WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Outficik! + Outficik #2

Po ostatnim, dość pamiętnym, zbliżeniu Atlas jeszcze jakiś czas czuł się głupio. Dopóki nie doszło do niego, że to tylko życie, takie jedno i jedyne w jego karierze, więc nie ma czym się za bardzo przejmować, to był trochę zdystansowany. Dalej lubił się do Jeffreya przytulić, spędzać z nim czas, pocałować go, ale nie doprowadzał do sytuacji, w której znowu (nie daj Boże) zdecydowałby się pójść dalej. Jeff jakby nie miał z tym żadnego problemu. Był dalej cierpliwy, spokojny oraz wydawał się nie zmienić swojego podejścia do nich, tak przynajmniej w głowie poukładał sobie barber. To wszystko trochę wprawiało Atlasa w małe zakłopotanie, bo sam by tak nie potrafił zapewne... Jakby w pierwszej chwili coś mu się nie spodobało w aż takiej sytuacji to wróciłby na Tindera, proste... Choć dziwnie robił w niektórych momentach wyjątki względem Jeffa... Ciężko się ogarniało relacje kiedy miało się już ćwierć wieku na karku, a do tego pierwszą taką sytuację, gdzie czujesz, że może rzeczywiście nie będzie najgorzej jeśli się trochę postarasz...
-No zbieraj się, bo nam śniadania zamkną. Jeffrey będzie zły i już nigdy się z Tobą nie spotka - zwrócił się do Morpheusa. Umówił się z Crawfordem, że skoro nie mieszkają już razem, bo Jeff znalazł nowe mieszkanie, a swoją drogą całkiem przyjemne, to będą wychodzić od czasu do czasu na wspólne posiłki w chwilach, w których nie będą w stanie spędzić ich razem w czyimś pokoju. Zapewne był to pomysł Atlasa. Był wobec informatyka jaki był, ale nie dałby mu choć na moment zwątpić, że są totalnie przekreśleni. Dlatego dzisiaj na śniadanie stwierdził, że weźmie ze sobą Młodego z uwagi na to, że dawno się z Jeffem nie widział, a mimo wszystko był jedynym członkiem rodziny, którego póki co Crawford poznał lepiej aniżeli wspólne "cześć, jak tam?" w kuchni Caldwellów czy na korytarzu za czasów wspólnego pomieszkiwania. Kiedy już udało mu się ogarnąć dziecko, by jakoś na to wyjście wyglądało to poinformował Jeffreya, że już wychodzi z domu. Kierował się do Biscuit Bitch spacerem. Lubił spacerować z Morpheusem, bo dziecko zupełnie inaczej widziało świat swoimi niedoświadczonymi oczkami. On nie miał zmartwień, nie widział złych rzeczy, a zaczepienie ludzi na ulicy nie robiło mu problemu, bo był nauczony, że ludzie służą do rozmowy i zabawy. Między innymi dlatego trzeba było mieć na niego oko non stop... Był zupełnie taki sam, jak jego ojciec, czyli kuzyn Atlasa - lgnął do ludzi, nieważne kim byli.
Dotarli do restauracji w jakieś trzydzieści minut, bo w pewnym momencie i tak musieli wsiąść do autobusu na jakieś dwa przystanki. Morpheus nie chciał już zadupcać na nogach, a Caldwell nie miał zamiaru go nieść jeszcze kilkanaście minut, o nie. Potrzymać chwilę na przystanku dopóki nie przyjechał autobus jeszcze nie było problemu. W restauracji, jak się okazało, większość miejsc była wolnych. Rozejrzał się pobieżnie po wnętrzu, ale nigdzie nie widział Jeffreya. Zajął miejsce przy jednym ze stolików tak, aby już od wejścia Crawford ich zauważył, po czym z Młodym na kolanach przeglądał menu rozmawiając z nim na temat tego co zjedzą. Fakt, Morpheus nie rozumiał większości rzeczy, o których mówił Atlas, ale barber i tak czuł, że się dogadują. Póki co zamówił wszystkim po kawie; dziecku oczywiście zbożową, świrem nie był. -Nie narób mi tylko wstydu przy Jeffie, a wiem, że ostatnio potrafisz - mruknął do Morpheusa, po czym ucałował jego czoło. Każdy kto wchodził do lokalu zerkał w ich stronę na dłużej niż kilka chwil. Typowo, samotnie siedzący chłopak zwracał na siebie uwagę, zwłaszcza że kiedy Młody podnosił głos to Atlas też dla beki to robił i potrafili się chwilę przekrzykiwać, by się po chwili zacząć śmiać... Cóż... Na ogół wszystko było w porządku z obojgiem. Atlas zerknął w okno. Kawa już na stoliku, kelnerka co chwila zerkała w stronę ich stolika, bo chciała wziąć zamówienie, a Caldwell jedynie pokazywał jej, że jeszcze chwila.. Gdzie ten Jeffie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7


Jeffrey był osobą, która rzadko kiedy miała problem jeśli chodzi o relację z innymi ludźmi, a przynajmniej nie szukał problemów na siłę, nie wydziwiał i wiele rzeczy rozumiał. Jednak ostatnimi czasy w jego życiu pojawiały się takie rzeczy, których za nic w świecie zrozumieć nie mógł. Nie mógł zrozumieć nagłego zniknięcia i teraz pojawienia się Sage i nie mógł zrozumieć relacji jaka była między nim, a Atlasem. Nie mógł też zrozumieć na cholere był mu jeszcze potrzebny tinder skoro jedyna osoba, którą był zainteresowany, czekała na niego właśnie w restauracji. Oczywiście nie zmienił swojego podejścia do drugiego chłopaka, nadal mu zależało, nawet bardzo i odkąd nie mieszkali już razem nie mógł się doczekać kolejnych spotkań. Przyzwyczaił się do obecności Atlasa i nie jeden już raz był na skraju tego aby wyznać mu wszystkie swoje uczucia. Coś tam sobie niby mówili ale wciąż nie byli oficjalnie razem. Po takim czasie spotykania się, bez żadnych deklaracji, Jeffowi ostatnio zaczęło to trochę ciążyć. Każda poważna rozmowa jakoś tak się kończyła i nic nie wnosiła. Nie wiedział