WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak jak zwykle Judah Hirsch do powiedzenia miał wiele, często nie oszczędzając w słowach, tak jakby te nie przechodziły przez żaden filtr zanim wypowiadał je na głos, tak dzisiejsza sytuacja dała niezbity dowód na to, że zawsze zdarzają się jakieś wyjątki. I to nie tylko dlatego, że kiedy powinien się odzywać wybierał pogrążające ich wszystkich milczenie. Nie dlatego, że kiedy wreszcie coś mówił każde wypowiadane słowo przychodziło mu z dziwnym trudem, a już na pewno nie dlatego, że ciężej niż zwykle układał je w logicznie brzmiące zdania. Judah po prostu nie był sobą. Czuł się dziwnie. Czuł się inaczej. Może nawet trochę nie jak we własnych czterech ścianach, które same w sobie powinny dawać mu pewien komfort. A tego wyjątkowo podczas tej rozmowy brakowało.
Nic więc dziwnego, że nie zamierzał nalegać by Penny została, a rzucone w jej stronę na pożegnanie zadzwonię niosło za sobą ulgę. I mimo starań, by Aimee jej nie dostrzegła, ta dość szybko wymalowała się na jego twarzy. Przestał spinać mięśnie, zaciskać zęby czy rozluźnił nawet szczękę, w efekcie czego uśmiech, który posłał brunetce chwilę później, nie wyglądał na tak bardzo wymuszony jak te poprzednie. Ale to nadal nie był ten poziom komfortu, który czuł w jej obecności dwa lata temu, dzieląc z nią nie tylko łóżko czy mieszkanie, w którym prawie razem zamieszkali, a całe swoje życie.
Na dobrą sprawę to dalej mogłoby trwać, tak?
Aimee, nie musi... – tak bardzo jak nie chciał wchodzić jej w zdanie, tak bardzo nie potrzebował też żadnych wyjaśnień, o które pokusiła się gdy tylko zostali już sami. Przecież doskonale wiedział jak to jest. Albo przynajmniej zdawało mu się, że wie. Że zna odpowiedź na pytanie o to co robi się mając dwadzieścia pare lat i trochę więcej alkoholu we krwi. Że wie kto jako pierwszy przychodzi na myśl w momentach, w których absolutnie nie powinien. Że, przede wszystkim, zna powód tej wizyty i ze słów Aimee nie dowie się niczego, co mogłoby go zaskoczyć.
Ale mylił się. Och jak strasznie się mylił! Bo nie wiedział jednego, w tym wypadku najważniejszego - jak jej życie wyglądało przez minione dwa lata. I jak wydarzenia z ostatnich miesięcy mogły się odbić na decyzjach podjętych zaledwie kilkanaście godzin wcześniej.
Nie przepraszaj. To bez sensu – zamiast tego mógłby jej powiedzieć wiele innych rzeczy, które nie wniosłyby do tej rozmowy nic nowego - zaczynając od tego, że zgodziłby się z jej słowami, od siebie dorzucając, że miała wielkie szczęście zastać go w mieszkaniu samego, a kończąc wreszcie na tym, że będzie dla niej zawsze, gdyby tylko go potrzebowała. Kiedyś przecież był, więc nie, nie dowiedziałaby się niczego nowego - ale kiedyś wszystko wyglądało inaczej, prawda? Może więc lepiej, że nic takiego nie powiedział na głos? – Widocznie nie jesteś jak każda była, skoro nigdy mi takich nie wysłałaś – roześmiał się, spojrzenie wbijając niemal od razu w jej dłoń, gdy poczuł ją na swojej. Ale wbrew temu co podpowiadał mu zdrowy rozsądek wcale się nie odsunął, nie zabrał ręki, ani tym bardziej nie przerwał tego dotyku, nim sama Aimee zdecydowała inaczej. – Dlaczego? – wyrzucił nagle, wzrok przenosząc na jej twarz, tak by nie umknęła mu nawet najmniejsza reakcja zdradzająca prawdziwy powód. Bo przecież nie pytał już tak naprawdę o to dlaczego nie pisała do niego nieprzyzwoitych smsów. Pytał o to dlaczego wpakowała się do środka.
