WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nie był jej dzień - powtarzała sobie w myślach, idąc ulicą wśród zacinającego w twarz deszczu. Jeszcze pół godziny temu, w mieszkaniu toczył się dramat, bo zepsuła się suszarka, a tak naprawdę fryzura na "mopa" była od samego początku nieunikniona. Może gdyby wstała wcześniej, w domu posiadała parasol i nie mieszkała na takim zadupiu, jej życie miałoby i jaśniejsze strony. Sama była sobie winna. Nie powinna narzekać, a jednak podstępne myśli wykrzykiwały, że to znak z nieba, bo nie powinna była umawiać się na to spotkanie. Brodząc do niedawna białymi trampkami w płytkich kałużach, czuła się idiotycznie. Ale może to przez tą zbyt obcisłą sukienkę, która z każdym krokiem chciała pokazać światu jaki tyłek ma jej właścicielka. Co ją w ogóle podkusiło żeby się tak ubrać? Może to piękne słońce, które widziała rankiem za oknem, a może po prostu za długo fantazjowała o tym co się dzieje po "żyli długo i szczęśliwie" w bajkach. Niezależnie od tego, zamiast wyglądać jak Kopciuszek idący na bal, bardziej przypominała Bridget Jones w najbardziej żenujących epizodach jej życia. Co prawda nie przewidywała po drodze żadnego koryta pełnego świń, ale dzień się dopiero zaczął.
Z cichym westchnieniem, otworzyła drzwi do baru, wchodząc do niego jak na ścięcie. Kawy. Jej przełyk w niemym błaganiu, domagał się gorącego, czarnego płynu, który zawsze stawiał ją na nogi. Do tych płynów (z pominięciem koloru i temperatury) zaliczała się jeszcze whiskey, ale tu z kolei było jak na ruletce. Raz potrafiła postawić, a raz powalić. Rozejrzała się po stolikach, wśród morza głów, wreszcie dostrzegając tą znajomą. Podreptała więc prędko i usiadła na kanapie z cichym klapnięciem mokrego tyłka, wklejającego się w siedzenie z eko skóry.
- Jak myślisz, dostanę tu kawę? Czy może powinnam zacząć od razu z grubej rury żeby wymazać wspomnienie dzisiejszego dnia? - zapytała, zerkając żałośnie to na stopy, to na sukienkę, która ewidentnie z niej drwiła, będąc przemoczoną jedynie w tym niekomfortowym miejscu między nogami. Akurat kiedy zgodziła się wyjść z domu i SPRÓBOWAĆ zabawić, wyglądała jakby ktoś wylał na nią wiadro wody i z tej okazji się zsikała. Nic tylko się radować.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

004. Devon nie miał dzisiaj nic konkretnego do roboty, ani w biurze ani w domu. Dobrze, że ostatnimi czasu postanowił zatrudnić sprzątaczkę, która przychodziła do niego raz w tygodniu by ogarnąć większe sprzątanie. Jak był w domu to ogarniał sobie to i owo, tak samo robiła dziewczyna, bo on nie miał zamiaru po niej sprzątać. Mieszkają razem, więc trzeba się dzielić obowiązkami, albo po prostu ogarniać pewne rzeczy za sobą, prawda? Tak powinno się robić, a w każdym razie on tak robi. Nie znosi mieć syfu w domy, nie jest pedantem, ale nie ma zamiaru żyć w resztkach, ciuchach i innych takich w domu. Co to jest w sypialni to inna sprawa, ponieważ to sfera prywatna, o ma porządek, a co ma młoda blondynka to już jej sprawa. Trzeba szanować swoją prywatność i nie włazić tam z butami.
Z racji wolnego wieczoru napisał do swojego dobrego kumpla, z którym ostatnio kontakt się trochę ograniczył. Wiadomo każdy ma swoje prywatne sprawy i na nich się skupiać, jednak nie można wiecznie żyć problemami, prawda? Dlatego Devon po uzyskaniu odpowiedzi o chęci spotkania zaproponował miejsce i panowie umówili się na godzinę. No dobra, może ne jest to stricte określona godzina, ale mniej więcej, żeby jeden nie czekał na drugiego miliona lat.
Na miejscu był chwile przed czasem, jak to miał w zwyczaju, bo co jak co, ale niebieskooki nienawidził się spóźniać. Zawsze był na czas lub chwile przed. Nie ważne czy było to spotkanie biznesowa, w sprawie przesłuchania czy przyjacielskie spotkanie. Zajął miejsce i czekał na pojawienie się Pereza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Czasami zastanawiała się, po co właściwie miała słuchać swoich rodziców. Wysłanie na studia, gdzie nie znała praktycznie nikogo, było już dla niej czystą abstrakcją. Chociaż lubiła życie w Seattle, tutejszych ludzi, brak spojrzenia rodziców na własne poczynienia. Dalej miała dobre oceny, uczestniczyła w stażu prawniczym i właściwie wszystko zmierzała w niesamowicie dobrą stronę. Nikt nie miałby narzekać, gdyby nie jedna abstrakcja - randki w ciemno. Nie do końca rozumiała swoich rodziców, bowiem do ślubu miała na pewno jeszcze sporo czasu, a takie sprawdzanie było dla niej męczące. Bo po co taka młoda miałaby się już wiązać z kimś? Doskonale widziała po swoich rodzicach, że takie metody się nie sprawdzały. Jednak nie miała zamiaru na to narzekać. Ubrała się tak, jak zażyczyli sobie rodzice, czyli wystroiła się jak szczur na otwarcie kanału. Doskonale czuła, że jej obecny look, to trochę za dużo jak na zwyczajne spotkanie. Wyglądała, jak gwiazda idąca po czerwonym dywanie.
