WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Naturalnie spoważniała. Głównie dlatego, że wystarczyło wspomnienie „naszej poprzedniej rozmowy”, żeby Maddie miała ochotę zapaść się pod ziemię, głęboko – Chaotyczna to chyba najładniejsze określenie jakie można na nią znaleźć. – wtrąciła, jednak uśmiechając się pod nosem, bo było minęło, tak? Na pewno nie musiał jej przepraszać, to ona zachowała się tak, jak na rozmowie o pracę zachowywać się nie powinna – emocje wzięły górę i przypominała raczej roztrzęsioną nastolatkę, a nie kandydatkę z prawdziwego zdarzenia. Dlatego mocno się zdziwiła odbierając telefon z propozycją współpracy. Teraz, gdy siedzieli przy jednym stoliku i coś jej w kościach mówiło, co tutaj robił i do czego ta rozmowa zmierzała – też była zaskoczona. Bo nie wiedziała jak go odbierać. Jego i jego propozycję. Robił to z litości? Na samą myśl zrobiło jej się niedobrze, ale nie dała tego po sobie poznać. Poprawiła się trochę nerwowo na krześle i wbiła uważne spojrzenie w mężczyznę. Ani przez moment nie odrywała od niego tych wielkich czekoladowych oczu i słuchała uważnie, co miał do powiedzenia – mając nadzieję, że uda jej się trochę więcej zrozumieć. I wykreślić tą wstrętną litość z układanki.
- Tak się znam na organizacji, że potrzebuję pracy, żeby móc to miejsce utrzymać… – wtrąciła, znów średnio się reklamując, więc tylko dała znać, kręcąc głową, żeby się nie przejmował głupotami, które wygadywała – Ja… naprawdę nie wiem, co powinnam powiedzieć. Ani co powinnam zrobić. Faktycznie nie marzę o wielkiej korporacyjnej karierze… ale boję się, że robisz to przez wzgląd na tą jakąś naszą pokrętną kawiarnianą znajomość. Co prawda nie wiem dlaczego miałbyś to robić z tego powodu, bo po prostu kilka razy w tygodniu serwowałam ci kawę i nic nas nie łączyło. – chciałabyś! – Więc pewnie dramatyzuję i szukam problemów tam, gdzie ich nie ma. Dramatyzuję, prawda? Znowu? – spojrzała na niego i uśmiechnęła się, nie mogła nie… - Okres próbny. I obiecasz mi, że nie będę miała żadnej taryfy ulgowej, nawet jeśli będę robić najlepszą kawę ze wszystkich twoich poprzednich asystentów. – wyciągnęła w jego stronę swoją drobną dłoń dla przyklepania układu – Zgoda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jakakolwiek pobudka nim kierowała, z pewnością nie była poprawna. Dlatego próbował zagłuszyć myśli poprzez działanie – to zazwyczaj wychodziło mu lepiej niżeli wielogodzinne rozważania. Był mężczyzną, który nie bał się podejmowania trudnych decyzji, nawet jeśli później okazywały się niewłaściwie i musiał mierzyć się z ich konsekwencjami. Prawdą było, że chciał zatrudnić Madelyn z powodu własnego egoizmu. Uświadomienie sobie tego wcale mu nie pomogło, nie ułatwiło również podjęcia ostatecznej decyzji. Jednakże nie mógł przejść obojętnie obok możliwości zyskania idealnej wymówki, pozwalającej mu spędzać więcej czasu w jej towarzystwie. Oczywiście w kontekście pozbawionym romantycznych przesłanek! Nie dość, że widmo przeszłości wciąż nie dawało mu przyzwolenia na otwarcie nowej karty, to sama myśl o związku z równie młodą kobietą wydawała mu się dalece niepoprawna. Zatrudnienie jej było dobrym pomysłem. Bo przecież nie mógł fantazjować o własnej asystentce!
— Tak, dramatyzujesz — potwierdził, nie kryjąc lekkiego rozbawienia, jakie wywołały w nim jej słowa. W ostatniej chwili ugryzł się w język, by nie wyznać przyjacielskiej sympatii, jaką ją darzył. Na szczęście w porę zorientował się, że mogłaby opacznie zrozumieć jego słowa. — Uważam, że będzie nam się dobrze współpracowało — powiedział zamiast tego. — Poza tym naprawdę lubię to miejsce. Nie sądzę, byś szukała wspólników lub inwestorów, więc tylko własną pracą możesz zdobyć fundusze. Ułatwię ci to, ale to nie oznacza, że cokolwiek ode mnie dostaniesz. Oczywiście nie licząc wynagrodzenia, ale wyłącznie za wykonaną pracę — oznajmił, czując w kościach, że się zagalopował. Dlatego gdy tylko spostrzegł wysuniętą dłoń, bez chwili zawahania uścisnął ją – delikatnie, ale stanowczo.
