WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://s3-media0.fl.yelpcdn.com/bphoto ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rześkie wieczorne powietrze towarzyszące końcu lata wypełniło jego płuca, gdy wziął głęboki wdech po wyjściu z budynku. Przez moment bił się z myślami zastanawiając się gdzie wyciągnąć Jasona. Obiecywał zagwarantowanie przyjacielowi zastrzyku energii i dobrze wiedział co dodałoby wigoru takiemu rozpustnikowi. Klub ze stripteasem mógł się jednak okazać złym wyborem nie tylko z powodu trudności jaką niechybnie byłoby wywleczenie Boyda z miejsca oferującego tego typu rozrywki. Widział jeszcze większy problem. A mianowicie, ostatnio zauważył, że Jason komentuje zdjęcia osiemnastolatek na Instagramie. Jak tak dalej pójdzie, Logan będzie pewnie musiał urządzić jakąś interwencję. Nie miał zamiaru podsycać głodu swojego wieloletniego przyjaciela. Sam Shepherd nie był w stanie nie patrzeć na tak młodziutkie osoby jak na dzieci. I całe szczęście, że miał takie podejście, bo prowadząc zajęcia na uniwersytecie, gdzie wręcz otaczały go młode atrakcyjne studentki nie miał problemu z odmową propozycji "innej formy zaliczenia przedmiotu".
A propos dzieci, przyszedł mu do głowy inny pomysł gdzie mógł zaciągnąć Jasona. Miejscówka była zaraz obok siłowni, po drodze musiał tylko zaopatrzyć się w jakieś procenty. Nie zamierzał dużo pić, ale to nie wpłynęło na ilość alkoholu z jaką wyszedł pięć minut później z ciasnego sklepiku.
- Mam nadzieję, że ci podejdzie. - uniósł butelkę, żeby Jason mógł się jej przyjrzeć. Sam wciąż ją oglądał, nie mogąc oderwać od niej spojrzenia. - Skojarzyło mi się z tobą i nie mogłem nie kupić. Sprzedawca zaręczał, że wzroku nie stracimy. I... mam więcej. - poruszył delikatnie siatką, która zabrzęczała. Ze środka wyglądała podobna butelka i kilka piw. Będzie na później.
Pociągnął za sobą Jasona, a paręnaście metrów dalej zatrzymał się i skinął w konkretnym kierunku. Uśmiechnął się lekko i spojrzał na przyjaciela. - Obiecałem ci dobrą zabawę i teraz się z tego wywiążę.
Plac zabaw świecił o tej porze pustkami. Huśtawki wisiały smętnie, ale przynajmniej nie ruszały się poruszane wiatrem czy nieczystymi siłami. Logan przez moment obawiał się czy siedzisko wytrzyma jego wagę, więc ostrożnie opuścił tyłek na czarną deskę, która szczęśliwie okazała się być całkiem mocna. Zatrzeszczała cicho, jakby w ramach nieudolnego protestu. Dalsze odgłosy sprzeciwu, o ile się pojawiły, zagłuszone zostały szeleszczeniem torby. - Kot? Pies? - wyciągnął do Jasona obie butelki, oferując mu wybór. Zakładał, że przyjaciel zdecyduje się na spróbowanie czegoś nowego, piwo pozostawi na później.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Coś w tym było, że zabieranie Jasona, który ewidentnie miał jakieś problemy z seksem, do klubu nocnego i do striptizerek byłoby swego rodzaju podsuwaniem butelki wódki alkoholikowi. Na szczęście Boyd nie miał problemów z alkoholem, więc swobodnie mógł przyjąć prezent, z którym niedługo po opuszczeniu siłowni pojawił się Logan. Wtedy jeszcze pan architekt nie wiedział gdzie przyjaciel zamierza go zabrać, ale już samo zaopatrzenie wróżyło całkiem ciekawe przygody. Wiedział, że na przyjaciela zawsze można liczyć i jeśli obieca mu zapewnienie rozrywki i rozruszanie go, to na pewno to zrobi.
- Przepiękne - parsknął śmiechem, przyglądając się okazanym przez Shepderda butelkom. Musiał przyznać, że mężczyzna miał gust i wyjątkowy talent, jeśli chodzi o wynajdywanie ciekawych rzeczy, którymi mógłby umilić wieczór swoim towarzyszom. Jason naprawdę cieszył się z tej przyjaźni i nie wyobrażał sobie, żeby kiedykolwiek mogła się ona skończyć.
