WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zgodziła się na propozycje Mitcha, chociaż wcześniej wspomniała, że mogą równie dobrze pojechać do niej. W końcu przystała, gdy nalegał. Być może czuł się u siebie bardziej komfortowo, w końcu wiedział już gdzie co leży i jak się poruszać.
Podczas, gdy czekali na taksówkę zdążyła złapać nieco świeżego powietrza, co odrobinę ją orzeźwiło. Tak czy siak była w szampańskim nastroju i chyba nic nie mogło tego zmienić.
W taksówce przez dłuższą chwilę obserwowała mijane ulice, skąpane w świetle latarni, przechodniów, spieszących w tylko sobie znanym kierunku i witryny sklepowe, z których niewidzącym wzrokiem patrzyły na nią poprzebierane manekiny. Większość komentowała, aby również Mitch mógł co nieco zobaczyć, a dokładniej rzecz biorąc usłyszeć i na swój sposób zwizualizować w swoim umyśle. Jak dobrze, że ludzie zaopatrzeni są w wyobraźnię. Blondyn siedzący obok niej, z tego co zrozumiała, stracił wzrok w wieku kilkunastu lat, więc wiedział mniej więcej jak co wygląda. Być może przez lata te obrazy nieco się rozmazywały, były nieostre, być może zniekształcone, jednak posiadał je w swojej skarbnicy wspomnień. Gorzej z ludźmi, którzy nie widzieli od urodzenia, którzy nie widzieli nigdy. Jak wytłumaczyć im co to są kolory, skoro nigdy żadnego nie widzieli?
Bardzo trudno było się jej pogodzić z tym, że ktoś mógłby tak żyć. Z drugiej strony jeśli czegoś nigdy nie posiadałeś, to teoretycznie nigdy tego nie straciłeś. Chyba gorzej było utracić wzrok, w momencie, w którym zdążyło się już wiele zobaczyć.
Czy umiałaby żyć bez wzroku lub bez innego ze zmysłów? Nie miała zielonego pojęcia. Na pewno byłoby to bardzo trudne.
Parsknęła śmiechem na widok auta, które miało na sobie niezwykle sugestywną grafikę podpisaną w taki sposób, że przekaz był jednocześnie niewiarygodnie zabawny, ale inteligentny przy tym. Złapała się na tym, że o mało nie zachęciła towarzysza do obejrzenia tej reklamy. W ostatniej chwili ugryzła się w język, ale nie starała się też opisać obrazu, który ją rozbawił, bo na pewno nie umiałaby ubrać tego w słowa. Pewnie byłoby niezręcznie, zamiast zabawnie. Za to, aby nie było, że śmieje się sama, opowiedziała kawał. Rain miała dziwne poczucie humoru, ale miała nadzieję, że Mitcha jej słowa mimo wszystko rozbawią. Przyjemniej jest się w końcu śmiać z kimś, niż samemu.
Gdy dojechali na miejsce był środek nocy. Kobieta ani trochę nie starała się być ciszej. Dostali się do mieszkania, do którego ona weszła jak do siebie. Rozejrzała się po salonie i zerknęła do kuchni. — Gdzie trzymasz alkohol? Zrobię na drinki. Co lubisz? — spytała, otwierając lodówkę i przeglądając produkty, znajdujące się wewnątrz.
Ostatnio zmieniony 2021-01-23, 14:56 przez Rain Evans, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nie tak, że Mitch miał niecne plany! - przecież zaproponował Rain podróż do swojego mieszkalnego lokum, a także dalsze upodlenie się za sprawą alkoholu. Owa propozycja nie była ani trochę podszyta niemoralnym aspektem; co w zasadzie nie przeszło mu nawet przez myśl.
Jakoś tak... po prostu chciał z kobietą spędzić więcej czasu. W spokoju, względnej ciszy, w dwójkę, a pobyt w pubie zdecydowanie do tego nie nastrajał. Już po raz kolejny ktoś na niego wpadł, po czym burknął przy pomocy pijackiego bełkotu przepraszam. by następnie wybuchnąć głośnym śmiechem, jakoby właśnie posłyszał jakiś świetny żart. Może ten właśnie rozbrzmiewał w jego głowie; któż to wie.
Podczas trasy ewakuacyjnej, gdzieś przy wyjściu lokalu jakiś typek postanowił jakże przypadkowo wylać na Mitcha piwo. Siarczyste przekleństwo przecięło powietrze, lecz nic poza tym. I tak to zapewne nie oddaliłoby woni piwska, która właśnie poczęła otaczać jasnowłosego.
Bacząc na stan Rain lepiej byłoby wezwać taksówkę. Wprawdzie, ciemnowłosa nie była na jakimś groteskowym rauszu, a jedynie lekko podbarwiona. Prawdopodobnie jej wysokie obcasy oraz śnieg sypiący wokoło, nie ułatwiałyby podróży do dzielnicy Fremont, dlatego środek transportu okazał się być wybawieniem, przynajmniej w jakiejś części. Browna znowu nawiedziły mieszane uczucia. Nie widział, a wzrok stracił
w wypadku, toteż takowe podróże nękały wspomnieniami jego podświadomość. Ten starał się z tym walczyć; tak jak teraz i był wdzięczny Rain za jej potok słowny. Bo dzięki temu po prostu nie myślał - nie o tamtej nocy.
Wsłuchując się w jej opowieści o mijanych okolicach, starał się odtworzyć ich obraz we własnej wyobraźni. Jaskrawe neony wsuwały się z myśli, a kolorowe ozdoby przypominały o świętach, które spędzało się w rodzinnym gronie.
