WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.jartom.com/_img/_pictures/1 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nastąpił Nowy Rok. Cykl zataczał nowy krąg, choć nie wszystko się powtarzało. Życie ludzkie w końcu nie było wiecznie takie samo. Rae czuła, że w tym roku wiele się wydarzy. Po porannych przygotowaniach zawiozła dzieci do przedszkola. Nim się z nimi przegnała poprosiła, aby trzymali za nią kciuki, bo będzie mieć bardzo ważną rozmowę. Ucałowała ich w czoła i pożegnała.
Kobieta przebiła się jakoś przez poranne korki do miejsca, gdzie w teorii miała zacząć pracować. Po przyjeździe, gdy już wszystko zostało sprawdzone przy bramie wjechała na parking. Zaparkowała, ale nie od razu wysiadła. Zacisnęła dłonie na kierownicy. Cadence miał rację. Powinna powiedzieć Leo prawdę o synach. Miała zamiar ostatecznie odrzucić też propozycję o pracę. Uważała, że będzie mu tam tylko zawadzać, a nie pomagać swoimi umiejętnościami. Miała wrażenie, że jej żołądek wywrócił się do góry nogami. W końcu wysiadła z auta, zamknęła je i poprawiła się nieco. Zapięła płaszcz pod szyję, bo jednak na zewnątrz było zimno. To nie to, co ciepłe wnętrze nagrzanego już auta. Po tych drobnych przygotowaniach ruszyła na randkę z przeznaczeniem. Powtarzała sobie w głowie, że co ma być to będzie.
Na wejściu do budynku wyjaśniła kim jest i do kogo przybyła. Pokierowano ja w odpowiednim kierunku.z każdym kolejnym krokiem czuła się co raz bardziej spięta. Wzięła głęboki wdech zatrzymując się przed drzwiami do gabinetu Leo. Rozpięła płaszcz pod którym skrywało się jej eleganckie ubranie. Ciemne spodnie, do tego pasujący żakiet sód którego wyglądała kremowa koszula. Na szyi miała zaś przewiązaną kolorową apaszkę. Włosy miała rozpuszczone, a w uszach brak było dzisiaj kolczyków. Makijaż delikatny, a buty to były czarne botki na delikatnym obcasiku. W końcu zapukała i weszła do środka. Zamknęła za sobą drzwi podchodząc bliżej.
- Witaj - powiedziała patrząc na niego uważnie. Nie umiała zdobyć się na "dzień dobry". Miała wrażenie, że ten dzień nie za szczególnie będzie dobry. Usiadła we wskazanym miejscu, na przeciwko niego. Siedziała wyprostowana, nogi miała złączone a na kolanach kurczowo trzymała małą torebkę. Nie sądziła, że kiedykolwiek dojdzie do takiej sytuacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#5

Leo nigdy nie był typem mężczyzny, który wchodził w nowy rok z olbrzymimi planami. Został nauczony, aby po ziemi stąpać twardo i o ile kiedyś marzył, to teraz przestał. Skupiał się wyłącznie na spełnianiu tych realnych pragnień, a obecnie takich nie posiadał. Za to w jego głowie narodziło się ogromne zmartwienie, przez które minioną noc spędził niespokojnie.
W firmie pojawił się pierwszy; przed wszystkimi pracownikami. Następny był dozorca. Mężczyznę zdziwiła obecność szefa o tak wczesnej porze, jednak skupił się na wykonywaniu swoich obowiązków. Tymczasem Leo zaparzył sobie espresso i zaszył się w swoim gabinecie, skupiając myśli wokół protokołów zdawczych i kilku raportów. W ten sposób minęły mu kolejne trzy godziny. W końcu ochroniarz poinformował go, że przyszła Ashdown Rae i zaczął chować wszystkie dokumenty do organizatora za plecami. Gdy w pomieszczeniu pojawiła się Rae, wszystko miał już posprzątane. Siedział za obszernym biurkiem, w skórzanym fotelu i z miną co najmniej srogą przyglądał się kobiecie.
Dzień dobry — rzekł poważnie i wskazał na miejsce po drugiej stronie blatu — usiądź, proszę. — Leo był opanowany, chociaż momentami zapominał, że Rae przyszła podpisać umowę o pracę. Jego wczorajsza rozmowa z Aurą wzbudzała w nim wiele skrajnych emocji. Zaczął naprawdę wierzyć, że z kobietą przed sobą spędził noc sześć lat temu, a konsekwencją tego były bliźnięta. Na samą myśl zacisnął szczękę i na moment odwrócił głowę, aby nabrać ogłady.
Tu jest umowa. Wszystko jest tak jak ustalaliśmy: wynagrodzenie, godziny pracy, premia i dni wolne — położył na biurku plik dokumentów — musisz też wypełnić zaświadczenia i wnioski, takie mamy procedury. Chcesz kawę? — zapytał, ale w jego głosie dało się słyszeć podenerwowanie. Kiedy Rae zaczęła przeglądać dokumenty, ponownie odwrócił wzrok. Pomimo tego, że w głowie miał już ułożony początek tej głupiej, ale i trudnej dyskusji, to wciąż nie wiedział, kiedy powinien zacząć. Z jednej strony nie chciał wyjść na durnia, który snuje spekulacje, a z drugiej potrzebował rozwiać wszystkie wątpliwości, aby nabrać wewnętrznego spokoju. Kilkukrotnie tego dnia przeklął Aurę. Zasiała w nim to cholerne ziarno niepewności i nierozsądku, dlatego teraz popadał w obłęd. Takie zachowanie nie było dla niego charakterystyczne. Leo trudno było wyprowadzić z równowagi, a jednak gotował się w środku na samą myśl, że Rae mogła go oszukać.
