WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

kawiarnia w klimacie serialu "Friends"

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-01-25, 22:32 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Randki. Temat tak powszedni w życiu Coriolanusa, że niemal stawiany przez niego na równi z czynnościami tak trywialnymi jak jedzenie i picie. Dawno stracił już te motyle w brzuchu, które narastały z każdą minutą przybliżającą go do spotkania z kimś szczególnym. Prawdopodobnie wrócenie pamięcią do czasów w których tej klasy spotkania urastały do roli wielkiego wydarzenia, ciężko byłoby mu teraz wydobyć z pamięci. Z czasem w jego postępowaniu, utarły się pewne schematy, których przestrzegał. Kwiaty, kolacja i czasem coś jeszcze, w zależności od moralności panny z którą się widział. Naturalną koleją rzeczy, było więc wyparcie ekscytacji przez pustkę i obojętność, towarzyszącą kolejnym związkom. Gdy uczucia zeszły na dalszy plan, pozostało mu tylko zdobywanie i bezwzględne odhaczanie kolejnych pozycji z listy. Niemniej w tym całym amoku jaki teraz przypominało jego życie, mimo, iż pewnie niechętnie dopuszczał do siebie takowe fakty to tęsknił za tak trywialnymi rzeczami jak zwykłe spotkania towarzyskie, na które teraz zupełnie nie miał czasu a co więcej głowy. O ile przez moment wydawało mu się, że odzyskał jako taki spokój to na nowo dostał obuchem przez łeb, gdy los postawił na jego drodze pewnego czworonoga, który potrzebował jego pomocy. Pomyśleć, że Coriolanus jeszcze jakiś czas temu narzekał na rutynę i przewidywalność swojego żywota.W każdym razie dzisiaj los się do niego uśmiechnął. Przecierał oczy tego ranka chyba ze trzy razy, nie dowierzając, że pewna nowo poznana panna jeszcze nie miała go dosyć. Poznali się zupełnie przypadkowo w jednej z okolicznych księgarni i póki co blondynka jako jedna z niewielu osób w nieco posępnej codzienności Rutherforda potrafiła wywołać uśmiech na jego zmrożonej obojętnością twarzy. Tak też brunet znany ze swej natury lekkoducha tym razem postanowił dołożyć wszelkich starań by stawić się w umówionym miejscu o czasie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona zaś tego nie planowała. Nie chodziło o to, że uważała się za młodą albo za zbyt skrzywdzoną przez los, żeby odmawiać sobie jakiś większych przyjemności lub też fantazji. Po prostu nie należała do tego grona płci żeńskiej, która chciała wszystko od a do z ułożyć pod swój wielki plan zwany życiem. O wiele bardziej Orielle wolała, kiedy toczyło się swoim rytmem, tym nieprzewidywalnym i zaskakującym, bo w końcu... Nigdy nie wiesz co cię czeka tuż za rogiem. Tak też było, kiedy jednego dnia, szukała czegoś nowego na półkach, żeby móc o tym poopowiadać w swoim podcaście. Oczywiście jak to w przypadku panny Atherton zbłądzenie wśród literatury dziecięcej nie było niczym zaskakującym, tak już miała, zawsze ją tam ciągnęło, wtedy też nogi same dotarły. A tam natknęła się na mężczyzny, który o dziwo wysłuchiwał do końca tej jej paplaniny, a do tego włączał się w nią dość żywo. Niemożliwe? A jednak! Kontakt udało im się utrzymać i dziś mieli się widzieć po raz kolejny. I choć może ktoś nazwałby to randką, tak jakoś... Ori wolała wystrzegać się etykietek. Nie przywiązywać za mocno. Co będzie to będzie. Cóż... Może wbrew pozorom wkradła się tu jakaś ostrożność i przezorność, żeby w razie co.. Nie angażować się zbyt mocno? Cholera wie! Niemniej, życie to życie, niech toczy się swoim biegiem, ale w miarę możliwości o czasie. Tak więc punkt o umówionej porze blondynka pojawiła się w środku lokalu z małą torebką przewieszoną przez ramię, ogromną płócienną torbą wypchaną jakimiś książkami, w słuchawkach na uszach, bo akurat słuchała Hansa Zimmera oraz telefonem w dłoni, bo odpisywała na jakąś arcyważną wiadomość do jednego z redaktorów Nie była taka ważna, ale czasem woleli mieć coś od ręki i cóż... Cisnęli mocno. Tak więc skoro mogła, to odklikała, że zdanie podtrzymuje odnośnie tej zaproponowanej zmiany, a negocjacje uzna dopiero, kiedy ktoś poda twarde argumenty, że można inaczej, a nie, że po prostu mu nie odpowiada.
