WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

restauracja wegetariańska

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#9

Ta randka była skutkiem przegranego zakładu. Dawny kumpel Hucka, Chris, niedawno przyjechał do Seattle i nie próżnował! Oprócz odkurzania starych znajomości, zdążył poderwać dziewczynę, ba! byli już w związku, a przy tym poznać inne jej koleżanki i ich koleżanki i w ten sposób dowiedział się o jednej lasce, o której dziewczyny plotkowały. Podobno facet ją zostawił, przydałoby się jej pocieszenie, a że Huck był singlem, to zaproponował kumplowi by się z nią spiknął. Finley kręcił nosem, bo nie miał czasu na jakieś desperatki, do tego przypuszczał, że ta będzie tylko smarkać w chusteczkę i nie będzie z nią można pogadać na żaden temat, bo okaże się zbyt bolesny, trudny albo wywoła kolejną falę rozpaczy… a przecież nie wypadało na dzień dobry wylądować w łóżku, warto chociaż było poznać imię tej beksy… Panowie założyli się więc, że Finley umówi się z panienką, jeśli pierwszy się upije. Huck, pewny zwycięstwa nie zauważył, że kolega gra nie fair i gdy nie patrzył uzupełniał jego procenty, przez co nawet tak mocna, wprawiona w alkoholowych bojach głowa ciemnowłosego poddała się szybciej, niż Finley to obliczył. Nie pozostało nic innego, jak iść na spotkanie z jakąś smarkulą. Pocieszającym było to, że podobno była ładna, więc Huck był dobrej myśli.
Wcześniej nie kontaktował się z kobietą, tylko po otrzymaniu adresu od kumpla udał się na umówione miejsce, gdzie zarezerwowano dla nich stolik. Chris wymyślił, że obydwoje muszą zaraz po wejściu podać kelnerowi hasło, by na pewno było wiadome, że to ci, dla których przygotowano miejsce i z którymi zostali sparowani. Brzmiało ono: STRUŚ PĘDZIWIATR, co Huck przyjął z rozbawieniem, zastanawiając się, czy nie traktować go jako proroctwa dla tego wieczoru z nieznajomą.
Postąpił według zaleceń i wyglądało na to, że pierwszy przybył do lokalu, bo kelner skierował go do pustego stolika w kącie sali. Zrobił jednak ledwie krok, kiedy tuż za plecami usłyszał hasło, które chwilę wcześniej padło z jego ust. Uśmiechnął się pod nosem, jakoś zupełnie nie kojarząc, że zna ten głos, odwrócił się chcąc puścić na wstępie jakąś zawadiacką bajerę.
- Co za zgranie! Dobrze rokuje na przyszłość, jak będziemy lepiej się poznawać w… - Stanął przodem do ciemnowłosej i mina mu zrzedła. - Kurwa… - wymsknęło mu się na szczęście dość cicho i pod nosem. - Aimee? Co ty tu robisz?! - zapytał skonsternowany, rozglądając się, czy może dziewczyna nie przyszła do Flory z koleżanką, bo to przecież niemożliwe, że to z nią był umówiony.
Ostatnio zmieniony 2021-01-31, 23:03 przez Huck Finley, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy wszystko układało się jak w bajce, Aimee chodziła roześmiana - radosna jak skowronek. Buzia się jej wprost nie zamykała. Co rusz opowiadała o tym, jaka jest szczęśliwa, jak bardzo zakochana, jak u boku Loudaina ma zamiar ustatkować się i zestarzeć. Kiedy więc nagle ucichła, z dnia na dzień przestała się pokazywać w jego towarzystwie - rodzina, przyjaciele i znajomi - szybko domyślili się, że coś jest nie tak i zaczęli zadawać niewygodne pytania. Z początku zawzięcie je ignorowała, udawała, że nie słyszy, nie wie o co im chodzi. Niestety. Takie zachowanie zamiast uspokoić zmartwionych bliskich jedynie wzmogło ich czujność i sprawiło, że zaczęli jeszcze bardziej krążyć wokół tematu. Naciskać coraz mocniej i mocniej, aż w końcu Hale pękła i wyrzuciła z siebie na bezdechu jedno, krótkie zdanie “Drew odszedł i nie chce być znaleziony, poroniłam”, w które wierzyła, że załatwi sprawę.
Naiwnie. Jak się bowiem szybko okazało - bliscy za punkt honoru powzięli sobie poprawę jej nastroju. Zamiast jednak trzymać się starych i sprawdzonych metod - podstawiać jej pod nos kolejne kieliszki wina i karmić czekoladowymi lodami - zaczęli wymyślać. A to wspólne zakupy, a to wypad gdzieś za miasto, a to wycieczka do ZOO. Gdy dzwonili do niej z kolejnymi propozycjami wykręcała się jak tylko mogła. Nie miała ani siły, ani chęci na to, żeby całymi dniami przesiadywać w czyimś towarzystwie i nosić przyklejony do twarzy sztuczny uśmiech. Żałobę wolała przeżywać po swojemu. Z dala od pełnych potępienia, niezadowolonych spojrzeń. W każdym razie, po kilku tygodniach unikania najbliższych wymówki się jej po prostu skończyły - a oni wykorzystali moment. Zmusili ją, żeby zgodziła się na ustawianą randkę z jakimś przystojniakiem, argumentując to, że kolacja na mieście, możliwość pięknego ubrania się i nasycenia swojego ego komplementami dobrze jej zrobią.
A jeśli nie - nie będą jej już więcej męczyć. Musiała, po prostu miała zaryzykować. Dla własnego, świętego spokoju.
W Cafe Flora pojawiła się punktualnie. Podchodząc do kelnera podała swoje imię i nazwisko oraz specjalne, jakże tajemne hasło - na którego dźwięk mężczyzna poprowadził ją do stolika przy którym siedział… Huck? Jego widokiem była tak bardzo zaskoczona, że na parę krótkich chwil kompletnie zapomniała języka w gębie. Zdolność mowy odzyskała dopiero, gdy Finley tak nagle zerwał się na równe nogi i stanął przed nią z nieprzejednanym wyrazem twarzy, pewnie święcie przekonany o tym, że doprawia rogi jego najlepszemu przyjacielowi. No bo co innego mógł sobie pomyśleć na jej widok w kawiarni? Co innego ona pomyślałaby sobie na jego miejscu? Nie chcąc na samym wstępie wytaczać najcięższych dzieł postanowiła obrócić w żart całą tę niezręczną sytuację.
