WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://media.bizj.us/view/img/2208361/ ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

jedyneczka

Mieszkanie na swoim było bardzo przyjemne, ale na pewno nie było łatwe. Ich umiejętności kulinarne kończyły się na zamawianiu jedzenia, a o sprzątanie wciąż się kłócili. O ile jemu bałagan tak bardzo nie przeszkadzał, to Didi nienawidizlila gdy nie miała czystej przestrzeni do nowej fotki na instagrama. Kiedy mama Jaime zapowiedziała że w najbliższy weekend przyjedzie by zobaczyc jak sobie radzą i jak się urządzili to.. Didar dostała szału macicy. Pomijając to, że musieli wysprzątać całe mieszkanie. Oni nawet kubków czy talerzy na ciasto nie mieli w domu, by ją jakoś ugościć. Kiedy on grał na konsoli całymi dniami, Didi siedziała w garderobie by w końcu wy pakować kartony z ich ubraniami. Tak, też te należące do chłopaka. Chciała mieć kontrolę nad garderoba, by nie nie zajął za dużo miejsca i by jego ciuchy nie plątały się w tymi należącymi do niej. Sprzątanie odłożyli na piątek. Dziś musieli iść na zakupy. Kupić jakiś zestaw obiadowy, czajnik, a może nawet zestaw garnków. Istnieje duże prawdopodobieństwo że nigdy tego nie użyją. Albo tylko raz w ten weekend. Jednak warto zaopatrzyć mieszkanie, by przyszła teściowa się nie czepiała. - Spisałeś listę zakupów która ci dyktowałam? - spytała wkładając pieniążek do wózka i gdy był już na ich chwilowej własności to weszła do niego rozsiadając się wygodnie. Po coś wzięła swojego chłopaka że sobą. Odchyliła głowę do tyłu by spojrzeć na Jaime. - Pamiętaj by wziąć jakieś serwetki. Twoja mama kocha serwetki. A może przy okazji kupimy też jakiś obrus? - rzuciła, mając nadzieję że dobrze nazywa te wszystkie rzeczy. Ale pomagała sobie stroną internetową sklepu do którego wjechali. Westchnęła ciężko popijając swoją kawkę na zimno. Zmęczona życiem jakby to ona pchała w wózku swojego chłopaka, a nie odwrotnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1.

Jaime serio myślał, że w domu miał terror. W końcu będąc jedynym chłopakiem w rodzinie skazany był na przeżywanie tych wszystkich miesiączek, kłótni i wahań hormonów każdego dnia. Obiecywał sobie, że jak wyniesie się "na swoje" to będzie zupełnie inaczej. Naczynia same się będą myć, zakupy same się będą wnosić, a i samo urządzenie ogarnie się samo. Szkoda, że tak było w jego głowie, bo rzeczywistości była zupełnie inna. Owszem, żyli na swoich zasadach, ale jednak gosposie nie pozmywały za nich brudnych kubków i nie wyniosły śmieci. Jeszcze jak ma się laskę, której życiowym targetem jest mieć instagram na poziomie instagrama Seleny Gomez, albo Kendall Jenner, to nagle zaczynasz rozumieć, że mieszkanie w rodzinnym domu nie było aż takim dramatem. Cóż, klamka zapadła, kasa wyłożona - żyją, a przynajmniej udają być dorośli. Jak na dorosłych przystało ogień przy dupie poczuli, gdy wdowa Warner zapowiedziała kontrolę mieszkania. Wszystko było by spoko, gdyby nie to, że po pułkach młodych śmigały krzaczki, bo jadali głównie na mieście, a w śmietniku lądowały kubki po kawie ze Starbucks. Jaime lubił wydawać kasę, ale nie wywalać ją na darmo. Nie oszukujmy się, wszystko co teraz kupią będzie jednorazowe i pewnie po wyjeździe matki oddadzą wszystko do Domu Samotnej Matki. Ale jak trzeba, to trzeba.
-Tak, Siri wszystko zanotowała, bo akurat wtedy ogarniałem iRobota. - przypomniał jej, że to nie tak, że on leżał i grał. Bo on był sprzętowym w tym domu i te wszystkie bajery, lokówki, żelazka parowe i odkurzacze ma dzięki jego smykałce. Wiedział, on wiedział, że wpakuje się do tego wózka, a potem będzie musiał ją z niego wyciągać, ale pozwolił jej na to, bo co innego mu zostało. Spojrzał na blondynkę i zanim odpowiedział pochylił się nad nią i lekko cmoknął w usta -pomarańcza ? - strzelił w smak błyszczyka, bo miał wrażenie, że właśnie ten smak nałożyła na usta jego kobieta. -Serwetki serwetkami, trzeba ogarnąć jakiś tak jakby luksusowy serwetnik i jakieś świeczniki. - Nie ważne co by kupili i tak jego matka będzie miała jakieś ale Oparł nogę o metalowy, poziomy pręcik między nóżkami wózka, a drugą odepchnął się od podłogi, tak jakby ruszał hulajnoga.
