WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#12

Skoro Sao była tak bardzo naiwna, że ją zapraszała, to powinna się liczyć z potężnym kacem dnia następnego. Może też moralnym, serio. Blondynka nie miała w zwyczaju jakoś specjalnie rozpaczać czy zajadać lodów i oglądać komedii romatycznych, ale musiała przyznać, że ten nagły i niespodziewany rozpad najlepszego trójkącika w Seattle trochę ją wyprowadził z równowagi.
Zwłaszcza, że te chujki małe nie były prawie obcymi osobami, tylko ludźmi, których znała praktycznie całe życie, nawet zanim się zeszli.
Pojawiła się więc przy mieszkaniu Sao uzbrojona w siatki z butelkami wódki (bo po co się bawić w pół środki) i zapewne kieszeniami zaopatrzonymi też w inne dobra.
Idioci. Luca, że tak zniknął, i że zostawił jej tylko liścik, o którym dowiedziała się z opóźnieniem.
I Eme, że miała to wszystko w dupie i nie wyrażała zainteresowania doprowadzenia kolesia do porządku... Jakby ta relacja była dotychczas dla niej tylko dobrą zabawą.
Pewnie tak nie było, ale wkurzona Virginia widziała teraz wszystko w najczarniejszych barwach i zdecydowana była zostać już tą singielką, ewentualnie rzucić się w wir romantycznych przygód.
No bo, jak nie, to nie!
Nie wiedziała jakich romantycznych przygód spodziewała się w mieszkaniu Sao, co prawda, ale równie dobrze można było zacząć od spotkania z przyjaciółką.
Zastukała więc w drzwi, a raczej poszturchała je nogą, bo ręce miała pełne zakupów. W końcu do alkoholu doszły jednak jakieś zakąski... typu chipsy.
Ostatnio zmieniony 2020-11-26, 20:05 przez Virginia Biondi, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sao uwielbiała trójkącik Virgie. Serio - czasem nawet go zazdrością, bo sama trochę chciała być w takim związku. Dlatego kiedy ta napisała, że to koniec, że Luca jest dupkiem, a Eme kretynka (Sao czytała między wierszami, ok?) to musiała jej zaproponować wspólne picie! Miała w domu jeszcze whisky, miała też zioło, a była też w posiadaniu dropsów, w razie jakby włączył im się tryb spacerowicza i postanowiły uderzyć w clubbing. Vex chyba nie było w domu, Eliota też nie, więc mają całe mieszkanie dla siebie. Wróć! Nawet jakby byli w domu to miała przecież prawo na wieczór z przyjaciółką. W każdym razie kończyła rolować kolejnego jointa kiedy usłyszała dziwne pukanie do drzwi. Odrywając niepotrzebny kawałek bletki przeszła przez pomieszczenie i otworzyła jej drzwi.
- O matko. Po co tyle zakupów? Jakbym wiedziała to bym coś zamówiła. - powiedziala biorąc od niej siatkę z alkoholem, zastanawiając się kto to wypije. Że niby one? Sao nawet nie pamiętała kiedy ostatni raz była pijana-pijana. Obiecała sobie kiedyś, po jakimś okropnym kacu, że już nigdy nie schleje się tak, że nie będzie pamiętać jak się nazywa. Ale…ale może dzisiaj będzie inaczej? W końcu Biondi została że złamanym sercem, bo te dwa debile postanowiły wypisać się z najlepszego trójkąta w Seattle. No kto normalny zostawił by Virgie? Przecież ona była urocza! Dziwna, ale urocza.
Postawiła siatkę na blacie kuchennym, wyciągając butelki z torby. Wódkę trzeba schłodzić, bo inaczej nie wchodzi, więc oczywiście zakupy powędrowały do lodówki. Teraz muszą się pocieszyć whisky i ziołem? W ogóle czy Virgie piła i paliła? Saoirse spojrzała na skręta, którego cały czas trzymała w palcach i aż jej się przypomniało pierwszy ogromny haj. Nie pamięta ile wtedy spaliła ani tym bardziej ile wypiła, ale nie była w stanie wstać z miękkiej kanapy. I rzucała dalej niż widziała, ale może to też dlatego, że oczy miała malutkie jak kamyczki. Westchnęła na to wspomnienie i umieściła lolka między wargami, nie podpalała go jednak od razu.
