WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://1yfci5yhnwj32rp6f17dt99q-wpengi ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

❧ 5 ❧ Kiedy Tottie wracała z zajęć, akurat spory odcinek pokonując pieszo, a nie na rowerze, jej uwagę przykuła bogata w żółte elementy wystawa (och, no dobrze, było za szybką też kilka cytryn…). Znana osobistość, prawdopodobnie jakiś zwycięzca kulinarnego show wydał właśnie książkę o serach, a może raczej potrawach, których głównym składnikiem są różne odmiany serów. Młodsza Whitbread nie uważała, że jest wybitną kucharką, ale co nieco ugotować potrafiła, dotychczas jednak skupiając się na cytrynowych wariacjach. Skoro więc nadarzała się okazja, by trochę poeksperymentować, do tego przy okazji do garów pewnie zagonić też siostrę (tak w ramach wspólnego spędzania czasu!), to grzechem byłoby nie skorzystać. Już po chwili więc Tottie była właścicielką pachnącej świeżym drukiem książki, którą zaczęła niemal od razu przeglądać, robiąc w głowie listę zakupów. Nie do końca co prawda orientowała się w cenie poszczególnych mlecznych wyrobów, więc zanim porwała się na przepis oznaczony kilkoma gwiazdkami, postanowiła skonsultować z Aurą, czy ich wspólny budżet jedzeniowy jest w stanie udźwignąć wariacje na temat sera. Wysłała siostrze smsa, dołączając do niego adres i emotkę myszki z tekstem: pora zapolować, póki nie ma kota. Liczyła, że bliźniaczka jest na tyle domyślna, że nie wpadnie w panikę, że w ich domu będzie konieczna deratyzacja, a chwilkę pogłówkuje i gryzonia dopasuje do jego rzekomego dziurawego przysmaku.
Weszła do środka sklepu z serami, uznając, że dokona pierwszych oględzin, nim starsza Whitbread się zjawi. Ruchu prawie nie było, więc sprzedawca, który oderwał się na chwilę od maszyny, którą kroił pewnie jakąś goudę, od razu się nią zainteresował, ale gdy Tottie oznajmiła, że póki co się rozgląda, ponownie powrócił do formowania żółtych plasterków.
- No wreszcie - przywitała siostrę młodsza z bliźniaczek, zerkając na zegarek, który miała na nadgarstku. - Wychodzisz z formy. Musisz chyba częściej biegać - stwierdziła zaczepnie, cmokając przy tym z dezaprobatą. - Też zacznę, jak pomożesz mi wybrać sery. Bo będziemy pichcić. Już sobie wymyśliłam, że zielone warzywa przykryję żółtą kołderką, więc nawet nie poczujesz, że są zielone. Czy to nie fantastyczny pomysł? No przyznaj, Aura! - Tottie naprawdę była dumna, że na to wpadła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

4. Aura była przyzwyczajona do tego, że dostawała czasem od siostry nieco dziwne, pewnie dla kogoś z boku zupełnie niezrozumiałe, wiadomości, ale nauczyła się już, żeby szukać w nich zawsze drugiego dna. Tę akurat przeczytała w przerwie pomiędzy robieniem pasemek jednej klientce, a przycinaniem końcówek innej. Nie miała niestety czasu zastanowienia się nad jej znaczeniem, bo tego dnia przez salon cały czas przewijali się ludzie, aż nawet z Atlasem musieli zrezygnować ze swojej dłuższej przerwy, w celu przyjęcia nadprogramowej osoby – sytuacja była jednak wyjątkowa, bo kobieta wracała od innego fryzjera, który zniszczył jej fryzurę, a skoro był to salon konkurencyjny, Aura uznała, że choćby jej miały nogi odpaść to przyjmie tę kobietę i już. Tamta kiedy już wychodziła, wydawała się wniebowzięta i Whitbread nie miała wątpliwości, że jeszcze do nich wróci. Najpewniej z koleżankami.
Kiedy jej zmiana dobiegła końca, Aura zgarnęła swoje rzeczy i wyszła, kierując się na przystanek. Tego dnia przyjechała do pracy autobusem, więc i tak nie miała innego wyboru, jak tym samym środkiem transportu dostać się pod adres, wskazany przez Tottie. Z auta korzystała raczej rzadko – kupiła je za jakieś marne pieniądze (choć i tak musiała odkładać przez jakiś czas, żeby sobie na to pozwolić) od znajomego Carmen, co odbijało się na jakości – samochód był raptem kilka lat młodszy od bliźniaczek, a czasy świetności miał już za sobą. Ale jeździł. I choć Tottie zwykle poruszała się po mieście rowerem, Aura uważała, że nawet takie auto od czasu do czasu się przydaje.
Weszła do środka, od razu lokalizując ognistą fryzurę siostry.
Haha, bardzo zabawne. Mknęłam równie szybko co strzała albo autobus po mieście – ironizowała, bo obie dobrze wiedziały, że w tych godzinach dotarcie z punktu A do punktu B nie jest wcale taką prostą sprawą. Może faktycznie wybierając przebieżkę byłaby tu szybciej. Rozejrzała się po sklepie, poniekąd zaskoczona ilością plakietek, które informowały, jaki to ser. – Nie możemy wziąć po prostu pierwszego lepszego żółtego sera? – zapytała z nadzieją, a na wzmiankę o zielonych warzywach się skrzywiła. – Tylko spróbuj, a do końca życia będę ci wywalała każdą jedną cytrynę, którą przyniesiesz do domu. I wszystko inne, co będzie cytryno-podobne – zagroziła i hej, była do tego zdolna! Kiedy ktoś próbował wcisnąć jej zielone warzywa była gotowa wziąć natychmiastowy odwet i wcale się nie cackać z delikwentem, nawet jeśli to była jej własna siostra. – Co chcesz gotować? – zapytała wreszcie, zatrzymując wzrok na twarzy bliźniaczki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dobrze, że Robin Hood nie używał tak szybkich strzał, bo trudno byłoby go nazwać księciem złodziei, nawet gdyby próbował nadrobić refleksem i urokiem osobistym… - skomentowała młodsza rudowłosa, chichocząc pod nosem. - Musisz mi wybaczyć, że cię tu ściągnęłam, Strzało, ale nie mogę się zdecydować i najchętniej kupiłabym wszystko, ale wtedy puściłabym nas z… serami - skwitowała Tottie bezradnie rozkładając ręce, jakby to wcale nie była jej wina. Wymachiwała przy tym książką, którą wkrótce skierowała w stronę siostry, podstawiając ją Aurze niemal pod nos, zwłaszcza po słowach dziewczyny.
