WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

hotel 4*

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Związek bez miłości nie wydawał mu się taką złą opcją. Już raz zaręczył się z kobietą, którą darzył szczerym uczuciem, a ta złamała mu serce. Po tym wszystkim zrozumiał, że bez uczuć wszystko staje się łatwiejsze. Jasne, chwilami czuł się trochę samotny, ale chyba bał się zaryzykować. Nie chciał znów skończyć jako wrak człowieka. Mimo to, Derek stwierdził, że będzie lepiej jeśli przemilczy jej słowa o związku bez miłości.
— Jeszcze raz dziękuję, że mi pomagasz. Gdyby nie Ty, moja reputacja miałaby się kiepsko — stwierdził, a na jego twarzy pojawił się grymas. Nie mógł uwierzyć, że jego mama doprowadziła do całej tej sytuacji. To wszystko było cholernie pokręcone. Wciąż trochę się obawiał, że nie zdoła wyjść z tego z twarzą.
— To prawa, moja mama każdego potrafi owinąć sobie wokół palca — odparł ponuro. Kochał swoją madrę, ale nie był naiwny i doskonale wiedział, że kobieta miała także sporo wad. Lubiła trzymać rękę na pulsie i robiła to bez względu na wszystko. Głównie dlatego posuwała się do podstępnych gierek oraz licznych manipulacji. W tej chwili Derek chyba trochę żałował, że nie został w Londynie. Tam przynajmniej byłby wolny od jej wpływów.
— Wielu narzeczonym nie śpieszy się do ślubu, jakoś damy radę — zgodził się i znów się uśmiechnął, ale tym razem nieco pogodniej. — Musimy uzgodnić każdy szczegół, aby nikt nie przyłapał nas na kłamstwie. Proponuję, żebyśmy na spokojnie wszystko przedyskutowali jutro — zaproponował, bo po wieczorze pełnym wrażeń takie rozwiązanie wydawało mu się sensowne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W gruncie rzeczy, związek bez miłości wydawał jej się przeokrutnie smutną wizją. Bo jak dzielić życie z kimś, kogo się tylko lubi, albo o zgrozo, nawet nie? Nie wyobrażała sobie tego zupełnie. Ona potrzebowała uczuć w swoim życiu, tylko wtedy rozkwitała. Westchnęła cicho i pokiwała lekko głową.
– Rozumiem, jesteś mi coś winien – stwierdziła z delikatną nutą rozbawienia i odetchnęła głęboko. – Wszyscy z tym musimy żyć – wzruszyła ramionami, bo chociaż całkiem lubiła panią Richards, to jednak zdawała sobie sprawę z tego, że nie zawsze grała fair. Tak jak w tym momencie. Uśmiechnęła się nieznacznie i pokiwała głową.
– W takim razie przyjedź do mnie do galerii i wybierzemy się razem na lunch? A tymczasem… – wzięła głębszy oddech, jakby chciała go potrzymać w niepewności. – Musimy wyjść do ludzi i przyjmować gratulacje. Zaraz się zaniepokoją albo założą, że uprawiamy tutaj seks – zaśmiała się pod nosem, chwyciła go za dłoń i zaraz pewnie razem wyszli, stawić czoła temu piwu, które Derek nawarzył im obojgu.


ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4

Po co ja się zgodziłam? - ile razy każdy z nas w różnych sytuacjach zadawał sobie w duchu to pytanie? A potem robił coś idiotycznego lub skrajnie nieodpowiedzialnego. Albo po prostu wychodził ze swojej strefy komfortu, decydując się na coś, na co namówili go znajomi - na przykład na zjedzenie tego super ostrego kebsa z podejrzanej budki za rogiem. Cecylia w nieprzyzwoicie obcisłej, długiej, czarnej sukience z rozcięciem na prawą nogę wysiadła z taksówki. Jej nagie ramiona otulał delikatny, ciepły szal, który zapewne zaraz zostawi w szatni. Zamknęła drzwi, cicho westchnęła, odgarnęła pofalowane włosy na plecy i odważnie wkroczyła do the Paramount. Czy elegancki ubiór był wyjściem ze strefy komfortu? Nie. Czy kolacja w jednym z najlepszych i najdroższych hoteli w Seattle była wyjściem ze strefy komfortu? Nie. Ale reprezentowanie firmy Emerald City Law Group Inc. na dzisiejszym balu charytatywny na rzecz młodych uzależnionych już jak najbardziej. Cecylia z jednej strony czuła się dumna jak paw, że to właśnie ją szef wybrał, z drugiej jednak zaczęła nieco panikować, gdyż nigdy w czymś takim nie uczestniczyła. Jej eksteściowie w Polsce byli bogaci, ale nie aż tak by urządzać jakieś bale czy przyjęcia na których obowiązuje "black tie". To coś, co młoda Cecylia widywała w kinach, oglądając amerykańskie komedie dla nastolatek. A teraz miała sama w tym brać udział. O matko..... i córko!
Cecylia została poinstruowana jak się zachować, kiedy przekazać datek i inne takie. Ogólnie miała się też dobrze bawić, jednakże nie miała z kim przyjść. Szef, który ją oddelegował dziś przebywał w Nowym Jorku, a jedyna osoba o której pomyślała, że ewentualnie mogłaby jej towarzyszyć, właśnie zajmowała się ich córką. Cóż, pokręci się, zje coś dobrego, napije trochę nieprzyzwoicie drogiego szampana i ucieknie. Zamieni pewnie jeszcze kilka słów z państwem Kingsley, kurtuazyjnie dopytując o fundacje i komentując ostatnią pogodę w Seattle.
Ot nudy, nic wielkiego - pomyślała sobie, oddając szal do szatni, ale zaraz zmieniła zdanie wchodząc do wielkiej sali balowej. Musiała się mocno pilnować, by nie gapić się na to wszystko z rozdziawioną buzią - była przecież 34-letnią, poważną panią prawnik! Ale kurka wodna, te żyrandole robią robotę..... - pomyślała, starając się ze wszystkich sił zachowywać tak, jakby to pięknie udekorowane miejsce wcale jej nie zszokowało i nie zaparło tchu w piersiach. Z ulgą zauważyła kelnera z powitalnym szampanem, ochoczo wzięła jeden kieliszek po czym odeszła na bok, by upić łyk. No cóż, alkohol zawsze pomaga w stresujących sytuacjach, nie?

