WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/u8GmNKo.jpg"></div></div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[2]

Szczerze powiedziawszy to nie miała zamiaru przychodzić na mecz koszykówki, jednakże artykuł który opublikowała wzbudził taki zachwyt w pracy, że znów została oddelegowana do okropnego zadania. Miała dostać się do szatni Seattle Storm. Jak? To proste, jej znajomy był całkiem dobry w podrabianiu dokumentów dzięki czemu, mogła znaleźć się w miejscach nie dostępnych dla zwykłych ludzi. Nie ubierała się jakoś specjalnie. Nigdy nie była w arenie, gdzie kikla tysięcy ludzi zbiera się na kibicowanie. Totalna abstrakcja, a jednak siedziała pomiędzy ludźmi, czując ten zapach hotdogów i popcornu. Chyba każdy szanujący się fan, kupował przekąski. Jak dobrze, że ona nim nie była. Patrzyłan na parkiet widząc rozgrzewające się zawodniczki, a wśród nich gwiazdę swojego okrutnego artykułu. Tak. Blake żałowała, że go opublikowała. Wszystkie portale plotkarskie podłapały temat i zrobił się wielki szum wokół Reyny. Była winna temu zamieszaniu, ale nie chciała się przyznawać, zresztą kobieta zapewne czytała jej artykuł. Większość była zmyśloną gadką, choć znalazło się kilka słów prawdy, chociażby o Jordanie. Oczywiście nie obyło się bez wspomnienia o zakończeniu wywiadu wylaną wodą.
Mecz zakończył się a Gwen udała się w odpowiednie miejsce widząc jak zawodniczki schodzą do szatni, przez co nawet nie zwróciła uwagi na wynik. Wygrały? Przegrały? Dla niej żadna różnica!
Była bliska dostania się pod same drzwi, gdy nagle poczuła jak ktoś ją nokautuje. Nie miała pojęcia czy to przypadek czy zamierzone działanie. Upadła na ziemię jak rażona piorunem, łapiąc się w międzyczasie za nos. Chyba nie był złamany, ale na pewno popękały jej jakies naczynka, bo krew zaczęła się lać strumieniem.
- Szlag by to... - warknęła, szukając w kieszeni spodni chusteczek. Jakim cudem ich nie wzięła?
- Nie kręci się przy szatni. - teraz dopiero zauważyła górę mięsa która najprawdopodobniej znokautowała ją łokciem.
- Mam przepustkę... - sapnęła niezadowolna, szukając w odmętach torby czegoś czym mogłaby zatamować krwawienie. Widziała, że przy drzwiach zatrzymała się Hanslow i szczerze? Nie była przekonana, ale wydawało jej się, że na twarzy widnieje uśmieszek, nawet jeśli tylko przez sekundę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4
Fala hejtu w kierunku Hanslow była spora i kobieta postanowiła nie pojawiać się przez kilka treningów i meczy pozwalając plotce troszkę umrzeć by Rey mogła spokojnie wrócić do grania w kosza. To był pierwszy mecz po powrocie i cholernie cieszyła się na mecz przeciwko Minesocie Lynx. Spotkanie było cholernie intensywne i obie drużyny dał z siebie wszystko co mogły. niestety drużynie Rey zabrakło odrobiny szczęścia i przegrały zaledwie jednym punktem.
Idąc do szatni nie podejrzewała, że mogłaby ponownie natknąć się blond wiedźmę, która wpierdoliła się do jej życia prywatnego w brudnych kaloszach. Po cichu również liczyła na to, że w życiu nie zobaczy jej na oczy, bo naprawdę nie ręczyła za siebie. Już i tak przez nią odbyła kłótnię z Micah.
Miała już wchodzić do szatni usłyszała za sobą hasał i odwróciła głowę by ku jej zaskoczeniu zobaczyć leżącą na ziemi Gwen, która zalała się zaraz krwią. Miała wielką ochotę sarkastycznie krzyknąć 'oh jak mi przykro' i się roześmiać, ale ostatecznie jedynie uśmiechnęła się pod nosem zadowolona z takiego rozwoju sytuacji. Zniknęła zaraz w szatni.
