WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Logan wysłuchał krótkiej historyjki o pawiu, zauważając przy tym z jaką wprawą, łatwością i wdziękiem Pola zmienia kolory z bledziutkiego na czerwony. Przyjazne docinki przyjaciół dziobiące nieszczęsną Hudson kwitował rozbawieniem, aż w końcu machną ręką
- Kto nigdy nie wypuścił pawia na wolność niech pierwszy rzuci kamieniem - skwitował głośno, nonszalancko wzruszając ramieniem. W jego wyobrażeniu każdy podchodzący pod trzydziestkę człowiek już dawno miał za sobą takie doświadczenia, a nawet gorsze. - Za to wyrazy uznania za zaliczenie skrzata w dzień Św. Patryka, ponoć przynosi szczęście. - lekki uśmiech mógł sugerować żart. Nie wiadomo, gorączkującemu Loganowi zdarzało się gadać głupoty całkiem na serio. - Ale paw to nic, kiedyś Pola się napiła i koleś nam skoczył z mostu, więc naprawdę różnie się to kończy - Shepherd uśmiechnął się do przyjaciółki z pełną sympatią.
Odwrócił od niej spojrzenie, skupiając się na pytaniu zadanym przez Connie - A, dzięki. Leżałem dziś z kryształem na czole przez godzinę, już dochodzę do siebie - odpowiedział gładko, w jego głosie prawie nie było słychać kpiny. I tak absolutnie nie skierowaną w przyjaciółkę, lecz w pewne niekonwencjonalne metody leczenia. Uważał się za całkiem otwartego człowieka, ale biorąc pod uwagę jak poważnie podchodził do zdrowia, jednocześnie próbując różnych terapii i sposobów, które ponoć mogły uratować jego kolano, wciąż nie potrafił patrzeć na kryształy inaczej niż jak na kompletny absurd. Przy tym, nawet przed bliskimi sobie ludźmi starał się zawsze udawać zdrowszego niż był w rzeczywistości, niechętnie przyznając się do słabości. - Jest tu trochę gorąco, nic mi nie jest - pokiwał głową, jakby chciał wzmocnić swoje zapewnienie i uśmiechnął się do Connie.
- Mitch, jak zaśpiewasz na scenie to się dowiesz, nic za darmo. - w jego spojrzeniu teraz skierowanym na starszego Browna może i ktoś mógłby wypatrzeć szczere współczucie, sam nawet nie chciał sobie wyobrażać bycia zdanym na łaskę Roberta przy doborze ubrań. Jednak Mitch powinien wiedzieć, że w takiej sytuacji nie może liczyć na przyjaciół. Prędzej dorzuciliby mu do szafy tuzin podobnych koszulek, niż zabrali z niej chociaż jedną. Mimo wszystko Logan zasiliłby mu garderobę również stylowymi ciuchami, chętnie pomagając przyjacielowi w zakupach.
Słysząc propozycję Charlie, już po słowie „ABBA” zaczął energicznie kiwać głową, nie kryjąc ekscytacji. - Tyczkowaty ze świetną fryzurą? - zażartował. Oczywiście obejrzał Mamma Mię, doskonale wiedział o co chodziło przyjaciółce i kupiła go momentalnie swoją propozycją. - Genialny pomysł! Stoi, zaraz ogarnę nam duet. - już mięśnie zrywały się do akcji, niecierpliwość prawie go poniosła w kierunku kręcącego się przy scenie pracownika. Pozostał jednak na miejscu, sącząc piwo imbirowe, nasłuchując dalszego ciągu rozmowy.
Wszystkie propozycje rzucane przez przyjaciół były świetne, wszyscy byli nastawieni na zabawę, nikt nie chciał się chować przy stoliku czy uciekać przed mikrofonem. Logan kiwał głową przy niemal każdym wymienionym artyście czy utworze.
Mrugnął do Connie - Jest na co czekać. Rozniesiemy scenę - stwierdził z niezmąconą pewnością. Już chciał wstawać, by zarezerwować numer, kiedy Pola zaczęła zdradzać wszystkim obiecaną niespodziankę, a po jej tajemniczym wstępie wybrzmiała zapowiedź i gromkie oklaski. Klub był pełen, w znakomitej większości, prawdziwych wielbicieli karaoke, koneserów amatorskich ryków.
Logan nie potrzebował większej zachęty, ba! Zaraz wyprzedził grupkę w drodze do sceny, na której pracownik klubu ustawił już ostatni z trzech przygotowanych mikrofonów. Niemal jak małe dziecko, Shepherd machnął ręką, jakby popędzając rodziców, a nie przyjaciół i dorwał się do mikrofonu. Policzki miał lekko zaczerwienione, a oczy niezdrowo błyszczały. Podniesiona temperatura rozluźniała go niemal tak dobrze jak podwójna wódka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnęła się pod nosem na komentarz Logana na temat skrzata. Ona doskonale wiedziała, o co chodziło, bo była tam! Pamięta też świetnie, bo jednak nie wypiła tak dużo jak Pola. Jak widać, skrzat rzeczywiście szczęście jej przyniósł.
