WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/oirN53B.png"></div></div></div>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

#9

Randka z tindera na lodowisku... w co się trzeba ubrać, jak trzeba się na takową przygotować? Belle na pewno stresowała się przed nią tak samo jak przed każdą inną randką w jej życiu. A skoro nie raz już była na lodowisku w Belltown, a dowiedziała się że otwierają nowe w Phinney Ridge to zaproponowała Cadence'owi nowe miejsce spotkania. Oby tylko odczytał jej wiadomość... Na lodowisku nie trzeba się jakoś wymyślnie malować, więc bardzo delikatny nałożyła, trochę pudru, delikatnie rzęsy muśnięte czarnym tuszem, pomadka ochronna na ustach o lekko różowawym odcieniu, do tego biały ładny sweter, czarne wygodne spodnie i kozaczki, które i tak niebawem miała zmienić na łyżwy. Trochę jej zajęło szukanie ich, ale ostatecznie jej poszukiwania zostały zakończone sukcesem i odnalazła swoje białe łyżwy. Ubrała jeszcze kurtkę i czapkę wraz z rękawiczkami i udała się taksówką na umówione spotkanie. Będąc już na miejscu zostawiła kurtkę w szafce i zmieniła buty na łyżwy, jednak nie weszła na taflę lodowiska czekając na chłopaka z którym się umówiła i zamartwiając się czy aby na pewno odczytał jej wiadomość? Czy jej nie olał? Ostatecznie zobaczyła znajomą twarz z tindera, wtem uśmiech od razu wpłynął na jej twarz.
- Cześć, przepraszam że zmieniłam lokację tak w ostatniej chwili. Już się bałam że nie odczytałeś mojej wiadomości i jesteś na lodowisku w Belltown. Jednak to dzisiaj otworzyli, więc chciałam sprawdzić tę świeżą taflę lodowiska. - trochę się rozgadała, ale takie nerwowe zachowanie podczas pierwszej randki było u niej normalne. Potrzebowała chwili by czuć się bardziej swobodnie w towarzystwie swojej randki. Posłała mu przepraszający uśmiech po tym krótkim wywodzie.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7 Nie zaczął dobrze. Zamiast zaskoczyć ją jakimś komplementem na temat miedzianego koloru włosów czy przenikliwego spojrzenia, wypalił z komentarzem odnośnie jej opisu na Tinderze. I okej, może nie był on zbyt błyskotliwy i Cadence miał prawo poczuć się nim nieco zażenowany, ale, na miłość boską, powinien wiedzieć lepiej. Był przecież mistrzem kamuflażu, istnym kameleonem, który, chcąc zyskać sobie czyjeś uznanie, potrafił powiedzieć dokładnie to, co druga osoba pragnęła usłyszeć. A jednak w przypadku Belle postawił na szczerość, prawdopodobnie dlatego, iż wątpił, że odpisze. Zazwyczaj rozmowy na Tinderze urywały się po dwóch, trzech wymienionych wiadomościach, a i on szybko się nudził, zupełnie zapominając o istnieniu tej aplikacji (zresztą, jak mówił jego profil, był tam tylko ”dla beki”). Tym razem jednak, zamiast przerzucać się elaboratami na przeróżne tematy, postanowił od razu przejść do rzeczy i zaprosić Belle na łyżwy. I dosłownie w tym samym momencie, gdy on był już przekonany o końcu tej dziesięciominutowej znajomości, ona wcale mu nie odmówiła. Co było równie wybijające z rytmu, jak i intrygujące, bo Cadence zdążył już przywyknąć do osób, które uwielbiały chować się za ekranami swoich telefonów i profilami z chwytliwymi opisami, w rzeczywistości stworzonymi przez smutnych ludzi. Zaskoczyła go i… może też trochę mu zaimponowała? Przeczytawszy ten jej ckliwy opis, spodziewał się praktycznie wszystkiego, ale nie dziewczyny, która ot tak zgodzi się na spotkanie twarzą w twarz. W dodatku tak ochoczo.
Ze zdziwieniem nie było mu do twarzy – raczej to on na co dzień szokował innych ludzi, ale nawet mimo to nie mógł pozwolić, aby źle przed nią wypaść. Ubrał się przyzwoicie, lecz nie ekstrawagancko (niestety). Nie pozwalała mu na to marna pogoda, nad czym ogromnie ubolewał. Przeglądnąwszy się w lustrze ostatni raz przed wyjściem, stwierdził jednak, że wyglądał w porządku. Wcale nie jak chłopak, który hejtował opisy obcych ludzi na Tinderze.
Dobrze, że przed wejściem do samochodu jeszcze raz sprawdził tę głupią apkę i odczytał jej ostatnią wiadomość – przeciwnie na marne jechałby do Belltown, gdzie nikogo by nie zastał. Na ogół nie lubił tak nagłych zmian w planach, ale tym razem wcale mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, sam też był ciekaw, jak prezentowało się nowe lodowisko w Phinney Ridge.
Wypatrzywszy jej jednocześnie oryginalną i klasyczną urodę wśród kilku kręcących się przed wejściem osób, pomachał do niej ręką i… zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, zasypała go monologiem, w którym pobrzmiewała lekka nerwowość. Uśmiechnął się lekko.
Cześć – przywitał się, automatycznie zerkając na jej stopy, na których miała już założone łyżwy. – Wspaniale, też chętnie przetestuję tę nową, gładką powierzchnię. – Zboczenie zawodowe – uwielbiał jeździć po odświeżonej tafli lodowiska. – Poczekaj sekundkę – poprosił i szybko przycupnął gdzieś na boku, aby włożyć na stopy swoje ulubione łyżwy. – Skąd w ogóle u ciebie zainteresowanie jazdą na łyżwach? – zapytał w międzyczasie, raz po raz unosząc na nią wzrok. – Całkiem szczerze, byłem zaskoczony akceptacją mojej propozycji. Większość ludzi nie chce ze mną jeździć. – Miał na myśli większość amatorów, ale tego już nie powiedział. Znał granice.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -60px; margin-left: -95px;" src="https://pngpress.com/wp-content/uploads ... e35b30.png" width="350px" height="190px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #88a2be solid 1px; padding: 2px; margin-top: 15px;" src="https://64.media.tumblr.com/d4d0b2f7a79 ... ddbd0.gifv" width="210px" />
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4c8698; padding-top: -40px; margin-top: 5px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>all i know is everybody loves me
</center></div>
</center><br><br>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Gdyby Cadence nie odczytał jej wiadomości na tinderze to pewnie by pojechał do Belltown i jej nie spotkał, co by było równoznaczne z tym, że Chateux go wystawiła. Ona jednak nigdy nie wystawiała ludzi, z którymi się umawiała na spotkanie, czasem musiała przełożyć je w ostatniej chwili gdy mogła złapać operację, która pomoże jej nabyć większego doświadczenia w kardiochirurgii, a tego potrzebowała. Poza tym nie wystawiała ludzi bo sama nie chciałaby być wystawioną przez swoją internetową randkę, choć tak też się parokrotnie zdarzyło i to nie dlatego bo w ostatniej chwili zmieniła zdanie co do miejsca, tylko tak po prostu się działo. Może w rzeczywistości nie spełniała oczekiwań mężczyzn? Może nie była wcale taka ładna jak na zdjęciach? To by było dość ciekawą opcją zważywszy na fakt, że nie dodawała zdjęć obcych jej osób znalezione w internecie, a jedynie swoje własne i to wcale nie te jakoś mega podretuszowane. Zastanawiała się zatem czy Thompson nie wystawi jej do wiatru, jednak gdy go zobaczyła to upewniła się, że tym razem trafiła na "właściwą" osobę, niezależnie od tego, czy pisał na swoim profilu, że posiada konto dla beki. Może niektórzy pod pozorem "beki" ukrywają to że szukają prawdziwego, głębokiego uczucia? Blondynka nie dowie się, dopóki go nie pozna, a teraz miała ku temu doskonałą okazję.