Widzisz… tak się składa, że… widziałam Cię kiedyś w telewizji. Pomyślałam sobie wtedy, że muszę Cię mieć, ale uznałam, że nie… podbijanie do kogoś na Tinderze czy przez DM na Instagramie jest na maksa słabe” zaczęła swoją opowieść, z trudem utrzymując poważny wyraz twarzy. Całym zajściem była niesamowicie poruszona i chyba tylko buzująca w żyłach adrenalina pozwalała jej zachować fason. “Zastanawiałam się jak do Ciebie dotrzeć, w jaki sposób Cię podejść, no i… w końcu wymyśliłam. Zaczaiłam się na Drew, uwiodłam go, owinęłam wokół palca. Wiedziałam, że prędzej czy później straci dla mnie głowę i zacznie przedstawiać w towarzystwie, że będzie zabierać na spotkania z przyjaciółmi, imprezy” kontynuowała zapominając o tym, co to krępacja, całkowicie popuszczając wodze wyobraźni. Zwłaszcza, że tak na dobrą sprawę już nic innego jej nie zostało. “To wszystko trwało dobre półtora roku, ale jak sam widzisz, jesteśmy tu, na oficjalnej randce, a to znaczy, że się udało. Misja wykonana” z westchnięciem opadła na drewniane krzesełko. “Skoro się pytasz, co tutaj robię… to znaczy, że z Tobą też się nie pożegnał?” ściszyła ton głosu do szeptu, a wymuszony uśmiech, który jeszcze chwilę temu widniał na jej twarzy teraz zniknął bezpowrotnie.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nic nie miało sensu, szczególnie, gdy Huck przypomniał sobie opis kobiety, która miała mu towarzyszyć. O ile opis zewnętrzny się zgadzał (choć i tak kumpel niewiele powiedział, stwierdzając, że na pewno będzie w jego typie), o tyle fakt bycia zostawioną, pragnącą pocieszenia niewiastą… kompletnie nie grał z tym, co Finley wiedział o Aimee. Zaczął podejrzewać, że Drew może sobie robi jaja i za chwilę wejdzie do Cafe Flory i będzie nabijał się z jego głupiej miny (bo taka na pewno prędko nie zeszła z twarzy Hucka), może strzeli fotkę, by posłać ją także Blake’owi z jakimś głupim dopiskiem, że ktoś tu mu chce odbić panienkę i lepiej, żeby zobaczyć tę parszywą gębę, póki trochę mu jej nie upiększy…
Ale nikt się nie pojawiał, a Hale zaczęła mówić… I z każdym słowem ciemnowłosy czuł się coraz bardziej nieswojo. Na początku uznał, że dziewczyna żartuje - w międzyczasie obserwował też kąty sali i nawet łypnął w kierunku innych stolików, czy przypadkiem nie jest w jakiejś ukrytej kamerze… - ale im Aimee się rozkręcała w tej swojej historyjce, tym jego niemrawy uśmiech całkiem zbladł, bo już nie był taki pewny, że ona się zgrywa.
- Co ty pieprzysz… Jaka misja? - zapytał lekko poirytowany, bo bynajmniej nie podobała mu się taka gierka. Że w przeszłości wyszło, że nieświadomie wymieniali się panienkami nie oznaczało, że Huck chciał podtrzymywać tę niechlubną tradycję. - Gdzie jest Drew? - zapytał, patrząc ciemnowłosej prosto w oczy. - Drew, skur...czybyku, wyłaź. To najgłupsze, co mogłeś wymyślić! - krzyknął na całą salę, mając w nosie to, że kilka osób popatrzyło na niego jak na wariata. - O jakim pożegnaniu mówisz? Kto, do cholery? - zapytał, warcząc przy tym trochę, ale ciężko mu było odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. - Aimee, gdzie jest Drew? - zapytał, decydując się wreszcie usiąść naprzeciwko dziewczyny. Zmieniła się od ostatniego razu, kiedy ją widział i chyba nie do końca zaliczyłby tę przemianę na plus, ale powstrzymał się póki co przed częstowaniem jej wynikami swoich obserwacji. Był skłonny też uwierzyć, że to złudzenie optyczne, jakiejś zniekształcenie, cień powstały w wyniku wkurzenia, które go opanowało na skutek tej randki w ciemno.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy tylko go zobaczyła, we wnętrzu jej głowy zapaliła się czerwona lampka. W przeszłości tyle słyszała o męskiej solidarności, o tym, że panowie mają swój honorowy kodeks, który do tego sytuacji nakazuje podchodzić im niesamowicie emocjonalnie, że... po prostu się przestraszyła. Nie chciała, żeby Huck jeszcze zanim uda się jej otworzyć usta wyrobił sobie na jej temat własną opinię. Z góry założył, że przyprawia Drew rogi. W dzień zgrywa przykładną dziewczynę, pięknie się uśmiecha, sprząta i gotuje obiadki, a wieczorami wpada w objęcia nieznajomych i niczego sobie nie żałuje. Stąd też jej histeryczny śmiech i nieudolna próba rozładowania napięcia.
Gdyby jednak tylko wiedziała, że pierwszą reakcją Fineya nie będzie wcale oskarżanie jej o dawanie dupy po kątach, a nerwowe rozglądanie się dookoła i pełne zniecierpliwienia nawoływanie Loudaina... Chyba wolałaby, żeby Huck puścił jej jakąś siarczystą wiązankę. Ilekroć bowiem imię ukochanego wydostawało się z jego gardła Hale czuła paskudny ucisk w żołądku i autentycznie chciało się jej płakać. Świadomość tego, że luby nie wyskoczy zza rogu łamała jej serce.
