WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://images.squarespace-cdn.com/cont ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek
» l o o k «
Dlaczego on to robił?
Sam nie wiedział. Może jego relacja z Chloe naprawdę wydawała mu się na tyle luźna, że czuł jakby mógł pozwalać sobie na odrobinę za dużo? Ta młoda dziewczyna miała z nim najlepszy kontrakt w całej firmie, on chyba naprawdę najlepiej czuł się wśród właśnie takich osób. Poza tym recepcjonistka wykazywała się zrozumieniem i poczuciem humoru, które mu odpowiadało. Nie rozmawiał z nią od wczoraj, to się zaskakująco rozwijało w czasie. Znajdował u niej chwilę spokoju, gdy na każdej niemal przerwie wędrował z kubkiem kawy na recepcji. Ludzie plotkowali, co nie mogło być dla żadnego z nich zaskoczeniem, w końcu od kiedy szef ma najlepszy kontakt z kimś z najniższych szczebli? Niektórzy nie mogli tego przeżyć i żywili się opowieściami wymyślonymi przez samym siebie, czy podobnym sobie. Triumph jednak się tym nie przejmował i wciąż utrzymywał koleżeńskie kontakty ze swoją pracownicą. Może Minnie miała rację i za bardzo spoufalał się z niektórymi? A może mówiła tak, bo do jej uszu też dotarły te plotki? A bywała zazdrosna, więc to całkiem możliwe... Nieważne. Asmodeus był człowiekiem upartym i niezbyt przejmującym się opinią innych, więc pokusił się w końcu na spotkanie z Chloe poza pracą.
W sumie to miał jakiś tam powód.
Minnie miała dzisiaj jeden z tych swoich typowo babskich dni, gdzie każdą wolną chwilę od rana do wieczora spędzała w różnych tam salonach. Triumph nie wnikał, szczególnie, że recepcjonistka nie miała nic przeciwko, aby przyszedł ze swoim dzieckiem. W sumie... to jakby się z tego ucieszyła? Dlatego bez dyskusji wziął od matki córeczkę, zapakował ją w samochód, zabrał ze sobą spacerówkę i pojechał pod wskazany przez dzisiejszą towarzyszkę adres na poranną kawę i babeczki.
Zaparkował nieopodal i wcisnął swoją księżniczkę w wózeczek. Dziewczynka ciekawska świata pokazywała na mijane obiekty palcem i pytała "co tata?", a on musiał jej odpowiadać. Nawet wchodząc do cukierni nie przestawał do niej mówić, chociaż jego wzrok lądował gdzie indziej. Właściwie to po całym pomieszczeniu, w poszukiwaniu swojej pracownicy.
- Dzień dobry Chloe. - Przywitał się z nią jednym ze swoich firmowych uśmiechów. - Znacie się już z tym urwisem? Nefi pomachaj cioci. - Dla niej? Wszyscy znajomi Minnie i Asmo byli ciociami i wujkami. To było całkiem normalne określenie w jego mniemaniu, choć nie przemyślał jak będzie czuła się z tym dziewczyna.
Blondyneczka o wielkich, błękitnych oczach nieśmiało pomachała w stronę dziewczyny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zapewne niejedna osoba odradzałaby jej takiego spoufalania się z szefem. Ona sama jednak nie uważała tego za spoufalanie się Gdy była w pracy to on do niej przychodził na przerwę. Jeśli nie było klientów w pobliżu, to czemu miałaby z nim nie rozmawiać? Gdy przybywał zaś klient, to oczywiście nie ociągała się tylko odpowiednio się nim zajmowała. W końcu powiadają, klient nasz pan, a i na pewno nie miałaby tak dobrych relacji, gdyby nie sprawdzała się na swoim stanowisku. Dodatkowo dzisiejsze spotkanie dyktowane było konkretnym celem, więc ona osobiście nie widziała w tym nic, ale to nic złego. Z resztą jeśli spotkanie będzie owocne, to na pewno dziewczyna skorzysta z tego, co dla niej było akurat bardzo, ale to bardzo na rękę. Plotkami w pracy się nie przejmowała. Ludzie mieli już to we krwi. Ich życia zawsze były nudniejsze od tego, co działo się dookoła nich lub też u ich potencjalnych rywali. Nie raz plotkowali również z zazdrości. Nie przejmowała się więc tym. Wręcz przeciwnie. Uważała, że czym więcej plotek jest na jej temat oznacza, iż inni mają o co być zazdrośni, a to znak, że jej się niejako powodziło. Poza tym takowe plotki zawsze można było odpowiednio wykorzystać i nakierować jeśli się tylko chciało.
Chloe lubiła ogólnie dzieci. Sama oczywiście wolałaby jeszcze ich nie mieć, aczkolwiek lubiła się nimi zajmować. Potrafiły być na prawdę zabawne. Dodatkowo były niezwykle szczere, aż do bólu. Nie miała więc nic przeciwko temu, aby jej szef zabrał swoją córeczkę ze sobą. Przynajmniej zobaczy dziecko coś nowego, a sama Star czegoś więcej dowie się o szefie - to tak przy okazji.
W oczekiwaniu na Asmo i jego małą księżniczkę Chloe przygotowała małą tackę z kilkoma próbkami babeczek i ciasteczek, jakie można by było przygotować na ponowne otwarcie. Przygotowała małe muffinki czekoladowe z nadzieniem waniliowym oraz jasne, jogurtowe. Do tego zrobiła kilka kruchych tradycyjnych oraz bezglutenowych, owsianych. Wszystkie te słodkości były oczywiście przyozdobione tak, że idealnie pasowałyby do linii lotniczej. Zauważywszy przybycie szefa zaraz do niego podeszła uśmiechając się pogodnie. Jak zawsze ubrana była w spódnicę, tym razem jednak rozkloszowaną w kolorze głębokiej zieleni w stylu retro za kolanko, a do tego miała założoną koszulkę z krótkim rękawkiem i dekoltem w serek w kolorze jasnego brązu. Włosy miała zaś spięte w wysoki kucyk, a makijaż delikatny, jedynie podkreślający jej urodę. Buty na obcasie miała w kolorze ciemnego écru. Star przykucnęła przed wózkiem, a pogodny uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Jeszcze nie miałam okazji poznać, ale cieszę się, że się udało - powiedziała wesoło. Również delikatnie pomachała dziewczynce. - Mały aniołeczek o blond włoskach i niebieskich oczętach. Witaj skarbie. Witaj w królestwie słodyczy - puściła oczko do dziewczynki i wstała. Zaprowadziła ich do stolika. Przyniosła zaraz fotelik do karmienia, aby mała miała odpowiednie miejsce do siedzenia, i by mogła oglądać świat z odpowiedniej wysokości.
