WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://cdn2.hubspot.net/hub/6780193/hu ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pomogła Mitchowi zapakować się do taksówki, po czym ruszyli pod adres, który otrzymała smsem od śledczego. Jedyne co Rain zauważyła to fakt, że adres znajdował się w centrum Seattle. Po wnętrzu auta rozszedł się zapach dymu i spalenizny, ale kierowca o nic nie pytał. W radiu trąbiono o tym, co stało się na festynie, ale mężczyzna za kółkiem nie był chyba ciekawskim typem. Kobieta przeczesała palcami zesztywniałe od dymu kosmyki włosów, po czym odchrząknęła krótko. Ciekawe ile czasu będzie boleć ją gardło. Zawroty głowy powoli ustępowały. Zerknęła na Mitcha, który wyglądał dokładnie tak jak wyglądają ofiary pożarów. Doszła do wniosku, że ona musi wyglądać tak samo… albo gorzej.
Jedziemy do centrum. Perry powiedział, że znaleźli kolejną kobietę. Wszystko wskazuje na robotę Ducha — poinformowała Browna, chociaż możliwe, że domyślał się o co chodzi. W końcu śledczy nie ściągaliby jej w środku nocy, gdyby nie chodziło o trupa. Ze względu na obolałe gardło miała ochotę chwilę pomilczeć, ale jeszcze coś nie dawało jej spokoju, a jeżeli nie powie tego teraz, to prawdopodobnie nie zrobi tego w ogóle.
Ten festyn… To wszystko nie było wypadkiem, ani winą starego sprzętu. Widziałam bannery sprawców. To było ustawione. Zapewne odsuną mnie od tej sprawy, ale i tak postaram się dopilnować, aby sprawcy dostali surowy wyrok — mruknęła, po czym odkaszlnęła i otarła zaczerwienione, podrażnione oczy chusteczką.
Dotarli na miejsce po dziesięciu minutach. Okazało się, że stanęli przy motelu na Squire Park. Przed nimi stało kilka radiowozów i prywatne auto Perryego. Jeden z policjantów ruszył w stronę taksówki, aby poinformować kierowcę, że natychmiast ma odjechać. Zmienił jednak zdanie, kiedy zobaczył, że ze środka wysiada Rain i Brown.
Jesteśmy, trzymaj się mnie — rzuciła do Mitcha, w tym wypadku całkowicie dosłownie, po czym ruszyła w stronę wejście głównego.
Niezłe kapcie, Pani Hayes — powiedział śledczy, uśmiechając się krzywo. Zerknął na Browna krótko, po czym wrócił wzrokiem na brunetkę.
Pierdol się, Perry. O mało nie spłonęłam na Diabelskim Młynie — mruknęła, rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie. Widziała, że miał ochotę dodać coś o czarownicach i stosie, ale w ostatniej chwili tego nie zrobił. Nie lubiła jego grubiańskiego, pozbawionego empatii poczucia humoru. — Co mamy? — spytała rzeczowo, sięgając do walizki ze sprzętem po rękawiczki.
Kobieta, około czterdziestki na pierwszy rzut oka, zawinięta w białe prześcieradło i powieszona na drzwiach od łazienki. Prawdopodobnie uduszona. Technicy zbierają ślady, koroner też jest już na miejscu. Niedługo ją zabiorą. Czekaliśmy na Panią.
Rain ruszyła w stronę pokoju hotelowego, w którym wydarzyła się tragedia i zajrzała do środka.
Tu jest ławka na korytarzu. Usiądź. Zaraz przyjdę— pokierowała Mitcha, po czym wślizgnęła się do pokoju i przyjrzała najpierw kobiecie wiszącej na drzwiach. Była atrakcyjna, a kolczyki i naszyjnik eleganckie i prawdopodobnie drogie. Duch nigdy nie okradał ofiar, więc to również się zgadzało. Nie miała na sobie ubrań, jedynie prześcieradło, owinięte tak, aby odkrywało twarz i klatkę piersiową. Szyja ofiary była sina i opuchnięta, chociaż nie było widać odcisków dłoni. Oczy zmarłej były zamknięte.