- Właściwie nie miałam okazji zapytać, to zainteresowanie łyżwiarstwem jest spowodowane tym, że wiążesz z nim swoją zawodową przyszłość, czy jedynie formą relaksu? - zapytała zanim on zdążył ją zapytać o to, dlaczego ona wybrała łyżwy. Uśmiech wpłynął na jej twarz. Oboje chcieli zapytać o to samo, więc coś w tym jest.
- Jako dziecko często uczęszczałam na lodowisko, zwłaszcza gdy mieszkałam we Francji. Mieliśmy wtedy taką zasadę że co weekend z rodzicami wybieramy się na łyżwy, nawet przez jakiś czas uczęszczałam na zajęcia z łyżwiarstwa i mam gdzieś z tego dyplom. Jednak nie zaraziła mnie ta pasja na tyle, by wiązać z nią swoją przyszłość. Także łyżwy kojarzą mi się ze szczęśliwym dzieciństwem, do którego lubię wracać zakładając je znów na stopy. - odpowiedziała trochę może zbyt rozwlekle, ale nie miała czego ukrywać. To były najlepsze czasy gdy jej rodzice byli razem, a te weekendowe wypady były najlepszym co wtedy przeżywała. Z czasem się to niestety skończyło, a ona wraz z matką wróciły do rodzinnego Seattle. Historia, której nie warto opowiadać zresztą.
- Mówisz że jak zobaczę cię na lodzie to nawet ja stwierdzę że przy tobie wyglądam jak nowicjusz i zejdę byś mógł tam dalej rządzić, bo widok jest lepszy od próby towarzyszenia tobie na tafli? - zapytała zaczepnie, posyłając mu kolejny ze swoich ładnych uśmiechów. Coraz mniej nerwowo mówiła, chyba się zaczynała odprężać. Zobaczymy jak będzie gdy wejdą na lód i Thompson pokaże na co go stać.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie wiązał z tym spotkaniem jakichś specjalnie wysokich oczekiwań, więc zapewne gdyby nie odczytał jej wiadomości i pojawił się na zupełnie innym lodowisku to owszem, uznałby, że go wystawiła, lecz nie czułby się tym faktem zdziwiony. Ba, może nawet poczułby coś na kształt ulgi, iż jednak udało mu się ją odstraszyć? Ludzie poznani przez Internet bywali dziwni i okej, niby Cadence nie powinien się skarżyć, skoro rodzina nie raz twierdziła, że brakowało mu piątej klepki, ale czy byłby sobą, gdyby zaprzestał narzekania i pozwoliłby sobie mieć nadzieję na to, iż to spotkanie przebiegnie w normalnej, może nawet przyjemnej atmosferze?
Jestem trochę łyżwiarzem – przyznał i parsknął cicho, ponieważ zabrzmiało to co najmniej tak, jakby nie był pewien tego, czym zajmował się na co dzień. Pokręcił głową. – Mówię ”trochę”, bo kiedyś jeździłem na serio. Łyżwy były całym moim życiem. – Przewrócił oczami, jak gdyby chciał powiedzieć: ”ale byłem naiwny, co?”. – Ale wiesz jak to jest w dorosłym życiu. Mało osób robi na co dzień to, co naprawdę uwielbia. – Tak też było i w jego przypadku. I choć często napawało go to strasznym rozżaleniem, bycie drama queen w tym temacie na nic się nie zdawało. – Ale wciąż jeżdżę i ćwiczę do zawodów – wyjaśnił, wzruszając ramionami, jakby to miało zwieńczyć temat historii jego życia. – A jak jest z tobą? Lubisz szperać w ludzkich sercach czy to zawód z rozsądku? – zapytał, patrząc na nią z zainteresowaniem. Sam mógł tylko pomarzyć o zostaniu lekarzem – był na to zbyt leniwy, poza tym brakowało mu ambicji i cierpliwości. Zdecydowanie nie jego dziedzina. – Och, jesteś z Francji? – zapytał z rosnącym zainteresowaniem. Nie od początku miał co do Belle dobre przeczucia, ale wychodziło na to, że słono się pomylił. – To całkiem urocze – stwierdził zupełnie szczerze. W jego domu nie było żadnych sobotnich tradycji. Każdy weekend z ojcem w domu traktowali z rodzeństwem niczym święto, co samo w sobie było raczej smutne. – Masz na koncie jakąś epicką kontuzję? – zapytał, bo hej, każdy miał na koncie jakąś przypałową historię, prawda? A co jest lepsze do pokonania pierwszych lodów niż opowiedzenie drugiej osobie o swoich niechlubnych failach? – Teraz już nie jestem tego taki pewien – westchnął, zawiązując łyżwy i nareszcie prostując się do pozycji pionowej. Belle była niemalże jego wzrostu, interesujące. – Ale to dobrze. Podniosłaś poprzeczkę. – Odwzajemnił uśmiech, patrząc na nią z błyskiem w oku. Czyżby rzucał jej wyzwanie? – Zazwyczaj ludzie obrażają się, że jeżdżę lepiej od nich i już więcej się nie odzywają. – Na pewno chodziło o to, a nie o jego ciężki charakter. – Teraz jednak może być ciekawie. – Na to liczył. – Zapraszam – powiedział zupełnie tak, jakby to nie było publiczne lodowisko, a jego własność i nawet przepuścił ją dżentelmeńsko, aby weszła na lód jako pierwsza. – To co, jedna rundka dookoła i urządzamy jakiś konkurs? – Jego konkurencyjna natura dawała się we znaki. Niby byli na randce, ale przecież mogli sobie pogawędzić w międzyczasie. No i nic nie stało na przeszkodzie, żeby pobawili się razem. Może Belle dałaby mu się namówić na jakieś podnoszenie? Och, to byłoby cudowne. I na pewno zaskoczyliby całe to zebrane dookoła pospólstwo, które ledwo stawiało pierwsze kroki na lodzie.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -60px; margin-left: -95px;" src="https://pngpress.com/wp-content/uploads ... e35b30.png" width="350px" height="190px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #88a2be solid 1px; padding: 2px; margin-top: 15px;" src="https://64.media.tumblr.com/d4d0b2f7a79 ... ddbd0.gifv" width="210px" />
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4c8698; padding-top: -40px; margin-top: 5px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>all i know is everybody loves me
</center></div>
</center><br><br>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Belle po prostu chciała by tym razem jej randka była udana, by mogła przełamać w końcu tą passę nieudanych randek, po których mężczyzna więcej się do niej nie odzywał na portalu randkowym. Czy była zbyt nachalna? Czy nie spełniała oczekiwań innych? Tego nie wiedziała, a smutne było to, że brała takie sytuacje mocno do siebie i była wręcz pewna, że to ona musiała zrobić coś nie tak, skoro dany pan randka nie chciał się z nią więcej spotykać, jakby tak ciężko było zrozumieć że może po prostu nie wyszło i nikt tutaj nie był w niczym winny. Dlaczego zaś Thompson chciał odrzucić dziewczynę swoją osobą? Nie wiedziała, przecież nie była taka zła, prawda?
- Ale tak tylko trochę? - zapytała, uśmiechając się, bo to zabrzmiało dosyć zabawnie. Ona też była tylko trochę lekarzem, bo jeszcze nie skończyła specjalizacji z kardiochirurgii, ale nie pomyślała nigdy by tak o sobie powiedzieć.
- Więc czym się zajmujesz oprócz jeżdżenia na łyżwach na poszczególne zawody? - chciała go przecież poznać lepiej, chciała zatem wiedzieć co on jeszcze porabia oprócz ćwiczenia do zawodów łyżwiarskich, zastanawiała się też ile takowych wygrał, ile trofeów musiało być na jego półkach... ale czy gdyby był mistrzem łyżwiarstwa to czy umawiałby się nadal z taką "prostą" dziewczyną, jak Chateux?
- Ja robię to co kocham, zawsze chciałam ratować ludzkie życie i długo zastanawiałam się nad właściwą ścieżką życiową, znaczy się bardziej się zastanawiałam nad tym czy chcę naprawiać ludzkie serca, czy uszkodzenia mózgu, jednak serce w tym wypadku wygrało z rozumem. - aż trochę było jej żal tego, że mężczyzna nie może zawodowo robić tego, co kocha, zostawia to sobie tylko na czas wolny, ona by chyba tak nie mogła. Na tej randce nie wiedziała przecież że jej przyszłość jako medyka stanie pod wielkim znakiem zapytania.