Spojrzał na nią ukradkiem. Miała zaciśnięte usta i zaróżowione policzki. Jeden niesforny kosmyk wysunął się zza jej ucha. Leo nabrał powietrza, poluźnił krawat i zacisnął dłoń na kolanie.
Czy my nie spotkaliśmy się już kiedyś? — przygryzł policzek — Sześć lat temu?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona była spięta. On bardzo poważny. Czuła, że coś wisi w powietrzu i miała wrażenie, że nie tylko po jej stronie. Z tego wszystkiego robiło się jej aż słabo. Cała rozmowa rozpoczęła się formalnie. Nie powinna się dziwić. W końcu w teorii miała podpisać papiery dotyczące przyjęcia do pracy. Wzięła dokumenty do rąk. Próbowała je przejrzeć aby jakoś zebrać swoje myśli. Jej dłonie drżały, a ona właściwie nie wiedziała na co patrzy. Trzymane w dłoniach kartki papieru były jedynie wymówką, by nie patrzeć na razie w jego stronę. Jednak przecież w końcu musi mu powiedzieć. Pokiwała głową na znak, że rozumie po co są te wszystkie dokumenty. Uniosła wzrok gdy zapytał o kawę. Pokręciła przecząco głową.
- Nie, dziękuję. - powiedziała cicho. Nawet ton jej głosy był nieco drżący. Cholernie się bała jego reakcji. Wtem on zadał jej pytanie. To bardzo niewygodne pytanie, jednak tak bardzo potrzebne, aby wszystko wyjaśnić. Odłożyła dokumenty na blat biurka. Odsunęła je od siebie i wzięła głębszy wdech. Jej dłonie powróciły na kolana by znów zacisnąć się na torebce. Przez kilka długich sekund milczała, nim zebrała się na to, by w końcu mu odpowiedzieć.
- Leo... Ja..... - Wzięła znów głębszy wdech i spojrzała w jego oczy. Jej tęczówki lśniły jakby powstrzymywała się przed jakimikolwiek łzami.
- Nie chcę zepsuć Ci życiowych planów. Nie chcę robić afery, ani byś miał z mojego powodu jakikolwiek skandal.... Ale tak... Spotkaliśmy się sześć lat temu. - Kolejny głęboki wdech. Na chwilę przymknęła oczy aby zebrać myśli w całość -Ja... Nie wiem jak mam Ci to wszystko powiedzieć. - Opuściła wzrok. Przyłożyła dłoń do swoich drżących ust. Zastanawiała się, czy coś sobie przypomniał, że sam zapytał o spotkanie sprzed sześciu lat, czy może ktoś mu to przypomniał? Podejrzewała, że już zaczął łączyć kropki dotyczące połączenia ich spotkania i bliźniaków. Ich wiek był w końcu bardzo wymowny. Brunetka zamilkła. Czekała na to co się wydarzy, co jej teraz powie. Czy się wścieknie, zacznie na nią krzyczeć. Może ją wywali za drzwi? Ostatnia ich rozmowa telefoniczna miała coś w sobie. Sam stwierdził, że go nie zna. Oboje tak na prawdę się nie znali. I wtedy i teraz. Nie wiedziała czego może się spodziewać, ile powiedzieć, co powiedzieć, a przede wszystkim jak to wszystko ubrać w słowa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak naprawdę jej reakcja wystarczyła, aby upewnić go w przekonaniu, że ze sobą spali. Lustrował ją dzikim spojrzeniem, mając usta i dłonie zaciśnięte. Oddychał ciężko, starając się przyszykować na to, co zamierzała mu wkrótce powiedzieć. Na samo brzmienie swojego imienia zadrżał, a następnie nerwowo przytaknął. Wydawało mu się, że już wiedział do czego dążyła. Zmienił pozycję w fotelu. Oparł się o oparcie i oburącz przetarł swoją twarz. Był naprawdę zdenerwowany i z coraz większą trudnością przychodziło mu powstrzymywanie tych piętrzących się emocji.
W hotelu? — wtrącił, aby mieć jeszcze większą pewność. Zrobiło mu się na tyle gorąco, że szarpnięciem zerwał z szyi krawat razem z guzikiem koszuli. — Najpierw w klubie, później w hotelu?
Wszystko byłoby naprawdę w porządku, gdyby nie fakt, że druga część ich rozmowy musiała poruszyć temat dzieci. Leo nie byłby zły ani rozczarowany. Zapewne spotkaliby się po tych sześciu latach, Aura uświadomiłaby go, że spał z Rae i teraz oboje żartowaliby z tamtej nocy, kiedy wypił o wiele za dużo. Może nawet tak samo jak przed parunastoma dniami dostrzegłby w niej wartościową i szczerą kobietę. W obecnej sytuacji czuł jednak zgagę w żołądku. Robiło mu się niedobrze, ilekroć myślał, że prawda kryła się jeszcze głębiej, ilekroć przypominał sobie zdjęcie chłopców z biurka w jej gabinecie.