- Serio, Logan? Popełnił przy was samobójstwo? – zapytała, w wyraźnym szoku, patrząc to na Polę, to na Logana. Osobiście nie chciałaby być świadkiem jak ktoś odbiera sobie życie. I to jeszcze patrząc na to pod wpływem alkoholu, bo ten zaburza przecież świadomość do tego stopnia, że nie wiadomo czy widziało się to naprawdę, czy oczami wyobraźni.
Wszelkie propozycje były bardzo ciekawe, na które Charlie czekała niecierpliwie. Była przeszczęśliwa, że jej propozycja podpasowała Loganowi i już myślała, co by tu zaśpiewać z resztą przyjaciół.
- Connie, ty też się szykuj na jakiś odjazd! – zapowiedziała, grożąc palcem, by wzięła to sobie na poważnie. Pola jednak była szybsza od wszystkich, gdy zapowiedziała, że wybrała już im coś. Jeszcze wstydziła się takich występów, bo może za mało wypiła? Pochłonęła połowę swojego wina i dopiero wtedy zdołała podążyć za nimi na scenę. – Ale wiecie co? Koniecznie musimy mieć takie koszulki jak nasi super bracia Brown. Robert, zrobisz mi też taką? Tylko… nie identyczną co Mitch, wiadomo – mruknęła z rozbawieniem.
Nie przyznawała się, że piosenki nie zna, więc stanęła za Polą, chichocząc do Connie jakby wcale nie miała jej przyłapać na tym. Zaraz zaczęła się piosenka i z początku nieśmiałe głosy, przemieniły się w wesoły śpiew, udający, że wcale nie fałszują. Było ich za dużo, by było to naprawdę ładne wykonanie! Charlie zeskoczyła na chwilę ze sceny i sięgnęła drinka swojego i Connie, bo był najbliżej, podając jej go za chwilę. Tak na wszelki wypadek!
sorry that I lost our love, without a reason why
sorry that I lost our love, it really hurts sometimes

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spojrzał na Polę z wyrzutem, nie kryjąc oburzenia, chociaż w zasadzie powinien był. Czy ona właśnie nazwała go skrzatem? Czy on wyglądał albo, co gorsza, zachowywał się, jak skrzat? Nie może być.
Podobnie jak Charlie, zwrócił uwagę na słowa Logana odnośnie kogoś, kto skoczył z mostu przez to, że Pola się upiła. Nie był pewien czy dokładnie o to chodziło, ale uznał, że lepiej tak, niż odwrotnie. Z dozą rozbawienia zdał sobie sprawę, że póki co nikt nie zdradził Mitchowi, co ma napisane na koszulce. Za takie i podobne sytuacje kochał swoją ekipę. Poczucia humoru nie mógł im odmówić i z resztą jak widać, starał się dostarczać im moc żartów i rozrywki. Na słowa Connie o jej stanie cywilnym, przekręcił głowę w jej stronę i zerknął na nią zaciekawiony. To chyba jest co świętować, przynajmniej takie odniósł wrażenie, skoro dziewczyna była zadowolona z tego, że znowu jest singielką. Uniósł drinka i napił się, wznosząc niemy toast, a na wzmiankę o przygotowywaniu koszulek do ekipy, zaśmiał się krótko i zapewnił, że jako koszulkowy master na pewno stanie na wysokości zadania. Spojrzał na Charlie, gdy ona również wspomniała o koszulkach. — Nie wiem, czy dam radę zorganizować lepszą od tej Mitcha, ale zrobię co w mojej mocy —obiecał entuzjastycznym tonem, gdzieś pomiędzy przekrzykiwaniem się odnośnie piosenki, którą dziś zaśpiewają, a słowami Poli, która już ogarnęła ich repertuar, który swoją drogą wcale nie był taki zły. Chłopak pobiegł za Loganem na scenę, dalej trzymając drinka w ręku. Po chwili jednak się zreflektował i wrócił po Mitcha, bo jeszcze z tego wszystkiego wszyscy by o nim zapomnieli i zostałby przy stoliku, nie dostając szansy, by pokazac, jaki z niego wspaniały wokalista.
Ustaw się tu, przed sobą masz mikrofon — krzyknął do brata, bo już na wejściu dostali niezłe brawa. Chyba trafili na dobry punkt imprezy. Większość na widowni była już wstawiona. Robert zaczął klaskać, gdy w sali rozbrzmiała melodia YMCA.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Robiło się coraz zabawniej, choć dopiero smakowało się alkoholu. Wziąwszy zaledwie kilka łyków, przyjaciele dogryzali sobie wzajemnie. Bez zbędnych złośliwości rzecz jasna, a jedynie w gęście, ot takiego lekkiego droczenia.