- Jestem pół Amerykanką i pół Francuzką, mama poznała tatę na wyjeździe do Europy, a ten wakacyjny romans zakończył się mną w rzeczy samej. Mieszkałam trochę tu, trochę tam, aż rodzice ostatecznie się rozstali i wybrałam bycie z mamą, bo jednak jestem bardziej związana z tą częścią rodziny. Nie wykluczam jednak po zrobieniu specjalizacji przeniesienia się by leczyć Francuskie serca. - wyjaśniła poniekąd swoje pochodzenie, nie wdając się zanadto w szczegóły związku jej rodziców, który był jak dla niej zbyt zagmatwany i zbyt chaotyczny, opowiedziała zatem skróconą wersję tej burzliwej relacji. Oczywiście fakt, że jej rodzicom się nie udało wcale nie sprawiał że przestała wierzyć w miłość, wręcz przeciwnie, ona wierzyła że znajdzie to prawdziwe, gorące uczucie zwane miłością i może nawet w tym oto łyżwiarzu?
- Na łyżwach? Potłukłam sobie niejednokrotnie tyłek, raz zaliczyłam szpagat, a muszę przyznać że nie jestem gimnastyczką, więc jak się pewnie domyślasz długo dochodziłam do siebie. Nie połamałam się na lodzie nigdy, a jak to wygląda u ciebie? - nie była pewna czy pyta on ją o kontuzje ogólnie, czy tylko o te na łyżwach, więc wróciła chwilowo wspomnieniami do swoich początków na łyżwach i tego feralnego dnia gdy chciała się popisać na randce. Dobrze że miała wtedy na sobie spódnicę, ale i tak miała wrażenie że się rozerwała w kroku, na pewno potem wcale nie wywołała pozytywnego wrażenia na chłopaku, który jej się podobał gdy tak pokracznie się poruszała. Teraz się z tego śmiała, choć wtedy wiadomo że nie było jej do śmiechu. Zatem była ciekawa jego historii, może opowie jej o kontuzjach o których nawet jej się nie śniło?
- Ale to jest potwornie głupie. Jak można kogoś skreślać za to, że jest w czymś od nas lepszy? - nie rozumiała kompletnie takiego dziwnego zachowania wśród ludzi, a następnie z gracją damy na łyżwach weszła na lód, na początku przytrzymawszy się barierki. Szybko jednak znalazła swoją równowagę i mogła z łatwością się utrzymywać na łyżwach.
- Jak dla mnie super, ale pytanie jaka nagroda dla zwycięzcy? - bo co to za zabawa, co to za konkurencja bez nagrody? Na takową na pewno się blondynka nie pisała.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak głosił jego profil, traktował Tindera jako aplikację, na której był ”dla beki” zwyczajnie dlatego, że nie wierzył w chemię przez Internet. Uważał, że to było trochę jak wąchanie sztucznych kwiatów, a kto tak naprawdę czerpał z czegoś podobnego przyjemność? Sam lubił obserwować ludzi, zapominać się w ich gestach albo znakach szczególnych – u Anthony’ego były to na przykład jego bursztynowe oczy, u Madeline – lekko asymetryczne powieki, a u Cosmo sposób, w jaki pocierał nos, gdy nad czymś myślał. Natomiast rozmawiając z ludźmi przez Tindera, mógł co najwyżej zauroczyć się tym, jak pisali ”xD”, a i tak był w tym dość wybredny, bo na przykład ”xd” uważał za ignorancję, a ”Xd” za jakiś kompletny wybryk natury. Dlatego tym bardziej podobało mu się, że Belle, zamiast upierać się przy czatowaniu, zgodziła się na to spontaniczne wyjście na łyżwy. Kto wie, może zakocha się w tym, jak stawiała stopy na lodzie albo jak falowały jej miedziane włosy, gdy szybko sunęła po tafli?
Dokładnie, tak tylko trochę – przyznał, a i na jego twarz wpłynął lekki uśmiech. – Trochę też studiuję i trochę jestem copywriterem. – Na to ostatnie przewrócił oczami, bo praca w tym zawodzie zdecydowanie nie była czymś, czym mógłby pochwalić się przed przyszłą lekarką. – Nie uważam tego za swoje wybitne osiągnięcie, ale jakoś muszę się utrzymywać, bo za próby mi nie płacą. – Znowu uśmiechnął się lekko. Nie traktował tego jednak jako coś, co mógłby robić przez całe życie – raczej jako opcję zastępczą, czekając na kolejne zawody łyżwiarskie i mając nadzieję na cud, który odmieni jego życie. Był okropnym idealistą, zdawał sobie z tego sprawę.
Podziwiam – powiedział i to zupełnie szczerze. Mimo iż jemu samemu nigdy nie brakowało zapału do nauki, chyba jednak nie dałby sobie rady z medycyną. – Zawsze sądziłem, że to taki kierunek, na którym za jeden niezdany egzamin grozi ci wyrzucenie – wytłumaczył, a potem uniósł lekko brwi: – Oblałaś kiedyś jakiś? – Tak z czystej ciekawości.
Och, to ciekawe – stwierdził, a potem odchrząknął i spojrzał na nią zupełnie poważnie: – Je parle français très bien – pochwalił się, siląc się przy tym nawet na całkiem niezły akcent. – Paradoksalnie to jedyne zdanie, które umiem po francusku – dodał od razu, co by Belle nie zachwyciła się nim zbyt szybko. – Ale wiem jeszcze, że po francusku ziemniak to dosłownie jabłko z ziemi – parsknął i pokręcił głową. Języki bywały przeciekawe. Aż czasami żal mu było, że pod tym względedm był zbyt leniwy, aby dobrze opanować któryś z nich.
To nie tak źle – stwierdził optymistycznie, gdy już weszli na lód. – Ja raz wpadłem w barierkę, bo zapatrzyłem się na jakiś ładny strój. – Oddałby duszę za ładne stroje, naprawdę. – A poza tym raz zwichnąłem sobie nadgarstek, gdy moja partnerka niechcący mnie poturbowała. – Ta dziewczyna była okropna, serio. Już zapewne Belle bardziej nadałaby się na jego towarzyszkę w jeździe. O czym, swoją drogą, zaraz miał się przekonać.
Odjechał na kilka metrów od Belle, po czym zwinnie odwrócił się twarzą do niej i teraz sunął po lodzie do tyłu, nie spuszczając z niej wzroku.
Och, ludzie nie lubią lepszych od siebie. – Wzruszył ramionami. Sam po części taki był, zwłaszcza gdy rozchodziło się o łyżwy. – Zwycięzca wybierze, gdzie później zjemy obiad? – zaproponował, gładko i zupełnie naturalnie planując już drugą część ich randki. Spryciarz, hehe.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -60px; margin-left: -95px;" src="https://pngpress.com/wp-content/uploads ... e35b30.png" width="350px" height="190px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #88a2be solid 1px; padding: 2px; margin-top: 15px;" src="https://64.media.tumblr.com/d4d0b2f7a79 ... ddbd0.gifv" width="210px" />
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4c8698; padding-top: -40px; margin-top: 5px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>all i know is everybody loves me
</center></div>
</center><br><br>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Belle sama proponowała, albo zgadzała się na spotkanie na żywo poniekąd w celu sprawdzenia, czy osoba za którą się podaje w internecie na żywo jest taka sama. Każdy w internecie może być prince charmingiem, a na żywo kompletnym bucem, seksistowskim dupkiem, który dobrze się krył za ekranem monitora, biorąc przykład z różnych romantycznych tekstów znalezionych w internecie. Poza tym gdy widujesz się z kimś na żywo to widzisz jego zachowania, a niektóre zachowania innych osób potwornie nas irytują, więc lepiej poznać je na początku, aniżeli wytworzyć sobie w głowie ideał i zaskoczyć się niemiło rzeczywistością. Uśmiechnęła się gdy ten potwierdził, że tylko trochę zajmuje się łyżwiarstwem.
