WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://format-com-cld-res.cloudinary.c ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

2.

Farrah Winfield wciąż nie była w stu procentach przekonana do pomysłu, jaki zrodził się w głowie jej rodziców i który Marcus tak szybko zaaprobował. Praca u wykładowcy, którego zajęcia i nastawienie przez kilka ostatnich miesięcy spędzały jej sen z powiek, nie była szczytem dziewczęcych marzeń, ale okazywane całemu światu ambicje oraz świadomość czyhającej tuż za rogiem przyszłości sprawiły, że urażona duma została schowana na samo dno ukochanej torebki od Prady.
Farrah była pracowita, lubiła kontrolować sytuację, nie zamierzała uciekać od odpowiedzialności, nawet jeżeli ta spadła na jej barki zdecydowanie za szybko. Dotychczas sądziła, że to starsza siostra przejmie stery w rodzinnej firmie założonej lata temu przez dziadka. Ponieważ jednak najstarsza Winfield wybrała prawniczą ścieżkę kariery i w niedługim czasie miała wrócić na kolejny semestr studiów w Bostonie, to na Farrah spadła rodzinna spuścizna. Nie czuła się na to gotowa. Chętna zresztą też nie była. O ile zarządzanie firmą nie było zajęciem ujmującym, o tyle dziedziczenia stołka - owszem. Zawsze wierzyła, że stworzy coś własnego; że swoje imperium zbuduje od podstaw, bez niczyjej pomocy. Obecnie zaś korzystała już nie tylko ze wsparcia rodziców, ale nawet Marcusa.
Ostatecznie musiała przyznać, że praca u niego nie była zła. Większość dnia spędzała za biurkiem w przytulnym, klimatyzowanym pomieszczeniu, gdzie zapoznawała się z dokumentacją, fakturami i wieloma innymi typowo administracyjnymi sprawami. Czasami obsługiwała zaglądających do studia klientów, ale w procesie sesji brała udział raczej rzadko. Minęło zaledwie kilka dni, więc domyślała się, że i to mogło na nią czekać.
- Uhm, cześć - mruknęła, na szybko przełykając kolejną porcję warzywnej sałatki z kurczakiem. Była pora lunchu, ruch był niewielki, a ona z wieloma obowiązkami uporała się jeszcze późnym porankiem. Sięgnąwszy po serwetkę, otarła kąciki ust. - Tu są te dokumenty, o których mówiłeś - poinformowała, przesuwając plik kartek po blacie biurka.
- Dzwonił twój ojciec. Powiedział, że wpadnie po południu - dodała po krótkiej pauzie, unosząc brew w niemym pytaniu o to, czy na ten moment miała zająć się czymś jeszcze, czy może jednak mogła w spokoju dokończyć jedzenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W ciągu kilku ostatnich dni, Marcus utwierdzał się w przekonaniu, że postąpił słusznie. Zgodnie z jego podejrzeniami, Farrah przykładała się do swoich obowiązków, a co najważniejsze okazała się bardzo ponętna pojętna, co było jej niewątpliwą zaletą, dzięki której nie czuł się zmuszony do tłumaczenia dziewczynie kilkukrotnie tych samych rzeczy. Cenił to, że gdy coś jej tłumaczył, uważnie go słuchała i stosowała się do wszelkich rad, zakazów i nakazów. Dzięki temu pozwolił sobie na to by uwierzyć, że icb współpraca mogła się okazać naprawdę owocna. Kolejnym z plusów było to, że interesowała się fotografią. Na tym etapie nie chciał jej pchać za obiektyw aparatu, bo nie do tego została zatrudniona, ale widział, jak uważnie obserwowała kiedy pracował, jeśli tylko miała wolną chwilę.
Ważne było dla niego również to, że nie robiła niczego wbrew niemu. To sprawiało, że obdarzył ją naprawdę ogromnym kredytem zaufania, w którego skutek otrzymała swój własny komplet kluczy, by mogła otwierać i zamykać zakład w takie dni jak ten, kiedy on sam miał inne obowiązki na głowie i musiał spędzić kilka godzin na mieście w celu załatwienia swoich spraw. Tym razem padło na bank, w którym złożył wniosek o niewielki kredyt. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie powinien liczyć na pozytywną odpowiedzieć, ale wychodził też z założenia, że kto nie próbował ten nie zyskiwał. Na odpowiedź w tej sprawie musiał czekać godzinę. Tyle wystarczyło by zweryfikowano jego zdolność kredytową i odmówiono pożyczki, która miała być jego światełkiem w tunelu.
Rozczarowany pojawił się w zakładzie fotograficznym w południe. Grubo spóźniony do pracy, ale nie przejęty tym faktem, gdy trzymała się go świadomość, że Farrah była w pracy i na pewno radziła sobie ze wszystkim doskonale.
- Cześć, nie przeszkadzaj sobie - odparł, widząc, że zrobiła sobie przerwę i podszedł do swojego biurka, rzucając na nie plik dokumentów z banku. Nie chciał poganiać blondynki i odciągać jej od posiłku, ale jednocześnie czuł wdzięczność za to, że papiery o których przygotowanie ją poprosił, postawiła na pierwszym miejscu. - Dziękuję. Jesteś pewna, że to wszystko? - spojrzał na nią i sięgnął po dokumenty, by rzucić na nie okiem, kartka po kartce, ale bez wielkiego zagłębiania się w ich treść. Chciał się tylko upewnić, że na pewno nie pominęła niczego z dość obszernej listy, jaką jej wręczył.
- Mówił po co? - zapytał, marszcząc lekko czoło. Nie spodziewał się tej spontanicznej wizyty swojego staruszka i był ciekawy, jaki był jej powód. - Zresztą, potem do niego zadzwonię. Zjedz spokojnie, smacznego - dodał, wskazując na jej lunch i wyszedł z pomieszczenia, by mogła w spokoju zjeść. Skierował się do głównego pomieszczenia, by przejrzeć kilka rzeczy w systemie i wystawić zaległe faktury za poprzedni miesiąc. To zajęło mu kilka dłuższych minut, w trakcie których ojciec zdążył go ubiec i przedzwonić raz jeszcze z zapowiedzią spotkania, które miało dotyczyć nie rodzinnego wypadu na obiad, a kwestii długów i faktu, że tonąc w nich, obawiał się, iż Marcus nie będzie miał wystarczająco pieniedzy na to, by wypłacać na czas wynagrodzenie Farrah. Krótka wymiana zdań dobiegła końca w tej samej chwili, w której dostrzegł dziewczynę w progu drzwi swojego biura.