Na salony wtargnął sławny już w ich towarzystwie paw Poli. Mitch nie był obecny na zabawie z okazji Dnia Świętego Patryka. Był wtedy zawalony robotą, toteż nawet nie skosztował zielonego piwa, ani nie spędził wieczoru w towarzystwie Leprikona, który to łasy był na złoto. Zamiast tego dryfował w umyśle Ducha, usiłując dopatrzyć się miejsca, w którym popełnić musieli błąd. Inaczej tego nazwać nie mógł, skoro owy człowiek wciąż pozostawał na wolności.
Ale stop - dzisiaj nie zmierzał gdybać o pracy. Miał się dobrze bawić. W towarzystwie paczki swoich przyjaciół.
Chociaż temat koszulki niebywałe wiercił mu dziurę w brzuchu. Ta niewiedza była okropna!
A nikt nie raczył mu wyjaśnić elementów jego ubioru, tych wybranych specjalnie przez Roberta.
- No ej! - odezwał się ze słyszałnym wyrzutem, kiedy to Charlie wraz z jego bratem dalej ciągnęli pogawędkę o tych cholernych kawałkach materiału.
Skoro to takie na czasie, to czemu najmłodszy Brown nie sprezentuje garderoby całej ich ekipie?
W końcu dostał swoje piwo, którego zdążył upić zaledwie łyk, bowiem skończyło się wybieranie repertuaru do karaoke. Pola zadecydowała, ciągnąc notabene wszystkich na scenę. Może nie tak dosłownie, bo finalnie po Mitcha musiał wrócić Rob, kiedy ten, nieco zdezorientowany sam pozostał przy stoliku. Nie bardzo przecież wiedział, co się dzieje. Słyszał delikatny rozgardiasz i wzajemne przekrzykiwanie się. Niczym dzieci ma boisku szkolnym podczas przerwy.
Na szczęście w porę zrozumiał, że wypchnięto go przed publikę, gdzie już tłoczyła się cała paczka. Odruchowo wyciągnął dłoń przed siebie, by dosięgnąć mikrofonu, o którym ówczesne wspomniał jego brat.
YMCA.
Mieli szczęście, że dziadek Harold był wielkim fanem tego kawałka i za każdym razem, gdy odwiedzało się rodzinny dom, to utwór leciał gdzieś w tle. Dzięki czemu Mitch znał tekst na pamięć. Inaczej by sobie nie poradził wokalnie, bo literek z ekraniku przecież nie przeczyta!
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uniosła sceptycznie jedną brew, patrząc na Logana z rozbawieniem. Nie było tajemnicą, że Connie totalnie nie wierzyła w magiczne, oczyszczające moce kryształów, w znachorów czy jakieś ziołowe maści, które teoretycznie pomagały na “dolegliwości wszelakie”. Wywróciła koniec końców oczami i skinęła głową.
– W porządku, wierzę ci – odparła dość niechętnie, chociaż rozumiała doskonale to, że nie lubił przyznawać się do słabości. Sama robiła przecież dokładnie to samo – niezależnie czy po jakiejś akcji wracała posiniaczona, czy musiała poleżeć w szpitalu, bo akurat ktoś ją postrzelił tam, gdzie kamizelka kuloodporna nie sięgała. Zerknęła z rozbawieniem na Charlie.
– O, możemy zaśpiewać Wannabe, Spice Girls! – zwróciła się do szatynki, bo przecież Spice Girls to klasyczek, nawet jeśli na co dzień umiłowała sobie cięższe brzmienia rockowe z lat osiemdziesiątych.
– Jesteś pisarzem, Rob, wierzymy w ciebie! – stwierdziła z rozbawieniem na słowa przyjaciela, a kiedy wszyscy się podnieśli, to i ona wstała, pędząc na scenę zaraz za Charlie. Po chwili oczywiście z wdzięcznością przyjęła od niej drinka, którego jakąś połowę opróżniła natychmiast, bo chociaż piosenkę znała, to jednak zdecydowanie nie aż tak dobrze. Sama zaczęła więc chichotać jak opętana razem z Charlie, ale kiedy wszyscy bezpiecznie dotarli na scenę, zaraz przeniosła wzrok na ekranik, na którym powoli zaczęły się podświetlać pierwsze słowa piosenki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W pierwszej chwili nie kryła wdzięczności, jaką obdarzyła Logana po jego odpowiedzi. No właśnie! Każdy miał za kołnierzem jakąś swoją przygodę z pawiem, Pola również. Wolałaby jednak do tego już więcej nie wracać, może dlatego tak ostrożnie podchodziła do zawartości swojego malibu, jakby co najmniej miało ją za moment powalić. — Dzięki, dzięki — dodała pospiesznie na wzmiankę o skrzacie, nie mogąc powstrzymać się przed wymownym uśmiechem, który pewnie z łatwością rozszyfrowałaby Charlie - lecz to nie przyjaciółka, a Robert spoglądał na nią. Nie wyglądał na zadowolonego, więc przekręciła teatralnie oczami, by nie robił z tego wielkiego halo, a wszystko podsumowała uroczym uśmiechem. Może nawet by coś powiedziała, ale dalsza wypowiedź Logana ją zamurowała. Nie przypuszczała, że wyciągnie historię z tamtego czasu, który do łatwych nie należał. O ile historia z pawiem była całkiem zabawna, tamta przyprawiała ją o ciarki długie dnie, jeśli nie tygodnie. — Zabrzmiało to co najmniej tak, jakby moje picie wróżyło coś złego — i dyskretnie odsunęła od siebie swoje malibu. Co jeśli jest w tym ziarnko prawdy? O matulu! Szok Charlie w niczym nie pomagał, a obraz tamtych zdarzeń wciąż pozostawał dla Apolloni rozmyty. — Tamta noc była dziwaczna, chyba lepiej do tego nie wracać — podsumowała na koniec, by szybko skupić się na rozmowach prowadzonych przez przyjaciół. Choć ciężko mówić tutaj o skupieniu, kiedy w tajemnicy i z niecierpliwością wyczekiwała przywołania na scenę.