-Pierwsza stacja, kubki. -poinformował wjeżdżając w dział pełen kubków, kubeczków, filiżanek, kufli, szklanek i wszystkiego innego z czego można pić. -Dobra, zanim matka totototo.... kubki terminczne. - rozejrzał się za porządnymi kubkami, żeby mieli w co sobie lać kawę.... bo ekspres też kupią, prawda? Zadarł głowę do góry i chwycił pudełko i przeanalizował zalety. Odstawił. Odstawił. I tak z kilkoma kolejnymi kubkami, aż wybrał chyba najlepszy dostępny w tym sklepie. -Chcesz, różowy, zielony, czy niebieski? Bo ja biorę sobie czarny. - spojrzał na Didi, która pewnie pakowała już jakieś filiżanki do wózka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miał łatwego życia i przy boku Didi na pewno nie będzie ono łatwiejsze. Najwidoczniej był masochistą, wytrzymał z tą mała wariatka prawie dwa lata i cóż. Wyjrchali razem na studia, mieszkali razem i chyba nic nie wskazywało na to by coś miało się między nimi zmienić. Gdzie znajdą kogoś kto ich w pełni zaakceptuje? A oni nie tylko akceptują swoje przyzwyczajenia i paskudne charaktery. A zwyczajnie się kochają i trzeba to w końcu przyznać. Chociaż pewnie wciąż sobie tego nie powiedzieli. Dorosłe życie nie było łatwe. Szczególnie kiedy nagle spadasz na ziemię i nikt nic za ciebie nie zrobi. Jaime nie był skóry do usługiwania swojej kobiecie. A i ona nie zamierzała być kelnerka i sprzątaczka na jego bakiecie życia. Zawsze wskakiwala do wózka. To po prostu było nieuniknione. Wyjdzie z niego dopiero kiedy nie będzie miejsca na zakupy albo kiedy będzie trzeba przesiąść się do samochodu. A raczej nie wyjdzie. Bo o ile wejście było proste to wyskoczenie z wózka damie po prostu nie wyjdzie i jej książę będzie musiał ratować. Nie no, Didi nie pozwoli tego wynieść. Ale zamknie to w szafie do kolejnej wizyty którejś z matek. Potem nie będzie trzeba znów jechać na zakupy. Tylko będzie trzeba wszystko z kurzu wytrzeć. Didi będzie musiała zatrzeć wszystkie ślady lenistwa i złego odżywiania by się teściowa jakoś bardzo nie czepiała. Nawet jej pościel kupi specjalnie żeby na kanapie jej się lepiej spało w nowej pościeli. Bo przecież swojego łóżka jej nie oddadzą. Nie chciałaby w końcu tam spać. Nikt nie chciałby spać na ich łóżku.
- Właśnie. Musisz poszukać mi nowa prostownice. - on się na tym znał. Parametry mu coś podpowiadały. A dla niej pewnie liczyłby się tylko wygląd. Jeśli będzie różowa to będzie wielki plus. Ale no musiała być też dobra. Więc zostawi to swojemu chłopakowi. - Pudło. - to był ich rytuał. Wiadomo że nie zawsze miała na ustach szminke. Ale kiedy się umalowała, a on skradał jej buziaka od razu próbował zgadnąć co nałożyła na usta. Tym razem się nie udało. Więc odchylila głowę do tyłu by umożliwić mu kradzież kolejnego buziaka. - I zapachowe świeczki. Potrzebuję zapachowych świeczek do łazienki. Serwetniki oglądałam. W sumie nie ma tu nic nadzwyczajnego. Ale jeden biały pasowałby do wazonu który nam kupiła przed przeprowadzka. Na pewno będzie z tego faktu zadowolona... Tylko gdzie ten wazon. - tyle problemów. A to tylko jeden weekend z teściowa. A może aż jeden. Bo cały weekend to aż dwa dni! I wypadałoby coś ugotować. Napila się swojej kawy i westchnęła ciężko na chwilę odpływając. I nawet nie ogarnęła że jej chłop zajął się kubkami zamiast filiżankami dla mamusi. Kucnęła w tym wózku i zaczęła oglądać zestawy deserowe. Filiżanki, talerze, miseczki na lody i jakieś pierdoły do podawania deserów. Złapała za karton i zaczęła stękać bo ciężki był jak cholera. Więc odpuściła sobie. Wzięła mniejszy zestaw. Ale ten większy Jaime będzie musiał sam wziąć do wózka. - Różowy oczywiście. Ale... Weź to po co przyszliśmy. Ja nie dam rady. - westchnęła ciężko zabierając od niego te kubki. Które faktycznie im się przydadzą. Do kawiarni również można iść że swoim kubkiem. - Kupimy tego tyle by całą rodzina miała z czego jeść. Znajdź nasze szczęście połowa się zgubi albo stłucze. - najwyżej odpuści sobie zakupy kosmetyczne w tym tygodniu i po prostu zadowoli teściowa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przeckeż gdyby ta para się nie kochała, to po pierwsze, po pół roku kopnęli by się w dupska i tyle po ich związku by było. Irytują się wzajemnie, ale co ich łączy jeśli nie uczucie? Ani nie mają wspólnego kredytu, ani dziecka na utrzymaniu. Nie są niczym związani, a jednak drugi rok im będzie wybijał. I pewnie z tej miłości zrobią wszystko by jedno i drugie miało to, czego chce. Nawet jeśli okraszone będzie docinkami, czy drobnymi sprzeczkami. I nawet jeśli drą na siebie japy, że nie jedno nie ścieli betów, a drugie nie opłukało umywalki po porannym myciu zębów, to nadal będą ze sobą, a za kilka lat sprzeczki o syf w domu umilknie, bo zwyczajnie ktoś za nich będzie ten bałagan sprzątać.