Mimo swoich myśli stawiła się w restauracji jako pierwsza z dość dobrym nastawieniem. Może nie spotka swojej pierwszej miłości, a przynajmniej będzie mogła, z kimś swobodnie porozmawiać. Zresztą kto spotyka swojego ukochanego na pierwszej randce? Może to się nie uda, ale chociaż poszerzy grono znajomych o nową osobę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1 + outfit

David miał ochotę zabić brata własnymi rękami, ponieważ milion razy mu powtarzał, że NIE MA CZASU NA GŁUPOTY - w tym również na jakieś randki. Po co mu była dziewczyna? Żeby go dekoncentrowała albo robiła wyrzuty, że nie ma dla niej czasu? Pff. Gdyby chciał mieć dziewczynę, nie dałby kosza jednej koleżance, która uczęśzczała z nim do klasy. Nieważne, że starszy brat Parka, zrobił to dla beki, samemu Davidowi nie było ani trochę do śmiechu. Na początku oświadczył, że nigdzie nie idzie, ale godzinę przed umówionym spotkaniem zmienił zdanie, by udowodnić bratu jedną rzecz - nie był tchórzliwym kurczakiem, bojącym się dziewczyn. Miał ogromną ochotę iść w dresie, ale pan mądrala starszy brat zaczął pierdzielić, że ,,Halo! Idziesz na randkę, a nie na trening młody". No to się przebrał w coś odpowiedniejszego.
Przybył na miejsce trzy minuty spóźniony, ponieważ minutę stał, jak debil przed wejściem do restauracji. Przecież to nie egzamin, więc czemu się denerwuję? Zresztą wejdę, zjem i wyjdę. po tych myślach, nacisnął klamkę i zrobił kilka kroków, aby następnie pracownik restauracji zaprowadził Dave'a do dobrego stolika.
- Mihi Jeon? - spytał, unosząc brew. Bez względu na odpowiedź, zajął miejsce przed dziewczyną. Gorzej, że czuł, jakby zapomniał o języku. Czy powinienem się przedstawić? Chyba jeszcze powinien przeprosić za spóźnienie, ale no...jakoś mu to wypadło z głowy. Przez moment myślał, że dziewczyna była podstawiona przez jego brata dla śmieszków, dlatego zaczął się rozglądać dookoła dla pewności, że nie są obserwowani przez osoby trzecie. Więc jeżeli dziewczyna coś mówiła, to dotarło do niego dopiero po chwili.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeon spodziewała się szykownego, starszego mężczyzny w garniturze z bukietem róż. Przynajmniej w takiej perspektywie opowiadali jej o tym rodzice. Pierwszy raz od dawna ojciec zgadzał się w czymś z matką. To doprowadziło Mi prawie do szału. W takim wieku i randki w ciemno? To było dosyć szalone. Przeglądała właśnie instagrama, próbując zebrać swoje myśli do kupy. Sama do końca nie wiedziała, jak powinna się zachować. Czuła się bardziej w swojej biznesowej naturze, bo niewątpliwie z tym było związane jej spotkanie z chłopakiem.
— Tak? — spytała, unosząc nagle wzrok znad telefonu i widząc przed sobą chłopaka —Przepraszam, ty na pewno dobrze trafiłeś? — dopytała, mierząc Davida od dołu do góry. On naprawdę przyszedł do niej? Coś jej tutaj śmierdziało na kilometr, ale nie zdawała sobie sprawę co — Nie wyglądasz jakbyś przyszedł na randkę — skomentowała ubiór chłopaka, brak róż i jakiegokolwiek romantycznego gestu. Nie, nie tego się spodziewała. Odchrząknęła. Nie powiedział jej nawet, że ładnie wygląda. Zachował się jak buc.
— Mi Hi, wystarczy że będziesz mówił Mi — powiedziała spokojnym tonem, dalej czekając na jakąkolwiek pochwałę — ty zdajesz sobie sprawę, dlaczego tu jesteś? — zagadnęła Parka, patrząc na niego badawczym wzrokiem. Nie do końca wiedziała, jak powinna się teraz zachować — nie żebym była niemiła, ale na pewno jesteś pewien, że to ty tutaj masz być? — wolała mieć pewność, że ten chłopak to David. Znała imię swojego przyszłego towarzysza. Rodzice by się wściekli, gdyby spotkała się z kimś innym— nie zrozum mnie źle, a nieważne — zaczęła już mówić, ale koniec końców machnęła na to ręką. Gdyby to nie był jej wybranek na dzisiejszą noc, nie usiadłby przy tym stoliku — miło mi cię poznać — powiedziała spokojnym tonem, a na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Co prawda chłopak nie wyglądał, jak mężczyzna jej marzeń, ale cały czas sobie wmawiała - wszystko można zrobić byle posiadać znajomości — mówisz po koreańsku? Bo wolałabym mówić w ojczystym języku, rzadko mam ku temu okazję — chciała skorzystać z faktu, że rozmawiała z Koreańczykiem. Dawno nie mówiła w swoim ojczystym języku przy stole. To byłaby dosyć miła odmiana.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ja eee....no chyba tak. - powiedział, drapiąc się po policzku. - Jeżeli Twoje imię i nazwisko się zgadza, to znaczy, że tak. - dodał zaraz, zaczynając uważać test z matmy za łatwiejszy od pytań zadanych przez Jeon.
