WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table> <div class="kp0">
<div class="kp2">
<div class="kp3">

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-1" name="kp4-gr" checked><label for="kp4-1"> me </label> <div class="kp5-a"><img src="https://i.imgur.com/LqsnE32.png"></div> </div>

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-2" name="kp4-gr"><label for="kp4-2">about</label>
<div class="kp5"> <div class="kp5-t">about me</div> <div class="kp5-in">

<div class="kp5-info"> <h1>imie i nazwisko</h1> <h2>Asmodeus Triumph</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>pseudonim</h1> <h2>Asmo</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>data i miejsce urodzenia</h1> <h2>12/5/1980 Miami</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>dzielnica mieszkalna</h1> <h2>Belltown</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>stan cywilny</h1> <h2>Rozwodnik</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>orientacja</h1> <h2>Hetero (?)</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>zajęcie</h1> <h2>Właściciel linii lotniczych + Pilot </h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>miejsce pracy</h1> <h2>Triumph Airlines</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>wyznanie</h1> <h2>Ateista</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>przyjezdny</h1> <h2>w Seattle od dwóch miesięcy</h2></div>
</div> </div></div>

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-3" name="kp4-gr"><label for="kp4-3">story</label> <div class="kp5"> <div class="kp5-t">my story</div>
<div class="kp5-in">Prolog <br>
<br>
Stał nad oceanem, spoglądając na spokojny zachód. Gdzieś w oddali wołał go chłopięcy głos, tato, tato! dochodziło jego uszu, ale on tylko stał, uśmiechając się do zachodzącego słońca leniwie. Było ciepło, lekki wiatr ochładzał przyjemne jego twarz, rozwiewał włosy. Nigdy nie czuł się tak beztrosko, wszystkie problemy nagle poznikały, nie istniały. Poczuł ciepło na swojej dłoni, ktoś go za nią chwytał. Małe, delikatne palce zaciskały się w okół jego szorstkich, po kciuku płynęła mu strużka krwi. Mężczyzna zmarszczył się niespokojnie, spoglądając w dół. Całe jego ubranie było porwane, przedramię wyglądało jakby zaatakował je rekin, był cały we krwi, skóra i mięśnie były poszarpane. Nagle piasek pod jego stopami zaczął się zapadać, drobna dłoń puściła go, a on znów widział twarz tej kobiety. Stała, uśmiechając się niewinnie, gdy on wpadał w ciemność. <br>
*************************************************<br>
[…]Trzask. Kolejny piorun, znów w zakręcie. Mężczyzna chwycił oburącz wolant, pchając go z całych swoich sił, próbując go rozpędzić, unieść, jeszcze nigdy nie użył jej tyle w jednym momencie, ale samolot wciąż przepadał. Kolejny trzask, to nie był piorun... Wstrzymał oddech, nie mógł już nic zrobić. <br>
- Giniemy, do widzenia. - Jego głos był spokojny. Zamknął oczy, słysząc swój oddech, powolne bicie serca. Nagle wszystko umilkło, czas jakby zatrzymał się, a w ciemności dostrzegł tylko twarz. Twarz kobiety. <br>
Wiedział, że umrze. […]<br>
<br>
38 lat wcześniej<br>
<br>
Rozdział I<br>
„Dziecko zawsze w nim pozostanie” <br>
<br>
Wschodnie wybrzeże. Miami. <br>
Dziwny chłopiec, który nigdy nie chciał bawić się z dziećmi na imię miał Asmodeus. Zawsze był inny. Dzieci były takie kolorowe, takie wesołe, ale on lubił czarną kredkę i zabawy w smole. Nie był zbyt towarzyski, długo też nie mówił. Matka martwiła się o niego. Ojca nie było. Nie, nie był to zwykły *****, który zostawił rodzinę, jego rodzice po prostu nigdy nie byli razem. Licealna przygoda, która skończyła się niespodziewaną ciążą, nic więcej.<br>
Jego matka pochodziła z normalnej, średniej klasy rodziny. Pomogli jej na starcie, miała też alimenty. Jakoś dawała radę, gorzej było z dzieckiem. Lekarze twierdzili, że mu przejdzie, żeby poczekała. <br>
Przeszło. Poniekąd. Młody Triumph zaczął mówić, niedbale, ale mówił. Wciąż jednak wolał bawić się w samotności. Nie przeszkadzało jej to już. Wychowankowie, a później nauczyciele nie zauważali w nim żadnych nieprawidłowości. Wręcz przeciwnie, był bardzo mądrym dzieckiem, kochał liczyć i uwielbiał rozwiązywać zagadki.<br>
Ojciec odwiedzał go często, mieli dobry kontakt. Z czasem dorobił się na samochodach, pomagał więc swojemu synowi ile mógł. Założył mu konto oszczędnościowe, podwyższył alimenty matce. <br>
Asmodeus nie miał jednak dużo wymagań, potrzebował dwóch par spodni i pięciu koszulek. Tyle, by wystarczyło mu od prania do prania. <br>
Nerd. Kujon. Pewne rzeczy się nie zmieniły. Młody Triumph nie wyróżniał się zbytnio wyglądem, był raczej, powiedzmy... przeciętniakiem. Okulary na nosie, dżins na udzie, wytarte od ciągłego używania koszulki. „Suchoklates". Niestety, często słyszał względem siebie obelgi. Sam był sobie winien, wciąż trzymał się na uboczu, pewne rzeczy po prostu się nie zmieniały. Matka pracowała w sklepie odzieżowym i przynosiła mu masę ubrań. On jednak wolał chodzić w kółko w tym samym. Wygoda była najważniejsza. <br>
Nauka! Nauka była jego miłością. Matematyka, fizyka. Z czasem zaczął interesować się lotnictwem, ale wiedział, że musi przykładać dużą uwagę do nauki, jeżeli będzie miał zająć się skrzydlatymi potworami na poważnie. <br>
Wolał modele samolotów od kobiet. Wciągnął się w to na poważnie i po rozmowie z ojcem wiedział już, że to będzie jego przyszłość. Tatuś obiecał opłacić mu pierwszą licencję, więc zaczął ją niezwłocznie w wieku 16 lat, od razu jak tylko prawo pozwoliło. <br>
Uczył się w szkole, uczył się do licencji, całe dnie spędzał z nosem w książkach. To mu nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Jak idzie się domyślić, przyjaciół przez to nie miał. <br>
Wyglądał jak kujon, zachowywał się jak kujon, a w dodatku z nikim nie rozmawiał.<br>
<br>
Rozdział II<br>
„Człowiek opętany ideą latania, staje się jej niewolnikiem”<br>
<br>