"Huck, przestań krzyczeć. Usiądź" poprosiła cichutko, posyłając mu zmęczone spojrzenie. Nie czuła się na siłach, żeby opowiadać mu o tym co się stało - zwłaszcza, że było wiele rzeczy, których sama nie rozumiała. Byli szczęśliwi, zakochani, planowali wspólną przyszłość, spodziewali się dziecka. Noc przed zniknięciem mężczyzna trzymał ją mocno w ramionach i patrząc jej prosto w oczy zapewniał o uczuciu, które nigdy nie wygaśnie. Mówił, że zależy mu na niej najbardziej na świecie, że dla ich córeczki będzie wspaniałą matką... Głupia nie zdawała sobie wtedy sprawy z tego, że to były słowa pożegnania. "To nie jest ukryta kamera. Żaden dowcip ani podstęp" zaczęła, usilnie próbując zapanować nad tonem głosu. "Nie pytaj mnie, gdzie jest Drew, bo... Nie wiem. Próbowałam go szukać, ale ewidentnie... Nie chce być znaleziony" szybkim ruchem dłoni, wytarła łzy formujące się w kącikach oczu. Za każdym razem, kiedy była już niemal pewna, że wszystkie wypłakała - okazywało się, że nie, niekoniecznie. Wciąż nie potrafi tego przeboleć i przejść nad tym do porządku dziennego. "Zanim zapytasz nie, nie pokłóciliśmy się. Nie próbowałam go zmusić do małżeństwa, nie zrobiłam niczego, co mogłoby go do tego sprowokować. Było nam ze sobą dobrze" urwala nagle. "W każdym razie... Pewnego dnia się obudziłam, a jego już nie było. Nawet się nie pożegnał, zostawił głupią kartkę" chwyciła za stojąca na stole szklankę wody i jednym łykiem opróżniła jej zawartość, skrycie żałując, że to zwykła mineralka, a nie jakiś palący przełyk, wysokoprocentowy trunek. "Chcieliśmy się spotkać z tobą, z Blakiem. Urządzić małe przyjęcie. Ogłosić, że spodziewamy się córki... Wybraliśmy już nawet imię, Huck, a on zapadł się pod ziemię. Sprawdzałam wszędzie... Trzy tygodnie później, będąc w obcym mieście, poroniłam" wbiła wzrok we własne dłonie. Ramiona trząsły się jej niemiłosiernie, przeszywające zimno zdawało się promieniować na każdą komórkę jej ciała. "Skoro wiesz już wszystko, a randka z wiadomych powodów nie skończy się w sypialni... Powinnam już chyba pójść" dodała, nieśmiało podnosząc głowę.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Usiadł, tuż po tym jak go poprosiła albo zaraz przed tym. Był kompletnie skołowany i nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć, zwłaszcza posiadając informacje, które nijak nie pasowały mu do sceny, która właśnie się rozgrywała. Tu nie miała siedzieć Aimee. W tym chaosie, zaczął rozważać, czy przypadkiem ciemnowłosa nie miała go jedynie powiadomić o tym, że jego randka się nie zjawi, bo stchórzyła albo jednak wróciła do tego swojego faceta, po którym miała się pocieszyć w ramionach Finleya. Tego się uczepił, jak tonący brzytwy, bo po Drew nie było ani widu, ani słychu, a jakoś musiał uspokoić emocje i chociaż na chwilę odzyskać równowagę.
- Niemożliwe! - w pewnym momencie wszedł jej w słowo. To był odruch. Zaprzeczenie. Ale, czy faktycznie było to takie nierealne? Zdawał sobie sprawę z tego, jakie życie prowadzi Loudain i że towarzystwo, w którym się obraca, niekoniecznie jest takim, które chciałoby się kiedykolwiek spotkać i to nawet niekoniecznie łażąc samemu po nieoświetlonych zaułkach w środku nocy. Cholera! Tylko, czy mógł wierzyć Hale? Może się pokłócili i teraz kobieta robi z niego najgorszego? Miał o to zapytać, gdy ciemnowłosa go uprzedziła, jakby czytała mu w myślach…
- Jaką kartkę? Pisał, żeby go nie szukać? Masz ją może przy sobie? - Huck zasypał Aimee pytaniami, ale nie potrafił się powstrzymać, bo miał wrażenie, że coś tu nie gra, a jemu brakuje informacji, faktów, konkretów. Poza tym Drew był jego przyjacielem, a Hale tylko jego dziewczyną, którą owszem lubił, ale miał do niej ograniczone zaufanie i dopiero odkrywał karty z jej przeszłości.
Oczy zrobiły mu się jak spodki, gdy dowiedział się o ciąży kobiety. Oparł się mocno łokciami o stolik, aż stojąca na nim cukierniczka, świeczka i wazonik ze świeżym kwiatkiem, podskoczyły. Schował twarz w dłoniach.
- Ja pierdolę… - zaklął cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem. Powoli opuścił ręce, unikając patrzenia na Hale. Słyszał jej łamiący się głos. Doskonale wiedział, że ból, który zobaczy na jej twarzy sprawi, że ciężko mu będzie racjonalnie myśleć; że on też dołączy do grona rozbitych tym nagłym zniknięciem Loudaina. Obrócił się, by dać znać kelnerowi, żeby podszedł do ich stolika.
- Nigdzie nie idziesz - poinformował i by przyklepać ten zakaz opuszczania lokalu, złapał dłoń dziewczyny, by w razie czego siłą ją przytrzymać. W tym samym czasie pojawił się kelner, więc Huck poprosił o coś mocnego i bynajmniej nie chodziło o kawę. Dwa razy, tak na początek.
Zabrał dłoń, kiedy uznał, że komunikat dotarł. Dopiero teraz popatrzył w oczy Aimee.
- Jak się… uch… - urwał, przełykając głośno ślinę. - Trzymasz się… ech… - To też mu nie pasowało. Wszystkie znane mu teksty, które stosowane były w trudnych momentach, wydawały się tak puste, wyświechtane i żałosne, że nie chciały Huckowi przejść przez gardło. - Kurwa, może jednak pójdziemy do tego łóżka, bo tam przynajmniej za wiele nie musimy rozmawiać, a efekty są zadowalające - stwierdził, kpiąc z samego siebie.
