WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Wiedziała, że to zapewnienie o miłości pozwoli Adayi być spokojniejszą. Jasne, pożegnanie dalej będzie trudne, bo tego nie przeskoczy, lecz przynajmniej świadomość, że Artemis faktycznie ją kocha, pomoże przetrwać trudne chwile rozłąki.
- Dobrze. - zgodziła się na podwózkę, bo przecież nie weźmie taksówki i nie zostawi Castellano samej w mieszkaniu. Pozwoli się odprowadzić na samolot i należycie pożegnać na lotnisku. Nie chciała odbierać tego blondynce.
Nabrała powietrza po czym ze świstem wypuściła. Sama wolałaby mieć więcej czasu na pogodzenie się z myślą o wyjeździe. Mimo iż na pierwszy rzut oka wydawała się być zimna w tym momencie, to wewnętrznie przeżywała to tak samo mocno jak Ady. Za krótko siedziała w Stanach ze swoją partnerką. Większość z tego czasu spędziła na rekonwalescencji i żmudnym przygotowaniu do treningów, oraz terapii która miała jej pomóc z uporaniem się po wydarzeniach z Australii. Nie nacieszyła się tyle ile by chciała, a już musiała wracać do Londynu. Życie jest nie fair.
- Będzie mi brakować twojego uśmiechu. - szepnęła, spoglądając na kobietę. Skąd miała wiedzieć, że wydarzy się tragedia. Może gdyby miała taką świadomość zdecydowałaby się zostać?
Spokojnie zapakowały walizkę do samochodu, Arti usiadła na fotelu pasażera i zapaliła papierosa. Musiała jakoś się odprężyć jeszcze przed lotem, dlatego to była najprostsza droga.
Na lotnisku nie było prościej. Przeciągały pożegnanie jak najdłużej się dało, aby jeszcze chwilę móc ze sobą porozmawiać, przytulić się i po prostu patrzeć na sievie w ciszy.
- Postaram się pisać. - choć wiadomo jak to bywa. Będą miały na pewno ustalone dni i godziny, a także zastrzeżony numer, aby nikt się nie kapnął, że Art się jakkolwiek kontaktuje z kimś niewtajemniczonym.
Ostatni pocałunek był słodko gorzki przez co Fisher posmutniała. Ciekawe kiedy się zobaczą...


/ztx2

autor

Arti

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Mi miała ostatnio całkiem dobry nastrój, dlatego odstrzeliła się niczym woźny na dzień nauczyciela. Tak poważnie to pisała dziś kolokwium, po czym miała pójść z koleżanką na kawę z okazji jej urodzin. Jakoś od spotkania Vincenta było jej dużo łatwiej. Nauczyła się tego, że miała przy sobie kogoś. Co prawda brat, który nie zachowywałby się, jakby nim nie był, teraz już się tak zachowuje. Czasami jak dostaje Jeon od niego zrzędliwe informacje, ma ochotę ukręcić mu łeb i to tak całkiem dosłownie! Z kolei spotkanie z Willow miała w sobie całkiem sporo adrenaliny. Wcześniej zdążyła jeszcze być na randce w ciemno, ale tutaj...
nie było co wspominać.
Szła dziarsko obok boiska piłkarskiego, a w uszach leciało pporappippam. Ten dzień nie mógł się źle skończyć, prawda? Wszystko układało się, jak na najpiękniejszym obrazku. To prawdopodobnie najbardziej budowało ją od środka. Plan na jutro też nie wydawało się takie złe. Pewnie byłaby cała w skowronkach, gdyby nie nadlatująca piłka, która uderzyła ją prosto w głowę.
Spadła z wrażenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2 + strój tylko bez czapki, kurtki i maski

David miał zaznaczoną w kalendarzu nad biurkiem datę zbliżających się zawodów międzyszkolnych, dlatego też od razu po zajęciach, leciał na boisko, gdzie wpierw wykonywał rozgrzewkę, a potem ćwiczył różne rzeczy, włączając strzały na bramkę. Potem następował podział, aby powstały dwie drużyny, które grały przeciwko sobie. Czasami nawet wracał do domu koło północy, a potem brał prysznic i szedł spać.
Po randce w ciemno starszy brat wypytywał Davida o to, jak było, na co ten zareagował morderczym spojrzeniem i uderzeniem starszego Parka w ramię, nie szczędząc siły. Dodatkowo stanowczo powiedział, że jeżeli znowu zostanie wrobiony w coś takiego, nigdzie się nie wybierze. Nie ma opcji. Wystarczyło mu słuchania o tym, jaki był beznadziejny. Chociaż faktycznie, jedna z myśli, które zaczęły go nurtować, dotyczyła posiadania planu B, gdyby nie został przez nikogo zauważony. Raz czy dwa miał nawet koszmar, gdzie zmarnował szansę, a łowca talentów jedynie kręcił głową. Zawsze potem budził się zlany potem.
Tego dnia również zaraz po zajęciach poszedł na boisko, gdzie już kilku znajomych z drużyny zaczynało rozgrzewkę, więc wpierw przywitał się z nimi, po czym wykonywał to samo, co oni. Kiedy skończyli, zaczęli rozgrywać meczyk, a David aktywował tryb pt.,,full skupienie”. Kilka razy ktoś mu zrobił ścinki, przez które wylądował na ziemi, zdzierając sobie nieco skórę, ale szczerze? Miał to gdzieś. Liczyła się tylko i wyłącznie wygrana.
Pięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy, Park miał znakomitą sytuację, ponieważ uwolnił się od kryjącego go obrońcy, dzięki czemu był praktycznie sam na sam z bramkarzem. Zrobił zamach nogą, strzelił i…podkręcona piłka zamiast do bramki, poleciała ciut obok, opuszczając boisko oraz trafiając kogoś. Oczywiście kumple zaczęli krzyczeć, okazując tym samym niezadowolenie.