- A to co tak tylko trochę studiujesz? I chyba powinnam zapytać co z tych wszystkich rzeczy ma największy procentowy udział w twoim życiu. - zapytała zatem o kierunek studiów młodego mężczyzny, wciąż w głowie mając to "tylko trochę" czyli ile? Zapytała też i o to, mimo że asem matematycznym nie była to na procentach się znała, ot co.
- Ja starałam się już w liceum podejmować swoje pierwsze prace jako kelnerka w kawiarni czy pizzerii, żadna praca nie hańbi, ważne by nauczyć się zarabiać samemu na siebie, a nie tylko żerować na rodzicach. - odparła tak jak uważała, każdy musiał się z czegoś utrzymywać i nawet jeśli tak jak ona mieszkało się z rodzicem to warto było dokładać się do rachunków, co też robiła blondynka. Najgorsi to ci co siedzieli wiecznie na garnuszku rodziców, nie pracowali, do niczego się nie dokładali i jeszcze żądali by rodzice zaspokajali ich finansowe fanaberie, Belle osobiście nie lubiła tego typu ludzi i unikała ich towarzystwa.
- Owszem, to dosyć ciężki kierunek, ale też to nie tak że nigdy nie dostajesz tam drugiej szansy, możesz ponownie podejść do danego egzaminu. I tak, musiałam zrobić drugie podejście do zajęć z prosektorium, bo przy pierwszym zaliczeniu stres wziął górę plus zapach chloroformu, widok zmarłego człowieka i zapach krwi wywołał u mnie torsje. Ale sama to sobie zrobiłam nie jedząc nic przed egzaminem ze stresu i mając w sobie tonę kawy, za którą to nie przepadam, ale wypiłam ją na pusty żołądek by się pobudzić po bezsennej nocy. - tak, przypomniała sobie ten jakże trudny egzamin. I sama sekcja zwłok nie była niczym trudnym, przecież odkryłaby co spowodowało śmierć delikwenta, ale prowadzący zajęcia wyglądał jak jakiś psychopata i morderca w jednym i gdy się do ciebie zwracał to aż ciarki przechodziły po plecach, bo bałaś się że ten skalpel to zaraz przetnie twoje gardło. Dlatego to kwestia przebywania z nim sam na sam tak bardzo przerażała wtedy jeszcze studentkę medycyny.
- Très bien dit, félicitations - pochwaliła go, bo jednak tym jednym francuskim sformułowaniem już zdobył u niej niezwykle dużego plusa. Naprawdę brzmiał tak, jakby potrafił ten język, ale potem okazało się że jednak niekoniecznie.
- Zawsze mogę cię podszkolić w tym języku, jeśli tylko zechcesz i znajdziesz czas na trochę francuskiego. - zaoferowała się, bo na pewno wiedziała więcej od niego, kilka lat spędziła jednak w tym pięknym Europejskim kraju, znała ten akcent i czasem można było go usłyszeć nawet gdy mówiła zwykłą zamerykanizowaną angielszczyzną.
- Owszem, masz rację, można też powiedzieć La patate i wcale nie musi to sugerować batatów, ale być odpowiednikiem zwykłego ziemniaka. - dodała coś, co mogłoby wydawać się ciekawostką językową. Język francuski miał takich wiele i naprawdę czasem trudno by było zrozumieć je komuś, kto dopiero się ich uczy. Dla niej też nie wszystkie sformułowania po tłumaczeniu na angielski nie miały sensu, ale nic by nie zmieniła w swoim poniekąd ojczystym języku, bo to nadawało mu wyjątkowości.
- Domyślam się że ten ładny strój to był na równie ładnej łyżwiarce? - czy była zazdrosna? Nie mogłaby być, bo przecież nie są parą, ale wiedziała już swoje, mężczyźni lubią się oglądać za kobietami, zwłaszcza tymi atrakcyjnymi, więc nie chciało jej się wierzyć że tutaj chodziło jedynie o strój.
- Czyli nie miałeś szczęścia w dotychczasowych partnerkach na lodzie, miejmy nadzieję że wraz z dzisiejszą randką twój los się odmieni. - odparła nieśmiało, bo jednak ona też nie była jakimś mistrzem łyżwiarstwa, musiała sobie trochę przypomnieć, ale póki co szło jej całkiem nieźle, zero upadków, więc jest okej.
- Zgoda. To co to za konkurencja? - aż musiała się zastanowić gdzie by chciała coś zjeść, więc skupiła się chwilowo na tym gdy robili to pierwsze kółko na łyżwach i z każdym krokiem, o ile tak to można nazwać, czuła się na nich coraz to lepiej i swobodniej, więc miałaby szansę wygrać.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To prawda, Cadence też wolał od początku wiedzieć, z kim miał do czynienia. W końcu za fajnymi emotkami zawsze mogła kryć się całkiem nudna osoba, na którą nie miał ochoty tracić swojego cennego czasu. Belle na szczęście nie okazała się typ typem, a przynajmniej nic nie wskazywało na to, aby Thompson miał się rozczarować. Ba, nawet miło go zaskoczyła, gdy faktycznie weszła na lodowisko i nie upadła po przejechaniu zaledwie jednego metra. Oczami wyobraźni już widział ich dwójkę, próbującą różnych ciekawych figur, obrotów czy zwyczajnie stylów jazdy. Pewnie dziewczyna na początku potrzebowałaby zachęty, ale wyglądała na taką, która łatwo dałaby mu się namówić na coś bardziej szalonego. Wystarczyło zaproponować jej obiad czy kolację, hehe.
Public Relations – powiedział i skrzywił się samoistnie. – I wiem, że to nic w porównaniu do medycyny, ale nie oceniaj mnie po tym. – Okej, był leniwy i po części to dlatego wybrał taką, a nie inną ścieżkę ”kariery”, ale przecież Belle nie musiała się o tym dowiadywać na ich pierwszej randce. – Od zawsze powtarzano mi, że umiem wpływać na ludzi. – Wzruszył ramionami, jakby to nie było nic takiego. – Często też udaje mi się to robić w taki sposób, aby do końca myśleli, że podsuwane przeze mnie propozycje są tak naprawdę ich własnymi. To całkiem interesujące. – Uśmiechnął się lekko. Był naprawdę dobrym manipulatorem – skupionym, skrupulatnym i jednocześnie całkiem zabawnym, co dawało mu przewagę. W końcu pierwszym krokiem do tego, aby inni cię słuchali, jest zdobycie ich sympatii. – O, więc lecimy procentami? Jak na rozmowie kwalifikacyjnej? – Roześmiał się, kręcąc głową. Po chwili jednak zamyślił się, próbując znaleźć w swojej głowie satysfakcjonującą odpowiedź. – Wiesz, to chyba nigdy nie jest stałe. Czasami budzę się z wyżerającą ochotą na to, żeby się uczyć, żeby postawić wszystko na studia, a kolejnego dnia wstaję i myślę ”do diabła z nauką”, po czym spędzam cały dzień na lodowisku. – To było dziwne podejście, ale całkiem go zadowalało. Jego dni miały to do siebie, że przynajmniej nie były monotonne. To ratowało go od przygnębienia.
Na jej kolejny komentarz o ”żerowaniu na rodzicach” przytaknął tylko gorliwym mruknięciem, któremu jednak daleko było do prawdy. Nie utrzymałby się sam, gdyby nie pieniądze ojca – za bardzo uwielbiał ten luksusowy tryb życia, do jakiego został przyzwyczajony już jako dziecko. Nie zamierzał jej jednak tego mówić, bo też nie chciał jej odstraszyć. Chociaż osobiście uważał, że życie za czyjeś pieniądze było o wiele wygodniejsze, rozumiał też punkt widzenia takich, jak ona. Nie każdy miał takie szczęście jak on. Nie każdy rodził się w bogatej rodzinie.
Oczy błysnęły mu zainteresowaniem na wieść o trupie. Nigdy żadnego nie widział, nad czym szczerze ubolewał. Niesamowicie byłoby dotknąć martwego człowieka, poczuć zesztywniałe mięśnie, zaobserwować zaróżowione miejsca na ciele, w których zatrzymało się krążenie krwi.