- Nie ma czegoś takiego jak pierwszy lepszy ser żółty. Każdy jest wyjątkowy! Zobacz jakie tu są przepisy i opisy smaków. Niektóre nazwy są mi całkowicie obce i dlatego muszę skosztować. I ty też! Nowe smaki, nowe doznania, taka trochę kulinarna podróż dookoła świata nie wychodząc z własnej kuchni!- Młodsza Whitbread wydawała się rozanielona tym pomysłem i miała nadzieję, że i starszą uda się jej zarazić tym entuzjazmem.
Oburzyła się, ale przez rozbawienie nie udało się osiągnąć tego poważnego efektu urażenia.
- Słyszał pan tę groźbę? Będzie pan świadkiem, jak ucierpi choć jeden mój ulubiony owocek - stwierdziła, zaczepiając sprzedawcę, który dopiero teraz dostrzegł, że za ladą stoją dwie identyczne dziewczyny. Odruchowo zamrugał, jakby podejrzewał u siebie problemy z koncentracją, zwidy albo inne podwójne widzenie, choć przecież nie pił dziś ani kropli alkoholu. Orientując się jednak, że dziewczyny póki co się nie zdecydowały, wziął kolejny serowy blok i zaczął go porcjować.
- Jeszcze nie zdecydowałam. Coś ambitnego. I pomyślałam, że może podzielimy się z sąsiadami? Pasuje utrzymywać dobre stosunki w okolicy. Trochę też niepokoi mnie ten karawan podjeżdżający pod 63. Kilka razy już go widziałam. Myślałam, że to będzie dobry pretekst, żeby wybadać, co się stało. Pies chyba też jest zainteresowany, bo ostatnio ciągnął mnie w tamtym kierunku. Myślisz, że on jakoś wyczuwa zwłoki? - zapytała Tottie, obdarzając siostrę przelotnym spojrzeniem. Za to coraz większą uwagę zaczęła poświęcać serom, obliczając w myślach jak duży kawałek musiałaby wziąć, by zgadzało się z proporcjami w przepisie i jak to przekłada się na cenę. Matematyka jednak nie była jej konikiem (choć pewnie za młodu i Aura, i Blake próbowali polepszyć umiejętności rachowania Tottie, ale była to trochę syzyfowa praca...), więc nie obyło się bez sięgnięcia po komórkę i uruchomienia w niej kalkulatora, co na tyle zaabsorbowało rudowłosą, że nie kontrolowała reakcji siostry, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że powinna. Nie przypuszczała bowiem, że Aura zdążyła się już przekonać, kto zasiada za kółkiem karawanu i dlaczego ów pojazd upodobał sobie parkowanie akurat w tamtym miejscu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Aura skupiła wzrok na książce, którą Tottie wymachiwała jej przed nosem, aż w końcu uniosła dłoń i przejęła ją z właściwą sobie subtelnością (która oscylowała gdzieś na poziomie zera), choć bardziej niż zainteresowana jej zawartością była tym, czy w razie czego dałoby się spacyfikować bliźniaczkę za jej pomocą i zabrać z tego miejsca. Jednak z niejaką ciekawością otworzyła książkę kucharską, wertując kilka stron, choć nie wiedziała, co na tych zdjęciach, dołączonych do przepisów miało być bardziej uwydatnione – przygotowane dania czy kucharz, wyglądający jakby wyszedł z żurnala. Uniosła spojrzenie na Tottie.
To nie groźba, tylko ostrzeżenie – rzuciła luźno, przelotnie zerkając na sprzedawcę, który przenosił spojrzenie to na jedną, to na drugą, zanim uznał, że nie będzie mieszał się w cudze sprawy, a ser sam się nie przygotuje. Rozejrzała się ponownie, jakby z godnie z poleceniem siostry, jednak nie wyglądało na to, aby jej entuzjazm nagle poszybował w górę.
Nie jestem nawet pewna, czy wyczuję różnicę pomiędzy serem, który kosztuje $5 a $50. Chociaż nie – zreflektowała się szybko – jestem jednak pewna, że ser za $5 to najlepszy jaki kiedykolwiek jadłam – niby tylko żartowała, ale kiedy by się przyjrzeć to rzeczywiście ceny za kawałek żółtego przysmaku były czasem kosmicznie wysokie. – Ale dobra, zobaczmy co tu mają ciekawego – powiedziała w końcu, jakby po stoczeniu ze sobą wewnętrznej walki uznała ostatecznie, że może tu zostać. Co nie było prawdą, bo niecodzienne pomysły Tottie były czymś, co Aura mimo wszystko lubiła.
