WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Żart sam w sobie zapewne był mocno okrutny, może nawet dla niej nie stał nawet w okolicy żartu, ale sam Brewster miał specyficzne poczucie humoru – to raz, a dwa, chyba po prostu chciał jej odrobinę utrzeć nosa za te wczorajsze wybryki. I to bynajmniej nie za samo wtargnięcie do jego mieszkania w środku nocy, ale właśnie za to, że nie był wtedy grzeczna – nie była, bowiem kusiła go na każdym kroku i sprawiła, że naprawdę chciał więcej niż powinien, spoglądając na nią wówczas kompletnie inaczej niż dotychczas. I wiedział, że zapewne już nigdy nie spojrzy na nią tak jak kiedyś, nie jak na tę młodą dziewczynkę, która przyjaźniła się z jego siostrą, ale jak na młodą kobietę, która zdecydowanie mogła być obiektem jego westchnień. Nigdy nie sądził, że mogłoby do tego dojść, ale jednak Indiana wczoraj udowodniła mu, że potrafi zawrócić facetowi w głowie i to nawet będąc kompletnie pijaną. Z drugiej zaś strony był również ciekaw, a nawet mocno zaintrygowany tym, czy byłaby w stanie zrobić to samo na trzeźwo – czyli tak jak teraz, gdy była trzeźwa, trochę jeszcze rozespana i co najważniejsze, gdy jest już po prostu sobą – tą prawdziwą i nie zmąconą przez szalejące w jej organizmie procenty. O tym raczej póki co nie miał się przekonać, ale na pewno pozostanie to na jego liście wielu pytań, które od wczoraj mocno oscylowały właśnie wokół jej osoby. Póki co jednak mógł ją jedynie obserwować i chociaż doprawdy ten niewinny – acz nadal brutalny – żarcik mu się podobał, to widząc jej minę, niepewność i chyba nawet przerażenie, po prostu nie mógł dłużej tego ciągnąć i znęcać się nad nią w ten właśnie sposób. Nie wiedział czy żałowałaby tego z uwagi na to, że była pijana i dziś w ogóle nic nie pamiętała czy dlatego, że miałoby dojść do czegoś więcej właśnie z nim… a może dlatego, że właśnie uznałaby go za skończonego dupka? A nie chciała widzieć go w ten sposób? Oczywiście daleko mu do ułożonego dżentelmena, ale chyba również nie chciałby być tym facetem, który wykorzystuje kobiety, gdy te nie są w pełni świadome, a może i nie są świadome w ogóle. Indy natomiast nie jest pierwszą lepszą laską, którą mógłby się zabawić, bo znał ją nie od dziś i nawet jeżeli nigdy nie zwracał na nią szczególnej uwagi, to jednak za sam fakt przyjaźni z jego młodszą siostrą znaczyła ona dla niego więcej niż inne – to na pewno. Tymczasem jednak zmartwił go jej stan i chwilowa utrata równowagi, więc po prostu zamierzał doprowadzić ją do lepszego stanu, przynajmniej mogąc nieco pomóc w kwestii kaca, który zapewne tak szybko nie odpuści. Wiedziała jednak co nieco o tym stanie, więc tak – mógł coś na to zaradzić, ale również chciał wyjaśnić jej, że nie musi uciekać, bo do niczego między nimi przecież nie doszło – a może po prostu chciał to wyjaśnić jak najszybciej by nie pozostać przypadkiem w jej oczach tych dupkiem, który ją wykorzystał? Odczuł jednak, że nie do końca uwierzyła w jego słowa, chociaż on nadal odrobinę w nich sobie z niej żartował, chociaż oczywiście tym razem mówiąc już tylko prawdę. – Nie musisz mi wierzyć, ale tamto to był tylko żart, teraz natomiast mówię już jak było naprawdę. Poza tym… myślę, że jeżeli dobrze się zastanowisz i przestaniesz panikować, to zrozumiesz, że do niczego nie doszło, bo śmiem twierdzić, że odczuwałabyś ten fakt… - uniósł sugestywnie brew ku górze, pozwalając by zawadiacki uśmieszek wstąpił na chwile na jego twarz. Tak, miał na myśli dokładnie to, że po potencjalnym seksie, który miałby wczoraj między nimi miejsce, z pewnością odczuwałaby jego obecność pomiędzy swoimi