WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Tak, to prawda, Maverick zawsze był pewny siebie. Był taki też wtedy gdy zagadał ją po jednym z występów młodziutkiej szatynki, gdy tak bezczelnie, a zarazem odważnie ją adorował i podrywał, uwodził i zwodził. Niestety Hepburn była podatna na takie zagrywki także i jemu się wkrótce poddała, pozwalając by był jej pierwszym. Pierwszy pocałunek, pierwszy raz, pierwszy związek, to wszystko zawdzięczała właśnie Hughesowi, z którym to łączyło ją zaledwie kilka miesięcy relacji, a jak bardzo można się zaangażować przez tak krótki czas? Wychodzi na to że bardzo, bo Rosalie naprawdę przywiązała się do Mavericka. W dodatku dla niego była gotowa okłamywać rodziców, co odważnie jej zaproponował na ukradkowych spotkaniach, w końcu dzieliła ich dość spora różnica wieku, ale jednocześnie wcale nie aż tak spora. A teraz oto widzi go na próbach w sztuce reżyserowanej przez jej ojca w teatrze, gdzie to ona miała stawiać swoje pierwsze kroki tak, jak jej matka. Czy los robił sobie z niej jakieś żarty wybierając tak miejsce i czas na ponowne spotkanie z jej byłym? Jeszcze jak on śmiał tak bezczelnie lustrować ją od stóp do głów, co, nie wierzył że zaczęła chodzić, a nie została przykuta do wózka inwalidzkiego jak wtedy podejrzewano?
- Pewnie liczyłeś na to że zobaczysz mnie na wózku a nie na własnych nogach, stąd to zdziwienie na twojej twarzy? - zapytała nie biorąc do siebie tego jego komplementu, którego nie uznała wcale za szczery. Chyba żadne z jego słów nie będzie dla niej szczere. Ale miała ochotę na jedną rzecz, odkąd to zerwał z nią gdy była w szpitalu i wreszcie miała okazję to zrobić. Odstawiła chwilowo kubki z kawą, zamachnęła się i dała mu siarczystego liścia w policzek.
- Wybacz, ale marzyłam o tym odkąd porzuciłeś mnie w szpitalu. - i mimo że bolała ją po tym dłoń to poczuła swego rodzaju ulgę i satysfakcję. Tak się powinno traktować chłopaków, którzy rzucają cię przez sms bo boją się związku z niepełnosprawną dziewczyną, albo z dziewczyną która już nigdy nie będzie sławna. A może o to przez cały czas chodziło? Że on chciał umawiać się ze sławną dziewczyną, która mu załatwi posadkę w jakimś filmie jej ojca? Ale była naiwna, wierząc we wszystkie słowa, które jej powiedział gdy tak krótko byli razem. Potem skrzyżowała dłonie na biuście.
- W takim razie życzę ci powodzenia, skoro tę sztukę reżyseruje mój ojciec. Zawsze mogę mu szepnąć dobre, albo i niedobre słówko na twój temat. - czyżby go szantażowała? Nie chciała mieszać ojca ani ogółem rodziców w swoje prywatne sprawy, ani zatargi z mężczyznami, z którymi już nie była, więc tak, blefowała, ale czy Maverick mógł o tym wiedzieć gdy mówiła to z taką pewnością siebie? A jak nie od dziś wiadomo, zranione serce zawsze chce się zemścić na tym, kto je złamał.
- Niestety nie i nigdy nie będę mogła tańczyć. Jedna diagnoza powiedziana w tym szpitalu była prawdziwa. - odpowiedziała wzdychając i patrząc z pewnym utęsknieniem w stronę sceny. Widać było, że brakuje jej w życiu tańca, utraciła wraz z nim cząstkę siebie, która już nie wróci.
- Ale za to rozwijam się w swojej nowej pasji. - dodała już patrząc na niego i uśmiechając się, bo kochała zwierzęta i nie pracowała z nimi z przymusu, poza tym pokochała weterynarię, może nie tak bardzo jak kiedyś taniec, ale równie mocno. Po prostu zaczęła od nowa, bo niektórzy tak potrafią.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

---------------------------------------------------------
#3 - Prawie jak Bond. James Bond.
---------------------------------------------------------

Serio, myślisz, że to dobry pomysł? Na twarzy Christiana malowało się zmieszanie, niepewność i lekkie niedowierzanie. Liczył, że Molly wesprze go w planie ucieczki (właściwie - jak to ładnie określa się terminologią wojskową - niezorganizowanego odwrotu) i to się nie wydarzy. Zamiast tego stał przed lustrem, a dziewczyna poprawiała mu krawat.
a wyglądał tak...
Wyglądam jak pajac. Stwierdził na przekór faktom - outfit był co prawda wypożyczony, ale leżał znakomicie. O garniturze na miarę w tak krótkim czasie nie mogło być mowy.
A mogło być tak pięknie...
Do Seattle mieli przylecieć nadęci Włosi z Beretty, żeby dopiąć duży deal z West Coast Armory. Właśnie. Nadęci. Przecież nikt racjonalnie myślący nie wyśle wytatuowanego weterana do nadętych Włochów, którzy szczycą się tym, że za 5 lat ich firma będzie obchodziła 500-lecie istnienia (zdaniem Chrisa mocno naciągane, ale niech będzie) a dłuższy od jej tradycji jest wyłącznie kij w dupie zarządu spółki, któremu zawsze przewodzi nestor rodu. Na spotkanie biznesowe miał pojechać inny, bardziej doświadczony przedstawiciel. Ross jest bardzo miłym gościem, typem tatuśka, który ma swoją Sandrę i czwórkę dzieciaków. Sandra z resztą mogłaby nazywać się Karen - znacznie lepiej pasowało to do jej charakteru i aparycji. Typowa soccer mom z ogładą i wdziękiem radzieckiej dywizji pancernej.
Wszystko wysypało się, gdy parę dni temu Molly odebrała Chrisa z firmy (bo jego wóz w dalszym ciągu nie nadawał się do jazdy a zakup nowego był jeszcze przed nim). Piękna blondynka w czarnym mercu była znacznie lepszą wizytówką firmy. Tak pomyślał jego szef i kolejnego dnia złożył Chrisowi propozycję nie do odrzucenia. Włosi postanowili odwiedzić teatr, część biznesowa miała odbyć się w restauracji ale jak zawsze - ważniejsza była część kuluarowa. Włoska delegacja miała liczyć 4 osoby, w tym prezesa konsorcjum. Co ciekawe, od pięciu wieków zawsze znajdował się tam jakiś Bartolomeo, zwykle najstarszy syn. Po amerykańskiej stronie również miały znaleźć się cztery osoby, w tym prezes z żoną no i właśnie - Christian Isselhorst z osobą towarzyszącą
Jak nic się zbłaźnię. Nerwowo przeczesał palcami włosy i głowę by dał, że zobaczył więcej siwych niż zwykle.