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
24
183

student

uow

broadmoor

Post

Aha, no właśnie. Dokładnie to oznajmiały światu jaskrawe, strzeliste litery ustawione w dwóch linijkach na rozstawionych tu i ówdzie banerach reklamujących dzisiejszą zbiórkę.
MŁODZI UZALEŻNIENI. Tytuł mówiący sam za siebie, choć mało zaszczytny. I taki, na który Othello Kingsley - Othello Kingsley wciśnięty w smoking, niewygodne lakierki, i wepchnięty pod kuratelę wstawionej już nieco, a więc i nieprzepisowo rozgadanej matki, pokręcił najpierw nosem, a potem głową.
Zawsze trochę go bawiło, że w dwuliterowym skrócie "young adults" i "young addicts" jawiły się niemal synonimicznie. I nikt nie mógł zgadnąć tak od razu, jako kto identyfikuje się brunet, kiedy tłumaczył, że należy do grupy YA.
A prawda była taka, że wpisywał się tak w jedną, jak i w drugą kategorię. W pierwszą - metrykalnie, i jeszcze przez kilka lat, nadal przecież znajdując się poniżej dolnej granicy dwudziestu pięciu lat życia. W drugą - przez wzgląd na swoją historię, choć od przeszło roku już (Boże, kiedy niby minął ten czas?!) podobno nieaktywnie.

Sam nie był już pewien co sprawiło, że finalnie zgodził się tutaj być - zamiast marnować swój cenny czas w innym miejscu, w zaciszu własnej sypialni albo na chropowatej powierzchni dachu, wgapiony bez większego celu i zamiaru w bezkres letniego nieba, tak po prostu, albo przez teleskop.
Może chciał przysłużyć się Teresie - której ostatnimi czasy życie i tak nieźle już dawało do wiwatu - bo przecież gdyby nie on, to ona musiałaby teraz występować w roli przedstawiciela dzieci Państwa Kingsley (nie oszukujmy się, na Yael nie było co liczyć - odkąd zniknęła z domu po ostatniej awanturze dobre osiem miesięcy temu, wiedział o niej tyle, ile zdołał wywnioskować z jej ostatnich relacji na Instagram Stories.
A może gdyby nie było go tutaj...
Cóż. Chyba trochę się bał - zwłaszcza w minionych miesiącach - co może z nim zrobić, i do czego może go skłonić przedłużająca się samotność. Głodny, wyposzczony umysł nie lubił zbyt wiele ciszy i przestrzeni, a wakacyjne miesiące szczególnie w nie obfitowały. Bezpieczniej było zatem pozostawać zajętym. Cały. Czas.

Nawet jeśli oznaczało to...
No właśnie: podpieranie bogato zdobionych ścian sali balowej, ze znudzoną miną na jasnej, młodej twarzy i żałośnie bezalkoholowym drinkiem trzymanym w lewej dłoni. Ze wzrokiem zawieszonym gdzieś na wirującej w tłumie sylwetce matki, z której kroku - taneczno-chwiejnego - łatwo można było wywnioskować, że nie skończyło się dzisiaj na jednym kieliszku Moët & Chandon.
Spoglądając na przybywających gości prowadził w myślach skomplikowane statystyki, ale nie trzeba było być geniuszem (tym Kingsley z pewnością nie był - zwłaszcza jeśliby wnioskować z kilku, podjętych przezeń, życiowych decyzji), żeby prędko stwierdzić, że brunet dramatycznie zaniżał tutaj średnią wieku. Szanse, że będzie najmłodszym uczestnikiem bankietu, rosły z każdą kolejną minutą.