Mówisz, że nie chcesz niszczyć moich życiowych planów, wspominasz o skandalu i aferach, czyli coś jeszcze ukrywasz? — Było to pytanie retoryczne. Zaśmiał się mocno poirytowany postawą Rae. Przez myśl mu przeszło, że mogła być naprawdę wyrafinowaną kobietą, skoro dalej próbowała odwrócić sytuację. W tamtym momencie naprawdę jej nie rozumiał i podświadomie zaczynał dopisywać wiele negatywnych cech. — Zapytam cię wprost, czy to moje dzieci?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czuła na sobie ten jego dziki wzrok. Nie musiała nawet na niego patrzeć, aby to po prostu czuć. Czuła się zagubiona. Miała wrażenie, że robi się co raz mniejsza. Niczym kawałek mięsa przed pyskiem wilka. Czerwony Kapturek, który zaraz zostanie pożarty przez Wilka, jednak Leśniczego nigdzie w pobliżu nie było by ją uratować. Przełknęła ślinę choć miała wrażenie, że gula w gardle nie ma zamiaru odpuścić.
- Tak. W klubie i w hotelu - kiwnęła delikatnie głową, jednak wciąż nie podnosiła na nowo wzroku. Jej palce mocno zaciskały się na torebce. Kostki aż bielały od nacisku. Kolejne słowa mężczyzny wywoływały co raz mocniejszy skręt żołądka. Padło ostatnie pytanie, a kobieta w końcu na niego spojrzała. Cała drżała.
- Tak Leo. To są Twoi synowie. Gdy przyszedłeś do mojego domu z początku nie byłam pewna, że to w ogóle ty. Chciałam zachować pełen profesjonalizm. Czym dłużej na Ciebie patrzyłam, tym bardziej byłam pewna. Co jednak miałam zrobić. Przy herbatce powiedzieć "Hej, spaliśmy ze sobą sześć lat temu, a dzieci, które bawią się w pokoju obok są Twoje?" Byłam przestraszona. Nie wiedziałam co mam robić. Do tej pory nie wiem co mam robić. Przez moją głowę przechodziło tysiące myśli. Czy mówić, czy też nie. Jeśli tak, to jak to zrobić. Nie chciałam wyjść na kobietę, która próbuje zmanipulować prezesa dużej firmy. Nie chciałam być tą, która leci na kasę. Nie chciałam, byś Ty miał skandal. By nagłe wypłynięcie dwójki dzieci spowodowało spekulacje, gadanie o gwałcie czy tym podobnych rzeczach. Masz swoje życie, firmę, rodzinę. Nie wiedziałam, czy masz żonę, narzeczoną czy kogokolwiek innego u swojego boku. - powiedziała niemal jednym tchem. Spuściła znów wzrok i westchnęła cicho. - Chciałam Ci to dzisiaj powiedzieć i odmówić ostatecznie posadę u Ciebie. Nie powinno mnie tu być. Myślę, że źle by było, gdybym u Ciebie pracowała. Chcę byś poznał dzieci i by one poznały Ciebie. Jednak chcę też byś wiedział, że niczego od Ciebie nie oczekuję. - powiedziała już ciszej. Przymknęła oczy. Paskudnie się bała. Chciała wrócić już tylko do domu i zaszyć się w łóżku tak, by jakoś dotrwać do momentu odbioru dzieci z przedszkola. By jakoś to wszystko przetrawić. Nie ważne co powie. Chciała móc wrócić do własnych czterech kątów. Jedyne, co było dobre, że czuła się nieco lżej, że w końcu mu powiedziała. Chociaż podejrzewała, że on zapewne najlepszego zdania o niej mieć nie będzie. Czuła się po prostu okropnie. Chciała zniknąć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zabrakło mu powietrza, kiedy usłyszał potwierdzenie. Aura miała racje. Rae Ashdown była tą dziewczyną, z którą spędził noc. Przez to przez dłuższą chwilę zapomniał o oddychaniu. Patrzał na nią w skupieniu i przysłuchiwał się temu wszystkiemu, co mu mówiła. W tamtym momencie naprawdę nie potrafił znaleźć zrozumienia dla jej zachowania. Nie mógł objąć tego wszystkiego myślami, bo w prawdzie powiedzenie mu o dzieciach na pierwszym spotkaniu rzeczywiście byłoby nietaktowne. Jednak miała ku temu więcej okazji. Mogła chociażby zadzwonić i zaprosić go na rozmowę. Owszem, byłby wstrząśnięty, lecz również skłonny jej wysłuchać. Tymczasem z każdym kolejnym słowem Rae narastała w nim złość tak potężna, że stopniowo przestawał nad sobą panować.
Uderzył pięścią w biurko na tyle mocno, że pudełko z długopisami wywróciło się na ziemię.
Teraz chcesz, żebym poznał dzieci? — prychnął — Teraz Rae? Kiedy dowiedziałem się sam prawdy? A wcześniej co? Nie mam pewności, że w ogóle chciałaś mi powiedzieć. — Powstrzymał się przed wykrzyczeniem jej wszystkiego w twarz. Mówił tonem głośnym i rozeźlonym. Nawet na chwile nie spuścił wzroku z Rae. Chciał, aby wiedziała, że nie tylko rozwścieczyła go swoim postępowaniem, ale i zraniła. Miała prawo nie wiedzieć z kim spędziła noc, bo wyleciał do Londynu już następnego dnia. Jednak w obecnej sytuacji dla Leo najważniejsza była szczerość, a ta niestety gdzieś się ukryła. — Naprawdę mnie nie znasz — przytoczył ich ostatnią rozmowę przez telefon — nie interesują mnie spekulacje i skandale — powiedział trochę spokojniej, po czym wstał i skinął na drzwi. — Wyjdź. Natychmiast. — Złapał ją za przedramię i niemal siłą wyprowadził z gabinetu. — Wynocha.