nogami i pewnie nie tylko tam, więc… zgadywał, że nie odczuwała raczej żadnego dyskomfortu. Wyraz jej twarzy nawet nieco go rozbawił, niemniej jednak postanowił podjąć dalszą część tej nowej rozgrywki i nadal chciał nieco sobie z niej pożartować, jednocześnie też nakreślając jej obraz wczorajszego wieczora i jej zachowania. Dlatego zbliżał się do niej niespiesznie, obserwując dokładnie jej reakcję i wstępujące na twarz obawy, powiązane jednak mocno z zaciekawieniem, którego nie była w stanie ukryć. I to zaciekawienie niemal od razu objawiło się pod postacią pytania, które zadała – tak jak sądził, chciała dokładnie wiedzieć co robiła i co mówiła, na co tylko uśmiechnął się cwanie, przystając tuż przed nią. Bynajmniej serwując jej ciekawe widok i co więcej, pewnie nieco krępując, chociaż uparcie utrzymywała z nim kontakt wzrokowy. – Bardzo chciałaś być dla mnie niegrzeczna – mruknął w odpowiedzi na samo wspomnienie jej wczorajszych słów i sięgnął powoli dłonią do jej twarz, by złapać pomiędzy palec wskazujący a kciuk jej śliczną buźkę i po chwili przesunął tymże kciukiem po jej policzku aż do tych kuszących, pełnych warg – Wyglądałaś obłędnie w tej sukience i szpilkach, które tak niesamowicie podkreślały Twoje długie nogi… i ciągle mnie tym kusiłaś, ostatecznie pozwalając mi zdjąć z Ciebie tę sukienkę – mrugnął do niej okiem, uśmiechając się zawadiacko – No dobra, ostatecznie tylko rozsunąć zamek – dodał, wpatrując się w jej oczy, by następnie odrobinę wymusić na niej odchylenie się, co poskutkowało tym, że nagle opadła na plecy, gdy on – podobnie zresztą jak wczoraj - pochylił się nad jej drobnym ciałem, tym razem jednak pozwalając na to, by mogła ten moment dobrze zapamiętać. Podparł się rękami po obu stronach jej ciała, by przypadkiem nie przygnieść jej swoim ciężarem i trącił nosem jej policzek, przyspieszając na swoim jej ciepły, przyspieszony nieco oddech. – Chciałaś żebym Cię ukarał… i zrobił Ci coś bardzo niedobrego… chciałabyś żebym to zrobił? – mruknął tuż nieopodal jej ucha, kusząc jej teraz dla odmiany w sposób, w który ona robiła to przez cały wczorajszy wieczór. Owiewał oddech jej delikatną skórę i wyczuwał przyspieszający puls w miejscu, w którym jego nos stykał się z jej ciałem, bo nie pozwalał sobie na nic poza właśnie tym drobnym gestem. Uśmiechnął się cwanie, odchylając po chwili głowę i spojrzał na jej buźkę, na której dostrzegł chyba delikatne rumieńce i co więcej, spojrzał w jej lekko już zamglone oczy. Pytanie tylko czy było to spowodowane jeszcze lekkim zaspaniem czy raczej pożądaniem, które lekko się w niej budziło. – Bo na koniec stwierdziłaś, że mogę Cię wykorzystać – odparł nagle z lekkim rozbawieniem i jakby zabijając nagle ten moment pełen czułości i budzącego się pragnienia, pstryknął ją w nos, a następnie odbił się sprawnie rękami od łóżka i tym samym powrócił do pozycji stojącej. Spojrzał na nią teraz i uśmiechnął się, prześlizgując wzrokiem po całej jej sylwetce, bynajmniej dłużej zatrzymując ten wzrok na jej seksownych, długich nogach, które całe miał teraz na wyciągnięcie ręki, przez fakt, iż jego koszulka podciągnęła się w tej pozycji znacznie wyżej. Jego wzrok w tej chwili wyrażał zdecydowanie więcej niż słowa, ale by ukrócić to wszystko, spojrzał ponownie na jej twarz. – Ale tego nie zrobiłem, chociaż uwierz, że kurewsko ciężko jest odmówić napalonej dziewczynie – zaśmiał się ostatecznie i sięgnął po swoje ubranie, które na chwile odłożył na szafke – Należą mi się więc chyba jakieś podziękowania... albo chociaż jakaś rekompensata, bo odczuwam duży niedosyt po wczorajszym wieczorze.