Niestety mimo całej swojej niechęci jaką żywiła do reporterki górę wzięły inne instynkty. Rodzice nauczyli ją by pomagać bliźniemu nawet jak nie są zbyt mili. Przeklęła się w myślach, zgarnęła czysty ręcznik i wyszła z szatni kierując się w stronę blondynki, która wciąż próbuje się pozbierać po tym nokaucie. Rey kucnęła obok wyciągając w jej stronę ręcznik. -Masz, zmoczyłam go w zimnej wodzie - rzuciła utrzymując pokerową twarz. Nadal miała jej cholernie za złe to co się wydarzyło. -Ronnie, widziałeś nasz lekarz tędy przechodził? - rzuciła w stronę góry mięśni a ten pokręcił głową. Widocznie jeszcze został na parkiecie i wdał się z kimś w rozmowę. -Chodź - wstała i wyciągnęła dłoń w stronę kobiety by zaraz poprowadzić ją na parkiet. Wolała by to obejrzał lekarz i upewnił się czy przypadkiem Ronnie nie połamał wiedźmie nosa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była przekonana, że uda jej się przejść do szatni, ale jak widać jej nadzieja została zgnieciona w zarodku i to dosłownie, ponieważ nos bolał, a krew lała się po białym ubraniu. Świetny dobór ciuchów... naprawdę...
Sprawdziła torbę ale chusteczekani widu ani słychu, a krótko mówiąc przydałyby się, bo kupa mięsa nie miała również przy sobie niczego co mogłoby jej jakkolwiek pomóc.
Nie spodziewała się powrotu Reyny, zwłaszcza po tym jaką krzywdę jej wyrządziła. Media potrafią być okrutne, a ona przyczyniła się do tak złego obrotu spraw. Wydawało jej się, że wszystko przycichnie, ale pożywka dla mediów została wydana, a oni rzucili się na to jak na świeże mięso. Gwen nie zdawała sobie sprawy z ogromu zniszczeń jakich może dokonać jej plotka (albo prawda, zależy jak na to spojrzeć!)
Wzięła ręcznik od kobiety i przyłożyła go sobie do nosa, cichi szpecząc niemrawe dziękuję. Nie była przecież niewdzięcznicą, poza tym rodzice ją dobrze wychowali, tylko lekko pogubiła się na drodze do kariery która robiła jej więcej wrogów niż przyjaciół. Jeszcze chwila i połowa showbiznesu będzie ją linczować, a tego Richards nie chciała.
Powoli podniosła się z ziemi i podążyła wraz z Rey na parkiet. Klubowy lekarz uniósł brew spoglądając na dziennikarkę.
- Czyżby Ronnie za mocno zainterweniował? - bo znał już możliwości ochronkarza.
- Mam przepustkę. - szepnęła Gwen ale zaraz usiadła na krześle, a specjalista zaczął ją badać
- Nie no, złamania nie ma. Popękały tylko naczynka i to sporo. Trzeba schłodzić nos i unikać przez kilka dni aktywności fizycznej.
- Z tym nie będzie problemu. - szepnęła jakby sama do siebie. W końcu ona ledwo się rusza. Raz na jakiś czas joggging bądź basen.
- A to Twoja koleżanka Rey? - podpytał jeszcze lekarz, spoglądając z zaciekawieniem na kobiete.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może lepiej, że nie dotarła do tej szatni? Bo gdyby ją Rey zobaczyła to byłaby w stanie jej faktycznie przyłożyć. Wtedy dostałaby swoją super sensację do gazety, a Hanslow pozbyłaby się tej całej złości, którą nadal miała. Nikt z drużyny jej się nie dziwił, a dziewczyny były cholernie wielkim wsparciem Rey.
Nawet rodzice Hanslow mieli do niej o to pretensje i chociaż do niczego naprawdę nie doszło tamtego wieczoru to i tak zaczęli traktować ją odrobinę inaczej niż zwykle. Wiedziała, że im przejdzie, ale już nawet przestała sie tłumaczyć.
Ronnie pewnie by blondynie pomógł, ale Rey była po prostu przytomniejsza pod tym względem mimo tego, że właśnie przez cztery kwarty biegała po parkiecie. Posłała jej lekki uśmiech usłyszawszy to dziękuję. Widać, że jednak odrobinę kultury wyniosła z domu.
-Nie wiem czy ro nie poszło przypadkiem nawet - wzruszyła ramionami. Jakby nie było Gwen ponoć miała przepustkę, więc miała prawo kręcić się w tamtych okolicach. Rey była lekko rozczarowana słysząc, że jednak nie miała go złamanego. Szkoda... to byłaby nauczka za namieszanie jej w życiu.
