WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Cóż, Kath może sam temat pogadanki nie wydawał się zabawny, bo jednak jakby dziewczynki włączyły alarm pożarowy w innej sytuacji, to byłoby to bardziej problematyczne i mogło się wiązać nawet z jakąś karą finansową. W każdym razie brunetka ani trochę nie przejmowała się tym, że znowu jest u dyrektora. Cóż, jej córka miała charakterek, nie byłą nudna, nie miała problemu z nawiązywaniem kontaktów, była rezolutna i przebojowa. Może objawiało się to na razie w niezbyt dobry sposób, ale wróżyło to dobrze na przyszłość. To samo odnosiło się do MJ, która może wypaplała o Petrze, ale nie wszyscy już o tym wiedzieli, albo był to nad wyraz mało ciekawy temat dla przedszkolaków - Lydia nic na ten temat nie powiedziała matce. Z resztą - co ją to interesuje? Serio, nie należała do tych plotkar, co zamiast rozmawiać o swoich dzieciach rozmawiają o Karen od Angelici, lub Marthy od Ottie z grupy pszczółek.
Katherine z wdzięcznością spojrzała na Gwyna, bo dokładnie o tym pomyślała. Wyszło z tego zamieszania wiele dobrego dla dzieci. -Myślę, że teraz, widząc ile zamieszania sprawiły, wiedząc z czym to się wiąże, nigdy już ich nie będzie kusiło do zrobienia tego ponownie-zapewniła Wheterby, choć była pewna, że główki kilkuletnich dziewczynek nie działały w tak prosty i racjonalny sposób. A skoda. -Przepraszamy za kłopoty-dodała jeszcze znowu spoglądając na mężczyznę, czy podpisuje się pod jej słowami, czy nie.

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trudno było powiedzieć, czy czasami dziewczynki nie wpadną raz jeszcze na taki sam wspaniałomyślny pomysł. Gwyn raczej nie dałby sobie ręki odciąć, że jego córka postanowi podejść do tego zupełnie inaczej niż wcześniej. Znał aż za dobrze swoje dziecko, aby wiedzieć, że może teraz i Mara Jade najadła się wstydu, to i tak może nie wyciągnąć z tego żadnych wniosków i jeśli nadarzy się okazja – zrobi dokładnie to samo. Aż za bardzo przy tym przypominała Rona. On zawsze był na bakier ze wszystkim.
- Ja również mam taką nadzieję, że Mara Jade Parker już nigdy tak nie postąpi – powiedział, że ma nadzieję, a że już tak nie postąpi. Naprawdę nie mógł ręczyć za tą małą diablicę. Czasami nawet zastanawiał się, czy jest sens puszczania ją do przedszkola, skoro takie rzeczy wydarzały się aż za często. Mogłaby zostawać z Petrą. Nie chciał jednak wykorzystywać jej za często. Ona miała swoje plany zawodowe. Szukała innej pracy, a bycie zawodową nianią dwadzieścia cztery na siedem raczej ją nie interesowało. Ponadto Gwyn zapisał Marę Jadę do przedszkola właśnie po to, aby zdobywała umiejętności socjalne i nie była dzikusem. Ale wyszło z tego co wyszło. Trudno.
- Niestety moja córka potrzebuje silnych stymulacji oraz poświęcenia jej bardzo dużo uwagi. Rozmawialiśmy o tym, kiedy przejmowała ją pani do tej placówki. – Czyli jednak Parker potrafił być wredny, jeśli trzeba było. Chciał tylko przypomnieć kobiecie, że wcale nie ukrywał tego, jak trudnym dzieckiem jest jego córka. Płacił dość duże czesne. – Jeśli tylko uzna pani, że MJ potrzebuje nauczyciela wspomagającego, jestem w stanie takiego opłacić. Nawiązując ponownie do naszej rozmowy. – Bo co miał zrobić? Czasami to była wręcz kryzysowa sytuacja. Nie ukrywał przed Katherine, że jednak jego córka sprawia mu problemy wychowawcze. Teraz kiedy sam wiedział, czym wcześniej parała się Petra Morales, zaczął rozumieć, dlaczego akurat jej metody działają na dziewczynę. Paradoksalnie.
- Ja również przepraszam za kłopoty. Mam nadzieję, że MJ już zdążyła przeprosić strażaków oraz panie wychowawczynie? – zapytał właściwie z poczucia obowiązku, że należało tak zrobić.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Faktycznie, coś było w tym, że lepiej było z kimś siedzieć na dywaniku, niż samemu. Choć dla tej pary, czyli Katherine i Gwyna to był pierwszy wspólny raz, ale brunetka miała jakieś dziwne przeczucie, że to był jeden z wielu, naprawdę wielu razy na dywaniku gdziekolwiek. Jeszcze tylko brakowało, żeby razem dostawali po głowie za to, jak ich córki rozrabiają na gimnastyce. A w stronę brunetki na pewno poślą krzywe spojrzenia, bo to ona przyprowadziła drugiego czorta. Choć z drugiej strony.... Może tak zachowują jakiś poziom, bo muszą pozbywać się energii przez ćwiczenia, a tego im brakuje w przedszkolu? W końcu jak szczeniaki dużo psocą, to często dobrym rozwiązaniem jest porządne zmęczenie go. Może z dziećmi jest podobnie? Oni oboje byli pierwszy raz rodzicami kilkulatki!
-Możemy też oczywiście porozmawiać oboje z nimi obiema, ale to chyba nie będzie miało większego sensu, bo będą psocić mając koleżankę obok?-zapytała dyrektorkę o poradę, w końcu on się lepiej znał na kilkuletnich diabłach. I aniołkach z resztą też.
-Wydaje mi się, że Gwyn trochę racji ma. Trochę dobrego z tego złego wyszło. Trochę-podkreśliła. Uff, wygląda, że czeka ich tylko i wyłącznie pogadanka, bez żadnych innych konsekwencji. Dziwne było aby za pierwszy taki występek, który koniec końców nie był niczym tragicznym, groziło im cokolwiek innego niż lekkie uderzenie po palcach.

