WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
dreamy seattle
dreamy seattle
-
-
Krew w jej żyłach wrzała, w uszach szumiało. Jak zawsze po koncercie, była nabuzowana. Endorfiny wypełniały jej ciało. Nie potrzebowała palącego w przełyk alkoholu, mniej lub bardziej odurzających substancji. Wystarczył widok rozentuzjowanego tłumu, który z krzykiem na ustach żegnał ją, gdy schodziła ze sceny. Uwielbiała dzielić się swoją muzyką z innymi, występować. W zadymionych, głośnych klubach czuła się jak ryba w wodzie.
Gdy przeciskała się w stronę baru ktoś ją zaczepił, pogratulował. Uśmiechnęła się wtedy pięknie, lekko dygnęła, podziękowała. Nie skusiła się jednak na obiecywanego drinka, zamiast tego z torebki wyciągnęła telefon i napisała szybkiego sms’a do Jasmine. Dochodziła godzina pierwsza w nocy. Nie była pewna, czy dziewczyna na jej wiadomość w jakikolwiek sposób zareaguje. Może bawiła się ze znajomymi na mieście? Może już dawno spała? Nie miała najmniejszego pojęcia, ale była ciekawa. Coraz częściej łapała się na tym, że o niej myśli. Zastanawia się, gdzie jest, co robi, czy ma na sobie ten poszarpany t-shirt z logo Stonesów? Czy w jej oczach wciąż błyskają te radosne, podekscytowane iskierki, a usta układają się w buńczucznym uśmiechu?
Nie minęła chwila, a telefon zawibrował. Zerknęła na ekran - kąciki jej ust uniosły się ku górze, rysy twarzy złagodniały. Bez wahania wystukała na klawiaturze a może spacer, a następnie ruszyła w stronę wyjścia, po drodze do Jass wysyłając jeszcze jedną wiadomość, tym razem z dokładnym miejscem i adresem. Jej buty na obcasach miarowo uderzały o chodnik, krótkie włosy falowały na wietrze. Między pociągnięte czerwoną szminką wargi wetknęła cienkiego papierosa, podpaliła jego końcówkę i mocno zaciągnęła się tytoniowym dymem, w mroku nocy przemierzając kolejne dzielnice, aż w końcu… dostrzegła ją z oddali. Blade, uliczne światło rozjaśniało jej ciemną twarz. Wspaniale kontrastowało z ciemnym ubraniem i topornymi butami. Wyglądała pięknie, jak zawsze. Cholera, jak ona to robiła?
“Cześć” przywitała się cicho, pokonując dzielącą je odległość. “Jest takie jedno miejsce, które chcę Ci pokazać, chodź” poprosiła, bez skrępowania łapiąc ją za rękę, a następnie odbijając w znajdującą się po lewej stronie, wąską, zaniedbaną uliczkę.
-
Wisiała na parapecie okna, wpatrzona w ciemny koniec ulicy. Nie mogła spać, nie wiedziała, czy wychodzić. Kusiło ją do wyślizgnięcia się z mieszkania, ale rozsądek podpowiadał, że powinna wrócić do łóżka, jeśli chce rano być przytomna. Nie chciała się łudzić, że nowy dzień przyniesie jakieś zmiany, przeciągała godziny, które i tak się kurczyły, nie chciała już liczyć ile zostało jej czasu do otwarcia sklepu. Nie było nikogo, kto mógłby zastąpić ją w obowiązkach. Nie narzekała, ale czasami chciałaby witać nowy dzień bez żadnego planu.
Dźwięk nadchodzącej wiadomości, oderwał ją od okna. Jasmine złapała za telefon, po cichu licząc, że to Key wreszcie odpisał. Poczuła rozczarowanie, ale te szybko zostało zastąpione ekscytacją. Nie mogłaby zignorować zaproszenia na spacer. Na ustach pojawił się lekki uśmiech i Jasmine nie traciła czasu. Nie minęło nawet pięć minut, gdy znalazła się na środku ulicy i ruszyła na miejsce spotkania z przyjaciółką, kompletnie nieświadoma, że Aimee podchodzi do niej jeszcze inaczej.