Nienawidził pompy, przesadnej grzeczności, nobilitacji. Co innego dyscyplina, co innego zgrywanie ważniaka. No ale cóż - trzeba było zacisnąć zęby i stanąć naprzeciw wyzwaniu. Ahoj przygodo... Przynajmniej Molly wyglądała na co najmniej zadowoloną perspektywą. A może rozbawioną jego zrezygnowaniem i zdaniem się na los? Czuł się trochę jak poważny ośmiolatek ubrany przez matkę na szkolną akademię na widok którego wszystkie ciotki zaczynały piać o przystojnym kawalerze...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Czemu tak panikujesz. Przestań. Traktuj to jak wyzwanie. Jesteśmy ustawieni do końca życia więc wrzuć na luz – pomysłów na zmotywowanie Christiana miała wiele ale ten argument choć mało wyszukany, wydawał się najbardziej trafiającym do.. no właśnie, do niej. Molly pod pewnymi względami sądziła, że jest specyficzna, albo inaczej… nigdy nie skonsultowała swoich przemyśleń z konkretnej kategorii z kimś innym i to dlatego sądziła iż odstaje w sposobie dedukcji. Bo jej takie stwierdzenie serio by bardzo pomogło. Ale czy Chrisowi też? Pod względem odpowiedzialności reprezentowali dwa zupełnie inne światy i to było widać. Murphy to typ beztrosko skaczący po łączce wśród sarenek, Isselhorst twardo stąpał po ziemi, był zdecydowany, cierpliwy i nigdy nie rzucał słów na wiatr więc jeśli się do czegoś zobowiązał to mało prawdopodobne, że odpuści. Nawet jeśli ceną będzie strój pingwina chociaż swoją drogą…
– Wyglądasz zajebiście – westchnęła wygładzając dłonią krawat. – Mógłbyś się tak ubierać częściej – facet w garniturze, smokingu czy innym ustrojstwie zawsze według blondynki wyglądał o wiele lepiej niż w dżinsach i koszuli w kratę. Serio… – Nawet nie wiesz jak mi jest ciężko poprawiać to ubranie bo najchętniej zaczęłabym je zdejmować – jęknęła podłamana perspektywą kilkugodzinnych przepraw przez interesy, o których nie miała pojęcia. Ale cholernie dobry wygląd byłego żołnierza był jedynym rozpraszaczem, który gdzieś tam wadził i uwierał w jakimś stopniu bo całkiem szczerze cała reszta bardzo jej się podobała. To znaczy ona o wiele bardziej cieszyła się na to spotkanie niż on. Pierwszy raz od bardzo dawna miała okazję założyć ładną sukienkę, zrobić porządny makijaż i… być tłem dla Christiana. Cóż, bywa w życiu i tak.
– Wyglądasz tak dobrze jak nigdy wcześniej – podsumowała ostatecznie wygładzając przy okazji materiał swojej sukienki. Nie w mundurze, nie w dresie, nie w dżinsach – najbardziej podobał jej się teraz a różnica wieku i zmarszczki na twarzy dodawały mu tylko uroku.
Dzień, w którym Murphy podjechała po Christiana niczym nie różnił się od poprzednich. Blondynka tak organizowała swoją pracę żeby bez większego problemu móc odbierać swojego faceta z roboty czy innych miejsc, które były z nią bezpośrednio związane. Jazda po mieście przy odpowiedniej muzyce sprawiała jej czystą przyjemność a przy dobrym humorze nawet korki nie stanowiły problemu.
Ostatnio jakoś jej życie to samo pasmo szczęśliwych trafów i okoliczności, które nastrajały ją pozytywnie. Wszystko od „tamtego” wydarzenia było dobre i pozytywne więc nic dziwnego, że jej podejście do sprawy różniło się od tego Chrisa. Dla niej to zabawa i ciekawostka, dla niego część pracy.
Przy dobrych wiatrach nie narobi mu wstydu…
– Dlaczego – wplotła palce swojej dłoni w jego stając kilka centymetrów dalej. – Świetnie znasz się na swojej pracy, wiesz o czym mówisz, masz doświadczenie i wyglądasz nieziemsko – to ostatnie raczej spłynie po dyrektorach, prezesach i Bóg sam raczy wiedzieć kim jeszcze ale poprzednie argumenty powinny do niego trafić.
– Buzi – cmoknęła jego usta, a może nawet nie? Czerwona szminka na jego górnej wardze byłaby dość średnim dodatkiem do całej reszty. – Ile mamy jeszcze czasu? Opowiedz mi cokolwiek szybko na temat Twojego prezesa i jego żonki – zabrała niewielki okruszek z kamizelki Christiana zamierając w bezruchu. – A jak zapytają czym się zajmuję? – to zawsze cholernie ją śmieszyło. Reakcja ludzi gdy usłyszeli prawdę. Część nie wierzyła, część się delikatnie odsuwała a jeszcze inni brali Molly za świetnego żartownisia. Jak będzie dziś? – Mam mówić prawdę? – wolała się upewnić choć tak naprawdę mogli zapytać o wszystko…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To Ty jesteś ustawiona, Maleńka. Przeszło mu przez myśl. Co by się nie działo, on będzie pracował tak długo, jak tylko zdrowie mu pozwoli. Może kiedyś rancho i własna strzelnica gdzieś na południu? Nie miał wielkich wymagań, nie chciał wiele od życia. Pozostałość po armii.
Z jej majątkiem i jego wydatkami właściwie następne dwie dekady mogliby spędzić w łóżku. Dosłownie i w przenośni.
Tak sądzisz? Może wcale nie jest to aż tak niepasujące do jego własnej wizji samego siebie, jak mu się wydawało. Nie, odrzucił tę myśl. To co, dogadani, ja też się bardzo chętnie tego pozbędę. A to o kobietach zwykło się mawiać, że w niczym nie wyglądają tak pociągająco jak w niczym.
Chociaż teraz nieodwołalnie był to żart Wiedział, że plan ewakuacji nie istnieje. Nie będzie przecież zachowywał się jak dzieciak.
Powiadasz... czyli, że faceci w garniakach podobają ci się bardziej? Dodał w myślach. Wcześniej nie był bardzo zazdrosny. Teraz zazdrosometr podskoczył o jeden stopień. Będzie nieco bardziej zwracał uwagę na krąg ich znajomych. I pracę. Większość romansów (podobno 62%) nawiązuje się w pracy. Może powinienem kupić sobie taki, albo kilka? Legenda miejska mawia, że gdy najadasz się w domu, nie idziesz żreć na miasto. Można przełożyć to na to, że jeśli ma się wszystko w domu, nie szuka się przygód.
Przestał skupiać się na tym, gdy obrzucił swoją dziewczynę spojrzeniem z góry na dół. Potem drugi raz, już z zachwytem. Jesteś piękna. Pokiwał głową z uznaniem. Kiecka też, ale to ty będziesz gwiazdą wieczoru. Co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości. Spokojnie mogliby udać się na ważną galę i wcale nie odstawaliby od celebrytów.
Nie czuję się pewnie. Kapitanie Oczywisty - to było widać. Co innego gadać z klientem, co innego z producentem. Zwykle gdy tak było, sugerowałem co można poprawić żeby produkt był lepszy. Wiesz kiedy ostatnio byłem w teatrze? Jak w kinach było pierwsze American Pie. Bo jego ówczesna dziewczyna sobie tego zażyczyła. Nie było źle, ale nie ciągnęło go ponownie.
Buzi. Smoczek dla dorosłych. Ale fakt, nie ryzykowałby śladów szminki. Jeszcze nie o tej godzinie. Koszula co prawda była jego własnością i nawet miał zapasową, ale o spóźnieniu nie mogło być mowy, a przebranie tego skafandra to nie jak zmiana butów. Popatrzył na zegarek. Całe szczęście miał też inny niż militarny Oakley. Osiem minut do zamówionej taksy. Doskonały czas. Chrisitan cenił to, że Molly nie była stereotypowa - niegłupia, wcale samodzielna, nie generująca spóźnienia. Wbrew swojej własnej opinii potrafiła być odpowiedzialna i dojrzała.