- Jak to nie? - spytał, niezbyt rozumiejąc, co dziewczyna właśnie miała na myśli. Miał koszulę? Miał. Miał spodnie, które nie były dresowe? Miał. Faktycznie zapomniał o jakimś prezencie, ale zwyczajnie odkładał pieniądze na kilka rzeczy.
- W porządku, Mi. - skinął głową. Cieszył się w duchu, że nie miała skomplikowanego imienia, ponieważ wtedy pewnie trochę by mu zajęło zapamiętanie go.
Gdy usłyszał pytanie dotyczące tego, czy wiedział, po co tu jest, prawie pokręcił głową i powiedział szczerze, że nie wie, ale zamiast tego, zaczął gorączkowo myśleć nad jakąś sensowną odpowiedzią.
- Żeby Cię poznać? Znaczy no, żeby Cię poznać oczywiście. - chrząknął, poprawił się szybko oraz posyłając dziewczynie ciepły uśmiech (chociaż myślami widział siebie, jak wali głową o stół).
- Czego mam źle nie zrozumieć? - spytał z uniesioną brwią, ponieważ zaczęło to bardzo zastanawiać młodego Parka, mimo usłyszenia magicznego ,,nieważne".
- Mi Ciebie też. O, czyli pamiętasz moje imię. - powiedział radośnie, a dlaczego tak go to uradowało? Ponieważ oznaczało, iż nie było potrzeby odstawiać całej szopki z przedstawianiem się.
Usłyszawszy pytanie dotyczące tego, czy potrafił mówić po koreańsku, praktycznie od razu skinął głową.
- Mój ojciec pochodzi z Korei. Byłem tam kilka razy. - odparł zgodnie z prawdą, przestawiając się na mowę po koreańsku. - A Ty pochodzisz stamtąd czy Twoi rodzice stamtąd pochodzą? - spytał, próbując, aby nie popełnić błędu podczas wymowy oraz przypominając sobie różne słowa. Dobrze, że chciała mówić po koreańsku, ponieważ byłoby gorzej, gdyby chciała, by rozmawiali na przykład po chińsku, którego totalnie nie potrafił. Japoński trochę ogarniał ale chińskiego ani trochę. No dobra, potrafił wypowiedzieć słowa na przywitanie oraz pożegnanie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Wyglądasz jakbyś ubrał się, nawet nie wiem na co — skomentowała Mi, spoglądając na chłopaka. Przecież to nie było luźne spotkanie ze znajomymi. Może gdyby nie fakt, że znaleźli się w sytuacji randkowej, oceniłaby chłopaka inaczej. Tyle że... nie widziała go już po pierwszych jego słowach za męża. Małżeństwo to stosunek biznesowy, nie wyobrażałaby sobie, żeby Park przyjął jakiekolwiek stanowisko w ich rodzinnej firmie. Nie potrafił się nawet wysłowić — Nie uważasz, że tu nie pasujesz? — spytała, ruszając delikatnie głową. Siedzieli wśród biznesmenów, a kelnerzy odnosili się do każdego z ogromnym szacunkiem. To było środowisko, w którym Jeon się wychowała. Buców na skalę światową.
— Tak, poznać — przytaknęła chłopakowi z lekkim grymasem na twarzy — a o ile się sobie spodobamy, w przyszłości masz być moim mężem — chociaż szczerze zdążyła to już wykluczyć. Nie był partnerem, który mógłby przejąć jakąkolwiek rodzinną firmę. Ba, uważała, że nawet jako menadżer restauracji nie dałby sobie rady. Oceniała go na... głupiego, tak po prostu głupiego. Wyglądał jak te memy wokół, których były matematyczne liczby, a osoba próbowała je zrozumieć, a była to tylko randka w ciemno — także to spotkanie biznesowe, na takie nie przychodzi się w jeansach — odpowiedziała spokojnym tonem, wpatrując się dłuższą chwilę w chłopaka, by doszedł do niego błąd, który popełnił. Liczyła, chociażby na krótkie przeprosiny. Nic więcej. Mógł też się z tego wytłumaczyć.
— Pamiętam, bo pamięta się swojego przyszłego biznesowego partnera — odparła niezbyt chętnym głosem — ale na takiego niezbyt wyglądasz. Wiesz, czyją córką jestem? — typowe słowa każdego bogacza, check. Czasami ludzie przyglądali się jej przez to bardziej. Nie wierzyłaby, jeżeli chłopak w żaden sposób jej nie prześwietlił. Ona próbowała to zrobić, ale jakoś nie mogła zrozumieć, jakim sposobem rodzice mieliby wybrać... go.
— Ja się tam urodziłam i wychowałam — powiedziała ciut szybciej niż powinna dla osoby, która nie mówiła płynnie po koreańsku — czyli nic o mnie nie wiesz. Opowiesz mi coś o sobie? Jakim sektorem biznesu chciałbyś się zająć w dorosłości? — spytała uprzejmym tonem, a na jej twarzy pojawiły uprzejmy, ale litościwy, uśmiech.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przewrócił oczami, bo naprawdę nie rozumiał krytyki jego ubioru. Ciekawe czy zirytowałaby się bardziej, gdybym przyszedł w dresie....pewnie tak.
