WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zawiesił spojrzenie na kelnerce, która szła w jego kierunku, ale zatrzymała się przy sąsiednim stoliku. Wydawała się znużona, czego nie zauważało towarzystwo próbujące wyciągnąć od niej numer telefonu. Nie z takimi sobie już radziła, młode chłystki zostały przyjaźnie, ale stanowczo ustawione do pionu. Kelnerka odkleiła sztuczny uśmiech z twarzy dopiero przy barze.
Logan zerknął na wejście do lokalu, ale w ciągu najbliższych minut przez drzwi weszli przysadzisty starszy facet, niska blondynka, przygarbionych dwóch łysoli (którzy wyglądali jak bracia), olśniewająca brunetka… - żadne z nich nie było osobą, na którą czekał podrygując lekko nogą pod stołem. Ponownie wbił spojrzenie w parę zajmującą rzutki. Można było się zorientować, że teksty, którymi się nawzajem raczyli trafiały w dziesiątkę, bo gorące flirty nabierały na intensywności. Naprawdę, trudno było oderwać wzrok. Całe szczęście, że przyjazny znajomy głos wyrwał go z ostentacyjnego wgapiania się. Logan posłał przyjacielowi uśmiech.
- Mam nadzieję, że dobry humor będzie ci też dopisywał jak dostaniesz rachunek. – uniósł kufel piwa. – Nie zamierzam się hamować. Twoje zdrowie. – mężczyzna zasalutował i upił porządny łyk.
Logan nie przepadał za stanem upojenia alkoholowego, szczególnie, że nie mógł się poszczycić niestety mocną głową. Dodatkowo, uparte wlewanie w siebie procentów nie wydawało się strategicznym posunięciem, bo trafienie bull’s eye może się okazać wyjątkowo trudne, zwłaszcza kiedy zastanawiasz się którą z trzech widocznych tarcz masz obrać za cel. Nie mógł jednak się wycofać, kiedy wyzwanie zostało w rzucone w taki sposób. Szeroki uśmiech na twarzy przyjaciela zdradzał pewność siebie. Logan jednak na pewno nie czuł się jak przegrany.
Machnął ręką i klepnął towarzysza w ramię ruszając do tablicy z rzutkami, od której Heathowi udało się przegonić rozgrzaną parę. – Skończyłem z podrywaniem. – rzucił jak prawdziwy macho. Przeczesał włosy palcami, wzruszył ramionami i pociągnął kolejny łyk piwa. Oparty o ściankę przy tarczy, odczepiał powbijane w nią rzutki i kontynuował:
- Nie mam czasu na wchodzenie w związki. Zacząłem więcej ćwiczyć, chcę wrócić do formy i do grania. – zawiesił głos na chwilę. Odczepił ostatnią rzutkę i podał wszystkie Heathowi. - Ta praca jest na jakiś czas, ale nie chce jej odwalać na pół gwizdka. Trafiły mi się na zajęciach talenty… Z jedną musiałem lecieć do lekarza. Wiem oczywiście, że taka historyjka to nic przy kimś kto ratuje życia. A przynajmniej tak mi to sprzedaje. – odsunął się trochę od tablicy, żeby zrobić miejsce dla kumpla. Rzeczywiście, rzucał nie najgorzej, ale mistrzem z pewnością nie był.
- Mam nadzieję, że nie będziesz się później tłumaczył żadnym urazem…? Pies cię nie pogryzł, Hit? Żadna wdzięczna opiekunka kociaka nie ścisnęła cię za mocno za rękę? – skrzyżował ramiona na piersi przyglądając się Heathowi. – Btw, pijesz łyk za każde trafienie poniżej 15.
Sam napił się z kufla.

W tym czasie poczuł, że na nadgarstku zawibrował smartwatch. Legan zerknął, by sprawdzić kto dzwoni i na jego twarz wstąpiła konsternacja. Cmoknął niezadowolony.
- Heath, sorry, ale muszę spadać. Zapłacę w barze za piwa, uznajmy, że wygrałeś walkowerem. - choć nie znosił się poddawać, niestety czasem trzeba było ustąpić względem sprawy o wyższym priorytecie. Pożegnał się prędko z kumplem i wyszedł szybkim krokiem z baru przyciskając do ucha telefon. Po drodze uregulował rachunek.

/zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I. To był jeden z takich wieczorów, kiedy towarzystwo mężczyzn stało się bardzo drażniące. Serio, panienka Corden nie mogła znieść myśli o tym, by zaprosić kolejnego kumpla do mieszkania i grać z nim na konsoli czy uprawiać seks na blacie kuchennym. Potrzebowała przyjaciółki, wersji damskiej i było to jasne jak słońce. Dlatego też, kiedy tylko Robbie zaproponowała wspólnego drinka w ich ulubionym barze, bez jakiegokolwiek słowa protestu wysłała masę serduszek. Nie prowadziła zbyt wybujałego życia w internecie, dlatego nie miała też takich problemów jak przyjaciółka. Chyba jako jedna z nielicznych nie miała Tindera, bo wolała spotkania na żywo i zwyczajne zaczepienie faceta na mieście niżeli pisanie z nim na portalu randkowym. Nie rozumiała też fenomenu tej aplikacji, ludzie zdawali się oceniać powierzchownie po zdjęciu czy umówią się na randkę z drugim człowiekiem czy nie i bądźmy szczerzy - od takiego nadmiernego przesuwania w lewo czy w prawo, można było dostać zapalenia kciuka! Nie, Savannah bawiła się jedynie w Instagram, a i tak spędzała na nim zdecydowanie za dużo czasu. Czasu, który mógł być wykorzystany na rozmowę telefoniczną czy słuchanie problemów innych.
– Świetnie – jęknęła, wchodząc mocno spóźniona do umówionego miejsca i nie zastając tam nikogo znajomego. Tamta również nie raczyła odebrać telefonu, dlatego Sav jak na dobrą duszę przystało, wypadało jedynie usiąść na jednym z hookerów, zamówić jednego z tych drinków, który miał więcej wódki w sobie niż soku i – jakkolwiek nudne by się to nie wydawało – czekać. Była tu częstą bywalczynią, dlatego bez żadnego większego problemu wdała się w rozmowę z barmanką. Ot tak, dla zabicia czasu. Szkoda tylko, że przyjechała tu na darmo, bo koleżanka wreszcie poinformowała ją w krótkiej wiadomości, że jednak nie da rady.
– Zostałam wystawiona w sobotę. Cudownie, dolejesz mi jeszcze? – zapytała rudowłosej, podstawiając jej prawie pustą szklankę pod nos. Skoro miała już pić w samotności, to przynajmniej bez granic.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Bryce czuła się trochę winna, kiedy wychodziła z domu do ludzi. Wiedziała, że to głupie, irracjonalne i w ogóle…. no że nie powinna się ani trochę tak czuć, ale jednak tak było. Wychodziła z domu z poczuciem winy, szła do miejsc takich jak ten bar, z poczuciem winy, tak jakby Joseph wciąż żył, jakby znowu go zdradzała. Chociaż przez miesiące przed jego śmiercią nie żyli jak mąż z żoną, chociaż od lat wiedziała, że już dawno go nie kocha, no i po samej jego śmierci, że on też najwyraźniej jej nie kochał, skoro złośliwie się zadłużył i zostawił ją z tym całym cholernym syfem na głowie. Bo wątpiła, że to była tylko zła passa, serio. Chociaż nie miała okazji go o to zapytać, nie dostała też od niego żadnego listu, tylko same listy od wierzycieli i wezwania do zapłaty. Czuła, że to jest jakaś chora forma pokuty za jej romans, za to że chciała odejść. Gdyby chciał jej zabezpieczyć przyszłość finansowo, jak dobry mąż podobno powinien robić, to by jej zostawił ich wspólny dom. I tak by go pewnie sprzedała, czując w nim zbyt wiele mrocznych duchów ich małżeństwa, ale… no nie musiałaby teraz spać na czyjejś kanapie. Więc czemu czuła się winna? To było idiotyczne, dlatego zamówiła na start podwójnego drinka. I od razu drugiego, do kompletu, bo w sumie czemu nie? Podobno lepiej się pija dwójkami!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#9

Ogarnęła, że dawno nie widziała ani Luci ani Eme, w momencie gdy z mieszkania tego pierwszego wyszła jakaś obca kobieta i wcale nie wiedziała, kim Luca był. To był chyba jakiś śmieszny żart, bo.... No mieszkali obok siebie, jak mogłaby nie zauważyć, że ogarnął inne mieszkanie?