na czym stoi i czy w ogóle powinien liczyć na coś więcej. Potrzebował czegoś więcej. Może i nie był do tego przekonany jeszcze jakiś czas temu ale teraz wiedział czego chce. W tym wszystkim utwierdziło go jeszcze ich wspólne pomieszkiwanie przez jakiś czas. Chciał Atlasa i nie zanosiło się na to aby szybko zmienił zdanie. Dlatego też ucieszył się, kiedy dostał wiadomość z propozycją wspólnego śniadania w Biscuit Bitch - tak, przynajmniej to pokazywało, ze Atlas to nie ma na niego tak całkowicie wywalone. Małego uwielbiał prawie tak samo mocno jak i jego wujka, zawsze miło spędzali czas w trójkę, więc nie miał absolutnie nic przeciwko wspólnemu śniadaniu. Wyszedł z mieszkania i też postawił na spacer, pogoda była całkiem ładna, więc szkoda było marnować ją na przejażdżki autobusem, a przez to, że wszystkie przystanki pokonał pieszo na miejscu pojawił się chwilę po nich. Wszedł do środka i niemal od razu dostrzegł ich przy jednym ze stolików. Uśmiechnął się na widok Atlasa z młodym na kolanach wnikliwie coś mu tam tłumaczącego. -Cześć.- podszedł do stolika przy którym siedzieli i już chciał dać Atlasowi szybkiego buziaka ale powstrzymał się w ostatnim momencie, no nie przy dziecku. Niby nie musiał się tym przejmować, ale dzieci czasami za dużo paplały. Z informacji jakie posiadał Jeffie wynikało, że jak na razie to żaden z nich nie podzielił się z nikim z rodziny tym co być może między nimi było. -Wujek pewnie w ogóle nie dał Ci się dzisiaj wyspać?- zwrócił się do Morpheusa przy okazji zbijając z nim jeszcze żółwika, bo w taki sposób najczęściej się witali. Atlasowi posłał jedynie ładny uśmiech, nie było warunków na nic więcej. -Zamówiliście już coś?- zapytaj zajmując wolne miejsce przy stoliku, teraz po tym małym spacerze zgłodniał jeszcze bardziej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Atlas wiedział co się działo w głowie Jeffa... Pewnie czułby się zadowolony i niekomfortowo za razem. Nie wiem dlaczego on miał takie obiekcje przed związkami... Może dlatego, że bez zobowiązań mógł w każdej chwili wyjść gdzieś z kimś przypadkowym z Tinderka, a tak to musiałby mieć z tyłu głowy, że Jeffrey nie byłby zadowolony z posiadania tej aplikacji. Nikt by w sumie nie był, nie oszukujmy się, ludzie nie są do końca aż tak głupi. Wiedział, że w którymś momencie będą musieli iść albo w prawo, albo w lewo i ten moment zbliżał się nieubłaganie.
-Hej - podniósł wzrok na twarz Jeffa i uśmiechnął się. Też by w sumie sprzedał mu buziaka, tak chociaż w policzek. Trzymali się za dłonie w oceanarium, więc czemu miałby go nie pocałować? No, ale miał dziecko na kolanach nie chciał się gimnastykować. Na widok Jeffa Morpheus też oczywiście się przywitał, po czym pokiwał potakująco głową. -W drugą stronę, Ty chciałeś płatki z samego rana jak ja jeszcze spałem, nie kłam - połaskotał młodego po szyi uśmiechając się, po czym przerzucił wzrok z powrotem na Jeffreya. -Jeszcze nic z dań, tylko kawy, ale kelnerka się już trochę niecierpliwi co do jedzenia, więc musimy wybrać szybko - co dla Atlasa i Morpheusa nie było większym problemem. Oboje już wcześniej wybrali, że będą jedli coś na słodko, więc w tej kategorii zawsze wygrywały pancakes. Zgodnie też obaj stwierdzili, że ojciec dziecka nie może się o tym dowiedzieć. Tylko barber z całej rodziny aż tak rozpieszczał młodego. Po przyjściu kelnerki Atlas zamówił jedną porcję pancakes, bo doskonale wiedział, że tyle im wystarczy, ale przy okazji o jakieś tosty też poprosił. Zawsze lepiej było się przejeść niż wyjść z restauracji głodnym tak? Atlas był osobą, która wolała walczyć z nadmiarem, a nie niedoborem. -Przejmiesz go? - zapytał przekazując mu Morpheusa na kolana, po czym oparł się o stolik na przedramionach i zaczął popijać kawkę. -Za dużo już u mnie siedzi - zaśmiał się patrząc na Morpheus opiera się o chłopaka i zaciesza japę co jakiś go czymś zaczepiając. Młody był super kompanem do takich spotkań głównie przez to, że zarówno Jeff jak i Atlas go lubili ze wzajemnością. Nie był tym typem dziecka, które zaraz będzie się wydzierało i marudziło na każdym kroku. Był pocieszny. Czasami się zmęczył albo wstydził, ale jak widać do Jeffreya już przywykł. Miał go swego czasu prawie przy każdej wizycie u Atlasa, tak? -Jak nowe mieszkanie? Urządziłeś już stricte pod siebie? - zagaił, choć już chciał przejść do sprawy Tindera i tego dlaczego zaczepia jakichś randomów na aplikacji zamiast założyć klapki na oczy i patrzeć tylko w atlasową stronę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To wydawało się być oczywiste, że Jeffrey nie byłby zadowolony jeśli byliby razem, a Atlas tak czy inaczej spotykałby się z różnymi typkami z tindera. Tak samo oczywiste byłoby to, gdyby to Atlas miał o to pretensje do Jeffa... który tak, miał tindera ale z nikim się nie spotykał. Wchodził tam od czasu do czasu i z nudów przesuwał tu w prawo, tam w lewo. Kilka razy komuś odpisał ale to było wszystko. Nigdy nie był jakoś bardzo za tego typu spotkaniami, tylko na to z Atlasem się zgodził, nie wiadomo z jakich powodów. Teraz ma za swoje, krążą tak wokół siebie już siedem miesięcy i nie mogą zrobić następnego kroku w żadną konkretną stronę.