Z ciemną kurtką narzucona na szczupłe ramiona, na czerwonym świetle przemknęła przez przejście dla pieszych i w końcu dostrzegła brunetkę na drugim końcu ulicy. Uśmiechnęła się do niej z oddali, ciekawa co Aimee robiła do tej pory. Uwielbiała świadomość, że może na nią liczyć o każdej porze dnia i nocy, chociaż ich spotkania najczęściej odbywały się po zmroku. Zawsze ekscytujące i ciekawe, na których nie mogłaby się nudzić.
- Co znowu wymyśliłaś? - Parsknęła śmiechem, bowiem miała idealny przykład swych własnych myśli. Mimo wszystko kochała niespodzianki, chociaż życie zafundowało jej już jedną, której nadal nie mogła przeboleć. Posłusznie ruszyła za Aimee i wyrównała z nią krok, zerkając z ukosa na twarz wokół której tak pięknie układały się ciemne włosy. Nie puszczała dłoni, zupełnie naturalnie podchodząc do tego gestu.
- Porywasz mnie? - Zażartowała, gdy rozejrzała się po obskurnych budynkach, które mijały. Na szczęście nie była typem osoby, który poczułby lęk w takich miejscach. Znała takie, szwędała się po gorszych dziurach. Była tylko ciekawa co Aimee wymyśliła.
-
To jedno krótkie zdanie sprawiło, że na twarzy brunetki pojawił się psotny uśmiech. Co to byłaby jednak za niespodzianka, gdyby w porywie chwili o wszystkim jej powiedziała? Marna! A Aimes lubiła zaskakiwać swoich bliskich, obserwować ten cień zaskoczenia pojawiający się na ich twarzach; unoszące się do góry kąciki ust, rozbawione spojrzenia. Nie mogła więc tak po prostu zdradzić jej tego, dokąd ją zabiera, ale hej. Przecież znały się na tyle długo, że Jasmine jej ufała, prawda? Wyszczerzyła się więc w uśmiechu, a potem z miną mówiącą nic z tego, pokręciła przecząco głową.
”Sama zobaczysz, spodoba Ci się” zapewniła wesoło, przyspieszając kroku i zerkając na nią kątem oka. W świetle ulicznych latarni wyglądała tak ślicznie. Jej długie, kręcone włosy podskakiwały przy każdym kroku, mijane neony odbijały się w jej tęczówkach. A usta… te usta… w pewnym momencie aż musiała odwrócić wzrok, bo tak bardzo ją rozpraszały. Gdy na nie patrzyła, ciężko się jej było skupić na czymkolwiek innym. Czy Jass tego nie widziała? A może nie chciała tego widzieć? W końcu się przyjaźniły, a przyjaźń mogła zaburzać osąd.
“Porywam. I przyznam, że sama nie wiem, czy jestem bardziej zadowolona czy zawiedziona. Nie wyglądasz na taką, która by się bała” zaśmiała się, błyskając w ciemności swoimi równymi, białymi zębami. Gdy doszły do końca alejki, Hale zatrzymała się na moment, zastanawiając się, który kurs powinny obrać - skręcić w prawo czy w lewo. W najdalszych zakamarków pamięci wyłowiła zakurzone wspomnienie, a gdy mapa pojawiła się jej przed oczami, uśmiechnęła się zadowolona. “Tamtędy” wskazała ruchem dłoni, nie zaczekała jednak na jej reakcję. Po prostu pociągnęła dziewczynę za sobą, śmiejąc się cicho, gdy na skutek nagłego rozpędu zderzyły się ze sobą, a od tej niespodziewanej bliskości Aimee zakręciło się głowie.
