WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On doskonale wiedział, że to był wypadek. Och cholera, musiał wiedzieć! Gdyby nie był, nie odebrałby jej z komisariatu. Nie zadzwoniłaby do niego, nie wsiadłaby do jego auta, nie pojechaliby do szpitala, by na samym końcu wylądować tu - w tym dokładnie miejscu, w którym teraz się zatrzymali. Jego mieszkaniu, stojąc na przeciwko siebie bez ruchu, jednocześnie walcząc z tym, co powinni powiedzieć.
Bo tak, teraz oboje już walczyli, starannie dobierając do siebie słowa. Słowa, które później rozbrzmiewały w pustym mieszkaniu, wypełniając sobą ciszę jaka co chwila między nimi zapadała. Słowa, dzięki którym najpierw Sage powiedziała mu, co się stało i te same słowa, którymi on potem na jej wyznanie zareagował. Którymi powtarzał po niej pojedyncze fragmenty zdań, zupełnie niepotrzebnie, bo i tak doskonale wiedział co oznaczają. – Wypadek – a jednak mimo to, po raz kolejny po niej powtórzył, pozwalając by jego głos, tak ciepły do niedawna głos, teraz odbijał się od ścian echem pozbawionym emocji. Po raz kolejny nie wiedział też po co się powtarza, skoro wmawiał sobie, że to naprawdę był tylko wypadek. Przykry w skutkach, ale niefortunny wypadek, będący efektem obrony własnej. Jej życie albo tej kobiety. Wmawiał sobie, że tak być musiało, że sam też walczyłby o to, by wyjść z tej sytuacji cało.
Ale nie potrafił już wmówić sobie, że akurat jemu musiała o tym powiedzieć.
Bo kim on dla niej był? Człowiekiem, którego poznała cztery lata temu i wtedy też widziała go po raz ostatni. Człowiekiem z którym spędziła jedne, wtedy wydawać by się mogło, że za krótkie, wakacje, po których zostały już tylko wspomnienia. I wreszcie człowiekiem, z którym jeszcze niedawno umówiła się znowu. Ale nie po to, by wyznać mu, że właśnie kogoś zabiła.
Dlatego czuł, że to dla niego za dużo. Za dużo jak na jeden dzień, jak na pierwsze spotkanie po takim czasie. Po prostu za dużo. Wyznań, nowości, przytłaczających informacji, jakich nawet na codzień nie dowiadujesz się od drugiej osoby, a co dopiero po pełnych czterech latach. Zresztą ona musiała to wiedzieć, prawda? Wyczytał to z jej spojrzenia. Tego samego, które wcześniej kurczowo go unikało, a które teraz wreszcie napotkał, od razu łapiąc z nią niepewny i dosyć krótki kontakt wzrokowy. – Podeślę Ci później kilka numerów – rzucił wreszcie, z początku pozwalając by to jedno krótkie zdanie zabrzmiało tak, jakby było pięknym wstępem do pożegnania. Pożegnania, w którym zanim poprosi by wyszła powie jej to, co leży mu na sercu, powie, że to dla niego za dużo. – Nie dokończyłaś śniadania – a jednak tego nie zrobił. Nie zrobił nic, na co jego mowa ciała mogła wskazywać, na co w pierwszej chwili miał ochotę. Dłonią pokazał nawet nie na drzwi, a zostawione przy wyspie kuchennej naleśniki i niewyłączoną kuchenkę, która sprowadziła go na ziemię, na krótką chwilę przywracając myśli do przyziemnych problemów. Problemów pośród których nie było martwych ludzi i prawników, których musiała załatwić sobie Sage. Bo musiała, nawet jeśli nie to chciała teraz robić. – Chodź, zjedz do końca. A jeśli będziesz chciała to potem Cię odwiozę. Ale zostań jeszcze – dodał zaraz, zerkając na nią kiedy wszystko odstawił już na bok. Patelnię, gotowe naleśniki, na które nie miał już ochoty.