Ale jak pomogę ci w kuchni to nie zaciągniesz mnie do chodzenia z tymi przysmakami po sąsiadach? Jeszcze by im coś stanęło w gardle na mój widok – na jej usta wkradł się złośliwy uśmiech – szczególnie niektórym – dodała, mając na myśli przede wszystkim Maggie Giles, starszą panią z piekła rodem, która nie przepadała za Aurą równie mocno, co Aura za nią. Ale nie tylko, bo były też inne przypadki, z którymi Whitbread wolałaby się już nie zetknąć. Tymczasem okazało się, że Tottie wywołała wilka z lasu. Szczęśliwie młodsza z dziewczyn zajęła była wpatrywaniem się w komórkę, nie mogąc zauważyć nienaturalnej bladości, która pojawiła się na twarzy Aury. Ta zresztą natychmiast odwróciła się do siostry plecami, udając, że jeden z serów przyciągnął jej uwagę. – Nie wiem, ale jeśli tak to absolutnie nie możesz z nim chodzić w tamtą stronę. A gdyby dobrał się do takiego nieboszczyka i pożarł mu jakąś część ciała? Nie dość, że trochę słabo, gdyby rodzina chciała się pożegnać, a tu ich bliski nagle bez kawałka ręki czy nogi to jeszcze nie wiadomo, jak odbiłoby się to na zdrowiu Psa. A gdyby zamienił się w zombie? – Plotła co jej na język ślina przyniosła, zerkając na bliźniaczkę przez ramię. – Myślę, że trzeba się trzymać od tego karawanu z daleka – powiedziała ostro, a potem wskazała palcem na ser, któremu się przyglądała. – Burrata – przeczytała nazwę, ale musiała się pochylić, by dostrzec co pisze przy składzie. – Fuj. Wiedziałaś w ogóle, że bawoły dają mleko? – spytała Tottie, licząc na to, że zmiana tematu uchroni ją od rozmowy o tym nieszczęsnym karawanie. I jego właścicielu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie pewnie mogłaby w tym momencie przyznać siostrze rację, bo obawiała się, że ma kiepsko wyrobione kubki smakowe, by wyczuwać nuty orzechów czy innych aromatów, którymi rzekomo przesiąkają niektóre gatunki sera, jak dobiorą się do niego odpowiednio dobrane bakterie, czy inne pleśni. Była jednak ciekawa, chociażby niektórych nazw i opisów, które brzmiały kusząco (choć zapewne o to chodziło specowi od reklamy), zwłaszcza gdy wbite były w odpowiednie eksponowane serowe specjały.
- Przystojny, nie? - zagaiła, widząc, że siostra większą uwagę poświęca akurat stronom, gdzie widać kucharza w akcji. - Nie wiem, czy on faktycznie umie gotować, ale gdybym była serem dałabym się dla niego pokroić - zażartowała młodsza Whitbread, tuż po tym szukając między jasnymi plakietkami tych, które miałyby jaskrawy dopisek promocja. Upatrzyła sobie kilka takich, więc pochyliła się, by przeczytać opis przecenionego gatunku.
- Aura, cisz… - Tottie próbowała wejść siostrze w słowo tuż po tym, jak ta zaczęła mówić o jakimś stawaniu, ale kiedy Aura dokończyła, bliźniaczka zachichotała. - Aaa, w gardle. Już myślałam, że nas tu ktoś wyprosi za inne twoje, jakby to ująć… sąsiedzkie fantazje - skomentowała, parskając śmiechem. - I tak, mogę chodzić sama jak mi pomożesz - dodała, by nie było wątpliwości, że zwalnia siostrę z tego domokrążstwa.
Kalkulacje prowadzone przez Tottie, a raczej ich wyniki, niekoniecznie podobały się dziewczynie, więc zmarszczyła brwi, akurat, kiedy siostra rozkręcała się gadając o jakichś zombie.
- Kto się ma zamienić w zombie? Pies czy nieboszczyk? Skąd w ogóle takie pomysły? Do halloween daleko! - Rudowłosa pokręciła głową z rozbawieniem. - Dziwne, kto jak kto, ale ty nie jesteś ciekawa o co chodzi z tym karawanem? - Tottie uniosła brwi, tym razem całą uwagę koncentrując na twarzy bliźniaczki. Dokładnie się jej przyglądała, jakby nie tylko chciała zliczyć jej piegi, ale przy okazji próbowała przeniknąć jej myśli. - No chyba, że… ty coś wiesz… - stwierdziła już poważniej, czując ukłucie niepokoju. Zerknęła w stronę sera wskazanego przez Aurę, zastanawiając się przede wszystkim nad tym, czy nie wydarzyło się coś przykrego, przed czym starsza Whitbread chce ją ostrzec, ale jest to zbyt bolesne by powiedzieć wprost.
- Bawoły dają mleko… - powtórzyła bezmyślnie, nawet nie zastanawiając się nad bydłem rogatym i tym jakiej płci jest dawca mleka. - Byłaś pod 63, prawda? - zapytała nagle, powracając do urwanego wątku. - Kto tam mieszka?
- Bawolica - odezwał się nagle sprzedawca, najwyraźniej słysząc rozmowę o burracie.
Tottie spojrzała w jego kierunku lekko zdezorientowana, po czym popatrzyła na siostrę i parsknęła śmiechem.
- Kurczę, to niezłe bydło mamy w okolicy - stwierdziła młodsza Whitbread, przysłaniając wierzchem dłoni usta, by powstrzymać się przed kolejnym wybuchem rozbawienia. - Boisz się, że wydoję tę bawolicę? - zapytała, z trudem tłumiąc śmiech.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeszcze raz przyjrzała się mężczyźnie, którego wizerunek był widoczny na zdjęciu. Nie wątpiła, że media i telewizja lubiły takich panów, świetnie prezentujących się przed kamerą czy aparatem. Z tym samych powodów na pewno nie mógł narzekać na brak zainteresowania ze strony kobiet.
Niebrzydki, ale chyba nie chciałabym się z takim spotykać. Trochę bym się obawiała, że przenosi doświadczenia z kuchni na związek i interesuje się większą ilością dziur niż powinien – skwitowała, przerzucając na kolejną stronę, gdzie kucharz miał do twarzy przylepiony niemal ten sam uśmiech, choć prezentował inne danie. Z fotografii przeniosła jednak wzrok na siostrę, przybierając całkowicie niewinny wyraz twarzy.