-Cześć - wyrzuciła z siebie tak po prostu, z ogromnym uśmiechem, kładąc na podłodze olbrzymią i zapewne ciężką torbę. Z uszu wyciągnęła słuchawki, które razem ze smartfonem schowała do małej torebeczki i zadała krótkie pytanie: -Jak ci minął dzień? - wpatrując się z olbrzymim zainteresowaniem w twarz Coriolanusa. Bez jakichkolwiek narzekań, bez wzmianek o sobie. Była gotowa słuchać, bo choć uwielbiała dyskutować o książkach i to robiła z chęcią, to niekoniecznie celem Orielle było zwracanie kogokolwiek uwagi na jej osobę. A już z pewnością nie szukała nigdy atencji. I nie umiała żalić się na pierdoły, tak po prostu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| outfit

Meggy i Sarah obie uwielbiały słynny w latach dziewięćdziesiątych sit com. Pewnie dlatego, kiedy po wszystkim poszły na kawę, wybrały właśnie tę kawiarnię - bo gdzie lepiej oglądać zdjęcia i ogarniać rzeczy niż w kultowym Central Perk, siedząc na pomarańczowej kanapie z olbrzymim kubkiem kawy w dłoniach? Meg potrzebowała relaksu, bo sytuacja z Grace psychicznie ją wykańczała. Niby Alex powiedział, że chce z nią być, ale widziała, że to wszystko nie do końca tak wygląda i jakkolwiek nie miała prawa być zazdrosna, tak mimo wszystko trochę była i miała dość plączącej się po domu kobiety, która pewnie ciągle kręciła nosem na apartamenty, które podsuwał jej Alex. Żyli więc sobie w tym pojebanym trójkącie, a Meg właściwie tylko czekała aż Alex stwierdzi że dziwnie mu się śpi z nią u boku i przeniesie się na kanapę. Sama zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna była kupić jakiegoś domku dla siebie i Jasona, tym bardziej, że Grace nie podpisała też papierów rozwodowych i uznawała się za żonę Alexa, co przyprawiało szatynkę o mdłości.
- O, a tutaj jesteśmy na wakacjach na Sri Lance - powiedziała, pokazując siostrze kolejne zdjęcie - tym razem całej ekipy. Ostatnio bardzo skupiała się na Sarah, pewnie unikając przy okazji Grace i domowych dramatów. Może to było chujowe, że zostawiała z tym Alexa, ale decyzja należała do niego, a sama Meg nie miała siły rywalizować o jego względy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit


Odkąd wróciła ze szpitala do domu, ciągle spędzała wieczory oglądając Przyjaciół. Czuła się okropnie samotna, mimo obecności Jacksona i dzieciaków w domu, bo... oprócz Jasona nikogo tam nie znała. Megan nie miała czasu na siedzenie z nią non stop, a z Russellem nie bardzo chciała rozmawiać. Ciągle próbował jej coś przypomnieć, a ona miała wrażenie, że albo to wszystko to wielkie kłamstwo – co było mało prawdopodobne, albo w jej głowie była jakaś wielka blokada. Źle czuła się w towarzystwie dzieci, które się do niej przytulały, a których imion nie potrafiła zapamiętać. Nie wiedziała co lubią jeść, jakie bajki są ich ulubionymi... pustka. Wypad z Megan wydawał jej się najlepszą opcją, więc przystanęła na spotkanie. Problemem jeszcze była kwestia ubioru bo ciuchy, które znalazła w wielkiej garderobie nijak się miały do tych, które nosiła na co dzień, a przynajmniej o których pamiętała. Niemniej jednak, kiedy siedziała na pomarańczowej kanapie w towarzystwie szatynki, czuła się odrobinę lepiej. Pokiwała głową patrząc na wskazane zdjęcie.