- Nie wiem, o co Ci chodzi. - rzucił, kierując wzrok na znajdującą się przed nimi zapaloną świeczkę. Mógłby ktoś wreszcie podjeść i chociaż szklanki z wodą przynieść, eh. tak, chciał coś do picia.
Doskonale wiedział, że tu nie pasował, ba! To jego brat powinien tu przyjść i wszystko wyjaśnić, tak przynajmniej uważał sam Park. W dodatku odwiedzał takowe miejsca tylko podczas wyjątkowych okazji, typu urodzin członka rodziny. Normalnie jadał w tanich knajpach, ponieważ nie posiadał ogromnego majątku, ani mnóstwa pieniędzy.
- Noo...tak. Jedyne miejsce, do jakiego pasuję, to boisko. - stwierdził luźno, przyznając dziewczynie rację. Jakoś nie chciało mu się wciskać kitu, gdzie zacząłby tłumaczyć, iż całkowicie się z nią nie zgadza.
Gdyby w tamtym momencie, David pił cokolwiek ze szklanki, na pewno doszłoby do zakrztuszenia, a tak, jedynie zaczął kaszleć, bo zaskoczyło chłopaka to, co usłyszał. MĘŻEM?! zamrugał szybko kilka razy, jakby niezbyt rozumiejąc całą tę sytuację.
- Mówisz poważnie, czy robisz sobie jaja? - on nawet o posiadaniu dziewczyny nie myślał, a co dopiero o małżeństwie. Aż go głowa rozbolała od tej informacji, dlatego się za nią złapał. Miał nadzieję, że masaż czoła pomoże.
- Spieszyłem się. - Dlatego się spóźniłem... ale dobrze, niech będzie, że w pośpiechu założył to, co uznał za stosowne. Czemu ona mi tu mówi o jakichś biznesach? Ja chcę tylko dostać się do pierwszoligowej drużyny piłkarskiej, a nie jakieś biznesy robić.... aczkolwiek dopiero kolejne pytanie sprawiło, że miał wrażenie, jakby naprawdę wykonywał test, od którego wiele zależało. Czyją córką...co? z tego wszystkiego, zaśmiał się nerwowo.
- Ważnego biznesmena. - szczerze? Strzelał. Miał przecież ileś tam procent szans, że trafi i albo będzie dobrze, albo wręcz przeciwnie.
- Ja ee...niedługo mam egzaminy końcowe w liceum, a oprócz tego gram w piłkę. - wolał pominąć fakt o streamowaniu. Może kiedyś się o tym dowie. - Mogłaś o mnie słyszeć, bo pisali o nas na różnych stronach, kiedy wygraliśmy zawody międzystanowe, a ja byłem tym, który strzelił decydującą bramkę, dzięki czemu wygraliśmy. - czy właśnie lekko się przechwalał? Owszem. Chciała wiedzieć coś o nim, więc mówił. - Cóż....pewnie sportowym. - stwierdził, wzruszając ramionami.
- Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - zapytał, patrząc Mi w oczy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Nie pasujesz tutaj przez ubrania — stwierdziła w końcu chłodnym tonem, przypatrując się chłopakowi. Ciekawe, czy na galę biznesową ubrałby się w ten sam sposób. Trochę to było dla niej uwłaczające. Być na spotkaniu, randce w ciemno, w takim towarzystwie. Niezbyt jej się to podobało. Przełknęła powoli ślinę i przez krótki moment zastanawiała się, co powiedzieć — dżentelmen powinien wiedzieć, w jaki sposób ubrać się na randkę — skomentowała koniec końców podejście chłopaka do tego, co się obecnie działo. Wychowanie, nie, wygląd, nie, ambicja? Brak. Co chwilę odhaczała zagadnienia, które jej nie pasowały w mężczyźnie.
— A myślisz, że po co dzieciaki z bogatych i uznanych rodziców spotykają się ze sobą? — spytała, unosząc jedną ze swoich brwi do góry. Była całkowicie poważna w tym, co mówiła. Związanie się z kimś na dłużej, to była inwestycja. Powinien być rozgarnięty, by pomóc w rozwijaniu się rodzinnych biznesów — nie mówię, że nim zostaniesz. Szczerze nie jesteś w moim typie, ale spędźmy ten wieczór w miłej atmosferze, żeby nie robić sobie nawzajem problemu — powiedziała całkiem stonowanym głosem, a pod koniec wypowiedzi uśmiechnęła się delikatnie. Może ich rodzice kiedyś sie kumplowali? Kompletnie nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ktoś jej sprawił TAKIEGO partnera. Przecież to była czysta irracjonalność. Według niej chłopak nie dałby rady opiekować się dwulatką, a co dopiero wielką firmą.
— Nazwałabym to raczej — na moment przerwała, szukając odpowiedniego słowa na określenie chłopaka — niestarannością — odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem. Niestaranność była równie groźna i nieodpowiedzialna jak brak słowności. Zwyczajnie żenująca. Jeżeli Mi zachowywałaby się w ten sposób, to studiowałaby w Seulu, a nie w Stanach Zjednoczonych.
— Prezesa jednego z największych koreańskich banków oraz prezeski sieci koreańskich restauracji na całym świecie — poprawiła chłopaka z niezwykłą uprzejmością. Próbowała go nie dyskredytować. A gdyby tak go wychowała? Pokazałaby mu jak powinno to naprawdę wyglądać? Może wtedy by się zmienił? Ale po co. To było ich pierwsze i prawdopodobnie ostatnie spotkanie. Z takimi ambicjami to mógł zostać woźnym w szkole podstawowej.