”To bardzo piękne miejsce” zaczęła swą opowieść, z gracją lawirując pomiędzy pokrywającymi chodnik kałużami. “Byłam tam raz, lata temu. Obiecałam sobie, że gdy wrócę… wezmę ze sobą kogoś wyjątkowego” dodała, zagryzając dolną wargę. Wprost nie mogła się doczekać, aż Khayyam zobaczy te wszystkie wspaniałe malunki i uliczne murale.
-
- Jesteś szalona. - Odpowiedziała i roześmiała się, ale swym spojrzeniem zdradzała, że bardzo podoba jej się ta mała wycieczka w nieznane. Uwielbiała odkrywanie nowych miejsc, a obecna uliczka chyba nie była jeszcze przez nią zbadana. Może kiedyś. Czas jednak zmieniał wszystkie miejsca, więc po kilku tygodniach lub miesiącach, mogły wyglądać o wiele inaczej niż kiedyś.
- Och no to się cieszę, że to właśnie mnie porwałaś a nie jakiegoś... mężczyznę. - Odpowiedziała wesoło i nie miała na myśli nic złego. Wiedziała, że wokół Aimee kręci się dużo osób a mężczyźni wręcz zabijają się o jej uwagę. Cieszyło ją więc, że to ona otrzymała zaszczyt ujrzenia tego wyjątkowego zakątka Seattle. Uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki.
- Och wow! - Zatrzymała się w miejscu, gdy wreszcie wyszły zza rogu i stanęły przed muralami, których Yasamine nigdy wcześniej nie widziała. Seattle obfitowało w piękne miejsca, ale to w którym stały, było rzeczywiście wyjątkowe. Jas uniosła spojrzenie i rozejrzała się po wysokim murze, na którym ktoś stworzył dzieła, nieporównane z innymi.
- Aimee... jestem pod wrażeniem.. - Przyznała, szczerze zachwycona widokiem. Nie mogła wprost oderwać oczu od rysunków, które musiały ostać stworzone z miłością i pasją, naprawdę rzadko spotykaną.
-
Krew w jej żyłach zawrzała, a w jej głowie zaszumiało. A może to nie ona tak na nią działała? Może wszystkiemu winne były wypalone na pusty żołądek papierosy, zapite sporą ilością czegoś wysokoprocentowego, co przed koncertem wcisnął jej do ręki barman? Nie była pewna, jednak za każdym razem kiedy tylko kątem oka na nią zerkała czuła przyjemne ciepło rozchodzące się w okolicy klatki piersiowej.
“I to moja droga jest bardzo piękny komplement. Uroda przemija, szaleństwo pozostaje” rzuciła, uśmiechając się pod nosem. Gdyby tylko mogła, oddałaby wszystko, aby wejść do głowy Khayyam. Dowiedzieć się co sądzi o jej osobie. Co się jej w niej podoba, a co ją drażni bądź wprawia w zakłopotanie. Bogatsza w tego typu wiedzę czułaby się pewniej. Może nawet odważyłaby się zrobić ten pierwszyk krok i zaryzykować? Kto wie?
“Niby, którego miałabym zabrać? Tego, który wpatruje się we mnie jak w obrazek, ale za cholerę mnie nie słucha? Tego, który stwierdził, że jesteśmy lepszymi przyjaciółmi niż kochankami? A może tego, który komentuje wszystkie moje posty na Instagramie i reaguje na każdą relację?” zapytała z wyraźnym rozbawieniem w głosie, w całym tym wywodzie celowo pomijając Klucza i Milo, co by nie komplikować jeszcze bardziej. I bez rodzinnych zażyłości była ona bowiem cholernie zagmatwana. “Faceci są przereklamowani, Jass. Kobiety za to są piękne, mądre i… naprawdę dobre w łóżku. Udawane orgazmy? Zapomnij, nie ma szans” dodała, sugestywnie zagryzając dolną wargę. W tym temacie miała coś tam do powiedzenia i o ile nie miała nic przeciwko, aby dzielić się własnymi doświadczeniami - o wiele chętniej posłuchałaby o przygodach brunetki. Czy kiedyś, chociażby i po pijaku całowała się z jakąś koleżanką? Czy się jej to podobało?