Przyglądała się jej jeszcze przez chwilę, po czym zajrzała do łazienki. Kabina prysznicowa, podłoga, umywalka i lustro pokryte były kroplami wody, a na ziemi leżały dwa mokre ręczniki. Być może zaatakował, gdy ofiara przygotowywała się do wzięcia prysznica. Weszła do pokoju, w którym było aż zbyt czysto jak na pokój motelowy. Na środku znajdowało się duże, podwójne łóżko. Pod ścianą stało biurko z lampką i krzesło. W kącie mini lodówka. Wszystko w idealnym porządku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sprawa dotycząca Ducha była na swój sposób odskocznią od całej gamy aktualnych wydarzeń. Gdyby nie "ruch", nowe układanki w śledztwie, to zapewne oboje wraz z Rain udaliby się do domów - nie tylko po to, aby się odświeżyć; aby zmyć z siebie szczątki spalenizny; ale także po to by gmerać we wspomnieniach. Niczym w ranie, tej świeżej rzecz jasna. Teraz jednakże nabyli sposobności, aby odsunąć myśli na drugi; ten nie do końca bezpieczny tor. Mitch z kolei obawiał się, że nie sprosta temu zadaniu. Skoro miał postawić się na równi ze sprawcą, to musiał odznaczać się i stoickim spokojem, a na razie jego głowa była wypełniona po wskroś odczuciami, których chcąc nie chcąc nałykał się na samym szczycie młyna. Na karku wciąż odczuwał te specyficzne ciepło, jakie to pogłębiało swą istotę z minuty na minutę. Nie widział przecie, toteż po samej tej specyfice wywnioskować mógł, iż ogień gonił ich wręcz nieustępliwie.
Do swojego mieszkaniowego azylu zatem nie miał zamiaru wracać. Nie teraz, skoro pojawił się przełom w prowadzonej przez nich sprawie. Musiało to uchodzić za pilne, skoro śledczy wezwali Rain praktycznie już po zmroku.
Ulokowawszy się bezpiecznie w taksówce, przy małej pomocy wspomnianej kobiety, tymczasowo wyłączył się na świat go otaczający. Przestało go zaiste obchodzić to, o czym prawili w radiu, a temat festynu stał się numerem jeden we wszystkich kanałach informacyjnych, jak się domyślał. Taksówkarz też pewnie zerkał na nich z zaciekawieniem, lecz miał w sobie tyle godności oraz samozaparcia, aby o nic nie pytać. Nie wypadało, nawet jeśli przez kilka kolejnych godzin swąd spalenizny będzie mu towarzyszył, bowiem wnętrze auta zapewne przesiąknie owym odorem.
Brown ocknął się dopiero na słowa posłyszane przez panią prokurator. Odruchowo obrócił twarz w jej kierunku, zachowując jakby szczątkowe pozory kontaktu wzrokowego - choć jego oczy być może skupione były na innym punkcie, czego nie dało się dostrzec zza szkieł ciemnych okularów.
- Duch nie próżnuje - skwitował krótko - I znowu mamy ofiarę na podobnym obrębie terytorialnym - starał się mówić cicho, acz wyraźnie, bo przecież nie powinni rozprawiać o tego typu kwestiach przy świadkach; w tym wypadku przy kierowcy taksówki.
Zastanawiało go jeszcze jedno; czy Duch atakował w obrębie swojego miejsca zamieszkania, czy też celowo obrał sobie zupełnie inny obszar, aby odsunąć od siebie możliwe powiązania.
- Mnie też się tak wydaje. W sumie, to nie muszę nawet widzieć, aby z góry przypuszczać pewne rzeczy. Słyszałem przecież, co się dzieje. I nie tylko na młynie. Poza tym, sanitariusze również nie szczędzili sobie osądzających rozmów. A policja nie kręciłaby się tam bez większego powodu - wyjawił wszystko, co siedziało w nim już od dłuższego czasu. Oboje mieli podobne, jeśli nie takie same przypuszczenia, lecz czy dobrze byłoby łączyć je z Duchem? Który równie dobrze skorzystałby z zaistniałego źródła zamieszania, by uderzyć po raz kolejny. Chyba, że było to celowe zagranie. Obserwował ich, wiedząc, kogo przydzielili do śledztwa, toteż zdecydował się na daną maskaradę, aby wykopać pod nimi dołek. I to całkiem olbrzymi.
Mitch już miał poruszyć tą kwestię, kiedy to Rain obwieściła, że znaleźli się już na miejscu. Wspomagany przez jej ramię, wydostał się na zewnątrz i dzięki jej pomocy dołączyli do Perry'ego. Oboje z kobietą zapewne nie wyglądali najlepiej. Dodatkowo "razem" uczestniczyli w tym chaosie, a to mogło narzucić na współpracowników setki pytań - tych mało komfortowych i zbyt prywatnych również.
