WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7 +outfit


Ludzie w jego życiu pojawiali się i równie szybko znikali. Nie przywiązywał wagi do dłuższych znajomości, nie potrzebował ich i doskonale radził sobie po prostu sam. Od jakiegoś czasu miał też kogoś, do kogo pisał, kiedy po prostu mu się nudziło ale nie widział w tym też niczego szczególnego. Zaczęło się od pomylonych numerów, ale miało skończyć się równie szybko... Tak się jednak nie stało, wymienili ze sobą bardzo dużo wiadomości i czasami Timmy miał wrażenie, że wie o nim więcej niż o własnej rodzinie. Timothy nie planował ciągnąć tej znajomości, nie zajmował się takimi głupotami, pomylił numery, podstawił się już na samym początku przedstawiając się jako męska dziwka ale przecież zdarza się najlepszym. Początkowo nie wiedział nawet z kim pisze, jednak gdzieś głęboko czuł ciekawość, odpisywał na kolejne wiadomości poznając go coraz lepiej. Wiedział, że po drugiej stronie telefonu może kryć się praktycznie każdy i wciąż o tym pamiętał, kiedy w końcu, po kilku tygodniach zdecydowali się na spotkanie. Nic wielkiego, wspólne wyjście na piwo. Wydawać by się mogło, że po tych kilku tygodniach znają się całkiem dobrze, ale Callaway wciąż nie miał pojęcia jak chłopak wygląda.
Timothy mimo wszystko czuł ciekawość i czuł chyba też potrzebę bliższych relacji z innymi, ale z tego drugiego kompletnie nie zdawał sobie sprawy. Wciąż większość swojego czasu spędzał imprezując ale kilka razy łapał się też na całkowicie bezpodstawnym sprawdzaniu telefonu. Wydawać by się mogło, że jednak gdzieś w Seattle była osoba, z którą był w stanie się dogadać, pomimo swojej niechęci do ludzi i do bliższych, dłuższych znajomości.
Z natury już, po prostu nie ufał ludziom, wolał polegać jedynie na sobie. Oczywiście miał znajomych, super dogadywał się z innymi i ciągle otaczał się jakimiś ludźmi ale wszystkie te relacje nie miały dla niego większego znaczenia. Nie dopuszczał do siebie żadnych uczuć, pracował jako barman, podrywał ładnych panów i puszczał się za pieniądze, nie miał zamiaru z tego rezygnować dla żadnej relacji.
Po kilku tygodniach zdecydowali się w końcu spotkać, a Timothy tego dnia o dziwo był nawet wypoczęty. Pół dnia spędził na zajęciach, na które nie zaspał i może odpuszczenie sobie nocnych ekscesów przed porannymi zajęciami było dobrym wyjściem z sytuacji. Umówili się na wieczór w pubie, mając o sobie informacje tylko na temat tego, w co będą ubrani. Timothy nie miał pojęcia kogo się spodziewać ale nie mógł w nieskończoność ciągnąć jedynie internetowej znajomości. Czy wpakował się w jakąś dziwną sytuację? Może ktoś go wkręcał, a autor wiadomości okaże się być kimś zupełnie innym. Miał jakiś tam jego obraz w głowie, pytanie tylko czy pokryje się on z rzeczywistością. Wszedł do pubu z klasą spóźniony kilka minut. Rozejrzał się dookoła, a kiedy dostrzegł jedyną pasującą do opisu osobę podszedł w tamtym kierunku. -Czy to miejsce jest wolne?- zapytał z uśmiechem wskazując na miejsce przed chłopakiem. Chyba się nie pomylił i podszedł do odpowiedniego stolika?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy jest się zarówno własnym szefem jak i pracownikiem zagospodarowanie wolnego czasu nie stanowi problemu. To jest, na ogół, bo gdy gonił go deadline nie pozostawało nawet nic na sen. Szczęśliwie dla siebie dobrze przemyślał kwestię terminu spotkania, biorąc pod uwagę wiszący nad nim projekt. Miał jeszcze parę dni, wyrobi się.
Początkowo nie bardzo wiedział jak zareagować na wiadomość, która okazała się być efektem pomylonych przez Callawaya numerów. Jeszcze bardziej zaskoczyła go treść, ale ponieważ w owym czasie Timothy był jedyną osobą która się do niego odezwała, po prostu to podtrzymał. I od omyłki doszli do luźnych rozmów, sporadycznego wymieniania między sobą memów, a ostatecznie i do spotkania. Oliver chciał po prostu zobaczyć człowieka, który miał pecha trafić akurat na niego i jeszcze został.
Knajpa wydawała mu się być w miarę neutralnym miejscem, dodatkowo w razie gdyby Callaway miałby się okazać nieprzystającym do opisu, śliniącym się czterdziestolatkiem, Hollow mógł zawsze bez problemu dać nogę.
Spóźnia się.
Niecierpliwie obrócił podstawkę pod piwo, mając z tyłu głowy bardzo nieprzyjemne skojarzenie ze swoją jedyną w życiu, nieudaną randką sprzed prawie dwóch lat. Joshua kompletnie go wtedy olał, nie doczekał się ani słowa wyjaśnienia i Oliver po dziś dzień wmawiał sobie dla spokojności ducha, że po prostu coś mu wypadło.
Do stolika dotarło jego piwo z sokiem imbirowym, co pozwoliło mu na skupienie się na czymś innym niźli mijający czas, ale zanim zdążył pociągnąć łyka, ktoś magicznie zmaterializował mu się zaraz obok krzesła. W milczeniu zlustrował nowo przybyłego ostrożnym spojrzeniem, jakby istotnie nie dowierzał, że Timothy naprawdę mógłby tu przyjść.
A nie, ciuchy się zgadzają. To Callaway.
- Jeżeli twoje imię zaczyna się na T i kończy na... nie no, dobra. To chyba jednak ty - stwierdził, rozjaśniając piegowatą twarz nieco zdezorientowanym uśmiechem. Tak daleko nie wybiegał myślą w przód, jakoś trudno mu było przełknąć wyobrażenie, że mężczyzna w ogóle się stawi. O tym co później kompletnie nie zaprzątał sobie głowy. Inna rzecz, że Hollow nie miał zielonego ani nawet różowego pojęcia jak ludzie zwykli zachowywać się w takich sytuacjach. Powinien podać mu dłoń, klepnąć w ramię, przytulić, czy co tam jeszcze?
W przeciągającej się chwili ciszy bezwiednie skakał spojrzeniem, wyłapując takie detale jak wesoło okrągławe policzki, roztrzepane włosy i niebieskie oczy, w ostatecznym rozrachunku dochodząc do wniosku, że Timothy jest owszem - bardzo estetyczny. I na pewno nie był śliniącym się czterdziestolatkiem.
- Mogę postawić ci piwo. Jestem po wypłacie - zaoferował dobrodusznie, jakoby w ramach rekompensaty, że zmusił go do fatygowania się w wolny wieczór aż tutaj. Co prawda na nadmiar kasy nigdy nie narzekał, ale nie było aż tak źle, żeby nie mógł zasponsorować znajomemu czegoś do picia.
<center><img src="https://i.pinimg.com/originals/a7/68/76 ... ceb7e4.gif" style="width: 300px;padding: 2px;border: 2px solid #ccb7c5;margin-bottom: -30px;"><div style="width: 300px;color: #fff;background: #ccb7c5;font-size: 10px;font-family: Ubuntu Mono;text-transform: uppercase;line-height: 100%;position: relative;margin-bottom: 20px; padding: 2px">six wings, a million eyes, constantly on fire,<br> ability to scream forever</div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Ubuntu+Mono" rel="stylesheet">

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ani przez chwilę przez jego głowę nie przeszła myśl o tym, że mógłby się nie zjawić, skoro już się na to zdecydował, to nie miał zamiaru wystawiać teraz drugiego chłopaka... bo jak się okazało wszystko się zgadzało i nie musiał się obawiać, że faktycznie ktoś go wkręca. Timmy jednak był przyzwyczajony do takich spotkań i byl też przyzwyczajony do tego, że często byli to starsi od niego mężczyźni. Na całe szczęście jeszcze nigdy nie miał pecha i do tej pory był cały i zdrowy. Trafiał na przystojnych facetów, nikt nigdy nie robił w jego towarzystwie niczego na siłę. Zawsze z tyłu głowy miał pewne obawy ale zawsze okazywały się być nieuzasadnione.