W pierwszym odruchu pomyślała o tym, że pewnie przygotowywał się już do zakończenia zakładu i postanowił ogarnąć coś większego, ale w tej chwili to od godziny nie odpowiedział jej na smsa, a to już było niepokojące. Nie można się wyprowadzać i nie odpowiadać na smsy przez godzinę, to za dużo zbiegów okoliczności.
A przede wszystkim, po prostu czuła, że coś było nie tak, dlatego postanowiła zrobić to, co potrafiła najlepiej. Przesłonić problem dobrą zabawą i używkami. Nie planowała tego akurat danego dnia, więc i nie miała specjalnie ekipy, dlatego w pierwszym lepszym, wylosowanym w google barze, pojawiła się sama.
Zamówiła shota, a potem dopiero rozejrzała się po otoczeniu dostrzegając znajomą twarz. Czy to nie była ta kwiaciarka...?
- Wyglądasz, jakbyś spieprzyła naprawdę dużą wiązankę w robocie - oznajmiła tuż po tym, jak bezceremonialnie dosiadła się obok.
No co, trzeba było jakoś zagadać, nie?
Ostatnio zmieniony 2020-11-26, 19:58 przez Virginia Biondi, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po to ktoś stworzył używki, więc czemu ludzie się mają odwracać tyłkiem do nich i z nich rezygnować? Skoro nawet sam Jezus wolał wino od wody, to jakiś znak, że to jest e… boska droga! Może dlatego potem po tej wodzie chodził? Właśnie dzięki tym hektolitrom wina, które wypił? I może dlatego miał takie błyszczące i bujne włosy? I Bryce naprawdę nie powinna się nad tym zastanawiać, ale jakoś to robiła, kiedy się zastanawiała nad sprawiedliwością boską, czy jakimś innym boskim planie. A może jednak powinna zerknąć na te wszystkie nauki o karmie, która wraca do człowieka i może tam by odnalazła jakiś… no standardowy, karmiczny dług za zdradę? Zaczynała naprawdę to rozważać, kiedy nagle usłyszała coś, co najwyraźniej było skierowane do niej. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się lekko, widząc, że to Virginia.
- Nie jest aż tak źle. Z liliami jeszcze się jakoś dogaduje, ale te wszystkie z małymi listkami, jak stokrotki, czy chryzantemy się ze sobą zgadały żeby uprzykrzyć mi życie - odpowiedziała, z udawaną powagą, żartując oczywiście. A może wcale nie? Czasami czuła się trochę odrzucona przez te wszystkie kwiaty, tak jakby nie była dość dobra, żeby się nimi zajmować….
- A tak serio… to trudniejsze niż myślałam. Te wszystkie reklamy pokazujące małe dziewczynki plotące idealne wianki i warkocze to obłuda i kłamstwo - dodała, mrużąc lekko oczy - a ty pijesz na smutno, czy na wesoło? - zapytała zaraz potem, z zaciekawieniem. jej się przyglądając. Była niebezpiecznie blisko przejścia do użalania się nad sobą, więc to był zdecydowanie dobry moment, żeby odwrócić trochę uwagę od siebie i skupić na innej osobie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z liliami to Virginia była też, jako tako, obyta. Na pewno nie zrobiłaby z nich jakichś cudów-wianków, ale mniej więcej wiedziała, jak się zachowują i czego potrzebują. W końcu to były kwiaty cmentarne, więc ciągle je gdzieś widziała.
- Nie ma nic gorszego od spisku kwiatów - zgodziła się, w jej głosie pobrzmiewało rozbawienie, bo nie mogła sobie nie wyobrazić tych wszystkich niewinnych uroczych stokrotek i innych takich, jak pochylają się do siebie nawzajem i szepczą między sobą, żeby przypadkiem nie dać się ułożyć, żeby zrzucać płatki, wyginać się nie tak jak trzeba...
Shot stanął przed nią, a blondynka uchwyciła go w palce i zaczęła obracać w kółko na barowej ladzie. Chyba sam wybór, od razu na start, wraz z brakiem towarzystwa, wskazywał na to, że ona też miała teraz własne złośliwe stokrotki w myślach.
- Na smutno. - stwierdziła lekko, ale potem kąciki jej ust poszły do góry - Więc na wesoło. Bo bawić się, to najlepsza broń przeciw chujowemu nastrojowi, prawda? A po alkoholu nawet brzydkie wianki mogą być ładne - parsknęła na końcu śmiechem.