- Czy ofiara została zgwałcona? - istotna kwestia, bo przecież te poprzednie odbyły stosunek płciowy z Duchem. Niekoniecznie z własnej woli. Skoro mieli aktualne morderstwo podpiąć pod niego, to wszystko, dosłownie wszystko musiało się notabene zgadzać z dwoma wcześniejszymi morderstwami.
Brown darując sobie oględziny miejsca wzrok, posłusznie przysiadł na wskazaną przez Rain ławkę. I tak w pomieszczeniu nie wyłapałby niczego innego poza zapachami. Odorem śmierci i wonią, która jeszcze informowała o życiu.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Perry spojrzał na Mitcha, jakby zastanawiał się nad czymś zupełnie innym, niż zdanym przez blondyna pytaniem. W końcu odchrząknął krótko i otworzył usta, aby mu odpowiedzieć.
Jeszcze nie wiemy. Szczegóły poznamy dopiero po sekcji zwłok — powiedział, po czym zerknął krótko w stronę pokoju, po którym w puchatych kapciach chodziła Rain, wymijając krzątających się po pomieszczeniach techników.
Wygląda na to, że cała akcja rozegrała się w łazience i mamy nadzieję, że tam znajdziemy najważniejsze ślady… biedna kobieta — dodał mężczyzna, stojąc niedaleko ławki, na której siedział Brown. Śledczy trzymał dłonie w kieszeniach i zachowywał się odrobinę tak, jakby wcale nie chciał tu być.
Rain przyglądała się pościelonemu perfekcyjnie łóżku. Obeszła je i uniosła delikatnie brzeg narzuty, aby spojrzeć pod spód. Następnie przykucnęła i zajrzała pod samo łóżko. Zmarszczyła lekko brwi. Gestem dłoni przywołała do siebie jednego z techników, ściągający odciski palców z lampki nocnej. Ciekawe jak dokładna była sprzątaczka, bo jeżeli nie przykładała się do swojej roboty, to na lampce mogło być więcej odcisków, niż wieszaków w szafie.
Zdejmijcie po kolei narzutę i pościel, zbierzcie co się da. Ślady dna, substancje, włosy, paznokcie… wszystko — mruknęła, nie spuszczając wzroku z posłania.
Potem odsuńcie ostrożnie łóżko i sprawdźcie co jest pod nim. Mam wrażenie, że jest tam coś napisane — dodała, prostując się i powoli przeciągając. Dotknęła dłonią karku i zmrużyła oczy, notując w pamięci aby odwiedzić jakiegoś dobrego masażystę w najbliższych dniach. Wtedy zadzwonił jej telefon. Kto to mógł być o tej porze?
Okazało się, że był to szef Rain, który wiedział już o tym, że była na festynie podczas ataku i ledwo uszła z życiem. Pewnie Perry nakablował. Z resztą nieważne. Jeżeli ten zdrajca by mu nie powiedział, to i tak dowiedziałby się następnego dnia. Z niezbyt zadowoloną miną wysłuchała tego, co miał jej do powiedzenia, po czym tylko przytaknęła niechętnie i rozłączyła się.
Niech to szlag — warknęła, kierując się do wyjścia. Wygląda na to, że tyle na dziś.
Wyszła na korytarz, starając się już nie patrzeć na twarz zmarłej, po czym usiadła na moment obok profilera.
Wygląda na to, że mam tydzień wolnego — mruknęła niepocieszona i ciężko westchnęła. — Poproszę, żeby przysłali mi wszystko do domu. Będziemy w kontakcie — dodała, bo nawet jeżeli miała nie przyjeżdżać do biura przez całe siedem dni, to i tak nie chciała bezczynnie siedzieć. Przecież może odpoczywać czynnie? Jeśli będą na to marudzili, to zrobi im piekło. — Chyba coś jest narysowane pod łóżkiem.
Perry przysłuchiwał się ich rozmowie, ale narazie nic nie komentował.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- W porządku - skwitował zatem krótko, lekko kiwając przy tym swoją głową; w akcie całkowitej zgody. Nieco ociężale zajął miejsce na wskazanej wcześniej przez Rain ławce, a prawa dłoń odruchowo znalazła się na twarzy. Przecierając konkretne jej obszary, z wyczuciem ominął okulary, które wciąż znajdowały się na nosie. Na ich szkłach widniał brud; kurz będący pamiątką po wcale nie tak kolorowych atrakcjach na letnim festiwalu. Dobrze, że Perry o nic nie pytał, choć Mitch domyślał się, że niebywale go korciło, aby rozwiązać kolejną zagadkę - tę dotyczącą jego relacji oraz pani prokurator. Akurat dziwnym trafem znaleźli się w tym samym miejscu oraz czasie. Wątpił też, aby śledczy niczym rasowy piesek policyjny uwierzył w coś takiego, jak zwyczajny zbieg okoliczności.