Ale spójrz, ostatecznie zdałaś – podsumował przekornie, postanawiając nie wypytywać jej o ludzkie zwłoki. Może kiedyś indziej, na drugiej randce. Albo na trzeciej? Im dalej tym chyba lepiej?
Znowu się roześmiał, tym razem na jej pochwałę. Wiedział, że nie brzmiał idealnie, a i jego znajomość francuskiego słownictwa błagała o pomstę do nieba, ale jej entuzjazm wydał mu się tak szczery, że nie potrafił się nie uśmiechnąć.
To byłoby interesujące – przyznał, kiwając głową. – Chociaż nie wiem, czy poradziłbym sobie z wymową. We francuskim istnieją przedziwne dźwięki. – Pomijanie ostatnich sylab w wymowie czy łączenie słów było dla niego koszmarną wizją. – O, tego nie wiedziałem. – Uniósł lekko brwi, jak gdyby spodziewając się, że go okłamywała. Szybko jednak porzucił swoją podejrzliwość.
Tak naprawdę to nie pamiętam – przyznał i parsknął cicho. Był dziwnym przypadkiem, bo podobali mu się niemal wszyscy mężczyźni i tylko określone typy kobiet, ale mógłby przysiąc, że w tamtym momencie łyżwiarka zdecydowanie nie przykuła jego uwagi. Za to błyszczący, zwiewny strój już jak najbardziej. – A jeśli nie pamiętam to na pewno nie była aż tak ładna – stwierdził pół żartem, pół serio. – Brzmisz obiecująco. – Podobała mu się jej pewność siebie. Zdecydowanie wolał to od ludzi, którzy mówili o sobie w najgorszych kategoriach. Od takiego nastawienia aż biła wiadomość ”powiedz, że się mylę, brakuje mi uwagi!”, czego zdecydowanie nie lubił. – Możemy się ścigać, choć to mało wyrafinowane – zaproponował, ale bez większego entuzjazmu. – Albo, jeśli znasz jakąś ciekawą figurę, możesz mi ją zaprezentować i ocenimy swoją kreatywność. – To już brzmiało zdecydowanie lepiej, chociaż Cadence nie wiedział, czy w swojej jeździe na łyżwach Belle doszła aż do takiego poziomu. – Możesz wybrać na co masz ochotę. Lodowisko jest twojej. – W istocie nie było wokół nich wielkiego tłumu. Zaledwie parę pojedynczych osób.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -60px; margin-left: -95px;" src="https://pngpress.com/wp-content/uploads ... e35b30.png" width="350px" height="190px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #88a2be solid 1px; padding: 2px; margin-top: 15px;" src="https://64.media.tumblr.com/d4d0b2f7a79 ... ddbd0.gifv" width="210px" />
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4c8698; padding-top: -40px; margin-top: 5px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>all i know is everybody loves me
</center></div>
</center><br><br>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Dziewczyna na pewno nie wybrałaby na randkę miejsca, w którym nie czułaby się pewnie. Gdyby Cadence zaproponował jej jazdę na rowerze to pewnie by zaproponowała inną opcję aktywności, bo nie potrafiła jeździć na rowerze i nigdy się tego nie nauczyła, zawsze tracąc równowagę na tym wehikule i ostatecznie upadając, jednak w tym wypadku zaliczyła już tyle upadków, że nie miała sił próbować ponownie i sobie to najzwyczajniej w świecie odpuściła. Na szczęście umiała jeździć na łyżwach jako tako, bez jakichś skomplikowanych figur, więc nie musiała obawiać się, że się przed nim ośmieszy, mogła zatem być sobą, a o to w tym wszystkim chodzi, nieprawdaż?
- Osobiście uważam że żaden kierunek nie jest powodem do wstydu, po prostu każdy robi to, do czego jest stworzony, w czym świetnie sobie radzi. W moim przypadku jest to medycyna, w twoim wpływanie na ludzi. - mówiła prawdę, bo naprawdę nie oceniała go pod względem kierunku który wybrał. Nie wszyscy musieli być od razu tak bardzo ambitni jak ona. Każdy powinien umieć wykorzystywać swoje dobre strony, swoje atuty, więc czego się wstydzić? Nie zamierzała go zatem oceniać. Tego się nie robi na pierwszej randce.
- Chyba zatem powinnam na ciebie uważać, bo jeszcze zaczniesz mną manipulować i zrobię coś, czego bym żałowała pod twoim wpływem. - powiedziała nieśmiało, puszczając mu przy tym oczko na znak że żartuje. Ale może serio powinna jego słowa wziąć sobie do serca? Potem okaże się że jakiś iście idiotyczny pomysł wpadnie pod jego wpływem do jej głowy, a później będzie się zastanawiała jak to możliwe że była tak głupia iż zrobiła coś takiego.
- Tak, przecież randka to taka trochę rozmowa kwalifikacyjna, od niej zależy czy spotkamy się na drugiej. - to było całkiem trafne porównanie, bo ile osób po pierwszej randce decyduje się na drugie spotkanie? Jeśli jedna osoba oczarowała w pewnym sensie drugą to druga randka była bardziej niż pewna, podobnie jak podczas rozmowy o pracę, jeśli zaimponujesz sobą i swoimi kwalifikacjami to dostaniesz się na drugą rozmowę, tę decydującą o wybraniu ciebie z tej małej gromadki osób, najlepszych z najlepszych.
- Rozumiem. W relacjach międzyludzkich jesteś równie zmienny? - zapytała, bo jednak warto było wiedzieć od razu, czy jednego dnia może być nią zainteresowany, a drugiego dnia to zainteresowanie nią opadnie, a blondynka biedna nie będzie wiedziała co zrobiła nie tak. Jednak po chwili uśmiechnęła się do niego przepraszająco, bo pewnie to pytanie zabrzmiało tak jakby go negatywnie oceniała, a wcale tak nie było przecież!
- Owszem, zdałam i dzięki temu doświadczeniu jestem tym, kim jestem. - powiedziała dumnie, jednak jeszcze wielu rzeczy musiała się nauczyć w tym zawodzie, między innymi tego, że nie powinna zanadto angażować się w relację z pacjentami, bo potem to ona na tym głównie cierpi. Ale skąd Cadence miał o tym wiedzieć, skoro sama tego nie powiedziała?
- Każdy język jest trudny dla obcokrajowców. - podsumowała, bo z doświadczenia to wiedziała. Jej na przykład opornie wchodził hiszpański, a przydało się go znać, skoro często do szpitala trafiali Meksykanie. Francuski mimo tego że był dosyć trudnym językiem, wchodził jej nieco łatwiej pewnie z tego względu że płynął on poniekąd w jej krwi. I przede wszystkim łatwiej uczyć się danego języka przebywając w kraju, gdzie używa się go na co dzień, wtedy zapoznajesz się z akcentem i rozumiesz więcej.
- Nie wiem czy mogę ci wierzyć, w końcu sam przyznałeś że jesteś manipulatorem, może mówisz mi to, co chciałabym usłyszeć? - to że była blondynką nie znaczyło przecież że była głupia, więc zauważyła to słysząc gdy mówił o nieatrakcyjnej łyżwiarce w pięknym stroju. Nie wiedziała przecież, że on wolał pod względem atrakcyjności mężczyzn.
- Pewnie niczym cię nie zaskoczę, ale spróbuję i proszę o szczere ocenienie mojej postawy oraz docenienie chęci. - ostrzegła go na początek i ustawiła się do niego przodem, jadąc kawałek do tyłu. Pamiętała te podstawy że trzeba nauczyć się jazdy zarówno do przodu jak i do tyłu, a także tego że większość figur wykonuje się na jednej nodze, a więc trzeba było umieć jeździć na jednej nodze. Musiała się zatem rozgrzać, bo dawno tego nie robiła, podjechała kawałek do tyłu, odwróciła się i przez chwilę jechała przodem, próbując zewnętrzną i wewnętrzną stronę płozy w każdej z łyżew, by ostatecznie gdy była gotowa podjechać i zrobić jaskółkę, napinając odpowiednio wszystkie mięśnie. Długo jednak tak nie wytrzymała, musiała zatem zbyt szybko wrócić do pozycji podstawowej, zdmuchując kosmyk włosów, który uciekł jej na twarz.