zt.x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Naprawdę denerwowała się przed tą rozmową, kiedy tylko dzień wcześniej dostała wiadomość z zaproszeniem na rozmowę rekrutacyjną, momentalnie żołądek ścisnął się jej z nerwów i nie puścił aż do teraz, kiedy przechodziła przez drzwi firmy. Ale tak naprawdę nikogo nie powinien dziwić stres Abigail. W końcu zależało jej na tej pracy, jak nigdy na żadnej innej. No i była to pierwsza tak poważna praca. Do tej pory, mimo swojego wykształcenia, chwytała się tylko jakiś dorywczych czy sezonowych prac - jakaś kelnerka, barmanka, sprzedawczyni... No to czym się tam denerwować? Jak nie tu, to gdzie indziej będą potrzebować bardziej człowieka do pracy. Tu sprawa wyglądała nieco inaczej. Jeśli chciała mieć tę pracę, musiała się pokazać z jak najlepszej stronie. Bo przecież nie była to byle jaka firma, która przyjmuje pierwszych z brzegu, miała tego świadomość. Wiedziała też aż za dobrze, że o lepszego pracownika, z większym doświadczeniem w zawodzie naprawdę nie tak trudno. No ale nic, musiała się wziąć w garść, bo przecież jeśli da się zjeść nerwom, będzie skreślona na starcie.
Wzięła głęboki wdech i złapała za klamkę, przekraczając próg firmy w której miała nadzieję pracować. Następnie skierowala się do pomieszczenia, w którym według wiadomości miała odbyć się rozmowa. Zapukała do drzwi i dopiero kiedy usłyszała zaproszenie weszła do środka, mocniej ściskając w dłoniach teczkę z dokumentami.
- Dzień dobry - przywitała się, z delikatnym uśmiechem na twarzy, który miał oczywiście zatuszować jej zdenerwowanie. Dopiero wtedy spojrzała na mężczyznę który miał ją rekrutować. Prawdopodobnie z tego stresu, ale początkowo w ogóle nie wydał jej się do nikogo podobny. Dopiero po chwili dotarło do niego, że jego twarz jest jakaś taka znajoma... Aż w końcu do niej dotarło - Leonard. No oczywiście, dlaczego w ogóle była zaskoczona? Przecież mogła się spodziewać, że w końcu przejmie tą firmę, że to on będzie jej szefem. Była tak przejęta tą rozmową, że jakoś nie przeszło jej przez myśl, że szefem firmy może być jej znajomy z liceum. Oczywiście, że to zestresowało ją w tamtym momencie jeszcze bardziej, chociaż starała się za wszelką cenę tego nie pokazać. No bo przecież nie byli już tymi samymi gówniarzami, ale dorosłymi, poważnymi ludźmi, prawda? Musiała zachować profesjonalizm, cokolwiek by się nie działo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1 znowu liczę od nowa

Każdy dzień Leonarda wyglądał podobnie. Wstawał wczesnym rankiem, pił pierwsze z pięciu espresso i jechał do firmy. Tam zajmował się dokumentami, giełdą, spotkaniami z inwestorami albo sporadycznie szedł na kontrolę. Tym razem postanowił osobiście zająć się rekrutacją nowych pracowników, ponieważ ostatnio wybrana kadra źle wypełniała swoje obowiązki. W dodatku kobieta, która od wielu lat pełniła w D'C Chocolate rolę księgowej, poszła na zasłużoną emeryturę. Było to jedno z ważniejszych stanowisk w firmie, dlatego wolał sam się tym zająć.
Przed spotkaniami nie przejrzał żadnego CV kandydatów. W tej kwestii pozwolił, aby jego asystentka wybrała pięć osób, z którymi zamierzał przeprowadzić rozmowę. Interesowała go przede wszystkim osobowość, umiejętność komunikacji, współpracy oraz szeroko pojęta znajomość własnego zawodu. W zamian oferował sześciogodzinny wymiar pracy, przeszklony gabinet obok jego biura, a także wysokie wynagrodzenie.
Dzień dobry — odpowiedział chłodnym, wręcz surowym tonem. Gdy kobieta weszła do pomieszczenia, kategoryzował papiery, dotyczące dostaw produktów. Niedawno wprowadzono nowy smak czekolady i wciąż musiał się zmagać z jakimś zamieszaniem. Wstał dopiero po kilkunastu sekundach, przy czym wskazał miejsce, które kobieta powinna zająć. Wtedy poczuł konsternacje. Zaczął przyglądać się nowej kandydatce, jakby była tworem z innej planety; jakby stanowiła dla niego absurdalne zagrożenie. W końcu jednak odchrząknął i oderwał wzrok, zdając sobie jednocześnie sprawę, że ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych.