Na bank dokopał się już do drugiego dna, tego fałszywego zarazem, toteż dopiął jemu oraz Rain odpowiednie, według siebie, metki. Oby tylko nie szepnął za dużo przełożonemu, bo to mogłoby poskutkować zakończeniem współpracy i to w trybie natychmiastowym. W tej pracy winno się zachowywać wyłącznie służbowe stosunki, bez wdrapywania się na jakieś wyższe wyżyny relacyjne.
Brown milcząc zawzięcie, skrupulatnie analizował fakty przedstawione mu przez Perry'ego. Do zdarzenia doszło w łazience, czego nie spodziewała się ofiara. Świadczył o tym chociażby tamtejszy rozgardiasz, przepowiadający za relaksacyjną częścią wieczoru.
Czyli znowu pojawił się element zaufania. Czyli znowu Duch był górą.
- Użył tych samych sztuczek - jasnowłosy mruknął bardziej do siebie, aniżeli do mężczyzny mu towarzyszącego - Poznali się gdzieś na mieście. Pewnie rozmawiali. Długo. Wspólne tematy, zainteresowania, ten sam punkt widzenia na świat. Alkohol gdzieś w tle, śmiechy, coraz czulsze gesty, wspólna podróż do motelu, a gdy ona się niczego nie spodziewała...
- To ten zrzucił tą urokliwą maskę gentlemana i pokazał jej swoje prawdziwe oblicze.
- Dokładnie - śledczy jak widać bez najmniejszego problemu podążył ową ścieżką kalkulacji. Teraz to on w myślach próbował jak najdokładniej zobrazować ową scenerię, co przerwało mu przybycie prokurator.
Mitch instynktownie obrócił twarz w jej stronę, z zainteresowaniem przysłuchując się zdawanemu raportowi. W tym momencie to ona była jego oczami, dzięki czemu mógł mniej więcej wyobrazić sobie miejsce zbrodni.
- Dlaczego tydzień wolnego? - nie bardzo rozumiejąc, lekko zmarszczył swoje brwi. Po kilkunastu sekundach go olśniło. Przecież nie byli niewidzialni, toteż ich wizerunku zostały przypięte do terroru diabelskiego młyna. Przełożony zatem chwilowo ich odsunął od tego błysku fleszy, bojąc się zaiste spartaczonej sprawy Ducha.
Mitch też nie zamierzał siedzieć bezczynnie. Do kategorii leniwców nie należał, a sprawy wyższego kalibru zawsze faszerowały go euforią oraz delikatnym kopem adrenaliny.
To był jego żywioł. To był jego po wskroś specyficzny świat.
- Narysowane? To znaczy? - kolejny bodziec zainteresowania objął go niemalże całego.
Czy to było związane z Duchem? Czy na poprzednich miejscach zbrodni także znaleziono takowe szczegóły? Czy ten nagle począł z nimi pogrywać?
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Patrzyła w kąt holu, żując dolną wargę, jakby była z gumy. Tyle wydarzeń jednej nocy to duże wyzwanie nawet dla niej. Właściwie nie dziwiła się szefowi, że nakazał jej chociaż tydzień zostać w domu. Nie chodziło tylko o dobro spraw, nad którymi pracowała, ale i o jej komfort psychiczny. Może jeszcze sama nie do końca zdawała sobie sprawę, że odpoczynek był w tej sytuacji konieczny. resztki adrenaliny buzowały w jej żyłach, ale ile to jeszcze będzie trwać? Jak emocje opadną zostanie pustka i potworne zmęczenie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Poza tym była ranna i o tym jej przełożony też już pewnie wiedział. Postąpiłaby podobnie na jego miejscu.
Mam tydzień czasu, aby wziąć się w garść — odparła, uśmiechając się przy tym pod nosem. — Stavinsky to z pozoru gruboskórny facet, ale chce dobrze — dodała, odrywając wzrok od wykładziny. W tym samym momencie śledczy postanowił na chwilę zmienić temat.
