WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Zaczynał się kolejny sezon IndyCar, przy którym Gabi miała pracować, przynajmniej na początku. Wiadomo, jak już zajdzie w ciążę, to zwolni i na pewno nie będzie tyle jeździć, a w pewnym momencie w ogóle przestanie pracować, bo rodzina ważniejsza. Jednak na razie nie było to koniecznością. A jako że pierwszy wyścig miał się odbyć na Florydzie, to aż żal było nie skorzystać z ucieczki do słoneczka i ciepełka. Nawet zaproponowała Ryanowi, aby pojechał z nią i zrobili sobie jakieś 2 dodatkowe dni urlopu na plaży.
St. Petersburg było jednym z ulubionych miejsc Gabi. Piękne plaże, ekscytujący początek sezonu, spotkanie znajomych po raz pierwszy od kilku miesięcy. Blondynka serio myślała, że zabranie ukochanego na wyścig będzie dobrym pomysłem!
Poleciała z nim na Florydę, po czym zostawiła go w hotelu, by trochę odpoczął, poszedł sobie na siłkę czy coś, a ona od razu udała się na tor. No, może nie na tor, bo był to wyścig uliczny, ale do centrum prasowego poszła. Spotkała się tam ze znajomymi i na tyle zagadała, że przeoczyła smska od niego. Dopiero jak zadzwonił do niej, gdzie ta jest, odebrała i ledwo się mogła z nim dogadać, bo było głośno. Powiedziała mu, aby przyjechał do niej, miała dla niego wejściówkę i mogą mu pokazać swoją pierwszą miłość (no sorry, samochody pokochała gdy tato ją zabierał na wyścigi, bo nie miał z kim zostawić córki) od podszewki.
-
Podróż nie była męcząca, ale jednak na Ryanie odbiło się to, że musiał posiedzieć trochę za długo. Potrzebował rozprostować nogi. Zapytał o najbliższy park. Owszem, mógł sobie pobiegać na siłowni, ale skoro był w takim miejscu, nie chciał tracić swojego czasu na bieganie na siłowni. Świeże powietrze zresztą dobrze mu zrobi. Gabi więc poszła od razu na tor, a on zabrał się za trening. Akurat recepcjonista udzielił mu naprawdę świetnych wskazówek, więc nie mógł narzekać.
Kiedy wrócił do pokoju hotelowego, wysłał krótkiego SMSa Gabi, co teraz robi. Poszedł pod szybki prysznic z nadzieją, że otrzyma trochę więcej wskazówek. Mocno się zdziwił, kiedy SMS nawet nie został odczytany. Wpatrywał się trochę w ekran swojego telefonu, susząc włosy o ręcznik. Wybrał jej numer. Może teraz uzyska odpowiedź?
Po wysłuchaniu jej wskazówek (tak naprawdę trudno było ją zrozumieć, bo miejsce, w którym się znajdowała, było bardzo głośne) powiedział, by dała mu jakiś czas, aby znalazł to miejsce. Raczej sobie poradzi.
Przebrał się w czyste ubrania, nie zapominając o zabraniu portfela, telefonu oraz okularów przeciwsłonecznych. Zamówił taksówkę i poprosił, by podwieźli go pod wskazany adres. Po nieznanych miejscach nie lubił się poruszać. Plus też miał swoje przyzwyczajenia, jeśli chodzi o jazdę samochodem.
W sumie już na miejscu zastanawiał się, czy Gabrielle nie zamierza mu coś podświadomie przekazać. Tylko jeszcze nie wiedział co. Pewnie się dowie wkrótce.
-
Jednak zadecydowała, że poświęci się, żeby znaleźć moment dla ukochanego. Nie było to jakieś wielkie poświęcenie, ale na pewno będzie musiała zwracać na to uwagę. To była jej inicjatywa, jej pomysł, więc tym bardziej miała nadzieję, że nie zawiedzie ani jego, ani swojego związku. Praca była ważna dla ich obojga, ale związek chyba ważniejszy.
Pewnie, Gabi było głupio, że przeoczyła smsa, ale jakoś wyjątkowo biczować się za to nie zamierzała. Po rozmowie zerkała teraz na zegarek, aby odebrać Ryana sprzed wejścia, przekazać mu wejściówkę i zabrać na zwiedzanie padoku.