Tym razem też miał obawy, Oliver mógł być każdym, mógł być tym obleśnym typem siedzącym w rogu lokalu, mógł być kimś kto zacznie go szantażować przez wiedzę, którą zdobył zupełnie przez przypadek, ale na szczęście był sobą, chłopakiem którego Tim sobie wyobrażał i przeskanował teraz jego wygląd dokładnie kilka razy zanim zajął miejsce przy stoliku. Miał dzisiaj zadziwiająco dobry humor, poza tym nie miał powodu żeby go nie mieć. Oli był osobą, z którą bardzo chętnie rozmawiał, nawet jeśli wmawiał sobie, że to nic takiego. To było miłą odskocznią od rzeczywistości. Przez długi czas i jeden i drugi był anonimowy i Timothy mógł być prawdziwym sobą, nie musiał przyklejać maski, którą nosił na co dzień, nie musiał udawać bohatera, kiedy nim nie był i mimo, że planował już kilkukrotnie, że to będzie ostatnia wiadomość, potem pojawiały się i tak kolejne. Wymienianie wiadomości z Oliverem stało się elementem jego codzienności. Tylko co się stanie teraz, kiedy przestaną być anonimowi, Timothy nie dopuszczał do siebie ludzi zbyt blisko. -Więc wolne.- całe szczęście, nie miał zamiaru chodzić po całym pubie w poszukiwaniu Olivera, dobrze że trafił za pierwszym razem, a opisy pokrywały się z rzeczywistością. Usiadł w końcu przy stoliku i sam Tim też nie zdecydował się na żaden gest w jego stronę. Szczerze mówiąc nie miał pojęcia w jaki sposób powinien się z nim przywitać, dlatego rozpoczęcie rozmowy było najlepszym wyjściem. -Nie spodziewałeś się, że przyjdę?- popatrzył na niego pytająco widząc jego nieco zdezorientowane spojrzenie. Nie brał pod uwagę tego, że mógłby nie przyjść ale ludzie przecież mają różne doświadczenia. Skoro już zdecydował sie na spotkanie w rzeczywistości, to nie miał zamiaru go wystawiać. Po chwili ciszy i wzajemnym analizowaniu swoich wyglądów mogli chyba przejść do luźniejszej rozmowy. Oliver był od niego nieco starszy ale kompletnie nie wyglądał, jego jasne włosy, piegi tworzyły razem specyficzny wygląd pasujący do tego, co wyobrażał sobie Tim. -Nie no przestań, nie ma takiej potrzeby. Chyba że bardzo chcesz, ale wtedy ja stawiam następne.- nie chciał aby Oli za niego płacił, zazwyczaj był za dzieleniem rachunku na pół albo układem, że raz płaci jeden, raz drugi. Ewentualnie mógłby mu zaoferować darmowe drinki w Dragonie. W końcu zamówił dla siebie piwo i teraz już spokojnie mogli kontynuować swoje spotkanie. - No to co, zdrowie, można powiedzieć że przechodzimy na kolejny etap naszej znajomości.- zaśmiał się unosząc swoje piwo do góry, głupio się zaczęło ale szkoda było to przerywać, skoro naprawdę dobrze się dogadywali. -Jest jeszcze coś czego o tobie nie wiem?- zapytał po chwili aby zacząć jakiś temat do rozmowy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W zgodnym milczeniu pominęli niezręczne powitanie, przechodząc od progu do rozmowy. Prawdę mówiąc, Oliver sam nie wiedział jak mógłby zareagować, gdyby ktoś nagle ni z tego ni z owego zechciał wyskoczyć z przytulaniem. Wtedy dopiero byłoby dziwnie.
- Nie no, to nie tak, że się nie spodziewałem. Powiedzmy, że nie za często wyłażę z domu - zarzucił enigmatycznie, odpuszczając Callawayowi wysłuchiwanie obszernego podsumowania swoich towarzyskich porażek i nawyków trudnych do zrozumienia dla kogoś, kto nie był w temacie. Wyczuł na sobie spojrzenie więc aby je zignorować, sięgnął po piwo i wysączył przez wściekle różową słomkę odrobinę imbirowego piwa.
- Może tak być. Będzie sprawiedliwie - zgodził się z miejsca, uważając takie rozwiązanie za przyzwoite. Poniekąd Timothy oddał mu nieświadomą przysługę, bo Oliver od kilku dni zahaczał o te rejestry swojej popapranej osobowości, które gotowe były przysporzyć mu problemów w postaci długów, na przykład. Na razie nie było tragedii, ale limit na karcie nie został nałożony bez powodu. To była jedna z jego najbardziej racjonalnych decyzji w życiu. Zaakceptował nieoficjalny toast uśmiechem, dla odmiany tak ciepłym jak lipcowe słońce.
Na proste pytanie odpowiedział w równie prosty, choć niewerbalny sposób. To było zresztą pierwsze, co przyszło mu do głowy; wytknął koniuszek języka prezentując małą, srebrną kulkę. - To zależy co chcesz wiedzieć. Albo... czekaj, możemy zagrać. Zagrajmy. - Jego oczy rozbłysły przez chwilę niezdrowym, pełnym ekscytacji blaskiem, choć równie dobrze mogła to być gra świateł. - Ty zadasz pytanie mi, ja zadam pytanie tobie. Kto nie odpowie stawia kolejną rundę.
Istniało spore ryzyko, że to właśnie Hollow skończy jako ten sponsorujący ich dzisiejszy wieczór pod znakiem beztroskiego picia, aczkolwiek takie wyjście zachęcało, aby jednak wysilić się i odpowiedzieć na coś więcej niż zwyczajowe uprzejmości. Podparł głowę na splecionych w koszyczek palcach i założył pod stolikiem nogę na nogę. Trampek w soczyście malinowym kolorze kołysał się miarowo, a obserwując z boku można by śmiało stwierdzić, że Hollow miał niejakie problemy z nadaktywnością ruchową.
- Mam kota, ale to już wiesz. Jestem grafikiem, to też pewnie kojarzysz, może... och, jestem uzależniony od kawy. I fajek. I prawdopodobnie wina, zakupów, landrynek cytrynowych, słodyczy generalnie. - Imponująco długa lista, co więcej, mówił to całkiem szczerze. Bez powyższych nie był w stanie obyć się dłużej niż jeden dzień, bo inaczej wychodził z siebie. - A czego ja o tobie nie wiem?
Dobre pytanie, bo Timothy sporo mu już powiedział, a Oliver miał diabelnie dobrą pamięć do takich spraw. Wyskakiwał z nimi kiedy nikt się tego nie spodziewał, przez co sprawiał wrażenie osoby skrupulatnie notującej wszystkie szczegóły, jakby miał obsesję. A przecież nie miał. To tylko niegroźne przyzwyczajenie, prawda?
<center><img src="https://i.pinimg.com/originals/a7/68/76 ... ceb7e4.gif" style="width: 300px;padding: 2px;border: 2px solid #ccb7c5;margin-bottom: -30px;"><div style="width: 300px;color: #fff;background: #ccb7c5;font-size: 10px;font-family: Ubuntu Mono;text-transform: uppercase;line-height: 100%;position: relative;margin-bottom: 20px; padding: 2px">six wings, a million eyes, constantly on fire,<br> ability to scream forever</div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Ubuntu+Mono" rel="stylesheet">

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie musiał obawiać się ze strony Tima jakiegoś nagłego przypływu uczuć i przytulania na powitanie. To byłoby do niego w ogóle niepodobne i nie wiedział czy to w ogóle jest możliwe, żeby kiedykolwiek zdobył się na takie okazywanie uczuć. Zwyczajnie tego nie potrzebował, albo po prostu sam sobie tak wmawiał.