Super, pomyślał, no to tak: był skazany na trzy? Cztery godziny sakramenckiej nudy?
Poza tym mógł już zacząć zakładać się z samym sobą o to, ile razy w tym czasie zostanie nazwany "młodym człowiekiem".
Ziewnął na tyle dyskretnie, na ile mógł (czyli nieszczególnie skromnie, mówiąc szczerze), i przeciągnął się, wiodąc wzrokiem od postaci swojej matki na wschód. Dalej. I dalej - prawie w sam kąt, w którym spostrzegł kogoś, kogo - serio, oddałby głowę! - znał.
Nie był w stanie tylko przypomnieć sobie skąd.

- Straszna tandeta, co? - Zagaił jak gdyby nigdy nic, gdy już znalazł się obok Cecylii, spoglądając na nią z ukosa, a potem wymownie przenosząc wzrok na te wszystkie kryształy zwisające z sufitu. Widział, jak chwilę wcześniej kobieta zawieszała na nic spojrzenie błękitnych tęczówek. I tylko jakoś tak głupio założył, że będzie o nic miała to samo zdanie, co on - Trochę jakby nie mogli się zdecydować, czy chcą stylizować to miejsce na Titanica, czy na Bazylikę Świętego Piotra. Następnym razem powinni ten cyrk zorganizować w Four Seasons, a nie tu. Wyraźnie widać, że najlepsze czasy już za The Paramount.

Co z tego, że te "najlepsze czasy" przypadały na okres, w którym sam Kingsley miał pewnie jakieś dwanaście lat.

autor

harper (on/ona/oni)

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwar rozmów i płynący gdzieś pomiędzy nimi smooth jazz delikatnie otulały nagie ramiona Cecylii. Sama nie mogła zdecydować czy jest tym wszystkim bardziej zachwycona czy przytłoczona. Nagle stała po środku tego świata, który kiedyś był tylko filmową fikcją – czy ktoś powinien ją uszczypnąć? Zapewne tak, a na pewno zwrócić uwagę, by tak się nie gapiła. W Polsce na pewno nie ma takich miejsc, tu było tak... "amerykańsko"? Zdecydowanie, ten przymiotnik jest idealny do opisu wnętrza. Czuła się trochę jak Kopciuszek na balu, jednocześnie czując że tutaj nie pasuje ale będąc tym wszystkim nieprzyzwoicie zachwycona.
Stesty lub niestety nie mogła się utożsamiać z tematem przewodnim całej imprezy. Całe życie była nudnym i przykładnym dzieckiem, które wracało potulnie do domu na kolację. Jeżeli zdarzały się jakieś dziwne akcje w jej życiu to tylko ze względu na brata, który co chwila odwalał jakieś dziwne rzeczy i pakował ich w kłopoty, a Cecylia starała się ich z nich wyciągać. Po lekcjach albo siedziała w książkach, albo biegała na zajęcia z malarstwa. Cóż, kiedyś marzyła o tym, by zostać słynną portrecistką na miarę Olgi Boznańskiej albo tworzyć bardziej futurystyczne dzieła niczym sam Witkacy. Ale jednak prawo zostało jej drogą życiową i wcale nie żałowała tego wyboru, przecież malowała czasem wieczorami. Oczywiście jeśli tylko miała czas i córka jej nie przeszkadzała – dorosłe życie jednak trochę ssie, zwłaszcza kiedy stajesz się odpowiedzialnym nie tylko za siebie ale i za własne dziecko. Dlatego też Cecylia podziwiała panią Kingsley, która nie tylko miała czas na bycie żoną, matką ale i działała prężnie w fundacji. Oczywiście tym jak się sprawdzała w tych rolach mogli tylko wypowiedzieć się jej najbliżsi, natomiast z boku wychodził z tego całkiem ładny obrazek.
Zbyt pochłonięta podziwianiem tego czaru dookoła, wcale nie zauważyła młodego chłopaka, który zjawił się obok niej. Miała ochotę spojrzeć na niego nieco z góry, ze względu na swój wiek oraz zawód, ale jego wzrost znacząco to uniemożliwiał, dlatego obdarzyła go tylko miłym uśmiechem i znów zadarła głowę, by spojrzeć na wielki żyrandol, który wcale nie wydawał się jej aż taki okropny. -Czy ja wiem... To pierwszy tak wielki żyrandol w moim życiu, więc ciężko mi się wypowiedzieć. – odparła, a następnie znów przeniosła wzrok na chłopaka. -Titanic nie należał do moich ulubionych filmów. – przyznała szczerze, obracając się lekko, by mieć chłopaka w całości przed sobą. Przyjrzała mu się uważnie i odniosła wrażenie, że gdzieś go już widziała, tylko niezbyt mogła sobie przypomnieć gdzie. -Trochę za mało rzeźb jak na Basilica Sancti Petri . I parę trupów by się przydało, chyba że jakieś już są – przyznała, po czym lekko wskazała głową na jednego ze starszych panów, któremu zdecydowanie szampan zaszumiał w głowie, gdyż próbował złapać pion pomiędzy jednym stolikiem bankietowym a ścianą. - A Four Seasons niestety nie znam. Ale widzę, że Ty jesteś nieźle zorientowany. Czyżby łączyło Cię coś z naszą lwicą salonową? – zapytała, a kieliszkiem od szampana wskazała na panią Kingsley, która właśnie oczarowywała jakiś bajecznie bogatych gości. Może Cecylia też powinna się tym zająć? W końcu fajnie byłoby móc zapewnić sobie przyszłość u bajecznie bogatego, starego męża – niczym American Dream lat 2000, nie?

