WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • #1
Gdy zaczyna się robić źle na sercu, człowiek zaczyna się zastanawiać nad całym swoim dotychczasowych życiem. Nad wyborami, które przez te wszystkie lata dokonał, a które często nie były tymi właściwymi. Reece miał za sobą wiele takich nocy, zadumania. Nigdy nie sądził, że jego życie tak bardzo się zmieni przez te ostatnie lata. Szkoda tylko, że wszystkie decyzje, które ostatnio podejmował były jedną wielką katastrofą. A wszystko zaczęło się w momencie gdy stracił swoją miłość. Wpierw dziecka, a później kobiety, która miała być tą jedyną i na całe życie. Od tamtego momentu nic nie było tak jak powinno. Reece popełniał błąd za błędem a ten ostatni niewinna kobieta przypłaciła życiem. Minęły już trzy miesiące i Reece powinien stanąć w końcu na nogi, ale ile lat minęło już od śmierci jego córki i z tym zupełnie się nie pogodził. Z resztą pytanie czy kiedykolwiek zdoła to zrobić. Ciągle o niej myślał, czy mógł coś jeszcze wtedy zrobić, czy jakkolwiek jej pomóc. Może zbyt szybko odpuścił, może nie spróbował wszystkiego. Patterson nie spał spokojnie od dnia śmierci Hope. A teraz jeszcze ta kobieta, znowu miał nad czym myśleć, podczas kolejnej bezsennej nocy. Wiedział, że dzisiaj nie zaśnie, tak po prostu, dlatego też wybrał się na cmentarz a dokładniej na grób swojej ukochanej córeczki. Bywał tu tak często jak mógł, niemal, że codziennie, traktował to miejsce jak swój drugi dom niemal że, bo przecież tutaj było wszystko co kochał. Było już ciemno, cmentarz był zupełnie pusty ale to w żaden sposób mu nie przeszkadzało. Między innymi dlatego też Reece lubił chodzić tutaj wieczorową porą, było wtedy tak spokojnie. Mężczyzna przyklęknął przy grobie córki, składając na nim wcześniej kwiaty, tak zmieniał je codziennie i jak zawsze były to białe lilie. Tak bardzo za nią tęsknił, za jej drobnymi paluszkami, słodkim uśmiechem. Mimo iż kołysał ją w ramionach zaledwie cztery miesiące, był to lepszy czas jego życia, który niestety już nigdy nie wróci.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1 ..........Ciemno. Cicho. Pusto.
..........Jeszcze nigdy nie była na cmentarzu o tak późnej porze. Nawet kiedy na samym początku spędzała nad grobem córki długie godziny, zawsze wracała do siebie zanim się ściemniło. Nie lubi mroku — zawsze ma wrażenie, że coś się w nim czai, szczególnie w takim miejscu, jak to. Sama więc nie wie, co ją tu przywiało o tej porze. Jakiś impuls, cichy głosik w głowie, powracający ból, wspomnienia. A może wszystko na raz.
..........Opatula się mocniej grubym swetrem, idąc główną alejką w stronę już nie tak świeżego, ale wciąż boleśnie małego grobu. Drogę zna już niemal na pamięć, trafiłaby tam zapewne nawet z zamkniętymi oczami. Coby się nie działo, zawsze trafi do Hope. To przy niej jest jej miejsce, ale jej malutka córeczka musi jeszcze poczekać — bo chociaż po jej śmierci bywały momenty, podczas których traciła wszelką chęć do życia, dzisiaj myśli pozytywniej. Jest silna, nie poddaje się. Idzie przez życie z wysoko uniesioną głową, bo tak należy.
..........Już z oddali widzi ciemną sylwetkę pochylającą się nad grobem. Tym grobem. I nie musi podchodzić bliżej, by wiedzieć, kto to jest. Nie mieli okazji jeszcze się tutaj spotkać i mogłaby pomyśleć, że w ogóle tu nie przychodzi, ale kto inny zostawiałby na grobie Hope białe lilie? Wiedziała, że to on. W końcu zna go jak nikt inny, pomimo tego, że od tych czterech lat prawie wcale ze sobą nie rozmawiają, że na szpitalnych korytarzach mijają się bez słowa. I czasami, tylko czasami, kiedy nie widzi, spogląda na niego tęsknym wzrokiem.
..........Żałuje. Tak cholernie żałuje, że to wszystko tak się potoczyło. Przecież nie przestała go kochać, przecież nadal był dla niej ważny. Dlaczego więc się od siebie odsunęli? Dlaczego podzieliła ich śmierć osóbki, którą oboje tak kochali? Którą kochają nadal i o której nigdy nie zapomną. Jak mogliby? Jest ona najlepszym, co im się przytrafiło.
..........Reece — szepcze cicho, kiedy podchodzi bliżej. Nie wie, co innego mogłaby powiedzieć. Jest tyle rzeczy, którymi chciałaby się z nim podzielić, ale w tej chwili każda wydaje się nieodpowiednia. Nie mówiąc o tym, że głos odmawia jej posłuszeństwa, bo tłoczy się w niej zbyt dużo emocji.
..........Ból. Tęsknota. Żal.
..........Dlaczego odeszłaś? Dlaczego akurat ty, moja mała Hope?