Po ukończeniu licencji turystycznej PPL(A) zajął się szkołą. Musiał ją skończyć, żeby móc kiedyś pracować w liniach. Taki właśnie miał cel. Po ukończeniu tzw. średniaka od razu zajął się licencją zawodową. Na szczęście nie potrzebował studiować, wszystkie te uprawnienia można było zdobyć prywatnie. Półtora roku zamknięty był w domu, ucząc się do egzaminów państwowych. ATPL(A) był najtrudniejszym etapem w całej lotniczej ścieżce, a Asmodeus miał ambicje zdać to za pierwszym razem. <br>
Zdał. Pokonał 14 przedmiotów w trzy miesiące, co wielu zajmowało rok, albo i więcej. Miał wtedy 20 lat, dlatego musiał poczekać rok na podjęcie pracy. W tym czasie postanowił trochę się... odszczurzyć, jak to on określał. Miał 20 lat, a wciąż brak znajomych.... <br>
[...]<br>
Po osiągnięciu wymaganego wieku Triumph wylatawszy wszystkie potrzebne godziny i kończąc wszelkie potrzebne szkolenia złożył papiery do kilku linii lotniczych. Dostał się, ku zaskoczeniu, do United Airlines na A350, marzenie! Jednak z bazą nie w upragnionym MIA, a w LAX. Zgodził się i wyprowadził z domu rodzinnego, by zacząć niesamowitą przygodę z lotnictwem. Ścieżka do upragnionego lewego fotela nie była usłana różami, jednak Asmodeus od zawsze był ambitnym skurczybykiem. Samolot opanował do perfekcji w niespełna pół roku, a kapitanowie, którzy z nim latali wypowiadali się w samych superlatywach. Jego pewność siebie rosła. W końcu. Nie minęły dwa lata, a marzenia w końcu się ziściły. Promocja na Kapitana była najważniejszym jak dotąd dniem w jego życiu, a miał przecież zaledwie 23 lata. Rodzice byli dumni, on był dumny. W miarę jedzenia jednak apetyt rośnie, ambicje rosły. Triumph postanowił zrobić dodatkowe uprawnienia na instruktora i była to najlepsza decyzja w jego życiu. Minął kolejny rok, na liczniku biło 24, a on miał wszystko, czego mógł zapragnąć - wysoką pozycję, kilku uczniów pod skrzydłami, perspektywy na życie pilota, które mógł jak dotąd obserwować tylko na filmach. Podobało mu się ono, niebezpiecznie coraz mocniej wkręcał się we wszystkie aspekty lotniczego świata. <br>
Niekoniecznie było to dla niego zdrowe. <br>
<br>
Rozdział III<br>
„ Ludzie nie patrzą na to jaki jesteś, tylko na to kim jesteś„ <br>
<br>
[…] Była śliczną dziewczyną, rudowłosą, taką nie z jego ligi. Okulary zsuwały mu się po nosie za każdym razem, gdy ją widział, oddech spowalniał, jak i tętno. Nigdy nie miał u niej szans, wiedział o tym, jednak lubił patrzeć w jej kierunku. Miał 20 do cholery lat, a wciąż nie potrafił zbliżyć się do dziewczyny. Odwracał spojrzenie, za każdym razem, gdy patrzyła w jego kierunku i płonął ze wstydu, piegi czerwieniały, a nogi dostawały niewiarygodnego przyspieszenia. Tak było jeszcze w szkole, rówieśnicy śmiali się z niego, dostrzegając jego zauroczenie w pięknej i bogatej dziewczynie. Mogła przebierać i wybierać, nawet najlepsi nie mieli u niej szans, a co dopiero Asmo? No właśnie… a więc jak to się stało, że została jego pierwszą? Tą, która odebrała jego cnotę?<br>
Nigdy nie chwalił się w szkole, że lata. Nie chwalił się, że robi uprawnienia, nie miał mediów społecznościowych, z nikim praktycznie nie rozmawiał, ludzie myśleli, że rozpłynął się w powietrzu. Nadszedł jednak dzień, w którym przestał się uczyć, zdał wszystko i… siedział w pokoju dzień w dzień patrząc w pustą ścianę. Pracy nie mógł jeszcze podjąć, nie miał ochoty nabijać pustych godzin, za to naszła go dziwna ochota na zbliżenie się w końcu do ludzi. Poczuł się samotny, nawet jeśli jego matka dawała mu bardzo dużo uwagi i miłości, to zapragnął jej od kogoś obcego. To nie tak, że nie miał swoich potrzeb, miał, ale nie potrafił sobie z tym poradzić jak inni. Ten jeden wieczór miał to jednak zmienić. Asmo odezwał się do swojego jedynego znajomego z klasy, nie widzieli się dwa lata, nie był pewien, czy jeszcze mieszka w okolicy, ale mieszkał. Mieszkał i ucieszył na jego widok. Od jednego, do kolejnego spotkania i tak grono znajomych poszerzało się, a na światło dzienne wyszło, czym się zajmuje. Wyszło, że czeka na przyjęcie do linii lotniczych, że jest pilotem, że dlatego go nie było tyle czasu. Nagle ludzie zaczęli odzywać się do niego sami, został nawet zaproszony na imprezę urodzinową ucznia z niegdyś równoległej klasy. To właśnie tam spotkał JĄ po raz kolejny. To właśnie wtedy odważył się spojrzeć jej w oczy, dlaczego się uśmiechała? Uśmiechała się, bo doszły ją już słuchy co robił po szkole i kim miał niedługo zostać. Nie interesowało go, dlaczego zwróciła na niego uwagę, interesowało go tylko to, że w końcu miał okazję z nią porozmawiać. Była taka wesoła, taka śliczna, jej twarz niewinna, młodziutka, urocza. Triumph już wtedy był wysoki, wyższy od wszystkich, a ona? 160 w kapeluszu, duże niebieskie oczy i płomienne włosy, niemal czuł ich ciepło, gdy się do niego przytuliła. To było coś wspaniałego, pierwszy raz czuł bliskość kobiety. <br>
Spotykali się, a on? Stracił dla niej nie tylko rozum, ale i serce. Jego pierwsza miłość, jego pierwsza dziewczyna, jego Pierwsza. Ta noc była wyjątkowa, chociaż był jeszcze niedoświadczony, to nic, ona była. Pokazała mu, jak wiele stracił przez te ostatnie lata, chociaż wtedy? Cieszył się, że czekał właśnie na nią.
Nie jest to jednak historia z happy endem. Asmodeus obudził się w pustym łóżku, a po niej został tylko zapach. Dlaczego? Pisał, nie odpisywała, dzwonił, ale nie odbierała. Pojechał do niej, otworzyła drzwi z tym swoim niewinnym uśmiechem. „Daj spokój, to tylko seks. Chyba nie powiesz, że się zakochałeś?” Jej śmiech był najpiękniejszy. Nawet wtedy. „Tak” Odważył się na to jedno, krótkie słowo, po którym dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie „Zabierzesz mnie tam na górę?” Jak mógł jej odmówić? Nawet jeśli wprost powiedziała mu, że nic nie czuje. Nieważne. Wszystko by dał, za spędzenie z nią chociaż jednego dodatkowego dnia. Dlatego zabrał ją do samolotu, polecieli, pokazał jak się lata, pokazał jej dom z góry, polecieli na wybrzeże. <br>
To był ostatni raz jak ją widział. Nie rozumiał, tak bardzo nie rozumiał, dlaczego? Przecież się starał.
