WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Założyła duże, czarne okulary Celine, wysiadając z samochodu z pomocą Alexa. Poprawiła płaszcz i kaszmirowy, duży szal. Nic dziwnego, że i tak marzła. Sukienka była nieco nieprzyzwoita jak na pogrzeb. Obserwowała wszystkich, upewniając się, że ochrona jest na miejscu. Słyszała te wszystkie konspiracyjne szepty. Nie tylko Alex był zaniepokojony. Atmosfera gęstła, szczególnie, że jej ojciec nie pojawił się na pogrzebie. Nie mógł? Nie chciał? Nikt nie śmiał zapytać. Erin uważała to za błąd. Powinien się zjawić, by zademonstrować siłę i niezłomność. Tymczasem, wysłał ją.
Eleanor, witaj. – przywitała się nagle z jakąś starszą kobietą, przerywając ostatnie czy stwierdzenie Alexa. Krótkie pocałunki w policzek, a potem krok w tył. – Gdzie zgubiłaś Petera? – zapytała z troską i uśmiechem. I dosłownie jak feniks z popiołu, Peter pojawił się za ich plecami. Wysoki, szczupły mężczyzna. Silnie zarysowane kości policzkowe i siwe, krótkie włosy. Miał okulary, w srebrnych, wąskich oprawkach. Biała koszula, z nieco zbyt wykrochmalonym kołnierzem, czarny wąski krawat i - zapewne od Ermenegildo Zegna - czarny garnitur.
Peter, miło Cię widzieć. – przywitała się z uśmiechniętym mężczyzną. – Alex, pozwól, że Ci przedstawię. Peter Goldberg. Chyba nie zdradzę żadnej narodowej tajemnicy jeśli wspomnę, że Peter jest dyrektorem National Clandestine Service. – uśmiechnęła się uroczo. – Alex jest moim bliskim przyjacielem. Prowadzi interesy w Seattle. – wszystko było 'pół słówkami'.
Wychodzicie już? – zapytała spokojnie. W końcu, złapała Eleanor, gdy ta wycofywała się do tylnych rzędów. Kobieta pokiwała głową i napomknęła coś o chorym wnuku. Erin ze zbolałą miną życzyła mu oczywiście dużo zdrowia. Powiedziała, że dzieci muszą szczególnie uważać w tych niecodziennych, nieco zwariowanych czasach. I tak, Erin miała twarz zakrytą czarną maseczką. Pandemia to pandemia!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No cóż, nie trwało długo, samochód też ograniczał, no i uroczystość. Po wszystkim Alex naprawdę zasłużył na nagrodę za to, żę stanął na wysokości zadania.
Jedyne, czego Jackson nie lubił w tego typu uroczystościach, to cała masa wazniaków, którzy musieli wypełnić kurtuazyjne konwenanse. Każdy się z każdym witał, wymieniał udawane uprzejmości. Erin była w tym mistrzem, d pewnego stopnia bawiło to mężczyznę, bo im milej się do kogoś zwracała, tym bardziej jadem ociekały jej słowa, ale zbyt wiele tego typu wymian zdań słyszał, by dalej czerpać z tego przyjemność. Ile można?
- Miło poznać - stwierdził krótko, ale darował sobie dalszą wylewność. Bo ja zapomniałem, czy ten dyrektor został kupiony, czy jest w organizacji. Ja tego nie wiem, Alex tego nie wie, ale naprawimy to, jak śpiewał Grubson. Odprowadził parę wzrokiem.
- On pracuje dla nas? Z nami? Jaki jest układ? - dopytał jeszcze raz przyglądając się mężczyźnie. Takie białe kołnierzyki były najgorsze. Najbardziej, zdaniem Jacksona, nieprzewidywalne - Clinton wspomniał, że nawiązał jakiś kontakt z gościem z CIA. Nie podał mi nigdy nazwiska, po pogrzebie zamierzam jechać do jego domu nim wróci rodzina z pogrzebu - w 'drukarni' wszystko zostało spalone, a jak nie spłonęło do końca to zalała to woda. Ostatnia nadzieja że w domu znajdzie coś przydatnego, ale po śmierci pełno tam było żałobników. Teraz, po ceremonii, ich nie będzie - Masz jakieś wieści o tym, czy ten gość wypuszczony w RPA wrócił w końcu do kraju? - zapytał jeszcze, ale dalszą dyskusję przerwało pojawienie się dwóch mężczyzny, którzy wymienili kilka zdań z Erin i poszli dalej. Alex cierpliwie czekał za odpowiedzią.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chyba nie powinnam rozmawiać z Tobą o pracy podczas i przed seksem. – skarciła go wręcz. – Skup się na słowach: to dyrektor... – to słowo wybitnie zaakcentowała. – National Clandestine Service. – spojrzała na niego z uśmiechem. Nawet lekko się wychyliła, żeby pocałować go w policzek. Tak, to był nie kto inny, jak Dyrektor. Zarząd organizacji składał się nie tylko z przestępców widniejących na liście najbardziej poszukiwanych. Wedle wiedzy Erin, znajdował się tam rzeczony Dyrektor, ale także długoletni, choć już w stanie spoczynku, doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. obrony narodowej. Był tam też prezes międzynarodowej korporacji, bazującej w Dolinie Krzemowej. Oraz parę innych dusz.
