WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie. Wiem, że to by się najlepiej sprawdziło, ale nie mogę sobie na to pozwolić. Muszę się przygotowywać do kolejnego sezonu, zacząć treningi. To jednak moja praca, a miałem zdecydowanie zbyt długą przerwę - odpowiedział po dłuższym namyśle. Skylar zdawał sobie doskonalę sprawę z faktu, że najrozsądniejszym wyjściem byłoby zdecydowanie się na zamknięty ośrodek terapeutyczny. Miał jednak nadzieję, że to nie będzie konieczne - przecież musiał skupić się przynajmniej w pewnym stopniu na swojej pracy zawodowej. Teraz miał przerwę, ale nie będzie ona trwała wiecznie - bo właśnie, mam dziecko w drodze. Nie wiem jak to będzie ze mną i Mikaelą, ale ten maluch musi mieć jak najlepsze warunki do życia - dodał z wyraźnym przekonaniem w głosie. Nie wiadomo, czy jeszcze uda im się do siebie wrócić, ale jedno było pewne - Sky nie będzie migał się od odpowiedzialności. Od wielu lat marzył o założeniu własnej rodziny, i choć teraz to wszystko wyglądało nieco pokracznie, chciał być odpowiedzialnym ojcem.
- Zapamiętam, ale liczę że to nie będzie konieczne - stwierdził, krzywiąc się przy tym jak po zjedzeniu cytryny. Chłopak przede wszystkim potrzebował opieki specjalisty, który fachowo zajmie się jego problemem.
Skylarowi było trochę wstyd, że ten wieczór potoczył się w taki sposób. Czuł się z tego powodu winny - ale z drugiej strony, Molly nie miała pojęcia o jego rozstaniu z Mikaelą i zwyczajnie chciała dobrze. Szkoda, że wyszło inaczej.
- Dzięki. Mam nadzieję, że już bardziej tego nie spieprzę - westchnął przeciągle, po czym uśmiechnął się lekko w stronę przyjaciółki. Był jej wdzięczny za to, że zdecydowała się tego wysłuchać i jak do tej pory, jeszcze go nie rozszarpała - zamawiamy coś jeszcze? Czy może chcesz już wracać do domu? - zerknął na nią niepewnie. Jemu osobiście niezbyt chciało się wracać do pustego mieszkania, w którym jak zwykle nie będzie potrafił znaleźć sobie miejsca.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Dobrze byłoby gdybyś nie wracał do pustego domu tylko ciągle miał jakieś zajęcie. – wszystko rozpatrywała próbując jakoś wejść w buty mężczyzny siedzącego po drugiej stronie stolika ale wcale to nie było takie łatwe. Choć Molly uważała siebie za osobę słabą to nigdy nie popadła w żadne uzależnienie. Popalała jak większość, piła tyle na ile miała ochotę – bywały weekendy kończące się dopiero w środę jak i długie miesiące kiedy nie miała w ustach nawet kropli alkoholu. Z narkotykami też miała przyjemność obcować ale nigdy nie były to dragi, które aplikuje się bezpośrednio do krwioobiegu bo na samą myśl o strzykawce i samodzielnym zastrzyku robiło jej się słabo.
– Chociaż uważaj na siebie skoro dawno nie trenowałeś. Masz dużo powodów do rozkojarzenia a o wypadek nie trudno – powędrowała spojrzeniem na wyraźnie zmarnowanego przyjaciela nie chcąc już dłużej przy nim wzdychać. Wszystko co powiedziała wiedział sam doskonale i był świadomy ciążących na nim obowiązków i odpowiedzialności. Problem był głębszy a Molly nie miała ani wykształcenia ani doświadczenia w rozmowach z osobami uzależnionymi więc to raczej koniec prawienia morałów. Wszystko zależało od niego, koniec, kropka.
– Dobre podejście Sky – pokiwała głową przysuwając jedyną kartę jaka leżała na stoliku.