Podobnie nie wyobrażał sobie ściągać tutaj z niego kasy, po to aby pić darmowe piwo. Wyłudzał już darmowe drinki w pracy i wtedy mógł sobie na to pozwolić. Przy spotkaniach ze znajomymi tego nie robił. Poza tym jeśli chodziło o kwestie finansowe, to nie było z tym u niego źle, przynajmniej dopóki całkowicie się nie usamodzielni to będzie miał kasę na swoje własne zachcianki. Jeśli przyszłoby mu opłacać czynsz za mieszkanie i jeść cały miesiąc za własne pieniądze, to sprawa nie byłaby już taka łatwa. -Zagrać?- zdziwił się nieco, początkowo nie do końca wiedząc co ma w ogóle na myśli, jednak błysk w oku raczej zwiastował jakiś ciekawy pomysł, na który chętnie przystał. -Okej, ale musisz pamiętać, że wiesz już to, o czym normalnie bym Ci nie powiedział... Więc raczej na resztę pytań odpowiem normalnie.- żeby potem nie było, że nie ostrzegał i to Oliver będzie tym, który dzisiejszego wieczoru będzie stawiał alkohol. To o czym raczej nie mówił wyszło przez zupełny przypadek, więc teraz już będzie z górki. Chociaż istniała spora szansa, że Hollow zaskoczy go jakimś pytaniem, na które nie będzie w stanie odpowiedzieć. Upił kolejny łyk piwa, a potem odstawił szklankę na stolik uważnie słuchając odpowiedzi drugiego chłopaka. Oczywiście starał się wszystko zapamiętać, bo to mogły być istotne informacje na przyszłość. -Masz bardzo niezdrowe uzależnienia.- zaśmiał się, ale sam nie miał lepszych... Poza tym uzależnienia często nie należały do najzdrowszych, taki był już ich urok. -Ale w takim razie mogliśmy pójść na wino.- w sumie Timmy zazwyczaj wlewał w siebie drinki, piwo czy wino było od czasu do czasu.
-Jak na długość naszej znajomości, wiesz o mnie bardzo dużo.- musiał się chwilę zastanowić nad jakimiś ciekawymi faktami ze swojego życia. -Studiuje grafikę, to wiesz, jestem barmanem, o tym też Ci pisałem. O, mam siostrę bliźniaczkę, ze słodyczy mógłbym jeść cały czas żelki, a moim ulubionym kolorem jest czarny.- odpowiedział zgodnie z prawdą. Potrafił też pięknie rysować ale o tym akurat ludzie dowiadywali się przez totalny przypadek, albo w ogóle.
-Dlaczego niezbyt często wychodzisz z domu?- nawiązał do jego słów sprzed chwili. Timothy nie mógł usiedzieć w domu, ciągle gdzieś wychodził i szukał sobie jakiś zajęć, poza tym studia i praca nie pozostawiały mu zbyt dużo wolnego czasu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ach no tak, o tym wiedział. I początkowo wziął to za żart, ale Timothy szybko wyprowadził go z błędu, zatem Hollow miał już pojęcie czym chłopak zajmował się dorywczo. Czysto po ludzku - i dzisiaj - martwiło go to z lekka, to był dzień na empatię, niewiele mógł na to poradzić.
Kiedy wyliczył już swoje uzależnienia pokiwał głową, zgadzając się ze stwierdzeniem, że do najzdrowszych nie należały. No cóż, mogło być gorzej, nie takie rzeczy ludzie mieli na karku.
- Jakbyśmy poszli na wino, to rano załamałbym się na widok mojego stanu konta, Tim. Mam zakaz wędrowania do działu z tymi droższymi w sklepie - odparł szczerze, wcale nie żartując. W domu zadowalał się wszystkim co było wytrawne i nie przekraczało magicznego progu pięciu dolarów, dzięki temu nie poszedł jeszcze z torbami.
O grafice wiedział, w końcu była to oś wokół której zwykle dobierali tematy rozmów i czuli się w miarę stabilnie. Mogli ponarzekać na zwieszającego się wiecznie photoshopa, przekłamane kolory na monitorach innych niż marki Apple czy niebotyczne pomysły i żądania klientów, którzy gówno wiedzieli, ale udawali, że się znają. Tak jak Oliver udawał, że jest normalnym, zdrowym dwudziestoczterolatkiem.
- O siostrze nie wiedziałem. Ale o czarnym wspominałeś, dlatego bluza. - Tu znacząco naciągnął jej przód, aby pokazać majaczące #000000 nadrukowane - o ironio - na biało. Zaraz jednak przyszła kolej na jego pytanie i przez moment zamarł w pół drogi do słomki. Uniósł na niego niemrawo wzrok, a ciemne, brązowe oczy otoczone zasinieniami świadczącymi o zmaganiach z bezsennością na moment zatrzymały się Callawayowi tuż nad ramieniem. O pewnych rzeczach mu nie mówił i tak na dobrą sprawę to nie wiedział, czy w ogóle chce i czy powinien.
- Jestem życiowym przegrywem i nie mam znajomych - wypalił automatycznie, niewiele mijając się z prawdą. Mieszkał w Seattle od dwóch lat i wciąż nie znalazł sobie zgranej paczki osób, z którymi od czasu do czasu mógłby wyskoczyć na piwo, albo wybrać się na jakiś festyn. Z tym, że nie był to jedyny powód, jakkolwiek prędzej utopiłby się w stojącej przed nim szklance niźli otwarcie przyznał, że jego życie przypomina pojebaną sinusoidę na której momentami wypadał z zakrętu. Górki takie jak dzisiaj, nieosiągające jeszcze swojego pełnego spektrum były idealne na takie wyjścia jak to, wydawał się o wiele bardziej interesującym człowiekiem mającym sporo do powiedzenia, chętnym do zabawy, otwartym i niestety - podatnym na sugestie. Gdy sięgały wyżej, robił się już mniej przyjemny w obyciu, impulsywny, bywało, że i kłótliwy. Druga strona medalu prezentowała się już cokolwiek koszmarnie, jakby ktoś tego rozgadanego człowieka zastąpił kimś obcym. Wpadał w spiralę pesymizmu, depresja ściągała go w dół jak młyńskie koło przywiązane u szyi i nie pozwalała prawidłowo funkcjonować. Wszystko co oznaczało wychynięcie spod kołdry zdawało się go przerastać, ale nawet tam dotykała go beznadziejność otaczającego świata, jego niedoskonałości i brak wiary w to, że to się kiedykolwiek zmieni. I tak to właśnie wyglądało; najpierw hipomaniakalna górka (bo epizodów manii nie miał od dawna, chwała niebiosom czy raczej dobrze dobranym lekom), potem konsekwentnie depresja i remisja dająca chwilowe poczucie stabilności.
- Dobra, niech pomyślę... - zawiesił głos udając, że zamilkł wcześniej na tak długo, bo nie mógł znaleźć odpowiedniego pytania. - Czemu właściwie to robisz? No wiesz, sypianie z nieznajomymi za hajs? - Ton jakim to powiedział nie wskazywał na to, aby Hollow traktował Callawaya z góry przez pryzmat jego profesji. Był żywo ciekaw co go do tego przywiodło, w końcu ludzie nie budzili się rano z myślą, że oto od tego dnia zaczną dorabiać sobie jako towarzystwo z bonusem.
<center><img src="https://i.pinimg.com/originals/a7/68/76 ... ceb7e4.gif" style="width: 300px;padding: 2px;border: 2px solid #ccb7c5;margin-bottom: -30px;"><div style="width: 300px;color: #fff;background: #ccb7c5;font-size: 10px;font-family: Ubuntu Mono;text-transform: uppercase;line-height: 100%;position: relative;margin-bottom: 20px; padding: 2px">six wings, a million eyes, constantly on fire,<br> ability to scream forever</div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Ubuntu+Mono" rel="stylesheet">

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dlatego też Timothy nigdy nie mówił znajomym o tym, czym zajmuje się w pracy, kiedy nie stoi za barem. To wiązało się zawsze z pytaniami i z zamartwianiem się o niego, jeśli oczywiście ktoś w ogóle się nim interesował. Na dzień dzisiejszy spoza klubu, to Oliver był chyba jedyną osobą na świecie, która wiedziała o dziwkowaniu Tima... i miejmy nadzieję, że tak zostanie, bo to nie była wiadomość, którą miał zamiar się chwalić.