Po tym, jak otrzymali kieliszki z jakimś likierem, którego pewnie dodawano do kawy, Finley duszkiem opróżnił swój, dając znać, że dolewka mile widziana, a najlepiej, żeby zostawić im butelkę, bo szkoda fatygi…
- Co się z tobą teraz dzieje, Ai? - zapytał, by zorientować się w obecnej sytuacji dziewczyny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na pytanie o kartkę nie odpowiedziała, a przynajmniej nie na głos. Pokręciła jednak głową w błagalnym geście, aby Huck nie zadawał niewygodnych pytań i nie próbował wyciągać z niej bolesnych szczegółów. Z całą tym sytuacją, ze zniknięciem ukochanego w niewyjaśnionych okolicznościach, z utratą dziecka, nie radziła sobie najlepiej i bała się, że kolejna rozmowa o przeżytych tragediach sprawi, że rozklei się na maksa i już nigdy nie pozbiera. A przecież była młoda, miała dopiero dwadzieścia cztery lata, musiała jakoś żyć. Przynajmniej względnie funkcjonować. Nie mogła do końca swoich dni leżeć w łóżku, zawinięta w kłębek, targana żalem, smutkiem i rozpaczą.
To chyba nie jest dobry…” już miała w pośpiechu pozbierać swoje rzeczy, wstać od stolika i czym prędzej wrócić do domu, kiedy brunet nie tyle co grzecznie ją po poprosił, żeby została, a złapał ją za rękę i siłą do tego zmusił. Czemu się wcale nie dziwiła. Gdyby była na jego miejscu, gdyby to jej najlepszy przyjaciel przepadł bez słowa, nie zostawiłaby sprawy bez echa. Zrobiłaby wszystko co w swojej mocy, aby dowiedzieć się więcej. “Wybacz, nic z tego. Nie jesteś w moim typie. Silny pociąg seksualny czuję jedynie do mężczyzn, którzy mają gdzieś moje uczucia. Wykazują niezdrowe zainteresowanie używkami oraz skłonność do podejmowania kiepskich decyzji” westchnęła ciężko. Doskonale rozumiała, że Finley pójścia do łóżka nie proponuje jej na poważnie, niemniej jednak nie mogła powstrzymać się przed tak gorzkim komentarzem. Była niesamowicie zawiedziona i rozżalona. Nie zrobiła niczego źle i nie mogła tego wszystkiego zrozumieć.
Czuje się… nie ma takiego słowa, żeby opisać to jak się czuję” duszkiem wychyliła zawartość swojego kieliszka, a potem nie czekając na to aż dziennikarz zareaguje, sama chwyciła za butelkę i zarządziła dolewkę. “Za jednym zamachem straciłam dwie najbliższe i najważniejsze dla mnie osoby. To nie tak, że serce mi pękło, Huck. Mam ogromną dziurę w klatce piersiowej i nie sądzę, że kiedykolwiek uda mi się ją zalepić” wyznała, spuszczając wzrok na własne dłonie. Wszystko, byleby nie musieć mierzyć się z tym jego pełnym współczucia i politowania spojrzeniem. “Rodzice, przyjaciele… Ci, którzy wiedzą co się stało powtarzają, że powinnam zapomnieć, pójść dalej tylko jak ja mam to zrobić?” zapytała, czując narastającą gulę w gardle. Drew był - jest - miłością jej jej życia. Nie potrafiła tak po prostu o nim zapomnieć, wymazać z pamięci wspólne chwile. “Chciałabym Cię jakoś uspokoić, Huck. Zapewnić, że nie ma powodu do zmartwień. Powiedzieć, że z każdym dniem jest coraz lepiej, ale… miałeś kiedyś takie przeczucie, że powietrzu wisi coś złego?” zapytała, ściszając ton głosu tak, aby ludzie siedzący przy sąsiednich stolikach nie mogli ich usłyszeć. “Poprzednim razem, kiedy zadarł z niewłaściwymi ludźmi zostałam napadnięta i pobita do utraty przytomności. Przez parę długich tygodni nie byłam w stanie podnieść się z łóżka. Nie byliśmy wtedy razem i… boję się, że to się powtórzy… a mi nikt nie uwierzy, że nie wiem gdzie się ukrywa i że… nie będą już mieli żadnej litości” wymamrotała, po raz kolejny duszkiem opróżniając zawartość kieliszka. A potem raz jeszcze i następny.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może powinien pozwolić jej odejść, a samemu opuścić knajpę kilka kroków za nią, przy okazji spisując to miejsce na straty, bo już zawsze będzie kojarzyło mu się z tym głupim prankiem, który chciał przypisać Loudainowi. Ale jeśli Aimee mówiła prawdę i teraz porzucona przez swoją wielką miłość została na lodzie, to Huck byłby chujem, gdyby i on teraz ją zostawił. Gdzieś w międzyczasie sięgnął po komórkę, wybierając numer Drew - trochę, żeby sprawdzić ciemnowłosą, a trochę by samemu się przekonać, że kumpel znikł także i z jego radaru. Próby dodzwonienia się spełzły na niczym, bo od razu zgłaszał się automat informujący, że Loudain jest poza zasięgiem. Huck wcale by się nie zdziwił, gdyby ten numer w ogóle był już nieaktywny, ale nie powiedział tego głośno.
- Auć - stęknął, krzywiąc się przy tej reakcji, bo nie trzeba było być Sherlockiem, by wiedzieć do kogo pije Hale. Cholera, to wciąż nie mieściło mu się to w głowie, bo pamiętał jak naśmiewał się z Drew, kiedy wraz z Blakiem spotkali się na popijawie w browarze, a tu takie coś… Potrząsnął głową, licząc, że to pomoże jakoś poukładać te chaotyczne myśli, które powoli przyprawiały go o ból głowy.
Nie chciał nachalnie się w nią wpatrywać, ale też potrzebował widzieć, a nie tylko słyszeć to, co mówiła. Postanowił sobie, że będzie się oszukiwał, że sprawa nie dotyczy jego przyjaciela, a kogoś obcego, bo tylko w ten sposób uda mu się złapać choć odrobinę dystansu i jakiś hamulec, by nie zalać się w trupa w poczuciu tak wielkiego rozczarowania, które w ogóle nie powinno mieć miejsca ze strony kogoś, kogo znało się taki szmat czasu!
- Może z sercem jest jak z zębami. Wiesz, że na początku masz takie mleczne serce, a później, jak ktoś je złamie, to na jego miejscu wyrasta takie stałe, mocniejsze - powiedział, uśmiechając się z wysiłkiem. Co on pieprzył? Czy w ogóle wierzył w tę swoją teorię? Sięgnął po następną kolejkę, by nie zostać w tyle, zwłaszcza widząc jakie tempo narzuciła Aimee.