-Nie - odparła szybko -Ja tylko pomogłam - wzruszyła ramionami. Nie chciała się zagłębiać kim kobieta jest, bo pewnie połowa staffu zrobiłaby z niej sieczkę. A tego by akurat nie chciała.
-To jak wszystko okej w takim razie to ja wracam się przebrać - uśmiechnęła się lekarza i odwróciła na pięcie nawet nie spoglądając na Gwen. Już wystarczająco się na nią pogapiła, starczy.
-Patrzcie Hanslow znowu przygruchała sobie jakąś dupę. Co na to narzeczony? - nie zdążyła odejść zbyt daleko gdy usłyszała te słowa z ust jakiegoś napakowanego byczka, który jeszcze ze znajomymi tkwił na trybunach. Chyba jeszcze trochę czasu minie zanim ta cała akcja rozejdzie się po kościach. Zacisnęła zęby i spojrzała automatycznie na Gwen. To wszystko to była jej wina.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miała zamiaru zatrzymywać kobiety, zwłaszcza że tamta tak naprawdę nie musiała jej pomagać, a jednak to zrobiła. Widać kto tu był porządnie wychowany a Gwen już żałowała swojego artykułu który okazał się tak wielkim sukcesem. Czasem w pogoni za marzeniami człowiek się gubi i tak jest niestety z Richards. Za zrobienie świństwa została wynagrodzona. Tak świat nie powinien działać, ale jak widać nikogo to nie obchodziło. Nie ważne czy ktoś jest obsmarowywany od góry do dołu. Ważne żeby była sensacja, plotka i inne durnoty.
Westchnęła i podziękowała za pomoc lekarzowi, chciała się oddalić ale usłyszała słowa które natychmiast podniosły jej ciśnienie.
Nie jest... żadną... dupą!
Podeszła na trybuny skąd chłoptaś trochę starszy od niej rzucił swoim durnym komentarzem. Nic z tego, ona tego tak łatwo nie przepuści.
- Po pierwsze nie jestem jakąś dupą którą można sobie przygruchać. Po drugie, to jest porządna kobieta, która nie zdradza swojego narzeczonego, tylko jakaś durna dziennikarzyna zepsuła jej reputacje, przez własną głupotę. Także z łaski swojej zawrzyj gębę i odwal się od niej. - chociaż w ten sposób chciała naprawić swój błąd. Słychać było że te słowa są szczerze, a Gwenny naprawdę żałowała tego co zrobiła i szczerze? Nie zamierzała już być marionetką, poprosi o przeniesienie na każdy inny dział byle nie plotkarski, bo robienie świnstwa drugiemu człowiekowi nie leży w jej naturze.
Zeszła po schodkach przechodząc w kierunku szatni, gdzie Ronnie już łypał na nią wzrokiem.
- Spokojnie... nigdzie się nie wybieram, czekam tylko... - na tą konkrtną koszykarkę chcąc ją przeprosić. Czuła się źle po opublikowaniu wywiadu w gazecie, a teraz było jeszcze gorzej przez jakiegoś bezmózgiego patafiana na trybunach, a znając ludzi, to po ziemi kroczy ich więcej.
Odstała swoje, a kiedy zauważyła Rey wychodzącą z szatni, zawołała ją po nazwisku.
- Spokojnie, nie chce żadnego wywiadu. - od razu wolała ją uprzedzić. - Wiem że czasu nie zmienię i nie mogę pozbyć się tego okropnego artykułu, ale... - spuściła
wzrok czując okropny wstyd - Dała byś się zaprosić na przeprosinową kolację, albo może kawę? - może małymi kroczkami uda jej się naprawić krzywdę?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może gdyby wiedziała jak to wyglądało ze strony Gwen to by nie podeszła teraz do niej z taką wrogością. Jednak nie wiedziała i dla niej blondynka mogłaby nie istnieć kompletnie.