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Obecnie już tylko Connor mącił Indy w tej jej skacowanej boleśnie głowie - w równym stopniu ją intrygując, co i wprawiając w drobne zakłopotanie, wynikające głównie z faktu, iż wciąż nie była ona świadoma tego, co zaszło lub nie zaszło ubiegłej nocy, i ewentualnie jak bardzo się wówczas wygłupiła, bo przecież mogła chociażby przewrócić się i nie być w stanie wstać o własnych siłach? Albo, co gorsze, zwymiotować w przedpokoju - chociaż wtedy z pewnością Brewster patrzyłby już na nią zupełnie inaczej, jak na najbardziej odrażającą osobę, jaka kiedykolwiek stąpała po tej ziemi. A tego, mimo wszystko, Indiana wcale by nie chciała. Mimowolnie zastanowiła się jednak nad słusznością jego argumentu, jakoby w przypadku ewentualnego zbliżenia nadal miała odczuwać jego skutki, i odruchowo przesunęła leciutko palcami po wewnętrznej części swojego uda, w myślach jednak przyznając mu rację. Mając do dyspozycji pijaną i nieświadomą pannę, mężczyzna nie musiałby się w żaden sposób hamować, i mógłby być tak brutalny, jak tylko by tego chciał. Lub... jak ona by tego chciała, jeśli rzeczywiście była taka chętna, jak przedstawił to Connor. W odpowiedzi na swoje pytanie usłyszała bowiem mniej więcej to, czego chyba się obawiała - tak samo jak obawiała się, że po pijaku nie mówiła tylko tego, co jej ślina na język przyniosła, lecz mówiła dokładnie to, co chciała powiedzieć. Dezorientację malującą się do tej pory na jej buźce na chwilę zastąpiło zaskoczenie, gdy mężczyzna sięgnął dłonią do jej twarzy, powodując, że Indy odruchowo uniosła nieco podbródek; i choć gdzieś z tyłu głowy wiedziała, że nie powinna mu tak łatwo na to pozwalać, to nie była w stanie - nie umiała - tego przerwać. Pozwoliła więc - by jego kciuk prześlizgnął się z policzka ku jej wargom; i by kącik jej ust drgnął ledwie dostrzegalnie ku górze, gdy Brewster skomplementował to, jak prezentowała się ubiegłej nocy w tej króciutkiej sukience. Wiedziała, że to głupie i naiwne - a jednak w tych wszystkich sprzecznych emocjach, jakie mężczyzna w niej prowokował, w jakimś stopniu było jej też chyba zwyczajnie miło, że mu się podobała. Nie zdołała jednak wydusić z siebie choćby słowa - sprzeciwu, przyzwolenia, jakiejkolwiek dyskusji. Niby bezwolna marionetka poddała się bez jakiegokolwiek oporu, niemal posłusznie opadając plecami na łóżko, i utkwiwszy nieobecnie wzrok w jakimś nieokreślonym punkcie obok jego twarzy oraz rozchyliwszy lekko wargi, nabrała powietrza do płuc i na chwilę wręcz wstrzymała oddech, wyczuwając obecność Connora tak blisko siebie, gdy zawisł tuż nad nią. - A ty? Czego chcesz? - podjęła nieco ściszonym głosem, odbijając tę piłeczkę, choć trudno powiedzieć, na ile celnie. Ale nawet jeśli teraz Indy nie umiała powiedzieć na głos tego, co ubiegłej nocy nie sprawiało jej większych trudności - bo może na trzeźwo wcale nie była tą niegrzeczną dziewczynką i nie umiała prowokować brzydkimi słówkami? a może raczej nie zdawała sobie do końca sprawy, co potrafiła? - i przede wszystkim, nie chciała tego wszystkiego przyznać przed samą sobą, to jej ciało wiedziało swoje; i sposób, w jaki reagowało na nagłą bliskość bruneta, zdradzał ją w jej własnych oczach. I w oczach Connora zapewne też. Mimo iż teraz ta reakcja nie była tak desperacka. Inaczej niż ubiegłej nocy bowiem Indy wydawała się być niemal odrętwiała, gdy