WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

001. outfit Przyjemne promienia Słońca otulające okolice domu spokojnej starości, chociaż przez chwilę nadawały temu miejscu pozytywnej aury. Zaglądające przez dokładnie umyte szyby ogniska ciepła, wprawiały w doby humor nie tylko przebywających w nim staruszków, ale także personel czy osoby odwiedzające. Sama Eden tego dnia czuła się dużo pewniej niż zwykle; święcie przekonana o tym, że nie ma siły aby spotkała dziś na swojej drodze Turnera, dosyć pewnie kroczyła korytarzami domu starców, ciepłym uśmiechem żegnając się już z pensjonariuszami. Dziś było spokojniej; nie musiała oglądać się za siebie z obawą, że za jej plecami ponownie pojawi się Fritz, chcący w jej mniemaniu udaremnić jej wspaniały plan odwiedzin u pana Webbera. Mogła spędzić ze staruszkiem spokojne dwie godziny, na rozmowach o rodzinach mrówek, słuszności maku na preclach czy rodzynek w serniku. Potrafiła rozmawiać z mężczyzną absolutnie o wszystkim a każdy temat był dla niej równie ważny co poprzedni. Tego dnia jednak postanowiła podzielić się ze staruszkiem fragmentem swojej najnowszej powieści, która zyskała uznanie nie tylko u jej dziadka ale także u pozostałych osób przebywających w tej chwili na stołówce. Eden była tak bardzo podekscytowana miłymi słowami swoich słuchaczy, że dopiero po wyjściu z budynku zorientowała się, że musiała zostawić swoje zapiski na jednym ze stolików. Nie mogła jednak pozwolić na to aby jej twórczość została przeczytana przez osoby niepowołane, stąd też rzuciła się pędem z powrotem do wnętrza budynku, prosząc w myślach o pomyślne zakończenie misji. Była tak bardzo zła na siebie za swoje gapiostwo, że nie miało dla niej większego znaczenia to kogo mijała po drodze i czy warto było z tą osobą się przywitać. Odetchnęła dopiero stojąc u progu stołówki, skąd już doskonale widziała leżący leniwie na jednym ze stolików granatowy notatnik. W geście ulgi, kąciki jej ust niekontrolowanie powędrowały ku górze a ona sama skierowała swoje kroki w stronę pustego już stolika - widać pensjonariusze udali się już na popołudniową drzemkę w swoich pokojach. Zanim jednak dotarła do odpowiedniego stolika, drogę przeciął jej dobrze znany chłopak, na którego w tej całej nerwowej sytuacji nie zwróciła nawet uwagi. Przestraszona tym, że jej notatnik może trafić w niepowołane ręce, przyspieszyła nieco kroku lawirując między pustymi stolikami. - Przepraszam! - odezwała się w końcu do stojącego nieopodal Turnera, który dzierżył już w swoich dłoniach jej osobisty, granatowy skarb. - To mój notatnik. Czy mogę go odzyskać? - zapytała niepewnie, stojąc dwa stoliki dalej od chłopaka, trzymając tym samym niezrozumiały dystans.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Szybkim krokiem przemknąłem przez korytarze i z łatwością odnalazłem drogę na stołówkę, która była już pusta. Niestety spóźniłem się i pensjonariusze poszli na popołudniową drzemkę jak zawsze mieli to w zwyczaju robić po obiedzie. Cóż, nie wyrwałem się z pracy szybciej, ale teraz mogłem chociaż ogarnąć pomieszczenie, a personel będzie miał również chwilę wolnego. Odnalazłem wzrokiem Roya i uniosłem rękę w geście przywitania się, po czym dałem mu do zrozumienia, że zajmę się poukładaniem krzeseł i wytarciem stolików, podziękował mi skinieniem głowy i ruszył na zasłużony odpoczynek. Byłem pełen podziwu dla personelu, siedzieli tu 24/7, byli na każde zawołanie staruszków, a mimo wszystko wciąż kipiała od nich radość, chęci do niesienia pomocy, zero agresji, zmęczenia, nie było po nich nic widać, jedynie szeroki uśmiech, który sprawiał, że od razu każdemu poprawiał się humor, zastanawiałem się jak to możliwe? Przecież oni też byli ludźmi, a nie robotami, a każdemu kiedyś kończy się cierpliwość, puszczają nerwy, jednak tutaj u nikogo nie zauważyłem chwili słabości, nawet wtedy, kiedy ja już dopuszczałem się w myślach morderstwa. Cóż, wierzyłem jednak w to, że to są Ci ludzie, którzy nadrabiają dobrocią za innych, za takich jak ja. Podszedłem do kolejnego stolika i zauważyłem na nim jakiś notatnik, zaciekawiony, nie spuszczając spojrzenia z zeszytu, powiesiłem szmatkę na oparciu krzesła i sięgnąłem po granatową rzecz, jednak nim zdążyłem jakkolwiek bliżej się temu przyjrzeć, usłyszałem nieznany mi głos. Uniosłem spojrzenie i moim oczom ukazała się właśnie ona. Serce zabiło mi szybciej, źrenice się rozszerzyły, a wzrok mi się zamglił, przez co musiałem kilkakrotnie szybko mrugnąć by wszystko wróciło do normy. Gdy do moich uszu dobiegło jej pytanie, uśmiechnąłem się delikatnie gdy tylko wyczułem w jej głosie niepewność, skinąłem jednak głową na znak zgody i wyciągnąłem rękę z notatnikiem nieco przed siebie, dając jej tym samym znać, że może go sobie zabrać, ale najpierw musi do mnie podejść. - W końcu mam okazję Cię poznać, zaczynałem już powoli myśleć, że sobie Ciebie tylko wyobraziłem. - powiedziałem, nie spuszczając wzroku z jej ślicznej buźki. w końcu mogłem zobaczyć ją z bliska, była jeszcze piękniejsza