WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

sklep z piwami

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy Liam wpadł do sklepu, to w sumie już był spóźniony na próbę swojego zespołu o dobre pół godziny. No ale czy to była jego wina, że ruch na drogach był przeraźliwie wolny? Gdy wysiadł z autobusu, to początkowo rozważał skierowanie się prosto do domu kumpla, no ale przecież nie pojawi się tam z pustymi rękami. Musi kupić jakiś browar, może nawet zgarnie pizzę do odgrzania. Na samą myśl o jedzeniu, jego brzuch zaburczał sugestywnie i Stevens by już pewien, że jeżeli nie ogarnie jedzonka, to przez całą próbę będzie o nim myślał. Kto normalny skazywaby się na takie tortury? Dlatego Liam poświeci się i kupi tę pizzę, dzięki czemu w spotkaniu weźmie udział jego najlepsza najedzona wersja. Chłopak skręcił do sklepu, a następnie wpadł do środka z impetem, którego nie powstydziłby się Flash.
Kiedy wpadł do środka, kilka ciekawskich osób spojrzało na niego, a następnie wróciło do swoich spraw. Chłoppak rozejrzał się po wnętrzu, a następnie skierował się w jedną z alejek. W tym samym momencie dostał sms od Marcusa o treści "Ej, jak już się spóźniłeś to kup browce XD I tak musimy poczekać, więc miejmy coś z tego".
No i proszę, to już kolejny dowód na to, że wielkie umysły myślą podobnie. Liam zgarnął jakąś pizzę, a następnie uniósł spojrzenie i zlustrował wzrokiem tabliczki, które pomagały w nawigacji po sklepie. Kiedy tylko odnalazł odpowiedni kierunek, zwrócił się tam i zabrał dwa czteropaki. Następnie skierował się w stronę kasy, po drodze wyciągając telefon i odpisując Marcusowi "Już stoje w kolejce, luz, 20 min" i wcisnął wyślij. Chwilę później przyszła jego kolej, kasjer skasował pizzę i te dwa czteropaki, po czym mruknął beznamiętnie:
-Dowód proszę.
Liam kiwnął głową i wyciągnął z portfela swój lipny ID wystawiony na nazwisko "Steven Horn". Kasjer zmarszczył brwi, a następnie jeszcze raz zerknął na Liama-Jaja sobie robisz? – spytał mało dyplomatycznie.
O Jezusie, co jak co, ale tego Stevens się po prostu nie spodziewał. Bezpośredniość kasjera sprawiła, że Liam otworzył szerzej oczy, nie do końca wiedział jak ma odpowiedzieć na te zaczepliwe pytanie. Podejrzewam, że twarz chłopaka szybko stała się też purpurowa, bo dobrze wiedział, że z każdą sekundą pogrąża się coraz bardziej.
-A...ale o co chodzi? – spytał zaskoczony, a następnie uśmiechnął niepewnie-Bo nie do końca rozumiem
-Ten dowód zrobił Cwany Bob, wszędzie poznam jego robotę. – przyznał Kasjer.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z oczami ozdobionymi fioletowymi półkulami pod dolną powieką, wargą przeciętą w lewym kąciku (była trochę spuchnięta, ale już zaczynała się goić) i kompletnie nieogarniętym, kilkudniowym zarostem Leonard Junior prezentował się obecnie jak kupka nieszczęść. Dwie doby temu wdał się w jakąś awanturę na zapleczu baru, w którym spędzał ostatnio zbyt dużo czasu (LJ sam nie do końca pamiętał, o co poszło; czy o tę blondynkę z rudymi odrostami, czy o zwędzony portfel, czy o niezbyt wybredne słowa na temat aparycji przeciwnika) i jeszcze trochę dogorywał - w zasadzie powinien leżeć w pachnącej pościeli z okładem z lodu przyciśniętym do czoła zamiast wyłazić w miasto, ale cóż. Kiedy jest się biednym i samotnym, i nie ma komu wręczyć zakupowej listy, trzeba załatwić sprawunki nawet z limem rozlewającym się pod powieką.