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy oboje dowiedzieli się, że dziewczynki – owszem – przeprosiły już wszystkich, Gwyn kiwnął głową.
- Więc widzi Pani, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. – Tak naprawdę mając taką córkę jak Mara Jade, przyzwyczaił się do jej psot i psikusów. On sam nigdy taki nie był, chociaż Ron zawsze stawał na barier przeciwko wszystkiemu. Po raz kolejny przekonywał się, że jego partner wcale nie umarł, tylko właśnie był wciąż żywy w ciele ich pięcioletniej córeczki. Ta myśl właściwie go uspokajała.
- Jeszcze raz przepraszamy. – Kiwnął głową, bo co tak naprawdę miał więcej powiedzieć? Zapytał, czy jeszcze dyrektorka ma z nimi do omówienia jakąś sprawę, ale już nie miała. Wszystko było dobrze (a przynajmniej jak na ten moment). Gwyn i Katherine mogli więc opuścić gabinet dyrekcji i porozmawiać sobie na spokojnie na korytarzu.
- Właściwie nie powiem, że się tego nie spodziewałem. Spodziewałem się, ale może nie aż tak szybko. – Zachichotał, kiedy odeszli na bezpieczną odległość i był pewien, że nikt ich nie podsłucha. Raczej nie były to słowa, które chciał, aby doszły do uszu dyrekcji. Niektóre rzeczy trzeba schować, by było bezpiecznie.
- Ale w sumie cieszę się, że nasze córki się polubiły. MJ przyda się koleżanka. – W poprzednim przedszkolu nie złapała z nikim żadnej nici porozumienia, dlatego dokazywała jeszcze bardziej. A że Lydia też miała swoje za uszami? Cóż, przynajmniej oni oboje się nie nudzili. – To co? Do zobaczenia jutro na gimnastyce? – Jak na razie nie czuł jeszcze, by była to czas, by spotkać się poza takimi miejscami, ale pewnie będzie ku temu okazja, bo szykował się bal karnawałowy, jakieś słodkie urodzinki, projekty. Do tego wszystkiego dojdą. Po wszystkim oboje odebrali swoje córki, bo nie było już potrzeby wracać tutaj za godzinę, kiedy właściwie opieka miała się skończyć.
- Do zobaczenia! – Pożegnał się uprzejmie z kobietą, wychodząc z nią z przedszkola i skręcając w inną stronę niż ona szła. Zaparkował trochę daleko, dlatego teraz miał parę metrów dalej do przejścia. Po drodze – mało wychowawczo – wszedł z córeczką do cukierni, aby kupić coś słodkiego.

[Z tematu x2]

autor

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

look

Ady nie miała pojęcia ile czasu minęło odkąd Artemis opuściła dom. Trenerka naprawdę tego potrzebowała i cały swój wolny czas poświęciła dzieciakom. Nawet pracy unikała jak najwięcej, a na jej szczęście nie potrzebowała być w siłowni codziennie i mogła powierzyć ją swoim ludziom wiedząc, że wszystko nadal będzie profesjonalnie prowadzone. Ufała im na tyle.
Bardzo męczyła ją sytuacja, której sama była prowodyrem tak naprawdę. Miała wrażenie, że naprawdę źle postąpiła, ale jednak z drugiej strony... Art naprawdę postawiła ostatnio pracę nad rodziną i to było iście dobijające. Ady ją kochała cholernie mocno. Jednak każdy ma swoje granice. Gdyby nie dzieci to może i bardziej tolerowała to wszystko.
Dzisiaj w przedszkolu młodego było przedstawienie dla rodziców na którym Ady się pojawiła oczywiście. Nie mogło ją ominąć kolejne przedstawienie, bo Ax bardzo lubił brać w takich rzeczach udział, a ciemnowłosa nie chciała by ją cokolwiek ominęło w życiu dzieci.
Niestety nie miała pojęcia, że jej przebiegły chłopak postanowi również skontaktować się z drugą mamą, której powiedział o przedstawieniu i poprosił by też przyszła. Dzieciaki nie miały pojęcia dlaczego mamy mieszkają osobno i również odczuwały brak mamy Art w domu, jeszcze bardziej niż wcześniej o czym Ady nawet nie miała pojęcia. Szczególnie Axel, który robił się w domu naprawdę nieznośny i gdyby nie teściowa to Ady nie potrafiłaby go opanować. A sama również nie była w najlepszym stanie tak naprawdę. Psychicznie była kompletnie wykończona i gdyby mogła to przesypiałaby całe dnie. Niestety była tym rodzicem, który nie miał kilkumiesięcznej przerwy od pociech i miała wiecznie pełne ręce roboty.
Siedziała na swoim miejscu i przeglądała internet czekając na przedstawienie gdy kątem oka zauważyła jak do pomieszczenia wchodzi znajoma osoba i zaczęła odrobinę panikować. Skąd do jasnej cholery Artemis wiedziała o przedstawieniu?