niż mi się wydawało, że jest. - Tyle razy próbowałem już gdzieś na Ciebie wpaść, a Ty wciąż ulatniałaś się jak jakieś powietrze, powoli zaczynałem wątpić w swoje zdrowie psychiczne. - rzuciłem żartobliwie i obdarzyłem ją szerokim i przyjaznym uśmiechem, robiąc kilka kroków w jej stronę, tym samym cofając dłoń, w której trzymałem jej własność i wyciągnąłem prawą, w geście przywitania się. - Jestem Fritz. - przedstawiłem się, nie wspominając nawet o tym, że wiem jak nazywa się i ona, bo przecież wypytałem cały personel i połowę podopiecznych o nią, znałem jedynie jej imię, ale teraz miałem okazję, poznać ją trochę lepiej i miałem nadzieję, że w końcu mi się to uda. Kiedy zbliżyłem się do niej, nagle poczułem w żołądku dobrze znane mi uczucie, które zawsze towarzyszyło mi, gdy ją widziałem, jednak teraz, ze względu na bliskość, stało się to dwa razy bardziej intensywne, aż poczułem dreszcze na całym ciele.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie powinno go tu być. Przecież wszystko zaplanowała tak, że była święcie przekonana o jego nieobecności. Coś w jej wyliczeniach poszło jednak nie tak, bo właśnie stał przed nią podejrzanie zadowolony Turner, który w swoich dłoniach trzymał niezwykle cenną dla niej rzecz. Z powodu nerwów, spowodowanych obecnością mężczyzny, poczuła nieprzyjemne uczucie w żołądku. Czyżby rozpoczynał swoją grę, której finałem miałoby być udaremnienie jej kłamstwa? Obawiała się, że za jego przyczyną mogłaby już nigdy więcej nie móc odwiedzać zaprzyjaźnionego staruszka. W przeciwieństwie do Fritza, kąciki jej ust w pierwszej chwili nie drgnęły ku górze ani o milimetr. - Chyba mnie z kimś pomyliłeś. - odpowiedziała krótko, tuż po jego słowotoku. Chciała jedynie swój notatnik, jakakolwiek rozmowa była w tej chwili zbędna. Kilka sekund zajęło jej zanim znacznie dokładniej zlustrowała twarz mężczyzny; do tej pory, gdy migał jej gdzieś na korytarzach nie miała okazji mu się przyjrzeć. Dzisiaj jednak mogła pozwolić na trochę więcej niż zazwyczaj. Musiała przyznać, że piegi w okolicach jego nosa wyglądały naprawdę uroczo. I to właśnie przez nie zapatrzyła się na niego nieco zbyt długo, przez co zawstydzona odbiegła wzrokiem ponownie na okładkę granatowego notesu. I kiedy miała już po niego sięgnąć, mężczyzna zdecydował się podroczyć z nią nieco i przedstawić. - Miło mi Cię poznać, Fritz. - odpowiedziała niepewnie a kiedy mężczyzna zbliżył się do niej o krok, ona cofnęła się odruchowo o tę samą odległość, wpadając na jedno ze stojących za nią krzeseł. Odruchowo, nie chcąc wzmagać hałasu, złapała za jego oparcie, przez co wyglądało to wszystko tak, jakby w odpowiedniej chwili chciała się nim zasłonić. Zawzięcie odwlekała moment, w którym powinna mu się przedstawić. Wiedziała, że każdy jej błędny ruch może zostać wykorzystany przeciwko niej. - To skoro już na mnie wpadłeś i okazuje się, że z Twoim zdrowiem psychicznym jest wszystko w porządku to może oddasz mi notatnik? - zapytała dość zachęcająco, nie chcąc rozpoczynać czegoś na kształt licytacji a spokojem i opanowaniem osiągnąć swój cel. Chcąc nieco bardziej zachęcić mężczyznę do współpracy, nieśmiało uśmiechnęła się w jego stronę po czym wolnym ruchem tym razem ona wyciągnęła dłoń w jego stronę. - Trochę mi się spieszy, Fritz. - skłamała, mając nadzieję że przyspieszy tym decyzję stojącego naprzeciw niej mężczyzny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trochę nie pasowało mi to, że była tak zdystansowana, jakbym był jej wrogiem, a przecież jeszcze nic nie zdążyłem jej zrobić no nie? Szkoda, że wiało od niej takim chłodem, myślałem, że jest bardziej otwarta i przywita mnie jakoś milej, cóż, myliłem się, co cholernie mnie zaskoczyło. Ciekawe co było powodem takiego jej zachowania. - Nie pomyliłem. - odparłem równie krótko co ona, bo po co się nad tym rozdrabniać? Kiedy sama mi się nie przedstawiła, zmarszczyłem brwi i przyjrzałem jej się uważniej. - Mi również miło Cię poznać? - rzuciłem w sposób znaczący, że jednak chciałbym poznać również jej imię by w końcu przestała być dla mnie jedną wielką tajemnicą. Teraz kiedy w końcu udało mi się ją dorwać, musiałem lepiej ją poznać, nie mogłem jej tak łatwo wypuścić z rąk, o nie. Kiedy mnie tak ponagliła z oddaniem notatnika, ująłem go w obie dłonie, przenosząc na niego wzrok i aż mnie kusiło by do niego zajrzeć, jednak postanowiłem nie być ciekawskim gnojem, uniosłem na nią swoje spojrzenie, gdy ponagliła mnie słowami o tym, że się spieszy. - Dziwne, że zawsze Ci się spieszy gdy jestem w pobliżu, po prostu znikasz. Coś zrobiłem nie tak? - zapytałem wprost, bo jednak mnie to zastanawiało, no trochę dziwnie się zachowywała w moim towarzystwie, wolałem wiedzieć o co chodzi, nawet jakby miała mi tu zaraz rzucić najgorszymi wyzwiskami, to przynajmniej wiedziałbym na czym stoję, a tak? Byłem w totalnej kropce i cholernie mnie to irytowało. Podałem jej zeszyt z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Proszę. - skwitowałem ten gest krótko, bo nie miałem zamiaru się z nią droczyć na pierwszym spotkaniu i mimo, że chciałem zatrzymać ją tu na trochę dłużej, to jednak nie chciałem być nachalny wobec niej, nie mogłem zrobić złego pierwszego wrażenia, skoro już chyba miała o mnie nie najlepsze zdanie, bo przecież nie unikała mnie bez powodu prawda? Teraz też czułem, że po prostu ma chęć uciec, cóż, jeśli tak miało być lepiej to śmiało, droga wolna, nie będę jej przeszkadzał w kolejnej ucieczce. Sięgnąłem po szmatkę, którą zostawiłem na oparciu krzesła, bo skoro miała już iść, ja wrócę do swoich zajęć, chociaż na chwilę odrywając myśli od niej i tego spotkania, chociaż już dobrze wiedziałem, że dzisiaj spokojnie nie zasnę, że dziewczyna sukcesywnie wypełni moje myśli.