WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To może należałoby brać mniej zleceń? - zasugerowała, ani myśląc o tym, by ustąpić, wycofać się i zniknąć wśród tłumu, który akurat przechadzał się po chodnikach i ulicach dzielnicy, w której mieściło się studio Marcusa.
Farrah nie zamierzała się poddać, nawet jeżeli obecnie dość heroiczna postawa mogła zostać przez mężczyznę zinterpretowana jako oznaka głupoty i usilne próby szukania kłopotów. W te blondynka nigdy nie chciała się pakować, ale nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że zrobił to on. Mniej lub bardziej świadomie, ale jednak - że wplątał się w coś, z czego niekoniecznie potrafił uciec i co ciągnęło się za nim niczym cień, który był nierozerwalną częścią ludzkiej postaci.
Czy kłopoty trzymały się go równie mocno?
Czy jego porachunki z niejakim Jaggerem wciąż dotyczyły jedynie studio, czy może obszar ich współpracy był szerszy?
Czy było to coś niebezpiecznego? Dla niego, dla niej?
- A ja będę nalegać, żebyś się ode mnie odsunął - warknęła, tym razem wkładając w swoje ruchy nieco więcej siły. Nie wiedziała, czy uderzenie dłonią zaciśniętą w pięść w klatkę piersiową mężczyzny zrobiło na nim jakiekolwiek wrażenie, ale jego bliskość była przytłaczająca, niechciana, obrzydliwa.
Równie obrzydliwe było jego spojrzenie, słowa, zamiary. O tych ostatnich nie musiał co prawda mówić na głos. Farrah nie zwykła oceniać ludzi po wyglądzie czy pozorach, ale ten jeden raz miał być w pełni uzasadnionym wyjątkiem, bo przecież Jagger nie jawił się w oczach kogokolwiek jako mężczyzna, który zajmował się organizacją sesji zdjęciowych nad rzeczką lub w towarzystwie uroczych szczeniaczków.
- Puść mnie - jęknęła żałośnie, nie spodziewając się ze strony Marcusa jakiejkolwiek interwencji. Tę jednak doceniała, szczególnie że okazała się konieczna. Farrah w konfrontacji z tym typem spod ciemnej gwiazdy była z góry skazana na porażkę, a ta konkretna mogła kosztować ją naprawdę wiele.
Z ulgą przyjęła moment, w którym odległość między nią a nieznajomym została zmniejszona, a przeszkodą okazał się Marcus. Wsparła się o stojącą nieopodal ladę, ostrożnie przesuwając się we wskazanym przez właściciela studio kierunku. Dużo pewniej czułaby się, gdyby ułatwiony został jej dostęp do drzwi wyjściowych - teraz już wiedziała, że powinna była uciec, gdy miała ku temu okazję - ale, nie tracąc czasu, bez słowa ruszyła w kierunku zaplecza, którego drzwi zamknęła za sobą i o których powierzchnię wsparła się, kiedy walczyła o zapanowanie nad własnym oddechem. Jednocześnie wciąż nasłuchiwała, co działo się w głównym pomieszczeniu studio.
Bała się.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby tylko wszystkie pytania kotłujące się w jej głowie padły na głos, nie uzyskałaby odpowiedzi. Nie mógł jej powiedzieć, czym się zajmował i w co się wkopał. Jedyne co mógł, to dbać o to, by nie wciągnąć jej w tę mroczną stronę swojej rzeczywistości. To mu się nie udało. Moment w którym została zauważona przez człowieka, z którym miał zatargi, był niczym podpisany na nią wyrok, a on nie czuł, że mógł z tym coś zrobić. Jedyną opcją było brnięcie w słowną gierkę, którą zapoczątkowała i modlenie się, by Jagger odpuścił. By uwierzył, że była tylko jedną z wielu dziewczyn, które mijał na ulicy miasta i na które nie zwracał większej uwagi, jeśli nie trafiły do studio.
