmowała się dostawami, towarem i sprawami administracyjnymi, mniej czasu spędzając za kasą, ale wciąż tam zaglądała, zwłaszcza jak jeden z pracowników miał jakieś inne obowiązki, czy potrzeby, aby akurat wyjść z pracy. Była dobrą szefową, nie dało się ukryć.
Słysząc pytanie o ściganie się, Katherine tylko pokręciła głową. Lydia i Lavender lubiły tak współzawodnictwo, że wcale jej to nie dziwiło. Jedna drugą podpuszczała i wcale nie byłoby dziwne, gdyby ciocia Lav więcej czasu spędziła w sali zabaw, niż w studio spa, bo chciała przecież zrobić ze swoją córką chrzestną najwyższą możliwą wieżę z klocków!
-Na mnie nie licz-uśmiechnęła się. I to naprawdę wcale nie chodziło o to, że chciała dbać o bezpieczeństwo przyjaciółki. Jej po prostu nie chciało się ścigać. Może później wejść do basenu porzucać piłką z córką, czy pobawić się w inny sposób. Brunetka musiała uważać na siebie, ale nie chciała jeszcze nikomu mówić, że zaszła w ciążę. Ustalili z mężem, że jeszcze trochę poczekają.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Coś się ostatnio rozleniwiłaś bułeczko, uważaj zatem, żeby James nie zaczął się rozglądać za żywszym modelem. - rzuciła kąśliwą uwagę przyjaciółce gdyż ta naprawdę albo ostatnio leżała, albo no właśnie, leżała. A tłuszczyk odkładał się wtedy tu i ówdzie, a jak wiadomo nie od dziś, mężczyźni są wzrokowcami i na pewno zauważają te bardziej atrakcyjne kobiety od ich partnerek. Chciała tym samym zagrać na nerwach Kath i zmusić ją do pływania wraz z nimi. Bo ileż można być leniwą bułą? A co do Jamesa to uważam osobiście że choć z żoną obiecali sobie jedno, to jak poszedł na piwo z Natem to już i tak mu wszystko wypaplał. W końcu mężczyźni to więksi plotkarze od kobiet.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Lepszej ode mnie nie znajdzie, spokojnie-uśmiechnęła się do przyjaciółki. Niektórzy mieli tak, że na urlopie, w nowym miejscu, włączał się im motorek w dupie, bo skoro się jest w tak pięknych okolicznościach przyrody, to szkoda czasu na siedzenie w pokoju. A planem Katherine na ten weekend było spędzenie sporej ilości czasu z córką, a także odpoczynek. No i spędzenie miłego czasu z Lavender, ale to też mogło zaliczać się do odpoczynku. Ani jedna, ani druga nie mogły czy nie powinny, lub nie chciały (wersja dla prawniczki) szaleć z wysiłkiem fizycznym.
O Jamesa się nie martwiła, wiedziała że skoro tyle problemów, przez które przechodzili przez wszystkie lata, nie spowodowały choć jednej myśli o rozstaniu, tak kilka dodatkowych kilogramów niczego nie zmienią. A on już wiedział, co to będą za kilogramy, więc nie powinno mu nic przeszkadzać.
Kath w jej stanie nikt nie powinien denerwować, a kłótnie pomiędzy tymi przyjaciółkami to już w ogóle rzadkość. Także przez te wszystkie lata, Wheterby musiała się już naprawdę uodpornić na uszypliwości Specter. W końcu ta od najmłodszych lat była bardzo ambitna i lubiła ze wszystkimi konkurować.
-Bawcie się dziewczynki, ja sobie poczytam-posłała buziaki do obu pływaczek, poprawiając sobie pozycję na wygodniejszą na leżaczku.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- No ba, lepszej może nie, ale chudszą i owszem. - znów wytknęła kobiecie to że jak się rozleniwi to się roztyje, a mężczyźni woleli jednak szczupłe i wysportowane, nie leniwe kluchy. Nie wiedziała przecież, że kobieta owszem, utyje, ale mężczyzna jej dla nikogo nie zostawi, bo będzie znał powód dlaczego żonie się przybrało i nie chodzi tu wcale o to, że stanie się ona leniwą bułą, tylko o to, o co starali się już przez tyle czasu, a mianowicie o kolejne dziecko. I czemu to Kath nie wierzyła przyjaciółce, gdy ta mówiła że wystarczy by oboje z Jamesem odpoczęli i pobyli sami żeby im się to wreszcie udało?