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W głębi duszy była zła na siebie, że tak oschle traktowała chłopaka. W gruncie rzeczy nie zrobił jej nic złego, a jego zainteresowanie jej osobą było w pewien sposób urocze. Z drugiej jednak strony bała się, że może być to jedynie jakaś gra. Znała przecież opowieści na temat Fritza Turnera i na jego nieszczęście nie należały one do najmilszych. Sam zresztą na jednej z ostatnich imprez, zapewne zupełnie nieświadomy jej obecności, pokazał jakim bezdusznym bucem być potrafi. Jednak teraz ... absolutnie nic się nie zgadzało. Chłopak był naprawdę miły, jakby nie był tym samym Turnerem o którym mówi połowa damskiej części miasta. Odebrawszy od niego swoją własność, nie odezwała się ani słowem. - W sumie to jeszcze nic względem mnie nie zrobiłeś. - odezwała się już nieco ciszej, nie mając na celu wytykać mu jego nieskuteczności w działaniu. Słowa te jakby automatycznie wyleciały z jej ust, chociaż absolutnie nie były w jej stylu. Widać jakaś część niej próbowała się jeszcze w jakikolwiek sposób bronić. Jego bezpośredniość sprawiała, że onieśmielona była tym spotkaniem jeszcze bardziej niż zwykle. I mogłaby odetchnąć z ulgą, widząc, że chłopak odpuścił. Był to przecież wymarzony przez nią scenariusz, jednak wyrzuty sumienia spowodowane tym jak go potraktowała nie pozwoliły jej opuścić stołówki. Więc stała tak przez jeszcze kilka sekund, wpatrując się w ruchy nowo poznanego mężczyzny, zastanawiając się nad tym czy jest jeszcze jakikolwiek sens aby ciągnąć tę rozmowę. Dopiero po krótkim czasie wycofała się z pomieszczenia aby spokojnie udać się jednym z korytarzy w stronę wyjścia. Ospałym ruchem wrzuciła swój notes do torby, nie chcąc aby zagubił się po raz kolejny. Jednak sumienie nie pozwalało jej na pozostawienie sprawy na tym etapie. Wściekła na siebie za swoją naiwność i głupotę, dużo bardziej energicznym krokiem wróciła na stołówkę. Nie odezwała się jednak od razu zbierając w sobie siły do kolejnej konfrontacji. - W sumie to wcale mi się nie spieszy. - odezwała się ponownie zwracając na siebie uwagę Turnera. Odstawiła torbę na jedno z krzeseł, po czym dużo pewniejszym krokiem podeszła do mężczyzny. - Nie powinnam tak cię potraktować. Przepraszam, absolutnie nic mi nie zrobiłeś. - kontynuowała dosyć chaotycznie, mając nadzieję że mężczyzna poskleja sobie jej niezrozumiałe wypowiedzi w jedną, logiczną całość. - Strasznie mi głupio. Mam po prostu dzisiaj gorszy dzień, jednak nie powinieneś przez to cierpieć. Dziękuję, że mi pomogłeś i oddałeś mi notes, jest on dla mnie bardzo ważny. - tym razem to ona zalała go potokiem słów, po czym wyciągnęła dłoń w jego stronę w geście przywitania. - Mam na imię Eden,ale Ty chyba szukałeś Sophie, prawda? - przedstawiła się nieśmiało, stawiając wszystko na jedną kartę i dając mu tym do zrozumienia, że doskonale wie o jego śledztwie odnośnie jej imienia. I chociaż była to dla niej niebywale stresująca sytuacja, uśmiechnęła się szeroko jakby z ulgą, wwiercając wzrok w jego tęczówki. - Chciałabym Ci pomóc sprzątać. Mogę? - odezwała się po chwili.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej kolejne słowa zabrzmiały jak coś w rodzaju pretensji i trochę mnie to zaskoczyło, nie spodziewałem się tego, że będzie miała takie zdanie na ten temat. - Brzmi jak oskarżenie, ale nie moja wina, że wiałaś jak tylko mnie zobaczyłaś. - wyjaśniłem, wzruszając przy tym delikatnie ramionami, no bo wybaczcie, ale chyba nie powinna mieć do mnie żadnych pretensji prawda? Ja próbowałem ją gonić, to ona była totalnie nieuchwytna, aż dziwne, że dzisiaj się udało, chociażby na chwilę, chociaż gdyby nie ten nieszczęsny notatnik to pewnie wciąż bawilibyśmy się w kotka i myszkę. Odprowadziłem ją wzrokiem gdy opuszczała stołówkę i cóż, nie pozostało mi nic innego jak zabrać się do dalszej pracy, próbując zająć myśli czymkolwiek, byleby nie dziewczyną, ale naprawdę było trudno. Analizowałem w myślach każdy szczegół, przypominałem wszystkie jej charakterystyczne cechy wyglądu, pełne usta, zgrabny nosek, duże oczy, z tego zamyślenia wyrwała mnie ona sama, wracając na stołówkę. Spojrzałem na nią zaskoczony, zastanawiając się czy znowu przypadkiem czegoś nie zapomniała, a kiedy stwierdziła, że jednak się nie spieszy, posłałem jej delikatny