Wówczas rozległ się dźwięk jego telefonu. Wyciągnął go z wewnętrznej kieszeni marynarki i widząc na wyświetlaczu nazwę, której odrzucić nie mógł, skinieniem głowy dał znać Maddie, że musi odebrać. Wstał i oddalił się o kilka kroków, jednak nie na tyle dużo, by kobieta nie mogła usłyszeć urywków jego rozmowy. — Tak, myślałem już o prezencie, ale urodziny Molly są dopiero za dwa miesiące. Biżuteria? Nie wiem, czy to najlepszy pomysł. Przyjęcie omówimy później. Nie, o niczym nie zapomnę. Najlepiej będzie jeśli to komuś zlecę. Czy możemy dokończyć innym razem? Tak. Do usłyszenia. Na ułamek sekundy wzniósł oczy ku górze. Zaraz jednak odzyskał rezon. Telefony matki bywały upierdliwe. Schował komórkę i wrócił do stolika.
— Cóż, w takim razie widzimy się w poniedziałek? — upewnił się. Chwycił kawę i zrobił dwa niewielkie łyki, nie spuszczając oczu ze swojej nowej asystentki. Stary, w co ty się właściwie pakujesz?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dramatyzowała. Wspaniale. Uśmiechnęła się, naprawdę najładniej jak potrafiła i pokręciła głową – może z odrobiną zażenowania, a może żeby po prostu wybić sobie te wszystkie głupoty z głowy. Bo naprawdę, no naprawdę! Miała wrażenie, że z każdym kolejnym słowem pogrąża się coraz bardziej i tylko i wyłącznie ten uśmiech jeszcze jakoś ją ratował. Nic więcej! I absolutnie się nie zagalopował, powiedział dokładnie to, co osoba pokroju Maddie chciała usłyszeć. Nie potrzebowała jałmużny, nie chciała jej. Potrzebowała pracy i wynagrodzenia za nią. Dlatego znowu uśmiechnęła się do niego promiennie, ale ten uśmiech zniknął z jej twarzy, gdy mężczyzna odszedł od stolika, a ona usłyszała rozmowę, której słyszeć nie chciała. Bo to przecież oczywiste, że wykonała prostą kalkulację i wyszło jej, że rozmawiał o kimś, kto zapewne był jego żoną, narzeczoną lub po prostu partnerką. Nie miała jednak najmniejszego zamiaru dopytywać – bo to świadczyłoby o tym, że podsłuchiwała. Nie chciała! Tak jak on odzyskała rezon i uśmiechnęła się do niego, gdy wrócił do stolika – Jak najbardziej. Poniedziałek. – potwierdziła. Pewnie jeszcze dopytała go o kilka szczegółów, a później po prostu przeprosiła, bo potrzebowała wrócić do swoich obowiązków. Do drugiego etatu. Obiecała oczywiście, że będzie potrafiła rozdzielić jedne od drugiego i nie musi się niczym martwić. Pożegnała się i no cóż… wróciła do pracy. I miała kilka ostatnich dni na przygotowanie się na nową rzeczywistość.