- Jeżeli masz zamiar tak grać podczas zawodów, to lepiej już odpuść. - powiedział jeden ziomek z drużyny, a David nie chcąc tego słuchać, rzucił tylko krótkie sorry i pobiegł po piłkę, jednocześnie szykując przeprosinową formułkę - aczkolwiek przez moment miał ochotę olać przeprosiny i odrzec coś typu ,, Lepiej nie łaź tak blisko boiska". Zrobił wielkie oczy, widząc dziewczynę z randki w ciemno.
- Przepraszam, nie chciałeeeeeee….o cholera. - szybko zatkał sobie buzię rękoma. Tyle ludzi i akurat ona musiała tędy przechodzić, serio…
Już.
Po.
Mnie…
przełknął ślinę i nerwowo rozejrzał się, by sprawdzić, czy ktoś był świadkiem zaistniałego zdarzenia.
- Nic Ci nie jest? - zapytał, kucając, bo czasami źle się kończyły takie sytuacje, o czym doskonale wiedział.
- Ile widzisz palców? - wyciągnął trzy paluchy i pomachał nimi przed oczami dziewczyny. Dziwne, normalnie pewnie tylko wziąłby piłkę, przeprosił i sobie poszedł. Teraz jakby bardziej przejmował się stanem Mihi, niż tym, że kumple czekali, aż wróci do nich piłka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z jednego nieszczęśliwego wypadku niemalże od razu wpadła do drugiego. Wpierw zderzenie z Willow, które zostawiło na jej ciele siniaki, a na czole ranę, która dopiero co zaczynała się goić, a do tego teraz zderzenie z piłką Parka. Udana z nich była para mogłaby głośno powiedzieć, gdyby nie fakt, że za zdarzenie brała stuprocentową odpowiedzialność. No, może pięćdziesiąt procent.
Mi powoli zaczęła zalewać się łzami. Czuła przeszywający ból zaczęła się powoli trząść, a kiedy uniosła wzrok od razu ukryła dłońmi swoją twarz. Nie miała zamiaru nikomu pokazać takiego uniżenia. Chociaż bardziej chodziło o samą obecność Davida, próbowała robić z nim interes, nie powinien jej takiej widzieć.
— I-i-idź sobie!~ — krzyknęła przez dłonie, spoglądając na Parka przez dziurki, które zrobiła w swojej zasłonie. Generalnie było widać na dłoni jej płacz. Dźwięk, postawa, wszystko razem mówiło samo za siebie. Nawet nie za bardzo można było zgadywać, tak było widać, że coś jest nie tak.
O jedno uderzenie za dużo.
— Zawsze powinno być pięęęęęć — nie da się tego ukryć. Myślała logicznie, ale wiedziała, co się stanie, jak odkryje twarz — oczy jej wypłyną. Może w stu procentach nie myślała w ten sposób, ale naprawdę była niesamowicie przerażona. Nie o wygląd chodziło a o sam ból i obecność Parka. Ze wszystkich osób w Nowym Yorku musiał to on uderzyć ją piłką, a nie Willow? Albo jakakolwiek dobra dusza? Tak, dalej czuła od mężczyzny brak odpowiedzialności.
Najgorsze było jedno, sama się nie uspokoi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ogólnie w swojej piłkarskiej ,,karierze”, David trafił kilka..naście osób piłką podczas treningów i zawsze czuł pewnego rodzaju stres, gdy dochodziło do uderzenia w głowę. Do tej pory, na szczęście, nikt jeszcze nie stracił przytomności no ale wiadomo, zawsze może nadejść ten pierwszy raz (aczkolwiek sam Park wolałby, żeby takowy nigdy nie nastąpił).
- Nigdzie nie idę. - powiedział stanowczo, kręcąc głową. - Jeszcze mi tu zejdziesz i będzie kwas. - dodał, naprawdę mając nadzieję, że dziewczyna nie straci przytomności. Czy ona…o nie. nie miał pojęcia co robić, gdy zaczęła płakać. Normalnie dałby jej chusteczkę, lecz w tych spodenkach ich nie posiadał. Ostatecznie położył rękę na ramieniu Mihi, po czym odparł:
- Nie płacz. Ja…to nie było celowe. - zaczął się tłumaczyć zgodnie z prawdą. Nerwowo wolną ręką przeczesał włosy.
- Co…znaczy nie. Nie pokazałem pięciu palców. - po tych słowach, jeszcze raz na wszelki wypadek policzył w myślach wyciągnięte paluchy. Zaniepokoiła chłopaka nieco ta odpowiedź, no ale zaraz przypomniał sobie kolejne kroki, jakie należało podjąć, gdy ktoś został uderzony w głowę.
- Chodź, powinnaś się położyć. - rzekłszy to, zdjął rękę z ramienia Mihi, aby następnie skierować tak, aby mogła za nią złapać. Zamierzał ją zaprowadzić na ,,ławkę”, gdzie podczas meczu siedzieli zawodnicy lub przez myśl jeszcze przeszła mu szatnia, tylko tam mógłby ją nieco przerazić specyficzny zapach spoconych chłopów.
- Kuźwa stary, ile można przynosić…ooo, kto to? - David automatycznie skierował swoje spojrzenie w stronę przybyłego kumpla. No tak…zbyt długo czekali.
- Nie interesuj się. - lecz kolega z drużyny całkowicie olał słowa Parka i stanął przed Jeon, poprawiając koszulkę. David zmrużył oczy, podniósł piłkę z ziemi i wręczył ją kumplowi, dodając nieco siły, by go subtelnie odepchnąć.
- Luke serio, wypierdalaj. Masz piłkę, więc będziecie mogli grać dalej, bo inaczej zaraz cała drużyna się tu zleci. - Luke uczęszczał do tej samej klasy co David, był blondynem z brązowymi oczami, a wzrostem był praktycznie równy z Dave’em, z centymetrową przewagą, ale Park miał to gdzieś. Luke właśnie miał coś mówić, gdy nagle ktoś krzyknął, że ile można czekać, więc niechętnie poszedł, co chwilę się odwracając.