uśmiech, wysłuchałem jej nieco chaotycznych przeprosin, a rozbawienie samo wymalowało się na mojej twarzy.. - Nie przepraszaj, nic się nie stało i z tym notesem to drobiazg. Co takiego ważnego tam skrywasz? Oczywiście jeśli nie chcesz to nie mów. - byłem trochę ciekawy co tam trzyma, że był dla niej taki cenny, oczywiście, że mogłem do niego zajrzeć kiedy tylko miałem okazję, ale nie zrobiłem tego, nie chciałem od razu na starcie ingerować w jej prywatność, nie chciałem zepsuć od razu na starcie naszej relacji, bo znając mnie, zepsuję ją i tak i tak, ale lepiej później niż szybciej, co nie? Gdy przedstawiła mi się innym imieniem niż tym, które znałem, zmarszczyłem brwi. - Czekaj, to jesteś Eden czy Sophie? Ktoś tu ma jakieś tajemnice? - spytałem, lokując na niej swoje zaciekawione spojrzenie, ogólnie to nie wyglądała na taką, która była biegła w kłamstwach i ukrywaniu czegokolwiek, nigdy nie posądziłbym ją o to, że kłamie, a tu proszę, jednak wcale nie była taka grzeczna na jaką wyglądała.Kiedy zaproponowała swoją pomoc, skinąłem głową na znak zgody. - Jasne, zawsze w dwójkę raźniej. - rzuciłem wesoło i podałem jej drugą szmatkę, bo skoro chciała mi pomóc, to nie miałem zamiaru się sprzeciwiać, poza tym dzięki temu spędzę z nią trochę czasu, bo kto wie, czy jutro znowu mi nie zniknie na kolejne kilka, lub kilkanaście dni? Albo może i resztę życia? Wolałem nie ryzykować i chciałem wykorzystać szansę, którą dostałem od losu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pierwszy raz ktoś, oprócz jej rodziców, sam zainteresował się jej notesem a raczej tym co się mogłoby tam znajdować. Znajomi zazwyczaj sądzili, że był on czymś na kształt pamiętnika, gdzie Eden wylewała swoje wszystkie żale i smutki. Nikt z nich nie chciał aż tak bardzo zagłębiać się w problemy brunetki, stąd nigdy nie dopytywano jej o zawartość notesu. Teraz jednak, gdy Fritz zapytał o to co skrywa jej tajemniczy kajet, uśmiechnęła się delikatnie, jednak bardziej z dumy niż do chłopaka. - Staram się pisać. W sensie ... pisuję różne powieści. - wyrzuciła w końcu z siebie, czekając na reakcję chłopaka. Była wręcz przekonana, że w jego głowie wytworzył się obraz powieści pełnych romansu i miłości. Ludzie tak zazwyczaj reagowali, gdy okazywało się jak specyficzne zainteresowania miała Eden. Nikt przecież nie zakładał, że drobna dziewczyna mogłaby umieszczać w swoich powieściach sylwetki wyimaginowanych morderców, którzy niszczyli życia swoim ofiarom w co raz to bardziej wymyślny sposób. Jej dobry humor uleciał wraz zadanym przez niego pytaniem; oczy jakby zaszły jej mgłą a kolana ugięły się po ciężarem jej ciała. Czyżby się myliła? Jej domysły dotyczące tego, że mężczyzna doskonale znał jej tożsamość były błędne? Czyżby właśnie sama, na własne życzenie przyznała się przed nim do kłamstwa? Miała w głowie milion myśli i ponowną ochotę ucieczki. Wiedziała jednak, że nie powinna tego tak zostawiać. - Czyli to nie dlatego chciałeś mnie poznać? - mogłaby przysiąc, że na pewno zbladła. - Ja myślałam, że Ty ... - próbowała się tłumaczyć, jednak nie potrafiła zebrać słów w logiczną całość. Toteż podeszła do niego na tyle blisko aby spokojnie mógł usłyszeć jej szept, bo chociaż byli sami na stołówce, bała się, że ktoś może podsłuchać ich rozmowę. - Nie możesz nikomu powiedzieć, dobrze? Zrobię wszystko. Posprzątam za Ciebie tę stołówkę, ale ani słowa. W przeciwnym razie zabronią mi tu przychodzić, pan Webber zapewne też na tym ucierpi, wiesz? Nie możesz Fritz. - błagalnym głosem próbowała wywrzeć na nim deklarację, że nie piśnie ani słowa. Nie chciała przecież aby dzisiejsza wizyta w domu spokojnej starości była jej ostatnią. Naprawdę skłonna była posprzątać za niego całe pomieszczenie aby tylko nie puścił pary z ust; za bardzo zależało jej na tym aby nadal móc odwiedzać zaprzyjaźnionego staruszka. Nie chcąc pozostać gołosłowną, zabrała się za wycieranie blatów. Dopiero po dokładnym wytarciu trzeciego stolika uniosła ponownie wzrok na mężczyznę, zatrzymując na chwilę swoje nerwowe ruchy. - Jeśli chciałeś poznać Sophie to z tego co mówi pan Webber mieszka na Chinatown. Mogę jakoś załatwić Ci jej numer, czy coś. - zaproponowała, chociaż nie miała bladego pojęcia jak mogłaby to zrobić. Przez myśl jej nie przeszło, że w tej całej sytuacji mogłoby chodzić o poznanie jej samej. Stąd też bardzo wzięła sobie do serca misję zdobycia numeru do Sophie Webber, dla swojego świętego spokoju!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy usłyszałem, że pisuje powieści, zaciekawiła mnie jeszcze bardziej. Teraz bardzo chciałem wiedzieć co takiego pisze. Romansidła? Dramaty? Może jakieś sci-fi? Fajnie by było gdyby chciała przeczytać mi choć jeden fragment. - Przeczytasz mi coś? - zapytałem, z delikatnym uśmiechem na twarzy, mając nadzieję, że się zgodzi i uchyli mi rąbka tajemnicy. Teraz to do maksimum musiałem wykorzystać nasze spotkanie, bo nigdy nie wiadomo, czy jutro znowu nie zacznie przede mną uciekać, kto wie co siedziało w jej głowie.