/zt x 2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Floyd czasami tak miał, że lubił się wyrwać z domu i popracować sobie gdzieś, gdzie… no gdzie nie mieszkał. Czasami siedział sobie na zewnątrz, czasami szedł do baru, głównie po to żeby pić i udawać że pracuje. Bardzo lubił swoją robotę, ale nie był aż tak super pracownikiem, jak mogłoby się wydawać! Zdarzało mu się zbyt długo tkwić w prokrastynacji i nie skupiać się na swojej robocie tak jak powinien. No ale, deadline był bezlitosny, a on bardzo lubił swój standard życia i nie zamierzał go narażać na obniżenie, więc musiał się skupić na pracy. I początkowo szło mu całkiem nieźle, wypił sobie kawkę, napisał pół rozdziału, a potem już trochę zaczęło się mi nudzić. I miał nawet zamówić sobie jakieś ciastko, tak żeby cukier nieco pobudził jego kreatywność do działania, ale wtedy zauważył bardzo zdenerwowaną blondynkę nad swoim laptopem. - Aż szkoda, że nie serwują tu kaw po irlandzku, co? - rzucił, bo skoro zauważyła że się na nią patrzył przez chwile, to nie zamierzał być jakimś dziwakiem podejrzanym i udawać, że tak naprawdę interesuje go tylko ściana. - Coś ważnego przepadło? - zapytał, bo wiedział jak to czasem bywa z netem w takich miejscach, dlatego pisał offline, a potem robił kopie w chmurze, żeby się zabezpieczyć przed przypadkowym zalaniem laptopa, czy czymś. A naprawdę nie lubił, kiedy musiał dwa razy pisać o tym samym, już wystarczająco się męczył przy poprawkach przed oddaniem książki. Potem trochę miał jej dość, zanim w ogóle ją zobaczył na półkach. A czekała go potem trasa i czytanie fragmentów, więc cóż.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#9

No ile można siedzieć w domu? Chwilę przy biurku, chwilę przy stole jadalnym, no ale człowiek czasem musi wyjść z domu. W miłej kawiarni, czy innym coworku od razu inaczej się pracuje. A Gabi wciąż więcej pisała, niż nagrywała, więc nie musiała być wcale wybredna. Hałas jej tak naprawdę nie przeszkadzał, taki cichy gwar, rozmowy czy muzyka były wręcz kojące. Nie było nic gorszego niż cisza, która aż dźwięczała w uszach.
Ona tak naprawdę nie musiała pracować, aby żyć na dobrym poziomie, jej mężczyzna wręcz napomknął, aby dała sobie spokój, że on jej wszystko zapewni, dostatnie życie i tak dalej. Jednak jej to po prostu sprawiało przyjemność. Lubiła to co robiła, a jednak pracowała każdego dnia, ale z przyjemnością, z chęcią i pewną łatwością.
-Czasem przydałaby się raczej Irlandia z kawą-odpowiedziała, nie zastanawiając się tak naprawdę, czy to co mówi, ma większy sens. Jakby Josh nie załapał o co jej chodzi, to blondynka najchętniej by odwróciła proporcje - 7/8 szklanki whisky, 1/8 kawy.... Choć to zdecydowanie nie jej smaki, z tego wszystkiego najpewniej wybrałaby samą bitą śmietaną. -Nie.... Nie, to nie z tego powodu jestem niezadowolona-westchnęła, spoglądając na nowego towarzysza i przenosząc wzrok na laptopa. -Po prostu dziś nie mogę się wysłowić i po kolejnym skasowaniu całego tekstu mam mniej, niż gdy tu się pojawiłam-stwierdziła. Czasem ma się werbalną sraczkę i można pisać i pisać i pisać, a wszystko jakoś brzmi, a dziś wręcz przeciwnie. Miała literackie zatwardzenie i była niesamowicie krytyczna względem siebie. A najgorsze chyba było to, że te nieudane teksty (według niej, bo przecież mogła być czepialska względem siebie) kasowała je. W chmurę zapisywała teksty, względem których miała jakieś plany, które się jej podobały, które były niemal gotowe. A teraz kasowała szybciej, niż działało autozapisywanie w jej laptopie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zbyt długie siedzenie w domu może być bardzo niezdrowe. Ludzie byli istotami społecznymi i bez regularnych kontaktów i socjalizacji, nawet introwertycy potrafili podupaść na zdrowiu. Nie mówiąc już o tym, że nasze organizmy potrzebują ruchu, świeżego powietrza i po prostu kontaktu z naturą, żeby dobrze funkcjonować. Nawet zarazki były ważne, żeby motywować układ odpornościowy do działania i żeby nie zardzewiał! I cóż, Josh chyba nie był po prostu aż takim odludkiem! I miał psa, który uwielbiał spacery, bo był dość sporą bestią, więc siedzenie w czterech ścianach dla niego nie miało sensu, jeśli nie chciał mieć potem pogryzionych dywanów przez psa, który nie ma wystarczającej ilości stymulacji.
- Co? - zapytał, nie do końca pewien o co jej chodzi. - A, że dużo alkoholu i mało kawy? - dopytał z lekkim rozbawieniem i zmieszaniem. - W pierwszej chwili myślałem że potrzebujesz tyle kawy, że najlepiej jakby wszyscy mieszkańcy w kraju ci jedną zrobili - dodał, żeby nie miała go za totalnego debila. Po prostu był pisarzem, więc zabawa słowem, znaczeniami i metaforami była jego codziennością. To właśnie metafory i różne nawiązania w jego książkach tworzyły najlepsze żarciki, doceniane później przez czytelników. A im więcej rozrywki odnajdywali w jego książkach, tym lepiej jego biznes się kręcił i tym lepiej wyglądało jego konto bankowe.