Kim on był, żeby ją pouczać, oceniać, czy jakkolwiek wpływać na jej życie? Owszem, grzebał w sprawie jej rodziców i sióstr, ale czy to dawało mu prawo, by włazić z butami też w inne sfery jej życia? Zresztą… po co mu to było? Czyż właśnie nie zniknął jeden, jak nie jedyny, łączący ich punkt wspólny?
- Nie myślałaś o tym, by gdzieś wyjechać? Podróżować? Nie sama, ale raz z jedną koleżanką, raz z drugą, może z rodzeństwem, hm? - zapytał, robiąc krótką pauzę, by uzupełnić kieliszek. - Mnie to pomogło - dodał poważnie, skupiając całą uwagę na zawartości szkła. - To pozwala zdobyć nowe ulubione miejsca, które od razu nie kojarzą nam się z… - urwał, by władować w siebie kolejną dawkę procentów - przeszłością - dokończył, niespiesznie przenosząc spojrzenie na ciemnowłosą. - Mogę ci polecić kilka miejsc na świecie - stwierdził, przenosząc wzrok na ręce dziewczyny. Powinien kazać jej przestać uzupełniać kieliszek?
Zmarszczył brwi, bo nie podobało mu się to, co usłyszał.
- Mieszkasz teraz z kimś? - zapytał, uważnie patrząc na Hale. Miał nadzieję, że jeszcze uda mu się uzyskać konkretne informacje, nim ciemnowłosa odpłynie upojona alkoholem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miał wobec niej żadnych zobowiązań. Poza kiełkującą sympatią i wspólnym grzebaniem w jej rodzinnej przeszłości nie łączyło ich zbyt wiele i tak na dobrą sprawę, Huck nie musiał tutaj wcale z nią siedzieć. Mógł się podnieść w dowolnym momencie, odwrócić na pięcie i zniknąć z zasięgu jej wzroku. Dokładnie tak samo, jak zrobił to Drew. Bez zbędnego tłumaczenia się, wchodzenia w szczegóły. Tak po prostu. A jednak wciąż siedział na krzesełku na przeciwko i próbował podnosić ją na duchu, o czym nie mówiła głośno, a cholernie to doceniała. Zwłaszcza, że obydwaj panowie znali się długo dłużej, byli ze sobą o wiele bardziej zżyci, więcej ich łączyło i pewnie Finley przez cały ten czas bił się z myślami, zastanawiając się jak pogodzić ze sobą lojalność wobec kumpla z troską o jego byłą dziewczynę, tak, żeby nie zdradzić własnych wartości?
To najlepsza rzecz jaką usłyszałam, dziękuję” spojrzała mu prosto w oczy i kiwnęła głową z wdzięcznością. Teraz wszystko widziała w ciemnych barwach, nic zdawało się nie mieć sensu, ale może brunet miał rację? Może w miejscu gigantycznej dziury na środku klatki piersiowej kiedyś wyrośnie jej nowe serce, a ona pozna kogoś wyjątkowego i znowu się zakocha? Zapomni o wszystkim tym, co przykre i złe - będzie szczęśliwa jak jeszcze nigdy przedtem. Bo przecież na to zasługiwała. Skoro on w to wierzył - ona również powinna.
Uśmiechnęła się lekko na wzmiankę o podróżach. Lubiła odwiedzać nowe zakątki, poznawać nowych ludzi, próbować nowe rzeczy i sama właściwie nie wiedziała, co jeszcze robiła w Seattle. Może więc dziennikarz miał rację, powinna była spakować walizkę i udać się gdzieś daleko. Odpocząć, odsapnąć, pozbierać myśli. Dojść do siebie, stanąć na nogi. Z dala od rzeczy, które na każdym kroku przypominały jej o Loudainie. Z dala od tego całego bałaganu, jaki za sobą zostawił były ukochany.
Myślę, że przyda mi się więcej niż kilka, ale jasne. Opowiadaj” zachęciła, znów przykładając usta do kieliszka. Kiedy zaczynała pić - ciężko się jej było oderwać. Nie było takiej ilości alkoholu, która była w stanie całkowicie okiełznać jej rozedrgane nerwy. Wlewała więc w siebie więcej i więcej, zgubnie licząc na to, że wreszcie się uda. “Nie powinnam Ci była o tym mówić. Nie przejmuj się, nic mi nie będzie” wzruszając ramionami, zbyła jego pytanie. Oficjalnie mieszkała sama, ale przez jej mieszkanie przewijało się tyle ludzi, że sama nie była już pewna. Po prostu nie chciała siedzieć w pojedynkę, otoczona jedynie własnymi myślami. Potrzebowała towarzystwa innych ludzi, tego całego szumu komunikacyjnego. “Huck… jest jeszcze jedno. Coś o czym dla odmiany powinnam Ci była powiedzieć, ale… wiesz co ale” urwała, szukając właściwych słów. “Znalazłam moje siostry, siostrę… Penelope jest tutaj, w Seattle, a Esme… Esme zmarła w zeszłym roku. Guz mózgu. Przykro mi. Pamiętam jak mówiliście, że byliście blisko” pogłaskała go po wnętrzu głowy. “Gdybyś miał ochotę… możemy odwiedzić ją razem na cmentarzu” zaproponowała cicho, dając mu czas na przetworzenie nowych informacji.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie mógł przestać zerkać na wyświetlacz odłożonej na stolik komórki, łudząc się, że dostanie powiadomienie, że telefon Drew zalogował się w sieci i dzięki temu Huck będzie mógł mu nagadać, podtopić go w morzu rozczarowania, w którym wydawało mu się, że dryfuje z Aimee. O ile on wciąż czuł dno łódki, wzmocnionej przyjaźnią i wspólnymi zgromadzonymi na przestrzeni lat wzlotami i upadkami, tak widział, że siedząca naprzeciwko ciemnowłosa właściwie nie ma już nawet brzytwy, której mogłaby się chwycić. I to, cholera, było trudne - dla niego, jako faceta, który był kulawy w sferze uczuciowej, a dodatkowo jako kumpla uciekiniera, który przecież nie powinien wątpić w jego lojalność i wierność temu, co kocha. Finley był przekonany, że skoro Drew podjął taką decyzję, to musiał mieć nóż na gardle i wybrał po prostu mniejsze zło, w sytuacji, gdzie żadna decyzja nie była kontynuacją pomyślnych starań budowania rzeczywistości taką, jaką sobie wymarzył. Czy powinien o tym powiedzieć Hale? Czy w ogóle dobrym pomysłem było nieustanne wałkowanie tematu Loudaina? Wydawało mu się, że nie i może jeszcze istniała jakaś szansa, by uratować ten wieczór, skupiając się tylko na Aimee, która już wystarczająco się wycierpiała.