I nie podoba mi się, że wychodzą. Mam nadzieję, że nie znika z pola minowego przed detonacją. – fakt, było to podejrzane. Dyrektor opuszczał ceremonię. Ale chyba nie był jeszcze tak bezczelny, żeby dokonywać jakiegoś przewrotu przy takiej publiczności? Większość zebranych tu ludzi miała uzbrojonych ochroniarzy.
Nie planuj za wiele, Alex. Przede mną bardzo pracowity tydzień. – powiedziała spokojnie, uśmiechając się do pary mężczyzn przechodzących obok nich. Oboje wysocy, dobrze opaleni - starannie zaczesane włosy, lśniące białe zęby. Napewno byli parą, o czym pewnie Erin wiedziała. Może to jej fryzjer? Kto wie. Nie warto zagłębiać się aż w takie szczegóły.
A będę potrzebowała pomocy. Więc ogarnij wszystkie swoje sprawy tutaj jak najszybciej. – miała na myśli interesy w Seattle. Potrzebowała zaufanych ludzi. Skoro ojciec nie brał spraw w swoje ręce, to Erin go wyręczy. A może taki był cel całej tej zabawy? Raymond przez wiele lat był w Organizacji. Jako członek zarządu, a teraz jego przewodniczący. Był wprawnym graczem a ostatnio? Przez myśl nawet jej przeszło, że podupadł na zdrowiu. Ale nie miała nikogo, z kim mogłaby o tym szczerze porozmawiać. No, może była jedna osoba. Mr. Joker, który w rzeczywistości był niską, bardzo filigranową kobietą o silnie zarysowanych zmarszczkach i ciemno szarych, prostych włosach. Była kimś w rodzaju - asystentki? Sekretarki? Która przeszła na emeryturę i załatwiała tylko najważniejsze sprawy. Potrafiła zorganizować szpital polowy w sercu pustyni i niezapomniane lody waniliowe z migdałami.
Wrócił. – skinęła głową. – Jego ciało zostało wyłowione u wybrzeży San Francisco. – tutaj należy się skupić na geografii. Jak bowiem, z Afryki trafił do wybrzeży San Francisco? Prądy morskie raczej nie przeniosłyby ciała przez całą kulę ziemską. W pewnym momencie ochroniarz podszedł do Erin, wręczając jej telefon.
Przecież to oczywiste. – mruknęła, podając telefon z powrotem. Ochroniarz pytająco zerknął na Alexa. Na wyświetlaczu były zdjęcia trzech uczestników pogrzebu - agentów FBI, działających incognito.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Okej. Teraz do niego dotarło i tylko dzięki bardzo dużej liczbie lat (trzy razy przeredagowywałem to zdanie, aby nie użyć 'latom'. I teraz wygooglowałem i okazuje się, że jest to poprawna forma. Brzmi jednak paskudnie, zostajemy przy obecnej wersji) powtrzymał odruch by się odwrócić i spojrzeć na odchodzącego Petera z cisnącym się na usta komentarzem zawierającym na pewno słowo skurwysyn. Cóż, pod latarną najciemniej, prawda? Pseudonim Dyrektor gdy jest się takim człowiekiem... zbyt oczywiste by wzbudzić podejrzenia.
- Po prostu uwielbiam to, że trzeba się go będzie pozbyć a piastuje wysokie publiczne stanowisko. Ale będzie syf - aż dziw, że powstrzymał się przed dodaniem od siebie bardziej wulgarnych słów. Mimowolnie, gdy Erin wspomniała o potencjalnym wybuchu, obejrzał najbliższe sąsiedztwo. Żadnych pozostawionych bagaży, od trumny byli wystarczająco daleko, bukiety kwiatów... jeszcze kontrolnie przyjrzał się twarzom. Mniej więcej połowę kojarzył, reszta wyglądała zwyczajnie. Szanse na zamachowca samobójcę? Minimalne.
- Ile mam czasu? - nie dyskutował, bo po co? Ton był wystarczająco poważny, połączył to z problemem Dyrektora. Mu też wadził, chciał czym prędzej pozbyć się tej przeszkody - Rewelacja. A tak się starałem. Cóż, chyba na tym koniec jeżeli chodzi o miłość w stosunku do CIA - słowo miłość przepełnione było ironią, to oczywiste. Tak samo jak agenci na takiej imprezie - Cóż, jest ich tylko trzech. Zastanawiam się, czy jakoś nie napuścić FBI na CIA i nasz dyrektorski problem... - powiedział cicho do kobiety. Ot, cicha, dyskretna burza mózgów. Nie był wcale przekonany do słuszności tego pomysłu, ale wypadało rozważyć różne opcje.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

36 godzin. – powiedziała spokojnie. – Wtedy spotkamy się na lotnisku pod miastem. – pokazała małą przestrzeń między palcem wskazującym, a kciukiem.