Chyba minęła się z powołaniem, Powinna zostać bardziej poetką czy coś w tym rodzaju, w końcu tak dobrze jej szło z metaforami!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bryce wciąż musiała się z tym wszystkim oswoić. Tj. niby wiedziała, że lilie i chryzantemy są cmentarne, no ale… nic więcej. O i jeszcze że czerwone róże są dla kochanków. Coś tam pewnie przez lata jej babcia podpowiadała i sugerowała, ale teraz była jeszcze w tym stanie szoku, po otrzymaniu takiego prezentu od niej i takiej odpowiedzialności na swoje barki, więc jeszcze do niej te wspomnienia nie wracały. Bardzo przydatne wspomnienia, więc miała nadzieję, że jednak do niej wrócą. Poza tym same lilie i chryzantemy to bardzo mały wybór dla klientów, a tak się przecież biznesu nie prowadzi.
- To nie jest spisek, to poważna mafia. Jestem prawie pewna, że wiem kto jest przywódcą i wydaje rozkazy, ale muszę jeszcze popracować nad tym, jak przekabacić tego kwiatka na swoją stronę - dodała, z udawaną powagą, chociaż po prostu musiała rozładować stres i napięcie. A miała w tego całkiem sporo, więc nie chciała wychodzić na wariatkę. Nawet jeśli właśnie mówiła do blondynki o… spisku kwiatów. No cóż.
- Oj - rzuciła, zaskoczona, że tak od razu padło takie wyznanie. I sama Bryce musiała się przez to zastanowić… co właściwie chciała sama tutaj osiągnąć? Lepszy humor? Czy jednak trochę się nad sobą poużalać… - Szczerze mówiąc trochę wypadłam z rytmu jeśli chodzi o dobrą zabawę…- przyznała, nieco zawstydzona. - Przyjmujesz jakichś stażystów, żeby ich… kształcić w tej misji? - zapytała, zastanawiając się jak bardzo żałośnie wypada teraz w oczach Ginny. A nawet nie była pijana, więc nie mogła tego zwalić na alkohol!
- Po alkoholu wiele brzydkich rzeczy wydaje się ładne… i chyba nie da się zrobić ładnego wianka - przyznała, kiwając powoli głową. Mogą spróbować, ale ten od Bryce na pewno będzie brzydki przez brak wprawy, więc to chyba nie jest do końca uczciwy test!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez całe opowiadanie o kwiatowym spisku, Virginia kiwała lekko głową, potakując Bryce. Na jej twarzy pojawił się pewien wyraz zamyślenia, kiedy ta wspomniała o przywódcy tej wojny roślinek z kwiaciarką i sama zastanowiła się nad własnymi typami.
- Mmmmh - mruknęła, najwyraźniej wymyślanie własnych tropów sprawiło jej jakiś wysiłek, albo przynajmniej musiała to robić dosyć intensywnie.
Każdy przecież wie, że przy dużym zaangażowaniu w myślenie, najlepiej wydawać dziwne dźwięki, wtedy jest sto razy lepiej.
- Ja chyba też wiem - oznajmiła w końcu z dumą w głosie - Na pewno to kaktus. Jest zazdrosny, że nie dajesz go do wiązanek i podburza resztę.
Niespecjalnie chciała zarzucać Bryce wyznaniami, ale ta sama zapytała - otrzymała więc otwartą, szczerą odpowiedź. Gdyby przyszło jej do głowy dalej ciągnąć za język, pewnie blondynka powiedziałaby zupełnie bez problemu o swoich trójkątowych rozterkach.
Nie była zbyt tajemniczą osobą. Ale też nie wyskakiwała z tym tak zupełnie sama.
Wyprostowała się więc tylko, uniosła nieco podbródek i w ogóle przybrała pewniejszą postawę.
Chwyciła za shota.
- Oczywiście, nie ukrywam że jestem mistrzynią dobrej zabawy i każdy chciałby się ode mnie uczyć - przyznała nieskromnie, zanim na potwierdzenie tego, przechyliła kieliszek opróżniając jego zawartość do ust.
- A skąd wiesz? Może na procentach wyjdą ci właśnie ładniejsze? Próbowałaś? Jak glupie rozwiązania działają, to nie są głupie! - podsunęła natychmiast.