Zaczął więc opowiadać: o miejscach, które skąpane w słońcu potrafiły rozgrzać ciało i duszę, o widokach, które zapierały dech w piersiach i kolorach, które aż raziły oczy przyzwyczajone do szarości Seattle. Odpływał przy tym do wspomnień, czasem nawet głupkowato się uśmiechając, gdy przypomniała mu się anegdotka związana z nieporozumieniem albo inną gafą wynikającą z nieznajomości zwyczajów, czy języka. Może nawet kilkoma podzielił się z ciemnowłosą, o ile nie wyłączyła się gdzieś w połowie jego paplaniny.
Westchnął, słysząc jej komentarz. Pokręcił głową.
- Przydałoby się, żeby ktoś wreszcie zaczął coś mówić. Dobrze, że powiedziałaś. I wcale się nie przejmuję. Nie wiem nawet, czy cię lubię, więc czemu miałbym? - zapytał zaczepnie, bo chcąc dotrzymać tempa Aimee, także i Huck chłonął alkohol jak gąbka.
Z przykrością stwierdził, że opróżnili butelkę, więc zamówił następną. I jak się okazało - dobrze zrobił, bo to, co powiedziała Hale kolejny raz go ruszyło. Zapatrzył się dość tępo w etykietę nowej flaszki, powoli tracąc ostrość widzenia zwłaszcza tego drobnego druczku, którego odczytanie normalnie nie sprawiało mu trudności.
Esme. Esme nie żyje.
- Stare dzieje - mruknął pod nosem, odsuwając się, by wyraźnie dać znać dziewczynie, że nie chce jej czułości. - Czyli rozwiązałaś sprawę. Brawo - powiedział z nutką ironii, bo jednak chciał mieć swój udział w odkrywaniu tych kart, a wydawało mu się, że Aimee świetnie poradziła sobie bez niego. Może to i lepiej, bo - jak myślał w tej chwili Huck - będą mogli się rozejść, bo pozbyli się właściwie jedynych łączących ich punktów wspólnych.
- Co dalej? - zapytał, nie precyzując, czy chodzi o sprawę rodziców Hale, czy o ich współpracę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy miała w ogóle prawo go lubić? Z jakiegoś powodu nie była tego wcale taka pewna. Może i było to głupie podejście, może dla każdej ze stron bardzo krzywdzące, ale… we wnętrzu jej głowy pokutowało jakieś takie przeświadczenie, że spotykając się z Huckiem, siedząc z nim teraz przy stoliku robi coś złego, bardzo złego. Wchodzi pomiędzy dwójkę przyjaciół, znających się od lat, a czegoś takiego jej, jako byłej już dziewczynie po prostu nie wypada. Bo co z tego, że nie stawiała Finleya pod ścianą. Nie kazała mu wybierać. Nie poddawała w wątpliwość jego lojalności Loudaina, kiedy samo to, że był teraz z nią, a nie z Drew było na swój sposób wymowne. Może za bardzo to roztrząsała i analizowała, za bardzo się przejmowała, ale cholera. Jej życie w brutalny sposób zostało wywrócone do góry nogami, a w głowie miała tak ogromny bałagan jak nigdy przedtem. Sama już nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć? Co robić? Jak żyć z tym, że to w co wierzyła obróciło się w pył, że nie zostało po tym ani śladu.
Czy to nie Ty czasem powiedziałeś, że jestem super? Taka wygadana i ciekawa? Idealna towarzyszka wyjść wszelakich?” zmyśliła na poczekaniu tylko po to, żeby sprawdzić jego reakcję. Bo chociaż nie powinni… Aimee naprawdę go lubiła i miała jakieś takie przeświadczenie, że uczucie to jest odwzajemnione, że i ona nie jest obojętna. W czysty, platoniczny, siostrzano-braterski wręcz sposób. “Nie jestem pewna, czy mogę mówić, że rozwiązałam cokolwiek. Ot, dzieło przypadku. Mój przyjaciel rozstał się z dziewczyną, nie zdążyła zabrać wszystkich rzeczy z mieszkania. Miałam odebrać swoją zgubę, zamiast teczki z własnymi dokumentami zgarnęłam te należące do niej. Po nitce do kłębka, zrobiłyśmy testy DNA i okazało się, że tak, to prawda. Przez ostatni rok praktycznie dzień w dzień widywałam się z Penelope i nie miałam najmniejszego pojęcia o tym, że to moja rodzona siostra. Brzmi trochę jak scenariusz kiepskiej telenoweli, ale… cieszę się, że ta zagadka została wyjaśniona” przyznała, kiwając głową i odkładając na stół pusty już kieliszek. Jeżeli nie chciała, żeby z kawiarni wyniesli ją do góry kopytami, musiała zrobić sobie chwilę przerwy.
Co dalej, co?” zapytała, bo nie była pewna o co chodzi, a też nie czuła się na siłach, żeby zgadywać. “Nie mam pomysłu na dalszą przyszłość, ale jeżeli chodzi o tę najbliższą… może wyjdziemy sobie na papierosa? Przydałoby mi się zaczerpnąć trochę świeżego tlenu, a przy okazji nakarmić paskudny nałóg” przyznała, uśmiechając się lekko. “No i nie obraziłabym się, gdybyśmy przestali mówić o mnie i skupili się na ciekawszych rzeczach. Na przykład na tym, co tam u Ciebie? Opowiesz mi coś?” podsunęła, przechwytując jego ciemne spojrzenie.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poznając Aimee, ba! kogokolwiek, kto był w związku (albo wyglądało, że ta relacja ku temu zmierza) z góry nie stresował się tym, że kiedykolwiek będzie musiał opowiadać się za którąkolwiek ze stron, brać jej stronę, czy jakkolwiek musieć wybierać, tym samym tracąc kontakt z tą drugą osobą. W przypadku przyjaciela i jego partnerki, to dodatkowo wydawało się najmniej prawdopodobnym scenariuszem, choć wiadomo, nie tak zgrane pary nagle przestawały nadawać na tych samych falach lub los postanowił je rozdzielić, niekoniecznie z ich woli. Tu jednak kompletny brak sygnału od Drew tylko mącił i nie pozwalał (przynajmniej w tej chwili) na stuprocentowe wierzenie Hale, choć wiarygodnie odegrała tę scenę.
