WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lava & Nathaniel | restauracja

ODPOWIEDZ
Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

outfit

Lava nie czekała długo na wiadomość od Nathaniela. Już następnego dnia po niespodziewanym spotkaniu w kawiarni, na ekranie jej telefonu pojawiła się dość krótka, ale konkretna wiadomość z zaproszeniem na kolację. Poczuła delikatny ucisk w żołądku, a na jej twarzy od razu pojawił się delikatny uśmiech. Przypomniała sobie, jak mniej więcej rok temu zmieniła nazwę jego kontaktu, gdy szukając jakiegoś innego Nathaniela, natknęła się na imię Covingtona. Najpierw usunęła ikonkę białego serca, bo wydała się jej w tamtym momencie już mocno nieodpowiednia. Kilka dni później “Nate” zastąpiła pełnym imieniem, uznając, że tak będzie neutralnie. Postanowiła jednak nie dopisywać nazwiska, bo uznała, że wtedy wyglądałoby to zbyt poważnie. Miała wrażenie, że jeśli zapisze jego numer w tak oficjalny sposób, pojawi się między nimi jakaś kolejna niewidzialna granica, nawet jeśli już wtedy nie mieli ze sobą kontaktu od roku.
Nathaniel zjawił się pod wskazanym przez Lavę adresem punktualnie. Pod apartamentowcem w centrum miasta, w którym Hale wynajęła mieszkanie na kilka najbliższych tygodni. Tak jej było wygodniej, gdyż większość jej spotkań odbywała się w centrum miasta, poza tym nie chciała nadużywać rodzinnej gościnności. Idąc w stronę samochodu próbowała sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz jechali razem samochodem.
- Cześć - rzuciła z uśmiechem, siadając obok niego na tylnej kanapie samochodu.
- Jestem zaskoczona, że tak sprawnie udało nam się ustalić termin spotkania. Bardzo mnie to cieszy. - odwróciła głowę w jego stronę tuż po tym jak zapięła pas bezpieczeństwa. Domyślała się, że nie miała tak napiętego grafiku jak Covington, ale w jej przypadku czasami znalezienie wolnego wieczoru graniczyło z cudem. - I nie potrzebowaliśmy angażować w to naszych asystentek. Żartuję, ja jeszcze nie mam asystentki. Chociaż przyznaję, że poważnie się zastanawiam nad zatrudnieniem kogoś do pomocy. - zażartowała. Praca w jej branży wymagała łączenia życia prywatnego i biznesowego, za czym nie przepadała i dlatego czasami po głowie chodziła jej myśl o zatrudnieniu kogoś, kto czasami odbierze za nią telefon i ustali jakieś granice.
- Jak twój dzień? - zagadnęła, poprawiając płaszcz. Nie miała pojęcia, dokąd się wybierają, ale znała Nathaniela i spodziewała się, że będzie to jakieś godne polecenia miejsce. Na tę okazję założyła klasyczną, ale elegancką czarną sukienkę i miała nadzieję, że nie przesadziła.

