- migracje wewnętrzne – przemieszczanie się ludności w granicach państwa,
migracje zewnętrzne – przemieszczanie się ludności z jednej jednostki administracyjnej do innej.
Przemieszczanie się ludności to całkowicie naturalne zjawisko, jej nasilenie może nastąpić m.in. z przyczyn złej sytuacji gospodarczej łóżkowej w miejscu zamieszkania sypialni mamy lub sytuacji politycznej nie odpowiadającej migrującym np. kiedy opór stawiany przez władzę (czyt. mama buntująca się przed spaniem na ziemi) doprowadza cię do skraju wyczerpania i postanawiasz przejąć łóżko kogoś, kogo uważasz za łatwiejszy cel.
I tak oto, po długotrwałych próbach skopania z łóżka matki, która i tak już w akcie desperacji spała na jego skraju, Aurora poddała się. Teddy odetchnęła z ulgą zapadając (nareszcie!) w sen; co prawda wciąż czujny, ale…pf! Jednak nie na długo. Dziwny szelest sprawił, że uniosła na milimetr głowę i nasłuchiwała.
Tup, tup, tup…
Dźwięk dziecięcego stąpania po podłodze postawił ją na równe nogi, ale trzylatki to jednak zwinne bestie! A jaki słuch mają dobry?! Aurora szybko zrozumiała, że mama wie o ucieczce, dlatego przyspieszyła kroku i nim Dory dobiegła do drzwi, ta spryciula już otwierała po omacku te, które należały do sypialni Prestona. Ciemność jej nie przerażała, gniew matki najwyraźniej też nie.
— Wracaj tu, ale już! — szeptem wypowiedziane na tyle groźnie na ile potrafiła, niestety nawet to nie pomogło. Mała tylko zerknęła na nią ukradkiem i wtargnęła do sypialni pakując się na łóżko mężczyzny. Kiedy i ona dobiegła do pokoju, Aurora już…
… niemożliwe.
Dolittle pewna była, że kiedy wejdzie do pokoju jej oczom ukaże się kolejna próba przejęcia łóżka, za pomocą solidnych kopnięć. Nic dziwnego, że przystanęła jak zamurowana, kiedy dostrzegła swoją córkę zwiniętą w kłębek i przytulającą Prestona.
— Skarbie chodź, zanim obudzisz wujka — błagała cicho, byle tylko go nie zbudzić. Czy mała chciała współpracować? Oczywiście, że nie i sięgając po grubszą broń wyciągnęła rączki ku mamie, by położyła się razem z nią, a usta wygięte w podkówkę świadczyły o tym, że odmowa przyjęta zostanie srogim płaczem.
I co miała zrobić?
Co robić?!
Im dłużej się ociągała, tym mała była bliższa płaczu i chyba w ostatniej możliwej chwili - kiedy jęk cichy z ust Aurory się wymsknął - położyła się obok nich.
— Ćśśśś, mama tu jest — wyszeptała, w myślach już szukając wytłumaczenia na to, jak u licha znalazły się w jego łóżku; choć po cichu liczyła, że uda się jej wymknąć z małą, gdy ta zapadnie w głębszy sen.