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
24
183

student

uow

broadmoor

Post

Jedynym kontekstem, w którym Othello mógł się choćby otrzeć o dzieła Boznańskiej, albo zapoznać z Witkacym, były jego długie, nocne eskapady po poświęconych sztuce blogach na tumblrze, na których malarstwo Europy Wschodniej przeplatało się z kubizmem i współczesnością minimalistycznych bohomazów, odbywane w ramach remedium na bezsenność (której, od przytłaczająco długiego już czasu, nie leczył marihuaną i kradzionym matce zopiklonem). Nie byłby więc w stanie podjąć rozmowy, gdyby Cecylia rozpoczęła ją, szastając tymi egzotycznie brzmiącymi nazwiskami.
Czym innym była za to konwersacja o tego rodzaju obrazach, które w różnych rodzinach wszyscy członkowie malować są zmuszeni za pomocą gestów i słów. O fasadach, jakie należało podtrzymywać, i mitach, które trzeba było kultywować, potwierdzając, że owszem, Pani Kingsley jest jedyną w swoim rodzaju filantropką, a w dodatku matką na medal, która swoim dzieciom nigdy nie szczędzi uwagi, ciepła, i pełnych miłości słów – a taka jest przecież zapracowana!, a Pan Kingsley w szeregach Wzorowych Ojców wiedzie prym nie od dziś. Na tym typie opowieści Othello znał się doskonale - z rodzinnych mitologii mogąc, nawet mimo młodego wieku, już dziś napisać pewnie i doktorat. W końcu cała saga jego familii, i cały otaczający ją błysk i blichtr, opierały się na połyskliwych, misternych kłamstwach. W domu więc brunet często czuł się tak, jakby żył w dwustronnym obrazie - z frontem, który budził zachwyt, i zapleczem, na którym krył się cały rodzinny syf, ale oczywiście do tej części historii nikt, oprócz samych domowników, nie zyskiwał dostępu.

- Do moich też n - Zaczął, ale zaraz urwał, zanosząc się krótkim, ale szczerym śmiechem. Nie spodziewał się komentarza o trupach, a więc łyk swojego żałosnego Virgin Mojito wziął w bardzo, bardzo nieodpowiednim momencie. Finalnie: parsknął wypełniającą jego wargi cieczą prosto w trzymany przed sobą kieliszek, dziękując losowi, że wszyscy obecni byli wzajemną adoracją, zbyt pijani by zwracać na niego uwagę, i oszołomieni jazzem, brzęczeniem kurtuazyjnych rozmówek, oraz przesytem ściekającego ze ścian i białych obrusów bogactwa.
- Chryste, uprzedzaj! - Żachnął się, ale nie pogniewał; otarł kącik warg wierzchem dłoni - Bo jak się następnym razem zachłysnę, to pierwszego z tych trupów będzie miał na sumieniu nikt inni, niż ty... - W tym miejscu chciał posłużyć się jej imieniem, zmniejszając tym samym (jeszcze bardziej), dystans powagi i wieku, ale urwał, w pamięci oczywiście odnajdując tylko pustkę. Skąd miał wiedzieć, jak dziewczyna kobieta ma na imię!?
- Szczerze? - Zmarszczył nos, już samym tonem swojego głosu wyraźnie dając blondwłosej rozmówczyni do zrozumienia, że nawet jeśli nie chce zgodnej z prawdą odpowiedzi, trochę już chyba nie ma wyboru, i usłyszy ją i tak, i tak - Chyba trochę więcej, niż bym czasem chciał – Zawiesił na Cecylii łobuzerskie, lekko wyzywające spojrzenie, orientując się przy tym, że dawno nie czuł się tak bardzo... sobą jak teraz, w trakcie ich krótkiej, wypełnionej niezobowiązującymi zaczepkami, rozmowy - Jak by to powiedzieć... - Zaśmiał się krótko - Ta lwica salonowa wychowała mnie na własnej piersi - Rzucił. Potem chrząknął, i uniósł obydwie dłonie w pseudo-obronnym geście - Dobra, sorry, wybacz! W mojej głowie brzmiało to o wiele lepiej!

autor

harper (on/ona/oni)