– Wiesz, że mam czarne poczucie humoru i nie mogę się powstrzymać – bardziej się nie da tego spierdolić – oczywiście, że się dało bo zawsze może być gorzej. – Takie wypady z Tobą ze trzy razy w tygodniu skończyłyby się moją nadwagą. Co oni nam tu jeszcze mogą dać – przeleciała wzrokiem po spisie dobroci. – Krewetki i jakieś krążki cebulowe z sosem? – oczywiście na głębokim tłuszczu, chrupkie, tłuste i takie mega mniam…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Może na zimę znajdę sobie jakieś nowe hobby - stwierdził z rozbawieniem. Tak naprawdę poza motocyklami, które stanowiły największą pasję Skylara od lat szczenięcych, chłopak nie potrafił znaleźć sobie drugiej, podobnie silnej zajawki. Teraz będzie zmuszony zająć się czymkolwiek, co odwróci jego uwagę od chęci upijania się każdego wieczoru.
Sky nigdy nie uważał siebie za słabego człowieka, i prawdopodobnie tutaj tkwił największy błąd. Do tej pory bagatelizował fakt, że mógłby być uzależniony od alkoholu, pomimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi na to właśnie wskazywały. Poza tym, nie miał w zasadzie żadnych innych uzależnień. Nawet nie próbował. Nigdy nie miał w ustach papierosa, a od narkotyków trzymał się na dystans, mimo że niejednokrotnie miał już okazję ich spróbować, ponieważ klubowi koledzy używali sobie w najlepsze. Pomijając ogromną słabość, jaką niewątpliwie był nałóg alkoholowy, Skylar zawsze był bardzo ambitny i uważał, że sportowiec nie powinien uciekać w używki. Trochę śmierdziało to hipokryzją, ale cóż...
- Tak, wiem. Chociaż jeśli chodzi o motocross, tam nie istnieje coś takiego jak rozwaga - wzruszył ramionami. Sporty motocyklowe ogólnie należały do wysoko ryzykownych. Wielu zawodników straciło przy tym nie tylko sprawność, ale także i życie. Skylar jednak doskonale wiedział, na co się pisze i chciał to kontynuować, nawet jeśli nieustannie czyhało na niego widmo kontuzji.
- No nie wiem...Zawsze może być gorzej - stwierdził, wzdychając przy tym ciężko, jednak zaraz znów się uśmiechnął. W pełni akceptował czarne, wisielcze poczucie humoru Molly, ponieważ nierzadko sam takowym dysponował - następnym razem umówimy się do jakiejś fit wegańskiej knajpki - spojrzał na nią śmiertelnie poważnym wzrokiem, choć wiedział doskonale że to nie był zbyt trafiony pomysł. Wyszliby stamtąd głodni i sfrustrowani, jako że oboje - jak dało się dziś zauważyć - woleli jednak posiłek, w którym mięso znajduje się na pierwszym planie - dobra, niech będzie. Jeżeli chcesz jeszcze coś do tego wypić, to śmiało - dodał tylko, nie przestając się przy tym uśmiechać, chociaż powodów do tego uśmiechu nie miał właściwie wcale.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Tak, wspinaczkę górską – przewróciła teatralnie oczami chcąc jednocześnie uświadomić mu bardzo ważną rzecz. Mianowicie wypadałoby zadbać o poczucie bezpieczeństwa i w miarę rozsądne zachowanie. Nikt mu nie kazał grywać w szachy ale ściganie się jednośladem było bardzo niebezpieczne i dla równowagi warto iść w drugą stronę. Tak żeby odreagować. – Zajmij się fotografią, nie wiem, ryby może zaczniesz łowić na zamarzniętym jeziorze – zaczęła wyliczać czekając albo na pewnym protest albo na chociażby najmniejszy grymas uśmiechu.