Puść ją i nie waż się więcej tknąć — rzucił. Nie wiedział, czy była to prośba, czy groźba. On sam czuł przed mężczyzną spory respekt, ale w tym przypadku rozsądek odchodził w zapomnienie, bo musiał chronić Farrah przed brudnymi łapskami Jaggera. Mężczyzna nie spuszczał z niej wzroku, lecz Marcus starał się mu to utrudnić. Rozbieranie jej wzrokiem, kontakt fizyczny i obleśne teksty, były tym, co powinno było zakończyć się tu i teraz. Osłaniając Farrah, mierzył wzrokiem mężczyznę, gotowy wdać się w bójkę, gdyby tylko ten postanowił ją zatrzymać. Nie miał prawa się do niej zbliżać. Ani teraz, ani nigdy. Marcus mógł mu podsuwać pod nos wiele dziewczyn, które były mu obojętne. Farrah nie była. Nie tylko dlatego, że była córką przyjaciół ojca i jego studentką oraz pracownicą, za którą czuł się odpowiedzialny. On ją najzwyczajniej w świecie polubił i przez to odetchnął z ulgą, gdy drzwi biura się za nią zamknęły.
Dostarczę ci te cholerne zdjęcia. Mam nowe dziewczyny, które marzą o wielkiej karierze. Dostaniesz wszystko, ale idź już — poprosił najspokojniej, jak potrafił, ale w środku gotował się ze wściekłości. Wkopał się w coś, co wydawało się być tym, co nie miało się skończyć. Ilu dziewczynom miał jeszcze zniszczyć życie, by spłacić dług? Nie był w stanie tego określić, ale wiedział, że w starciu z tym człowiekiem nie miał najmniejszych szans na to, by wyjść z tego bagna bez większego echa. Karma miała go dopaść. Sprawiedliwość miała objawić się w bolesny sposób. — ile ich jest? — pytanie zawisło w powietrzu bez odpowiedzi. Marcus był rozdarty. Chodziło o przyjaciółki Farrah. O znajome dziewczyny, która obdarzyła go kredytem zaufania. Te miał stracić wraz z dniem, w którym wszystko co robił, ujrzy światło dzienne. — Wyjdź. Skończyłem tę rozmowę — odparł po chwili, wskazując na drzwi wejściowe. Starał się zachować spokój, ale w głębi serca chciał sięgnąć po stojący obok statyw i rozwalić głowę znajdującemu się przed nim człowiekowi. — Wrócę za tydzień. Lepiej, żebyś miał zdjęcia. Możesz do tego dorzucić nagrania — Jagger skapitulował, ale Marcus wiedział, że była to chwilowa kapitulacja. Wiedział też, że wzmianka o nagraniach nie była sugestią, a rozkazem. Zaklął w duchu, odprowadzając mężczyznę wzrokiem do drzwi. Przez kilka długich chwil stał w miejscu, by zyskać pewność, że ten nie wróci.
Nie wrócił, a Marcus ruszył do drzwi prowadzących do biura.
Co to, kurwa, było?! — ryknął na nią, zatrzaskując za sobą drzwi. Podszedł do Farrah i złapał jej ramiona, potrząsając jej drobną sylwetką. — Musiałaś zgrywać pieprzonego chojraka? — dodał, wbijając w nią lodowate spojrzenie. Był wściekły. Na siebie. Na nią. Na Jaggera. To przekładało się na siłę, z którą zaciskał palce na ramionach Farrah. — Kiedy daję ci do zrozumienia, że masz się nie wtrącać, to robisz to, jasne? Jestem twoim szefem i masz wykonywać polecenia. W chuju mam to, czy werbalne czy nie — dodał, potrząsając nią raz jeszcze i odsunął się, biorąc głębszy oddech. Przechadzał się nerwowo po biurze, próbując choć trochę się uspokoić. Kilkadziesiąt sekund wystarczyło, by usiadł w fotelu. — Masz go unikać. Nie pozwól, żeby się do ciebie zbliżył. I to nie jest prośba. To polecenie, Winfield — mruknął, nawet na nią nie patrząc. Nie chciał, by Jagger się do niej zbliżył, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że konsekwencje mogłyby być opłakane. Dla niej i dla niego. Jedyną osobą, która coś by zyskała, był ten przeklęty dupek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Farrah z uwagą nasłuchiwała tego, co działo się za drzwiami. Teoretycznie zamkniętymi, w praktyce zbyt słabymi, by powstrzymały rosłego osiłka, który w wyważaniu prawdopodobnie miał wprawę większą niż blondynka byłaby w stanie przypuszczać. Oddychała ciężko, serce biło jak oszalałe, a nogi uginały się pod ciężarem drżącego ciała. Bała się. Jeszcze nigdy w życiu nie bała się tak bardzo jak teraz, a przecież dotychczas studio kojarzyło się jej jako miejsce zwyczajne, momentami trochę nudne, ale mimo wszystko bezpieczne. Marcus może nie należał do najprzyjemniejszych i najłatwiejszych w obsłudze facetów na świecie, ale nigdy nie podejrzewałaby go o prowadzenie interesów z grona tych niebezpiecznych, może nawet nielegalnych.