– Wyglądamy na zakochanych – powiedziała pod nosem, ale zaraz westchnęła cicho i upiła łyk kawy z aromatem dyniowym. – Ale... to nie jestem ja. Boże, ja go nie kocham, Megan. Ani tych dzieci, nawet jeśli są cholernie urocze... – podkuliła kolana pod brodę, odstawiając wcześniej kubek na drewnianym stole. – Nie lubię, gdy mnie dotyka albo gdy jest obok, czuję się niezręcznie. Nie znam go. – wzięła do ręki kolejne ze zdjęć z kupki, również z wyjazdu na Sri Lankę, jak przypuszczała. Ona i Megan na jakimś wypasionym jachcie.
– I te włosy... platynowy blond, serio? – pokręciła z niedowierzaniem głową. Czuła się bardziej nieszczęśliwa niż kiedykolwiek, szczególnie że dużo osób do niej dzwoniło w sprawie fundacji, o której wiedziała tyle, że istnieje i pomaga sierotom, ale co jej do tego? Jak miała to ogarnąć?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Pewnie dlatego, że jesteście zakochani – wzruszyła ramionami, ale uśmiechnęła się do siostry czule. Rozumiała jej rozterki i rozumiała też Jacksona, który starał się jej usilnie to wszystko przypomnieć. Wiedziała też, że nie było to takie łatwe. – Wiesz, jak działa amnezja. To nie tak, że ich nie kochasz. Po prostu tego nie pamiętasz… – odetchnęła cicho i poprawiła się na kanapie, spoglądając na siostrę wyjątkowo czule.
– Jeśli uważasz, że będzie ci lepiej odpocząć od natłoku bodźców, możesz się przeprowadzić do nas. Mamy wolną sypialnię, a mi się przyda wsparcie psychiczne. Dzieciaki na pewno zrozumieją, a ty będziesz miała czas odpocząć od Jacka i tych wszystkich bodźców – powiedziała cicho, bo pewnie na tę chwilę to było chyba lepszą opcją niż totalne bombardowanie Russell wszystkim. Inna sprawa, że Meg wewnętrznie wkurwiało, że Christine poniekąd swój cel osiągnęła.
– Może to jest problem? Za bardzo się skupiasz na przypominaniu sobie a za mało na poznawaniu jego i dzieciaków? Daj sobie czas, skarbie – powiedziała cicho, odgarniając włosy z policzka siostry czułym gestem i wzdychając mimowolnie. – Bardziej ci się podobały. Przefarbowałaś się w sumie niedługo przed zaręczynami. Jack oświadczył się w Paryżu – wzruszyła ramionami, a co do fundacji to z pewnością Megan teraz trochę przejęła papirologię i próbowała razem z Sarah wszystko rozkminić, bo nadal nie do końca mogła chodzić do pracy po operacji. W dodatku czuła się trochę słabo, bo jednak… Stres nie służył jej rekonwalescencji, a zestresowana chodziła cały czas.
– Za jakiś tydzień miałaś lecieć do Afryki do tamtejszego sierocińca, może przyda ci się taki reset? – uniosła brwi, bo miała wrażenie, że Sarah potrzebowała po prostu trochę czasu dla siebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Byliśmy – powiedziała poważnie, patrząc Megan prosto w oczy. Jasne, wiedziała jak działa amnezja, ale minęło już kilka dni i nadal nie potrafiła przypomnieć sobie czegokolwiek, a to przerażało ją okropnie. Co jeśli nigdy sobie nie przypomni? Miałaby wtedy tkwić w relacji z kimś, kogo nie kocha i nie zna? Z czasem pewnie by go poznała, ale w sumie po co? W jej głowie było tak wiele pytań, a odpowiedzi zdawały się nie przychodzić.
– Mogłabym? Źle mi z tym, że on śpi na kanapie, a ja na wielkim łóżku w sypialni. Jest miły i mi go trochę szkoda – odgarnęła włosy za ucho, wlepiając wzrok w zawartość kubka. Niestety, poza współczuciem Sarah nie żywiła żadnych innych uczuć wobec swojego rzekomego męża, nawet jeśli bardzo by chciała żeby było inaczej. – Nie czuję potrzeby ich poznać, tak szczerze. – przyznała z wyraźnym smutkiem. Nie było to do końca zależne od niej, Sarah w ogóle miała problem z kontaktami z ludźmi w tamtym okresie. Miała wąską grupę przyjaciół, a mężczyzn starała się unikać. Co było więc w Russellu że aż wzięła z nim ślub? Nie wiedziała. – Cóż, teraz mi się nie podobają, a zaręczyny w Paryżu są dość oklepane – powiedziała z lekkim rozbawieniem, ale mimo wszystko się uśmiechnęła i zerknęła na dłoń, na której widniał i pierścionek i obrączka. Megan potwierdzała wszystko co mówił Jackson, ale to w głowie Sarah mało zmieniało. Czarna dziura nadal istniała.