wczepiła tylko palce w materiał pościeli, oddychając płyciej i wyczuwając wręcz, jak jej policzki zalewa ciepły rumieniec. To nie była już tylko subtelnie niejednoznaczna sytuacja, do jakich dochodziło pomiędzy nimi do tej pory. I Indy sama nie wiedziała, co myśleć o tym, że jej się to podobało - co ewidentnie mężczyzna mógł dostrzec w tym jej sarnim spojrzeniu, jakie na krótką chwilę spotkało się z jego własnymi oczami, zanim pstryknął ją w nos, na co Halsworth mrugnęła niekontrolowanie i otrzeźwiona po raz drugi tego ranka, odetchnęła w końcu, gdy Connor podniósł się z powrotem do pionu, ponownie jednak wprawiając ją w lekkie zakłopotanie tym przeciągłym spojrzeniem, jakim taksował jej odsłonięte częściowo ciało - bo wciąż nie wiedziała, co ma o tym wszystkim sądzić. Nie mogła jednak tak po prostu dać mu tej satysfakcji; dlatego ostatkiem sił - lub raczej: silnej woli - Indiana postanowiła podjąć tę osobliwą grę, nawet jeśli już teraz znajdowała się na przegranej pozycji i sama nie była pewna, na ile skutecznie zdoła udawać, że przy Connorze wcale nie traciła kontroli. Z wzrokiem utkwionym w jego oczach, wstała więc powoli, nieomal stykając się z brunetem swoim ciałem, bo nie pozostawił jej on zbyt wiele miejsca. - Dziękuję, że pozwoliłeś mi przenocować w twoim łóżku - wybrała opcję: podziękowania; bo chyba wolała pozostawić go z tym małym poczuciem niedosytu, nie bacząc na to, że sama odczuwała dokładnie to samo. A jednak zezując na sekundę z oczu bruneta na jego usta, wspięła się na palce, zbliżając wargi do tych Connora, gdy ponownie zajrzała mu w oczy. - I że nie zachowałeś się jak dupek - dodała już wprost w jego usta, by ostatecznie jednak dosięgnąć jego policzka, który musnęła krótko wargami i uśmiechnęła się przekornie, cofając o pół kroku, po czym zerknęła na trzymane przez niego ubrania. - Chciałeś chyba iść do łazienki? - napomknęła, licząc trochę na to, że uda jej się bezkarnie stąd czmychnąć kiedy Connor pójdzie do łazienki, bo mimo wszystko nie czuła się na siłach, by kontynuować te gierki. Przede wszystkim musiała odchorować wczorajszą noc.

autor

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Chyba podobała mu się ta niewinna zabawa poprzez którą rzeczywiście mógł nieco mącić jej w głowie, jednocześnie ewidentnie kontrolując teraz sytuację – bowiem to tylko wiedział, a właściwie pamiętał co dokładnie wydarzyło się poprzedniego wieczora, a wspomnienia mają akurat bardzo dużą moc. Zawsze lepiej wiedzieć co się robiło niż żyć w kompletnej nieświadomości; nie wiedząc na przykład czy zrobiło się coś głupiego i czy ktoś może tera zna nas spoglądać przez pryzmat tych wydarzeń. Indiana w gruncie rzeczy nie miała się chyba czego wstydzić, chociaż z jej punktu widzenia mogło to wyglądać odrobinę inaczej. Niemniej jednak Connor nie wiedział że mówiła wtedy dokładnie to co chciała powiedzieć, a raczej zwalił to wszystko na ramiona tych wszystkich procentów, które w siebie wlała tamtego wieczora – chyba nigdy nie pomyślałby, że ona naprawdę mogłaby chcieć czegoś więcej, a może nawet obawiał się tego. Indy nadal pozostawała przyjaciółką jego siostry i tą drobną dziewczynką, którą pamiętał sprzed lat – chociaż istotnie wczoraj spojrzał na nią kompletnie inaczej. Dlatego też po prostu musiał wspomnieć o tym jak się wczoraj prezentowała, nawet jeżeli teraz była już trzeźwa i mogła wszystkie jego słowa dobrze