Abigail Whiteley — powiedział zbyt głośno i zbyt poważnie. Rozsiadł się w obszernym fotelu i ułożył przedramiona na podłokietnikach, wyglądając przy tym jak król na tronie. Wokoło szerzyło się królestwo Leo, które zwykło się nazywać fabryką czekolady. — To zadziwiające, że po tym wszystkim sama do mnie przyszłaś — zironizował, mając na myśli czasy, kiedy mieli pełne prawo, aby zachowywać się niestosownie.
Pomimo upływu czasu nigdy nie zapomniał o Abby. Z sentymentem wracał wspomnieniami do czasów liceum, gdzie każdego dnia robił wszystko, aby uprzykrzyć tej dziewczynie życie. Wielokrotnie zamknął ją w męskiej toalecie, podarł albo zjadł pracę domową, wrzucił coś śmierdzącego do plecaka i robił wiele innych, uwłaczających rzeczy. Nie pozostawała mu dłużna. Wściekali się na siebie, przepychali się na szkolnym korytarzu i toczyli wojny, których nikt nie rozumiał. Jednak kiedy Abigail zwichnęła nogę na lekcji wychowania fizycznego, to Leo pierwszy zaproponował, aby zanieść ją do pielęgniarki; kiedy zapomniała śniadania, podrzucił jej swoje kanapki, a w momencie, w którym zerwał z nią chłopak, natychmiast zwyzywał go od idiotów - bowiem wszystkie te złośliwości Leonarda umotywowane było jego skrytymi uczuciami.
Nie dostaniesz więcej czasu od pozostałych. Masz dziesięć minut, aby przekonać mnie, że nadajesz się do tej firmy —zaczął oficjalną, formalną rozmowę. — Po pierwsze opowiedz o sobie w taki sposób, jakbyś promowała jakiś dobry produkt. Po drugie opowiedz o D'C Chocolate. Czas start. — Były to pytania, które zadał poprzednim czterem kandydatom. O ile każdy potrafił z sensem opowiedzieć coś o sobie, to niekoniecznie wykazał się znajomością firmy. Jedna osoba nawet stwierdziła, że D'C zajmuje się produkowaniem zabawek, co mocno zirytowało Leonarda.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie była zaskoczona tonem głosu jaki zaprezentował jej mężczyzna. Oczywiście, że musiał pokazać kto tu jest szefem. Zaskoczona była za to spojrzeniem jakim zlustrował ją Leonard. Przekonało ją jednak o tym, że i on ją poznał. Co w sumie nie było takie dziwne, bo jednak na przełomie tych kilku lat nie zmieniła się aż tak. No, może trochę dojrzała. Nie dało się ukryć, że i on wyglądał doroślej, zwłaszcza w tym garniturze. Zdecydowanie prezentował się bardzo dobrze... Na litość boską, Abby skup się!
Nie zraził jej ten jego ironiczny ton. Jak przez te kilka lat liceum nigdy mu się nie dawała ot tak, tak i tym razem nie miała zamiaru. W końcu nie przyszła tu dla niego, ale z zamiarem zgarnięcia tej posady. I miała zamiar o nią walczyć, nawet jeśli Leo miał być na nią bardziej cięty i być może była już na straconej pozycji. Chciałaby po prostu po wyjściu stąd nie musieć mieć pretensji do siebie, że to ona zawaliła.
- Jesteśmy dorosłymi ludźmi, Leonard. - skomentowała jedynie, dając mu do zrozumienia, że nie miała zamiaru wyciągać tutaj brudów z przeszłości. I byłaby wdzięczna, gdyby on podszedł do tego w ten sam sposób. Naprawdę miała nadzieję, że dojrzał nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru i nie jest już tym samym głupim Leo. Chociaż nigdy tak naprawdę nie rozumiała, co takiego on do niej miał, że tak bardzo lubił uprzykrzać jej życie, tak dzisiaj tłumaczyła sobie to tym, że to dlatego, że był po prostu młody i głupi... Jak na licealistę przystało. No bo skąd miała wiedzieć, że on po prostu na nią leciał? I postanowił okazać jej to w tak absurdalny sposób? Nigdy w życiu by na to nie wpadła!
- Nie liczyłam wcale na żadne fory - obruszyła się nieco, na jego uwagę odnośnie braku dodatkowego czasu. Wcale tego nie chciała. Nie przyszła też tutaj z nadzieją, że dostanie tę pracę po znajomości. Gdyby tego chciała, szukałaby raczej kogoś, kto darzył ją większą sympatią niż D'Clifford.