Tak, Mitch był szczęściarzem, co zapewne brzmiało dość nieodpowiednio, zważywszy na okoliczności, aczkolwiek on uważał się za takowy typ osoby, skoro kiedyś widział. Mógł zatem z pamięci przetworzyć różnorakie obrazy, aby całokształt dopiąć w odpowiednią wizualną całość.
- Dobra, teraz tylko wdrapać się na czwarte piętro - rzucił żartobliwym tonem, gdy taksówkarz powiadomił ich o dotarciu na miejsce. Mitch wygramolił się ostrożnie z pojazdu na zewnątrz i gdy postawił obie stopy na oblodzonym chodniku, to odetchnął z widoczną ulgą.
Oczywiście nie musieli gramolić na szczyt przy pomocy schodów, a zwyczajnie użyli do tego windy.
Roberta nie było w mieszkaniu, o czym Brown wiedział już wcześniej, a gdy tylko pchnął drzwi od odpowiedniego lokum, po fakcie kręcenia kluczem w zamku, to od razu na powitanie przybiegł Milo. Ciche skomlenia miały chyba oznaczać jakieś zażalenia, bo przecież jego właściciel zostawił go samego. I pewnie nie zamierzał nawet wrócić!
- No już dobrze, dobrze - jasnowłosy wytarmosił jego pyszczek oraz głowę, zaraz też wyczuwając jak wielkie psisko ucieka spod jego dłoni, aby zapewne zapoznać i obwąchać Rain - Spokojnie, jest niegroźny - dodał pospiesznie, zanim kobieta wystraszyłaby się tej dozy czułości ze strony rosłego biszkoptowego labradora.
Brown zsunął ze stóp buty, które jak zwykle przy pomocy delikatnego kopnięcia ustawi nieco niedbale pod ścianą. Z ramion zaś zsunął kurtkę, którą bez większego problemu umieścił na wieszaku. Rozkład mieszkania, wliczając w to całkowite umeblowanie znał na pamięć, co mogła zauważyć już jego towarzyszka. Poruszał się we wnętrzu tak, jakoby jego wzrok był wciąż sprawny. Zaśmiał się cicho na zachowanie Rain, która już buszowała w poszukiwaniu alkoholu. Oczywiście nie miał jej tego za złe, skoro sam wcześniej wysnuł owe zaproszenie.
- Whisky powinno być w barku, w salonie. Colę znajdziesz w lodówce, gdzie też powinno być piwo, o ile mój brat wszystkiego nie wyzerował - zażartował, powoli też kierując się stronę swojej sypialni - Rozgość się, a ja zaraz wracam. Muszę się przebrać, bo moja koszula trąci piwskiem.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Rain usłyszała, że Mitch w ogóle nie myśli o niej w kategoriach prywatnych, a dokładniej mówiąc, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, seksualnych, to mogłaby się wręcz zasmucić. To nie tak, że chciałaby, aby mężczyzna miał wobec niej niecne plany, skądże znowu. Jednak mogłoby być ciekawie, gdyby miał jakiekolwiek plany. Nawet jeśli byłyby to tylko fantazje. Chyba trudno jest stwierdzić czy ktoś ci się podoba, jeżeli tego kogoś nie widzisz? Chociaż wzrok to nie wszystko. Czuć zapach, słychać głos i jest jeszcze rodzaj uczuć, które czuje się w pobliżu konkretnej osoby. No i na koniec deser, czyli dotyk. Można kogoś dotknąć i poczuć ciepło jego skóry, jej gładkość, bądź szorstkość.
Rain, ze swojej strony, zdążyła dzisiejszego wieczoru już kilka razy pomyśleć o Mitchu jako o obiekcie jakiegoś rodzaju pożądania, czy może narazie przyciągania. Miał w sobie coś, co jej się podobało. Być może chodziło o ogromne pokłady spokoju. O to, że był cichy, ale rozważny. Nie mówiąc już o tym, że jest wysokim mężczyzną, co było dla niej ogromnym plusem.
Gdy wysiedli z auta, zaczerpnęła kolejnej porcji świeżego, chłodnego powietrza, co przypomniało tylko o tym, że ma ochotę na kolejnego drinka. Dziękowała niebiosom za windę, bo wdrapanie się na czwarte piętro w jej stanie mogłoby skończyć się niepożądaną katastrofą.
Kompletnie zapomniała o psie przewodniku Mitcha, więc gdy futrzak pojawił się przy drzwiach, w pierwszej chwili chciała się cofnąć. W końcu weszła dosyć swobodnie, a kto wie czy Milo lubi obcych ludzi. Gdy pupil Browna wysłał jedynie przyjazne sygnały, kobieta rozluźniła się i udała do kuchni.