Czyli to prawda z tym Młynem? — spytał.
Pewnie już wszędzie o tym trąbią. Podejrzewam, że wasi ludzie też są już na miejscu. A my znaleźliśmy się w nieodpowiednim miejscu i czasie… oddzielnie, wbrew pozorom — położyła nacisk na ostatnie trzy słowa, zerkając na mężczyznę wzrokiem, którego nikt nie lubił - zimnym, ostrym, nie znoszącym sprzeciwu. Wolała stawiać sprawę jasno, zanim ludzie zaczną plotkować. Chwilę później Perry został zawołany do pokoju hotelowego, a Rain zerknęła na Mitcha, aby odpowiedzieć na jego pytanie.
Sypialnia jest w idealnym stanie, jakby tam nie wchodzili i niczego nie dotykali — odparła, ważąc każde słowo. Miała wrażenie, że to podejrzane. — Myślę, że Duch tam posprzątał. Dlatego wszystko dokładnie obejrzałam. Zajrzałam też pod łóżku i wydawało mi się, że coś tam było narysowane… białą farbą lub kredą. Mają to sprawdzić — wyjaśniła, po czym przeciągnęła się, niczym śpiący kociak. — Byłoby to coś nowego. Duch nigdy się z nami w żaden sposób nie kontaktował — dodała, zerkając na kapcie, które miała na stopach. Coś obrzydliwego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To prawda - zgromadzony ówcześnie stres wciąż nie uleciał. Nieco przycichł, okrył się tymczasowym zapomnieniem, jednakże wciąż unosił się wokół; niczym ten mało komfortowy swąd spalenizny, będący ewidentną oznaką przygody na samym szczycie młyna. Ich ciała były obolałe, nie tylko od fizycznego kunsztu doznanego dyskomfortu - bowiem, natrudzili się, aby stanąć bezpiecznie obiema stopami na ziemi.
Psychika także oberwała. Z pozoru praktycznie niedostrzegalnie, bo nikt przecież nie posiadał wglądu do umysłu innych. Obrazy nieco zblakły, tragizm usunął się w cień. Teraz wartość nadrzędną grała sprawa Ducha i to na niej skupił się Mitch wraz z Rain. Letni festiwal tymczasowo przestał być istotny, mimo że oboje w jego przedstawieniu zagrali główną i jakże najważniejszą rolę, bo wystarczył tylko jeden nieprzemyślany ruch, aby jednoznacznie pożegnać się kruchością ludzkiej egzystencji.
Perry'ego gryzła ciekawość. Narastająca z minuty na minutę. Początkowo jednakże wykazywał się powściągliwością, bo przecież nie wypada, bo przecież nie była to jego sprawa. Nad zdrowym rozsądkiem ostatecznie wygrało cholerne zboczenie zawodowe, toteż pokusił się o zadanie jakże nieodpowiedniego pytania. Z pozoru zwykłego. Bez manewru oskarżeń czy zbędnego oceniania, lecz one i tak nie spodobało się pani prokurator. Odpowiedź dostał, acz w akompaniamencie zimnego wzroku, który twardo informował o tym, aby przypadkiem dalej nie drążył tematu. Zamknął się zatem i odetchnął z ulgą, kiedy to jego technicy kryminalni wezwali do pokoju hotelowego. Napięcie w powietrzu zgęstniało do takiego stopnia, że dałoby się jego istotę ciąć nożem. Kłótnia była gdzieś blisko, czając się już za rogiem.
Mitch z kolei odciął się od danej wizji. Skupiając się na wstępnych informacjach, jakie to zdążył uzyskać, stał się jakby obojętny na zachowanie śledczego. Poza tym, ciekawość uważał za zwyczajny, jakże zdrowy objaw. O ile, ktoś nie stawał się w kolejnej chwili aż nazbyt napastliwy.
Uroczych kapci swej towarzyszki nie mógł niestety dostrzec. Ba, nawet nie miał pojęcia o tej nagłej zmianie obuwia. W innym wypadku, gdyby choć tymczasowo odzyskał wzrok, to zapewne parsknąłby śmiechem, który też w jakimś stopniu załagodziłby te niepewne napięcie. Minimalna ulga. Całkiem pozorny odruch.
- W dobie obecnych wydarzeń, przerwa jest czymś całkowicie zrozumiałym - przytaknął jej, rozumiejąc całokształt sytuacji. Oboje dostali przecież po dupie, toteż musieli doznać choć krzty odpoczynku. Nie tylko dla dobra prowadzonej sprawy, ale także dla ich samych.