-Możesz mieć rację, wyjścia na wino są ryzykowne dla portfela, ale nikt tutaj nie mówi o butelce za sto dolarów.- musi odznaczyć sobie na liście rzeczy do zrobienia, wyjście z Olim na wino, ale takie ze sklepu rzecz jasna, z niższej półki, w jakimś miłym miejscu. Callaway nie miał pojęcia dlaczego w głowie w ogóle planował takie spotkania. Równie dobrze to dzisiejsze może być ostatnim znając jego podejście do relacji międzyludzkich.
Grafika była większością życia i jednego i drugiego więc mogli wymieniać ciekawostki na ten temat, tym bardziej że Oliver miał w tym większe doświadczenie. Timmy dopiero studiował, więc jeszcze trochę czasu minie zanim zmieni swoją pracę na jakąś bardziej normalną.
Popatrzył na niego zaskoczony wiadomością o bluzie. -Ubrałeś bluzę w moim ulubionym kolorze, oh Oli, to urocze!- żartował sobie trochę ale też wyszczerzył zęby w uśmiechu. -Biała czerń bije od niej na kilometr.- chociaż czy można było to przekazać w jakiś inny sposób? Jako grafik miał kilka podstawowych kolorów w jednym palcu, a czarny na czarnej bluzie można było nadrukować tylko jako biały, logiczne.
Może Timmy jednak nie powinien go o to pytać, pytanie o to dlaczego nie wychodzi często z domu mogło być zbyt osobiste jak na pierwsze spotkanie. Jednak już padło, a w powietrzu wisiała kara w postaci stawiania kolejki, za nieudzielenie odpowiedzi. Uśmiech jednak szybko zniknął z twarzy Callawaya, kiedy usłyszał odpowiedź. - Niewychodzenie z domu nie pomaga w zdobywaniu znajomych.- cóż, zawsze był bezpośredni. -Chyba że jakiś dziwak pomyli numery, w taki sposób też można zawierać znajomości.- a to akurat była prawda, nie musieli wychodzić z domu, żeby się poznać. O życiu jakie Oliver skrywał w swoich czterech ścianach nie miał pojęcia, dlatego też pewnie tego prawdziwego powodu nie pozna jeszcze przez długi czas. O ile w ogóle kiedyś mu się uda... i o ile ich znajomość się utrzyma bo do tego to Tim nie miał talentu. Poza tym czy miał w ogóle pojęcie o dwubiegunówce? Pewnie marne. Nie miał pojęcia, że Oliver w ogóle musi mierzyć się z taką chorobą.
Otworzył usta na jego pytanie, chcąc coś powiedzieć ale tutaj zaczynały się małe schody. Zawsze mógł wstać i przynieść im po piwie, wykręcając się w ten sposób od odpowiedzi... Postanowił jednak się z tym zmierzyć. Hollow nie wyglądał na zdegustowanego zajęciem Tima, zadał pytanie brzmiąc przy tym całkiem normalnie, więc chyba mógł mu na to odpowiedzieć. Z drugiej strony dlaczego w ogóle przejmował się jego zdaniem na swój temat... -Seks jest przyjemny.- pierwszy główny powód. -A jak coś jest przyjemne i Ci za to płacą, to grzechem byłoby nie skorzystać.- nie był całkowicie poważny przy tej odpowiedzi, mimo że była całkiem prawdziwa. Timmy lubił seks i dobrą zabawę i nigdy sobie tego nie odmawiał. -Ale to też nie jest tak, że sypiam z tymi wszystkimi nieznajomymi, chyba nawet częściej po prostu dotrzymuje im towarzystwa i korzystam z darmowych drinków.- wzruszył ramionami. Nie wstydził się o tym mówić, szczególnie jeśli ktoś i tak o wszystkim wiedział. W między czasie dopił swoje piwo jakoś do połowy i przyszła pora na kolejne pytanie. -Wymyślanie pytań wcale nie jest takie łatwe.- powiedział i oparł się na ręce patrząc na Olivera. -Faktycznie jesteś ode mnie starszy?- no bo nie wyglądał. Było między nimi trzy lata różnicy ale nigdy by nie powiedział, że chłopak jest starszy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mimo wspólnego mianownika jakim był zawód - ten graficzny, oczywiście - pod niektórymi względami różnili się diametralnie. Timothy najprawdopodobniej doskonale wiedział co robi i jak to robić, podczas gdy Oliver był w tych sprawach literalną dziewicą. W podstawówce trzymał co najwyżej przez pięć minut koleżankę za rękę gdy grał w szkolnym przedstawieniu listka (podziękowania dla akademii i te klimaty), a późniejsze lata nie przyniosły nic nowego. Owszem, kilka...dziesiąt (?) zawirowań serca, w swoich lepszych dniach bywał kochliwy ponad miarę, ale nigdy z tym nie wychodził. Terapeuta twierdził, że to kwestia nieobecności ojca w jego życiu, tak samo jak i matki zresztą, bo przy dzieciaku nie wystarczy być fizycznie, jak się okazuje. Miał za sobą gadanie do niej jak do ściany, podczas gdy ona ignorowała go po całości nie siląc się nawet na pół cholernego słowa. Brzmiało zabawnie, ale wcale takim nie było.
Zerknął to na swoją bluzę to na Callawaya, odpowiadając zakłopotanym ale pogodnym uśmiechem. Wiercąc się na krześle i gmerając przy niej nieomal strącił szklankę z dryfującą w niej słomką, ale obyło się bez tragedii.
- Wiedziałem, że załapiesz aluzję - odparł, poniekąd bardzo z siebie zadowolony, że żart się udał. Dał już spokój troczkom przy kapturze i zajął się swoim piwem, uznając, że bezpieczniej mu będzie gdy poświęci mu nieco uwagi.
Timothy miał rację, a Hollow doskonale o tym wiedział. Wpadał w błędne koło ograniczania sobie możliwości poznania kogoś nowego, a potem czuł się koszmarnie wiedząc, że nie ma się nawet do kogo odezwać nie licząc kota oraz życzliwej staruszki mieszkającej obok. Wspaniała kobieta, robiła najlepszą na świecie tartę cytrynową. Może powinien zaprosić ją na urodziny? Zdecydowanie powinien. Co z tego, że dopiero w listopadzie?
- Nie żeby coś, ale istnieją inne sposoby. Internet, słyszałeś kiedyś? - odgryzł się na tę drobną uszczypliwość równie kąśliwie, traktując to po prostu jako element zabawy. Takich rzeczy zdecydowanie powinien unikać pracując przy wolontariacie w schronisku - ludzie nie zawsze wyłapywali jego specyficzne, często mocno bezpośrednie żarty, a on po tylu miesiącach wciąż wierzył, że nie postrzegają go jakoś koślawo. Nie ważne, że stała ekipa którą widywał w czwartki regularnie wychodziła razem na piwo, a on się jeszcze swojego zaproszenia nie doczekał. Doczeka się, kurwa, jeszcze będzie taki dzień i wszyscy zobaczą, choćby się miał przy tym urobić po łokcie.
Dał mu moment na zebranie myśli, w tym czasie obracając w palcach różową słomkę. Uwielbiał ten kolor, w ogóle uwielbiał kolory. Dzisiaj wszystkie wyglądały intensywniej, pełniej i w pewnym sensie jakoś tak magicznie. Timothy w końcu się odezwał, akurat kiedy Oliver już zaczynał obstawiać, że następną kolejkę zafunduje mu Callaway.
Seks jest przyjemny.
Ano tak, słyszał o tym. Oczywiście, że był przyjemny, nawet on to wiedział. T e o r e t y c z n i e, bo wiedza z filmów dla dorosłych raczej się nie liczyła.
- Czyli po prostu sporadycznie lądujesz komuś w łóżku? O mój boże, a ja myślałem, że kiedyś przypadkiem natknę się na jakiś film z tobą, czy coś, huh... bo nie grasz w filmach, co nie? - Utkwił w nim nagle nieruchome, wyczekujące odpowiedzi spojrzenie. Przy okazji nieintencjonalnie sam zdradził, że mimo zasadniczego braku doświadczenia wcale taki święty nie był. W innej sytuacji by się przejął, dzisiaj nie.