Chciała odpowiedzieć kolesiowi, ale po pierwsze potem mógł nie przyjść więcej na mecz i to Rey miałaby przejebane. Po drugie mały, uroczy karzeł nagle postanowił udawać groźnego pitbula. Rey uśmiechnęła się pod nosem widząc ten obrazek, bo jakby nie było Gwen była niska no i była zakrwawiona jakby przed chwilą odbyła jakiś mecz bokserski czy coś. Czy faktycznie dziennikarka żałowała tego artykuły? Tak to brzmiało i przez myśl przeszło koszykarce by może porozmawiać z nią gdzieś na boku i spróbować dojść do porozumienia. Jednak ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu i ruszyła do szatni nie oglądając się za siebie. Miały iść w swoje strony i tyle. Rey będzie kobiety unikać i już planowała mało pokazywać się na imprezach. Musiała naprawdę uważać, bo jak blondynka mówiła... była idolką dla małych dziewczynek, które chciały grać jak Hanslow.
W szatni była cicho, chociaż jeszcze kilka dziewczyn dyskutowało bardzo mocno o czymś ważnym, ale Rey nawet nie zwracała większej uwagi na to co się dzieje. Szybki prysznic, przebranie się i zgarnięcie torby z rzeczami by wreszcie móc iść do auta i pojechać do domu zakopać się pod koc oglądając jakieś durne programy. Może nawet pokusi się o zamówienie pizzy.
Usłyszała swoje imię wychodząc z szatni i spojrzała w tamtym kierunku by zobaczyć Richards. Zacisnęła szczękę i podeszła co by nie musiały się drzeć przez pół korytarza.
-Nie masz w kieszeni żadnego urządzenia do nagrywania - rzuciła podejrzliwie. Cholera wie co zamierzała ten karzeł. Jednak widać było po niej, że żałowała tego artykułu. Może czas dać jej szansę na obronienie siebie? Chociaż Rey nie mogła tego zrobić gdy artykuł się już pojawił.
-Pod warunkiem, że ogarniesz twarz. Pomyślą, że jesteś jakimś kanibalem czy coś - uśmiechnęła się lekko. To, że była miła to po prostu jej charakter. Nadal kobiecie nie ufała i zamierzała się pilnować by przypadkiem za bardzo się nie otworzyć jak to zwykle robiła. Już raz się na Gwen przejechała i nie chciała zrobić tego ponownie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Widziała tą niezadowoloną minę kiedy zawolała koszykarkę, ale co innego miała zrobić? Przecież nie przejdzie przez górę mięsa która już i tak postanowiła jej dać kuksańca w nos... łokciem! Kto normalny się tak zachowuje?! Miała przepustkę, zapewne by ją pokazała gdyby nie nagle spotkanie z podłogą i wszechobecna krew, jaka lała się z jej nosa.
- Mam ale go nie użyje. Masz na to moje słowo. - uśmiechnęła się, dalej przykładając zimny ręczniczek do nosa. Chociaż dopiero po chwili do niej dotarło jak to brzmi. - Wiem, że trudno mi zaufać po tym co zrobiłam, albo raczej co opublikowałam, ale tym razem nie chce być tą złą. - wolała to wytłumaczyć co by zaraz Hanslow jej nie obezwładniła przez to, że posiada ze sobą dyktafon, który przypadkiem mógłby jej wypaść z torebki. - Naprawdę żałuję. - to dorzuciła aby Rey zrozumiała, że jest jej bardzo przykro i wstydzi się tego co zrobiła. Miała czego, bo teraz sama zrozumiała, co to oznaczało dla koszykarki. Po prostu nie wiedziała że rozejdzie się to na taką skalę.
Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy kobieta przystała na jej propozycje.
- Poczekasz na mnie sekundkę? Pójdę przypudrować nosek. - widać, że humor jej nie opuścił po spotkaniu się z łokciem ochroniarza. Czym prędzej udała się w stronę łazienki dla kibiców. Faktycznie. Nie wyglądała najlepiej ale teraz już nic na to nie poradzi. Mogła sobie jedynie poprawić lekki makijaż i spróbować przykryć warstwą pudru czerwony nos. Umyła go dokładnie co by nie było więcej krwii i szybko pozbierała swoje kosmetyki do torebki.
- Co powiesz na sushi w okolicy? - musiała coś zaproponować. - Na mój koszt. - uśmiechnęła się delikatnie, dalej czując że kobieta może ja traktować jak największego wroga. Cholerna ambicja. Następnym razem pomyśli dwa razy zanim coś opublikuje pod swoim imieniem i nazwiskiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niech sobie Gwen nie myśli, że rzuci rozbrajającym uśmiechem i wszystko tak naprawdę będzie cacy, a Rey zapomni o tym jak ta obsmarowała jej dupę w dziale plotkarskim. Tak długo trzymała swoje życie prywatne pod kluczem z dala od wścibskich ludzi... a tu proszę jedna pieprzona dziennikarka z ambicjami i dobrym nosem i wywęszyła coś co nadawało się do publikacji. Rey juz nigdy, przenigdy nie zaufa żadnemu dziennikarzowi, serio.