- Bo jakiś obcy natręt do ciebie gada i nie pozwala ci się skupić? - zapytał, kiedy zrobiła przerwę, oczywiście żartując. Ludzie wyglądają trochę inaczej niż ona w tym momencie, kiedy nie chcą gadać z obcymi i mają ten specyficzny, grzecznościowy uśmiech, którego u niej nie widział. Tak, świetnym obserwatorem był też właśnie przez swoja prace. I często irytował pracowników nawiedzonych miejsc, kiedy zadawał im dużo niewygodnych pytań.
- Istnieje prawdopodobieństwo, że to dobrze że to usunęłaś - przyznał, z lekkim rozbawieniem. A potem zmrużył lekko oczy. - To jakaś tajemnica nad czym pracujesz? - zapytał, uznając że skoro już się oderwał od pracy, to może sobie chwile z nią pogadać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi nie była introwertyczką, ani specjalnie domatorką. Po prostu była freelancerką, więc biura i stałego miejsca pracy nie miała. Gdy nie pracowała, to wiele czasu spędzała poza domem, choć jak pracowała, często również była gdzieś z dala od swojego miejsca zamieszkania, bo jeździła, goniąc swój ulubiony temat - wyścigi samochodowe. Tu raczej chodziło raczej o poszukiwanie weny, czy znalezienie wygodniejszego miejsca do pracy niż stół kuchenny. Czy miało to sens? Pewnie tak, bo choć wszyscy uwielbiają wizję home office, wiedzą że to miejsce w domu często nie jest najzwyczajniej w świecie wygodne, niezależnie od tego, co się mówi.
-Dokładnie tak. Wtedy wena ruszy z kopyta. Aczkolwiek nie ręczę za wartości stylistyczne i ortograficzne-zaśmiała się. Zdarzało się jej pisać z kieliszkiem wina, ale jednym, a nie całą butelką! -Nie, serce by mi chyba wyskoczyło. Raczej kawę piję dla wartości smakowych, a takie wiadomo, mało z espresso mają wspólnego-No bo jak napój kawowy ma więcej mleka, syropu i lodu niż kawy, to kopnąć za bardzo nie może, prawda? Więc wiadro kawy zrobione przez Irlandczyków na pewno by jej nie pomogło.
-Nie, nie. Natręt podszedł do mnie, gdy już wszystko było skasowane-odpowiedziała z miejsca, zapewniając, że Josh jej nie przeszkadza i to nie on jest winnym jej słabej weny. Wiedziała też, że użyła jednak słowa natręta, ale tylko dlatego, że on sam się tak nazwał. Jej wypowiedź była raczej sympatyczna, więc pisarz nie powinien się obruszyć, bo naprawdę nie chciała go obrażać.
-Mogę powiedzieć. Mam tekst do napisania o jednym z kierowców spoza Stanów, który z sukcesami jeździ w Indy-powiedziała. Darowała sobie wypowiedzenie nazwiska, bo choć był to dość popularny sport w Ameryce, jednak nie aż tak jak nascar, nie mówiąc o koszykówce, footballu amerykańskim czy baseballu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Póki co była dla niego tajemniczą niewiastą, ale na pewno sprawiała dobre pierwsze wrażenie. Josh był dość wybredny w kwestii tego z kim lubił się bujać, a od kogo uciekać, przecież jako pisarz spotykał sporo wariatów! I trochę tych wariatów sobie sprowadzał sam na swoją głowę, bo krytykując czyjś biznes na blogu, w artykułach albo teraz w książkach, dodawał sobie tylko kolejnych wrogów, którym psuł biznesy. A część w sumie miała dodatkowe zarobki, jeśli ktoś chciał podążać śladami Josha z książek, bo i tak się przecież zdarzało. No ale, ostatecznie jednak ujawniał przekręty i kłamstwa, nigdy nie pytając o zdanie właścicieli, ani nawet nie zapowiadając swojego przybycia. Ot, zamawiał pokój, przyjeżdżał i sobie pisał, zadając milion pytań i obserwując.