Dlatego stał teraz w kolejce do kasy, z koszykiem wyładowanym najtańszymi produktami, z których będzie w stanie wyczarować zjadliwy obiad. Trzy cebule, czerwona papryka, makaron (chamsko pszenny), paczka z pokrojonym już w kostkę indykiem. Ser w plastrach. No i browar, oczywiście; czymś trzeba było odkazić rany wewnętrzne (które niechybnie odniósł po tym, jak oberwał pięścią w brzuch). Z niecierpliwością stukał palcami w kontuar, czekając na swoją kolej do wyciągnięcia portfela z kieszeni kurtki; miał wrażenie, że wszyscy klienci poruszali się wyjątkowo flegmatycznie, i w ogonku stracił już kupę czasu. A teraz jeszcze jakiś dramat przy kasie (uniesiony głos sprzedawcy dało się pewnie słyszeć w przylegającej z prawej strony kwiaciarni); LJ wychylił głowę w bok, zza potężnego ciała stojącej przed nim kobiety, i na widok młodzieńca, czteropaków i kasjera groźnie wymachującego plakietką jakiegoś dokumentu przewrócił oczami. Dlaczego, cholera, nie mogą po prostu pozwolić nastolatkom na browara, jeśli mają na niego ochotę, zamiast bawić się w takie cyrki?
- Przepraszam - mruknął do babki, za którą dotychczas stał, i podążył z koszykiem tuż przed rozognione oblicze sprzedawcy. - Ja to wezmę. Czemu się pan tak denerwujesz? Nie lubisz zarabiać kasy od ciężko pracujących obywateli za wystawiony towar? - położył rękę na czteropakach, drugą dłonią wyciągając z saszetki na dokumenty zalaminowany dowód osobisty. Spojrzał w przelocie na prostokąt ze swoim zdjęciem i westchnął z nostalgią. Ale był kiedyś ładny (i bez fioletowych sińców na twarzy).

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

"Ha! Nie ze mną te numery, pieprzone ancymony i inne gagatki" pomyślał sobie Pan Kasjer, kiedy z triumfalnym uśmiechem rekwirował dwa czteropaki piw. Kraj dążył do upadku, Trump został okradziony z drugiej tury prezydentury, a młodzież wciąż się rozpijała – ale temu ostatniemu on, zbawca narodu może zapobiec i dlatego zrobi wszystko co w jego mocy! No i już się chłopina zabrał za rekwirowanie piwerek, kiedy nagle ktoś z kolejki zdecydował się wpieprzyć w nie swoje sprawy i zagrać bohatera. Ha, pewnie z powodu takich typów jak ten poobijany facet Prezydenta okradziono!
-Pytał Pana ktoś o zdanie?! – warknął kasjer mało przyjaźnie-Będzie Pan wspierał alkoholizm młodzieży, hę?! Tacy jak on, to powinno do wojska pójść, tam by się życia nauczyli! A nie tylko piwko, pizza i na pewno okazjonalne łamanie prawa.
Słysząc ten ostatni komentarz, Liam zmarszczył brwi. Pierwszą rzeczą o której pomyślał było GTA, w które okazjonalnie gra z kumplami, ale wiedział doskonale, że wcale nie o wirtualne łamanie prawa oskarża go typek, tylko o takie prawdziwe.
Przez dłuższy czas milczał, nie do końca wiedząc jak ma się zachować w tej sytuacji, zawsze bowiem wychodził z założenia, że konflikty powinno się rozwiązywać słownie, a nie za pomocą agresywnych odzywek. Z tym sklepikarzem zdecydowanie nie zostaną przyjaciółmi, nie będą siadać przy ognisku i wspólnie grać Kumbaya my Lord. Dlatego Liam zdecydował się zignorować typka, tylko zerknął na nieznajomego wybawiciela, a następnie na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-No proszę, a podobno rycerstwo wzięło i umarło. Dzięki za pomoc- Liam dygnął lekko, po czym parsknął śmiechem i spojrzał na sklepikarza-Dostaniemy jednorazówkę?