- Coś konkretnego się działo, jak mnie nie było? - zapytał, sięgając po grafik sesji zdjęciowych na ten konkretny dzień. Nie było tego wiele. Co jak co, ale śmiało mógł stwierdzić, że czasy świetności tego zakładu, zostały pogrzebane wraz z jego matką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kilka kiwnięć głową miało być zastępstwem dla odpowiedzi, której udzielenie wydawało się wysoce niestosowne zważywszy na fakt, że usta miała niemal po brzegi wypełnione warzywami i kurczakiem z sosem. Choć Farrah daleko było do świnki, która wciskała ryjek w koryto, a przerwa na jedzenie była jednym z podstawowych praw każdego pracownika, to jednak w studio Marcusa wciąż nie czuła się na tyle pewnie, by przerywać pracę w wygodnym dla siebie momencie, by wychodzić z mniej lub bardziej uzasadnionego powodu czy urządzać sobie prywatne pogawędki z przyjaciółkami. Zachowywała ostrożność. Może nieco zbyt daleko idącą, ale jednak wychodziła z założenia, że przezorny zawsze ubezpieczony. Nie chciała, by pożałował swojej propozycji i decyzji o przyjęciu jej na praktyki. I chociaż dotychczas nie sądziła, że mogłaby się tak dobrze odnaleźć w miejscu związanym z fotografią, a nie nieruchomościami, to ostatnie dni upłynęły jej całkiem przyjemnie.
- Tak, jestem pewna - przytaknęła, kiedy w końcu uporała się z ostatnim kęsem i przepłukała usta stojącą na biurku wodą. Mimowolnie zerknęła w kierunku niewielkiego stosu papierów, ale z pewnością nie wyglądała tak, jak gdyby planowała się na nie rzucić i raz jeszcze je przewertować. Wiedziała, że wykonywała swoją pracę dobrze, o ile tylko otrzymywała klarowne i sensownie brzmiące polecenia. Te od Marcusa takie były, więc być może ich współpraca faktycznie miała sporą szansę na to, by przebiegać bezproblemowo.
- Nie. Wspomniał tylko o tym, że szlajasz się po mieście w godzinach pracy i że zamierza tutaj zajrzeć - powtórzyła z cieniem uśmiechu błąkającym się w kącikach warg. Marcusowi pewnie nie było do śmiechu, ale z perspektywy osoby trzeciej takie ojcowskie słowa o trzydziestoletnim facecie brzmiały po prostu komicznie. Zupełnie tak, jak gdyby starszy Gutierrez nie chciał pogodzić się z tym, że jego dziecko było już całkowicie dorosłe i niezależne. - Dziękuję - dodała pospiesznie, znów przybliżając się do blatu swojego biurka.
Dokończenie lunchu nie zajęło jej dużo czasu, dlatego po ogarnięciu mebla, przy którym przyszło jej pracować, podniosła się z miejsca i ruszyła do doskonale znanego sobie pomieszczenia.
- Niezbyt. Kilka osób było odebrać zdjęcia i właściwie to tyle - wyjaśniła, przystając w progu biura i opierając się ramieniem o framugę drzwi. - Wszystko dobrze? - zagaiła z uniesioną brwią. Nie chciała zabrzmieć przy tym jak przewrażliwiona wariatka, ale miała wrażenie, że od jego wyjścia ze studio wydarzyło się coś, co skutecznie wpłynęło na jego nastrój.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Marcus wbrew pozorom, nie był tak surowym szefem, jak wykładowcą. A przynajmniej takie odnosił wrażenie, patrząc wstecz na to, jak obchodził się z dotychczasowymi pracownikami. W pracy w zakladzie fotograficznym stawiał na wyluzowaną atmosferę, o ile współpracownicy należycie zajmowali się swoimi obowiązkami. Farrah w ciągu kilku ostatnich dni pokazała, że przykładała się do nich w stu procentach, a co za tym szło, nie mógł mieć pretensji o to, że chciała sobie zrobić chwilę przerwy na lunch, czy na to, żeby wyskoczyć do pobliskiego sklepu, żeby szybko dorwać jakąś upatrzoną sukienkę na promocji, która mogłaby się rozejść równie szybko, co świeże bułki w piekarni.
Świetnie. Nie widzę powodów, żeby kartkować je dalej i sprawdzać czy się zgadza — odparł z uśmiechem. Jej krótka, stanowcza odpowiedź nie poparta żadnym nawet najkrótszym zastanowieniem, w zupełności wystarczyła Marcusowi i dlatego plik dokumentów trafił wprost do jednej z szuflad w jego biurku, by mógł się nimi zająć później. On zawsze wychodził z założenia, że gdy było się czegoś całkowicie pewnym, to mówiło się o tym od razu. Kiedy jednak ktoś zastanawiał się nad odpowiedzią, w jego opinii, nie był pewny tego, czy dobrze wykonał swoją robotę. W większości przypadków kiedy to sprawdzał, jego teoria okazywała się znajdować odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Typowy ojciec, następnym razem, możesz mu przekazać, że to skutek uboczny terroru, jaki wprowadzał w czasach, kiedy chciałem się szlajać zamiast chodzić do szkoły. Teraz mogę to sobie odbić — stwierdził, ale zaraz się roześmiał bo nie mówił poważnie. Na terror narzekać nie mógł, bo go nie doświadczył. Wbrew pozorom rodzice chociaż mieli względem niego wielkie wymagania, to mieli też świadomość tego, że jak każdy, potrzebował trochę luzu i robili co mogli, by czuł, że równowaga była zachowana. Kiedy jednak teraz, po tych wszystkich latach ojciec marudził w mniej, lub bardziej żartobliwym tonie, to nie mógł sobie odmówić takich uszczypliwości względem niego.