I kiedy przetrawił już tę część prawdy, jaką właśnie na niego zrzuciła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Teraz, widząc jego minę, zaczyna żałować, że do niego zadzwoniła. Że to jego obarczyła tą prawdą — osobę, która w jej życiu była tylko przez moment, a potem zniknęła. Osobę, która w zasadzie nikim dla niej nie jest. Tylko przyjemnym wspomnieniem, które planowała na moment ożywić, aby chociaż przez chwilę znowu było przyjemnie tak, jak na Bahamach te cztery lata temu.
..........Potrzebowała pomocy, owszem — i nie wydawał się mieć jej tego za złe. Faktycznie mogła jednak nie mówić mu tego, co się wydarzyło. Zakończyć historię jedynie na tym, że chcieli ją zabić, razem z piątką innych osób, i udawać, że dlatego jest tak roztrzęsiona. Bo i to potrafi człowieka nieźle wytrącić z równowagi, prawda? Ale reszta… Reszta nie powinna być dla jego uszu. Reszta powinna zostać jej tajemnicą. Problem w tym, że to wszystko, to było dla niej za dużo i musiała komuś powiedzieć. Musiała komuś się do tego przyznać, a tak się złożyło, że to akurat on był obok niej. I po cichu liczyła na to, że zrozumie, że przygarnie ją do siebie, pocieszy ją, powie że to nie jej wina i wszystko będzie w porządku. Ale tak się nie stało — i, mimo wszystko, poczuła się odrobinę, jakby dostała w twarz.
..........Ale ten przysłowiowy policzek pozwolił jej zrozumieć, że nie powinno jej tutaj być. Że, najzwyczajniej w świecie, popełniła błąd. I wie, co teraz musi zrobić — wyjść. Wyjść i dać mu spokój. Pozwolić mu o wszystkim zapomnieć, zapomnieć o sobie. Bo przecież nie ma wobec niej żadnego obowiązku, nie jest jej nic winien. Nie miałaby mu więc za złe, gdyby nie chciał jej więcej widzieć. I szczerze? Właśnie na to powoli się szykuje — bo najlepiej zakładać najgorsze, czyż nie?
..........Dzięki — szepcze cicho, kiwając w podzięce głową. Na ten moment tylko tyle jest w stanie powiedzieć. Szczególnie że ma wrażenie, że jest to koniec. Koniec tego poranka w jego towarzystwie, a może nawet koniec ich znajomości. Dlatego bierze głęboki wdech, powoli szykując się do odejścia — do zgarnięcia wszystkich swoich rzeczy i powrotu do własnego, pustego domu. — Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Nie chciałam… Nie powinnam na ciebie tego zrzucać — dodaje po chwili, posyłając mu przepraszające spojrzenie. Chce, aby wiedział, że żałuje. Że gdyby mogła cofnąć czas, nie wyznała mu tego sekretu. W zasadzie, gdyby mogła cofnąć czas, cała ostatnia noc w ogóle by się nie wydarzyła, bo siedziałaby bezpieczna w swoim przytulnym domu.
..........Skubiąc zębami dolną wargę, spina nieco mięśnie nóg, ale zanim robi jakikolwiek krok, Judah wskazuje na talerz naleśników leżący na blacie kuchennej wyspy. Unosi lekko brwi w zaskoczeniu, ale po chwili namysłu kiwa lekko głową i siada z powrotem na swoje miejsce.
..........Dobrze — mruczy cicho, wycierając tę jedną, ostatnią łzę, która chwilę temu pociekła po jej policzku. Wie, że jego propozycja niczego nie oznacza, że po prostu jest miły i to wcale nie znaczy, że jeszcze kiedykolwiek po tym wszystkim się zobaczą. Chciałaby, ale… Niewiele ma tu do powiedzenia. W milczeniu więc zabiera się za naleśniki, a kiedy jest już po śniadaniu, zgarnia swoje rzeczy tak, jak zamierzała — by móc wrócić do siebie, co też uczynia z pomocą Hirscha. I kiedy wychodzi z jego auta, ruszając w kierunku drzwi do swojego domu, nie ma pojęcia, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczy.

//ztx2
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”