Sesja, zdjęcie, nagrania. Zbijanie szmalu, ona nadająca się do... czego właściwie? Nie wiedziała. I nie była pewna, czy chciała taki stan rzeczy zmienić.
Na decyzję było jednak za późno, bo niespodziewanie panująca dookoła cisza została przerwana wtargnięciem do pomieszczenia Marcusa.
- Puść mnie - warknęła w złości, w pierwszej chwili kojarząc jego dotyk przede wszystkim z tym, którym uraczył ją tamten oblech. Nie chciała być dotykana. Ani przez niego, ani przez swojego przełożonego, dlatego bez cienia zawahania podjęła się próby wyrwania się z mocnego uścisku jego dłoni. - Uspokój się! - rzuciła donośniej, masując obolałe miejsce, kiedy odległość między nią a Marcusem znacząco się zwiększyła.
Westchnęła, wbijając spojrzenie w jakiś bliżej nieokreślony punkt. To, co się dziś wydarzyło, było podejrzane, niepokojące, zupełnie przytłaczające. Myśli wirowały jak szalone, powodując ucisk w czaszce, a krew wciąż buzowała w żyłach od nadmiaru adrenaliny. Z perspektywy czasu Farrah nie wiedziała, co dokładnie sobie myślała i jaki właściwie chciała osiągnąć skutek w z góry skazanej na porażkę konfrontacji z Jaggerem. Kimkolwiek by nie był, nie miała żadnych szans. Wątpiła nawet w to, że jakiekolwiek miał Marcus.
- Może trzeba było o tym pomyśleć zanim wpakowałeś się w jakieś gówno - burknęła w złości, przechadzając się po gabinecie. Ruch nie pomógł, ale przynajmniej dawał złudną namiastkę rozładowania emocji, wśród których znajdowały się przede wszystkim te negatywne. Strach, złość, rozczarowanie.
- Och, jasne. Przychodzi tu, kiedy ma na to ochotę, więc ja, będąc tu codziennie, powinnam go unikać - skomentowała z nieskrywaną złośliwością, wywracając przy tym oczami. Rozkaz wydany przez Marcusa nie miał sensu, z czego mężczyzna na pewno zdawał sobie sprawę.
- Pomyślałeś, co by było, gdyby pojawił się tutaj, kiedy byłabym sama? Ja pierdole. Co to w ogóle było? Kim jest ten facet? Czego od ciebie chciał? - Domyślała się, że nadmiar pytań nie musiał poprawić atmosfery, a nawet więcej - że mógł ją jedynie bardziej zepsuć, ale o to Marcus wraz ze swoim znajomym zadbali osobiście.
- O jakich zdjęciach mówił? - dodała po chwili, unosząc brew w pytającym geście.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spotkanie z Jaggerem wytrąciło go z równowagi. Na tyle, by kontrolowanie się w obecności Farrah, stanowiło dla niego niemałe wyzwanie. Szlag go trafiał, gdy myślał o tym, że zamiast niego, w studio mogła być ona. Zupełnie sama i zdana na łaskę i niełaskę tego sukinsyna. Marcus musiał przyznać przed samym sobą, że się wystraszył. Bał się o nią i o to, do czego mężczyzna się posunie, by zdobyć jej zdjęcia, jeśli cała ta rozmowa nie była tylko i wyłącznie czystą złośliwością i próbą przetestowania cierpliwości samego Marcusa.