Nathaniel Covington

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
33
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Skoro Lava pojawiła się w mieście, Nate postanowił kuć żelazo, póki gorące. W końcu obiecał jej spotkanie, a on zawsze starał się dotrzymywać słowa. Co prawda, po powrocie musiał nadrobić wiele spraw firmowych, niemniej wieczorów nie miał już tak napiętych, jak kiedyś. Dzięki Nadii zaczął doceniać swój wolny czas. I przede wszystkim chciał spotkać się z Lavą, póki miał szansę; póki ten kolorowy ptak, jak zwykł myśleć o kobiecie, znów nie odfrunie w cieplejsze miejsce, niż chłodne i ponure o tej porze roku Seattle.
Przyjazd pod tymczasowe miejsce zamieszkania ciemnowłosej uznał za znacznie mniej oficjalne, niż gdyby mieli zobaczyć się na miejscu. Przez całą drogę zastanawiał się, czy dwuletnią przepaść między nimi dało się jakoś przeskoczyć, czy podczas kolacji będą czuć się swobodnie w swoim towarzystwie chociaż w połowie tak, jak kiedyś. Kiedy zobaczył ją kroczącą w stronę auta, nerwowo poprawił się na siedzeniu, a gdy tylko zrozumiał, że wynikało to ze stresu, pokręcił głową, jakby chcąc go z siebie zrzucić. To była tylko przyjacielska kolacja, przypomniał sobie w myślach.
- Witaj, Lavo - odparł, odwzajemniając uśmiech i spoglądając na nią, gdy zajmowała miejsce, po czym skinął na kierowcę, by ruszył pod wskazany wcześniej adres. - Tak, mnie również - wtrącił i z uwagą wysłuchał Lavy do końca.
- Ach, akurat tą sprawą wolałem zająć się osobiście. - Przez jego twarz przebiegł cień zawadiackiego uśmiechu. Ufał Dorothy, ale wolał jej nie angażować w ważne sprawy osobiste, a to spotkanie traktował nadrzędnie mimo, iż próbował tego przed Lavą szczególnie nie okazywać. - Może to być dobry pomysł. Asystent przydaje się, żeby trochę się odciążyć od nadmiaru obowiązków i odetchnąć. Do tego dobrze jest mieć służbowy telefon, który można wyłączyć i zrzucać połączenia na skrzynkę, jeśli akurat zależy ci na prywatności. Naprawdę awaryjne sytuacje można wtedy zgłosić jedynie na prywatny telefon - udzielił jej rady. Sam doskonale znał ten temat, z resztą, kiedy się spotykali, przez dłuższy czas sam sobie ze wszystkim radził, dopóki go to nie przerosło.
- Aaach, znacznie lepiej, niż wczoraj, kiedy mimo jet lagu musiałem wejść na swoje najwyższe obroty. Dzisiaj też było dość intensywnie, więc tym bardziej cieszę się na kolację z Tobą. - Przynajmniej zdążył się trochę zregenerować po powrocie, by tego wieczoru móc być w pełni z Lavą. - A Ty co dziś robiłaś? - dopytał zaciekawiony, zamieniając się w słuch. Mieli jeszcze chwilę, zanim dotarli na miejsce.
Specjalnie na tę okazję wybrał lokal, w którym wcześniej lubili wspólnie jadać i miał nadzieję, że od tamtego czasu Lava nie zmieniła swoich preferencji. Restauracja była klimatyczna i stylowa, bez wielkiego przepychu i marmurów, acz z nutą elegancji. I przede wszystkim, mieli wyśmienite jedzenie. Na spojrzenie kobiety wzruszył nonszalancko ramieniem:
- Pomyślałem, że w LA mogło brakować Ci tego miejsca, więc warto byłoby tu zajrzeć. - Uśmiechnął się ciepło.
Na wejściu pomógł zdjąć Lavie płaszcz, po czym ściągnął własny, ukazując się w białej koszuli z postawionym luźno kołnierzykiem. Po zajęciu miejsca przy zarezerwowanym stoliku, sam rozejrzał się po miejscu z uznaniem, że niewiele się tu zmieniło.