Dobra dziewczyna. Żaden tam rozpuszczony bachor... Gość pod sześćdziesiątkę, żona podobnie. Dorobił się w latach dziewięćdziesiątych, jako pierwszy sprowadzał broń z bloku wschodniego Jeśli chciałaś kałasznikowa na zachodnim wybrzeżu - to waliłaś do niego jak w dym. A zapotrzebowanie było ogromne - filmy nakręciły gigantyczny hype. Oczywiście, mów prawdę. Christiana też bawiło to, jak ludzie reagują na pracę Molly. Dla niego nie było w tym niczego niezwykłego. Może towarzystwo uzna to za żart, zaś wyprowadzenie ich z błędu będzie zjawiskowe. Nie ma się czego wstydzić. Handel bronią to właściwie też śmiertelny biznes. Jedni dostarczali klientów drugim. Wiesz, że FBI też używa włoskich pistoletów? Dla niego było to wielkie zaskoczenie. No, ale żyli w czasach, gdzie wielkie amerykańskie marki były wykupowane przez obcokrajowców.
---------------
Pozwolisz? Zapytał otwierając jej lewe tylne drzwi grafitowego Lincolna, taksówki klasy premium, Następnie obszedł auto od tyłu, zgodnie z etykietą i zajął miejsce obok niej. Zajęcia w akademii wojskowej na coś się przydały, po prawie dwóch dekadach. Wszakże część z nich miała zostać oficerami, a od nich wymaga się również nienagannych manier. Rzut oka na partnerkę - wciąż tam była, więc nie był to sen. Podróż pod gmach nie trwała specjalnie długo. Na resztę towarzystwa mieli czekać w hallu. Lekko spięta? Zapytał. Bo ja tak. Podał consiergeowi zaproszenia - teatr miał loże, które idealnie nadawały się na okazje takie jak dzisiejsza, a szef nie skąpił gotówki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby ona była na jego miejscu wielce prawdopodobne, że podchodziłaby do sprawy podobnie. Nie żyli w formalnym związku, w którym każda ze stron może czuć się pewnie sprawdzając ogólny stan konta. W tej chwili Molly nie widziała innego zakończenia jak „żyli długo i szczęśliwie” a i nigdy nie zastanawiała się co by było gdyby… więc logiczne, że w jej mniemaniu nie było dwóch odrębnych jednostek ale jedna całość o krótkiej nazwie „My”. Co za tym idzie? A no „nasze” więc co moje to i Twoje. Ona nigdy nie była typem sknery ani tym bardziej chwalipięty. Na ten moment wszystko co miała zawdzięczała udanemu rozwodowi i w jakiś 80% wygranej więc nie było powodów do zadzierania nosa i poczucia bycia górą.
– Nie mówię tego żebyś poczuł się pewniej. Mówię bo tak uważam – przewróciła oczami bo najwyraźniej nie tylko baby nie umieją przyjmować komplementów. Wystarczy podziękować i uśmiechnąć się w duchu ale po co skoro można albo zaprzeczać albo drążyć. Sztywna wersja Isselhorsta była jak niezdecydowana stara panna, ale trudno – i taką jego stronę chciała poznać. W końcu może mieć z tego dobry ubaw. A znając jej poczucie humoru wypomni mu każdą jedną gafę nie raz i nie dwa tak jak wtedy z wrapem. Mimo słodkiego wyglądu Murphy miała w sobie jakiś pierwiastek wredności, taki malutki.
Co do facetów w garniakach w jej otoczeniu – gdyby powiedział to głośno i jeszcze dodał coś o pracy to blondynka nie mogłaby się powstrzymać przed komentarzem, że w robocie wszyscy dobrze ubrani panowie są mega sztywni. Dosłownie i w przenośni bo naturalne, że trupy nie są przygotowywane do ostatniej drogi w dresach.
Tak w ramach rozluźnienia atmosfery.
– A może Cię w tym zostawimy? Chociaż częściowo? – uniosła brew już teraz wiedząc, że to marny pomysł bo garniak był pożyczony i wypadało oddać go bez podejrzanych śladów/zabrudzeń a z tym znowu bywało różnie. W każdym razie rzucenie propozycji miało odciągnąć myśli mężczyzny od tego jak bardzo jest mu teraz źle.
– Zaczynasz mówić logicznie. Tak, kupimy, może ja też przy okazji skorzystam na wyprawie do sklepów – bo nie mogło być tak, że Christian wróci z kilkoma torbami a ona z niczym. Jedna nawet skromna sukienka poprawi jej humor. Kupowanie w gorszy dzień aby stał się lepszy – to takie oklepane.
– Dziękuję – ona wiedziała co zrobić z niewątpliwie szczerym komplementem. – Lubię Ci się podobać – chyba nie ma nic tak podniecającego jak wzrok partnera, który sunie łapczywie po ciele. Właściwie Chris od samego początku rozpalał jej zmysły ale dopiero dziś uświadomiła sobie, jak zaje***scie wygląda w eleganckim wydaniu i niewykluczone, że kiedyś poprosi go aby ubrał się tak „tylko” dla niej.
– Uwielbiam American Pie! – ten rodzaj komedii zdecydowanie przypadał jej do gustu. Odrobina zażenowania z trochę życiową fabułą i mamy dobry pomysł na sobotni wieczór przed telewizorem. – Ja też nie jestem stałym bywalcem. Gorzej jak to coś trudnego – tak jak filmy i spektakle bywały o różnej tematyce. Byle nie wybrali czegoś trudnego czego rozum Molly nie będzie mógł ogarnąć. Mogła o tym pomyśleć wcześniej, dopytać o tytuł i poczytać trochę w Internecie żeby nie wyjść na totalnego głąba bo to Chris miał się kompromitować, nie ona.
– Komedia? Na co jedziemy? – hitem będzie jeśli sam Isselhorst nie będzie znał tematyki sztuki.
Prościej byłoby iść do kina…
– Miałam na myśli coś innego ale nawet nie będę precyzowała pytania bo – pomachała ręką, że zupełnie odleciała jeśli chodzi o zakres wiedzy swojego faceta. Bardziej interesowało ją czym zajmuje się ta babka, co lubi itp. Ale na miłość boską skąd biedny były żołnierz miał wiedzieć cokolwiek o hobby jakiejś kobiety w wieku emerytalnym?
Zapowiada się ciekawy wieczór.
– Christian gdybyś mi powiedział, że od trzydziestu lat FBI korzysta z procy jako dodatkowej broni to wiesz, że i tak bym Ci uwierzyła – posłała mu spojrzenie godne osoby o zerowej wiedzy w zakresie pistoletów i tej całej reszty.

Gdy taksa podjechała, Molly zarzuciła na plecki swoje ulubione czarne futerko – nie to w wydaniu zimowym ale o wiele lżejsze i delikatniejsze. Nie, nie było prawdziwe a dyktował to pogląd Murphy na traktowanie zwierząt przez farmy futrzarskie. Odzież w niczym nie odstawała od prawdziwego produktu a może gdzieś tam ocalało kilkanaście norek? Prawdopodobnie nie ale jej sumienie dzięki temu było czyste.
Chris otworzył jej drzwi, miło, nawet bardzo ale nie byłaby sobą gdyby nie zastanowiła się czemu nie robił tego nigdy wcześniej albo bardzo sporadycznie. Hej, to miłe – jutro poruszy ten temat. – Bo znowu się w Tobie zakocham – usiadła wygodnie kładąc tuż obok niewielką czarną torebkę na złotym łańcuszku. Zapobiegawczo nawet wyłączyła dźwięki bo z jej pamięcią różnie bywa i byłoby bardzo niekulturalnie gdyby sprzęt rozdzwonił się w trakcie spektaklu.
– Wcale. Podoba mi się - wzruszyła beztrosko ramieniem widząc o kilka zmarszczek więcej na twarzy Chrisa. Był wyraźnie spięty i najchętniej wróciłby znów do domu. – Mamy loże? Mam nadzieję być najbardziej od brzegu jak tylko się da – powoli zaczynało robić się tłoczno. Ciekawe czy Ci nadęci już są? Molly ich nie pozna ale Chris owszem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie patrząc na podziw w jej oczach stwierdził, że jednak potrzebuje garniaka. To coś znacznie lepszego niż mundur galowy. Wyglądał elegancko a jednocześnie tak męsko, jak to tylko możliwe.