Dyrektor zajmuje się konkretną jednostką organizacyjną w CIA. Jego stanowisko zostało odtajnione dopiero parę lat temu. – tak w ramach ciekawostek, nazwiska ówcześnie urzędujących dyrektorów tej komórki CIA do 2012 roku nie były ujawniane. Dopiero nowa polityka odtajniania i przejrzystości, zmusiła prezydenta do wprowadzenia zmian konstytucyjnych. Chociaż, nie jestem pewna czy było to zapisane w konstytucji czy innym ważnym dokumencie o obronności kraju.
Jest w stanie uciszyć FBI jednym telefonem. – pokręciła głową. Poza tym, trzech agentów było pewnie marnymi mróweczkami, które badały powiązania zmarłego z fałszowaniem banknotów. Nie mieli żadnych dowodów, a główny podejrzany leżał właśnie w trumnie, niczym dobrze spieczony kawałek bekonu. Prędzej można by napuścić na niego CIA. W końcu, wątpię aby otwarcie kierował Organizacją, siedząc za szklanym biurkiem w głównej siedzibie CIA w Waszyngtonie.
Wiąże się z nim wiele problemów. Zlikwidowanie dyrektora CIA to poważny problem. Możemy narobić zbyt wiele hałasu. A z drugiej strony, bez silnych dowodów, nie możemy zamordować kogoś, kto siedzi w zarządzie Organizacji od dekad. – to skrót myślowy. Ale Dyrektor był tam niemal od samego początku. Zamordowanie go, mogłoby źle wpłynąć na morale pozostałych członków z rady nadzorczej. Nie potrzebna nam wojna domowa i rozpad Organizacji. To spowodowało by istną lawinę problemów.
Sprawę Dyrektora załatwimy w drodze do... który kraj nie ma umowy ekstradycyjnej ze Stanami Zjednoczonymi? – to jakiś test? Nie, szczere pytanie. Musiała przygotować coś w rodzaju centrum dowodzenia. W kraju, który można namierzyć, ale z którym nie ma żadnej umowy pozwalającej na zbrojne działania Stanów Zjednoczonych.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Interesująca ciekawostka i z tego co pamiętam ze szkoły, to w USA to prawa federalne (czy też te ogólnokrajowe) są dopisywane jako poprawki do konstytucji, ale nie będę się z nikim o to spierać.
- Tych gości z FBI na pewno, a ja miałem na myśli kogoś wyżej - przecież to oczywiste, że goście którzy w terenie szpiegują zmarłego gangstera są najniżej w hierarchii, ale tak jak CIA, tak i FBI miała ludzi wyżej postawionych. I kontakty w FBI organizacja też miała. W każdym razie ton Alexa nie był natarczywy, bardzo spokojny i... obojętny? Nie zdradzał frustracji sytuacją, starał się sprawiać wrażenie - przez rozglądanie się, kiwanie głową gdy ktoś ich mijał - że ta pogawędka, którą odbywają nie dotyczy niczego szczególnego. - Wypadki chodzą po ludziach - chyba jednak nici z koncepcji zachowania spokoju. Wyglądało na to, że klamka zapadła i mężczyzna musi zostać zlikwidowany, pozostaje tylko kwestia sposobu. Wypadek samochodowy? Napad, gdy on akurat będzie w pobliżu? Strzelanina? Otrucie? Alex zdecydowanie bardziej preferował rozwiązania siłowe i działające na wyobraźnie. ALe pewnie dlatego zajmował się tylko interesami na zachodnim wybrzeżu a nie w skali kraju czy też kontynentów. - Jeżeli ktoś działa na szkodę organizacji, to nie będzie to żaden problem. Trzeba wyrywać chwasty, oboje to wiemy. Nikt nie pozwoli, by ktoś bruździł w tak dobrze działającej maszynie. Każdy to zrozumie - tylko Alex mówiąc to nie wiedział, czy Dyrektor działa na szkodę całej Organizacji, czy tylko kogoś, kogo uważa za niewygodnego. W przypadku wojny domowej, której obawiała się Erin, istotne było nie to po czyjej stronie jest racja, a kto ma więcej sojuszników.
- Na pewno afrykańskie i azjatyckie. Może Kuba z tych najbliżej nas? Sprawdzę to. - odpowiedział bo sam pewności nie miał. Ja, po researchu, dodam, że w grę wchodzi albo jakieś państwo na półwyspie indochińskim albo... Andora. - Stawiałbym na azję. Rożnica doby, ale nie ryzykowałbym zadymy z jakimś afrykańskim watażką, na nich zdecydowanie nie można liczyć. Nigdy. - powiedzmy, że podczas pobytu w RPA robili mały interes z miejscowym 'księciem podziemia' i nie była to transakcja na poziomie. - Coś mam zorganizować, czy wystarczy ci tylko moje towarzystwo?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jedną z ważnych cech przydatności Petera jest fakt, że trzyma w garści cały departament obrony. FBI będą merdać ogonem i lizać mu buty, jak tylko skinie małym palcem. – powiedziała, z uśmiechem kompletnie niepasującym do wypowiedzi. Po sekundzie jednak wyjaśnił się, bowiem Erin uniosła rękę, witając się z kolejnymi przechodzącymi osobami. Krótka pogawędka o dzieciach, o nieobecnej żonie i mnóstwie obowiązków w pracy. Jakim cudem ona zapamiętywała wszystkie imiona żon, córek, synów?