Lava Hale

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Zapewne oboje żałowaliby, gdyby nie doszło do spotkania. Lava bywała nostalgiczna, gdy chodziło o Nathaniela. Z niewieloma osobami łączyła ją tak złożona i głęboka relacja. Nathaniel, nawet jeśli nie byli już parą i dzieliło ich znacznie więcej niż samo miejsce zamieszkania, nadal był dla niej kimś ważnym. W tej kwestii byłą sentymentalna, a Covington znaczył dla niej naprawdę wiele. Nie chciała więc, by przypadkowe spotkanie w kawiarni było jedynie zbiegiem okoliczności, którego nie wykorzystała.
Obecność Nathaniela zawsze działała na nią kojąco, jednak po tak długim czasie bez kontaktu, czuła się nieco nieswojo. Teoretycznie wszystko sobie wyjaśnili, nie zostawili po sobie płonących zgliszczy i nie rozpętali przy okazji pożaru w całej okolicy, ale… rozstania zawsze były trudne i sytuacja bywała niekomfortowa. Nie chciała jednak, by Nathaniel poczuł, że coś jest nie tak. Ona sama musiała zebrać myśli, na co nie miała czasu przez cały dzień i po prostu pozwolić temu wieczorowi trwać, pozwolić sobie poczuć się swobodnie, pozwolić losowi działać.
Uśmiechnęła się, słysząc słowa Nathaniela. Była ciekawa, czy nadal miał tę samą asystentkę, a jeśli nie, to czy wolał zająć się tym sam, by uniknąć niewygodnych pytań albo podejrzliwych spojrzeń? Choć Nathaniel zawsze starał się oddzielać życie zawodowe od prywatnego, co Lava bardzo ceniła, nie zawsze było to wykonalne. Sama doskonale wiedziała, co się z tym wiąże.
– Służbowy telefon to wybawienie. Chociaż muszę przyznać, że nie jest w stanie upilnować swojego prywatnego numeru i wciąż wpada w niepowołane ręce. – odparła, wzdychając cicho. Pracowała w branży muzycznej od lat, przez cały ten czas zbierała kontakty i dane na swój prywatny użytek, ale jako osoba działająca w kuluarach. Teraz gdy przestała być anonimowa, ludzie przypominali sobie o niej i jej numer krążył z rąk do rąk, gdy ktoś nie mógł dodzwonić się na służbowy. Oddzielenie życia prywatnego i zawodowego w tym przypadku było niemal niewykonalne.
– Rozumiem doskonale. – pokiwała głową, bycie w podróży potrafiło dać w kość, zwłaszcza gdy prosto z lotniska trzeba było się udać na ważne spotkanie. – Mam nadzieję, że miałeś okazję odpocząć, choć chwilę. – zerknęła na niego z ciepłym uśmiechem. Oczywiście mógł umówić się z nią na inny dzień, poprosić by poczekała, aż odeśpi ostatni lot i ogarnie wszystkie naglące sprawy, ale wolał spotkać się prawie od razu, co bardzo doceniała.
– Dziś miałam spotkanie z potencjalnym gościem naszego podcastu. Przygotowuję teraz listę specjalistów z branży muzycznej, którym chcemy zadać trochę bardziej specjalistycznych pytań. Zależy mi wprowadzeniu dodatkowej warstwy edukacyjnej, bo rozrywkową mamy już opanowaną. – odpowiedziała na pytanie mężczyzny i rozwinęła myśl. Nie miała problemu, by podzielić się z nim tą informacją. Ufała mu i wiedziała, że nic nie zrobi z tą wiedzą. Zresztą podcast się rozwijał, a Lava testowała różne możliwości.
Na twarzy Lavy pojawił się szeroki uśmiech, gdy dotarli na miejsce. Faktycznie było to jedno z miejsc, w które lubiła szczególnie, a wiele wspomnień związanych z tą restauracją wiązało się również z Nathanielem. – Miałeś rację. – odparła, spoglądając na mężczyznę. – Brakowało mi tego miejsca i tego jedzenia. – przyznała, oddając swój płaszcz. Również rozejrzała się po wnętrzu, próbując zauważyć ewentualne zmiany w lokalu. – Dziękuję. – zerknęła na Nathaniela, gdy usiedli naprzeciwko siebie. Oczywiście miała na myśli ich spotkanie, ale również fakt, że wybrał lokal ze względu na nią oraz że pamiętał, że lubiła to miejsce. Nie czekali długo na obsługę, na początek zamówili drinki, ale poprosili kelnera, by wrócił za kilka minut, by na spokojnie mogli zapoznać się z odświeżonym menu. – Pamiętasz ten makaron, który często zamawialiśmy? Cały czas jest w menu, to musi być ich popisowe danie. Mają za to nową zupę krem, na którą chyba się skuszę. – uniosła wzrok znad karty. Nie pamiętała dokładnie całego menu, ale z pewnością w jej pamięci utkwiło kilka szczegółów. Na przykład makaron, którym zawsze się dzielili. – Byłeś tu ostatnio? – zagadnęła, zastanawiała się, czy może miał okazję próbować nowej karty dań.

Nathaniel Covington

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”