- Zaraz przyniosę próbki słodkości. Powiedz mi tylko, co do picia? Ja osobiście biorę czarną kawę. Do próbowania słodkiego najlepsza, bo po każdym kęsie jesteś w stanie w pewien sposób oczyścić kubki smakowe gorzkim posmakiem czarnego naparu - zaproponowała wesoło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nieważne jak mówią, ważne, że mówią - dokładnie z tego samego założenia wychodził Asmodeus Triumph. Nie nas,eżało przejmować się opinią ludzi, było ot po prostu zdrowe. Nie poruszał jeszcze tego tematu z Chloe, zapewne będą mieli jeszcze ku temu okazje. Jednak czuł, że dziewczyna wychodzi podobnego założenia, bo inaczej? Albo sama zaczęłaby z nim ten temat, albo się zwolniła, albo straciła zapał do pracy. Jednak ona była za każdym razem uśmiechnięta dokładnie tam samo, miła, chętna podjęcia nowych zadań i (przede wszystkim) otwarta do klientów. Asmodeus nie zauważył w niej żadnych nieprawidłowości po szerzących się plotkach, wręcz przeciwnie. Miał wrażenie, że w jaki sposób... budują ją? Możliwe. To tylko jego spekulacje, nic więcej.
- Z Aniołka to ona ma tylko słodką burę. - Zażartował, patrząc na córeczkę. - W takim układzie, poznaj małą księżniczkę Nefi. Myślę, że aktualnie najbardziej szczęśliwe dziecko na świecie. Kocha słodkie. - Wyjaśnił, spoglądając na dziewczynkę, która z iskrzącymi się z radości i podniecenia oczkami wodziła za wszystkimi specjałami, znajdującymi się najbliżej. Już wyciągała rączki, kompletnie ignorując co do niej mówią. Cały wstyd nagle gdzieś z niknął. To zabawne... ciekawe, po kim była takim łasuchem?
Pozwolił prowadzić się swojej pracownicy, która w dniu dzisiejszym była jego ... kim? Towarzyszką? Chyba było to najbardziej trafne określenie. Asmo schylił się po Nefi, którą wyjął z wózka i wsadził do specjalnego krzesełka, które od razu przypadło dziewczynce do gustu. Zaczęła machać rączkami i cieszyć się, jakby wiedziała, co zaraz nadejdzie... Asmo pokiwał głową z rozbawieniem i spojrzał na Chloe, po raz pierwszy lepiej jej się przyglądając. Podobało mu się jak wyglądała, zawsze lubił takie niewinne stroje u kobiet. Była taka grzeczna i ułożona. Prezentowała klasę i dobre wychowanie, nigdy się nad tym nie zastanawiał. Jednak ta spódniczka, w cale nie za krótka była...
Asmo. Przestań. - Upomniał się, zajmując w końcu swoje miejsce i splątał pace rąk ze sobą, wspierając je na łokciach. Ułożył je na stoliku i wbił swoje błękitne, przeszywające spojrzenie w oczy dwudziestolatki. Uśmiechnął się na jej słowa szerzej, wiedziała o czym mówiła, a Asmodeus bardzo cenił sobie takich ludzi. Podobał mu się również jej zapał - niby do tak zwyczajnej rzeczy, a dla niej mogło być to czymś wyjątkowym.
- Zaufam specjalistce w takim układzie i poproszę czarną kawę bez cukru. W dużej ilości. Przyda się na rozpoczęcie dnia i tak jak mówisz, oczyszczenia kubków smakowych. Powiem ci, że jestem bardzo ciekaw, co wymyśliłaś... - Zadarł brew ku górze, widocznie zaintrygowany. - Nie trzymaj mnie dłużej w niepewności. Leć po swoje specjały i dołącz do nas. Mam nadzieję, że możesz i nie będzie to żaden problem? - Dzisiaj nie był jej szefem.
Może spotkali się tu poniekąd służbowo, ale to on dzisiaj przyszedł do niej, a nie ona do jego firmy. Musiał zachować się tak, jak powinien - pytając, nie rozkazując. Szczególnie, że była dla niego taka miła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Temat plotek na ich temat zapewne kiedyś wypłynie. Prędzej czy później na swój sposób prawdopodobnie zostaną zmuszeni do jakiejkolwiek rozmowy na owy temat, choć Chloe w ogóle się tym nie przejmowała. Nie czułą się nimi zawstydzona, zakłopotana czy wręcz oburzona. Nie komentowała ich, bo to nawet nie miało sensu. Zawsze bowiem będą dwie strony, które będą mówiły, że coś na pewno jest na rzeczy, choć nie będą posiadali ku temu żadnych dowodów. Jedni będą mówili, że skoro się nie broni to na pewno prawda. Inni zaś powiedzą, że tylko winny się broni, jakby zaczęła próbować jakiejś defensywy. Lepiej było więc po prostu nie zwracać na to uwagi. Prędzej czy później znajdą sobie inny temat. Choć mało prawdopodobne, bo przecież zazdrość tak łatwo nie mija. A skoro nie mija, to znaczyło że byłą bardziej wartościowa od nich potrafiąc być nadal sobą pomimo tego co próbują jej zrobić szerząc nieprawdę. Tak, na swój sposób ją to budowało.