Czy jest to pomysł na przebieraną zabawę? Być może. A być może na randkę w bardziej "staroświeckim" stylu. Na pewno nie zmarnuje tego potencjału.
I robisz to. Gdyby to było wyjście ze znajomymi... to by nie wyszli. Ale rozbierałby ją bardzo, bardzo powolutku... Teraz mógł to zrobić jedynie wzrokiem. To też było przyjemne ale w oczywisty sposób stanowiło tylko namiastkę tego, czego mogliby w tej chwili pragnąć.
Rigoletto. Odparł krótko. Pamiętał z zaposzenia Brzmiało mu jak jakaś marka pizzy. Albo włoska sałatka. Nie mam pojęcia o czym jest. Ale opisane jako "scena operowa". Jeden z klasyków Verdiego, znany na całym świecie. Christian spodziewał się sztywniactwa i zapewne uzna, że zmysł go nie zwiódł...

Christian wciąż leczył się z przyzwyczajeń z wojska. Tam wszyscy byli równi, płeć w teorii nie miała znaczenia. Szczególnie, gdy pociąga się za spust. Starał się dbać o swoją kobietę jak tylko potrafił. Może Molly to zauważyła, może nie ale chociażby zaczął wozić parasolkę w aucie - żeby po wyjściu z wozu na pewno nie zmokła. Fakt, wózek wciąż stał poobijany a na zachodnim wybrzeżu rzadko padało, był to jednak jeden z tych drobnych gestów. Tak jak otworzenie i zamknięcie drzwi. Dlaczego nie praktykował tego na co dzień? Głównie dlatego, że prowadził, a gdy ona przyjeżdżała po niego, siedziała już za kierownicą. Wyjątkowo rzadko brali taksę, ubera czy ktoś ich podwoził. A wówczas Chris starał się już pamiętać o tym staromodnym, miłym zwyczaju.
A coś w tym złego? Uśmiechnął się lekko. On zakochał się w niej już jakieś trzy razy. Za każdym razem było to przyjemne uczucie odkrywania czegoś nowego. Im częściej, tym lepiej - nie znudzą się sobą tak łatwo.
Tak, mamy lożę. Najlepsze miejsca jakie dało się kupić. Nie spodziewałby się po szefie niczego innego. Gość lubił chwalić się bogactwem.
Dyskusję o miejscach (Molly miała szczęście - mogła zająć miejsce "na wyjściu") przerwało im nadejście szefa Christiana.
Dobry wieczór Państwu. Ukłonił się lekko. Chris wiedział, że jest to maniera sztuczna i wyuczona. Jego szef był takim samym byłym "trepem" jak on. Wiedział, że służył w czasie wojny w Panamie. Christianie, raczysz nas przedstawić? Powiedział, nie odrywając wzroku od Molly.
Oczywiście. Molly Murphy, moja dziewczyna, Susanne i Doug Milton. Odparł Chris. Są i nasi goście. Przerwał mu szef. No tak, wiadomo kto tu rządzi. Skinął głową na włoską delegację właśnie wchodzącą do foyer. Milton wyszedł przed nich i przywitał włochów. Jego żona wciąż nie odezwała się ani słowem..
Starszy i niższy mężczyzna był po pięćdziesiątce, młodszy był nieco młodszy niż Chris i nieco starszy niż Molly. Obu towarzyszyły kobiety o typowo śródziemnomorskiej urodzie w analogicznym do mężczyzn wieku. Na klapach idealnych marynarek dało się dostrzec okrągły znaczek z trzema skierowanymi do góry strzałami - znak firmy. Prezes Milton wrócił do nich przedstawiając osoby dzisiejszego dramatu:
Bartolomeo Beretta - prezes holdingu wraz z żoną. Cristiną. Wskazał na starszego z mężczyzn i jego małżonkę. Lekko skłonili się amerykanom. Mateo Beretta i jego narzeczona, Isabella. No tak, włosi z południa. Kobiety nazwiska mają praktycznie tylko w dokumentach, po ślubie nie przyjmują nazwiska męża a potencjalne dzieci mają jego nazwisko. Moja żona, Susanne, starszy sierżant Christian Isselhorst i jego narzeczona, panna Murphy.[/b] Ot, taka mała nadinterpretacja...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Rigoletto – zacisnęła palec wskazujący i kciuk na nasadzie nosa zamykając przy tym oczy. Coś mruknęła, coś powtórzyła. – Żebym tylko nie pomyliła z ravioli – nie byłoby nic bardziej kompromitującego niż pomyłka sztuki z pierożkami. Włosi zapamiętaliby dzięki temu Christiana do końca życia i miał to jak w banku. – Okej, zakodowałam – mało prawdopodobne, że ktoś ją o to zapyta ale warto dla samej siebie wiedzieć na czym niemal nie umarło się z nudy. Bo właśnie tak zakładała Molly, że przesiedzi ten cały czas jak za karę. A nie wypadało się wiercić, podpierać, ziewać ani nawet przytulać do ramienia swojego elegancika, który dziś trzymał plecy sztywniej niż zazwyczaj. To niesamowite jak perspektywa nudy może człowieka zmęczyć. Blondynka nawet nie zakładała, że się wciągnie w cotygodniowe dreptanie do teatru. Ale co by nie było zawsze może zająć myśli czymś innym – chyba jedyne słuszne rozwiązanie w tej sytuacji. Skoro powiedziało się „A” to trzeba powiedzieć też „B”. Zgodziła się? To teraz trzeba trzymać fason.
– Nienawidzę opery – tak tylko rzuciła. Ilekroć w TV natrafiała na podobne rzeczy bardzo szybko zmieniała kanał. Musical – nawet z czystej ciekawości i chęci przełamania się obejrzała niecały kwadrans. Dobrzy aktorzy, fabuła sensowna ale ten śpiew… nie, to nie dla niej. Zdecydowanie wolała horrory i komedie z typowym amerykańskim poczuciem humoru. W tej kwestii była prosta i nieszczególnie jej to wadziło. Nie wszystko musi być idealne i nie wszystko mieści się w pewnych ramach. Kreowanie na siłę kogoś kim się nie jest zupełnie nie leżało w jej interesie a nawet gdyby to sorry – przewartościowała wszystko już jakiś czas temu i to teraz traktowała jako po części przygodę i koło ratunkowe dla Christiana. Widziała jak się biedaczysko stresuje więc chciała być przy nim i od czasu do czasu puścić oczko dla rozluźnienia.
– Raz wystarczy – spojrzała podejrzanie poważnie na Christiana. Owszem, kochała go i to bardzo ale z pewnością minęło pierwsze zauroczenie i fascynacja związane z określeniem „toć to człowiek bez wad” bo przecież zawsze na początku jest słodko, różowo i idealnie a później dostrzegasz nieopuszczoną deskę w łazience, brudne skarpetki obok kosza a nie w nim (chociaż zdarzało mu się bardzo rzadko) albo to jak zamiast pogłaskać łaszącego się kota, udaje, że go nie widzi. Eureki nie odkryła ale jej facet był człowiekiem z mnóstwem niedoskonałości jak każdy inny i lepiej je szybko poznać i zaakceptować niż niemiło się rozczarować gdy czar pryśnie niczym mydlana bańka.
Miejsce na wyjściu było zawsze najlepszym z możliwych. Zarówno w teatrze czy kinie i nawet na zwykłym przyjęciu domowym bo nie musisz robić zamieszania żeby wydostać się ze środka zajmowanej wraz z kimś sofy aby zapalić papierosa, rozprostować kości czy chociażby skorzystać z toalety. To trochę równoznaczne, że dziś Molly występuje jedynie w formie ozdoby swojej drugiej połówki ale żeby nikogo nie zdziwić – jest tego bardzo świadoma. Czasem tak trzeba.