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

48

Siedząc za biurkiem w agencji nie mogła skupić na niczym myśli. Starała się wypełnić papierkową robotę którą odkładała już jakiś czas. Wolała to zostawić komuś innemu, ale Roger się wypiął jadąc na jakąś misję bez niej. Ona musiała odpocząć i to tak dłużej. Dalej rozważała rezygnacje z wyjazdów – czuła się źle po tym co się wydarzyło w domu te kilka tygodni temu. Chciała walczyć o Adayę ale bez zmuszenia się do odpuszczenia i porzucenia bitchy Fisher może się nie udać. Rozważała wszystkie za i przeciw, popijając mocną czarną kawę gdy usłyszała telefon. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Ady i Art zamarła. Odebrała dopiero po kilku sekundach kiedy pierwsza konsternacja minęła.
- Halo? – zdziwiła się, że początkowo nikt nie odpowiedział, ale zaraz usłyszała szept swojego smyka. - Halo, mama? To jak Ax. – powiedział konspiracyjnie brzdąc. Agentka powstrzymała śmiech, ale na twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Skąd masz mamy telefon?
- Leżał na blacie w kuchni. Mamuś… kiedy do nas przyjdziesz… i poczytasz bajki.
Fisher ścisnęło się gardło, bo jednak usłyszeć słowa o tęsknocie od żony a od synka, który faktycznie bardzo czekał na jakieś spotkanie z mamą to dwie różne rzeczy. Odchrząknęła, dając sobie tym samym możliwość na wymyślenie odpowiedniej dyplomatycznej odpowiedzi. - Ax, mama chce ode mnie odpocząć, bo jest zła, że wyjeżdżam. Jak wszystko pozałatwiamy to przyjadę i spędzimy razem czas.
- Ale to będzie długo… - Bo sprawy dorosłych zawsze zajmują kupę czasu, a on był niecierpliwy. - Mamo, a przyjdziesz na przedstawienie do przedszkola? Z okazji dnia mamy i… druga mama też będzie. – słyszała w słowach małego, że bardzo mu zależy na pojawieniu się mamy na czymś tak podniosłym. Arti wiedziała, że brzdąc jest kreatywny i lubi brać udział w podobnych rzeczach, ale wizja spotkania żony wcale nie malowała się w różowych barwach.
- Będę. – po tych słowach jeszcze chwilkę pogadała z małym i kazała mu się rozłączyć. To będzie spora niespodzianka dla Ady!
Wybrała odpowiedni strój i przyjechała swoim Audi. Nie mogło jej tutaj zabraknąć. Dowiedziała się od przedszkolanki, że będzie siedzieć koło żony, bo tak było ustalone wcześniej – nie miała pojęcia czy Ax też miał na to wpływ. Może chciał aby się pogodziły. Poprawiła włosy i ruszyła przed siebie widząc trenerkę. Serce zabiło mocniej – jak zawsze gdy ją widziała – to ten jedyny moment gdy okazywało się, że agentka faktycznie je posiada.
- Cześć. – szepnęła i… mimo tego, że wokół było pełno ludzi – głównie mamusiek – postanowiła zrobić coś niepodobnego do niej. Pocałowała żonę w policzek, przynajmniej się nie odsunęła! - Nie patrz na mnie, to twój przebiegły syn zadzwonił do mnie bo chciał abym przyszła. Gdyby nie on najpewniej nawet bym o tym nie wiedziała. – bo odcięła się od nich – tak jak Ady chciała.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Jej nicpoń był małym przebiegłym ninją, naprawdę. W życiu się nie domyśliła by zrobił coś takiego za jej plecami. Jednak gdyby wiedziała, że jego druga mama pojawi się dzisiaj to z pewnością nie przyszłaby. To było wręcz pewne, bo wyrzuty sumienia jej nie opuszczały, chociaż terapeuta twierdził, że postąpiła bardzo słusznie. Obie potrzebowały sobie poukładać kilka rzeczy, a przebywając ze sobą nigdy tego nie zrobią. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Ady naprawdę nie wiedziała czego chciała i była w takim samym stanie w jakim zastała ją partnerka wracając z Meksyku.
Musiała przyznać, że za każdym razem widząc swoją żonę miała ochotę szczerzyć się od ucha do ucha, ale tym razem musiała się przed tym powstrzymać. Musiała pokazać, że jest obojętna, ale doskonale wiedziała, że było wręcz odwrotnie.
-Hej? - uniosła brew a całus w policzek był wręcz zaskoczeniem, na które nie potrafiła zareagować w porę. To był iście niecodzienny widok jeśli chodziło o takie zachowanie Art. Trenerka nie była pewna czy robiła to pod publiczkę czy też nie, ale gdy się dosiadła do żony Ady zauważyła jak kilka mamusiek zwróciło na nie uwagę. -To dlatego ta mała łajza przyleciała z moim telefonem do salonu pytając czy może pograć - już wtedy jej coś nie pasowało, ale z Ellie oglądały bajkę pod kocem i przede wszystkim sama Ady czekała aż zadziałają jej leki. Była na mniejszej dawce, ale nadal potrzebowała ich to przetrwania tego ciężkiego okresu. -Miałaś się dowiedzieć, ale mi kompletnie wypadło z głowy by Ci napisać, przepraszam - westchnęła ciężko. Ostatnio na wszystkim było jej się ciężko skoncentrować. Miała ochotę po prostu przesiadywać w łóżku pod kocem i tyle, ale niestety miała urwisy i pracę do ogarnięcia. -Chciałabyś dzieciaki na weekend?- nawet nie wiedziała gdzie jej żona teraz mieszka, ale nie chciała by maluchy się z nią nie widywały tylko dlatego, że one nie potrafią się dogadać chwilowo.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Zdziwienie jawiące się na buźce żony było niezwykle urocze, dlatego postanowiła skorzystać z okazji i przywitać się krótkim buziakiem w policzek. Niby nic nieznaczącego i zupełnie wbrew Artemis ale w ten sposób kobieta chciała pokazać, że… tęskni. Tak, ona tęskni i tak ma jednak serce. Tym razem pokazała to publicznie. Sporo mam patrzyło się na nią, ale chyba bardziej pod względem tego co ubrała, bo spódniczka była zbyt krótka na kobietę w jej wieku.
- Zapewne wszystko zaplanował skrupulatnie. Nawet to, że teraz siedzimy koło siebie. – bo nie będzie poddawać tego większemu dochodzeniu, ale podejrzewała, że Axel przekonał panią przedszkolankę aby mamy mogły usiąść koło siebie a nie gdzieś randomowo, nawet nie mając okazji do wymienienia dwóch zdań.
- Nie szkodzi. – bo trenerka przechodziła trudny okres. Zresztą obie taki miały. Artemis dochodziła do zdrowia fizycznego, ale również psychicznego co skrywała pod warstwą makijażu. Chodziła do lekarza, chcąc wrócić do formy ale zajmie to jeszcze jakiś czas. Jednakże nie mogła pogodzić się z faktem iż przeszłość po raz kolejny wyciągnęła po nią łapy i może się okazać, że straci przez to rodzinę. Jeszcze nie rozmawiała z Adayą o swoich wątpliwościach, ale nie miała nawet okazji. Pierwszy moment to była szybka przeprowadzka do hotelu, a potem wynajętego na szybko mieszkania w drugiej części miasta. Kiedy miała powiedzieć żonie, że jest zmęczona? Że ma zwyczajnie ludzko dość wysiłku, jaki daje nieswojemu krajowi. Po śmierci królowej, trochę straciło wszystko sens. Kiedyś robiła to z obowiązku do ojczyzny. Teraz? Była zagubioną marionetką w obcej agencji – choć robiła dobrą minę do złej gry. Trzymała ją jedynie adrenalina a raczej uzależnienie od niej.