“Och, cieszę się, że Ci się podoba” przyznała, nie będąc do końca pewna czy zachwyty wynikały z autentycznego podziwu, czy może z konieczności szybkiej zmiany tematu. Zamiast się jednak dopytywać pozwoliła przyjaciółce nacieszyć oczy, nie odrywając od niej wzroku ani na moment. Śledząc jej wszystkie, nawet najdrobniejsze reakcje. “Usłyszałam dzisiaj w radiu, że będą wyburzać te ściany. Mają tutaj postawić nowe osiedle mieszkalne. Pomyślałam, że to ostatni dzwonek, żeby jeszcze raz tutaj przyjść, je zobaczyć… Chodź, zrobimy sobie zdjęcie. Na pamiątkę” wyjęła z torebki komórkę i zbliżyła się do dziewczyny, aby obie zmieściły się w kadrze. “A teraz jeszcze jedno, ale tym razem robimy głupie miny” zaproponowała i nie czekając na jej zgodę, wystawiła język do obiektywu.
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world
-
- Nic nie warci.. - Mruknęła tylko pod nosem, ale darowała sobie dłuższe komentarze, bowiem nie tylko temat przybrał nieco inną formę, to jeszcze przed oczami pojawiły się wspaniałe murale. Co prawda nie była tak wyzwolona jak Aimee, to jednak nie krępowałaby się pociągnąć tematu, który ta wplotła w ich rozmowę. Ale może jeszcze będzie okazja, żeby do tego wrócić. Tymbardziej, że Jasmine nie szczędziłaby przyjaciółce pochwał pod adresem jej urody oraz charakteru.
- To jest wspaniałe! - Naprawdę i szczerze była zachwycona miejscem. Przykro było jej usłyszeć, że ten wspaniały mur zostanie wyburzony na rzecz czegoś zwykłego, prostego i kompletnie bez wyrazu. Spojrzała na Aimee i otworzyła usta, bo już buntownicza natura dała o sobie znać. Jasmine poczuła pragnienie uratowania tego miejsca! Zmarszczyła czoło, ale tylko na sekundę, bo nie potrafiłaby odmówić Aimee zrobienia tej małej pamiątki.
Przysunęła się blisko niej i wręcz przytuliła się policzkiem do jej twarzy, po czym wystawiła język, którym prawie dotknęła skóry przyjaciółki. Parsknęła śmiechem, rozbawiona zdjęciem, które mignęło na ekranie i spojrzała na Aimee, kciukiem przecierając kącik swoich ust.
- Nie polizałam cię przypadkiem? - Roześmiała się, bo już sama nie wiedziała, czy czasem nie obśliniła jej policzka. - A i zdjęcie zostaje dla nas. Żadnego instagrama! - Rzuciła szybko, zanim przyjaciółka zdecydowała się odpalić aplikację. Yasamine denerwowało, że jej przyjaciele koniecznie muszą dzielić się kadrami ze swojego życia z tymi wszystkimi obcymi ludźmi, którzy je obserwowali.
-
Och, gdyby tylko dowiedziały się wcześniej - z pewnością zorganizowałyby protest. Zwołały ludzi, przygotowały kolorowe transparenty, Hale nagłośniłaby sprawę na Instagramie, wciągnęła ludzi ze swojej uczelni, zachęciła do udziału lokalnych artystów. Stanęłaby na głowie. Poruszyła niebo i ziemię. Czas jednak był mocno ograniczony, nie pozwalał na podjęcie jakichkolwiek, zdecydowanych działań, a Aimes jakkolwiek nie lubiła godzić się z porażką, nie umiała robić rzeczy na pół gwizdka. Albo wszystko, albo nic - to była jej dewiza. Zamiast więc walczyć, tym razem miała zamiar usunąć się w cień. Pożegnać się z ulubionym miejscem, spędzić miłe chwile w towarzystwie najlepszej przyjaciółki i… z uśmiechem na ustach wrócić do domu.