Poruszała się po pomieszczeniu, niczym baletnica po scenie, a wszystko przychodziło jej lekko. Być może była średnio ostrożna i momentami tu coś jej z ręki wypadło, tam się o coś potknęła, ale czuła się przy tym fantastycznie, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Twojego brata dziś nie będzie? — spytała dla pewności. Było dosyć późno i być może wróci nad ranem, bo jest na jakiejś imprezce, albo ma go w ogóle nie być przez jakiś czas. Pewnie czułaby się mniej pewnie, gdyby wśród nich była osoba, której kobieta w ogóle nie zna. — Czego się napijesz? Piwo czy whiskey? — spytała, wychylając się zza drzwi lodówki. Salon był pusty. Uniosła nieco brwi w zdziwieniu, bo nie usłyszała jego słów o przebraniu się, gdyż mówiła coś w tym samym czasie. Zaraz jednak wzruszyła ramionami, po czym wróciła do oględzin lodówki. Wyjęła piwo, lód i suszone kiełbaski, którym absolutnie nie mogła się teraz oprzeć. Przeniosła swoje znaleziska na ławę w salonie, po czym doniosła szklanki i specjalnego gościa, czyli whiskey z barku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dobra, jasne - seksualność to ważna sfera życia ludzkiego, o czym dobrze wiedział i Mitch, Miał swoje potrzeby, jak każdy, aczkolwiek w kontaktach z kobietami postępował nader ostrożnie, co wiązało się przecież z jego niepełnosprawnością. Był ociemniały, więc po starcie w biegu o serce damy zostawał daleko w tyle. Relacja z Claire także nadszarpnęła jego samooceną, uświadamiając mu także, że tacy jak on zwykle skazani są na samotność relacyjną; nawet jeśli z początku komuś nie przeszkadzał ten defekt, tak później docierały te pewne, acz bardzo istotne rewelacje.
Brown potrzebował pomocy, aby przetrwać, aby funkcjonować względnie w szarej rzeczywistości śmiertelników; i jak w wielu czynnościach wykazywał się samodzielnością, której nauczył się z biegiem lat, tak niekiedy potrzebował przewodnika. Był kulą u nogi. Poniekąd. Szczególnie dla osób, które pragnęły osobistego rozwoju oraz założenia rodziny.
Zatem więc, jeśli wyczuwał znajome napięcie pomiędzy sobą a Rain, tak obawiał się tego pierwszego kroku. Bo co jeśli były to jedynie omamy? Piękny wymysł? Źle odebrane sygnały i nic więcej?
Z nutą goryczy przełknął ślinę i kręcąc przy tym lekko swą głową, starał się wyzbyć tych natrętnych myśli.
Nie teraz.
Będąc już w swojej sypialni, jak zwykle spowitej przez mrok, bowiem nie potrzebował jakiegokolwiek źródła światła; bez zbędnego problemu odnalazł szafę, z której wyciągnął zwykły czarny T-shirt. Odrzucił go tymczasowo na łóżko i zasiadłszy na jego brzegu, począł rozpinać guziki od koszuli jeden za drugim. Materiał cuchnął piwem; przesiąkł też dymem papierosowym, bo stoły bilardowe znajdowały się nieopodal palarni, umiejscowionej w pubie. Tym razem to koszula opadła na miękki materac, a koszulka znalazła się na torsie mężczyzny. Krótkie rękawki zaś odsłoniły bez pardonu różnorodne malunki. Te na przedramionach.
Od razu lepiej.
- Nie, mojego brata nie będzie na noc - odparł nieco głośniej na zadane pytanie, tak aby posłyszała go Rain, znajdująca się obecnie w innym pomieszczeniu. Mitch wyłapał też dźwięk czegoś, co potoczyło się po podłodze.
- Wszystko w porządku? - dopytał ze słyszalną troską, w momencie, gdy wyłonił się ze swojej sypialni. W niej też zostawił charakterystyczne ciemne okulary, tak więc, brunetka mogła po raz pierwszy dojrzeć jego oczy.
Błękitne, z elementami szarości nie wyróżniały się niczym szczególnym, choć zdawały się być nieco przygasłe. Bezużyteczne. Brown nie skupiał też wzroku jak pospolity człowiek. Najczęściej wyglądał tak, jakby właśnie się zamyślił. Rzadko też udawało mu się spoglądać dokładnie na swego rozmówcę, mimo, że po posłyszanym głosie potrafił zlokalizować jego położenie. Specyfika dzierżonej niepełnosprawności; do której przywykli już jego najbliżsi.
- Wiesz co? Chyba skuszę się na whisky - dokonał wyboru, choć na moment jakoś dziwnie zamilkł, gdy zajmował miejsce na sofie w salonie - Nie piłem jej od czasu wypadku. W zasadzie, od tamtej nocy dokładnie wyważam ilość spożytego alkoholu, ale nic gorszego już mnie chyba nie spotka, prawda? - uśmiechnął się cierpko, próbując jakoś wyczuć aktualne położenie Rain - Byłem bezczelnym chujkiem, który myślał, że świat należy do niego, który wsiadł po pijaku do auta. Nie byłem kierowcą wprawdzie, ale... Szczęście, że żyję. A reszta chęci do czegokolwiek przyszła mi z czasem - wyznał po krótce, za bardzo nie próbując się wdrażać w szczegóły. Matt i Wade nie mogli podzielić jego perspektywy, bo do dzisiaj spoczywali na cmentarzu.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sięgnęła po pilot do telewizora, który zlokalizowała pod ławą w salonie i stanęła na środku pomieszczenia, próbując włączyć telewizor i znaleźć program muzyczny, najlepiej rockowy, bo nieco lepszy niż te zwykłe, chociaż i tak nazwa kanału nie zawsze zgadzała się z tym, co na nim puszczali. Mogła co prawda podłączyć telefon do odtwarzacza, ale lubiła teledyski. Miało się wtedy wrażenie sztucznego tłumu, co ją rozweselało. Mitchowi to w sumie i tak bez różnicy. W końcu znalazła odpowiedni kanał i z uśmiechem pochyliła się nad stolikiem, by wrzucić kostki lodu do szklanek i zalać je whiskey. Sobie dolała coli. Jeżeli Mitch też będzie wolał jakiś dodatek do drinka, to na pewno jej o tym powie. Przynajmniej tak myślała. Z drugiej strony mężczyzna był u siebie w domu, pewnie sam wiedział gdzie co się znajduje. Dlatego Rain nie chciała być zbyt nadgorliwa, jeszcze Mitch by to źle odebrał.