Jak mam się uspokoić? Jak, skoro wtrąciłaś się w coś, co nie powinno cię interesować? Po cholerę w ogóle się odzywałaś? — zapytał, mierząc ją wzrokiem. Nie rozumiał, co jej odbiło i czemu zdecydowała się ściągnąć na siebie uwagę, zamiast się wycofać. On sam uważał, że nie potrzebował pomocy. Poradziłby sobie sam. Doszłoby jak zwykle do ostrzejszej wymiany zdań, po której wróciłby do punktu wyjścia. Zamiast tego musiał się teraz martwić nie tylko o własne długi, ale również o bezpieczeństwo dziewczyny. Wszystko przez to, że nie miała w sobie instynktu samozachowawczego. Nie przypuszczał, że Farrah kiedykolwiek zdoła go tak zdenerwować, ale tego popołudnia udowodniła, że potrafiła. Zaskakiwała go bez końca. Żałował jedynie, że tym razem nie mógł powiedzieć, by było to pozytywne zaskoczenie.
Nie twój interes w co się wpakowałem. Widziałaś, że nie miał pozytywnego nastawienia. Pomyślałaś, że może się to odbić na tobie, kiedy się wtrąciłaś? Wpadłaś na to, że mógł ci coś zrobić? — burknął trzaskając dłonią w blat biurka. To pomogło mu nieco wyładować tej negatywnej energii, która zdążyła się w nim zgromadzić przez ostatnie minuty.
Nie pomyślał. Nie wpadł na to, że zatrudniając Farrah u siebie, narażał ją na kontakt z Jaggerem. Nie pomyślał o tym, że ten widząc ją, mógłby sobie zażyczyć zdjęć z nią w roli głównej. Nie wpadł również na to, że w takiej sytuacji musiałby je zrobić i potem żyć z poczuciem winy, bo zdjęcia córki, przyjaciół jego ojca znalazłyby się w tej części internetu, w której nie powinno ich być. Był na siebie zły. Wręcz wściekły, bo nie tak to wszystko miało wyglądać. Co gorsza, nie wiedział, co powinien w tym momencie zrobić. Nie chciał rezygnować ze współpracy z Farrah, ale po tym, co stało się tego dnia, zdał sobie sprawę z tego, że miała przechlapane, a on nie mógł dopuścić do tego, by kiedykolwiek została w studio sama.
Pytasz, bo chcesz wiedzieć dla własnego bezpieczeństwa, czy zmieniasz zakres zainteresowań i aspirujesz na wścibską glinę? — zapytał złośliwie. Ilość pytań, które mu zadała, mogła przytłoczyć, a on nie sprawiał wrażenia chętnego, by udzielać odpowiedzi na którekolwiek z nich. Zdawał sobie przy tym sprawę, że zasługiwała na wyjaśnienia. I że powinien jej je dać, by oszczędzić swój własny tyłek. Nie chciał, by podczas rodzinnego obiadku wspomniała o tym incydencie rodzicom. Państwo Winfield z całą pewnością porozmawialiby z jego ojcem, a jego ojciec... Cóż, nie byłby zachwycony słysząc, że Marcus wciąż tonął w długach, mimo pomocy finansowej, którą już i tak od staruszka otrzymał.
Kurwa mać... Że też musiałaś wrócić akurat teraz — warknął bardziej do siebie, niż do Farrah i uniósł na nią wzrok. — Co ci mam powiedzieć? Że faktycznie tkwię w gównie po uszy? To już wiesz — dodał i pokręcił głową. To było tak skomplikowane i takie... Beznadziejne. Nie mógł jej powiedzieć, że handlował nagimi fotkami dziewczyn, takich jak ona.
