WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

[20] Nie spodziewała się, że Chris faktycznie będzie zainteresowany ich przyjściem na mecz. Zaprosił całą swoją nową rodzinę, bo póki co państwo Castellano starali się mu zapewnić jak najlepszą opiekę, a dodatkowo wnieśli do sądu zawiadomienie o niedopełnieniu obowiązków jego biologicznych rodziców. Chcieli jak najszybciej zająć się przenosinami młodego do siebie. Było to nie lada wyzwanie zwłaszcza, że zapewne rodzice-ćpuni będą chcieli go mieć przy sobie. Tym bardziej dziwił ją fakt, że chciał aby dzisiaj się pojawiła.
Tak czy inaczej Artemis pojawiła się na meczu chłopaka, który był rozemocjonowany jak mało kto. Podobno dzisiaj grali jakiś turniej. Nie miała pojęcia czy jest to gra warta świeczki, ale na sam widok uśmiechniętego dziecka, jej kąciki ust szły do góry. Mimo wszystko chciała, aby brat Adayi miał jak najlepiej. Zaangażowała się we wspólne życie z trenerką a te osoby, z którymi się właśnie witała były jej najbliższe. Musiała przezwyciężyć wewnętrzną niechęć do pchania się w czyjąś rodzinę. Słowa jakimi ostatnio uraczyła amerykankę były prawdziwe. Kochała ją, dlatego zamierzała dobrze się bawić.
- Gram w ataku. Ostatnio przegraliśmy mecz z tą drużyną. – wskazał palcem na kilku chłopców który właśnie się rozgrzewali obok. Państwo Castellano potwierdzili to skinieniem głowy. Udało się nawet wyciągnąć Ellie, choć widać, że dziewczyna była zmęczona. - No i teraz musimy wygrać. Będziesz głośno kibicować? – spytał siostry w którą był wręcz wpatrzony jak w obrazek. Była dla niego wzorem. Osobą która jest nieskazitelna nawet jeśli nie wiedział o dragach i odwyku. Dla niego jest najlepsza!
- Ja już zadbam o to aby krzyczała najgłośniej jak się da. – szatynka posłała oczko młodemu, który uśmiechnął się i pobiegł z piłką do kolegów.
Grali na dużo mniejszych boiskach, które wydawały się niczym w porównaniu do piłkarskich stadionów na jakich bywała Arti.
- Pójdziemy po coś do jedzenia, a wy już usiądźcie. – stwierdzili rodzice i dziewczyny udały się na ławeczki jakie zastępowały tutaj trybuny.
- To jak to z wami teraz jest? W sensie… mieszkacie razem i planujecie wspólną przyszłość, nie? – była bardzo ciekawska, ale to kompletnie nie przeszkadzało Art. Widać, że spojrzała na Adayę, czekając aż to ona odpowie.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

20.

Kiedy Chris zaprosił Adyi Art na swój mecz to Castellano nie mogła mu odmówić, chociaż już od naprawdę długiego czasu wykazywała braki zainteresowania piłką nożną. Kwestia tego, że sama pracowała wyłącznie z bokserami i to właśnie sporty walki stanęły na pierwszym miejscu u trenerki. Teraz kiedy jej młodszy brat się tym jarał niczym pochodnia i naprawdę chciał by obie przyszły, nie mogła mu odmówić. Była jednak zaskoczona, że Fisher chciała pójść na mecz młodego. Liga szkolna odstawała od tych wszystkich światowych lig i odbywała się najczęściej na parkowych boiskach.
Przyszli wszyscy. Rodzice Ady i młoda, której trenerka pomagała z butlą tlenową. Ellie powoli nikła w oczach. Bywały dni gdzie radziła sobie naprawdę dobrze, ale dzisiaj zdecydowanie widać było zmęczenie. Jednak była na tyle uparta, że chciała się zabrać z nimi na mecz Chrisa. Już i tak wiele rzeczy ją omijało z powodu choroby.
-Będę - skinęła głową i zmierzwiła mu włosy. Przez moment ignorowała odpowiedź partnerki dopóki rzecz jasna jej odpowiedź była poza zasięgiem uszu Chrisa. Nie będzie tu gorszyć małolatów. -A Aty Art o to akurat dbasz co wieczór - uśmiechnęła się zadziornie. -Adaya! - zawołała matka chcą tym skarcić swoją najstarszą córkę. Młodsza za to po prostu się roześmiała, a biedny ojciec nie wiedział gdzie ma posiać wzrok. No wstyd mu było za córkę. Sama trenerka wzruszyła jedynie ramionami, bo przecież nie kłamała. Powiedziała najprawdziwszą prawdę!