Wypuścił z ust słomkę i rozejrzał się teatralnie na boki, po czym pochylił się nad stolikiem i spojrzał mu prosto w oczy z całą powagą, na jaką go było w tym momencie stać. - Zalewałem. Mam szesnaście, ale dobrze udaję. - Jeszcze chwila efektownej ciszy, ale w uśmiechu czaił mu się zalążek uśmiechu. Pokręcił wreszcie głową i wrócił na swoje miejsce, po czym sięgnął po torbę, pogmerał w niej klnąc siarczyście na milion kieszonek i z tryumfalną miną rzucił na stół swój dowód. Data urodzenia opiewała na dwadzieścia cztery lata. Ciekawostką na którą sam nie zwracał z przyzwyczajenia uwagi było zdjęcie, na którym miał czekoladowo-brązowe loki puszące się wokół piegowatej twarzy i... okulary. Typowe nerdy, czarne, grube oprawki.
- Kończę w tym roku magistra, więc uważaj sobie - pogroził, oczywiście ze sfingowaną jak uprzednio powagą. Chociaż faktycznie tego magistra robił, mozolnie, ale robił. Osuszył dno szklanki i przez chwilę siedział nad nią zawiedziony, że sama się nie uzupełniła. - Miałeś kiedyś jakiegoś paskudnego klienta? Nie mówię, że go znajdę i dojadę, sam rozumiesz, ale jakby się tak złożyło, że jego dom by płonął a ja akurat bym przechodził, to gasiłbym benzyną.
Ostatnio zmieniony 2021-01-05, 10:40 przez Oliver Hollow, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Timothy dziewicą nie był, tego na pewno nie można o nim powiedzieć. Był... no wręcz przeciwnie. Jednak wcale nie miał łatwego dzieciństwa, o ile w ogóle można powiedzieć, że jakiekolwiek miał przez pierwsze lata swojego życia. Rodzice mieli go w dupie, liczyły się dla nich tylko imprezy, ćpanie i chlanie, podczas gdy Timmy razem ze swoją siostrą siedzieli schowani w zupełnie osobnym pokoju. Zawsze się o nią troszczył, próbował zabrać ją jak najdalej od krzyków, przepychanek i alkoholu. Miał na tyle szczęścia w swoim życiu, że w końcu trafił do Państwa Callaway i chyba jedynie dzięki nim wyszedł chociaż trochę na ludzi. Miał swoje za uszami, ale poszedł na studia, pracował i całkiem nieźle sobie radził... A że ostatnimi czasy trochę zboczył z dobrej drogi, to wszystko na pewno da się jeszcze uratować.
Uśmiechnął się widząc jego zakłopotanie i postanowił już bardziej go w nie nie wprowadzać... a lubił to robić. Szczególnie kiedy widział, że ktoś nie jest aż tak bardzo pewny siebie. Oliver jego zdaniem nie był, faktycznie potrafił rzucić mu jakąś kąśliwą uwagą (co swoją drogą mu się podobało), ale wyglądał na nieco zawstydzonego przy pierwszym lepszym dłuższym spojrzeniu ze strony Tima, czy chociażby stwierdzeniu, że jest uroczy. Callaway z jakiegoś powodu odpuścił, nie chcąc ryzykować życia piwa, które już raz zachwiało się na stole.
-Nie, a co to za wynalazek?- zapytał teatralnie zdziwiony faktem, że można zawierać znajomości w jakimś internecie, bo co to w ogóle było. -Możesz też pisać wiadomości na przypadkowe numery telefonów. Czasami możesz poznać kogoś ciekawego, a czasami możesz trafić na mnie.- wtedy sprawy nieco się komplikowały, ale taki Tim to przynajmniej wyłapywał jego specyficzne żarty i sam miał bardzo podobne. Może nie był wzorem do naśladowania ale póki co mógł mu dotrzymać towarzystwa i zadbać o jego rozrywkę, a to z pewnością Oliverowi się przyda.
Po raz kolejny złapał z nim kontakt wzrokowy, a na jego ustach malował się mały, znaczący uśmieszek. -Sporadycznie.- przyznał, jednak dalsza część wypowiedzi była zdecydowanie bardziej interesująca. -Przez ten czas kiedy pisaliśmy, ty oglądałeś filmy i zastanawiałeś się, który to ja? Pewnie jeszcze wpisywałeś moje imię na jakiś nieprzyzwoitych stronach...- patrzył na niego znacząco... a miał już nie wpędzać go w niezręczne sytuacje. -Ale nie, nie gram w filmach, będziesz musiał bardziej się postarać żeby zobaczyć mnie nago.- dość, dość... I zupełnie przypadkiem wyszło, że Oli wcale nie jest taki święty, w razie czego będzie miał na niego jakiegoś haka.
Zmarszczył brwi. -Jeszcze chwila i bym uwierzył.- przewrócił oczami. Byłby w stanie chyba uwierzyć w to, że Oliver ma te szesnaście lat, różne historie się przecież słyszy i częściej ktoś wygląda na nieco starszego, niż młodszego. Dobrze, że rzucił mu dowód. Wziął go do ręki uważnie przyglądając się zdjeciu. -No tutaj na więcej niż szesnaście nie wyglądasz.- zaśmiał się i wskazał na zdjęcie, chociaż wcale Hollow nie musiał mu tego udowadniać. Przy okazji zapamiętał sobie jego datę urodzenia (też nie wiadomo po co, skoro do tego jeszcze prawie cały rok, a żadna jego znajomość tyle nie przetrwała)
-Nie chciałbym narażać cię na konsekwencje takich czynów, więc chyba przyszedł czas na uzupełnienie piwa.- zmienił temat, nie chciał opowiadać mu o swoich klientach, a że złożyło się tak, że obie szklanki po alkoholu opustoszały, to była idealna okazja żeby poddać się w tej rundzie i wstać na moment od stolika. Podszedł do baru, prosząc o to samo i po chwili wrócił do Oliego, bo nalanie piwa na szczęście nie trwało zbyt długo.
-Skąd ty wytrzasnąłeś tą wściekle różową słomkę? Chciałem Ci załatwić jeszcze jedną ale bez skutku.- powiedział stawiając przed nim piwo, dobrze że poprzednia wciąż była pod ręką, bo więcej takich z pewnością tutaj nie ma. Usiadł na swoim miejscu -O ulubiony kolor nie pytam, bo to oczywiste.- znów chwilkę zastanowił się nad pytaniem. -Gdzie pracujesz?- wiedział, że był grafikiem i kończył magistra ale nie znał szczegółów jego pracy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podobała mu się zasada nieoznaczoności Heisenberga. Jak to szło? Ach, no tak - Istniejące pary cech danego zjawiska, których nie sposób jednocześnie zmierzyć z dokładnością, ponieważ w trakcie pomiaru jednej umykała przez palce informacja o tej drugiej. On miał swoją nieoznaczoność, posiadając jednocześnie dwie skrajnie odmienne natury nie potrafił ich nijak ze sobą połączyć. Bo co z tego, że w dniach podwyższonego nastroju emanował pewnością siebie, skoro po tygodniu, czasami dwóch, różnie to bywało, zapadał się i tracił to wszystko. Wtedy nie był już wesołym Panem Grafikiem skupiającym na sobie uwagę, a jego charyzma zawijała się w kącie w żałosny rulon i wyrzucała w odpowiedzi Error 404. Był co prawda jeden patologiczny stan, w którym obie płaszczyzny nakładały się na siebie, ale zdarzał się cokolwiek rzadko i na ogół nie zwiastował niczego dobrego.
- Pragnę ci tylko przypomnieć, że to ty pomyliłeś numery, ja byłem wówczas w trakcie odgrzewania lasagne. - Timothy nie mógł mieć pojęcia jak bardzo omyłkowa wiadomość zaskoczyła go nad talerzem. Normalnie by nie odpisał, ale jej treść była na tyle interesująca, że dał się na to złapać i tak jakoś się zaczęło. Okazało się, że Callaway miał być absolutnie pierwszą osobą, z którą Oliver zdołał utrzymać tak długi kontakt i skoro jego rozmówca przyszedł, to najwyraźniej go nie zanudził setkami zdjęć swojego kota.
Wyłapał rzucony w jego stronę uśmiech dający mu już pewne wrażenie tego, co za chwilę usłyszy. Nie pomylił się, na dodatek zakrztusił się piwem i potrzebował momentu na złapanie oddechu. Jego desperacka walka trwała parę sekund, nim wreszcie uniósł dłoń by niewerbalnie dać mu znak, że jeszcze żyje.