David westchnął, bo doskonale wiedział, że Luke zaraz wypaple wszystkim o zaistniałej sytuacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mihi nic nie interesowało z tego, co działo się dookoła niej. Czuła jakby coś ugrzęzło w jej żołądku i właśnie próbowało wyjść. Drżała, ryczała, a pomoc, która nadeszła nie była tym, której właściwie wyczekiwała. Nie spodziewała się, że jej wybawicielem ma być partner biznesowy. Szybko go przecież zdyskredytowała. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Nie pozostawiła po nim grama suchej nitki. Była brutalna, wiedziała to. Jednak mieszanka uczuć, która w niej powstała była niekontrolowana. Do tego stopnia, że jedyne słowo usłyszane przez nią, brzmiało kwas. Płacz był jeszcze głośniejszy, gdy poczuła dłoń Davida.
— M-m-moja twarz tak wygląda? — spytała, unosząc przez moment głowę, a chwilę potem zawinęła się w kłębek. Głowę schowała między kolanami i jeszcze bardziej była pewna, że absolutnie nie pokaże się Parkowi. To byłaby dopiero kpina. Już plasterek z minionkami nie wystarczy, by ukryć jej rany.
— T-t-taki z C-ciebie p-p-p-piłkaaarz, c-c-co innych bije? — bo nie potrafiła mu uwierzyć. Zdążyła wyjąć telefon, by spojrzeć na swoją twarz w wielkim kamuflażu pomiędzy nogami, a następnie znowu zaczęła płakać w najlepsze — taa? — bąknęła pod nosem — ale zawsze widać pierwsze paliczki! — krzyknęła Jeon, bo nie była głuptaskiem. Zdawała sobie sprawę ze wszystkiego, co działo się wokół niej i że na takie pytania zawsze odpowiada się pięć.
— I co? — nie, nie potrzebowała usiąść, chciała zmiany otoczenia i opaski na oko. Głowa ją bolała jeszcze bardziej z każdym głośniejszym dźwiękiem — T-teraz mas ochote mi pooomagać? — spytała, kiedy już szli w kierunku miejsca, gdzie miała usiąść. Chociaż wcale nie uśmiechało się jej siedzenie przy osiemnastu chłopa, albo mniej. W sumie to nie wiem. W każdym razie chciała zadzwonić do brata, ale nie była w stanie, bo cały czas próbowała się uspokoić — przecież się mną brzydziłeś? — powiedziała w końcu, bo zdawała sobie sprawę. Dodatkowo uderzone miejsce powoli zaczynało jej pulsować.
Zbawienna okazała się chwila, kiedy pojawił się Luke. Park puścił dziewczynę, a ona przez moment mogła odetchnąć ulgą. Nikt się do niej nie odzywał i to był właśnie czas na wzięcie paru spokojnych oddechów.
[— K-kto to? — spytała dalej ciut drżącym głosem, ale zdecydowanie spokojniejszym niż przed chwilą. Nie wydawał się najgorszy. Chociaż chętniej Mi zobaczyłaby go bez koszulki. Dalej zasłaniała swoją twarz dłońmi, patrzyła na świat tylko przez otwory, które sobie stworzyła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niezbyt rozumiał, co miało kryć się pod ,,tak”, jeżeli chodziło o wygląd twarzy, lecz domyślał się, iż raczej nic pozytywnie ładnego.
- Eee…nie. Twoja twarz wygląda całkiem w porządku. - powiedział, powołując się na to, co widział, nim utworzyła zasłonę z dłoni. Nieważne, że czas trwania zarejestrowania twarzy Mihi trwał mniej więcej od dwóch do pięciu sekund.
Oho, zaczyna się…
- To był wypadek. W dodatku nieplanowany. - odparł zgodnie z prawdą, chociaż fakt faktem, ze dwa razy brał udział w bójce, ale to dlatego, że bronił kumpla. Nie miał wpływu na trajektorię lotu piłki ani też nie mógł przewidzieć trafienia kogoś. Przypadki chodziły po ludziach, a zdaniem Parka, Jeon zwyczajnie znalazła się w złym miejscu o złej porze. Pewnie, gdyby przechodziła tędy te kilka sekund wcześniej lub później, nic by jej nie trafiło.
- Aha, no dobrze. - olał ten temat, ponieważ niezbyt wiedział, co sensownego mógłby jeszcze dodać. Usłyszawszy kolejne pytanie, poczuł lekkie zdnerewowanie, jakby właśnie otrzymał coś trudnego do rozwiązania. Zmarszczył brwi i szybko zaczął szukać odpowiednich słów.
- Pomagam Ci, ponieważ zawsze pomagam ludziom, którzy przekonali się, na czym polega bliskie spotkanie z piłką. Zresztą już mówiłem, chcę mieć pewność, że obejdzie się bez wzywania pogotowia. - wyjaśnił, wzruszając ramionami.
Nie potrafił odpowiedzieć nic konkretnego na słowa o brzydzeniu się, bo fakt, zirytowała go, a jednocześnie spowodowała, że nie figurowała na liście osób, które uwielbiał. Westchnął więc i kopnął lekko mały kamyk, pozwalając by dziewczyna brak odpowiedzi zinterpetowała sama sobie.
Park podniósł jedną brew, gdy usłyszał pytanie dziewczyny.
- Luke. Chodzimy razem do klasy. Zastępca przewodniczącego. A czemu pytasz? - Przecież mogłaś go sama zapytać. stwierdził, zostawiając tę myśl dla samego siebie.