- Ty lepiej nie czytaj tylko sędziuj temu starciu i pilnuj by Lydia nie oszukiwała. - odparła prawniczka jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu, bo oczywiście że ona by nie oszukiwała, jest w końcu prawym człowiekiem. Jaki prawnik oszukuje? I jeszcze zrobiła ten znany gest dwoma palcami sugerującymi że "obserwuje" Kath i jak tylko ta przymknie oko na jakiekolwiek przewinienie ze strony córki to na pewno Lavender nazwie ją "sędzia kalosz".
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Nie oceniaj wszystkich po sobie-odpowiedziała z uśmiechem, bo absolutnie nie przejmowała się słowami przyjaciółki, niezależnie od tego, jak niesprawiedliwe były. Lavender znała Jamesa już od wielu lat, musiała wiedzieć, że ten by nigdy tego nie zrobił. No i było to dość złośliwe stwierdzenie względem przyjaciółki. Zupełnie jakby prawniczka miała jakiś cel w sprawianiu przykrości swojej koleżance. Bo w jakim innym celu mówić koleżance, że ta się spasła?
-Obawiam się, że to Ciebie muszę bardziej pilnować, nie Lydia? Ty nie musisz się łapać takich metod-uśmiechnęła się, widzą od razu nieco obrażoną minę po tym, jak usłyszała co ciotka o niej myśli. A dziewczynka czuła się wyjątkowo dorosło ze względu na to, że pojechała na tak babski wyjazd, na który z reguły tylko dorośli jeżdżą.
Czy była dobrym sędziom? Na pewno nie, bo ten musi być bezstronny, a ktoś taki, jak Lavender musiała o tym wiedzieć. I zdawać sobie sprawę, że córka jest w sercu Katherine nieco wyżej niż przyjaciółka. Oczywiście, choć niewiele.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Przyjmę to jako komplement. - bo to zabrzmiało tak jakby Lavender była szczuplejsza od Kath właśnie, choć może przyjaciółka miała na myśli to, że Specter wymieniłaby mężczyznę na lepszy model gdyby ten pierwszy przestał być dla niej atrakcyjny. Jednak wiadomo, każdy z nas usłyszy to, co chce usłyszeć, zatem prawniczka odebrała słowa Kath jako komplement dotyczący jej figury. Dbała o nią wiele lat, zatem nie chciała by jej ciężka praca została zaprzepaszczona i pilnowała się z posiłkami. No i te słowa owszem, były złośliwe, ale Kath znała Lavender na tyle by wiedzieć, że ona już taka była, a słowa te mówiła w jakimś celu, czasami ku przestrodze. Ile już rozwodów miała w swojej pracy? Całkiem sporo, więc mogła wyrobić sobie zdanie o mężczyznach.
- Phi, nie wiem jak możesz tak mówić. Doskonale wiesz, że znana jestem ze swojej uczciwości. - udała obruszenie i przygotowały się z Lydią do startu, by potem ruszyć do końca basenu i z powrotem. Po kilku takich rundkach wyścigu kobieta potrzebowała chwili by odetchnąć, co Lydia zrozumiała, wiedziała przecież że ciocia nie jest w stu procentach zdrowa. Lavender zatem zajęła miejsce na leżaku obok przyjaciółki, jednak nie leżąc tylko siedząc. Spojrzała na małą dziewczynkę w basenie, a potem na szatynkę i odetchnęła.
- Kath, nie chcę sprawić ci przykrości, ale chcę o czymś z tobą porozmawiać. Wiem, że powinnam porozmawiać z wami obojgiem, w sensie z tobą i Jamesem, ale najpierw chcę porozmawiać o tym z tobą, jak kobieta z kobietą. - zaczęła poważnie, chcąc zwrócić na siebie uwagę Wheterby, która była potwornie wyluzowana. Bo kiedy miały o tym porozmawiać jak nie dziś?
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
Kath oczywiście chodziło o to drugie. Nie za bardzo interesowało ją to, która z nich była szczuplejsza, wyższa, która miała bardziej lśniące włosy i tak dalej. Absolutnie nie traktowała Lav, ani żadnej swojej przyjaciółki jako zagrożenie, ani kogoś cóż... gorszego, brzydszego od siebie.
Sam fakt, że Lavender musiała udawać obruszenie, był idealną odpowiedzią na to, czy słusznie ją podejrzewała o chęć pokonania Lydii, czy nie. Dlatego też zaśmiała się radośnie, ciesząc się, że doskonale się wszystkie trzy bawią w tym momencie.