- Wcale nic nigdzie nie wpisywałem! - wyrzucił z siebie żałośnie, głośniej niż zamierzał, ale nie zwrócił na to uwagi. Kilka osób obejrzało się niezbyt dyskretnie przez ramię żeby zobaczyć co to za krzykacz wkrada im się w pół zdania jakiejś malowanej półprawdą historyjki. - Uprzedzaj następnym razem, jak będziesz miał zamiar wyskoczyć z czymś takim. Prawie tu zszedłem - mruknął, prowadząc małą batalię z chrypką wywołaną tą akcją z resztką piwa. Adnotacja do samego siebie: nie pić dopóki Callaway nie skończy gadać.
Posłał mu iście chochliczy uśmiech podsumowujący udany żart z wiekiem. Wolał już nie wspominać, że kiedy przyszedł tu jako pierwszy i zamówił piwo, musiał okazać ten nieszczęsny dowód a barman i tak łypał na niego zza lady nieufnym spojrzeniem.
- Przez jakiś czas kiedy byłem na Tinderze dostawałem głównie wiadomości od panów czterdzieści plus. Sam nie wiem czy kwalifikuje się to pod prokuratora, czy jeszcze nie.
Nie dodał, że nie raz nie dwa kusiło go aby odpowiedzieć, zobaczyć jak to jest z kimkolwiek, a starszy mężczyzna zwykle oznaczał doświadczenie w temacie. Z drugiej strony wzrastało ryzyko, że natnie się na jakiegoś creepa i rano obudzi się w rowie, na wysypisku albo innym losowym miejscu bez nerki i pamięci o przygodach sprzed ostatnich paru godzin. To ostatnie był w stanie zafundować sobie sam i faktycznie to robił, sporadycznie. Kiedy nie mógł zasnąć a czuł na karku, że zbliża się atak paniki, po prostu sięgał po Rohypnol, który wysyłał go w podróż, z której wracał koło południa i snuł się bez celu przez resztę dnia po mieszkaniu.
- Co? Ach, no, okay. - Mrugnął parę razy, bo nagle stracił wątek. Odprowadził blondyna spojrzeniem, a czekając wystukiwał energicznie palcami rytm zasłyszanej niedawno piosenki o krawędź blatu.
- Bo ja wiem? Czekaj... ach, były w kubeczku przy tamtym stoliku - Tu wskazał na siedzących w kącie facetów, wyglądających jakby dopiero co obrobili bank i teraz dzielili łupy. Pozory, kiedy podszedł zapytać czy może wybrać sobie słomkę powiedzieli, żeby się śmiało częstował. Sympatyczni ludzie.
- Jestem grafikiem, ale nie zatrudnia mnie żadna firma. Po prostu przyjmuję zlecenia i pracuję z domu, sam sobie ustalam co i kiedy. - Miało to swoje plusy i minusy. W niektóre miesiące ledwo wiązał koniec z końcem, ale najczęściej odkuwał się z nawiązką w następnych, zaniedbując sen na rzecz przyzwoitej wypłaty. Jedno pozostawało niezmienne - deadline traktował na ogół jako przyjacielską sugestię.
- Co robisz w czasie wolnym? Wiesz, poza pracą i studiami?
<center><img src="https://i.pinimg.com/originals/a7/68/76 ... ceb7e4.gif" style="width: 300px;padding: 2px;border: 2px solid #ccb7c5;margin-bottom: -30px;"><div style="width: 300px;color: #fff;background: #ccb7c5;font-size: 10px;font-family: Ubuntu Mono;text-transform: uppercase;line-height: 100%;position: relative;margin-bottom: 20px; padding: 2px">six wings, a million eyes, constantly on fire,<br> ability to scream forever</div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Ubuntu+Mono" rel="stylesheet">

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zaczęło się zupełnie przez przypadek i Timmy wcale nie chciał go na nic łapać. Planując spotkanie w wiadomym celu, nie miał pojęcia, że przerwał posiłek zupełnie niezwiązanej z tym wszystkim osobie. Przepisał źle jedną cyferkę i potem sprawy już potoczyły się same. -Ale możesz wykorzystać mój sposób i napisać pod jakiś przypadkowy numer telefonu.- tylko zarzucał pomysły na poznanie nowych ludzi, ale ten akurat nie był zbyt dobry. Tinder dawał szansę na to, że przynajmniej wiesz z kim piszesz(zazwyczaj), tutaj takiej możliwości nie było. -Ale wciąż się dziwię, że w ogóle mi odpisałeś.- tak samo dziwił się, że wciąż rozmawiają, ale widocznie byli na siebie skazani i potrzebowali kogoś takiego w swoim życiu. Chociaż początkowo nie dawał im zbyt długiego stażu znajomości i zastanawiał się co mu strzeliło do głowy decydując się na spotkanie w rzeczywistości.
Timothy zamiast jakoś mu pomóc, kiedy ten biedny się krztusił zaczął się śmiać. Cóż, nie wyglądało to groźnie, więc mógł sobie na to pozwolić, bo reakcja Olivera niezwykle go rozbawiła. -Nie? Nie byłeś ciekawy?- popatrzył na niego pytająco, skoro już wymyślił dla Tima granie w filmach to z czystej ciekawości mógł go szukać w internecie. Chociaż na pewno go tam nie znajdzie, to na szczęście jeszcze nie wpadło mu do głowy, nie był w finansowej kropce, nie musiał uciekać się do takich rozwiązań. -Powinieneś przyzwyczaić się do tego, że często wyskakuje z czymś takim.- cóż, Timmy to nie za bardzo zastanawiał się nad tym co mówi, był bezpośredni i nie miał w sobie za grosz wstydu. -Już wszystko ok?- wolał się jednak upewnić czy nie doprowadził tutaj do tragedii. Do spędzania czasu z Callaway'em z pewnością trzeba się przyzwyczaić i zaakceptować jego często głupie gadanie.
-To zależy ile miałeś wtedy lat.- cóż, z takimi przychodziło się Timowi spotykać dość często, gówniarze raczej nie wydawali kasy na dziwki. Oblechów natomiast nie było na to stać, więc jakieś tam szczęście mu w pracy towarzyszyło, póki co. Też często miał wizje skończenia w rowie, tym bardziej, że często przy takich spotkaniach towarzyszył mu nie tylko alkohol, a po kolorowych tabletkach niewiele pamiętał. To był jego sposób na przetrwanie tego wszystkiego, dzięki narkotykom bawił się dużo lepiej i nie miał wyrzutów sumienia z powodu tego co robił. Nie chciał wycofać się w trakcie i mógł czerpać z takich spotkać pełną przyjemność. Na drugi dzień było nieco gorzej, kiedy miał ochotę przespać cały dzień, bo okropny ból głowy nie pozwalał mu normalnie funkcjonować, a jak zdarzyło się tak, że musiał rano wstawać na zajęcia.. To już w ogóle był dramat.
Popatrzył w kierunku stolika, z którego Oli zdobył różową słomkę. -Więc załatwię Ci jeszcze jedną, o ile to w ogóle bezpieczne.- panowie przy stoliku nie wzbudzali jakoś zaufania, ale Timmy nie bardzo miał zamiar się tym przejmować. Znów wstał ze swojego miejsca i podszedł do kubeczka ze słomkami.
-Panowie wybaczą, ale potrzebujemy jeszcze jednej.- zdobył się nawet na uśmiech i nie czekając na odpowiedź wrócił do stolika ze swoją zdobyczą.
-O nie, więc nawet twoja praca nie sprzyja kontaktom międzyludzkim.- a już na pewno w żaden sposób nie pomagała mu w zdobywaniu nowych znajomości. Wychodząc do pracy można było zawsze poznać kogoś nowego i nie było wyjścia, trzeba było też rozmawiać z ludźmi. Praca w domu pod tym względem akurat nie była zbyt dobra. -Ale przynajmniej nie musisz dostosowywać życia pod pracę.- a to z kolei było bardzo dużym plusem bo niektórzy większość swojego życia spędzali właśnie pracując, zaniedbując każdą inną sferę swojego życia bo po prostu nie mieli na to czasu. Tim musiał pojawiać się w pracy o określonych godzinach ale nie była ona też jakoś bardzo wymagająca, bo polegała na robieniu drinków.