-Hej misiu-powiedziała, podbiegając do niego i obejmując go. Blondynka była w cudownym nastroju, w końcu robiła to co uwielbiała. -Chodź, pokażę Ci wszystko. Muszę jeszcze ze dwie rzeczy zrobić, ale tak pół godzinki i będziemy mogli pójść coś zjeść-a po posiłku, jako że nie było jeszcze tak tragicznie późno, skoczą sobie na basen hotelowy, albo na plażę, albo przejdą się po miasteczku... Możliwości było naprawdę sporo.
Weszli na teren, który aż się roił od mężczyzn, a obecne kobiety jakoś specjalnie zainteresowane się nie wydawały, często były w jakiś kusych kieckach, czy wysokich szpilkach. Można było śmiało założyć, że są to partnerki kogoś tam, które raczej są tu, aby się lansować, ewentualnie, które muszą to być. Moreno była tego totalnym przeciwieństwem. Może dlatego mężczyźni często mieli problem, aby to zauważyć i traktowali ją jak tamte inne panny.
-
- Cześć. – Nie musiał zbyt długo czekać na Gabi, aby odebrała go. Zerknął na wejściówkę, którą mu wręczyła, od razu nakładając sobie na szyję, aby jej nie zgubić i by była widoczna. Zdążył jeszcze cmoknąć Gabi w policzek, zanim zaczął za nią iść.
Hałas oraz mnogość tego, co się działa dookoła, była dla Ryana przytłaczająca. Chyba już zaczynał rozumieć dlaczego wolał pracować z trupami. Tam przynajmniej jest nieco spokojniej… Powiedzmy. Na przesłuchaniach bywało emocjonalnie.
Nic nie powiedział na temat panienek, które (jak dla niego) więcej nie miały na sobie niż miały. W duchu chyba odetchnął, uznając, że przynajmniej jego dziewczyna nie wzięła przykładu z nich. Z drugiej strony miał wrażenie, że kobiety w kusych strojach to dość nieodłączny element tego sportu. Tak samo było przy boksie, którego namiętnie… przełączał na inny kanał.
- Musisz mi raczej opowiedzieć, kto jest kim i dlaczego mam piszczeć jak nastolatka, że go widzę. – Zaproponował, ale chyba nie na tyle głośno, aby ukochana go usłyszała. Właśnie przeszli niedaleko jakiegoś głośnika, z którego dobiegała muzyka. Ktoś też sprawdzał swój silnik, odgłos warkotu był dość przeszywający, że aż Ryan się obejrzał, aby zobaczyć, o co chodzi. Nie, nie poczuł żadnej zazdrości czy w ogóle potrzeby, by chcieć się czymś takim przejechać.
-
Nie, ta wycieczka to nie była jakaś próba wytknięcia czegokolwiek Ryanowi. Nie przeszkadzało jej nic, ani to jak prowadzi, ani to że nie ma takiego auta. Nie jeździł jak emerytka, tylko dobrze. Nie kazała mu od razu udawać, że jest kierowcą wyścigowym, bo nie chciała, aby miał wypadek na publicznej drodze!
-Czekałeś długo?-zapytała. Oczywiście, że poświęcała mu swoją uwagę, choć nie stuprocentowo. Pewnie była w tym racja, choć nie było już panienek podprowadzających, które przypominały te ring girls i tak dalej. Choć wiadomo, że gdzie jest sława i pieniądze, to będą panienki, próbujące złapać faceta - głównie na duży dekolt. Na samym początku swojej kariery zdarzało się jej chcąc zyskać coś strojem. Teraz jednak miała już taką pozycję, że nie musiała tego robić, więc i ubierała się tak, jak chce.
-Nie musisz piszczeć na niczyj widok. To bardziej moja rola, kochanie-uśmiechnęła się. Wiedziała, że jej chłopak nikogo nie zna, nie ekscytuje się pobytem. Pewnie jakieś nazwiska kojarzył, ale podświadomie, kiedy Gabi pracując oglądała powtórki wyścigów, mówiła coś, czy nawet czytała do siebie na głos swoje teksty, aby sprawdzić jak brzmią. Może coś wpadło do głowy bruneta, nawet jeśli się nie starał.