Zmarszczyła śmiesznie nosek. Gwen miała rację z zaufaniem. Hanslow będzie się pilnować by nie chlapnąć a tym bardziej nie zrobić za dużo, bo jeszcze sobie Gwen pomyśli, że ją koszykarka podrywa. Znaczy no... było na czym oko zawiesić i Rey musiała to przyznać gdy blondynka stała przed nią. Zmierzyła ją nawet z góry do dołu dość dyskretnie gdy Gwen nie patrzyła.
Uśmiechnęła się gdy ta wspomniała o przypudrowaniu noska i skinęła głową by potwierdzić, że na nią poczeka. Ochroniarz, który kręcił się nieopodal gdy rozmawiały upewnił się czy u Rey na pewno wszystko w porządku. Był dla niej jak taki starszy, troskliwy brat. Doskonale wiedział kim owa dziewoja jest, więc było bardziej niż prawdopodobne, że zarobiła z łokcia bo ten tak chciał. I tak wyglądało to na przypadek.
Wróciła i Rey zarzuciła swoja sportową torbę na ramię kierując się powoli ku wyjściu. -Sushi... - zmarszczyła brwi zastanawiając się czy faktycznie ma dziś ochotę na sushi -Bardzo lubię sushi, więc możemy podjechać na sushi. Jedziemy moim autem, bo potem nie będzie mi się chciało z torbą pchać przez miasto do domu - miała nadzieję, że to blondynce nie przeszkadza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odetchnęła z ulgą kiedy okazało się, że koszykarka też jest fanką sushi. Gwendolyn przynajmniej raz w miesiącu kupowała sobie takie dobroci. Często miała większego smaka na nie, ale zazwyczaj stan portfela nie pozwalał na zbyt wielkie wydatki, zwłaszcza na takie frykasy. Jednak tym razem miała gotówkę. Była tuż po wypłacie, co wcale nie świadczyło najlepiej. Wszystko co dostała, miała za tak dobrze sprzedający się artykuł który w tej chwili był czymś czego się wstydziła. Na szczęście nie musiała informować o tym kobiety.
- Jasne, nie ma problemu i tak nie przyjechałam tu samochodem. - bo go nie miała. Aktualnie sam fakt, że miała mieszkanie był dla niej wielkim osiągnięciem, a jeżdżenie komunikacją nie było najgorsze. Także poprawiła torbę na ramieniu i wyszła razem z Rey na parking. Na szczęście nie było tam zbyt wielu gapiów, choć z daleka było widać błyski flasy. Szczerze? Tego Richards się nie spodziewała. A co jak nagle stanie się obiektem plotek? Tylko w jakich innych okolicznościach mogłaby zaprosić koszykarkę na przeprosinowe jedzenie, jeśli nie po meczu? Nie było takiej opcji, dlatego teraz musiała się uzbroić w cierpliwość.
Usiadła na siedzeniu pasażera i rozejrzała się po wnętrzu.
- Fajny samochód. Dużo za niego dałaś? - Gwen zapewne nie będzie stać przez lata na takie cacko, ale cóż. Była tylko zwykłą dziennikarzyną, która nie miała tak dużych możliwości jak profesjonalna zawodniczka WNBA.
Sprawdziła jeszcze jak wygląda jej nos w lusterku i odetchnęła spokojnie. Nie było źle. Czerwony kolor odznaczał się ale nie wyglądał jak jak jakiś burak czy pomidor.
- Zawsze tak traktują dziennikarzy? Pytam o tą górę mięśni... - bo coś jej się wydawało, że została potraktowana tak specjalnie. Nikt inny nie oberwał kto się pchał do szatni z aparatem i dyktafonem. Tylko ona... podejrzane, a ona jako dziennikarka chciała wiedzieć prawdę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rey nie miała problemu z funduszami. Ojciec zarabiał naprawdę sporo i porządnie zabezpieczył finansowo jedynie dziecko, które poszło w jego ślady łącznie z kupieniem niezłej posiadłości. Obecnie nawet całe wnba wywalczyło zarówno większą kasę jak i masę dodatków dla zawodniczek, więc Reyna mogła się pochwalić nawet całkiem zajebistą wypłatą za granie w kosza.