– Ty też pojedziesz? To znaczy, o ile po przeszczepie to możliwe – nie była pewna jak wygląda aktualny stan Meg, wiadomość o przeszczepie nieco ją zestresowała. – Długo jesteś z Alexem? Jest dla Ciebie dobry? I kim jest ta Grace, o której wspominał mi Jackson? – przechyliła głowe na bok.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Okej, byliście, ale to, że mentalnie cofnęłaś się w czasie nie wymazuje wszystkiego. Jasne, minęło kilka dni, ale możliwe że to zajmie ci troszkę więcej czasu. Im bardziej próbujesz przełamać barierę wspomnień, tym bardziej się frustrujesz. Musisz trochę odpuścić – stwierdziła, przyglądając się jej z troską. Pokiwała głową z uśmiechem na pytanie siostry.
– Przyda mi się przyjazna dusza, bo inną sypialnię zajmuje zombie żona mojego męża – wywróciła oczyma, mimo wszystko trochę wkurwiała ją sytuacja z Grace, chociaż starała się to zrozumieć i nie robić Alexowi jazd. Zamiast tego się trochę wycofywała, zamykała, bo nie miała siły wałkować tematu po 500 razy, a Grace próbowała to wykorzystać i flirtować z Alexem.
– Jesteś cholernie uparta, wiesz? – uniosła brwi, bo jednak wiedziała, że w tamtym okresie życia obie miały nienawiść do facetów. – Ślub w Vegas też – wywróciła oczyma z rozbawieniem, bo chyba ten element nawet ją trochę zaskoczył. W każdym razie spojrzała na siostrę z lekką konsternacją.
– Nie mam pojęcia, ale może to by mi dobrze zrobiło… Porozmawiam z Isaacem, może mnie puści. Potrzebuję się chyba wyrwać. Zobaczymy – uśmiechnęła się lekko i spojrzała na siostrę z troską.
– Nie musisz się martwić, Alex jest wspaniały, serio. Jesteśmy ze sobą jakieś… Osiem miesięcy? Właściwie to może troche krócej, a ślub wzięliśmy bo… Umierałam tak jakby, ale kocham go bardziej niż sądziłam, że mogę kogokolwiek pokochać – powiedziała z czułym uśmiechem, a jej oczy błysnęły z entuzjazmem i szczerą miłością.
– To ciężko wyjaśnić. Grace to zmarła żona mojego męża, która okazało się, że sfingowała własną śmierć i nagle ożyła – przygryzła dolną wargę, bo wiedziała, jak kosmicznie to brzmiało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Może masz rację, może po prostu muszę odpocząć – odpowiedziała, nie do końca przekonana własnymi słowami, bo odpoczywać, to ona odpoczywała nieustannie od wyjścia ze szpitala, ale rzeczywiście – w powietrzu wisiało wyraźnie ciśnienie na to, żeby odzyskała pamięć. Każdy się tym martwił albo denerwował, ale czy ktoś pomyślał o tym, co czuła ona? Ostatnie co pamiętała to powrót po jebany szalik do Little Darlings w zimną, styczniową noc w 2016 roku. A oni zasypują ją informacjami, że w cztery lata zrobiła się bogata, wyszła za mąż w Las Vegas, rzuciła pracę, staż i do tego założyła fundację. To było okropne. – Może uda nam się przegonić zombie żonę – zachichotała, choć początkowo wcale nie zrozumiała że Meg nie żartowała, w końcu laska zmartwychwstała nie?
– Dlatego to wszystko wydaje mi się tak popieprzone, szczególnie gdy słyszę, że to przy nim wpadam na takie genialne pomysły. Zrobił mi pranie mózgu czy co? Bo w praktyce jest taki spokojny i miły i nie wyobrażam sobie że robi jakieś szaleństwa typu ślub w Vegas – rozłożyła ręce. Słuchała opowieści o Jacku, które nie pokrywały się z tym, jaki był gdy byli sami. Nie brała pod uwagę jego stresu wobec całej sytuacji, no ale...