-A mówiłem, daj wybiorę. To nie, księżniczka się uniosła i wybrała różowy szajs. I kto miał rację? - wyszczerzył zęby w satysfakcji, że znów stanęło na jego, a Didi wcześniej niepotrzebnie się stawiała. Wybierze jej tą prostownicę, czy tam szczotkę prostującą, żeby znów mu nie płakała, że na suszarkę włosy prostuje, albo co gorsza, on będzie znów musiał jej włosy prostować. Pocałował więc ją jeszcze raz, by upewnić się co do smaku. Mruknął pod nosem. - Mango? - spytał, bo już sam nie był pewnien - albo Fanta- dodał po chwili, bo przecież i szminki o takim smaku walały się w jej szufladzie. Jaki ostatnio jej szukał? Reese's?
- I od komarów świeczki. Tyle tego gówna mi nalazło jak robiłem strima, że kurwica brała. Powie się, że ukradli, ale znając życie to nadal w kartonie jest. Wazonów tutaj jak w Chinach czapek, to się podobny kupi w razie co. - Jaime, jak to chłop, nie brał do głowy takich pierdoletów jak biały wazon, czy pasujący do niego serwetnik. Nawet jeśli kosztował krocie, to nadal tylko wazon. - A jakże. Będzie Ci do telefonu pasował. - skomentował wybór kubka i wrzucił je między nogi swojej kobiety. - Ty chyba ocipiałaś. Ja nie będę robić imprez dla całej armii. Po sześć sztuk wszystkiego wystarczy. Najwyżej na jakieś uroczystości wezwie się catering. - postukał się po czole. Co jak co, ale nie miał zamiaru targać porcelany na 24 osoby, albo później pomagać truć gości, bo nie oszukujmy się, ich gotowanie jest tak samo idealne jak ich związek. Chwycił karton z zastawą i tak stanął przy tym wózku i patrzył na Didi i patrzył i patrzył. - Wyleziesz, albo podkurczysz te kopyta? Widzisz jakie to wielkie? - spytał z lekkim uśmiechem na ustach i zależnie od tego, czy dama wysiadła z wózka, czy podkuliła nogi włożył karton. Związek idealny, nie ma co. - dobra, filiżanki kompletnie białe, z jakimiś wzrokami, czy tylko złote uszko? - spojrzał na naczynia, które zależnie od wariantu znacznie różniły się ceną.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No nie mieli że sobą łatwego życia. Ale życie nie było łatwe. I lepiej że mieli takie głupie problemy niż mieli kłócić się o bardziej poważne sprawy. Nie zdradzali się, nie oklamywali się. To znaczy czasem zatajali przed sobie jakieś sprawy ale no totalne głupoty to były. Kupno nowych za drogich butów, albo kolejny zestaw lego. Nie może być do końca idealnie i oni ta zasadę po prostu wyznają. Teraz zrobiło się nieco poważniej. Bo jednak coś ich łączy. Mieszkanie. W końcu była to ich wspólna własność. Ale to nie sprawiło ze czuli się bardziej zobowiązani względem siebie. - Mógłbyś chociaż raz zostawić moje słowa bez komentarza. Wiesz ze kocham różowy i chce by moja nowa prostownica też była różowa. - wywróciła oczami. Bo naprawdę nie chciało jej się słuchać tekstów typu a nie mówiłem. znał się na tym wszystkim lepiej i bez problemu się z tym zgadzała. Po prostu swoje osobiste rzeczy chciała mieć w swoim ulubionym kolorze to chyba nic dziwnego. - Fanta. Musisz poćwiczyć. - uśmiechnęła się ładnie. Bo jak mógł tak nie zgadnąć. Lubiła smakowe szminki. Miała ich tyle, że zaraz zabraknie na świecie smaków. W sumie lubiła te bezbarwne, smakowe pomadki bardziej niż zwykle szminki. - Zamówiłam sobie jeszcze o smaku tortu waniliowego i lodów pistacjowych. Podobno ma być lekko słona. - jeśli taka będzie to Didi będzie w siódmym niebie. Słone lody pistacjowe to coś najlepszego.