Wyszły na parking i skierowały się do samochodu, który należał do Hanslow. Koszykarka otworzyła bagażnik by wrzucić swoją torbę. Wiedziała, że pewnie reporterzy będą teraz cykać fotki, ale tak będzie za każdym razem jak będzie wychodzić z jakąś koleżanką na lunch czy kawę. Będą debatować czy to rodzina, faktycznie jakaś znajoma czy randka, która to Rey uskutecznia za plecami narzeczonego.
-Dzięki. - uśmiechnęła się lekko i zapięła pasy. -Powiedzmy - przycisnęła guzik, który odpalał silnik tej maszyny. Po mieście poruszała się niczym innym jak Porsche Cayenne. Czuła się w tym pojeździe w cholerę bezpiecznie -Było mnie stać by spłacać raty miesięczne za to bydle - stwierdziła upewniając się w lusterku, że ma drogę wolną by wycofać. To jej drugie auto tak naprawdę. Sportowe cacko, które stało w garażu było prezentem od Micah i Rey rzadko nim jeździła bojąc się, że będzie miała w nim wypadek.
-Ronnie jest dla mnie jak starszy brat - wzruszyła ramionami skupiając się w pełni na drodze. -Przywiązuje szczególną uwagę na specyficzne osoby - czyżby właśnie przyznawała się do tego, że pokazała jakieś zdjęcie Gwen. Miał pilnować by ta konkretna dziennikarka nie dostała się w rejony szatni. Jakby nie było to nadal nie przepadała za blondynką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słuchała uważnie odpowiedzi, w głowie już sobie notując, że faktycznie, ją będzie stać na takie auto za sto lat. O ile w ogóle dożyje. Jedyna myśl która podnosiła ją na duchu to ewentualny awans i możliowść większego zarobku, jednak to na razie pozostawało w sferze marzeń. Dodatkowo nie mogła myśleć o nim już teraz (nawet jeśli chciała) ponieważ dzisiaj wyszła tak naprawdę z niczym. Miała dostać się blisko szatni, zrobić kilka wywiadów, co udaremnił jej ochroniarz, oraz komentarz jakiegoś niekoniecznie przyjaźnie nastawionego kibica. Cóż, są rzeczy ważne i ważniejsze a Gwen chciała mieć czyste sumienie, próbując odkupić swoje winy.
- Wniosek, mogę pomarzyć o takim samochodzie, ale miło jest się nim przejechać. - uśmiechnęła się szeroko, ponieważ mimo wszystko jakoś nie było napiętej sytuacji. Jasne, może i ona tego nie czuła, ale jako dziennikarka miała nosa do tego typu rzeczy, dlatego cieszyła się, że Rey jeszcze nie poruszyła kwestii artykułu.
- Specyficzne, powiadasz? Mogłam się domyślić. - westchnęła, w końcu rozumiejąc, że to nie był czysty przypadek i oberwało jej się specjalnie.
Jednak nie zamierzała siedzieć cicho jak myszka pod miotłą, dlatego włączyła swój "tryb towarzyski" i zaczęła dzielić się różnymi historyjkami z jej życia. Na ogół były to te śmieszne, ponieważ nie chciała zanudzić Hanslow. Wolała, żeby koszykarka wspominała lepiej to spotkanie niż poprzednie które było jednym wielkim nieporozumieniem.
Wysiadły w odpowiednim miejscu, gdzie oczywiście już się zebrało kilku fotografów.
- Zawsze tak masz? - spytała wchodząc do restauracji, jednocześnie wzrokiem podążając za ludźmi którzy stali za szybą. - Wiesz... zero spokoju? - tak, Gwen wiedziała kim jest Reyna ale mimo wszystko wolała się upewnić.
Złożyły zamówienia i czekały na ich przybycie. wtym czasie dziennikarka wyciągnęła lusterko i jeszcze raz przejrzała się w nim aby sprawdzić czy nos nie wygląda źle. Jutro będzie musiała się tak pokazać w pracy. Szlag by to!