Ady pomogła młodej z tlenem i usiadły na miejscach. Tak się złożyło, ze Dadaś siedziała między Art a Ellie. Spojrzała na tą młodszą i uniosła brew. -Ej, do działu plotkarskiego piszesz?- uśmiechnęła się szeroko. Nie miała siostrze za złe to zainteresowanie. Ellie praktycznie żyła życiem starszej Castellano, więc nic dziwnego, że była zainteresowana. -Mieszkamy razem i owszem, a planować nic nie planujemy - bo taka była prawda. Jedynym planem obecnie był zakup mieszkania. Przez wzgląd na pracę Artemis Ady po prostu nic nie chciała planować. Po prostu brały życie dzień po dniu i tyle. Dłoń Adayi powędrowała na nogę Art już tak z automatu. Musiała wiedzieć, że Fisher jest obok, bo jednak koszmary nadal potrafiły ją cholernie męczyć.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Oj Ady sobie grabiła u matki, ale nawet Artemis się zaśmiała przygryzając na koniec seksownie wargę. To, że miała siłę na nocne podrygi jak jakaś nastolatka to tylko i wylącznie zasługa trenerki. Gdyby była z kimś innym na pewno nie miała by takiej ochoty na seks, a co by nie mówić, obie są w tym piekielnie dobre.
Usiadły sobie spokojnie na prowizoryczych trybunach przyglądając się boisku. Boże, jak ona dawno nie grała... z dwadzieścia pięć lat jak nic. Niby jest to jak z jazdą na rowerze i tego się nie zapomina, ale Artemis w tym momencie nie wyskoczyłaby w szpilach aby pocharatać w gałę. Dużo bardziej interesowało ją kibicowanie jak już miała być szczera. W końcu to w Anglii narodziła się piłka nożna w takiej formie jaką znamy dzisiaj. Skoro jest to kolebka futbolu to nawet ona, dama z kijem w tyłku wiedziała co to spalony, a sędzia to zawsze kalosz!
- Możeeee. - Ellie uśmiechnęła się szeroko, pokazując w ten sposób że żaden szczegół z życia siostry na pewno jej nie umknie. Miała sporo radości z obserwowania rozwoju związku Adayi i nie zamierzała trzymać języka za zębami.
- Zresztą u nas planowanie po prostu nie ma sensu. Nawet jak coś postanowimy to potafimy to zmienić w mgnieniu oka. - nawet agentka włączyła się do rozmowy. Faktycznie, u nich jakieś dalekosiężne plany w przyszłość nie miały sensu, zwłaszcza że już niedługi Fisher wróci do Londynu.
- A zamierzasz się przeprowadzić na stałe do Stanów? - ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale mimo wszystko szatynka uśmiechnęła się w kierunku dziewczyny.
- Może kiedyś, na razie praca mi na to nie pozwala. Mam dużo służbowych wyjazdów, no i mój pracodawca jest w Wielkiej Brytanii. - wytłumaczyła bez zbędnych szczegółów. - Chris zapewne będzie koniecznie chciał Ci pokazać jak dobry jest. - zaśmiała się pod nosem widząc jak rozgrzewa się niedaleko od nich z innymi zawodnikami jego drużyny. - A potem zobaczycie, będzie sławny i wam każdej kupi Porshe. - bo czemu nie? Skoro jest dobry, a z tego co słyszała to tak jest, to mógłby zrobić im prezenciki, zwłaszcza państwu Castellano którzy są w trakcie batalii o młodego.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Ady nie zamierzała ukrywać faktu, że mają dość męczące nocki. Nie opowiadała jakiś wielkich szczegółów, ale w tym momencie tylko stwierdziła fakty. Bo co jak co, ale z Arti to trenerka mogłaby praktycznie nie wychodzić z łóżka.
Adaya uświadomiła sobie właśnie, że na boisku piłkarskim nie była od czasów szkoły. Czy za tym tęskniła? Zdecydowanie nie, ale wiedziała, że któregoś dnia Chris jednak wyciągnie ją na boisko pokopać gałę. Oczywiście młodemu nie potrafiłaby odmówić nawet jeśli uważa, że w tym momencie byłaby w tym okropna. Zdecydowanie bardziej lubiła spędzać czas w ringu trzaskając się po ryjach.
Oj doskonale znała swoją młodszą siostrę i wiedziała, że zapyta i powie praktycznie to co ślina jej na język przyniesie. Była ciekawa, bo Adaya nigdy nie była przecież w poważnym związku. Dlatego to było tak bardzo fascynujące, no i fakt iż jej wybranką była kobieta. Gdyby miała pozwolenie do Ady to z pewnością napisała by o nich na blogu czy pokazała je na swoim kanale na youtube.
-Znasz mnie Els. Zmieniam zdanie co chwilę - zaśmiała się krótko by zaraz zamilknąć. Może kiedyś brzmiało jakby nie miała planów do przeprowadzki. Znaczy Ady doskonale rozumiała, że praca dla Artemis jest naprawdę ważna, ale czasami naprawdę chciałaby mieć kobietę po prostu w domu cały czas. Nie raz na kilka miesięcy i to same nawet nie wiedziały na jak długo. Tydzień? Dwa? Nie dodała nic od siebie i jedynie bardzo mocno obserwowała jak jej młodszy brat się rozgrzewał. Nigdy nie podejrzewała, że pozna swoje biologiczne rodzeństwo, ale nie była wręcz temu przeciwna. Chris może kilka razy wspomniał o Alice, ale teraz jendak Adaya przejęła pałeczkę ulubionej siostry.