-Zamówiłeś dziecku kawę?- zmarszczył brwi, miał nadzieję, że jednak Atlas tego nie zrobił i naprawdę w to wierzył, ale wolał się upewnić w porę. Kelnerka zdecydowanie się już niecierpliwiła, więc Jeffie wziął w końcu do ręki kartę z menu śniadaniowym i zaczął przeglądać wszystkie pozycje po kolei. W końcu zdecydował się na omlet, którego też sobie zamówił. -Tak.- odpowiedział i wyciągnął ręce żeby wziąć Morpheusa. Lubił spędzać z nim czas, a przez ten czas wspólnego mieszkania polubili się jeszcze bardziej i już niemal zapomniał o tym, jak młody początkowo się go wstydził. Akurat w zagadywaniu dzieciaków Jeff był dość dobry, więc teraz też co chwilę gadał jakieś głupoty do Morpheusa, z czego oboje mieli ubaw. - Tak go nauczyłeś, zawsze na kolanach, nigdy na krześle.- zaśmiał się bo mogliby posadzić go po prostu obok siebie ale jak widać młody zdecydowanie wolał siedzieć na kolanach i tak było za każdym razem. -Tak i nawet trochę pod Ciebie, zrobiłem Ci miejsce w szafie.- powiedział nawet niewiele się nad tym zastanawiając i dopiero po chwili przeniósł wzrok z młodego na Atlasa lekko się do niego uśmiechając. -Więc musisz mnie w końcu odwiedzić.- i zapełnić wolną półkę w szafie, nie. Jeffrey nie wiedział jeszcze, że Atlas planuje tu zacząć rozmowę na temat tindera i że w ogóle cokolwiek wie o tym, że Jeff kogoś tam zaczepiał. -A co u Ciebie?- zapytał bo już od jakiegoś czasu niestety nie uczestniczył w jego codziennym życiu, do czego nie ukrywał, że trochę się przyzwyczaił.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Takie usprawiedliwienia i tak by do Atlasa nie przemówiły, a dlaczego? Atlas sam w sobie Tindera nie miał. Tak, jeden z największych tinderowców w czasie swojej świetności w tej chwili nie posiadał czegoś takiego jak ta aplikacja. Nie czuł potrzeby, bo miał Jeffa. Tak do spotkań, nie związku czy coś. Może kiedyś w związku będą. Caldwell byłby w tym momencie bardziej za aniżeli przeciw. Wszystko w Jeffreyu było na plus. Nawet jeżeli coś barbera irytowało to zawsze pojawiał się jakiś plusik, który niwelował wspomnienie o wadach.
-No, a czemu nie? - zapytał jakby też nie dowierzał, że ktoś jeszcze w tych czasach uważa, że kawa jest dla dziecka zła. -Nie pierwszą i nie ostatnią, niech się młody życia uczy - wywrócił oczami, ale uśmiechnął się pod nosem sygnalizując tym samym, że nie do końca mówi prawdę. No, bo jak jednak wyczuł okazję to się wolał trochę podroczyć, śmieszek. Wziął kawę przeznaczoną dla Morpheusa i upił łyk sprawdzając czy nie jest za gorąca. -Hm, ale chyba za mocna jednak, sprawdź - mruknął przekazując mu kubek z kawą zbożową, a sam wypił większy łyk swojej. Jeffrey miał rację. Akurat tutaj wychowanie przez Atlasa trochę nawaliło. Gdzie się nie pojawili to młody siedział na kolanach tak samo, jak był noszony na rękach od razu po pierwszym zająknięciu. Chociaż z tym Atlas walczył! Co było widać chociażby w drodze na śniadanie. -Wiem, trochę bez sensu go wyuczyłem, bo teraz jak go odłożysz na krzesło to będzie kręcił nosem. Trochę z niego taki terrorysta - uniósł brew i zmroził chłopca spojrzeniem, po czym puścił mu oczko robiąc jakąś głupią minę. -Na pewno odwiedzę. Wproszę się na noc jutro, co Ty na to? - zaproponował niemal od razu, ale też wiedział, że Jeffie nie będzie oponować. Nie było po co robić podchodów czy czegoś na ten wzór. Wbije się i tyle. -U mnie trochę intensywnie. Dużo czasu spędzam z Aurą, bo dużo pracujemy ostatnio. Zbliżają się święta, więc ludzie lgną, a zapisy najbliższe mam chyba dopiero w okolicach terminu "za trzy dni". No i przy okazji mam też tego brzdąca - zaśmiał się zaczepiając Morpheusa. W tym samym czasie do ich stolika podeszła kelnerka z jedzeniem. Atlas niemal od razu chciał wziąć się za jedzenie, choć przypomniał sobie o młodym, bo lepiej żeby jak już to uświnił jego, a nie Jeffreya. -Chodź, będziemy jeść. Dzisiaj jemy jak ludzie, więc klasa młody - mruknął przejmując chłopca. Posadził go sobie na kolanach karmiąc na zmianę jego i siebie, choć prawie każdy kęs w swoją własną stronę był przez Morpheusa komentowany krótkim "Ej, moje" i łapaniem Caldwella za rękę, co by nie zjadał nabitego na widelec kęsa. Walka o jedzenie płynęła w krwi tej rodziny genetycznie. -Masz Tindera? - zagaił nagle jak gdyby pytał o pogodę. Czas start, zobaczymy jak Jeffie zachowa się w takiej rozmowie!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cała sytuacja między nimi nie była ani trochę jasna. Jeffrey nie wiedział na czym stoi i może na ogół się tym nie przejmował ale od czasu do czasu jednak nachodziły go różne myśli. Absolutnie nie miał zamiaru naciskać na Atlasa, jeśli chodziło o związek. O tym rozmawiali już nie raz i doskonale wiedzieli jakie mają do tego podejście... ale mimo tego Jeffie jakoś ostatnio częściej myślał o tym, że tego związku jednak by chciał. Był ostrożny w tej kwestii ale w Atlasie już od jakiegoś czasu był totalnie zauroczony. - To ty masz w ogóle jakieś argumenty za? - zapytał poważnie, zaraz jednak zobaczył ten jego mały uśmiech zdradzający, że może jednak nie wpadł na taki pomysł. - No nie mówisz poważnie... - zmarszczył brwi i jednak zdecydował się upić łyk tej kawy, wolał się upewnić czy Atlas aby na pewno nie ma zamiaru truć dziecka prawdziwą kawą. W końcu wszystkiego można się po nim spodziewać. Na szczęście nie wpadł na taki pomysł przez co Jeff udał wielką ulgę akceptując ostatecznie kawę przeznaczoną dla młodego. - Ogólnie mi to nie przeszkadza, przynajmniej dopóki nie mam go codziennie. - zauważył, gdyby miał Morpheusa codziennie po kilka godzin trzymać na kolanach to nie byłoby już tak fajnie i miło. Teraz trwało to zaledwie chwilę, więc nie miał nic przeciwko.
Uśmiechnął się słysząc, że Atlas wprosi się na noc. - W końcu nie będę musiał spać sam- no strasznie tego nie lubił. Do tego stopnia, że ostatnio już zaczął rozmyślać o adopcji jakiegoś kota. Mieszkanie samemu nie było jednak dla niego dobre. Atlas mógł go odwiedzac kiedy tylko chciał i dobrze o tym wiedział. Oni nigdy nie robili jakiś dziwnych podchodów, lepiej o coś po prostu wprost zapytać niż kręcić.