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie malarstwo europejskie było bliższe sercu naszej Cecylki, sama nieskromnie uważała, że jej rodacy wcale nie są tak doceniani na arenie międzynarodowej jak powinni. Sama za sztuką amerykańskich twórców niezbyt przepadała, chociaż akurat obrazy Hoppera by sobie powiesiła w sypialni - na pewno prędzej niż Pollocka, czysta awangarda jakoś do niej nie przemawiała, aczkolwiek Kandinsky zawsze ją fascynował z tego względu, gdyż sam łączył w sobie miłośc do malarstwa oraz wykształcenie prawniczo-ekonomiczne. I ostatecznie wybrał inną drogę od naszej Cecylki. Kto wie, może i ona rzuci kiedyś w cholerę to całe prawo, przestanie rozwodzić ludzi i stworzy własny kierunek w sztuce? Do kryzysu wieku średniego już niedaleko.
Wiele takich cudownych rodzinnych portretów, Cecylia miała okazję oglądać w swojej pracy. Zdarzyło się jej już prowadzić kilka rozwodów kolegów po fachu, najgorzej było kiedy musiała stanąć po stronie osoby, która ewidentnie zawiniła i chciała polubownie załatwić sprawę. No cóż, klient nasz pan, więc nie ma co marudzić, tylko trzeba szukać brudów na drugą osobę, by jakoś usprawiedliwić swojego klienta. W swojej pracy Cecylia nauczyła się też trochę być psychologiem, gdyż czasem naprawdę trzeba było przyjrzeć się niektórym schematom i je zrozumiec, by sprawnie rozwikłać jakiś konflikt. Chyba czas odsunąć od siebie rozwody, gdyż miała wrażenie, że ich natłok sprawia, że staje się bardziej zgorzkniała.
Reakcja chłopaka ją mocno zaskoczyła. Na tyle, że sama pozwoliła sobie na delikatne parsknięcie śmiechem. Próbując udawać, że nic się tutaj nie wydarzyło, znów przyłożyła kieliszek do ust i upiła łyk. -Najwyżej pozwoliłabym sobie upozorować nieszczęśliwy wypadek i usunąć swoje odciski palców - stwierdziła całkiem serio. Zdecydowanie by uciekła z miejsca zbrodni, jako prawnik doskonale wie, że czas jest ważny. Najlepiej żeby zdążyć jeszcze zwiać z kraju. Z córką.
Tym razem to Cecylia parsknęła śmiechem nieco głośniej niż sama zakładała, słysząc o piersi lwicy salonowej. -Tak zdecydowanie nie zabrzmiało to za dobrze. I wybacz, bo wzięłam Cię za jednego z uratowanych wychowanków.........- tutaj zatrzymała się na chwilę, spojrzała mu prosto w oczy i dokończyła - Panie Kingsley - przyjęła nieco oficjalny ton, po czym wyciągnęła w jego stronę dłoń. -Cecylia Janda, Emerald City Law Group Inc., rozwody, spadki i inne brudne sprawy cywilne - uznała, że to całkiem dobry moment na przedstawienie się, przy okazji obdarzając młodzieńca całkiem uroczym uśmiechem. Liczyła też, że ta nowa znajomość pozwoli jej nieco przetrwać dzisiejszy wieczór, a młody Kingsley troszkę wtajemniczy ją w schematy, jakie kierują tego typu imprezą. Poza tym, obecność młodzieńca sprawiała, ze w tej całej sztywnej atmosferze czuła jakiś spokój i może nawet luz? Pozwala sobie na ironiczne żarciki, czy podśmiechiwanie się, które bynajmniej nie przystoi do tak pięknej kreacji - Uważasz, że powinnam zamienić kilka słów z Twoją matką przed kolejną lampką szampana , czy po? - zapytała, zerkając na swój prawie pusty kieliszek. Zdecydowanie bąbelki dodadzą jej śmiałości, jednakże czy zbytnia śmiałość jest tym, czego pani Kingsley by oczekiwała od szarego pracownika Emerald City Law Group Inc.? Na pewno była oburzona tym, że Steven sam, osobiście się nie wybrał, tylko wybrał nikomu nie znaną blondynkę. Chociaż znając Stevena miał dziś dużo lepsze rzeczy do roboty, na przykład seks na stole z nową stażystką.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
24
183