- Napijesz się? - spytala wyciągając szklanki z szafki, po czym odkręciła butelkę z napoczętą rudzielcą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W zasadzie, to Virgie czuła się trochę, jakby uzbroiła się na 10-cio osobową imprezę, a nie picie w duecie, to więc dużo mówiło o jej zamiarach, jak chociażby o tym, że kac jej był niestraszny.
Na pytanie Sao, uniosła nieco jedną siatkę i obkręciła ją w powietrzu.
- No przecież nie można przychodzić z pustymi rękami
Można je było na przykład wypełnić po brzegi. To bardziej podobało się Virgie. Podobało jej się też to, że Sao otworzyła jej już z jointem w ręku.
- Zaczęłaś beze mnie? - zaczepiła ją unosząc lekko brew, a potem powędrowała za nią grzecznie do kuchni.
Nie przeszkadzało jej przy tym to, że nawet nie był odpalony. Na pewno zaraz się to zmieni.
Na pytanie, które padło z ust przyjaciółki, roześmiała się, bo.... No sam fakt, że Sao w ogóle o to pytała brzmiało jak śmieszny żart. Miała przed sobą Blondi. A do tego przyszła z siatkami z wódką, jeśli jakimś cudem sam fakt bycia Virginią nie przekonywał kogoś do tego, że była chętna na picie.
I palenie.
I dobrą zabawę.
I cokolwiek.
- Naprawdę musisz pytać? Po prostu lej

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No dobra, pytanie o to czy chce alkoholu, kiedy sama przyniosła tyle, że mogliby zrobić małą imprezę, było totalnie dziwne. I głupie. Polała więc - i sobie, i jej - więcej niż sugeruje etykieta. Nie były przecież w towarzystwie sztywnych panów z wąsem. Dodała też kostki lodu, uprzednio oczywiście ja pytając czy też chce, i były gotowe na…cokolwiek się miało zdarzyć. Złapała za butelkę, swoją szklankę i przeszła na cześć z wygodniejszymi meblami, stawiając wszystko na stoliku przy kanapie.
- Wiesz kogo ostatnio widziałam? - spytala jeszcze zanim Biondi zaczęła opowiadać o zerwaniu (o ile w ogóle będzie chciała, bo może wcale nie chce o nich rozmawiać tylko zapić wspomnienie o związku) podpalając przy okazji jointa, z którego wzięła sporego bucha po czym podała Virgie fajkę pokoju. - Molly, Molly Murphy. Rozstała się z mężem. - nie była pewna, czy jej towarzyszka już się z nią widziała, czy w ogóle słyszała o całej sprawie, dlatego nie podała powodu rozstania.
- I robi przy pogrzebach. - dodała nieco zamyślona, bo do tej pory nie mogła uwierzyć że ta robi w tej samej branży co one. Ciekawe czy Murphy też ma taką Virgie, która jej nie lubi, bo kupiła zakład bez potrzebnej wiedzy. Co śmieszne dopiero teraz zaczęła się nad tym zastanawiać, wcześniej w ogóle jej to nawet nie przemknęło przez myśl. Zmrużyła oczy i upiła łyk whisky (żaden sikacz jak cos) opierając się wygodniej o oparcie kanapy.