Niewykluczone, że nie w gardle również – powiedziała głośno, odrzucając włosy do tyłu, a w jej oku pojawił się złośliwy błysk. – Może jednak przejdę się z tobą? Kto wie, czy ostatnio ktoś z naszych sąsiadów nie został szczęśliwym rozwodnikiem. Lub dopiero nim zostanie – skwitowała, a jej słowom towarzyszyło delikatne wzruszenie ramion. Jasne, że żartowała, bo nieszczególnie interesowało ją odbijanie partnerów sąsiadkom, choć raczej nie wynikało to z dobroci serca i poczucia solidarności z innymi kobietami. Po prostu nie potrzebowała na ten moment takich zawirowań w swoim życiu. Wolała proste, krótkie relacje, po których nikt nie oczekiwał nie wiadomo czego.
No Pies. Chociaż nieboszczyk też, nawet zmarłego może ruszyć, że ktoś go próbuje pożreć, zamiast dać spokój chociaż po śmierci – stwierdziła, ale kolejne słowa Tottie uświadomiły jej, że tą reakcją ściągnęła na siebie jej uwagę, zamiast odwrócić ją od tego tematu. Rzeczywiście, w zupełnie innych okolicznościach byłaby pierwszą osobą, gotową do tego, żeby sprawdzić, kto mieszka pod numerem 63 i jeździ karawanem. Problem leżał w tym, że już to wiedziała i odkąd spotkała Griffitha przed kilkoma dniami, biła się z myślami, czy w ogóle wspominać o tym Tottie. Jakaś jej część uważała, że może pozwolić sobie na przemilczenie tego, skoro siostra też nie wszystko jej mówiła, prawda?
Zanim zdążyła odpowiedzieć na pytania siostry, odezwał się sprzedawca. Niestety pomimo idealnego wpasowania się z tą nazwą w sytuację, jej nie było do śmiechu.
W tym przypadku pomyślałabym prędzej o ośle niż bawole – mruknęła pod nosem, a przed oczami natychmiast stanęła jej twarz Blake'a. Spojrzała na siostrę poważnym wzrokiem. – Czy to naprawdę takie ważne? Nikt, z powinnyśmy się zadawać czy utrzymywać przyjazne stosunki z racji wspólnego sąsiedztwa. – Czy liczyła na to, że Tottie odpuści? Właściwie nie, ale chciała odsunąć w czasie powiedzenie jej prawdy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Gorzej jak ma problemy z celem, dlatego zabawia się tylko z serem - stwierdziła Tottie, by zawtórować siostrze w rozważaniach na temat upodobań kucharza-modela. Kapnęła się po chwili, że to jednak nie było zbyt miłe… - Nie wiem, jak ty to robisz Aura, ale mam wrażenie, że przy tobie wyłażą ze mnie złośliwości, o które bym siebie nie podejrzewała! Ale może właśnie najciemniej pod latarnią? - Bliźniaczka ciężko westchnęła, nie gubiąc przy tym uśmiechu. - Na pewno rezygnujemy z zakupów sera z dziurami. Jakoś źle będą mi się kojarzył po tym, co powiedziałaś - skwitowała młodsza Whitbread posyłając przepraszający uśmiech w stronę ementalera, mazdamera i edama.
Słysząc, że siostra podłapała temat, ba! nawet gotowa była na odwiedziny u sąsiadów, Tottie ukryła twarz w dłoniach, czując się lekko zażenowana perspektywą tylko większego zagmatwania i tak już koniecznych do rozplątania więzów z sąsiadami, którym starsza Whitbread (lub jej pies) zdążyli zaleźć za skórę swoim wyszczekaniem. Jak tak dalej pójdzie mieszkańcy Phinney Ridge zaczną budować dla bliźniaczek stosy, wzniecając pod nimi ogień, tak kolorystycznie dopasowany do barwy włosów sióstr. Tottie najgorzej na tym wychodziła, bo obrywała rykoszetem, przeważnie dlatego, że ludzie nie odróżniali bliźniaczek, przypisując zasługi niekoniecznie pod właściwym adresem.
- Patrząc na to, że Pies skusił się na kolejną parę moich butów, ta twoja teoria z tym, że mógłby się dobrać do nieboszczyka wcale nie brzmi tak niedorzecznie, jak mogłoby się to wydawać na początku - stwierdziła Tottie, kiwając głową, bo to odkrycie rzeczywiście nie wykluczało, że pupilek Aury nie chciałby trochę poeksperymentować urozmaicając swoją dietę o nietypowe zimne nóżki. Albo rączki…
Kiedy tak się śmiała, była przekonana, że i bliźniaczce udzieli się rozbawienie, ale jej mina sugerowała zgoła coś innego, więc młodszej Whitbread mina nieco zrzedła, bo dawno nie widziała takiej reakcji Aury. Ktoś wyraźnie musiał jej zaleźć za skórę, skoro darzyła go taką antypatią.
- Czemu się tak pieklisz? Wcześniej opowiadasz historię o zombiakach, teraz wyskakujesz z osłem, więc po prostu byłam ciekawa, to przecież nic złego - powiedziała spokojnie Tottie, nieznacznie wzruszając ramionami. - Nie wiem, kto tak bardzo ci podpadł, ale nie będę wypytywać, skoro tak cię to irytuje - stwierdziła młodsza rudowłosa, uznając, że nie kontynuowanie tego tematu może tylko wprowadzić niepotrzebne zgrzyty w ich relacji, a przecież żaden osioł nie był tego wart…
Tottie błyskotliwie postanowiła zmienić temat, sądząc, że ten nie wywoła tak wielkich emocji.
- Czytałam ostatnio, że wypuścili Blake’a. Ciekawe, czy jest w Seattle, czy wyjechał na koniec świata, gdzie może prędzej uwierzą w jego niewinność… - zagaiła, nie mając pojęcia, że znów szarpie wrażliwą strunę...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak trzymaj! Może jeszcze będą z ciebie ludzie – zaśmiała się. Prawda była jednak taka, że nie chciałaby, aby Tottie upodobniła się do niej. Była świadoma tego, że ma trudny charakter i czasem (często) staje się on przeszkodą w relacjach z innymi ludźmi, Poza tym nie wyobrażała sobie, by jej siostra mogła być inna, miała wręcz wrażenie, że właśnie ta odmienność charakterów jest czymś co pomaga im zachować tak bliską więź. Gdyby obie były równie wybuchowe, prawdopodobnie nie wytrzymałyby tak długo pod jednym dachem.