Rozejrzała się za kwiatami, które mogłyby ewentualnie posłużyć do próby, ale... cóż. Były w barze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak człowiek spojrzy na te wszystkie nawozy i różne dziwne mieszanki, którymi są karmione roślinki i ich podłoża, to nigdy nie wiadomo! Zresztą, na pewno jest już jakiś horror klasy B o tym, jak rośliny nagle przejmują kontrolę nad światem, swoimi zachłannymi mackami. I w sumie mają prawo, ludzie je dość ostro eksploatują! I nie chodzi nawet o same wycinki drzew, niszczenie pól i łąk, koszenie trawy, czy jej palenie. Przecież roślinom może się nie podobać to, że są wsadzane do doniczek, a potem mniej lub bardziej umyślnie zabijane. I że ktoś decyduje, kiedy je podciąć, kiedy rozmnożyć.. a kiedy pomalować na jakiś szalony kolor i sprzedawać w sklepie ogrodniczym. Albo wbić w nie jakąś ozdobę. No mają powody do generalnego strajku i buntu.
Uniosła brwi, czekając na teorie kobiety, a potem zaśmiała się cicho - myślisz? Zawsze wydawały mi się takimi samotnikami, nieakceptowane przez resztę. Nie wiem czy by znalazły posłuch do przeprowadzenia takiego puczu. No, chyba że groźbą… - przyznała, bo jednak kaktusy mogą zrobić całkiem sporą krzywdę innym kwiatkom. I ludziom, dlatego nie dawała ich do wiązanek, no i z tego samego powodu obcinała kolce u róż.
- Skoro jesteś mistrzynią, to na pewno masz bardzo rygorystyczny system przyjmowania nowych podopiecznych. Jakie kryteria musiałabym spełnić, ile referencji dostarczyć? - zapytała, pół żartem, pół serio, bo jednak...chyba tego potrzebowała.
- Tak sobie myślę, że to jak z dobrymi pomysłami po alkoholu. W trakcie wymyślania są super i genialne, ale w świetle następnego dnia nie do końca. I skoro pijanego człowieka przerasta chodzenie prosto i rozebranie się do snu, to skomplikowane wiązania mogą się skończyć tylko zniszczeniem kwiatów… - przyznała, z rozbawieniem. Chociaż kto wie, może kobieta jednak miała rację i w tym szaleństwie jest metoda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No właśnie. Kaktus był badassem. Był uzbrojony z samej natury. Zwykle bardziej pękaty niż inne kwiatki, ale do tego potrafił zaskoczyć i zakwitnąć w najmniej oczekiwanym momencie, zjednując sobie tym przyjaciół i błyszcząc urokiem.
Idealny materiał na władcę kwiatkowej rewolucji.
- One nie są stworzone do przytulania, tylko do rewolucji - oznajmiła stanowczo, nie dając się przekonać.
Potem zaśmiała się głupio. Idiotyczna rozmowa o niczym, zapychanie myśli i czasu. W zasadzie to po to właśnie tutaj przyszła, prawda? Ciekawe czy ona też była kaktusem. Dla Blake'a na pewno. On dla niej za to był najzwyczajniejszym chwastem, to jeszcze gorzej.
Nie miała tylko pojęcia jakim kwiatkiem byłaby dla Eme, Luci, czy ojca, gdyby ich o to zapytać. Miała coraz więcej wątpliwości, o których nie chciała teraz myśleć, więc po prostu zamówiła kolejnego shota, który zaraz stanął przed nią tylko po to żeby mogła go przechylić bez żadnego toastu.
- Nieprawda. Pomysły po alkoholu są zajebiste, bo pozbywasz się granic i przestajesz się wstydzić - oznajmiła - To jest strefa dla palących, czy nie? - zainteresowała się.
Cos, co bardziej mogłoby jej poprawić humor niż alkohol, to alkohol z fajkami. A taka już topowa rzecz, to dragi, ale tego raczej nie wyciągało się mimo wszystko w barze, chyba że miało się na myśli tabsy albo pixy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I do tego był całkiem cwany i nastawiony na przetrwanie. W końcu magazynował wodę i dawał radę w najbardziej nieprzyjaznych warunkach na świecie. A z drugiej strony, dawał się niektórym ludziom ukatrupić. Nie radził też sobie z upadkami z wysokości, ale z tym to chyba żaden kwiat sobie nie poradzi, nieważne czy jest cięty, czy rośnie tak o, sam gdzieś.