- Dobrze. I takie ręczniki by twoja mamuśka miała w do tylek wycierać. Jezu, nie spakujemy się z tym wszystkim. - a już Didi myślała że wszystko mają w domu. A jednak tak wielu rzeczy brakowało. A jeszcze przed nimi zakupy spożywcze. By pani mama nie narzekała ze lodówka pusta. Potem pewnie wszystko się przeterminuje i będą musieli to wyrzucić. Ale no czego się nie robi dla zadowolenia pani mamusi. - znajdę ten wazon. Zauważy jak będzie to inny. - on nic nie rozumiał. Nie był to byle jaki wazon. Będzie musiała Didi go w garderobie poszukać. Bo pewnie tam wylądował z kartonami z butami. Oczywiście że kubek musi pasować do telefonu. Do słuchawek i jeszcze do ulubionych butów. Do wszystkiego musi pasować. Bo jednak taki kubek się nosi z wszystkim. A ta pani kocha różowy i o ile ciuchów nie miała różowych a raczej w różnych kolorach często stonowanych to dodatki w różowym to podstawa. - Marudzisz kocie. - wywróciła oczami, bo przezorny zawsze ubezpieczony. Jaime nic nie rozumiał. I jej się tego teraz nie chciało tłumaczyć. Chwilę kalkulowała co powinna zrobić. Ścisnąć się w tym wózku. Czy może wyjść. Ostatecznie ustala w wózku czekając aż włoży ten zestaw. A potem wyciągnęła łapki by ją z tego rozka wyciągnął. Wrzuciła torebkę do koszyka i pusty kubek po kawce że starbunia. - wolałabym chyba całe białe. Łatwiej będzie skonstruować całą zastawę jeśli będzie po prostu w białym macie. - rozejrzała się za odpowiednimi i pokazała mu dwa rodzaje by wybrał jeden z nich. - Widzisz te u góry! W jednorożce! Kupmy chociaż dwa dla nas. - zaczęła pokazywać palcami kubki z talerzykami na najwyższej półce. Idealne. Różowe i z jednorożcem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nic dziwnego, że ma ją w kontaktach zapisaną jako Barbie. Wszystkie dodatki musiały być różowe. Nawet jeśli producent wypuścił taką lokówkę w trzech kolorach, to ona musiała mieć ją różową. Tak samo pewnie będzie z prostownicą. Producent wypuści klasyczne kolory, ale Jaime będzie musiał pisać do tej samej firmy, która personalizuje mu większość sprzętów. Czego nie robi się dla swojej kobiety? - Imię też mają Ci wygrawerować, żebyś miała do kompletu z resztą sprzętu? - dopytał dla pewności, żeby nie musiał dwa razy odsyłać. Jeszcze trochę a dostanie kartę stałego klienta w kolorze różowym. - W ogóle nie myślałaś o zabiegu kreatywnym.... kretowym... jakimś na kre czy tam kre, co to po nich włosy są proste jak druty, zamiast palić te włosy? - spytał z czystej ciekawości. Chciał czy nie, orientował się w tych wszystkich zabiegach, tak samo jak w kosmetykach, czy tamponach. Może nie przyklei jej sztucznych rzęs, albo nie zrobi równej kreski na oku, ale wie co to maskara, czy jakiego pudru używa jego kobieta. -Byś zamówiła sobie o smaku tartych buraczków, albo keczupu z Maka. Całowałbym nieustannie. - podpowiedział jej dodatkowe smaki, z których na pewno by się ucieszył. No kto by nie chciał, żeby pocałunek smakował frytkami na McDonald's? Jaime by chciał. Swoją drogą, dobrze, że kupuje te smakowe pomadki. Jak czarna godzina ich nastanie, to przynajmniej będą mieli co jeść i wmawiać sobie, że wcinają sobie taką Fantę w stanie stałym.
-O akurat ręczniki, to drażliwy temat. Ona musi mieć ultra miękki materiał i w dodatku antyalergiczny. Raz u ciotki w Vancouver uczulenia na dupie dostała. Wierciła się na krześle jakby co najmniej węża w dupie miała. - wywrócił oczami. Razem z ręcznikami, muszą kupić płyn antyalergiczny. Boże, tyle kasy na jeden weekend pójdzie się dymać. Pewnie w to miejsce by wyżywili pół wioski Afrykańskiej. Trudno, najwyżej część zapakują do auta, a część wezmą na dowóz. Bo przecież nie będą na raty jeździć. Jeszcze im rozkradną, czy coś. A spożywkę zamówią przez internet. Czasem, jak ją tak nosił po sklepach na rękach, czy na barana, to się zastanawiał co ludzie o nich myślą. Czy ty wszystkie sfrustrowane Grażyny im zazdroszczą i dlatego patrzą z miną srającego kota, czy męska część patrzy z udawanym politowaniem, a tak na serio sami chcieliby nosić taką Didi. Więc wyciągnął księżniczkę z wózka i ostrożnie postawił, jakby zamiast trampek na stopach miała szklane pantofelki. - No to niech będą białe - stwierdził i wyciągnął ręce po zestaw filiżanek, by chwilę później wsadzić je do wózka. Oczywiście padło na te droższe, chociaż z obu typów kawa smakuje tak samo, ale pani Warner wyczuje cenę. Jak? Nie wiem. Spojrzał na blondynkę z politowaniem w oczach. Jeszcze pewnie będą musieli sobie zrobić słodką foteczkę z filiżankami, żeby wszyscy wiedzieli jak bardzo się kochają. - dobra, ale drugi zestaw to ten w mopsy - powiedział krzyżując ręce na piersiach. Nie weźmie tych filiżanek, jeśli nie zgodzi się na mopsy. Zacznijmy od tego, że te filiżanki będą stać i ładnie wyglądać, bo ostatecznie kawę będzie pił z jakiegoś "swojego" kubka, albo z tego termicznego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była taka Barbie i nie ma co ukrywać. Na pierwszą studencką imprezę z przebierankami, zrobi się na stu procentową Barbie. Tylko Kena będzie musiała sobie poszukać jekiegos lepszego. Nie no żart, najlepszego pod słońcem miała. W sumie który facet personalizowalby dla swojej kobiety lokówki, ładowarki czy prostownice? No szybko by się drugi taki nie znalazł. No trafił jej się najlepszy książę z możliwych. - Tak, chociaż teraz już nie będę jeździła na obozy. - takie grawery to przydatna rzecz kiedy jesteś na obozie pełnym dziewczyn, czirliderek i nagle każda ma prostownice, karbownice i inne sprzęty. Na koniec nigdy nie wiadomo czyją jest czyja i czy aby na pewno masz w domu swój sprzęt. - Wiesz jak mało fryzjerek potrafi wykonać ten zabieg prawidłowo? Nie chciałbyś potem dotykać moich włosów. - już ona się od koleżanek nasłuchała jak to miały zniszczone włosy po źle wykonanym zabiegu i nawet nie próbowała szukać. Owszem mogłaby znaleźć kogoś kogo bardzo polecają i tak dalej. Ale zwyczajnie nie chciała ryzykować. Teraz drogie prostownice mają takie bajery, że włosy wręcz są bardziej odżywione po prostowaniu niż przed. - NIE wiem czy ktokolwiek postanowił zrobić pomadki o takim smaku. - szczerze wątpiła. Chociaż czego to chińczycy nie wymyśla, nie? Więc wszystko jest możliwe. Mógłby całować i bez tego. Ale już nie zamierzała mówic tego głośno.