Potrafiła być miła, a jakże. Wymagała tego przede wszystkim praca z klientami. Wielokrotnie musiała gryźć się w język, kiedy jakaś klientka podczas układania fryzury plotła farmazony, z którymi Aura absolutnie się nie zgadzała, wiedziała jednak dobrze, jak prawdziwe jest powiedzenie klient nasz pan, choć w trakcie kilkuletniej pracy w zawodzie zdarzały się i takie sytuacje, kiedy odpysknęła coś, zanim zdążyła ochłonąć i pomyśleć, że to nie najlepszy pomysł.
Sorki za te buty – mruknęła z pewnym poczuciem winy. Właściwie to samo powtarzała za każdym razem. – Po tym jak ostatnio nasza akcja z Harrym odebrania mu moich spełzła na niczym, miałam nadzieję, że na jakiś czas mu wystarczy takich gryzaków. – Może powinna – a właściwie powinni – pomyśleć o wprowadzeniu jakichś nowym wychowawczych, skoro te dotychczasowe nie przynosiły rezultatów? Aura kochała tego psiaka, chociaż starała się przybierać postawę tego bardziej wymagającego i konsekwentnego rodzica, ale wyglądało na to, że Pies przejął po swoich opiekunach chyba najmniej pożądane ich cechy – upór i brak posłuchu.
Mimo wszystko poczuła, że być może zareagowała trochę na wyrost, dlatego już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale wtedy Tottie podniosła temat Blake'a, nawet nie zdając sobie sprawy z korelacji pomiędzy nim, a pytaniem o karawan.
Szlag.
Aura spojrzała na siostrę z niedowierzaniem.
Niby czemu mieliby w nią uwierzyć? Bo sąd nagle po pięciu latach zmienił zdanie? Nie pierwszy raz morderca wyszedłby na wolność, mimo oczywistej winy. – Wzruszyła ramionami. – A dla mnie wygląda w ch... – zmitygowała się – huk na winnego. Jeszcze się kręci po okolicy w tym karawanie, sam ludzi prowokuje. – Ostatnie zdanie niemal z siebie wypluła, w emocjach kompletnie zapominając o tym, że przed chwilą sama nie chciała powiedzieć siostrze, kto mieszka pod tamtym numerem, przy którym tej pojazd parkuje. – Bierzemy coś? – spytała w końcu, bo zauważyła, że sprzedawca zerka na nie kątem oka, jakby nie wiedział, czy przyszły tu na pogawędkę czy kupić ser.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie pokręciła głową z wyraźnym rozbawieniem. Wiedziała, że poległa. Nie miała przygotowanej żadnej ciętej riposty dla siostry, więc ta mogła tryumfować. Młodsza z dziewczyn ogólnie nie przepadała za koniecznym stawianiu na swoim, udowadnianiu innym swoich racji, czy wbijaniem komuś szpili, a już szczególnie przekręcaniu jej w czułym punkcie, by zabolało jeszcze bardziej. Wiedziała, że są ludzie, których to rajcuje, lecz ani ona, ani temperamentna Aura do nich nie należały (chyba, że czegoś o siostrze nie wiedziała?).
Rudowłosa machnęła ręką, dając znać bliźniaczce, by się tym nie przejmowała.
- Dzięki Psu stałam się modna. Teraz wszelkie rozdarcia, dwa różne buty i skarpetki nie do pary są wyznacznikiem światowych trendów. Tak mi przynajmniej powiedziały dzieciaki w Domu Kultury - skomentowała, nie zamierzając się przejmować tymi wypadkami przy pracy, które zdarzają się przy wychowywaniu czworonoga. Poza tym mimo tych wpadek zdążyła polubić zwierzaka, więc łatwiej mu było wybaczyć to gustowanie w obgryzaniu jej trampek.
Była pewna, że temat Griffitha przez te lata, kiedy nie miała z nim kontaktu (bo ten urwał się niespodziewanie, gdy przestał ją przyjmować na widzeniach w więzieniu do czego nigdy nie przyznała się Aurze, a jakże!) zdążył na tyle się ugruntować, stwardnieć, by prędko, ba! w ogóle nie zamienić się w grząskie bagno sentymentów. Było - minęło. Kiedyś nie wyobrażała sobie, że w ogóle spojrzy na jakiegoś mężczyznę, który nie będzie Blake’m, ale ileż można? Na co czekać? Nic się w ich relacji nie zmieniało, a na pewno nie tak, jak fantazjowała Whitbread. Tottie więc próbowała układać sobie życie bez niego, skoro tak wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie ma dla niej miejsca nawet w jego samotności. Dlaczego więc teraz, gdy młodsza rudowłosa usłyszała o wożeniu się karawanem, miała wrażenie, że spada? Że coś ciągnie ją ku ziemi, odbierając przy tym dech? To przecież było niemożliwe, żeby to akurat on zamieszkał w okolicy… Jaka była szansa, kiedy do dyspozycji miał całe Seattle?!
- On nie jest mordercą - powiedziała głucho Tottie. Miała przez chwilę wrażenie, że ten głos wcale nie należał do niej, a był nagraniem jakiegoś automatu, który już nie pierwszy raz odtwarzał tę płytę, która zacięła się już lata temu na niewinności Griffitha.
Spojrzała na sprzedawcę, po czym na sery, wskazując palcem na kilka rodzajów.
- Weźmiemy na skosztowanie. Tak po dwadzieścia dekagramów. W kawałku - poinformowała, nie patrząc na Aurę. - I burratę - dodała, tym razem obracając się do siostry. Sprzedawca miał zajęcie, więc mogła powrócić do porzuconego tematu.