Gdy dotarli na boisko, David wskazał Mihi, aby usiadła, zajmując jedno z krzesełek przy boisku, przynależącego do ławki rezerwowej. Oczywiście kumple przestali grać, ponieważ przyprowadzenie dziewczyny było trochę jak/niczym wrzucenie pokarmu dla ryb do akwarium, gdzie każda próbowała złapać coś dla siebie/ padlina dla sępów, które nim zaczęły ją wsuwać, analizowały ją. Kilku chłopców zaczęło gwizdać, a wtedy Luke kazał im subtelnie ,,zamknąć mordy”. Park usłyszał jedynie to drugie słowo.
- Trzymaj. Napij się, kiedy będziesz chciała. - po tych słowach, wręczył Jeon butelkę zawierającą wodę niegazowaną.
- Zostawiam Ci tu też plecak, gdybyś jednak zdecydowała się położyć. Może posłużyć za poduszkę. Ja tak czasami robię znaczy….no. Tak. Krzycz, gdyby coś było nie tak. - te ostatnie słowa były równoznaczne z ,,krzycz, kiedy poczujesz się coraz gorzej”. Ostatecznie, po minięciu minuty lub dwóch, wrócił na boisko. Doskonale widział wzrok Luke’a, ale planował mieć to w poważaniu. Teraz ważny był trening oraz udowodnienie, iż tamten wypadek, naprawdę był całkowicie przypadkowy. Mimo wszelkich okrzyków sgerujących prośbę o podanie, Luke wolał prezentować swoje umiejętności, podając, dopiero gdy praktycznie musiał, bo inaczej straciłby piłkę. David prychnął, gdy tamten ostatecznie stracił piłkę - nieważne, że on sam też ją stracił kilka chwil wcześniej.
Chwilę przed gwizdkiem sędziego, mającego oznaczać koniec pierwszej połowy, Parkowi udało się strzelić bramkę, więc jego drużyna schodziła z boiska zadowolona, chociaż Dave doskonale wiedział, iż jednobramkowa przewaga niczego nie gwarantowała. Najpierw zrobili krótką naradę, by było wiadome, że zmieniają formację i przesuwają obrońcę na środkową pomoc. Po omówieniu wszystkiego, David usiadł obok poszkodowanej Jeon.
- I co sądzisz? - spytał, będąc ciekaw zdania Mihi. Zaraz szybko odkręcił butelkę oraz zaczął pić wodę. Następnie wyciągnął z plecaka ręcznik, aby wytrzeć nim twarz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— N-n-nie kłaaam — wybąkała Jeon, ukrywając całą swoją głowę między kolanami. Wyglądała żałośnie, to trzeba byłoby powiedzieć głośno. Nie miała do tego żadnych wątpliwości. To sprawiało jej jeszcze większy ból —wygląąąąądam jak powtwór — odparła drążącym głosem, unosząc na moment buzię. Nie zakryła jej rękami za to głośno pociągnęła swoim nosem. Bała się tego, co niedługo będzie się działo. Będzie musiała ukrywać limo pod oczyma? Ona? Ciekawe, co pomyśli jej ojciec, kiedy połączą się na rozmowę video, a co powie jej brat, kiedy tylko ją zobaczy.
— Cham Bumkun by nie uderzył nikogo piłką — wybąkała z pretensjami, ale no mówiła o jednym z bardziej znanych nazwisk w Korei, jeżeli chodziło o piłkę nożną. Takim Lewandowskim Korei Południowej. Nie znała chłopaka, równie dobrze mógł w nią wycelować z powodu ich ostatniej kolacji. Zresztą zdawała sobie sprawę z ich relacji, a raczej jej negatywnemu wydźwięku.
— To idź — powiedziała, słysząc słowa chłopaka, a kolejna cisza utwierdziła ją w twierdzeniu, że powinien od niej zmykać. Po co pomagać osobie, której się nie lubi? Mi prawdopodobnie uciekłaby od takiej sytuacji — sama dam radę! — krzyknęła, kiedy chłopak nawet na moment nie raczył od niej odejść — nie musisz wzywać karetki, już bym przecież padła — dodała, niemalże krzycząc na całe boisko. Dla Parka całe szczęście, że przybył Luke, bo Mi zdążyła się jakkolwiek ogarnąć. Przestała płakać i zaczęła być jakkolwiek rozmowna. Zresztą każda 18-latka zwróciłaby uwagę na wysokiego sportowca, który nie wydał się jej idiotą w pierwszej rozmowie.
— Ja? — spytała zaskoczona i zdążyła zmarszczyć swoje brwi — Nie wiem, wydaje się fajny — stwierdziła, wzruszając ramionami. Sama odprowadziła go wzrokiem do chłopaków z drużyny. Wydawał się jej całkiem sporo ciasteczkiem. Naprawdę mogłaby go schrupać.
— Dziękuję — odpowiedziała spokojnie, trzymając butelkę wody. Ba, uśmiechnęła się do Parka i przez moment wydawała się całkiem przyjemna po fazie płaczu. Kiedy David odszedł grać, Mi wyjęła zaczęła przeglądać rzeczy w swojej torebce i poprawiła sobie trochę makijaż. Dopiero potem zaczęła zwracać uwagę na grę chłopaków, akurat kiedy Parkowi zabrali piłkę.
Cóż, faktycznie nie powinien grać. Ten plan B, to by mu się jednak przydał.
— Fajny jest — powiedziała bez zastanowienia, a zaraz opieprzyła sama siebie w głowie — w sensie Luke dobrze gra, znaczy wy gracie dobrze — plątał się jej język, niczym typowej zauroczonej kobiecie. Nie znała mężczyzny, ale co z tego? Był ciachem, na ciacho każdy by tak reagował!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie kłamię. - odparł kręcąc głową.- Chyba nigdy prawdziwego potwora nie widziałaś, z ogromnym limem, brakiem zębów oraz krzywym nosem. - dodał, przypominając sobie jednego z bokserów, którego niedawno oglądał w telewizji. Tak, czasami oglądał boks, kiedy akurat nic ciekawego nie leciało.