-Rodzicom zdecydowanie należą się długie wakacje i wypoczynek od nas - uśmiechnęła się spoglądając na wracających z hot dogami rodziców. -A Porshe mi nie jest potrzebne i tak mi zostawiasz swoje auto - wzruszyła ramionami. Adaya nie potrzebowała by jej brat sprawiał cokolwiek. Dla niej najlepszą nagrodą jest fakt, że wydostanie się od rodziców ćpunów.
-A zamierzacie się hajtać? - gdyby wzrok mógł zabić to prawdopodobnie Ellie umarłaby z milion razy. Nawet dostała lekko w łeb za to pytanie. Matka wręcz spojrzała na starszą córkę wyczekująco. Widocznie w domu Castellano nie rozmawiało się o niczym innym jak o związku Ady. -To was nie powinno interesować. Będę na tyle wredna, że dowiecie się już po fakcie. Hajtniemy się w Vegas i nikt o tym nie będzie wiedział - przewróciła oczami i walnęła fochem. Skupiła się na grze, którą właśnie zaczęli. Tym razem chyba Els wjechała na tematy, na które Adaya nie chciała mówić. Poza tym dopiero niedawno pokłóciła się z Artemis o obrączkę byłego męża. Ciężko mówić o ożenku między nimi, bo Ady nawet nie była pewna czy Art by tego chciała.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Każdy dostał po hot-dogu, nawet Artemis która bardzo ładnie podziękowała. Nie spodziewała się, że i dla niej znajdzie się przydział fastfoodowego żarcia. Zapewne będzie chciała później się jakoś odwdzięczyć, ale w momencie gdy usłyszała o hajtaniu się, mało się nie zadławiła kawałem parówki. Zaczęła kaszleć i natychmiastowo wstała zginając się w pół, aby tylko móc pozbyć się tego dziwnego uczucia w brzuchu.
Ślub?!
Była już po dwóch i nie wiedziała czy to dobry pomysł. Miała wrażenie, że po włożeniu obrączki na palec wszystko się psuje, dlatego teraz tego nie rozwałażała (przynajmniej narazie). Bała się, że to pokrzyżuje ich szczęście. Jasne, jest to nieunikniony krok w związku, ale ona niw była jeszcze na to gotowa stąd taka reakcja na słowa powiedziane przez Ellie. Nawet nie za bardzo słyszała o tym Vegas o którym Ady mówiła. Wszystko było dla niej bardzo odległe. W końcu gdy już się uspokoiła i przestała kaszleć usiadła z powrotem oglądając jak sobie na boisku radzi Chris.
Chłopak był zawzięty i faktycznie, technicznie był naprawdę dobry co było widać chociażby w minięciu jednego z przeciwników, który się wkurzył.
Fisher położyła dłoń na kolanie Ady, aby ta wiedziała, że mimo jej reakcji na słowa o hajtaniu się, dalej jest pewna co do swoich uczuć względem niej.
Nagle wpadł gol a młody miał piękną asystę. Artemis zaczęła klaskać i nawet glośno zagwizdała pokazując że też wspiera brata swojej partnerki. Chłopiec zasługuje aby mieć normalną rodzinę a przede wszystkim zasługuje by się realizować w tym co kocha.
Zaczęli od środka i ruszyła kolejna akcja. Drużyna młodego była w natarciu i już miał kopnąć piłkę na bramkę, kiedy młokos którego wcześniej okiwał wjechał w jego wyprostowaną nogę. Chris padł na murawę jak rażony piorunem, a Arti natychmiast się podniosła z ławeczki.
- FAUL! NIESPORTOWE ZACHOWANIE! - krzyknęła rozemocjonowana. Przed nią wstał jakiś ziomuś, trochę wyższy od niej i spojrzał spod byka.
- Co Ty tam wiesz kobieto... Zwykła walka o piłkę.
- Chyba ktoś tu okularów potrzebuje. To był ewidentny atak na nogę! Ten dzieciak nie był zainteresowany piłką! - warknęła, wiedząc już że ma do czynienia z tatuśkiem.
Państwo Castellano patrzyli na boisko czy Chris się podnosi, ale na razie dalej leżał na murawie.
- Wy baby... kompletnie sie nie znacie na grze.
Jeszcze chwila i Art puszczą nerwy... To był zwykły amerykaniec - to nie futbol amerykanski gdzie kazdego trzeba znokautowac! To jest piłka nożna a ona będąc brytyjką wiedziała jak wygląda niebezpieczne zachowanie w grze!