- Jak możesz wierzyć w jego winę? Na jakiej podstawie? To tak jakbyś wierzyła, że tato zabił mamę i Carla. Aura, co się z tobą dzieje? Od kiedy jesteś pierwsza do wydawania wyroków? - zapytała ciszej, bo miała wrażenie, że mężczyzna zza lady z coraz bardziej nadstawia ucho.
Ostatnio zmieniony 2020-08-17, 13:37 przez Tottie Whitbread, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czyli mogę mu dawać twoje buty częściej do zabawy? – spytała niewinnie, zaraz jednak roześmiała się, bo oczywiście nie planowała tego robić. Wręcz przeciwnie, tak czy inaczej musiała pomyśleć nad czymś, co skutecznie zniechęciłoby zwierzaka do podgryzania ich obuwia.
Temat Griffitha skutecznie jednak zmazał z jej twarzy rozbawienie. Wciąż siedziała w niej ich ostatnia (i pierwsza od wielu lat) rozmowa, nie tylko ze względu na emocje, towarzyszące odkryciu faktu, że Blake mieszka w okolicy, ale również przez pewien niuans, którym jeszcze nie podzieliła się z siostrą. Głównie dlatego, że musiałaby wtedy wspomnieć o jego powrocie, a do dziś odsuwała od siebie tę myśl.
Może powiedz to rodzinom tych ofiar, które wtedy zginęły, co? – zapytała ironicznie, kręcąc z niedowierzaniem głową. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego jej siostra tak bezkrytycznie wierzy w niewinność Griffitha, mimo tego, że było mnóstwo rzeczy, które świadczyły o jego winie. To spora hipokryzja ze strony, skoro sama nie wierzyła w ustalenia śledztwa dotyczące sprawy ich rodziny, ale dla niej nie można było tego ze sobą zestawić. I chyba dlatego tak bardzo zaskoczyło ją, kiedy Tottie dokładnie to zrobiła.
Aura poczuła się tak, jakby ktoś dostała potężnego kopniaka w brzuch. Przez chwilę po prostu patrzyła na bliźniaczkę z wyrzutem, ze spojrzeniem wyraźnie mówiącym jak możesz... Wkrótce jednak wzięła się w garść.
Na takiej podstawie, że został za to skazany. Był proces, pamiętasz? Świadkowie, całkiem sporo dowodów, świadczących przeciwko niemu. I serio Tottie, czy ty właśnie porównałaś Blake'a do naszej rodziny? Do ludzi, których doskonale znałaś, w przeciwieństwie do niego? Czy może te serduszka rysowane w zeszytach przysłoniły ci logiczne myślenie? – Gdzieś z tyłu głowy Aury zapaliła się już czerwona lampka, takie ogromne stop, którego należałoby się posłuchać, żeby nie powiedzieć czegoś, czego potem mogłaby cholernie żałować. Ale była zła i chyba też trochę zraniona, co sprawiało, że nie liczyła się ze słowami. – A pan spakuje w końcu te sery czy dalej będzie podsłuchiwał?! – warknęła nagle, zwracając się w stronę mężczyzny, który natychmiast wrócił do pracy, starając się już nie zerkać w stronę rudowłosych panien.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Byle nie te do tańca! - Tottie pogroziła siostrze palcem, bo skoro już Pies musiał coś gryźć, a wyjątkowo upodobał sobie jej obuwie, to niech chociaż dobiera się do tańszego…
Nie lubiła, gdy Aura zaczynała mówić tym tonem. O ile jeszcze, gdy to była jakaś zewnętrzna kłótnia było to do zniesienia, o tyle gdy czuć było napięcie, które narastało pomiędzy nimi, Tottie automatycznie się spinała i przygotowywała do odwrotu. Tak przynajmniej bywało do tej pory, bo zazwyczaj sprawy, które mogły je poróżnić były dość błahe. Szkoda, że mimo upływu lat sprawa Griffitha (która dla młodszej Whitbread niekoniecznie związana była z morderstwem, a raczej tak określała swoje szczeniackie zauroczenie) wciąż wywoływała emocje.
- A czy to przywróci im życie? - odparowała Tottie, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok. Nie wyobrażała sobie, by iść do rodziny Ivory - narzeczonej Blake’a - i spojrzeć im w oczy. Czuła się winna jej śmierci, bo nie udzieliła jej pomocy, tylko patrzyła, jak kobieta umiera. Potrząsnęła głową. Niechciane obrazy, wciąż dość wyraźne, zaczęły pojawiać się przed oczami młodszej bliźniaczki. Musiała zająć myśli czymś innym. Jaki był skład tych serów…?
Aura jednak nie odpuszczała i o ile pierwsze zdania były jej siostrze dobrze znane, bo nie ona pierwsza mówiła o tym, że nie skazali go za nic, że dowody, świadkowie, bla bla bla… ale słowa o rodzinie, a tuż po nich następne o tych nieszczęsnych serduszkach, które miały dawać upust nagromadzonym uczuciom, które trzymała w tajemnicy przed wszystkimi, były ciosem poniżej pasa. Tottie mimowolnie się skrzywiła i objęła w pasie, jakby fizycznie odczuła to uderzenie, a przecież były to jedynie słowa…
Sięgnęła do portfela, wyjmując z niego banknot o większej wartości, niż miały zapłacić za zakupy i nie czekając na to, by sprzedawca wydał jej resztę, wyszła ze sklepu… nie biorąc serów, za które zapłaciła. Wiedziała, że musi zaczerpnąć powietrza z inną aurą, bo inaczej nie odpuści, tylko będzie czepiać się każdego słówka siostry. Bo bolało. Przez lata, kiedy był w więzieniu próbowała szukać dowodów na jego niewinność. Zdawała sobie sprawę z tego, że policja ma tylko poszlaki, które zgrabnie układały się w wygodną całość; świadkowie - pijani młodzi dorośli - byli bardzo wiarygodni i zmieniali swoje zeznania, w zależności jak długo ich przesłuchiwano i kto to robił. Tak wiele rzeczy nie miało sensu, ale był nacisk, by zamknąć sprawę, co tak bardzo przypominało działania służb w sprawie rozszerzonego samobójstwa w Renton. Tottie nie mogła zrozumieć, dlaczego Aura tego nie widzi i zamiast to zapisywać na korzyść Griffitha, ta wręcz fanatycznie wierzy w jego winę. Do oczu młodszej Whitbread napłynęły łzy. Pewnie gdyby zbadać ich zawartość, to w połowie składały się z bezradności, a w połowie ze złości - na siebie, na Aurę, a nawet na Blake’a, że się nie odezwał, zwłaszcza po tym, jak zamieszkał w okolicy. Pociągnęła nosem, by się nie rozpłakać, bo przecież nie była już dzieckiem i powinna lepiej radzić sobie z emocjami… Szybko wyjęła telefon, by udawać, że to przez niego tak szybko wybiegła ze sklepu. Poczekała, aż Aura wyjdzie.