Szlag by to... — mruknął pod nosem. Chciał wierzyć, że ktoś wpadł zapytać o jakąś sesję, że może była nadzieja na nowe, liczne zlecenia i to nie dla nastolatek, na których nie mógł zbić majątku, ale wśród osób znanych, które niegdyś korzystały z usług jego matki. Farrah nieświadomie zrzuciła jednak na jego barki kolejne rozczarowanie. — Tak, wszystko gra. Po prostu ostatnio jest tu mały zastój. Ale to pewnie wina wakacji — odparł, zaskoczony tym, że z taką łatwością dostrzegła, że coś go gryzło. Spojrzał na nią i westchnął. Może w kwestii długów również miała być jego wsparciem?
Nie masz jakiś koleżanek, albo kogoś w rodzinie, kto marzy o wielkiej karierze i chciałby sobie zrobić portfolio? Po znajomości spuszczę z ceny powiedzmy... Dwadzieścia procent — zagaił. Winfield z całą pewnością miała masę znajomych, z którymi mógłby coś ugrać zarówno legalnie, jak i nielegalnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Farrah również się uśmiechnęła, chociaż bardziej do siebie niż do szefa. Była usatysfakcjonowana pochwałą, nawet jeżeli dotychczasowy zakres obowiązków nie wykraczał poza do tej pory nabyte umiejętności. Nie miała okazji, by się wykazać tak jak faktycznie by mogła, ale nie zmieniało to faktu, że padające z ust Marcusa miłe słowa były odmianą dla tego, z czym spotykała się na uczelni podczas prowadzonych przez niego zajęć.
- Chyba wolałabym nie wdawać się w dyskusje z twoim ojcem - stwierdziła po krótkiej analizie tego, jak taka rozmowa mogłaby wyglądać. Jakkolwiek by nie została poprowadzona, nie wróżyła niczego dobrego, dlatego Farrah wolałaby odpuścić i po prostu dać starszemu panu pole do popisu w kwestii narzekania na syna. Bez względu na to, czy wyrzuty byłyby uzasadnione, czy wyssane z palca i najzwyczajniej w świecie wynikałyby z problemów charakterystycznych dla podstarzałego umysłu mężczyzny.
Skrzywiła się, kiedy w pomieszczeniu rozbrzmiał pomruk dezaprobaty. Farrah przyglądała się Marcusowi w milczeniu, nie mając pojęcia, jak powinna była zareagować. Drążenie tematu wydawało się naturalną rzeczą, skoro podjęła się pracy akurat u niego. Z drugiej jednak strony było to zaledwie kilka krótkich dni. Ten okres raczej nie upoważniał jej do ingerowania w to, jak szedł interes.
- Pewnie tak - odparła cicho, nie pozwalając, by grymas wyrażający zwątpienie pojawił się na jej twarzy i stał się doskonale widoczny dla jej rozmówcy. Wątpiła, że wynikało to akurat z letniej pory, ale nie zdecydowała się, by ten komentarz padł na głos. Zamiast tego usiadła na jednym z wolnych krzeseł, zakładając nogę na nogę, a wzrok swój skupiając na wysokości męskiej twarzy.
- Mogłeś powiedzieć od razu. Co druga moja koleżanka marzy o karierze w jakiejkolwiek celebryckiej branży i pewnie chętnie pojawiłaby się tutaj nawet bez zniżki - skwitowała, tym razem nie nadając swojej wypowiedzi złośliwego tonu. Wszystkie te marzenia były głupotami wyssanymi z palca, bo żadna z tych dziewczyn nie robiła niczego, co jakkolwiek przybliżyłoby ją do zrealizowania tych pragnień. Zero castingów, zero zaangażowania, zero pracy własnej, a jedynie wyjścia na imprezy i przyjęcia, gdzie szukały szczęścia i wciąż go nie odnajdywały. - Mogę im o tym wspomnieć. Powiedz tylko, jak miałoby to wyglądać - dodała z w założeniu zachęcającym uśmiechem. Nie miała pojęcia, jakie dokładnie konsekwencje miał wspomniany przez Marcusa zastój, ale wierzyła, że wystarczyłoby kilka wizyt paru nastawionych na sławę dziewczyn, aby chociaż odrobinę polepszył swoją sytuację.
- Mogę je ubrać i umalować, więc będziesz wolny od dodatkowych kosztów - mówiąc to, znów się uśmiechnęła. - Musiałabym tylko pokazać im jakieś twoje prace - zasugerowała, uznając to za całkiem rozsądne i profesjonalnie brzmiące wyjście.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dlaczego nie? Boisz się rektora Gutierreza? Daj spokój, masz szczęście, że mój ojciec przyjaźni się z twoimi rodzicami. Przynajmniej cię polubił i jestem przekonany, że jak przemyciłabyś na uczelnię broń albo jakiś towar, to przymknąłby na to oko. Nie zje cię za to, że wdasz się z nim w dyskusję — odparł ze śmiechem. Jego ojciec był, cóż... Specyficzny. Z jednej strony sprawiał wrażenie człowieka, przed którym wszyscy powinni czuć respekt, ale w rzeczywistości był cholernie wyluzowany, otwarty na wszystko i co najważniejsze miał gołębie serce.
Na tym jednak wesołość chwilowo się skończyła, bo kwestia tego, jak funkcjonował zakład, nie była tematem do żartów i naprawdę spędzała mu sen z powiek.
Serio? — zapytał, trochę głupio, ale pytając o jej znajome, nie spodziewał się tak entuzjastycznej odpowiedzi i ewidentnych chęci ku temu, by nieco mu pomóc w pracy od nieco innej strony. W to, czy te dziewczyny miały doświadczenie, nawet nie chciał wnikać. Najważniejsze było to, by jakoś się prezentowały i nie straszyły wyglądem. Całą resztą mógł się zająć na własną rękę, sugerując im jak powinny pracować przed aparatem, jeśli chciały, by te zdjęcia były cokolwiek warte. A po pierwszym dobrym wrażeniu... Może z niektórymi udałoby mu się nieco poszerzyć zakres współpracy? — Mogę im zorganizować profesjonalną sesję. Jeśli mają jakieś doświadczenie przed obiektywem, to świetnie. Jeśli nie, jakoś sobie poradzimy. Dostaną swoje portfolio. Na początek myślę, że zostanę przy sesjach tutaj, ale z czasem nie wykluczam takich w plenerze — wyjaśnił. Chciał, by te dziewczyny poczuły, że były w jego oczach kimś, kto miał zadatki na wielką karierę. Może niektórym akurat się uda dzięki jego pomocy, ale i tak w tym wszystkim najważniejsze było to, że potrzebował dziewczyn gotowych zrobić wszystko, by wbić się w świat mody.