- Pewnie. Pójdziemy gdzieś na plac zabaw. – powiedziała to bez przekonania, bo dużo bardziej wolałaby wrócić do domu. Do ich wspólnego łóżka i móc normalnie zajmować się maluchami. Wizja dzielenia ich pomiędzy nie obie, była koszmarna. Tydzień u niej, tydzień u Ady…
Nie mogła myśleć w tym momencie o widmie rozwodu.
- Jak się czujesz? Tylko proszę… nie oszukuj mnie. – bo będzie doskonale wiedzieć kiedy trenerka minie się z prawdą. Zna ją nie od dziś i potrafiła czytać sygnały! Troszczyła się o żonę i chciała dla niej jak najlepiej – jeśli chciała przerwy nie mogła jej tego zabronić. Sama musiała przemyśleć wiele rzeczy. Jednak tym razem, nie zamierzała uciekać. Dała coś cennego Adayi – czas, który może pomoże im przetrwać najgorsze chwile.
Podleciał do nich Axel przebrany za misia. - Mamy! – i naraz przytulił się do ich kolan. - Zaraz się zacznie. – powiedział trochę konspiracyjnie po czym uciekł do swoich kolegów i koleżanek za kotarą sceny.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Bo te wszystkie babki patrzące na Art pewno zazdrościły tych seksownych nóg, które prezentowała dzisiaj żona Ady. Trenerka nawet dumnie wypięła pierś, a co. To właśnie z nią Ady wychowuje dwójkę maluchów. -W tym momencie to wcale by się nie zdziwiła gdyby faktycznie tak było - posłała kobiecie uroczy uśmiech i oderwała na moment wzrok by skupić się na czymś innym. No nie mogła jej tak po prostu pożerać wzrokiem, przecież musiała się zachowywać publicznie! No i nie chciała sprawić tym by jej żona zaczęła mieć jakąś nadzieję, że będzie mogła wrócić do domu. Ady potrzebowała jeszcze czasu. jak długo? Nie miała pojęcia. Nie miała również pojęcia jak jej żona się czuje i co przeżywa, bo nie rozmawiały zbyt wiele poza kontaktem jeśli chodziło o dzieciaki. Ady naprawdę starała się dać sobie i jej czas nad zastanowieniem się co dalej, ale chyba powinna nadejść ta chwila gdzie obie usiądą i porozmawiają poważnie o wszystkim. bez kłótni i bez wyrzutów.
-Dzieciaki się ucieszą - rzuciła automatycznie. Nigdy nie podejrzewała, że do tego dojdzie. Że będą dzieliły czas dzieciaków między siebie. Ady nie miała szczęśliwego dzieciństwa i przede wszystkim nie chciała tego również dla swoich dzieci, a miała wrażenie że tym wszystkim właśnie w jakiś sposób ich zawodzi co przybijało ją jeszcze bardziej.
-Bez oszukiwania - spojrzała na partnerkę smutnym wzrokiem -Nie wiem. źle - wzruszyła ramionami jakby to było nic. Naprawdę nie wiedziała jak się czuje. Bywały dni, że było wszystko w porządku i dni takie jak dzisiejszy gdzie mogłaby go po prostu przespać. -A jak Ty się czujesz Art - spytała ciszej. Wiedziała, że przede wszystkim to pewnie ona była osobą, która zadała agentce najwięcej bólu. -Hej brzdącu - pstryknęła go lekko w nos. Oni to sobie mają do pogadania dzisiaj w domu! Za tą całą konspirę, który młodziak poprowadził. Dobrze, że jeszcze do tego nie wciągnął babci, która i tak sporo bywała u Ady. Pomagała na tyle ile mogła wiedząc w jakim stanie psychicznym jest trenerka.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Wyjście na plac zabaw to minimum jakie zrobi Fisher ponieważ chciała poświęcić cały czas maluchom. Teraz kiedy faktycznie odczuła możliwość ich straty, zamierzała się poprawić jako matka. Wziąć ich do siebie i zająć się odpowiednio bez pomocy własnej rodzicielki. Czuła, że będzie to wyzwanie ale zamierzała się z nim zmierzyć skoro jej małżeństwo właśnie się rozpadało.
- Liczę, że nie rozsadzą mieszkania z tej radości. – bo teraz nie żyła na swoim. Wynajmowała miejsce aby mieć gdzie mieszkać – nie nazywała tego domem, bo ono nim nie jest. Jej serce jest gdzie indziej.
Gdy usłyszała, że Adaya czuje się źle, westchnęła. Myślała, że tygodnie spędzone na samotności, pomogą uporać się ze wszystkim. Wyklaruje się co chce zrobić – jak żyć i czy widzi przy sobie swoją żonę. Artemis próbowała myślami nie wybiegać w przyszłość. Nastawianie się na pozytywne zakończenie, nie jest raczej jej specjalnością, bo jak widać w małżeństwach to ona nie potrafi wytrwać. Była szczęśliwa z trenerką – prawdziwie i wręcz namacalnie, czując miłość i spełnienie w sferze prywatnej. Teraz.. czuła pustkę, którą zżerała ją od środka. Oddała serce tej kobiecie, aby teraz po prostu budzić się bez niego. Jakby znów wróciła do bycia dawną sobą – kompletnie zamkniętą na uczucia, swoje ale również innych.
- Jakoś… - bo co miała więcej dodać. - Po pracy przychodzę do pustego mieszkania, które nijak się ma do domu z hałasującymi dziećmi, szczekającymi psiakami i… pełną ciepła żoną. – wydusiła to z siebie ale na tyle cicho aby podbiegający Ax nic nie usłyszał. Przywitała się z malcem i pogoniła go później do dzieciaków. Niech się skupi na występie a nie na mamusiach.
Całe przedstawienie opowiadało historię o małym misiu i jego przyjaciołach, którzy opowiadali a raczej przechwalali się swoimi mamami. Brzmiało to trochę jak konkurencja, ale zamysł był chyba taki aby pokazać co rodzicielki poświęcają dla swoich pociech, czego ich uczą, co pokazują a także same umieją.
Wszystko zakończyło się przemową misia – czyli Axa.
- Każda mama jest wyjątkowa i ja cieszę się że mam dwie! – chyba scenariusz było trochę inny, ale reszta dzieciaków do niego dołączyła, złapali się za ręce i ukłonili. Arti wstała ze swojego miejsca i zaczęła bić brawo – była dumna z tego smrodka. Reszta mam również to uczyniła. Później dzieciaki wzięły od przedszkolanki laurki jakie zrobili wcześniej na zajęciach.
Axel przyleciał z dwoma obrazkami. Na obu były one obie, on i Ellie oraz trzy psiaki. - Wszystkiego najlepszego z okazji dnia Mamy – wdrapał się na kolana Arti, mocno ją tuląc. Objęła smyka i dała buziaka (szok i niedowierzanie!) po czym puściła aby dał drugą laurkę Adayi.
- To jak… mama Art wraca do domu? – spytał z nadzieją w głosie trenerkę, ale Fisher doskonale wiedziała, że to jeszcze nie jest ten moment.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