- Właściwie to co się stało? Zawsze myślałam o waszym związku jako ten idealny. W końcu jeden facet miał aż dwie dziewczyny i to nawet nie musiał się z tym ukrywać i kombinować. - Oczywiście to nie tak, że teraz oceniała wszystkich facetów jakąś dziwna miarą tego co się widzi w necie, ale…no dobra, może troszeczkę, tak odrobinkę. Ale nie, w sumie faceci nie kryją się z tym, że ich największą fantazja to trójkącik z dwoma kobietami, Luca to miał, mógł mieć na co dzień i jeszcze zrezygnował? Dziwny jakiś. Na dodatek miał Virgie, a nie byle jakąś pusta lalę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było zaiście idiotyczne pytanie. Tak bardzo, że Virginia przez chwilę wahała się czy w ogole odpowiadać, ale cała sympatia do Sao popchnęła ją do tego, by przełknąć dumę rasowego opijusa i jednak potwierdzić, że owszem, chciała picia.
Sięgnęła więc po szklankę, ze swoich siatek wygrzebała jeszcze paczkę chipsów, a potem powędrowała za Sao, rzucając tę niebywale odżywczą i zdrową przekąskę na stolik, zaraz obok butelki. A potem rozsiadła się wygodnie na kanapie, bokiem, po turecku i posadziła sobie poduszkę dekoracyjną na kolana.
- Bidena wrzucającego do skrzynki pocztowej tonę fałszywych głosów...? - zasugerowała uczynnie, wcinając się Sao w słowo.
Ją osobiście śmieszyła ta polityczna bitewka, za którą ludzie wychodzili na ulice protestować. Jakby byli jacyś tam niecywilizowani.
Poprotestowaliby o prawa kobiet, a nie.
Nie czekała zbyt długo na opróżnianie szklanki, przechyliła ją szczodrze, odchylając nawet głowę do tyłu, żeby więcej trunku wystarczająco szybko spłynęło jej do gardła.
- Gruba Molly robi w pogrzebach? - zdziwiła się.
Kiedyś nie trawiła laski. Dzisiaj, kiedy już dawno zakopały topór wojenny, wspominała złośliwe dowcipy, które sobie nawzajem robiły z sentymentem. Piękne dziecięce lata.
- Polać jej. Za rozstania! - dodała rezolutnie, unosząc znowu szklankę i upijając kolejny łyk, bo... jak toast to toast.
- Luca to tchórz, który nie potrafił mi powiedzieć w twarz, że musi wyjechać z Seattle - prychnęła zaraz, ale w tych słowach rozbrzmiewał ton pękającego serca - A Eme dystansowała się już od jakiegoś czasu. Zresztą bez Luci to i tak nie to samo. Nie chcę o tym gadać. Nieważne.
Wzdrygnęła się na myśl o liściku, który ostatecznie podrzuciła jej nowa sąsiadka, przepraszając, że dopiero teraz.
- Przynajmniej ojciec nie ma już argumentu żeby mnie wydziedziczyć - przewróciła oczami - Muszę mu dać nowy.
To też nie była specjalnie pozytywna myśl. Martwin w końcu też zachowywał się dziwnie...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przewróciła oczami ignorując wtrącenie Virgie, bo przecież tak naprawdę to było pytanie retoryczne! Nie oczekiwała od niej odpowiedzi, przecież Saoirse mogła spotkać milion osób - no dobra nie wiem czy faktycznie mogła - więc skąd miała by akurat trafić, że Molly? Zwłaszcza, że nie widziała się z nią kupę czasu i pewnie kiedyś coś tam wspominała Biondi, że jest tak a nie inaczej.
- Gru- - urwała i machnęła ręką potakując kiwnięciem głowy. Hughes pewnie umknęło z pamięci, że Murphy była kiedyś małym pulpecikiem albo że ktokolwiek zwracał tak na to uwagę, zwłaszcza Virgie. W rzeczywistości nie wiem, czy Sao wiedziała o ich niechęci w przeszłości, bo mam sklerozę i nie pamiętam ile czasu wszystkie trzy się znały.
- Za rozstania i życie singla. - bo przecież Hughes nie rozstała się z nikim od x czasu, nie miała za bardzo ochoty na skupianie się na związkach kiedy robiła karierę czy się uczyła, a kiedy później wypłynęła sprawa ze zdradzającym tatusiem, to już w ogóle jakoś odechciało jej się w miłość.