- Ej, dlaczego te butelki skojarzyły ci się ze mną? - z trudem powstrzymał kolejny napad śmiechu i ruszył za Loganem, z szerokim uśmiechem na ustach witając plac zabaw, na którym niedługo później wylądowali. Tak, plac zabaw mógłby rozruszać każdego, niezależnie od jego wieku. No, a przynajmniej Jason nie zamierzał protestować, bo plac zabaw chyba faktycznie był teraz tym, czego facetowi było trzeba. Podziękujmy Loganowi i temu, jak bardzo dobrze znał swojego kumpla gromkimi brawami.
Rozejrzał się po placu zabaw. Był pusty, co o tej porze niespecjalnie dziwiło, ale cieszył się, że nie towarzyszą im inni “imprezowicze” ani miejscowi żule (co w sumie też byłoby w tej konkretnej miejscówce prawdopodobne). Usiadł na drugiej huśtawce u boku swojego przyjaciela i sięgnął po jedną z butelek, wybierając tą z kotem. Jakoś odruchowo, bez zbędnego namysłu. Kot wyglądał spoko. Przyjrzał się butelce, mrużąc oczy i zastanawiając się jak mógłby to otworzyć, ale nic mądrego nie przychodziło mu do głowy. Wreszcie przeniósł zrozpaczone, pełne zwątpienia spojrzenie na Logana i zamrugał oczami niczym słodki, niewinny szczeniaczek. Tak, Jason miał talent do mrugania niczym szczeniaczek.
- Otwóóóórz mi to.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pochwała od Jasona wzmocniła uczucie samozadowolenia u Logana. Szczególnie, że butelki wpadły w shepherdowe oko momentalnie, miał najzwyczajniej w świecie po prostu dobry gust. Dobrze było wiedzieć, że przyjaciel też tak uważa.
Słysząc pytanie spojrzał uważnie na Boyda. Jak mógł tego nie wiedzieć? Nie patrzył w lustro? Bo w oczach Logana ten atrakcyjny brunet wyglądał momentami jak szczeniak, czy też kociak (jakkolwiek to nie brzmi). Uroczo, rozbrajająco, aż zdziwienie ogarnia gdy człowiek zorientuje się, że ta wdzięczna osóbka jest też seksoholikiem. Ujmujące. Shepherd cieszył się, że nie jest jakąś nieszczęśniczką, która ulokowała w nim swoje uczucia.
- Trudno powiedzieć. - Logan odparł z uśmiechem, objął przyjaciela ramieniem i wytarmosił mu lekko włosy.
Została mu butelka z psem. Chwycił za czarną czapeczkę i przekręcił ją, domyślając się, że ten właśnie element jest ukrytą nakrętką i w ten sposób trzeba ją potraktować, by dostać się do alkoholu. Czapeczka ustąpiła. Przystawił łepek psa do ust, kiedy zorientował się, że Jason się do niego zwrócił z prośbą o pomoc. Utrzymał spojrzenie nieco rozbawiony. Jak przyszło mu do głowy skojarzenie...?
Logan, niczym opiekuńcza matka, otworzył swojemu towarzyszowi kocią butelkę wódki. Czapeczka się nieco różniła, ale system był identyczny. Wreszcie skosztował alkoholu. Poczuł pieczenie w przełyku, nie wchodziła gładko. Ciepło rozlało się po jego ciele.
- Paskudne. - rzucił z pasją i spojrzał z niechęcią na trzymaną w dłoni butelkę. Mlasnął skrzywiony, po czym z miną wyrażającą pogodzenie się ze stanem świata upił kolejny łyk. - Nie przyjmuje skarg. I nie będę ci trzymał włosów jak będziesz musiał rzygać. - uprzedził, mimo że czupryna Jasona nie miała wystarczającej długości, by ten potrzebował czyjejkolwiek asystentury w takiej sytuacji. Zresztą, i tak prędzej to Logan odczuje przykre skutki alkoholu. Nie mówiąc już o tym, że kłamał. Gdyby przyjaciel potrzebował jego pomocy, mógłby na nią liczyć.