Wolny od dodatkowych etatów, ale zobowiązany zarzucić jakąś premią albo podwyżką dla ciebie? Sprytne, Winfield — rzucił z lekką nutą złośliwości, ale jego uśmiech w jakim po chwili wygięły się kąciki jest ust, dowodziły tego, że nie miał nic przeciwko takiemu układowi. Lepsza podwyżka dla jednej osoby, niż kolejna wypłata albo i dwie, dla nowo zatrudnionych pracowników. Swoją drogą tych pracowników w pierwszej kolejności musiałby znaleźć, a szukanie ich nie mieściło się na liście rzeczy, które za wszelką cenę chciałby robić w najbliższym czasie. — Jasne, prześlę ci na maila swoje portfolio. Jeśli będą zainteresowane, podaj im namiar na mnie. Niech się skontaktują i umówię się z nimi na spotkanie — przytaknął, bo zdawał sobie sprawę z tego, że ludzie szukali fotografów, których prace odpowiadały im w stu procentach. Na swoje szczęście, przez lata biegania hobbystycznie z aparatem, udało mu się coś uzbierać. — Rozumiem, że dostanę jakieś dowody na to, że mogę ci w tej kwestii zaufać? Bo wiesz, nie będziemy malować i ubierać ludzi do cyrku, tylko do profesjonalnych sesji. Za zrobienie z nich klaunów, musiałbym ci uciąć z pensji — dodał pół żartem, pół serio. Patrząc na nią, musiał przyznać, że chyba znała się na rzeczy. Wyglądała naturalnie i nie robiła z siebie wspomnianego klauna. Względem ubioru też nie mógł jej niczego zarzucić, bo zawsze prezentowała się perfekcyjnie. Nie mógł jednak nic za to, że podchodził do tego z lekkim dystansem, bo co innego zająć się sobą, a co innego kimś.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Akurat uwierzę, że przymknie oko na narkotyki lub broń - burknęła, wywracając oczami, bo przedstawiona przez Marcusa perspektywa była tak absurdalna, że aż wcale nieśmieszna i Farrah nie zamierzała kontynuować dyskusji na ten konkretny temat. Nawet jeżeli chodziła z bogatego domu i przez całe życie była utrzymywana w świadomości, że mogła pozwolić sobie na więcej niż inni ludzie z chociażby klasy średniej, to jednak nigdy nie lubiła skrupulatnie z tego przywileju korzystać. Dużo chętniej trzymała się z dala od kłopotów i nie zamierzała tego zmieniać, zwłaszcza w odniesieniu do osoby, od której w jakimś stopniu zależało jej być albo nie być na uczelni.
Była zaskoczona jego zaskoczeniem. Nie sądziła, że proszenie o pomoc było dla niego jakąś ujmą, ale w gruncie rzeczy mogłaby to zrozumieć. Natura indywidualistki nie pozwalała sięgać po wsparcie zbyt często, szczególnie jeżeli zaufanie do ludzi było znikome.
- Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Każdy chce być modelem, aktorem albo celebrytą - wyjaśniła, wzruszając ramionami. Choć sama mogła pochwalić się sporymi zasięgami w mediach społecznościowych, to jednak nigdy nie uważała tego za formę zarobku, przynajmniej dla siebie. Reklamowanie jakichś bzdur, które ładnie się prezentowały, nie było czymś, pod czym chciałaby się podpisywać. Domyślała się jednak, że w gronie swoich znajomych mogłaby znaleźć sporo chętnych na to miejsce. - No to ustalone - zapewniła krótko, bez wdawania się w szczegóły. Musiała przecież zrobić rozeznanie.
- Nie pomyślałam o tym, ale skoro sam o tym wspomniałeś, chyba głupio byłoby się wycofać? - zasugerowała przekornie, posyłając Marcusowi zawadiacki uśmiech. Nie liczyła co prawda na żadne dodatkowe profity. Właściwie to na żadne, bo była przekonana, że dla niej będzie to po prostu dobra zabawa. Pieniądze nie były tutaj najważniejsze, skoro chodziło przede wszystkim o to, by mieć z głowy jakąś wymyśloną na poczet zaliczenia na studiach praktykę. - Możesz albo zaufać mi i zaoszczędzić, albo wynająć fachowca i sprawić, że po kilku sesjach wyjdziesz co najmniej na zero. Czasami ryzyko się opłaca - odparła, z trudem panując nad oburzeniem związanym z tym, jak bezczelnie sobie z niej kpił. Aby jednak nie być zupełnie gołosłowną, Farrah sięgnęła po telefon. Uruchamiając Instagrama, podała urządzenie Marcusowi, aby mógł przejrzeć jej profil i znajdujące się tam zdjęcia - tych ze zbliżeniem na twarz jej lub znajomych było niewiele, ale wśród pamiątek z licznych podróży po Europie mógł się na spokojnie dokopać do kilku fotografii typowo makijażowych. - Daj znać, kiedy będziesz gotowy przeprosić za ten... przytyk - mruknęła, wspierając się łokciem o blat stołu, a wzrok zatrzymując na wysokości oczu mężczyzny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wzruszył ramionami. Nie zamierzał jej przekonywać do dania wiary jego słowom, ale i tak uważał, że wiedział lepiej. Znał swojego ojca i zdawał sobie sprawę z tego, jak mógłby się zachować, gdy chodziło o córkę jego przyjaciół. Najgorszy wybryk zamiótłby pod dywan, tak jak niegdyś zamiatał wybryki Marcusa. Ten może broni do szkoły nie przynosił, ale zioło? Zdarzało się. Miał też na sumieniu wiele innych rzeczy. Zresztą uważał, że zawsze w kryzysowym momencie, mógł ojca naprowadzić na właściwy tor w wymierzaniu potencjalnej kary za wszelakie przewinienia. W końcu chodziło o studentkę, w której dostrzegał olbrzymi potencjał.