Ostatnio zmieniony 2020-08-07, 19:46 przez Lana Ortega, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podobno nie ma nic gorszego nic śmierć dziecka. Reece wiele w swoim życiu doświadczył i faktycznie mógł śmiało stwierdzić, że śmierć córki była dla niego największym ciosem. Tego nie da się tak po prostu zapomnieć, nie myśleć o tym. To cały czas jest z nami i już na zawsze pozostanie. Patterson dlatego też już nie marzył o dziecku, nie chciał być już ojcem. Ciągle miał obawy, że w przyszłości to wszystko mogło by się powtórzyć. A z pewnością straty drugiego dziecka by nie przeżył. Wielkie plany o założeniu rodziny odłożył w kąt. Mimo iż miał wiele rodzeństwa i nie wyobrażał sobie być samotnym do końca życia, ale póki co nie potrafił zaleczyć tych wszystkich ran. To było zbyt wiele. Miał wielką rodzinę i sam chciał taką założyć, ale może to i zwyczajnie nie było dla niego? Nie każdy mógł mieć wszystko i z tym Reece musiał się jakoś pogodzić. Dzisiejszego wieczoru Patterson nikogo się już tutaj nie spodziewał, a co dopiero na grobie jego córeczki. Lany nigdy tutaj nie spotkał, od dnia gdy się definitywnie rozstali. Wiedział doskonale, ze takie miejsca i to o tej porze ją nieco przerażają. Tym bardziej się zdziwił gdy usłyszał jej cichy szept. Momentalnie wstał i nieśmiało na nią spojrzał. Miał ochotę ją przytulić, również wiele chciał jej powiedzieć, ale nie mógł. Już nie mógł. Coś się między nimi skończyło w dniu śmierci ich córki i tak zostało do dnia dzisiejszego. Z resztą ostatni raz rozmawiali dobre kilka lat temu, mimo iż kilka razy widział ją na korytarzu szpitala. Nigdy jednak nie miał na tyle odwagi by cokolwiek powiedzieć. Zawsze spuszczał głowę i przyśpieszał by tylko minąć ją bezszelestnie. Teraz jednak nie mógł tak zrobić, musiał w końcu stawić temu czoła czy chciał czy nie.
- Nie lubiłaś odwiedzać takich miejsc po zmroku. - tak było, ale może coś się zmieniło? Może Lana się zmieniła. Przecież on już o niej nic nie wiedział. Jaka teraz była, czy ciągle w przypływach złości wplata te swoje hiszpańskie słówka, czy każdy dzień zaczyna szklanką wody z cytryną, czy ciągle podczas snu tak uroczo się ślini? Co mógł teraz o niej powiedzieć? Kochał ją i tęsknił za nią, ale miłość to nie zawsze było wszystko, szczególnie jeśli już nie potrafili zwyczajnie ze sobą żyć. Nie mogli być razem i z tym już Reece się pogodził. Ale jednak te spotkanie, jej widywanie ciągle było dla niego swego typu wyzwaniem. Nie wiedział do końca jak powinien się przy niej zachowywać czy co powiedzieć. Patrząc na nią ciągle miał przed oczyma Hope, miały te same oczy. Mała była taką jej kopią, idealną w każdym calu. Co zrobili nie tak, że została im odebrana, gdzie popełnili błąd?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Oczywiście, że się boi. Oczywiście, że miewa milion myśli a co jeśli znowu będzie tak samo? Mimo to jest pewna, że chce dziecko. To, co miała z małą Hope, było wyjątkowe i oddałaby wiele, aby znowu się tak poczuć. Może to odrobinę zasklepiłoby jej dziurę w sercu? Może wtedy byłoby jej łatwiej? Może wtedy miałaby wreszcie dla kogo żyć. Problem w tym, że w swoim życiu nie ma nikogo, z kim to dziecko mogłaby mieć. W ostatnim czasie randki były ostatnią rzeczą, o której myślała. Bardziej skupiała się na wyjściu na prostą i swojej pracy, niż jakimkolwiek życiu uczuciowym. Szczególnie że w sercu nadal ma Reece’a. Mimo tylu lat, mimo tak długiej ciszy między nimi, wciąż darzy go silnym uczuciem. Trudno jest bowiem zapomnieć o mężczyźnie, który miał być tym jedynym, tym na zawsze. Nic więc dziwnego, że coś się w niej przekręca, kiedy unosi odrobinę głowę do góry, aby móc na niego spojrzeć. Ma wrażenie, że to ten sam Reece, którego znała kilka lat temu, ale wie, że to nie jest prawda. Śmierć ich córki go zmieniła, ją zresztą też. Sprawiła, że stali się sobie obcy. I chyba nic już tego nie zmieni.
..........Uśmiecha się słabo, ale wychodzi z tego chyba jedynie grymas. Może i się zmienili, ale pewne rzeczy wciąż pozostają takie same. Wszystkie jej obawy, wszystkie przyzwyczajenia — to zostało, to się nie zmieniło. Doszło jednak kilka nowych, a strach przed spotkaniem twarzą w twarz z Pattersonem zdecydowanie do nich należy. Nic dziwnego, że w pierwszej chwili miała ochotę odwrócić się na pięcie i uciec. Bo tak jest łatwiej, tak jest prościej. Mimo to nie zrobiła tego. Została. Podeszła bliżej. Spojrzała na niego. A serce zadudniło jej w piersi, czego on na szczęście usłyszeć nie może.
..........Dalej nie lubię — mruczy cicho, mnąc w palcach materiał rękawa od swojego swetra. Nie lubi, a jednak — jest tutaj. Stoi przed nim — niepewna, odrobinę skulona, pełna obaw. Zerka na grób znajdujący się za nim i dopiero wtedy przypomina sobie po co tu właściwie jest. Podchodzi więc bliżej, omijając go, by zaraz potem kucnąć przed tym maleńkim grobem. Wzdycha cicho, a kiedy jej wzrok natrafia na świeży bukiet białych lilii, uśmiecha się kątem ust. Dotyka ich — białych, delikatnych kwiatów. Zastanawia się, czy dlatego przychodzi tutaj o tak późnych porach. Przez nią? Bo wie, że o tej porze jej tu nie spotka? — Sama nie wiem dlaczego tutaj jestem — wyznaje po chwili milczenia, nie odrywając jednak wzroku od leżących na grobie kwiatów.