-Poczekaj sekundkę-zwróciła się do ukochanego, podchodząc do stojącej grupki ludzi. Kobiet, mężczyzn, kilkoro ich stało. -To Ryan, mój chłopak-przedstawiła Harpera, choć trochę głupio brzmiało określenie "chłopak" w odniesieniu do typa po trzydziestce, ale lepszego określenia nie było. Wybranek, konkubent, ukochany? Przedstawiła resztę osób, z dwiema osobami nawet przytulając się, bo znali się od lat, a nie widzieli się naprawdę długo. Gdy jeden z dziennikarzy witając się z nią zjechał dłonią niemal na jej pośladek, Gabi od razu od niego się odlepiła. -Widzimy się później-zapewniła. Cóż, domyślała się, że Ryan nie będzie zachwycony takim powitaniem, ale może nie dojrzał tego, co Moreno poczuła.
-
Coś na pewno pamiętał. Znał zasady, chociaż pewnie nie wszystkie. Parę nazwisk kojarzył – a właściwie skojarzył, patrząc na te, które cały czas były wyświetlane na kolorowej tablicy, wiszącej wysoko nad ich głowami. Jednak to, co wiedział, raczej nie wystarczyło, aby udzieliło mu się również podekscytowanie. Raczej było to przytłoczenie… Bo jak orientować się w takim tłumie? Jak zwrócić uwagę na to wszystko? I co najważniejsze: jak kogokolwiek chronić? Wiadomo, policjanta zawsze najbardziej interesował aspekt ochrony.
Ryan tylko uniósł rękę, podchodząc do grupki. Niektórzy przedstawili się imieniem, inni rzucili ksywką (a przynajmniej tak mu się wydawało, bo uznał, że chyba nikt nie był na tyle szalony, aby nazwać dziecko Lucyferem). Paru gościom uścisnął nawet dłoń, by nie wyszedł na żadnego buca.
Z określeniem „chłopak” wcale nie miał żadnego problemu, chociaż oczywiście to ciuchutko przypomniało mu, że musi wyłapać w końcu tę odpowiednią okazję i naprawić wtopę, którą sam siebie wsadził jakiś czas temu.
Nie wyglądał na zadowolonego, kiedy Gabi przytulała się tak do niektórych. Do dziewczyn nie miał naprawdę nic, ale jednak przy każdym facecie gdzieś szukał innego bardziej interesującego punktu. Powtarzał sobie w głowie, że przecież nie ma o co robić sceny. Tak. Ryan bardzo dokładnie zdawał sobie sprawę, że ma problem z zazdrością. Radził sobie z tym… Ale nie do końca.
Kiedy ręka reportera powędrowała w stronę pośladku Gabi, syknął ostrzegawczo.
- A złamać ci łapę, żebyś nauczył się, gdzie jej nie powinno być? – zapytał całkiem poważnie dziennikarza. Nawet już chętnie chciał się zamachnąć, kiedy poczuł delikatny dotyk na swoim ramieniu.
-
Faktycznie, Lucyfer to była ksywka, lecz przecież przedstawiali się nieoficjalnie, nikt nie wypowiadał imienia i nazwiska, zawodu, stanu cywilnego i wieku. No ale nie ważne.
-Ryan-mruknęła dość głośno, aby ten się uspokoił. Nic się nie stało, choć faktycznie głupim gestem było robić to w bliskim towarzystwie chłopaka Gabi. A najlepsze jest to, że nigdy wcześniej tego nie robił, więc nie potrafiła nijak tego wyjaśnić.-Idziemy dalej-powiedziała, trzymając ukochanego za jego prawą rękę. Nie, nie miała do niego pretensji, że się zacietrzewił. Miała pretensje za to, co powiedział. To znaczy; mógł mu się ten gest nie podobać, ale nie powinien był reagować.
-
- Kurwa, ale on złapał Cię za tyłek. – Normalnie Harper nie rzucał kurwami na lewo i prawo. Znaczy się – w pracy używał, by podkreślić, jak w mocnej dupie są. Przy Gabrielle uważał na swój język. Wiadomo, facet zawsze na tym zyskiwał. Takie gogusie, które wrzucały fuck przy każdej możliwej okazji, nikomu właściwie nie imponowały… No chyba że jakiejś napalonej nastolatce, lat piętnaście.
- I jeszcze mam wrażenie, że bezczelnie się na mnie patrzył. Co to w ogóle za pajac? – Dał się odciągnąć od jej znajomych, aby nie robić większego zamieszania, chociaż pewnie i tak już miał całkiem niezłe wejście. Miał jednak w nosie, co sobie o nim pomyśleli. Dla niego takie macanie czy w ogóle klepanie czyjejś kobiety było wręcz niedopuszczalne.