-Co tam?-zapytała, odkładając swoją książkę na bok. Była zaciekawiona tym, co Lavender może chcieć.-Z nami obojgiem? Oho-powiedziała, bo brzmiało to poważnie. Najpierw myślała że chodzi o jakieś babskie sprawy, nic poważnego tak naprawdę. A tu proszę.-Coś się dzieje, Lavender?-zapytała, obracając się w stronę basenu na krótką chwilę, żeby skontrolować córkę.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Tak, dzieje się. Wspominałam wam na sylwestrze że stan mojego serca się poprawił na tyle że mogę popływać w basenie, wrócić do pracy... i przepraszam, nie chcę cię w tym momencie zranić, ale chcę porozmawiać z kimś, kto mnie zrozumie. - zaczęła bardzo poważnie i chwyciła przyjaciółkę za dłoń, chyba tak chcąc sobie samej dodać otuchy i odwagi do wypowiedzenia dalszych słów. Wiedziała że Kath jak nikt inny ją zrozumie.
- A mianowicie wiesz doskonale jak pragnę dziecka. I teraz pragnę zaryzykować. Wiem, że w tej kwestii nic się nie zmieniło i nadal ciąża jest zbyt wielkim zagrożeniem dla mojego serca... dlatego chciałam porozmawiać na ten temat z tobą i Jamesem. Bo wiem że się staracie, a jeżeli coś by mi się stało i trzeba by było podjąć decyzję czy ratować mnie czy dziecko to zdecydowałabym by ratować dziecko. I chciałabym byście to wy je wychowali, bo jesteście idealnymi rodzicami, sama bym takich chciała. - wyznała w końcu, uważnie przyglądając się szatynce. Pewnie to brzmiało tak jakby chciała podarować im to dziecko w prezencie, ale słychać było, że ona jest uparta i podjęła decyzję, że chce tego dziecka i podjęcia ryzyka. I znów miała wszystko zaplanowane tak samo jak przy pierwszym dziecku, co zrobić po jego porodzie, a skoro wiedziała że mogłaby nie przeżyć porodu to chciała zadbać o jego przyszłość. Zatem dwie pieczenie można było upiec na jednym ogniu, ale na pewno Wheterby nie widziała tego tak, jak widziała to obecnie Specter.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
Ten weekend w spa był niemal idealnym momentem, aby porozmawiać tak od serca, niczym się nie przejmując. Tylko trzeba było uważać, żeby Lydia gumowe ucho akurat nie podsłuchiwała. Jednak nie powinno być problemu, bo panna po takim szaleństwie w basenie, pewnie uda się na jakąś regenerującą drzemkę, by móc dalej dokazywać.
-Lav, kto jak kto, ale wierz mi, że ja twoje pragnienia rozumiem-czy Wheterby nie miała niemalże depresji, gdy nie mogła się doczekać tego maluszka, o którym śniła po nocach. A jej przyjaciółka przecież siedziała przy niej i głaskała ją po pleacach.
-Ale nie wydaje mi się, żeby to było mądrą decyzją. Może powinnaś pomyśleć o jakiejś innej opcji? -zaproponowała. Wiedziała, że samo bycie w ciąży to już jest wielkie przeżycie, którego nie można niczym zastąpić, ale czy było warte narażania własnego życia na coś takiego?
W sumie ta prośba, aby małżeństwo jej przyjaciół zajęło się dzieckiem jeszcze nie było aż tak ekstremalnie dziwne. Zawsze prawniczka mogła poprosić o spermę Jamesa, bo w końcu skoro nikogo nie miała, to jakoś musiało dojść do zapłodnienia. Na to Kath by się jednak nie zgodziła. Czułaby się naprawdę nieswojo, obserwując dziecko swojego męża, które biega gdzieś z jej pociechami. -Sama mnie namawiałaś do adopcji, jeszcze nie tak dawno temu. Myślałaś o tym?-zapytała delikatnie, nie chcąc sprawić przykrości Lavender, ale już cała rozmowa była dość krępująca, ale chyba dla obu stron.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Wiem właśnie, że ty najlepiej mnie zrozumiesz, dlatego liczę na to, że nie będziesz mnie odwodzić od tego pomysłu tak jak zrobił to Nate. - tylko że w sumie z nim to była inna rozmowa, bo on był z nią u lekarza i usłyszał jakie to ma prawie że zerowe szanse na zostanie żywą matką, a że przyjaciel nie chciał jej stracić to stanął po stronie lekarza i zaczął odwodzić szatynkę od podjętej przez nią decyzji.