- Przeżyjemy ten weekend? - spytała, bo teraz to juz pewności wcale nie miała. O ile uwielbiała jego matkę kiedy odwiedzała swojego chłopaka. To teraz dziwnie się denerwowała na przyjazd kobiety. - Dobra. Wyjdziemy z działu zastawy to od razu idziemy do ręczników i pościeli. No i obrus. - plan idealny. Byle niczego nie zapomnieć, bo o ile Didar kochała zakupy. To teraz miała ich Ju po dziurki w nosie. Filiżanki wybrane i już w wózku było widać, że ich kuchenne szafki nieco się zapełnia. Ale najszczęśliwsza była z powodu filiżanek. - Niech będą też mopsy. - No nie mogła się nie zgodzić. Chciała jednorożce. Ucałowała policzek swojego chłopaka i kiedy on sięgał po filiżanki. To ona już pchała sprawnie wózek dalej opierając się o niego ciałem. Wrzuciła jakieś szklanki, kieliszki te na wódkę i te na wino i na koniec też te do szampana. Przydadzą się też do zdjęć. A raczej tylko do zdjęć. Bo przecież alkoholu nie będą pić z jego matka. - Idziesz? - marudna jak zawsze. Ale dojechała do końca alejki i chciała już wybierać dalej!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dlatego cieszył się, że urodził się facetem. Nawet jeśli czasem dał namówić się na jakąś maseczkę w płachcie, czy przejdzie się do kosmetyczki, żeby ogarnęła jego brwi przed jakąś większą imprezą, to nadal nie zmagał się z problemami takimi jak wybór odżywki, czy to, która fryzjerka odpowiednio zajmie się jego czupryną. Ona siadał na fotel u barbera i zwyczajnie oddawał się w jego ręce. Chociaż tutaj będzie musiał znaleźć nowego, bo jego włosy powoli przypominały artystyczny nieład. Mimo to, jakoś nie wadził mu obecny stan. -Kiedyś pamiętam jak Ursula wpadła z rykiem do domu, bo chciała takie delikatne przejście jak miała Ariana Grande, a fryzjerka zrobiła jej takie chamskie odcięcie i w ogóle spieprzyła jej włosy. Miało być tak amerykańsko, a wyszło małomiasteczkowo. - pokręcił głową i uśmiechnął się na wspomnienie zabeczanej siostry. Spojrzał z ukosa na swoją kobietę, a jego wzrok mówił "kobieto, litości". -Na Ali kupisz pozytywny test ciążowy, a wątpisz w to, że nie ma na świecie pomadki o smaku keczupu? - wzruszył ramionami i pokręcił głową nad brakiem wiary Didi w pomysłowość ludzką.
Cmoknął ją w policzek na pocieszenie, bo jak to mają nie przeżyć? -Będziemy musieli chodzić z kijem w dupie, ale damy radę. Ogarnę jej wczesny lot do Calgary i zobaczysz, że to będzie jak depilacja woskiem. Szybko i bezboleśnie. -Nigdy nie depilował się woskiem, ale na reklamach tych wszystkich plastrów wyglądało to jak golenie żyletką. -W ogóle to może poszukamy jakiegoś zdjęcia w necie, żeby się zainspirować? Bo tak pobrać z dupy rzeczy, to nie problem, ale żeby to potem jakoś śmigało. - zaproponował i nawet był gotowy wyciągnąć telefon, by pod pretekstem szukania jakiś zdjęć mógł złapać jakiegoś pokemona, bo na pewno tutaj są! Po wpakowaniu filiżanek do wózka stwierdził, że mogli wziąć w sumie dwa, bo jak dalej tak będą ładować bardziej lub mniej potrzebne rzeczy, to Didi będzie musiała nosić je w rękach. -Idę, idę - mruknął chwilę po tym jak złapał Psyduck i wcisnął telefon do tylnej kieszeni. - Daj, ja go poprowadzę, bo robi się za ciężki dla Ciebie. Ty się rozglądaj za tymi pierdoletami. - powiedział łapiąc jedną ręką za rączkę wózka, a drugą delikatnie odpychając od niego blondynkę. Ręczniki, poście, prześcieradło i poszewki dekoracyjne kupione. Oczywiście do ich sypialni pewnie wybrali haftowane, a dla gości z wydrukowanym wzorem, bo cóż. Ktoś musi spać jak para królewska, prawda? Ręczniki, a jakże, miękkie jak aksamit i trzy z motywem DC Comics, bo Jaime nie popuścił takiej okazji, zwłaszcza, że były na promce, a on lubił mieć "swoje" elementy w domu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miał wielkie szczęście, że nie był kobieta. Z resztą zapewne byłby tak samo okropna kobieta jak Didar. Byli zbyt podobni do siebie w kaprysach i wymaganiach. Didi nie miała wielu koleżanek. W sumie teraz to takiej prawdziwej na miejscu nie miała żadnej. Więc jak chciała bawić się w maseczki i inne piżama party to musiał jej w tym towarzyszyć. Co prawda nie zmuszała go do malowania paznokci i nakładania miliony maseczek. Mógł sobie grać ale musiał znosić jej towarzystwo i miliony zapachów. - Dlatego wolę tego uniknąć. Za bardzo kocham swoje włosy. - oboje będą musieli znaleźć sobie tu dobrego fryzjera. Ona długo nie wytrzyma bez zabiegów, poprawiania blondu i całej reszty. Z resztą na imprezy sama się czesać nie będzie, no nie? Ale poszukiwania chyba będą długie i trudne. Bo Didi kocha swoje włosy bardziej od guczi. - Powinno mnie dziwić czemu szukałeś testu ciążowego na alli? - spojrzała na niego pytająco. Bo jednak skoro to wiedział to musiał szukać. Ta dwójka pewnie miała za sobą nie jeden test. Ale nie był kupiony dla żartów, a robiony w panice kiedy zachciało im się wolnego seksu. Na szczęście żaden nie był pozytywny, bo ta dwójka z dobrym rodzicielstwem nie miałaby nic wspólnego.