I dlaczego wróciła do jego życia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pewnie, że nie musiała się tłumaczyć. Judah nie trzymał jej tu siłą. W każdym momencie mogła się ubrać, zarzucić płaszcz na ramiona i wyjść, nie podejmując chociażby próby wyjaśnienia tego wszystkiego, co stało się (i nie stało) poprzedniego wieczora. Zresztą… czy tak nie byłoby łatwiej? Machnąć ręką, udać, że temat nie istnieje, wrócić do własnego mieszkania, zakopać się w miękkiej kołdrze i już do końca świata nie wychodzić z łóżka? Jasne, że tak. Ale to był on. I zasługiwał na wytłumaczenie. Wobec niego jako wobec jednej z nielicznych osób Aimee czuła się wręcz w obowiązku zachowania stuprocentowej szczerości. Nieważne jak między nimi było, Hirsch nigdy jej nie okłamał. Zawsze zachowywał się w porządku - a ona odwdzięczała mu się tym samym. Po mimo więc tego, że ich drogi się rozeszły - Hale wciąż miała w sobie względem niego całe mnóstwo szacunku. Mnóstwo. Przechwytując w locie jego spojrzenie uśmiechnęła się więc lekko, próbując jakoś zebrać myśli i wydusić w końcu z siebie tych prostych, a zarazem cholernie trudnych paru zdań. Wdech i wydech. Otworzyła usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Dlaczego to musiało być aż tak niewygodne?
Właściwie… wysyłałam, tylko nigdy nie doszły. Napisałam całe mnóstwo takich wiadomości. Ze zdjęciami, bez. Mniej i bardziej rozpaczliwe. Seksowne. Prowokujące. Stęsknione. Po prostu… po naszym rozstaniu przezornie zablokowałam w telefonie twój numer. Ufam wszystkim, tylko nie sobie” wyjaśniła, kiwając lekko głową. Sama właściwie nie wiedziała po co, mu o tym mówi. Przecież nie pytał. Może nawet nie chciał tego wiedzieć, ale cholera. Gdzieś tam przez tyle czasu tak bardzo jej to ciążyło, w końcu miała okazję rozprawić się z tym raz na zawsze.
O co pytasz i czego chcesz usłyszeć?” zapytała, zadzierając głowę do góry. Dlaczego tutaj przyszła? Dlaczego została na noc? Dlaczego siedziała z nim teraz przy stole? Dlaczego doprowadziła się do tak podłego stanu? A może właściwszym pytaniem było nie dlaczego, a co się jej przytrafiło? Co tak bardzo na nią wpłynęło? Jak z jej perspektywy wyglądały ostatnie dwa lata? Nie na każde z tych pytań byłaby w jednakowym stanie odpowiedzieć. Zamiast więc próbować mierzyć się z każdym, wybrała sobie jedno, które jej zdaniem było najbardziej znaczące i to jego się trzymała. “Kiedy byliśmy ze sobą zdarzały się nam lepsze i gorsze momenty, nigdy jednak nie musiałam udawać kogoś innego, kogoś kim nie jestem. Byłam sobą, bo mi na to pozwalałeś. Akceptowałeś mnie taką, jaką byłam. A ostatnio… mam wrażenie, że nie pamiętam już kim jestem. Nie wiem kim jestem. Pogubiłam się, Judah. Cholernie się pogubiłam” przyznanie się do tego na głos było jedną z trudniejszych rzeczy, jaką ostatnio zrobiła.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co tak właściwie chciał usłyszeć?
Wszystko. Albo nic. Nie potrafił wybrać spośród tych dwóch odpowiedzi tej, która choć w nieznacznym stopniu mogła przeważać nad drugą. Raz chciał usłyszeć o wszystkim, o czym była mu w stanie opowiedzieć, a raz wmawiał sobie, że lepiej byłoby, gdyby nie mówiła o niczym, wiedząc, że nawet krótkie zdanie może coś między nimi zmienić. Jakby jej przyjście tutaj jeszcze tego nie zrobiło.