student

uow

broadmoor

Post

Othello często zapędzał się we własnych myślach w tym kierunku, w których rozwód rodziców jawił mu się jako istne zbawienie.
  • W fantazji dwudziestoczterolatka bowiem - snutej trochę naiwnie, i w brutalnym uproszczeniu - w chwili, w której najpierw jedno, a potem drugie, złożyłoby swój jednocześnie misterny, jak i zamaszysty podpis (w ten sposób podpisywali się ludzie zamożni, i uprzywilejowani - nie żałując sobie ani czasu, ani miejsca na podsuwanym im pergaminie, z cudowną świadomością, że nikt ich nie pospieszy, ani nie zruga za przywłaszczenie sobie zbyt obszernego skrawka przestrzeni), u dołu wszystkich rozwodowych, urzędowych dokumentów - w rodzinie Kingsley'ów zapanowałby wreszcie cudowny, przynoszący wytchnienie spokój. Skończyłyby się pasywno-agresywne zaczepki, drobne złośliwości, które niby nic nie znaczą, a lepiej niż trucizna są w stanie zanieczyścić krew, ciągnące się w nieskończoność ciche dni, przepełnione napięciem zwiastującym, że to milczenie zapadło tylko po to, by nastąpić mogła po nim istna burza. Byłoby Othello zupełnie obojętne, zresztą, które z rodziców wyprowadziłoby się z domu (podczas gdy, o ironio, tak naprawdę już dawno powinien z niego wynieść się po prostu sam Kingsley) pierwsze. I tak już częściej myślał o nich jak o nieszczególnie lubianych współlokatorach niż faktycznie kimś, z kim przyjemnie jest wypić rano pierwszą kawę, albo zalec na kanapie w czwartkowy wieczór, oglądając pierwsze lepsze, podrzucone przez Netflix familijne produkcje znad rąbka grubego koca, i krawędzi miski z popcornem. Najważniejsze zatem, że po prostu zrobiłoby się w domu trochę luźniej. Nie tylko pod względem przestrzeni, ale także - a może przede wszystkim - wziąwszy pod uwagę stały, panujący w willi w Queen Anne, stres.
O żadnym rozwodzie jednak nie mogło być mowy, Cecylia mogła więc póki co schować swoje prawnicze wizytówki. Separacja i rozstanie odbiłoby się na tych salonach zbyt dużym echem, i kosztowałoby przy tym obydwie strony zbyt dużo pieniędzy, czasu i energii - którą pakować można było, bezwstydnie, w organizowanie rautów takich, jak ten.

- Sprytnie - Brunet skinął głową w wyrazie pewnego podziwu. Sam miał całkiem niezłe pojęcie o tuszowaniu miejsca zbrodni (ile razy w końcu przyszło mu zacierać ślady - w pośpiechu wietrząc pokój z oparów haszyszu, albo opróżniając kieszenie z pozostałości woreczków strunowych, i zaplątanych gdzieś po tych kieszeniach tabletek), ale nigdy nie rozważał ukrywania faktycznych zwłok - Ale, szczerze mówiąc, mam nadzieję, że jednak nie będziesz dziś miała pola do popisu. Bawię się w zasadzie całkiem nieźle. Zwłaszcza od... - Łypnął na cyferblat subtelnego Cartier, niewygodnie wżynającego mu się w przegub na skórzanym pasku pod bielą koszulowego rękawa. Odmierzył, tak na oko, czas, od którego toczył konwersację z Jandą - Jakichś ośmiu minut? Szkoda by było stracić - Życie... - Szansę na dowiedzenie się, co jeszcze przyniesie ten wieczór.
Uścisnął kobiecą dłoń, na obco brzmiące nazwisko - do pary z lekkim podźwiękiem w akcencie - reagując minimalnym wzniesieniem brwi.
- Othello - Odparł - Nazwisko już znasz.

Następnie powiódł wzrokiem tam, gdzie patrzyła blondynka. Pokręcił głową na znak, że - o ile kobieta nie czuje ku temu jakiejś niesamowitej potrzeby - chyba nie musi tracić czasu na kurtuazyjne rozmówki z jego matką.
- A co, chcesz prosić ją o pozwolenie na zadawanie się z jej jedynym synem? Nie jesteśmy w wiktoriańskiej Anglii, Cecylio, może trochę wbrew pozorom. W każdym razie, nie potrzebujesz jej błogosławieństwa - Rzucił, i choć treść jego słów mogła jawić się jakby złośliwie, to ton był jedynie żartobliwy i może trochę zaczepny, ale z pewnością nie wredny - A jeśli masz jakieś pytania odnośnie rodu Kingsley'ów, to nie martw się, mogę odpowiedzieć na nie tak samo sprawnie, jak moja matka - Droczył się. Następnie wskazał na pusty kieliszek trzymany przez kobietę - Ale to nie są rzeczy, których należy słuchać na trzeźwo. Skołować ci następny? Wiem, w którym miejscu trzymają tu zapas Moët'ów, więc jeśli nie masz innych zajęć na ten moment... - Puścił oko, a potem wymownie spojrzał w stronę drzwi, z wyrazem twarzy oddającym mniej więcej tyle, co "Ukradnijmy butelkę szampana, i wynośmy się stąd."

autor

harper (on/ona/oni)