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Artemis była członkiem rodziny w tym momencie, więc nic dziwnego, że dostawała przydział jedzenia! Państwo Castellano już ją tak traktowali i byli wręcz wdzięczni za to, że pojawiła w życiu Adayi. Trenerka dzięki niej ogarnęła własne życie o co im praktycznie od zawsze chodziło, a przynajmniej od momentu w którym do nich trafiła.
Nie... ślub w tym momencie nie był jakąkolwiek opcją i trzeba będzie w najbliższym czasie to wybić z główki Ellie. Reakcja Arti wcale jej nie dziwiła, chociaż wewnętrznie się skrzywiła. Jasne kobieta ma już dwa śluby za sobą to i trzeci nie jest jej potrzebny do szczęścia. Chociaż powiedzmy sobie szczerze gdzieś tam w głębi duszy nadal była tą małą dziewczynką, która marzyła o ślubie. Mimo tego, że Ady nie była pewna czy nadaje się na czyjąś żonę.
Gdy młody asystował krzyczała jak głupia wraz z ojcem, chociaż to nie on strzelał, ale jemu przede wszystkim należały się brawa za wspaniałą asystę.
Cała rozmowa o ślubie poszła w niepamięć gdy Chris został brutalnie podcięty. -Zajebie gnojka - nie kontrolowała tego co mówi, bo emocje wzięły nad nią górę. Z jednej strony chciała po prostu polecieć sprawdzić co się dzieje z młodym, a z drugiej łypała właśnie groźnie na typa, który postanowił być dupkiem co sprawiło, że krew się w niej zagotowała. -Jakby Twój dzieciak leżał na murawie to inaczej byś teraz kwiczał - prychnęła pod nosem. Dłoń Ady wylądowała na plecach szatynki by ją trochę uspokoić. Chris wreszcie podniósł z trawy i pokuśtykał do linii bocznej by medyk sprawdził czy wszystko jest z nim w porządku. Najważniejsze by młodemu nie wyskoczyła kontuzja, bo pewnie zacznie być okropnie upierdliwy w domu. -Weź uspokój swoją matkę dziewczynko - rzuciła facet z rozbawieniem i nawet się roześmiał głośno. Tekstem rozbawił swoich kolegów, którzy z nim przyszli na mecz syna. Adaya zacisnęła szczęki i ugryzła się w język by nie palnąć czegoś głupiego.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Trudno było jednoznacznie stwierdzić kto jest bardziej wkurzony. Artemis wiedziała, że takie wejście może się naprawdę przykro zakończyć dla Chrisa, stąd to całe uniesienie głosu i gdyby facet się nie wtrącił, wyżyłaby się tylko na sędzim który nie dał czerwonej kartki. Takie zagranie kwalifikowało się na wyrzucenie z boiska, zwłaszcza że to bezpośredni atak na zdrowie przeciwnika. Ale nie, tatusiek musiał pochwalić swojego synka bijąc mu brawo za wślizg. Fisher zastanawiała się co mężyczyzna ma we łbie, że uczy swojego dzieciaka podobnych zachowań. To że Chris go wcześniej okiwał nie daje mu prawa do brutalnych zagrań.
Gdy usłyszała słowa o matce, zacisnęła szczękę mocniej, lecz nie rzuciła się na mężczyznę. Wiedziała jak się opanować, zwłaszcza że jej praca tego wymagała.
Ellie odprowadziła rodziców wzrokiem którzy podeszli do lekarza pytając się czy nie jest to coś poważnego. Lepiej dmuchać na zimne i w razie potrzeby zabrać chłopca do szpitala na prześwietlenie.
- Brawo Max! Tak trzymaj! - zawołał typek, aby zaraz upić kilka łyków piwa. Odwrócił się do Art i wyszczerzył ząbki. - Mamuśka, a wiesz że gdybyś nie była taka wyszczekana to chętnie bym Cię przeleciał. - po tych słowach, gdy szatynka chciała sięgnąć coś z torby klepnął ją w tyłek. No i tutaj nerwy agentki już puściły. Nie pozwoli tak do siebie mówić, ani tym bardziej tak traktować. I tak w drugą stronę, ciekawe co biedna żona tego śmiecia pomyśli. Doskoczyła do niego szybciej niż ktokolwiek mógł zobaczyć i wykręciła mu rękę wytrącając kubek z dłoni. Facet skulił się i zaczął puszczać wiązanki.
- Jeszcze się tylko odezwij, a mamuśka pokaże Ci jak zwracać się do kobiet. - współczuje żonie kolesia, naprawdę. Za grosz szacunku!
Ellie wiedziała, że coś się będzie święcić dlatego nagrała to. Obserwowała wszystko z otwartą szeroko buzią, kompletnie tracąc zainteresowanie hotdogiem i tym, że Chris wrócił na boisko. Spsikali mu noge lodem i już biegał z piłką.