Może… nie warto się starać? <br>
<br>
Rozdział IV<br>
„Coś się kończy, a coś zaczyna”<br>
<br>
W sercu Asmodeusa wciąż była rudowłosa dziewczyna, ale w jego umyśle siedziały już tylko samoloty. Skupił się na swoich celach, skupił na byciu mistrzem, w tym, co robił i został nim. Mimo wszystko, nie potrafił sam ruszyć do przodu, ale jak to mówią - nic nie dzieje się przypadkiem. Na jednym z lotów, jeszcze jako oficer poznał jednego z tych kapitanów, którzy mają rodziny, dzieci, a na pobytach chodzą dyskretnie do pokoi stewardess. Asmo nie mógł o tym słuchać, wciąż nie potrafił wyobrazić sobie, aby potraktować kogoś źle, tak, jak jego traktowano. Mijały jednak miesiące, długie miesiące, a potrzeby wracały. Odezwał się do niego. Poprosili o wspólny lot, wtedy Asmo zadał mu wiele pytań. Był doświadczony, jak cholera, dlaczego zobaczył w nim nagle mentora? Na pobycie poprosił o pomoc w zdobyciu jednej ze stewek i udało mu się to, dużo szybciej, niż mógłby przypuszczać. Spodobało mu się to, chyba głównie dlatego, że poczuł się po tym tak dobrze, taki… wolny. Jakby nagle puścił przeszłość w niepamięć. Jakby zaczął w życiu nowy etap. Postanowił sobie, że już nigdy, przenigdy nie pozwoli żadnej kobiecie się do siebie zbliżyć, jego serce zostało zamknięte bezpowrotnie. Chociaż nie był do końca pewien, czy na pewno to jest dobry tor jego życia. Owszem, kobiety były piękne, ale któregoś razu leciał z biseksualnym kapitanem, który pokazał mu, że mężczyźni też potrafili. Miał taki mętlik w głowie, sam nie wiedział czego chce, co mu się podoba, a co nie, dlatego postanowił próbować. Kiedy został kapitanem, to wszystko ruszyło jakby intensywniej. Sypiał z kobietami, z mężczyznami, nie tylko ze stewami, ale i innymi kobietami, pasażerkami, kobietami z hotelu, młodsze, starsze, starsi… <br>
Aż w końcu odnalazł siebie. To znaczy, tak mu się wtedy wydawało. Jego ojciec prał mu mózg, kiedy się spotykali, słuchał o tym, jak to wspaniale jest całe życie tylko bawić się, bez zobowiązań, bez związków, małżeństwa - raz się na tym przejechał i nie zamierzał nigdy więcej. Może jego ojciec miał rację? Nigdy nie powiedział mu o zabawach z mężczyznami, szczególnie, że najczęściej byli w jego wieku i chyba głównie dlatego, że to był tylko eksperyment zagubionego emocjonalnie człowieka. W końcu przestał. Skupiony na karierze lotniczej, latał maksymalną ilość godzin w miesiącu i roku, całe dnie wolne spędzał na mniejszym lotnisku, ucząc przyszłych pilotów zawodu, a jedynie wieczorami i na pobytach miał trochę czasu na rozluźnienie. Nic go tak nie rozluźniało jak dobra zabawa i seks. Ukierunkował się, w końcu wybrał „swoją stronę”, choć nigdy nie przestał patrzeć na mężczyzn. Zaczął też pić, coraz więcej i więcej, chociaż zazwyczaj właśnie wieczorami, za dnia się alkoholu nie dotykał. Zauważył, że to problem wielu pilotów, więc to po protu zignorował. <br>
<br>
Rozdział V<br>
„Głowa rodziny”<br>
<br>
Trzydzieste urodziny obszedł bardzo hucznie. Wynajęli jeden z samolotów dla siebie, zaprosił chyba wszystkich znajomych współpracowników i polecieli na Kube. Impreza trwała cztery, albo pięć dni? W końcu to kolejny etap w jego życiu. Nie zmienił się i nie zamierzał, było mu wspaniale i beztrosko, czuł nieprzemijające szczęście i w cale nie był samotny. Na święta i tak albo latał do matki, albo na dłuższe pobyty w góry, najczęściej te usytuowane w Europie. Zwiedził świat w szerz i wzdłuż, poznawał różne kuchnie, kultury i kobiety, a w sumie to interesowało go najbardziej. Lata mijały, mijały, a jego życie wciąż wyglądało tak samo. Chciał coś zmienić, ale co? Zawodowo robił już chyba wszystko, co tylko się dało, prywatnie nie chciał przecież niczego zmieniać, a może… ? „Znalazłbyś sobie jakąś żonkę. Słuchaj, zawsze posprzątane, poprane, ugotowane, wracasz z pobytu, a ona już czeka na ciebie z deserem, noce są milsze, ktoś ciągle przy tobie jest, a jak jesteś chory masz swoją prywatną pielęgniarkę. Rodzina jest super, Asmo, święta, wyjazdy, wakacje… tylko trzeba uważać, żeby nie być w hotelu blisko tych naszych, bo wiesz, stewy, kochanki, te sprawy. Nie rezygnujesz ze swojego życia, urozmaicasz je.”<br>
Kurwa. On miał rację. Dlaczego tak bardzo spodobała mu się ta myśl?<br>
Tak bardzo, że znalazł idealną kandydatkę. Była młoda, piękna, kochana, wydawała się być idealnym materiałem na żonę. Lubił ja, naprawdę ją cholera lubił, była świetnym człowiekiem, miłą dziewczyną, dogadywali się. Pomyślał, że albo teraz, albo nigdy. W końcu nie ma nic lepszego, niż hajtnać się z najlepszą przyjaciółką, prawda? Na początku był jej wierny, ale to chyba była kwestia tego, że nie potrafił dobrze zorganizować sobie czasu, którego i tak przecież miał tak mało. Z resztą, nie chciał tego na początku zrujnować i chyba naprawdę ją lubił. Co się odwlecze, jednak nie uciecze. Ślub, wiadomość o ciąży, a jej ciało zaczęło się zmieniać. To była tylko kwestia czasu, aż Asmo nauczy się dyskretnie zdradzać. Robił to, praktycznie na każdym pobycie, bez żadnych skrupułów, a później wracał jak gdyby nigdy nic do ciężarnej żony. Nie pokazywał jej, że coś jest nie tak, stał się doskonałym kłamcą, a jego książka w telefonie powiększała się o nazwy miast na całym świecie. Starał się nie mieć więcej niż jednej kochanki w jednej przystani, choć turystki się przecież nie liczyły. <br>
Urodziła. Ile minęło? Miesiąc? Dwa? Przespał się z niewłaściwą dziewczyną, zauroczyła się w nim, szantażowała, mówiła, że opowie o wszystkim jego żonie, jak nie będzie z nią sypiał, kupował drogich prezentów, a on to robił, bo z jakiegoś dziwnego powodu nie chciał kończyć tego małżeństwa. Dziecko? Było mu wtedy obojętne. Syn. Nazwał go Logan, a ona nie miała nic do powiedzenia. Zabawne, bo to głównie żona się nim zajmowała. <br>
W końcu wszystko pękło. Dziewczyna opowiedziała o wszystkim jego żonie, była na tyle bezczelna, że przyjechała do ich domu, gdy Asmo gdzieś poleciał i pokazała jej rozmowy, smsy, wszystkie prezenty, wszystko. Tak właśnie oto Asmo zjebał swój idealny plan. <br>
Rozwód. <br>
Powrót do dawnego życia, jakby nic się nigdy nie wydarzyło. Czy przejął się losem swojej dawnej rodziny? Płacił jej alimenty, a z synem raczej nie chciał się widywać. Różnie bywało. Robił to, z jakiegoś tam obowiązku, ale nie czuł wewnętrznie takiej potrzeby. Od czasu do czasu pokazał mu się na oczy, by dzieciak wiedział, kto jest jego ojcem. Był jeszcze za mały, żeby Asmo stworzył z nim jakąś relację, przecież to jeszcze nawet nie mówiło sensownych rzeczy… <br>