Kiedy tak mocno się zmieszała po moim pytaniu o jej imię, zmarszczyłem brwi. - Nie? - odparłem niepewnie na jej pierwsze pytanie, bo trochę nie ogarniałem co się za bardzo teraz dzieje. - Że ja co? Co myślałaś? - dopytałem, opierając się biodrem o jeden ze stolików i przyglądałem się jej uważnie, czekając na wyjaśnienia. Kiedy wystrzeliła tak chaotycznie z tym, że nikomu nie mogę powiedzieć, uniosłem brwi w geście zdziwienia, a gdy skończyła, podrapałem się po skroni. - Możesz się uspokoić i wyjaśnić mi o co w ogóle chodzi? No to, że nie jesteś Sophie, a Eden to już wiem. - wolałem wiedzieć co jest grane, w co właśnie w tym momencie mnie wciąga, bo może i miałem w dupie wszystko i wszystkich, ale to miejsce było zupełnie inne, lubiłem tu przychodzić i jeśli miała mnie wciągnąć w swoje kłamstwa, to musiałem mieć pewność, że i ja na tym nie ucierpię, bo szkoda by było, gdyby i mnie mieli się stąd pozbyć.
Kiedy ona zaczęła nerwowo sprzątać te stoliki, wywróciłem teatralnie oczami, bo niepotrzebnie panikowała. - Uspokój się. - rzuciłem cicho, a jej kolejne słowa totalnie mnie zaskoczyły. Czy ona w ogóle sama siebie słyszała?- Jaki numer? Zwariowałaś? Nie chcę poznać żadnej Sophie, chcę poznać Ciebie, podobasz mi się. Myślisz, że biegałbym za jakąś laską, której nigdy na oczy nie widziałem i nawet nie wiem kim jest? Znaczy no, z Tobą jest podobnie, też nie wiem kim jesteś, ale przynajmniej wiem jak wyglądasz. - powiedziałem, podchodząc do niej z uśmiechem na twarzy. Odłożyłem szmatkę na stół. podsunąłem krzesło dziewczynie, a sam usiadłem na drugie, tym samym zachęcając ją do tego, by też zrobiła sobie przerwę, chciałem z nią trochę pogadać, szczególnie teraz, kiedy okazało się, że ona też ma swoje tajemnice.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ktoś oprócz jej rodziców miał poznać jej literaturę? Nawet przez myśl jej nie przeszło aby zapoznawać go ze swoimi zapiskami. Może i jakąś godzinę temu przeczytała fragment swojemu przybranym dziadkowi, jednak jego schorzenie dotyczące problemów z pamięcią uspokajało ją i wiedziała, że staruszek już po kwadransie o wszystkim zapomni. - Przeczytam Ci innym razem. - wymigała się, bo przecież nawet nie zakładała, że chlopak zechce spędzić z nią jakikolwiek, kolejny raz. Tym bardziej po jej kłamstwie, które wyszło na jaw. Sama przecież otwarcie twierdziła że nie przepadała za łgarzami podczas gdy sama stała się jednym z nich. Jej zdaniem Fritz miał pełne prawo do tego aby nie chcieć jej widzieć kolejnym razem. - Sądziłam, że tak chodzisz za mną bo mnie przejrzałeś. Myślałam, że chcesz mi zaszkodzić, donieść na mnie i uniemożliwić mi odwiedziny. Dlatego za każdym razem uciekałam, gdy tylko pojawiłeś się w pobliżu. - próbowała się wytłumaczyć, chociaż nie sądziła aby zrobiło to na nim jakiekolwiek wrażenie. - Pan Webber był moim sąsiadem. Gdy zaczął chorować, rodzina oddała go tutaj. Nikt go jednak nigdy nie odwiedził a gdy pojawiłam się ja, pan Webber był tak schorowany że pomylił mnie z Sophie. Nie miałam serca aby wytłumaczyć mu, że jestem jedynie jego sąsiadką. - miała nadzieję że ta krótka historia całego zamieszania mu wystarczy. Nie chciała jej drążyć, dopieszczać o szczegóły; chciała aby ja zrozumiał i w miarę możliwości nie poddawał ocenie. Zdziwiło ja jednak to, że w tej całej akcji poszukiwaczej chodziło o nią samą, nie jakąś Sophie. I chociaż schlebiało jej to niesamowicie a przez jego słowa po jej karku przebiegł przyjemny dreszcz; ciężko było jej w to uwierzyć. - Podobam Ci się? - powtórzyła po nim jakby chcąc się upewnić. Jednak po chwili zaśmiała się, dochodząc do wniosku że był to jedynie żart z jego strony, dla rozładowania sytuacji. Stąd też, nieco bardziej rozluźniona, zajęła przygotowane przez niego miejsce gotowa na przesłuchanie. Ułożyła na swoich udach ścierkę a wzrok wwiercila w jego tęczówki. - Więc skoro chcesz poznać mnie to... mam na imię Eden, studiuję literaturę, W wolnych chwilach uciekam przed prześladowcami z domu spokojnej starości. - pozwoliła sobie nawet zażartować, delikatnie uderzając go dłonią w kolano. - Lubię biegać wieczorami, kocham ananasy i mojego psa. Tyle wiadomości wystarczy czy coś jeszcze Sherlocku? - dopytała, chociaż rozsiadając się wygodniej dała mu znak że jego kolej na spowiedź.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Trzymam za słowo. - powiedziałem luźno, kiedy obiecała mi przeczytać coś innym razem. Oczywiście, że będę jej o tym przypominał, byłem ciekawy co tam ciekawego pisze, może miała naprawdę spory talent, który się marnował? Bo co jeśli tak? Wtedy będę musiał coś z tym zrobić, jakoś zachęcić ją do tego by spróbowała to gdzieś wydać, bo z życia trzeba korzystać i próbować nowych rzeczy.