- Muszę jeszcze skoczyć do Domu Kultury - poinformowała siostrę, gdy kątem oka dostrzegła ruch w pobliżu. Nie patrzyła na nią, tylko uparcie gapiła się w wyświetlacz, przeglądając jakieś stare wiadomości, które nie miały w tym momencie żadnego znaczenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nic im już nie przywróci życia. Ale on też nie powinien spędzić go na wolności, jeśli ich zabił – powiedziała ostrzej niż pierwotnie zamierzała. Może chodziło o to, że sama doskonale wiedziała, jak to jest nagle stracić kogoś – tak samo jak Tottie. Z tą różnicą, że wydawało się, jakoby bliscy ofiar tamtej masakry dostali – przynajmniej po części – swoją sprawiedliwość. Tego w pewnym sensie brakowało Aurze. Chciałaby, żeby była osoba, na której mogłaby skumulować całą swoją złość i wszystkie negatywne emocje, które nawarstwiały się w niej przez lata. Ale nie mając pojęcia, co tam się wydarzyło, nie mogła tego zrobić. I może Blake obrywał trochę rykoszetem, ale rudowłosa chyba jeszcze po prostu tego nie dostrzegała.
Za to dostrzegła nagłą zmianę w siostrze i poczuła, jak z niej samej także uchodzi całe powietrze. Bywały momenty w ich życiu, kiedy miała ochotę potrząsnąć Tottie, nakrzyczeć na nią i zmusić, żeby wyrzuciła z siebie wszystko, choćby miało być to skierowane w nią. Uważała, że to pomaga, że łatwiej potem wrócić do normalnego funkcjonowania. Poza tym, gdyby Tottie odparła atak, Aura może nie czułaby się tak paskudnie, choć to już zalatywało egoizmem. Wciąż ją zaskakiwało, jak różne od siebie były, pomimo tego, że wyglądały właściwie identycznie. Nie zdecydowała się jednak jej zatrzymać, tylko biernie obserwowała, jak siostra płaci za sery, a potem wychodzi bez nich. Jakaś część niej chciała wybiec za nią, kontynuować tę dyskusję, choćby miała rzucać słowami jak grochem o ścianę, ale przynajmniej miałaby poczucie, że coś robi, że nie stoi bezczynnie... dokładnie tak jak teraz. Ale wiedziała też, że przesadziła. To nie była pierwsza lepsza osoba, wobec której można byłoby się tak zachować, bo i tak nie obchodziło ją, co sobie o niej pomyśli. Nie chciała krzywdzić Tottie. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na sprzedawcę, który wyciągnął w jej stronę resztę.
Proszę zachować – rzuciła tylko i wzięła reklamówkę z zapakowanymi serami. Wyszła na zewnątrz, stając obok siostry. Przez moment obserwowała ludzi po drugiej stronie ulicy, ledwie tylko rejestrując to, co powiedziała do niej Tottie.
Wdech-wydech, Aura.
Przepraszam, Tottie. Nie chciałam być dla ciebie... taka – powiedziała, przenosząc wzrok na bliźniaczkę. To nie były słowa, które łatwo przechodziły jej przez gardło. Nie, kiedy chodziło o innych ludzi. – Po prostu... uważaj na niego, w porządku? – zapytała z niejaką rezygnacją w głosie. Reakcja siostry uświadomiła jej, że nie narzuci Tottie swojej perspektywy, że ona zupełnie inaczej podchodzi do Griffitha. Pewnie, że nie podobało jej się to, ale czy mogła zrobić coś, co nie odbiłoby się na relacji pomiędzy nimi samymi? Nie wiedziała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jeśli. No właśnie: jeśli. - Tottie nie lubiła czepiać się słówek, ale były momenty, kiedy wyjątkowo jakieś jej nie pasowały i czuła, że musi to zaakcentować, nie po to by wytknąć komuś błąd w rozumowaniu, lecz dlatego, że gryzło się jej to z wyznawaną przez nią prawdą, a ta, szczególnie w przypadku Blake’a, leżała na zupełnie innym biegunie niż twierdziła większości krzykaczy, którzy swoją niechęcią wpływali na nie tylko na nastroje otoczenia, ale też i na opinię składu sędziowskiego.