O, to mamy całe mieszkanie dla siebie — odparła z entuzjazmem i ulgą w głosie. Strąciła dłonią butelkę coca coli, gdy odwracała się, by odłożyć pilot, a ta potoczyła się po podłodze. — Jasne, wszystko gra! — odkrzyknęła i rzuciła się za butelką, by przenieść ją na jej właściwe miejsce.
Gdy mężczyzna wyszedł z sypialni, zawiesiła na nim wzrok. Najpierw w oczy rzuciły jej się jego tatuaże, które przez dłuższą chwilę oglądała. Następnie uniosła wzrok i utkwiła go w jego twarzy. To niesamowite jak bardzo zmienił się jej wyraz, gdy Mitch zdjął okulary. Wyglądał prawie jak ktoś inny. Wyobrażała go sobie bez okularów trochę inaczej, ale nie gorzej. Pomyśleć, że tyle czasu zastanawiała się jaki ma kolor oczu.
Gdy oznajmił, że napije się whiskey, Rain zerknęła kątem oka na gotowe drinki. — To świetnie — odparła zadowolona, że wszystko tak dobrze się złożyło i nie będzie musiała po kryjomu odstawić jego whiskey i zrobić mu czegoś innego. — Siadaj na kanapie — zaprosiła go do jego własnego salonu, by zaraz zająć miejsce obok. — Właściwie zawsze może być gorzej — wypowiedziała tą gożką prawdę, sięgając po szklanki.
Twój drink — dodała, zanim wyciągnęła do niego whiskey z brzęczącymi w środku kostkami lodu. — W takim razie za chęci i oby nigdy nas nie opuściły — wzniosła toast, uśmiechając się przy tym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pierwszym co wyłapał po przekroczeniu progu salonowego pomieszczenia była cicha muzyka, która zamierzała im towarzyszyć. Rain najwidoczniej się już obsłużyła, czując się po prostu jak u siebie. On nie oponował, nie poczuł się w nawet najdrobniejszym ułamku urażony rozciągającymi się granicami gościnności. Nie lubił przecież siedzieć w ciszy, bo skoro nie widział, to wolał, aby jego aparat słuchowy co rusz odbierał jakiekolwiek dźwięki. Tak było poniekąd bezpieczniej i jakoś tak... jakoś tak żywiej.
- Masz dobry gust - skomplementował ten muzyczny rzecz jasna. Rain mogła przecież wybrać zupełnie inny kanał. Z klasycznym nurtem, bardziej popowym, acz ona zdecydowała się na rocka, bo w głośnikach rozbrzmiewali właśnie Rolling Stones i ich kultowe Anybody Seen My Baby?
Siadając na miękkim obiciu sofy z wdzięcznością przyjął ofiarowanego mu drinka. Powinien się raczej wystrzegać tego typu trunków, lecz tego wieczoru postąpił zgoła odmiennie. Chciał, aby poniósł go nurt czegoś innego. Czegoś zakazanego w dobie poniesionych strat, jednakże znanego zarazem.
Przez chwilę milczał i dzierżąc w dłoni szklankę z trunkiem, lawirował gdzieś na grząskim terenie we własnych wspomnieniach. Na moment znalazł się nawet w tym samochodzie, w którym w towarzystwie Matta i Wade'a pędził na spoufalanie się ze śmiercią. Aż wzdrygnął się mimowolnie, czując jawiący się niepotrzebnie smutek i otępienie. To nie był odpowiedni czas ani okoliczności na rozdrapywanie starych ran. Miał przecież koło siebie piękną kobietę (bo bez problemu wyłapał, jak ta zajęła miejsce tuż obok niego), a bez większej przyczyny wracał do źródła swego kalectwa. Jedno z drugim się poniekąd łączyło, bowiem Mitch wciąż nie wiedział, jak pani prokurator postrzega jego osobę w świecie tych podrzędnych śmiertelników. On był inny, lecz nie gorszy, a oryginalny i odmienny na swój nietuzinkowy sposób.
- Chęci i samozaparcie to ważne kwestie - przytaknął, po czym uniósł nieco swoją dłoń ze szklanką, aby dołączyć się bez większych obiekcji do toastu - Aby więc nas nie opuściły - dodał, po czym przybliżył brzeg naczynia do swych ust, z którego upił łyk whisky. Na momencie, aż skrzywił się lekko, co Rain mogłaby uznać za zabawne. Dawno jednak nie pił czegoś innego poza piwem. Właściwie to od ponad czternastu lat, dlatego musiał jakby na nowo przywyknąć do tej cierpkości. Wprawdzie, zamaskowanej posmakiem coli, acz wciąż wyczuwalnej gdzieś pomiędzy.