– Ty już niedługo będziesz miał hobby kolego – pieluchy – zakasłała cicho posyłając mężczyźnie iście diabelski uśmiech. Zakładając, że wszystko potoczy się według przewidywań wróżki M. gdy na świecie pojawi się małe, rozdarte… dziecko, wówczas ciężko o organizację czasu na własne przyjemności. Ale do tego jeszcze daleka droga więc zima 2020/21 należała do Sky.
– Myślę, że kiedy Mikaeli przejdzie największy wkurw to byłoby miło gdybyś ją gdzieś zabrał. Albo coś kupił – i nie chodzi o żadne przekupstwo tylko o miły gest świadczący o chęci sprawienia przyjemności drugiej osobie. Oczywiście zależy jak odbierze to ona bo Molly tego rodzaju niespodzianki kochała.
– Jakie wegańskie knajpki. Chyba oszalałeś – spojrzała na niego poważnie wzdrygając się na samą myśl o tym całym wege szaleństwie. Okej, raz, czy dwa z ciekawości można spróbować ale Murphy nie wyobrażała sobie życia bez mięsa. Bez różnicy czy mowa o wędlinach czy obiadach. To prawdziwe, krwiożercze zwierzę a nie jakaś antylopa z równin.
Kochała czerwone i już.
– Oj nie, nie… jedno wino to i tak dużo – Molly zaczepiał przechodzącą kelnerkę domawiając dania, które figurowały w karcie. Ich przygotowanie powinno zająć chwilę więc należało zrobić dla nich miejsce. – Która godzina? – zapytała zerkając na pozbawiony nadgarstka zegarek. Zapomniała go – dziwne.
– Już czuję, że w nocy czekają mnie wycieczki po wodę do kuchni. Zaczyna mnie suszyć – skrzywiła się wiedząc, że alkohol odwadnia i to już się zaczęło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie, to raczej nie dla mnie - odparł, zanosząc się przy tym śmiechem. Żadne z tych zainteresowań zdecydowanie nie odpowiadałoby chłopakowi na dłuższą metę. Może z wyjątkiem wspinaczki - o to raczej mógłby się pokusić, zwłaszcza że to również dyscyplina sportu wpisująca się w określenie ekstremalnej. Ze Skylarem było już po prostu tak, że kochał ryzyko i nie potrafił się bez niego obejść. Przecież na motocyklu również można organizować sobie powolne, relaksujące przejażdżki - a on? Jeżeli w grę nie wchodziło przedzieranie się jednośladem przez trudne nawierzchnie przy ekstremalnych warunkach lub szaleńcze ściganie przeciwników po skomplikowanym torze, jazda na motocyklu nie wydawała się już tak samo ekscytująca.
- Fuj. Ziomek wysłał mi jakiś czas temu mema z dzieckiem obsranym po same plecy. Paskudztwo - stwierdził, krzywiąc się przy tym okropnie, ale... To właśnie go wkrótce czekało. Najwyższy czas się z tym pogodzić. Sama wizja posiadania dziecka, wychowywanie go, do tej pory wiązało się Sky'owi jedynie z tymi pozytywnymi skojarzeniami, kompletnie zapominał że to oznaczało także śmierdzące pieluchy, bałagan w domu i ubrania obrzygane mlekiem, które się dziecku ulało - pomyślę o tym. Jakieś kwiaty, błyskotkę, i takie inne duperele? - spojrzał na Molly zagubionym wzrokiem, bo co jak co, ale Woffinden nigdy nie był mistrzem w kupowaniu prezentów dla ukochanej kobiety.
- Przestań, wege jest teraz bardzo w modzie - podpuszczał ją jeszcze przez chwilę, śmiejąc przy tym pod nosem. Koniec końców, sam Skylar również nie wybrałby tego typu restauracji, wolał jednak omijać takie z daleka. Posiłek bez mięsa to żaden posiłek - jest dopiero po ósmej - dodał, spoglądając na swój zegarek. O tym elemencie garderoby Skylar rzadko zapominał.
