WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
szukam pracy, będę
pracownikiem roku
sunset hill
- No... nie - zaśmiała się, kiedy wychodzili ze sklepu na gwarną ulicę. - Zwyczajni ludzie raczej nie grają w operach mydlanych - dodała, odgarniając zwichrzone jesiennym wiatrem włosy za ucho. - Dobra, to obejrzę jeden odcinek. Albo znajdę jakąś kompilację na youtubie z jej postacią - o, to brzmiało jak plan! Bo oglądanie całego odcinka jednak brzmiało dość nudno.
Szła za Harrisonem do samochodu jak jego cień, cierpliwie czekając aż zostawi swój garnitur (ślubny czy nie - Stella już się w tym pogubiła) w samochodzie. W zasadzie mógł z nim pójść do następnego sklepu, wyglądaliby wtedy jak prawdziwi bohaterowie filmu komediowego, którzy chodzą po mieście z kilkunastoma papierowymi torbami pełnymi zakupów.
Stella stanęła przed witryną, na którą zwrócił uwagę Harrison. Przyjrzała się pięknym błyszczącym sukniom, a oczy zaświeciły jej się jak małej sroce. Nie miała zamiaru się do tego szczególnie przyznawać, ale ekscytowała ją wizja przymierzenia tych wszystkich sukni, tak różnych od tego, co nosiła na co dzień. - Ta jest... łał - zatkało ją, bo naprawdę wyglądała jak suknia jakiejś księżniczki, może Belli z Pięknej i Bestii? Złote wstawki świeciły się w słońcu, niemalże oślepiając. Och, to by dopiero było, stracić wzrok z przepychu. - Możemy tu wejść - zadecydowała, a po kilku minutach stała już w obszernej przymierzalni (chyba była wielkości jej pokoju!), próbując ubrać tę wielką suknię z pomocą pani ekspedientki. Ze swoim wzrostem krasnala (czy też skrzata ogrodowego, jak lubili wypominać jej znajomi), niemalże się utopiła w tej kreacji, ale nie o to chodziło. Ta suknia wcale nie była aż tak piękna, Stella pewnie nigdy by jej nigdzie nie ubrała, czując się po prostu niezręcznie w tak wielkiej i złotej sukni. Liczyło się tylko doświadczenie, ujrzenie siebie w innym świetle. Większe wrażenie chyba zrobiły na niej złote pantofelki, które po chwili doniosła jej ekspedientka. Wsunęła w nie swoje nieduże stopy (jak Kopciuszek!) i wyszła do Harrisa. Trochę nieporadnie się obróciła, bo ta suknia okazała się (cholernie!) ciężka, ale i tak nie potrafiła powstrzymać lekkiego uśmiechu, cisnącego jej się na usta. - Czuję się w niej jak księżniczka - przyznała, jeszcze raz spoglądając na siebie w lustrze. - Ale poruszanie się w tym to wyższa szkoła jazdy - zatrzymała wzrok na Harrisie oczekując jego reakcji. - Następna - zadecydowała zanim zdążył zaprotestować (o ile chciał protestować) i znowu zniknęła w przymierzalni. Pewnie do jego uszu docierały ciche stękania, kiedy Stella próbowała się wydostać z tej olśniewającej kreacji, ale to naprawdę nie było proste, nawet z pomocą tej sympatycznej pani, która po chwili przyniosła jej coś takiego. Stella wyszła w tym na sekundkę do Harrisa, ale jej mina mówiła więcej niż tysiąc słów i zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Dopiero potem ubrała przepiękną sukienkę, mniej wystawną, ale czarującą. Tym razem Stella bez problemu w nią weszła, przyjrzała się sobie dokładnie, wygładziła nieco włosy, i wyszła się pokazać. - A ta? Zobacz jaka jest zwiewna - zakręciła się, tym razem dużo lżej i zwinniej, bo nic jej nie ograniczało. Buty też nie, bo o nich zapomniała i wyszła w białych skarpetkach w ananasy.