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozwody były czymś, co stanowiło główne źródło dochodu Cecylii. Co prawda, gdyby sama tego nie przechodziła, być może byłaby dziś w zupełnie innych miejscu. Nie tylko na ziemi ale ogólnie w całym swoim życiu. Może zajmowałoby się ściganiem tych, co podatków nie płacą, albo brała na klatę największych zbrodniarzy w okolicy. Jednak ten temat jakoś jej nie jarał, zdecydowanie lubiła patrzeć jak ludzie w jej towarzystwie piorą swoje brudy - czy to czasem nie podchodzi już, bo jakiś fetysz lub chorobę psychiczną? Może też dzięki rozwodom, które miała okazję prowadzić, utwierdzała się w przekonaniu, że te kilka lat temu podjęła słuszną decyzję, chociaż trochę matka głowę jej suszyła z tego powodu. W 2016 roku w Polsce rozwód nie wywoływał wielkiego obruszenia, ale rzadko kiedy rozwodzono się po 4 latach od zawarcia małżeństwa i to jeszcze z innego powodu niż bicie. Dużo osób plotkowało wtedy, że to z tego powodu, że może Cecylia nie może mieć dzieci, bo przecież to jest główne zadanie kobiety, by urodzić mężowi dziecko. Oj zdziwią się teraz, kiedy pojawi się na święta ze swoją córeczką w okolicy stolicy małopolski.
Tak czy siak, gdyby Państwo Kingsley jednak podjęli decyzję o oficjalnym zakończeniu szopki zwanej dumnie małżeństwem, to Cecylia się poleca - nie takie sprawy przyszło jej kiedyś prowadzić. Aczkolwiek, czasem łapała się na tym, że gdyby miała prowadzić tego typu życie (opływanie w luksusie, bale charytatywne, rozpierdzielanie hajsu na lewo i prawo) to może miłość nie byłaby jej potrzebna do małżeństwa? To uczucie, zresztą, nie jest trochę przereklamowane? Czy ktoś w tych czasach (poza nastolatkami) jest w stanie się jeszcze zakochać? Cecylia trochę w to powątpiewała, ale może dlatego że była już boomerem, a ostatnie uniesienia przeżywała jakoś po połowie 2020 roku, zanim odkryła, że jest w ciąży.
Cecylia uniosła kącik ust, w delikatnym uśmiechu, słysząc jego wypowiedź. - To dobrze, nie lubię pracować po godzinach - cóż to za subtelne kłamstwo, przecież wielokrotnie już przesiadywała po nocach. Czyżby rozmowa z Othello ją delikatnie bawiła? A może intrygowała? Zwłaszcza kiedy wypowiedział swoje imię, wtedy lekko zmrużyła oczy i delikatnie wyszeptała -Othello Kingsley.... -znów zmierzyła go wzrokiem. -Mam dziwne wrażenie, że się już kiedyś spotkaliśmy.... - odparła, ale jeszcze nie dotarła do odpowiedniej szufladki w swojej głowie. Jakoś ciężko było jej dopasować osobę młodego pana Kingsleya do kogoś, kogo mogłaby w swoim życiu przesłuchiwać.
Jego wypowiedź o wiktoriańskiej Anglii rozbawiła Cecylię na tyle, że pozwoliła sobie lekko prychnąć, zasłaniając ust dłonią. Wiadomo, że nie o to chodziło, poza tym nawet przez myśl jej nie przeszło, że ta kurtuazyjna rozmowa może przeciągnąć się ponad standardowe 15 minut. A jednak, dodatkowo istniała wizja na przeniesienie jej na inny teren, co nieco zaintrygowało Cecylię. -Cóż, jeśli tylko uraczysz mnie opowieścią o rodzie Kingsley'ów, do 6 pokolenia wstecz. Tylko takie czasy mnie interesują. I wiktoriańska Anglia, zdecydowanie - przyznała, delikatnie skinając głową. Następnie omiotła wzrokiem salę, patrząc jak impreza delikatnie snuje się pomiędzy marmurowymi zdobieniami. Niby miała swoją misję do wykonania, jednakże ciekawość, którą rozbudził w niej ten młody człowiek, zdawała się delikatnie drapać jej duszę. Kiedy ostatni raz zaszalałaś Cecylio? Chyba w 68. Czas to zmienić. Znów, spojrzała na Othello, a następnie odgarnęła pukiel włosów za ucho, odsłaniając przy okazji kawałek swojej długiej szyi. -Okej, tym Moet'em mnie zaintrygowałeś. - przyznała nieco zalotnie. -Ale i tak będę musiała tutaj wrócić za jakieś 2 godziny, muszę wręczyć czek do rąk własnych Twojej mamie. - wyjaśniło, tym razem całkiem stanowczo, jednak jakby nie patrzeć, była tutaj trochę w obowiązkach. -Prowadź - odparła, przy okazji wyciągając przed siebie dłoń, dając tym samym znam młodemu mężczyźnie, by pokazał jej świat, o którym troszkę już zapomniała. A może wcale nie?