Lewą dłonią wybadał obszar przed sobą, by móc zlokalizować położenie stolika, na który zaraz odłożył szklankę. Wtedy też właśnie posłyszał rozpoczynające się akordy od utworu Scorpions - Still loving you. Odruchowo więc powstał ze sofy i wyciągając rękę ku Rain, postanowił się odezwać:
- Chodź. Obiecuję, że Cię nie podepczę - co było bardzo możliwe, bacząc na brak jednego ze zmysłów. Jasnowłosy uśmiechnął się przy tym zachęcająco, a potem wyciągnął kobietę na parkiet, no, może nie tak dosadnie, bowiem musieli się zadowolić kawałkiem salonowej, drewnianej podłogi.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnęła się, w odpowiedzi na komplement. Lubiła klasycznego rocka, a takie właśnie puszczali na tym kanale, przynajmniej w tym programie, bo podejrzewała, że grają również inne gatunki. Sięgnęła po swojego drinka i stuknęła lekko w szklankę Mitcha. Właściwie ledwo ją musnęła, aby przypadkiem nie wytrącić mu jej z ręki. Upiła dość sporego łyka, nie krzywiąc się przy tym. Była nieźle wstawiona, więc alkohol wlewał się w jej gardło bez najmniejszego problemu. Oczywiście zauważyła jego skrzywienie się, ale nie odebrała tego jako dezaprobaty, tylko raczej jako ostrożność. Ostrożność w piciu. Zdążyła zauważyć, że mężczyzna się pilnuje, ale mimo to z nią pije. To też jakiegoś rodzaju komplement. Przynajmniej jej samej to w jakiś sposób schlebiało. Nigdy nikogo do picia nie zmuszała, ale też nie lubiła pić sama. Dobrze było nadawać na podobnych falach podczas imprezy, nawet jeśli dwuosobowej.
Gdy Mitch niespodziewanie wstał, spojrzała na niego badawczo, w pierwszej chwili nie rozumiejąc co się stało. Gdy do niej dotarło, zaśmiała się bezgłośnie, pospiesznie odstawiając szklankę na ławę. Podała mu dłoń i pozwoliła wyciągnąć się na prowizoryczny parkiet. Utwór był idealny do słuchania i tańca, przynajmniej takiego tańca, który nie wymagał profesjonalnych umiejętności tanecznych, a ewentualne podeptanie nie groziło utratą stopy. W dodatku był to utwór romantyczny. Czyżby to jakaś nieoczekiwana sugestia? Najważniejsze było to, że chyba zarówno jej, jak i jemu, dobrze się ze sobą tańczyło. Minęło jakieś trzydzieści sekund i wszyscy byli cali i zdrowi.
Kobieta wsunęła mu dłonie na kark i przymknęła oczy, dając się prowadzić. W tej chwili obydwoje nie korzystali ze zmysłu wzroku. Ciekawe gdzie ich to zaprowadzi.
Zanuciła pod nosem tekst piosenki, razem z wokalistą. — Świetnie ci idzie. Często tańczysz? — spytała, a interesowało ją to, bo sama kiedyś tańczyła bardzo dużo. Taniec był jej pasją. Gładziła palcami jego kark, bliskość między nimi traktując jako coś prawie naturalnego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

podkład muzyczny
Love
Only love
Can bring back your love someday
I will be there
I will be there
Drugi wers utworu rozbrzmiewał właśnie wokół, gdy to Mitch bez cienia krępacji wyciągnął Rain na parkiet, albo raczej kawałek salonowej podłogi, który definitywnie zasługiwał w chwili obecnej na to miano.
Początkowo jego ruchy były ostrożne - jakoby próbował wyczuć otaczającą go rzeczywistość. Nie chciał przecież już na wstępie podeptać stóp swej partnerki. Stopniowo łapał ten zbawczy grunt. Jeden krok za drugim. Powoli, bez pospiechu, w rytm linii melodyjnej utworu Scorpions. Jego dłonie znalazły się we wcięciu kobiecej talii, gdzie było ich miejsce w trakcie trwania tańca.
Lecz czy tylko?
Oddech mimowolnie przyspieszył, a serce wykonywało koziołki w dobie słyszalnego rytmu. Brown odłączył się od świata śmiertelników. Wtargnął do próżni, w której znajdowała się i Rain. To na niej skupił całą swą uwagę, a także i na krokach, bowiem ich taniec nie chylił się ku końcowi, mimo, że upływające sekundy utworu zbliżały do tymczasowej ciszy. Iluzorycznej ciszy. Tej niepotrzebnej, skoro w umysłach rozbrzmiewała muzyka.
- Tak. Podczas wygłupów. Gdy jestem sam - odparł zgodnie z prawdą, podśmiewając się przy tym pod nosem. Nie miał za bardzo sposobności, by rozwijać swoje umiejętności taneczne, bacząc chociażby na jego defekt. Wydawało mu się jednak, że do tego nie potrzeba było wzroku. Czuło się rytm, toteż ustosunkowało się do niego ruchy. W danej chwili nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że i Rain świadomie zrezygnowała z tego zmysłu, aby wtórować mu, aby poczuć i zrozumieć w pewnym sensie. Jego spojrzenie zaś wbite było nie w samą kobietę, a raczej ścianę za nią. Niekontrolowany tik, będący domeną ociemniałych oraz niewidomych.
Dotyk. Z pozoru tak prozaiczny. Będący elementem schematu tanecznego sprawił, że Mitch na kilka sekund, praktycznie mimowolnie wstrzymał oddech. Lekkie sunięcie palcami po karku sprawiło zaś, że całe ciało oblało się przyjemnym dreszczem. Każdemu znaną gęsią skórką, będącą nie tyle co wyznacznikiem temperatury, a doświadczenia czegoś przyjemnego.
Jedna z dłoni jasnowłosego opuściła swoje dotychczasowe miejsce, w oczekiwaniu tego, co zdawało się być nieuniknione.
Usta z kolei wyszeptały słyszalnie:
- Czy mogę Cię zobaczyć? - powiew absurdalności z głębszym sensem. Opuszki palców chciały dostarczyć mu wyobrażeń. Tych wizualnych, gdzie dotyk grał te pierwsze i w istocie najważniejsze skrzypce.