I stało się! Cała grupą (bo nawet Mitchowi wspaniałomyślnie Robercik pomógł w ostatniej chwili) wkroczyli na scenę, by porwać ten już lekko wstawiony i rozbawiony tłum. Apollonia znała nie tylko słowa, ale i cały układ - nic dziwnego, że już po pierwszych słowach wczuła się na maksa, co niektórych mogło zagrzewać do zabawy, a innych jednie rozśmieszać ALE yolo! Liczyła się teraz tylko dobra zabawa z przyjaciółmi; chwila, którą warto pielęgnować we wspomnieniach. Kiedy piosenka zmierzała ku końcowi Polcia pląsała radośnie cała podekscytowana, że się im udało. W końcu nikt nie spadł ze sceny, nie licząc tego, że ona jeden raz była bardzo blisko, ale ktoś w ostatniej chwili ją złapał. Może znowu to zasługa jakiegoś skrzata, kto wie? Tłum też był przychylny, więc nawet przez myśl jej nie przeszło, że ktoś mógłby zrewanżować się jej śpiewającą niespodzianką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- W zasadzie... - Logan przez chwilę autentycznie zastanawiał się czy uspokoić przyjaciół szczerą odpowiedzią, ale reakcje Poli i Charlie wyrwały z niego jedynie wymijające wyznanie - okazało się że nikt nie skoczył z mostu, ale i tak skończyliśmy na pogrzebie - zanurkował w swoim piwie imbirowym kończąc szybko temat. Jego uwadze nie uszły zagadkowe spojrzenia, uśmieszki i grymasy rzucane przez Polę i Roberta, ale skupił się zaraz na Connie odpowiadając jej miną przystającą nie dorosłemu mężczyźnie, lecz łobuzerskiemu chłopcu. Swój swoją pozna, znali się wystarczająco żeby dobrze go zrozumiała.
Logan bardzo się wczuł w występ, co jakiś czas, jak Pola, wykorzystując swoją znajomość choreografii z teledysku, maszerując w miejscu, klaszcząc, machając rękami i dźgając palcem powietrze. Nie był nawet w stanie odczuwać jakiegokolwiek zażenowania, bo zbyt dobrze się bawił. Zerkał na twarze przyjaciół, dających z siebie wszystko i pomyślał, że powinni to robić częściej.
Pod koniec utworu z zaciemnionej sali, pewnie gdzieś z tyłu, wyfrunął stanik, pięknie rozwijając się w locie, by skończyć swoją podróż na klacie Mitcha. Niektórzy po alkoholu mieli problem i by dostrzec oczywistą literówkę w pierwszym rzędzie na koszulce starszego Browna, i aby dojrzeć mniejsze literki kolejnych dwóch rzędów.
Kiedy ostatnie nuty utworu się skończyły, a oklaski i gwizdy towarzyszyły ich zejściu ze sceny, Logan przyciągnął do siebie Mitcha i poklepał go po plecach zrównując się z nim krokiem. - Dostałeś stanikiem, Brown. Z taką koszulką... - zawiesił głos znacząco i zaraz się cofnął, zostawiając przyjaciela z resztą grupy, by zamówić dla siebie i dla Charlie wspólny numer. Zostali wpisani na listę, kiedy Logan stwierdził że mógłby odwdzięczyć się Poli. Jakkolwiek kusiło go zapisanie całej paczki na Backstreet Boys, zgodnie z propozycją Roberta, finalnie zdecydował że Pola, Charlie i Connie powinny poradzić sobie z wysoką tonacją znanego hiciora.
Wrócił zaraz uśmiechnięty do stolika i walnął w blat - Następna kolejka na mnie! - wielkomyślnie zdecydował i odwrócił się próbując namierzyć kelnerkę, żeby złożyć zamówienie.