- Nie wiesz tego. Przecież przypadki chodzą po ludziach. Zresztą myślałem, że nie interesujesz się piłką nożną. - stwierdził, gdy zarzuciła znanym, koreańskim piłkarzem. Zaskoczyła go, to musiał przyznać przed samym sobą.
- Ehe, sama dasz radę i padniesz po sekundzie. Podziękuję. Dam Ci spokój, kiedy faktycznie uznam, że mogę. - odparł, krzyżując dłonie na piersiach.
- I spokojnie, jeju. Nie musisz tak krzyczeć.- bo tym swoim krzykiem spowodowała, że większość zaczęła ich bacznie obserwować, jakby właśnie działo się coś dramatycznego lub interesującego.
Na ciekawość dziewczyny dotycząca Luke’a, David odpowiedział krótkim aha oraz przewróceniem oczu. Kolejną fankę sobie znalazł, frajer.
Usłyszawszy podziękowanie, zamrugał kilkakrotnie oraz zmrużył nieco oczy. [iCzy to uderzenie piłką spowodowało, że nagle jest taka miła?[/i] tak, właśnie to obstawiał, a na drugim miejscu obstawiał obecność wielkiego pana przewodniczącego.
- Spoko. - odpowiedział krótko.
Usłyszawszy, że to Luke dobrze grał, Park wypluł wodę, którą akurat zazynał pić i pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy brzmiała następująco: Czyli przez cały ten czas, patrzyła tylko na Luke’a…. Mimo poprawienia na ,,wszyscy dobrze gracie”, David jakoś nie potrafił uwierzyć w prawdziwość tych słów. Trochę jakby nawet zaczął żałować przyprowadzenia tutaj dziewczyny. Zaczął zastanawiać się, co by było, gdyby zostawił ją tak, jak wcześniej chciała.
- Zazwyczaj nie jest aż taki dobry. Teraz po prostu odwalał popisuwę. - []Pierdolony pan idealny.[/i] dodał Park, kończąc swoją wypowiedź w myślach oraz chcąc, by Mihi wiedziała o tym fakcie - tak, chciał przedstawić kumpla w ciut gorszym świetle - , aczkolwiek doskonale wiedział, że Luke’a można było zaliczyć do tych dobrych zawodników, bo często był stawiany na piedestale przez trenera, który rzadko kierował w jego stronę jakieś zarzuty lub uwagi. Nagle zakręcił butelkę z wodą, po czym zaczął nią rzucać tak, by wylądowała na zakrętce (tzw. bottle flip challenge). Wylądowała w ten sposób za mniej piątym razem, a zaraz potem musiał wyjść na drugą połowę.
Początek wyszedł słabo, bo ktoś sfaulował Davida, ale na szczęście dał radę grać dalej i kilka minut później, odwdzięczył się tym samym.
Ogólnie końcowy wynik był remisowy, więc Park schodził wkurwiony, ponieważ bez względu na typ meczu, chciał wygranej. Jasne, remis był lepszy od porażki, ale remisując, otrzymujesz jeden punkt, a nie dwa. Tak więc poszedł pod prysznic, po czym pachnący i czysty, wrócił do Mihi.
- Jak bardzo chcesz, możesz już iść. - powiedział bez większego entuzjazmu. Mówił tak praktycznie za każdym razem, gdy był niezadowolony lub zły.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— A widziałeś kiedykolwiek dziewczynę z plastrem z minionków i siniakiem pod okiem?! — spytała, unosząc delikatnie głos i wywalając delikatnie swoją dolną wargę do przodu. Nie do końca rozumiała wszystko, co działo się dookoła niej. Była przytłoczona samym faktem, że siedział przy niej Park. Zjechała go, a on mimo wszystko sobie nie poszedł — każdy interesuje się znanymi ludźmi — stwierdziła dosyć sztywno, wzruszając przy tym ramionami. Dalej wyglądała jak siedem nieszczęść do płaczu, ale coraz mniej ją to interesowało. Szczerze? Liczyła na coraz większe odetchnięcie z ulgą — zwłaszcza jeżeli mają szansę na jakiekolwiek mistrzostwo — dodała, bo jednak Korea była dumna z ludzi, którzy wysławiali ich kraj. Nawet jeżeli Mihi zajmowała się swoimi sprawami, lubiła wiedzieć. Park powinien zdawać sobie z tego sprawę, wiedza to władza, dlatego ona najprostsze fakty znała. Ba, kiedyś marzyła o tym, by BTS wystąpili w jakiejś reklamie przedsiębiorstwa jej rodziców.
— Już dam radę mój drogi — odparła, wywracając wielce niezadowolona oczyma — nie jestem osobą, która potrzebuje pomocy innych — tego mógł się już dowiedzieć w czasie ich pierwszego spotkania. Mało kiedy prosiła kogokolwiek o pomoc. Musiała sobie sama radzić, a teraz mogłaby spokojnie dojść sama do szpitala, by zrobili jej prześwietlenie i by dali jej jakąkolwiek maść na to oko.
Uniosła wysoko jedną brew, widząc reakcję chłopaka. Nigdy nie rozumiała chłopskiej rywalizacji. Sama też chciałaby być najlepsza, ale o ile zrozumiała to grali razem. Kiedy nie ma się dobrych kontaktów z chłopakami w drużynie, wtedy zazwyczaj wychodzi niesamowicie słabo.
— Nie lubisz go? — była niemalże pewna, że tak, ale chociaż z grzeczności zapytała — myślałam, że chłopacy grający w jednej drużynie lubią siebie — chociaż może mieli jakąś walkę o bycie samcem alfa? Sama do końca nie potrafiła zrozumieć chłopaków. Po to ważna była wiedza, żeby móc każdego takiego osobnika móc zdyskwalifikować — masz z nim złą krew? — spytała już, słysząc o popisówie. Branie pod uwagę samej siebie wykluczyła. Doskonale zdawała sobie sprawę, że chłopak się nią brzydzi. Także powinno być mu obojętne, czy zwróciła na niego uwagę, czy też nie. Sama miałaby taką osobę głęboko w poważaniu.