Zaskoczony tym nagłym wyznaniem z początku zdobył się jedynie na krótki, nieznaczny uśmiech, zanim zebrał odpowiednie słowa, by coś od siebie dodać. – Sprytne. O tym nie pomyślałem. I może... – co? Na lepsze im wyszło, że takie wiadomości nigdy do niego nie dotarły? – Nie, nieważne. Naprawdę sprytne – pokiwał z uznaniem głową, decydując się tego zdania akurat nie kończyć. Bo co byłoby gdyby jednak je wysłała? Spotkaliby się? Zeszli ze sobą? Ujawnili ten związek? Czy wyjawienie prawdy było w ogóle aż tak złe, że przez tyle czasu Judah wystrzegał się tego jak ognia? Nie. Miał na to dowód sprzed zaledwie kilku minut, gdy dowiedziała się o nich Penny. Przez przypadek, ale dowiedziała. I może Aimee nie powiedziała jej wprost, że spotykają się ze sobą teraz, czego przecież nie robili, tylko, że dwa lata temu, ale... nie, to nie było nic złego. Przecież oni wcale nie robili nic złego. Ani wtedy, ani teraz.
Tylko nie uważasz, że trochę już na takie wnioski za późno, Judah?
Nawet nie wiedział w którym momencie zaczął wstrzymywać powietrze, ale kiedy pytanie wreszcie przerwało panującą w mieszkaniu ciszę, a on się zorientował, że już dłuższy czas nie oddycha, ze świstem wypuścił cały ten zapas, który zalegał mu w płucach. – O wszystko, Aimee – a jednak się zdecydował. Zdecydował na którąś z tych opcji, wokół których błądził, na jej pytanie odpowiadając pod wpływem chwili i tak nagle, jak przyszła mu do głowy pierwsza lepsza odpowiedź. Równie dobrze za chwilę mogło nią być to nic, które też brał pod uwagę - i co wtedy? Nie wyznałaby mu tego samego? Że się pogubiła? Że coś było cholernie nie tak? – Musiałaś przed kimś udawać? – przecięło wreszcie ciszę jaka zapadła między nimi na krótką chwilę, gdy sam Judah próbował zebrać myśli. Ale czy to było w ogóle potrzebne? Nie lepiej pozwolić, by ta nadal trwała, a Aimee w swoim czasie opowiedziała mu o czymś więcej? Lub wręcz przeciwnie - nie mówiła już nic? – Aimes... – niewiele myśląc wstał od stołu, zdecydowanym ruchem chwytając za jej dłoń i ciągnąc ją za sobą, by zrobiła to samo. By podniosła się z miejsca i tak po prostu, jakby to było rozwiązanie na wszystkie problemy całego świata, znalazła się w jego ramionach, pozwalając zamknąć się w szczelnym, pokrzepiającym uścisku.
I choć wcześniej nie zdecydował się powiedzieć tego na głos, tym niewielkim gestem i tak pokazał jej, że nadal może na niego liczyć. Że w tej kwestii akurat nic się nie zmieniło.
A powinno?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Musiałaś przed kimś udawać?
Choć bardzo by chciała, na to pytanie nie potrafiła udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Przecież nikt nie trzymał jej noża na gardle, nie mówił, żeby uśmiechała się szerzej, zachowywała w taki lub inny sposób. Sama jednak podświadomie czuła, że bliscy nie są w stanie patrzeć na jej nieszczęście i że ilekroć tylko zalewa się łzami, oprócz tego, że jest im po ludzku przykro, zaczynają czuć coraz większe skrępowanie i jakąś taką… kiełkującą irytację. Bo dlaczego tyle to trwa? Dlaczego Hale wciąż rozgrzebuje stare rany? Dlaczego zamiast wziąć się w garść wciąż upija się do utraty przytomności? Nie musieli prawić jej długich, nużących kazań. Widziała to w ich oczach. Przynosiła im zawód i rozczarowanie. Oczekiwali od niej więcej niż była w stanie im zaoferować. Właśnie dlatego zamiast przepracować traumatyczne przeżycia i bolesne uczucia z dnia na dzień zaczęła coraz bardziej się od nich odcinać. Co z początku wydawało się jej dobrym i logicznym, właściwym rozwiązaniem, a okazało się być zgubne w skutkach. Bo w pewnym momencie to wszystko do tego stopnia ją przygniotło, że była gotowa skończyć ze sobą - czego cudem nie zrobiła. Ta jedna, uporczywa myśl wracała do niej jednak jak bumerang. Była zmęczona, emocjonalnie wycieńczona, na maksa rozchwiana. Nie była w stanie mierzyć się z innymi, ani nawet, a może zwłaszcza ze samą sobą. O czym znów, nikomu nie mówiła, z obawy przed tym, że nie zostanie zrozumiana i wysłuchana.