Dobrze, że Arti nie sięgnęła z przyzwczyajenia po broń, wtedy dopiero by było. W końcu puściła faceta, a ten potulnie usiadł na trybunie i już więcej nawet na nią nie spojrzał. Szatynka jakby nigdy nic usiadła na swoim miejscu.
- Wow, to było ekstra, jakbyś była jakąś policjantką, albo agentką. - Art delikatnie się uśmiechnęła i spojrzała na Ady. Nawet Els nie wiedziała jak blisko prawdy jest. Państwo Castellano wrócili na miejsce.
- Ma zdartą skórę od korków i będzie miał pożądnego siniaka ale nic mu nie jest. Zawzięty z niego zawodnik. - stwierdził Pan Castellanl bijąc brawo kiedy młody odebrał piłkę.
Artemis polożyła dłon na kolanie Adayi i uważnie obserwowała rozgrywki. Zupełnie jakby tamta sytuacja się nie wydarzyła.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Adaya naprawdę miała ochotę zrobić facetowi krzywdę. Obrażał jej kobietę, a tak zdecydowanie nie powinno być. Jednak z drugiej strony naprawdę chciała lecieć i sprawdzić co z Chrisem. Jak na osobę, która obiecała sobie w przeszłości nie przywiązywać się do ludzi to miała zdecydowanie za dużo bliskich osób. Jednak nic nie poradzi na fakt, że jest delikatnie nadopiekuńczą starszą siostrą!
Również odprowadzała wzrokiem rodziców i może właśnie dlatego nie zareagowała szybciej? Chociaż Artemis ma zdecydowanie szybsze reakcje niż jakikolwiek człowiek. Praca tego od niej wymagała. Jego buźka była tak wystawiona, że Ady jednak skorzystała z okazji. Nikt, ale to nikt nie będzie ruszał jej kobiety. Arti nie zdążyła jej powstrzymać i trenerka strzeliła facetowi z pięści prosto w ten jego głupi ryj. Zaraz złapała go za szmaty i przybliżyła swoją twarz do jego -Jeszcze raz ruszysz moją kobietę, a dostaniesz mocniej - wysyczała by zaraz wrócić na swoje miejsce. Może i Artemis potrafiła się sama obronić, ale trenerka musiała wrzucić swoje trzy grosze. Naprawdę nikomu nie pozwoli ruszyć Arti. Może w niektórych sytuacjach będzie przemawiać w większości przez nią zazdrość, ale trudno się mówi. Nie zamierzała się z tego tłumaczyć.
Skupiła całą swoją uwagę na tym co działo się z młodym, a komentarza siostry nawet nie usłyszała. Miała ochotę przemaglować tym facetom buźki. Może czas pomyśleć nie tylko o trenowaniu bokserów, ale zainteresowaniu się bardziej tematem walk? I może spróbowaniu swoich sił? W innym wypadku będzie chodzić po mieście by obijać facetom buźki.
-Ma szczęście, bo ja nie jestem taksówką i nie podwoziłabym go do szkoły - zaśmiała się krótko. Złość już jej przeszła. Ojczulek siedzący przed nimi stracił zainteresowanie czymkolwiek i opuścił trybuny. Chyba mu krew z nosa poszła, bo trzymał się za ten swój kinol. Blondynce nawet nie było przykro. Kumple faceta wstali z miejsc łypnęli na obie kobiety. Chyba rozważali skomentowanie tego co się stało, ale Ady uśmiechnęła się do nich zadziornie i zrezygnowali. Oni nie chcieli mieć przestawionych buziek.
Chwyciła dłoń Arti i splotła ich palce. Miała nadzieję, że żadnych podobnych akcji nie będzie, bo ją ręka mimo wszystko zabolała. Co innego mieć rękawice a co innego uderzyć gołą dłonią w czyjąś morde. Bolało, chociaż się do tego głośno nie przyzna.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

To jak Ady zareagowała było niepotrzebne. Rozkwaszanie komuś nosa na grze piłkarskiej dzieciaków nie jest najlepszym posunięciem ale mimo wszystko Artemis rozumiała złość kobiety. Facet nie wiedział jak zachowav się w stosunku do nich i oberwał za to. Nie ma co się nad tym rozwodzić. Może gdyby nie był dupkiem to nic by się nie stało? Oby tylko w przyszłości dzieciak nie stał się taki jak on, bo po świecie będzie chodziła kolejna świnia.
Uśmiechnęła się na słowa Castellano. Oj, młody pewno i tak by ją są obie owinął wokoło paluszka, żeby go zawoziła gdyby nie mógł chodzić. Fisher doskonale widziała tą więź która ich łączy i która z dnia na dzień jest coraz mocniejsza. Chris przywiązał się do niej i teraz chyba nie wyobrażałby sobie żyć w inny sposób niż z państwem Castellano i kochaną siostrą!
Agentka zauważyła zaczerwienie na dłoni partnerki. Chciała coś powiedzieć na ten temat, ale w tym samym momencie zadzwonił telefon. Wyjęła go z tylnej kieszeni spodni. Numer zastrzeżony.