— Wow, to bardzo... ambitne — skomentowała, próbując ukryć swoje zażenowanie zachowaniem chłopaka — sport jest dosyć brutalny, nie uważasz? — spytała uprzejmie, siląc się na uprzejmy ton — nie ma w nim żadnej finezji — stwierdziła, wzruszając ramionami, a w tym czasie podeszła do nich kelnerka z kartami. Mogli na spokojnie się z nimi zapoznać. — a co powinnam wiedzieć, oprócz tego, że biegasz za piłką? — zagadnęła, spoglądając na spokojnie w kartę — ja jestem studentka pierwszego roku prawa — ah, to musiało wybrzmieć. Typowa studentka prawa — znam się na sztukach walki, muzyce, językach obcych. Uczestniczyłam w programie stażowym rodziców od... czternastego roku życia i zawsze byłam na pierwsza na listach egzaminacyjnych — zwyczajnie kobieta o wielu niesamowitych talentach i tyle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Okej, rozumiem. - tak naprawdę nie rozumiał, ale uznał, że walnie ściemę, bo tak, bo mógł.
- No to może po prostu nie jestem dżentelmenem. - wzruszył ramionami, mając to w czterech literach.
-A bo ja wiem? Nie interesowało mnie to nigdy. - powiedział szczerze. Nie obchodziły go żadne biznesy ani pary, ani biznesowe pary.
- Nie jestem w Twoim typie? To Ty nie jesteś w moim typie....- no teraz to go zdenerwowała. Totalnie nie rozumiał, gdzie dziewczyna miała oczy, skoro mówiła TAKIE rzeczy. - ale dobra, niech będzie. - miał na myśli spędzenie tego spotkania w miłej atmosferze, chociaż szczerze? Miał już dość. Najpierw usłyszał wiele o swoim ubraniu, teraz to...dlatego wolał piłkę, bo ta przynajmniej go nie krytykowała. Jak już, to robił to trener, gdy David zaczynał odwalać granie samolubne lub po swojemu.
- Niestaranność...co? - spytał, unosząc brew.
Zaczął powoli zsuwać się z krzesła, gdy Mi opowiedziała, kim byli jej rodzice. Miał ochotę przekląć, ale dał radę trzymać język za zębami. To, co on miał powiedzieć, skoro jego ojciec był stomatologiem a matka dziennikarka?
- Nie jest brutalny. Jest pełen emocji, zaangażowania, rywalizacji....- zaczął wymieniać na palcach jednej ręki. - Nie ma fin...co? Eh, widać, że nigdy żadnego meczu nie obejrzałaś. - westchnął smutno, kręcąc głową. Nikt na jego warcie, nie będzie obrażał sportu.
- Mam kota i trójkę rodzeństwa, ale to w sumie nie jest ważne. Umiem zrobić triki na desce i bmce. - w sensie bmxie tylko jakoś zapomniał o dodaniu iksa. Kolejne informacje spowodowały, że ciut za bardzo zsunął się z krzesła i wylądował na ziemi. To robot, a nie człowiek. Szybko usiadł z powrotem, udając, że podnosił telefon, który specjalnie wyrzucił z kieszeni. Wstając, uderzył głową o stół, co spowodowało rzucenie pięknym przekleństwem.
- Też się znam na muzyce! A karate uprawiałem przez...- przerwał, aby sobie przypomnieć. - Dwa lata. - ale przerwał, bo treningi piłkarskie zaczęły pokrywać się z treningami karate, a no, nie było szans, aby się rozdwoić.
Ostatnio zmieniony 2022-04-16, 23:42 przez David Park, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— To po co się tu pojawiłeś? — spytała całkiem wprost — Chcesz marnować mój czas? — mogło się wydawać, że przez moment uniosła głos. Była niesamowicie oschła i stonowana, przy tym dalej się delikatnie uśmiechała. Trudno było ją rozszyfrować, bo robiła dobrą minę do złej gry — no to zainteresuj się, zawsze po to by połączyć dwie rodziny i żeby pieniądze się bardziej zgadzały — chociaż w twoim przypadku wybór rodziców nazwałabym nieśmiesznym żartem, dokończyła już w myślach. Widziała w chłopaku totalne niezrozumienie sytuacji, w której obecnie się znaleźli. W głębi duszy liczyła, że to będzie jej ostatnia randka w ciemno. Coś zaskoczy i będzie mogła, chociażby udawać przez jakiś czas istnienie jej chłopaka. Tyle że z nim nawet nie byłaby w stanie tego zrobić. W kwestii biznesowej David był dla niej odrażający. Brak kultury, pewności siebie i języka w gębie. Te trzy cechy każdego usuwały z prowadzenia wielkiego biznesu.
— Liczy się, od tego kto powie to pierwszy — powiedziała z delikatnym uśmiechem. W myślach wiedziała, że cos takiego, dla typowego Koreańczyka, byłoby praktycznie niemożliwe. Potrafiła wszystko, a jej wygląd był nienaganny. Spełniała wszystkie koreańskie standardy piękna, także chłopak nie miał o niczym pojęcia. Jej wygląd aż kipiał od stwierdzenia, że w niej są dobre geny — nie potrafisz się ubrać, zachować i masz problem z przyjęciem krytyki — wyliczyła jego wady, które potrafiła wskazać po pierwszych pięciu minutach. O paru wspomnieć zapomniała, ale dobre wychowanie nie pozwoliło jej pociągnąć języka dalej.