– Dobry wieczór – odpowiedziała nieco zaskoczona Molly bo rozmowa z Christianem pochłonęła ją na tyle, że zupełnie zapomniała o wypatrywaniu pozostałej części dzisiejszej „ekipy”. Co do gości zagranicznych miała dobre przeczucie – ich uroda, kolor skóry różnił się od jej bladej cery. Widać było, że są „nietutejsi”. I zaczęła się cała przeprawa przez powitania, przywitania, przedstawiania i wymianę uprzejmości – efekt? Molly zapamiętała jedynie imię „Mateo” co wróżyło dość średnio dalszym losom. Okej, możesz z kimś rozmawiać nie używając imienia ale to wymaga dużo myślenia i takiego doboru słów aby nie wyniknęła z tego żadna niezręczność.
Na określenie bycia narzeczoną blondynka jedynie przelotnie spojrzała na Christiana unosząc brew aby nikt inny tego nie dostrzegł.
Weź się chłopie do roboty.
Niewielkie przejęzyczenie, potknięcie… a może wcale nie? Może bardziej wypadało przedstawić ją jako narzeczoną co ma bardziej formalny wydźwięk niż życie w konkubinacie?! (kocham to określenie). Co by nie było całe towarzystwo w końcu przemieściło się na wyznaczone miejsca a Molly biorąc przykład z innych kobiet ograniczyła zbędne dyskusje do zupełnego minimum.
Tak jak zakładał Christian jej miejsce było skrajne co dawał możliwość opuszczenia loży o wiele szybciej od reszty na wypadek… wszystkiego. Zakładając jednak, że nie ogłoszą alarmu bombowego, nikt nie zostawi czarnego plecaka pod którymś z miejsc, będzie musiała tu wytrwać kilkadziesiąt minut.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spoko, też tego nie czuję. Chociaż opera na żywo była czymś zupełnie innym niż w TV, Christian błogosławił swoją zdolność do długiego utrzymania uwagi w warunkach monotonii. I duchoty. Był w stanie trzy godziny leżeć w miejscu i patrzeć przez lunetę na wycinek terenu o szerokości jakichś ośmiu metrów. Z tym akurat da radę.

Christian zastanawiał się, co by było, gdyby przyszedł z kumplem i przedstawił go jako swojego partnera. Dla konserwatywnych Włochów nazwanie mężczyzny "pedałem" było najgorszą możliwą obrazą więc przyprowadzenie na poważne spotkanie kogoś "takiego" mogłoby zostać uznane za potwarz. Cóż, taki wizerunek śródziemnomorskich macho. Taki żarcik pewnie zrujnowałby jego pozycję w firmie ale cóż... Nie ta, to inna a miałby co opowiadać przez lata.

Narzeczona... Cóż, brzmiało lepiej niż "konkubina", które to słowo gdzieś w ostatnich głoskach miało zawarte "przemoc domowa" wypowiedziane w kronice policyjnej w czasie opisu sprawy. To nawet nie było tak, że Christian nigdy się nad tym nie zastanawiał (oświadczynami, nie przemocą). Ba, zastanawiał się ostatnio nawet częściej. Jednak na pewno nie chciał dokonać tego w takich okolicznościach. Był pewien, że Molly zostawiła za sobą (a właściwie w kanalizacji) nieudany związek i jest gotowa na coś nowego "na poważnie". Co innego być po prostu parą a co innego wiązać się docelowo na resztę życia. A przynajmniej to deklarować.
Nie chciał jej martwić, że to nie będzie kilkadziesiąt minut. Widział w firmowym kalendarzu rezerwację restauracji. Za bite trzy i pół godziny...
Krzyk Gildy, Rigoletto zreflektował się, że został kolokwialnie mówiąc zrobiony w ciula. Kurtyna w dole, gong przywodzący na myśl świątynię. Pierwsza przerwa trwała zwyczajowy kwadrans. Należało w jego czasie rozprostować nogi. Można było również skoczyć do teatralnego bufetu po kieliszek wina. Kieliszeczek białego wina? Christian zapytał Molly. Wiedział, że czerwone barwi zęby i nie jest preferowane w takich sytuacjach. Ale jeśli będzie chciała - przecież jej nie odmówi.
Czym się pani zajmuje, panno Murphy? Pytanie musiało paść. Autorem była Susanne. Chyba nie obronnością? Nie było nam dane się spotkać wcześniej. Wbrew pozorom nie była to aż tak ogromna branża. Szef Christiana zagadywał wówczas Włochów zaś Isselhorst we własnej osobie udał się do bufetu.
Młodsza kobieta z zagranicznej delegacji nie odezwała się jeszcze ani słowem - można było wywnioskować, że nie za bardzo rozumie język angielski.
Christian wrócił z pustymi rękoma, za nim zaś znajdował się członek obsługi niosąc tacę z niewielkimi kieliszkami zapewne dramatycznie przepłaconego wina. Chris, łamiąc zasady etykiety pierwszy podał swojej dziewczynie, później dopiero rozdając resztę. Obdarzył ją przy tym subtelnym uśmiechem. Miał świadomość, że robi to dla niego, tym bardziej cenił to, że postanowiła mu towarzyszyć. No i poza tym, była najpiękniejszą kobietą w budynku, co nie podlegało dyskusji. Oboje przyciągali wzrok. W tym najbardziej pozytywnym sensie.
Za spotkanie i naszych drogich gości. Prezes Milton wzniósł dyskretny toast. Ot, kwadransowe standing party. Za chwilę usłyszą gong mówiący, że zostały jeszcze 3 minuty przerwy...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wspaniale, że Chris posiadał takie umiejętności. Szkoda natomiast, że nie miała ich Molly. Już od dawna mógł zaobserwować, że to typ niecierpliwca, który lubi robić to na co ma ochotę i nienawidzi narzucania żadnych schematów. Pod tym względem różnili się kolosalnie ale również dzięki temu nie było między nimi nudy. Nawet jeśli spektakl miał spowodować u Murphy stan totalnego rozleniwienia to perspektywa powrotu po kilku kieliszkach wina i możliwość rozbieranie Chrisa z eleganckiego opakowania były jakąś tam formą wynagrodzenia. Tak sądziła jeszcze teraz gdy nastąpiła pierwsza przerwa a ona jakoś to przetrwała. Bite trzy godziny w restauracji? Chyba zapomniał jej o tym powiedzieć choć szczerze nic by to nie zmieniło. Nadal podchodziła do wyjścia jak do sprawdzianu głównie z cierpliwości bo jeśli w przyszłości chciałby mieć bobasa to raczej taka umiejka będzie bardzo ale to bardzo przydatna.
Wszyscy na swoich miejscach? To zaczynamy. I nawet nie byłoby tak dramatycznie gdyby nie to, że Molly wystąpiła w tej sukience pierwszy raz i jakaś nitka czy coś chciało zadrapać ją na śmierć. Dopiero gdzieś w przerwie korzystając z chwili opuszczania loży pokazała mężczyźnie gdzie musi poprawić jej materiał. Ulga natychmiastowa – życie stało się o wiele lepsze.