- Poczekaj chwilkę. Zaraz wracam - wstała z miejsca i przeszła troszkę dalej aby nikt nie słyszał rozmowy. Prowadziła ożywioną dyskusję co było widać chociażby po gestykulacji. Łatwo można było zgadnąć, że to z pracy. Starała się logicznymi argumentami powstrzymać MI6 przed ściągnięciem jej wcześniej do Londynu. Chciała spędzieć jeszcze trovhę czasu z Adayą. Terapia pomagała, a ona szczerze powiedziawszy rozleniwiła się. Nie była jeszcze w formie na powrót, lecz szefostwo miało pilną sprawę która nie mogła czekać. Rozłączyła się i jeszcze chwilę z oddali przyglądała się trenerce. Jak ma jej powiedzieć, że musi jeszcze dzisiaj znaleźć lot aby wrócić do ojczyzny?
Odetchnęła, dłonią przejechała po skroni i wróciła na miejsce.
- Muszę się zbierać... to z pracy. - pokazała na telefon, ewidentnie zdenerwowana.
Ellie posmutniała. - Nie zostaniesz jeszcze chwilę? Nastepny mecz i Chris bedzie w finale. - widać, że nawet państwu Castellano na tym zależało.
Arti spojrzała przepraszająco na Ady i westchnęła.
- Muszę być jutro w Londynie.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

MOże i nie było potrzebne, ale typ po prostu zdenerwował ją na maksa, a jedyną opcją na jaką wpadła to uderzenie go prosto w ten głupi ryj. Jak pomyślała tak zrobiła nie licząc sie przy tym z konsekwencjami, bo przecież facet mógłby ją pozwać potem do sądu. Było to mało prawdopodobne, ale jednak.
On już owinął sobie starszą siostrę wokół palca. Nadrabiali powoli stracone lata gdy o sobie nic kompletnie nie wiedzieli tak naprawdę. Gdyby miała świadomość, że ma młodsze rodzeństwo to z pewnością by o nich zawalczyła, ale tak się nie stało. Teraz miała okazję spędzać z Chrisem sporo czasu i robiła to wtedy gdy mogła. Nawet głupie wyjście na lody było czymś z czego chłopak się niesamowicie cieszył. Zresztą Adaya również. Nie dała też Ellie poczuć, że chłopak jest ważniejszy od niej, bo tak nie było. To właśnie młoda Castellano była najważniejszą osobą w jej życiu i to się nigdy nie zmieni. Chociaż teraz najważniejsza dla trenerki była Artemis, ale to w zupełnie inny sposób.
Odprowadziła wzrokiem Artemis marszcząc przy tym brwi. Dlaczego miała przeczucie, że to nie będą dobre wieści. Chwilę obserwowała kobietę, która prowadziła wielce ożywioną rozmowę, ale zaraz Ellie zwróciła na siebie uwagę i między siostrami wywiązała się mała dyskusja na temat jej kanału na youtube, w którym starsza Castellano pomagała mocno. Już dawno nigdzie nie była i nie nagrała dla młodej filmików z podróży... chyba czas to zmienić. Może Artemis da się przekonać do wyjazdu gdzieś?
Uśmiechnęła się szeroko widząc powracającą kobietę. Jednak jej humor momentalnie się zmienił jak usłyszała, że Arti musi się zbierać. A jednak rozmowa telefoniczna była nieprzyjemna. Serce połamało jej się na milion kawałeczków gdy usłyszała, że kobieta musi lecieć do Londynu. Nie za tydzień... koniecznie jutro.
-Fantastycznie - skomentowała to nieco głośniej niż powinna. Miała to wymamrotać sobie pod nosem. Nie jej wina, że nadal wyjazdy Arti ją cholernie bolały. Zacisnęła szczęki. Chciała zostać by Chris nie poczuł, ze siostra zwiała nie czekając do końca. Z drugiej strony chciała te ostatnie chwile spędzić ze swoją kobietą w mieszkaniu. Chwilowo olała wszystkich i skupiła się na tym co się dzieje na boisku. Chris siedział na ławce, trener dał mu chwilę odpocząć i wtedy też Ady zdecydowała się wstać i bez słowa, bez spojrzenia na kogokolwiek pójść w stronę ławki na której Chris siedział z kolegami z drużyny. Chciała mu osobiście powiedzieć, że będzie musiała lecieć i wyjaśnić dlaczego nie zostaje do końca. Była zła i nawet chłopiec to wyczuł momentalnie ją przytulając.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Nie mogła winić Adayi za jej reakcje. Na miejscu trenerki powiedziałaby dokładnie to samo, dodatkowo rzucając wiązanką gorzkich słów. Jednak sprzeciwianie się szefostwu nigdy nie wychodzi na dobre. Oczywiście była najlepsza i miała z tego powodu większą swobodę niż inni, ale też nie mogła nadużywać zaufania ludzi z góry. Ich relacja opierała się na wspólnym szacunku i kompletnym profesjonaliźmie. Tak, aby każdy znał swoje prawa i obowiązki bez zbędnych dywagacji.