— Rywalizacja jest brutalna. Jakbyś nie wygrał mistrzostwa, nie byłoby kolorowo. Gdyby nie brutalność nie byłoby kontuzji — powiedziała wprost, niczym czytając najgłupszy wpis na jakimkolwiek blogu — widać, że nie wiesz, czym jest prawdziwa finezja — odparła stwierdzenie chłopaka, siląc się na uroczy uśmiech. Cały czas powtarzała sobie, że znaleźli się na spotkaniu biznesowym. Musiała od razu patrzeć na wszelkie wady i zalety. Wysportowany? Ale czy to dawało coś konkretnego oprócz mięśni?
— Ważne są triki na desce? — bo miał w końcu powiedzieć ważne i istotne rzeczy — Mhm — mruknęła cicho pod nosem, wzdychając cicho. Postanowiła naprowadzić chłopaka na właściwy tor — a twoje plany na przyszłość? Studia? Nie możesz całe życie ganiać za piłką — spytała uprzejmym tonem. Takie plany pozwoliłyby jej wyważyć, czy ma chłopak u niej jakiekolwiek plany. Może teraz grał, ale po to by dostać się na prawo, dzięki stypendium? Albo na zarządzanie, lub finanse? Poważne kierunki, a nie jakieś dyrdymały.
— Tak, a na czym? Na rapie? — spytała, unosząc jedną brew. W międzyczasie podeszła do nich kelnerka. Jeon zamówiła gnocchi z truflami i jakimiś fancy dodatkami oraz sok aloesowy. Kiedy tylko kelnerka odeszła, Mi próbowała wysilić się, by znaleźć choć jedną pozytywną cechę w chłopaku, w końcu zapytała — a masz chociaż czarny pas?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Też chciałbym to wiedzieć….
- Nie chce marnować niczyjego czasu, przyszedłem tu, bo…chciałem sprawdzić, czy wyglądasz tak samo, jak na zdjęciu i… chciałem Cię poznać. - a skoro już coś o niej wiedział i faktycznie wyglądała, jak na zdjęciu, mógł wstać, aby opuścić lokal. Tylko dlaczego w takim razie wciąż siedział?
Westchnął, ponieważ nie znosił, kiedy ktoś mu coś kazał zrobić.
- Co mi to da, że się tym zainteresuje? Zmieni to jakoś moje życie? - spytał, unosząc brew.
- Bullshit. - skrzyżował ręce na piersiach i przewrócił oczami. Też mi coś…David zrobił duże oczy, gdy nagle Mi zaczęła wymieniać wady.
- Wow, wow, wow… no pewnie, ja mam same wady, a Ty jesteś nieskazitelną panną idealną. Może jeszcze po mnie pociśnij, co? Nie żałuj sobie. Pewnie sprawia Ci wewnętrzną satysfakcję to wytykanie wad. - powiedział, uderzając się w klatę. Miał ochotę dorzucić jeszcze kilka rzeczy, do swojej wypowiedzi, ale zrezygnował.
- No tak, kontuzje w sporcie się zdarzają, to normalne. Mój dziadek też takowej doznał, a potem nie wrócił do formy….zresztą nieważne. - skończył mówić, ponieważ zrozumiał, że właśnie opowiadał sytuacje z życia. Tak, pamiętał o tym doskonale i gdzieś tam w środku bał się, że jeżeli dozna kontuzji, nie wróci do prawidłowej formy.
- Rywalizacja powoduje, że chcemy być lepsi. Popycha nas do działania, a, przynajmniej mnie. - odparł, olewając słowa o finezji, o której zdaniem Mi nic nie wiedział. To ona nic nie wie.
- No…w pewnym sensie tak, bo dzięki nim zyskujesz respect i w dodatku, są nawet z bmxami, gdzie można wygrać fajne nagrody. - pomyślał, chociażby o zawodach sponsorowanych oraz organizowanych przez Red Bulla, gdzie uczestnicy wykonywali freestyle. Davida ciekawiło, ile pieniędzy wygrywał zwycięzca.
- Dlaczego nie mogę? Jak zostanę profesjonalnym zawodnikiem I ligi, nie będę miał czasu na naukę. - bo wtedy trening od rana do wieczora albo w jednej porze dnia, ale i tak jakoś obecnie o nich kompletnie nie myślał.
- Rapie, popie, kpopie, rocku… - wyliczał je na palcach jednej ręki, jednocześnie wymieniając wszystkie gatunki, których słuchał normalnie, każdego dnia.
Z tego wszystkiego, Park zapomniał przejrzeć kartę menu i zrobił to, gdy podeszła kelnerka. Zamówił coś taniego z przystawek - łódeczki z ziemniaków - oraz wodę.