– Tak, chętnie. Najlepiej całą zgrzewkę- drugie zdanie dodała o wiele ciszej bowiem jeden marny kieliszek nijak nie wpłynie na postrzeganie tej całej sztuki. I to nie był kieliszek o pojemności jaką zwykła wypełniać w domu ona. Tak... umyślnie używała szkła do wody, którego wnętrze mieściło większą część butelki. Bardzo mało eleganckie ale mega praktyczne. – Jedyne co mnie łączy z kwestią obronności to Christian – wyjaśniła czując, że musi zrobić łagodny wstęp do informacji aby zbytnio nie zrazić do siebie kobiety, ale z drugiej strony pewnie widzą się pierwszy i ostatni raz więc mogłaby walić prosto z mostu. – Prowadzę zakład pogrzebowy – prosto, krótko i na temat. Najlepiej nie narzucać komuś zbyt wiele wiedzy póki nie mamy rozeznania czy ten ktoś chce ją przyswoić. Zapytała najpewniej z grzeczności i na tym koniec. Idealny moment bo właśnie nadszedł jej misiu, od którego trudno było oderwać wzrok. To chyba ten typ faceta, który im jest starszy tym lepiej się prezentuje. I ten garniak....
Podany kieliszek przyjęła z lekkim uśmiechem odczekując na wzniesiony toast. Bardziej sztywni ludzie niż ta impreza bywali w trumnach, które tak bardzo lubiła zamawiać. Nigdy wcześniej o tym nie wspominała ale wybór pudełka na ostatnią podróż życia wcale nie był taki łatwy. Młodzi – źle powiedziane... rodziny młodych osób preferowały zdecydowanie jasne drewno. Starsi odwrotnie ale czy to dobrze o niej świadczy skoro rozmyśla o trumnach patrząc na mówiącego coś prezesa ? Murphy złaź na ziemię, ale to już!
Kolejny sygnał zapowiadający kolejne katusze. Tak jak sądziła wcześniej. Kieliszek nie załatwił sprawy. Tak, zabawa w zakład pogrzebowy była lepsza nawet jeśli przynosiła mikro zyski w porównaniu z ich branżą. A i stypy bywały weselsze – serio...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niestety, często sytuacje formalne oprócz niewygodnych ciuchów wymagają od nas niewygodnych norm i zachowań. To właśnie była owa "pompa" której nienawidził Christian. Na razie udawało mu się nie zbłaźnić, chociaż absolutnie nie był sobą.
Jak i wiedział doskonale, że nie jest to bajka Molly. Historia sprzed 170 lat nosiła może znamiona uniwersalności, jednakże środek przekazu był daleki od nowoczesnego.
Słowem - można było się nią znudzić.
Stąd z wyrozumiałym uśmiechem przyjął komentarz o zgrzewce wina... We Włoszech widywał pięciolitrowe beczułki... Może to było rozwiązanie? Ale na pewno nie na dziś.
- Och... Początkowe zaskoczenie i swoista konsternacja nie były niczym nadzwyczajnym. Jak sami kiedyś zauważyli - bywały przezabawne. Właściwie to ostatnie ogniwo obronności. Ostatecznie ktoś ląduje w dole. Starała się wybrnąć żartem z którego ostatecznie sama się zaśmiała. Jacy oni są beznadziejnie nudni. Popatrzyła w stronę mężczyzn.. Duzi chłopcy z niebezpiecznymi zabawkami. Pokiwała głową z dezaprobatą. Było widać, że jej również dzisiejszy wieczór jest nie w smak. Wszakże wyszła za łobuza który handlował bronią w najbardziej niebezpiecznych czasach XX wieku, a wylądowała w operze na spotkaniu z makaroniarzami.

I białe. Na pogrzebach młodych osób na ogół widywał trumny białe. Na nich kwiaty. Czasem flaga, później składana w trójkąt...

Czerwona kurtyna powędrowała w górę. Scena, kolejny akt.
Inne akty przechodziły mu przez myśl, gdy Molly poprawiła pozycję, zmieniając nogę założoną na drugą. Zastanawiał się, jakby to wyglądało, gdyby właśnie odtwarzali kultową scenę z "Nagiego Instynktu"...

Przerwa druga. Rozanielony szef Christiana prawie zapomniał o tym, że oprócz niego na spotkaniu jest jeszcze trzech amerykanów. Trajkotał jak najęty. Po Christianie widać było zrezygnowanie, może nawet odrobinę znudzenia. I on został ozdobnikiem.
Gdy żona szefa zniknęła w łazience zwrócił się do Molly tonem raczej stwierdzającym niż pytającym. Wina? Teraz i on miał ochotę. Przynajmniej nie zrobi z siebie durnia, jeśli nie będzie mógł dojść do głosu. W pewnym sensie cieszę się, że zajmują się sami sobą. Popatrzył w stronę szefa omawiającego coś ze swoim włoskim odpowiednikiem. Popatrzył wymownie w stronę łazienki. Chciała czegoś od ciebie, czy tylko small talk? W oczywisty sposób chodziło o żonę szefa. Mnie tylko pytali jak się czuję, gdy usłyszeli, że jestem weteranem. Zapewne szef opowiedział o jego ogromnym doświadczeniu bojowym razem z odznaczeniami. Każdy mniej czy bardziej zorientowany w temacie militariów wiedział, że "Purpurowego Serca" nie dostaje się za obtarte pięty.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pięciolitrowa beczka wina. Z pewnością nie powinien mówić tego głośno przy Molly bo to ten typ kobiety, który lubi, nawet bardzo lubi ten rodzaj alkoholu więc prawdopodobne, że kazałaby Chrisowi jej taki skarbek zamówić. W sumie przedmiot znalazłby swoje miejsce na jakiejś półce, szafce czy blacie, a wtedy… wtedy Murphy urządzałaby sobie spacerki z kieliszkiem do kranika, bo jest kranik???
Cudowny pomysł na prezent! Warte zapamiętania.
Dla zachowania równowagi następnym razem muszą wybrać się do kina na jakąś lekką komedię. I najlepsze jest to, że oboje będą mogli wyjść w dresach i nikt im nic nie zrobi. W konwencjonalnym wydaniu ten rodzaj rozrywki znała bardzo dobrze ale nigdy nie uświadczyła kina samochodowego.
Serio, to też trzeba zaliczyć, przecież jesteśmy w USA. Znając Christiana nie będzie trzeba dwa razy prosić. Facet był ugodowy i wbrew pozorom bardzo pozytywny. Przynajmniej jak na kogoś kto przeżył sporo czasu na wojnach i skończył dość… ponuro. Ale odnalazł swoją drugą połówkę pomarańczy i okazało się, że nawet weteran może być szczęśliwy. Bo był?
Swoją drogą ów druga połówka stała wyprostowana niczym struna bo uwierzcie, trudno garbić się na tak wysokich szpilkach, a że chciała wyglądać naprawdę dobrze, przyodziała jedne z tych najwyższych. Doskonale w nich chodziła, niestety o bieganiu nie było mowy.
– Właściwie to ma pani racje – pokiwała delikatnie głową zupełnie jakby przytakiwała jakiejś małej dziewczynce. – Nie ukrywam, że moje zarobki pochodzą jedynie z cudzego nieszczęścia – bo rzadko zdarza się, że ktoś czeka na śmierć członka rodziny. Brutalna prawda, o której chyba nie powinna mówić w takim miejscu i takich okolicznościach. Ostatecznie Murphy ugryzła się w język bo zakład pogrzebowy był dla niej tematem rzeką ale coś w głowie podpowiadało jej, że starczy na dziś. Przecież nie chciała nikogo straszyć swoim ponurym poczuciem humoru a to aktywowało się na samo wspomnienie o robocie.
W tej kwestii M. była specyficzna.