“Przypadkiem? Nie wierzę w przypadki moja droga. To mi wyglądało na całkiem intencjonalne polizanie” rzuciła ze śmiechem, posyłając jej rozbawione spojrzenie. Tak naprawdę Khayyam nawet jej nie dotknęła językiem, ale kto bronił jej trochę się podroczyć? “Hej, jak to dla nas? Nie pozwolisz mi pochwalić się całemu światu, że mam taką piękność u swojego boku?” wygięła usta w podkówkę, jednak zgodnie z wolą przyjaciółki zamiast kliknąć “opublikuj”, jedynie zapisała zdjęcie w galerii z zamiarem wywołania go w najbliższym punkcie fotograficznym, oprawienia w ramkę i zawieszenia na ścianę. “Chodź, zrobię Ci jeszcze kilka fotek” zaproponowała, celując w jej stronę obiektywem. “Ten mural… pięknie będzie wyglądał w tle. Stań o tutaj, głowa do góry, cycki do przodu” instruowała, co jakiś czas w ciemności błyskając fleszem. “Jesteś piękna, wiesz?” mruknęła, podchodząc do dziewczyny i odgarniając z jej twarzy niesforne kosmyki włosów. “Bardzo piękna” dodała, nawijając na palec pojedynczy pukiel i posyłając jej roziskrzone spojrzenie.
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world
-
- To lepiej zajmij się tą pięknością i chowaj ten telefon! - Stwierdziła, ale bez cienia jakiegokolwiek zdenerwowania. Na razie nie było to takie drażniące, ale gdy ktoś za dużo siedział w telefonie przy Jasmie, nie krępowała się, żeby zwrócić uwagę. Tak samo jak tego całego wyścigu w social mediach, nienawidziła też ciągłych zdjęć, więc najpierw odwróciła się i machnęła ręką, ale w końcu dała za wygraną i pozwoliła Aimme zrobić kilka zdjęć.
- Dość! - Zareagowała w końcu, gdy już oczy od flesza zaczęły ją boleć. Ukłoniła się jeszcze lekko, dając upust swemu rozbawieniu, bo przecież nie mogłaby teraz gniewać się na przyjaciółkę. Cale szczęście, że najbliżsi wiedzieli kiedy odpuścić i nie gnębili jej zbyt mocno, bo nie wytrzymałaby tego i uciekła od takich spotkań. Tymczasem czerpała z nich pełnymi garściami i cieszyła się jak dziecko, przy każdej chwili spędzonej w towarzystwie swoich przyjaciół.
Yasamine oparła się o mur, gdy Aimee podeszła i zaserwowała jej komplement. Bardzo miły, bo która kobiet nie chce zostać doceniona. Nie pierwszy raz zresztą Jasmine słyszała to od przyjaciółki, ale teraz wydawało jej się, że brzmi to trochę inaczej. Nie była pewna dlaczego, ale spojrzała w oczy Aimee i na chwilę zawiesiła się na brązowych źrenicach.
- Tak? - Wypowiedziała pytanie, jakby oczekiwała czegoś więcej. Gdzieś w głowie przemknęło jej, że Aimee czegoś chce, ale podświadomość podpowiadała, że nie tego co zwykle. - Nie wezmę udziału w żadnej sesji zdjęciowej. - Powiedziała, ale bez tej swojej pewności siebie, bo panna Hale wydawała się jakaś inna a Jasmine nie mogła rozgryźć dlaczego. Nie, tu nie mogło chodzić o próbę wciągnięcia jej w świat fleszy czy filmów. Tu wisiało coś więcej.