- Coś mi tu nie gra - wyjawił po krótkiej chwili. Z twarzy zdjął okulary, aby przesunąć po niej ręką, jakoby ze skóry ścierał całe te mankamenty w postaci pyłu i sadzy - To wygląda tak, jakby Duch się z nami bawił. Całość wygląda nieco inaczej niż przy poprzednich morderstwach. Teraz ten napis. Jakby chciał okazać swą wyższość, co już i tak robi przez sam wzgląd na morderstwa - Brown jednakże nie wziął pod uwagę jednego; że Duch wysyła im zaszyfrowane informacje ze względu na panią prokurator, którą już zdążył sobie upodobać...
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powoli czuła się, jakby zaczynał się jej kac, mimo że ubiegłego wieczoru nie wypiła ani kropli alkoholu. Adrenalina opadała, a na jej miejsce wkradało się zmęczenie i coraz większy dyskomfort fizyczny. Zabandażowanie ramie pulsowało boleśnie, drogi oddechowe piekły niemiłosiernie od dymu, a głowa bolała jak przy zatruciu. Zaczerwienione oczy przesłoniła lekka mgła i kobieta musiała co chwilę mrugać, aby widzieć ostro. Zarówno Mitch, jak i Rain wyglądali jakby byli ofiarami na tym miejscu zbrodni, ewentualnie świadkami, nie jak prokurator i profiler pracujący nad sprawą.
Była wdzięczna Mitchowi, że nie pytał o kapcie, wspomniane przez Perry’ego, kiedy wysiedli z taksówki. Może nie usłyszał? Może nie chciał wprawiać jej w zakłopotanie? W każdym razie nie chciała teraz o nich mówić, a już na pewno nie Brownowi. Jakaś jej część wolała, żeby mężczyzna wyobrażał ją sobie w innym obuwiu, ewentualnie boso.
Nie tylko śledczy poczuł ulgę, gdy zawołano go do pokoju hotelowego. Nie miała ochoty czuć na sobie jego ciekawskiego spojrzenia i odpowiadać na kolejne wścibskie pytania.
Złączyła kolana razem i oparła dłonie na brzegach ławki, lekko pochylając się do przodu. Kosmyki włosów opadły jej na twarz, gdy słuchała słów swojego towarzysza.
Chce się z nami bawić — mruknęła w zastanowieniu. — W kotka i myszkę.
Przetarła dłonią czoło, mrużąc przy tym oczy. — Ciekawe czy faktycznie coś tam jest — dodała, a niemalże w odpowiedzi na jej pytanie ktoś ją zawołał.
Pani prokurator, proszę na moment — kobiecy głos dobiegł z wnętrza pokoju, przy którym siedzieli.
Rain podniosła się i weszła do środka. Łóżko było odsunięte, a dwie osoby z ekipy robiły zdjęcia. Na drewnianej podłodze, prawdopodobnie białą kredą, narysowany był duży krzyż, a na nim widniał napis “Save your soul”. — Cholerny fanatyk — mruknęła, wyciągając telefon i pstrykając jedną fotkę.
Perry z łaski swojej zbierz wszystko do kupy i prześlij mi mailem. Również wyniki sekcji zwłok. Jak tylko się pojawią. Jadę do domu, ledwo stoję — zwróciła się do śledczego, a gdy ten zapewnił ją, że tak zrobi, ruszyła do wyjścia i odetchnęła.
Pod łóżkiem narysował krzyż i napisał “Save your soul”. Zbieramy się. Perry prześle mi później szczegóły.
Patrzyła na Browna, oczywiście zdając sobie sprawę, że nie należy puszczać go samego, nawet jeśli z jakiegoś powodu by się przy tym upierał. Może jest z tych, którzy nie chcą przyjmować pomocy, bo czują się ciężarem. Miała jednak nadzieję, że nie będzie uparty.
Pojedziemy taksówką, najpierw do Ciebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- W rzeczy samej - wypalił niemalże od razu, co tyczyło się rzekomej zabawy - Tylko dlaczego? - zapytał bardziej samego siebie, aniżeli kobietę mu towarzyszącą. Obecnie w jego głowie rozprzestrzeniał się pochłaniający myśli chaos. Dużo elementów nie pasowało, tak jakby pochodziły z innego kartonika puzzli. To nie była ich plansza. To nie tu winny się znajdować, jednakże uparcie próbowały wciskać się na nie swoje miejsce, jakoby wiodły osobny byt.