<br>
Rozdział VI<br>
„Od pierwszego wejrzenia” <br>
<br>
Życie toczyło się dalej, jakby nic się nie wydarzyło. Asmo wrócił do dawnych nawyków, obiecując sobie, że już nigdy nie popełni tych samych błędów. Tylko jakich? Małżeństwa? Czy popełnienia błędu w życiu na dwa froty, czy tam sto? Ciężko powiedzieć, sam już nie wiedział, czego chce. Był pewien tylko jednego - nie zamierzał wchodzić w żadne poważne relacje, już nigdy. To przynosiło mu jedynie same problemy i kłopoty. Póki co zamierzał wrócić do życia bez zobowiązań i zabawy. Wrócił. <br>
To miał być długi lot, ale nastawił się na niego pozytywnie. Miał ze sobą świetną załogę i humor, co mogłoby pójść nie tak? Otóż przygody zaczęły się już w gate, przed samym wejściem na samolot. Maszyna była zepsuta, przez co wpadło opóźnienie. Jedna z pasażerek nie przyjęła tego najlepiej i zaczęła się awanturować. Asmo lubił je uspokajać, więc wszedł w dyskusję z niziutką blondynką, czy raczej włączył swój urok osobisty, podchodząc do sprawy naprawdę spokojnie. Dziewczyna była młoda, bardzo młoda i śliczna, ale jaka młoda! Triumph wiedział, że nie może być pełnoletnia, może nawet pod żadnym kątem? Miło mu się na nią patrzyło, miała piękna twarz, głębokie spojrzenie, długie, blond włosy i coś takiego w sobie, czemu ciężko było się oprzeć. Wiedział, że za jakiś czas będzie z niej dobra laska… już była, ale kurwa za młoda. Dlatego grzecznie trzymał rączki przy sobie, znikając po chwili w samolocie. Myślał, że to jego ostatni kontakt z nastolatką, nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił… Zaczęło się od kolejnego, przypadkowego spotkania, tym razem na kabinie. Wyszedł z kokpitu, a ona chyba szła do toalety, albo stewardessy? Tak, czy inaczej wpadli na siebie, ucinając kolejną, krótką rozmowę. Tym razem dużo spokojniejszą i przyjemniejszą… trochę za przyjemną. Asmo widział jej zalotne spojrzenie, jej prowokacje w tych grzecznych oczkach, jednak nie uległ. Twardo tkwił w przekonaniu, że to byłaby już przesada. Szkoda, ale przecież nie była jedyną kobietą na świecie. <br>
Co nie zmienia faktu, że uwielbiał jej oczy. Myślał o nich, gdy wrócił do hotelu i myślał o nich kilka dni później. Szybko jednak zapomniał, nawet nie rozglądając się za nią w drodze powrotnej. Wrócił do swojego życia, jak gdyby nigdy nic, nie spodziewając się, co szykuje mu los. Natknął się na nią. Na lotnisku, raz, czy dwa, miał też wrażenie, że minęli się niegdyś na mieście. Albo to tylko jego wyobraźnia… nie, to nie była jego wyobraźnia. Ile minęło? Rok? Może trochę ponad. Siedziała tam, z kawą w ręku, jakby na kogoś czekała - to było lotnisko, oczywiście, że na kogoś czekała. Zmęczenie po długim locie nagle odeszło w niepamięć, a on ruszył w jej stronę pewnym krokiem, jak zawsze dumnie zadzierając podbródek. Czego od niej chciał? Co chciał osiągnąć? Sam nie wiedział, ale skoro wpadali na siebie tyle razem, może los chciał mu coś powiedzieć? Nie wierzył w boga, nie wierzył w przeznaczenie, ale wierzył, że nic nie dzieje się w życiu przypadkowo. <br>
Żeby wiedział, jak wielką miał rację…<br>
<br>
Rozdział VII<br>
„Minnie”<br>
<br>
A zaczęło się tak niewinnie… <br>
To miał być tylko romans. <br>
<br>
Zaskakujące, jak dwoje tak różnych od siebie osób, wiekiem, poglądami, spojrzeniem na świat, może tak szybko się dogadać. Zaczęło się spokojnie, Asmodeus zaproponował jej wspólny lot małym samolotem, ich pierwsza randka. Chciał ją ugrać, a może poznać? Ciężko stwierdzić. Lubił tą gówniarę, było w niej coś, co nie pozwalało oderwać od niej wzroku. Może kogoś mu przypominała? A może była właśnie wyjątkowa? Im dłużej o tym myślał, tym bardziej przekonywał się, że to zły pomysł, bardzo zły pomysł. Podobała mu się, aż za bardzo. Wiedział, że to już nie zwiastuj niczego dobrego, ale nie potrafił jej zablokować, nie potrafił pozostawić wiadomości bez odpowiedzi, nie potrafił przestać się z nią spotykać. A przecież… była jeszcze w średniaku. Kiedy się z nią widział, wszystkie wcześniejsze opory nagle znikały, ten zdrowy rozsądek, głos z tyłu głowy, mówiący „Ona jest za młoda”. Nie wiedział ile ma dokładnie lat, wiedział, że chodzi do szkoły, a mimo to zaprosił ją do siebie. Oglądanie filmu i popcorn? Lał jej wino, czy to w ogóle było legalne? Pieprzył się z nią, czy TO w ogóle było?! Nie myślał w tamtym momencie zbyt trzeźwo, bo jej zapach był jak najlepiej odurzający narkotyk, bliskość jej ciała taka wspaniała. Złamał dla niej tak wiele zasad i tą najważniejszą - pozwolił jej zostać na noc, a rano? Zaproponował śniadanie… odmówiła. Pierwszy raz ktoś mu odmówił. Powinna go zniechęcić, ale intrygowała go jej zadziorność, jak i ona cała. Była wyjątkowa, pragnął spędzić z nią więcej takich nocy. Chciał, by ten romans trwał w najlepsze, może nawet spotkają się kilka razy? Nie wiedział, czy powinien zaprosić ją do restauracji, do kina, czy do jebanego wesołego miasteczka… co on robił? Patrzył na swoje odbicie w lustrze, na pojawiające się powoli zmarszczki wokół oczu, zastanawiając się, czy aby nie oszalał. „Ona chciała. Uspokój się. Ona tego chciała.” Przeszła go pewna niepewność, pt. a co jeśli ona ma czternaście lat? Nigdy nie wiadomo, a on tak bardzo nie chciał stracić pracy… Kurwa, musiał dowiedzieć się o niej więcej. Próbował ustalić, do której klasy chodzi, ale bezskutecznie. Podjeżdżał pod jej szkołę zawsze na koniec zajęć.<br>
Zaproponował jej wakacje. Bahamy. Kilka dni, mogli lepiej się poznać, mógł ją mieć tylko dla siebie. Potrzebował jej paszportu do założenia biletów i właśnie wtedy zszedł z niego cały stres. Chociaż i tak czuł pewien niepokój, dowiadując się, że miała zaledwie siedemnaście lat. To go nie powstrzymało. Wylecieli, a ten wyjazd? Zmienił całe jego życie. <br>