- Jak mi jeszcze powiesz, że praktycznie to Twoja codzienność, to… - To co, Ryan? Będziesz za nią wiecznie podążać i na wszelki wypadek będziesz wyciągać gnata? Zostaniesz jej prywatnym ochroniarzem? Przecież taka akcja może zniszczyć twój związek. Musisz spiąć swoją dupę i przyjąć niektóre rzeczy na klatę. Ale KURWA nie będę tolerować tego, że ktoś inny próbuje ją dotykać tam, gdzie tylko ja mogę. Myśli Harpera naprawdę nie były zgodne, co do całej sytuacji, ale tak naprawdę nie było tutaj żadnego dobrego wyjścia.
-
-Próbował!-cóż, blondynka nie dała mu położyć całej dłoni na swoich pośladkach, nie mówiąc już o ich ściśnięciu, na czym wielu mężczyznom zależało. Harper też lubił je masować i ugniatać, prawda-Nie wiem co mu odwaliło, bo nigdy wcześniej tego nie zrobił-zapewniła go. Nie, nie trzeba jej bronić, umiała walczyć o swoje, nie dawała sobie w kaszę dmuchać. A nawet jeśli sama nie zareagowałaby na taki gest, to na pewno w przyszłości omijałaby go szerokim łukiem.
-Nie musiałeś tak reagować, nic się tak naprawdę nie stało!-teraz to ona wyskoczyła z pretensjami do niego. No bo miała rację! Nie powinien tak mówić, grozić mu, czy coś. Nie daj boże, a to byłby jakiś działacz, czy inny kierowca, to by się rozpętała afera, a wieść o zdarzeniu by się rozeszła po całym padoku. A najgorsze było to, że raczej nikt nie zwróciłby uwagi na to, że tak naprawdę było to molestowanie kobiety, ale że jakiś gość naskoczył na ważniaka.
-Nie, to są normalni ludzie, a nie tylko czekający na możliwość napastowania kobiety zwyrole! Nie przesadzaj już. Znam gościa od lat, nie wiem co mu dziś odbiło-już sama nie wiedziała co robić. Tłumaczyć siebie, tego dziennikarza, złościć się na Harpera? Na pewno aż wypieki wyszły jej na policzki i twarz miała w kolorze podobnym do swojego sweterka
-
- Widziałem zupełnie co innego. – Nieważne, że nie zdążył ich ścisnąć, ale ręka na tyłku była? Była. Dla niego to już się liczyło za nieodpowiednie i nieobyczajne zachowanie. Owszem, on lubił dotykać tam kobietę, ale przede wszystkim: był z nią w związku i robił to wtedy, kiedy nikt nie patrzył. Robienie publicznie takich rzeczy wydawało mu się oznaką braku szacunku do drugiej osoby. Uwagę o tym, że nigdy tak nie robił, puścił mimo uszu. Często to słyszał na przesłuchaniach, a już w ogóle miał uczulenie, jak słyszał tekst, że X/Y/Z byli niewinni, bo oni są takimi kochającymi osobami i że oni nie wiedzą, co w X/Y/Z wstąpiło. Podobnie w sumie jak do Gabrielle.
- Nie no, nic się nie stało. – Po artykulacji i przeciąganiu głosek łatwo było zrozumieć, że powtarzając po niej słowa zupełnie ironizuje i widzi całą sytuację zupełnie inaczej. – Przecież macanie po tyłku to taka normalna sprawa. – Miał ochotę popukać się wymownie po czole, ale tego nie zrobił. Ogólnie mało gestykulował, ale za to ton jego głosy oraz miny mówiły same za siebie, że był zwyczajnie zły. – Zaraz potem będzie, że przecież ofiara sama się prosiła. – Dobra, tu już przegiął, skoro zaczął wyciągać sprawy prosto z kryminału. Ostatnio zamknął sprawę zabójstwa i gwałtu młodej dziewczyny. Miała zaledwie trzynaście lat. To dopiero trzeba było być zwyrolem, aby coś takiego zrobić. Podczas przesłuchania tego zwyrola, usłyszał, że sama tego chciała, bo przecież miała na sobie kusą spódniczkę do gry w tenisa. Ja pierdole. Ten świat to powariował.
- O, pani ekspert się odezwała. A mam Ci przytoczyć dane w co są najczęściej ubrane ofiary? – No i szambo wybiło.