Gdy oficjalnie otrzymał pozwolenie, to ręką subtelnie sunął po kobiecym ramieniu, gdzie finalnie dotarł do włosów. Ciemne, na pewno ciemne, skoro Rain jeszcze w pubie określiła się mianem brunetki. Chwycił kilka kosmyków, lecz nie nachalnie, by nie sprawić dyskomfortu. Potem przesunął się dalej, tuż na policzek, po którym przesunął wierzchem dłoni. Wyczuwał gładkość, nie zdając sobie nawet sprawy, że ten mógłby przyjąć barwę delikatnej purpury. Mknął dalej, w myślach tworzył wizerunek kobiety; niebywale szczątkowy, bazujący na przekazie słownym oraz zmysłach; acz to mu w zupełności wystarczyło. Nos mały, kształtny, nieco zadarty - aż chciało się dodać, że to oznaka bycia złośnicą.
Powstrzymał się jednak, bowiem w tej samej chwili jego kciuk zawadził o usta. Ciepłe, miękkie i tak niebywale kuszące, że przeszył go kolejny dreszcz. Tym razem mocniejszy, który sprowokował go do czynu iście niemoralnego, względem ich zawodowych obowiązków. Brown pochylając się lekko (bacząc chociażby na wzrost), bez pardonu odnalazł drogę do warg Rain, które zaraz musnął swoimi. Delikatnie, nieco nieśmiało, jakoby oczekiwał na przyzwolenie, by posunąć się dalej.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Love
Only love
Can break down the wall someday
I will be there
I will be there

Uśmiechnęła się lekko, słysząc odpowiedź. Do głowy przyszła jej myśl, że być może Mitch bywał samotny. To prawda, że mieszkał z bratem, posiadał psa przewodnika i miał pracę. Zdawałoby się, że miał wystarczająco osób wokół siebie. Jednak prawdziwa samotność może być tam, gdzie najmniej się jej spodziewamy. — W takim razie zabawny z ciebie gość — odparła również żartobliwie. To prawda, że bez wzroku można było całkiem nieźle tańczyć. Pewnie nie zawodowo, chociaż to też by mogło być kwestią sporną, ale prywatnie. Aby tańczyć, człowiek potrzebował przede wszystkim słuchu. Nawet brak poczucia rytmu nie zniechęcał niektórych ludzi przed tańczeniem. — Kiedyś chciałam zostać baletnicą — mruknęła i zaśmiała się bezgłośnie na to dziecinne wspomnienie. Zawodowo wylądowała daleko od baletu. Bardzo daleko. Otworzyła oczy, słysząc pytanie i spojrzała na twarz Mitch’a. Tak zwyczajne, a zarazem zaskakujące pytanie w tych okolicznościach. Dopiero po chwili zastanowienia dotarło do niej, w jaki sposób niewidomy może ją “zobaczyć”. Kiwnęła głową, ale zorientowała się, że raczej tego nie zobaczy. — Tak, możesz — dodała więc pospiesznie i przystanęła. W końcu nie będą się siłować w tańcu, jeszcze faktycznie zawadziliby o ławę, czy kanapę i wylądowali na ziemi.
Obserwowała bacznie jego ruchy, jakby spodziewała się czegoś złego, jakby nie mogła mu zaufać i pozwolić się dotknąć, bez robienia z tego "wielkiej sprawy". Z drugiej strony dotyk, chyba jakikolwiek dotyk, jest w jakimś stopniu intymny. Moment, w których druga osoba przekracza granice komfortu i wchodzi w czyjąś przestrzeń jest momentem osobistym i każdy powinien mieć to na uwadze. Profiler pokazał jej, że szanuje jej przestrzeń, nie tylko tym, że spytał czy może jej dotknąć, ale i tym, że starał się być bardzo delikatny i taktowny. Przynajmniej do pewnego momentu. Ciepło dłoni mężczyzny na jej ciele wywołało niezwykle przyjemne uczucie, takie którego od dawna nie czuła. Nawet nie pamiętała kiedy ostatnio była z jakimkolwiek mężczyzną.
Pocałunek, taki delikatny, a jednocześnie burzący już wszelkie mury dzielące ich wspólną pracę z życiem prywatnym. Nie było odwrotu. Jednocześnie zdała sobie sprawę jak bardzo potrzebowała czegoś tak pięknego w swoim życiu. Nie mogła już z czystym sumieniem wmawiać sobie, że woli być sama. Wolała być z Mitchem.
Zarzuciła mu ręce na szyję i objęła go, przyciągając do siebie jeszcze bardziej. Nawet nie zważała na to, że bacząc na jego wzrost, może mu być niewygodnie. Zamknęła oczy, całując go, jakby za chwilę miał się skończyć świat.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Samotność była poniekąd kwestią sporną. Odmiennie interpretowaną przez poszczególne grupy ludzi. Jedni uznawali ją za konieczność, stały element w swoim życiu, ten mający pozytywny wydźwięk. Inni zaś twierdzili, że samotność doprowadza ich na skraj obłędu.
Mitch z kolei uważał, że każdy potrzebował czasu dla siebie. Sposobności odetchnięcia gdzieś w kącie. On sam lubował się w owym stanie, gdzie zwykle przyodziewał słuchawki na uszy i leżąc wygodnie na łóżku wsłuchiwał się w iluzoryczną magię dźwięków muzyki. Czasami sięgał wtedy po książkę, a głos czytający powieść roztaczał przed nim nowe wyżyny wyobraźni. Kreował wizje. Budował je krok po kroku, chcąc się znaleźć w samym centrum przedstawionych stronic. Być jakby naocznym świadkiem poczynań bohatera, któremu począł towarzyszyć przy jego przygodach. Tych mniej lub bardziej mrocznych.