- To może zacznę od tego... - odchrząknęła i spuściła wzrok. - Wstyd mi za moje zachowanie wtedy. Nie powinnam wyciągać niczego takiego na wierzch... i rozumiem twoje zachowanie, więc chciałam Cię bardzo... przeprosić... - nie miała odwagi podczas tych słów spoglądać na kobietę, ale w końcu podniosła wzrok i czekała na potępienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może to i lepiej, że Reyna nie wiedziała w jakim celu tak naprawdę przylazła na mecz Richards, bo pewnie w tym momencie wysadziłaby ją na pierwszym lepszym parkingu. Chociaż może gdzieś w lesie i niech sobie wraca do domu pieszo czy coś.
-Marzenia można spełniać - wzruszyła ramionami. Gdyby nie marzyła o karierze koszykarki i nie dążyła do ich realizacji to pewnie teraz miałaby jakąś ciepłą posadkę w korpo i nie byłaby szczęśliwa ze swojego życia. Ewentualnie byłaby posłuszną dziewczyną, która jeździ za swoim facetem, bo tego Micah chciał. By mu towarzyszyła w podróżach.
-Jeśli zamierzasz złożyć skargę przeciw niemu to daruj sobie. Na korytarzu przy szatniach nie ma kamer jest tylko Ronnie. - ostrzegła by ta nie miała głupich pomysłów. Drużyna będzie bronić faceta, więc raczej nie będzie miała szans w tej batalii. Nawet jeśli faktycznie miała prawo wstępu do szatni by zrobić wywiady. Droga minęła całkiem przyjemnie gdzie i nawet sama Rey pokusiła się o kilka śmiesznych historyjek z życia, a gdy dojechały na miejsce to wygramoliły się z auta by skierować się do restauracji sushi. Rey nawet nie miała świadomości, że aż tak zgłodniała.
-Nie. Ostatnio dzięki Twojemu artykułowi zrobiło się gorąco. Pamiętaj, że nie jestem gwiazdą NBA. Gram w kobiecą koszykówkę, która nie jest tak doceniana jak męska - wzruszyła ramionami puszczając Gwen przodem i ostatecznie pokazując tym wszystkim ciołkom środkowy palec. Niech mają jakąś sensacje. Kij im w oko.
-Obie dobrze wiemy, że na tym polega Twoja praca - uśmiechnęła się lekko. Rozumiała też punkt widzenia Gwen i chociaż jej osobiście to się nie podobało to rozumiała, że blondynka taki ma paskudny zawód -Też nie zareagowałam zbyt miło. Przepraszam za zrobienie z Ciebie miss mokrego podkoszulka - uśmiechnęła się niewinne w stronę Gwendolyn. Zareagowała odrobinę za mocno, bo nie dość, ze ta wkroczyła do jej życia w brudnych kaloszach to jeszcze pociągnęła temat, z którym ogólnie Rey kryła się w szafie. -Poza tym nos wygląda w porządku. Jutro jedynie będzie Cię pewnie bolał - trochę to komplement i trochę poprawienie humoru Gwen. Hanslow nie zamierzała roztrząsać całej akcji z wywiadem jeszcze raz. Musiała się zmagać teraz z konsekwencjami jedynie i na tym chciała się skupić. -Wiesz, że nasze fotki wylądują na stronach plotkarskich - stwierdziła gdy właśnie kelnerka przyniosła ich zamówienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie była aż tak nadętym bufonem aby składać skargę na ochroniarza. Wykonywał swoją robotę, powiedzmy, bo zdzielenie jej z łokcia było ewidentnym odegraniem się za cholerny artykuł. Czy on będzie teraz jej gwoździem do trumny? Zapewne.
Zapewnienie rozgłosu wiązało się z dużą ilością natrętów, czego nie przewidziała Gwen, a co Rey mogło przeszkadzać. Prawda może i damska koszykówka nie jest tak popularna, ale gdy się jest dziewczyną gwiazdy F1 to też trudno o utrzymanie życia w totalnej prywatności. W każdej plotce jest ziarnko prawdy, także czujność dziennikarki była wyczulona, ale tym razem nie zapisze tego na papierze. Zachowa dla siebie... chyba.
Oczywiście paparazzi zrobili zdjęcie kiedy Hanslow pokazała im środkowe palca, co zapewne będzie wielką sensacją na dzień jutrzejszy. Pożywka dla ludzi bez własnego życia.