- Wcześniej po prostu... robił swoje - do końca nie wiedział, jak to winien ubrać w słowa. Był zmęczony, na co wskazywała nie tylko jego aparycja; toteż zgubił gdzieś ten wątek ubarwiony zbawczą logiką. Póki co dysponował jedynie szczątkami, które nie określały całości zdarzenia - A teraz? Próbuje nas nastraszyć? Czy pokazać, że o nas wie?
Oczywiście chodziło mu tu o kwestię tego, kto został przydzielony do sprawy. Znaleźli się tacy, co zechcieli mu deptać po piętach, lecz on wciąż pozostawał te trzy kroki przed nimi. I z tego właśnie powodu postanowił się zabawić w dziecinne podchody? Czy letni festiwal był rzeczywiście jego pomysłem, aby odsunąć Rain i Mitcha od śledztwa? Cała organizacja musiała go kosztować wiele nerwów; nie mówiąc już o dokładnych przemyślanach, bo każdy z jego domniemanych ruchów zdawał się być w stu procentach przemyślany. Stopniowo wprowadził terror, jakoby karmił się widocznym strachem innych.
A co jeśli rzeczywiście próbował doprowadzić do ich śmierci, bo przecież zabawa na szczycie Diabelskiego Młyna opięła się namacalną wręcz grozą?
Mitch potrząsnął lekko swoją głową, aby wyzbyć się tych mało komfortowych spekulacji. Wolał nie rozgraniczać sedna życia; nawet jeśli było one na swój sposób kruche. Udało im się przeżyć. Udało im się przetrwać te trudne warunki, toteż powinni się jednoznacznie skupić na Duchu. Szczególnie, jeśli on maczał w tej maskaradzie palce.
Nie odezwał się, kiedy to pani prokurator na krótki moment postanowiła go opuścić. Wręcz z niecierpliwieniem oczekiwał jej powrotu, gdyż podświadomie wyczuwał jakiś przełom. I wcale nie pomylił się. Ani trochę.
- Znowu motyw religijny - przyznał otwarcie, na nos z powrotem wsuwając ciemne okulary - Tym razem jednak bardziej bezpośredni niż te poprzednie. Wtedy mieliśmy jedynie symbolikę - póki co, przez myśl mu nawet nie przeszło, że owe zdanie mogło być skierowane do nich.
Ratuj swą duszę.
Czyżby zatem ich koniec był bliski? Niczym prorok próbował im to przekazać. Jakby zyskał obraz na ich przyszłość.
Bez sprzeciwu też podniósł się z miejsca. I tak nie mieli niczego więcej tutaj do roboty. Reszta należała już do techników, a zebrany materiał dowody dostarczony zostanie bezpośrednio na biuro pani prokurator.
Oby tylko zdążyli przed kolejną ofiarą...
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Również zastanawiała się nad powodem pozostawienia wiadomości. Nie miała zielonego pojęcia jaki był jej cel. Być może miało to wprowadzić jedynie niepotrzebne zamieszanie i skierować ich tok myślenia na niewłaściwy tor? Albo po prostu wywołać mętlik w głowie i spowolnić ich pracę. Nie należało jednak lekceważyć faktu, że wiadomość ma na celu coś konkretnego i jest bardzo istotnym elementem układanki. Jednym z wielu, które faktycznie z pozoru mogły do siebie nie pasować. Być może mieli ich po prostu za mało. Jeszcze nie wiedzieli czy morderca popełnił tym razem jakiś błąd, to wykażą śledczy, laboranci i koroner. Miała tylko nadzieję, że na coś trafią. Na coś, co pomoże im dorwać wreszcie tego drania i wsadzić jego tyłek tam, gdzie jego miejsce.
Albo chce nam coś przekazać albo się z nas zwyczajnie nabija — mruknęła odrobinę ospale. Kobieta nie brała pod uwagę tego, że może chodzić o nią. Czemu miałaby? Czuła się zbyt bezpiecznie. W końcu była prokuratorem, osobą pracującą nad podobnymi sprawami, a nie kimś, kto mógłby zostać ofiarą. Martwą kobietą, wiszącą nad drzwiach od łazienki, w której Bóg tylko jeden wie co dokładnie się wydarzyło.