Ale Judah tutaj przy niej był i trzymał ją ciasno w ramionach, pozwalając na to, żeby się wypłakała i zrzuciła z siebie ten ogromny ciężar. Pociągnęła więc nosem i zaczęła mówić. Nieładnie, nieskładnie, bez jakiegokolwiek planu. W końcu w uczuciach rzadko kiedy było miejsce na zdrowy rozsądek, skomplikowaną analizę i posiłkowanie się racjonalnymi, rzeczowymi dowodami. A przynajmniej ona tak nie umiała. Kiedy się zakochiwała, jej serce stawało się centrum dowodzenia. Pieprzona, niepoprawna romantyczka.
Po naszym rozstaniu nie chciałam się z nikim wiązać. Nie chciałam się nawet z nikim spotykać. Dużo imprezowałam. Bardzo dużo. Biegałam od klubu do klubu, aż którejś nocy…” urwała na moment. Wspomnienie tego jak poznała Drew autentycznie ją zabolało, sprawiło, że niemal natychmiast zalała się łzami. To jednak nie przeszkodziło jej w kontynuowaniu opowieści. Jedynie odrobinkę ją spowolniło. Cofając się pamięcią do pewnej zimnej, styczniowej nocy ściszyła nieco ton głosu i wyrzuciła z siebie dość chaotyczny, nieskładny zlepek informacji. Opowiedziała Judaszowi o tym, jak podczas pierwszego spotkania z Loudainem od razu między nimi zaiskrzyło. Jak wylądowali ze sobą w łóżku. Jak jednorazowy numerek przerodził się w regularne spotkania. Jak żadne z nich nie planowało uczuciowego zaangażowania, ale pech chciał, że to się pojawiło o wiele szybciej aniżeli mogliby to przewidzieć i było na tyle mocne, że żadna ze stron nie była w stanie jego tak po prostu zignorować. “Wszyscy mówili, że nic dobrego z tego nie będzie. Że to nie jest facet dla mnie, że powinnam trzymać się od niego z daleka. Przyszedł taki czas, że on sam mi to powiedział, ale ja nie słuchałam” kolejne słone krople zmoczyły Hirschowi przód koszuli. Aimee już nawet nie próbowała się powstrzymywać, pozwalała, żeby cały ten smutek, cały ten lęk, wszystkie zgromadzone wewnątrz negatywne uczucia wyszły na powierzchnię. Wyznała mu, co stało się potem. Powiedziała jak luby z premedytacją złamał jej serce, jak usilnie próbował się od niej odciąć, ale było już dla nich za późno. Dla niej było za późno. Została brutalnie pobita za jego narkotykowe długi, a on nie potrafił spojrzeć we własne odbicie w lustrze. Ale wyszli z tego! Po ciężkich miesiącach zza chmur wyszło słońce. Wyjaśnili sobie wszystkie niejasności, zostali jedną z tych par, która spędzała ze sobą każdą wolną chwilę, świata poza sobą nie widząc. Razem zamieszkali, zaadoptowali dla psiaki, zaczęli snuć plany na wspólną przyszłość. “Obiecał, że się zmieni. Że rzuci dotychczasowe zajęcie, znajdzie normalną pracę. Wspierałam go, kibicowałam mu. Kiedy wychodził z domu i mówił, że idzie na rozmowę, wierzyłam mu” przyznała gorzko. Czy gdyby w porę zorientowała się, że ukochany ją okłamuje ich historia skończyłaby się inaczej? Nie doszłoby do tragedii? Nie chciała nawet o tym myśleć. “Parę tygodni później okazało się, że jestem w ciąży. Byliśmy przerażeni, ale szczęśliwi. Jeździliśmy razem na usg, kupowaliśmy maleńkie ubranka, urządziliśmy nawet pokój dla dziecka, a wtedy...” znowu urwała, tym razem na dłużej. Słowa ugrzęzły jej w gardle i nieważne jak bardzo się starała, nie potrafiła ich wydobyć. “Odszedł bez pożegnania. Znów się w coś wplątał. Nie chciał, żebym go szukała, a ja tego nie uszanowałam. Jeździłam od miasta do miasta, szukałam go w okolicznych motelach, aż w końcu nie wytrzymałam. Poroniłam. Straciłam dziecko. Córeczkę” teraz już nie płakała. Ona rozpaczliwie wręcz wyła. W sercu miała dwie ogromne dziury i bez względu na to jak bardzo się starała, nie potrafiła ich zasklepić. “Nie wiem jak się z tego otrząsnąć. Próbowałam już wszystkiego. Wszystkiego, Judah. Z każdym dniem jest tylko gorzej. Alkohol, używki, seks z przypadkowymi osobami, leżenie w łóżku i wycie w poduszkę… każda jedna metoda zawiodła. Zawiodła tak bardzo, że chciałam się…” ostatniego zdania nie skończyła. Nie mogła mu tego zrobić. Obarczyć aż takim brzemieniem.