- Jestem osobą odpowiedzialną, która zawsze sumiennie wykonuje swoje obowiązki. Szybko uczę się nowych rzeczy i łatwo dostosowuje się do panujących zasad. Jestem bardzo elastyczna. Mimo braku doświadczenia, znam się na tym zawodzie, a dodatkowo nie posiadam złych nawyków, które zamiast pomagać, przeszkadzają w pracy. Jestem punktualna, szanuje czas zarówno swój, jak i innych. - oczywiście, że starała się przedstawić się w jak najlepszym świetle, aczkolwiek nie można jej zarzucić, że nie mówiła zgodnie z prawdą. Chociaż być może Leonardowi, który pamiętał tą roztrzepaną dziewczynę, która nie potrafiła usiedzieć na tyłku, ciężko będzie w to uwierzyć, to jednak musiał mieć na uwadze, że minęło parę dobrych lat od kiedy widział ją po raz ostatni. - D'Clifford Chocolate to rodzinna firma z tradycjami, produkującą czekoladę znaną nie tylko w Seattle i Stanach Zjednoczonych, ale i na całym świecie. - skupiła się na konkretach, zamiast opowiadaniu o firmie i produktach które wytwarzali w samych superlatywach. Nie zależało jej przecież na tym, by dostać tę pracę wchodząc szefowi w tyłek!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spojrzenie Leonarda wyrażało po prostu zaskoczenie. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek zobaczy w swoim gabinecie Abigail Whiteley. W liceum mieli okropne relacje i chociaż minęło wiele lat, to natychmiast pomyślał, że musiała być szalona skoro z własnej woli przyszła do D'C Chocolate. Z drugiej strony D'C wysuwało się na rynkowy piedestał. Osobiście dbał o prawidłowy rozwój działalności, chociaż wciąż należała ona do dziadka, dlatego większość decyzji wymagała jego pozwolenia. Jednak pensja była tu wyjątkowo wysoka, a ponadto w świecie biznesu wpisanie pracy w tej firmie do CV traktowano jako potężny atut.
Przytaknął na wzmiankę o dorosłości. W rzeczywistości Leo musiał bardzo szybko dojrzeć. Nawet w dzieciństwie nie mógł nazbyt długo pozostać beztroskim, ponieważ dziadek ciągle wymyślał nowe zajęcia, które przygotowywały go do przejęcia D'C Chocolate. Rodzice byli pochłonięci własnymi sprawami, aby zwrócić uwagę na to, że ich syn potrzebował nie lekcji bilansów, akcji na giełdzie, etykiety lecz towarzystwa mamy i taty. A później, w pierwsze wakacje po ukończeniu szkoły średniej nakazano mu wyjechać na studia do Londynu. Wrócił dopiero w grudniu po śmierci ojca, aby zwieńczyć marzenie dziadka i zasiąść w fotelu prezesa.
Z uwagą przysłuchiwał się w jaki sposób wypowiadała się na własny temat. Mówiła elokwentnie, chociaż Leo podświadomie porównywał wszystkie słowa z wizerunkiem, Abigail Whiteley, którą znał przed kilkoma laty. To było ich pierwsze spotkanie od czasów liceum, więc nadal widział ją przez pryzmat tamtej upartej, psotliwej gówniary. Gówniary, którą za bardzo polubił.
Nie powiedziałaś niczego, czego wcześniej bym już nie słyszał — skomentował, wtrącając się przed jej kolejną wypowiedzią. Otworzył szufladę i zaczął coś w niej grzebać. Po chwili wyciągnął na wierzch CV wszystkich pięciu kandydatów i odnalazł to, które należało do Abby. Przeglądnął je pobieżnie, czego nie zrobił wcześniej. Parę punktów zainteresowało go nieco bardziej, chociaż natychmiast zauważył, że miała zbyt małe doświadczenie, aby zacząć pracę w D'C Chocolate. Wtedy niedbale rzucił dokument na biurko i wyczekująco spojrzał na kobietę. Czas ją oszczędził. Nadal była bardzo ładna i zadbana. Miała trochę ciemniejsze i przede wszystkim dłuższe włosy oraz inny kształt brwi.
W porządku — skrzyżował ramiona i potrzebował kilku sekund, aby zebrać myśli w całość. Odpowiedź była krótka i zwięzła. Pozostali kandydaci mówili zbyt rozwiąźle i upadali na tym, że wymieniali produkty, które w rzeczywistości nie należały do D'C. Abby postawiła na konkrety, jednak musiał pociągnąć temat dalej. — Wymień jeden nasz produkt, który lubisz i taki, którego nie lubisz. Umotywuj swoje wybory. — To pytanie również sprawiło innym trudność. Raczej wszyscy próbowali słodyczy, wyprodukowanych przez firmę, jednak wahali się z wypowiedzeniem się źle na ich temat. Leonardowi zależało na szczerości, więc stawiając to pytanie, oczekiwał konkretów. Sam nie przepadał za czekoladą i jadł ją bardzo wybiórczo. Zazwyczaj preferował gorzkie produkty.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście, że zwabiła ją tutaj wysoka pensja, dobra renoma firmy... Jednocześnie, nie pomyślała o tym, że to Leonard już zarządzał firmą. Oczywiście, mogła się tego domyślać, ale to po prostu była ostatnia rzecz nad którą zastanawiała się w momencie wysyłania tu CV. Czy gdyby miała pełną świadomość, kogo zastanie za biurkiem prezesa, również by się zdecydowała na tę pracę? Cóż, prawdopodobnie tak, bo jednak lekką głupotą byłoby nie skorzystać z szansy, przez taką głupotę jak jakieś niesnaski w przeszłości. A przynajmniej mogłaby się na to przygotować psychicznie i oszczędziłaby sobie zaskoczenia. Ale już nie ma co roztrząsać, musiała się za to skupić na tym, by zaprezentować się jak najlepiej.