- Wiem, wyszłam nieco z wprawy. dawno tego nie robiłam. - przyznała się, bo jednak to ćwiczenie czyni mistrza, a jak ona dawno nie ćwiczyła to nie miała aż tak silnych mięśni, by długo utrzymały ją w jednej pozycji z łyżwiarstwa figurowego. Zdawała sobie również sprawę z tego, że nie zaskoczyła go niczym konkretnym, ale należało docenić to że w ogóle próbowała po tak długiej przerwie od łyżew.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podoba mi się to podejście, chociaż nie wiem, czy moja rodzina je podziela. – Parsknął cicho, kręcąc głową. Kolokwialnie mówiąc, Thompsonowie byli z tych, co wyżej srają niż dupę mają. A Cadence wcale nie był od nich aż tak różny. – Są z tych, którzy uważają, że sukces mogą osiągnąć tylko lekarze, prawnicy albo założyciele ogromnych przedsiębiorstw. – Przewrócił oczami. Jasne, ojciec zezwalał mu na robienie tego, co chciał i nawet wykładał na to kasę, co nie oznaczało, że był z niego zadowolony. Na pewno wolałby, aby jego syn wyrósł na ”kogoś”, a nie na jednego z tych, którzy zajmowali się wieloma rzeczami po trochu, jak to stwierdził sam Cadence.
Zaśmiał się cicho na jej słowa. Ludzie lubili myśleć, że ich świadomość odnośnie jego umiejętności mogła ich uratować, ale zazwyczaj byli w błędzie. Wchodził do ich głowy nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak, tworząc tam taki obraz samego siebie, jaki oni byli w stanie polubić, aby w najmniej oczekiwanym momencie pokazać, że tak naprawdę przez cały czas miał ich w garści. Ich zdziwienie zawsze było zabawne.
Jeśli zrobiłabyś coś pod moim wpływem to na pewno byś tego nie żałowała – obiecał pół żartem, pół serio, ale zaraz spoważniał i pokręcił głową. – Żartuję. – Czy aby na pewno? – Tak zupełnie poważnie to nie nakłaniam ludzi do robienia nieodpowiednich rzeczy – sprostował. Jeśli już to najwyżej pokazywał im, że, mimo chęci ich zrobienia, byli zbyt słabi, aby się na to zdecydować. Wtedy jedynie ich zachęcał, ale ostateczna decyzja należała do nich.
Spojrzał na nią uważnie, gdy zadała to decydujące pytanie. Z tego co zdążył zaobserwować, była spostrzegawczą, ostrożną osobą i korciło go, aby spróbować to w niej zmienić. Zupełnie bez powodu.
Pod tym względem jestem przede wszystkim szczery – odpowiedział pewnie. – Więc jeśli ktoś mi nie pasuje, nie musi się tego domyślać – wyjaśnił i uśmiechnął się lekko, jakby chcąc ją zapewnić, że nie miała czego się obawiać. Przynajmniej na razie.
Istnieją trudne i trudniejsze – zauważył, bo co innego uczyć się hiszpańskiego, a japońskiego. Ten pierwszy mógłby jeszcze rozważyć, ale na naukę tego drugiego nigdy by się nie porwał.
Gdybym zamierzał tobą manipulować to nie przyznałbym ci się do bycia świetnym manipulatorem – zauważył, patrząc na nią spod lekko uniesionych brwi. – To mijałoby się z celem, tak? Lepiej, gdybyś nie wiedziała – podsumował, w ten sposób jakby pragnąc zapewnić ją, że nie miał wobec niej złych zamiarów. Podobała mu się. Brzmiała jak wyzwanie, a on od zawsze je lubił.
Skinął głową – przecież nie zamierzał się z niej nabijać. Łyżwiarstwo było sztuką i imponował mu sam fakt, iż potrafiła coś więcej niż tylko koślawo jechać do przodu. Obserwował ją z oddali, a jego szare oczy wodziły za jej stopami, obserwując ich kolejne ruchy. Dopiero kiedy podjechała do niego, przeniósł wzrok z powrotem na jej twarz.
Było nieźle – przyznał, kiwając głową. – Widać, że kiedyś ćwiczyłaś. – Przeciętny Kowalski pewnie nie pokusiłby się nawet o to, aby spróbować takiego ruchu. – Kolejnym razem spróbuj nieco szerzej rozstawić nogi, będzie ci łatwiej utrzymać równowagę – podsunął, po czym uśmiechnął się lekko. – To teraz chyba moja kolej – zauważył, a następnie odjechał na pewną odległość od niej, wykonał półkole po tafli lodowiska, po czym ugiął lekko prawe kolano, podskoczył i wykonał w powietrzu niewysoki obrót, lądując na jednej, wyprostowanej nodze, drugą zaś odchylając do tyłu. Pojedynczy toeloop na jurorach zawodów pewnie nie zrobiłby wielkiego wrażenia, ale nie chciał za bardzo się popisywać, chyba żeby jej nie odstraszyć.
Jaka ocena? Co do poprawy? – zagadnął zaczepnie, kiedy znalazł się już bliżej niej, balansując raz na jednej łyżwie, raz na drugiej.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -60px; margin-left: -95px;" src="https://pngpress.com/wp-content/uploads ... e35b30.png" width="350px" height="190px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #88a2be solid 1px; padding: 2px; margin-top: 15px;" src="https://64.media.tumblr.com/d4d0b2f7a79 ... ddbd0.gifv" width="210px" />
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4c8698; padding-top: -40px; margin-top: 5px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>all i know is everybody loves me
</center></div>
</center><br><br>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Takie podejście było przecież najbardziej rozsądne w mniemaniu blondynki, bo dlaczego każdy miał robić to co każe mu rodzina jeśli tego kompletnie nie czuje? Rodzice ją wychowali tak, że miała sama zadecydować co chce robić w życiu, wybrała zatem medycynę, ale nawet gdyby wybrała fryzjerstwo to rodzice też by to zaakceptowali, tak samo jak modeling czy na przykład pisarstwo.
- Rodzina nie przeżyje tego życia za ciebie, dlatego musisz nauczyć się sam decydować o sobie. - stwierdziła, tak też uważając. Bo nie mogli rodzice narzucić nam wszystkiego, całego naszego życia, odbierać nam prawa do wyboru w ważnych dla nas kwestiach i ogólnie, wszystkiego robić za nas bo jak dzięki temu mamy stawać się samodzielni i decyzyjni? My też będziemy musieli w przyszłości nauczyć czegoś nasze dzieci, a nie tego że wszystko zrobimy za nich, a one będą tylko idealnymi kukiełkami spełniającymi nasze niespełnione marzenia.
- Udowodnij im zatem że można osiągnąć sukces robiąc to co kochasz. - dla niej to było jasne, skoro bliscy cię nie doceniają to pokaż im że jednak jesteś coś wart i że to co robisz też ma jakiś większy sens. Na początku pewnie nie będą tego rozumieli, ale może z czasem to do nich dotrze? No chyba że wcale nie dotrze, takie przypadki też się zdarzają przecież. I co wtedy? Wybierasz pewnie rodzina czy pasja, którą kochasz. Po jego następnych słowach spojrzała na niego z pewną dozą nieufności, jednak gdy Cadence odparł że żartuje to się uśmiechnęła, nawet zaśmiała cicho.
- To do czego ich nakłaniasz? Do spełnienia niespełnionych marzeń? - zapytała zatem, chcąc wiedzieć jak wygląda ten jego wpływ na innych, skoro tak bardzo zarzekał się że nie nakłania ich do robienia nieodpowiednich rzeczy. Ucieszyły ją zaś jego kolejne słowa, bo to oznaczało że nie skreślił jej już na samym początku i że będzie dzięki temu druga randka. A może nawet trzecia i czwarta... dobra, nie uciekajmy zanadto w przyszłość. Przyznała mu jednak rację co do nauki języków obcych, bo prawda była taka że na pewno jeden język obcy sprawi nam wiele trudności w przeciwieństwie do drugiego. Dużo zależało przecież od podobieństw językowych i tych ogromnych różnic.