- To zamówimy jeszcze coś do picia. Bez procentów - powiedział po dłuższej chwili milczenia. Kto jak kto, ale Sky doskonale wiedział z jak uciążliwymi objawami dla człowieka wiązał się kac. Wolał jednak nie komentować tego zbyt szeroko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Pewnie, że nie dla Ciebie. Dla Ciebie musi być coś co grozi utratą zdrowia, kalectwem trwałym lub śmiercią - prychnęła pod nosem ze świadomością, że są osoby uzależnione od adrenaliny i właśnie z kimś takim przyszło jej spędzać wieczór. Czy to źle, czy dobrze… nie jej oceniać.
– Uuu – skrzywiła się na samą wizję kupy ciągnącej się przez połowę pleców. – Może na pieluchy własnego dziecka patrzy się inaczej niż na, no wiesz… cudze? – uniosła jedną brew do góry za cholerę nie wiedząc czy właśnie tak to działa ale instynkt podpowiadał jej, że lepiej przedstawiać rodzicielstwo w samych superlatywach niż obnażać całą masę minusów. Bo brzydko pachnące pieluchy to jedno a nieprzespane noce, choroby, jakieś ząbkowania, upadki i ryk bez powodu to drugie. No i kolki oczywiście.
Ale masz przejebane chłopcze…
– Ej młody jesteś, wyśpisz się na zaś i dasz radę – świetnie gdyby to tak faktycznie działało. Gdyby człowiek miał baterie, które można naładować a jeszcze lepiej wymieniać. Niestety nie ma tak dobrze a efekty braku snu szybko odbijają się na twarzy w postaci worków pod oczami. – Nie wiem czy Miki jest typem sroki – zaczęła nie spuszczając wzroku z rozmówcy. - To znaczy czy lubi błyskotki czy biżuteria jest jej zupełnie obojętna. Ja osobiście kocham wszystko co się świeci. Asekuracyjnie możesz kupić jakieś kolczyki. Kobietka w sklepie Ci doradzi. – bo głupio było kupić jakiś pierścionek skoro wielce prawdopodobne, że jego była (przyszła) dziewczyna niebawem pewnie spuchnie bo organizm zatrzyma wodę.
Uroki bycia w ciąży.
– A co mnie to obchodzi – nadal obstawała przy swoim a ten głupi miał z niej niezły ubaw. – Nie będę vege ani eko na siłę – skrzyżowała ręce na piersiach niemal obrażona tym, że można ją posądzić o takie fanaberie.
– Wodę… czystą wodę przez „o” nie przez „ó” – uśmiechnęła się odpuszczając fochy z powodu braku mięsa a w niedługim czasie na stole pojawiły się krewetki, krążki, sosy w porcelanowych pojemniczkach i wspomniana wcześniej woda. –Będę miała wyrzuty sumienia – capnęła dużą krewetkę odrywając niepotrzebny pancerzyk i zanurzyła ją w sosie do krążków. To będzie pycha…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie inaczej - przyznał po chwili, przywdziewając na twarz rozbrajający, ale także nieco niepokojący uśmiech. To nie było jednak tak, że Skylar celowo lubił robić sobie krzywdę i zaliczać kolejne upadki - to po prostu było wpisane w jego profesję i czasem trudno było tego uniknąć - jeden lekarz zostawił sobie kiedyś zdjęcie mojej ręki po prześwietleniu. Podobno nigdy nie widział tak skomplikowanego złamania - dodał z nieukrywaną dumą, choć w gruncie rzeczy wcale nie było się czym chwalić - jak już kiedyś pójdę do piachu, boję się że odkopią mnie jakieś świry z wykrywaczami metali - stwierdził, śmiejąc się przy tym pod nosem. Skylar zdążył wszak dorobić się kilku śrub w wyniku paru poważnych kontuzji. To zawsze jakiś zarobek dla takiego zbieracza.
