- 02.
outfit
Kropelki wody raz na jakiś czas skapywały na meble oraz podłogę, ale miał ten problem, że nigdy po prysznicu się nie suszył dokładnie. Kwestia lenistwa i sam jakoś nie wiedział... lubił czuć się jak na plaży i schnąć samoistnie, nawet jeśli domowników doprowadzała to do szewskiej pasji. Z wieży w salonie puścił na calusieńki regulator WAP i wciąż nie przypuszczając, że młodsza siostra siedzi w pokoju obok, zaczął głośno śpiewać. Czy był dobrym tancerzem? Zawsze tak mu się wydawało, ale też rzadko miał okazję to udowodnić. Najbardziej lubił bowiem wywijać w apartamencie, kiedy był sam i mógł poczuć się w stu procentach komfortowo. Wywijał dupskiem, jakby sam nazywał się Laurie B i odstawiał naprawdę... intrygujące perfo dla swojego jedzenia. - Now from the top, make it drop, that's some wet and gushy - znał chyba każde słowo, więc świadczyło to o tym, że musiał niestety odsłuchiwać utworu znacznie częściej niż się powinno. Podczas swojego ulubionego momentu złapał za blat oburącz i zaczął poruszać ciałem w przód i tył, ewidentnie symulując, no... nie oszukujmy się - seks. W tym też momencie do pomieszczenia weszła Laura i nakryła brata w najgorszym możliwym momencie. Stanął jak wryty, od razu odchodząc od blatu i robiąc wielkie oczy. Piosenka powoli zaczęła dochodzić do końca i ostatecznie stali po prostu w ciszy, patrząc na siebie ze zdziwieniem.