Gdyby chodziło tylko o wyeliminowanie go, dawno bym to zrobiła. – obejrzała się przez ramię, ściągając nieco brwi. – Zostawiła Ci ślad szminki na lewym policzku. – zauważyła, wyciągając chusteczkę i podając ją Alexowi. Mógł sam się tego pozbyć. Nie widzę nic szczególnego, gdy kobieta próbuje zmyć szminkę ze skóry ukochanego! To raczej gest matczyny, który nie ma nic pociągającego w sobie!
Chodzi o to, że Dyrektor ma wielu... przyjaciół w zarządzie organizacji. I nie działa jawnie na naszą niekorzyść. Nie mam żadnych niepodważalnych dowodów, że to on stoi za całym tym bałaganem. – Peter był bliskim przyjacielem wielu osób z Organizacji. Nie tylko z samego zarządu, ale też z niższych szczebli - wciąż bogatych i wpływowych. Poza tym jego pozycja w CIA była też bardzo przydatna.
Wypuszczając go z rąk, możemy też spuścić ze smyczy FBI, CIA, a nawet wojsko. – westchnęła cicho. Ludzie, włącznie z rodziną, zaczynali się rozchodzić. Erin w końcu obróciła się przodem do Alexa. – Ale próby łagodnego załatwienia spraw w ogóle się nie sprawdziły, a Peter robi się coraz bardziej bezczelny. Dlatego po najbliższej akcji, skupimy się na nim. – uśmiechnęła się pokrzepiająco. Zamierzała uderzyć tam, gdzie najbardziej zaboli. Bynajmniej, nie mówię tu o rodzinie.
Nie, nie można. Jeden do dzisiaj planuje odrąbać mi głowę. – wzruszyła lekko ramionami. – Azja brzmi przyjaźnie. Dawno nie jadłam dobrej azjatyckiej kuchni, a poza tym... jutro będzie transport zwłok do Chin. Zabierzemy się przy okazji. – oczywiście, że nie będą lecieć z trumną na fotelu obok. To skóry myślowy!
Właściwie przydałoby nam się... parę damskich palców. – pomachała lekko dłonią, prezentując swoje zgrabne, smukle palce. – Tylko nie okaleczaj niewinnej kobiety. Ot, jakieś świeże zwłoki. Tylko zapakuj je w lód. Muszą być możliwie najświeższe. Kobieta... między 30-35 rokiem życia, zadbana. – dziwna prośba. Ale w stylu Erin!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak tylko dodam, że nijak nie mógł widzieć jej uśmiechów skoro miała maseczkę. Grzecznie, ze znudzeniem na twarzy - uznajmy, że Alex bardzo swobodnie podchodził do tematu w takich miejscach i kompletnie nie myślał o tego typu zabezpieczeniach - To bardzo urocze z twojej strony Erin... planujesz w najbliższym czasie zmienić się w kurę domową, piec mi ciasto jagodowe i cofnąć się w czasie do lat pięćdziesiątych? - tak, zdecydowanie sobie zakpił z tego troskliwego gestu. Gdyby nie miejsce, to na pewno właśnie łapałby ją za tyłek.
- Jacyś nasi wrogowie? - skoro służby porządku, jakiegokolwiek, nie wchodziły w grę, może warto spróbować z kimś, kto nie ma skrupułów. Nie myślał o Interpolu, bo oni pewnie wiele by dali za informacje, które posiadał Peter. Tak głośno sobie dyskutując jasne stało się, że facet musi zginąć. I to najlepiej czym prędzej.
- Niech i tak będzie, Azja - akurat Alex myślał o jednym z tych mniejszych państw, niekoniecznie Chinach, ale przecież nie będzie się o to spierać, możliwe że przy okazji będzie chciała ogranąć jakieś interesy w Pekinie, czy okolicach, a na Tajwanie czy Birmie nie mieli czego szukać. I jakkolwiek prośba nie była dla niego czymś niezwykłym to... - A nei lepiej zabrać taką z nami? I załatwić sprawę na miejscu? Dużo łatwiej, prościej, mniej problemów, i ryzyka. Mało to jest tutaj idiotek, które zechcą się wybrać do Chin na wycieczkę? - pewnie i w samych Chinach znaleźliby jakąś kobietę o europejskiej urodzie w tym przedziale wiekowym, ale pośród morza żółtków. ALex się rozejrzał, cmentarz był prawie pusty - Jestem lekko zawiedziony tym, że nic tutaj się nie wydarzyło. Albo Peter nie spodziewał się nas tutaj albo nie jest taki cwany jak myślał... - dopiero teraz, gdy w zasadzie dookoła nich pozostali tylko grabarze zakopujący świeży grób oraz ludzie z obsługi sprzątajacy po ceremonii (plus resztki ochrony plus panowie z FBI) Alex przysunął się do Erin bliżej. Stał tuż przed nią, niemalże ocierał się o nią. Gdyby miała większy biust, to mógłby go czuć na swoim torsie. Przy czym, bardzo lubił jej obecny - Jedziesz ze mną do domu Clintona? Muszę poszukać, czy znajdę tam coś ciekawego, a przy okazji zdążysz mi opowiedzieć co tam knujesz... - głowę miał lekko pochyloną i z tego wszystkiego nie odmówił sobie lekkiego uniesienia podbródka kobiety do góry.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lubisz ciasto jagodowe? Będę pamiętać. – mruknęła tylko, ignorując jego zaczepki. Typowy Alex! Zawsze chwytał się najdrobniejszego, najmniej istotnego elementu i próbował ją zdenerwować? Sama nie wiedziała jaki miał cel? Ale tym razem była zbyt skupiona na gościach, by wchodzić w drobne (choć urocze) utarczki słowne.