- Zobaczymy za kilka miesięcy - powiedział dość ponuro, bo nie sądził, aby smród wydobywający się z pieluch własnego dziecka różnił się czymkolwiek od każdego innego. Na razie sobie z tego żartował, płacz nadejdzie później - gdy trzeba będzie przetrwać wszystkie dziecięce problemy i dolegliwości. Zdecydowanie miał przesrane.
- Właściwie to też nie wiem - wstyd było się przyznać, ale Skylar nigdy nie wnikał w takie sprawy - ale jedno jest pewne, jej nigdy nie imponowała kasa. To będzie musiało być coś skromnego, ale ładnego - poniekąd głośno myślał. Był wdzięczny za wszystkie podpowiedzi ze strony Molly. Babski punkt widzenia miał tutaj szczególne znaczenie, zwłaszcza że Sky naprawdę był dość nieporadny jeśli chodzi o kupowanie prezentów.
- Kiedyś słyszałem, że owoce morza to nie mięso - ciągnął temat, nadal bezczelnie nabijając się z przyjaciółki. Jak zwykle sprawiało mu to sporo frajdy, choć wiele przy tym ryzykował. Kobieca złość potrafi być wyjątkowo nieokiełznana.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Akurat tak się składa, że mój dobry kumpel jest lekarzem. Pracuje w szpitalu. I całkiem serio jeśli kiedyś będziesz potrzebował jakiejś pomocy to dzwoń – sporym niedociągnięciem informacyjnym był fakt, że Molly nie wiedziała, w którym dokładnie szpitalu pracuje Monty ale w tej branży najpewniej każdy zna każdego i zawsze by jakoś pomógł. To znaczy powiedział, że to znajomy jego znajomej i… ? nie każdy wiedział dokładnie co ów wiedza miałaby zmienić ale większość wmawiała sobie, że po takiej akcji otrzyma lepszą opiekę. Pewnie guzik prawda a mimo to sama Murphy szybko powoływałaby się na jakieś znajomości. – Jeśli wściekła Miki pochowa Cię nie na cmentarzu a gdzieś na zalesionym pagórku pod pierwszym lepszym drzewem to jest na to spora szansa – nie ma to jak kopać dołek przez pół nocy w nadziei, że odnalazło się jakieś cenne monety a zamiast nich wydobyć kość udową z dwiema śrubami. Rozczarowanie roku.
– A co sądzisz o wspólnych wakacjach? Nie dość, że odpoczniecie to jeszcze spędzicie czas razem, tylko we dwójkę. O tej porze roku możesz jechać gdzieś gdzie jest ciepło ale nie gorąco. No i oczywiście lekarz musi wypowiedzieć się co do lotu. Nie wiem jak jest z tym w ciąży – wzruszyła ramionami bo to, że była kobietą nie było jednoznaczne z tym, że posiadała wszelką wiedzę dotyczącą jedynie kobiecych spraw/problemów. Owszem, pomysłów miała sporo i jeśli chociaż jeden okaże się trafiony to niewątpliwie sprawi jej to radość.