Jeon dalszą część meczu obserwowała Davida, ale nigdy nie pałała zachwytem do piłki nożnej. Było tyle ciekawszych sportów, a bieganie za piłką jakoś nigdy jej nie podchodziło. Poczekała, aż chłopak wróci, żeby chociaż się z nim jakkolwiek pożegnać.
— Spoko, to do miłego. Jednak dobra rada nie powinieneś mieć problemów z kolegą z drużyny, wtedy zazwyczaj nie da się razem grać — wstała, wytrzepała się i poprawiła swoje włosy, po czym ostatni raz podniosła spojrzenie na Davida — jak chcesz to powiedz mu, że się spotykamy, uśmieszek spadnie mu z buzi — wyćwierkała, po czym zaczęła oddalać się od Parka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

David, usłyszawszy pytanie, przybrał pozycję typową dla Myśliciela, po czym ostatecznie pokręcił przecząco głową.
- Z siniakiem i plastrem w minionki nie ale z samym plastrem już tak. - odrzekł zgodnie z prawdą, pstrykając palcami. - Mówiła, że kot ją podrapał. - mówiąc to, przypomniał sobie, kiedy podczas jednej z przerw, rozmawiał z chodzącą do tej samej klasy koleżanką. Oczywiście zaintrygował go ten plasterek, więc spytał, a ta odpowiedziała, iż kilka dni temu adoptowała kotka ze schroniska i właśnie dzięki niemu miała przykrytą pod plasterkiem szramę.
- Kiedyś i ja zdobędę mistrzostwo, zobaczysz. - Rzecz jasna doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, iż była przed nim cholernie długa droga. Najpierw trzeba było podpisać kontrakt z jakimś klubem, znaleźć agenta, a potem pragnął piąć się po szczeblach kariery w różnych klubach.
- Skoro tak twierdzisz, niech Ci będzie. - odparł, wzruszając ramionami. Już miał dosyć ciągnięcia tej całej dyskusji. Zresztą i tak musiał swoją uwagę skupić na meczu.
Gdy usłyszał pytanie o Luke'a, David wzruszył ramionami, nie bardzo rozumiejąc, czemu ją to interesowało.
- Jest spoko ziomkiem. Nic szczególnego do niego nie mam. - wyjaśnił, wzruszając ramionami. - Nie mam z nim złej krwi. - dodał. Szczególnie że kilka razy uratował mu tyłek, pozwalając spisać swoją pracę domową, bo Parkowi jakoś wypadło z głowy wykonanie jej.
- Spokojnie, wiem takie rzeczy, ale i tak dzięki za radę. - odparł, robiąc krótką przerwę, po czym spojrzał na Mi, by powiedzieć coś, co mu właśnie przyszło do głowy.
- Ej, może Ty powinnaś zostać asystentką trenera albo trenerką, skoro wiesz takie rzeczy. - odparł, ponieważ brzmiała niczym trener lub zwyczajnie, jakiś fachowiec. A może po prostu ogarniała pracę zespołową.... pomyślał.
Całkowicie nie zdziwiło go, że ta rzuciła tekst pożegnalny i normalnie już podnosił rękę, by jej pomachać, ale usłyszał coś, na co zareagował, będąc zaskoczonym. Aż otworzył buzię ze zdziwienia.
- Co? - spojrzał, na dziewczynę, unosząc brew, lecz ta już zaczęła iść, więc szybko wstał i zrobił tyle kroków, ile było trzeba, by znaleźć się przed nią. Jaja je chyba robi...
- Hola, hola koleżanko. Sama mu to powiedz. Ja mam inne wiele innych spraw do ogarnięcia i nie mam czasu na jakieś głupie zabawy w doręczyciela. - powiedział, idąc przez chwilę tyłem i w chwili, gdy planował zrobić obrót, wpadł na śmietnik i rzucił przekleństwem po koreańsku. Zażenowany nawet nie spojrzał na dziewczynę. Najchętniej cofnąłby czas, tak, jak w jednej gierce (gdzie główny bohater posiadał taką moc) i zrobiłby obrót szybciej, by uniknąć takiej wtopy. Jeszcze dodatkowo przy kimś, kto całkiem niedawno cisnął po nim od góry do dołu.
- Od kiedy to gówno tu stoi....- mówił cicho, ponieważ kierował te słowa do samego siebie. Głupie śmietniki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wywróciła oczyma, słysząc tekst o koleżance. Jasne, szramy to się nawet sama Jeon nie wstydziła, a połączenia tego ze siniakiem pod okiem. Umówmy się, nie wyglądała zbytnio elegancko. Takie podejście chłopaka ją denerwowało niesamowicie. Mógłby jej po prostu powiedzieć, że wygląda w porządku i nawet ładnie, nawet z limem pod okiem. No i kolejne przechwałkowe zachowania. Dobrze, że znowu zdążyła się schować pod dłońmi, bo przynajmniej mogła naprawdę teatralnie wywrócić oczami. Nawet przestała płakać, słysząc słowa chłopaka.
Typowy sportowiec.
Dobrze, że poszedł biegać po boisku, bo dłużej by nie utrzymała swojego bycia miłą. Sama była roztargniona, czasem dosyć naiwna, ale teraz i tak była dosyć zdenerwowana, a Park był przecież jej niedoszłym partnerem biznesowym.
