WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kolejny ciężki weekend przed nią, ale nigdy nie zamierzała rezygnować ze spotkań z rodziną. Nawet, jeśli tą familią był kuzyn, z którym czysto teoretycznie nie utrzymywała kontaktu, a tamta część rodziny była wyklęta czy coś. Nigdy tego nie rozumiała, jak Adler mógł być tak bezduszny i skazywać swoich bliskich na brak kontaktu z ich rodziną. To, że on miał jakieś ale do ich sposobu życia czy tego, że nie szastają pieniędzmi nie znaczy, że reszta miała. Zasadniczo Evie przywykła do tego i zdaje się, że zwyczajnie miała w dupie co sądzi jej tatusiek. Z kuzynem się lubiła, często pijali razem kawę i nie interesowała jej opinia jej wszechmocnego starego. Któżby się spodziewał.
Jasna sukienka, stonowana marynarka, uroczo upięte włosy. Jak zawsze miała okulary przeciwsłoneczne, a pod nimi całkiem subtelny makijaż. Lubiła dobrze wyglądać. Szpilki to nieodłączny element jej stroju, więc kiedy zajechała pod kawiarnie swoim wypasionym autem najpierw pojawiły sie jej czerwone szpileczki, a dopiero później ona. Zawsze zwracała na siebie uwagę, tak już miała, krzykliwość była czymś naturalnym dla niej. Poza tym, skoro miała w planach stworzenie imperium musiała sie postarać o rozgłos. Zajęła miejsce przy jednym ze stolików, pospieszyła się. Do spotkania został ponad kwadrans, więc będzie musiała chwilę zaczekać na kuzyna. Z braku laku zaczęła bawić się rurką, która siedziała sobie w pudełku. Przynajmniej dopóki nie zadzwonił jej telefon, a raczej nie kliknął sygnałem wiadomości. Jak to nie ma róż herbacianych... Czy oni sobie jaja robią? Od razu wybrała numer i wykonała telefon, tylko po to, aby opieprzyć kogo trzeba.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4


Ricky nie do końca kumał swojej rodziny. Ani tej najbliższej, ani dalszej, ale nie specjalnie go to obchodziło. Miał Astrid i póki co byli tylko zwykłą parą, to traktowął ją jako swoją rodzinę. Nie tylko dlatego, że minęło już tyle lat, odkąd poszli na pierwszą randkę, ale również dlatego, że spędzał z nią naprawdę dużo czasu, bo mieszkali razem. Miał też Evie, która była jego kuzynką. Byli dorosłymi ludźmi, nikt nie miał prawda mówić im, czy mogą się spotykać i spędzać wspólnie czas, czy nie. I co z tego, że nie spędzali ze swoimi rodzinami razem świąt czy innych uroczystości. Tego nikt od nich nie wymagał w sumie.
-Chyba jesteś jedyną kobietą, która się nie spóźnia na spotkania-powiedział, przysiadając się do stolika, gdzie czekała już na niego kuzynka. Nie spóźnił się, był gdzieś w okolicach umówionej godziny. On nie poruszał się żadnym lamborgini, czy innym mercedesem, korzystał z komunikacji zbiorowej i uberów. Stąd nie zawsze mógł przewidzieć co do minuty, o której się zjawi.
-Co tam, jak tam?-zapytał, rozglądajac się po kawiarni, czy powinien był ruszyć ponownie swoje cztery litery, czy też może kelner do niego podejdzie. Był młody, był przyzwyczajony do Starbucksa, gdzie samemu sobie człowiek zamawia, samemu odbiera i tak dalej. Jednak potrafił się też zachować w bardziej wyszukanych miejscach, wstydu nie będzie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szybki opieprz przez telefon i wszystko dało się załatwić. Evie była cholernie wymagająca i nie akceptowała odmowy, a na pewno nie po wcześniejszych, szczegółowych ustaleniach. Skoro panienka z kwiaciarni obiecała jej te kwiaty, to jak dla Adler mogła nawet lecieć na drugi koniec świata i zrywać je osobiście, byleby tylko zlecenie zostało zrealizowane w czasie. Nie mogła sobie pozwolić na uchybienia, nauczyła się tego od ojca i nigdy nie pozwoliłaby, aby ktoś z jej nazwiska robił cholewę. Ogólnie rzecz biorąc, skoro się powiedziało "a", trzeba było powiedzieć "b" i trzymać się ustaleń. A jeśli ktoś był nieodpowiedzialny, to nie powinien zajmować się tak poważnymi sprawami.