Współpracuję z tym gościem. Zleca mi sesje, chce konkretnego typu dziewczyn, ale sama widzisz, jak to wszystko wygląda. Nie mam modelek, które wpasowałyby się w jego wymagania. Szanse na zdobycie ich są znikome, skoro mało kto, tutaj zagląda. Jesteś ty, są twoje koleżanki, ale to za mało — wyjaśnił, nieco naginając prawdę. A właściwie to bardzo, ale tak było lepiej. Zrzucić wszystko na współpracę ze zbyt pewnym siebie, mającym wygórowane życzenia idiotą, niż przyznać się do tego, że zdjęcia były jedynie przepustką do wyjścia z długów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To może następnym razem załatwiaj swoje sprawy z dala od studia, do którego w każdej chwili mogę wejść - odburknęła, niespecjalnie przejęta przebiegiem tych wydarzeń. Owszem, przestraszyła się, ale wciąż nie uważała, by cokolwiek z tych ostatnich kilku minut było jej winą. To on miał podejrzanych partnerów biznesowych, to najwidoczniej on nie wywiązał się z jakiejś umowy i to on nie uprzedził jej, że takie sytuacje jak ta dzisiejsza w ogóle mogły mieć miejsce. - A ty pomyślałeś o tym, kiedy mnie tu zatrudniałeś? Albo kiedy w ogóle poruszyłeś ze mną temat tej pracy? - warknęła ostrzej niż zamierzała, choć wciąż odczuwała ulgę związaną z tym, że gdy na usta cisnęło się tak wiele niecenzuralnych słów, ona efektywnie potrafiła z nich zrezygnować. Nie zmieniało to jednak faktu, że atmosfera między nią a Marcusem była kiepska i nic nie zwiastowało zmiany takiego stanu rzeczy, a już na pewno nie rychłej poprawy, o ile ta w ogóle była możliwa.
- Pytam, bo nie mam ochoty męczyć się z jakimiś podejrzanymi typami, którzy najwidoczniej lubią cię nachodzić - odparła, wzruszając ramionami. Nie dbała o niego, o ten interes, nawet o dziewczyny, które wybrali spośród wielu kandydatek, by te pozowały do zdjęć, które miały pójść... teraz już sama nie wiedziała, dokąd. Miała złe przeczucia, ale intuicja podpowiadała, że ten jeden raz powinna była martwić się przede wszystkim o siebie, skoro Marcus nie potrafił zagwarantować jej bezpieczeństwa ani jako pracodawca, ani jako przyjaciel rodziny. - Czy ty w ogóle słyszysz, jak beznadziejne są twoje wymówki i kłamstwa? - westchnęła nieco spokojniej, krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej. Nawet jeżeli Jagger był wymagającym klientem, to jednak Farrah nie była głupia na tyle, by nie dostrzec, że cała jego wizyta i prowadzona przez mężczyzn rozmowa miała drugie dno. To najwidoczniej budziło wiele emocji, skoro niemal doszło do rękoczynów.
- Najwidoczniej ja wpasowałam się w jego wymagania. Skoro to tylko kolejny klient, to daj mu moje zdjęcia. Mogą być nawet te, które robiłeś mi w domu. Ty zarobisz, ja też, on będzie zadowolony. Brzmi fair? - Nie, wcale nie chciała, by ten oblech wszedł w posiadanie czegokolwiek, co miałoby związek z nią oraz jej wizerunkiem, ale zapędzenie Marcusa w kozi róg wydawało się jedynym sensownym sposobem na to, by przestał kłamać i wyjaśnił, co tak naprawdę było powodem jego sprzeczki z Jaggerem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przecież go tu, kurwa, nie zaprosiłem — warknął. Jasne, chciałby załatwiać swoje sprawy poza studio, ale problem tkwił w tym, że Jagger nie dawał mu takiej możliwości. Pojawiał się niespodziewanie, równie szybko znikał. Czasami dopadał go na ulicy, innym razem w studio, a jeszcze kiedy indziej nachodził w domu. Marcus tkwił w klatce zbudowanej z tysięcy dolarów, które był mu winny i nie potrafił się z niej wydostać. Musiał zdobyć te wszystkie pieniądze w jakikolwiek legalny sposób, by spłacić całe zadłużenie i uwolnić się od ludzi, z którymi nie chciał mieć nic wspólnego. Było mu wstyd, że nie pomyślał wcześniej o tym, że pożyczki u kogoś takiego, przyniosą opłakane konsekwencje odbijające się nie tylko na nim, ale również na osobach postronnych.