Trzymał ją za rękę, patrząc na zachodzące słońce i zastanawiał się, jak do cholery znalazł się w tym położeniu? Zwierzył się jej, czuł, że może, wzbudzała ogromne zaufanie, ufał jej. Nie znali się przecież tak długo, ale chciał, żeby tak było. Zawróciła mu w głowie, choć tak bardzo obiecywał sobie, że już nigdy… Nie, nie kochał jej. Po prostu była wspaniałą kobietą, a on przecież zawsze to doceniał. Nic więcej. To dlaczego chciał spędzać z nią każdy wolny dzień? Dlaczego zapraszał ją do siebie i zostawiał każdej nocy? Dlaczego tak lubił spędzać z nią czas… Gubił się. Musiał ją odepchnąć i odepchnął. Rozstanie, krótkie i bolesne, bo za nią tęsknił. On naprawdę za nią tęsknił. <br>
Musiał się z tym w końcu pogodzić. Co miał zrobić? Najłatwiej byłoby po prostu odpuścić, ale on nie mógł przestać myśleć o głębi jej błękitnych jak ocean oczu, o jej uśmiechu, o niej. Próbował pracować, podjął się nawet kolejnej uczennicy. Ta dziewczyna była taka młoda, przypominała mu ją… to dlatego ją wziął pod swoje skrzydła? Może. Nie potrafił być nawet na nią zły, była mądra, ale nie potrafiła dobrze utrzymać samolotu w prawidłowych konfiguracjach. Mimo wszystko, wziął sobie za godność nauczenia jej prawidłowego latania i wtedy stało się to…<br>
<br>
Rozdział VIII<br>
„Giniemy, do widzenia”<br>
<br>
Lecieli dość nisko, wzdłuż wybrzeża, bo to było najtrudniejsze. Wiedział, że w tych warunkach niewykonalne jest trzymanie samolotu stabilnie, ale chciał ją czegoś nauczyć. Kazał się zniżyć jeszcze bardziej, widział ten nadchodzący z zachodu front, ale nie wyglądał groźnie. Gdzieś tam w oddali się błysnęło. Komórki? Budowały się cholernie szybko. Zarządził powrót na lotnisko, ale było już dość późno. Front zamykał ich z każdej strony, komórka za komórką, a nic nie wskazywało że się pojawią. Asmodeus przejął stery, kątem oka dostrzegając strach w oczach blondynki. Uspokoił ją, samemu zachowując stoicki spokój. Poprosił o wektorowanie na lotnisko, stosując dokładnie te same procedury, jakich stosował w pracy. Na łączności dowiedział się, że został wstrzymany ruch dla lotniska, z którego lecieli, więc przekierowują wszystkie operacje na LAX. Tam warunki były ciut lepsze. Poprosił wiec o wektorowanie na lotnisko, które przecież już tak dobrze znał. Na łączności odezwał się jego kolega po fachu, sadzając właśnie za sterami A350, na którym obydwaj latali. Asmodeus poprosił o kolejność 1, ale Airbus był już na prostej. Komórek było coraz więcej, a on nie był w stanie skrócić drogi, orbitując nad punktem oczekiwania nieco już zestresowany. To nie był Airbus... Cessna trzepotała niespokojnie skrzydłami, słychać było pracę blachy, dźwigarów, poszycie drgało ostrzegawczo. Asmodeus używał całej siły w rękach, by utrzymać samolot w dość poprawnej pozycji, ale ten cholerny wiatr wiał coraz silniej. Airbus usiadł na pasie, ale musiał odczekać kilka minut żeby nie wpaść w jego cholerne strugi. Kurwa! Uderzył w nich piorun, który spowodował przechylenie samolotu na prawo i chwilową utratę siły nośnej, a że akurat byli w zakręcie, przepadli. Napięcie zostało odprowadzone, ale samolot stracił sporo wysokości, zaczął padać deszcz. Kursantka siedziała z zamkniętymi oczami, a Asmodeus walczył z żywiołem jak jeszcze nigdy. W dużym samolocie to nie było takie trudne, a tutaj? <br>
Zgoda. Dostali zgodę. Nie miał czasu na zachowywanie procedur, trzymanie wysokości. Zaczął nawracać na pas, który pod taflą coraz gęstszego deszczu był coraz mniej widoczny, a na ustawianie wszystkich przyrządów nie było już czasu. Musiała wystarczyć busola, która wariowała od licznych wyładowań dookoła. Asmodeus wykorzystywał aktualnie całą znaną mu wiedzę na temat absolutnie wszystkiego, byle tylko przeżyć. <br>
Trzask. Kolejny piorun, znów w zakręcie. Mężczyzna chwycił oburącz wolant, pchając go z całych swoich sił, próbując go rozpędzić, unieść, jeszcze nigdy nie użył jej tyle w jednym momencie, ale samolot wciąż przepadał. Kolejny trzask, to nie był piorun... Wstrzymał oddech, nie mógł już nic zrobić. <br>
- Giniemy, do widzenia. - Jego głos był spokojny. Zamknął oczy, słysząc swój oddech, powolne bicie serca. Nagle wszystko umilkło, czas jakby zatrzymał się, a w ciemności dostrzegł tylko twarz. Twarz kobiety.
Wiedział, że umrze. <br>
<br>
Rozdział IX<br>
„Dlaczego przy mnie jesteś? Przecież już nigdy nie stanę na nogi” <br>
<br>
Nie umarł. <br>
Obudził się w szpitalu, a przy jego łóżku stała ona. Myślał, że to koniec, że po prostu widzi jej twarz, ale ona mu się nie przywidziała, nie tym razem. Była tam, przy nim i trzymała jego rękę, nawet po tym, jak okropnie ją potraktował. Przecież mówił jej, że to tylko zabawa „To tylko seks. Tylko się nie zakochaj.” <br>
Ale potrzebował jej. <br>
Nie rozumiał, jak tak młoda dziewczyna, której powiedział, że nigdy nie będzie między nimi nic poważniejszego, jak mogła być przy nim w takich chwilach. Nie chodził, wyrok był krótki i jasny, mógł już nigdy nie stanąć na nogi. Żałośnie poruszał się na wózku inwalidzkim, a jego dom był kompletnie do tego nieprzystosowany. Widziała to i odwiedzała go. Kazał jej się wynosić, ale wracała. Dlaczego do cholery wracała?! Stracił wszystko, prace, dochody, stracił nogi, stracił całe swoje życie. Myślał, że jest jej go szkoda, a nie chciał litości. <br>
To nie była litość…<br>
Pomagała mu, była przy nim, nawet przyjechała w święta, by nie był sam. Robiła mu zakupy, gdy wstydził się wyjść z domu, przynosiła jedzenie, dbała o niego, pomagała w codziennych czynnościach i pomagała mu spokojnie spać. Kiedy spędzała noce we własnym domu nie potrafił zmrużyć oka, wszystko wracało, przecież zginęła jego kursantka. To mu otworzyło oczy, weszło tak głęboko w psychikę, jakby zażył terapii wstrząsowej. Może dlatego nie kazał jej wypierdalać? Może dlatego pozwolił jej być przy sobie, a nawet tego chciał? Zbliżali się do siebie z każdym dniem, tygodniem miesiącem. To musiało się kiedyś wydarzyć…
„Jesteś dla mnie, najważniejszy, nie mam co do tego, żadnych wątpliwości nieważne, jaka była przeszłość, ona nie jest już istotna. I nawet jeśli niekiedy mówię za dużo, rzeczy, które niekoniecznie chciałbyś słyszeć, tak samo, jak to, że Cię kocham... Musisz mi to wybaczyć.”<br>
Nie potrafił odpowiedzieć jej tym samym, choć czuł to samo. Czuł? Tak właśnie wyglądała miłość? Bolała go każda myśl o niej, a jednocześnie był to przyjemny ból, który chciał czuć. Te wszystkie wydarzenia, nowe uczucia, to wszystko buzowało w nim, był chodzącym wulkanem, który w każdym momencie może eksplodować. Nie potrafił żyć z myślą, że kocha nastolatkę, nie potrafił żyć z myślą… że ona chce żyć z kaleką. <br>