zapamiętać – a nawet chciał, aby je zapamiętała, bowiem spodobało mu się wczoraj to co widział. Mimo, iż było to cholernie niebezpieczne i jemu samemu także namąciło trochę w głowie. A teraz – zamiast naprostować sytuację i wręcz pozwolić jej wyjść, Brewster nadal brnął w tę szaloną rozgrywkę, pozwalając sobie na więcej niż powinien, w momencie, w którym wymusił na niej to by opadła na plecy, co pozwoliło mu zawisnąć tuż nad nią. Szybko tego pożałował, bo nawet jeżeli miało to być jakimś rodzajem drobnej kary dla niej, to zdecydowanie stało się nagle karą dla niego – bo wiedział, że nie może zrobić nic więcej, a naprawdę ciężko było się teraz powstrzymywać. I co więcej – wycofać. – Próbujesz uniknąć odpowiedzi? – mruknął z rozbawieniem, gdy celnie odbiła piłeczkę w jego stronę, niemal ignorując jego własne pytanie i faktycznie unikając na nie odpowiedzi. Był właściwie pewien tego, że teraz – bez wspomagania w postaci alkoholu – nie była już tak odważna i wygadana, a wręcz nieśmiała i nazbyt aż delikatna. Taka niewinna – mimo, że pewnie to mogło być błędne wrażenie o jej osobie. Tak czy inaczej była inna, co poskutkowało tym, że nagle jakby się trochę opamiętał, bo Indy nie próbowała już sobie z nim pogrywać, a jej ciało wręcz zdradzało te wszystkie pragnienia i to jak reagowała na jego bliskość, co sprawiało, że szybko się opamiętał. To nie była już zabawa, nagle to wszystko zaczęło zmieniać się w coś, co potem trudniej byłoby przerwać. – I naprawdę chcesz wiedzieć czego ja chcę, czy raczej po prostu boisz się powiedzieć o tym, co wczoraj przychodziło Ci z taką łatwością? – posłała jej ten zawadiacki uśmieszek, nieco ją jednak prowokując do mówienia, może nawet odrobinę podpuszczając, ale wyczuwał to lekkie zawahanie po jej stronie. Dlatego też w końcu pstryknął ten jej delikatny nosek i poderwał się na nogi, by zwiększyć wreszcie dystans między nimi, dzięki któremu sam odetchnął. To wszystko co się działo podobało mu się zdecydowanie za bardzo, bardziej niż powinno, wobec czego należało to ukrócić. Nie był jednak w stanie oderwać od niego wzroku, więc prześwietlał jej drobne ciało swoim wzrokiem, aż do momentu, w którym i ona się uniosła, by nagle niespodziewanie wstać, co sprawiło, że znalazła się pomiędzy nim, a łóżkiem. Blisko, zbyt blisko. Nie odsunął się jednak nawet o milimetr, uśmiechnąwszy się ostatecznie, gdy z jej ust padło podziękowanie. – Nie spała w nim jeszcze żadna kobieta – zauważył mimowolnie, zdradzając być może mały sekret: ale faktycznie, żadna kobieta w tym łóżku nie spała. Owszem, spędzały z nim czas w tej pościeli, ale zdecydowanie na bardziej aktywnych czynnościach niżeli sen. Potem zaś ich spotkanie dobiegało końca, a sen przychodził dopiero wtedy, gdy zostawał już tutaj kompletnie sam – dlatego poniekąd było to dla niego coś nowego i chyba nie zamierzał jej o tym mówić. A jednak to zrobił. – Ze mną… - dodał, zerkając to w jej oczy, to na jej usta, gdy nagle wspięła się nieco na palcach i zbliżyła te swoje kuszące wargi do tych jego, nieco zbijająco go tym z tropu. Być może nie zdołałaby się powstrzymać, gdyby nagle nie przerwała tej krótkiej chwili zawieszenia, by następnie przekręcić nieco głowę i musnąć tymi ustami – ku jego rozczarowaniu – policzek. – Nie zachowałem się, ale jak będziesz mnie tak prowokować, to może się to zmienić – stwierdził przekornie i spojrzał na swoje ubrania, a