- Masz mnie. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek to powiedziałem, ale cóż, to prawda, że po tych naszych kilku spotkaniach uznałem, że jesteś spoko - przyznał, unosząc ręce jak przegrany, który właśnie postanawia się poddać. - Chyba dalej tak myślę, bo to, co odpierdolił Drew nie ma znaczenia w tym, jak ciebie postrzegałem. No chyba, że to jakoś z twojej winy, ale wątpię. Loudainowi może brakuje kilku klepek, ale nie jest kretynem - mruknął, będąc pewnym tego, co sądził o druhu. - Kurwa, nie gadajmy już o tym - uciął ostatecznie temat. Przyłożył palce do skroni i powoli je rozmasował. Wydawało mu się, że nie tylko jego, ale też i Aimee męczy wałkowanie tej kwestii. Huck wiedział, że musi się z tym przespać, przepić to i może przepalić, do tego przekazać Blake’owi - nie orientował się, czy jego kuzyn jest jakkolwiek zorientowany w sprawie tej absencji (dezercji?) Drew.
Rozczarowanie oplotło Finleya jakąś dodatkową macką, tym razem zaciskając ją gdzieś na gardle, przez co musiał odkaszlnąć.
- Czyli rozwiązanie było na wyciągnięcie ręki. Patrz, jacy byliśmy ślepi - stwierdził z sarkazmem, bo to już nie pierwszy raz, kiedy czuł, że jakiś topowy temat, sprawa, która mogłaby mieć ogólnostanowy rozgłos, gdzieś przelatuje mu między palcami, oddalając go od tak bardzo wyczekiwanego sukcesu. - Jako siostra jest równie okej? Czy lepsza była w roli kumpeli? - zapytał z ciekawości, bo przecież wiadomość o pokrewieństwie nie zawsze wiązała się z fajerwerkami; istniało ryzyko niedogadania się w innej roli.
Długo nie trzeba było go namawiać, od razu poderwał się z miejsca, ruchem głowy dając znać Aimee, by poszła za nim. Trzymał się jeszcze prosto, dodatkowo był na tyle trzeźwy by kontrolować, czy ciemnowłosa równie pewnie kroczy, czy jednak przydałaby się jej podpora z jego ramienia.
Gdy wyszli, od razu poczęstował Hale papierosem, samemu również zapalając swojego. Zaciągnął się mocno, pozwalajac przy tym, by chłodne powietrze owiało mu twarz, nim wydmucha przetrzymany w płucach trujący obłok.
- Nie wiem, czy mam o czym. Przez ostatnie miesiące nawet się nie przeprowadziłem. Stuknęła mi trzydziestka i najwyraźniej stałem się starym nudziarzem - przyznał, parskając przy tym krótkim śmiechem. - Co z naszym Vegas? Jedziesz z siostrą? Odpuszczasz? - zapytał, zerkając na dziewczynę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy ona niczego nie grała. Nie musiała tego robić i szczerze? To dobrze, bo aktorką była wyjątkowo kiepską. Ze wszystkich wartości najbardziej ceniła sobie prawdę. Szczerość w związku, ale i w każdej innej dziedzinie życia, była dla niej niesamowicie ważna. Do tego stopnia, że gdy próbowała kłamać autentycznie robiło się jej słabo, niedobrze, a wyrzuty sumienia ani na moment nie dawały jej spokoju. Oczywiście, od każdej reguły jest wyjątek. Gdy była młodsza i rodzice ją pytali o to czy paliła, a ona tak przekonująco jak tylko potrafiła mówiła, że nie, nie czuła zupełnie niczego. Nawet w okolicy klatki piersiowej ją nie zakuło. Kiedy jednak podrosła, nabrała nieco więcej samoświadomości i ogłady, zmieniło się jej postrzeganie pewnych spraw. Teraz wolała nie mówić nic, aniżeli łżeć jak pies.
Ja też myślę, że jesteś “spoko” zrobiła charakterystyczny znak palcami, uśmiechając się do Finleya szeroko. Może im nie wypadało, może nie powinni byli mówić tego na głos, ale cholera. Naprawdę całkiem nieźle się ze sobą dogadywali. I byli do siebie o wiele bardziej podobni, niż mogłoby się to komuś wydawać. Zwłaszcza teraz gdy obydwoje zostali wystawieni za Loudaina. “Dobry pomysł” przyznała, kiwając głową. Rozgrzebywanie niesklejonych ran nie było mądre i… jedyne do czego mogło prowadzić to do ich zakażenia. A tego Hale jednak wolałaby uniknąć.
Hej, nie mów tak. Zrobiłeś dla mnie bardzo wiele i byłeś już naprawdę blisko. Do końca życia będę Ci wdzięczna” zapewniła, łapiąc za butelkę i polewając im po jeszcze jednym, tym razem nie w ramach desperackiego zapijania smutków, a niemego, pełnego uznania toastu. “Gdybyś miał jakiś pomysł jak spłacić dług wdzięczności, daj proszę znać. Kucharką jestem słabą, piec nie potrafię, ale gdybyś kiedyś potrzebował kogoś, kto uszyje Ci garnitur na rozdanie dziennikarskich telekamer to powiedz tylko słowo” dodała, puszczając mu oczko. Lepszego pomysłu właściwie nie widziała. “Jako siostra jest o wiele lepsza. Gdy nie wiedziałyśmy o tym, że łączy nas krew była zazdrosna o swojego faceta, a mojego najlepszego przyjaciela. Teraz jest o wiele spokojniejsza. Świetnie się dogadujemy, to dla mnie wielkie wsparcie” uśmiechnęła się leciutko na samo wspomnienie Penny. Na tym etapie życia jej obecność dla Aimee była prawdziwym prawdziwym błogosławieństwem. Bez niej by sobie po prostu nie poradziła.