- Kath, obie wiemy doskonale, że dla mnie nie istnieje żadna inna opcja. W przeciwieństwie do ciebie, ja nie jestem mężatką, jestem singielką z chorym sercem. Nikt, żaden ośrodek adopcyjny nie da mi na wychowanie dziecka. - nie można było nawet porównywać ich sytuacji. Kath z Jamesem stanowili małżeństwo, zatem nadal według amerykańskiego prawa mieli oni większe szanse na otrzymanie dziecka od prawniczki, która mimo tego że dobrze zarabiała, to była singielką i miała wadę serca, przez którą mogłaby w każdej chwili umrzeć gdy leki przestaną działać. Nikt by nie zaryzykował. A co do spermy to nawet nie przyszłoby szatynce to do głowy by prosić przyjaciółkę o spermę jej męża, prędzej poprosiłaby o to Nate'a albo by skorzystała z banku spermy. No chyba że poznałaby kogoś, kto wydałby się jej idealnym materiałem na tatuśka, w takim wypadku na pewno skorzystałaby z możliwości zabawienia się i skorzystania z tej chociaż odrobiny przyjemności, może nawet by zyskała przy okazji jakiś orgazm?
- Oczywiście skorzystałabym z banku spermy, wybrałabym idealnego tatusia dla swojego dziecka i nie musicie się martwić, nie byłoby czarnoskóre. Chciałabym tylko żebyście kiedyś powiedzieli mu czy jej, że mamusia się poświęciła by dać jemu życie. - nadal uparcie mówiła swoje, wyobrażając sobie jak Lydia biega w towarzystwie jej dziecka, które mówi do Wheterbych mamo i tato. Ale wiedziała też, że oni by nie ukrywali prawdy i powiedzieliby ostatecznie jej dziecku jej historię. Wciąż liczyła na to, że Kath się jednak na to zgodzi. Bo co, ma szukać na siłę jakiegoś męża na pokaz by adoptować dziecko?
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
Katherine starała się być jak najbardziej wyważona, choć taka wypowiedź Lavender zdecydowanie przyspieszyła bicie jej serca. Totalnie rozumiała prawniczkę, ale tylko w części tej decyzji, a nie w całości. Nawet nie wiedziała, że Nate też już wie o tej sprawie, bo się świnia nie wygadał, aby ustalić jakiś wspólny front w tej sytuacji z ich przyjaciółką.
-Lavender, sama powiedziałaś. Osoby, które się na tym znają i mają na celu jak największe szczęście i bezpieczeństwo, uważają, że w swoim stanie nie byłabyś dobrym materiałem na matkę. Nie ze względu na pieniądze, czas, czy charakter, bo tego Tobie nie można odmówić i wszyscy, którzy Cię znają, doskonale wiedzą, że byłabyś wspaniałą matką, tylko ze względu na stan zdrowia. Nawet jak urodzisz, to możesz mieć dalsze problemy, nie będziesz matką pełną piersią. Czy takie ryzyko, w tym to, że dziecko będzie widziało jak ciężko chorujesz, jest warte tej chwili szczęścia jak będziesz w ciąży?-zapytała. Lavender myślała bardzo samolubnie. Liczyło się tylko to co ona chciała i zdanie innych, w tym specjalistów bardziej wykształconych (w danej dziedzinie) od nich, totalnie jej nie interesowało. A fakt, że dziecko nie mające ojca, musiałoby przyglądać się temu, jak choruje matka, by potem dopiero zostać adoptowanym, przez kogokolwiek, nawet ciocię Kath i wujka Jamesa, byłoby traumatyczne dla niego, skrzywiając zapewne jego psychikę na całe życie.