Adler to typowy przykład pracoholiczki, ale przecież jej kuzyn doskonale o tym wiedział. Kiedy zjawił się w kawiarni akurat kończyła opieprzać kobietę, swoją drogą nawet parę osób spojrzało na nią zdziwionych. Była kosą, od tego dokładnie miała nazwisko. Niemniej jednak, przywitała sie z Rickym i usiadła znów na swoim miejscu. Bądź co bądź, spotkali się tu w konkretnym celu i nie była nim praca. Poprawiła się na siedzeniu i założyła nogę na nogę. - Nie spóźniam się, owszem, ale jak mieliby traktować mnie poważnie, jeśli ciągle musieliby na mnie czekać... - odpowiedziała z lekkim śmiechem. Pełen profesjonalizm, jak zawsze, chociaż teraz mówiła to całkiem poważnie, starała się brzmieć na wyluzowaną.
- Organizuję imprezę w Centrum, w ten weekend. Uwierz mi, ręce pełne roboty, a dostawcy robią sobie jaja. Sezon urlopowy? Nie wiem co to urlop, więc... - odparła i zaśmiała się. Ricky wiedział, że nie żartuje, w końcu... ona naprawdę nie miała urlopu od nie wiadomo kiedy. Tylko praca i biznesy, dla niej to zupełna normalna. - Ale móc co u Ciebie! - wyskoczyła od razu, nie to, że nie chciała mówić o sobie... Nie lubiła gadać o sobie, nie znosiła tego, wolała słuchać innych i niech tak zostanie.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ricky nigdy nie był na miejscu Evie, nie zarządzał ludźmi, nie musiał się martwić o nic takiego, jak spełnianie terminów, dostawa złego koloru kwiatów i tak dalej. On był tylko kucharzem i to od niedawna, jedyne czym zarządzał to używanie noży i tak dalej.
Nie nadawał się raczej do rządzenia i tak dalej, nie miał też takich ambicji. Może to była kwestia wychowania, bo nie obracał się wśród ludzi sądzących, że są pępkami świata i że jak się chce i pokrzyczy, to można osiągnąć wszystko. Nie uważał, że przez to był lepszy czy gorszy, po prostu inny. Każdy był przeznaczony do innej pracy. I on choć szkolił się w zupełnie innym kierunku, w kuchni dopiero czuł się jak u siebie.
Evie i jej bezkompromisowość i dążenie do celu na pewno robiło na nim spore wrażenie, a jednocześnie był pewien, że wolałby z nią nie współpracować, bo pewnie wtedy zostałby tak samo potraktowany. A wolał jednak żyć z nią na przyjacielskiej stopie.
-Na najważniejsze osoby czasem trzeba czekać, bo są na tyle ważne, że wszystko zostanie im wybaczone?-zauważył. Co prawda nie miał na myśli 27 bizneswoman, a osoby pokroju króla i prezydenta, ale to naprawdę były szczegóły.-No i też jest argument, że jesteś tak zapracowana, że nie masz czasu na głupoty i czekanie na wszystkich przez piętnaście minut?-cóż, są różne podejścia do czasu, swojej pozycji i tak dalej. On starał się zawsze być na czas - nie za wcześnie, nie za późno, ale wiadomo jak to czasem wychodzi, nie ma się za wiele do powiedzenia i trzeba zdać się na wolę okoliczności przyrody.
-Powinnaś poznać, urlop jest super!-zauważył, choć on ze względu na swoje zarobki najwyżej leciał do Meksyku na jakąś wycieczkę o dobrej cenie, nie na Malediwy, ale czasem dobrze jest odpocząć i wyłączyć telefon.-Nic ciekawego, zacząłem nową pracę i tyle-wzruszył ramionami. Prowadził raczej nudne życie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odpowiednie podejście do spraw było najważniejsze. Tak zapracowane osoby jak ona nie miały zwyczajnie czasu na czekanie. W pełni profesjonalnie podchodziła do swoich klientów, więc liczyła na to, że oni będą traktować ją podobnie. Szacunek w środowisku był sprawą najwyższej wagi, więc należało wyrobić sobie pewne nawyki. Evie miała łatwiej w życiu, w końcu nazwisko robiło swoje, a ona była naprawdę zadowolona z tego, co udało jej się osiągnąć, wbrew woli ojca oczywiście, bo ten uparcie twierdził, że ścieżka, którą podążą nie jest dla niej odpowiednia. Krótko mówiąc, standardowo, jeśli chodziło o wygórowane podejście jej szanownego ojczulka. Przynajmniej nie wywalał jej ze swojej rezydencji, chociaż rozważała zakup jakiegoś przyjemnego apartamentu z widokiem na Seattle, na swoim kwadracie byłoby jej z pewnością o wiele lepiej. Ale szkoda rezygnować ze śniadań serwowanych przez kucharkę, była naprawdę wykwalifikowana w tej kwestii.