-
“Mam się Tobą zająć… w jakiś konkretny sposób?” zapytała, unosząc do góry brew i pozwalając sobie przybrać zaczepny, nieco rozbawiony wyraz twarzy. Jasmine nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że nieustannie ją prowokowała, a… Aimee była człowiekiem o słabej woli. Szybko ulegała pokusom. Zwłaszcza tym przyjemnym.
“No dobrze już, dobrze” machnęła ruchem ręki, chowając urządzenie do torebki, uprzednio oczywiście upewniając się, że zdjęcia zostały zapisane i czekają sobie na nią grzecznie w galerii, że będzie mogła wrócić do nich w dowolnym momencie i z uśmiechem na ustach, obejrzeć je wszystkie po kolei, rozpływając się nad tym, jaka Khayyam jest śliczna i urocza.
“Tak” mruknęła, ani na moment nie odrywając wzroku od jej przepięknych, błyszczących oczu, w których mogła teraz dostrzec własne odbicie. Kąciki jej ust nieznacznie uniosły się ku górze, a w głowie jej zaszumiało. Były tak blisko siebie, że na twarzy była w stanie poczuć jej słodki, ciepły oddech, zapach żelu pod prysznic i perfum.
“Nie mówię tego, żeby Cię do czegoś przekonać. Mówię to, bo tak uważam” szepnęła i kierowana jakimś magicznym, tajemniczym impulsem - nachyliła się nad nią, ostrożnie muskając wargami jej usta, a gdy dziewczyna zamiast uciec z krzykiem, wciąż przed nią stała, nabrała do płuc większy haust powietrza, rzuciła do siebie w myślach raz kozie śmierć i ponowiła pieszczotę, tym razem nieco odważniej, śmielej, mocniej do niej przywierając, jedną z dłoni wplątując pomiędzy jej ciemne, kręcone włosy. Od dawna miała na to ochotę, ale teraz nie była w stanie się powstrzymać. Nie chciała.
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world
-
A w tym momencie, może gdyby wyczuła coś wcześniej, postarałaby się, żeby wszystko rozeszło się po kościach. Trudno powiedzieć! Ceniła sobie Aimee jako przyjaciółkę i nie chciałaby, żeby cokolwiek popsuło ich relację. A czy miłosne rozterki nie były takim powodem do przyszłych niesnasek? Też trudno powiedzieć. Na razie Yasamine nadal tkwiła przy ścianie i zupełnie nieświadoma, wpatrywała się w przyjaciółkę, kompletnie nie spodziewając się tego co nastąpiło chwilę później.
Pierwszy pocałunek, delikatny niemal jak muśnięcie był wielkim zaskoczeniem. Na tyle wielkim, że Jasmine nie miała nawet szans, żeby skupić się na przyjemności. Rozchyliła usta, prawie składając je do jakiegoś słowa, ale zanim zdążyła się odezwać, Aimee ponowiła pocałunek. Jasmine na moment zgłupiała, ale była to zaledwie sekunda. Bez zastanowienia i zupełnie spontanicznie, oddała pocałunek, który zawrócił jej w głowie. Przymknęła oczy, pozwalając sobie na chwilę słabości pod dotykiem przyjaciółki. Oparła się o kolorowy mur i uniosła dłonie, które oparła na biodrach panny Hale. Aimee ledwo mogła je poczuć, bo Yasamine zrobiła to tak delikatnie i nieśmiało, aż sama niewiele wiedziała.
Świadoma tylko tego, że pieszczota ust jest tak przyjemna, nie potrafiła przerwać pocałunku, zainicjowanego przez przyjaciółkę. Przesunęła dłonie wyżej, wsuwając je pod materiał i dopiero gdy poczuła skórę Aimee pod palcami, cofnęła palce i twarz.
- Co... - Nie wiedziała co powiedzieć, jak zareagować. Odsunęła się o wiele za późno, żeby powiedzieć, że pocałunek w ogóle jej się nie podobał. Podobał i Aimee mogła być tego pewna, czując jak Jasmine sama pogłębia pieszczotę. Khayyam oblała się rumieńcem i odetchnęła ciężko, ale nie ruszyła się z miejsca, nadal wpatrzona w przyjaciółkę, z tysiącem myśli pod kręconą czupryną.