potem znowu na brunetkę – Chciałem, ale pewnie gdy to zrobię to szybko stąd uciekniesz, co? Ale nim to zrobisz, musisz wiedzieć, że krótkie dziękuje tutaj nie wystarczy… chyba będziesz musiała się nieco bardziej postarać – mrugnął do niej, wycofując się w kierunku drzwi prowadzących do łazienki i nie dodał nic więcej, po prostu tam wszedł i odświeżył się nieco, rezygnując póki co z prysznica. Za to ubrał się i doprowadził do porządku, wychodząc ostatecznie z łazienki chyba nieco szybciej niż spodziewała się tego Indiana, bowiem zastał ją już ubraną we wczorajszy strój i zmierzającą do wyjścia. Oparła się więc ramieniem o framugę i skrzyżował ramiona na torsie, kolejny raz bezkarnie świdrując wzrokiem jej idealne ciało opięte przez tę kuszącą sukienkę. – Obyś tylko tym razem trafiła do swojego mieszkania – zażartował, odzywając się i jednocześnie chyba nieco ją strasząc, bo aż się wzdrygnęła lekko, obracając w jego stronę. Uśmiechnął się cwanie, mimochodem prześlizgując wzrokiem w dół jej sylwetki i ponownie, acz powoli, wracając ku górze, aż do jej ślicznej buźki. – Nie zamierzałaś się pożegnać?

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Czasem żałowała, że na co dzień nie umiała być równie wygadana i swobodna, choćby w kontaktach z mężczyznami, jak ubiegłej nocy - czego konkretnie akurat w tym momencie nie pamiętała, ale bynajmniej też nie był to pierwszy raz, kiedy po spożyciu alkoholu zachowywała się niemalże jak inna osoba. Jak nie ona. I zastanawiała się teraz, czy Connor, mając to porównanie i prawdopodobnie wiedząc już, że Indy nie była tak do końca dziewczyną, za jaką być może po tej nocy ją uważał - był rozczarowany. Zwłaszcza gdy zapytał wprost, czy bała się powiedzieć to, co wczoraj; a co widocznie mu się podobało i w zasadzie trudno się temu dziwić, oraz trudno winić go za to, że lubił chętne panny, które same rozkładały przed nim nogi. Może liczył na to, że teraz równie chętnie, co tych kilka godzin temu, Indiana wskoczy mu do łóżka i poprosi, żeby zrobił z nią to wszystko, o czym mówili wtedy. Może nawet tylko dlatego zatrzymał ją tu na noc? O to jednak również nie odważyła się go zapytać. Chyba podświadomie obawiała się tego, co mogłaby usłyszeć. - Też unikasz odpowiedzi? - ponownie odbiła więc tę piłeczkę, nie dając mu tej upragnionej odpowiedzi, skoro on również odpowiedział jej kolejnym pytaniem - mimo iż prawda była taka, że nawet jeśli Indy nie umiała już tak łatwo tego przyznać, to w kwestii tego, czego chciała od Connora, nic się nie zmieniło. Mimo to jedynym, co obecnie potrafiła, było pogrywanie z nim - a w każdym razie: próby pogrywania - będące jednak zaledwie wstępem bez rozwinięcia. Nawet jeśli świadomość, że jej pierwszej Brewster pozwolił spędzić noc w jego łóżku, była dziwnie satysfakcjonująca - a równocześnie intrygująca, jednak Indy powstrzymała się przed nieco naiwnym pytaniem o to, jak to wyglądało z innymi kobietami: wypraszał je po tym, jak kończył? Czy po prostu w ogóle ich do siebie nie zapraszał, tylko sam był gościem w ich łóżkach? Nie sądziła, by tak było; wszak jako sąsiadka - i to nawet nie jedna z tych wścibskich, nadmiernie interesujących się cudzymi sprawami - widywała go niejednokrotnie z kobietami. - I jak oceniasz swój pierwszy raz? Chyba nie bolało? - kąciki jej ust zadrżały w figlarnym uśmiechu, choć poza oczywistym podtekstem chciała być może uzmysłowić