WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Całą drogę w samochodzie Alex się nie odzywał do Jacksona bo rozmowa z nim to ostatnie na co miał ochotę. Chociaż nie, cholernie chciał z nim porozmawiać chociażby o tym, co się wydarzyło prawie między nim a Connie, ale uznał, że to nie jest najrozsądniejsze rozwiązanie – zaraz Russell by zaczął swój festiwal pierdolenia a za to musiałby mu dzisiaj jebnąć. Zatrzymali się więc gdzieś za lasem, na jakimś opustoszałym terenie i w trakcie kopania w końcu nie wytrzymał i jednak się odezwał.
– Maxowi przejdzie – powiedział cicho, opierając łopatę o samochód i wyciągnął papierosa z paczki. – Chyba – dodał, mrużąc lekko oczy. Jego zajebisty biały outfit był teraz cały w krwi i piachu i naprawdę marzył o tym, żeby ten dzień się po prostu skończył.
– I wiem, że to musi być dla Ciebie cholernie trudne, ale… jesteś naprawdę dobry w zakopywaniu trupów – powiedział z lekkim rozbawieniem. Może nie brzmiało to zachęcająco, ale taka była prawda o ich życiu – miesiąc bez trupa miesiącem straconym czy coś!
-
– Mam nadzieję – uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na przyjaciela. – Posłuchaj… Przepraszam, Alex. Nie miałem tamtych słów na myśli i po prostu… Zawsze wszystko mi mówiłeś, chyba dlatego poczułem się tak chujowo, ale rozumiem, czemu tego nie zrobiłeś. Zachowywałem się chujowo i jeśli chcesz, to zostań u nas tak długo jak tylko ci się podoba. Jesteś moim bratem. Mam nadzieję, że o tym nigdy nie zapomnisz – powiedział, patrząc na Clarence’a zupełnie poważnie. Rzadko kiedy zbierał się na takie wyznania.
– Całkiem nieźle dajemy sobie radę z tą łopatą – zaśmiał się pod nosem, nadal kopiąc. – I wiesz, ze wszystkim możesz do mnie przyjść. Nie będę cię oceniał i trochę niepotrzebnie tak cię wkurwiałem z Constance, robiłem to trochę, żeby cię drażnić, ale… Już nie będę – obiecał i uśmiechnął się delikatnie, dalej machając łopatą.
-
– Nie chcę rozmawiać z tobą na temat Constance – od razu uciął. W dupie miał jego argumenty tak trochę. – Jest wdową po najlepszym przyjacielu twojego brata, więc mógłbyś to uszanować i schować swoje insynuację w buty. I bądź milszy dla nas wszystkich, bo naprawdę, skoro ona traci cierpliwość do Ciebie, to musi być źle – zmarszczył czoło. Zgasił niedopałek od łopatę, ale nie wyrzucił go do ziemi, tylko wyjął z samochodu jakąś pustą puszkę. Lepiej nie zostawiać tu dna, nie? – Musimy sprawdzić ochronę. Nie podoba mi się to co się dzisiaj wydarzyło. Typ wniósł tak po prostu broń, nikt go nawet nie sprawdził, kurwa – pokręcił głową. Nigdy nie pozwalali na spotkania wnosić broni, tak na wszelki wypadek a tu taki zonk?
-
– W porządku. Nie będziemy o niej rozmawiać – uśmiechnął się delikatnie. – Po prostu… Widzę, że przy niej jesteś trochę szczęśliwszy, Alex. To wszystko. Nie będę już się odzywał na ten temat – oświadczył tylko, bo naprawdę widział, jak Alex na nią patrzył i widział też, że mimo wszystko miał mniejszą udrękę u jej boku. Zresztą ona też tylko przy Alexie się uśmiechała. – Będzie lepiej – obiecał spokojnie, zaciągając się papierosem.
– Porozmawiamy z nimi razem? Obawiam się że w mindsecie dwudziestolatka mają do mnie mniejszy respekt – wzruszył ramionami i odetchnął głęboko – Wydaje mi się, że mamy kreta. Abel mnie zapewniał, że są sprawdzeni z każdej strony, a nie wiedział, że to FBI? Coś tu jebie gównem – stwierdził, gasząc papierosa i wrzucając go do puszki.