Ostatnio zmieniony 2020-08-07, 19:47 przez Lana Ortega, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Każdy inaczej radził sobie ze stratą. A prawda niestety była taka, że Reece wcale sobie z nią nie radził. Nie przepracował tego wszystkiego, on po prostu schował wszystkie swoje problemy pod dywan i próbował zapomnieć o ich istnieniu. A nie tak powinno być. Powinien to sobie wszystko poukładać i ruszyć dalej, nie patrząc więcej wstecz. Coś jakby sama Lana. nie bała się mieć dzieci, wiedziała jakie to błogosławieństwo i chciała jeszcze tego doświadczyć, zdrowo podchodziła do sprawy. A Patterson się zamknął, zwyczajnie. Na przyszłość, na nowe życie. Nie chciał się znowu zakochać, nie chciał mieć dzieci, niczego nie chciał. Myślał, że ten mur który wokół siebie zbudował, ochroni go przed tym całym nieszczęściem, które go spotkało a z którym nigdy sobie nie poradził. Chronił swoje serce co pewnie nie było znowu takie złe, ale na dłuższą metę to naprawdę nie miało jakiegokolwiek sensu. Chciał tak trwać w zawieszeniu i co dalej? Życie mijało i czy warto było pozwolić by tak prześlizgnęło się nam przez palce? Reece potrzebował konkretnego kopniaka, który postawił by go na nogi. Szkoda tylko, że za każdym razem był na nie. Jedno wielkie nie miał ciągle wyrysowane na twarzy. Z Lana też już dawno powinien porozmawiać, powinny przejść na etap normalny relacji, bo przecież nie tak dawno temu byli dla siebie wszystkim. Czy chcieli w taki sposób zakończyć swoją znajomość tylko dlatego, że spotkało ich tak wielkie nieszczęście? Powinni się w tym wszystkim co najwyżej wspierać a nie unikać bo było to wszystko zbyt trudne. Ten ból w ich sercu nigdy nie minie, zawsze będzie i z tym również powinni się nauczyć żyć.
- Gdy mam chwile zwątpienia w życiu zawsze tutaj przychodzę. - mruknął, ale sam nie wiedział właściwie dlaczego jej to powiedział, przecież nie chciał się żalić, szczególnie nie jej. To nie było dobre miejsce a oni przecież ostatni raz rozmawiali całe lata temu. Nie mieli ze sobą już nic wspólnego, chociaż czy na pewno? Czy te lata, które spędzili osobno tak bardzo zdołały ich zmienić i od siebie oddalić? - Chociaż nie twierdzę, że Ty takie masz. Co ja tam wiem. - dodał nerwowo, bo chyba zbyt dalekie wnioski wyciągnął, a czy on nie był ostatnią osobą, której ona w jakikolwiek sposób powinna się zwierzać, tak właśnie. - Wszystko u Ciebie dobrze? - i znowu dwa razy nie zastanowił się nad tym co mówi. Ale nie chciał by to spotkanie się tak po prostu zakończyło. By ciągle udawali mijając się na szpitalnym korytarzu, że się nawet wcale nie znają. Z jakiegoś powodu oboje tutaj dzisiaj przyszli i chodź Reece nie wierzył w przeznaczenie to jednak tego znaku nie chciał ignorować. Tęsknił za nią i chodź nie mógł jej tego powiedzieć to też nie chciał tego wiecznie ignorować. Może mogli być jeszcze zwykłymi znajomymi, tak po prostu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Czasem jednego dnia wszystko jest w porządku, aby następnego runęło to, jak domek z kart. I choćby chciała wtedy schować się w swoim łóżku i nie robić zupełnie nic, ma obowiązki. To właśnie te obowiązki sprawiały, że dzień w dzień wstawała, choć tak bardzo nie chciała. Jest jednak dorosłym człowiekiem, a dorosły człowiek powinien stawiać czoła przeciwnościom losu. Nie było łatwo, to oczywiste, nadal nie jest, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Nie będzie już tak samo — wie, że to, co było, minęło bezpowrotnie — ale to wcale nie oznacza, że nie może być raz jeszcze szczęśliwa.
..........On też by mógł, gdyby tylko chciał. Gdyby tylko dał sobie pomóc, nie zamknął się w sobie i od tego nie uciekał. Rzecz jasna ona robiła to samo, głównie dlatego ich związek nie przetrwał. Ale kiedy pierwsze tygodnie minęły i zdała sobie sprawę, że nie może tak przeżyć reszty swojego życia, coś zaczęła robić — kroczek po kroczku. Może to właśnie dlatego dzisiaj się tu spotkali? Może dlatego los pchnął ich znowu ku sobie — aby mu pomogła. Aby z jej pomocą wreszcie wyszedł na prostą, choć oczywiście tego wiedzieć nie może, bo nie ma pojęcia co dzieje się w jego życiu. Na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, ale kto wie, co siedzi w jego głowie. Co myśli, co przeżywa, co ukrywa i czego pragnie.
..........Kiedyś wiedziała o nim wszystko, teraz nie wie o nim nic. Jak z dwójki tak bliskich sobie ludzi, stali się dla siebie niemal zupełnie obcy? Powinni dla siebie być, powinni się wspierać, bo oboje stracili ukochaną osobę, a jednak… Jednak stało się wręcz odwrotnie. A byli razem tacy szczęśliwi. Myślała, że to ten jeden, jedyny — nie wyobrażała sobie nikogo innego. Teraz nie ma innego wyjścia, chyba że do końca swoich dni zostanie sama. Nie przeraża jej to jednak, nie na tyle, aby szukać kogoś na siłę, aby tylko mieć jakąś osobę obok siebie. Chciałaby jednak kiedyś mieć szczęśliwą rodzinę. Chciałaby żyć.