Zacząłem słuchać jej wyjaśnień i cicho się zaśmiałem, bo no chyba nie myślała, że aż tak nie mam co robić? Miałbym uprzykrzać jej życie? Próbować ją stąd wywalić tylko dlatego, że skłamała o tym kim jest, ale oczywiście w dobrej wierze? Przecież kiedy przychodziła pan Webber był szczęśliwy, dużo o niej opowiadał, nie mógłbym tego tak zniszczyć, szczególnie, że właśnie nikt inny go nie odwiedzał poza nią. Nie byłem taki, Ci ludzie zasługiwali na odrobinę szczęścia, a jeśli dzięki Eden, pan Webber czuł się znacznie lepiej, to po co to psuć? - Nie martw się, nikomu nie powiem, ale sądzę, że powinnaś poinformować o tym fakcie personel. Jeśli kiedyś znajdzie się tu prawdziwa Sophie, a Ty akurat będziesz przesiadywać z panem Webberem, mogą wyjść z tego wielkie nieprzyjemności. - cóż, wolałem żeby do tego nie doszło, jednak czasami może zdarzyć się tak, że wnuczka przypomni sobie o dziadku, kto wie czy mężczyzna nie ma jakichś oszczędności do przepisania rodzinie, a jeśli chodzi o spadek i testament, to ludzie potrafią być nieobliczalni, tak więc jeśli personel będzie wiedział co i jak, to na pewno nie dopuszczą do tego by Eden i Sophie kiedykolwiek się spotkały w niezręcznej sytuacji.
- Bardzo mi się podobasz. - odparłem bez żadnego skrępowania, bo akurat wyrażanie takich poglądów zupełnie mnie nie zawstydzało. Mówienie o uczuciach było znacznie trudniejsze, ale powiedzieć komuś, że cholernie mnie pociąga, przychodziło mi z naturalną łatwością. Równie łatwo słuchało mi się tego, że ja sam podobam się komuś, bo byłem pewny siebie, za to Eden, niezbyt, wyczułem to po jej śmiechu, kiedy uznała moje wyznanie za jakiś luźny żart, którym to nie było. Kiedy zaczęła mi opowiadać chociaż trochę o sobie, zaśmiałem się, gdy wspomniała o uciekaniu przed prześladowcami. - Weź, robisz ze mnie jakiegoś świra. - stwierdziłem rozbawiony, chociaż w sumie mogło to tak wyglądać, no, ale to nie moja wina, że co chwile gdzieś przede mną uciekała, dobrze, że chociaż wyjaśniło się dlaczego, przynajmniej nadal miałem u niej jakieś szanse, skoro już sobie wyjaśniliśmy, że nie chcę jej zaszkodzić w żaden sposób. - Na razie wystarczy, chyba, że masz zamiar nadal przede mną uciekać, to jednak poproszę więcej szczegółów. - zażartowałem i uśmiechnąłem się rozbawiony, bo jak to miała być nasza jedyna rozmowa, to jednak wolałbym wyciągnąć od niej jak najwięcej, a nie tylko tych kilka informacji. - I w ogóle, jesteś dziwna. Jak można kochać ananasy? Przecież są ohydne. - jęknąłem, wywracając przy tym oczami, po czym roześmiałem się wesoło, chociaż wcale nie żartowałem, nie cierpiałem ananasów i nie rozumiałem, jak w ogóle można te owoce zajadać ze smakiem, fuj.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miał rację. Powinna czym prędzej powiadomić personel o swoim wybryku, coby nie wyjść na wariatkę gdyby wszystko wyszło na jaw. Jednak co się stanie, gdy jej najgorsze sny się spełnią i wizyty u pana Webbera zostaną jej zakazane? Będzie to szkodliwe nie tylko dla niej ale przede wszystkim dla staruszka. - Wszystko wyjaśnię. - rzuciła niechętnie, jakby na odczepnego, dając tym samym do zrozumienia mężczyźnie, że nie ma zamiaru dalej kontynuować tego tematu. Ważne w tej chwili było to, że Fritz nie chciał jej wsypać, więc przez najbliższe kilka nocy będzie mogła spać spokojnie, aż do momentu gdy w końcu zdecyduje się wyznać prawdę.
Widać Turner, w przeciwieństwie do swojej rozmówczyni, nie miał najmniejszego problemu aby wpędzić kogoś w zakłopotanie. Bo tak właśnie czuła się Eden, gdy mężczyzna po raz kolejny wyraził swoje zdanie na jej temat a jej pozostało jedynie delikatne wzruszenie ramion, tak jakby chciała mu powiedzieć no i co z tego? I wcale nie było to spowodowane tym, że mężczyzna nie wzbudzał w niej podobnych uczuć. Wręcz przeciwnie - był bardzo atrakcyjny a na dodatek miły i biło od niego niezrozumiałe ciepło. Wiedziała jednak o całym łańcuszku dziewcząt, które gdzieś przebywały zawsze w jego zasięgu, stąd nie zakładała, że jego słowa mogłyby kiedykolwiek zamienić się w coś więcej. Nie chcąc jednak pozostać mu dłużną, obdarzyła go ciepłym uśmiechem. - To bez znaczenia, że Ci się podobam, Fritz. Niedługo znów Ci ucieknę. - powiedziała już nieco ciszej, jakby zdradzając mu jakąś tajemnicę, przez co musiała nachylić się delikatnie w jego stronę.