-
A jeśli chodzi o wychowanie…. Aimes nigdy nie miała wątpliwości, że orientacja seksualna to coś, z czym człowiek przychodzi na świat, a nie wraz z upływem lat nabywa. Czasami jednak zastanawiała się, czy gdyby nie rodzinna tragedia i to, że w wieku siedmiu lat została przygarnięta przez państwa Hale, byłaby równie otwarta na świat i skłonna do eksperymentów. Zwłaszcza, że z całej gromadki jej przybranych braci i sióstr najbliżej była z Shahem dla którego płeć, kolor skóry czy religia nie miały żadnego znaczenia - i to właśnie jego podejście do miłości ukształtowało ją jako młodego człowieka. Niewykluczone, że dorastając z biologicznymi rodzicami znanymi z dość konserwatywnych poglądów spotykałaby się wyłącznie z facetami, próbując ignorować pociąg do spotykanych na swojej drodze kobiet. Fakt faktem, to były wyłącznie jej rozważania. W dodatku takie, które nachodziły ją, gdy od czasu do czasu nawiedzały ją mgliste wspomnienia i nachodziła ją tęsknota za domem. Tym pierwszym, którego wyglądu już nawet nie pamiętała - jedynie uczucia, które towarzyszyły jej, gdy była małą dziewczynką i wraz z tatą bawiła się w ogrodzie, polewając się na zmianę wężem ogrodowym.
Całując brunetkę…. sama właściwie nie była pewna tego, czego się spodziewała. Pewnie, jakaś jej część liczyła na to, że Khayyam odwzajemni pieszczotę. Inna zaś - obawiała się odrzucenia. Tego, że dziewczyna odsunie się od niej jak poparzona i ucieknie z krzykiem. Jak zawsze więc, gdy dwie panienki Hale kłóciły się ze sobą, ciemnowłosa po prostu się wyłączala. Przechodziła w tryb autopilota - pozwalając, aby ciało bezwiednie się poruszało, działało bez jej woli. Świadomość jej wróciła w momencie, w którym poczuła jak przyjaciółka muska wargami ostrożnie jej usta, przyciągając ją bliżej siebie. Jak zsuwa dłonie na jej biodra, delikatnie wkładając je pod jej koszulkę, przyprawiając ją o gęsią skórkę wszędzie tam, gdzie towarzyszył jej jej dotyk.
“Co do cholery? Czy może raczej - co, gdzie nauczyłaś się tak świetnie całować? Musimy to powtórzyć?” zapytała, posyłając swojej towarzyszce nieśmiały uśmiech. Dla nich obu sytuacja była nowa, dość nieoczekiwana. Mogły analizować ją na tysiąc różnych sposobów, a te sposoby niekoniecznie musiały się na siebie nakładać. Właśnie dlatego Aimes nie chciała czekać aż zrobi się między nimi niezręczna cisza i w napięciu rozejdą się każda w swoją stronę, a najzwyczajniej w świecie - od razu o tym pogadać. Bez wielkich obietnic i deklaracji, ale za to ze świadomością, że co się stało to się stało, ich przyjaźń jest silna i nic jej nie zagraża. “Przepraszam, jeśli Cię zaskoczyłam. Właściwie… miałam na to od dłuższego czasu i kiedy tak stałaś, nie mogłam się powstrzymać. No i… było lepiej niż to sobie wyobrażałam” przyznała, kiwając głową, przestępując z nogi na nogę.
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world
-
- Naprawdę? - Zdołała odpowiedzieć, trochę zła na siebie, że nie potrafi przybrać tej swojej pewności siebie, którą inni jej przypisywali. Ale z drugiej strony, nie czuła też wielkiej potrzeby. Nie przy Aimee, przy której czuła się na tyle swobodnie, by pokazać każdą swoją twarz. W tym momencie mocno zaskoczoną i niepewną, ale to wcale nie było takie złe.