Jest to jakaś metoda. Ale należałoby raczej obarczyć ich winą, aniżeli nasłać. Mało jest desperatów, którzy chcą dokonać zamachu na dyrektora CIA. – cóż, nie był dyrektorem całego CIA. Ledwie małej komórki, która była tam umieszczona. Ale jego stanowisko było bezsprzecznie jednym z najważniejszych. Poza tym, miał spore wpływy. I wiele osób z przestępczego świata, domyśliłoby się, że jego informacje i wiedza są wiele warte. Jedynym rozwiązaniem byli religijni ekstremiści, którzy szczerze nienawidzą Stanów Zjednoczonych. To było jakieś rozwiązanie. Erin nawet pokiwała głową z uznaniem. Niemniej, zamierzała uderzyć już za dwa dni. Pierwsza wbita szpilka nie musiała być śmiertelna - ale miała boleć.
Możesz to załatwić na miejscu. Nie ma to dla mnie znaczenia. – machnęła nonszalancko ręką. Nie ważne środki, ważny jest efekt. Miała mu podać na tacy cały plan, nawet do takiej drobnostki? Nie był dzieckiem!
Peter częściowo jest uwiązany tymi samymi argumentami, które powstrzymują nas przed jego likwidacją. Nie może nas otwarcie zamordować. Tak jak i on, my mamy wiele przyjaciół w Organizacji. – Peter chciał przejąć dowodzenie, a nie rozsierdzić najpotężniejszych przestępców świata i wprowadzić chaos w działanie Organizacji.
To zależy. – powiedziała spokojnie. – Czy zaproponujesz mi szybki seks w drodze do jego domu? Albo przynajmniej po przeszukaniu. Rozumiem, że nie powinniśmy teraz tracić czasu. – zmrużyła nieco oczy. – I podejrzewam, że powinniśmy dotrzeć tam zmyślnie. Aby agenci FBI nie doczepili się do nas jak rzep psiego ogona. – wzruszyła lekko ramionami, unosząc lekko podbródek. W końcu jednak ruszyli w stronę parkingu. Erin wciąż miała w ręku telefon, na którym wybrała jakiś numer. Dobrą pamięć miała!
George? Zaczynamy. Nadal jest pod obserwacją? – zapytała spokojnie. – Zaczniecie akcję jak ja będę już w powietrzu. Wykorzystajcie najbliższy transport panien młodych. – dodała tylko, po czym się rozłączyła, oddając komórkę ochroniarzowi.
George przesyła gorące pozdrowienia. Jest pewien, że bardzo się za nim stęskniłeś. – ujęła Alexa pod ramię. Te cmentarne ścieżki nie były idealnym gruntem pod jej wypolerowane, wysokie szpilki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Miła odmiana przy twoim pedantyzmie - odpowiedział uznając, że są kwita między jego uwagą o byciu kurą domową a tym teraz. Przy czym na swoją obronę na pewno miał to, że bez wiedzy do czego Erin potrzebuje tych palców, czy też dłoni nie był w najlepszej sytuacji. Zostawmy to jednak za sobą.