-Pan dostanie jednorazówkę – kasjer wskazał na LJ'a, po czym dodał nonszalancko-Niestety, nic nie poradzę na to co Pan zrobi z swoimi zakupami. Jeżeli nie jest Panu droga nasza ojczyzna, to proszę dalej rozpijać młodzież. Tak na pewno ten naród wyjdzie na ludzi – po czym parsknął śmiechem i mruknął jakąś kwotę, którą następnie Liam wręczył nieznajomemu.
-Strzeżo....
-Dobra już – warknął kasjer-Skończ młody tę błazenadę
W odpowiedzi na co Liam wzruszył jedynie ramionami, a następnie położył kwotę na odpowiednią tackę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Proszę spokojniej. Niech pan nie zgrywa zbawiciela, powinien pan się cieszyć, że ma pan klientów - warknął do sprzedawcy, pocierając czoło palcami. Od tych wrzasków opryskliwego kasjera znowu zaczynała go boleć głowa, zaleczona łykniętymi wcześniej dwiema aspirynami. Miał ostatnio jakiegoś pecha do nieprzyjemnych gości pracujących w usługach - ciągle trafiali mu się agenci, którzy podnosili na niego głos, a LJ wyjątkowo nie lubił podobnych krzykaczy. Zwłaszcza w dni, kiedy najchętniej zakopałby się pod górą puchatej kołdry i nie wystawiał żadnego z policzków na świat. - Jaka jest korelacja między jedzeniem pizzy a okazjonalnym łamaniem prawa? Naprawdę chciałbym to wiedzieć.
Spojrzał na chłopaka, któremu właśnie uratował osiem browarów, kątem oka. Wyglądał bardzo porządnie - na pewno lepiej niż on! Dobrze, że kasjer nie miał bladego pojęcia o tym, co LJ wyczyniał w wolnym czasie ani o tym, ile razy balansował już w życiu na granicy bezprawia. Nie był co prawda zatwardziałym kryminalistą z wyrokami za pasem, ale z pewnością nie nadawał się także na bycie jakimkolwiek autorytetem dla dzisiejszej młodzieży.
- Nie cwaniakuj mi tu, chłopie, bo zaraz tobie też nic nie sprzedam! Ko-le-la-cja... no... związek jest taki, że nie stać ich na normalne żarcie, więc na pewno kradną!
LJ przewrócił oczami, bo ciężko było słuchać tych głupot z kamienną twarzą. Zapakował zakupy do siatek podanych mu przez sprzedawcę, do jednej wkładając czteropaki dla młodego.
- Chodź, oddam ci te browary przed sklepem, bo będzie się znowu pieklił - mruknął, odwracając się do chłopaka i wypuszczając słowa jednym kącikiem ust, tak, żeby sprzedawca nie usłyszał. - A panu bardzo dziękujemy. Najprzyjemniejsza obsługa w mieście.
Nie zaszczycił już sprzedawcy żadną odpowiedzią na temat dobra ojczyzny, bo szczerze mówiąc podobne abstrakcyjne kwestie nie obchodziły go w ogóle. LJa ruszało wyłącznie to, co fizycznie mieściło się w kręgu jego zainteresowań, i nie miał czasu zawracać sobie głowy sprawami, które nie miały wpływu na jego codzienne życie (czy raczej codzienne przeżywanie).
Wyszedł ze sklepu nie oglądając się za siebie; podejrzewał, że młody na sto procent wlecze się za nim, bo przecież posiadał jednak jego siatkę z drogocennymi dobrami. Miał rację, oczywiście; przed sklepową witryną przekazał reklamówkę chłopakowi.
- LJ - rzucił, wyciągając do niego dłoń. - Mam nadzieję, że nie słuchałeś nawet tego starego pryka. Nie idź do żadnego wojska, jeszcze odstrzelą ci głowę - młodzież w jego wieku powinna oglądać disney channel, golić sobie pierwsze wąsy i podrywać dziewczyny, a nie biegać z karabinami po pustynnym krajobrazie!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak to możliwe, że tamten facet jeszcze nie został zwolniony? Wizyta w sklepie była na tyle nieprzyjemna, że kiedy tylko Liam wyszedł na zewnątrz, to odetchnął z prawdziwą, nieskrywaną ulgą. Chłopak wziął głęboki oddech, a następnie spojrzał na LJ'a z uśmiechem. Ewidentnie odzyskiwał grunt pod nogami, a potem mimowolnie spojrzał ponownie na drzwi prowadzące do środka.