Wyprostował długie nogi i odepchnął się lekko wprawiając huśtawkę w ruch. Łańcuchy szczęknęły. Logan miał nadzieję, że wilgotna ziemia nie zabrudzi mocno butów. Były nowe.
- Czuję, że się starzeję. - wyznał mężczyzna pijący wódkę z psa, huśtając się z przyjacielem na placu zabaw.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

##

Lola doskonale wiedziała, kiedy zawalała sprawę, a w tym przypadku zawaliła po pełnej linii. Co prawda, gdzieś z tyłu głowy miała świadomość, że to nie była tylko i wyłącznie jej wina, bo pozbawiona jakiegokolwiek wsparcia w końcu musiała wybuchnąć, jednak mimo wszystko nie było to dla niej żadnym wytłumaczeniem, bo uciekła się do ciosów poniżej pasa. Miała wyrzuty sumienia i w dodatku była wkurzona, a że to nie była najlepsza kombinacja, to musiała jakoś odreagować. Wiedziała, że nie zrobi tego w domu, więc wsadziła dziecko w samochód i zabrała Emmę na jej ulubiony plac zabaw, wcześniej umawiając się tam z przyjaciółką. Kiedy prawie już trzyletnia dziewczynka biegała wesoło dookoła piaskownicy, śmiejąc się głośno, Lola przebierała nerwowo nogami i popijała kawę z papierowego kubka, czekając w końcu na jakieś wsparcie.
- Powiedziałam mu, że w chwili obecnej nie ma różnicy, czy żyje czy nie, bo i tak prawie go nie ma w życiu Emmy, praktycznie zlekceważyłam wszystkie jego starania i wydaje mi się, że znowu bierze, przeze mnie - wyrzuciła z siebie na dzień dobry, podając przyjaciółce kawę, bo jednak jakoś musiała jej to wynagrodzić. - Myślisz, że mam już załatwiony swój kąt w piekle na wieczność czy jeszcze mam jakąś szansę na odkupienie? - Loli niestety wydawało się, że prawie jak w piosence AC/DC do tego piekła to pojedzie autostradą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#16

W psuciu wszystkiego może i Clover nie była specjalistką, ale w sytuacjach kiedy psuje się wszystko dookoła już swoje do powiedzenia miała. Ale teraz… teraz było lepiej. Naprawdę. Co prawda jej obietnica złożona Finnowi na pójściu do psychologa skończyła się tylko na jednej wizycie, a kolejne tylko odkładała, ale za to zapisała się faktycznie na zajęcia plastyczne na okolicznym uniwerku i to jej się akurat całkiem spodobało. Nie była jakoś wybitnie uzdolniona, wiedziała to, ale jednocześnie odnajdywała w sztuce coś niespodziewanego i kojącego. Niby tylko machanie pędzlem albo ołówkiem, ale… no ciężko jej było to wytłumaczyć.
Więc tak, przybyła na spotkanie z policzkiem ubabranym farbą, z teczką pod pachą i plecakiem pełnym przyborów, które wykorzystywała na zajęciach. Złapała jeszcze w drodze kawę i drożdżówkę i manewrując tym wszystkim wylądowała w końcu na ławce obok przyjaciółki. - Wszystko okej? - zapytała zmartwiona, bo Lola zdecydowanie nie wyglądała na wesołą i radosną. Odłożyła na bok swoje rzeczy, kawę trzymała między nogami, biorąc gryza swojego… no obiadu tak by wypadało, a potem pokiwała powoli głową, kiedy Lola zaczęła mówić.
- Wow, zabrzmiało trochę… zimno - przyznała cicho - a co zrobił że aż tak cię wkurzył? - zapytała jeszcze, bo może stało się coś, o czym Lola bardziej chciała pogadać, niż o tym co sama zrobiła i czego żałowała?
- Weź, nie mów tak. Wychowujesz sama dziecko, a ci cali katolicy bardzo lubią kobiety-męczennice, które wybierają porody zamiast aborcji. Na pewno dostaniesz jakąś taryfę ulgową - zapewniła ją. - Ale serio myślisz że bierze? Znalazłaś prochy? - zapytała, bo halo, dziecko które biegało, to dziecko które wkłada różne rzeczy do buzi, z tym nie ma żartów!

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Queen Anne”