- Ale i tak cieszę się, że to Twoja matka, a nie moja. - tego już na pewno by nie zniosła. Jej komentarzy i jej wiecznego niezadowolenia. Jest gorsza o stokroć od jego matki. - Po co szukać. Potrafię nas ubrać na imprezę, a nie będę potrafiła dobrać zestawu gościnnego dla Twojej matki? - wywróciła oczami i sobie poszła, bo serio. Lepiej żeby zaczął zajmować się zakupami. I lepiej dla niego, by nie zobaczyła ze pokemony łapie zamiast dołączyć do niej. Bo o ile kocha zakupy, to te były iście męczące.
Oddala mu wózek, nawet dość chętnie i chodziła po sklepie trzymając go za szlufkę od spodni. Co jakiś czas wrzucała coś do koszyka i zapewne kupili o wiele za dużo. Ale kiedy zajeżdżali do strefy z jedzeniem, bo przecież musieli o to zahaczyć. No ale wracając. Jak tam sobie zajechali to koszyk był już pełen, a ona pewna że wszystko z listy jest w środku, a przy tym też o wiele więcej. - Boże frytki. Chcę frytki i tamte warzywka. - oznajmiła pokazując mu palcem i na sam koniec wskazała jeszcze na lemoniadę arbuzową. Sama z trudem zaciągnęła koszyk do pierwszego wolnego stolika przy wielkich oknach. Rozsiadła się wygodnie i czekając na swojego chłopa i jedzenie to telefon sobie wyciągnęła by odpisać koleżanka z liceum, wysłać kilka snapow i takie tam.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Stuknął ją w czoło. Po co niby byłby mu potrzebny test ciążowy. Przykład taki podał, jakie cuda można kupić na ten stronce. - Sprawdzałem skąd możesz za grosze skołować test, żeby nasze matki kisielu w gaciach dostały. - rzucił pół żartem pół serio i wzruszył ramionami. Może ten nalot jego matki, to tylko badanie terenu, czy już nie powinny się wnuków spodziewać. Tak serio to na Ali osobiście szukał jakiś pasków LED, żeby podczas strimków jego pokój wyglądał tak jak profesjonalne pokoje gamingowe. Te testy to sprawdzał z ciekawości, bo kiedyś widział mema, że na Ali można kupić takie coś. I co? I można.
-O Boże, musielibyśmy załatwić deal z jakąś hurtowną alkoholu. Z całym szacunkiem do teściowej, ale na pewno po jej wyjeździe zasililibyśmy kontener na szkło. - No, jakby nie patrzeć pani Laureano lubiła sobie chlapnąć i to całkiem sporo. Poza tym, obawiałby się o jego kochanego Mustanga, bo teściowa mogłaby chcieć przetestować jego autko, a każdy w Calgary wie jak jeździ matka Didi. Z każdą godziną, tak godziną, chodzenia po sklepie żołądek zaczynał grać pieśń swego ludu. Tak więc odwiedzenie stołówki było obowiązkiem. Inaczej nie wniosą tych tobołów do windy. Bo przecież nie ma mowy, żeby na trzecie piętro wchodzić po schodach. Wedle życzenia wziął dla Didi frytki i warzywka, a sam zamówił sobie pewnie jakiś kawałek mięsa z frytami i surówką, jak na chłopa przystało. Do tego pod pachy chwycił dwie zimne butelki Fanty i ruszył taki obładowany w stronę stolika, który zajęła Didi. -Warzywka z frytkami i picie, podano do stołu - rzucił tekstem niczym kelner i postawił talerz przed dziewczyną, po czym usiadł po przeciwnej stronie i niewiele czekając zabrał się za pałaszowanie obiadu. Po zjedzeniu zawartości talerzy podnieśli swoje leniwe cztery litery i ruszyli w stronę kas, żeby uszczuplić swoje konta i jakimś cudem zapakować wszystko po sam dach.