-Nah, no co Ty, nigdy w życiu. Typ mnie po prostu zaskoczył z tymi swoimi głupimi tekstami, a nie chciałem rozkrecać gównoburzy, bo przecież jakby przyjechali policjanci, to nagle by się okazało że miał rację wzruszył ramionami niedbale, po czym chrząknął cicho, zastanawiając się wyraźnie nad czymś-No ale skoro już mówimy o wojsku, no to pewnie nie przeżyłbym nawet tygodnia, bywa. Każdy ma jakieś miejsce w którym słabo by się odnalazł, ten kasjer na przykład kiepsko by się odnalazł w sklepie na poziomie machnął dłonią od niechcenia, a następnie zmarszczył swoje krzaczaste brwi wskazując kciukiem na drzwi znajdujące się za nim-Tak w ogóle, to dzięki w ogóle za pomoc wywrócił oczami, po czym dodał z szelmowskim uśmiechem-Chłopcy by mnie zabili jakbym przyszedł na próbę z pustymi rękami. W sumie, to nawet już teraz nie wiem czy bardziej czekają na mnie, czy jednak na piwo
Zupełnie jakby na potwierdzenie tych słów, jego komórka znajdująca się w przyciasnych spodniach nagle zaczęła się odzywać. Stevens wyciągnął telefon, a następnie przeczytał sms'a o treści
"BOŻE ILE JESZCZE? CO TY TAM KUPUJESZ?" Liam pokręcił głową, a następnie pokazał nowemu znajomemu treść wiadomości, a następnie schował telefon do kieszeni
-W ramach podziękowań zapraszam na naszą próbę, o ile lubisz punk rock. Gramy w garażu kumpla, jego dom jest nieopodal, chyba trzy przecznice w tę stronę – chłopak kiwnął w jakimś określonym kierunku, a następnie podał pełen adres.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak to już bywało w życiu - do niektórych robota przyklejała się jak guma do żucia do parkowej ławki i nie czekało ich wypowiedzenie nawet w przypadku zdecydowanych uchybień w kwestii swoich pracowniczych obowiązków, a innych, cóż, wykopywało się na bruk za dro-bne, nikomu nie robiące krzywdy psikusy. Takie jak zawłaszczanie sobie drobniaków ze słoika z napiwkami, czasem pożyczanie kilku stów z niestrzeżonej akurat kasy, czasem całkowicie przypadkowe poderwanie córki szefa, który następnego dnia znajdował ich w półnegliżu na zapleczu baru... no, sprawy przyziemne i znane każdemu. LJ za każdym razem wygrażał pięścią byłym pracodawcom, bo zawsze zwalniali go, w jego mniemaniu, bez żadnego powodu - a chociaż potrafił być czarujący i brylować podczas rozmów kwalifikacyjnych to przeglądanie ogłoszeń, zostawianie referencji i chodzenie od lokalu do lokalu w poszukiwaniu nowego zarobku było dla niego wyjątkowo męczące.
- E, nie bój się policji. Jesteś biały - uśmiechnął się krzywo, bo niestety w takim społeczeństwie żyli. - Chociaż w wojsku pewnie niewiele by ci to pomogło. Moje starcze serce jest uradowane, że wy, młodzi, nie zamierzacie się tam jednak pakować - westchnął teatralnie, starając się brzmieć tak, jakby miał w sobie wspomnienia tysięcy rozegranych bitew, krwawych ofiar i wielkich poświęceń; tak naprawdę bitwy prowadził wyłącznie z ludźmi, którym wisiał hajs, krwawy bywał jego nos po starciach z wierzycielami bądź którąś z byłych dziewczyn a w ramach poświęceń czasami zwlekał się z łóżka, żeby zaparzyć kawę współlokatorce. Cóż, zawsze coś.