-Ellie może Ci nie rozniesie. Nie byłabym taka pewna jeśli chodzi o Axa - obie dobrze wiedziały ile ten dzieciak ma energii i przede wszystkim jak trudno go zmęczyć przez to. Kilka godzin na placu zabaw mogło nie wystarczać dla tego nicponia.
Ady czułą się z tym wszystkim po prostu źle. Nie wiedziała co ma zrobić i co będzie najlepsze dla niej, bo nadal Artemis zajmowała dużą część jej serca, dlatego to wszystko było takie ciężkie. Nie miała porównania do swoich innych związków, bo tak naprawdę to Artemis była tą jedyną osobą, o której myślała poważniej i z którą chciała spędzić resztę życia. Teraz po prostu nie była tego pewna. Cała sytuacja z Meksyku wciąż ją prześladowała, a doskonale wiedziała, że takich akcji może być więcej, bo jej żona nadal bierze udział w misjach.
Nie skomentowała tego wyznania, bo Ax przyleciał, ale poczuła się jeszcze gorzej. Łamała serce żonie i dzieciakom, bo ona miała głupie obawy, które dręczyły ją całymi dniami już teraz. Przedstawienie było urocze i widać było, że dzieciaki włożyły w to mnóstwo pracy. Była dumna z młodego, naprawdę. Chłopak był cholernie kreatywny i lubił wszelkie tego typu zajęcia, a obie mamy pozwalały na to by się po prostu rozwijał. Jeszcze do tej pory pamięta jak podczas nieobecności Art młodemu zachciało się iść na lekcje baletu. Zrezygnował po pierwszej wizycie, ale był dzieciakiem który nie bał się wzywań. Zupełnie jak jego druga mamuśka. Przedstawienie się skończyło i Ady również wstała by bić brawo. Owacje na stojąco się należą jak nic. Młody przybiegł z laurkami. Cała sytuacja była miła i Ady pierwszy raz od dłuższego czasu uśmiechała się pełną gębą tak naprawdę. Chyba widocznie potrzebowała takiej odskoczni od tych wszystkich myśli. Mina jej zrzedła w momencie gdy młody zadał pytanie. -Ax to nie takie proste... - zaczęła nie wiedząc jak dobrać słowa. Nie była dobra w te klocki. To Art miała gadane. -No ale mamo. Nie możesz się na mamę tyle gniewać. Patrz ja na Ellie się tak długie nie obrażam - rzucił robiąc minę zbitego psiaka i Ady nie bardzo wiedziała co ma mu odpowiedzieć. -Jeśli mama Art się zgodzi to możesz mieć ją na dzisiejszą nockę. - wiedziała, że Axel dużo bardziej wolał spędzać czas z Artemis. Nawet jeśli oboje robili zupełnie co innego. Dla niego najważniejsze było to, że mama Art była obok.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Przywdzianie uśmiechu nie było aż takie trudne gdy Axel był w pobliżu. To funkcjonowało tak samo z Adayą, Artemis dużo częściej uśmiechała będąc przy niej. Nie było tego chłodu bijącego z jej spojrzenia, poważnej miny i braku jakiejkolwiek reakcji. Była miłość i to wręcz wyczuwalna, dlatego bycie teraz tutaj było tak bardzo ważne, ale jednocześnie trudne. Trudne ze względu na sytuację w jakiej się znalazły. Przyparte do muru przez jej pracę, która z każdym kolejnym mijającym dniem stawała się jeszcze większą kością niezgody. Agentka zastanawiała się czy już teraz nie powinna porozmawiać z żoną o możliwej zmianie planów dotyczących wykonywanego zawodu. Jednakże mały urwipołeć w tym momencie stał się najważniejszy, a pytaniem jakie zadał jedynie wprowadził niepokój w sercu Art.
Gdy tylko usłyszał odpowiedź od Adayi zeskoczył jej z kolan i wszedł na te należące do Art. Uwiesił się na jej szyi i…
- Mamo! Zgódź się, zgódź się! Będę grzeczny i Ellie też i razem pobawimy się w agentów i poczytamy bajki! – jak miała mu odmówić? To było wręcz nierealne. Od kiedy ona stała się taka miękka. Posiadanie dzieci kompletnie ją zmieniło. Kiedyś niewzruszona po prostu powiedziałaby magiczne nie a teraz? Rozważała wszystkie za i przeciw. Nie chciała naruszać przestrzeni Adayi, ale… to jest dzień mamy i Ax chce ją mieć przy sobie. Westchnęła, poprawiła włosy i pogłaskała małego po głowie.
- Dobrze, ale bez szaleństw dobra? – zaraz poczuła na policzku soczystego buziako-śliniaka i ujrzała wielki uśmiech na twarzy synka.
- Dobrze! Słowo Misia! – jeszcze raz przytulił Adayę po czym poszedł razem z innymi dziećmi się przebrać.