Lubiła pomagać. Czasem…
Jakoś tak wyszło, że „niechcący” szturchnęła go w nogę pod stołem. – Sorry – uśmiechnęła się milutko wcinając drugą, dużą krewetkę. – Czym przyjechałeś? Autem czy uberem? – pierwsza oznaka, że Murphy szuka wygodnego transportu. Z niewiadomych przyczyn nieszczególnie przepadała za taksówkami. Najpewniej to kwestia bycia wygodnym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Być może jest to niezwykle utarty frazes, jednakże Cameron nawet w najśmielszych snach nie przypuszczał, że jego życie potoczy się właśnie w ten sposób. Decydując się na pozostanie w New Haven, niemalże przekreślił swoje dotychczasowe życie w Seattle, zupełnie jakby odcięcie się od przeszłości było niemalże naturalną koleją rzeczy, czymś prostym jak zaparzenie herbaty i oczywistym jak oddychanie. Z perspektywy czasu przekonał się jednak, że nie tylko urocze miasteczko w stanie Connecticut, było czymś, czego winien był nie brać za pewnik. Małżeństwo, które traktował jak fundament swego jestestwa, zniknęło równie szybko, co się zaczęło. Cała lekkomyślność, którą z siebie dobył, gdy przed sześcioma laty powiedział sakramentalne tak, kobiecie, która znał od niespełna roku, do teraz uderzało go w najmniej spodziewanych momentach. Rozczarowanie, które czuł względem samego siebie, niejednokrotnie skutkowało serią nieprzespanych nocy. Rozsądny, opanowany i ze stoickim spokojem analizujący każde za i przeciw. Taki był od dziecka. Czemu, więc pozwolił sobie na tak wiele głupstw? Trudno powiedzieć, ale za to jednego był pewien. Gdyby nie ten niewinny i pozornie nieistotny telefon od przyjaciela ze studenckich czasów, Cameron wciąż tkwiłby w marazmie, w który to sam się wpędził. Można, więc powiedzieć, że Fergus ściągnąwszy go na nowo do Seattle, równocześnie przywrócił mu dawny spokój ducha. Zrobił tak wiele, równocześnie ograniczając swe działania do zaledwie kilku gestów. Słowa wsparcia, w końcu zaowocowały współpracą. A kilka lat później, Alderidge mógł z radością i bezsprzeczną dumą, przyjąć od przyjaciela ofertę pracy w jego świeżo otwartej kancelarii. Czemu, więc nie świętować? W tym Cameron zdecydowanie doszedł do mistrzowskiej wprawy. Każdy pretekst był dobry do rozpieszczania samego siebie, do umilania sobie ponurej rutyny dnia codziennego. Tak, więc Homer. Knajpka, do której oferty miał szczególną słabość. Czemu, więc nie zarazić miłością do niej towarzysza codziennych sądowych wojaży, Fergusa?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trzeba na wstępie ustalić jedno - Fergus wprost uwielbiał Camerona, którego traktował niekiedy jak młodszego brata. Od dnia, w którym poznali się na uczelni, nadzwyczajnie szybko stworzyli między sobą nić porozumienia. W wielu kwestiach byli cholernie podobni; dumni posiadacze przerażającej niektórych ambicji objawiającej się nie tylko w obranej przez nich ścieżce kariery. Pomijając już fakt, iż Alderidge był obecny przy jego pierwszym poważnym zawodzie miłosnym i dzielnie go w tym całym bagnie wspierał.
I ogromnie ucieszył się, kiedy Cameron postanowił za jego namową powrócić do Seattle. Początkowo zatrudnił się w tej samej firmie, a dopiero z niecały rok temu jako jeden z pierwszych dołączył do Fergusa w jego prywatnej kancelarii. Bezsprzecznie obecność Cama pomogła mu jakoś przetrwać początkowy chaos związany z własnym biznesem i to zapewne czyniło z niego wiecznego dłużnika. Dlatego też bez chwili zawahania zgodził się na wspólny wypad do restauracji po pracy. Niestety musieli spotkać się już na miejscu, ponieważ Fergusa niespodziewanie zaskoczyła sterta papierów na biurku do ogarnięcia przed wyjściem. Takie uroki prowadzenia kancelarii i ciągłego braku kompetentnych pracowników do zatrudnienia. Na szczęście powoli miejsca się zapełniały - małymi kroczkami do przodu?