Dlatego jej nie odpowiedział, a jedynie szepnął, gdy już spała, jak tchórz, jak największy tchórz świata. Musiał się w końcu zdecydować. Mógł albo raz na zawsze zerwać z nią kontakty, albo przyznać się - przed sobą. Przed nią.<br>
„Kocham cię, Minnie.” - Te trzy słowa zmieniły ich życie bezpowrotnie. <br>
Miał tego już nigdy nie powiedzieć… Osiemnaście lat minęło, odkąd użył tych słów całkowicie szczerze. <br>
Tak cholernie się bał, przecież ona jeszcze była taka młoda.<br>
<br>
Rozdział X<br>
„Wszystko. Byle z Tobą” <br>
<br>
Stała się całym jego światem, choć niekoniecznie umiał o tym mówić. Starał się okazywać, we wszystkim co robił, dla nich, dla niej. Nie chodzi już o drogie prezenty, którymi ją obdarowywał, ale o każde spojrzenie, dotyk, o spełnianie obietnic, o dotrzymywanie słowa, wspieranie w trudnych sytuacjach i po prostu - bycie. Był dla niej i nie chciał być już dla nikogo innego. Stracił dla niej głowę, bezpowrotnie. Wiedział, że albo będzie jego największym w życiu szczęściem, albo go całkowicie zniszczy. Zaufał jej, choć wiele osób ostrzegało go „Jest za młoda” „Ona się tylko tobą bawi… te laski tak działają. Rozkochują w sobie starszych mężczyzn za drogie prezenty i wycieczki” „Zostawi cię, Asmo, spójrz na nią”. Tak. Była piękna, mogła mieć każdego, wyglądała na taką słodką lolitkę, z rogami za plecami, ale ufał jej. Przecież… wyznała mu swoje uczucia jak siedział na wózku, jak myśleli, że już nigdy nie stanie na nogach. Była przy nim. Wierzył w szczerość jej uczuć, wierzył w to pieprzone przeznaczenie i uwierzył, że w końcu odnalazł szczęście, prawdziwe. Przyszło mu na nie długo czekać, ale było warto. Wiedział, że chce spędzić z tą dziewczyną całe swoje życie, chociaż pewnie nie zostało go już tak wiele, jak przeminęło. Miał wrażenie, że dopiero przy niej poznawał prawdziwego siebie, odkrył, jakim jest człowiekiem i jak bardzo różni się od tego, którym był zaledwie rok wcześniej i całe swoje życie. <br>
Rok. Tak szybko minął. Ich pierwsza rocznica, akurat w miesiącu, w którym miała bal na zakończenie szkoły. Ledwo stanął na nogi, ledwo nauczył się z powrotem chodzić, a ona chciała by z nią poszedł? Nie chciał, z dwóch prostych przyczyn - to było dla niego za wcześnie i był za stary. Tak w ogóle można? Pomimo obaw, poszedł z nią, przecież zrobiłby wszystko dla tej dziewczyny. Tylko cholera, nie miał pojęcia, jakie poniosą tego konsekwencje. <br>
Przecież Minnie miała być bezpłodna… Nie była, a wieść o ciąży bardzo ich poróżniła. Asmo chciał tego dziecka, w jednej chwili poczuł, że właśnie tak miało być, że mogą być szczęśliwi. Tak wiele się zmieniło… tak wiele jeszcze mogło! Minnie jednak nie chciała, a on? Co miał do powiedzenia? Wiedział, że jeśli jej nie pomoże, może zrobić sobie krzywdę, więc pomógł jej. Tak ciężko było mu słuchać szybkiego bicia serca na tym cholernym usg, tak trudno było mu się pogodzić z faktem, że Minnie naprawdę chce dokonać aborcji - bał się. Kochał to maleństwo pod jej sercem, było częścią nie tylko jego, ale też jej, kobiety, która jako jedyna w całym jego życiu potrafiła sprawić mu tak wiele szczęścia. I bólu jednocześnie. Bał się, że to ich zmieni, ale nie zmieniło, bo… nie zrobiła tego. Nie da się opisać jego szczęścia. <br>
Będą rodziną. Naprawdę. <br>
<br>
Rozdział XI<br>
„ Szczęście znajdzie się tam, gdzie się go nie szuka”<br>
<br>
Czym było dla Asmodeusa? Spojrzał w końcu prawdzie w oczy, przestał oszukiwać. Dzięki Minnie i poniekąd dzięki tamtemu wypadkowi, do Triumpha dotarło w końcu, że oszukiwał się całe życie. Ranił innych, by nie zraniono jego, stawiając przed sobą barierę nie do przebicia. Żałował. Żałował, że potraktował byłą żonę w ten sposób, że nie chciał utrzymywać kontaktu z synem, póki był mały i wielu wielu innych rzeczy, których nie sposób tu wymienić. Postanowił to naprawić. Odwiedzał Logana coraz częściej, chciał, żeby Logan odwiedzał jego, ale niestety zmieniło się wiele rzeczy. Wyrzucono go z pracy za stworzenie zagrożenia w ruchu lotniczym (Asmodeus postanowił lecieć zepsutym samolotem, tylko dlatego, że spieszył się do domu. Samolot zniszczony, lądowanie awaryjne). Musiał szybko znaleźć nową. Delta przyjęła go bez zastanowienia, niestety z bazą w Nowym Jorku. Przeprowadzili się, Asmo kupił dom i też tam dowiedział się, że w cale nie ma w drodze drugiego syna. To była córeczka. Jego księżniczka. Nie zawiodła go ta myśl, wręcz przeciwnie, nie mógł doczekać się małej kopii Minnie! Dzieci? Stały się dla niego wszystkim. To wariactwo, jak bardzo zmienił się przez te dwa lata bycia z Minnie. Trzymając po raz pierwszy córkę na rękach, poczuł, że to jest właśnie życie, którego pragnie. Wszelkie wątpliwości minęły, wiedział, że to już jest ten czas. Czas na podjęcie poważnych kroków, których przecież miał już nigdy nie podejmować. <br>
Tak samo jak miał się już nigdy nie zakochać.<br>
Nie mieć dzieci. <br>
Być sam. Zamiast tego? Miał dwójkę dzieci, był zakochany po uszy i zamierzał oświadczyć się Minnie lada moment. Trochę się tego bał, głównie tego, że mogłaby odmówić. Obydwoje nie chcieli ślubu, ale nie chcieli też miłości, dziecka, a gdzie byli? Zamówił jej pierścionek, minął miesiąc. Nie wiedział jak to zrobić, wszystko wydawało się takie bez sensu. Dlatego poczekał, aż Nefi trochę podrośnie, a kiedy miał tylko okazję, zorganizował wyjazd. Poprosił swoją matkę, by im towarzyszyła, by zajęła Nefi, kiedy oni będą chcieli pobyć razem. Wiedział, że zrobi to tam, nie wiedział tylko jak. Chciał, żeby było to coś wyjątkowego, ale nie oczywistego, dlatego nie zrobił tego w samolocie. Cały wyjazd bardzo się stresował, chciał mieć to już za sobą, chciał wiedzieć, że powie tak, że zgodzi się spędzić z nim całe życie, przecież właśnie tego chcieli, prawda?<br>
Pierwsze podejście było nieudane. Chciał, sceneria była fantastyczna, płynęli łódką, był szampan, zachód słońca, ale stchórzył. Dlaczego tak się bał? Przecież nigdy nie był niczego pewien, jak jej. Dlatego na drugi dzień wziął samolot na pływakach i zabrał Minnie na oddzielną wyspę, na której czekała na nich kolacja, świece, baldachim na plaży i po raz kolejny - zachód słońca. <br>