- A co jeśli powiedziałeś to jedynie by zmniejszyć moją czujność? - taka opcja też była bardzo możliwa, w końcu w literaturze jeśli chciało się zwrot akcji to morderca powiedział że tak pewnie on zabił, przez co wszyscy wierzyli że to nieprawda, a potem okazywało się że to jednak on mimo tego że nawet czytający by nie posądzał tej postaci o bycie tym złym.
- Dziękuję. - nawet postarała się o ukłon godny damy czy małej tancereczki raczej, jednak kolejnych uwag słuchała już z pełną powagą.
- Spróbuję tak następnym razem, dzięki. - dodała, sądząc że pewnie więcej rzeczy zrobiła źle. W końcu to on był tutaj ekspertem od łyżew, a ona początkującym która ostatnie zajęcia z łyżwami miała w wieku dziecięcym. Jak widać z jazdą na łyżwach jest jak z jazdą na rowerze, nigdy się jej nie zapomina, problem w tym że Belle nie potrafiła jeździć na takim jednośladzie jakim jest właśnie rower. Sama zaś przyglądała się mu z pewnym zachwytem, bo każdy jego ruch był profesjonalny i nawet jeśli jemu to wszystko co pokazał wydawało się prostą podstawą, dla niej było czymś, co zapierało dech w piersiach i aż nie wiedziała co powiedzieć gdy tak do niej wrócił.
- Dziesięć na dziesięć. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co w tej figurze należy poprawić, bo nigdy się jej nie uczyłam. - mówiąc to pewnie się zarumieniła, bo jednak to było trochę słabe że nie znała się na tym temacie aż tak dobrze.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jego rodzina była specyficzna – wszyscy osiągali sukcesy, wszyscy byli kimś i, cóż, Cadence nie dziwił się swojemu ojcowi, że on również chciał móc chwalić się swoimi dziećmi. Jak na razie jemu i Princii słabo szło, chociaż mimo wszystko Cadence chyba wypadał lepiej. O Harrym nawet nie było co mówić – po tym, jak stracił dla Hazel głowę, kompletnie przestał się liczyć. Jakkolwiek okrutnie to brzmiało.
Wiem – przytaknął, kiwając głową. – I staram się. – Ale to nie było takie proste, gdy cały czas żył na garnuszku ojca. Jego siostra na przykład odcięła się od niego całkowicie, otwierając sobie w ten sposób możliwość na życie tak, jak jej się podobało. On jednak był zbyt przyzwyczajony do luksusu, aby wyrzec się tego tylko po to, aby móc być sobą. Zresztą czy to w ogóle było tego warte, skoro sam nie wiedział, co to oznaczało? Jaki był tak naprawdę?
Chciałbym, żeby to było tak proste i piękne, jak brzmi w twoich ustach. – Pokręcił głową, uśmiechając się lekko, z wyraźną rezygnacją. Zaraz jednak, słysząc jej pytanie, na jego twarz wpłynęło rozbawienie. ”Nakłaniam ich do tego, aby mnie uwielbiali” na pewno zniszczyłoby całą atmosferę, czego Cadence nie chciał, więc zbył ją radosnym parsknięciem i lekkim machnięciem ręki,
Kiedyś ci opowiem – obiecał tak, jakby naprawdę miał to na myśli. Jakby Belle mogła być osobą, przed którą otworzyłby się bardziej niż przed innymi. – To byłby ruch godny najlepszego manipulatora – przyznał, po czym roześmiał się cicho, bo spodobała mu się jej spostrzegawczość. Nigdy nie uchodził za nieskomplikowaną osobę, więc to jak najbardziej byłoby w jego stylu. Problem w tym, że, jak na razie, jeszcze nie wiedział, czy zamierzał być z Belle kompletnie szczery, czy jednak pozwalać sobie na wspomniane manipulacje. Równocześnie zdawał sobie sprawę z tego, iż miał mało czasu na podjęcie decyzji. Musiał obrać jakąś taktykę i najlepiej, aby zrobił to już, teraz, ewentualnie po zakończeniu ich spotkania (o ile, oczywiście, była jakakolwiek mowa o kolejnym).
Zaimponował jej, co wyczytał z jej twarzy, i co miło połechtało jego ego. Taki już był – lubił się popisywać, nawet jeśli jedyne, co otrzymywał, to pełne irytacji westchnięcia czy przewrócenia oczami. Tym razem jednak nic takiego nie miało miejsca, prawdopodobnie dlatego, iż było to ich pierwsze spotkanie.
Jestem prawie pewien, że pod koniec się zachwiałem – stwierdził krytycznie, nie zwracając uwagi na wypalone na policzkach Belle rumieńce. Nie winił jej, jeśli czuła się trochę przytłoczona, w końcu ona na łyżwach jeździła tylko dla rozrywki, a on, no cóż, w jakiś sposób wiązał z tym swoją przyszłość. Logiczne, że musiało iść mu lepiej. Gdyby tak nie było, mógłby pożegnać się z profesjonalną jazdą. – W każdym razie rozumiem, że wygrałem. – Uniósł lekko brwi, przyglądając się jej z ukosa. – Więc może zrobimy jeszcze parę kółek, a potem zabiorę cię do sprawdzonej, włoskiej restauracji w Downtown? – zaproponował, uśmiechając się lekko. – Chyba że nie lubisz włoskiej, wtedy możemy rozważyć coś innego. – Jemu tak naprawdę wszystko było jedno, byleby miejsce coś sobą reprezentowało, bo jeżeli dookoła roiło się od szczurów czy karaluchów, nie zamierzał tam wchodzić. Coś mu jednak mówiło, że Belle również nie byłaby zachwycona podobną miejscówką.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -60px; margin-left: -95px;" src="https://pngpress.com/wp-content/uploads ... e35b30.png" width="350px" height="190px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #88a2be solid 1px; padding: 2px; margin-top: 15px;" src="https://64.media.tumblr.com/d4d0b2f7a79 ... ddbd0.gifv" width="210px" />
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4c8698; padding-top: -40px; margin-top: 5px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>all i know is everybody loves me
</center></div>
</center><br><br>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

A to Maeve nie należała do rodziny Thompsonów? Nazwisko to samo, nie jest przez ciebie wymieniona w poście, zatem zaczęłam się nad tym zastanawiać. Wracając jednak do tematu, każdy rodzic chciał móc pochwalić się swoim dzieckiem, stąd te ich usilne naciski na to, by ich potomek "był kimś". Ci, których to nie interesowało to byli zwykle ludzie, którzy nie chcieli nigdy dziecka, ono zaprzepaściło ich życiowe plany i dlatego tak mało dawali mu czy jej z siebie samych. Była też trzecia grupa rodziców, ta tak zwana "tolerancyjna", mam tutaj na myśli to, że oni akceptowali swoje dziecko takim, jakie jest i pozwalali mu dokonywać swoich własnych życiowych wyborów, służąc jednak radą, gdy dziecko po takową się do nich uda. Oni nigdy nie naciskali, pozwalali swoim pociechą "być sobą", ale zawsze byli obok by okazać pomoc i wsparcie. Może ojciec Cadence'a był tym pierwszym typem rodzica, który to przelewa na swoje dzieci swoje własne ambicje z czasów, gdy był w ich wieku?
- To najważniejsze. Najgorzej to narzekać na to, jak bardzo nie podoba nam się stosunek drugiej osoby do nas, ale jednocześnie nic nie robić w tym kierunku by druga osoba zmieniła o nas zdanie. - wzruszyła przy tych słowach ramionami, bo tak właśnie uważała. Jeżeli coś ci nie odpowiada to zrób wszystko by to się zmieniło na lepsze. To pewnie dlatego Cadence zaimponował jej tym, że się w ogóle starał, a prawda jest taka, że mogła mu jedynie uwierzyć na słowo, bo jak inaczej miałaby go sprawdzić?