- Mam zgadywać czemu akurat tutaj? - przywitał przyjaciela pytaniem, rozglądając się powoli po lokalu dość ciekawie wyglądającym lokalu. Nie przypominał sobie żadnej wcześniejszej wizyty akurat w tym miejscu, co tym bardziej pobudziło jego ciekawość. Dodatkowo nigdy nie był przeciwny odkrywaniu nowych knajpek... a co do dopiero w takim towarzystwie! Nie zdążyli wymienić się powitalnymi uprzejmościami, ponieważ pojawiła się kelnerka, która uprzejmie wskazała im jeden z wolnych stolików. - Polecasz coś? - Szczęśliwie założył, iż Cameron był już zaznajomiony z menu restauracji i sam będzie mógł zapełnić pusty żołądek czymś przepysznym. Jeszcze chwila a zacznie mu paskudnie burczeć w brzuchu - tego zdecydowanie wolał uniknąć! Z drugiej strony większość pozycji w daniach głównych wydawała się naprawdę zachęcająca, więc bez starachu zaryzykowałby z jedną z nich.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak, z pewnością relacja łącząca Camerona i Fergusa była w pewnym sensie wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Szczególnie zaskakujące było to, iż znajomość rozwinęła się w okresie studiów, kiedy to Alderidge zdecydowanie nie miał szczęścia do zjednywania sobie ludzi. Indywidualista, skoncentrowany tylko i wyłącznie na sobie nie był najlepszym materiałem na dobrego przyjaciela. Brunet jako osoba dość specyficzna i nieco oschła nieczęsto, więc spotykał się z ciepłym przyjęciem, które co ciekawe spotkało go ze strony Athertona. Z dnia na dzień stali się naprawdę zgranym duetem, którego częścią Cameron szczęśliwie był po dziś dzień. Z resztą gdyby nie pomocna dłoń przyjaciela, brunet z pewnością nie wyszedłby z taką łatwością z dołka, w który to wpadł po rozstaniu.
-Możesz zgadywać.- wzruszył ramionami, bo ostatecznie czemu miałby tego nie zrobić? Trzeba trenować szare komórki, a Cameron z całą pewnością nie chciał odbierać przyjacielowi tej niezaprzeczalnie wyjątkowej okazji do wykazania się biegłą umiejętnością stosowania dedukcji. - Po prostu lubię to miejsce, mają całkiem niezłe menu.- dodał jednak po kilku minutach, dochodząc do wniosku, że nie ma sensu urządzać klubu dyskusyjnego w miejscu, które to odwiedzał tak często. Kelnerka i tak patrzyła na niego dziwnie, jak gdyby z kilometra wyczuwała jego upierdliwość i pedantyzm. -Drinki, ale to chyba nie najlepsza pora. Chyba że w pakiecie w grę wchodzi dzień wolny?-zażartował, ale nie planował, póki co zaprzyjaźniać się z kartą win i innych upośledzających jego błędnik trunków. Miał masę pracy, której ani myślał przekładać na następny dzień. Taki typ.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Od tego są w końcu przyjaciele? Z czasem coraz łatwiej odróżniało się tych prawdziwych od osób trzymających się blisko wyłącznie wtedy, kiedy było im z tym wygodnie. Gdy przestawali czerpać korzyści z takiej relacji, po prostu przepadali po złapaniu lepszej okazji. I szczerze? Po dłuższym zastanowieniu... było to ogromnie wyzwalające uczucie! Z tego powodu darzył wielkim szacunkiem wszystkie prawdziwe przyjaźnie, które udało mu się w życiu zawrzeć - przykładowo właśnie taka z Cameronem. Dodatkowo nie zrobił przecież nic więcej, czego sam Cam nie zrobił wcześniej dla niego. Przyjaciel wspierał go za to pod koniec studenckich lat, gdy to on leczył złamane serce po pierwszej poważniejszej miłości. Teraz tylko zamienili się rolami - niestety! Wcale nie uważał, że powtarzanie tej historii było swego rodzaju spłaceniem długu, gdyż nigdy nie życzyłby czegoś podobnego bliskiej osobie.
- Jakaś kelnerka wpadła Ci w oko i przyprowadziłeś mnie jako wsparcie? - wywrócił oczami, zgadując tak, jak zasugerował mu przyjaciel. Zdawał sobie sprawę, że jego strzał był zapewne ogromnie niecelny. Dlatego pozwolił sobie powiedzieć to bardziej w formie żartu, a nie prawdziwego spostrzeżenia.