- Jak pewnego dnia będę na tyle ważna, że czekanie na mnie stanie się przywilejem dam Ci znać. - odpowiedziała z lekkim śmiechem. Subtelne spóźnienia miały prawo istnieć, natomiast niektórzy notorycznie przeginali i nie dało się z tym nic zrobić. Evie ceniła sobie punktualność, nie to co jej przeklęty bliźniak, przez którego zawsze gdzieś się spóźniali. Miał czas i to było chyba najbardziej irytujące... Aż ciężko czasem uwierzyć, że mają tych samych rodziców! - Jestem zapracowana, ale jak już muszę to poczekam. - poczeka pracując, zawsze mogła nadzorować działania z telefonu, chwała technologii za to, że dawała tak wiele możliwości.
Dość o niej, lepiej, żeby Ricky gadał co u niego. Aczkolwiek był wylewny jak zawsze, więc nie spodziewała się długiego sprawozdania, zawierającego liczne szczegóły. Nie przeliczyła się, bo uraczył ją niesamowicie rozległą opowieścią. Az wywróciła oczami. - Gdzie teraz pracujesz? I nie może dziać się nic ciekawego, chyba, że się będziesz upierał, wtedy wkręcę Cię na parę imprez, za karę... żebyś miał co opowiadać. - odparła z uśmieszkiem na ustach.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście, że podejście się liczyło, niezależnie na którym szczeblu kariery się było. Ricky dopiero zaczynał, szedł od samego dołu - nie miał żadnych pleców, bo i skąd miałby je mieć? Jego rodzina była do bólu przeciętna, nie miała wśród znajomych żadnych wielkich szefów kuchni, aby go wyszkolić czy wziąć do pracy, nie mówiąc już o załatwieniu posady po dobrym słowie. Z resztą, dość późno odkrył swoją miłość do gotowania, to i w wieku 25 lat tak naprawdę miał pierwszą porządniejszą pracę. Pewnie, restauracja w której pracował nie miała żadnej gwiazdki Michelina, a on po prostu przyrządzał to, co mu kazano, ale lepsze to od obierania warzyw i gotowania makaronu na zawołanie, prawda? Nie miał o to do nikogo pretensji, nie przeszkadzało mu, że jego kuzynka wychowywała się niemal w pałacu i miała pokojówkę, która prasowała jej majtki. Pewnie, że czasem jej zazdrościł, ale to głównie miało miejsce dawno, jak był szczylem.
-Wtedy to chyba nie będziesz musiała nic mówić, przekonam się na własnej skórze, co?-zaśmiał się. No jak on będzie musiał na nią kiedyś poczekać... to będzie nowość. Na którą na początku na pewno będzie kręcił nosem, bo w końcu byli rodziną i to nie taką, z którą najlepiej się wychodzi na zdjęciach, choć Evie na pewno wyglądała nieźle na każdym zdjęciu. Nie żeby blondyn stalkował swoją kuzynkę na instagramie!