Spojrzała na Castellano która skupiła się na grze. Czuła, że targają nią silne emocje. Pewnym było że złość jest jedną z nich. Każde rozstanie będzie je bolało tak samo mocno. Jak nie bardziej, bo są sobie bliższe. Jednak wybieranie pomiędzy meczem brata, a pożegnaniem z nią nie powinno być nigdy wyborem i było jej wstyd że coś podobnego spodoba tak dobrą osobę.
Chciała coś powiedzieć, ale Adaya ruszyła w kierunku brata siedzącego na ławce. Fisher w ciszy przyglądała się sytuacji jaka rozgrywała się na jej oczach. Młody zapewne nie do końca rozumiał, że siostra musi jechać ze swoją partnerką, ale na pewno wybaczy Ady, zwłaszcza gdy pójdą razem na ulubione lody!
Szatynka spojrzała na zegarek. Już jutro będzie na innym kontynencie, zapewne przechodząc wszelkie potrzebne testy, aby móc ją posłać dalej. Nie miała pojęcia gdzie teraz wyląduje. Może Azja? Albo Ameryka południowa. Wszystko teraz wydawało się lepsze od Australii.
Wsiadły do auta i dopiero teraz agentka zebrała się na coś więcej, odzyskując język w gębie.
- Wybacz, że Cię oderwałam od Chrisa, naprawdę tego nie planowałam. Zadzwonili do mnie i... nie było o czym mówić. Muszę wracać do Londynu. - gdyby tylko Ady słyszała jak bardzo Art walczyła aby zostać jeszcze z nią dłużej, to czułaby się dużo lepiej. Lecz nie mogła zdradzać do końca jak przebiegła rozmowa.
Ruszyła z parkingu i chyba więcej się nie odezwała. Dopiero w domu kiedy walizka była gotowa, a bilety na nocny lot były zabookowane, usiadła na łóżku w sypialni.
- Żałuję, że zabrano nam ten przyszły wspólny tydzień. - westchnęła przyglądając się Ady która opierała się o komodę. Serce Art wręcz pękało, że musi wracać do kraju, co kiedyś byłoby nie do pomyślenia.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Powinna się już przyzwyczaić do myśli, że tak to właśnie będzie wyglądać. Że nie będzie im dane spędzać tyle czasu co normalne pary i wszystko będzie urywane wtedy gdy zadzwoni ten pieprzony telefon. Jednak mimo wszystko to cholernie bolało, a Ady jeszcze wiedziała, że Arti może wrócić do domu w podobnym stanie. To chyba jeszcze pogarszało całą sytuację tak naprawdę.
Była zła, była cholernie zła i właśnie dlatego praktycznie nic nie mówiła. Nawet nie spojrzała na Artemis by ta nie wyczytała nic z jej twarzy. Bo Fisher potrafiła i trenerka przez to nie potrafiła miec przed nią jakichkolwiek tajemnic.
Obiecała młodemu, że za kilka dni się gdzieś wspólnie wybiorą. Adaya będzie potrzebowała trochę by przyzwyczaić się na nowo, że mieszkanie będzie praktycznie puste i spędzanie w nim czasu nie będzie należało do ulubionych rzeczy trenerki. Bez Arti w domu zawsze było inaczej, ale niestety musiała się do takiej rzeczywistości przyzwyczaić i to jak najszybciej. Nie chciała znowu skończyć w szpitalu w ciężkim stanie.
-Nie przejmuj się. Odbije sobie z Chrisem to kiedy indziej - wzruszyła lekko ramionami i więcej się nie odezwała gapiąc się w szybę. W sumie to było takie prawdziwe pierwsze rozstanie, bo pierwsze nie odczuła... Artemis była już dawno w Australii gdy się trenerka zorientowała. Dlatego też tak bardzo to przeżywała.
Cały ten czas milczała obserwując swoją partnerkę gdy się pakuje. Bawiła się wisiorkiem od Fisher. To już chyba robiła z czystego przyzwyczajenia nawet nie rejestrując tego. Miała wrażenie, że to ją częściowo uspokaja.
-Taka praca - wzruszyła lekko ramionami. Nie dali jej nawet kilku dni. Ma byc jutro i nie interesowało ich nic innego. -Chuj ich obchodzi czy masz swoje życie. Masz rzucić wszystko i tyle. jak taki szczeniaczek na zawołanie - burknęła pod nosem. Próbowała powstrzymywać łzy, ale jej to wychodziło coraz gorzej.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Właśnie o to chodzi. Ona nie ma życia poza pracą. A przynajmniej do tej pory nie miała. Jasne, rodzina, znajomi i swoje własne przyjemności to jedno, ale w gruncie rzeczy była w stu procentach skupiona na pracy. Dzięki temu stała się tym kim jest. Była zawsze dostępna i nie rezygnowała z zadań obarczonych niebezpieczeństwem. Brak przywiązania był wielkim atutem, lecz w tej chwili jej życie zmieniło się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Miała partnerkę na której jej zależało. Nie wyobrażala sobie, że mogłaby wyjechać bez słowa. Wolała uprzedzić Adayę iż jutro już jej nie będzie w ich wspólnym mieszkaniu, niż znikać bez słowa, bo "tak łatwiej".