..........Każdy ma chwile zwątpienia, każdy inaczej na nie reaguje — odpowiada, podnosząc się do pozycji stojącej, aby móc zerknąć na niego kątem oka. Sama miewa wątpliwości, czasem mniejsze, czasem większe. Zazwyczaj wtedy chowa się pod koc z kubkiem gorącej herbaty, chowając się przed światem i płacząc, tak po prostu. — Szczerze? Ostatnio sporo się działo. Ale tak, w porządku — wzdycha, przypominając sobie o odnalezionej siostrze bliźniaczce. Szkoda tylko, że odnalazła się dopiero po swojej śmierci i to zupełnym przypadkiem. Nie wie jednak czy Reece chce tego słuchać, więc tematu nie rozwija. — A u ciebie? — pyta po chwili, wzrok wbijając w nagrobek, przed którym oboje stoją.
Ostatnio zmieniony 2020-08-07, 19:47 przez Lana Ortega, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Reece równie miał swoje obowiązki i staraj się żyć normalnie, ale czy to znaczy by przychodzić do pracy na kacu i ignorować źle samopoczucie swojej pacjentki co w końcu wpędza ja do grobu? Praca pomagała w takich złych chwilach, była mobilizacja by jednak wstać z łóżka i próbować jakoś żyć dalej. Ale co właściwie miał Reece począć gdy i ten aspekt swojego życia spartolił? Już nawet w pracę przed tym wszystkim uciec nie mógł bo ona również w jakimś stopniu stała się dla niego koszmarem. Nie wiedział kompletnie co powinien teraz zrobić, w którą stronę pójść. A to wszystko nigdy by się przecież nie wydarzyło gdyby nie stracili dziecka, teraz byli by szczęśliwą rodziną i jedyną troskę jaką by mieli to do jakieś szkoły posłać swoją córkę. Wiele razy Reece śnił o takim życiu, ale za każdym razem gdy się wtedy budził było jeszcze gorzej. Stracił coś bezpowrotnie i wiedział, że tego już nie zdoła tak po prostu odzyskać, nie zależnie od tego co by robił. Chciał być blisko Lany, potrzebował jej szczególnie teraz ale też nie chciał być samolubny. Może ona po prostu już ruszyła naprzód i ostatnie co chciała do wracać do tego co było? Może już zdołała o nim zapomnieć, przetrawić to wszystko. Dlatego też Patterson wolał mimo wszystko trzymać dystans i specjalnie nie wybiegać przed szereg. Miał swoją szansę, którą stracił ale czy nie na swoje własne życzenie? Przecież nic nie dzieje się bez przyczyny.
- Sporo się działo. - mruknął tylko bo nie chciał ciągnąć jej za język. Ile chciała tyle mu powiedziała, z resztą nie mógł o niej wymagać nie wiadomo jakich zwierzeń i to jeszcze na grobie ich córki. - Mam tylko nadzieję, że jesteś szczęśliwa. - dodał równie szybko, bo przecież miał być obojętny i specjalnie nie wtrącać się w jej obecne życie. Byli już dla siebie obcy i co z tego, że on ciągle widział w niej tą swoją Lanę, którą kochał na zabój, dla której był w stanie góry przenosić. Powinien o nią walczyć gdy był ku temu czas, odpuścił sobie wtedy więc powinien i odpuścić teraz. - Dobrze, w pracy jakoś leci no i w ogóle. - co jej miał powiedzieć, że od dnia śmierci ich córki stoi w miejscu i właściwie nic się u niego specjalnie nie zmieniło? Nigdy nie lubił mówić o sobie a tym bardziej teraz, tym bardziej jej. Zwierzyć się jej miał? No niby jak. Lana z pewnością by go wysłuchała bo zawsze była dobrą osobą, chętną pomagać innym, ale Reece zwyczajnie chciał jej oszczędzić trosk, trosk związanych z jego własną osobą. - Masz kogoś? - był w cholerę ciekawy no i chlapnął. -Nie musisz odpowiadać. - powinien zachować resztki taktu. Ostatniego czego potrzebowali to jeszcze więcej niezręczności w ich już i tak aż nad to skomplikowanej relacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Gdyby tylko wiedziała, co dzieje się z Reecem i co on wyprawia, na pewno opierdoliłaby go od góry do dołu w iście hiszpańskim stylu. Biedak najpewniej połowy by nie zrozumiał, bo drugą połowę mógłby kojarzyć z czasów, gdy byli jeszcze razem, ale i tak sensu mógłby się domyślić. Bo to, że nie mają już ze sobą kontaktu, nie oznacza, że jej na nim nie zależy. Nie chce, aby zrobił coś, czego będzie żałować — choć na to już za późno — i gdyby tylko jej powiedział… Ale faceci i ta ich męska duma! Ona zresztą nie jest lepsza. Też przecież zamknęła się w sobie, nie mówiąc mu o swoich uczuciach. Oboje popełnili ten sam błąd — zamykając się w swojej skorupie, nie otwierając się przed sobą, a także zapominając, że ta druga strona też przecież cierpi. I to ich właśnie zgubiło — nie jako ludzi, a jako parę.