-
– Koniec tematu – powtórzył. Ale z kimś go będzie musiał poruszyć a póki się nie upewni, że Jackson na pewno podejdzie do wszystkiego dojrzale to na pewno nie z nim. Zadręczy swoim pierdoleniem Chrisa, może go wysłucha? Nie będzie miał wyjścia. Upije go i będzie męczyl. A Sarah i Connie zajmą się dziećmi
– Właściwie to teraz nie mają do Ciebie żadnego, pewnie dlatego olali temat zabezpieczeń – wywrócił oczami. Ciężko mieć szacunek do szefa, który upija się jak szmata w miejscu pracy. – Też mi to nie pasuje. Zawsze Abe pilnował wszystkiego może… może mają z Kylie jakieś problemy? Może dlatego się rozkojarzył? – wzruszył ramionami, ale zaraz odetchnął. – Dobra, wracamy do roboty – i zaczął na nowo kopać, a gdy już wykopali odpowiedni dół, wyjęli ciała z bagażnika. Spojrzał na czoło tego zastrzelonego. – W sam środek. Kurwa, pięknie do niego strzeliła – zachwycił się, patrząc na ranę centralnie na środku czoła, a potem na kilka soidnych dziur na ciele drugiego. Zdolne dziewczynki, aż się łezka w oku kręci
-
– No właśnie, dlatego cię potrzebuję. Chciałbym też, żebyś mi pomógł wdrożyć się w życie dragona, chcę odciążyć Maxa, zresztą pewnie teraz i tak wyjedzie z Vittoria, po tym jak się dowiedział o wszystkim – westchnął ciężko i spojrzał na Clarence’a. – Jego błąd mógł nas wiele kosztować. Poza tym nie uważasz, że to trochę podejrzane, że dzisiaj akurat go nie było? – uniósł brwi, bo nie był dawnym sobą. Nie potrafił do końca zaufać Abe’owi tak bezgranicznie, jak robił to wcześniej. Dlatego był podejrzliwy. Zaczął posłusznie kopać i faktycznie zaraz wyjęli ciała z bagażnika.
– Ma dziewczyna talent. Marnuje się w tym FBI – stwierdził z delikatnym uśmiechem, bo faktycznie Constance całkiem zajebiście strzelała najwyraźniej. – Za to Sarah… Cóż, chyba ją trochę wkurwił, skoro zamiast go dobić pistoletem, to go zadźgała – zaśmiał się pod nosem. Może się wyżyła na tym typie za awanturę z nim?
– Teraz kwas? – spytał, kiedy ciała wrzucili już do rowu, ale w tym momencie miał jakiś przebłysk wewnętrzny i wróciło do niego… Coś. – Kim był Mike? – wypalił zupełnie z dupy, patrząc na Alexa, bo przypomniało mu się jak kogoś o tym imieniu zakopywali.
-
– Nie – powiedział poważnie. – Teraz będziesz patrzył, niczego nie dotykał. Nic nikomu nie będziesz zlecać. Zaczniemy twoją karierę w Dragonie całkowicie od początku. Sarah i Connie zajmą się papierkami i dobrym wizerunkiem klubu, a my tą drugą stroną – zadecydował, bez większych konsultacji z dziewczynami, ale uznał, że na to pójdą. W zasadzie wyjścia im dawać nie zamierzał
– Nie wiem. Powinniśmy do niego zadzwonić, ale już jutro. Nie dzisiaj, bo skoro go nie było, to o całym zajściu nie wie – pewnie nikt nie wiedział, bo odesłali ochronę żeby przypadkiem nikt ich nie wydał. Teraz już nikomu nie można było ufać, nie? – Lepiej, że pracuje dla FBI niż dla nas. Nie chciałbym, żeby coś się jej stało. Obiecałem to Nickowi – to była tylko część prawdy, ale tak. Spojrzał na niego z rozbawieniem. – Próbowałeś ją przekonać do noszenia broni, ale Ci nie wyszło. Woli noże – zaśmiał się. Była jedynym wyjątkiem, bo Cons i Meg wolały broń palną, nie?
– Tak, żeby zwłoki się lepiej rozłożyły – powiedział spokojnie, ale gdy usłyszał jego pytanie zamarł na chwilę. – Co? Mike? – to nie było dobre wspomnienie, bo nie wiedział co Sarah tego wieczoru zdążyła powiedzieć. – Och, nikt ważny. Nie bardzo właściwie pamiętam, pracował w fundacji chyba czy coś – machnął ręką, zakładając grube rękawiczki na dłonie i faktycznie rozpoczął rytuał wlewania kwasu. Chujowo.
-
– W porządku, mogę patrzeć – oświadczył spokojnie, bo nie miał z tym problemu. Chciał się wdrożyć i tyle. – W porządku, zadzwonimy jutro. Albo wpadniemy do Dragona, powinien być, skoro jest managerem, nie? – uniósł brwi i uśmiechnął się nieznacznie. Pokiwał głową na słowa o Connie.
– Czy w FBI nie jest równie niebezpiecznie? No wiesz, te wszystkie akcje i tak dalej – spojrzał badawczo na Alexa, bo jednak z tego co wiedział, to praca w FBI do najbardziej bezpiecznych nie należała. Uśmiechnął się delikatnie, kiwając głową, by zaraz założyć rękawiczki.
– Mike – odparł spokojnie, ale słysząc, że facet pracował w fundacji, westchnął cicho. – Zapytam Sarah – uśmiechnął się leciutko, bo skoro pracował w fundacji, to dziwne, że go zajebali. Może był jakiś podejrzany? Albo grzebali tyle trupów, że Alex nie pamiętał ich imion. A potem ładnie wszystko zakopali i pojechali do domu.
Ztx2