- Hola hola, a pamiętasz Toy Story? - zapytała, mrużąc lekko oczy! - Można być stworzonym i do tego i do tego, wszystko zależy od okoliczności i wyzwań. Cholera, nie pamiętam już o co tam chodziło… - dodała to ostatnie ciszej, bo jak się tak skupiła na tej bajce, to naprawdę zapomniała czemu te zabawki w ogóle musiały tam razem działać. Pamiętała tylko, że jedna zabawka była zazdrosna o drugą, ale… co było dalej? Musiała sobie odświeżyć. W domu jej i jej zmarłego męża nie było zbyt wiele miejsca na bajki, ani te na ekranie, ani te między nimi. A przynajmniej nie w ostatnim czasie… więc jakoś tak Bryce uznała, że jak wróci do domu pijana, to zobaczy jakąś bajkę. Czemu nie!
- Okej, teraz zaczynam się bać - przyznała, marszcząc lekko brwi, a potem lekko się odchyliła i rozejrzała dookoła - nie widzę popielniczek… ale ja cię nie wydam, jak chcesz tu palić - obiecała, sięgając po swój alkohol i opróżniając porcyjkę, a potem oczywiście, zamówiła kolejną. - To jakich granic powinna się pozbyć pijąca osoba? - zapytała po chwili, zerkając na nią trochę niepewnie, a trochę jednak z zaciekawieniem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z Toy Story pamiętała tylko głowę lalki na mechanicznych pajęczych nóżkach, więc próba zrozumienia Bryce w tym momencie przekraczała jej możliwości. Po prostu. Nieco zagubiona, zamrugała kilka razy, a potem parsknęła śmiechem.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - oznajmiła.
Potem dotarło do niej, że to wstyd, że tak słabo pamiętała bajkę Disneya...
Równocześnie mieliła w palcach papierosa, którego w międzyczasie, wyciągnęła. Bo jak już raz powiedziała o potrzebie głośno, to dla Biondi nie było wcale odwrotu. Szybko jednak napotkała wrogie spojrzenie barmana, który nawet zrobił gest "widzę cię", wskazując palcami na swoje oczy, a potem na nia.
Przewróciła swoimi.
- Ty może nie - burknęła. - Wszystkich tych niepotrzebnych. Wstydu. Racjonalizowania. Tabu. Przekonania, że cos jest głupie - zaczęła wyliczać.
I uśmiechnęła się przebiegle, bo wpadła na wspaniały pomysł.
- Dlatego ty i ja - rzuciła - dokończymy kolejkę, zakręcimy się przy jakichś kwiatkach na wianki, a potem zrobimy sobie konkurs na najpiękniejszy pijacki wianek stworzony podczas oglądania Toy Story
Oczywiście, żeby wianek był pijacki to potrzebowała dużo więcej alkoholu, ale założyla, że podczas oglądania bajki znajdzie się czas, żeby go w siebie jeszcze odpowiednie ilości wlać.
- U mnie czy u ciebie?
Nawet nie założyła, że może spotkać się z jakimkolwiek sprzeciwem, po prostu szczerzyła się uśmiechem geniusza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Głowa lalki brzmiała przerażająco… w ogóle, lalki potrafiły być bardzo przerażające, nie tylko w wersji Chucky, czy tej no, Annabell, czy jak jej tam było. Mimo, że ta filmowa i tak została inaczej zrobiona i nie była taka szmaciana.
- Nie wiem, naprawdę… - przyznała, kręcąc powoli głową - ale zobaczę sobie to dzisiaj jak wrócę. No, chyba że zasnę… - zauważyła, bo jednak jej plan dnia był dość męczący. Musiała wstawać wcześnie rano, żeby odebrać dostawę kwiatów, potem wszystko poustawiać i przygotować do całego dnia, więc cóż, nie była takim mocnym zawodnikiem! Mogła jej zasnąć tutaj, na barze, jak się za szybko upiją…
Podążyła wzrokiem za Virg, ale zamiast na barmanie zatrzymała go na jakimś mężczyźnie, który się do niej nagle uśmiechnął. Poczuła się dziwnie, z jednej strony przyjemnie, a z drugiej… trochę jakby winna. Dlatego szybko wróciła wzrokiem do kobiety.