- Co za kretyn. - skomentowała cała sprawę, kiedy V. powiedziała co chciała i ponownie się napiła. Nie rozumiała Luci jak tak mogla wyjechać i zostawić tylko liścik, zamiast spotkać się twarzą.w twarz i powiedzieć jak wygląda sprawa. Zachowanie co najmniej gowniarskie, gorszy by chyba był SMS. Chociaż sama nie wiedziała, nie chciałaby, żeby ktoś z nią zerwał ani przez wiadomość w telefonie, ani na kartce. Jedno i drugie rozwiązanie słabe.
- Zostań gwiazdą porno. - strzeliła bez namysłu zabierając jej jointa (bo chyba tylko go sobie trzymała i to wszystko) i znowu go podpaliła patrząc uważnie, by było równo - Albo zajnij się tym only fans, jak się ojciec dowie, to pewnie nie będzie zadowolony. - zaśmiala sie i zaciągnęła unosząc wzrok na nią.
- W sumie może ja bym się czymś takim zajęła. Albo jakaś sprzedaż zdjęć stop. Czasem brakuje mi karty rodziców. - zaśmiala sie, bo…żartowała? A może nie? W sumie na tik toku (i nie tylko) tyle o tym mówią, że tyle kasy można zarobić, więc może nie było to takie głupie. Zresztą czasem te najgłupsze pomysły bywały najlepszymi. - Myślisz, że się nadaje? - zapytała luźno, będąc cały czas uśmiechniętą, bo…jednak żartowała. Chyba by nie potrafiła i to nie z powodu pruderii, czy coś, tylko ona wcale nie umiała robić jakichś ładnych, po prostu. Ale może lepiej, żeby tego nie mówiła? Virgie może była i trochę dziwna, otwarta (w końcu była w związku z dwoma osobami na raz), ale nie wiedziała czy aż tak.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Blondynka nie wyobrażała sobie nazywać Murphy inaczej niż Grubą Molly. To były jeszcze pozostałości z tych sentymentalnych czasów szkolnych, kiedy tamta rzeczywiście była przy tuszy i to był wspaniały powód do tego, żeby jej nie lubić. Nawet teraz, jak Virgie już wydoroślała i została ostoją tolerancji, pewne nawyki były od niej silniejsze.
Tylko, że to już nie miało być przykre przezwisko, po prostu, nie naznaczone emocjami. Ukłon ku przeszłości.
- Nie. Nie kretyn. Nie wiem. - tchórz.
Kretynem nie był, bo pewnie doskonale wiedział, że by mu na to nie pozwoliła. W końcu mieli umowę. Trzy orgazmy = Virginia się do niego wprowadza. Były dwa. Jednego zabrakło. Czemu w tak krótkim czasie zmienił zdanie? Co było ważniejszego...?
Nie. W każdym razie....
- to bardzo dobrze, że się bał, bo złamałabym mu nos. - oznajmiła, chociaż generalnie to w życiu była daleka od łamania komukolwiek czegokolwiek.
Złamałaby mu za to duszę, to na pewno. Zdecydowanie. I zamknęła w komórce pod schodami.
Kolejnych słów Sao, Virgie słuchała z większym zainteresowaniem, ze szklanką przytkniętą do ust, jakby uważała za niepotrzebne w ogóle odkładanie jej lub odsuwanie.
- Nie kuś, Sao. Nie kuś. - zwłaszcza ta część o niezadowolonym ojcu była strasznie fascynująca, bo blondynka nie miała wcale niczego przeciwko wkurzaniu go, od kiedy coś przed nią ukrywał.
Ale równocześnie nie zamierzała robić czegoś tylko po to, żeby go zirytować. Jeśli do tego doszłaby natomiast dobra zabawa...