- Polega, ale... - zawahała się na moment przyglądając kobiecie - nie jest to do końca moja działka i nie wiedziałam jakie będą konsekwencje. - na przeprosiny za urządzenie małego przedstawienia jedynie się uśmiechnęła i machnęła ręką. - Nie ma sprawy, lepsza woda niż drink, za obsmarowanie jednej z gwiazdeczek, za fakt wspierania naszego cholernego prezydenta. - co oczywiście musiała zaakcentować. Nie jest jego fanką. Sieje nienawiść i dzieli społeczeństwo, jest kimś kto nigdy nie powinien się znaleźć na tak ważnym stanowisku.
- Tak? To chwała Bogu, zapewne w pracy zaczęliby się śmiać, że miałam spotkanie ze ścianą. Wiesz... czasem ze mnie gapa. Ostatnio wpadłam w przezroczyste drzwi. - z zakłopotaniem podrapała się po głowie, bo w sumie nie musiała się dzielić takimi historiami z koszykarką, która ma na pewno lepsze rzeczy niż słuchanie Gwen. Przyszła tu w ramach zaproszenia i przeproszenia przez reporterke. Tylko tyle.
- Och... zwykle to ja pisze takie rzeczy. Niekoniecznie uśmiech mi się być nową sensacją. - nie chciała być w jakikolwiek sposób na świeczniku. Liczyły się dla niej artykuły.
- Wiem, że może to nie ważne, ale opublikowałam coś jeszcze. Pamiętasz te kilka słów a propo rasizmu? Prowadzę bloga... co prawda nie czytają go miliony, ale dałam tam kilka twoich słów. - działanie na dwa fronty było jej specjalnością, bo przecież nie była tylko wielką mącicielką cudzych żyć. Pisała o rzeczach ważnych, ale lepiej sprzedają się plotki. Tak już niestety ten świat jest skonstruowany.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kto tam wiedział co siedzi w główce tego krasnala. Może miała w planach pozwać ochroniarza? Jakby nie było 'przypadkiem' prawie skazał ją na operację nosa. Wystarczyło tylko mocniej machnąć ręką by usłyszała specyficzne chrupnięcie obwieszczające złamany nos.
Reyna nie do końca wiedziała na co się pisze wiążąc się z gwiazdą F1, ale Micah również trzymał życie prywatne pod kloszem, bo sama Rey go o to prosiła. No chyba, że rozpowiadał o nim wszystkim dookoła licząc na to, że koszykarka się nie dowie.
A niech mają pożywkę. Potem będzie na portalach, że Hanslow jest niewychowana i traktuje wszystkich z góry, bo przecież jest przy kasie i na dodatek wychodzi za dzianego, starszego od siebie faceta.
Zmarszczyła na chwilę brwi. Jakim cudem nie wiedziała jak są konsekwencje obsmarowania ludzi. Chyba wiedziała doskonale na co się pisze pracując w dziale plotkarskim. -Na temat tego pana to ja zupełnie sie nie będę wypowiadać, żeby sobie nie podnieść ciśnienia - mruknęła biorąc szklankę z wodą gazowaną, którą to dostała przed sekundą. Nie znosiła się wypowiadać na tematy polityczne, bo słysząc tylko nazwisko prezydenta nóż w kieszeni jej się otwierał.
-To widzę, że nie jesteś lepsza ode mnie. Jakiś czas temu zaatakowały mnie drzwi obrotowe - pokręciła z rozbawieniem głową -Ale serio. Nie masz się czym przejmować. Nawet z lekko obitym nosem wyglądasz uroczo - i właśnie w tym momencie Reyna mentalnie przyjebała sobie prosto w czoło kijem baseballowym. Miała się pilnować co mówi. Jednak przy Gwen dość łatwo jej przyszło się rozluźnić. Kobieta miała coś w sobie, że człowiek czuł się przy niej swobodnie. Może to te krótkie historie z własnego życia, którymi sypała jak z rękawa.
-Wybacz. Kręcenie się w moim towarzystwie to teraz zdjęcia i plotki - wzruszyła lekko ramionami uśmiechając się przepraszająco jakby to faktycznie była wyłącznie wina Hanslow.
-Bloga? Co tam poruszasz? Cięższe tematy? - była serio zaciekawiona, bo temat o rasizmie, który prowadziły naprawdę mógł zapowiadać niezły artykuł. Może Rey zacznie coś publikować na instagramie jeśli teksty nie były czysto plotkarskim. Gwen musiała zarobić kasę, a jeśli dział plotkarski do tego się przyczyniał to nic dziwnego, ze próbowała znaleźć sensację wszędzie.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Queen Anne”