-W Fuji Sushi, mówiłem Ci to już-przewrócił oczami tylko dlatego, że ona to zrobiła chwilę wcześniej, a on nie mógł pozostawić tak tego bez odpowiedzi. -Nic ciekawego, ale mi to nie przeszkadza. Właściwie...-zawahał się, rozglądając się w końcu za jakąś kelnerką, żeby zamówić sobie kawę, bo się chłopaczyna zestresował lekko tym, co mu ślina miała zaraz przynieść na język.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rodzina była zawsze najważniejsza. Tak przekonywał ją ojciec, ale oczywiście to działało tylko w odniesieniu do Adlerów. Cała linia od strony matki nie miała znaczenia, gardził nimi, w zasadzie nie wiedziała z jakiego powodu. Jej ojciec miał swoje tajemnice i w sumie przywykła do tego, że nie dogadają się w wielu kwestiach. Może i musiała go słuchać, do pewnego momentu, ale teraz liczyło się tylko to, że mogła decydować sama za siebie. I zdecydowała, że będzie utrzymywała kontakty z Rickym, choć w zasadzie tylko z nim, bo pewnie reszta i tak uważała ją za paniusię z Adlerów, która niewiele ma do powiedzenia. I weź tu człowieku bądź mądry... Niemniej jednak, nie zamierzała zawodzić kuzyna na żadnej linia i to miało największe znaczenie.
- Jesteś uprzywilejowany, więc na spotkania z Tobą nie planuję się spóźniać. - zaśmiała się. Nie ważne co by się działo i na jakim stołku by nie siedziała. Ricky był dla niej jak najlepszy kumpel, chociaż czasem niemiłosiernie ją irytował i doprowadzał do szewskiej pasji. Z drugiej strony, nie irytował jej bardziej niż bliźnię... czasem się zastanawiała czy nie podmienili go w szpitalu, bo to było wielce prawdopodobne. Przynajmniej jej zdaniem.
Może i mówił, ale Evie miała całkiem sporo na głowie i jej zdolność zapamiętywania szczegółów niezwiązanych z czynnościami zawodowymi leżała i kwiczała. Tak po prostu miała, skupiona na swoich działaniach... Teraz już na pewno zapamięta, o ile nie wypadnie jej z głowy ponownie. Bardziej zainteresowała ją dalsza część jego wypowiedzi i próba odciągnięcia uwagi w poszukiwaniu kelnerki.
- Czy długo będziemy czekać aż ktoś podejdzie? - spytała władczym tonem i zaraz zjawiła się kelnerka po zamówienie. Evie nie brała jeńców, tak już miała po prostu. Wzięła oddech i zamówiła mrożoną kawę, zerkając na kuzyna. Jakoś nie obawiała się naplucia do napoju, szanujmy się. - Nic ciekawego, ale mi to nie przeszkadza... Właściwie... Właściwie co? - spytała. Jasne, że chciał coś powiedzieć i to na pewno miało smaczek tylko się krępował! I po co to komu! Niech lepiej gada, zanim Adler skaże go na tortury.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rodzina Adlerów była dziwna, ale u tych, którzy mają grube portfele nie było to niczym nowym, ani specjalnie szokującym. Matka Ricka niespecjalnie pozytywnie mówiła o szwagrze, nie mając zbyt dobrych relacji z siostrą. No ale to tak naprawdę nie był problem Ricky'ego ani Evie. Żadne z nich nigdy nie przejmowało się tym, co ich rodzice sądzą na temat tego czy utrzymywali ze sobą kontakty. Zwłaszcza wtedy, gdy byli już dorośli i mogli robić co chcieli. Zwłaszcza, że żadne z nich nigdy nie miało głupich pomysłów aby pojednać dwie rodziny.
-Dzięki, zapamiętam to sobie-no nie lubił spóźniania się, sam starał się tego nie robić, ale zdawał sobie, że czasem to sprawa wyższa, niezależna od człowieka. Choć godzinne spóźnienia nigdy nie powinny być akceptowalne, trzeba się szanować.
-Nie pogryź kelnerki, jak już się pojawi, nie jest to warte -zaśmiał się. Wiedział, że jeszcze parę minut a bogu ducha winna dziewczyna musiałaby się zmierzyć nie tylko z lodowatym spojrzeniem, ale i niezłą tyradą słowną. Ricky raczej by sobie totalnie odpuścił, nie należał do ludzi, którzy w każdym przypadku mówią to co myślą i walczą o swoje.