— To czemu Ci się nie podoba, że on mi się podoba? — spytała całkiem bezpośrednie, przechylając ciut głowę. Przy Davidzie mogła pozwolić sobie na brutalną szczerość. Umówmy się, dalej był partnerem biznesowym, to że zobaczył ją w chwili słabości nie znaczyło, że nagle wejdzie w swój słodki vibe — nawet jakby mnie skrzywdził to się i tak mną brzydzisz, więc o co Ci chodzi? — zagadnęła, wzruszając ramionami. Musiał zdawać sobie sprawę, inaczej byłby debilem. Albo nigdy nie widział zauroczonej dziewczyny.
— Zostanę prawnikiem, będę prowadziła własną kancelarię, a nie asystentką trenera —
prychnęła Jeon, wywracając teatralnie oczyma. Tym razem już nie była w stanie tego powstrzymać. Jeszcze nikt jej nie wypowiedział tego typu słów. Asystentka trenera? Dobre, kurna sobie.
Już zaczęła iść w stronę domu, ale aż stanęła, westchnęła, pokręciła głową, a potem uniosła wysoko jedną brew. Szczerze? Od samego początku nie wiedziała, co powiedzieć. Czy Park nawet mówić po koreańsku nie umiał? DRAMAT.
— Czemu musisz być zawsze żałosny? — spytała, zakładając rękę na rękę i wyjątkowo nie chodziło o wpadkę ze śmietnikiem — jakbym chciała się z nim umówić, sama bym go spytała. Jestem na tyle duża — prychnęła Jeon, kręcąc z niesmakiem swoją głową. Czasami chłopacy naprawdę ją zadziwiali. Mieli o połowę mniej mózgu? Ukucnęła, by być bliżej obecnego poziomu Davida i powoli zaczęła mówić, aby na pewno zrozumiał — powiedziałam, żebyś powiedział, że MY, ty i ja się spotykamy, a nie ja z nim — prychnęła i zaraz dodała —zwłaszcza że na 90% spodobałam mu się, więc... — wzruszyła aż ramionami, dając Parkowi jawną zachętę, by to zrobił — taki emocjonalny ciut ciut kopniak — powiedziała z przeuroczym uśmiechem — zacznij myśleć głową, to i w piłkę pójdzie Ci lepiej. Poza tym zacznij szukać typiary, z którą pójdziesz na prom. Zawodnik bez dziewczyny wygląda bardziej niż żałośnie...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Park słysząc pytanie, miał ochotę zakryć twarz kartonem lub czymkolwiek, żeby ta przestała go zdradzać. Poczuł pewnego rodzaju zakłopotanie, dlatego z jego ust wypadło nerwowe parsknięcie śmiechem.
- Ależ ja mam wyjebane w to całkowicie. Pewnie wielu chłopaków leci na Ciebie i Tobie się wielu podoba i nic mi do tego. - stwierdził, wzruszając ramionami.
- Prawnikiem...- powtórzył, jakby analizował tę posadę, lecz tak naprawdę, zrobił to bez zastanowienia. Będzie miała sporo na głowie... pomyślał. - przynajmniej będziesz dobrze zarabiać. - dodał, pamiętając, że prawnicy otrzymywali całkiem niezłą sumę pieniędzy. On totalnie nie widział siebie jako prawnika. Przynajmniej nie aktualnie.
- Ja...nie zauważyłem tego, okej? - odparł, wskazując na stojący śmietnik, na który przed chwilą wpadł. W sumie już wcześniej kilka razy miał identyczną sytuację. Raz nawet doszło do zderzenia jego głowy ze słupem (latarnią), ponieważ jego wzrok śledził konwersację grupową na messie. Potem siniak zaczął zdobić jego twarz. Przez pewien czas nawet ograniczył sprawdzanie telefonu podczas spacerów, ale po pewnym czasie, znowu robił tak, jak wcześniej.
Zaskoczony słowami Mi, zamrugał szybko kilkakrotnie, powtarzając w myślach: MY..ja i ona..my...spotykamy się....co?????????? Przełknął ślinę i spojrzał niepewnie dziewczynie w oczy.
- My...my się spotykamy? - sam nie był pewien, czy ona to mówiła na serio, chociaż coś mu podpowiadało, iż wręcz przeciwnie. Chodziło jedynie o szantaż, nic więcej. Tak, na pewno chodziło tylko o szantaż. pomyślał, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok.
- Przemyślę to. A jeżeli faktycznie powiem, mam specjalnie nagrać jego reakcję czy coś? - spytał, unosząc brew. Zaraz humor mu zepsuło, gdy usłyszał o balu. Jasne, miał jedną czy dwie koleżanki, tylko one chyba już miały partnerów.
- Nie martw się o mnie. Poradzę sobie. - Albo i nie. ale tego nie musiała wiedzieć. Zastanawiał się, co byłoby gorsze: a) niepójście na prom wcale; czy b) przyjście tam samemu... Tak czy inaczej, machnął ręką, jakby szukanie partnerki było czymś prostym. Szczerze? Wolał już zrobić sto pompek, sto strzałów do bramki i około trzydziestu okrążeń dookoła boiska, niż bawić się w poszukiwacza.
- Dasz mi swój numer? - spytał, mając rzecz jasna na myśli numer telefonu. Po co? By chociażby przesłać reakcję Luczka, gdy usłyszy, że David spotyka się laską, do której robił słodkie oczka. - Spoko, niczego głupiego nie będę wysyłał. - Pewnie przez w ogóle nic nie napiszę. bo w sumie co miałby pisać? Jedyne co mógł wysłać, to memy, ale zapewne nawet by na nie nie zareagowała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokręciła głową na śmiech chłopaka. Cóż, miała wiedzę z dram koreańskich na reakcje mężczyzn. David był według niej co najmniej zakłopotany. Wywróciła teatralnie oczyma. Na pewno miał coś do tego, inaczej nie zachowywałby się w ten sposób. Uśmiechnęła się niewinne, trzepocząc rzęsami.