..........A przecież wciąż siebie potrzebują. Może i ruszyła na przód, może i próbuje żyć dalej, ale to nie oznacza, że za nim nie tęskni. Czasami znowu chciałaby się do niego przytulić. Czasami znowu chciałaby go pocałować. Schować twarz w zagłębieniu jego szyi, zaciągnąć się jego zapachem i zatopić palce w jego miękkich włosach. Po prostu go poczuć. Łatwo było o tym zapomnieć, gdy nie był w pobliżu, ale teraz… Teraz jest tak blisko — niemal na wyciągnięcie ręki. Ale nie może. Bo co jeśli on nie chce? Co jeśli nie chce mieć z nią już nic wspólnego. Zaciska więc dłonie w pięści, biorąc jednocześnie głęboki wdech, aby nieco się uspokoić. Aby nie zrobić jakiegoś głupstwa, którego później mogłaby żałować.
..........Ja… Jest lepiej — odpowiada krótko. Szczęśliwa? Nie, na pewno nie jest szczęśliwa. To, że znowu otworzyła się na ludzi, że nie płacze dzień w dzień poduszkę, że się uśmiecha, wcale nie oznacza, że jest szczęśliwa. Jak mogłaby, skoro straciła nie jedną, a dwie osoby, które kochała najbardziej na świecie?
Wzdycha cicho i wciska dłonie do kieszeni swetra. Kiedy jednak do jej uszu dociera jego pytanie, na moment się zacina. Nie spodziewała się tego. Nie była na to przygotowana. I nie dlatego, że odpowiedź brzmi tak, mam kogoś, bo wcale tak nie jest, ale… Po prostu nie sądziła, że go to interesuje.
..........Nie, nie mam — odpowiada więc zgodnie z prawdą. Bo to, że ostatnio zbyt często widuje się z narzeczonym swojej zaginionej, a także nieżyjącej już siostry bliźniaczki, nie oznacza, że z kimś się spotyka. Przecież odwiedza go tylko i wyłącznie dlatego, że chce wiedzieć jakie życie po porwaniu miała jej siostra. Nie mówiąc już, że jest jej sąsiadem, z którym dzieli ją tylko ściana. To nic dziwnego, prawda? — A ty? Spotykasz się z kimś? — pyta po chwili wahania, stwierdzając, że skoro on mógł o to zapytać, to i ona może. Nie gniewałaby się, gdyby kogoś miał, w końcu nie są już razem, ale ma wrażenie, że mimo wszystko złamałoby to jej serce.
Ostatnio zmieniony 2020-08-07, 19:48 przez Lana Ortega, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trzymali dystans i tak powinno też być. Przynajmniej Reece sądził, że tak będzie lepiej, że szybciej zdoła o tym wszystkim zapomnieć i ruszyć naprzód. Ale niestety tak się nie stało i zrozumiał to co prawda dopiero dzisiejszego dnia. Gdy znowu tutaj na siebie wpadli. Nie było lepiej, on wcale o niej nie zapomniał. Wiele ich wspólnych chwil miał teraz przed oczyma i to nie tylko tych najgorszych, bo przecież kiedyś byli szczęśliwi. Ale po stracie ich córki nie postarali się tego odbudować, wszystko z góry spisali na straty no i też po kilku miesiącach się rozstali co też było akurat w ich przypadku naturalną koleją rzeczy. Jeśli czegoś nie pielęgnujesz to w końcu usycha i jedyne co możemy wtedy zrobić to wyrzucić. Szybko sobie odpuścili i teraz Reece tego żałował. Mogli spróbować od nowa, mogli jeszcze założyć rodzinę. To, że raz im zwyczajnie nie wyszło, nie znaczyło że tak będzie za każdym razem. Może dlatego ją tak wypytywał, może chciał podświadomie wiedzieć czy ma jeszcze u niej jakąś szansę? Pewnie nie wiedział nawet jak wrócić do ich dobrych relacji.
- Nie, jestem sam. - przyznał zgodnie z prawdą, bo nawet nie wiedział sensu by kłamać. Nie miał obecnie nikogo kim mógłby się zainteresować. Z resztą nawet jeśli kręciła by się w okół niego jakaś kobieta to pytanie czy on dopuścił by ją do siebie? Wielki mur zbudował wokół swojego serca i wolał by tak zostało. Nie chciał się w nic angażować, musiał wpierw pozbierać się do kupy i rozwiązać wszystkie problemy, których ostatnio w okół siebie narobił. A miał ich dosyć sporo. Chciał by Lana wróciła do jego życia, potrzebował jej. Nie był tylko do końca pewny czy potrafili być jeszcze razem. Ale przecież mogli być przyjaciółmi, mogli mieć zupełnie zdrowie relacje. Zawsze dobrze się dogadywali, Lana była jego bratnią duszą. Kiedyś mógł jej powiedzieć wszystko, czemu teraz miało by tak nie być? - Może będziemy kiedyś w stanie zwyczajnie umówić się na kawę, czy przestać unikać na szpitalnych korytarzach. - zrobili jakiś pierwszy krok w stronę dobrych relacji, przynajmniej sam Reece tak sądził, więc nie chciał tego teraz zaprzepaścić. Starali się nawet pierwszy raz od dawna normalnie rozmawiać. Chociaż specjalnie i wylewni w swoich wypowiedziach nie byli. Ale znacznie lepsze to niż słabe uśmiechy czy silenie się na zwykłe część. Przecież ludzie przechodzili przez gorsze rzeczy, doświadczali znacznie większych tragedii, ale ciągle stali u swojego boku i się wspierali. Mimo wszystko byli razem a i to przecież kiedyś Reece mówił Lanie, że mimo wszystko z nią będzie. Wyznając jej miłość przecież nie sądził, że cokolwiek go od niej odepchnie. A dzień w którym dowiedział się, że będzie ojcem jej dziecka, był najlepszym w jego życiu. Dlaczego więc rok póżniej stali się dla siebie zupełnie obcy?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Popełnili błędy. Tak wiele błędów.