Oczywiście, że się krępował! Jak Evie usłyszy, o czym myśli Hester, to zrozumie to. To była naprawdę poważna sprawa a blondyn wciąż się wahał.-Wiesz, jestem już z Astrid naprawdę długo, dostałem teraz niezłą pracę... Zastanawiam się czy to nie moment na to.... Aby coś zmienić między nami... wiesz?-cóż, pierwszy raz mówił to na głos. Nie planował pytać ojca Astrid o to, czy wyda rękę swojej córki, z żadnym kumplem też jeszcze tego tematu nie poruszał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może gdyby nie pracowała w tej branży podeszłaby do tej kwestii inaczej. Była szefem i szefowała po mistrzowsku. Uczyła się od najlepszych, jej tatusiek miał wiele do zaoferowania... Niemniej jednak. Jako osoba znająca się na fachu wiedziała co robić i jak podchodzić do pracowników i jakby była szefem tej tutaj... to już by wyleciała. Ale nie będzie robiła wiochy, bo pewnie jej kuzyn spaliłby się ze wstydu... Nawet jeśli Adler nie uważała, że to wstydliwe kogoś opieprzyć z góry na dół za to, że nie zachowuje się profesjonalnie. Musiała pamiętać, że nie każdy podcierał się papierem o milionie warstw, dotyku bawełny prosto z pola i zapachu stokrotek rosnących w austriackich Alpach, zrywanych tylko kwietniową wiosenną pełnią. Dlatego wzięła głęboki oddech, wywróciła oczami i postanowiła molestować Ricky'ego wzrokiem, aż jej powie o co chodzi.
I trafił w sedno. To jak rzucenie Cerberowi trzech steków, to jak danie dwuzłotówki menelowi pod sklepem... Tematyka Evie Adler w pełnej krasie, aż jej się oczy zaświeciły. Wynosić związek na inny level... Ach, jej związki na razie opierały się na romansowaniu, szczególnie z jednym klientem, któremu organizowała zaręczyny. Był gorący, seksowny i doprowadzał ją do szału. A tu proszę, jej kochany kuzyn chciał zrobić kolejny krok, wzbić się na wyżyny związków...
- Bomba! Powinieneś oświadczyć się na dachu... o zachodzie słońca. Columbia Center! O, byłoby idealnie. A jak nie to Space Needle... nocą widok jest nieziemski. Kwiaty... Koniecznie bukiet słoneczników, jest koniec lata i te kwiaty wyglądają cudownie. Pierścionek! Masz jakiś? Upatrzyłeś coś? Bo szczerze... Mam jeden, ale to wzór z zeszłego sezonu, od Harry'ego Winstona. Nie będę go już nosić, nie mam do czego. - powiedziała z uśmieszkiem na ustach, zadowolona i rozchichotana. A za chwilę znów przeniosła na niego wzrok, ściagnęłą oczy i nachyliła się. - Nie buntuj się. - dodała i pokiwała mu palcem.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Faktycznie, Ricky by się czuł bardzo nieswojo, jakby Evie zaczęła swoją tyradę, opieprzając wszystkich z góry na dół. Dlaczego? Bo zwrócić uwagę na błędy kogoś, czy niekompetencję to jedno, ale liczy się tak że to, w jaki sposób się to robi. Jakby kobieta zaczęła robić aferę, to mogłoby być słabo, ale jakby tylko powiedziała, spokojnym głosem... Ricky by przeżył i nawet przytaknął, no bo bez przesady! Nie przyszedł tutaj na szybką kawkę i nie spieszył się nigdzie, ale jednak ile można czekać na kelnerkę!
Właściwie, to o tym nie pomyślał, że Evie lepiej by było nie wspominać o planowanych zaręczynach, bo ona jak każda kobieta wariowała słysząc słowo "pierścionek". No a ona kompletnie już, bo przecież to było to, na czym zarabiała kupę kasy. Gdy blondyn to sobie uświadomił, to aż jęknął. Raczej chciał usłyszeć, że to dobry pomysł i że w razie co kuzynka pomoże mu wybrać pierścionek, a nie że zorganizuje wszystko.
-Myślę, że jak bym ją gdzieś tam zabrał, to by się od razu domyśliła, że coś kombinuję...-powiedział niepewnie. Broń boże nie chciał oświadczyć się w przypadkowym momencie, gdy oboje będą siedzieć w dresach z pudełkiem pizzy na stoliku, ale jakby powiedział Astrid, że zabiera ją do restauracji z gwiazdką Michelina, to by pewnie jakaś myśl do jej główki wpadła, że to nie jest jego normalne zachowanie. -Coś tam oglądałem, ale nie kupiłem jeszcze nic-Raczej nie myślał o tym, aby wziąć pierścionek od kuzynki, bo Astrid jakby się o tym dowiedziała, to raczej nie byłaby zachwycona, że dostała używany pierścionek. No chyba że to byłaby jakaś rodzinna pamiątka, ale nic takiego Hester nie posiadał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie opieprzała nikogo bez powodu, ani tym bardziej nie atakowała ludzi w ten sposób. Mogłaby powiedzieć kilka słów, nieco ostrzej niż standardowo, ale to i tak niewiele zmieniało. Adler miała taki sposób bycia, ale halo zaraz... czy przypadkiem Ricky nie miał styczności z jej ojcem! Mając takiego tyrana za tatuśka trudno było wyrosnąć na zupełnie normalną osobą. Po prostu Evie musiała... walczyć o swoje, skoro chciała prowadzić wielką firmę i być na szczycie. I tutaj właśnie wychodziły wszystkie jej cechy charakteru odziedziczony po tatuśku. Mniejsza.