-Chodzę na imprezy.- jakby już w pracy miał ich zbyt mało i jakby to nie było jeszcze oczywiste. -Trochę ćwiczę, ale to bardzo amatorsko, rysuję, a poza tym to nie wiem, wszystko to co robią ludzie, nie mam jakiś szczególnych zainteresowań.- poza tym nie bardzo miał też kiedy zajmować się innymi rzeczami niż studia czy praca, w chwilach takiego całkowitego spokoju po prostu sięgał po ołówek i kartkę. -A ty? Co lubisz robić w wolnym czasie?- odbił pytanie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pisanie pod przypadkowy numer telefonu nie wydawało mu się dobrym pomysłem, a przynajmniej w tym momencie. W internecie było prościej, każde zdanie można było przemyśleć kilka razy, ewentualnie je poprawić lub zwalić na felerną autokorektę. Na żywo takie wymówki nie miały racji bytu. Poza tym siedząc przed monitorem eliminowało się taki czynnik zakłócający, jak chociażby wygląd, co stwarzało doskonałą okazję do skupienia się na tym co najważniejsze - czyli na charakterze, o ile rozmówca nie wciskał kitu. Naturalnie Hollow nie był nieczuły na estetykę, ale niejednokrotnie drażniło go w samym sobie jak wielką wagę przykładał do urody. Ludzie odruchowo mieli zakodowane dążenie do piękna, sęk w tym, że zwykle poprzestawali nad tym powierzchownym, a to z kolei na ogół kryło paskudną osobowość. Nie zawsze, ale często.
- Jeśli mam być szczery, to wolałbym nie widzieć cię na żadnym filmie. Nie wiem, czy czułbym się swobodnie rozmawiając z tobą po czymś takim - przyznał otwarcie, bo mimo wszystko wizja zobaczenia Callawaya nago trochę go przytłaczała. Nie, żeby zarzucał mu jakieś mankamenty, ale wolał mieć go w pełni ubranego. W końcu miał przed sobą jedynego jak do tej pory człowieka, który zechciał poświęcić mu swój czas i wysłuchiwał go cierpliwie, nawet gdy plótł trzy po trzy.
- Bo ja wiem? Rok temu? Coś koło tego. Tracili zainteresowanie kiedy padał mój rzeczywisty wiek, więc sam rozumiesz. - Może nie wszyscy, ale zasadnicza część z tych facetów którzy do niego uderzali liczyli najwyraźniej na coś mniej legalnego. Wzbudziło w nim to taką niechęć, że po jakimś czasie po prostu usunął konto i zdecydował, że nie ma opcji aby tam wrócił.
Skinął krótko głową, podpatrując jak Timothy odważnie podchodzi do stolika by znaleźć mu słomkę, a widząc jak wraca z tą jedyną słuszną, uśmiechnął się szeroko. Wychylił w jego stronę swoją szklankę i gdy soczyście różowy plastik wsunął się między pianę, pociągnął kilka łyków.
- Krewetka dotrzymuje mi towarzystwa. Najpiękniejsze stworzenie na świecie, śliczne krótkie łapki i puchaty pyszczek. Pamiętasz, nie? - Trudno byłoby zapomnieć, skoro regularnie spamował Callawayowi jej zdjęciami. Kot był jego oczkiem w głowie, ponadto posiadał tę cudowną zdolność wyczuwania nadchodzących ataków paniki u Olivera, czym niejednokrotnie ułatwił mu życie. Krewetka w takich sytuacjach zwykle kręciła się wokół niego nie odstępując go na krok, co było znakiem, że powinien łyknąć coś na uspokojenie i zawinąć się w kołdrę.
Leniwie zamieszał w swojej szklance słomką i posłał mu z lekka rozbawione spojrzenie; no tak, imprezy. A czego innego mógł się spodziewać? Uchylił usta, aby jakoś skomentować to niezrozumiałe hobby, ale Timothy jeszcze nie skończył.
- Ale masz na myśli tradycyjny rysunek, czy potyczki z photoshopem? No, chyba, że Blender, jak tak, to szanuję. Nienawidzę grafiki 3D, renderowanie doprowadza mnie do szału - napomknął, krzywiąc się z niezadowoleniem. Brakowało mu cierpliwości, a czarę goryczy przelał dzień, w którym zasadniczo ukończył projekt, program prognozował, że znienawidzone renderowanie zakończy się za kilkanaście godzin, a pod sam koniec, kiedy brakowało już całkiem niewiele - włączyła mu się aktualizacja, której oczywiście nie mógł wyłączyć. Od tamtej pory odpuszczał sobie takie zlecenia.
- Kiedyś chciałem wypuścić swoją grę. W 2D, oczywiście, ale na razie utknąłem na etapie konstruowania świata i tworzeniu grafik. Potem przyjdzie czas na animację i resztę bajerów, ale od kilku miesięcy nie miałem do tego ani głowy ani serca i jakoś tak wszystko zawisło w powietrzu. - Rozłożył bezradnie ręce, niechętnie przyznając się do tymczasowego (taką miał nadzieję) zastoju. Zmienił mu się również koncept i to co najmniej kilka razy, więc co jakiś czas coś edytował, coś wyrzucał, no i tak to wyglądało.
- Nie wiesz, czy można tu palić? - zapytał nagle, bo odezwał się w nim głód nikotynowy.
<center><img src="https://i.pinimg.com/originals/a7/68/76 ... ceb7e4.gif" style="width: 300px;padding: 2px;border: 2px solid #ccb7c5;margin-bottom: -30px;"><div style="width: 300px;color: #fff;background: #ccb7c5;font-size: 10px;font-family: Ubuntu Mono;text-transform: uppercase;line-height: 100%;position: relative;margin-bottom: 20px; padding: 2px">six wings, a million eyes, constantly on fire,<br> ability to scream forever</div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Ubuntu+Mono" rel="stylesheet">

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Timothy niestety nie skupiał się na charakterze, właśnie dużą wagę przykładał do wyglądu i najczęściej tym się kierował. Chociażby na takim tinderze, widział zdjęcie i to było pierwsze na co zwracał uwagę, zazwyczaj nie potrzebował nic więcej, bo nie szukał też dłuższych znajomości. Wygląd miał dla niego ogromne znaczenie i to właśnie Oliver był pierwszą osobą, którą najpierw poznał z zupełnie innej strony. Spotkali się dopiero po kilku tygodniach i tym razem dla Tima było ważne to, że po prostu dobrze im się rozmawia, a co więcej przyzwyczaił się już trochę do jego obecności, chyba nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Gdyby nie mieli o czym rozmawiać to ich rozmowy urwałyby się od razu.
-Nie zobaczysz mnie na żadnym filmie, nie robię takich rzeczy.- odpowiedział zupełnie poważnie. Mógł sobie z tego żartować, ale nigdy nie posunąłby się do czegoś takiego... chociaż mogło się wydawać, że naprawdę niewiele już brakuje. Póki co Oliver miał go w pełni ubranego i nie musiał mieć żadnych obaw.
-Więc myślę, że raczej mogło się to kwalifikować pod prokuratora.- przyznał. On sam nie miał nigdy takiej sytuacji ale może zasługą było to, że nie wyglądał na szesnaście lat... Jednak fakt, że takie sytuacje się zdarzały i nawet sam Oli ich doświadczył był okropny. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, ale niestety tinder był idealnym miejscem dla takich oblechów.