- No i tu Cię zaskoczę, bo tak. Mam czarny pas. Chcesz żebym Ci przesłać zdjęcie na potwierdzenie po powrocie do domu?- spytał, unosząc brew.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Wyglądam, jak na zdjęciu, także nie powinno być większego zdziwienia, co? — spytała dosyć chłodno, wpatrując się w twarz chłopaka. Kusiło ją spytać, czy jest tak idealna, ale wolała pewne komentarze zachować dla siebie. Mi miała dwa tryby - nauka/biznes oraz znajomi, kumple. Teraz była chłodna. Potrzebowała na spokojnie przeliczyć plusy i minusy sytuacji, w której obecnie się znalazła — Chcesz coś jeszcze o mnie wiedzieć? — miała delikatny, dość litościwy uśmiech, którym obdarzyła chłopaka. Z każdą jego wypowiedzią zdanie Jeon na jego temat niewątpliwie spadało. W pewnym sensie czuła się wręcz zażenowana. Zwłaszcza słysząc obronę chłopaka, przez jej delikatnymi szpilami.
— Bo wiedza to władza — powiedziała obojętnym tonem — nikt Cię tego nie nauczył? — spytała retorycznie. Tak, pewnie chłopak słyszał, że wiedza do potęgi klucz, a jak się ma dużo kluczy to zostaje się woźnym. Tyle że nie potrafił zrozumieć kompletnej potęgi tych słów — wiedząc więcej niż druga strona, jesteś w stanie ją zniszczyć — dodała przeuroczym głosem. Jeon zdawała sobie sprawę, że nie zawsze jej rodzice wykonywali w stu procentach czyste ruchy. Sama w przypadku nauki musiała być nieskazitelna, żeby potem wiedzieć, jak umiejętnie unikać systemu. Bez wiedzy nic nie da się zrobić.
— Powiedziałbyś mi to, gdybym nie zrobiła tego pierwsza? — spytała, opierając swoje plecy o krzesło a ręce splatając ze sobą jak prawdziwe polityk. Nie czekała na jakąkolwiek odpowiedź chłopaka. Wszystkie jego słowa wydawały się jej śmieszne. Dyrdymały. Park nic nie osiągnie w swoim życiu z takim podejściem — nie. Ja sprawdzam prawdopodobieństwo twojego prowadzenia firmy moich rodziców oraz użyteczności. Na ten moment twoja ocena jest... — zatrzymała się na moment, szukając jak najbardziej łagodnego słowa. Nie unosiła się, nie widać było po niej większych emocji, które mogłyby jej towarzyszyć — nazwijmy ją negatywna — stwierdziła łagodnym tonem i zaśmiała się przy wytykaniu wad. Szczerze? Wolałaby znaleźć idealnego kandydata na pierwszym spotkaniu, nie musiałaby tracić czasu na kolejne — ale przy pierwszym spotkaniu powinnam być idealną kandydatką. Dobrze wychowana, dobra rodzina, chłodna, analityczna. Jedyna moja wada to bezpośredniość, chociaż w biznesie nie powinna nią być — stwierdziła Jeon, również bez jakichkolwiek emocji. Nie było słychać w jej głowie przechwałki, stwierdzała fakty. Suche fakty. To tak jakby powiedziała, że niebo jest niebieskie, a trawa jest bardziej zielona wiosną.
— Kontuzje są przez bezmyślność. Każdy z nas ma swoją barierę, której nie jest w stanie w żadnym stopniu przekroczyć — zarejestrowała słowa o dziadku, ale one mogły spowodować emocje, więc dała sobie z nimi spokój — Rywalizacja może spowodować, że trafisz na wózku inwalidzkim, jak ktoś ją za mocno potraktuje. To chłodne wyliczenia, nic więcej — stwierdziła, wzruszając ramionami. Wystarczył jeden narwany gracz i całe szczęście chłopaka mogło się skończyć w mgnieniu oka. Nie zdawał sobie z tego sprawy? Może i grał sobie w piłkę, ale już nie takie nieszczęścia chodziły po ludziach. Mi chciała by chłopak zdał sobie z tego sprawę, potem mógłby się oszczędzić, zamiast wbić gola do bramki, co spowodowało by kontuzję. Rodzice nauczyli ją myślenia do przodu. Davida widocznie nie.
— Respect? — powiedziała po angielsku, unosząc jedną brew — go się zdobywa ciężką pracą, a nie jeżdżeniem na desce. Nie myślisz, choć trochę jak dorosły człowiek? Całe życie nie będziesz biegał za piłką, ani jeździł na desce — kolejny czysty fakt. Reakcja negatywna chłopaka rzutowałaby na jego dalszą negatywną ocenę — każdy musi w pewnym okresie spoważnieć — stwierdziła chłodnym tonem — a co zrobisz potem? — spytała, a zaraz kontynuowała — ludzie nie grają całe życie, najwyżej do trzydziestki. Piłka nożna nie jest opłacalnym sportem w Stanach, także niskie prawdopodobieństwo, że się z niej utrzymasz. Naprawdę nie myślałeś w ogóle o tym? Bez wykształcenia nigdzie Cię potem nie zatrudnią — przecież nawet kpopowi idole musieli sobie z tym radzić. Wiedzieli, że kiedyś ich sława przeminie. Zbieranie funduszy, oszczędzanie, ale przecież gro z nich skończyło potem szkołę. Mieli plan na siebie. Nikt nie mógł się zatrzymywać tylko na nierealnych marzeniach, które może dojdą do skutku, tyle że nie potrwają wieczność.
— Oh, czyli słuchasz muzykę, a nie grasz lub ją tworzysz? — teraz już brzmiała lekko zażenowana. Musiała powstrzymać się od wywrócenia oczami — To naprawdę się na niej znasz — chociaż jej ton wskazywał na coś kompletnie innego — Myślisz, że po tym spotkaniu będę chciała mieć z Tobą kontakt?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chłopak wpierw chciał przyznać, że w rzeczywistości wygląda o wiele ładniej niż na zdjęciach, ale przez te wszystkie wyliczania jego wad, uznał, że tego nie zrobi. Duma mu na to nie pozwalała.