Wywróciła oczami na jego słowa... Co za człowiek. Przecież nie mówiła o zabieraniu dziewczyny do najdroższej restauracji i nie wiadomo jakie kombinacje. Mógł jej przecież zaproponować nocne oglądanie gwiazd, póki pogoda sprzyjała i mieli możliwość obejrzenia zjawisk astronomicznych. Na pewno nie domyśliłaby się, jakby po prostu zaproponował jej obejrzenie nocnego nieba z punktu widokowego - to nic nadzwyczajnego! Przy okazji oczywiście mógłby przygotować jakiś mały piknik, jakby chciał to Evie miała kontakty i wszystko dało sie załatwić.
- Nie domyśli się, jak zaproponujesz jej oglądanie gwiazd... To przecież nic nadzwyczajnego! - odpowiedziała kręcąc lekko głową. Najważniejsze w tym momencie, że kawa ekspresowo zjawiła się na ich stoliku i mogli kontynuować rozmowę. - Nie mówię, żebyś zabierał ją na romantyczną kolację i wydawał krocie na przygotowanego homara czy trufle... - dodała jeszcze, żeby wszystko mu wyjaśnić jasno i klarownie. Chciała mu pomóc, wiadomo... byli rodziną, a rodzinę należało wspierać jak to tylko możliwe. Nawet jeśli chodziło o podarowanie pierścionka za niemal pięćdziesiąt tysięcy, ale i tak nie zamierzała mu mówić ile kosztuje. Za to pokazała mu zdjęcie w telefonie owego pierścionka. - Klasyka od Winstona, kamień w kształcie gruszki, dziesięć karatów, oprawiony platyną. Będzie zachwycona. Powiesz, że to pamiątka rodzinna... - dodała jeszcze z szatańskim uśmiechem na ustach. Która kobieta nie chciałaby nosić na palcu tak pięknego kamienia! No, może Evie, ale to raczej nie jest jej... wzór. Zwyczajnie.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No dobra, dobra. Wszyscy wiemy, jaka była Evie i po prostu trzeba było ją kochać, taką jaką jest, zamiast wymieniać wady i ewentualnie próbować je jakoś wytłumaczyć sobie. No bo i po co. Hester znał swoją kuzynkę od lat i może większy kontakt miał z nią dopiero jak trochę się usamodzielnił - choćby w podejmowaniu własnych decyzji i zadecydował, że jednak będzie rozmawiać ze swoją kuzynką. W pełni ją akceptował i nie miał najmniejszego zamiaru próbować jej zmieniać.
Trzeba wziąć pod uwagę, że Evie miała pewne braki w postrzeganiu tego, jak na co dzień żyją nudni ludzie, tacy właśnie jak Ricky ale także Astrid. Blondyn raczej nie proponował raczej takich atrakcji, dlaczego? A to jest doskonałe pytanie. Może dlatego, że w wielkim mieście jednak ciężko zobaczyć jakiekolwiek gwiazdy, a oboje traktowali Seattle jako miasto domowe - czyli najciekawsze rzeczy oglądali i odwiedzali tylko jak mieli jakiś gości, którzy chcieli zobaczyć to miasto, bo byli w nim turystami. -Ta restauracja jakoś brzmi bardziej prawdopodobnie... ale nieważne. Wcale nie chciałem porad jak to zorganizować-zaśmiał się, bo naprawdę, coś wymyśli. A że taki głupi nie był i znał Astrid na wylot, to na pewno coś fajnego zorganizuje, jak tylko okazja się napatoczy.