- Jak się wystarczająco napierdolimy, to mogę ci nawet te stopy jakoś ładnie pomalować - zażartowała - W jakieś więzienne tatuaże, podobno takie idą za więcej. - ponownie przechyliła szklankę. - Za fetyszystów!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kretyn i tchórz. Dla Sao był kretynem, że zostawił Biondi, po prostu. Zawsze uważała, że była ładna a z charakterem też nie było przecież tak źle. Co prawda zawód miała nietypowy, ale komu by to przeszkadzało? Luce przez ten cały czas nie robiło to żadnej różnicy przecież, więc nie rozumiała jego decyzji.
- Może jednak powinnaś? W sensie złamać ten nos, zastanowiłby się nad tym co robi. - przewróciła oczami, i sięgnęła po pilot (bo chyba tv był wyłączony), żeby włączyć Apple Music lub Spotify, mniejsza. Pewnie miała jedno i drugie; włączyla jakąś playlistę wygenerowana przez aplikację, zrobiła trochę głośniej, ale nie tak by ją zagłuszyć i przeszła na temat porno, OF i zdjęć stóp dla fetyszystów.
- I będę się reklamować jako więźniarka? To może od razu zacznę sprzedawać majtki, jak Piper Chapman w OITNB? - zaśmiala sie unosząc szklankę na toast i biorąc sporego łyka, a właściwie to opróżniając naczynie, bo była w tyle o kolejkę, a może nawet dwie? Od razu nalała sobie kolejną porcję, dla Virgie też i uniosła szklankę na wysokość ust, zastanawiając się nad tym wszystkim. W sensie, mieszkanie miało cienkie ściany, a ona nie miała pojęcia, czy jej współlokatorzy są w domu, chyba was, by żadne z nich nie słyszało, że ta się zastanawia nad byciem księgowa (ta piosenka została hymnem na tik toku dla ludzi trudniących się w nietypowych zawodach).
- W ogóle wiesz, że już nie mieszkam sama? - wolała ja jednak ostrzec jakby nagle Eliot lub Vex wyszli ze swoich pokoi, co by sobie nie pomyślała, że…nie wiem w sumie co, ok?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Charakterem była zajebista, ot co.
Wzruszyła ramionami, nieco niemrawo, na tą propozycję połamania nosa Luce. Na pewno nie zamierzała go lokalizować i szukać, tylko po to, żeby to zrobić. Zresztą była pacyfistką, ok? Tak w ogólnym rozrachunku. Mogła grozić, że kogoś pobije, ale tak w 99,9% przypadków jednak tego nie robiła. Nie była stworzona do bitki, co najwyżej do awanturowania się. Ok?
- Piper Chapman jest przereklamowana. - stwierdziła - Poza tym po tym serialu pewnie pełno osób wpadło na pomysł z gaciami i ceny poszły w dół - szturchnęła przyjaciółkę stopą w udo, ot tak, zaczepnie.
Opróżniła swoją szklankę, a potem natychmiast wystawiła ją w stronę Sao, najwyraźniej uznając ją za barmana tego wieczora.
- Nalewaj. Dzisiaj speedrun.
Czyli zamierzała się napierdolić, aż wszystko przestanie ją interesować. Najchętniej odpaliłaby do tego fajkę. A potem poprawiła jointem, ale głupio by było też odlecieć praktycznie natychmiast.
- Hmmm... to czemu ci inni mieszkający nie przyłączą się do picia? - uniosła brwi.
Była ostatnią osobą, która mogłaby mieć coś przeciwko towarzystwu innych ludzi. Ludzie byli zabawni. A im więcej, tym weselej. Niezależnie od dziedziny życia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona też wzruszyła ramieniem, bo może łamanie nosa jednak nie było takim genialnym pomysłem, jak myślała na początku. Co jeśli Luca okazałby się szują i ją zgłosił za napaść czy coś. I w sumie czy Virgie umiała by tak strzelić go w gębę, żeby nos mu złamać? Chyba nigdy nie widziała jej, żeby kogoś faktycznie zaatakowała, więc pewnie dlatego uznała to za zły pomysł.