- Wstydu, racjonalizowania, tabu, przekonania, że coś jest głupie - powtórzyła za nią, tak jakby notowała jej słowa, jak grzeczna uczennica. A potem zmrużyła lekko oczy. - A czego najbardziej? - dopytała, ciekawa co w tym jest najgorszym. Bardziej ciekawa, niż nieznajomego przy barze, na którym naprawdę nie powinna się teraz skupiać.
- Pijacki wianek, Toy Story, kolejka, okej - powtórzyła znów, żeby przywołać swoje myśli znowu na ziemię i sięgnęła po alkohol. - Szkoda że już zima, mogłybyśmy ukraść jakieś kwiatki z rabatek i przyozdobić wiankami okoliczne pomniki - zauważyła, unosząc brwi, a potem zaśmiała się cicho. - “Moje” póki co to tylko kanapa, więc… chyba u Ciebie - zauważyła, dopijając drinka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może dobrze, że Virgie zupełnie nie zauważyła uśmiechu mężczyzny, bo często, zwłaszcza w barach, odzywał się w niej duch swatki i gotowa byłaby jeszcze zmienić swoje plany na wieczór. A raczej ich plany na wieczór, bo sprzeciwu też nie miała zamiaru ani odrobinę przyjmować.
- Przekonania, że coś jest głupie - postanowiła po chwili wahania, ale uznała że to chyba właśnie jest najpotężniejsza siła powstrzymująca ludzi od działania. Od zabawy, od realizacji planów, kaprysów, marzeń, czy chociażby od chwytania dnia, żeby już nie smęcić tak podniośle.
Podniosłe zresztą nie było domeną Virgo. Jej plany zazwyczaj uwzględniały w sobie używki, kaprysy bywały wątpliwe moralnie, a jej największym marzeniem chyba byłoby wylądowanie w jakimś tęczowym reality show na Bali, żeby móc się powygłupiać przed kamerami i nawiązać parę skandalicznych romansów.
Coś w ten deseń.
Dokończył więc swojego shota, a potem pokiwała głową.
- Zahaczymy po drodze o jakąś kwiaciarnię - oznajmiła i dopiero do niej dotarło, że mogą być już zamknięte = Może nawet tą twoją - wyszczerzyła się, a potem zabrała się do zapłaty za alkohol i ogarniania się przed wyjściem.
- Chodź - skinęła na Bryce głową - Serio muszę zapalić
Papierosa zresztą odpaliła jak tylko wyszły, a potem pozostało podjechać do jej mieszkania na chinatown.
zt x2 --> napisz u mnie <3

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#10

Niby nie powinien, ale czasem musiał. A już na pewno w święta. To nie był dla niego super łatwy czas, zawsze przypominała mu o sobie matka, która ich porzuciła, kiedy miał zaledwie 12 lat. Tak bez słowa. I pewnie większość psychologów by się zgodnie podpisało pod diagnozą, że to właśnie to zapoczątkowało u niego wszystkie problemy i ostatecznie doprowadziło do jego uzależnienia i zniszczonej kariery. Ale cóż, on zamiast się na tym skupiać i poprawiać swój nastrój, to wolał uciekać od problemów. Jak zwykle. Nieustanny, toksyczny krąg, czasem szerszy, czasem węższy, ale ciągle do niego wracał. I zdecydowanie powinien sobie ograniczyć ilość alkoholu w grudniu, który był podwójnie trudnym momentem. Po pierwsze dlatego, że zima to mniej słońca i jakoś tak jest bardziej smutno i ponuro, a po drugie, te cholerne święta. Red też ostatnio sobie nie ułatwiał życia, zwłaszcza z Lolą, więc tak, zdecydowanie nie powinien teraz siedzieć w tym barze, z podwójną szklaneczką whisky. Tak samo jak nie powinien podnosić wzroku akurat w tym momencie, bo napotkał bardzo, bardzo znajomą twarz, o której nie myślał już od… bardzo dawna. I pewnie był już pijany, skoro wziął swoją szklaneczkę i podszedł do Vanessy - cześć - i przywitał się, jakby nigdy nic. - Prawie nic się nie zmieniłaś - dodał, równie lekko, zastanawiając się, czy wciąż ma do niego żal za wydarzenia z przeszłości, czy jednak nie. Był ciekaw. A może po prostu szukał kłopotów, tak dla zasady, kto wie!

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Park”