- Jesteś pewna, że mogę przyjechać? – wolała mieć stu procentową pewność, że żona nie ma żadnego ale. Obie miały mętlik w głowie i raczej nie pomoże im siedzenie razem w jednym domu i zabawa z dziećmi. Wręcz przeciwnie, Adaya może mieć wrażenie, że Arti w tym momencie jest intruzem, który miesza w jej życiu.
Mały przyleciał, a Ady wyraziła zgodę na przyjazd do domu. Jechały dwoma osobnymi samochodami z czego Axel oczywiście chciał jechać z Artemis. Zapięła go w fotelik i razem ruszyli do tak dobrze znanego im miejsca. Po drodze po kryjomu przed drugą Fisher wpadli na lody do ich ulubionej lodziarni po czym faktycznie udali się do domu.
Radości nie było końca zwłaszcza gdy Artemis faktycznie przysiadła i zaczęła się bawić z maluchami. Oboje byli tak samo podekscytowani, że mamusia przyjechała i mogli się z nią bawić. Ax udawał agenta, który gania złodziei, tak jak w bajce. Dlatego wziął swojego Nerfa i strzelał do Fisher. Było to zabawne, dlatego dało się nawet słyszeć śmiech samej brytyjki. Gdy kobieta zauważyła Adayę, która idzie w kierunku kuchni, strzeliła do niej. - Trafiony zatopiony! – od razu uniosła ręce w geście, że nic nie zrobiła – wysoki sądzie, ona jest niewinna! Ellie chowała się przed bratem – miał zabronione aby w nią strzelać bo może ją to bardziej boleć ze względu na jej wiek. Ale mógł jej szukać i gdy znajdzie poklepać po głowie – trochę jak w berka.
W końcu nastał wieczór i Artemis została zmuszona do wieczornego usypiania maluchów. Założyła swoje okulary, które miała schowane w torbie i już chyba po raz tysięczny przeczytała im bajeczkę o tajnych agentach. Oboje zasnęli w ekspresowym tempie. Zaniosła Ellie do jej łóżka a następnie skierowała się do salonu. Miała położyć się na kanapie, ale coś ją podkusiło aby sprawdzić co z Ady.
Weszła po cichu do sypialni i spojrzała na żonę w łóżku. Chyba już spała, dlatego nie podchodziła bliżej jedynie patrząc z daleka na nią. Wyglądała na niezwykle zmęczoną ale jednocześnie spokojną. Nie wierciła się, nie odkopywała kołdry. Leżała w miejscu i wyglądała tak niewinnie. Zawsze urzekało to Fisher, która nigdy nie mogła powiedzieć tego o sobie. Zawsze miała coś na sumieniu, zawsze coś ją goniło. Przeczesała włosy dłonią i delikatnie westchnęła.
Wchodzić… nie wchodzić?
Jednak zwyciężyła ta chęć spojrzenia na partnerkę z bliska, dlatego bardzo cicho – jak to ona potrafiła, podeszła i oparła się o stojącą komodę. Teraz miała zdecydowanie lepszy widok. Odbiła się od mebla i przykucnęła przy żonie.
- Nawet nie wiesz jak mocno mi Cię brakuje.... – szepnęła bardzo, bardzo cicho, nie chcąc jej obudzić. Delikatnie pogłaskała ją po policzku i uśmiechnęła się. Oj ile by dała aby wrócić na stałe do domu.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Nigdy nie podejrzewała, że znajdą się w takiej sytuacji tak naprawdę. Jednak tak było i musiały sobie z tym jakoś poradzić. Każda na swój sposób, a Ady od momentu, w którym Art opuściła ich wspólny dom miała spotkania z prawnikiem. Wiedziała, że źle postępuje ale po prostu musiała mieć zabezpieczanie gdyby Artemis faktycznie wybrała pracę ponad nią i dzieciaki.
Widziała, że chłopcu cholernie zależało na tym by druga mama była dzisiaj w domu razem z nimi, więc Ady po prostu skapitulowała. Najważniejsze jest by dzieciaki były szczęśliwe, a jeśli to ma być w towarzystwie Art to tym bardziej nie będzie im tego zabraniać. Dadzą sobie radę. Art spędzi czas z maluchami, a Ady po prostu zajmie się swoimi potrzebami dla odmiany. Na pytanie żony jedynie skinęła głową i uśmiechnęła się lekko. Nie będzie tą, która zabrania kontaktu dzieciaków z drugą matką.
Axel wyraził chęć jazdy z mamą Art do domu, więc Ady zanim pojechała faktycznie w stronę domu to zawitała jeszcze na szybko do siłowni sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
W domu było krzyku co niemiara. Axel i Ellie byli okropnie szczęśliwi, że mama jest w domu i wręcz nie odstępowali jej na krok co w sumie było naprawdę na rękę trenerce. Mogła przygotować im kolację i zająć się sobą. Kiedy dostała strzała w tyłek od Artemis to zaśmiała się i zaraz sięgnęła po nerfa leżącego na blacie. Axel miał ich sporo, więc zawsze gdzieś coś pod ręką było. -Też umiem strzelać - pociągnęła za spust i... trafiła Art prosto w łeb. Ktoś ją przecież szkolił prawda? Zachowała się niczym kowboj i dmuchnęła w broń uśmiechając się przy tym zadziornie i zaraz wróciła do swoich zajęć. Dzieciaki uważały to za najlepszą rzecz na świecie i śmiały się do rozpuku. Ady ostatecznie ich zostawiła z mamą i po jakimś czasie podała im własnoręcznie zrobią pizzę. A co.