- Wszystko się może zdarzyć, nie lubisz niespodzianek? - zaśmiał się pod nosem bo on sam za nimi nie przepadał, to fakt, taka branża. Czy coś takiego planował? Szybki seks nigdy nie był planowany, nie przez niego, przy czym skoro takie ziarno zostało już zasiane... ujmijmy to tak, że w tej materii Alex mógłby być metaforą biblijnej żyznej ziemi, okej? - Nie sądzę, aby agenci FBI byli dla nas problemem. Przyjechaliśmy tutaj twoją limuzyną, spędziliśmy urocze chwile na pogrzebie, teraz jedziemy dalej. Wątpię, by jechali za nami. - odpowiedział spokojnie, ale ruszył wraz z Erin i słuchał co ciekawego ma do powiedzenia - Nie mógłbym być szczęśliwszy - przewrócił oczami i wsiedli do limuzyny. Agenci FBI, wbrew temu co sądził Alex, jednak za nimi ruszyli, ale to nie był problem, w końcu nie mogli siedzieć im na ogonie. Dlatego nieopodal domu Alexa samochód na parę sekund się zatrzymał, Erin z Jacksonem opuścili limuzynę, która momentalnie odjechała. Pojazd federalnych jechał dalej, a po krótkim spacerze znaleźli się w podziemnym parkingu, gdzie wsiedli do Aston Martina Alexa. To nim udali się pod dom Clintona. Tak jak spodziewał się Jackson, był pusty, rodzina tkwiła pewnie na dalszej części programu żałobnego, a że był to dość stary dom, a Rogers nie wprowadził tu żadnych udziwnień... przy pomocy wytrycha Jackson otworzył zamek - Biorąc pod uwagę jak łatwo poszło nic dziwnego, że ktoś go sprzątnął - prychnął pod nosem, ale gdy już byli w środku. Światło zapalone. Dom był... zwyczajny. Nie ma co się tutaj rozpisywać - Możesz albo pomóc albo podążać za mną i mówić mi co zamierzasz zrobić. Co ma ogarnąć Georgie, co planujemy zrobić w Azji, jak zamierzamy rozwiązać problem Petera... - zagadnął, a jeszcze nim ruszył w głąb pomieszczeń to przyciągnął Erin i pocałował agresywnie w usta, z dużym wykorzystaniem języka - To na zachęte, aby ci go rozwiązać. - puścił jej jeszcze oczko i zaczął od najbardziej oczywistego miejsca: pomieszczenia będącego gabinetem. Siadł za biurkiem i zaczął przetrząsać szuflady.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Clinton był wybitny w swoim fachu, nie bagatelizuj jego sprytu. – powiedziała spokojnie. Clinton był najzwyczajniejszym mężczyzną pod słońcem. Uroczy, choć nieco bezczelny staruszek z łysiną. Zawsze nosił koszulę w kratę, z krótkim rękawem. Beżowe albo jakieś oliwkowo zielone spodnie, które nie pamiętały już dobrze zaprasowanego kantu i skórzany pasek - ściśle podtrzymujący zaokrąglony brzuch. Miał też okulary o grubych oprawkach i dziwne: zawsze nosił bawełnianą chusteczkę. Niby pozostałość po eleganckich latach, ale wciąż - nieco obrzydliwa. Clinton miał niesamowitego nosa do ukrywania rzeczy. Nie zdziwiłaby się, gdyby to na strachu, pod obluzowaną deską trzymał cenne dokumenty. Człowiek starej daty, pewnie nie ufał sejfom, szufladom, ani telefonom komórkowym.
Wypłaciliśmy rodzinie Clintona spore odszkodowanie. A przynajmniej oni sądzą, że to z ubezpieczenia. – westchnęła, patrząc na rodzinną fotografię. Lubiła Clintona. Nagle Alex ją przyciągnął, a ona chyba odruchowo złapała go za - tyłek. Przez dobrą chwilę nie pozwalała mu się odsunąć, a na koniec delikatnie oblizała górną wargę. Mruknęła nawet, zadowolona ze znajomego smaku.
Georgie ma sfinalizować porwanie. – powiedziała beznamiętnie. W gabinecie otwierała kolejne szafki. Znalazła rachunki z lat osiemdziesiątych. Lekko w zdziwieniu uniosła brwi, kręcąc głową. – Dyrektor, a przynajmniej tak nam się wydaje, doprowadził FBI do aresztowania prawnika mojego ojca. Musimy go wydostać z więzienia. Jest zbyt cenny żeby go zamordować i zbyt dużo wie, żeby zostawić go w więzieniu. – był w areszcie. Ale należało go wyciągnąć przed rozprawą.
Dał nam znać, że zatrzymali go pod byle pretekstem. Ale podczas przesłuchań, próbują wyciągnąć informacje o ojcu. I dziwnym trafem, podobno interesuje się tym CIA. – wzruszyła lekko ramionami. Otworzyła jakiś klaser, z zabytkowymi monetami. Pokiwała głową z uznaniem. Pokaźna i chyba wartościowa kolekcja.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To, że był wybitny to wiem. Reszta pozostawała wiele do życzenia, wierz mi - może to jego retro-nerdowski wizerunek, może spokojne usposobienie, ale to Alex miał z nim dużo do czynienia i wiedział, że facet nie należał do gości z obsesją na punkcie bezpieczeństwa i kontroli. Wielokorotnie to właśnie Alex musiał myśleć za dwóch, przypominać, ostrzegać. Raz nawet doszło do rękoczynów. Jak widać, to wszystko na nic. Oficjalne policyjne śledztwo stwierdziło zwykły nieszczęśliwy wypadek, Organizacja jeszcze nic nie ustalilła, ale Alex był pewien, że ktoś - Clinton najprawdopodobniej - dał dupy. I dlatego dzisiaj wącha kwiatki od spodu.
Zdzielił Erin po łapach.