-Krewetka jest kotem i oczywiście, że pamiętam, nie pozwalasz mi o niej zapomnieć.- uśmiechnął się rozbawiony, już nawet nie liczył ile zdjęć Krewetki dostał. Znał chyba każdy szczegół jej wyglądu, co nie zmieniało tego, że z kontaktami międzyludzkimi nie miała zbytnio związku. -Mój ojciec ostatnio przyprowadził psa do domu, nie wiem po co nam pies, nie mam nic przeciwko wiadomo, zwierzaki są super ale to spory obowiązek.- nie znał wszystkich szczegółów tego, skąd Mike wziął psa ale takowy pojawił się w ich domu. Timmy od czasu do czasu mógł go zabrać na spacer ale nie zobowiązywał się do tego regularnie. Chyba jeszcze nie zdążył po prostu odkryć całej magii posiadania zwierzaka, który pewnie niedługo skradnie jego serce jako pierwsza istota na tym świecie. Upił łyk piwa, kiedy skończył mówić o tym, co robił w wolnym czasie. -W wolnym czasie tradycyjny, lubie sobie coś tam poszkicować. Potyczki z photoshopem, czy blender to póki co tylko na zajęciach i chyba wciąż ogarniam tylko podstawy.- i mimo, że rysowanie wychodziło mu bardzo dobrze to szczególnie się tym nie chwalił. Jako student grafiki wiedział, że powinien swoje zamiłowanie do rysowania przenieść na komputer i zacząć tworzyć więcej w programach do tego przeznaczonych a nie bazgrać po kartce papieru. Która swoją drogą nigdy mu się nie zacięła i nie zaczęła aktualizować więc tutaj miała sporą przewagę nad komputerem. Tyle że to było jedynie jego hobby, przez które stwierdził, że z grafiką też sobie poradzi. Ludzie w dzisiejszych czasach robili wszystko na komputerach, więc wybór kierunku studiów był dla niego oczywisty.
-O, super! Mam nadzieję, że zobaczę efekt końcowy jako pierwszy.- ewentualnie drugi, zaraz po Krewetce, która najprawdopodobniej miała pierwszeństwo. - O ile zdecydujesz się kontynuować tworzenie gry, a szkoda byłoby tego nie dokończyć.- czasami potrzeba też chwili przerwy aby zabrać się za coś ponownie, może tak właśnie było w tym przypadku.
-Hmm...- rozejrzał się dookoła jakby szukając jakiegoś znaku zakazującego lub nie, ale nic takiego nie dostrzegł. -Nie wiem ale pewnie nie można tak jak w większości miejsc. Możemy wyjść na zewnątrz jeśli chcesz.- zaproponował, bo sam mógł zapalić, niestety to uzależnienie też mu się przytrafiło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To był ważny moment, który mógł zaważyć o dalszym losie ich znajomości. Bo gdyby Callaway nie pamiętał rozkosznego pyszczka jego kota, Oliver czułby się głęboko dotknięty.
- Krewetka jest CUDOWNYM kotem - poprawił subtelnie, żeby nie było nieporozumień. Potem wysłuchał o psie, który w sumie przypomniał mu o jednej niezbyt wygodnej sytuacji, ale na wyskakiwaniem z takimi anegdotkami wolał zaczekać, aż Timothy skończy opowiadać. Zainteresowało go za to upodobanie blondyna do rysunku tradycyjnego, bo chociaż w ich zawodzie było to mile widziane, to jednak nieobowiązkowe i większość osób z którymi studiował szybko zapominała do czego służy ołówek.
- Pokażę ci prototyp gry, jak ty pokażesz mi kilka swoich rysunków. Może tak być? - zaproponował, uznając to za sprawiedliwą wymianę. Skoro obaj byli ciekawi, można to było połączyć i tym sposobem każdy by coś dostał.
Wychylił kilka łyków swojego piwa, a pewna myśl rozpierzchła pozostałe i wbiła mu się jak szpila. Czy on czasem ostatnio za dużo nie pił?
- Okay, na zewnątrz. mam nadzieję, że nikt nie dorzuci mi żadnej tabletki gwałtu do szklanki.
Mam swoje.
Sprawdził dla pewności po kieszeniach czy nie zgubił po drodze paczki, ale ta na szczęście była na swoim miejscu. Na zewnątrz było chłodniej, więc opatulił się szczelniej w bluzę i wyplątał z kieszeni żółtą zapalniczkę, z którą praktycznie się nie rozstawał. Odpalił papierosa i obrócił się w stronę Callawaya, żeby słyszeć go mimo dobiegającej z lokalu muzyki. O dziwo tu było głośniej niż przy ich stoliku.
- Jestem wolontariuszem w schronisku dla zwierząt. I słuchaj... - Tu urwał, żeby się zaciągnąć i raz jeszcze na szybko przemyśleć, czy aby na pewno chce się z kimkolwiek dzielić tym upokorzeniem. - Przyszedł facet. Normalnie mówię ci, koń na białym rycerzu, latynos, ogółem marzenie i w ogóle. I wiesz ty co ja zrobiłem? - Zawiesił efektownie głos, dając mu czas na wyobrażenie sobie sceny rodem z komedii romantycznej, która oczywiście nie miała prawa się wydarzyć. Życia napisało mu inny scenariusz na tamten dzień.
- Zwymiotowałem mu na buty. Miałem koszmarnego kaca i jak słowo daję, mój żołądek uznał, że to jest doskonały moment.
Teraz się z tego śmiał, ale wtedy miał ochotę zapaść się pod ziemię, albo najlepiej po prostu wykopać sobie grób. Jak już raz jeden miał okazję zabłysnąć, to nie, musiało skończyć się porażką.
<center><img src="https://i.pinimg.com/originals/a7/68/76 ... ceb7e4.gif" style="width: 300px;padding: 2px;border: 2px solid #ccb7c5;margin-bottom: -30px;"><div style="width: 300px;color: #fff;background: #ccb7c5;font-size: 10px;font-family: Ubuntu Mono;text-transform: uppercase;line-height: 100%;position: relative;margin-bottom: 20px; padding: 2px">six wings, a million eyes, constantly on fire,<br> ability to scream forever</div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Ubuntu+Mono" rel="stylesheet">

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyznał mu rację, bo choć nie znał Krewetki to był pewny tego, że była cudownym kotem, na pewno mógł to wywnioskować ze zdjęć na których ją widział. Oliver zasypywał go przynajmniej kilkoma dziennie i niedługo Timmy pozna jej cały plan dnia.
Zainteresowanie tradycyjnym rysunkiem towarzyszyło mu jeszcze długo przed studiami. Nigdy wcześniej nie uczył się w tym kierunku, po prostu brał do ręki ołówek i często coś sobie szkicował. To był jego sposób na schowanie się przed otaczającym go światem, uspokajał się przy tym i całkowicie odcinał od rzeczywistości. -No nie wiem...- popatrzył na niego nieco niepewnie. -Nikomu nie pokazuję moich rysunków.- właśnie, to było dość istotne. Rysował ale totalnie nie wierzył w to, że ma jakiś tam talent. Uważał, że to bazgroły i nie są warte tego aby ktoś w ogóle to zobaczył. Najczęściej też bazgrał po zeszytach w szkole, a to co narysował w domu leżało na dnie szuflady. Chyba jedynie jego siostra miała pełny dostęp do tych kartek i truła mu głowę, że powinien częściej rysować. Skończył jednak studiując grafikę i teraz próbował tworzyć w trochę innej formie.
Wyszli na zewnątrz, bo cóż... nałogi takie już były, trzeba było je zaspokajać, więc i ten wieczór nie mógł minąć bez zapalenia chociażby jednej fajki. Timothy odpalił swojego papierosa i sam sobie nie wróżył długiego życia z tymi wszystkimi używkami. Tutaj fajka, tam alkohol, a w szczególnych sytuacjach narkotyki, niszczył sobie zdrowie w każdy możliwy sposób.
-No...- wczuł się w nastrój i starał się wyobrazić sobie tą całą scenkę. Chociaż w głowie od razu pojawił mu się koń siedzący na rycerzu i cała komedia romantyczna poszła się paść. Był pewny, że nie tak to miało wyglądać. Wybuchnął śmiechem słysząc cały przebieg wydarzeń. - Nie chce nic mówić ale nie w taki sposób podrywa się swojego księcia z bajki.- posłał mu znaczące spojrzenie. -Ale możesz być pewny, że na sto procent o tobie nie zapomni.- to miał gwarantowane, więc może jednak to był też jakiś sposób. -Albo powinieneś mniej pić, albo potrzebujesz lekcji, czego nie robić w towarzystwie facetów twoich marzeń.- pytanie tylko kto mu takich lekcji udzieli! Timmy co prawda nie rzygał typkom na buty ale też tak na dobrą sprawę nie szukał księcia z bajki, a w prawdziwych randkach to już w ogóle nie miał żadnego doświadczenia.
Po spaleniu fajek wrócili jeszcze na chwilę do środka, wypili po kolejnym piwie i reszta wieczoru zleciała im na luźnej rozmowie.

/ztx2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Belltown”