- Wiesz co? W sumie... czemu nie. Nie mam jakichś wielkich planów - zastanowił się chwilę po propozycji chłopaka i szybko stwierdził, że i tak nie ma nic lepszego do roboty. Spojrzał kątem oka na swoje zakupy i zdecydował, że w sumie to nie ma najmniejszej ochoty na zabawy przy kuchence - a młode pokolenie zawsze miało na stanie jakąś gorącą pizzę. Chyba go poczęstują, nie?
- Prowadź zatem - skinął dłonią, zawieszając reklamówkę na nadgarstku. Dobrze, że też wziął sobie browary; domorośli artyści bywali muzykami na bardzo... różnym poziomie, więc jeśli okażą się beznadziejni to... cóż. Najwyżej zaleje się w trupa żeby nie ogłuchnąć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż słowa LJ'a były trudne do przełknięcia, to facet miał faktycznie rację. Gdyby Liam był kolorowy, to cała ta sytuacja mogłaby mieć o wiele gorszy finał. Oczywiście nie ulega wątpliwości to, że podrobiony dowód osobisty stanowi poważne złamanie prawa, ale ostatecznie kompletnie żadne konsekwencje go nie dotknęły. Czy wyszedł z sklepu jako wolny człowiek? No tak. Czy ma swoją siatkę z piwem? Zgadza się.
Jaki z tego morał? Liam nawet nie wiedział jak wielkie ma szczęście móc w spokoju dokonywać przewinień, a wszystko co mu grozi to jedna, malutka gwiazdeczka z GTA. Nie no, dobra, może bez przesady. Tak czy siak, faktycznie mimo wszystko wyszedł z sklepu z swoimi zakupami. Powinien to docenić.
-No... no tak – mruknął drapiąc się po głowie, po czym uśmiechnął się niepewnie do nieznajomego-W sumie, to nawet o tym nie pomyślałem. – dodał nieco zawstydzony, wzruszając przy tym nerwowo ramionami. Typowa reakcja białasa, zakłopotanie i w ogóle pokaz jego, jak bardzo nie jest „woke”. Wstyd i skandal.
Liam rzeczywiście był za wielkim pacyfista, by w ogóle odnaleźć się w wojsku. No i zostałby zmuszony do porzucenia muzyki na jakiś czas! Poza tym czy istnieją mundury, które nie mają rękawów? Pewnie nie przewidziano takich kreacji, przez co chłopak jeszcze bardziej nie brał pod uwagę scenariusza, w którym dołącza do armii. Trudno, Wujek Sam poradzi sobie bez niego i samodzielnie będzie musiał walczyć o cudzą ropę. Odkąd Liam sięgał pamięcią, to zawsze był przekonany, ze życiowe szczęście czekało na niego tylko i wyłącznie na scenie. Słysząc komentarz na temat wojska, Liam parsknął śmiechem, a następnie wywrócił oczami w bardzo teatralny sposób.
-Pieprzyć wojny, przecież to nie są nasze konflikty – stwierdził z uśmiechem na twarzy, po czym poprawił sobie to jak leży gitara w pokrowcu na jego plecach-Problemy, które nas nie dotyczą, tymczasem mamy wystarczająco dużo dram na miejscu – kiwnął głową w kierunku z którego zaczęli dreptać. Słowa LJ'a sprawiły, że Stevens nie potrafił przestać mysleć o tym co by było, gdyby nie był biały.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

LJ miał to szczęście, że oprócz tego, że był koloru kości słoniowej, dodatkową pelerynę ochronną zapewniała mu pozycja ojca, który jednym szybkim telefonem był w stanie prawie za każdym razem rozminować sytuację i wyciągnąć syna z aresztu (do którego, rzecz jasna, zdaniem LJ'a, i tak nie powinien był trafić). Tylko czekać, aż trafi się jakiś policyjny okaz o nieugiętym kręgosłupie moralnym który będzie w stanie postawić się kongresmanowi i rozpętać skandal - z pewnością istnieją gdzieś jeszcze tacy, nie? I skończy się gwiazdorzenie...
W każdym razie cieszył się, że sprzedawca nie okazał się nadgorliwy i nie musiał tłumaczyć młodego przyjaciela przed lokalnym patrolem (który miał przecież lepsze rzeczy do roboty, na przykład wcinanie donutów w ciepłym radiowozie).