- Nie zapędzasz się kotku? - trochę ją poskromił gdy strzepnął jej dłoń z własnych pośladków. Bez tłumu gapiów oraz co bardizej narwanych ochroniarzy można było nieco zmienić sposób zachowywania się na taki, który jemu najbardziej odpowiadał - Czyli Pan prawnik przeniesie się ze swoją działalnością do Chin. Doskonale, to chyba jedno z niewielu miejsc, gdzie Wujek Sam nie może robić, czego mu się podoba... ja pierdolę - Alex skrzywił się bo w jednej z szuflad biurka znalazł starą sztuczną szczękę Clintona. Nie, nie ukrył tutaj obrzydzenia - A te kobiece palce? Chcesz sfingować własną śmierć? - póki co nie był w stanie połączyć kropek między kobietą, a porwaniem prawnika. W między czasie odpalił stojący na biurku komputer, ale to co zobaczył na pulpicie - Nie, tu na pewno go nie będzie... - zrezygnował a w jednej z szuflad natrafił na szufladę z podwójnym dnem. Jakieś proszki, naturalnie broń, niewielki notes. Sięgnął po niego, kilka, może kilkanaście luźnych kartek wypadło i 'poleciało pod biurko. Jackson, przeglądając pozostałe w notesie strony nogami próbował wyciągnąć luźne kartki, ale chyba poza pognieceniem ich i wkopaniem głębiej nic nie zdziałał - Mogłabyś? - rzucił kartkując notes. Wyleciały pierwsze strony, te z tyłu, zapisane później, były całe. Alex zaczął pomrukiwać, jakby zaczynał coś rozumieć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wcale, a wcale. – odpowiedziała z szelmowskim uśmiechem, gdy tak brutalnie i bezdusznie stracił jej zgrabne dłonie z jego - równie zgrabnego - pośladka. Jeszcze zanim się odsunął, krótki całus w bok jego szyi. Ot, należało jej się! Jak psu buda, za przeproszeniem! To zresztą bardzo trafne porównanie, biorąc pod uwagę jak często Alex się nad nią znęcał.
Sfingowanie własnej śmierci? – pokiwała głową z uznaniem. – To mogłoby być nawet zabawne. Zamieszkałabym na małej wyspie, obsługiwana przez seksownych, opalonych mężczyzn z silnie zarysowaną linią szczęki. – przyznała mu rację! To był dobry plan. Miał kilka małych defektów. Obawiam się, że kurier tam nie dojeżdzał. Wolała robić zakupy internetowo, nie przepadała za tłumami turystów, nawet w ekskluzywnych butikach. Ale czy DHL albo FedEx dowiozą jej zamówione ubrania na wyspę? Marne szanse.
Ale nie, to nie będą moje palce. Porwiemy córkę gubernatora Kalifornii. Tam go przetrzymują. – powiedziała spokojnie. – Nie zamierzam niszczyć jej życia, jest pianistką. Ale ojciec powinien dostać parę odciętych palców, żeby odpowiednio podnieść mu ciśnienie. – ależ była łaskawa. Niemniej, była g gotowa okaleczyć dziewczynę, jeśli jej ojciec zbyt długo będzie zwlekał z decyzją o wypuszczeniu aresztowanego. Czy Alex sądził, że spróbują odbić prawnika? Nie, niestety - nie mieli okazji. Musieliby czekać do rozpoczęcia sprawy - by ktoś próbował go transportować. To byłaby jedyna okazja. FBI spodziewało się tego, dlatego zamierzali przetrzymać prawnika w jednym miejscu, możliwie najdłużej.
Tak, jest samotny. Szuka dziewczyny. Jestem pewna, że znajdzie tam swoją drugą połówkę. – skrzywiła się, widząc co znalazł Alex. Zajrzała mu przez ramię w złym momencie! Zobaczyła ohydną sztuczną szczękę. – Obrzydliwe. – skomentowała tylko. Gdy wyrzucił dokumenty, obeszła biurko spokojnie. Nie miał szans by podziwiać jej zgrabny tyłek. Ale kucnęła, zbierając rozrzucone kartki.
Natomiast Peter... zamierzam wyczyścić mu wszystkie konta. Te oficjalne i nieoficjalne. A potem zobaczymy. – cóż, to nie rodzina była najbardziej bolesna. To pieniądze. Zamierzała go oskubać, a potem powiedzieć mu to prosto w twarz. Zobaczymy - może rozsierdzony popełni jakiś błąd?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Z dala od świata i cywilizacji? Emocji? Adrenaliny? - tutaj Alex prychnął. Celowo zignorował wzmiankę o panach z wyraźną linią szczęki. Nie byli małżeństwem przecież, a on sam nie miał siebie za durnia by wierzyć w to, że dostęp do nóg Erin ma tylko on i tylko do niego ona wzdycha. Póki co, mu to nie przeszkadzało. Może się to z czasem zmieni.