W tym czasie scenę zajął jakiś duet wykonujący trudny utwór.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#17

Camila Crown kończyła dwadzieścia pięć lat i zarzekała się, że w przyszłym roku w końcu wyjdzie za mąż. Niestety brakowało kandydata, który okiełznałby jej nieobliczalny charakter. Kobieta wciąż poszukiwała siebie. Jednego dnia planowała podróż dookoła świata, drugiego pragnęła olbrzymiej rodziny i owczarka niemieckiego. Mimo wszystko wśród znajomych uchodziła za niezwykle sympatyczną, dlatego na urodziny wynajęła loże w barze karaoke na trzydzieści osób.
Sirius na przyjęcie dołączył godzinę po rozkrojeniu tortu. Musiał dłużej zostać w biurze i dokończyć projekt, z którym zespół borykał się od przeszło dwóch tygodni. Pozostało kilka nieścisłości.
W pierwszej kolejności przywitał się z solenizantką. Wręczył jej dużą, kolorową torebkę z prezentem oraz bukiet białych róż. Następnie dosiadł się do grupy chłopaków. Jeden z nich natychmiast nalał mu wódki do kieliszka. W międzyczasie ktoś pogłośnił muzykę, a na środek sali wyszła trójka dziewczyn. W rękach dzierżyły mikrofony i kieliszki z drinkami. Po chwili zaczęły śpiewać, kalecząc przy tym utwór Lady Gagi. Niemniej jednak po upływie kolejnej godzinie gościom było już wszystko obojętne.
W pewnym momencie Sirius odstąpił od swoich towarzyszy. Skończył im się alkohol, dlatego podszedł do stolika Camili i zamieniając z nią kilka zdań, skorzystał z wódki, która stała obok. Niedbale nalał trunku do kieliszka, po czym odwrócił się i niespodziewanie wpadł na kogoś. Szkło opustoszało, a zewsząd roztoczył się palący zapach alkoholu.
Spojrzał najpierw na kieliszek, potem na Jackie. Dziewczyna stała tuż przed nim, z miną co najmniej tęgą i bluzką nasiąkniętą wódką.
- Jackie - wyksztusił. Przez cały wieczór stronił od towarzystwa blondynki. Wymienili ze sobą raptem dwie uprzejmości - posyłając sobie niedbały, powitalny gest oraz w momencie w którym dziewczyna poprosiła o podanie miski z sosem do paluszków. Akurat Sirius znajdował się najbliżej. - Nie chciałem - dodał prędko i intuicyjnie złapał Jackie za nadgarstek, a następnie siłą wyciągnął z pokoju. Działał intuicyjnie, więc nawet nie domyślił się, jak z perspektywy innych wyglądała cała ta sytuacja. Zatrzymał się dopiero przed toaletą. - Spłucz to szybko - nakazał i puściwszy jej dłoń, skinął na drzwi.
Ostatnio zmieniony 2021-11-15, 16:05 przez Sirius Bosworth, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4

Choć Jackie nie była już z Siriusem od wielu miesięcy, to jednak z niektórymi osobami, które przez niego poznała, wciąż utrzymywała kontakt. Część z tych osób nie musiało podejmować tej niezręcznej decyzji, czy będzie trzymać się z Jackie, czy z Siriusem, bo chłopak się nieco wycofał z życia towarzyskiego. Pewnie, blondynka nie lubiła ich tak samo jak kudłatego, który złamał jej serce, ale skoro Camilla zaprosiła ją na swoje urodziny, to Blossom nie odmówiła, bo i dlaczego? Pewnie, wiedziała, że może być tam Sirius, ale się już z niego wyleczyła i wcale nie bała się ten konfrontacji, jeśli miałaby ona miejsce, co wcale nie było takie oczywiste.
Jackie kręciła się wśród towarzystwa, rozmawiając, żartując i poznając nowe osoby. Właśnie rozmawiała z jedną nowopoznaną osobą, którą chwaliła za piękną fryzurę, a jako że była fryzjerką, to się na tym znała, gdy poczuła coś mokrego na sobie, usłyszała Boswortha i spojrzała na niego. Czy pomyślała o tym, że zrobił to specjalnie? Hm, raczej nie. W końcu nie chciał jej znać, widywać czy słuchać, więc raczej by ją omijał, a nie chciał robić jej jakieś hm... przykrości czy przytyki.