Dotyk z kolei był czymś nieuniknionym. W ich przypadku. Nie wspominając już o pocałunku. Napięcie wisiało gdzieś w powietrzu już od jakiegoś czasu, aczkolwiek żadne z nich nie potrafiło się przyznać do faktycznego stanu rzeczy. Ciągle zasłaniając się barierą zawodową (bo przecież tak nie można, tak nie wypada), zapominali o samych sobie; o pragnieniach, przyszłości, elementach tak cholernie prozaicznego człowieczeństwa, bowiem istniało coś więcej poza życiem stricte służbowym. Pracę zawsze można było zmienić, a ta osoba, ta konkretna osoba mogła pojawić się i nagle zniknąć, jeśli nie podjęło się odpowiednich kroków, aby ją zatrzymać.
Brown czuł, jak w danej chwili, jakże magicznej chwili, jego serce poczęło poruszać się skrajnie chaotycznym rytmem, podejmując przy tym próbę wyrwania się z piersi. Oddech przyspieszył, tak znacząco, odpowiednio, znajomo. A każdy bodziec odbierany był ze zdwojoną siłą. Nawet delikatne muśnięcie wywoływało u niego salwę jakże przyjemnych dreszczy.
Teraz, albo nigdy - zamajaczyło gdzieś w odmętach umysłu przykrytego doznaniami. Opór gdzieś tam jawił się i na horyzoncie, rozpoczynając swą moralną opowieść, aczkolwiek, Mitch go stłumił, tak skutecznie, że z jękiem goryczy wcisnął się w najciemniejszy kąt. Nie szukał wymówek. Prostych i jakże niepotrzebnych kalkulacji, by jednoznacznie przerwać to wszystko.
Byli tu, razem, krok po kroku przemierzając te nieznane wody. Odkrywali na nowo świat. Wspólnie. Który stał przed nimi otworem.
Pocałunek przesiąknięty słodyczą, wstępną nieśmiałością oraz czymś ekscytującym, stopniowo nabierał innych barw, a także i mocy. Zniknęła niewinność, by na jej miejsce wcisnęła się pewna doza zachłanności. Nie byli przecież nastolatkami, który dopiero doznawali potęgi erotycznej sfery, a dwójką dorosłych, którzy nabrali w pędzie życiowym cielesnych doświadczeń.
Dłonie mężczyzny już nieco odważniej przemierzyły ciało Rain - od szyi, poprzez ramiona, swoją trasę kończąc na biodrach. Pochylił się także w przód, aby było im wygodniej, bowiem różnica wzrostu niekiedy bywała barierą.
Usta z lubieżnością oddawały i zadawały kolejne pieszczoty, a zęby Mitcha dodatkowo, i nieco zadziornie podgryzały dolną wargę kobiety. Nie było tu już mowy i szczeniackich uciechach, a o czymś do czego oboje w danej chwili dążyli, a także pragnęli...
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Samotność była dla Rain czymś, w pewnym sensie, nowym. Starała się z nią oswoić, stworzyć z niej kompana, który zamiast ciągnąć ją na dno, wzniesie na wyżyny. Sama nie była do końca pewna na jakim etapie tego procesu się obecnie znajdowała. Miała swoje wzloty, ale i bolesne upadki. Za wszelką cenę chciała stać się dla siebie samowystarczalna. Pierwsze zderzenie z samotną rzeczywistością miała już za sobą. Nauczyła się poznawać siebie na nowo i chciała wierzyć, że potrafiłaby w tym wytrwać. Mimo wszystko brakowało jej czegoś. Brakowało jej uwagi i bliskości. Brakowało poczucia, że jest dla kogoś ważna i wręcz wyjątkowa. Nie szukała jednak bliskości na siłę. Czasami sobie myślała, że może to bliskość znajdzie ją. Gdy patrzyła dziś na Mitcha, miała wrażenie, że tak się stało. Nie spodziewała się, że zbliży się z nim na tyle, aby ich znajomość zaprowadziła ich aż tutaj. W żadnym wypadku nie uważała, że to desperacja, ani z jej strony, ani z jego. Nawet jej to przez myśl nie przeszło. Pewnie myśleli tak tylko ci, którzy tego nie rozumieli. Było jak w bajce, w której nie liczy się skąd pochodzą bohaterowie, co zrobili, kim tak naprawdę są, tak długo, jak długo są dla siebie wszystkim.
Oparła jedną z dłoni na klatce piersiowej mężczyzny, aby poczuć bicie jego serca. Wszystko będzie dobrze, jeśli tylko pozostanie na miejscu, dalej pompując bezcenną krew w jego żyły.

I'm trying to hold my breath. Let it stay this way .Can't let this moment end. You set off a dream in me.

Było za późno na jakiekolwiek ale, za późno na szukanie głosu, który by ją, czy w zasadzie ich, powstrzymał. Z drugiej strony prawdopodobnie niczego takiego by nie szukała. Nie powinni? Jak można się nad tym zastanawiać, skoro ten pocałunek sprawiał, że czuła się tak dobrze?
To prawda, że nie byli nastolatkami, ale w jakiejś części tak się właśnie teraz czuła. Emocje przywodziły na myśli zauroczenia młodzieńczych lat, kiedy adrenalina, pożądanie i ekstaza mieszały się w jedno, wywołując motylki w brzuchu, rozgrzewając krew i zaćmiewając umysł.