Ostatecznie jednak skapitulowała zanim dzieciaki padły, wzięła długą kąpiel, dała maluchom po buziaku na dobranoc i zostawiła ich pod opieką żony samej kierując się do łóżka. Była zmęczona, zresztą jak zwykle. Zasnęła snem sprawiedliwego.
W życiu nie spodziewała się by ktoś ją obserwował. Ustaliły, że Art spędzi nockę na kanapie, bo tak było łatwiej i nie mieszało to jeszcze dodatkowo w głowie młodszej Fisher. Jednak przebudziła się pod dotykiem żony i spojrzała na nią tym swoim uroczym zaspanym wzrokiem.
-Przytulisz mnie? - wymamrotała nie do końca ogarniając rzeczywistość. Nawet przesunęła się delikatnie by zrobić Art miejsce. Potrzebowała być blisko kogoś, a Axel ostatnio nie miał chęci na przytulanki, a Ellie kopiowała starszego brata. Trenerka potrzebowała po prostu poczuć kogoś obok, a powiedzmy sobie szczerze mimo wszystko w ramionach blondynki czuła się najbezpieczniej.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Nie spodziewała się, że żona dorwie jeszcze jakiś pistolet Axela, ale zaraz pożałowała swojego przekonania, że kobieta jest bezbronna, bo dostała idealnie w tył głowy. Dobrze, że te strzałki nie są z mocniejszego materiału bo najpewniej już by leciała po nóż aby przyłożyć, żeby nie było guza.
- No co Ty nie powiesz! – zawołała za nią, doskonale wiedząc iż jest to umiejętność nabyta po kilku lekcjach u niej. Mogła być dumna bo trenerka faktycznie miała cela. Ganianie się z młodym było naprawdę fajne. Zaczynał być na tyle duży aby rozumieć zabawę i nie być jedynie gamoniem co nie potrafi przegrywać. Cała zabawa zakończyła się zwycięstwem Artemis, która wraz z Ellie pokonała biegającego urwisa.
Bajkowe noce były chyba jedną z możliwości aby Fisher faktycznie odpoczęła. Dzieciaki uwielbiały te momenty wyciszenia się i powolnego zasypiania przy słowach mamy. Chociaż tak agentka zaangażowała się w przebywanie z maluchami. Wciąż daleko jej od ideału, bo nie potrafiła wielu rzeczy i maluchy biegały do Adayi aby im pomogła, ale starał się i to ma znaczenie.
Musiała przeboleć fakt zajmowania kanapy. Mimo wszystko była w tej chwili intruzem i zakłócanie spokoju żony, nie było najlepszym pomysłem. Oczywiście nieistniejące serce zagrało kluczową rolę w przełamaniu się brytyjki aby ruszyć do sypialni. Te małe odruchy, kiedy pokazywała że jej zależy mogły być różnie interpretowane, ale teraz… po prostu tęskniła.
Wybudziła żonę – fuck to była jej pierwsza myśl, ale zaraz usłyszała słowa przez które na moment straciła mowę. Otworzyła buzię, ale ostatecznie zrezygnowała z wypowiedzenia czegokolwiek. Pokiwała delikatnie głową i poczekała aż trenerka zrobi jej miejsce. Powoli weszła pod kołdrę, będąc jedynie w koszuli którą wcześniej miała na sobie i majtkach. Przylgnęła do pleców Adayi, obejmując ją w pasie. Przez moment przemknęła jej krótka myśl iż powinna wyjść, ale zdusiła ją w zarodku, zamiast tego… odgarnęła włosy kobiety na bok i delikatnie pocałowała w szyję. Jasne, nie powinna. Kontakt fizyczny, kiedy są w separacji w ogóle nie powinien mieć miejsca, ale… Art samolubnie pomyślała, że musi to zrobić, bo jak nie to się udusi z tęsknoty. Dlatego momentalnie odchyliła trochę kołdrę i pocałunkami zjechała na ramię, a dłonią delikatnie masowała podbrzusze żony. Nie czuła sprzeciwu, dlatego uskuteczniała to do momentu gdy… Ady nie odwróciła się w jej stronę. Wtedy postawiła wszystko na jedną kartę. Odsunęła kołdrę i przekręciła żonę na plecy, siadając na niej okrakiem. Nie mogła się powstrzymać. Dłońmi sunęła pod materiałem jej piżamki, zostawiając je na piersiach. W międzyczasie złożyła długi pocałunek na ustach kobiety. To wszystko nie powinno tak wyglądać, ale miała to głęboko gdzieś!
- Shhh... nie mów nic. - nakazała a potem zdjęła z siebie koszulę, będąc już w połowie nagą przed żoną. Przerwanie tego nie wchodziło w grę!

