WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://d13esfgglb25od.cloudfront.net/l ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| po wszystkim

Stanley miał za sobą naprawdę ciężki dzień - musiał powiedzieć Tee o przymusowym urlopie, ugasić kilka nagłych pożarów w szpitalu i naprawdę jedyne, o czym obecnie marzył, to najzwyczajniej w świecie pojechać do domu, odpocząć, wziąć prysznic i spędzić miło wieczór z żoną przy szklaneczce dobrego wina. Niestety, najwyraźniej nie było mu to dane. Wsiadł do samochodu, odpalił silnik i już wyjeżdżał powoli ze swojego miejsca parkingowego, kiedy poczuł niezbyt silne uderzenie. Mimo, że szarpnięcie nie było mocne, a poduszki powietrzne nawet się nie uruchomiły, na parkingu na pewno było słychać dźwięk wgniatanego metalu.
- Kurwaaa - mruknął niezwykle elokwentnie, mając ochotę uderzyć głową w kierownicę. Czy ten dzień mógł być bardziej uciążliwy? Prawdopodobnie tak, ale nie miał ochoty go testować. Wysiadł więc z auta i spojrzał na kierowcę drugiego pojazdu. Nawet nie miał siły się denerwować. W tym momencie był w nastroju marudnego dziecka, które po prostu chciało jechać do domu.
- W sumie nie chcę problemów, więc może się wymienimy numerami polisy ubezpieczeniowej? - spytał spokojnie, podchodząc do samochodu, który w niego uderzył. Nie chciało mu się dzisiaj użerać jeszcze z policją, serio.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#12

Red ostatnio przeczuwał, że coś w swoim życiu schrzani, chociaż nie potrafił aż tak dokładnie określić co. No dobra, tak naprawdę to obawiał się, że sięgnie znów po dragi, że straci kontrole, że wygrają po raz kolejny… no z nim tak po prostu. Zwłaszcza że był rozkojarzony, podirytowany, i tak naprawdę bardzo skołowany tym, co się działo między nim a Lolą. Nie był człowiekiem, który miał takie ogromne pokłady przyjaciół i znajomych. Jego tryb życia, kariera sportowca na to nie pozwalały, bo nie miał za bardzo czasu. I wolał ćpanie od prawdziwych relacji. Więc większość jego przyjaciół to byli właśnie kumple od ćpania, koledzy z drużyny, do której już dawno nie należał. Więc był.. no trochę z tym sam. A jak człowiek jest samotny, to szuka każdej, nawet najgłupszej okazji żeby zostać wysłuchanym. A narkotyki nie tylko słuchają, one rozumieją. I pomagają.
Ale nie poszedł się naćpać. Przynajmniej póki co. Zamiast tego był w pracy i… no sam nie wiedział jak to się stało, że został z niej wylany. Owszem, miał kilka wpadek w ciągu ostatniego miesiąca, ale nie sądził, że tak o, nagle dostanie wypowiedzenie. Dlatego nie wiedział co ze sobą zrobić, więc zdecydował się pojechać na siłkę i odreagować jakoś złość. To wydawało się zdrowsze, niż chlanie i ćpanie. Ale nie zdążył nawet tam dojechać, bo szukając miejsca na parkingu nagle oberwał w swój biedny samochód! Co oczywiście odbiło się też na nim, chociaż był dużym i umięśnionym chłopcem, takie szarpnięcie z zaskoczenia mogło zaboleć. Dlatego rozpiął pasy, wrzucił ręczny i wysiadł z auta, żeby ochrzanić kierowcę. - Dzięki, właśnie tego mu cholera dzisiaj brakowało - rzucił, zirytowany, widząc że uderzył w niego facet z siwizną na głowie. Przechylił lekko głowę w bok. - Zaraz po tym jak spiszesz protokół biorąc na siebie winę za ten wypadek - zauważył, bo może i był tu monitoring, ale na pewno nie chciało mu się biegać żeby go załatwić, gdyby facet jednak chciał zrzucić na niego winę za stłuczkę. I od razu podszedł też do miejsca zderzenia, żeby ocenić straty na swoim aucie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Stanley naprawdę nie miał siły, żeby się kłócić – najzwyczajniej w świecie miał ciężki dzień i zupełnie szczerze – gdyby w tym momencie na jego samochodzie wylądowało Ufo, a kosmici zaczęli wychodzić tańcząc makarenę, prawdopodobnie by to przyjął do wiadomości i zaakceptował. Mimo, że był teraz dyrektorem, to w gruncie rzeczy chodził bardziej zmęczony. Szczególnie psychicznie, bo na jego barkach tak naprawdę spoczywały teraz losy całego szpitala, a nie konkretne ludzkie życie czy jeden oddział. Nie chodziło o to, że nie cieszył się z awansu. Cieszył, ale przy komplikacjach sobie dopiero człowiek zdaje sprawę z tego, jak ciężko bywa na szczycie, nie?