Trzydziestka? Cholerka, jakbym wiedziała to przyszłabym z jakimś prezentem” zmieszała się nieco, bo urodziny to było ważne święto i zasługiwało na specjalną oprawę. “Chciałabym pojechać, może widok znajomych miejsc pobudzi nieco moją pamięć, tylko Penny… jeszcze jej nie mówiłam o naszych planach. Nie jestem pewna jak zareaguje. Rozgrzebywanie tego wszystkiego… W jej życiu w końcu wszystko się układa, jest taka szczęśliwa. Nie chcę jej tego zabierać i skazywać na ponowne przeżywanie koszmaru” westchnęła cicho. “Może pojedziemy sami? Jeśli nie czułbyś się komfortowo możemy wziąć przyzwoitkę” zaproponowała pół żartem, pół serio.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Patrząc na to jak marnie wyglądała Aimee i jak mocno przeżyła rozstanie z Drew, Huck nie był pewien, czy ma się z jej obietnicy zaśmiać, czy nad nią zapłakać, bowiem zdawał sobie sprawę, że granice ludzkiej wytrzymałości w pewnym momencie można przekroczyć. Jak daleko była od nich Hale? Trudno mu było określić, więc okazać się mogło, że wcale tak długo nie pozostanie mu wdzięczna. Zresztą on nie czuł się zwycięzcą, jego ambicja wykraczała poza marne cokolwiek, które właściwie zdarzyło się bez jego udziału, bo za przyczyną innych ludzi (spotkanie z matką Finleya). Mimo to sięgnął po ponownie pełny kieliszek i opróżnił go, by zamglić trochę jasność widzenia.
- Brzmi nieźle. Ten garnitur. Nawet jeśli to tylko pretekst, żebyś sobie mogła mnie pomacać zdejmując ze mnie miarę - stwierdził z łobuzerskim uśmiechem, uznając, że nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować jakoś poprawić sobie humor, choćby takimi zaczepkami.
Mruknął, przyjmując do wiadomości to, co ciemnowłosa mówiłą o biologicznej siostrze i kiwnął głową. Nie życzył Aimee źle, więc fakt, że tak dobrze układają się jej relacje z rodziną był całkiem pokrzepiający i jawił się jako przyjemna odmiana po niekoniecznie pomyślnych wydarzeniach ostatnich miesięcy.
Machnął ręką, bagatelizując temat urodzin.
- Coś ty. Dzień, jak co dzień. Zresztą chyba nie byliśmy tak blisko, żeby wymieniać się datami. Twoją co prawda znam… ale jak przystało na rasowego mężczyznę, mam wątpliwości, czy pamiętam, hmmm… - Poskubał się po brodzie, próbując wygrzebać w pamięci liczby związane z Hale. Był coraz bardziej wstawiony, więc to nie ułatwiało dotarcia do tej wiadomości. W końcu się poddał, unoszą ręce w geście kapitulacji.
Dotychczas nie brał pod uwagę wyjazdu z samą Aimee, dlatego ta propozycja nieco go zaskoczyła. Natomiast wzmianka o przyzwoitce wywołała szczere rozbawienie.
- Koniecznie muszę poszukać przyzwoitki. Nie będę wskazywał palcem, kto deklarował, że chętnie dobierze się do mojego garnituru… - Popatrzył na dziewczynę sugestywnie, a że tam odrobinkę przekręcił jej słowa, to tylko mały szczegół.
Chwilę jeszcze bawili się lokomotywy, próbując uformować kształty z wydmuchiwanego papierosowego dymu, w końcu jednak decydując się na ewakuację z lokalu. Obiecali sobie, że ich kontakt się nie urwie, nie zależnie, czy Vegas dojdzie do skutku i czy Drew się odnajdzie. Czas pokaże na ile była to prawda, a nie jedynie pijacka gadanina...


// ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściciel restauracji postanowił zorganizować mały, dosłownie jednodniowy event, w ramach którego został wynajęty fortepian. Jak instrument to wypadałoby by ktoś na nim zagrał! Nie po to się wydaje tyle pieniędzy, by tylko dodać ozdobę na ten jeden dzień! Zatem zostali też zaproszeni młodzi pianiści, którzy mieli zaspokoić głód piękna muzyki! Jednym z nim był, w sumie z przypadku, Lex! Przyzwyczajony do grania w filharmoniach, przed widownią, która doskonale wiedziała po co i dlaczego przychodzi w takie miejsce! Miłośnicy klasycy, cierpliwi i wyselekcjonowani słuchacze... a tu? Restauracja? No czysta chałtura! Do tego w okresie, który przecież miał być czystym urlopem od pracy dla muzyka! Nie był znany, jeszcze, w kręgach muzyków klasycznych w Seattle. Nie był rozpoznawany, ani kojarzony... Tylko zwykły zbieg okoliczności sprawił, że zagrał tego dnia! Jedne z młodych pianistów rozchorował się i trzeba było kimś załatać dziurę po nim! Znajomy znajomego kojarzył Lexa! A skoro się nudzi? Może wpaść i zarobić bonusowo! To tylko dziesięć minut grania, tak by promować muzykę klasyczną, ale nie tylko to! Kasa może nie powalała, ale pozwalała także na szansę zostania zauważonym! W końcu ten mały event był reklamowany! No właśnie! Zero minusów i same plusy! Jak nic tylko brać i cieszyć się małym urozmaiceniem w zwiedzaniu miasta!
Przyszedł do restauracji w granatowym garniturze, białej koszuli, ale bez krawata. Nie zamierzał aż tak szaleć! Był w końcu jedynie kimś na zastępstwo! Utwory, które miał zagrać znał na pamięć, tyle dobrego! Nie musiał na szybko szukać nut! Nie był przedstawiany. Nikt go nie zapowiedział. Była oczywiście informacja kto ma grać, ale jego nazwiska tam nie było. Ktoś zapomniał/ nie zdążył zmienić. Zatem jako Gregory Harrison usiadł przed fortepianem i zaczął grać. Zamknął oczy i dał się porwać muzyce. Chciał odciąć się od miejsca w którym się znajdował. Uciec od wszystkiego w muzykę.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”