Widocznie jestem starej daty, bo za moich czasów też wszyscy mieli takie marzenia, ale zdawali sobie sprawę z tego, że rzeczywistość jest brutalna — wzruszył ramionami. Były to inne czasy. Ludzie również chcieli być znani, sławi i bogaci, ale ostatecznie wykazywali się realistycznym podejściem do życia. Wynikało to prawdopodobnie z tego, że nie było tych wszystkich mediów społecznościowych, które robiły ludziom sieczkę z mózgu. Teraz zaś każdy chciał być gwiazdą. Jak nie celebrytą z prawdziwego zdarzenia, to cholernym influencerem trzepiącym hajs na instagramie i innych internetowych serwisach. I nie miałby nic do takiej formy zarabiania na życie, gdyby miało to jakikolwiek sens. Kiedy jednak widział te wszystkie dziewczyny, które potrafiły wrzucać tylko i wyłącznie swoje półnagie fotki, dzięki którym liczba ich obserwatorów wzrastała w zastraszającym tempie, dochodził do wniosku, że świat zboczył z właściwego kierunku.
Chyba faktycznie był starej daty.
Nie ma takiej opcji. Dopiero zaczynasz pracę. Pogadamy przy drugiej, albo trzeciej wypłacie — zaprotestował stanowczo, sięgając po najbardziej oczywisty argument, który miał na celu ukryć to, że kwestia wypłaty zależna była od innych czynników. O tych wiedzieć nie powinna. Mogła to potraktować jako wolontariat i wyzysk z jego strony, ale... Nie było go stać na to, by płacić jej krocie od samego początku. Naiwnie chciał wierzyć, że z kolejnymi tygodniami zacznie wychodzić na prostą w sprawach finansowych. Wówczas nie miałby najmniejszego problemu z tym, by rzucić jej dodatkową kasę na konto, jeśli tylko widziałby, że skrupulatnie wywiązywała się z powierzonych jej zadań.
Udowodnij, że mogę ci zaufać — odparł, stawiając jej wyzwanie, którego mogła się podjąć. Kiedy więc sięgnęła po telefon, przyglądał się jej uważnie i sięgnął po niego, kiedy mu go podała. Przejrzał pobieżnie kilka zdjęć, na których mógł się dopatrzyć dowodów na to, że naprawdę wiedziała, na co się pisała. Dostrzegł na nich, że mógł jej zaufać i cholera... Że naprawdę zasługiwała na nieco więcej kasy, jeśli tylko cały ten pomysł z sesjami dla jej koleżanek doszedłby do skutku. Westchnął pod nosem i już miał oddać Farrah telefon, ale kilka jej zdjęć skutecznie przykuło jego uwagę. Milcząc przeglądał całą galerię, zagryzając lekko wargę. Skłamałby mówiąc, że nie podobało mu się to co widział. Zdjęcia z wakacji. Z imprez. Mniej jak i bardziej pobudzające wyobraźnię, ale również pokazujące, jak wyglądało życie Farrah.
Cholerny instagram.
Działaj. Umówmy się na to, że na początek dostaniesz... Trzydzieści dolców od jednej dziewczyny — mruknął, wychodząc z aplikacji i oddając jej telefon. Ryzykował bankructwem i kolejnymi długami, mając nadzieję, że nie przyprowadzi do niego połowy uczelni i zachowa rozsądek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wtedy przynajmniej trzeba było mieć jakieś kwalifikacje, umiejętności, może ukończoną szkołę aktorską. Dzisiaj... wystarczy mieć około miliona obserwatorów na instagramie - wyjaśniła, wywracając oczami. Być może tego typu krytyczny punkt widzenia był czymś niespodziewanym ze strony osoby w jej wieku, ale nawet ona - a może przede wszystkim ona jako regularny obserwator i aktywny uczestnik mediów społecznościowych - widziała, jak funkcjonował rynek i jak niewiele trzeba było zrobić, by stać się osobą rozpoznawalną. Oczywiście nawet to wymagało pewnego nakładu pracy oraz cierpliwości, ale zasada i schemat były dość zwyczajne i powszechnie znane.
- W takim razie poszukaj sobie innej makijażystki i stylistki. Nawet jeżeli dopiero zaczynam, to jednak wciąż praca, a w umowie nie ma mowy o dodatkowych, ponadprogramowych obowiązkach pokroju robienia makijażu jakimś modelkom-amatorkom - skwitowała krótko, wzruszając ramionami. To on zaczął temat, ona tylko go podłapała. Co prawda nie miała wielkich wymagań, a tych kilka dolarów do wypłaty prawdopodobnie nawet nie zrobiłoby jej większej różnicy, ale spisana przed kilkoma dniami umowa nie wspominała o aż tak aktywnym udziale w sesjach zdjęciowych. Mogła mu trzymać aparat albo przecierać obiektyw, ale makijaż czy dobór stroju były zajęciami wymagającymi nieco większego nakładu pracy, a co za tym szło - zasługiwały na odpowiednią nagrodę. Nie była przecież instytucją charytatywną.
Farrah w spokoju przyglądała się temu, jak Marcus oglądał zdjęcia na jej profilu. Nie czuła się tym w żaden sposób skrępowana, nawet jeżeli zdążyła zauważyć, że na niektórych fotografiach potrafił zawiesić oko nieco dłużej niż było to konieczne, zwłaszcza jeżeli te nie dotyczyły omawianej przez nich sprawy.
- Trzy dziewczyny na dobry początek, żebyśmy zobaczyli, czy ich obecność tutaj w ogóle ma sens - zapewniła, uznając to za dość sprawiedliwy układ i swego rodzaju próbę ognia dla przedsięwzięcia, które zamierzali realizować w studio.
Dogadanie szczegółów nie zajęło im dużo czasu, dlatego po zaledwie kwadransie mogli wrócić do dotychczasowych obowiązków.