-Zostaw mnie!-powiedziała nieco głośniej niż była potrzeba, ale nie na tyle, aby zwrócić na siebie uwagę wszystkich gości. Niby była przyzwyczajona do takiego zachowania bruneta, ale wtedy to było bardziej zrozumiałe, bo byli ze sobą. A teraz? Teraz byli dla siebie nikim i tak powinni się zachowywać. -Naprawdę, odzywasz się do mnie po raz pierwszy od roku i z miejsca chcesz mnie rozebrać?! Z chujem na łby się zamieniłeś?-zapytała, jakby z miejsca wskakując w swoją rolę, kiedy kłótnie i wyzywanie się były tak naprawdę codziennością i wręcz przyjemnością dla nich.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius i Jackie rozstali się w przykrych okolicznościach. Z perspektywy czasu, kiedy już nieco oswoił się ze śmiercią siostry i bardziej obiektywnie spojrzał na tamtą sytuację, to żałował, że postąpił tak pochopnie. Być może mógł się wstrzymać, spędzić kilka dni w odosobnieniu i porozmawiać z dziewczyną o swoim samopoczuciu. Niemniej jednak Sirius nigdy nie był wylewny. Skrzętnie ukrywał emocje i w zależności od sytuacji ubierał odpowiednią maskę. Jackie była pierwszą osobą, której wyznał miłość - i to niejednokrotnie.
- Czy ty czasem się nie zapędzasz, Jackie? - Natychmiast puścił nadgarstek dziewczyny i odsunął się na wygodną odległość. Insynuacje blondynki były dla niego bezpodstawne i przede wszystkim wyolbrzymione. Od początku urodzin unikał kontaktu z Jackie. Trafnie spostrzegła, że nie rozmawiali od przeszło roku. Gdyby bardziej uważał, nie musiałby teraz czuć się zobowiązany, aby jej pomóc.
Zganił się w myślach za nieroztropność.
- Zważaj na słownictwo - bąknął. Minę miał niezadowoloną. Raczej nie spodziewał się, że Jackie ochoczo przystanie na jego empatyczne podejście, jednak nie dało się ukryć, że jej gwałtowna reakcja mocno go zaskoczyła. Przez wzgląd na stare czasy; czasy kiedy chodzili pod rękę, uważał, że należało mu się minimum szacunku. W taki właśnie sposób zamierzał się obnosić z Jackie. Dojrzał przez miniony rok i właśnie znajdował się na tym etapie, że był gotów odebrać od niej telefon w środku nocy i przybiec na drugi koniec miasta, jeżeli potrzebowałaby wsparcia.
- Idziesz się ogarnąć? - zapytał grzecznie, spoglądając dziewczynie prosto w oczy. Mogła być na niego zła, wściekła; mogła go wyzwać od najgorszych, ale w tamtym momencie naprawdę nie miał złych intencji. Czuł zdradliwy sentyment. - Popilnuję, aby nikt nie wszedł do środka. - Skinął na drzwi do toalety.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jackie długo cierpiała po zerwaniu z Siriusem, bo nie dość, że sam fakt ją dotknął, to jeszcze martwiła się o niego, jak on sobie poradzi, nie mając nikogo bliskiego wokół siebie. Bo na kogo miał liczyć? Jego matka również źle sobie z tym radziła, a znajomych odepchnął... Bo ich odepchnął, tak jak Jackie, prawda? No ale nieważne. Było, minęło. W gruncie rzeczy blondynka byłą trochę uspokojona (bo cieszyć się, to dużo powiedziane), że Sirius jakoś się z tego wszystkiego otrząsnął, bo wydawał się być w całkiem niezłym stanie.
-Ja? Chyba Ty-odpowiedziała odwracając wzrok od niego. Byli w tym momencie sami, nikt im nie przeszkadzał, więc mogli sobie spokojnie porozmawiać...Choć przynajmniej dziewczyna nie była do tego zbytnio skora. Nie przygotowała się na to mentalnie. Jeśli chodzi o żądanie, aby ją puścił... Cóż, nawet w przeszłości, tka przyzwyczajeni do własnego dotyku, kontaktu i kłótni, nie byłoby niczym dziwnym, gdyby tak się do niego zwróciła.
Na szacunek trzeba sobie zapracować. To zerwanie zdecydowanie nie było działaniem, którym zaskarbił sobie na wiele miłości i sympatii. Złamał jej serce, to chyba było oczywiste!-Co znowu źle zrobiłam?-zapytała nieco z wyrzutem. Owszem, jej słowa były ostre, trochę do niej nie podobne, ale generalnie... Było to do przewidzenia, prawda? Ona wciąż była młoda i pewnie naiwna, więc mogła zachowywać się nie do końca sensownie. Pewnie zareagowała za mocno i nawet to do niej powoli dochodziło, ale dalej zachowywała hardą minę, wiedząc, że Sirius krytykował ją często i bez żadnego problemu. I często karał.... Co się jej z reguły koniec końców podobało. Jednak teraz nie spodziewała się, aby sprawy potoczyły się ja za dawnych czasów.