- Mam nadzieję, bo strasznie zgłodniałem. Ostatnio przybyło tyle spraw, że nie miałem dzisiaj nawet czasu krótką przerwę. Tak się kończy zatrudnianie niekompetentnych osób... gdybym tylko wiedział, że tyle przy tym roboty! - Czy wtedy faktycznie nie zdecydowałby się na otwarcie własnej kancelarii? Istniało spore prawdopodobieństwo, że zastanowiłby się dość porządnie i przemyślał jeszcze raz wszystkie negatywne aspekty zarządzania takim biznesem. - Czemu nie? Powoli zaczynam myśleć, iż chwila wakacji mi nie zaszkodzi. A dobrze wiesz, jakie mam zdanie na temat pracy... - Kiedy już taki potencjalny pracoholik powoli marzył o jakimś relaksie niezwiązanym z kancelarią, to naprawdę coś musiało znaczyć!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez jej głowę przebijała się sieć nierówno poskładanych myśli. Naderwanych strzępów, z których niewiele można było ułożyć, a na pewno nie wywnioskować gdzie popełniła błąd, który doprowadził ją do tego miejsca. Nie. Nie do tej knajpy. Ani nie, nie chodziło o towarzystwo. To akurat było najlepsze co mogło ją spotkać, poza permanentnym banem na Tinderze, który łudziła się, że kiedyś dostanie. Bezskutecznie. Jak widać ów stulejarzy nie brakowało, a im prędzej było do wlepienia czerwonej kartki, której i tak nigdy nie dostawali.
Mogła się też nie zgodzić. Użyć tych niewielkich pokładów asertywności, które gnieździły się pod jej białą jak kartka skórą. Ale zbyt często w konfrontacji wychodziło na jaw, że Linden Krzyzanowski bała się jej używać, w obawie, że urazi tego kogoś kto chce dla niej dobrze. Dlatego jako dziecko na imprezy rodzinne chodziła ubrana w gryzące koronki, a na zakończenie szkoły dała sobie zrobić tą durną fryzurę, w której wyglądała jak wyrośnięta pięciolatka.
- Och... - mruknęła tylko, próbując nadążyć jakoś za przyjaciółką. Chociaż nie była wychowywana w Ciemnogrodzie, miała wrażenie, że określenie boomer niejako odnosi się do jej osoby. Przez lata, które spędziła kształcąc się na weterynarza, nie miała okazji zapoznać się z obowiązującymi trendami w świecie podrywu online, raczej idąc na żywioł, co w ostatnim czasie.... Cóż. Trzeba przyznać, że zegar biologiczny nie oszczędzał nikogo. - Czyliiii... Te wszystkie propozycje wspólnych podróży, to zwykłe kopiuj wklej? - upewniła się, czując jak czubki jej uszu zaczynają się czerwienić. - Teraz to pytanie o sporty nabiera sensu - biorąc pod uwagę fakt, że ze sportem miała tyle samo wspólnego co z fizyką kwantową. Chociaż co nieco potrafiła, nigdy nie miała się za żadną sportsmankę. Już na samym starcie prawdopodobnie zwaliłaby sobie ciężarek na stopę, a sztangą połamała żebra. Albo mostek. Albo to nad czym powinna zawisnąć.
- Nie wiem czy to ze mną coś nie tak, czy serio teraz Tinder to siedlisko kutafotek, ale mam wrażenie, ze większość z nich wysyła tylko swoje penisy. Chryste. Jakby to jeszcze były jakieś estetyczne zdjęcia, ale na Boga... To są PENISY. To raczej nigdy nie jest ładne - skrzywiła się, gestykulując tak żywo, że na jej policzkach też pojawiły się różowe wypieki. Nie żeby męskie przyrodzenie jej nie interesowało, ale co innego jest zajrzeć w cudze majtki w trakcie udanej randki, a co innego zostać zaatakowanym nim z zaskoczenia!
<center>...</center>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Beacon Hill”