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
24
183

student

uow

broadmoor

Post

Nie uwierzył jej.
W całą tę narrację, w świetle której rzekomo blondynka nie pozostawała w pracy po czasie jej oficjalnego zakończenia, nadal pochylona nad dokumentami albo wpatrzona w jakiś raport z takim napięciem, jakby próbowała jedynie wiązką spojrzenia wypalić w papierze dziurę, podczas gdy niektórzy koledzy po fachu stopniowo opuszczali już pracownicze przestrzenie, rzucając na odchodnym krótkie "To co, na razie!?" oraz "Dobrego weekendu!".
Nie oszukujmy się: miejsca takie jak to - sala bankietowa opływająca w mniej i bardziej subtelne przejawy luksusu, i po brzeg wypchana przesadnie zadbanymi sylwetkami bardzo dobrze sytuowanych osób, które na swoich nazwiskach budowały często podwaliny drobnych imperiów - nie zrzeszały osób, w których żyłach nie płynie choćby krzta obsesji, perfekcjonizmu i pracoholizmu.
I, fakt, Othello był może młody, ale nie na tyle głupi, albo ślepy, żeby nie dostrzegać tego mechanizmu.
Sam zresztą wielokrotnie już miał okazję zastanawiać się, czy zdecyduje się iść śladami swoich rodziców, wybierając ścieżkę konformizmu i hipokryzji, ale też sukcesu i prestiżu jednocześnie, czy wybierze najpierw bunt, a potem może nieco zdrowszy, ale też i o wiele skromniejszy styl życia. Odpowiedź, póki co, była taka, że chłopak nadal nie podjął decyzji i trwał w zawieszeniu; w rozkroku między tym, co podpowiadał mu mózg - cyniczny dość, i zdolny do kalkulacji, a co szeptało głupio-idealistyczne serce.
To samo, które - chyba w przeciwieństwie do Cecylii, w bojach zaprawionej nie tylko zawodowymi, ale i personalnymi doświadczeniami - chciało wierzyć w to, że owszem, prawdziwa miłość istnieje, tylko on jakoś, póki co, chyba zwyczajnie nie miał do niej szczęścia.

Jakkolwiek obdarzony romantycznymi zapędami Othello Kingsley by nie był, na organizowanym przez jego rodziców bankiecie z pewnością nie liczył na cios strzałą Amora i miłość, która miałaby odwrócić koleje jego losu i zmienić go raz na zawsze (tak, jak to się działo w filmach, które namiętnie oglądała kiedyś jego młodsza siostra, i w średniej jakości wierszach, w jakich sam zaczytywał się w adolescencji). Już sam fakt, że znalazł kogoś, kto wydawał się zdecydowanie mniej nudny i sztywniacki niż cała reszta tej nieco stężałej towarzyskiej śmietanki skłębionej w pomieszczeniach The Paramount, jawił mu się jako wielkie szczęście i prawdziwy rarytas. I, zaślepiony ekscytacją tym faktem, ani przez sekundę nie pomyślałby, że Cecylia mogła znać go z zupełnie innych okoliczności.
- Czek? - Zamrugał kilkakrotnie i przesadnie prędko, racząc prawniczkę udawanym, przeteatralizowanym zaskoczeniem, które rzekomo wzbudziły w nim kobiece słowa - Och, a więc jednak! Wydało się, że moja matka maczała w tym palce... - Prawie udało mu się nie uśmiechnąć na samą myśl, że w jakimś alternatywnym uniwersum jego aktualne dyrdymały mogłyby okazać się być prawdą - Przyznaj się, wynajmuje mnie na godziny? No, to ładnie... - Mamrotał ze śmiechem, niby święcie oburzony, ale nie przeszkadzało mu to, by delikatnie opleść palce wokół nadgarstka Cecylii i pociągnąć ją w stronę bocznych drzwi, a potem w głąb jednego z węższych, i wysnutych miękkim mrokiem, korytarzy. Dywan w barwie ciężkiego, czerwonego wina, był pod ich stopami absurdalnie miękki - nie jak rozwijana z rolki posadzka, ale jak piasek albo mech. Skręcili w lewo, potem w prawo, i w lewo - jeszcze raz, pozostawiając za sobą milknący poszum ludzkich głosów i granej na żywo muzyki (takiej, która pasuje wszystkim, ale jednocześnie nie podoba się nikomu).
- Jeszcze moment! - Obrócił się przez ramię, nie puszczając kobiecej dłoni; minęli przemysłowy składzik, z którego Othello porwał obiecaną butelkę alkoholu (albo i dwie...), półpiętro i wąski przesmyk klatki schodowej, by w końcu dotrzeć tam, gdzie - Kingsley miał nadzieję - mieli odnaleźć odrobinę prywatności i mniej oficjalną atmosferę: na malutkie, skryte po wewnętrznej stronie budynku, patio, z dwóch stron otoczone markizami i ścianą żółknącego już z wolna, jesiennie, żywopłotu - Może być? - Puścił Cecylii oczko, jednocześnie przepuszczając ją w drzwiach. Potem, nie tracąc zawadiackiego uśmiechu, wysupłał z kieszeni marynarki telefon, i nastawił budzik - na równo za godzinę i pięćdziesiąt minut - Obiecuję, że odstawię cię w szpony mojej matki na czas.
Chociaż z nich dwojga to jemu Pani Kingsley prędzej miała władować szlaban za podobne wybryki.

autor

harper (on/ona/oni)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”