Westchnęła słysząc słowa o szczeniaczku. Fisher postrzegała to w zupełnie innych kategoriach ale przecież nie da się tego wytłumaczyć Castellano. Miała już wyorbione zdanie, poza tym MI6 zabierało jej kobietę... i to nie wiadomo na jak długo, przez co mogła ich nienawidzić z całego serca.
- Ady... wrócę. - nie ma siły która by ją zatrzymała. Nawet będąc w Australli trzymała się myśli, że wróci do trenerki i znów będą szczęśliwe, choćby na kilka tygodni.
- Na tym polega moja praca... - była profesjonalistką w każdym calu i coś z tego brytyjskiego kija w tyłku jej zostało. Trzymała się zasad funkcjonowania w MI6 nie nadużywacając zaufania agencji.
Wstała z łóżka i podeszła do kobiety aby zamknąć ją w szczelnym uścisku. Widziała te łezki które zaczynały spływać po policzkach i serce jej się krajało. Jeśli każde rozstanie będzie tak wyglądać to obie wymęczą się psychicznie. Uspokajająco głaskała kobietę po plecach tak aby choć trochę ukoić jej smutek. Ucałowała ją we włosy a następnie spojrzała w oczy. - Kocham Cię. - starała się pokazać, jak bardzo jej zależy na tym aby Castellano wiedziała co czuje w tej chwili. Nie tylko smutek z pożegnania, ale już czekała na powrót do kobiety.
- Nie płacz. - otarła jej łzy z policzków i ucałowała w nos. - Szybko zleci. - a przynajmniej chciała aby tak było.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Powiedzmy sobie szczerze. Artemis przyzwyczaiła agencję do tego, że była na każde zawołanie i teraz kiedy zaczęła sobie na nowo życie układać to MI6 miało to głęboko gdzieś. Adaya nie chciała być okropną partnerką. Doskonale wiedziała, że praca jest dla Fisher wszystkim i nie chciała jej od tego odciągać. Nie zamierzała też jej tego zabronić, ale jednak sama Arti powinna jasno postawić sprawę, że już nie jest tylko na ich wyłączność i potrzebuje poświęcić trochę więcej czasu na swój nowy związek. Samolubne ze strony Ady? Trochę tak, ale trenerce nie wystarczyło te kilka tygodni z miesięcznymi rozłąkami. Może kiedyś w przyszłości chciałaby mieć swoją kobietę na stałe w domu... jedynie z kilkutygodniowymi wyjazdami. Najgorsze w tym wszystkim było to, że miały dla siebie zaledwie te kilka godzin... Naprawdę potrzebowali ją już na jutro? Nie na za tydzień albo nawet chociaż za dwa dni? Arti musiała rzucać wszystko, pakować się i wylatywać bóg wie gdzie.
-yhym... wiem na czym polega Twoja praca - rzuciła wzruszając ramionami. Arti była posłuszna i zagrała tak jak jej kazali. Krótka piłka, inaczej tego Ady nie widziała.
Jakoś się jeszcze trzymała, ale w momencie kiedy kobieta zamknęła ją w uścisku nie powstrzymywała już łez, które moczyły koszulę Fisher. Objęła ją w pasie. I jak ma teraz wrócić do samotnego funkcjonowania? No nie dało się. Znowu będzie spała w ciuchach Arti tylko żeby czuć się chociaż odrobinę bezpieczniej. Słowa wypowiedziane przez kobietę sprawiły, że się Castellano mimo wszystko uśmiechnęła. To było zapewnienie, którego chyba teraz potrzebowała -Ja Ciebie też Art - wymamrotała.
Nie zleci szybko... obie o tym wiedziały. To będą miesiące gdzie wysyłanie wiadomości będzie możliwe raz na jakiś czas. Zero rozmów. O ile ją gdzieś wyślą, a na to się właśnie zapowiadało.
-Odwiozę Cię na lotnisko - stwierdziła odklejając się od kobiety. Nie pozwoli jej jechać taksówką. -Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie dają Ci chociaż kilku dni - nadal jej rozumek nie potrafił tego pojąć i chyba nigdy nie pojmie tak naprawdę. Gdyby miały kilka dni to pewnie rozstanie nie wyglądało by tak jak teraz gdzie Castellano była zła na cały świat. Wtedy trenerka oswoiłaby się z myślą, że jednak Arti wylatuje a nie zrzucono jej to nagle na głowę.

autor

Ady

ODPOWIEDZ

Wróć do „Delridge”