zt. x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ostatnie dwa miesiąca spędził w Los Angeles. Miasto aniołów wcale nie było takie wspaniałe i niebiańskie, jak wskazywała nazwa, ale miał tam rodzinę, która załatwiła mu intensywny kurs informatyczny, po którym miał duże szanse na staż w jednej ze świetnie rozwijających się firm technologicznych. Z jakiegoś powodu nikomu nie powiedział, że wyjeżdża z Seattle i niedługo będzie ponad tysiąc kilometrów dalej. Być może nie lubił pożegnań, być może nie chciał się chwalić, ale najprawdopodobniej obawiał się, że jego “kariera” w ogóle się nie rozpocznie i wróci z podkulonym ogonem, mierzony przez wszystkich wokół zawiedzionymi spojrzeniami. A tak zawiedziona pozostanie tylko rodzina, a z tym jakoś się pogodzi. W zasadzie poniekąd miał rację - nie udało mu się. Zawiódł i wrócił. Kurs ukończył tydzień temu z dobrymi wynikami, ale firma znalazła w międzyczasie kogoś z większym doświadczeniem i poradziła mu, aby spróbował może za rok. Podziękował wujowi za gościnę i wrócił do rodzinnej kawalerki, akurat na czas, by pomóc w remoncie i osuszyć zalaną piwnicę - przynajmniej huragan go ominął i w czasie ulew w deszczowym mieście, on wygrzewał się daleko od tego bałaganu.
Tak czy owak został bez pracy, co jak najszybciej musiało się zmienić. Zdobył kilka umiejętności, dzięki którym mógł wykonywać w sieci mniejsze, prywatne zlecenia, ale musiał znaleźć coś na pełny etat, z ubezpieczeniem. Dlatego kiedy wszyscy odsypiali Leprekon, on chodził po mieście, pytając o etat. Wiele podań wysłał już online, ale czasami stare i proste metody przynosiły największy efekt. Może ktoś zlituje się nad jego zabiedzoną twarzą skrzywionego mopsa. W końcu obecnym źródłem utrzymania była kwiaciarnia matki, a to nigdy nie było wystarczające, nie przy takiej ilość ludzi do wykarmienia. Nordstorm był czwartym domem towarowym, który przeszedł w szerz i wzdłuż, bez efektu. W budce z napojami kupił sobie koktajl mleczny o smaku waniliowym, po czym usiadł na jednej z ławek, znajdujących się w głównym holu.
Na zdrowie — wyszeptał do siebie zawiedziony, zrezygnowany i przybity.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#5 | look
To był jeden z niewielu dni, kiedy to Hana z uśmiechem na twarzy postanowiła spożytkować wolne popołudnie inaczej niż przesiadując w zaciszu swojego mieszkania. Ostatnio, pod wpływem niesamowitego uczucia jakim było zakochanie, dziewczyna wyraźnie przechodziła swego rodzaju metamorfozę. W cień odchodziły jej dawne, mocno introwertyczne nawyki a blondynka z każdym dniem nabierała coraz to więcej odwagi, by otworzyć się na świat wokół niej.
Dziś umówiła się na wspólne zakupy i rytualne spożywanie kawy serwowanej przez jedną z popularnych sieciówek z Heather. Dziewczyny poznały się za czasów liceum, gdzie wspólnie brylowały podczas zajęć pozalekcyjnych. Ta znajomość na szczęście utrzymała się na dłużej i nie zakończyła nagle - kiedy przyjaciółki rozeszły się w zupełnie innych kierunkach na lokalnym uniwersytecie. Nawet po tym, jak Hana ostatecznie zrezygnowała z wyższej edukacji, nie zerwała kontaktu z Hedy, choć nie miały dla siebie aż tyle czasu, co jeszcze kilka lat temu. Wellington zajęła się zdobywaniem doświadczenia zawodowego, co pochłaniało większość jej dni. Tego popołudnia miały jednak szansę, aby spędzić kolejne godziny szalejąc na zakupach i wymienić się nowymi plotkami. Dlatego tuż po zakończonej pracy, Hana udała się do znanego i jak na jej gust, przytulnego domu towarowego. Nie przepadała za ogromnymi, gwarnymi centrami handlowymi - wolała raczej miejsca bardziej ustronne, ale wcale nie gorzej zaopatrzone pod względem asortymentu.
Wydawało się, że dotarła na miejsce pierwsza, ponieważ nigdzie nie mogła wypatrzeć zbliżającej się znajomej sylwetki przyjaciółki. Przysiadła zatem na pobliskiej ławce, zajmując sobie czas przeglądaniem najnowszych postów na Instagramie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

002. | outfit

Gdyby ktoś jej powiedział, że większość znajomości licealnych zachowa się po dzień dzisiejszy - mocno by się zdziwiła, bo wiadomo jak to wygląda po wybraniu się na uczelnie wyższą. Wszyscy rozchodzą się w swą obraną drogę, utrzymując jedynie internetowy kontakt. Akurat jednak w przypadku Heather, koleżanki i koledzy w sporej mierze zdecydowali się zostać na miejscu, decydując się na ten sam uniwersytet, co ona, tylko na kompletnie inne kierunki. Chociaż nie! Jedna z dziewczyn, z jaką się bardziej trzymała w momencie chodzenia do szkoły, zdecydowała się Hedy towarzyszyć, co było całkiem… miłe.
Co do Hany - zwykłe, naprawdę najzwyklejsze spotkanie w momencie pozalekcyjnych zajęć sprawiło, że te dwie znalazły wspólny język. Do tego stopnia, że postanowiły kontynuować to przez całą, wspólną edukację w liceum, ale i również po jej zakończeniu. Tak też znalazły się w tym miejscu - a dokładnie na chwili, gdzie wybierają się na najnormalniejszy w świecie shopping, żeby porozmawiać o wszystkim, jak i o niczym. Czy to dla Heather coś zwyczajnego? Można powiedzieć, bowiem w ostatnim czasie coraz częściej korzysta z tego wolnego od ogółu obowiązków, skoro ma teraz wakacje, wychodząc na miasto z koleżankami.