Gdy usłyszała jego słowa, na jej usta cisnął się niejeden komentarz... No bo naprawdę oczekiwał, że ktoś go zaskoczy nie wiadomo czym? Ugryzła się jednak w język, bo to nie był czas i miejsce na takie dogryzanie. W końcu był jej potencjalnym szefem, prawda? Zamiast tego więc skupiła się na kolejnym zagadnieniu. Przez cały czas nie spuszczała wzroku z mężczyzny, więc zauważyła, jak lustrował spojrzeniem cv zarówno jej, jak i zapewne pozostałych kandydatów. Nie wyczytała jednak z jego wyrazu twarzy zbyt wiele, więc ostatecznie nie skupiała się na tym za bardzo.
Nad następnym pytaniem musiała się chwilę zastanowić. Nie kryła, że nie przygotowała się akurat na takie pytanie. No bo jakby nie patrzeć, kandydowała na pozycję księgowej, czy znajomość ich produktów naprawdę była na tym stanowisku tak istotne? Na głos jednak nie kwestionowała tego, zwłaszcza, że nie był to dla niej wielki problem, bo znała ich czekolady.
- Moim ulubieńcem zdecydowanie jest czekolada z imbirem i skórką cytrynową. Lubię te mniej typowe połączenia smaków i słodycz czekolady z ostrością imbira komponuje się moim zdaniem idealnie. - powiedziała po chwili namysłu. I na samo wspomnienie owej czekolady nabrała na nią ochotę. Bo to naprawdę nie było tak, że próbowała zabłysnąć na siłę, wyciągając jakiś nietypowy smak zamiast po prostu powiedzieć o czekoladzie z orzechami na przykład. - Najmniej za to podchodzą mi pralinki kokosowe. Są zdecydowanie za słodkie i mdłe jak na mój gust - chciał szczerości - proszę bardzo. Ona nie miała żadnych oporów by wyrazić negatywną opinie, w końcu tu chodziło o jej gust, a o tym się nie dyskutowało, prawda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Leonard wcale nie oczekiwał żadnej wyjątkowej wypowiedzi. Tworzenie autobiografii, nawet krótkiej, dla większości ludzi było niezwykle trudnym i żmudnym zadaniem. On wymagał tego podczas każdej rozmowy kwalifikacyjnej, aby sprawdzić umiejętność wysławiania się potencjalnych kandydatów. W D'C Chocolate były potrzebne osoby, które cechował wysoki poziom komunikacji i ewentualne zdolności marketingowe. Był zdania, że jeżeli ktoś potrafił sprzedać siebie, sprzedałby również jego produkty - chociaż tym razem chodziło wyłącznie o posadę księgowej. Mimo tego proces "egzaminowania" przebiegał identycznie. Wzmianka Leo o braku oryginalności w wypowiedzi Abby miała jedynie nieco ją zdenerwować. Obudziły się w nim instynkty, jakimi kierował się w szkole średniej.
Rozumiem — przytaknął, przy czym oparł się o podłokietnik fotela i podparł ręką głowę. Przez dłuższą chwilę w milczeniu przyglądał się kobiecie, świdrując ją na wskroś. Myślami momentami odbiegał od rozmowy i przypominał sobie najcieplejsze, wspólne epizody; te podczas których przejawiał nie kretyńskie zachowanie, lecz troskę. Było ich raptem kilka, a wszystkie można policzyć na palcach obu rąk. Nagle odchrzaknął i usiadł nienaturalnie prosto. — Ostatnie pytanie. Praca jest w wymiarze sześciu godzin dziennie od poniedziałku do piątku. Nie ukrywam jednak, że czasami trafiają się zlecenia priorytetowe, z których trzeba rozliczyć się jak najszybciej. Jesteś gotowa na przyjęcie nadgodzin? — Takie zadania zdarzały się bardzo rzadko, jednak wciąż należało mieć je na uwadze. Księgowa D'C Chocolate miała jedno z bardziej odpowiedzialnych stanowisk w firmie. Odpowiadała nie tylko za pensje innych pracowników, dodatki i podatki, ale również przelewy kontrahentów, obliczanie dziennych utargów oraz zestawienie bilansów strat i korzyści. Były to cholendarne kwoty.
Gdzie zniknęłaś po szkole? Wyjechałaś tylko na studia? — zapytał znienacka, jednocześnie chowając wszystkie CV do szuflady. Brzmiał neutralnie, wręcz spokojnie, jakby właśnie próbował nawiązać nić porozumienia. Ostatnie lata sam żył poza Seattle. Studiował w Londynie, precyzował swoje cele, wybierał autorytety i szkolił w zakresie biznesu oraz finansów. O Abigail słyszał jedynie z plotek, dlatego zdziwił się, kiedy nagle pojawiła się w gabinecie. Sądził, że dalej była dla niego nieosiągalna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Całe szczęście więc, że dziewczyna nie dała się jednak sprowokować. Oczywistym było, że kiedyś, gdy chodzili jeszcze do liceum, na pewno powiedziałaby co myślała, bez chwili zastanowienia. A jednak przez te wszystkie lata jednak panowała nad sobą i nad tym co mówi nieco bardziej. Wiadomo, że wciąż zdarzało jej się być tą samą porywczą Abby co w liceum, aczkolwiek dobrze wiedziała gdzie i kiedy może sobie pozwolić, a kiedy musi się stanowczo pilnować - jak właśnie na rozmowie kwalifikacyjnej.