mu, że bycie człowiekiem, a nie tylko maszyną do zaliczania panienek, nie było wcale niczym złym. I szczerze, chyba właśnie to - obok kiepskiego samopoczucia wynikającego z kaca - obecnie najmocniej powstrzymywało Indy przed nawiązaniem z nim jakiegokolwiek bliższego kontaktu, również fizycznego. Nie chciała stać się jedną z dziewczyn z jego kolekcji - a raczej: wiedziała, że powinna tego nie chcieć, bo jej ciało ewidentnie pragnęło czegoś zupełnie innego i byłoby gotowe oddać mu się choćby na chwilę. Ciekawe, czy wtedy też po wszystkim wyrzuciłby ją z łóżka? Nie chciała się przekonać. Nie dzisiaj. Dlatego ostatecznie trafiła ustami tylko w jego policzek, bynajmniej nie zaspokajając w nim tego niedosytu, na jaki chwilę wcześniej się skarżył. - Może innym razem - zawyrokowała, domyślając się, że skoro Connor mimo wszystko wziął swoje rzeczy i udał się do łazienki, to najwidoczniej pogodził się już z faktem, że do niczego więcej pomiędzy nimi tego ranka nie dojdzie - i słusznie. Zresztą nie wyglądał na faceta, który zabiega o kogokolwiek i któremu może na jakiejś kobiecie - lub raczej: na jej zdobyciu - zależeć na tyle mocno, by skamleć i prosić. Nie ta, to inna, prawda? Mimo wszystko, gdy Brewster zniknął już za drzwiami, a Indiana zlokalizowała wzrokiem swoją sukienkę i zaraz ponownie ją na siebie założyła, mocując się przez ładną chwilę z suwakiem na plecach i zdejmując tym samym męską koszulkę - jakiej bynajmniej jednak nie zamierzała mu już oddawać - przeszło jej przez myśl inne rozwiązanie co do tego, jak mogłaby odwdzięczyć się brunetowi za nocleg. Mianowicie: mogłaby mu zrobić śniadanie - choć on z pewnością wolałby, żeby zrobiła mu coś innego - ale ta myśl odeszła równie szybko jak się pojawiła. Po pierwsze, Indy prędzej puściłaby kuchnię z dymem, niż przyrządziła coś zdatnego do spożycia, a nie chciała się też znowu wygłupić. A po drugie, smażenie jajecznicy w tej kiecce - i może jeszcze w szpilkach - byłoby co najmniej komiczne. Chociaż pewnie byłoby też do pewnego stopnia spełnieniem jakichś małych, męskich fantazji. Z owego zamyślenia wyrwał ją ponownie głos mężczyzny, na którego brzmienie Halsworth wzdrygnęła się zaskoczona, gdy Connor przyłapał ją już w przedpokoju, w szpilkach oraz z jego koszulką (pod pretekstem uprania jej, gdyby zamierzał o to pytać) i z niewielką torebką w rękach - torebką którą wcześniej przetrząsnęła w poszukiwaniu kluczy, jakie ostatecznie znalazła gdzieś na podłodze w kącie pomieszczenia. - Chcesz mnie odprowadzić, żeby mieć pewność? - przeklęła w myślach samą siebie za to, że tak się guzdrała, i wreszcie powoli obróciła się, by raz jeszcze spojrzeć na Connora. - Nie lubię pożegnań. Myślałam, że ty też wolisz, jak dziewczyny się stąd wymykają - zauważyła z lekkim wzruszeniem ramion, zachowując nadal dystans, ale po chwili mimo wszystko uśmiechnęła się do niego ciepło - a nawet krótko, bezdźwięcznie zaśmiała - bo, cokolwiek brunet o niej teraz myślał, w ostatecznym rozrachunku Indy chyba nie żałowała tego, że wtargnęła do jego życia mieszkania, i że obudziła się dzisiaj w jego łóżku. Nawet jeśli akurat w takich, a nie innych okolicznościach. - Cześć - rzuciła więc na pożegnanie, z tym samym uśmiechem, po czym już odwróciła się na pięcie i opuściła apartament Connora, by udać się do własnego, zaledwie piętro niżej.

/ zt x2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „215”