- Myślę, że każdy uwielbia słodkie, nie tylko małe dzieci. Słodycze potrafią pobudzić endorfiny, tak zwany hormon szczęścia. Dlatego kobiety przy rozstaniach albo okresie jedzą czekoladę - powiedziała konspiracyjnym szeptem puszczając rozbawiono oczka. Uśmiechnęła się znów do dziewczynki. Przyjemnie się patrzyło na dzieci, które były zafascynowane otoczeniem. A te urocze iskierki w oczkach były przesłodkie.
dziewczyna dostrzegła wzrok mężczyzny na sobie. Spojrzała po sobie szybko chcąc się upewnić, czy mąka lub cukier puder nie pozostał na jej ubraniu. Delikatnie przesunęła dłonią po materiale bluzki. Uśmiechnęła się niewinnie lecz nic nie powiedziała. Pokiwała delikatnie głową.
- Jasne, zaraz przyniosę w takim razie dwie duże kawy. Z przyjemnością dołączę. Dla mnie kawa również się przyda - powiedziała pogodnie. Puściła oczko do jego córeczki i zniknęła im na chwilę z oczu. Po niedługim czasie przyszła z tacą trzymaną w obu dłoniach. Postawiła ją ostrożnie. Na tacy znajdował się talerz z muffinkami i ciasteczkami oraz dwa duże kubki kawy. Postawiła jeden kubek przed szefem a drugi po przeciwnej stronie stolika. Podniosła talerz aby móc zabrać tacę i dopiero wtedy postawiła talerz na stole.
- Jeszcze tylko chwilka i już zaraz wracam - powiedziała pogodnie. Szybko cofnęła się na zaplecze. Wróciła z talerzykami i widelczykami. Dla małej położyła specjalnie papierowy, aby sobie dziecko krzywdy nie zrobiło. Widelczyka też nie dawała, bo dzieci uwielbiały jeść palcami. Dla nich położyła zaś porcelanowe talerzyki. Podała mężczyźnie widelczyk i przysiadła.
- Wybacz, że stawiałam tace na stoliku ale kelnerka ze mnie marna - zaśmiała się lekko. - To tak, mamy tutaj muffinki czekoladowe z waniliowym nadzieniem - wskazała pierwszą swoim widelczykiem. - Jogurtowe - przesunęła sztuciec nad kolejną muffinkę. - Kruche, tradycyjne, maślane ciasteczka oraz owsiane, bezglutenowe. W tych czasach lepiej uważać. Ogólnie każdy wypiek można zrobić bez glutenu lub laktozy. Mamy specjalne pomieszczenie, aby je wykonywać. - Blondynka uśmiechnęła się. Podała jako pierwszą muffinkę czekoladową. Położyła ją dla Nefi, kolejną dla Asmo i ostatnią dla siebie.
- Mam nadzieję, że będzie wam smakować. Sama je piekłam - posłała niewinny uśmiech i czekała spokojnie, aż oni zaczną jako pierwsi. W końcu byli jej gośćmi na swój sposób.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Blondynka była nieco spięta. Przybyła do kawiarni jako pierwsza. Nie chodziło o to, by zająć odpowiednią miejscówkę. bardziej była kwestia tego, że potrzebowała czegoś słodkiego, tak na ukojenie nerwów. W sumie czemu się denerwowała? Sama nie wiedziała. W sumie kiedyś nie była tak spięta podczas poszukiwania lokum. Może to dlatego, że zamiast wygodnie zamieszkać tymczasowo od rodziców to pomieszkiwała w motelu a teraz kilka dni u siostry na kanapie? Możliwe. Nie chciała jednak zawracać rodzicom głowy. Poza tym za dużo by się wypytywali o ten jej wyjazd i truli by jej znów dupę o to, by się przebranżowiła. No a tego by na bank nie zrobiła. Z resztą wiele było powodów, dla których wolała nie zamieszkać u rodziców nawet jeśli miałoby być to na tydzień lub dwa. Z drugiej zaś strony ile może spać na za małej dla niej kanapie w salonie małego mieszkania, gdzie mieszkają już dwie osoby? Totalnie zero prywatności, a spanie wtedy po pracy w ciągu dnia jest prawdziwa katorgą.
Tak się rozpisuję na temat nerwów i niejako zmęczenia Kiry, a gdzie informacja o tym, o co się rozchodzi? No właśnie... Barmanka miała mieć spotkanie z kobitką od nieruchomości. Wcześniej już kilka rzeczy uzgodniły przez telefon, ale teraz miały się spotkać i nieco więcej umówić. Dodatkowo kobieta miała jej pokazać kilka propozycji i wtedy ewentualnie umówić się na spotkanie aby owe mieszkania dokładniej obejrzeć, lub jeśli będzie taka możliwość, od razu się tam udać. Hale poprosiła Henrego o pomoc. W sumie sama nie wiedziała dlaczego, ale miała ostatnio jakiś taki mętlik w głowie i nie umiała się zdecydować na nic konkretnego. Przyda się jej pomocna dłoń w tej kwestii. Co prawda mogła poprosić kogoś z rodzeństwa, ale ci zapewne szukaliby czegoś, gdzie można robić imprezki rodzinne, albo wyszukiwaliby innych dogodności, a ona wolała coś prostego. Jednak zarazem chciała pomyśleć nieco bardziej przyszłościowo. Wciąż jednak nie wiedziała, czy patrzeć pod względem jednej osoby, czyli siebie, czy może jednak na potencjalnie dwie osoby. Sama w końcu chciałaby mieć partnera. Co prawda jej samej kawalerka by wystarczyła, no ale... Jakby z kimś miała być... No to... kawalerka staje się za mała.
Kira wsparła o stolik swoje łokcie i ukryła twarz za dłońmi chcąc zaczerpnąć głębszego oddechu. Zaraz się wyprostowała kładąc obie dłonie na blacie stolika. Pomiędzy nimi stał talerzyk z czekoladową muffinką i filiżanka czarnej, mocnej kawy. Uspokój się, uspokój się, uspokój się powtarzała sobie w głowie próbując się pozbierać do kupy.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W tej sytuacji jeden telefon od przyjaciółki wystarczył, by Henry stawił się na miejsce. Okej, może nie dosłownie jeden telefon, ale chodzi o to, że było tu wcześniej uzgodnione spotkanie. Od jakiegoś czasu Henry pomagał Kirze w znalezieniu jej wymarzonego lokum. Dłuższy wyjazd z miasta z powodu jej ojca sprawił, że kobieta straciła swoje poprzednie miejsce. Pora więc była na coś nowego i tak się akurat złożyło, że pomocy postanowił jej udzielić znajomy chirurg.