Nie. Nie myślałem o tym — przyznał. A powinien był pomyśleć. Powinien był przewidzieć, że jego sekrety ujrzą światło dzienne, a Farrah jako młoda, piekielnie atrakcyjna dziewczyna będzie mogła zwrócić na siebie uwagę pieprzonego biznesmena od siedmiu boleści, który dorabiał się majątku na tak haniebnych działaniach. — Weź wolne. Jeśli będziesz mi potrzebna, możemy się spotkać poza studio. Tak... Będzie bezpieczniej — nie dla niego. Dla niej miało być to bezpieczne. On już się przekreślił w chwili, w której wstawił się za Farrah i nie chciał dopuścić do tego, by jej zdjęcia trafiły do miejsc, które nie były typowymi kobiecymi czasopismami czy serwerami o modzie. — Załatwię to i wrócisz normalnie do pracy — westchnął, nie wiedząc jak powinien to załatwić. Prosić ojca o pieniądze? Wyjaśnić mu, że mimo jego wsparcia finansowego, wciąż tkwił w gównie po uszy? Nie chciał tego robić. Musiał jednak zdobyć pieniądze i to jak najszybciej. Opcji nie było wiele. Studio w dalszym ciągu nie funkcjonowało tak, jakby sobie tego życzył. Chwytanie się dodatkowej pracy nie wchodziło w grę, bo nie mógł być w dwóch miejscach jednocześnie. Kradzież? To byłby szczyt jego głupoty.
Farrah, to moje sprawy. Nie twoje. Gdybyś się nie wtrąciła i się wycofała, nie byłoby problemu. On by cię nie widział, ja załatwiłbym z nim swoje sprawy i wszyscy byliby szczęśliwi, ale ty postanowiłaś zgrywać bohaterkę i musiałaś wcisnąć nos w nie swoje sprawy — zauważył. Gdyby tylko go posłuchała. Gdyby tylko wycofała się, zanim Jagger ją zauważył. Cała ta rozmowa nie miałaby miejsca. Nie musieliby się kłócić i nie musiałby jej okłamywać. Wszystko byłoby prostsze.
Nie dostanie tych zdjęć. Ani tych z mojego domu, ani żadnych innych — skwitował stanowczo, wbijając w nią lodowate, przeszywające spojrzenie. Wiedział, co robiła. Zdawał sobie sprawę z tego, że chciała go przyprzeć do muru i zmusić do wyjaśnień o co poszło z Jaggerem i co działo się ze zdjęciami, które mu oferował, ale Marcus nie zamierzał jej o tym opowiadać, bo to była jego sprawa. Jego. Nawet jeśli nieopatrznie została w to wciągnięta, a on miał przez kolejne dni a może nawet i tygodnie odchodzić od zmysłów, czy Jagger jej nie znalazł i nie wykorzystał wedle własnego uznania. Wiedział, że mężczyzna prowadził szeroką działalność. Zdjęcia były zaledwie kroplą w morzu dramatu wielu dziewczyn. Był idiotą, że dał się w to wciągnąć. Że dorzucał swoją cegiełkę do cierpienia niewinnych osób.
Powinnaś już iść. I tak nie mamy nic do roboty. Weź wolne do końca tygodnia — dodał po chwili. Byłoby lepiej, gdyby ją zwolnił, ale nie chciał tego robić. Współpraca z Farrah mogła przynieść mu wiele korzyści i to tych legalnych. Ryzykował tym, że chciał ją utrzymać na stanowisku praktykantki i nie dało się ukryć, że również jego prawej ręki, ale uważał, że było warto. Potrzebował tylko tych kilku dni na to, żeby w samotności uporać się z człowiekiem, któremu wisiał pieniądze. — Idź już — ponaglił i wskazał dziewczynie drzwi, wstając i odprowadzając ją do nich. Nie chciał dłużej ciągnąć tej rozmowy.

zt.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pioneer Square”