– Wiesz co? Mogę wziąć na siebie winę za tę stłuczkę – machnął dłonią. Kasę miał, więc właściwie wyższa potencjalna składka ubezpieczeniowa go nie przerażała. Poza tym to była zapewne pierwsza taka sytuacja od lat, więc nie przejmował się nią aż tak. – Masz jakiś kawałek papieru czy cokolwiek? – uniósł brwi, bo sam raczej nie jeździł z notesem i nie miał zielonego pojęcia, czy jego towarzysz miał swój. Inna sprawa, że widział irytację mężczyzny i trochę mu współczuł. Albo miał naprawdę ciężki dzień albo cholernie kochał swój samochód. Jedno z dwóch. A Stanley nie miał pojęcia, które.
– Nic ci nie jest? – dodał, marszcząc brwi – Jestem lekarzem – dodał, lustrując go wzrokiem, bo może się uderzył w głowę czy coś i jeśli cokolwiek się mu stało, to wolał wezwać karetkę niż później ewentualnie musieć znosić jakieś ciąganie po sądach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ciekawe czy makarena u ufo miałaby podobne kroki, czy jednak nie. I cóż, w sumie każda religia świata powinna się obawiać kosmitów, bo jak tylko przylecą to można porównać sobie notatki i sprawdzić kto miał rację w sprawie tego jak powstał świat, człowiek i co właściwie jest przez bóstwa nagradzane. Bo jak w dwóch różnych galaktykach powstała taka sama historia, to musi być jakiś znak, nie? Więc mają się czego obawiać. Sam Red to chyba nigdy się nie zastanawiał nad tym, czy istnieje jakieś życie poza ziemią, ale z bogiem już miał trochę inną relację. W końcu na tym opiera się połowa odwyków, a co więcej większośc sportowców ma jakieś swoje mantry i wierzenia, które pomagają im zakląć mecz na swoją korzyść. Niektórzy mają święte medaliki na piersi, pilnujące ich w trakcie gry i dodające siły, inny mieli swoje inne, dziwne rytuały. Każdy w coś wierzył… i nie wiem czemu się tutaj zagalopowałam z rozkminą postową, więc czas wrócić na ziemię! Zwłaszcza, że Red boleśnie się o tym właśnie przekonał, umówmy się, nawet lekkie uderzenie w samochodzie jest po prostu bolesne, kiedy człowiek nie jest na nie przygotowany i nie trzyma się odpowiednio… czegokolwiek.
- Bo to była Twoja wina - okej, nie wiedział czemu się tak wygrażał, ale miał zły dzień, bo właśnie stracił pracę, co przecież też nie było totalnie jego winą! Więc no, obwiniał wszystko i wszystkich dookoła.
- Tak, chwila - rzucił, idąc na drugą stronę auta, żeby wyjąć ze schowka notes, który tam miał. - Twoje dokumenty? - zapytał, kładąc notes na masce samochodu i szukając jeszcze długopisu. A potem przez moment zmrużył lekko oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią. I po chwili pokiwał głową, pewien że ten zaraz pomyśli, że próbuje tutaj zgrywać wielkie obrażenia, żeby wymusić odszkodowanie. - Nie przez wypadek, więc raczej mi nie pomożesz - mruknął, wyciągając długopis i sprawdzając czy pisze. I naprawdę miał nadzieję, że nie trafił na psychiatrę! - Mam nadzieję że nie spieszysz się tak do pacjenta i że nikt nie umiera właśnie w tej chwili - rzucił, trochę zdezorientowany, przyglądając się facetowi. Niby powiedziałby to pewnie wcześniej, no ale kto go tam wie?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Belltown”