– Isaac? Ten z mojego roku? – przechyliła głowę na bok. – Zawsze mu się podobałaś – wyszczerzyła się do Meg, bo pewnie tak było w przeszłości, że Sarka o tym wiedziała! Koleś był przystojny, to warto siostrze wspomnieć skoro jej małżeństwo wydaje się być... słabe?
– O boże, czyli ten ich świat jest tak posrany jak myślałam? – skrzywiła się, opierając plecami o oparcie kanapy. – W sensie, co? Umarła i nagle ożyła? Przecież on ma dziecko, tą... Katie, tak? Co teraz z tą małą? To dlatego siedziała u nas z Jasonem? – w jej spojrzenie wkradło się trochę troski, bo jednak szkoda dziecka, na pewno będzie to przeżywać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Zdecydowanie musisz odpocząć – stwierdziła, westchnąwszy cicho. Wcale nie chodziło jej o fizyczny odpoczynek. Chodziło o to, żeby odpoczęła od starania się sobie wszystkiego przypomnieć, bo mimo wszystko to mogło tylko wzmacniać jej wewnętrzną blokadę. Uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
– Przydałoby się, bo moje życie przypomina teraz mało śmieszny trójkąt miłosny – westchnęła mimowolnie. – I to nie tak, że Alex na nią leci, ale ona leci na Alexa, a Alex pije pieprzoną kawę z kakaem. I wiesz co kurwa? Ta kawa jest naprawdę lepsza niż zwykła czarna – jęknęła z rozpaczą niemalże, bo jakoś ją to wewnętrznie frustrowało, a ostatnio nie dawała swojemu szambu wewnętrznemu wyjebać, bo nie chciała, żeby Grace tryumfowała.
– Bo to jest popieprzone, ale nie takie zle. Szczerze? Naprawdę znienawidziłaś pracę, byłaś totalnie styrana. Kiedy przestałaś tańczyć, znienawidziłaś pracę w szpitalu jeszcze bardziej. Po prostu… Nie wiem, może po czasie zorientowałaś się, że jednak robiłaś to głównie ze względu na tatę – przygryzła dolną wargę. – Jack jest spokojny, bo ma dwójkę dzieci, ale ma w sobie trochę szaleństwa. Kiedy go poznałaś, akurat kończyłaś dyżur. Opatrzyłaś go, a on się uparł, że jest późno i cię odprowadzi – rzuciła z lekkim rozbawieniem, by pokiwać głową.
– Daj spokój, S. To mój lekarz. Tylko mój lekarz – zaznaczyła, bo ostatnie o czym myślała to romanse ze swoim lekarzem prowadzącym.
– Jest dość posrany, ale idzie się przyzwyczaić – westchnęła cicho, bo Sarah z pamięcią by chyba lepiej to wszystko zrozumiała i nawet nie byłaby zaskoczona. – Tak, musimy porozmawiać z Katie o tym, że jej mama jednak żyje. Nie wiem, jak to ugryziemy, ale będziemy musieli. No a Grace sfingowała własną śmierć i teraz ewidentnie chce odzyskać Alexa – powiedzała cicho, rozmasowując sobie skronie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skinęła jedynie głową na jej słowa. Chciała uciec, nie odpocząć. Nienawidziła swojego życia od dnia w którym zginęli ich rodzice, serio, ale jednocześnie... nie wiedziała, czy będzie umiała pokochać te, które miała teraz. Było inne, obce... nie umiała tego wyjaśnić, ale próbowała, nawet jeśli czuła, że nic to nie da.
– Kawa za kakaem? Fujka – nie wpadłaby na tak dziwne połączenie, aż zmarszczyła nos zniesmaczona. – Oni byli małżeństwem długo, tak? Zrozum też kwestię tego, że to na pewno nie łatwe. Jeśli ją serio kochał, to normalne że się miota, ale nie oznacza w sumie, że nie kocha Ciebie – sięgnęła po jej dłoń i lekko ją ścisnęła. Nie znała sytuacji, nie znała też związku Megan z Alexem, ale umiała to poniekąd zrozumieć. Sama czułaby się dziwacznie.