- Właśnie. Zgadza się. Dramaty to nasza amerykańska specjalność - mruknął, bo ze względu na zawód starego musiał jednak czasem śledzić co się wyprawia w politycznym cyrku, i włos jeżył mu się na grzbiecie. Zazwyczaj po przejrzeniu kilku portali informacyjnych z najnowszymi wiadomościami wyłączał komputer i szedł się najebać, bo cóż innego mu pozostało.
- Swoją drogą na czym grasz? Gitara, perkusja, harmonijka? - postanowił zmienić temat, bo młody pewnie raz w życiu był na razie przy wyborczych urnach, więc nie zamierzał wciągać go w pogawędkę na temat politycznego ustroju czy ostatnich wydarzeń. - Po browarach idzie wam lepiej czy gorzej?
Podejrzewał, że to drugie, ale zdarzali się przecież artyści, którym sztuka zdecydowanie lepiej wychodziła pod wpływem różnorakich środków. On sam uwielbiał naciskać na klawisze akordeonu na lekkim rauszu, kiedy palce płynęły w górę i w dół wydobywając w przestrzeń nieistniejące jeszcze chwilę wcześniej dźwięki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Liam parsknął śmiechem, kiwając przy tym głową, zupełnie jakby chciał powiedzieć coś w stylu „No lepiej bym tego nie ujął”. Szczerze mówiąc, to jego życie nie było jakoś specjalnie ciężkie, przykładowo pomimo tego, ze jego rodzice praktycznie mieli go w dupie, to znalazł wsparcie w Janice. Owszem, czytał wiadomości i wiedział jakie problemy trawią ten kraj, to nie mógł naprawdę powiedzieć, że potrafi się z tymi sprawami utożsamić. Być może właśnie dlatego dopiero kiedy został poruszony temat muzyki, jego oblicze kompletnie się zmieniło, a na twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. W końcu może zagrać eksperta, niczym Jarosław Jakimowicz w TVP! W przeciwieństwie do rasizmu, telezakupów czy fizyki kwantowej, w kwestii muzyki Liam mógł pochwalić się o wiele większą wiedzą i doświadczeniem.
-Gitara – odparł szybko, po czym wywrócił oczami i dodał-No i wokal. Idzie nam całkiem spoko, zarówno przez jak i po alkoholu. W sumie, to zbieramy pieniądze na jakieś LP, ale nie mam zielonego pojęcia kiedy wreszcie coś uzbieramy. Ceny za studia są porażające, a potem jeszcze miksowanie tego i tak dalej. Dlatego, póki co szlajamy się po różnych imprezach i gramy, głównie na domówkach. Zanim zapytasz, tak, na tych domówkach nauczyliśmy się gry po paru głębszych. No i jakby co zapraszamy na Youtube, nazywamy się 404 – chociaż oficjalna nazwa jest troszeczkę dłuższa, to doświadczenie nauczyło Liama, że ludzie o wiele lepiej reagują na krótką nazwę „404” zamiast „404: Nazwa nieznaleziona”. Niestety, w historii tego zespołu tylko jedna osoba ogarnęła żart, był to oczywiście informatyk. Ale nawet on przyznał, że jest to najgłupsza nazwa zespołu o jakiej słyszał. -A ty czym się bawisz w życiu? – odbił piłeczkę z uśmiechem na ustach. Ojacie, ale się Liam poczuł teraz dorosły! Czyż to nie było najbardziej dojrzałe pytanie jakie można zadać? Okej, jeszcze istnieje pytanie o obligacje, ubezpieczenie i łowienie promocji w różnych sklepach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

LJ kiwał potakująco głową słuchając Liama i uśmiechał się lekko pod nosem; dopiero co się poznali, a on już czuł się jak stateczny starszy brat, który będzie mógł objaśnić mu działanie wszechświata i po odpowiedniej dawce alkoholu podzielić się całą gamą prawd objawionych na temat kobiet, imprez i polityki zagranicznej. Także nie ma strachu, jeszcze może Liam, po tych konsultacjach, będzie obyty w świecie jak ta lala!