..........Powinni przy sobie być. Powinni się wspierać. Wiele rzeczy powinni, ale są tylko ludźmi, a ludzie nie zawsze robią to, co należy. Przez egoizm, własną dumę, strach. Odsunęli się od siebie, bo za bardzo zapatrzeni byli w siebie, zupełnie zapominając o drugiej stronie. A przecież oboje w tym byli, oboje przeszli to samo — oboje stracili najważniejszą im osobę na świecie.
..........Szybko dostrzegła ten błąd, ale i tak było już za późno. Za bardzo się od siebie oddalili, za bardzo stali się sobie obcy, aby było, jak dawniej. Musieli sobie poradzić z tym osobno. Przynajmniej z takiego założenia wyszła wtedy, bo teraz wie, że było to głupie. Trzeba było walczyć, trzeba było próbować, a nie uciekać z podkulonym ogonem. Szkoda, że człowiek popełnione błędy dostrzega zbyt późno — bo nie zawsze da się to cofnąć i naprawić.
..........Czy da się naprawić to, co między nimi jest? Czy może być tak, jak dawniej? Przede wszystkim jednak — czy tego właśnie chce? Owszem, tęskni za nim. Czasem wciąż ma cholerną ochotę po prostu się do niego przytulić, ale gdzieś z tyłu głowy zawsze pojawia się myśl, czy to byłby dobry pomysł?
..........Mimo to czuje ulgę. Czuje naprawdę wielką ulgę, gdy dowiaduje się, że nikogo nie ma. To chyba zniszczyłoby ją po raz kolejny, bo mimo tego, że nie są już razem, nadal coś do niego czuje. Nadal ma wrażenie, że należy do niej i nikt inny nie może go mieć. Egoistyczne myślenie, ale cóż można na to poradzić. Człowiek to słabe stworzenie. Ona jest słaba. Nawet jeśli wygrzebała się spod gruzów swojego świata, który zawalił się po śmierci Hope; nawet jeśli dalej próbuje żyć, wciąż miewa słabości. A on, chcąc nie chcąc, nadal jest jedną z nich.
..........Może — odzywa się cicho, przygryzając lekko dolną wargę. — Chciałabym — dodaje jeszcze, czując, jak odrobinę załamuje jej się głos. Nie może też nic poradzić na wzbierające się w kącikach oczu łzy.
..........Nie teraz, tylko nie teraz, nie przy nim.
..........Bierze głęboki wdech. Potem drugi i trzeci, a kiedy pojedyncza łza spływa po jej policzku, szybko ją wyciera. Ale jest już za późno — jej maska powoli się rozpada. Ona zaś nie potrafi dłużej się powstrzymywać, dlatego po chwili odwraca się w jego kierunku i robi tych kilka kroków, które ich od siebie dzielą, aby objąć go za szyję i mocno się do niego przytulić. Czuje ukłucie w sercu, czuje smutek, czuje… Wiele rzeczy. Za dużo rzeczy.
..........Tęskniłam — szepcze cicho, niewyraźnie, czując, jak kolejna łza spływa po jej policzku. Tym razem jednak jej nie wyciera, zamiast tego przywiera do niego jeszcze mocniej, wdychając jego znajomy zapach. Zapach, którego tak cholernie jej brakowało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wszystko się kompilowało z każdą kolejną minutą ale Reece właściwie nie robił nic by temu zapobiec. Podświadomie przecież sam chciał mieć ja blisko, tak blisko jak to tylko możliwe. Więc gdy ona się do niego przytuliła, on nawet nie protestował. Jakby tylko czekał na ten moment. Objął ja w pasie, coraz mocniej do siebie przyciskając. Tak miło było poczuć jej zapach, dotknąć jej drobnego ciała. Nawet jej włosy ciągle pachniały tak samo, jakby zupełnie się nic nie zmieniło. Jakby trzymanie jej w ramionach było takie oczywiste, niemal że naturalne. Wrócił myślami do przeszłości, szczególnie do tych dobrych chwil i nawet nie chciał do siebie teraz dopuszczać niczego innego. Teraz liczyła się tylko ona i ta chwila, którą dane im było spędzić razem. Podświadomie Reece wiedział że wszystko co piękne równie szybko się kończy i prędzej czy później wrócą do rzeczywistości ale jednak wolał się na tym nie skupiać. Brakowało mu jej, potrzebował jej wsparcia jak chyba nigdy przedtem. Jego życie ciągle się komplikowało, szczególnie gdy Lany w nim zabrakło, przez ostatnie lata Reece zrobił tyle głupstw. Jakby był kompletnie zaślepiony, dziecko we mgle. Z resztą zawsze to Pana była głosem jego rozsądku, idealnie się dopełniali, uzupełniali swoje braki a gdy w pewnym momencie tego zwyczajnie zabrakło Paterson się zwyczajnie pogubił.