Oburzyła się słysząc komentarz dotyczący ananasa. Był to przecież sam bóg w owocowej postaci! Teatralnie więc ułożyła dłoń na swojej klatce piersiowej, rozchylając wargi ze zdziwienia. - Ananasy są najlepsze! - wydusiła jedynie z siebie nie widząc dalszego sensu ciągnięcia tej rozmowy. Nikt przecież nie był w stanie zmienić jej zdania na temat tego owocu; mogła jeść go kilogramami, kochała nad życie i absolutnie żaden argument nie zmieni jej nastawienia. - Teraz Twoja kolej. - zachęciła go chcąc także dowiedzieć się czegoś o swoim towarzyszu. Wiedziała przecież o nim jedynie tyle co udało się jej zobaczyć gdzieś na wspólnej imprezie czy od znajomych. I chociaż nie powinna wyciągać wniosków zanim zdążyła go poznać, jawił się jej jako cwaniak kobieciarz, chociaż chciała wierzyć, że to błędna wizja. - Z tym, że ja nie oczekuję od Ciebie takich banałów. Chciałabym wiedzieć kiedy ostatni raz obserwowałeś gwiazdy? Jak często mówisz ludziom, że Ci na nich zależy i ... o czym myślisz przed snem? - sądziła, że poprzez takie pytanie dużo łatwiej będzie mogła wyciągnąć wnioski co do jego osoby. Co do swoich upodobań mógł przecież skłamać, wymyślić coś aby tylko się jej przypodobać, wyrzucić kilka zdań na odczepnego. Eden sądziła, że te pytanie mogą dużo bardziej zaangażować go w rozmowę, która mogłaby być początkiem czegoś ciekawego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie martw się, zrozumieją. - odparłem, kiedy tak niechętnie powiedziała, że wyjaśni personelowi kim tak naprawdę jest. Byłem przekonany, że nic z tym nie zrobią, pan Webber uwielbiał towarzystwo Eden, na pewno nikt nie będzie chciał psuć tej relacji która ich łączyła. To nic, że opierała się na kłamstwie, mężczyzna przynajmniej czuł, że ma jakieś wsparcie, ktoś go odwiedzał, to ważne, by na starość mieć przy sobie kogoś, kto chociażby uraczy rozmową, większość przebywających tutaj pensjonariuszów nie miała nikogo poza pracownikami i wolontariuszami, dlatego sam też tutaj przychodziłem, większość staruszków naprawdę miała wiele ciekawego do powiedzenia, lubiłem spędzać z nimi czas, czasami nawet bardziej niż z rówieśnikami.
Kiedy wyszeptała, że niedługo znów mi ucieknie, przygryzłem delikatnie dolną wargę i spojrzałem wyzywająco w jej tęczówki. Sięgnąłem po jej dłoń i splotłem nasze palce razem, uśmiechając się łobuzersko pod nosem. - A co jeśli już Cię nie puszczę i nie pozwolę uciec? - zapytałem, przyglądając się naszym dłoniom, a następnie przybliżyłem tą jej do swoich ust, by delikatnie musnąć wargami jej wierzch, a następnie swobodnie wypuściłem jej dłoń ze swojej, posyłając Eden delikatny uśmiech.
- Ananasy to zło, a w szczególności na pizzy, to sam szatan wymyślił, na bank. - stwierdziłem, po czym wesoło się roześmiałem. Ogólnie bardzo nie lubiłem ananasa, ale nie tak, by znienawidzić za to ludzi, którzy jednak go lubili no nie? Dopóki nikt nie zmusi mnie do zjedzenia tego żółtego gówienka, to nie mam z tym problemu. Kiedy odbiła piłeczkę w moją stronę, chciałem powiedzieć o sobie kilka słów, ale zaskoczyła mnie tym, że sama postanowiła zadać pytania i to dość nietypowe, takiego czegoś jeszcze nie przerabiałem, ale cholernie mnie teraz zaciekawiła. Uśmiechnąłem się delikatnie. - Co do pierwszego pytania to wczoraj. Lubię nocą spoglądać w gwiazdy, w ogóle lubię noc, ciszę, spokój i bezchmurne niebo usłane gwiazdami. - pierwsze pytanie z głowy, na ten temat chyba nie musiałem się rozgadywać prawda? - Co do drugiego pytania to bardzo rzadko. - rzuciłem cicho, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle w ostatnich dniach komukolwiek powiedziałem chociażby jedno słowo, mogące sugerować, że mi na kimś zależy, ale chyba nie. - Nie przepadam za wyrażaniem uczuć poprzez słowa. Mam nadzieję, że poprzez moje czyny, ludzie rozumieją, że mi zależy. Każdy może powiedzieć co mu się żywnie podoba, ale to czyny pokazują, jak myślimy naprawdę. - wyjaśniłem i tego się trzymałem. Mowa o uczuciach, szczególnie tych głębszych od zawsze była dla mnie trudna, mama, tata czy rodzeństwo po prostu wiedzieli o tym, że ich kocham, oni nie potrzebowali moich zapewnień, a moi przyjaciele? Dziewczyna? Eden? Musieli doszukać się tego w moich czynach, bo z moich ust, rzadko kiedy wychodzą takie deklaracje. - I o czym myślę przed snem? Ostatnio o Tobie. - wyznałem szczerze, bo Eden zaprzątała moje myśli chyba właśnie najbardziej, przed snem myślałem również o seksie, dniu, jutrzejszej pracy i wielu różnych rzeczach, ale najwięcej czasu zajmowało mi myślenie o Eden, teraz przynajmniej znałem jej prawdziwe imię, poznałem jej głos, poczułem jej zapach, mogłem dotknąć jej gładkiej skóry, tym razem będę miał więcej powodów do tego by o niej myśleć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fritz, chociaż był bardzo miły to jednak momentami nieco przekraczał granicę ustaloną dla zachowania się podczas pierwszego spotkania. Ponieważ o ile do tej pory był po prostu miły i żartował o tyle jego pocałunek na jej dłoni pozwolił Eden poukładać wszystkie klocki w jedną całość. - To już się nazywa przetrzymywanie i jest karalne. - rzuciła niby żartobliwie, jednak ton jej głosu zmienił się diametralnie. Chciała mu dać do zrozumienia, że coś jednak poszło nie po jego myśli. Nawet jego odpowiedzi, choć w innych okolicznościach