Crawford już miał ochotę mruknąć No na pewno więcej niż ze mną ale ugryzł się w język. Przecież nie będzie mu o to robił wyrzutów, z Aura pracował, wiadomo było, że spędzali razem dużo czasu. Wcale nie był zazdrosny, ani trochę. - Nie rozumiem trochę tego, że przed świętami ludziom jest potrzebne nagle tyle rzeczy, nowa fryzura i góra jedzenia.- jakby przez resztę roku nie mieli żadnych potrzeb. Jeffrey zaśmiał się, kiedy tylko usłyszał jak Atlas mówi młodemu o tym, że dzisiaj jedzą jak ludzie. Od razu przypominając sobie, że to Caldwell właśnie ma największy talent do wyświnienia się przy jedzeniu. Chyba nawet kiedyś mu o tym wspominał. Oddał mu jednak młodego i sam zabrał się do jedzenia, zerkając tylko od czasu do czasu na dwójkę siedzącą naprzeciwko niego i wyrywającą sobie jedzenie.
Nie spodziewał się pytania o tindera, skąd tak nagle pojawiło się w głowie Atlasa. Spojrzał na niego pytająco, szukając w głowie jakiejś dobrej odpowiedzi. - A czy to właśnie nie tam się poznaliśmy? - taka niejednoznaczna będzie zdecydowanie najlepsza. Czyżby Atlas wiedział o tym, że Jeff wcale tindera nie usunął? Postanowił zająć się jedzeniem, które miał przed sobą i piciem kawy, dopóki była jeszcze ciepła. W sumie robił mega głupio, że tego tindera nadal miał i coś mu się wydawało, że będzie musiał się tutaj z tego zaraz tłumaczyć. No i po co psuć takie miłe spotkanie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Śmiać mu się chciało z Jeffa. Naprawdę myślał, że Atlas poiłby dziecko kawą? Był nierozgarnięty, czasami złapał laga lub nie wiedział jak się odnaleźć w niektórych sytuacjach, ale instynkt ojcowski jakiś tam miał. Można nawet powiedzieć, że lepszy z niego opiekun niż niejedna chwaląca się swoimi umiejętnościami dziecięca psycholog... No, może za dużo powiedziane, ale i tak miał rękę do dzieci, a zwłaszcza do tego tutaj, którego zawsze ciężko było oderwać od Atlasa jak już się spotkali.
-Mi tam nie przeszkadza, ale zapamiętam, by nie siadać Ci na kolanach zbyt często - stwierdził zgryźliwie uśmiechając się adekwatnie. Złapał go trochę za słówko, ale Jeff sam się podstawił! Na jego uwagę przytaknął tylko głową. Miło, że do tej pory nikt nie zagościł w łóżku Crawforda. Czasami myśli barbera krążyły wokół tego czy Jeffrey nie spotyka się już z kimś innym. Może miał kogoś innego na oku? Ich relacja trwała siedem miesięcy, coć można powiedzieć, że stanęła w miejscu... Ale jeśli mógł kierować się tymi słowami to wychodziło na to, że wszystko działało jak powinno, a w dodatku był zazdrosny o to, że spędzał czas z innymi, a nie z nim... Oh, Jeffie, you're so cute!
-Ja też tego nie rozumiem. Nigdy nie wariowałem jeśli chodzi o tego typu rzeczy. Ubrać się odświętnie rozumiem, ale żeby latać specjalnie po fryzjerach i sklepach żeby dobrze wyglądać... Bez tego też dobrze wyglądam - stwierdził wpakowując do buzi kolejny kęs naleśnika, który zaraz popił kawą. Jeffrey też pod tym względem miał dobrze. Co by nie zrobił, co by nie włożył to i tak wyglądał dobrze. Piękni ludzie w życiu mieli łatwiej, mają farta. Morpheus zaczął się nagle kręcić na atlasowych kolanach. Jakby chciał z nich zejść. Caldwell przewrócił tylko oczami i nachylił się nad nim. -Chcesz gdzieś iść? Nie zjadłeś jeszcze - zwrócił się do chłopczyka chwilowo ignorując temat Tindera. Młody za to oparł się o Atlasa gładząc po brzuszku jakby w znak, że jednak się już najadł i patrzył na niego coś tam mamrocząc pod nosem nie po ludzku, a po swojemu. W takich chwilach Atlas żałował, że Morpheus nie jest starszy albo że mowa nie wykształca się szybciej. Zupełnie go nie rozumiał. Wsunął mu do buzi ostatniego kęsa zapewniając, że jak go zje to będzie mógł iść gdzie tylko zapragnie. Tak też się stało, jak tylko młody zabrał kęsa z widelca to Caldwell postawił go na ziemię. Ten polazł parę kroków dalej i zatrzymał się przy nodze Jeffreya, na którą zaczął się wspinać. -Stęsknił się za Tobą - zaśmiał się. -Wujku Jeffie, Twoja kolej - dodał przyglądając się dwójce naprzeciwko niego. Obaj byli uroczy, no. Atlas ogarnął w tym momencie, że Jeffrey i jego towarzystwo było dla niego ważne, a też wprawiało go zawsze w dobry nastrój. Coś w sobie miał. To było to niewytłumaczalne "coś", które pozwalało mu patrzeć na informatyka pod nieco innym kątem. -To było tam tak wracając do tematu - upił łyk kawy, po czym wziął gryza tosta. Morpheus za to zainteresował się omletem Jeffa. Niczym Atlas powędrował za jedzeniem, wiadomo. Co w rodzinie to nie zginie. -Ale nie pytam o coś, co miało miejsce siedem miesięcy temu. Pytam o teraz - doprecyzował, choć musiał przyznać, że Jeffrey sprytnie ominął konkretną odpowiedź na pytanie. Brawo Jeffie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Możesz siadać mi na kolanach, kiedy tylko chcesz.- popatrzył na niego znacząco, sam się podstawił, to prawda... ale tak łatwo się nie da. Tylko trochę się zaczerwienił, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Niby czuł się już pewniej w takich tematach ale jednak nadal nie. Cały Jeffrey.