-
Nie, to nie była wymówka, że Darmian był dobrym człowiekiem, tylko stwierdzenie faktu, a także odpowiedź na pytanie policjanta, na pytanie, czy tak wygląda jej codzienność w pracy. Wiadomo, że człowiek może udawać, ukrywać swoje ciągotki, ale no, to nie był temat ich rozmowy, również.
-A grożenie komuś jest normalne?!-pewnie, ten gest był bardzo nie na miejscu, blondynka sobie tego nie życzyła i tak dalej. Chodziło nie o fakt, a o reakcję, prawda? Przynajmniej blondynce. Grożenie komuś, przy świadkach, było normalne, w pełni akceptowalne? Nie, no właśnie. Co innego, jakby panowie porozmawiali w cztery oczy, ale nie, lepiej było scenę zrobić, przy wszystkich.
-A co ma piernik do wiatraka? -założyła ręce na piersi. Czy ona coś powiedziała, że przecież ma sweter na sobie, więc na pewno nie chciał nic złego? Albo że ten chciał ją zgwałcić? Przecież bycie dupkiem, a gwałcicielem czy zwyrolem to były dwie zupełnie inne rzeczy!
-
Odwrócił się w bok, machając ręką w stronę szosy, na której działo się bardzo dużo rzeczy.
- O to ma. – Pewnie chodziło mu o to, że jakiś kierowca obściskiwał się ze skąpo ubraną dziewczyną albo o to, że jakiś oblech z kamerą wlepia swoje gały w dekolt jakiejś – na jego oko – modelki. Zwykłe dziewczyny nie wyglądały aż tak zabójczo. – Także mam poważne wątpliwości, czy są to zwykli ludzie. Bardziej mi to pachnie… Jak to ujęłaś? Właśnie na zwyroli, którzy czekają na możliwość napastowania kobiet. – Bardzo dobrze wiedział, że przekracza granicę wyrażania swojej własnej opinii. Raczej to nie było to, co chciała Gabi usłyszeć, a już szczególnie w tym momencie. Szkoda, że żaden hamulec nie zadziałał i jednak nie wyhamował pędzącego niczym taran Ryana. Może obyłoby się bez tak ciężkiej sytuacji, jak teraz się wytworzyła.
- Ja mam inne zdanie, Ty masz inne. – Rozłożył ręce (o ile go puściła, jeśli nie, to tylko rozłożył lewą rekę) i charakterystycznie wzruszył ramionami. Trochę zaczynało ciśnienie się z niego spuszczać, ale na pewno nie na tyle, aby zabrać się od razu za przeprosiny. Wiadomo – facet przeprosić zawsze musi. Miał to gdzieś z tyłu głowy, chociaż akurat w tej kwestii cholernie się nie zgadzał. – Co z tym zrobimy? – Chyba najlepiej dla nich będzie, jak sobie pójdzie, bo komuś naprawdę przyłoży.
-
A nawet jeśli kierowca ściskał się z jakąś panną, to jeśli ona nie miała nic przeciwko temu, to przecież żaden problem, prawda? Mogli być zaręczeni, czego o Gabi i Ryanie nie można było na razie powiedzieć, a robili czasem jeszcze bardziej niemoralne rzeczy.
-Kurcze, to ja muszę być taka tępa i niesamodzielna, że przez wszystkie lata, przez które ich znam i tu przyjeżdżam, czując się bezpiecznie, nigdy tego nie zauważyłam! Jestem tylko w końcu głupia babą, tak? A Ty mądralą, który wszystko wie lepiej!-no jak wtedy szambo wybiło u policjanta, to teraz nastąpiło to u Gabi, tylko nieco mocniej.
-Nie wiem co Ty będziesz robić, ale nie chce Cię widzieć. Najwyżej mnie ktoś zgwałci, gdy będę pracować-powiedziała, odwracając się na pięcie od niego. No, poczuła się dotknięta, tym za kogo Ryan ją miał - nieradzącą sobie z niczym, osobę, którą trzeba pilnować, bo sama sobie nie poradzi w życiu. No i za fakt, że robi sceny w jej miejscu pracy, nie patrząc czy ktoś patrzy, czy Gabi będzie mieć jakieś problemy w związku z tym, czy coś.