Jaki jednak interes miał w tym wszystkim nasz drogi Brown? W zasadzie to żaden. Może poza tym, by pomóc blondynce, która była w takowej właśnie potrzebie. Dzisiaj jednak miał być bardziej jako wsparcie i ewentualnie też coś dopowiedzieć, gdy Hale będzie się dogadywać z panią zajmującą się nieruchomościami. Bynajmniej nie miał zamiaru kraść tego show. Ono należało do Kiry. Jeśli jego rada będzie potrzebna albo stwierdzi, że chce o coś dopytać lub też wspomóc swoją opinią, to nie zawaha się Henry wtrącić. Z takimi oto przemyśleniami przyjechał on na miejsce swoim motocyklem, którego zaparkował względnie blisko kawiarni. Następnie wszedł do środka, gdzie zastał jak na razie tylko samą Kirę. "Uff, jak dobrze. Nie spóźniłem się... a może?" pomyślał sobie w pierwszej chwili. Kto wie, może faktycznie się spóźnił, a co za tym idzie, tamta kobieta też się spóźniała. Nieważne! Nie ma co się rozwodzić nad takimi szczegółami. Najważniejsze było to, że przyszedł przed nią.
- Hej Kira! Bałem się, że nie będę o czasie - odezwał się w jej stronę, gdy tylko podszedł bliżej stolika, przy którym siedziała. Oczywiście z uśmiechem, bo super było ją widzieć, choć odniósł wrażenie, jakby była spięta. Skrywanie twarzy w rękach może dać takie, a nie inne sygnały - Wszystko w porządku? - postanowił dopytać, nie chcąc jeszcze wyciągać żadnych pochopnych wniosków.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Weź się w garść kobieto raz jeszcze pomyślała. Wtem przybył Henry. Odwróciła się w jego kierunku poprawiając włosy i próbując się szybko ogarnąć. Uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny. Cieszyła się mogąc go znów zobaczyć. Niejako jej ulżyło, ze udało mu się przybyć nieco przed czasem. Wiedziała, ze może na niego liczyć.
- Och spokojnie. Jesteś idealnie - powiedziała z uśmiechem. Zaraz pomachała nerwowo łapkami zaprzeczając. - Nie nie... Znaczy tak tak... Wszystko jest ok. Po prostu próbuję pozbierać swoje własne myśli. Ostatnio mam dużo na głowie i zaczynam się chyba zbyt nerwowa robić ze względu na poszukiwania lokum. - podrapała się zakłopotana po karu uśmiechając się przy tym delikatnie. Zrobiła się czerwona jak burak bo zorientowała się, ze początkowo powiedziała "nie nie" jakby faktycznie coś mega nie grało, a ona po prostu za bardzo oddaliła się chyba we własnych myślach nie kontaktując. Blondynka wstała z krzesła by przywitać się z nim poprawnie. Objęła go na przywitanie. O rany, on miał takie przyjemne perfumy. Szybko odgoniła od siebie szybko myśli, które jakoś dziwnie zaczęły krążyć wokół zapachu przyjaciela. Odsunęła się zaraz i wskazała by usiadł. Sama również przysiadła na krześle.
- Och... Może tez chcesz kawę i ciastko? Mają tu na prawdę wiele pyszności. - zaproponowała. Rozejrzała się od razu za kelnerką, która gdzieś tam po sali krążyła. Zaraz wróciła wzrokiem do Henrego. - Przyznam, ze czuję się nieco głupio bo szukam lokalu do zamieszkania w odpowiedniej cenie a nie wiem czy szukam mieszkania czy domu. Jak myślisz? Co lepiej wybrać? Ja już głupieję. Chyba za dużo ogłoszeń już przejrzałam. Mam dylemat. Bo tak jak ostatnio rozmawialiśmy... No jak chcę kogoś znaleźć to kawalerka odpada... Znaczy... Cholera ja nie wiem jak do tej sprawy podejść. Niby jestem sama więc nie powinnam się zastanawiać i wybiegać w przyszłość która może nie nastąpić.... Przepraszam... Gadam i pewnie nawet ciężko zrozumieć o co mi chodzi - westchnęła cicho przymykając oczy. Czuła się po prostu mega zagubiona. Na horyzoncie wejściowych drzwi zaś pojawiła się babka od nieruchomości ze sporą torebką przewieszoną przez ramię. Kira akurat otworzyła oczy próbując się uspokoić i zaraz zwróciła uwagę kobiety na nich.
- Dzień dobry, Natalie Warren. Miło mi państwa poznać. - powiedziała przedstawiając się. Kira przedstawiła Henrego bo sama już z kobietą zapoznała się wcześniej. Teraz już ich trójka siedziała przy stoliku. Brunetka przyjrzała się uważnie barmance i chirurgowi. Uśmiechnęła się delikatnie -[/b] Przyznam, że ciężko było szukać nieruchomości z ograniczoną wiedzą, posiadając jedynie kwotę. Mam jednak całkiem sporo propozycji. -[/b] powiedziała pogodnie wyciągając ze swojej torebki tablet, który zaraz uruchomiła.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Uff, to dobrze. Wiesz, jak czasem przeżywam bycie spóźnionym. Tak, wiem. Powinienem się tym przestać przejmować, bo jednak czasami nie ma to znaczenia, ale jakoś ciężko się pozbyć dawnych przyzwyczajeń - stwierdził, śmiejąc się przy tym z siebie między słowami. Henry miał do siebie wystarczająco dystansu, by widzieć pewne wady i nawet się z nich śmiać. To była prawdopodobnie jedna z cech, która sprawiała, że przeważnie dobrze mu się układały kontakty z innymi ludźmi. Przynajmniej z większością, bo mimo wszystko zawsze się trafiali jacyś, którzy trafiali na jego złą listę. Tak, już to sobie wyobrażał. Niczym Mikołaj spisujący niegrzeczne dzieci. Miał już zarost. Wystarczyło parę lat, by zsiwiał i będzie akurat jak cacy.