- Ja też tęskniłem. - przyznał zaraz niedługo po niej, nie chciał już niczego ukrywać czy tym bardziej udawać obojętnego jak przez te kilka dobrych lat. Tyle czasu przecież stracili i to w imię czego? Własnej dumy? Myśleli, że szybciej będzie im o tym wszystkim zapomnieć gdy się od siebie oddalą. Tak nie było, Reece ciągle pamiętał o córce i tak samo ja kochał jak w dniu, w którym ostatni raz było mu dane złożyc buziaka na jej maleńkim czole. Wiele się zmieniło, ale Reece miał wrażenie że Lana pozostała tak jak te dobre kilka lat temu. Tak samo urocza i delikatna, no i wciąż piękna. Tak samo jak córka była przecież jego oczkiem w głowie, dlaczego więc tak szybko o tym zapomniał? - Nie płacz proszę, bo serce mi pęknie. Teraz będzie już dobrze. - nie chciał by znowu stracili kontakt, by znowu się od siebie oddalili i zdołali o tym wszystkim zapomnieć. On jej ewidentnie potrzebował w swoim życiu, jeszcze co prawda do końca nie wiedział jaka rolę powinna w nim odgrywać ale i do tego pewnie kiedyś dojdzie. Ich relacje przed wszystkim powinny być normalne. Powinni moc porozmawiać o wszystkim, jak dawniej. Spędzili ze sobą przecież piękne chwilę. A Reece bez wątpienia nie chciał jej tak po prostu wymazać ze swojego życia, spróbowal z resztą i co. Wrócił jakby do punktu wyjścia. Lana bez wątpienia ciągle była dla niego ważna, temu nie mógł wiecznie zaprzeczać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Może właśnie dlatego go unikała; może właśnie dlatego szybko mijała go na szpitalnym korytarzu — żeby nie pęknąć. Żeby nie pozwolić emocjom, które wciąż próbuje pogrzebać, ponownie wypłynąć na powierzchnię i sprawić, że po raz kolejny się załamie. Nie wiedziała bowiem, czy jeśli pozwoli sobie przy nim na chwilę słabości, będzie potrafiła się po niej szybko pozbierać. Otrzeć łzy, uśmiechnąć się i wrócić do swojego nowego życia, w którym go nie ma. Ale czy na pewno tego chce? Czy na pewno chce dalej udawać, że nic ich nie łączyło? Nie — i dzisiaj, właśnie przed chwilą, to sobie uświadomiła. Myślała, że tak będzie lepiej, że tak będzie łatwiej, ale wcale nie było. Wciąż go potrzebuję, nawet jeśli miałby być w jej życiu jedynie jako przyjaciel. Bo nie wie, czy będą umieli wrócić do tego, co było kiedyś. Wciąż są dla siebie ważni, wciąż coś do siebie czują, ale to czasem nie wystarczy.
..........Bo kochać, to znaczy pozwolić komuś odejść.
..........Ale to nie oznacza, że nie może się przytulić, prawda? Ten jeden raz znowu poczuć jego dotyk, zapach, ciepło jego ciała. W jego objęciach czuje się, jak w domu. I mogłaby tak zostać już na zawsze, ale i ona wie, że nic nie trwa wiecznie, że schowanie się w jego ramionach niczego nie zmieni. Nie chce jednak o tym na razie myśleć — nie teraz, może nawet nie dzisiaj. Nikt bowiem nie powiedział, że ich spotkanie musi się skończyć na cmentarzu. Najwidoczniej oboje potrzebują towarzystwa, oboje potrzebują rozmowy i wsparcia. Muszą wreszcie przestać się ignorować i zacząć zachowywać się jak dwójka dorosłych ludzi, którzy kiedyś coś dla siebie znaczyli.
..........Przepraszam, po prostu… — Nie ma pojęcia co powiedzieć, więc tylko wzrusza ramionami i cicho pociąga nosem. Zresztą powinien mniej więcej wiedzieć, co teraz czuje. Zagryza lekko dolną wargę, zastanawiając się, czy to już ten moment, w którym powinna się odsunąć. Nie chce, a jednak cofa się odrobinę, rękawem swetra wycierając ze swojej twarzy łzy. — To miejsce zawsze wzbudza we mnie dużo emocji — mówi cicho, posyłając mu słaby uśmiech. Nie kłamie, aczkolwiek sęk jest w tym, że już dawno nauczyła się nie płakać nad grobem Hope i to głównie z jego powodu — z powodu wspomnień, które zalały jej umysł — do jej oczu napłynęły łzy. Szybko jednak bierze się w garść, choć widać, że wciąż targają nią emocje.
..........Nie wiem, czy będzie dobrze. Przestałam to sobie wmawiać odkąd Hope… — przerywa, a potem kręci głową, nie kończąc zdania. — Ale wiem, że nie musi być tak, jak teraz. Możemy coś zmienić, możemy… Nie wiem. Być dla siebie? — wzdycha cicho, skubiąc zębami dolną wargę. — Wiem, że powinno być tak od razu, ale chyba nie jest jeszcze za późno, co? — pyta, odrobinę nieśmiało, zerkając na niego spod posklejanych przez łzy rzęs. Wciąż jest blisko niego, wciąż czuje bijące od niego ciepło i chociaż powinna, nie potrafi odsunąć się bardziej.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przejść po tym wszystkim co się między nimi wydarzyło do normalnych w miarę przyjacielskich relacji było sztuką i Reece wiedział to doskonałe. Nie chciał jednak z tego rezygnować tylko dlatego że może być ciężko. Zrobili właśnie duży krok na przód i Patterson nie mógł już tego zignorować. Z resztą no chciał ciągle jej unikać, miał już tego dosyć i kilka razy jak nie kilkanascie miał ochotę podejść do niej w szpitalu. Przerwać ta ciszę, która miedzy nimi nastała i zwyczajnie porozmawiać. Przecież mogli to zrobić i powinni już bardzo dawno, coś ich ciągle blokowało. Powinni się mimo wszystko wspierać bo właściwie kto lepiej zrozumie ich ból? Przeszli przez to wszystko i wiedzieli doskonale jak jest. Od początku powinni się trzymac razem to prawda ale wyszło jak wyszło właściwie o tego już cofnąć nie mogli. Reece jednak chciał się uczyć na błędach i nie pozwolić by te się powtórzyły. Przynajmniej nie z Laną. Przecież cholernie mu jej brakowało. Było dla niego niegdyś najważniejsza i co by się nie działo jednak na zawsze pozostanie w jego sercu tego wyprzeć się nie mógł. Takiej miłości jak oni mieli się nie zapomina, mimo iż nie była tą pierwszą ale z pewnością dla Reece'a największą. Z taką kobietą jak ona w końcu miał zamiar się zestarzeć. Wyszło inaczej, co poradzić ale mogli jeszcze przecież mieć siebie. Na nieco innych zasadach niż dawniej ale jednak.