Nie miał nikogo innego na oku, nie chciał mieć i cierpliwie czekał, aż Atlas w końcu chociaż trochę zmieni swoje podejście do związku. Nie wiedział ile będzie musiał na to czekać ale póki co wciąż spędzali razem czas i zachowywali się i tak jakby byli razem, więc Jeff nie mógł mieć nic przeciwko. No może oprócz tego, że nie było to nic oficjalnego... jak Caldwell mu zrobi awanturę o tindera, to może się o to obruszy. -Większość ludzi stwierdza w ostatnim momencie, że jednak nie ma w co się ubrać. Tak czy inaczej tego nie rozumiem.. a Ty zawsze dobrze wyglądasz.- odpowiedział, znów mu sypiąc jakimś komplementem, dobrze że mógł skupić swoją uwagę teraz na omlecie, bo jak jeszcze coś wypali to już będzie przesada. Chociaż z drugiej strony miał prawo mówić mu takie rzeczy, Atlas mu się podobał i nie było tutaj nic do ukrycia.
Obserwował ich z uśmiechem, nie mógł mieć żadnego ale, jeśli chodziło o Atlasa i jego podejście do dzieci. Z przyjemnością obserwował jego relację z młodym, to jak świetnie się dogadywali, to jaki barber był w stosunku do niego i jak się nim opiekował. Było widać, że uwielbia Morpheusa, z wzajemnością.
-Oh.. Ja też się za tobą stęskniłem, młody.- wziął go na ręce i usadził na swoich kolanach. -Jeffie?- popatrzył pytająco na Atlasa, słysząc zdrobnienie swojego imienia. Nie pamiętał kiedy ostatnio ktoś tak do niego powiedział! (bo Atlas chyba tego wcześniej nie zrobił) -Jesteś jeszcze głodny?- zapytał, a kiedy młody pokiwał głową, że tak, nabił kawałek omletu na widelec, a Morpheus bardzo chętnie go zjadł. Oni powinni dostać order najlepszych nianiek na świecie.
Obaj mieli podobne zdanie na swój temat i to coś zdecydowanie tutaj było. Tyle że, kompletnie nic z tym nie robili. Trochę też się tego wypierali i utknęli na pewnym etapie relacji. Jeffrey miał nadzieję, że Morpheus całkowicie odwrócił uwagę od tematu tindera, tym bardziej, że teraz podjadał mu omlet i tym informatyk się zajął, zanim odpowiedział na pytanie Atlasa. Trochę zwlekał, nie chciał przyznać, że wciąż ma tą głupią aplikację, tylko chyba nie miał wyjścia. Co za niewygodne pytanie! - Jeszcze go nie usunąłem.- jeszcze! to może być słowo klucz, oby zadziałało. Popatrzył na Atlasa szukając odpowiedzi, dlaczego w ogóle go o to pyta, przez siedem miesięcy nie poruszyli tego tematu, więc musiał być jakiś powód.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Atlas celowo nie skomentował tego słownie, ale uśmiechnął się pod nosem. Skoro mógł to zapewne będzie to wykorzystywał w dogodnych momentach. Dodatkowo też nie wiedział jak się zachować przy komplemencie ze strony Jeffa. Starał się ubierać swobodnie, nie zwracał raczej uwagi na to jak wygląda... Jedyne o co się starał to dobierać kolory... Raczej na modzie się nie znał jeśli chodzi o ubrania.. No cóż, ale dobrze wygląda... Zawsze... Całkiem miło mu się zrobiło.
-Już nie przesadzaj - mruknął tylko uśmiechając się bardziej do tosta aniżeli do Jeffreya. Trochę się speszył, yup. Nie potrafił w komplementy. Jak coś takiego do niego docierało to nie wiedział jak się odnaleźć. Dodatkowo też nie wiedział jak się odbija piłeczkę co do tego. "Ty też"? Brzmiało co najmniej dennie. -Tylko uważaj żeby Cię nie ubrudził. Miał się zachowywać z klasą, ale nie wiem czy to do niego dotar... - nie dokończył, ponieważ sam położył w tym momencie jedną dłoń niefortunnie na talerzu i upaćkał ją syropem klonowym, którym naczynie było ozdobione. -Ja pierdolę - mruknął od razu odsuwając dłoń od naczynia i próbując nieudolnie wytrzeć syrop serwetką. -Przepraszam na chwilę - wstał od stolika i skierował się do łazienki. Tam umył ręce chwilowo zawieszając wzrok w odbiciu lustra na przeciwko niego. "Ten Jeffrey z Tobą to będzie miał przejebane jak coś z tego wyjdzie... Jesteś zjebany i bezużyteczny" powiedział sam do siebie wywracając oczami. Nie miał o sobie wyjątkowo dobrego zdania jeśli chodzi o swoje zachowania... Był niezdarny. Sprawdzał się tylko w pracy, a pozerstwo na nie wiadomo kogo nieczęsto wychodziło mu tak, jakby tego chciał i właśnie dlatego potrafił popisać się na typowym śniadaniu. Grunt że Crawford już nieraz widział ubrudzonego jedzeniem Atlasa. Wrócił do towarzystwa po kilku minutach. Przyglądając się uśmiechom w polu widzenia. Jeffrey i dziecko to był przyjemny obrazek. Gdyby mógł to zrobiłby im teraz zdjęcie. -Typowo ja, wybacz, nie spodziewałem się, że trafię na talerz - usprawiedliwił się (jakby było z czego) wracając do jedzenia. Bodajże byli w temacie Tindera... Atlas nie byłby sobą, gdyby ten temat odpuścił. -Nie usunąłeś? Także pewnie od czasu do czasu zajrzysz i odpiszesz komuś, nie? - spytał biorąc kęsa, którego popił ostatkami kawy. Przy okazji nie patrzył na Jeffa. Przyglądał się Morpheusowi, do którego się nachylił zabierając mu łyżeczkę. -Tego nie ruszaj - zwrócił się do niego, po czym odsunął jeffreyowy telefon, po który sięgał chłopczyk. -Tego też nie, niczego nie dotykaj, bo Cię Jeffie zrzuci z kolan - tak, ponownie Jeffie. Naprawdę spodobało mu się to zdrobnienie. -Morph, uspokój się - zmarszczył brwi widząc jak młody bierzę w dłoń omleta. -To jest ta klasa, którą prezentujesz? - nawiązał z nim kontakt wzrokowy przybierając bardzo rozgniewany wyraz twarzy, na który Morpheus odwrócił się twarzą do ciała Jeffa. -Nie, nie, nie - wyciągnął rękę jakby chciał czemuś zapobiec, ale już za późno. No cóż, koszula bądź t-shirt Jeffreya posłużyły teraz za serwetkę, w którą młody wytarł dłonie w momencie, w którym się go złapał. Atlas westchnął tylko. -Wybacz, mogę go przejąć - mruknął będąc gotowym do odebrania Morpheusa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeffrey też raczej nie był przyzwyczajony do komplementów i nie potrafił ich przyjmować, ale widząc reakcję Atlasa, to może częsciej zacznie mu je prawić! Zawstydzony Atlas nie był codziennym widokiem i wyglądał dość uroczo uśmiechając się do tosta. Potem było już tylko lepiej, kiedy wsadził rękę w syrop klonowy. Jeffie wybuchnął śmiechem i zatkał sobie usta dłonią, kiedy zwrócił uwagę kilku osób siedzących niedaleko. -Uważaj na siebie po drodze.- popatrzył na niego znacząco i naprawdę próbował się z niego nie śmiać...