-
A w jakim on kurwa świecie pracował? Gdyby w normalnym świecie nie byłoby zwyroli, to on siedział i plewiłby ogródek. Nie miałby nic do roboty. Nie wiedział, jak można było być tak naiwnym. Właściwie poczuł się urażony, że jego druga połówka właściwie ignoruje takie zaczepki i nie dopuszcza do siebie myśli, że może wydarzyć się coś z tego więcej.
- Tego akurat nie powiedziałem, więc nie wsadzaj w moje usta takich rzeczy. – Puknął się wymownie w czoło, kiedy zaczęła wyliczać, jaka to jest głupia, niesamodzielna i tak dalej. To już była nadinterpretacja, bo akurat czegoś takiego nie powiedział. Nienawidził zresztą, gdy ktoś wsadzał w jego usta takie bzdury.
- Na pewno nie będę tutaj – odpowiedział zanim zdążył ugryźć się w swój niewyparzony język. Ba, nawet ściągnął swoją wejściówkę i jej wręczył na odchodne, żeby wiedziała, że tu już nie wróci.
W opowieściach pewnie facet powinien pobiec za dziewczyną, wyjaśnić jej wszystko, zacząć przepraszać, ale nie w tym przypadku. Wsadzenie takich ohydnych słów mu w usta zabolało go na tyle, że stwierdził, że będzie o wiele lepiej, kiedy się ulotni. A podobno było już lepiej.
Włożył ręce do kieszeni i pospiesznie udał się do bramek wyjściowych. Może i tak było dobrze. Jej świat, jego świat. Najwyraźniej ich ścieżki kariery zupełnie się różniły, a próby ich poznania były raczej nierealne.
A mógł siedzieć w Seattle. Może nawet wreszcie wybrać pierścionek u jubilera. Pomyśleć, jak ją zaskoczyć… A tu wyszła afera o jakiegoś dupka, co zmacał ją po tyłku. Żyć, nie umierać, panie Ryanie Harperze. Żyć, nie umierać.
Nie chcąc wrócić do hotelu (jeszcze to nie była pora), wyciągnął telefon i zaczął szukać jakiś muzeów do zwiedzania, aby przynajmniej się trochę uspokoić. Przede wszystkim też chciał przemyśleć, co musiał zrobić później.
-
-Ale pomyślałeś-odpowiedziała. Okej, może nie powiedział tego, ale to spokojnie można było wywnioskować z jego oburzenia, zachowania i cóż. Wkurzył ją, miała prawo się wkurzać i tak samo hiperbolizować całą tą sytuację, jak i on to robił. Rozdmuchiwał sprawę do granic możliwości, widać było, że Gabi poczuła się urażona.
-Świetnie, do widzenia-odpowiedziała mu. Nie chciała go tutaj, nie chciała go nigdzie w zasięgu swojego wzroku. Wzięła głęboki oddech i postanowiła wrócić do centrum prasowego, gdzie czekał na nią jej laptop i praca, lecz nie miała głowy do tego, była roztrzęsiona. Wszystkim. Jednak najmniej tym, że jakiś obcy facet dotknął ją po tyłku. O wiele bardziej bolało ją to, co sugerował Harper. Nie mogła się skupić nad robotą, bo wiedziała, że to ich pierwsza kłótnia, taka poważna, a na dodatek temat jej pracy. Nawet jak się pogodzą, to blondynka nie zapomni o tym, co ten powiedział na głos na temat jej pracy. Mógł nie lubić wyścigów, nie rozumieć tego, ale w związku potrzebne było zrozumienie i akceptacja. A w tym momencie tego między nimi na pewno nie było. A Gabi się bała, że ta kłótnia mogła popsuć coś więcej niż wspólną wycieczkę na Florydę. Gdyby była w mieście, to pewnie poszłaby do przyjaciółki, czy do ojca, aby ochłonąć, a tutaj? Mieli wspólny pokój w hotelu, więc zero prywatności. Dlatego też blondynka spędziła na torze znacznie więcej czasu niż pół godziny, o których mówiła swojemu chłopakowi. Siedziała jednak gdzieś na uboczu, spławiając kolejne osoby, które chciały do niej zagadać, czy choćby zapytać się, czy wszystko okej. Wyszła w końcu ze swoimi rzeczami i laptopem w plecaku, lecz nie chciała wracać do hotelu. Poszła za to na plażę, gdzie usiadła na brzegu, trochę użalając się nad sobą, nawet nie zwracając uwagi na to, że zachodzi słońce.