- O tak, tak chyba nawet brzmi oficjalna zasada - zauważył, unosząc brwi i robiąc krótką pauzę - po alkoholu nic nie publikuj i nie wysyłaj, nie dzwoń i nie wysyłaj wiadomości - dodał, gdyby miała wątpliwości i zaśmiał się cicho. - A najlepiej zamknąć wszystkie sprzęty w bezpiecznym miejscu - dodał, bo takie rady też znał z życia i innych osób. I kiedy sam był po zerwaniu to to kultywował, nie do końca sobie ufając.
- Moje serce lubi takie treningi - przyznał z lekkim rozbawieniem i pewnie gdyby dodała o tych słodkościach, to by coś powiedział o cierpiącej trzustce.
- A to całkiem nieźle wychowany natręt - zauważył z rozbawieniem, chociaż po prostu mu się trafiło. A potem przechylił lekko głowę w bok. - I jestem Josh w ogóle, w razie gdybyś znała więcej takich natrętów, możesz dopisać moje imię w nawiasie - dodał w ramach informacji, bo w sumie nie chciał chyba żeby pół kawiarni słyszało jak mówi o nim natręt, Nie robiło mu to dobrej reklamy, co nie.
- Czyli jesteś sportową dziennikarką? - zapytał z zainteresowaniem, bo zawsze to ciekawe spotkać innego pisarza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, Josh miał to szczęście, że aby ktoś go znienawidził, czy miał z nim problem, to musi sobie na to zasłużyć w taki, czy inny sposób. No bo za ładne oczy się nie dostaje negatywnych recenzji, obnażających winy rozdziałów książki i tak dalej. A ta urocza niewiasta, jak to Josh ją określił, miała przekichane, bo to, czym się zajmowała było częściej powiązane z mężczyznami. Kobiety były gorzej traktowane już na wejściu, tylko dlatego, że zagorzali kibice sportów motorowych byli szowinistami i uparcie twierdzili, że panienka to może się najwyżej wyglądem kierowców interesować. Tylko jak to zrobić, skoro każdy z nich był ubrany w dokładnie to samo, czyli ognioodporny kombinezon i olbrzymi kask!
-Dokładnie. Po alkoholu możesz się dobrze bawić, ale tylko offline-przytaknęła. Mając na myśli offline, chodziło o brak telefonu, laptopa i tym podobne. Jednak wiadomo, jest picie i jest picie. Po jednym piwie pewnie i pracować by można było, ale po jednej butelce wina mogłoby być już różnie.
-Nie wiem, czy to wychowanie, czy raczej posiadanie zezowatego szczęścia... Gabi-przedstawiła się. Nie miała już 4 lat, lecz wciąż, wręcz na wyłączność, posługiwała się tą formą imienia. Gabriela brzmiała tak... obco, oficjalnie. Pewnie jako staruszka też będzie posługiwała się tą formą imienia, czy ktoś jej zabroni?-Spokojnie, czarna lista nie jest nigdy zamknięta-zauważyła. W każdym momencie może trafić się ktoś, kogo się polubi, niezależnie od miejsca i rodzaju relacji.
-Dokładnie tak. Wiem, jestem kobietą i to takie dziwne-przewróciła oczami, choć nie wyczuła żadnej nuty szowinizmu w głosie Josha. Jednak nie potrafiła powiedzieć, co ten sobie w głowie pomyślał. Była nieco przeczulona na tym punkcie, ale pracowała na to, dość ciężko, aby te krzywdzące stereotypy nie były dłużej powtarzane.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jedyną osobą, którą można tutaj hejtować, jest pewna gapa, która tyle czasu zabierała się za pisanie tego posta, że nie zauważyła ile czasu minęło! Dobrze, że Josh był trochę lepszy w swojej pracy i nie wystawiał tak swoich wydawców, bo nie zarabiałby teraz aż tak dobrze i nie miałby takiego ładnego domu. Niby dziadkowi, który pisze Grę o Tron wybaczają wieczne przekładanie książki na kolejny rok, no ale on jednak jest z trochę innej ligi pisarskiej i miał na koncie cały serial nakręcony na tej podstawie. A Josh, póki co przynajmniej, nie miał jeszcze żadnych ekranizacji. I to chyba dobrze, bo pewnie by zrobili jakąś wersję Nancy Drew na podstawie jego życia i pracy…. a sam nie wiedział czy chciałby być kojarzony z taką postacią. Nie do końca był Sherlockiem Holmesem (i no, jeden już był, a także piętnaście podejść do filmowej i serialowej wersji tej postaci), bliżej mu było do Scooby Doo, a… no od tego już tylko krok do Nancy i koło się zamyka.