– Zawsze chciałam, żeby był dumny – powiedziała cicho, rzeczywiście odnajdując nieco prawdy w tym, co mówiła Megan. Wybrała medycynę ze względu na ojca, na jego pamięć, nie patrząc na to, czego sama by chciała. – Szkoda, że teraz jego zachowanie opiera się na dziwnym patrzeniu na mnie. – wzruszyła ramionami, dopijając do końca zawartość swojego kubka i delikatnie odstawiła go na blat stolika. Jej mąż zachowywał się nie zbyt zachęcająco i jedyne co skłaniało ją do refleksji dlaczego się w nim zakochała to był jego wygląd i – jakkolwiek to okropnie zabrzmi – pieniądze, bo tych przecież od śmierci rodziców zawsze obu siostrom brakowało, ale... nigdy nie leciała na pieniądze, więc i to się średnio składało.
– Tak, tak, ale zawsze czekał aż zwrócisz na niego uwagę, więc.. pewnie jakaś rezerwa istnieje, jakby nie wyszło z Alexem – puściła jej oczko, oczywiście odrobinę pół żartem mówiąc. Wiedziała, że Meg raczej stroniła od takich dziwnych akcji.
– Te pieniądze, które mają... to ma drugie dno, prawda? – Jack jej nie mówił, ale ona wiedziała, nie była głupia. Nikt nie ma tyle kasy z samego posiadania klubów. – Powiedzcie prawdę. W sensie... nie ściemniajcie. Powiedzcie, że mama zniknęła bo musiała chronić ją i tatę. Tata poznał w tym czasie Megan, zakochali się i powrót mamy tego nie zmienia. – zlustrowała siostrę wzrokiem, jednocześnie układając w głowie całą wypowiedź. – Mama zawsze będzie obecna w jej życiu, ale teraz tatuś jest w nowym związku. W relacjach mama-córka niczego to nie zmienia, tylko w relacjach tata-mama i tyle. A jeśli on serio Cię kocha, to nie da się odbić, tylko też zluzuj. Kogo wybierze, zombie żonę która jest idealna urocza i kochana, czy aktualną żonę która chodzi spięta i w ogóle? – true. Faceci idą na łątwiznę, a Grace wydaje się łątwiejszą opcją...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Zaskakująco dobra, serio. Nienawidzę życia – westchnęła mimowolnie, bo szczerze, parę razy złapała się na tym, że gdyby nie pojawił się dawca, to spokojnie by sobie umarła, Jason by miał opiekę, a ona nie musiałaby patrzeć na ten cyrk, chociaż było to beznadziejne i pewnie by się jej za to dostało. – Tak, długo. Dlatego jak mogę z nią konkurować, S? Nie mam na to siły, dopiero wróciłam ze szpitala, nawet nie miałam normalnej nocy poślubnej – stwierdziła, przecierając twarz dłońmi. To wszystko było koszmarnie pojebane.
– Byłby z ciebie dumny niezależnie od tego, co robisz, S. Wychowałaś mnie, wychowałaś ze mną Jasona… Zawód cię nie definiuje i przestało cię interesować to, co robiłaś – uśmiechnęła się lekko, spoglądając na siostrę. – Może pogadaj z nim, żeby zluzował. Albo Alex może to zrobić – uśmiechnęła się delikatnie, bo mimo wszystko dla nich to była nowa sytuacja i Meg rozumiała, że wszystko było dziwne. Odetchnęła mimowolnie, wywracając oczyma.
– Gdyby kiedykolwiek chciał, to by mnie gdzieś zaprosił. Nigdy w moją stronę nie zrobił żadnego romantycznego gestu, poza tym… Naprawdę kocham Alexa – przygryzła dolną wargę, a gdy Sarah spytała o pieniądze, Meg zaczęła mimowolnie bawić się obrączką, bo nie bardzo wiedziała, czy S. jest na to gotowa.
– Poniekąd, ale to nie stanowiło nigdy aż takiego problemu. Poza tym Alex i Jack raczej ograniczają pracę do minimum odkąd my się pojawiłyśmy – powiedziała, wzruszając ramionami, a słysząc słowa siostry, powoli pokiwała głową.