Żaden, nawet najtrudniejszy egzamin nie był tak stresujący jak oczekiwanie na odpowiedź. Klęczał przed nią, a ta krótka chwila wydawała się być wiecznością. Czego się spodziewał? Że odmówi? Nie odmówiła, chciała tego tak samo jak on. Kochali się, tworzyli wspaniałą, niepowtarzalną parę, której nikt na samym początku nie dawał żadnych szans, mieli cudowną córeczkę, a teraz byli zaręczeni.<br>
Chcieli pobrać się na Bahamach. To przecież tam wszystko się zaczęło… <br>
<br>
Rozdział XII<br>
„Nic nie może przecież wiecznie trwać”<br>
<br>
Nie pobrali. <br>
Już nigdy nie pobiorą… <br>
Asmodeus wyleciał na jeden z tych pobytów, gdzie impreza nie ma końca, a alkohol leje się w nieograniczonych ilościach. Wydawało mu się, że nie wypił aż tak wiele, niestety mylił się. Może to nie tylko kwestia alkoholu? Obudził się rano z dziwnym uczuciem, że coś się wydarzyło, a jego pamięć zawodziła go jak nigdy dotąd. Nie miał pojęcia co działo się na koniec wieczoru i w nocy, choć obudził się w swoim pokoju. Sam. Jego wątpliwości zostały rozwiane po powrocie do domu, gdy leżał z narzeczoną w łóżku po tym jak obejrzeli jakiś film, a ich dziecko spało spokojnie w pokoju obok. Wtedy do Minnie przyszła wiadomość, od stewardessy, która od samego początku próbowała uwieźć Asmodeusa, która była z nim na tym pobycie i którą bzyknął - a to było nagranie z całego zajścia. Zdradził ją i nawet o tym nie pamiętał. Jak mógł spojrzeć jej po tym w oczy? Zerwali zaręczyny, a on zachlewał się przez pierwsze dwa tygodnie, nie mając pojęcia co zrobić. W końcu postanowił. Miał plan, może niezbyt przyjemny ani dla niego, ani dla byłej narzeczonej, bo w tym planie nie było mowy o przeprosinach, o błaganiach i powrocie. Ten plan był bezwzględny i zimny, jak on. Może jednak ludzie tak po prostu się nie zmieniają? Miał cholerne wyrzuty sumienia i gryzł się każdego dnia, że zrobił coś takiego jedynej kobiecie, na której mu zależało. Musiał usunąć się z jej życia, odejść w cień, zejść ze sceny i dlatego postanowił przekonać ją, że jest dokładnie jak myśli - Wykorzystywał ją tylko dla własnych przyjemności i nigdy nie kochał, a ostatnie dwa lata były jednym wielkim kłamstwem. Tak będzie jej łatwiej, musiała go znienawidzić, by ruszyć do przodu. Wiedział, że będzie cierpieć i cierpiał razem z nią, ale nie mógł tego pokazać. Zniechęcał ją do siebie, zachowywał jak ostatni palant, a jedynie w stosunku do córeczki zachowywał tak, jak chciał. Obiecał sobie, że tego jednego nie spieprzy, że będzie dobrym ojcem, bo tylko to już mu w sumie pozostało. <br>
<br>
Rozdział XIII<br>
„Nic też nie jest tak oczywiste, jak się wydaje”<br>
<br>
Nagle wszystko zmieniło się o 180 stopni. Wszystko podczas badań medycyny lotniczej, jak co roku przeprowadzanych na pilotach zawodowych. Toksykologia wyszła pozytywna, a przecież Asmo nie sięgał nigdy po żadne używki, nie chcąc stracić pracy. Na początku nie rozumiał, kazał powtórzyć wyniki i powtórka również wyszła pozytywna. Uprawnienia zostały mu zawieszone, znów stracił pracę, a sprawa była w toku. Na początku nie rozumiał, jak to mogło się stać i dla pewności zrobił oddzielne, niezależne badania. Pozytywne.<br>
A to szmata. <br>
Wszystko nagle ułożyło się w jedną całość. Został naćpany i zgwałcony. Nie rozumiał tylko, dlaczego nie użyła na nim GHB? Siedział i rozmyślał, próbując to wszystko zrozumieć, bo dziewczyna nie raczyła odpisać mu na wiadomości. Coraz bardziej docierały do niego jej intencje, przecież gdyby użyła pigułki gwałtu, nikt by tego po takim czasie nie wykrył, a przecież rozmawiał w jej obecności o kończących się badaniach z innym pilotem. Chciała go zniszczyć, jego narzeczeństwo, jego karierę, wszystko. Reputacja legła w gruzach, a przecież Triumph od ponad pół roku w tajemnicy przed wszystkimi próbował założyć z przyjacielem własne własne linie lotnicze. Wspomniał o tym Minnie, raz. Nie wiedziała ona jednak, że to nie były tylko plany, a działania. Wszystkie zebrane przez całe życie oszczędności szły w nową firmę, a teraz? Teraz nie miał żadnych perspektyw, a wszystko przez jedną, zranioną gówniarę. Nie mógł tak tego zostawić. Wyszedł jej na przeciw, wystosował pozew i bronił swojej niewinności przed całym środowiskiem. Plotki szybko się rozchodzą. Niestety i na szczęście… Stewardessa popełniła jeden bardzo duży błąd, który został zauważony przez inną dziewczynę z kabiny podczas imprezy. Na szczęście odezwała się ona do Triumpha i powiedziała, że widziała jak tamta dodaje mu czegoś do drinka. Cóż, jej plan nie był tak idealny jak mogła przypuszczać, a Asmo? Pozyskał świetnego świadka i idealnego ptaszka do śpiewania w środowisku. Została jeszcze jedna kwestia - Minnie. <br>
Co miał teraz zrobić z nowo nabytą wiedzą? <br>
<br>
Rozdział XIV<br>
„Wielkie plany i nadzieje”<br>
<br>
Wiecie jak to jest? Kiedy jest cicho i spokojnie, to nic się nie dzieje, a kiedy zaczyna się dziać, to dzieje się wszystko. Oczyszczanie imienia trwało, walka z oprawcą trwała, zakładanie linii trwało, choć z wielkim problemami z racji toczącego się procesu i wszystko w jednym, krótkim czasie. Asmodeus wstawał rano i kładł się w środku nocy, nie było dnia, żeby znalazł czas na rozmowę z Minnie. Właściwie co chciał jej powiedzieć? To wszystko nie miało sensu, nie zranił jej tylko zdradą, po niej robił i mówił tej dziewczynie rzeczy, które nie powinny mieć nawet miejsca. Musiał wszystko poukładać. Jakby problemów nie było za wiele, zaczęły kończyć mu się środki. Miał w planach zakup jednego B737, na który posiadali pieniądze i leasing trzech kolejnych maszyn tego samego modelu. Jego wspólnik i współinwestor, który był zarówno jego przyjacielem od dwudziestu lat załatwił zaufanego analityka, który nie policzył kosztów szkolenia załóg i pierwszych wypłat… Asmo się wściekł, ale było już za późno żeby się wycofać. Pożyczka, jedyne sensowne wyjście i wciąż brak czasu na rozmowę z ukochaną. Właściwie przestał o tym myśleć, zajmując głowę sprawami związanymi z firmą i wygraniem procesu. Karuzela śmiechu jednak trwała, rozpędzona w najlepsze, bo kiedy akurat biegał od banku do banku, zadzwonił telefon. Jego ojciec miał śmiertelny wypadek. Nie, żeby kiedykolwiek za nim przepadał, może przez chwilę, ale ostatnie lata nie układały im się najlepiej. Ojciec Asmo posiadał dużą firmę zajmującą się handlem luksusowymi samochodami po kilku stanach i to właśnie w jednym ze swoich aut stracił życie. Prędzej, czy później musiało do tego dojść… Jak zareagował? Może było mu trochę smutno, ale w tym momencie liczyło się jedno - czy ten stary chuj walnął mu spadek? Był pewien, że nie zobaczy złamanego grosza, więc wyobraźcie sobie jego minę, gdy dowiedział się w Miami, w którym również odbył się pogrzeb starego Triumpha, że wszystko zapisał na swojego jedynego syna. Asmo pewien był, że po świecie lata więcej jego rodzeństwa, a okazało się, że tylko z nim miał kontakt i tylko jemu należało się w zasadzie wszystko. Może teraz zacznie się jakoś układać? Napisał do Minnie przed samym wylotem z Nowego Jorku, że musi załatwić kilka spraw i zasugerował jej, żeby czekała. Musiała na niego czekać… Miał nowy, idealny plan. Ułożyć sprawy z firmą, ze spadkiem, z sądem i na samym końcu, gdy wszystko się poukłada, spróbować jej to wszystko wytłumaczyć. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale musiał spróbować. <br>