-NO okej-stwierdziła w końcu, po chwili wpatrywania się w niego. Obróciła się na pięcie, wchodząc do niewielkiej łazienki i ściągając z siebie bluzkę. Została w samych jeansach i staniku, zastanawiając się, jak to zrobić, aby jak najmniej zmoczyć bluzkę, bo nie wierzyła w moc tej niezbyt porządnie wyglądającej suszarki do rąk.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius nie radził sobie wcale. Z jednej strony przeżywał śmierć Ursuli, a z drugiej brakowało mu Jackie. Mimo tego w tamtym żałobnym okresie uważał, że było to właściwe postępowanie, że skoro nie potrafił ochronić ukochanej siostry, to powinien pozostać samotny. Teraz już wiedział, że jego rozumowanie było po prostu głupie, jednak potrzebował wielu miesięcy, aby przejrzeć na oczy. Obecnie budował życie na nowo. Zmienił się, spoważniał i nabrał dystansu do pewnych kwestii, choć z drugiej strony momentami dalej nie potrafił nad sobą zapanować. Tkwiło w nim coś ze starego Siriusa Bosworta. Szczególnie wtedy, kiedy ktoś go zdenerwował. Wtedy popadał w konflikty i angażował się w bójki.
- Nie, nic - speszył się, kręcąc jednocześnie głową. Kiedy pierwsze emocje opadły i sytuacja wydawała się być bardziej klarowna, ponownie podszedł bliżej. Było w tym coś sentymentalnego, bo ta ostra wymiana zdań, przypomniała mu czasy kiedy byli razem. Wówczas często się kłócili, a nawet przepychali. W tamtym okresie Sirius nie obawiał się zdobywać przewagi siłą. Bez zawahania przerzucał sobie Jackie przez ramię, ciągnął ją na siłę do łóżka, zamykał w ramionach, szczypał, podgryzał, lizał, a nawet zamykał w szafie, aby czasem nie wymknęła się na imprezę z koleżankami. To był zabawny, beztroski czas.
Kiedy zniknęła w łazience, oparł się o drzwi. Skrzyżował ramiona i rozglądał się na boki. Po pięciu minutach odpędził pierwszą kobietę, tłumacząc, że łazienka była tymczasowo nieczynna. Potem zrobił się bardziej niecierpliwy i po prostu wszedł do środka. Widok Jackie w staniku wywołał w nim rozbawienie. Zauważył, że jej ciało uległo niewielkiej zmianie. Wciąż było atrakcyjne, wręcz kuszące szczególnie wtedy, kiedy znaleźli się sami w toalecie. Prędko jednak odpędził te niecne myśli i ściągnął z siebie błękitną koszulę. pozostał w samym T-Shircie, który kompletnie nie pasował do tej imprezy.
- Ubierz to. - Podetknął ubranie pod ręce Jackie. Mimowolnie spojrzał na jej biust, brzuch, a potem ponownie twarz. - Tak chyba będzie wygodniej. Raczej nie uda ci się pozbyć smrodu wódki z bluzki - stwierdził.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owszem, nie radził sobie i potrzebował stabilności, czegoś znajomego, a on sam pozbawiał się resztki normalności. To była jednak jego sprawa i ktoś tak niewielki mocą i wielkością jak Jackie, nie był w stanie zmusić jej do czegokolwiek. Blondynka starała się, ale ... Cóż, dała sobie w pewnym momencie spokój i wiedział, że najlepsze dla niej będzie, jak totalnie odetnie się od Siriusa, nie próbując nawet dowiadywać się, co tam u chłopaka. Na początku jeszcze łudziła się, że po upływie jakiegoś czasu.... Kilku dni, dwóch tygodni, potem kilku tygodni i miesięcy, chłopak odezwie się do niej i wrócą do siebie. To się jednak nie stało, a ona w tym momencie nie miała już na to ochoty. Przynajmniej tak sądziła, do momentu aż nie zmierzyła się z nim oko w oko. Bo wiadomo, teoria to jedno, a jak dojdzie już do konfrontacji... To cóż, wszystko może okazać się inne.
Tak, ta sytuacja była totalnie jak z przeszłości. Choć wtedy sprawy potoczyłyby się inaczej. To blondynka byłaby ciapą i oblała kudłatego, on by się zezłościł, wyciągnął ją za rękę z głównej sali i zamknął w łazience.... By się pokłócić, podrażnić i pogodzić.
-Co tu robisz?-zapytała się, obracając się i widząc Siriusa. Szczerze mówiąc, nie przeszkadzałoby jej, jakby jakaś kobieta weszła skorzystać z toalety. Boswortha też się nie wstydziła, bo widział ją znacznie bardziej rozebraną.
-Nie ma potrzeby, Sirius-machnęła ręką widząc jego koszulę. Okej, będzie śmierdzieć wódą, ale z drugiej strony, byli w pubie, alkohol lał się strumieniami, więc to nie tak, że ten zapach jakoś będzie kogokolwiek drażnił w nos, bo będzie tak mocno wyczuwalny.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius sporadycznie widywał Jackie na ulicy albo w osiedlowym sklepie. Czasami ją obserwował; spoglądał jak nieznacznie się uśmiechała, grzebała coś w telefonie albo szukała czegoś w torebce. Bywały momenty, że chciał po prostu podejść i porozmawiać tak jak wtedy, kiedy byli razem; kiedy spędzali wieczory w łóżkowych pieleszach i żartowali. Tamten czas odszedł jednak w zapomnienie i prędko odzyskiwał rezon, odchodząc.