– Skoro im to sprawia frajdę to uważam, że musimy to jakoś przetrwać. Niech mają „5 minut” dla siebie – żadna tajemnica, że zadowolony mężczyzna był z góry przychylniejszy do wszystkiego. Od zakupów i wydawania pieniędzy począwszy a skończywszy na zupełnie innych uciechach, bo cielesnych – i tam wszystko zależało od nastroju. Niech się maluchy bawią póki jeszcze mogą…
Molly znów zasiadła na swoim miejscu, westchnęła cicho i przymknęła oczy oddalając się na chwilę z teatru. Zdecydowanie wolałaby teraz być gdzie indziej. Jej założona noga na nogę musnęła nieostrożnie łydkę partnera. Początkowo ten ruch ją zaniepokoił bo była w tym stanie, gdzie mimo otwartych na pozór przytomnych oczu, błądziła gdzieś bardzo daleko i mało z bodźców zewnętrznych docierało do niej. Ale teraz? Teraz dotykała go z premedytacją. Sunęła ciemnym butem po materiale jego spodni wiedząc, że on to czuje. A przy tym zero dodatkowych sygnałów. Gest był mocno ograniczony więc poprzestała jedynie na kilku próbach pobudzenia mężczyzny. Może chociaż w ten sposób czas szybciej im minie… Nawet dzieci urozmaicają sobie nudę więc czemu oni by nie mogli?
– Christian. Kiedy się nauczysz, że mnie o takie rzeczy się nie pyta? – uniosła pobłażliwie kącik ust. Molly i wino powinno być używane jako synonim. – Może udałoby się i nam… - przejechała dłonią po marynarce mężczyzny usuwając nieistniejący pyłek. – zająć sobą – zerknęła w stronę toalet, chociaż to nie przejdzie. Było ich zbyt mało aby ich nieobecność nie uszła uwadze. – Pytała gdzie pracuje ale jeśli chodzi o twoje zdrowie to ja mogę poświadczyć, że wszystko jest w idealnym stanie – uśmiechnęła się szeroko bo wiadomo o co chodzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby tylko zwerbalizowała tę prośbę... Przy następnym wypadzie do Czech. W Brnie powinien bezproblemowo znaleźć baryłkę. Potem tylko lotnisko, zabezpieczenie, cło... W sumie najczęściej przewoził graty związane z bronią więc przywykł do szczegółowych kontroli. Kranika nie było w standardzie ale mądrzy Czesi wymyślili wielorazowe...
Kolejne kilkaset koron. Stać go.
Kino samochodowe... Pamiętał je z liceum. Kiepski obraz, kiepski dźwięk ale wspomnienia miłe bo jak to często bywa - liczy się towarzystwo i to co się z nim robi. Ale sam pomysł takiego wypadu był wspaniały. W końcu mogą iść i do kina i na film...
W drugim akcie padał jeden strzał, co zestresowało go trochę bardziej niż powinno. Napięcie opadało stopniowo i ustąpiło miejsce innemu rodzajowi napięcia - Molly całkiem skutecznie zaczęła zwracać na siebie jego uwagę. Wyłącznie jego uwagę, bo lekkie gesty mógł wyłapać wyłącznie muskany przez nią Christian. Doskonale wiedziała, że go pociąga. Lekko uśmiechnął się, nie odrywając oczu od sceny. Był to sygnał dla niej, że teraz przedstawienie w jednym rozbudowanym akcie odgrywa się właśnie w jego głowie.
Może udałoby się... Chris ściągnął usta. Chciałbym. Powiedział krótko. Oboje wiedzieli, że to niemożliwe. Albo skrajnie głupie. Nie byli wszakże stworzeni do robienia rzeczy wyłącznie mądrych, ale to odrobinę wykraczało poza granicę.
Czyli standardowe small talki. No i spoko, nie ma co się angażować. Straszni nudziarze, jak większość militarystów. W tym ja. Mówił jego tajemniczy uśmiech. Nie uważał się za lepszego. Po prostu czasem nie pasował do towarzystwa.
Trzeci akt był już krótszy, zwieńczony wielkim finałem, brawami wylaniem się całego towarzystwa na korytarze i do foyer.
Później przesiedli się do kolumny czterech podstawionych Buicków - taksówek premium które zabrały ich w niespełna dziesięciominutową podróż do restauracji.
Udało ci się nie zasnąć, jestem z ciebie dumny. Objął ją lekko. Teraz coś zjemy i pewnie nadal będziemy toczyć pasjonujące rozmowy o jakości włoskiego sprzętu. Niestety, nie chodziło o Ferrari. Jeśli masz jakiś pomysł, jak mogę sprawić, żeby to wyjście miło i ekscytująco ci się kojarzyło...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z pewnością w psychologii jest jakiś termin określający przypadek Molly. O co chodzi? A no o to, że żyjąc przez pewien okres czasu w klatce, teraz najchętniej zrobiłaby i spróbowała wszystkiego. Gdyby tylko kiwnął głową w stronę łazienki, bez najmniejszego zastanowienia ruszyłaby w tym kierunku i…
– Mam plan skarbie – uniosła zawadiacko kącik ust ku górze. – Bo wiesz, że jestem pomysłową dziewczynką – poprawiła zloty ale skromny w budowie kolczyk upewniając się, że nikt inny ich nie usłyszy. Nie był to problem bowiem towarzystwo zajęło się sobą a inni rozmawiali raczej w parach.
– A więc tak – splotła grzecznie dłonie przed sobą ograniczając uśmiech jedynie do takiego delikatnego – zero szydery. – Skoro nie możemy tam pójść, opowiem Ci jakby to mogło wyglądać – wstęp, krótki i rzeczowy jednocześnie. Zajmie jej to króciutką chwilę ale ów minutka będzie znacznie przyjemniejsza od tej całej szopki.
– Otóż musielibyśmy zamknąć się w jeden z toalet. Nie moglibyśmy się całować. W żadnym wypadku – zastrzegła dotykając paznokciem dolnej wargi pokrytej szminką w intensywnym, czerwonym kolorze. Wiadomo, że szkarłat mógłby wtedy przenieść się nie tylko na pół twarzy Molly ale i na Chrisa. – Wyobraź sobie jak odwracam się do Ciebie tyłem i podnoszę sukienkę do góry, wysoko. Najpierw odsłania moje łydki, później uda, a na końcu tyłek. Nie mamy czasu na zdejmowanie bielizny więc musisz ją odchylić. Zdecydowanie nie jestem… przerwała słysząc drażniący dźwięk zwołujący bydło do zagrody. W sumie przerwa na reklamy może wytrącić z równowagi albo podkręcić chęć na część dalszą.
Jak będzie tym razem?
wszyscy ponownie usiedli na swoich miejscach. Gdyby były to studia i ostatni wykład to frekwencja byłaby słaba. Tutaj wszyscy twardo trzymali fason. Nawet Molly, która zaczepnie miziała łydkę Chrisa.
Koniec – dotrwaliśmy. Jeśli Murphy biła brawo to dla siebie, nie dla aktorów. Dała radę, wytrwała, hura!
Taksówką, w końcu kontakt fizyczny, przytulenie, na ten moment dobre i to. Kobieta zsunęła ze stóp szpilki. Rzadkie poruszanie się w tego typu obuwiu sprawia, że po pewnym czasie nogi zaczynają niemal błagać o domowe kapcie ale to nie koniec na dziś. Ulga będzie krótka bo tylko kilkuminutowa. – Ja wprost uwielbiam sprzęt… ale ten amerykański – była na tyle blisko, że wcale nie musiała mówić głośno, wręcz przeciwnie. – Dokończę Ci – wygładziła materiał na udzie układając na nim po chwili dłoń Christiana.
Czasami blondynka zastanawiała się nad ilością komórek we własnym mózgu bo upraszczając schemat odnosiła wrażenie, że jest ich 3. Pierwsza odpowiada za funkcje życiowe, druga za łaknienie, bo to bardzo istotne w życiu tej konkretnej jednostki i trzecia związana jest z seksem. Na tym mogłaby poprzestać.