Nawet nie wiedziała Hana jak bardzo cieszył Heather fakt nie zdecydowania się na galerię handlową. Nie żeby miała jakieś uprzedzenia czy uznawała, iż w takim miejscu niczego dla siebie nie znajdzie, co po prostu panujący tam tłum zdecydowanie ją… przeciąży. Zapewne czułaby się nieco nieswojo, nie będąc zbyt rozmowną. Dom towarowy nie był aż tak oblegany, szczególnie w obecnej porze dnia. Umówiły się już na miejscu, co by móc od razu zacząć zakupowe szaleństwo - tym bardziej, że jej kumpela zmierzała tutaj z pracy, to tym bardziej było łatwiej zgadać się pod odpowiednim budynkiem.
Spóźni się. Zdecydowanie się spóźni, ale trudno się mówiło. To wszystko wina tego, że za bardzo się zaczytała w książce, po którą sięgnęła ponad godzinkę temu. Fabuła powieści romantycznej - co było mocnym zaskoczeniem dla samej Heather, iż zdecydowała się na taki tytuł - naprawdę zdaje się być intrygująca od samego początku, przez co nie spojrzała na godzinę. Tyle, że Heather naprawdę planowała tylko parę chwil poświęcić lekturze, żeby się wyrobić…
No cóż, czasu nie cofnie, a jasnowłosa trafiła pod dom towarowy z delikatnym opóźnieniem. "Szczęście w nieszczęściu, że zdecydowała się podjechać autem, co zaoszczędziło parę minut, bo jakby miała postawić na miejską komunikację… to biada kumpeli, która z całą pewnością musiałaby się uzbroić w niesłychanie wiele pokładów cierpliwości w oczekiwaniu na jej przybycie.
Zaparkowała w pobliżu auto, szybko przemierzając odległość dzielącą ją do miejsca spotkania. - Boże, Hana, tak Cię przepraszam… - odparła od razu z przepraszającym uśmiechem na ustach, jak tylko znalazła się przy dziewczynie, która akurat odsuwała spojrzenie od ekranu telefonu. Na pewno była na nią w jakimś stopniu zdenerwowana, choć ta z pewnością o tym nie wspomni. Bo tak, na pewno po pracy marzyło jej się bezsensowne czekanie na przybycie umówionej osoby. - Zaczytałam się i tak… no… no nie wyrobiłam się przez to - wyjaśniła, chociaż brzmiało to absurdalnie. Jakby wymyśliła wytłumaczenie na poczekaniu, a nie powiedziała najprawdziwszą z prawd. - Od czego zaczynamy? Podejrzewam, że skoro jesteś po pracy, to pewnie byś najpierw coś zjadła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rzeczywiście - najczęściej bywa tak, że licealne znajomości dobiegają końca wraz z momentem zaliczenia końcowych egzaminów. Trudno kogokolwiek z tego powodu winić, skoro wielu absolwentów decyduje się na studia w innych zakątkach kraju, a zaledwie garstka pozostaje na miejscu. Druga sprawa - studia i wszelkie obowiązki z nimi związane ograniczają do minimum ilość wolnego czasu, dodać do tego jeszcze pracę i proszę! Dorosłe życie bywa cholernie trudne. Hana zdążyła już poznać wszystkie cienie i blaski samodzielnej egzystencji, choć równie dobrze mogła jeszcze kilka lat na spokojnie spędzić pod rodzinnym dachem i skrzydłami swoich rodziców.
Na całe szczęście, nie wszystkie drogi rozchodzą się w zupełnie odmiennych kierunkach, co dało się zauważyć na przykładzie tych dwóch. Pomimo tego, że w ich życiach nastąpiło wiele zmian, wciąż potrafiły znaleźć w swoich napiętych grafikach choćby chwilę, by spędzić wspólnie czas i wymienić się wszelkiej maści nowinami.
Miała nadzieję, że wybrała odpowiednie miejsce na spotkanie; takie, gdzie warunki będą sprzyjały swobodnemu zajęciu miejsca w którymś z przytulnych lokalików. W grę wchodziło także małe, zakupowe szaleństwo dlatego dom towarowy wydawał się blondynce najbardziej pasować. Dziewczyny nie będą raczej narażone na zbyt wielki tłum klientów i wiążące się z tym niedogodności. Zdaje się, że pod tym względem wyznawały podobną filozofię - im mniej zatłoczone miejsce publiczne, tym lepiej. Prawdę mówiąc, Wellington nie zwróciła większej uwagi na fakt, że Heather z każdą minutą spóźniała się coraz bardziej. Zdążyła przejrzeć część aktualności w swoich mediach społecznościowych, a także wysłać słodką wiadomość do swojej drugiej połówki serca. Gdy akurat podniosła wzrok znad ekranu, zauważyła Hedy.
- Och, nie przejmuj się. Chyba nie siedzę tu aż tak długo... - stwierdziła z rozbawieniem, w odpowiedzi na tłumaczenia przyjaciółki. Czy była na nią zdenerwowana? Hm, raczej nie. Może gdyby jej spóźnienie przeciągnęło się do kilkudziesięciu minut, istniało spore ryzyko że nawet ktoś tak opanowany jak Hana mógłby popaść w irytację - czytasz mi w myślach! Miałam co prawda lunch, ale zdążyłam już dawno o nim zapomnieć. Na co masz ochotę? - odezwała się po chwili, wsuwając swoją komórkę do niewielkiej torebki przewieszonej luźno przez ramię.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pike Place Market”