- Znaczy, to miłe... nigdy nie myślałam, że ci się podobam.. - W końcu się zaśmiała lekko, bo to rzeczywiście było przyjemne. Jasmine od dłuższego czasu pozostawała singielką i nawet nie starała się tego zmienić. Było jej dobrze samej ze sobą. Spojrzała na Aimee i zmrużyła oczy, bo nie wiedziała za bardzo jak teraz będzie wyglądać ich znajomość. Nie chciała tracić panny Hale jako przyjaciółki. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby kolejna tak bliska osoba zniknęła z jej życia, bo coś powiedziała lub zrobiła. Nie wiedziała jak ma to wszystko skomentować, ale nie chciała też urazić przyjaciółki. Wiedziała, że ta się otworzyła i na pewno musiała zdobyć się na odwagę, żeby tak zrobić. Jasmine zawsze podziwiała takie osoby i również nie chciała przejść przez życie wiecznie czegoś się bojąc.
Aimee w tym momencie wydawała się jeszcze piękniejsza, jeszcze bardziej wspaniała, niż dotychczas. Była przez Jas uwielbiana, ale pod kudłatą czupryną pojawiły się zupełnie nowe myśli. Musimy to powtorzyć? Tłukło się w jej głowie a Jasmine pomyślała, że czemu nie! Z bijącym sercem i prawie nie oddychając, przysunęła twarz do Aimee. Ale nie pocałowała jej od razu. Przesunęła spojrzeniem od jej oczu do ust i delikatnie opuszkami palców przesunęła po pełnych wargach. Było w tym coś ekscytującego. Jakby odkrywała pewną tajemnicę. Poznawała zupełnie nowy świat, który był o wiele bardziej fascynujący. Mimo, że jedna część Yasamine nigdy sobie tego nie wyobrażała, druga chciała teraz poczuć. Jeszcze raz. Powtórzyć. Na chwilę Jas znowu spojrzała w oczy przyjaciółki i opuszki palców przesunęła na policzek, by wreszcie pocałować ją jeszcze raz. Delikatnie, niemal smakując usta i delektując się tą chwilą.
-
“Wracajmy już, zrobiło się późno” mruknęła miękko, odgarniając jej z czoła parę zabłąkanych kosmyków włosów, które uparcie wpadały jej do oczu. “Chodź, odprowadzę Cię do domu” dodała, skracając jej ostatniego całusa, a następnie łapiąc ją za dłoń i bez pośpiechu, leniwym, miarowym krokiem, kierując się w stronę wyjścia z uliczki. Światło latarni ulicznych rozjaśniało noc. Rzucało wspaniałą, złocistą poświatę, która odbijała się w mijanych przez nie kałużach. Widoczna była w oknach domów i wystawach sklepowych. Aimee wprost uwielbiała te ich małe, nocne eskapady. Mroźne powietrze smagające ich twarze, wiatr przyjemnie rozwiewający włosy. To, że chodniki były niemalże całkowicie puste - jedynie raz na jakiś czas mijał je jakiś wracający z mocno zakrapianej imprezy, uradowany imprezowicz. Właśnie w tych warunkach najlepiej się jej myślało. Łatwiej było jej opanować ten chaos we wnętrzu głowy.
“Jesteśmy” rzuciła miękko, gdy znalazły się już pod jej drzwiami. “Było cudownie, Jas. Śpij słodko, widzimy się jutro” dodała, posyłając jej lekki uśmiech, a następnie czule głaszcząc wierzch jej dłoni. A kiedy się już pożegnały, odwróciła się na pięcie i znów znalazła się na zewnątrz. Z torebki wyciągnęła paczkę papierosów, jednego z nich wcisnęła między zęby i raz za razem zaciągając się tytoniowym dymem, ruszyła w stronę własnego mieszkania.
/ zt x 2
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world
-
- 1