Spoiler
– Nie jestem gotowa na to żebyś we mnie wszedł więc musisz porządnie poślinić palce i wsunąć je bez ociągania – szeptała do jego ucha drażniąc skórę ciepłym powietrzem. – Rozpinasz rozporek i wyjmujesz penisa. Nawet nie muszę specjalnie się starać żebyś był twardy. Jesteś napalony i podniecony tym gdzie to robimy a jeszcze bardziej nakręca myśl, że ktoś może nas przyłapać – przełknęła ślinę czując delikatne mrowienie w dole brzucha. – Wchodzisz pewnie i posuwasz mnie mocno i szybko. To zabawa na czas więc musisz się uwijać. Kiedy informujesz, że zaraz dojdziesz, każę Ci się odsunąć, kucam a Ty spuszczasz się do mojej buzi. Strzelasz precyzyjnie a ja nie gubię nawet kropli. Grzecznie połykam i dla pewności przykładam listek papieru do ust. Nie zostawimy śladów zbrodni. Ja poprawię sukienkę, a Ty spodnie. Koniec –
odsunęła się bardziej na swoje siedzenie patrząc w żywą zieleń jego oczu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Są chwile, kiedy rozsądek jest autentycznym przekleństwem. Bo gdyby go nie miał, mógłby właśnie przeżywać jedną z najbardziej ekscytujących chwil w ostatnich latach.
A tak, ta chwila będzie istniała tylko w jego głowie.
Doskonale wiedział, że musi zgrywać gentlemana w każdym calu. Delikatnie nachylił się nad dużo niższą przecież dziewczyną i delikatnie objął ją w talii. Wyglądało to tak niewinnie, jak gdyby opowiadała mu o zakupach, a uśmiech sprzed chwili wyrażał jak bardzo się jej tu podoba.
Jakże złudne potrafią być pozory.
Słuchając jej kontrolował swój uśmiech zmieniając go z prawdziwego "zdarłbym z ciebie tę kieckę, teraz zaraz" na profesjonalny i łagodny uśmiech nr 5.
Ten sam towarzyszył mu, gdy w pierwszej kolejności taksówki zajmowali szanowni delegaci i szefostwo, a oni z Molly zajęli ostatnią. Ponownie pomógł jej zająć miejsce, co w wypadku tego typu auta miało znaczenie - próg znajdował się zaskakująco wysoko.
Sprzęt amerykański... Tak, lunety, lufy, celowniki... Kajdanki? Amerykańskie chyba były najlepsze.. W końcu sam James Bond swojego czasu porzucił zawodny włoski pistolet na rzecz niemieckiego Walthera.
Hmm. Przychylił ucho. Stawiał, że nie będzie to opowieść o broni. A faktycznie, mająca coś wspólnego ze stawaniem.
Zamknął oczy gdy kontynuowała. Uniósł brwi. Właściwie nie chciał tego słuchać. Chciał to przeżyć, im szybciej tym lepiej. Zastanawiam się, czy nie powinienem zadzwonić do szefa i powiedzieć, że zostawiliśmy dziecko na gazie i musimy wracać do domu... Powiedział tuż po otwarciu oczu. Dziewczyna odsunęła się patrzyła prowokująco. Wiedział, że nie może przesadzić. Ale na coś chyba do cholery może sobie pozwolić?
Wyjął portfel a z niego banknot 100 euro, który został mu po poprzedniej delegacji. Podał go kierowcy. Spóźnij się dziesięć minut, jeśli ktoś będzie pytał powiesz, że był korek. Ton był jednoznaczny. Właściwie mógł skończyć słowami "albo cię zabiję". Wrócił do dziewczyny. Przesunął palcami po materiale jej sukienki od kolana w górę, by znów wrócić. na dół. Tym razem palce zawędrowały pod materiał i sprawiły, że podjechał w górę. Wiedział, że nie powinien całować jej w usta. Szyja była znacznie lepszym miejscem....

Spóźnili się, dojeżdżając na miejsce prawie kwadrans po reszcie.. Ach te korki w Seattle, czasem wystarczy nie trafić w jedne światła...
--------------------------------------------------
zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3, choć bez walizki!

Deszczowa aura uczepiła się jego duszy ostrymi pazurami, wyszarpując z niej coraz to kolejne skrawki. Przygniatały go ponure myśli zbierające się razem z chmurami na niebie, gdy pozwalał wspomnieniom przemknąć spod tafli podświadomości. Nękany niespokojnymi snami zdołał zmrużyć oko dopiero nad rankiem, który z tego powodu stał się jeszcze bardziej chaotyczny niż zazwyczaj. Obmywając twarz lodowatą wodą, nie wiedział, iż twarz spoglądająca na niego z łazienkowego lustra ponownie skonfrontuje się z chłodnymi kroplami. Zbyt mocno zaabsorbowała go walka ze skutkami dzisiejszej bezsenności, która w tym całym nieszczęściu nie wyszła mu tak najgorzej. O własnym błędzie przekonał się za to przy drzwiach wyjściowych, gdy automatycznie wędrująca dłoń natchnęła się na pustą przestrzeń w stojaku. Wtedy stało się dla niego jasne, że jak to często miał w zwyczaju, porzucił zapomnianą parasolkę w przedsionku teatru. I pomimo wszelkich zaleceń, został zmuszony do krótkiego biegu w deszczu - szczęśliwe skróconego o podróż samochodem.
Wtedy jeszcze wszystko wydawało się w bezpiecznych granicach zwyczajnego dnia.
Nawet w głównej sali pachniało deszczem, miejską esencją przenoszoną na włosach i ubraniach pracowników krążących z miejsca do miejsca. Z całych sił próbował nie dać nostalgii chwycić go za serce, skupiając uwagę na własnej próbie. Nie opuścił gmachu teatru wraz z resztą aktorów, nie uginając się pod ich entuzjastycznymi prośbami. Przez własną psychiczną niedyspozycję z ostatnich dni, goniły go nałapane zaległości. Kwestie potrzebne do perfekcyjnego dopracowania, stworzenie odpowiednich masek z emocji przypisanych danym scenom. I ostatecznie zamknięcie się we własnym świecie o zapachu teatralnej sceny oraz cieple padających na twarz reflektorów. Wtedy w ciszy rozbrzmiewał tylko jego głos - i myśli - w którego brzmienie starał się wsłuchać... do czasu. Do czasu, gdy skrzypnięcie zawiasów drzwi i starego drewnianego parkietu dołączyło do tych nieharmonijnych dźwięków. Nie uniósł spojrzenia od razu, w jeszcze niezmąconym spokoju dokańczając recytowaną kwestię. Hyeon-Ju potrzebował chwili, by w półmroku ciągnącym się od granicy sceny dostrzec filigranową kobiecą sylwetkę. Jej włosy, jej twarz, jej oczy... to jak stała przed nim niczym utkana ze wspomnień, tak boleśnie realna i niemożliwa dla jego rzeczywistości. Czyżby właśnie ta udręka rozlała się falą po ciele od okolic serca mężczyzny? Czy zapierający dech ucisk po lewej stronie klatki piersiowej był tylko jednym z wielu zwiastunów upływającego życia? Wciągnął do płuc spory haust powietrza, by jakoś przeciwdziałać rozchodzącemu się paraliżującemu uczuciu. Świat mógłby się skończyć właśnie w tej chwili, lecz trwał dalej z powoli zanikającym bólem.
- Ha Na... - Hana, Hana, Hana... jak długo jego usta nie układały się w kształt jej imienia? Teraz wypowiedziane ze skrywającym się w dźwiękach niedowierzaniem i strachem, jakby sprawić to miało odczynienie uroku mącącego mu w głowie.
  • Nie szukamy nikogo oprócz ludzi.
    Nie potrzeba nam innych światów.
    Potrzeba nam luster.
    Nie wiemy, co począć z innymi światami.
    Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Fremont”