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Choćby naprawdę tego chciał, na coś takiego nie był i nie mógł być przygotowany. Na taką odpowiedź, historię, czy nawet na takie szczegóły z życia Aimee, którymi postanowiła się z nim podzielić. Przez cały ten czas w którym to ona mówiła, a on milczał, dzielnie trzymał ją w swoich ramionach, raz po raz gładząc dłonią po plecach, żeby czuła, że choć w ten sposób próbuje dodać jej otuchy, ale... i tak nic nie zmieniało tego, że po prostu nie był na to przygotowany. Gotowy też nie. Jej słów mógł słuchać w skupieniu, ale jednocześnie nie opuszczało go to dziwne przekonanie, że w którymś momencie powinien powiedzieć wreszcie wiesz, że nie musisz? Mówić. Opowiadać. Nie musiała tego robić. On nie musiał tego wiedzieć, nie musiał znać szczegółów. Niektórych nawet nie chciał. A mimo to całość chłonął niczym gąbka, uparcie milcząc aż do samego końca opowieści, nawet jeśli i jemu ciężko było słuchać o nowych związkach, partnerach czy... dziecku, którego jakiś czas temu Aimee się spodziewała. To było dla niego zbyt wiele. Miał czterdzieści lat, wiele relacji za sobą, jednych mniej, innych bardziej udanych, ale zwykła rozmowa - nie, to nawet nie była rozmowa, dopóki sam nie zaczął się odzywać - po prostu go przerosła.
Ale może wcale nie powinno jej to dziwić?
To... dużo – wydusił z siebie wreszcie, jeszcze zanim w powietrzu zawisło ostatnie niedokończone zdanie, które chwilę później wprawiło go w osłupienie. Teraz jednak skupiał się na czymś innym, na wcześniejszych słowach, wcześniejszych informacjach, które dane mu było usłyszeć. Do czego tak naprawdę pił? Czego było dużo? Kiedy? Tak na raz? Zdecydowanie. Ale co konkretnie miał na myśli? Informacje, jakie dostał od Aimee czy rzeczy, które wydarzyły się w jej życiu w przeciągu zaledwie dwóch lat, z naciskiem na ostatnie miesiące? Może jedno i drugie? Może wszystkiego było aż tak dużo, że Judah początkowo nie był w stanie wykrzesać z siebie niczego więcej niż... – Co? – miał wrażenie, że to jedno wypowiedziane tak mimowolnie słowo odbiło się do niego z powrotem, hucząc mu w głowie do tego stopnia, że tylko powtórzenie go mogło jakoś pomóc. Jakby jedno co wcale nie wystarczyło, jakby przez płacz, przez spływające po policzkach Aimee łzy nie dosłyszała co powiedział. O co zapytał i co poniekąd już na tamten moment zrozumiał, nie dopuszczając do siebie tej konkretnej możliwości zakończenia wypowiedzianego przed sekundą zdania. – Nie. Nieeeee, n i enie, nie, nie, nie... A może jednak TAK, Judah? Może naprawdę właśnie to, co przyszło Ci teraz na myśl, Aimee chciała powiedzieć? Nie możesz tak myśleć – dodał niemal od razu, głosem prawie pozbawionym emocji, co ani trochę nie odzwierciedlało tego jak naprawdę się czuł. Jak wiele sprzecznych ze sobą uczuć nim teraz targało, jak bardzo poruszyło go takie wyznanie. Nawet jeśli niedokończone. – Nie możesz, rozumiesz? Aimee, to jest absurd. Nie to jak się czujesz, bo