- To zrozumiałe. W końcu nie lada rzecz, by znaleźć miejsce, które ci będzie pasować, a jak jeszcze masz sporo na głowie oprócz tego, to tym bardziej. Myślę jednak, że jakoś się to w końcu ułoży - może powiewało od niego optymizmem, ale nasz chirurg był po prostu zdania, że jednak w końcu wszystko jakoś się układa, jeśli tylko coś w tym kierunku robimy, a Kira właśnie nie siedziała bezczynnie. Odwzajemnił objęcie, kiedy tylko blondynka się do niego zbliżyła i go nim obdarowała. Był to całkiem miły gest. Nie wiedzieć czemu, ale jakoś z Hale przychodziło to naturalnie, choć nie wiedział czemu. Tak się chyba musieli świetnie ze sobą dogadywać... czy może jednak jest coś w tym więcej? Może? Nie, Henry odrzucił tę myśl, bo czuł się przecież dziwnie o czymś takim myśleć. Jak tylko się więc uwolnił od swojej rozmówczyni, to zaraz przysiadł przy stoliku.
- Czemu nie. Kawą na pewno bym nie pożałował, a deser do tego to wręcz nieodłączny dodatek - stwierdził i także powiódł po sali wzrokiem, by poszukać jakiegoś kelnera, bądź kelnerki. Kiedy ktoś wreszcie zauważył ich "nawoływania" i podszedł, to Brown poprosił cappuccino z sernikiem. Kiedy tylko zostali względnie sami, to spojrzał się na Kirę, kiedy ta zaczęła mu opowiadać o tym, jak nie może się zdecydować, czy szukać bardziej mieszkania, czy domu - A co jeśli twój wybraniec już miałby dom? Problem z głowy! - postanowił trochę rozluźnić sytuację. Spójrzcie, chociażby na Henry'ego. On ma dom, do tego duży i pewno ktoś by się tam jeszcze zmieścił. Kira w takim wypadku nie miałaby się co martwić. Oczywiście, to tylko teoretycznie! Przecież Henry nie zamierzał... czemu on zresztą myśli o takich czysto teoretycznych scenariuszach? To głupie! - Tak na poważnie, to uważam, że fajnie jest planować na przyszłość, ale nie powinno się tego robić kosztem teraźniejszości. Jak dla mnie to zależy od tego, czy znajdziesz coś fajnego i w jakiej cenie, czy cię będzie stać. Jaki jest w końcu sens kupować wielki dom, jeśli miałabyś przez to żyć od wypłaty do wypłaty? Oczywiście z drugą osobą na pewno byłoby lżej pod względem finansowym, ale na twoim miejscu skupiłbym się na swoich własnych, aktualnych możliwościach. W końcu, gdy kogoś spotkasz, to wtedy możecie nad tą kwestią się zastanowić po raz kolejny, ale już razem - był to trochę długi wywód z jego strony, ale Henry miał nadzieję, że uda mu się tym jakoś Kirze pomóc. Jak się rozgada, to na całego, ale jednak zawsze miał tą obawę, że ktoś go źle może zrozumieć, więc starał się wszystko po kolei wyjaśnić.
Jego wzrok powędrował w stronę, w którą spoglądała blondynka i ujrzał w drzwiach pewną kobietę. To musiała być ta od nieruchomości. Nie był pewien, bo jej nigdy nie widział, ale fakt, że Kira śledziła ją wzrokiem, chyba mówił sam za siebie. Albo może to jakaś jej znajoma? Nie, szybko się wyjaśniło, że to osoba, na którą oboje czekali. Nim się odezwał, to jego towarzyszka zdążyła go już przedstawić. Skinął więc tylko głową w geście przywitania i nawet podał rękę, by dopełnić formalności. Następnie usiadł sobie z powrotem przy stole.
- Jak to mówią ,,dopiero z czasem się okazuje, czego chcemy", czy jakoś tak, nie? - rzucił taką odpowiedzią na uwagę pani Warren. Nie było to oczywiście w złośliwym tonie. Po prostu wiedział, że Kira wciąż nie była do końca pewna, czego chce, była tylko świadoma tego, ile może wydać. Tak więc na razie tyle musiało wystarczyć. Może dzisiaj ten stan rzeczy się zmieni.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Przyzwyczajenia mają to do siebie, że ciężko się ich pozbyć. Nic nie szkodzi. Każdy ma w końcu swoje - powiedziała rozbawiona. Blondynka sama lubiła być punktualna. Nie lubiła się spóźniać bojąc się, że może to zostać źle odebrane przez innych. Poza tym uważała, że Henry jest przy tym mega uroczy jak przeżyw to swoje potencjalne spóźnienie, Patrzyła na niego uśmiechając się przy tym delikatnie. Zaraz jednak odgoniła od siebie te myśli Co ona wyprawia? Znaczy, nie to, że nagle przestała uważać go za uroczego. Pomyślała sobie jednak, że może nie wypada tak o nim myśleć. Mniejsza. Ponownie odgoniła swoje nachalne myśli, które nie dawały jej spokoju, a przy tym sprawiały, że w głowie panował jeszcze większy mętlik niż kilkanaście sekund temu.
- Mam taką nadzieję - odpowiedziała uśmiechając się przy tym. Ulżyło jej, że rozumiał jej zamotanie w aktualnym czasie. Jej głowa była pełna od różnych przemyśleń. Na razie starała się chwytać tych, które były w bliskiej przyszłości, a nie tej mega odległej wliczając kilkadziesiąt lat przód. W końcu nie wiedziała, czy nawet dożyje starości. Dawniej się nad tym nie zastanawiała. Wyjazd zmienił więcej niż można by było się w ogóle spodziewać.
W miarę sprawnie udało się ogarnąć zamówienie dla Henrego. Cappucino i serniczek dość szybko wylądowały przed mężczyzną. Właściwie tak idealnie, nim podeszła do nich babka od nieruchomości. W międzyczasie ich rozmowa trwała w najlepsze. Nie spodziewała się takiego pytania.
- Em... Przyznam, że się nad tym nie zastanawiałam. - Kira upiła łyk swoje kawy i nabrała na widelec kawałek ciasta. Faktycznie to był dobry kierunek ku temu, aby jednak wybrać mieszkanie. Zwłaszcza, ze może udałoby się dobrać całkiem spore, gzie mogłaby bez problemu przyjmować większą ilość gości niż jedynie dwie trzy osoby, by nie trzeba było siedzieć na podłodze by zmieściło się ich więcej.