Muzyka grała, a ona nie cofając się przed niczym, wsunęła dłonie pod koszulkę Mitcha i zadarła ją do góry, jednocześnie dotykając jego brzucha i próbując zdjąć z niego górną część garderoby. Wyczuła blizny, pewnego rodzaju mapę, którą naznaczyła go przeszłość. Pamiątki, które przyzywały demony, będąc jednocześnie nieodłączną częścią mężczyzny. Może kiedyś o nie zapyta. Teraz nie chciała odpowiedzi, chciała mieć go po prostu dla siebie, całego.
Ich ubrania tworzyły ścieżkę, biegnącą wprost do sypialni. Rain nie była pewna, czy to sypialnia Mitcha, czy jego brata i tak naprawdę średnio się to dla niej teraz liczyło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Muzyka nie zwalniała, tworząc trwałą otoczkę ich stopniowo wkraczających w cielesność poczynań. Wprawdzie, utwór Scorpions dobiegł końca, lecz po kilku sekundach pauzy, podczas której dało się słyszeć przyspieszone oddechy kochanków; zaskoczył kolejny, równie ponadczasowy jak jego poprzednik. The Rolling Stones - Anybody Seen My Baby? Love has gone and made me blind
I've looked but I just can't find
Jak śpiewał właśnie Mick Jagger, co nijak miało się do panującej atmosfery, bo przecież żadna miłość im nie uciekła, nie uczyniła ślepymi, choć w przypadku Mitcha nie był to do końca trafny wers; ten jednakże nie miał czasu, czy sposobności, aby rozwodzić się nad właściwą interpretacją liryczną. Jego umysł oraz ciało zaprzątały zupełnie, mniej racjonalne opcje. Pomiędzy kolejno zadawanymi pocałunkami, gdzie oboje z Rain choć na kilku sekund odrywali się od siebie, chcąc nie chcąc, nawiedzała go wciąż jednak minimalna fala wątpliwości.
Jego niepełnosprawność była przeszkodą w tworzeniu związków o stabilnym podłożu. On sam zaś nie był krótkodystansowcem. Nie potrafił. Nie mógł. Gdyż zbyt dużo kosztowało go otworzenie się przed drugim człowiekiem. Owszem, pragnął bliskości, co widoczne stało się w jego gestach, aczkolwiek potrzebował też tych emocjonalnych mankamentów, jakie to odznaczały istotę ludzką.
Zamknął na dobre umysł, żywiąc gdzieś w duchu nadzieję, iż Rain uważa podobnie. Nie chciał obudzić się rankiem, z jawnym poczuciem wstydu, wyrzutami sumienia, bo przecież oboje byli pod wpływem alkoholu. Denne tłumaczenie, a tak ochoczo wykorzystywane.
If I just close my eyes
I reach out, I reach out and touch the prize
Nikło gdzieś za nimi, gdy oboje poczęli się na ślepo przesuwać w głąb korytarza. Do ostatniego pomieszczenia, będącego osobistym azylem Mitcha, w którym oczywiście panował mrok. Jemu nie było potrzebne żadne źródła światła do względnego funkcjonowania. Aby tylko jego towarzyszka dotarła cała i zdrowa do zamierzonego punktu. Części garderoby znaczyły szlak. Szlak namiętnych podrygów, podjętych decyzji, ich wspólnego być albo nie być . Zapewne rankiem staną się widoczne dla Roberta (o ile ten raczy wrócić nazbyt wcześnie). Będące dowodem winy, oznaką skrajnej upojności. (nie tylko tej alkoholowej). Pierw koszulka Browna. Potem i ta należąca do Rain. Jego dłonie ostrożnie przesuwające się po jej plecach, jakoby starał zapoznać i zwizualizować; mentalnie rzecz jasna, każdy fragment jej skóry.
Nie widział, toteż opierał się na wszystkich innych zmysłach. Dotyku, zapachu oraz smaku. Bo przecież ich pocałunki były przesiąknięte tym, co tak cholernie uzależniało.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czuła się jak w alternatywnej rzeczywistości. Jakby nie była znaną prokurator w trakcie rozwodu, o którym nawiasem mówiąc Mitch nic nie wiedział. Czy to cokolwiek między nimi zmieni? Czy świadomość, że gdzieś tam jest mężczyzna, który był z Rain przez wiele lat i to najbliżej jak można ze sobą być, zmieni coś w jego postrzeganiu jej osoby?
Czy uzna, że to dla niego za dużo? Takie i podobne myśli błądziły gdzieś po głowie Rain od jakiegoś czasu, ale nie odważyła się jeszcze poruszyć tego tematu. Może nawet odrobinę było nej na rękę, aby najpierw zbliżyć się do Mitcha jeszcze bardziej, zanim zdradzi ten mały, ale jak ważny szczegół z jej życia prywatnego. Bo im są bliżej, tym trudniej będzie zrezygnować, prawda?
Może odrobinę to podstępne i nie będzie miała mu za złe, jeśli jej to wytknie, gdy dojdzie do poważnej rozmowy. Wtedy weźmie to na klatę, ale teraz wolała skoncentrować się na ich intymnym tańcu.
Uśmiechała się lekko, pomiędzy pocałunkami, dając się mu prowadzić. Nie każdy mógł pochwalić się poczuciem bezpieczeństwa wśród ciemności. Ludzie zazwyczaj ciemności sie bali, a on w mroku czuł się niemalże jak w domu. W końcu tylko on go otaczał. W związku z tym i ona w jakimś sensie czuła się przy nim, czyli w ciemnościach, bezpieczna. Miała w końcu swojego personalnego “mrocznego” obrońcę.
Pozwoliła się prowadzić do jego pokoju, jego łóżka, jego życia.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”