bardzo ją satysfakcjonujące i mogące rozwinąć dalszą rozmowę, teraz wydawały się mdłe i tandetne. Przez ten jeden, niepotrzebny gest Fritz zmienił się z fajnego gościa ponownie w typka, którego znała z imprez. Na opowieści o gwiazdach, pięknych czynach nie słowach i jej samej przed snem zareagowała jedynie drgnięciem kącików ust, przyglądając się przy tym chłopakowi. Była wręcz pewna, że wszystkie te teksty słyszała już połowa dziewczyn z miasta, które udało mu się zaciągnąć do łóżka. Jako osoba alergicznie reagująca na taki tani flirt, musiała w końcu podjąć dyskusję. - Jesteś bardzo miły Fritz, ale trafiłeś pod zły adres. - zaczęła swój wywód, bez skrępowania wwiercając przenikliwy wzrok w jego jasne tęczówki. - Bardzo pięknie mówisz o gwiazdach i tym jak Ci się podobam. Nawet przyjemne jest to, kiedy całujesz mnie w dłonie. Miłe jest to w jaki sposób na mnie patrzysz, ale na którą kobietę tak nie patrzysz Fritz? - spokojnym głosem próbowała wytłumaczyć mu, że najprawdopodobniej mają nieco inne podejście do tego typu spraw. Eden nie lubiła być koleżanką na kwadrans a obawiała się, że właśnie tego wymagał od niej Fritz. - Nie wiem czy wiesz ale tydzień temu byliśmy razem na imprezie. Wtedy jednak mnie nie widziałeś, nawet gdy zabrałeś mi sprzed nosa zamówionego drinka. Rozmawiałeś z taką ładną blondynką i ją też całowałeś w dłonie a potem zniknęliście na jakiś czas w łazience. - opowiadała to wszystko z takim spokojem, jakby recytując wcześniej nauczonej historii. Miała nadzieję, że Fritz dzięki temu wywodowi zrozumie mniej lub bardziej o co może jej chodzić. - Ja bardzo Cię przepraszam ale z mojej strony nie możesz liczyć na podobne atrakcje. A jeśli chcesz żebym witała Cię z uśmiechem na twarzy i szacunkiem, to nie mów do mnie jak do każdej poprzedniej. - zakończyła dosyć dosadnie, po czym wstała z krzesła wskazując głową na drugi koniec sali. - Wytrę stoliki po tej stronie sali i pójdę. - powiedziała spokojnie, chociaż w jej głosie wyczuć można było lekkie rozczarowanie i smutek. Przykro jej było, że Fritz stosował na niej swoje sztuczki, przez co przez następny czas unikała jego wzroku. Jednak czego się spodziewała? Przecież doskonale wiedziała z kim ma do czynienia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oho, wyczułem to jak jej ton głosu się zmienił, mimo, że próbowała zażartować, to zrozumiałem, że popełniłem błąd, tylko cholera co zrobiłem takiego, że jej to nie odpowiadało? Przecież zachowałem się jak dżentelmen i jedynie ucałowałem wierzch jej dłoni, co w tym złego? Jej kolejne słowa wyjaśniły mi o co tak naprawdę chodziło. Przygryzłem policzek od środka i uśmiechnąłem się z politowaniem, bo właśnie mówiła tak, jakby wiedziała o mnie totalnie wszystko. Nie cierpiałem osądzania mojej osoby z góry, chciałem dać jej się poznać, ale najwidoczniej ona miała już sobie zdanie o mnie wyrobione, co totalnie wyprowadzało mnie z równowagi. I gdzie to pieprzone powiedzenie by nie osądzać książki po okładce? Wiedziałem, że nie mam fantastycznej opinii wśród rówieśników, szczególnie płci pięknej, ale w większości ludzie wiedzieli o mnie to, co sam chciałem by wiedzieli, czy któryś z naszych może wspólnych znajomych wspomniał jej, że popierdalam codziennie do domu spokojnej starości zabawiać staruszków? Nie sądzę. Bo niewielu ludzi o tym wiedziało, nie chwaliłem się tym, a nieważne ile dobrego bym zrobił, ludzie i tak zawsze będą wytykać mi błędy, więc po co na siłę zmieniać u ludzi zdanie na mój temat? Łatwiej było mi pokazać jaki jestem na prawdę, osobom, na których mi zależy, Eden miała być jedną z nich, ale sądząc po jej słowach, jak cała reszta widziała jedynie to co chciała widzieć. Kiedy wstała, nie powędrowałem za nią wzrokiem, wpatrywałem się teraz gdzieś przed siebie, analizując jej słowa i próbując ochłodzić emocje, by nie wylecieć na nią z krzykiem, czego byłem bliski. Ciężko było mi panować nad emocjami, szczególnie nad tymi negatywnymi. Odetchnąłem głęboko i nogą wsunąłem pod stolik krzesło, na którym jeszcze przed chwilą siedziała Moretz, po czym wstałem i zrobiłem to samo ze swoim krzesłem, sięgając po swoją szmatkę. Szybkim krokiem dotarłem do Eden i zabrałem szmatkę z jej dłoni, tym samym nie pozwalając jej na dalsze sprzątanie. - Sam to zrobię, możesz iść już teraz. - mruknąłem przez zaciśnięte zęby. - Lepiej idź bo jeszcze się zgorszysz w moim towarzystwie. - dodałem, wbijając w nią swoje chłodne spojrzenie. - Skoro oceniasz mnie poprzez pryzmat kilku chwil na imprezie i zapewne wielu plotek, które usłyszałaś na mój temat, to jesteś tyle samo warta ile ten ja, wykreowany w Twojej głowie. - powiedziałem i prychnąłem cicho pod nosem, skoro twierdziła, że chcę od niej tylko jednego to niech myśli tak dalej, nie miałem zamiaru płaszczyć się przed nią teraz i błagać o to by dała mi szansę, nie miałem zamiaru wyprowadzać jej z błędu, przepraszać czy czego tam może ode mnie oczekiwała, tłumaczyć się nie będę z niczego, a myślałem, że nasza znajomość potoczy się trochę inaczej, cóż, sam chyba przeceniłem Eden jako osobę wartą poznania, bo chciałem ją poznać i to nie tylko w celu, jakim sama Moretz sobie pomyślała, ale po co miałbym jej to tłumaczyć skoro i tak by nie uwierzyła?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Briarcliff”