- Stoję - odpowiedział tak zwyczajnie i naturalnie, jakby roczna przepaść między nimi w ogóle nie istniała. Wzruszył ramionami, prezentując swoje lekceważące nastawienie. - Nie masz niczego, czego wcześniej bym nie widział - dodał nieco zbyt bezczelnie. Chociaż początkowo czuł dyskomfort na urodzinach Cam i unikał kontaktu z Jackie, to teraz uważał, że było to zupełnie bezpodstawne. Nagle zdał sobie sprawę, że pomimo przeszłości, dalej mogli spędzać czas w jednym pomieszczeniu. Prawdopodobnie dla Siriusa było to łatwiejsze, bo to on zakończył ich relacje, zdradził zaufanie dziewczyny i rozczarował ją swoją postawą. To właśnie on był winowajcą i oboje doskonale o tym wiedzieli.
- Przestań się boczyć - powiedział nagle i na siłę wepchnął koszulę w ręce Jackie. Potem zabrał jej bluzkę i zaczął szorować w rękach pod bieżącą wodą. Wyglądał zabawnie, nachylając się nad umywalką, która sięgała mu zaledwie miednicy. W dodatku w międzyczasie do toalety weszła jakaś kobieta, lecz obrzuciwszy spojrzeniem półnagą Jackie, szybko zrezygnowała i trzasnęła za sobą drzwiami. Wtedy Sirius pokręcił głową i najzwyczajniej się roześmiał.
- Nie chcę być twoim wrogiem. Rozmawiaj ze mną normalnie - mówiąc to, użył więcej mydła i ponownie namoczył materiał.
W przeszłości, gdyby sytuacja była odwrotna, Sirius zareagowałby gniewem. Nigdy nie cechował się szczególnym opanowaniem, a w tamtym okresie bardzo wiele rzeczy działało mu na nerwy. W tym Jackie. Jednak trwali przy sobie, jednocześnie nie dostrzegając świata dookoła.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiadomo, to było tylko Seattle, nie było możliwe, aby naprawdę nigdy w życiu się nie spotkali. Tylko Jackie nie szukała kudłatego, wysokiego faceta, tej znajomej twarzy na każdym mijającym ją brunecie. A nawet jeśli go zobaczyła, to starała się przemknąć gdzieś niezauważona. Nie chciała kontaktu z nim, tak na wszelki wpadek.
-Doprawdy?-zapytała. No jasne, że stał, przecież przez ten rok nie zyskał umiejętności lewitowania, nie stał też na rękach, ani nie wykręcał bączków. Nie o to pytała. Bardziej chodziło jej o to, co go skłoniło, aby jednak wziąć sprawy w swoje ręce, tak jak zawsze w przeszłości. A teraz Jackie była bardziej dojrzała, bardziej samodzielna... Nauczyła się, jak to jest być dorosłą kobietą, bez żadnego mężczyzny u boku. Nie potrzebowała niczyjej pomocy w tak błahych sprawach jak pranie koszuli. No co jak co, ale kobieta w tym temacie powinna się znać!
Czy aby na pewno mogli spędzać czas jak dawniej w zamkniętym pomieszczeniu? To, że nie skaczą sobie do gardła nie świadczy, że wszystko jest okej, czasem chłód bardziej bolał i więcej świadczył, zwłaszcza pamiętając jak kiedyś elektryczne było ich każde spotkanie, czy dotyk.
-Nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, ale już jakiś czas temu straciłeś prawo, do rozkazywania mi, jeśli w ogóle kiedykolwiek je miałeś-rzuciła na temat tego boczenia się. W końcu oblał ją wódką, to miała prawo być nie do końca zadowolona, mimo że nigdy nie była jakąś specjalnie próżna, aby się bardzo przejmować takimi głupotami, bo plamy na wzorzystej bluzce nie specjalnie było widać. Jednak złapała tą męską koszulę, chyba trochę z zaskoczenia, bo jednak nie spodziewała się takiej podmianki.-Przestań, to nie wyschnie!-trzepnęła do lekko w ramię, bo jednak jeśli przystali (ehe...) na to, że blondynka założy jego koszulę (choć normalnie wolałaby bluzę, kiedyś sporo nosiła jego ciuchów), jeszcze nie musiało znaczyć, że trzeba bawić się w szopa pracza, bo co? Miała włożyć mokrą bluzę do torby jak gdyby nigdy nic?
-A o czym chcesz rozmawiać?-zapytała, opierając się o ścianę, do której przytwierdzona była umywalka tak, że brunet mógł na nią spojrzeć jakby chciał. Co prawda nie było to zbyt wygodne, bo musiała się nagimi plecami o kafelki oprzeć, no ale nei było dramatu.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Chinatown”