— Ta? — dopytała dosyć miłym tonem — czyli nie miałbyś nic przeciwko, jeżeli bym się z nim umówiła? — zagadnęła, uśmiechając się od ucha do ucha. Wyczekiwała reakcji chłopaka. Słowa mogły mówić jedno, a mowa ciała drugie. Była niemalże pewna, że miał coś do chłopaka. Inaczej by się w ten sposób nie zachował. Ją to w sumie bardziej bawiło, mogła go trochę poteasować.
— Wiem, ale nie ma opcji, żebym z moją rodziną bym źle zarabiała — rzuciła dosyć swobodnym tonem. Nawet bez wykształcenia mogłaby spokojnie zarabiać duże pieniądze. Edukacja miała być najzywczajniejszą wisienką na torcie, podobnie jak jej randki w ciemno, by zdobyć odpowiedniego partnera biznesowego. Rodzice twierdzili, że gdy dobra partia spotka dobrą partię, będą z tego dobre dzieci. Z tym że jak patrzyła na Parka, to nawet nie potrafiła jej zobaczyć.
— Powiesz to samo sędzi, jak wpadniesz na zawodnika, a on złamie nogę? — spytała, zakładając rękę na rękę. Myślała, że piłkarze powinni mieć lepszą koordynację ruchową, a słysząc jakiekolwiek słowa ze strony Parka, traciła wiarę w sportowców. Wydawał się jej głupi. Tak najzwyczajniej w świecie głupi. Ona miałaby się z nim spotykać? Śmieszne. Po pierwszej randce nie umówiłaby się na drugą.
— Nie — odpowiedziała ostrym, oschłym tonem. Nawet jakby miała przez to stracić udziały w firmie, nie miała zamiaru spotykać się z kimś tak nieogarniętym. Serio. Miała tyle możliwości, a miałby to być on? Nie, po prostu nie — szczerze mi to obojętne — rzuciła, wzruszając przy tym delikatnie ramionami. Nie bardzo wiedziała, co powinna z tym zrobić. Luke był randomem dla niej, odgrywanie się na nim i obserwowanie jego reakcji dla niej nie miało żadnego znaczenia.
— Tylko pamiętaj, żeby ubrać dresu i by ładnie się ogarnąć na zapraszanie — odparła ciut uprzejmym tonem, znając już przekrój outfitów chłopaka. Poza tym nie spodziewała się, że mógłby pójść z jakąkolwiek dziewczyną na prom. Był zbyt.... no znowu, głupi. Tylko jakaś plastikowa cheeledearka mogłaby z nim pójść.
— Po co Ci? — spytała, unosząc jedną brew — możesz napisać do mnie na instagramie — odparła, wyciągając telefon z torebki i pokazując mu swoje konto na instagramie, które było dosyć pokaźne — numer jest dla najbliższych, a tam sprawdzam prywatne wiadomości — a randomowy typ, z którym poszła na randkę w ciemno się do niej nie zaliczał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Park usłyszawszy pytanie dziewczyny, spojrzał na nią, jakby mówiła w jakimś innym języku niż koreański czy angielski. Serio mnie o to pyta??? podrapał się po głowie, niezbyt pojmując, po kiego grzyba chciała znać jego stanowisko w tej sprawie. Miał ochotę parsknąć głośnym śmiechem, lecz ostatecznie dał radę zachować niewzruszony wyraz twarzy. Znaczy, tak mu się zdawało, aczkolwiek dolna warga mu nieco drgnęła.
- Ta. - powiedział poważnym tonem oraz skinął głową. - A czemu miałbym mieć coś przeciwko? - zrobił krótką przerwę, podczas której uniósł nieco brew.
- Nie chodzimy ze sobą. Małżeństwem też nie jesteśmy. - stwierdził, patrząc Mi w oczy, szczególnie, że zaraz sama kazała mu sobie kogoś znaleźć na bal organizowany z okazji zakończenia szkoły. Przez moment ciekawiło go, co by odpowiedziała, gdyby jej zaproponował pójście. Nawet szykował się do zadania tegoż pytania, gdy do jego uszu dotarły kolejne słowa dziewczyny, na które odpowiedział bez większego zastanowienia.
- Nie. - odparł, kręcąc głową. Przecież doskonale wiedział, że z sędzią lepiej było odpuścić wszelkie dyskusje, gdyż takie akcje zazwyczaj tylko pogarszały całą sytuację.
- Okej. - odparł na zaprzeczenie przez Mi, patrząc gdzieś przed siebie, nawet nie widząc dokładnie na co. Dopiero po fakcie zrozumiał swoją głupotę, jaką zrobił, zadając to pytanie o spotykanie. Przecież to było oczywiste.
Kiedy Park usłyszał, że Jeon było obojętne, czy otrzyma reakcję lub cokolwiek, gdy ten oznajmi mu, że ,,spotyka się" z Mi, skinął głową, co oznaczało przyjęcie tego do wiadomości.
- Pf, niektórzy zapraszali zwyczajnie podczas lunchu i wcale nie byli ładnie ubrani. Zresztą czemu przejmujesz się moim ubiorem? - spytał, unosząc brew. Ogólnie nie kłamał, gdy mówił o innych. Nawet tego dnia był świadkiem zapraszania, bez jakichś większych ceregieli oraz wykwintnych dodatków.
- A tak po prostu...- wzruszył ramionami, wklepując nick Instagrama Mi do wyszukiwarki w aplikacji, a następnie klikając magiczny przycisk ,,obserwuj".
- Poszła obserwacja. - odparł, przy okazji sprawdzając nowe zdjęcia w zakładce z domkiem, odzwierciedlającej stronę główną. Oczywiście obserwował głównie sportowców, ulubione kluby, kilka K-popowych zespołów oraz ze dwa profile wyróżniające się zdjęciami sportowych samochodów - ponieważ sam planował kiedyś sobie taki kupić. Ciekawiło Davida jedno, mianowicie, czy jeżeli faktycznie coś prześle Jeon, to mu odpisze. Obstawiał, że nie.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Delridge”