Gdyby Jeffrey usłyszał jakie zdanie ma o sobie Atlas, to na pewno automatycznie próbowałby wybić mu te słowa z głowy, bo postrzegał go w całkowicie inny sposób i nie chciałby aby tak o sobie myślał. Jednak Crawford tego nie słyszał i nie miał okazji na to zareagować. Być może Atlas uważał swoją niezdarność za coś złego, ale Jeffreyowi nawet nie przeszło to przez myśl. Po prostu się z tego pośmiał, a jak sam kiedyś potknie się na prostej drodze, to Caldwell pośmieje się z niego. W między czasie prowadził z młodym zaciętą dyskusję na temat jedzenia, kiedy ten zaczął go wypytywać o szczegóły tego, co mieli na talerzach. Nawet udało mu się wcisnąć w Morpheusa jeszcze jeden kawałek omleta i tak z pomocą młodego talerz zrobił się praktycznie pusty. -Racja, talerz przy jedzeniu śniadania może być zaskoczeniem.- wyszczerzył zęby w uśmiechu, ale nie miało to być złośliwe... a tak zarzucał młodemu brak klasy.
Czy znowu mu się upiekł temat tindera? Już się ucieszył i miał zarzucić jakimś całkiem innym, ale Atlas nie dał za wygraną. Jeffie w końcu westchnął, no bo właściwie do czego ten niezdarny Atlas dążył? Odłożył kubek z kawą na stolik i posłał mu pytające spojrzenie. Mógł jeszcze zwlekać z odpowiedzią, bo Caldwell zaczął upominać Morpheusa i znów nazwał go Jeffie'm, na co lekko się uśmiechnął. -Chyba moja wina... Powiedziałem mu, że może chciałeś spróbować jeść ręką.- wzruszył ramionami, chcąc go jakoś usprawiedliwić, no teraz to już było za późno, młody i tak uciapał się omletem. Nie udało się uniknąć tego, że koszulka Jeffa posłużyła za serwetkę, no trudno, Atlas da mu w zamian jakąś swoją (a chętnie ją przyjmie, wiadomo) -Chciałeś naśladować wujka?- zaśmiał się i wziął serwetkę ze stolika. -To tego może nie naśladuj, prawdziwi mężczyźni jedzą widelcem, wiesz? Daj łapke.- zakładam, że go młody posłuchał, bo Jeffie też był dobrym wujkiem. Powycierał mu rączki serwetką, a przynajmniej powycierał to, co tam zostało, bo resztę miał na koszulce. -Przestań, przecież nic się nie stało.- posłał mu uśmiech, bo naprawdę nic się nie stało. Dobrze, że zrobiło się zimniej i miał kurtkę, nawet nikt nie zauważy jego brudnej koszulki, a Morpheus chyba nie wybierał się do Atlasa, bo wciąż grzecznie siedział i jak zwykle w końcu uczepił się jeffowego kolczyka. Informatyk zrobił do niego jakąś głupią minę i złapał jego rączki w swoją jedną. -Wracając... Czasami z nudów zerknę.- zdawało się, że Atlas i tak zdawał sobie z tego sprawę. - Dlaczego wypytujesz mnie o tindera?- to z zazdrości, wiadomo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

"Uważaj na siebie po drodze", bardzo zabawne, Jeffrey. Na pewno pomogło to Atlasowi zyskać więcej pewności siebie. To też w nim było kiepskie, bo dużo rzeczy brał do siebie. Oczywiście w oczy by powiedział, że go to nie rusza, ale później w poduszkę płakać to pierwszy leci. No, może przesada, nie ryczał w poduszkę ani nie brał wszystkiego na poważnie, ale jakieś tam kompleksy miał, jak każdy. Zgromił chłopaka wzrokiem za ten tekst o talerzu, ale zaraz uśmiechnął się. Nie będzie robił tutaj przecież scen. Poza tym to był Jeff, na niego się gniewać czy obrażać było ciężko, był super gościem!