zt. x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kolejny tydzień, kolejne dni pracy i pierwsze sesje z wybranymi dziewczynami, których ambicje kazały im aspirować na początkujące modelki. Wybór, jakiego musiał dokonać wraz z Farrah, w ostatecznym rozrachunku nie okazał się być aż tak ciężkim zadaniem, jak początkowo się wydawało. Wystarczyło jedynie przejść do tych kandydatek, które sama wybrała podając im namiar na niego. Nie wiedział, czemu od razu na to nie wpadli, ale przestało to mieć znaczenie, gdy zyskał tę upragnioną trójkę, z jaką był gotów rozpocząć współpracę. Nie wliczając w to Farrah. Z nią również chciał współpracować pod kątem sesji, ale na zupełnie inny użytek. Jej zdjęcia nie miały być jednymi z tych licznych, które wpadały w ręce ludzi, z jakimi nigdy tak naprawdę nie powinien był zadzierać.
Marcus zdawał sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie popełniał największy błąd w swoim życiu, sprzedając zdjęcia na czarny rynek. Kiedy jednak miał wybór, między zarobieniem kulki w środek głowy, a spłaceniem długów w taki właśnie sposób, rachunek okazywał się być niezwykle prosty. Nie planował jeszcze schodzić z tego świata. Chciał tylko i wyłącznie wybrnąć z sytuacji, w którą wpakował się tak naprawdę... Nie wiedząc kiedy. Stało się samo. Jedna impreza, druga. Jeden znajomy i kolejni. Typowi ludzie spod ciemnej gwiazdy, z którymi można było się napić i z którymi można było przegrać majątek w trakcie pokera. Żałował swojej głupoty. Cholernie żałował tego, że poszedł po rozum do głowy po fakcie dokonanym, kiedy każdy dzień niósł za sobą ryzyko, że cierpliwość ludzi, którym był winny pieniądze, mogła dobiec końca.
Czy spodziewał się, że to będzie ten dzień? Nie.
Zaczął się on naprawdę spokojnie. Nic nie wskazywało na to, że wraz z porą lunchu, cały spokój dobiegnie końca. Gdy Farrah wyszła zjeść coś na mieście, on sam rozsiadł się wygodnie za ladą, żeby obrobić zdjęcia z porannej sesji z jedną z jej koleżanek. Wzdrygnął się, kiedy drzwi studio otwarły się z impetem i podniósł z miejsca, widząc człowieka, którego w tym momencie wolałby nie napotykać na swojej drodze. Spojrzał na zamkniętą kasetkę, w której mieściła się niewielka suma zarobionych tego dnia pieniędzy, a potem wrócił spojrzeniem do Jaggera. Wielkiego, napakowanego sterydami, łysego mężczyznę. Nie był zaskoczony, gdy ten złapał za jego koszulę.
Dwadzieścia tysięcy. Wisisz mi dwadzieścia tysięcy, życiowa spierdolino — warknął w momencie, w którym Marcus uderzył plecami o ścianę tuż obok drzwi prowadzących do ciemni.
Oddam ci wszystko. Każdego dolara, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu. Dwa miesiące. Odbiję się z tym interesem i spłacę dług — burknął. Nie chciał więcej czasu. Zaryzykował, zakładając, że tyle wystarczy, by studio zaczęło funkcjonować tak, jak funkcjonowało w latach swojej świetności, zarządzane przez jego świętej pamięci matkę.
Masz zdjęcia? Znalazłeś jakieś nowe dupy, które poświecą cyckami przed tym twoim aparatem? — pytanie które padło na głos, zmusiło Marcusa do spojrzenia w stronę drzwi. Modlił się o to, by Farrah nie wróciła w tym momencie. — Nie. Ale na dniach dostaniesz zdjęcia. Znalazłem trzy dziewczyny. Myślę, że chętnie wyskoczą z ciuchów — mruknął w niezadowoleniu. Nie czuł się dobrze z tym, że wykorzystywał te wszystkie małolaty. — Puść mnie, kurwa — dodał, kiedy Jagger szarpnął nim i uderzył raz jeszcze o ścianę. Głuchy łoskot poniósł się po pustej poczekalni studia fotograficznego. — Dwa jebane dni. Tyle czasu daję ci na zdjęcia tych dziewczyn. Przyjdę po nie osobiście — Marcus wiedział, że pod tymi słowami kryła się autentyczna groźba. Nie zwrócił jednak uwagi na nią, a na postać Farrah, która stanęła w drzwiach. Lekkie kręcenie głową, miało jej dać zrozumienia, że powinna się wycofać. Teraz. Nie wiedział tylko, czy byłaby w stanie zrozumieć ten przekaz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Praca u Marcusa okazała się doświadczeniem lepszym niż Farrah mogłaby się spodziewać. Regularne godziny, całkiem przyzwoite pieniądze, obowiązki nie tak ciężkie, jak na pierwszy rzut oka można było sądzić. Ponadto panująca w studio atmosfera już dawno przestała utrzymywać się w sztywnych ramach sugerujących, że miało się do czynienia z właścicielem i praktykantką. Winfield nie miała pojęcia, co na tego typu spoufalanie się powiedzieliby jej rodzice czy ojciec samego zainteresowanego, ale przecież żadną tajemnicą nie było to, że rzadko kiedy przejmowała się tym, co sądzili o niej inni. Trzymała się własnych zasad, wiedziała, na jak wiele mogła sobie pozwolić a kiedy powinna była powiedzieć stop, a na koniec dnia była świadoma, że w studio nie działo się nic, co jakkolwiek mogłoby wpłynąć na reputację zarówno jej, jak i mężczyzny.
Z drugie jednak strony nie była pewna, czy wspólna kolacja jakkolwiek wpisywała się w wyżej wspomniane ramy. Mogli śmiać się, żartować, czasami nawet flirtować (lub może tylko się jej wydawało?), ale zjedzenie wspólnego posiłku w piątkowy wieczór i to za zamkniętymi drzwiami domu jednej ze stron wydawało się być przekroczeniem cienkiej linii. Kim jednak była, by jakkolwiek to oceniać, skoro zarówno ona, jak i Marcus wyrażali zgodę względem tego, co się działo - czymkolwiek to było?