- To prawda. - skinął głową, bez większego entuzjazmu w głosie, jakby po prostu został stwierdzony fakt. Usłyszawszy, czy miał do niej jeszcze jakieś pytania, musiał chwilę pomyśleć, dlatego przyjął pozę człowieka myślącego, a gdy coś wpadło do głowy, pstryknął palcami, zmieniając pozycję, poprzez położenie rąk na stół oraz poważną minę.
- Czy jest choćby jedna czynność lub cokolwiek, czego nie umiesz? - po zadaniu tego pytania, uniósł jedną brew, ponieważ musiało coś być, inaczej byłaby niczym idealny robot. Może słabo gotowała? Albo nie umiała pływać? takie właśnie banały zaczęły mu przychodzić do głowy. - Mam eszcze jedno pytanie w sumie, tęsknisz za Koreą? - pytanie stworzone albo raczej powstałe z czystej ciekawości, którego w sumie mógł nie zadawać.
- Coś tam ktoś może kiedyś mówił, ale to bez większego znaczenia. Jedyna władza, na jakiej mi zależy, to władza nad piłką. - wyjaśnił, wzruszając ramionami. Chociaż od pewnego czasu, coraz częściej zaczynał myśleć o władzy związanej z byciem kapitanem drużyny, lecz mógł mu ją nadać jedynie trener lub jego kumple z teamu.
- Kogo miałbym niby niszczyć? - jedyne co przychodziło chłopakowi do głowy, to niszczenie rywali na boisku, lecz sądził, iż nie o takie coś chodziło dziewczynie. David wyciągnął telefon, aby napisać do brata pięknego smsa, którego treść brzmiała następująco ,,zabiję Cię", ponieważ miał wrażenie, że znajduje się w jakiejś ukrytej kamerze i bardzo by chciał, aby ktoś nagle wyskoczył i powiedział Mamy Cię! lecz minuty mijały, a nikt znikąd nie wyskakiwał.
- Może bym powiedział, a może nie. - odparł, robiąc pokerface'a oraz rozkładając wpierw lewą, a potem prawą rękę. Z jednej strony uważał, że owszem, powiedziałby to, a z drugiej, że jednak niekoniecznie. Dużo zależałoby od tego, w jaką stronę toczyłaby się rozmowa.
- Serio chodzi tylko o sprawdzenie mnie pod kątem prowadzenia jakiejś… firmy? To wszystko? - uniósł brew, w myślach krzycząc, że, przecież on nie chciał prowadzić ŻADNEJ firmy. Nie to obiecał sobie i dziadkowi. - A niech sobie będzie negatywna. Whatever. - odrzekł, przewracając oczami, naprawdę mając w poważaniu tę opinię. Nie była trenerem ani jego matką, a akurat ich zdanie akurat brał do siebie. No i ojca. Reszta mogła go cmoknąć w nos.
- Bezpośredniość… zapamiętam. - znaczy, tak po prawdzie nie był do końca pewien, czy to zapamięta, skoro prawdopodobnie nigdy więcej się już nie zobaczą. Po co miał pamiętać coś o kimś, kogo widział pierwszy i ostatni raz?
- Cóż, zawsze istnieje cień szansy, że zostanę ściągnięty do Europy. - stwierdził, bo przecież wielu piłkarzy w okienkach transferowych zmieniało kluby, ale żeby do tego doszło, musiał się wybić i trafić do klubu w MLS (pierwszej lidze Stanów Zjednoczonych). Jeżeli faktycznie miałby trafić do Europy, to do Anglii, Niemiec, Włoch lub Hiszpanii. Bądź co bądź, angielski klub posiadał piłkarza z Korei, którego David podziwiał (Son Heung-min - piłkarz Tottenhamu Hotspur).
- Nie mam konkretnych planów, czas pokaże, zresztą spoko, będę się o to martwił później. Skupiam się na tym, co jest tu i teraz. - odparł zgodnie z prawdą. Jasne, jego rodzice nie przyjmowali tego do wiadomości, ale on zamierzał im pokazać oraz udowodnić, że mimo wszystko sobie poradzi. Najpierw kariera piłkarska, a potem jak będzie trzeba, ogarnie jakieś kursy albo faktycznie pójdzie na studia.
- No słucham…i śpiewam, ale nie dam Ci tutaj pokazu, nawet nie proś. - powiedział, machając palcem wskazującym, odzwierciedlającym ,,absolutne nie''. Na karaoke zdobywał za każdym razem bardzo dużo punktów.
- Myślę…że nie. - odpowiedział szczerze, wzruszając ramionami. - Zresztą nawet nie wiem, czy znalazłbym czas na spotkanie. - dodał, ponieważ nadchodzące tygodnie niosły ze sobą wiele rzeczy do zrobienia oraz ogarnięcia przez Davida. Zbliżały się ważne zawody, więc popołudnia będzie spędzał na boisku, a potem nauka do egzaminów końcowych. Bardzo chciał mieć już je z głowy, ponieważ dostawał przez nie szału oraz zawrotów głowy.
Ostatnio zmieniony 2022-04-21, 21:30 przez David Park, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Canlis”