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Spodziewaj się niespodziewanego czy jakoś tak to szło. Axel miał zdecydowanie za dużo zabawek i wszystko się zawsze gdzieś walało po domu, a Ady nie chodziła za nim co chwilę i nie zbierała tego. Pistolet zostawił na blacie jakąś godzinę temu kiedy to przyleciał wybłagać Ady o coś do picia bo przez szaleństwa aż dostał zadyszki. A że o nim zapomniał i poszedł po większą spluwę na drugą mamę to przynajmniej teraz Ady nie była bezbronna w tej walce.
Ady cieszyła się, że ma czas dla siebie i może odpocząć. Dzieciaki były zajęte z mamą Art i nie potrzebowały aż tyle uwagi. Dlatego też postanowiła iść wcześniej spać nie przejmując się zbytnio faktem, że dzieciaki jeszcze siedzą.
Nie spodziewała się jednak tego co zrobi jej żona. Miała mieć spokojną noc, a jednak ostatecznie dotyk żony ją wybudził i nie musiała wiele myśleć by zaproponować przytulenie. Mimo wszystko tam w głębi serduszka nadal potrzebowała jej w swoim życiu. Kochała tą zołzę i tyle. Nic tego raczej nie zmieni. Art jedynie musi zdecydować co chce robić w swoim życiu. Poświęcić się kompletnie wyjazdom i praczy czy jednak mieć więcej czasu niż do tej pory dla trenerki oraz dzieciaków, które tak bardzo za nią przepadają.
Czując ciało obok, które się do niej przytuliło uśmiechnęła się pod nosem. Poczuła się bezpiecznie tak jak zawsze gdy Art była obok. Naprawdę planowała zasnąć! Nie miała durnych myśli do momentu gdy poczuła usta żony na swojej szyi. Wtedy kompletnie się rozbudziła, a następstwem tego było nieme przyzwolenie na coś co nie powinno się wydarzyć tak naprawdę. Miały ograniczyć kontakt do minimum, ale jednak mając Art tak blisko nie mogła się oprzeć pokusie. Odwzajemniła pocałunek, a gdy jej pokusa ściągnęła koszulkę Ady chciała coś powiedzieć jednak ostatecznie przygryzła wargę i oddała się kompletnie chwili. Jej prawnik ją zatłucze gdy się dowie o tym. O ile się dowie, bo chyba jednak trenerka nie będzie planowała opowiedzieć mu jak spędziła tą jedną noc. Uniosła się by móc smakować ponownie usta żony i obie oddały się tej przyjemności, której nie miały przez kilka tygodni separacji. Obie były wygłodniałe niczym wilki i zasnęły dopiero nad ranem mając nadzieję, że dzieciaki się jednak nie obudzą za wcześnie. Czy Ady żałowała podjętej decyzji? Nie. Seks z Art nigdy nie był złą decyzją. Co najwyżej jeszcze bardziej jej namiesza w tej biednej główce, ale to jedynie tyle.

autor

Ady

ODPOWIEDZ

Wróć do „Queen Anne”