<br>
Rozdział XIV<br>
„Witamy w Seattle”<br>
<br>
Sprawa zakończyła się sukcesem, Triumph sprzedał firmę ojca, a prace nad liniami trwały pełną parą. Jego wspólnik latał wcześniej z Seattle w AA, tam też było serce lotnictwa, fabryka boeinga i całe mnóstwo rekinów biznesu lotniczego. Idealnie miejsce na rozwijanie ich dziecka, które prosperowało obiecująco. Mieli również ambitny plan wbicia się z firmą na giełdę w niedalekim czasie i rekrutacje, które rozpocząć mieli wśród swoich znajomych. Ciężko było przekonać dobrych pilotów i cabin crew do rozpoczęcia pracy w firmie, która dopiero wchodzi na rynek, szczególnie jeszcze tak małej, ale zaczęli poszukiwania. Przez dwadzieścia ostatnich lat wyrobili sobie dość dobre pozycje w środowisku lotniczym i pomimo różnych ekscesów po drodze, ludzie ich szanowali. Powoli zaczęły się przecieki, plotki, a firma zaczęła cieszyć się coraz większym zainteresowaniem, choć nadal nie było oficjalnego otwarcia. Do lotu inauguracyjnego? Wciąż było dużo czasu, dopiero rozpoczynali szkolenia. Wspólnik zrezygnował z pracy w AA i razem z Asmodeusem postanowili zasiąść na Kapitańskich stołkach w swoich własnych liniach. Dzięki sprzedaniu firmy śp. ojca Triumpha stać ich było na kolejne dwa samoloty, gdzie postanowili, że będą to B777. Dzięki temu mieli dwa różne modele z tej samej rodziny, łącznie 6 samolotów i tylko trzy leasingi. Wizja była wspaniała, prace trwały, ale wciąż potrzebowali czasu… <br>
Którego Triumph miał coraz mniej. <br>
Kolejna przeprowadzka, stawianie życia do góry nogami i wciąż niepozamykane sprawy sprzed kilku miesięcy. Cholernie tęsknił za swoją córką, z którą przecież stracił kontakt. Nie był do końca pewien, czy Minnie wciąż jest w Nowym Jorku, czy wróciła do rodziców i w ogóle… nie miał pojęcia o niczym. Musiał na chwilę odpuścić, przekazać więcej obowiązków wspólnikowi i w końcu pozbierać życie osobiste do kupy, bo jak tak dalej pójdzie, nie będzie powrotu. <br>
W ogóle jakiś był? <br>
Triumph liczył, że jak opowie o wszystkim Minnie, którą przecież wciąż bezgranicznie kochał, dziewczyna da mu drugą szansę. Nie powinien o nią prosić po tym wszystkim, ale życie bez jego ukochanych dziewczynek było takie puste… W nowym miejscu, zbyt dużym domu czuł się cholernie samotny. Kochanki? W cale go nie zaspokajały. Tęsknił nie tylko za córką, nie mógł się oszukiwać. W końcu zajrzał na instagram Minnie i to, co tam zobaczył, ścisnęło go za serce. <br>
Tęsknił bardziej, niż mógł przypuszczać. <br>
<br>
„Cześć Minnie. <br>
Wiem, że minęło bardzo dużo <br>
czasu od mojej ostatniej<br>
wiadomości. Za dużo. <br>
Co u Ciebie? U was?<br>
Tęsknię.”<br>
<br>
Proszę maleńka, odpisz.
</div> </div></div>

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-4" name="kp4-gr"><label for="kp4-4">flaws</label> <div class="kp5"> <div class="kp5-t">my flaws</div>
<div class="kp5-in">

»» Kiedy był młody mocno zakuwał. Chyba każdy miał w klasie nerda bez znajomych? To właśnie Asmodeus Triumph <br>
»» Lata od 16 roku życia, a w liniach lotniczych pracuje od 21 urodzin<br>
»» Może nauczyć cię fruwać, nieważne na jakim etapie szkolenia jesteś. Instruktorem został w wieku 24 lat <br>
»» Ma dwójkę dzieci. Synka Logana lat prawie 5 z byłą żoną i niespełna roczną córeczkę Nefi z byłą narzeczoną<br>
»» Do Seattle przyjechał ze względu na swoją linię lotniczą, którą zakłada z przyjacielem od roku. Lot inauguracyjny już niedługo, tak samo jak wielkie otwarcie <br>
»» Latał w United przez prawie całe swoje życie, później w Delta Air Lines, a teraz będzie Kapitanem na B777 w swojej firmie<br>
»» Tylko jeden tatuaż pokrywa jego ciało. Mały na wewnętrznej stronie ramienia i jest on pasujący do tego, który nosi jego była narzeczona, Minnie (prezent na 40 urodziny, wtedy wydawał się bardzo trafiony) <br>
»» Kiedy miał dwadzieścia kilka lat dużo eksperymentował, zarówno z kobietami jak i mężczyznami. Jednak już od bardzo dawna nie interesuje go ta sama płeć <br>
»» Urodził się w Miami, większość życia spędził w Los Angeles, rok przeżył w Nowym Jorku, a teraz próbuje swoich sił tutaj <br>
»» Lubi dużo młodsze od siebie kobiety, samoloty, szybkie samochody i alkohol. To ostatnie trochę za mocno <br>
»» Przy przeprowadzce wymienił Prosiaka na Astona Martina db11 amr <br>
»» Jego była narzeczona ma 19 lat. Zerwali, bo ją zdradził i nawet o tym nie wiedział - dowiedziała się z nagrania kochanki, która go naćpała. Minnie jednak jeszcze nie wie, że to był gwałt <br>


</div> </div></div>

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-5" name="kp4-gr"><label for="kp4-5">more</label> <div class="kp5"> <div class="kp5-t">and more</div> <div class="kp5-in">
<div class="kp5-c-info"> <h1>imię/ nick z edenu</h1> <h2>p.</h2></div>
<div class="kp5-c-info"> <h1>kontakt</h1> <h2> pw/discord</h2></div>
<div class="kp5-c-info"> <h1>narracja</h1> <h2>3 os czasu przeszłego</h2></div>
<div class="kp5-c-info"> <h1>zgoda na ingerencję MG</h1> <h2>tak </h2></div>
</div> </div></div>

</div></div>
<div class="kp1"> <h1>Asmodeus Triumph</h1> <h2>Patrick Biedenkapp</h2></div> </div></table>

autor

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<table>
<div class="akcept0">
<div class="akcept1">akceptacja!</div>
<div class="akcept2">Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 3 dni.</div></div>
</table>

autor

Zablokowany

Wróć do „Karty postaci”