-Z zeszłego sezonu... Astrid pewnie by się szybko zorientowała. Sam coś wybiorę... ewentualnie Ciebie wezmę do jubilera. Mam pieniądze-zaznaczył. Na pewno nie tyle, ile była warta ta pamiątka rodzinna Evie, ale na pewno będzie mógł wybierać w różnych pierścionkach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owszem, miała braki w postrzeganiu takich rzeczy... Skąd niby miała wiedzieć jak to wygląda? Jak coś chciała, to szła i kupowała, jak wymyśliła sobie wakacje na Bali, to wsiadała w samolot i leciała. Po prostu... od dziecka wychowała się w takich warunkach i chciała zbudować swoje fantastyczne imperium, aby jej dzieciaki, o ile kiedyś do tego dojdzie, miały dokładnie tak jak ona. To z jednej strony przykre, że niektórzy mieli masę kasy i nie wiedzieli co z nią zrobić, a drugim brakowało do rachunków. Żeby nie było, że panienka Adler była potworem zapatrzonym w czubki swoich butów od Louboutina [!], co miesiąc wpłacała pewną sumę na fundacje charytatywne. Pomagała, ale raczej jako tylne wsparcie. No i ta pewna kwota to nie jakieś groszowe sprawy, ludzie płacili tyle za wynajem apartamentu, a czasem zarabiali połowę z tego. Była jaka była, ale trzeba ją było kochać... i tyle!
- Dobrze, to chociaż pozwól mi zorganizować ślub i wesele później w ramach prezentu. Obiecuję nie przesadzić. - odparła trzepocząc rzęsami. Skoro już chciał tych "zwykłych" zaręczyn, jak normalni zwykli ludzie, to niech mu będzie, ale ślubu nie zamierzała odpuścić, w ogóle nie było możliwości, że pozwoli mu zorganizować wesele. Decyzja zapadła, koniec kropka. Evie znajdzie sale, ogarnie dekoracje i nawet nie będzie się musiał patrzeć na budżet, bo ona to im P O D A R U J E. No, może wcześniej obejrzy parę "zwykłych" wesel w sieci i będzie mogła zabłysnąć, że takie normalne też umie zorganizować.
- Zorientowałaby się? - spytała unosząc brew ku górze. - Teraz mów o niej więcej. Kim jest, co robi, gdzie ją znalazłeś... Tylko nie mów, że Tinder... - dodała kiwając palcem w jego stronę. Skoro ktoś orientuje się w trendach od Winstona to musi być... kimś pokroju Adler. Chyba, że Ricky sobie teraz ironizował i zwyczajnie szukał wymówki, żeby nie przyjąć od niej tego bajecznego pierścionka. Wtedy się pogniewają.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rodzina Hesterów nie była biedna, nie mieli problemów z płaceniem rachunków, ani z kładzeniem posiłków na stół. Jednak na wakacje na Bali nie mogli sobie pozwolić, jednak jeździli w inne miejsca na wakacje. Ameryka też była ładna i przede wszystkim różnorodna. Było więc sporo miejsc, gdzie mogli jeździć. Nie było nic złego w chęci zapewnienia wszystkiego (dosłownie!) swoim potomkom, byle nie po trupach do celu. Choć każdy inaczej rzeczone trupy definiuje, nie bójmy się powiedzieć... Jednak Evie chyba nie była aż tak rozpieszczoną dziewuchą, aby to się rzucało w oczy. Chyba, raczej... Bo pewności to nie ma.
-Jak Astrid się zgodzi-przytaknął. Mógł dać sobie rękę uciąć, że to jego ukochana będzie bardziej zainteresowana tym, jaki odcień beżu wybiorą do... .czegoś tam. Raczej da jej wolną rękę, choć też nie zrzuci całkowicie wszystkiego na jej barki. Jeśli Astrid nie będzie miał nic przeciwko temu, to Evie jak najbardziej będzie mogła się zaangażować w ten cały proces, w końcu już miała doświadczenie.
-Chyba widać, jak bardzo słuchasz mnie. -schował twarz w dłoniach, bo nie oszukujmy się, jego kuzynka powinna zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli miałby się oświadczyć, to tylko swojej dziewczynie, z którą zaczął się spotykać nie 3, nie sześć miesięcy wcześniej, tylko jeszcze w liceum.-Od lat spotykam się z Astrid. Nic się nie zmieniło-przewrócił oczami.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Beacon Hill”