- Sprzedaż gaci jest stara jak świat. A w Japonii mają vending machines z używanymi majtkami. - i sklepy z zużytymi mundurkami czy strojami z siłowni. Co prawda podanie Japonii jako przykład nie było zbyt dobre, bo nie oszukujmy się - kraj wiśni to kraj zboczeńców, którzy lubią cykac fotki dziewczynom w spódnicach od dołu, tak żeby było widać bieliznę.
Ale ogólnie zgadzała się, że Piper Chapman była przereklamowana. W sensie postać, nie była jej ulubienicą, ale nie będzie przecież teraz rozmawiać na temat serialu, który skończył się dawno temu.
- Nie wiem. Nie wiem czy są w domu tak szczerze. - przyznała próbując nasłuchiwać jakichs dźwięków z ich pokoju, ale w sumie ile razy było tak, że ich nie słyszała, a byli w domu? Pewnie kilka razy się zdarzyło - Veeex! Eliooot! - zawołała przeciągle unosząc jedną rękę do góry, jakby miało to jej w jakiś sposób pomóc. Wypiła też duszkiem zawartość szklanki i nalała więcej. Podała też Virgie jointa bo szczerze, zawsze kiedy mieszała marihuanę i alkohol to odczuwała szybciej ich działanie. Tak było też teraz. Nie przymulilo jej, ale chyba zgłodniała a oczy nieco się jej zaszkliły.
- Zjadłabym sobie pizzę. Albo tacos. Albo maczka. - a nawet te wszystkie trzy rzeczy na raz bo czemu nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No ale po tym gaciowym biznesie Piper, to więcej ludzi na to wpadło - mruknęła.
Ona sama nigdy nie myślała o sprzedawaniu gaci, i to że mógłby to być jakikolwiek biznes, zwłaszcza używanych i bez tego serialu chyba by jednak na to nie wpadła. Nawet przy całej swojej kreatywności.
- A Japonia to w ogóle jest posrana - podsumowała.
Niespecjalnie miała duże pojęcie o Azjatach, wystarczało jej to, że wszyscy wyglądali tak samo, a jakoś dziwnym trafem się jednak rozpoznawali. I ten Kpop. To było dopiero chore, zwłaszcza, że słuchane przez ludzi starszych niż dziewięciolatki...
Te słodkie, dziecięce głosiki, do których trzepali sobie dwudziestolatkowie, fuj.
- VEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEX! EEEEEEEEEEEEEEELIOOOOOOOOOOOT! - zaczęła się wydzierać w ślad za Sao, tylko na takich decybelach, że pewnie i sąsiedzi by to usłyszeli, a potem zaśmiała się głupio. - CHODŹCIE! POGRAMY W BUTELKĘ NA CAŁOWANIE!
...Virgie chyba była ostatnią osobą, która powinna komukolwiek, nawet całemu narodowi, wypominać zamiłowanie do mało dorosłych zachowań.
- Widzę, że ty wiesz, jak mnie pocieszyć - puściła oczko do Sao, odbierając od niej jointa.
Przymknęła oczy, biorąc potężnego bucha, którego następnie zatrzymała w płucach tak długo, jak mogła, zanim zaczęła mieć poczucie, że zaraz zacznie się dusić.
- To zamówmy. - rzuciła po wypuszczeniu dymu z płuc -Nie wyobrażam sobie życia bez tego
Nie precyzowała, czy bez maca, czy bez trawki, czy bez zamówień, ale wydawało jej się to dosyć oczywiste, co miała na myśli.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To znaczy ona też nie zamierza sprzedawać majtek i nawet nie pomyślała, że Virgie mogłaby pomyśleć, że ona o tym myśli. W każdym razie nie ciągnęła tematu bieliźniarskiego, bo wszystko chyba zostało powiedziane. Zajmą się stopami, dla nich nieszkodliwe (no bo przecież twarzy nie widać, nie muszą niczego nosicni to wysyłać), a fetyszysta będzie zadowolony, nie? No właśnie.