- Znaczy akurat ni grozi mi życie od wypłaty do wypłaty. Koszt zakupu mieszkania pokrywam w całości gotówką. Nie biorę kredytu więc nie martwię się o spłaty i o to, że mogę w pewnym momencie wszystko stracić. Nawet jeśli bym straciła aktualną robotę, to wlezę za barową ladę w innym miejscu - wzruszyła delikatnie ramionami. To był akurat fakt, którego nie ukrywała, chociaż mogło być zastanawiające, skąd u barmanki taka ilość gotówki. Pominiemy na razie jednak tą kwestię. - Masz jednak rację co do tego, iż nad czymś większym można zastanowić się wspólnie później. Zakupione mieszkanie zawsze z czasem można wynająć, dzięki czemu zawsze to dodatkowe wpływy na konto - stwierdziła. Agentka po szybkim rozgoszczeniu się przy stoliku raz jeszcze spojrzała na nich. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Patrząc tak na państwa mam rozumieć, że szukamy czegoś dla dwóch osób? Niezwykle urocza z was para. Dajcie mi kilka sekundek a przefiltruję znalezione ogłoszenia tak, by odpowiadały dla dla dwóch osób. Przepraszam. myślałam, że tylko dla panny Hale czegoś szukam. mogła mnie pani uprzedzić chociaż w tej kwestii - powiedziała nieco rozbawiona nie okazując żadnej złości czy też irytacji z powodu braku nieotrzymania dość ważnych informacji potrzebnych do odnalezienia odpowiedniego lokum dla Kiry. Barmanka zaraz zrobiła się czerwona jak burak robiąc wielkie oczy. Zamurowało ją i pierwszy raz od dawna nie umiała wydusić z siebie ani słowa. Spojrzała jedynie na Henrego jakby szukając w nim pomocy do odnalezienia sił, aby naprostować tą niezręczną sytuację, jaka im się przytrafiła.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To prawda, każdy. W sumie czasami są one też powodem, by się z nich pośmiać, chociażby właśnie z mojego - dodał jeszcze Henry od siebie, śmiejąc się przy tym cicho pod nosem. Nie no, z pewnej odległości to wszystko musiało wyglądać komicznie. Jego zamartwianie się punktualnością. Najważniejsze, jak to już zostało wcześniej wspomniane, by mieć do siebie pewien dystans i móc podejść do niektórych rzeczy luzem. Ich rozmowa trwała dobre i w międzyczasie mężczyzna postanowił ogarnąć, żeby zamówić coś dla siebie w tym miejscu. Jak już tu przyszedł, to przecież nie zmarnuje tej okazji, nie? Tak więc dla niego po jakimś czasie przyszło capuccino oraz sernik, którymi zaczął się delektować. Oczywiście wpierw ciastem, które co chwila było popijane małymi, ale przede wszystkim szybkimi łyczkami kawy. Za gorąca, oj tak, za gorąca. Tak więc nie chciał ryzykować jeszcze dłuższego kontaktu.
- Rozumiem - odparł krótko, kiedy Kira wyjaśniła mu, że właściwie to pieniądze nie są tu problemem. Okej, trochę są, ale była w stanie zakupić dom czy mieszkanie za własną gotówkę i nie martwić się przy tym spłatą kredytu. Dobra - To w takim razie powiedziałbym, że to od Ciebie zależy. Jednak dobrze myślisz i w sumie też bym tak na twoim miejscu zrobił. W sensie kupił sobie teraz mieszkanie dobre dla Ciebie, a jak w przyszłości przyjdzie moment, by pomyśleć nad czymś większym, to albo możesz je sprzedać, albo na wynajem wystawić dla dodatkowego dochodu - kontynuował po chwili, by wyrazić, może nie tyle swoją aprobatę, co pozytywną opinię na temat toku myślenia jego rozmówczyni. Wydawało się to być mądrym posunięciem. Zwłaszcza że gdy tak nad tym trochę pomyśleć, to przy tym układzie dochody z obecnego mieszkania, gdyby je wynająć w przyszłości, mogłyby pomóc Kirze w opłaceniu części kosztów domów, takich jak woda, czy prąd. Na pewno pomogłoby to odciążyć ciężar finansowy do pewnego stopnia.
Wkrótce na szczęście zjawiła się pani od nieruchomości, Natalie Warren. Przywitanie się, przedstawienie, ot zwyczajne uprzejmości, którymi trzeba się wymienić. Tak nakazuje dobre wychowanie, a nie można powiedzieć, że rodzice Henry'ego zrobili gbura ze swojego syna. Już miał upić kolejny łyk kawy, gdy zatrzymał się w pół wykonania czynności. Powodem były słowa Natalie, bo z góry założyła, że on i Kira są parą oraz najpewniej szukali razem czegoś. Jego wręcz zamurowało. Gdyby akurat zdążył wypić kawę, to może nawet by się zachłysnął. Na szczęście do tego nie doszło. Spojrzał się wpierw na agentkę nieruchomości, jakby próbując wzrokiem sprawdzić, czy aby dobrze usłyszał. Zaraz jego oczy powędrowały w stronę Kiry, która wyglądała na równie zmieszaną i wbitą w ziemię za jednym razem.