Wróciła z lunchu, w jednej dłoni trzymając telefon, w drugiej podstawkę z dwoma kubkami kawy z pobliskiej kawiarni. Do studio weszła cicho, bez niepotrzebnego afiszowania się ze swoją obecnością i chyba właśnie to sprawiło, że mogła usłyszeć strzępki rozmowy. Informacji nie było dużo, ale wystarczyły, by Farrah zrozumiała, że w studio działo się coś niepokojącego. Nie zamierzała nadstawiać karku, ale czuła, że zostawienie Marcusa samego mogłoby skończyć się... źle.
- Dzień dobry? - mruknęła, wzrokiem lawirując między nieznajomym osiłkiem a swoim pracodawcą. Zaraz potem zapanowała cisza, którą Farrah przerwała wymownym odchrząknięciem. - Są już te moje zdjęcia? Nie mam czasu zaglądać do pana codziennie. Mógłby pan chociaż łaskawie odbierać telefon - poskarżyła się niczym jedna z tych trudnych, wymagających klientek, które były ewidentnie rozczarowane jakością świadczonych usług. Wymownie uniesiona brew miała podkreślić jej nastawienie, ale jednocześnie dać Marcusowi do zrozumienia, że powinien był brnąć w gierkę, dzięki której dałoby się uratować sytuację.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Marcus również nie mógł narzekać na to, jaka atmosfera panowała w studio. Cieszył się, że mimo tego, jak ciężka atmosfera panowała między nim i Farrah na uczelni, w tym miejscu potrafili odnaleźć wspólny język i zachowywać się tak, jakby wcale nie był tym wymagającym, wręcz wrednym wykładowcą, którego mogłaby znienawidzić. Podobało mu się również to, że gdzieś w tej całej relacji, znajdowali czas na to, by poruszać tematy, które z pracą i uczelnią nie miały nic wspólnego. Wspólne wybieranie tego, skąd zamówią lunch, dyskusje o głupotach, obgadywanie niektórych klientów, a na sam koniec flirt. Zupełnie niewinny, ale taki, który inicjował aż nadto chętnie.
Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że ta pracownicza sielanka nie będzie trwać długo. Wiedział, że jego sekrety prędzej czy później wyjdą na światło dzienne, a Jagger pojawi się w studio, by odzyskać kolejną ratę długu. Problem Marcusa tkwił zaś w tym, że każda taka rata, nie przybliżała go wcale do wybrnięcia z problemów. Spłacał jakąś kwotę, ale z tej, która wciąż pozostawała do spłacenia, narastały odsetki. Kolosalne odsetki, które były ratunkiem dla jego tyłka, bo Jaggerowi łatwiej było utrzymać go przy życiu i do końca tego życia skubać z pieniędzy, niż pozbyć się Gutierreza raz na zawsze i nie odzyskać nic.
Dzień dobry — warknął. Tak, jakby ton jego głosu, miał sprawić, że odwróciłaby się na pięcie i wyszła, żeby nie mieć styczności z takim bucem. Właściwie to w tej chwili był skłonny ją nawet obrazić, żeby tylko strzeliła fochem i zniknęła. Ze studia. Z jego codzienności. Wszystko jedno. Nie chciał jej narażać, tylko dlatego, że sam popełnił błędy, za które srogo płacił. I miał płacić do końca życia. Jeśli nie pieniędzmi i własnym bezpieczeństwem, to wyrzutami sumienia związanymi z tym, co robił by wybrnąć z cholernych długów. Skrzywił się, gdy Farrah postanowiła się wtrącić. W pierwszym momencie nie zrozumiał, co ona wygadywała, ale jej spojrzenie uświadomiło go, że postanowiła pomóc.
Miał ochotę ją zabić.
Gołymi rękami.
Jeszcze nie. Proszę przyjść w następnym tygodniu — mruknął, mierząc Farrah wściekłym spojrzeniem. Miała się wycofać, wyjść ze studio i zrobić cokolwiek, nawet wziąć na resztę dnia wolne, byle się nie wtrącać. Teraz było jednak za późno na to, by wyciągnąć ją z opresji, w którą wpakowała się razem z nim. Jakby już i tak miał za mało problemów w swoim przeklętym życiu.
To jedna z nich, Gutierrez? Ładna. Nadałaby się — wtrącił Jagger i podszedł do dziewczyny. — Niezła z ciebie laska, złotko. Jak masz na imię? — zagaił, obejmując ją swoim napakowanym, nadmiernie umięśnionym ramieniem. Jagger nie miał hamulców. Kiedy czegoś chciał, zdobywał to. Marcus zacisnął mocno wargi i przygryzł język, by nie palnąć czegoś głupiego. Poczuł... Coś dziwnego, czego nie był w stanie jednoznacznie określić.
Nie, to nie jest jedna z nich. Chciała tylko wywołać zdjęcia, ale przez robotę dla ciebie, nie mam na to czasu — rzucił, mając nadzieję, że Farrah przytaknie i nie rzuci innym wyjaśnieniem tego, jakich zdjęć oczekiwała. — Daj jej spokój. A pani może przyjść w przyszłym tygodniu. Obiecuję, że zdjęcia będą wywołane — dodał, przeskakując wzrokiem między Farrah i Jaggerem, który nie sprawiał gotowego i chętnego na to, by się od niej odsunąć. Jego dłoń wędrowała po ramieniu Winfield w górę i sięgnęła do włosów. Oplótł sobie jasne pasma wokół dłoni i zacisnął na nich palce. — Podoba mi się. Chcę, żebyś zrobił jej zdjęcia. Masz ochotę na sesję? Ten facet robi świetne zdjęcia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Doskonale słyszalne w tonie męskiego głosu niezadowolenie nie sprawiło, że Farrah postanowiła się wycofać. Nie była strachliwa, a przeciwnie - jej odwaga wielokrotnie była odbierana jako lekkomyślność i brak instynktu samozachowawczego. Winfield nie uważała, by cierpiała akurat na to, ale sam fakt, że nie wycofała się i nie uciekła w popłochu ze względu na świadomość wtargnięcia w sam środek ostrzejszej sprzeczki między mężczyznami, którzy bynajmniej nie wyglądali tak, jak gdyby w piątkowe wieczory wychodzili na miasto w celu napicia się whisky i wyrwania jakichś panienek, powinien być wystarczająco mocnym przykładem na to, że... nie była tak do końca normalna.