- W ogóle kraje azjatyckie - i mam na myśli te z dalekiego wschodu szczególnie - są dziwne. - w sensie nie same kraje, co po prostu ludzie; ich mentalność i zboczenia były dla niej czasem niezrozumiałe, jak wspomniane maszyny, czy kult lolitek. Do tego dziwne zboczenia typu jakieś macki, muzyka, a nawet filmy. Nie rozumiała ludzi, którzy się tym jarali, chociaż sama nie miała nic przeciwko anime.
I fakt. Wszyscy wyglądało tak samo. Gdyby Virginia powiedziała to na głos to by się z nią zgodziła, bo Sao nie rozróżniała między sobą członków BTS czy Blackpink (tylko te zespoły kojarzyła).
Zaczęła się drżeć jeszcze głośniej, a na wspomnienie butelki tylko parsknela śmiechem, bo ostatni raz grała w liceum, co nie znaczyło, że i teraz by nie zagrała, zwłaszcza że miała zamiar dzisiaj wlać w siebie taką ilość alkoholu by straciła rachubę ile wypiła.
- To może jeszcze siedem minut w niebie? - szafę miała duża, zresztą nie muszą się zamykać w garderobie a zwyczajnie w pokoju, trochę powagi, nie?
Niedorosłe zachowania czasem były fajne. I Hughes zapomniała jak bardzo.
- To zamówię. - zawtórowała i wyciągnęła telefon, żeby włączyć Uber Eats. I zamówiła wszystko co wymieniła, nie zastanawiając się czy da radę to zjeść; zresztą to był tylko pierwszy joint, niewiadomo jak będzie później, więc lepiej mieć niż nie mieć. A lubiła zimna pizzę. I HAWAJSKĄ. Zamówiła jedna, druga pewnie jakaś klasyczną, jak na przykład pepperoni, czy coś w tym stylu. - Pójdę po więcej zioła. - wstala z miejsca i zniknęła za drzwiami swojej sypialni. Zgarnęła stamtąd wszystko co potrzebowała inwroca do pokoju.
- Podobno jesteś mistrzynią w kręceniu, więc masz. - rzuciła jej grinder i bletki, a sama dolała im więcej alkoholu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mimo całego darcia mordy, jej współlokatorzy jakoś się nie spieszyli. Dziwne, skoro Virgo zaproponowała przecież nawet całowanie, a to chyba każdy lubił? Nie? Zwłaszcza takie niezobowiązujące i pod przykrywką dziecinnej gry.
- Może być cokolwiek, co uwzględnia jakieś buzi buzi - zacmokała, jakby próbowała zasymulować, co miała na myśli. - Daj spokój Sao. Te usta - dotknęła własnych warg palcem wskazującym - Potrzebują dużo czułości. Byłam w trójkąciku, pamiętasz?
Żartowała, o czym miały świadczyć jej usta, rozciągające się w głupkowatym uśmiechu. Ten uśmiech trochę zrzedł na hasło "pizza hawajska", ale w zasadzie to tylko dla zasady, bo tak naprawdę nie było smaku, którym Virgie by pogardziła.
Skoro potrafiła wciągnąć lukrecję, to da radę też z pizzą hawajską.
- Świetny pomysł - pokiwała głową, ponownie zaciągając się jointem, a za chwilę Sao wracała już z kolejną partią.
Wykazując się refleksem, który miała tylko dla rzeczy tak cennych jak dragi, złapała rzucane jej przez Sao przedmioty.
- No to patrz i się ucz.
Ułożyła sobie wszystko - zmielić, zrollować, polizać, skleić...
- Ale wiesz, że polizane zaklepane?
Chyba na razie Biondi zapomniała o tym całowaniu, a jej usta zaczęły być spragnione zupełnie czego innego. Trzeba w końcu było mieć jakieś priorytety w życiu, a u Virgie trawka stała jednak dosyć wysoko.