– Wiesz co jest pojebane? Kocham Katie jak córkę, ale koszmarnie się boję, że Grace nastawi ją przeciw mnie – przygryzła dolną wargę i odetchnęła mimowolnie, nadal nerwowo kręcąc obrączką na chudym palcu. Nadal nie wróciła do swojej wagi sprzed choroby, chociaż i tak wyglądała lepiej niż wcześniej. – Niech sobie ją wybiera, jeśli ma taką potrzebę – burknęła wyraźnie niezadowolona. – Po prostu chcę, żeby Grace się wyprowadziła. Życie w jednym domu jest pojebane, on mnie nawet nie tknie, co poniekąd rozumiem, ale to mnie frustruje – zacisnęła znów usta, bo gdzieś w jej głowie jednak się pojawiały myśli, że może Grace nie jest jedynym powodem, dla którego jeszcze nic między nimi nie zaszło po operacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Życie jest do dupy – powiedziała, ale uśmiechnęła się przy tym do niej czule. To co zostało w jej pamięci to dni, w których często to mówiły – dni, w których wiecznie im do czegoś brakowało i w których były zupełnie same i jedyne o co się martwiły, to czy Jason się znowu nie rozchoruje i któraś z nich nie będzie musiała znów siedzieć w domu, albo czy dadzą radę uzbierać na kolejną ratę za ich studia. Paradoksalnie, wolała chyba te zmartwienia. – Jesteś śliczna, mądra i nigdy nie zostawiłabyś go tak, jak zrobiła to ona. Może nie wiem jaka jesteś teraz, ale wiem, co masz w środku i że na bank jesteś lepszym człowiekiem niż tamta pojebuska, okej? A skoro ja to wiem, to Alex też musi to wiedzieć. – uniosła dłoń do jej policzka i lekko go pogładziła. Chciałaby móc jakoś pomóc, ale nie miała pojęcia jak.
– Byłby dumny widząc Ciebie, taką dorosłą i silną. – zacisnęła usta. Widziała różnicę w wyglądzie Megan, ba! Widziała ją najlepiej z nich wszystkich, bo w jej głowie Megan była nawet cztery lata młodsza, a to jak wyglądała teraz... martwiło ją to. Miała nadzieję, że przeszczep się przyjmie i stan szatynki się całkowicie unormuje. – Po powrocie z Kambodży przeprowadzę się do was na jakiś czas. A potem... zobaczymy – odwróciła na moment wzrok, cicho wzdychając. Ciężkie to wszystko było i zdecydowanie potrzebowała się wyprowadzić. Jeśli chodziło o pracę facetów, postanowiła nie drążyć tematu. Zapyta o to kiedyś Jacka, jak już zacznie mieć ochotę z nim rozmawiać.
– Nie pozwolimy na to – pogładziła jej ramię. – Musisz twardo postawić przed Alexem swoje wymogi, Megan. Musisz mu powiedzieć, że albo w jedną stronę albo w drugą, bo tak się nie da żyć. Ześwirujesz, a ona będzie się tym cieszyć. Zrób coś, póki nie jest za późno... – czuła, że to jest odpowiednia droga. Grace wydawała się zbyt pojebana by milczeć i stać z boku, a to właśnie robiła ostatnio Megan.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Szczerze, nie podejrzewałam, że kiedykolwiek zatęsknię do tych czasów, kiedy tańczyłam, miałam dwie prace i zero czasu na takie dramaty – odetchnęła mimowolnie, bo naprawdę tak było. Nienawidziła pracy w Little Darlings, ledwo wiązała wtedy koniec z końcem, ale jednocześnie… Jej życie wcale nie było aż tak skomplikowane jak teraz. – Problem w tym, że Alex nie widzi w niej szajbniętej typiary, która sfingowała własną śmierć i go zostawiła. On widzi w niej idealną zmarłą żonę. Umierała w jego ramionach, kochał ją i wiem, że te uczucia nadal gdzieś w nim są i to mnie rozrywa od środka – przyznała niechętnie, wtulając policzek w dłoń siostry. Normalnie nie pozwalała sobie na takie wywnętrzenia, ale teraz była niejako w bezpiecznej przestrzeni. Pewnie z tej frustracji nawet parę łez poleciało wzdłuż policzków kobiety, a ona sama nerwowo je otarła.
– Z tą silną bym nie przesadzała – zaśmiała się cicho, ale mimo wszystko odetchnęła cicho. Wiedziała, że nie wygląda najlepiej, ale z tym żyła, była po ciężkiej chorobie, po operacji, ciężko żeby była jakaś olśniewająca. – Jasne – pokiwała głową i uśmiechnęła się do siostry ciepło. Gdy usłyszała słowa Sarah, pokiwała powoli głową.