- Czyli jesteś frontmanem? Najlepiej, będziesz zgarniał całą sławę jak już, rzecz jasna, uda wam się wyczołgać z tego garażu - poklepał młodego po ramieniu w ramach gratulacji, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów i oferując je nowemu koledze w wyciągniętej dłoni. Sam już nie wiedział, czy młode pokolenie hołduje obecnie zdrowemu trybowi życia czy myśli się o tym dopiero w momencie, kiedy trochę się już dorośnie; on w każdym razie należał do tych raczej niereformowalnych hedonistów których nawet zawał serca w wieku lat dwudziestu pięciu nie skłonił do zbytnich refleksji nad własnym prowadzeniem się.
- Obczaję. Masz jakiś hitowy kawałek, od którego powinienem zacząć przygodę z cztery-zero-cztery? - LJ, nie chwaląc go specjalnie, nazwę zrozumiał w lot, a nie był wcale informatykiem! Chociaż pewnie imał się i dorywczego programowania w czasach największej desperacji finansowej. Ciężko powiedzieć, jego CV już dawno przestało przypominać profesjonalną wizytówkę życiorysową a zaczęło za to wyglądać jak bardzo skomplikowana mapa donikąd. Stąd też następne pytanie Liama wbiło go na chwilę w konsternację, bo jak opowiedzieć tu swoje historie zwięźle?
- Bawię się kartami. Wiesz, poker, te sprawy. Ale zarabiam jako kucharz, zapraszam do Mondello, robię zajebiste algio e olio.
Żadne puste przechwałki, zachwyty gości potwierdzały jego słowa w stu (no dobrze, być może w osiemdziesięciu) procentach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No właśnie! To jest pytanie za milion punktów - czy kiedykolwiek uda im się wyjść z garażu? Czy osiągną sukces, czy też będą wiecznie grać za napiwki w barach? Oczywiście Liam z całych sił liczył na to, że prędzej czy później uda im się nagrać prawdziwą, pełną płytę. Czasem śniło mu się, że świat zasłuchuje się w ich melodiach, niestety potem chłopina się budził, a rzeczywistość nie była tak kolorowa. Oczywiście Liam zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że wielkie ambicje powinny iść w parze z ogromną pracą nad piosenkami. A może nie byli gotowi na osiągnięcie prawdziwego sukcesu?
LJ wyglądał na prawdziwie zainteresowanego ich działaniami, co sprawiło, że na ustach Stevensa zagościł na stałe szeroki, pełen satysfakcji uśmiech. Tak, zdecydowanie grajek lubił, kiedy ich zespół był traktowany poważnie, a nie młodzieńcza fanaberia grupki pseudo buntowników.
-No jestem przyznał z uśmiechem, a w tonie jego głosu można było usłyszeć prawdziwe zadowolenie. Kiwnął głową energicznie, a jego długie, rozczochrane włosy opadły swobodnie na czoło. Chłopak zerknął mimowolnie na przeciwną stronę ulicy, a następnie dodał po krótkiej chwili milczenia-To najlepsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała – przyznał z uśmiechem. Liam miał oczywiście na myśli zespół, swoich przyjaciół, a także wspólną wizję przyszłości. Kiedy LJ zapytał o kawałki, Stevens podrapał się po czole, a następnie mruknął:
-Wiesz, piosenki są jak bombelki. Nawet jeśli mówisz, że kochasz wszystkie tak samo, to zawsze wychodzi na to, że któreś uważasz za lepsze i bardziej udane. Najwięcej wyświetleń ma Now or never, ale w sumie Wake up też jest spoko podrapał się po czuprynie, a następnie uśmiechnął niepewnie-Więc chyba od tych kawałków, skoro spodobały się największej ilości osób.
Oczywiście Liam nie miał zielonego pojęcia czym jest algio e olio, ale nie chciał wyjść na ignoranta, dlatego wydał z siebie tylko krótkie „ah!” kiwając przy tym głową. Oczywiście poker brzmiał dla niego zdecydowanie bardziej znajomo, chociaż samemu akurat nie grał. Szczerze mówiac, to chociaż Stevens kochał jeść, to nie miał pojęcia czym jest algio e olio.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”