-On ma trzy lata... Nie, dwa lata... Czekaj, dwa czy trzy? - zmarszczył brwi wnikliwie zastanawiając się nad jego wiekiem. -Nie, trzech jeszcze nie skończył, ostatnio miał drugie urodziny, trzy niebawem... No tak, dostał ode mnie dwa prezenty na drugie urodziny - tak, w końcu dotarło do niego, jakieś dwa i pół roku, więc niebawem znowu trzeba będzie coś mu kupić na urodziny. -Co by nie było, ma prawie trzy lata, on już rozumie i to wykorzystuje na opak - ostrzegł tak w razie gdyby Crawford kolejny raz chciał coś nie daj Boże palnąć. Atlasowi też się zdarzało, ale zupełnie nieświadomie, co odkrył dopiero niedawno. Myślami jeszcze był w czasach, gdzie Morpheus nie potrafił utrzymać łyżeczki w dłoni, a teraz potrafił nawet żelazko zrzucić z szafki. Dosłownie, Atlas musiał wymieniać. -Niebawem wymieni mnie na Ciebie, zobaczysz - uśmiechnął się wgryzając się w tosta, którego notabene skończył. Jeszcze trochę naleśnika i będą mogli uciekać, co by nie zajmować miejsca w restauracji. Skoro też nic się nie stało to mogli przejść do przodującego aktualnie tematu. Nie był jeszcze do końca omówiony. Nie żeby Atlasowi przeszkadzało to, że Jeffrey miał Tindera, ale jednak mu przeszkadzało. Taki grząski trochę grunt. Nie powinno go ruszyć, bo sam nie robił nic w kierunku rozwoju ich relacji pomimo tego, że chciał, ale kłuło jednak. -Nie to, że wypytuje - odbił od razu. No, chciał zadać tylko nurtujące go pytanie, a wychodzi na to, że jest nachalny. -Z czystej ciekawości - odpowiedział przykuwając uwagę do talerza, ale mimo to na jego twarzy widać było jak bije się z myślami i potrzebuje chwili, by zdecydować co zrobić. Dostał już to, co chciał wiedzieć. Marszczył czoło, zaciskał zęby i nerwowo poruszał nogą, co można było odczuć przez delikatne wibracje rozchodzące się po stoliku. Z drugiej strony chciał mu powiedzieć, że nie podoba mu się to, ale argumentu ku temu nie miał żadnego, bo "myślałem, że skoro się spotykamy to nie szukasz nikogo innego", to żaden argument. Ba, jakby zdecydował się to wypowiedzieć to zapewne byłoby to jednoznaczne z tym, że w głowie miał jakiś związek czy coś... No i miał poniekąd, ale nie wiedział, że do tego trzeba oficjalnie zapytać. -Wiesz - spiął się babrząc widelcem w naleśniku, a raczej jego resztkach. Czasami zastanawiam się czy Atlas nie jest ułomny, ale to tylko moje lekkie przemyślenia, które nie mają podstaw. -Nie wiem czy mogę na ten temat cokolwiek mówić, ale nie podoba mi się to trochę - wow, powiedział to! I w tym momencie już mu języka w gębie brakło. Czuł jak robi mu się ciepło. Emocjonalnie upośledzony typ... Beka z gościa trochę, ale trzeba docenić na jakie wyżyny wchodzi, by się do czegokolwiek przyznać! Zrobił to, tak? Połowicznie przyznał, że Tinder i Jeffrey nie powinni mieć ze sobą kontaktu, bo halo, Atlas tu jest. Wiedział, że to będzie ciężka rozmowa, ale nie spodziewał się, że aż tak.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przecież Jeffie nie miał nic złego na myśli, tylko sobie żartował i dobrze, że finalnie Atlas nie zrobił mu tutaj z tego powodu awantury. Jednak gdyby zwrócił mu na to uwagę, to też wiedziałby że może nie powinien mu tak mówić. Nie zauważył, żeby Atlasowi brakowało pewności siebie, ale jak kiedyś się o tym przekona to na pewno będzie próbował coś z tym zrobić. Mimo, że sam nie należał do najpewniejszych osób.
-Mnie pytasz ile on ma lat?- zaśmiał się, nie miał pojęcia ile młody miał lat, wiedział że na pewno dwa, nie słyszał, żeby przez ostatnie siedem miesięcy miał kolejne urodziny, więc pewnie nadal miał dwa i na tym etapie zatrzymał się Jeff. -Właśnie się o tym przekonałem, następnym razem zastanowię się trzy razy zanim coś powiem.-obiecał, na pewno tak zrobi, nie da się już wkręcić w to, że młody pewnie nic z tego nie wie. Jak się okazało dzieci między drugim, a trzecim rokiem życia rejestrowały więcej niż mu sie wydawało. Uśmiechnął się na słowa o wymianie. -Nie sądzę, wszędzie by za tobą poszedł.- obaj go pewnie rozpieszczali, Jeff może ostatnio trochę bardziej bo nie miał z nim kontaktu aż tak często jak Atlas, ale był pewny, że Morpheus nie wymieniłby Caldwella na nikogo innego.
Temat musiał wrócić i w końcu musieli go omówić, pomimo, że Jeffrey nadal nie wiedział jak ma się zachować w tej sytuacji. Nie odebrał pytania Atlasa, jako nachalnego, właściwie gdzieś w środku ucieszył się, że barber w ogóle się tym zainteresował, bo to mogło oznaczać, że chociaż trochę mu na Jeffim zależało... a to nie wiedzieć dlaczego miało dla niego ogromne znaczenie. Już dawno przepadł jeśli chodziło o Atlasa, może nie był gotowy na wyznania miłosne ale wiedział, że chce w to brnąć, nieważne gdzie ich to zaprowadzi jak już ruszą z miejsca w którym utknęli. Popatrzył na niego pytająco, oczekując na to, co Atlas chciał jeszcze powiedzieć. Znał go już trochę, widział kiedy zastanawia się nad tym czy w końcu wydusić z siebie to co myśli czy nie... Tym bardziej jeśli chodziło o to co było między nimi. Przez te miesiące zdążył zauważyć, że rozmowa o ich relacji nie przychodziła im łatwo i jego samego też się to tyczyło. Obserwował jak barber grzebie widelcem w tym nieszczęsnym naleśniku, a potem dziwił się, że młody bawi się jedzeniem, nadal tutaj był i wszystko widział. Jeffrey poruszył się niespokojnie na jego słowa. -Nie podoba Ci się to...- powtórzył po nim ale nie wiedział w jakim kierunku powinien poprowadzić tę rozmowę, bo w sumie doskonale wiedział, że nie robi za fajnie wciąż mając konto na tinderze. Robił wręcz beznadziejnie ale też nigdy nie usłyszał od Atlasa jasnej deklaracji tego, co jest między nimi... Sam też mu takiej nie dał...ale czy chciał ją usłyszeć przy śniadaniu z dzieckiem na kolanach? Pewnie też nie, bo mimo że chciał Atlasa to chyba tak samo jak i on wzbraniał się przed oficjalnym związkiem, chociaż nieoficjalny mieli praktycznie od kilku miesięcy. Obaj byli upośledzeni. -Wiesz, że jestem beznadziejny w tindera...- hmm, a jakie to ma znaczenie Jeffrey? Wytłumacz może... -Nie musisz być zazdrosny.- absolutnie nie, ani trochę, bo Crawford i tinder to jakieś dwa różne światy, cud że Atlasa zainteresował. -To znaczy nie wiem czy jesteś zazdrosny ale nie masz o co. To ty strzyżesz gości wyrwanych na tinderze.- oh serio... Nadal o tym pamiętał, chociaż ja już nawet nie pamiętam, kiedy mu Atlas o tym mówił ale wiem, że mówił i Jeff miał to w głowie przez cały czas, a swoje konto mógł usunąć tak naprawdę w każdym momencie bo w ogóle go nie potrzebował.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiadomo, Morpheus bez Atlasa to by się zapłakał na śmierć... No, może nie dosłownie, ale na pewno by za nim tęsknił! W końcu obaj nadawali na tych samych falach pomimo różnicy wieku. Mimo wszystko połączenie Jeffrey, Atlas i Morpheus było miłym dla oka widokiem. Z jednej strony szkoda było to psuć tematem Tindera, ale z drugiej trzeba było wyjaśnić to i owo, bo może nie gryzłoby to Caldwella tak bardzo, gdyby sam kilkanaście tygodni temu nie był tinderowym freakiem. On na tym Tinderze to siedział non stop, tak? A od dłuższego czasu nie posiadał aplikacji i nie pojawiał się na żadnej innej, bo miał Jeffreya. Wiadomo, że usunięcie aplikacji nie było jednoznaczne dla wszystkich obecnych przy stoliku, ale dla Atlasa było. Jeffrey się nie domyślił?