W zasadzie, to jak Luca miał dość trójkącika, wystarczyło żeby zażądał od niej, by rzuciła palenie. Zerwałaby z nim raz, dwa bez żadnego zawahania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zaśmiała się na to, bo nawet jeśli żartowała to może trochę racji miała. W sumie Sao nigdy nie myślała o tym w taki sposób, ale może Virgie była zwyczajnie niewyżyta? to przecież by wiele wyjaśniało, przecież takie związki jak jej wychodziły poza normę społeczną (ale nie samej Saoirse), także! Może coś było na rzeczy.
- Chyba ich nie ma. - wykrzywiła usta w podkówkę, ale tylko na chwilę, bo przecież no big deal.
Hughes nie rozumiała nagonki na pizzę hawajska, bo pizza to pizza, a jednak były gorsze toppery niż ananas. Ona na przykład nie lubiła tej z rukolą, a gdzieś się spotkała z truskawkami na tradycyjnej pizzy, a nie takiej na słodko.
- Jeśli nie skręcisz jakieś samolocika lub kwiatka, to nie mam się czego uczyć. - przyznała że śmiechem, bo akurat kręcenie miała w małym paluszku. Paliła już tyle lat, że byłby wstyd, gdyby nie umiała, chociaż szczerze mówiąc bardzo też lubiła palić z bonga, za to niespecjalnie z lufki.
Sama się też zabrała więc za kręcenie. Od lata robiła to zupełnie innym sposobem, używała też innych bletek, nie tych białych. Skruszyła susz, papierek zgięła w drugą stronę, na które wysypała zioło, palcem trochę rozłożyła po całości wcześniej przygotowany kawałek tekturki na roach ułożyła na odpowiednim miejscu i zaczęła zawijać. Na koniec polizała w miejscu gdzie był klej, ale od zewnętrznej strony i oderwała nadprogramowy kawałek bletki.
- Voila. - uniosła skręta przed twarzą Biondi zanim umieściła go między wargami i go podpaliła. - Słyszałaś o Oregonie? Podobno zalegalizowali narkotyki. - zaśmiala sie, bo w sumie wydawało jej się to nieco zabawne. Z drugiej strony nie było to takie dziwne, reszta stanów też powinna pójść ta drogą, bo to, że coś było nielegalne nie znaczyło, że problemu nie było. - To znaczy, jak masz mała ilość to nie pójdziesz do więzienia. Czy jakoś, w sumie nie czytałam tak bardzo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Virgie po prostu, jeśli miała na coś ochotę, to to robiła. Nie zastanawiała się czy wypada, jak kto na nią spojrzy... Chciała się bawić i żyć w zgodzie ze sobą. A gdzieś w tyle jej umysłu, kiełkowała i dojrzewała poważna i dorosła myśl - że ufała swojej własnej moralności na tyle, że wiedziała, iż nawet podążając za zachciankami, nikogo specjalnie nie skrzywdzi.
W końcu czego w zasadzie chciała? Kochać się, bawić, imprezować, palić trawkę i wygnać Blake'a z zakładu pogrzebowego. Nikt by na tym nie ucierpiał. None. Absolutne zero osób.
- Poczekaj. Do skręcania origami z zioła potrzebuję się najpierw trochę mocniej upalić - przestrzegła lojalnie, bo teraz, kiedy Sao wpadła na taki pomysł Virginia od razu uznała go za całkiem możliwy.
No bo przecież co było aż takiego trudnego w pozwijaniu kawałka papieru w kształt, który akurat chodził jej po głowie?
Jasne, pewnie trochę zioła by się wysypało po drodze do celu, ale... ale właśnie dlatego musiała być bardziej upalona, żeby było już jej wszystko jedno.
- Próbujesz mnie skłonić do przeprowadzki, Sao/ - uniosła brwi słysząc o Oregonie.
Raj na ziemi, kurwa jasna mać.
- Albo przynajmniej zapraszasz mnie na wakacje?
Co prawda, jak już urlopować, to wolała zdecydowanie jakąś Florydę albo inną Kalifornię, niezależnie od stanu prawnego odnośnie narkotyków, to po prostu były miejsca bardziej sprzyjające trzaskaniu się na heban na słońcu, niż Oregon.
Czyli smażeniu dupy na plaży.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”