rozumiem, że wydarzyło się tak wiele, ale... ten pomysł. To nie jest rozwiązanie – a może nie powinien nic mówić? Może lepiej byłoby pozwolić jej się wypłakać i wypuścić z objęć dopiero wtedy, gdy nie miałaby już siły na kolejne łzy? – Spójrz na mnie – rzucił krótko, poluźniając uścisk tylko po to, by nadal trzymając Hale w objęciach jedną dłoń przenieść na jej podbródek i unieść go nieco wyżej, tak by wzrokiem odszukała wreszcie jego twarz. – Powiedz, że już o tym nie myślisz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie powinna była go tym obarczać. A jednak, gdy tylko otworzyła usta wydostał się z nich potok słów i nieważne jak bardzo się starała i jak mocno próbowała - nie była w stanie go zatrzymać. Bo wszystkie te smutki, troski i nieszczęścia nosiła w sobie zdecydowanie zbyt długo. Całymi tygodniami i miesiącami wgniatały ją w ziemię, sprawiając, że Hale znajdowała się w coraz to większym dole. Tak głębokim, że nie docierały już do niej promienie słońca. Że nie miała już żadnej nadziei, nie wierzyła w lepsze jutro, w to, że jeszcze kiedyś zazna odrobiny szczęścia, zapomni o przykrościach, rany w jej sercu się zasklepią. Stąd też jej zmęczenie, apatia, rezygnacja. Marzenie o tym, żeby zniknąć. Rozpaść się na milion maleńkich kawałeczków i nie musieć się więcej mierzyć z tak przykrymi, rozdzierającymi duszę wspomnieniami.
Zadrżała, gdy złapał ją pod brodę i zmusił, żeby na niego spojrzała. Widziała tę troskę malującą się na jego twarzy, towarzyszące jej strach i przerażenie - ton jego głosu jednak… tak chłodny, wyprany z emocji, niemalże obcy skutecznie namieszał jej w głowie i w jednej chwili pożałowała tego, że się przed nim otworzyła, że zwierzyła ze swoich rozterek. Sama nie wiedziała, co właściwie chciała tym osiągnąć, na co liczyła? Że poczuje ulgę? Że będzie tak jak dawniej? Hirsh przyciągnie ją do siebie, mocno przytuli i zapewni, że najgorsze już za nią, że od teraz będzie tylko lepiej, a ona zamiast kwestionować jego słowa, po prostu mu uwierzy. Dokładnie tak, jak zawsze wierzyła we wszystko co jej mówił. I co jej obiecywał.... Jej dolna warga niebezpiecznie zadrżała. Łzy znów napłynęły do oczu. Trzy razy próbowała mu uciec, potajemnie wyślizgnąć się z mieszkania - za każdym razem jakimś cudem udało mu się ją zatrzymać. Teraz jednak nie było jednak odwrotu. Musiała wyjść. Ciągnięcie tej rozmowy to było za dużo, dla obojga. Ładunek emocjonalny, który towarzyszył tej krótkiej wymianie zdań - żadne z nich nie było na to gotowe. I nie potrafiło poradzić sobie z ewentualnymi konsekwencjami. Lepiej było się wycofać aniżeli zabrnąć za daleko. Ostatnie czego chciała, to żeby komuś (oczywiście nie jej samej, o siebie praktycznie nie dbała) stała się krzywda.
Nie każ mi odpowiadać” szepnęła. Nie potrafiła patrzeć mu prosto w twarz i kłamać. Myśl o tym, żeby się poddać i dać sobie z tym wszystkim spokój wracała do niej codziennie. “Przepraszam” wyplątała się z jego objęć. “Ja… ja nie mogę…” wydukała nieskładnie, nachylając się nad nim i cmokając go w policzek. “Powinnam… lepiej będzie… “ zaczęła, ale nie skończyła z żadnej myśli. Po prostu przemaszerowała w stronę korytarza i w pośpiechu zaczęła się ubierać, zakładając buty i narzucając płaszcz na ramiona. “Proszę, nie mów Penny” mruknęła cichutko, a następnie walcząc z łzami cisnącymi się do oczu zbiegła po schodach i tyle było ją widać.

/ zt x 2
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”