– Wiem, że masz rację. Dzisiaj z nim o tym porozmawiam. A ty porozmawiaj z Jackiem, żeby wyluzował. Idźcie na jakąś luźną kolację, normalnie, bez oczekiwań – wzruszyła ramionami, bo to wydawało się jej rozsądne rozwiązanie. A potem pogadały chwilę, wypiły kawę i się rozjechały do domów.

ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Randkowanie nigdy nie przychodziło Jess'owi łatwo. Wszystkie jego relacje z kobietami zazwyczaj zaczynały się od wcześniejszej kumpelskiej znajomości, a aranżowanie z kimś spotkania tylko w celach matrymionialnych trochę go przerażało. Może dlatego od dłuższego czasu nikogo nie miał, bo żadna z jego koleżanek nie chciała "psuć przyjaźni". Mniejsza o to, że według niego wziązek przede wszystkim powinien się właśnie na niej opierać.
Jego znajomi widząc jak chłopak zaczyna powoli usychać, a dodatkowo cała sprawa z ujawnieniem, że to on jest tym słynnym pisarzem, dosyć negatywnie na niego wpłynęła, wspaniałomyślnie postawili sobie za cel znalezienie mu dziewczyny, chociaż Jess'owi niespecjalnie doskwierał brak partnerki życiowej. Żeby ten plan zrealizować, założyli mu konto na popularnym portalu randkowym. Oczywiście bez jego wiedzy. Znalazła się jakaś panna, która po opisaniu całej sytuacji, zgodziła się na randkę trochę w ciemno, bo Jessa znała tylko ze zdjęcia profilowego i opisu jego znajomych.
Kiedy nadszedł dzień spotkania, zapakowali chłopaka do samochodu pod pretekstem wspólnego wypadu na miasto. Zatrzymali się przy Central Perk, niby zaczęli wysiadać, ale kiedy z samochodu pierwszy wygramolił się Jess, zamknęli szybko drzwi i przez uchylone okno wytłumaczyli mu, dlaczego go tu przywieźli.
- Ale nie, nie ma mowy, że tam pójdę! Wy chyba zwariowaliście. Co to w ogóle za idiotyczny pomysł? - powiedział oburzony.
- Stary, jeszcze nam podziękujesz. A teraz idź tam i czekaj na nią. Wie jak wygląda, znajdzie Cię. Ma na imię Amanda. Udanego wieczoru, nara! - odkrzyknęli znajomi i odjechali.
Jess stał na chodniku przed lokalem jak wryty. Naprawdę nie wierzył, że jego znajomi mu to zrobili. Spuścił głowę, pokręcił nią i westchnął przeciągle. Z niechęcią zawinął się na pięcie i ruszył w stonę wejścia.
W lokalu nie było zbyt wielu klientów. Za drzwiami zatrzymał się na chwilę i rozejrzał na około w poszukiwaniu jego randki. Jednak nikt na jego wejście nie zaregował. Stwierdził więc, że usiądzie koło okna, żeby mieć na wszystko i wszystkich oko.
Po pierwszych piętnastu minutach stwierdził, że może dziewczyna utknęła w korku. Przy kolejnych zaczął się niepokoić, że może coś się stało. Po trzecim kwadrancie stwierdził, że zwyczajnie go olała. Był zły na kumpli, że przez ich wymysły zmarnował prawie godzinę. Rozglądając się po kawiarni, wziął łyka zamówionej dużo wcześniej czarnej kawy. Po drugiej stronie lokalu siedziała rudowłosa dziewczyna. Sama, podobnie jak on. I mniej więcej tak samo długo. Zaczął zastanawiać się, czy to może ona była tą dziewczyną, z którą miał się spotkać? Ale podobno wiedziała, jak wyglądał, więc powinna do niego podejść. Jess bacznie się jej przyglądał, a kiedy dziewczyna na niego spojrzała, on, żeby nie wyjść na jakiegoś dziwnego stalkera, uśmiechnął się do niej i pomachał ręką.
- Nie, to wcale nie wyglądało dziwnie - starcił go jego wewnętrzny głos.
Nieco speszony, opuścił wzrok, niby to pod pretestem studiowania bardzo ciekawego babskiego pisemka.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”