Napięcie, które towarzyszyło jej od chwili przekroczenia progu studia, nieco zelżało. Marcus zrozumiał przekaz i grę, którą zainicjowała. Nie miała pojęcia, czy był to sygnał dobry, czy wręcz przeciwnie - najgorszy z możliwych.
- W następnym tygodniu? Chyba sobie pan kpi - żachnęła się w oburzeniu, które miało niewiele wspólnego z autentycznością, ale które miało odwrócić uwagę łysego dryblasa i sprawić, że ten straciłby zainteresowanie porachunkami z Marcusem, skoro on sam musiał użerać się z natrętną klientką, która wcale nie sprawiała wrażenia chętnej do tego, by wyjść. - Miały być na początku tego. Nie wiem, ma pan za dużo pieniędzy czy tylko bawi się w biznesmena? Potrzebuję tych zdjęć. Na już - podjęła, wzrok celowo trzymając na wysokości oczu Marcusa. Zupełnie tak, jak gdyby wierzyła, że ignorowanie stojącego nieopodal niego mężczyzny, mogłoby przynieść zamierzony skutek. Chciałaby tego. Nie czuła się komfortowo, kiedy on stał zaledwie kilka metrów dalej i taksował ją wzrokiem, który bynajmniej nie należał do grona tych sugerujących dobre zamiary. To z kolei jedynie wzmogło obawy o to, w co wpakował się jej przełożony.
Kobiece mięśnie napięły się niekontrolowanie, gdy nieznajomy zmniejszył dzielący ich dystans, ale przede wszystkim, gdy odebrał jej prywatną przestrzeń. Zrzucenie jego ciężkiego ramienia ze swojego własnego było zadaniem trudnym i niezwykle męczącym.
- To chyba nie pana sprawa - mruknęła, świadomie ignorując kwestię bycia jedną z nich i tego, że się nadawała. Nie wiedziała, do czego, nie miała pojęcia, o co chodziło i chyba nawet nie chciała się dowiadywać. Nie w chwili, w której atmosfera w studio stała się dziwnie gęsta. - Nie, nie mam ochoty. Właściwie to niczego już od pana nie potrzebuję. Wywołam te zdjęcia gdzieś indziej - dodała, podejmując próbę odsunięcia się od nieznajomego mężczyzny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Westchnął ciężko, zadając jej nieme pytanie.
Po co?
Po co ciągnęła rozmowę, zamiast wyjść, gdy doskonale widziała, że nie działo się tam nic dobrego? Nie wiedział, czy była masochistką, czy typową blondynką z kawałów, która nie miała w głowie za grosz rozumu, ale był wkurwiony i zrezygnowany, widząc, jak chętnie Jagger zwrócił na nią uwagę. Wkopała siebie. Wkopała ich oboje w niemały problem, bo Marcus znał mężczyznę na tyle, by wiedzieć, że ten nie odpuści i będzie przez kolejne tygodnie drążył temat, nachodził go i domagał się jej zdjęć.
Mam tyle zajęć, że ciężko wyrobić mi się z terminami. Tak ciężko to pojąć? — burknął do niej, wciąż ciskając piorunami z oczu za to, że w ogóle zainicjowała tę rozmowę, która była dla Jaggera niczym otwarta furtka ku temu, by wziąć się i za nią. Mogła stać się jedną z dziesiątek dziewczyn, które miały nieprzyjemność trafić w jego ręce. I żadna z nich nie wychodziła na tym dobrze. Wszystkie nie miały ani kariery, ani pieniędzy. A mimo to ich zdjęcia pojawiały się na licznych serwisach.
Jagger, zostaw ją — warknął, mierząc mężczyznę spojrzeniem, gdy ten nic nie robił sobie ze słów Farrah i posłał jej uśmiech, nie wróżący niczego dobrego. — Daj spokój, Gutierrez. Ta mała, to niezła laska. Zbilibyśmy na niej majątek. Może nawet sam byś się czegoś dorobił? — zasugerował wysoki blondyn i spojrzał na Winfield, gotową się od niego odsunąć. Nie pozwolił jej na to. Oplótł jej ciało ramionami i spojrzał na nią z góry. — Nie denerwuj mnie maleńka. Wpadłaś mi w oko i będę nalegał, żebyś zgodziła się na współpracę. Masz świetne rysy twarzy... — ostrzegł, taksując ją spojrzeniem i chwytając w palce jej podbródek. Marcus zazgrzytał zębami, zaciskając szczękę i zrobił krok do przodu. Nie miał z gościem na sterydach najmniejszych szans, ale nie mógł pozwolić na to, by Jagger naruszał osobistą przestrzeń Farrah i traktował ją tak, jakby miała się za moment stać jego własnością. — Ciało też masz niczego sobie. Mogę się tylko domyślić, ile kryje się pod tą sukienką — dodał i sięgnął drugą ręką do krawędzi sukienki. Wówczas Marcus nie wytrzymał. Podszedł i położył dłoń na ramieniu Jaggera, wbijając w nie palce.
Wystarczy. Zostaw moją klientkę w spokoju — rzucił stanowczo. Choćby miał spędzić w pracy resztę dnia, był gotów to zrobić, byle tylko jego problemy nie dotknęły bezpośrednio Farrah. Nie zasługiwała na to, by zostać wciągniętą w jego prywatne bagno, tylko dlatego, że pracowali razem. Ale czy aby na pewno tylko pracowali? — Słyszałeś? Powiedziała, że nie ma ochoty. Puść ją do diabła — warknął i szarpnął mężczyznę, by odsunął się od dziewczyny. Jagger puścił Winfield i zmierzył go wściekłym spojrzeniem, uderzając pięścią o pierś Marcusa mocniej, niż było to wskazane. — Masz czas do końca tygodnia. A ty złotko, przemyśl to... Z takim urokiem.... — Jagger nie zamierzał odpuścić, a Marcus za nic nie chciał wdawać się w bójkę. Nie z nim. — Proszę iść na zaplecze — rzucił do Farrah, wskazując jej drzwi, jak gdyby nie wiedziała, gdzie to pomieszczenie się znajdowało. Jednocześnie odciągnął ją od Jaggera i dopilnował, by własnym ciałem, odgrodzić ją od niego.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pioneer Square”