Nie czuła się wcale komfortowo, kiedy ją tak obserwował w milczeniu przez dłuższą chwilę. Chciała, żeby się w końcu odezwał, nawet żeby jej podziękował i utwierdził w przekonaniu, że na pewno jej tu nie przyjmie, byle tylko przestał tak się na nią gapić! Takie wpatrywanie nigdy nie było przyjemne, a to, że był akurat tym Leonardem, tylko przeszkadzało. Dzielnie to jednak zniosła i doczekała kolejnego pytania z ust D'Clifforda.
- Tak, oczywiście. Rozumiem to i nie jest to dla mnie problem - oczywiście, miała nadzieję, że takie sytuacje występują raczej rzadziej niż częściej, ale i tę uwagę zostawiła dla siebie. Nie chciała wyjść na taką, co to marudzi jeszcze przed rozpoczęciem pracy, bo wiedziała, że na pewno nie zaplusuje to w oczach prezesa firmy. Po prostu była matką, jej córeczka ledwie skończyła rok, naprawdę wolałaby uniknąć sytuacji, w których Maddie spędzałaby całe dnie w żłobku, z nianią czy nawet u babci, cioci, wujka... Jednocześnie też nie chciała od razu wyskakiwać z tekstem 'mam córkę', no niestety miała świadomość, że i to, często jest powodem, dla których kobiety są skreślane, nawet jeśli idealnie na stanowisko pasują. To nie tak, że ona się wstydziła córki, ale póki nie będzie miała już podpisanej umowy, albo póki sam mężczyzna nie zapyta wprost, nie czuła potrzeby chwalenia się tym faktem.
Kolejne pytanie całkowicie zbiło ją z tropu. I już miała odpowiedzieć na nie, utrzymując ten oficjalny ton rozmowy, kiedy nagle ją uderzyło, że halo, halo, coś jest nie tak!
- Nie wiedziałam, że to jest tak istotne w procesie rekrutacji - odparła z nutą ironi, unosząc brwi do góry. Jak wspominałam, starała się pilnować, nie znaczy to, że zawsze i wszędzie jej to wychodziło. Z drugiej strony, skoro on sobie pozwalał, to dlaczego ona ma wciąż udawać poważną i oficjalną?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To dobrze — przytaknął, licząc właśnie na taką, a nie inną odpowiedź. Zdawał sobie sprawę, że każdy pracownik D'C Chocolate posiadał własne życie i często odsuwał na bok sprawy zawodowe. Leo był pracoholikiem. Pasjonował się giełdą papierów wartościowych i zarabianiem potężnych pieniędzy. Odkąd przyjął posadę prezesa zapomniał o odpoczynku i relaksie. Jeżeli akurat nie siedział w swoim obszernym biurze w firmie, to na pewno analizował dokumenty w domowym zaciszu. Mały wyjątek stanowił czas, który musiał poświęcić dla Michaela i Vincenta. Wtedy był przede wszystkim ojcem, a nie bossem korporacji.
Nie jest to istotne w procesie rekrutacji, ale dla mnie. Jestem po prostu ciekaw — odpowiedział zgodnie z prawdą. Jakkolwiek źle wyglądała ich relacja w przeszłości, to nigdy nie uważał Abby za głupią. Często bywała nierozważna, momentami nazbyt roztrzepana, ale nawet w takim chaotycznym zachowaniu można było dopatrzyć się odrobiny racjonalności, dlatego nie zamierzał udawać, że pytanie było związane z rekrutacją. Nie miało one żadnego wpływu na werdykt.
Więc, co się z tobą stało? Studia czy może pogoniłaś w świat w poszukiwaniu miłości? — spróbował dopytać jeszcze jeden raz. Tak naprawdę, to w tym momencie nie powinien wchodzić na prywatne tematy, jednak zainteresowanie Leo wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem. Nie widział Abby od zakończenia szkoły średniej i choć dotychczas miał wrażenie, że jego szczeniackie uczucia przepadły, to w obecnej chwili nie był już tego pewny. Wpierw podświadomie chciał jej zrobić na złość. Potem na stopie koleżeńskiej, która wręcz nie istniała, wyciągnąć osobiste informację. Dalej spoglądał na Abigail przez pryzmat tamtej młodziutkiej i naiwnej dziewczyny, której odsuwał krzesło na biologii i niejednokrotnie zabrał świeże ubranie po lekcji wychowania fizycznego. Teraz tamta nastolatka dorosła i została kobietą, a pomimo tego Leo donosił mylne wrażenie, że poza stanowiskami nic się nie zmieniło. Zawsze był krok z przód, dlatego siedział w fotelu prezesa, a ona po drugiej stronie biurka.
Zadzwonię do ciebie gdy dzisiejszy proces rekrutacji dobiegnie końca. Niezależnie od decyzji zostaniesz o wszystkim powiadomiona — tym zdaniem postanowił zakończyć to spotkanie. Po szybkim przejrzeniu CV Abby wiedział już, że nie mógł jej zatrudnić. Nie robił tego ze względu na osobiste przeżycia, lecz z uwagi na zbyt skromne doświadczenie. Jako prezes nie powinien zatrudniać nikogo, kto byłby skłonny do dokonania pomyłki. W D'C Chocolate obrót pieniężny był ogromny. Na szczęście nic nie stało na przeszkodzie, aby w firmie znajdowały się dwie księgowe. Wcześniej wielokrotnie o tym myślał, jednak przeważnie zaczynał skupiać się na czymś innym przez co pomysł przepadał pod natłokiem innych obowiązków.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pioneer Square”