- I za nic w świecie po alkoholu nie prowadź rozmów biznesowych, to kolejna ważna zasada - dodał z rozbawieniem, a potem pokiwał powoli głową. To było całkiem odświeżające, chyba powinien częściej wychodzić z domu i zaczepiać nieznanych ludzi!
- Zezowate szczęście? - zapytał zaskoczony, bo jednak był pisarzem, zwracał uwagę na słowa. I zaintrygowała go w tym momencie, więc był ciekaw jakie jest rozwinięcie tego… intrygującego określenia.
- To chyba stąd się wziął tamten czarny notes, to była po prostu jedna wielka czarna lista, która się rozrosła… - mruknął z rozbawieniem, chociaż sam nie pamiętał dokładnie o co chodziło z tym Black Notebookiem, więc pewnie i dziewczyna nie zrozumie aluzji. A może zrozumie i go oświeci? Nie miałby nic przeciwko.
- Skąd, nie jest to dziwne, ale godne podziwu. Mi by się nie chciało użerać ze światem, który projektuje rolę kobiet jako ozdoby w obcisłym bikini albo dopasowanej kiecce koło auta… - mruknął, unosząc brwi. I tak, Josh tak nie podchodził do kobiet, bo miał siostry i wiedział jak szanować kobiety.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jason i tak nie był w złej pozycji! Nie był dziennikarzem, który musi od razu po wydarzeniu usiąść do pisania, bo za tydzień nikt nie będzie o tym pamiętał i stanie się mnóstwo innych, ciekawszych rzeczy, o których powstaną następne dziesiątki, jak nie setki artykułów. Dlatego też Gabi, aby nie musieć pracować pod presją, po nocach po wyścigach, w samolotach i tak dalej, lubiła pisać felietony, które mogły być aktualne w każdym momencie sezonu, lub wprowadzały do wyścigów na tym samym torze w kolejnym sezonie. No ale pozycja na światowych listach bestsellerów na pewno była czymś przyjemnym i mocną kartą przetargową. Czymś, czego Gabi na pewno nigdy nie doświadczy... bo naprawdę nie paliła się do pisania książek.
-Po alkoholu to nawet czasem z facetem lepiej nie rozmawiać-roześmiała się. Jakby ktoś upił Moreno, to mogłaby prawdziwe głupoty wypowiedzieć i nie zdawać sobie z tego sprawy. Jeszcze by jej mężczyzna (którego nie podejrzewała o nic złego!) zadał jakieś pytanie, ona by mu coś odpowiedziała i nabijałby się z niej długi czas. Jednak nie oszukujmy się, co innego napić się drinka i rozmawiać o biznesach, czy coś napisać, a co innego wyżłopać całą butelkę wina i starać się coś zrobić. Umiar tu też miał niebagatelne znaczenie.
-No, nie znasz tego określenia?-zapytała nieco zdziwiona. Była dziennikarką, musiała dobrze znać język, nie mogła zniekształcać związków frazeologicznych i tak dalej.-No, pecha. Niby wszystko wygląda że ok, a jednak tak nie jest-wytłumaczyła, co tak naprawdę miała na myśli. -A nie chodziło, że to taki hm.. pamiętnik, że nikt nie wie o co chodzi, co tam jest, a się tego na wszelki wypadek boi?-przedstawiła swoją interpretację. A czemu czarny? A czemu nie? Facet prędzej będzie miał czarny, gładki i całkiem elegancki czarny notek, skórzany itp, niż różowy w fioletowe szlaczki!
-Wiesz, wydaje mi się, że na razie jesteś...my -była bliska powiedzenia "jesteście" mając na myśli facetów, lecz Hawtorne nie zasłużył na takie miano, więc użyła formy "my" mając na myśli wszystkich ludzi.-gotowi na to, aby przyznać, że kobiety mogą się tym fascynować, ale nie do końca gotowi na to, aby uznać, że te znają się na tym naprawdę dobrze i mogą uznawać się za specjalistów. Bo tylko wtedy można być dobrym dziennikarzem-odpowiedziała. Pewnie, jakby opisywała życie prywatne sportowców, to nikt by się nie dziwił, ale ona była bardziej zainteresowana wynikami, samym sportem i tak dalej.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Chelan Cafe”