- Em... znaczy się... nie, tak szukamy czegoś tylko dla niej. Pomyłka nie zaszła. Jestem tu jako przyjaciel, by w razie czego pomóc, i może coś doradzić - postanowił pierwszy się odezwać, by spróbować wyjaśnić tę sytuację. Tak, mieszkanie, tudzież dom był tylko dla Kiry. To chyba był jednak drugi raz, kiedy ktoś skomentował, że jest z nich urocza para. Pierwszy raz był prawie rok temu, kiedy Brown wraz z Hale udawał, że są razem, by mogli wziąć udział w konkursie, w którym główną nagrodą była choinka. Barmanka naprawdę chciała tamtą choinkę, a Henry'emu ciężko było odmówić pomocy pod wpływem chwili. Na końcu tej myśli pojawiło się jednak pytanie - czy oni naprawdę wyglądają, jakby byli parą? Znaczy się lubi Kirę i w ogóle, ale przecież są tylko przyjaciółmi... a może on jest ślepy i nie widzi tu czegoś, co wszyscy inni potrafią dojrzeć? "Dokąd ty z tą myślą idziesz, co?" rzucił sam do siebie w myślach, wreszcie popijając po raz kolejny kawę, by skupić się na czymś innym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Zapewne coś w tym jest. Też pewnie mam swoje przyzwyczajenia, z których można się pośmiać - stwierdziła rozbawiona. Rozmowa im się zawsze kleiła. Nie mogła powiedzieć, by kiedykolwiek źle się jej z nim rozmawiało. Bywało niezręcznie, to na pewno. Nie uważała jednak tego za coś złego. Bardziej była kwestia, że potem dziwne myśli krążyły po jej głowie i co raz częściej łapała się na tym, że krążą one wokół niego. Nie była pewna, czy tak też powinno być, czy może jednak podświadomie przekracza znów jakąś niewidzialną granicę, której nie powinna w ogóle ruszać.
Kolejna kawałki ciasta znikały z jej talerzyka popijane cudownym, czarnym naparem. Gorzka kawa i czekoladowe ciasto. Idealne połączenie. Musiała przyznać, że choć byłą tutaj pierwszy raz, to wyroby cukiernicze mieli doskonałe, a i ceny nie były zabójcze i odstraszające. Może gdyby było bliżej jej miejsca pracy, albo jakoś po drodze gdzie mieszka, to by częściej tu zawitała. Uważała, że na prawdę warto ponownie odwiedzić to miejsce. Może któremuś z rodzeństwa zamówić tutaj tort na urodziny? To było też warte rozważenia. Na pewno kiedyś spróbuje. Zapewne by się ucieszyli.
-Za zawsze to jest jakaś dodatkowa opcja w razie bardziej krytycznych momentów. No i dodatkowy dochód pozwoli odkładać pieniądze na czarną godzinę lub wymarzone wakacje rozmyślał sobie dalej nad potencjalnymi zyskami, jakie można było uzyskać dzięki takiej inwestycji. Wynajem mieszania brzmiał lepiej niż sprzedaż. Na dłuższą metę było to znacznie bardziej opłacalne.
Początek spotkania wydawał się zwyczajny. W sumie czego tu się szczególnego przecież spodziewać po zwyczajnym spotkaniu dotyczącym zwyczajnego zakupu mieszkania. Nic jednak bardziej mylnego jak się okazało dosłownie w ciągu kilku pierwszych minut. Doszło do nieporozumienia, które zbiło blondynkę z tropu. Nic nie było tak ją zaskoczyć, jak owe nieporozumienie, gdzie to uznano, iż Henry jest jej partnerem. Na szczęście nie tylko ona była w szoku, ale i Henry miał zagwozdkę. Na szczęście wsparł ją w szybkim wyjaśnianiu sytuacji. Zaraz spojrzała na kobietę i uśmiechnęła się niewinnie lekko się rumieniąc.
- Dokładnie... Szukamy dla mnie... Henry jest dla mnie ogromnym wsparciem - dodała od siebie. Agentka nieruchomości spojrzała na nich nieco zaskoczona. Nie spodziewała się takiej wtopy ze swojej strony. Mimika blondynki niejako przykuła uwagę kobiety ale jedynie się uśmiechnęła.
- Przepraszam was. Nie chciałam was wprowadzić w stan zakłopotania. Już ja poprawiam filtr i przedstawiam odpowiednie oferty. - powiedziała pogodnie. Kilka kliknięć i podsunęła im tablet pod nos, gdzie było kilka ofert z mniejszymi mieszkaniami. - Zawsze mogę oczywiście pokazać również mniejsze domki jeśli państwo chcą. Akurat kwota, jaką pani dysponuje jest dość spora więc i wybór jest ogromny. - przyznała spokojnie. Pokazała im kilka ofert każdą z nich dokładniej opisując, aby mieli lepszy pogląd na sytuację. Faktem było jednak to, iż z samych mieszkań było z 15 ofert, a i z domów była podobna ilość. A to i poniżej budżetu. Agentka nie wybierała najdroższych, by w razie czego było na potencjalne przebudowy, o których również od razu wspomniała. Blondynka czuła się, jakby miała dwa razy większą głowę niż zazwyczaj a to dopiero początek, bo ledwo co zobaczyli oferty na tablecie, a jeszcze gdzie obejrzeć na własne oczy owe nieruchomości.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Bez komentarza - stwierdził z rozbawieniem zaraz po tym, jak spędził parę sekund, przyglądając się Kirze w zamyśleniu. Nie, lepiej było nie iść w tą drogę, bo jeszcze nie wiadomo, jakby zareagowała. Tak, nawet i ona miała faktycznie pewne przyzwyczajenia, z których mogliby się pośmiać. Prawda jest taka, że gdyby jednak miał jakieś wymienić, to raczej by nie był w stanie. Nie na już! Musiałby się nad tym tematem zastanowić przez moment lub dwa. Może nawet dłużej. Chwila... okej, w sumie mógłby już na starcie coś wymienić, co wydawało mu się w niej trochę zabawne, ale nie. Tak jak już zostało wspomniane, absolutnie nie zamierzał rezygnować ze swojego życia.
- Masz rację, na pewno mogłoby to pomóc w niejednej sytuacji.. Sam kiedyś myślałem o tym. Myślę o tym w sumie. Kupić sobie jakieś mieszkanie, wyremontować je i pieniądze z tego przeznaczać na wszelkie opłaty. To tak myślę o tym, że jakoś nigdy nie przerobiłem myśli w czyn, bo głowy do tego nie mam. To jednak trochę roboty, a przy pracy w szpitalu czasami mam już ciężko z wolnym czasem - stwierdził w zamyśleniu, w głowie przysyłając sobie różne obrazy tego, jak mogłaby taka sytuacja wyglądać. Niby mu się nie chciało, jak nad tym dłużej myślał, a z drugiej strony jak mu się kiedyś zbierze kasa w banku, to nie ma na ten moment planów co z nią zrobić. Oprócz rzeczy, na które musi wydawać pieniądze, to jednak część z nich się odkłada i pewnego dnia trochę tego będzie. Coś z tym będzie musiał zrobić, choć może niekoniecznie musi o tym decydować dziś. Nie teraz. Nie na to jest pora. Przyszedł tu by wspomóc Kirę, a nie rozmyślać o swojej przyszłości finansowej.