-
Komentarz blondynki był na tyle rozczulający, aby po sercu mężczyzny rozlało się przyjemne ciepło a na wargi wpełzł szczery uśmiech. Nie teatralny ani wymuszony. Oblicze adwokata wyrażało autentyczną radość. Po prawdzie, często doświadczał ukłucia zadowolenia w towarzystwie Stelli. Co tu dużo mówić – facet uwielbiał dzieciaki. Cameron i młoda Martinez okazywali się głównymi katalizatorami szczęścia w jego poważnej, prawniczej egzystencji. Takiego wyjątkowego rodzaju szczęścia, którego nie potrafiłby zdobyć żadnymi osiągnięciami zawodowymi. Niekiedy Harry’emu przykro się robiło, gdy myślał; że mogli dorobić się z Odette nawet dwójki dzieciaków. Bo teraz? Teraz było za późno na płodzenie maleńkich potomków i chociaż niekiedy przez rozmowy z Claribel przetaczał się wątek adopcji – Crane nigdy nie traktował go na poważnie. Kiwnięciami łepetyną raczej zbywał fantazje narzeczonej sądząc, iż po ślubie wypali się w niej entuzjazm ukierunkowany na bzdurne imaginacje.
Usiadłszy na obitej welurem kanapie, brunet zerknął na cyferblat srebrnego zegarka; by naraz kiwnąć na powitanie do ekspedientki. Nie zamierzał się wtrącać. W tym momencie kontrolę nad sytuacją przejęła Stelka. On czekał cierpliwie na wyjście dziewczyny z przymierzali a kiedy już to zrobiła... błękitne oczy rozbłysły jak ta kombinacja drogich kamieni, misternie przyszytych do złotego materiału.
- Wyglądasz jak księżniczka. – symultanicznie nie oponował i nie planował upierać się przy jakimkolwiek wyborze. Aczkolwiek należy nadpisać: był gotowy wybulić kilka tysiaków na kaprys nastolatki. Gdyby któraś suknia naprawdę przypadła jej do gustu – momentalnie sięgnąłby po kartę.
Gdy zniknęła w przymierzalni wstyd przyznać, ale poczuł; że jest mu naprawdę miło. Aż wezbrało się w starym chłopie głębsze wzruszenie. Nigdy nie wyobrażał sobie podobnej możliwości. Nie narzekał po przyjściu na świat Camerona, niemniej gdzieś w duszy zawsze marzyła mu się córeczka. Na widok drugiej kreacji bezpardonowo parsknął śmiechem, chichocząc pod nosem jeszcze; gdy Martinez walczyła w przymierzalni z kiecką numer trzy.
Ostatnia suknia nie wpisywała się w kategorię harrisonych upodobań, niemniej... Eh, no spodobała się zapewne tylko ze względu na zachwyt widocznych w ślepiach blondyneczki. – ...jak ta elfka z Władcy Pierścieni. Ta królowa z tego lasu... jak ona miała? Kate Blanchett. – pstrykając palcami, koniec końców odpuścił sobie grzebanie w pamięci. – Władcę Pierścieni oglądałaś, prawda? - ...i pewnie skończyło się na wrzuceniu do bagażnika samochodu drugiego, drogiego pakunku oraz zapisaniu kooolejneeego filmu do listy hihihi. Cóż, Stella zasługiwała na wszystko co najlepsze. I nie sposób zaprzeczyć: Harry usiłował nieco wkupić się w jej łaski. Nie był głupi - wiedział, że młoda może za nim nie przepadać i wciąż liczyć na ckliwe pojednanie mamusi z tatusiem. Może ładny ciuszek odrobinę osłodzi gorycz rzeczywistości?
/2zt
- Sadness in my eyes
No one guessed or no one tried
You smiled at me like Jesus to a child