-Chciałbym w to wierzyć - odpowiedział szybko, bo nie, nie wiedział, że Jeff jest beznadziejny w Tindera. Skąd miał wiedzieć skoro Atlas poleciał na niego już po pierwszych wiadomościach? Jakby Jeffrey zejdź na ziemię, Caldwell nie miał dowodów na to, że jesteś beznadziejny w tę aplikację. -Jaki? - poruszył się niespokojnie. Czy on był... No dobra był zazdrosny. Crawford jednakże nie musiał o tym wiedzieć. Widać domyślił się poniekąd, ale nie miał jeszcze żadnego potwierdzenia. Może to ten czas? Hmm, ile można się bronić przed czymś co idzie w jednym kierunku? Atlas chwilowo zawiesił się w myślach analizując dokładnie to zadane przez siebie pytanie, ale nie mógł, tudzież bał się, stwierdzić jednoznacznie jak do tego podejść. Gdybym ja miał za niego stwierdzić to bym już przestał ciągnąć ten cyrk i powiedział Jeffowi, że to ten czas. Czas na ich oficjalny związek! ... No, ale cóż, nie od dziś wiadomo, że postacie raczej się mnie nie słuchają... -Jeffie - odchrząknął przysuwając się do stolika, opierając się na przedramionach... Ale jednak to nie była ta pozycja, oparł się. Zacisnął zęby wpatrując się w Morpheusa, po czym założył nogę na nogę, a finalnie po chwili i tak oparł się na przedramionach... Ile go kosztuje to, co chce powiedzieć... Tylko w małym procencie można sobie wyobrazić. -Słuchaj, to na pewno nie jest tak, że jestem jakoś diabelsko zazdrosny - przeczesał włosy burząc swoją dotychczasową fryzurę. -No też nie mogę powiedzieć, że jest mi to obojętne - dodał przerzucając wzrok ze swoich dłoni na chłopaka. -Jest mi z tym ciężko. Chciałbym żeby nasza relacja mogła pójść w naprawdę dobrą stronę i czuję, że niebawem to się stanie - przerwał, bo jak to w ogóle brzmiało. Coś na zasadzie "Słuchaj, Byku, jeszcze trochę poczekaj, może miesiąc, może kolejne siedem i będziemy w domu". No nie Atlas, precyzyjniej, bo Cię jeszcze Jeff wyśmieje. -Chodzi mi o to, że bardzo Cię lubię, ale potrzebuję więcej Twojego czasu - zastanowił się nad tymi słowami i zupełnie nie to chciał powiedzieć, ale skoro już powiedział to niech zostnaie. -Twojego czasu w sensie ze mną - dodał, ale to też jakby nie miało wypłynąć z jego ust. Damn, Atlas, Ty świrze... Dobrze, że już zakończył tę dziwną gadkę, bo dzięki temu Jeffrey mógł cokolwiek powiedzieć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To po prostu miało się wydarzyć, mieli na siebie polecieć już po pierwszych wiadomościach i wystarczyło wspólne palenie, aby rozpocząć coś, co dążyło tylko w jednym kierunku. Jeffrey tak czy inaczej wciąż uważał, że jest beznadziejny w tindera, nie siedział tam ciągle i nie wyrywał ludzi, nie potrafił tego robić, odpisywał tylko czasami ale to Atlas był jedną z niewielu osób, z którą w ogóle zdecydował się spotkać i do dnia dzisiejszego nie wiedział co pchnęło go do tego pomysłu. Środek nocy, molo.... jak tak czasami o tym myślał, to naprawdę miał szczęście że żyje. Niczego jednak nie żałował, cieszył się że wtedy odpisał i się z nim spotkał. Dzięki temu mógł teraz bujać w obłokach i to już naprawdę wszystko było bardziej w kierunku zakochania niż nie.
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy Atlas jakoś próbował wytłumaczyć się z faktu, że był zazdrosny, a Crawford mimo wszystko cieszył się, że w taki sposób zareagował, bo to oznaczało, że jednak mu na nim zależy. Mógł olać całą sprawę z tinderem i nie przejmować się tym, co robi Jeffie, a jednak się przejmował. Oni obaj robią z tego jakiś cyrk ale w końcu będą musieli przestać go ciągnąć i zdecydować co dalej (Jeff zdecydował, trochę wyprzedzając fakty ale nieważne) Zanim Atlas cokolwiek powiedział informatyk miał wrażenie, że to ciągnie się w nieskończoność, młody kręcił się na jego kolanach ale w końcu się uspokoił co było zaskakujące ale może też czekał na to, aż jego wujek w końcu wydusi z siebie jakieś słowo. Jeffrey nie do końca tego się spodziewał, ale skoro nie był Atlasowi obojętny i bardzo go lubił... To dobrze, gorzej gdyby jednak go nie lubił. Oficjalny związek mógł jeszcze poczekać, żaden problem, kolejny miesiąc, czy tam siedem. W sumie tak samo Jeff mógł się w końcu zdobyć na odwagę i zadać to ważne pytanie ale też tego nie robił, więc dalej byli w tym samym miejscu. - Jeszcze nie teraz, ale niebawem, jasne, ja na nic nie naciskam, jest dobrze tak jak jest.- co ty pleciesz Jeff. -Też bardzo Cię lubię i jeśli potrzebujesz więcej czasu, to w porządku. Może ja też go potrzebuję.- uśmiechnął się lekko na koniec, chociaż nie do końca miał ochotę się uśmiechać, ale nie potrafił jeszcze jasno postawić sprawy, mimo że nie potrzebował już żadnego czasu, bo był pewny tego, że chce spróbować stworzyć z Atlasem coś więcej. Tak czy inaczej, na pewno nie od dzisiaj. Morpheus zaczął schodzić z jego kolan, pewnie zniecierpliwiony ich dziwną wymianą zdań. -Chyba musimy powoli się zbierać.- zanim młody zacznie całkowicie się nudzić. W każdym razie z ich rozmowy nie wyniknęło nic konkretnego, może następnym razem!

ztx2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pike Place Market”