Aura była dla młodszej Whitbread nie tylko rodzeństwem, ale też i przyjaciółką. I obiecała sobie, pewnie podpatrując ten motyw z jakiegoś ckliwej młodzieżowej produkcji, że żaden facet ich nie rozdzieli. Działało patrząc na krótsze, czy dłuższe związki siostry, którym Tottie kibicowała. Dlaczego więc Griffith stał się kością niezgody, skoro nigdy tak naprawdę nie stanowił zagrożenia? Skrywane przez lata platoniczne uczucie nie nabrało kształtów, nie przyoblekło się w wyznanie, nie zawisło w ciężkiej chmurze oczekiwań, choć pewnie pasowałaby wizualnie do tych napęczniałych deszczem obłoków tak często sunących po niebie nad Seattle. Tylko jak o tym powiedzieć Aurze? Bliźniaczka nie wiedziała, choć nigdy nie sięgnęła po najprostsze rozwiązanie - rozmowę, bo z góry spisała ją na stratę czasu, znając prędkość nakręcania się siostry. Wtedy wydawało się, że starsza Whitbread nie słyszy tego, co się do niej mówi, jakby te słowa padały gdzieś koło niej. Tak to odbierała Tottie.
- Od dawna wiesz o tych serduszkach, prawda? - zapytała lekko zakłopotana, machając tylko ręką na przeprosiny Aury, by dać znać, że nic się nie stało. Zacisnęła palce mocniej na obudowie telefonu, który w końcu wsunęła do kieszeni, uznając, że nie potrzebuje już tego gadżetu, który tylko miał robić na przykrywkę powodu jej nagłego odwrotu spod serowej lady. - Dlaczego myślisz, że coś mi grozi z jego strony? Na co właściwie mam uważać? Przecież po tylu latach on już na pewno zapomniał o moim istnieniu. - Uniosła głowę, by odszukać spojrzeniem twarz siostry. Chciała popatrzeć jej w oczy, by może wyczytać z nich coś więcej przez więź, którą miały ze sobą jako bliźniaczki. Przez to, że - jak się wydawało Tottie - starsza rudowłosa nie wie o tym, że przez pierwsze dwa lata chodziła na widzenia Griffitha w więzieniu, to po tylu latach mogło oznaczać o wiele dłuższy okres czasu, może jeszcze sprzed tragedii Whitbreadów, gdzie Blake wesoło pląsał sobie z Carlem i pokazywał się w Renton od czasu do czasu. - Jesteś kochana, że próbujesz mnie tak chronić, ale nie oczekuję aż takiej dawki troski - stwierdziła, łapiąc siostrę za rękę, by mocno, zdecydowanie ścisnąć jej dłoń, by nie miała wątpliwości, że nie ma jej za złe tego, co powiedziała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Aura zacisnęła usta w wąską linię, ostatkiem sił powstrzymując się od komentarza. Sama nie wiedziała, dlaczego podświadomie czuła, że łatwiej jej uwierzyć w jego winę niż niewinność. Tłumaczyła sobie to tym, że nie znała go na tyle dobrze, by móc opowiedzieć się po stronie ludzi, którzy protestowali przeciwko skazaniu go i uparcie twierdzili, że Blake Griffith nikogo nie zabił. Ale to wszystko sięgało znacznie głębiej, wymykając się granicom tego miasta, docierając aż do Renton – do miejsca, w którym wszystko było tak łatwe, zanim... zanim zginęli ich rodzice i zaginął brat, a wszystko niedługo po tym, jak matka Blake'a wypuściła tamte artykuły, które pogrążyły ich ojca. Do Aury uparcie powracała myśl, że gdyby nie to, może wszystko byłoby inaczej. A ona byłaby tylko starszą siostrą dla Tottie, nie próbując wejść w pozostałe role, których mogłaby potrzebować dorastająca dziewczyna. Chciała maksymalnie ułatwić siostrze nowe życie po stracie rodziny, chciała być wszystkim – siostrą, matką, ojcem (nieraz śmiejąc się, że spuści łomot każdemu, kto skrzywdzi Tottie) i zapomniała, że to po prostu za dużo nawet na nią.
Dzieląc z tobą pokój musiałabym być ślepa, żeby ich nie dostrzec – przyznała, a kąciki jej ust drgnęły w delikatnym uśmiechu. – Poza tym jak kiedyś usłyszałam, że nazwałaś Kena jego imieniem to nietrudno się było domyślić, kto kryje się pod literą B w tych twoich zapiskach T+B=WNM. – Wzruszyła delikatnie ramionami, przypominając sobie, jak tamto jej odkrycie trochę ją bawiło. Był to jednak okres, kiedy Blake był po prostu postacią, która przewijała się przez ich dom z racji trzymania się z Carlem, ale Aura nie żywiła do niego żadnych szczególnych uczuć – ani pozytywnych, ani negatywnych. Dlatego nigdy nie wspomniała Tottie, że wie, nie zamierzała jej dokuczać.
Myślę, że ciebie nie da się zapomnieć. – Uśmiechnęła się blado. Mogła to stwierdzić z całą pewnością, skoro ostatnie słowa Blake'a podczas ich ostatniego spotkania brzmiały pozdrów Tottie. Oczywiście nie zamierzała przekazywać tej wiadomości. – Wiem, że wierzysz w jego niewinność, ale czasem lepiej dmuchać na zimne. I proszę, w razie czego nie wdawaj się w taką dyskusję z tą wiedźmą Maggie, bo ona raczej tak szybko jak ja nie odpuści – poprosiła, przywołując znienawidzoną sąsiadkę, starszą panią z piekła rodem, które pewnie już szykowała jakiś mały stos dla Griffitha. Aż dziwne, że jeszcze nie zwołała sąsiedzkiego spotkania, żeby go stamtąd wykurzyć. – Postaram się trochę przystopować – obiecała, jednocześnie krzyżując palce za plecami, tak by siostra tego nie dostrzegła. Uśmiechnęła się do niej wesoło. – Wracamy do domu, próbować te sery? Jako prawdziwe degustatorki powinnyśmy kupić do tego jeszcze czerwone wino... – zaśmiała się, ale śmiech nagle urwał się w pół, kiedy przypomniała sobie słowa Griffitha. Odchrząknęła, patrząc na siostrę. – Słuchaj, Tottie. Czy pamiętasz, żeby u nas w domu ktokolwiek pijał czerwone wino? – zapytała, bo ta kwestia nie dawała jej spokoju. A jeśli to ona coś źle zapamiętała?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sand Point”