W istocie nic nie wskazywało na to, by zwyczajna rozmowa z agentką nieruchomości rozwinęła się w tym kierunku i jak widać Henry oraz Kira byli tym wszystkim zaskoczeni. Na szczęście udało się sprawę wyjaśnić i ich rozmówczyni zdawała się wyrozumiała. Zrobiło mu się jednak głupio, nie wiedział czemu. Zerknął na blondynkę, która dodawała swoje trzy grosze do całej sytuacji. Chirurg uśmiechnął się lekko pod nosem, lecz szybko odwrócił wzrok na ich gościa, aby nikt nie zauważył, zwłaszcza Kira.
- Nic się nie stało, naprawdę - uspokoił agentkę, choć chyba niepotrzebnie, bo szybko się pozbierała i przeszła do sedna. Wyjaśniła im oferty, które udało jej się zebrać na podstawie parametrów, jakie Kira musiała wcześniej przekazać. Brown przysunął się trochę bliżej stołu, aby móc lepiej spojrzeć na tablet ze wszystkimi mieszkaniami i domkami, które udało się kobiecie odnaleźć. Jego uwagę przykuła dość spora ilość tego wszystkiego. Nie powinno go to dziwić, w końcu za wielu szczegółów Hale pewno nie podała. Poza kwotą oczywiście - Cóż... nie wiem. Co Ty myślisz, Kira? - zwrócił się do blondynki - Ja miałem mieszkanie, dom, więc mogę z doświadczenia ci powiedzieć, że z domami na pewno jest więcej roboty. Skoro szukasz dla siebie, to ja bym radził mieszkanie. Chyba że któryś z tych domków ci wpadnie w oko - dodał po chwili, spoglądając na blondynkę, lecz zaraz przenosząc swój wzrok z powrotem na tablet.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No ej... Jak to? - zaśmiała się rozbawiona jego stwierdzeniem. Zastanawiała się jednak, z jakich względów nie chciał on skomentować jej przyzwyczajeń. Może one nie rzucały się tak w oczy? Może ostatecznie w cale tak dobrze się nie znali? Albo nie zwracał na nie uwagi? Lub też wolał nie mówić bojąc się ją urazić. - Śmiało, toż się nie obrażę przecież - powiedziała rozbawiona chcąc mu dać do zrozumienia, że śmiało może walić. Chyba sama musiałaby się również zastanowić nad tym, co notorycznie robi. Nic jej na dany moment nie przychodziło do głowy. Czasami ciężko było dostrzec własne przyzwyczajenia i dziwactwa, jakie to się robiło, bo było to czymś tak odruchowym, że jakby człowiek na to nie patrzył.
- Oh, to prawda. Remonty są bardzo czasochłonne. Dlatego wolałabym uniknąć tego aktualnie. Mogłabym mieć z tym problem. Wynajęcie ekipy... No nigdy nie wiesz na kogo trafisz, poza tym potrafi to na prawdę wiele kosztować. Bywa kłopotliwe. Wolałabym się ograniczyć do pomalowania ewentualnie mieszkania bez potrzeby wprowadzania jakiejś dużej ilości przeróbek tylko dlatego, że coś głupiego wpadło mi do głowy. Po pracy jestem zbyt zmęczona i wolałabym się po prostu położyć w czystym i niezakurzonym od pyłu łóżku. Poza tym gdybym zaczęła remont pewnie zaś znów musiałabym opuścić na jakiś czas, aby spokojnie remont zrobić bez szczególnego zwracania uwagi na to, czy nie zmieszczę mebli. Nie wiem, czy chce mi się znów później kombinować, gdzie tutaj się ulokować. Nie chcę być problemem dla rodziny czy znajomych - stwierdziła spokojnie. Dokończyła kawałek swojego ciasta i odsunęła od siebie pusty talerzyk. Obiema dłońmi objęła kubek z kawą upijając kolejny łyk owego naparu. Mniami.
Oszczędności, gdy jest się samemu, poniekąd z czasem zaczynają się niejako marnować. No bo jakby się zmarło będąc samemu jak palec, to jedyni ewentualnie skorzysta z nich rodzina. Ona sama jeszcze jako tako nie miała z tym problemu. Gorzej z tymi, którzy np. nie mają dobrych stosunków z krewnymi. Wtedy już ona osobiście na ich miejscu oddała to potrzebującym. No ale do tego potrzebny jest testament. Może to brzmieć dziwnie, ale ona takowy ma spisany i przechowywany u notariusza. Wykonała ten krok specjalnie po to, aby przypadkiem jej ojciec nie otrzymał od niej nic. Matkę rodzoną ma również wykluczoną gdyby coś ją olśniło i postanowiła się z dupy odnaleźć. Była zapobiegawcza. Wolała dmuchać na zimne.
Było tak wiele ofert, że Kira miała wrażenie, iż zaraz oczopląsu dostanie. Patrzyła na nie jak sroka w gnat nie wiedząc co ma począć. Przeklinała się w duchu za swoje niezdecydowanie pod tym względem. O tyle dobrze, że zdążyła przedyskutować pewne kwestie z Henrym. To nieco rozjaśniło jej umysł. Była świadoma tego, iż przy domu będzie znacznie więcej zajęć. Patrząc na jej styl życia, może to być nieco problematyczne, jeśli będzie mieszkała w domu całkowicie sama. Pokiwała więc lekko głową na znak zrozumienia jego słów.
- Masz rację. Moja praca będzie mnie pod tym względem nieco ograniczać. Mieszkania faktycznie będą lepszym pomysłem - przyznała. Wybrali kilka mieszkań do obejrzenia i umówiła się z agentką na odpowiednie dni, kiedy to będzie możliwość, aby je sprawdzić i ostatecznie wybrać. Później pożegnali się z kobietą, a Kira podziękowała Henremu za pomoc. Było już bliżej, niż dalej.

[zt/2]
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Phinney Ridge”