- Myślę, że dla nas nigdy nie będzie za późno. - może zabrzmiało to nieco dwuznacznie i może Reece powinien to czym szybciej sprecyzować ale jednak zabrał się za to dopiero po chwili. Może chciał zostawić czy zasiać w niej tą nutkę niepewności? Podświadomie chyba sam chciał myśleć że nie jest dla nich jeszcze za późno. Wiecie uczucia potrafiły nieźle zamieszkać w głowie a Reece bez wątpienia bił się teraz z myślami. Nie mógł udawać że przecież jej nie kocha, ale z drugiej strony to nie był czas dla nich. Mieli swoją chwilę i nie za wiele dobrego z tego wyszło przecież. - Mam za sobą wiele przykrych chwil, ale przecież kiedyś byliśmy szczęśliwi. Nigdy nie zakładałem, że Cie stracę, że coś zdoła nas rozdzielić a jednak. Myślę że miło będzie mieć Cie znowu w swoim życiu, tak po prostu. - takie niby proste a jednak tak długo przyszło im dojść do tego etapu. On jej nigdy niebie uważał za wroga, ale w pewnym momencie po prostu już nie potrafił z nią rozmowiac, nawet nie wiedział jak powinien to robić. By jej nie urazić by i sobie nie dokładać przykrości, stracili coś cennego bez wątpienia i czy jeszcze potrafili to odzyskać, tego Reece ciągle nie był pewny ale chciał spróbować. Musiał bo pewnie nigdy by sobie nie wybaczył gdyby znowu odpuścił i poszedł na łatwiznę bo tak będzie bezpieczniej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Nie wie, czy to dobry pomysł, aby znowu wracali, nawet jeśli chodzi tylko o to, aby być w swoich życiach, a nie razem. Wie jednak jedno — czuje, że go potrzebuje. Czuje, że potrzebuje jego obecności, aby raz na zawsze wszystko sobie poukładać, naprostować pewne sprawy, pogodzić się z tym, co się wydarzyło i móc żyć dalej. Wiadomo, że nie stanie się to z dnia na dzień, samo zaakceptowanie tych raniących wydarzeń zajęło jej cztery długie lata, a i tak nie w pełni do siebie po tym doszła. I, możliwe, że nigdy nie dojdzie, bo już na zawsze pozostanie w niej blizna, ale to nie oznacza, że musi być wiecznie źle. I to nie tyczy się tylko jej, ale również jego.
..........Nawet nie ma pojęcia, jak Reece sobie poradził, czy w ogóle sobie poradził i jak się ma. Widziała go w szpitalu, więc wie, że nadal pracuje w swoim zawodzie, przed chwilą też dowiedziała się, że nikogo nie ma, ale to byłoby na tyle. Czy spotyka się z przyjaciółmi? Dalej robi to, co lubi? A może żyje samą pracą? Ona na początku popełniła ten błąd — rzuciła się w wir pracy, do domu wracając jedynie po to, aby wziąć prysznic, przespać się i przebrać, ewentualnie coś zjeść. Dość sporo czasu zajęło jej zorientowanie się, że to nie jest ani dobre, ani zdrowe i od tego czasu próbuje coś zmienić. Zaczęła spotykać się ze znajomymi, poszła do fryzjera, wróciła do gry na pianinie i nawet zaadoptowała psa.
..........Jest lepiej, ale wciąż nie jest dobrze — nie tak, jakby tego chciała.
..........Optymista z ciebie, co? — mruczy, pozwalając sobie na lekki żart przez łzy. Czy ma na myśli ich? Czy wciąż ma nadzieję, że między nimi jeszcze coś będzie? Czy ona ma na to nadzieję? Trudno jej na to odpowiedzieć, bo do tej pory się nad tym nie zastanawiała. Wciąż coś do niego czuje, wciąż o nim czasami myśli, ale czy chce, aby znowu byli razem? To zdecydowanie zbyt skomplikowane pytanie. Na pewno żałuje, że to wszystko tak się potoczyło, ale czy wracanie do tego, co mieli, to na pewno byłby dobry pomysł? Na pewno potrzebuje o wiele więcej czasu, aby odpowiedzieć na to pytanie. Wie jedno, jeśli nadal będą się unikać, na pewno nie będzie na to szans. Ale skoro oboje chcą znowu być w swoich życiach, jakaś minimalna szansa na to teoretycznie istnieje.
..........Tak, też tak myślę — odpowiada, niemal z ulgą wypuszczając powietrze ze swoich płuc. Uśmiecha się nawet szerzej, choć wciąż odrobinę niepewnie, jakby nie wiedziała jak się przy nim zachować. Zaraz po tym delikatnie marszczy brwi, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. — Masz może ochotę na herbatę? — pyta w końcu, wciskając dłonie do kieszeni swetra. — Kawiarnie pewnie są już pozamykane, ale możemy podjechać do mnie. Oczywiście jeśli masz czas. — Bo skoro znowu chcą mieć kontakt, mogą zacząć już od dzisiaj, tak? A mają przecież sporo do nadrobienia i jeden wieczór na pewno nie wystarczy.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Beacon Hill”