- Sprytnie, choć ryzykowanie - z tyłu głowy zastanawiał się nad tym, czy takie otwarte zagranie by wyciągnąć pana prawnika jest właściwym podejściem do sprawy, ale wiedział, że w politykę jest zwyczajnie kiepski, dlatego przyznał sam przed sobą, że jeżeli ktoś wymyślił taki właśnie sposób na rozwiązanie problemu, to inne nie wchodziły w grę. Po co miał dyskutować i strzępić język, gdy nic to do wątku nie wniesie?
- Podejrzewam, że byłoby go stać i na nie tak mały harem z gażą od nas i kieszonkowym za niedogodności - w końcu czy ideą bycia prawnikiem nie jest to, że trzeba być dyspozycyjnym? Wiadomo, gro spraw można załatwić zdalnie, tak myślę, ale do części trzeba się pojawić osobiście...
- Jestem wielce zaskoczony, taka okazja, a ty odpuściłaś... - aż cmoknął, chociaż poczuł lekki zawód, bo sam liczył na ładne widoki, mówi się trudno. A skoro Erin nie było między nim a biurkiem, to tylko się przysunął na tym krześle, położył notes. - [b[Popatrz tutaj...[/b] - skinął na nią palcem i wskazał jedną stronę. - 2014... czy wtedy nie było akcji z załatwianiem lewych Euro dla tego handlarza z Karaibów? - był numer, potem ciąg znaków, symbol, wreszcie jeszcze więcej cyfr. ALex przerzucił dwie strony, znalazł się rok później - Znowu ten sam gość, ale teraz dostał dwa razy więcej kasy - tutaj szybko przerzucał kartkę na wcześniejsze strony porównując "numer seryjny" - Daleki jestem od pewności, ale wygląda, że nasz kochany Clinton w notesie, tym prostym... kodem, bo to nie jest na pewno szyfr, notował co robił... 2017, 2019, 2020. Jest, nasza robota. Wyprodukowaliśmy ledwie pół miliona i tyle zapisał.... - uznajmy, że to była niewielka kwota, o której mówiłem w pierwszym poście. Odwrócił notes w stronę Erin - Dużo tego. Czy tak często Clinton był zaangażowany w akcje dla nas? - zapytał, a zaraz coś jej pokazał - Te... cztery strony mają taki sam ciąg znaków, ale tamte... - tutaj przerzucił na dwie inne - Nieco inne. Czyżby robił coś też dla innych naszych 'oddziałów'? A może coś na boku? - przyglądał się jej uważnie, bo kto jak kto, ale tylko ona mogła mieć pełne informacje na ten temat. Mu tej wiedzy zwyczajnie brakowało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gerard Marvin... – tak nazywał się ich prawnik. A właściwie prawnik ojca. – ... jest nieco. To nie jest typ zimnego drania. Jest genialnym prawnikiem, ale romantykiem. Jego problemem jest z pewnością brak aparycji. Wygląda jak Robin Williams. Trochę dłuższe włosy i nieco łysiny na czubku. – odruchowo nawet przeczesała swoje długie, jasne włosy, by upewnić się, że są w nienaruszonym stanie.
Jesteś zajęty, a przy tym wybitnie nudny. Wolę Cię w roli agresywnego bandziora, niż księgowego z notesem. – wzruszyła lekko ramionami. Ale praca to praca. Nie było opcji żeby cokolwiek przyspieszyć, ani uprościć. Przeszła znowu wzdłuż licznych półek i szafek, oglądając zdjęcia w ramkach. Kiedy otworzyła jedną z szuflad, znalazła nagie zdjęcie żony Clintona. Oczywiście, była ona odpowiednikiem mężczyzny! Raczej starsza, z niewielką nadwagą i zbyt dużym biustem, który pewnie można było zbierać z podłogi. Z lekkim skrzywieniem schowała fotografie. To urocze, udane małżeństwo.
Cóż, Clinton nie był związany z nami umową na wyłączność. Wiem, że na początku 2005 roku pracował na zlecenie kogoś z Korei Północnej. – starała się wypaść na całkowicie obojętną. Ale nie spodobał jej się fakt, że Clinton mógł używać ich matryc do zleceń dla innych. Niemniej, o zmarłych się źle nie mówi. Fałszowanie banknotów było mało dochodowym interesem. Robili to chyba z czystego sentymentu? Sama nie wiem dlaczego. Stanowczo najlepszym zarobkiem wciąż cieszył się obiekt informacji, potem broń, narkotyki i handel ludźmi. Zaczęli nawet pracę w krajach śródziemnomorskich, gdzie dopływali uchodźcy z Bliskiego Wschodu. Rejestrowali fundacje, które dostawały olbrzymie dotacje od Uni Europejskiej i ONZ, by następnie pozbywać się części uchodźców. Rejestrowali nawet tych, których wyławiali martwych z wody.
Muszę odebrać. – rzuciła tylko, gdy telefon w kieszeni płaszcza zawibrował. Wyszła do sąsiedniego pomieszczenia. Rozmowa była spokojna, zdaje się, że z ojcem. Gdy byli zajęci, uruchomił się alarm w samochodzie przed domem. Ktoś chyba oberwał Alexowi lusterko. Pytanie tylko, czy to przypadek?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Beacon Hill”