Zerknęła na koronera, który przemknął przez korytarz niczym cień i wślizgnął się do pokoju hotelowego, uprzednio kiwając do nich lekko głową na powitanie. Chwilę później wniesiono do środka również nosze. Zaraz zapakują zwłoki do worka, niczym niechciany element wystroju i wyniosą, byle dalej stąd.
Właściwie dopóki nie porównają próbek i nie zdobędą pewności czy to na pewno zrobił Duch, nie mogą wykluczać naśladowcy. O Duchu było już sporo informacji w mediach. Aż za dużo. Mógł się znaleźć jakiś zagorzały fan, który powielił jego metody i dodał coś od siebie. Stąd napis pod łóżkiem. O wszystkim przesądzą najbliższe dni.
W pewnym momencie drzwi windy otworzyły się i na korytarz wyszedł biały na twarzy mężczyzna w kraciastym garniturze. Być może właściciel hotelu, ewentualnie manager. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
Brunetka nie chciała dalej oglądać tego przedstawienia, ani z nikim więcej rozmawiać. Swoje zrobiła. Poza tym i tak była na urlopie, prawda? Podbiegła do windy, a podczas biegu jej klapki, w zderzeniu z podłogą, wydawały zabawny, klaszczący dźwięk. Zatrzymała drzwi, które zaczynały się zamykać i przytrzymała je.
Mitch, zjedziemy windą — powiedziała na tyle głośno, aby dobrze zlokalizował jej położenie. Windę też pewnie usłyszał. Myślała o jego słowach. Była jeszcze opcja taka, że Duch dawkuje im swoje religijne przesłania i z każdym morderstwem pozwala sobie bardziej je podkreślić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- A co jeśli mamy do czynienia z naśladowcą? - nagle, niczym drobna iskra owa kwestia przemknęła mu przez myśl, toteż bez cienia wahania postanowił się nią podzielić. Z jednej strony posiadali dużo punktów wspólnych, które były powiązane z poprzednimi morderstwami. Z drugiej zaś pojawiły się i nowe kawałeczki, tak wysoce niespójne z wcześniejszymi wersjami. Ta wiadomość chociażby. Duch niczego nie zostawiał po sobie, poza zwłokami i żałobą, którą wkroczyła stopniowo w szeregi rodzin ofiar. A teraz próbował bawić się z nimi w przysłowiowego kotka i myszkę, co bardzo się nie zgadzało.
- Wielu było takich, których fascynował chociażby najbardziej znany Kuba Rozpruwacz. Tuż po jego zniknięciu pojawili się naśladowcy. Wierni fani, którzy niestety przysporzyli tamtejszej policji dużo pracy. Niektóre morderstwa były tak podobne, że naprawdę ciężko było je rozróżnić od oryginału. Przynajmniej w tamtych czasach, bo wiadomo, że obecnie nasze techniki są skutecznie udoskonalane.
Jego samego fascynowała owa tematyka, o której na domiar złego mógłby rozprawiać godzinami; i to przy rodzinnym stole, ku rozpaczy matki, aczkolwiek był to zupełnie inny pociąg, bardziej naukowy, bo nigdy mu nie przyszło do głowy, aby kogoś zabić z zimną krwią, by potem poćwiartować czy nawet skonsumować. I nie chodziło tu o to, że był przecież pozbawiony wzroku, tak więc takowe akcje mogły mieć miejsce jedynie w dalekich wyobrażeniach. Mitch po prostu był zdrowy na umyśle, a przynajmniej pod tym kątem, toteż nie czuł potrzeby zabijania czy krzywdzenia innych - czego nie można było powiedzieć o tych wszystkich, którzy odznaczali się konkretnym spaczeniem psychicznym. Zdrowy człowiek bowiem nie opiewał się mianem bestii.
- Wszystko zaczyna się komplikować - burknął na tyle cicho, że jedynie Rain mogła to posłyszeć, choć wokół kręcili się technicy policyjni w towarzystwie miejscowego koronera.
Mieli już światełko w tunelu, a teraz znowu ich drogowskazy spowiły się ciemnością.
Coraz więcej pytań, a mniej odpowiedzi. Do tego dochodziła bezpośrednia zabawa ze sprawcą.
Mitch westchnął słyszalnie, czując jak zmęczenie coraz szczelniej okala jego ciało. Był wyprany z sił; nie tylko tych psychicznych. Ruszył zatem śladem pani prokurator, gdy już powstał z miejsca. Musieli przecież odpocząć, aby świeżym okiem zerknąć na pozostawione mroczne widmo sprawcy...

zt x2
Obrazek

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Squire Park”