- Wydaje mi się że to kwestia wiary. Jeśli nie będziesz wierzył w to, że możesz pokazać bliskim, że to co robisz jest dla ciebie ważne i jesteś w tym naprawdę dobry to naprawdę ich to nie ruszy. Jednak gdy w to uwierzysz to wszystko stanie się możliwe. - te słowa brzmiały pewnie strasznie idealistycznie, nieprawdaż? Ale Belle była zarówno rewolucjonistką, jak i idealistką, która naiwnie wierzyła w to, że świat może zagrać tak jak ona zechce, pod warunkiem jedynie tego, że uwierzy w siebie. Łatwiej pomyśleć, trudniej zrobić i tutaj Thompson miał rację.
- Trzymam cię za słowo, z chęcią poznam ten twój najskrytszy sekret. - odparła naprawdę będąc zaciekawioną, jak on wykorzystuje tę swoją charyzmatyczną stronę i czar do manipulowania innymi. Może będzie miała możliwość poznania tego sekretu, a może nigdy do tego nie dojdzie, bo Cadence nie zdecyduje się jej tego zdradzić? Jak to mówią "jeśli poznasz mój sekret to będę musiał cię zabić", a ona chciała jeszcze trochę pożyć.
- Zaliczasz się do typu najlepszego manipulatora zatem czy jesteś pod tym względem o poprzeczkę, albo kilka niżej? - zapytała tym razem będąc ciekawą jego odpowiedzi. To by świadczyło o tym, jak mężczyzna siebie postrzega, czy jest pewny siebie, czy też nie, a może raczej czy jest kłamcą i zatai przed blondynką prawdę o sobie, nie chcąc jej zbyt wcześnie odstraszyć. Dopóki jej wystarczająco nie zmanipulował oczywiście. A potem zrobił on pokaz, którym wręcz zachwycił dziewczynę na tyle, że nie mogła oderwać wzroku od jeżdżącego na łyżwach Thompsona. Jego rodzina powinna go wtedy zobaczyć to by uwierzyli, że on naprawdę jest świetny w tym, co robi. A ta samokrytyka tylko spowodowała, że ona ujrzała w nim tę skromność, której wcześniej nie było widać. Jeżeli zatem taki był cel jego manipulacji, o ile to była w ogóle manipulacja, to udało mu się, dziewczyna połknęła haczyk.
- Może tak było, nie mogę potwierdzić tego na sto procent. - ogółem jej ogląd nie był w tym momencie obiektywny, raczej bym skłoniła się ku subiektywności pod tym względem, bo cóż, on ją tym występem oczarował, więc wiadomo było że nie mogła zauważyć w tym żadnych wad.
- Bez dwóch zdań, jednak wynik był z góry przesądzony, w końcu to ty jesteś tutaj profesjonalistą. Gdybyśmy zmierzyli się w grze chirurgicznej na elektronicznym pacjencie to śmiem twierdzić, że to ja byłabym zwycięzcą. - odparła, zgadzając się z nim co do wygranej i podchodząc do tego całkowicie na luzie. Wiadomo było że nie wygra z profesjonalistą, choćby chciała. Jednak jest taka gra w doktora w której trzeba wyjąć jedną kostkę by uleczyć pacjenta, ale jeden fałszywy ruch i pojawia się alarm, że pacjent zmarł, a tę grę to Chateux już ogarnęła do perfekcji, stąd wiedziała że na tym polu również by wygrała konkurencję.
- Pizza, spaghetti, uwielbiam, zatem kuchnia włoska. - już na samą myśl o takiej pizzy czy spaghetti bolognese czuła że robi się głodna, bała się zatem że zacznie jej burczeć w brzuchu, a to przecież jest takie nieeleganckie. Ale tak jak się umówili to pojechali jeszcze jedno kółko, a potem drugie i trzecie...
- A ty co najbardziej lubisz z Włoskiej kuchni? - zapytała pewnie przy środkowym okrążeniu, gdzie też pewnie się ścigali, ale ona z racji tego że była kobietą, słabszą w dodatku i nie jeżdżącą profesjonalnie to zawsze była w tyle, mimo tego że starała się dorównywać mu kroku, o ile można tak to nazwać ściganiem na lodzie.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Należy, należy, tylko że to kuzynka, a kuzynostwa akurat nie brałam pod uwagę przy moim wyliczaniu. Niemniej jednak ta druga część rodziny Thompsonów też trzymała poziom i Cadence nierzadko stawał na rzęsach, byleby tylko ojciec nie miałby powodów, aby go do nich porównywać. I jasne, każdy rodzic chciał widzieć w swoim dziecku powód do dumy, ale pan Thompson był na tym punkcie tak zafiksowany, że Cade naprawdę musiał pilnować się na każdym kroku. Jeden nieprzemyślany ruch i mógłby skończyć tak samo jak Princia, która, jakby nie było, została w pewien sposób wyrzucona z domu.
Może coś w tym jest. – Wzruszył ramionami, nieprzekonany jej idealistycznym podejściem do życia. – Ale jednocześnie samą wiarą niczego się nie osiągnie – zauważył trzeźwo. – Przynajmniej w mojej rodzinie każdy czeka na rezultaty, nie na piękne słówka. – Taka była brutalna rzeczywistość.
Uśmiechnął się lekko, bo do wyjawienia jej jego taktyk musieli przebyć jeszcze długą drogę. Zresztą podejrzewał, że gdyby to zrobił, całkowicie straciłby jej zainteresowanie i zaufanie, a na tym przecież mu nie zależało. Dopiero co się poznali i Cadence zamierzał zrobić na niej jak najlepsze wrażenie. A jednak, słysząc jej kolejne pytanie, zaśmiał się cicho i odpowiedział szczerze:
Uznałbym siebie za nie najgorszego – przyznał, sunąc powoli po lodzie. – Najlepszym z pewnością nie jestem – dodał po chwili, całkowicie świadom tego, jak wiele brakowało mu do osiągnięcia perfekcyjności. No i też nie chciał jej odstraszać, prawda? Już i tak powiedział jej wystarczająco, a mógł ugryźć się w język przy pierwszym wypowiedzianym przez siebie zdaniu.
Następnym razem możemy zagrać w tę grę, jak ona się nazywała? – zamyślił się, pocierając skronie. – A! Operacja. Taka, w której trzeba zoperować pacjenta, ale tak, żeby nie zaczęło piszczeć, kojarzysz? – On za dzieciaka ogromnie tę zabawę uwielbiał, chociaż podejrzewał, że dla Belle to było raczej jak dla niego prosta jazda do przodu. Nic specjalnego. – Albo możesz podnieść poprzeczkę i zaproponować coś bardziej ambitnego – zagadnął, jednocześnie próbując wybadać teren i dowiedzieć się, czy kolejne spotkanie w ogóle wchodziło w grę. On nie miałby nic przeciwko, ale może Belle go przejrzała i wolała nie ryzykować?
Usatysfakcjonowała go jej odpowiedź. W okolicy były same drugorzędne knajpki z cyklu ”budka z kebabem”, czego raczej wolał jej oszczędzić. Skoro jednak zgodziła się na włoską restaurację, nie musiał już dłużej się martwić o kolejną część ich randki.
Zdecydowanie makarony – odpowiedział bez mrugnięcia okiem, kiedy tak jeździli wokoło, a on próbował nie gnać za bardzo, żeby nie zostawiać jej w tyle. – Najbardziej chyba tagiatelle. – Najlepiej z sosem brokułowym, pychotka. – A tak skoro wspomniałaś już pizzę, istnieje jakiś dodatek, którego na niej nie tolerujesz? – zapytał z ciekawością, gdy już docierali do bramki wyjściowej. – Możemy w sumie już tam jechać, jeśli chcesz. Zgłodniałem. – Jak tak piszę tego posta to sama bym zjadła coś włoskiego, mniami.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -60px; margin-left: -95px;" src="https://pngpress.com/wp-content/uploads ... e35b30.png" width="350px" height="190px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #88a2be solid 1px; padding: 2px; margin-top: 15px;" src="https://64.media.tumblr.com/d4d0b2f7a79 ... ddbd0.gifv" width="210px" />
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4c8698; padding-top: -40px; margin-top: 5px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>all i know is everybody loves me
</center></div>
</center><br><br>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Phinney Ridge”