-Zastanów się nad tym, tylko nie myśl tylko o sobie. O nas. O dziecku. Naprawdę jesteś w stanie pójść na pewną śmierć tylko dlatego, że chcesz być matką? A co jeśli ani Ty, ani dziecko nie przeżyjecie ten ciąży?-zapytała. Westchnęła, bo temat był bardzo delikatny, a Katherine nie bardzo wiedziała, jak rozmawiać z przyjaciółką. Niezależnie od wszystkiego, chciała pokazać, że ją wspiera, kocha i jej bardzo współczuje, ale absolutnie nie popiera tej decyzji. Skoro Lavender tak bardzo chce być matką, a wie że tego nie przeżyje.... To nie lepiej w tym momencie popełnić samobójstwo? Efekt będzie ten sam, a na świecie jedną sierotę mniej. Choć oczywiście, absolutnie nikt nigdy by tego nie powiedział prawniczce prosto w twarz. Za to przekonywałby ją, że lepiej jest żyć będąc wspaniałą ciocią, tą od rozpieszczania, dzieci swoich przyjaciół. Bo Nate też pewnie kiedyś założy rodzinę. A dobry terapeuta na pewno by pomógł jej przetrwać tą ciężką sytuację. -Z kim na ten temat już rozmawiałaś?-zapytała zafrasowana.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Kath, popatrz tylko na mnie, dzięki obecnym lekom i terapii mogę normalnie funkcjonować, jak wtedy zanim dowiedziałam się o chorobie. Gdyby wszystko się udało to normalnie będę mogła zajmować się, opiekować i bawić ze swoim dzieckiem. - próbowała wciąż znaleźć jakieś plusy swojej decyzji, uważała że jeśli by się wszystko udało to będzie w stanie być matką w pełni tego słowa znaczeniu. Tak jakby nie zauważała że nawet podczas zabaw z Lydią potrzebowała mimo wszystko częstszych przerw by odpocząć. Chyba jednak dopiero słowa przyjaciółki o tym, że może nie tylko ona nie przeżyć, ale jej dziecko także, otrzeźwiły nieco prawniczkę.
- Nie mogłabym pozwolić na to by stracić drugie dziecko, nawet tej opcji nie brałam pod uwagę. - stwierdziła szczerze i westchnęła. Chyba będzie musiała drugi raz się zastanowić nad tym aspektem, bo nie było pewności przecież że umrze ona, ryzykowała wtedy życiem swoim, ale dziecka także.
- Z lekarzem i z Natem, on był wtedy ze mną na wizycie u lekarza i uważa że powinnam odpuścić, zwłaszcza po tym jak lekarz powiedział że szanse na to, że urodzę i przeżyję poród są prawie że zerowe. - wyznała sądząc, że przyjaciółka powinna znać całą prawdę dotyczącą jej wizyty u lekarza. Sama nie wiedziała, co się z nią stało, zawsze tak twardo stąpała po ziemi, a tymczasem chciała żyć nadzieją, że stanie się tak, jak ona tego chce. Może to był odpowiedni czas na zimny prysznic dla prawniczki?
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Lavender, słyszysz sama siebie?-codzienne funkcjonowanie nie było możliwe do porównania z byciem w ciąży, nawet tylko 8 czy 9 miesięcy, bo to wpływało negatywnie na wydolność każdej osoby. Może Specter pamiętała jak jej przyjaciółka czuła się pod koniec ciąży, z wielkim brzuchem? No właśnie. Katherine pamiętała, ale i tak chciała to przeżyć jeszcze raz. Z tym, że określenie "przeżyć" czy "przetrwać" było jak najbardziej pasujące do tego. -Jestem pewna, że mogłabyś prawie normalnie zajmować się dzieckiem, tego twój lekarz nie negował, prawda?-zwróciła uwagę, że jak na razie, to Lav wspominała o tym, że ciąży może nie przetrwać. A to były dwie różne rzeczy. Przynajmniej tak się wydawało.
-Myśląc o ciąży musisz od samego początku myśleć o obu osobach, o wszystkim, znacznie rozleglej niż na co dzień. Chcę dla ciebie szczęścia i spełnienia marzeń.... Ale nie nikt z nas nie chce Cię stracić. -powiedziała, kładąc dłoń na plecach brunetki.
-W takim razie zgadzam się z nimi. Jestem pewna, że jest jakieś wyjście-stwierdziła. Może adopcja jakiegoś dziecka z innego kraju? Geje adoptowały dzieci z różnych krajów Azji, nawet niemowlaki, aby obejść prawne rzeczy. Może Lav powinna znaleźć surogatkę? Opcje na pewno były, zwłaszcza że akurat pieniądze w przypadku Speceter nie były jakimś wielkim problemem, a jej przyjaciele na pewno by jej pomogli. Kath i Nate naprawdę chcieli dla niej jak tylko najlepiej się da. -Na razie idę wyłowić Lydię z wody, bo zaraz się tam rozpuści-uśmiechnęła się delikatnie, wstając z leżaka.